Wydarzenia


Ekipa forum
Brzeg jeziora [ślub]
AutorWiadomość
Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]27.01.17 21:15
First topic message reminder :

Światełka na wodzie

Wraz z zapadnięciem zmroku, na wodzie tuż przy kamienistym brzegu, pojawia się kilkadziesiąt płonących, dryfujących po powierzchni lampionów. Lampki wykonane są z dębowego drewna, zabarwionego na rodowe kolory: czerwień i czerń Carrowów oraz delikatne szarości Nottów. W każdej z nich płonie świeca, do każdej przyczepiono też karteczkę z krótką, rymowaną wróżbą, przeznaczoną dla czarodzieja, który wyłowi lampion.

Według zwyczaju, po przeczytaniu wróżby jej tekst należy zastąpić osobistym życzeniem - dotyczącym własnej bądź innej osoby - a lampion puścić z powrotem na wodę. Zabranie go przez fale ma zapewniać, że zapisana prośba wkrótce się spełni.

Lokacja zawiera kości - opis poniżej!


Wróżenie

Dryfujący na wodzie lampion można przywołać jedynie zaklęciem Accio. Aby to zrobić, należy napisać post, w którym postać decyduje się na kolor lampionu, w który celuje (czerwony, czarny lub szary) oraz rzucić dwiema kośćmi: k100 (na powodzenie rzuconego zaklęcia) oraz k10 (na określenie numeru wróżby przypisanej do danego koloru). Pole rzutu kością powinno wyglądać tak.

ST wyłowienia lampionu jest równe stopniowi trudności Accio i wynosi 40 (do rzutu dolicza się statystykę zaklęć). W razie niepowodzenia nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować jeszcze raz.

Każda postać może wylosować tylko jedną wróżbę (panowie mogą jednakże wyręczyć w tej czynności panie, losując w ich imieniu i przekazując im później lampion), jak również posłać na wodę jedno życzenie.

Post z wróżbą pojawi się z konta Ain Eingarp po każdym udanym rzucie. W razie wylosowania numeru, który przy danym kolorze pojawił się już wcześniej, organizator kierujący zabawą sam wybierze następną wolną wróżbę - nie ma potrzeby w takim wypadku rzucania kością jeszcze raz.


Wszelkie pytania i wątpliwości można kierować do Percivala Notta.


[bylobrzydkobedzieladnie]
Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott

Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]09.02.17 17:13
W życiu by nie pomyślał o podwójnym l, ale jak Pola zwróciła na to uwagę, to faktycznie uznał, że wygląda to całkiem zacnie.
- Coś w tym jest. - stwierdził, przytakując jej łbem - Nie musiałabyś, ale pewnie i tak by ci to weszło do głowy jakbym ciągle o tym gadał. I wszyscy dookoła też... Moja mama nigdy jakoś specjalnie nie interesowała się różdżkarstwem, ale pewnie potrafiłaby odpowiedzieć na podstawowe pytania. - wzruszył ramionami. Titus to polerował różdżki nawet przed snem, Pola by mu pewnie w tym pomagała, jakby faktycznie mieli kiedyś dzielić sypialnię. Pokręcił z rozbawieniem głową, słysząc o szkole różdżkarskiej, ale nie chciał jej wyprowadzać z błędu... Z drugiej strony pobierał przecież nauki w tym kierunku, jeno jego różdżkarska klasa liczyła aż jedną osobę - Przesadzasz, nawet wśród Ollivanderów są kobiety, które nie mają pojęcia o różdżkarstwie, one po prostu zajmują się innymi sprawami. Kobiecymi. - on by opowiadał dzieciom o różdżkach, a Polly by je uczyła stylu. To się chyba nazywa symbioza, albo coś w ten deseń.
- Goblińskiego? Jakoś nie ufam goblinom, one plują jadem. - nie wróżył sobie kariery w bankowości. O Merlinie! Oszalałby jakby całe dnie spędzał wśród takich maluszków z długimi paluchami, nosami i uszami. I z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy. Właściwie nie widział nigdy goblina, który by się uśmiechał; nie to, żeby był jakimś znawcą, ale te pracujące u Gringotta wcale nie wzbudzały jego zaufania. Dlatego zresztą swoje prywatne pieniądze chował w skarpecie.
- Oj, nie gniewaj się. - parsknął śmiechem bo Pola była taka słodka z naburmuszoną miną. Zupełnie jak ciasteczka, które sprzedawała w Słodkiej Próżności. Do schrupania. Zerknął na jej wróżbę...
- Widzisz? To przeznaczenie! - roześmiał się - Zaczekaj! Nie chcesz puścić życzenia na wodę? No wiesz, jak już przeczytamy swoje wróżby to mamy prawo do puszczenia życzeń w świat. - pokiwał głową, zaś kiedy zaproponowała powrót na salę, to machnął czerepem jeszcze bardziej energicznie.
- Racja, przyda nam się mała rozgrzewka. - to chyba znaczyło, że na jednej lampce się nie skończy - Ale najpierw życzenia. - postukał różdżką w swoją karteczkę, transmutując zebrane tam litery w inne zdania, szybko zgiął ją wpół, umieścił na nowo w swoim lampionie i puścił w świat, przez chwilę patrząc jak sunie po falującej tafli wody.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]09.02.17 17:25
- Czyli różdżkarstwo to taka męska sprawa? - to się z kolei nie podoba młodej feministce, co ma Pola na imie. Nie jest jeszcze wielką wojującą feministką, czy tam sufrażystką, ale już zaczyna zauważać, że są czasami takie rzeczy, których ona zrozumieć nie umie.
No ale jakby była jego zoną, to by się mogła poświęcić i skończyć jako polerowacza różdżek. To nawet mogłoby być dość romantyczne. Taki wieczór z różdżkami.
- Pewnie dlatego, że nikt nie mówi w ich języku, tylko wszyscy oczekują, że one nauczą się naszego. Patrzyłeś kiedyś na to w ten sposób? - niewinne podejście do życia wiele ułatwia, na przykład nie jest się obrazonym na rzeczy na które nie ma się wpływu.
- Um, no okej - zgodziła się, bo w sumie to racja, może jak puści życzenie to ono się spełni. Wcale nie trzeba być wróżką, Einsteinem czy gnomem, żeby wiedzieć czego sobie życzy Polly Havisham. Więc nawet się długo nie zastanawiała, ale tak się trochę odsuneła od Titusa i mówi: - Nie podgladaj! - bo on chciał złamać zasadę i pewnie spojrzeć. Ją też zżerało co on ma na swojej karteczce, ale nie odważyła się spojrzeć. Co jak przez to marzenie mu się nie spełni? Pola totalnie wierzy w takie akcje.
Tak więc kładą te papierki na wodzie i one odpływają, a oni jak się napatrzyli, to poszli się upić przed wielkim konkursem tanecznym. Który wygrają, oczywiście!


    I get down to Beat poetry  ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines ©️endlesslove
Polly Havisham
Polly Havisham
Zawód : piecze ciastka w Słodkiej Próżności
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I've been smoking dream dust
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1033-polly-havisham#5949 https://www.morsmordre.net/t6967-pan-darcy-ii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f130-robert-adam-st-28-6 https://www.morsmordre.net/t1128-pola-havisham#7455
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]10.02.17 11:10
Słuchałem jej słów, ale nie widziałem sensu w udzielaniu jej odpowiedzi na wizję samonapełniających się kielichów. Nie dlatego, że historia była nieciekawa, bądź nie miałem nic do powiedzenia. Zamyśliłem się znów, uciekając umysłem w stronę właśnie tych, wiecznie pełnych naczyń i wyobrażając sobie co działoby się ze mną teraz, gdybym na wstępie dopchał się do tacy z alkoholem. Nie miałem mocnej głowy, nie trzeba mi było dużo, aby procenty uderzyły mi do głowy, nawet pomimo mojego zaprawienia, a ta świadomość sprawiła, że na moich ustach wykwitł uśmiech. Krzywy, przepełniony goryczą uderzającej we mnie prawdy. Popadanie w alkoholizm zdecydowanie nie powinno być domeną szlachetnie urodzonych. Gdyby tylko Lycoris mogła bezpośrednio patrzeć mi na dłonie, pewnie lada dzień miałbym wręczać pierwszej damie swego serca pierścionek. Cóż z tego, że ani tej damy nie miałem ani przez myśl by mi nie przeszło, aby komukolwiek się oświadczać. Nigdy nie pragnąłem małżeństwa z przymusu, ale nie byłem przecież wyjątkiem. Wszyscy wokół mnie dzielili mój los, a ja zdawałem się nie zauważać, że mój ojciec przecież był inny. Wybrał sobie moją matkę, jeszcze zanim los pchnął go w objęcia małżeństwa z rozsądku. Nigdy nie pytałem co takiego w niej zobaczył, a chociaż wiedziałem, że i z niego swego czasu było niezłe ziółko i tak byłem pod wrażeniem takiego postępowania. Stępienie pazurów i zagrzanie sobie miejsca w ramionach jednej kobiety… do tej pory mam wrażenie, że to nie jest życie jakie chciałbym wieść. Tego jednego potrafiłem zazdrościć tym niżej urodzonym. Jeżeli tego pragnęli, mogli kultywować kawalerstwo i staropanieństwo tak długo, jak tylko mogli to sobie wymarzyć. Wszystko sprowadzało się u mnie do jednego. Każde ograniczenie wolności odbierałem jako bezpośredni atak na samego siebie. Zacisnąłem nagle palce, zamykając je w twardym uścisku pięści. Spojrzałem na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, czując jak po jej słowach coś dziwnego dzieje się z moim żołądkiem. Wydawało mi się, że osuwa się do niego przeogromna bryła lodu. - I tak jest - odpowiedziałem po kilku sekundach, mierząc ją spojrzeniem. - Odcienie szarości są dla ludzi niezdecydowanych. - stwierdziłem, a pomimo początkowej powagi, na moich ustach zabłąkał się kpiący uśmiech. Nie zamierzałem wyprowadzać jej z błędu, karmić moimi wątpliwościami. Nie była dla mnie nikim bliskim, a przede wszystkim nie znała historii mojego życia. Mogła opierać swoją opinię jedynie na podstawie tego, co ujrzała we mnie w tych dwóch sytuacjach. W stanie zagrożenia i w chwili wypełnionej melancholijnym użalaniem się nad własnym losem. Nagle wstałem, a prostując się otrzepałem swój strój z piasku, który zachłannie doń przylgnął. - Przepraszam, na mnie chyba już pora. - pochyliłem przed nią głowę, oddając jej to kompletnie pozbawione swobody, szlacheckie pożegnanie. Czas zacząć się leczyć. Tak pomyślałem i te słowa zapewne zawisły niewypowiedziane gdzieś pomiędzy nami.  Jednakże nic więcej nie powiedziałem. Odwróciwszy od niej spojrzenie (ostatni raz zerknąłem na jej kreację), odszedłem wzdłuż brzegu, aby za skałami nawrócić w stronę sali. Zamierzałem znaleźć Inarę, dać jej do zrozumienia, że nie czuje się zbyt dobrze i po raz ostatni pogratulować jej w tym wyjątkowym dniu. Potem miałem deportować się stąd tuż po opuszczeniu namiotu dla gości. Pal sześć te wszystkie wesela.

|zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]14.02.17 22:01
Były sytuacje, w których Lucinda starała się uważać na wypowiedziane słowa. Były też takie, w których słów nie oszczędzała, albo zwyczajnie się nad nimi nie zastanawiała. Przy ludziach, których znała było to prostsze. Nie musiała się martwić, że palnie coś czego palnąć nie powinna. Właśnie dlatego nie przepadała za nowymi znajomościami, kontaktami, rozmowami. Zawsze była inna i wbrew wszystkiemu zawsze zdawała sobie z tego sprawę. Chociaż w jej mniemaniu nie powiedziała nic co mogłoby go urazić to widziała w jego oczach, że to nie jest temat, który chciałby poruszyć, a już na pewno nie w rozmowie z nią. Pokiwała głową tylko na jego słowa nie mając zamiaru się sprzeczać z tym co powiedział. Chociaż tak naprawdę miała na to ochotę. Nie wierzyła, że ludzie niezdecydowani widzą wszystko w różnych kolorach. Myślała o tych ludziach jak o otwartych. Nie tylko na wszystko dookoła nich, ale przede wszystkim na granice własnego postrzegania. Nie ma ludzi do siebie podobnych i nie ma podobnych przekonań. Tylko idea jest czymś za czym ślepo się podąża. Wszystko inne jest na wyciągnięcie ręki, wszystko inne jest zmienne. I właśnie tak to postrzegała Lynn. Bo przecież nasze życie to masa doświadczeń i to one wpływają na nas samych i na to co się z nami dzieje. Gdy się podniósł i stwierdził, że musi już iść uśmiechnęła się delikatnie. Nie w tak kpiący sposób jak on. Nie miała ku temu powodów. W końcu wbrew pozorom nie czuła, żeby ten czas jakkolwiek zmarnowała. Skinęła mu głową. - Miłej reszty wieczoru życzę, lordzie Greengrass. - odpowiedziała zaraz przenosząc znowu spojrzenie na spokojną tafle wody. Nigdzie jej się nie śpieszyło. Wbrew wszystkiemu naprawdę jej się tutaj podobało. Takie miejsca zawsze były dla niej odskocznią od tego szumu i gwaru, który szalał w głównych częściach zaślubin. Zastanawiała się tylko czy zaczęła się już podniebna gonitwa, którą przecież chciała zobaczyć zanim wróci do domu. Śluby bardziej niż inne uroczystości biły z mocą po oczach. Biły przepychem i biły szlachetnością. Jednak wbrew wszystkiemu naprawdę jej to dzisiaj nie przeszkadzało. Dobra robota Percy, dobra robota.

z.t


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]16.02.17 23:19
Darcy powinna być przejęta ślubem koleżanki. Zamiast tego wydaje się nieobecna. Składa życzenia wraz ze swoim narzeczonym. Ten narzeczony brzmi bardziej realnie im bliżej daty ustalonego na lipiec ślubu. Rosier jeszcze nie wie, ze ten termin jeszcze się przyśpieszy. Obserwuje ludzi wokół nich, widząc jak wszyscy znajomi rodziny wręczają Inarze i jej małżonkowi prezenty. Nie chce wiedzieć, jak będzie to wyglądać na jej ceremonii ślubnej. Wzrokiem szuka instynktownie Tristana. Jeszcze nie jest przyzwyczajona, ze niedługo będzie przynależeć do Quentina. Mimo to, kiedy nie odnajduje swojego brata w tłumie, swoje spojrzenie, w pierwszej kolejności zawiesza na Burke’u. Mężczyzna milczy. Prawdopodobnie nie ma pojęcia nad czym teraz Darcy rozmyśla. Sama też chciałaby to wiedzieć. Wydaje jej się, że prezencja Quentina nieznacznie się zmieniła od ich pierwszego spotkania. Zimno jego rąk przestaje ją powoli drażnić. Czasami, tak jak teraz. Innym razem wydaje jej się nieznośne. Dzisiaj jednak jest jej gorąco. Chłód jego dłoni jest wyzwalający. Mężczyzna ociera się opuszkami palców o jej przedramię, kiedy podaje jej własne w celu oparcia się na nim. Wzrok Darcy jest skoncentrowany. Unosi go bardzo powoli z nad jego ręki do twarzy. Niemalże może poczuć, jak ciemne oczy otulają jej sylwetkę i oblewają jej ciało zainteresowaniem, chociaż ono wcale nie może dać ciepła, ale daje, a oczy spojrzenie nie może smagać skóry, a jednak Darcy czuje jak zakończenia nerwowe reagują na ten wzrok. Gęsia skórka na skórze wstępuje powoli i lżeje, jeszcze wolniej kiedy szlachcianka przymyka powieki i rozchyla wargi, wypuszczając powietrze z ust. Po tej czynności czuje spływający na nią spokój.
Akurat kiedy obejmuje wzrokiem znów jego twarz, Darcy łapie się na rzuconą wypowiedź. Pochyla się do niego bliżej, mimo, że stoją już bardzo blisko. Ona przytrzymuje się jego ramienia, a zaraz potem obejmuje je dłońmi.
Czegoś oczekujesz, lordzie? – jej wzrok pada na jego twarz. Nie pyta o nic głośno, ale Quentin wyraźnie zdaje się czegoś po niej się spodziewać. Nie jest w stanie określić czego. Możliwości kuszą, aby zajrzeć w jego umysł i wyciągnąć tą informację. Legilimencja mogłaby jednak zdradzić jej siłę. Darcy nie chce, żeby wszyscy wiedzieli, że nią włada. Lady Rosier lubi, kiedy mężczyzna otacza ją opieką, tak jak przyzwyczaił ją do tego Tristan w całym jej życiu. Nie chce dać Quentinowi powodów do sądzenia, że nie musi o nią dbać, bo Darcy poradzi sobie sama. Niewątpliwie, mogłaby, ale czy największą przyjemnością nie jest, kiedy ktoś ją w tym wyręcza? Nie powinien się do tego nadawać on – jej narzeczony?
Dlatego nie odczytuje jego myśli, chociaż chciałaby. Nie ulega pokusie. Spuszcza wzrok, a z nim dłoń, ocierając się palcami o odsłoniętą skórę pod mankietami burkowej koszuli. Chociaż palce zgrabnie wsuwają się pod nią, gest ten ma wyglądać na całkiem przypadkowy. Dlatego dłoń drży w powietrzu i cofa się w dół, kiedy Darcy stara się nadać temu odważnemu w towarzystwie gestowi całkowitej losowości. W końcu odpowiada mu, ani na moment nie zapominając, że zadał pytanie, nawet jeśli jakiś czas wydawało się, że już na takowe nie odpowie.
A znajdziesz się w niej?
Mojej przyszłości.
Wtedy tak.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]03.03.17 11:03
Zbliżamy się coraz bardziej do brzegu urokliwego jeziora. Powoli odnajduję spokój w atmosferze dzisiejszego wieczoru. Wszystko wydaje się iść gładko, przyjemnie. Jeszcze nie wiem, że gonitwa na nowo rozbudzi moje rozdrażnienie. Teraz jest ono zaledwie zalążkiem zagnieżdżonym w dalekiej podświadomości. Nie jestem świadom jego istnienia. Za to widzę ciebie, czuję twój dotyk na swoich ubraniach, nawet na chłodnym ciele. Z uwagą lustruję twoje poczynania, starając się być w tym mimo wszystko mało nachalny. Co jakiś czas zezuję wzrokiem na bok - na ziemię, ludzi wokół, taflę wody. Nie znoszę zbiorników wody, już od pewnego czasu. Niedługiego zresztą. Po plecach przechodzi fala dreszczy - krótka, intensywna. Mniej od twojego spojrzenia, bardziej od mojego własnego niepokoju. Nabieram oddechu w płuca czując przyjemnie mrowienie. Powinienem w tej chwili koncentrować się na wyborze lampionu, a tymczasem chłonę chwilę twojego towarzystwa. Uwagi - tak mocno ulotnej. Nasiąkam nią pełen wewnętrznego zadowolenia odbijającego się w dość pogodnym jak na barwę tęczówek wzroku.
Długo milczysz, nie odpowiadając (czyżbyś powoli dostosowywała się do mnie?), a ja czynię to samo. Czas niesamowicie się rozciąga - na tyle, żeby zapomnieć o zadanym pytaniu. Twój głos wyrywa mnie z dziwnego letargu, w który popadłem dosłownie przed chwilą. Nie mogę powstrzymać cisnącego się na usta ledwie widocznego uśmiechu. Karmię się tymi słowami co najmniej, jak gdybyś nie umiała kłamać. Zdarza się, że bywam naprawdę naiwny. A może to jedynie paląca potrzeba uznania w oczach drugiej osoby - trudno mi to stwierdzić. Staram się przesadnie nie analizować własnego życia, gdyż zawsze wtedy popadam w spiralę skrajnej niechęci co do własnej osoby. To nie wpływa zbyt dobrze na moją prezencję oraz nikłe kontakty międzyludzkie.
- Naturalnie - odpowiadam po dłuższej pauzie. Odgarniam z twojej twarzy zabłąkany kosmyk włosów. Spoglądam na jezioro oraz gości przywołujących lampiony. - Chciałbym, żeby to była dobra przyszłość. - Ośmielam się dodać. Życzenie? Całkiem prawdopodobne. Delikatnie ciągnę cię za łokieć w kierunku samego brzegu. - Czerwony? - zadaję pytanie retoryczne. Wierzę, że nic się nie zmieniło i nadal jest to twój ulubiony kolor. Wyłapuję jeden z nich spojrzeniem, jednak nadal czekam na twój werdykt.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]29.03.17 16:32
Spoglądała na jego twarz, kiedy odgarniał kosmyk z jej policzka. Na chwilę chłód spoczął na jej skórze, w zetknięciu z jego opuszkami palców. Nie spuściła z niego wzroku, ale zaraz potem on zrobił to pierwszy. Jego spojrzenie zbłądziło gdzieś na pozostałych gości na ślubie. Darcy w tym czasie oparła dłonie na dole sukni, unosząc ją nieznacznie i wygładzając jej materiał, zanim ruszyli w kierunku brzegu jeziora. Tam zatrzymali się na chwilę, w celu kontemplowania wspólnej – na co liczyli – przyszłości. Quentin, słusznie, zainteresował się czerwonym lampionem. Darcy, nie musiała iść za jego przykładem. Jej wzrok już od dłuższego momentu spoczywał na jednym z nich. Nie przerwała jednak panującej miedzy nimi ciszy, czekając aż lord Burke sam wyjdzie z inicjatywa upolowania dla niej najciekawszego lampionu z pośród wszystkich unoszących się na wodzie. Czerwień wyraźnie odbijała się w tafli, przykuwając spojrzenie. Piękna i wyrazista. Odbicie lampionu lśniło rożnymi odcieniami w wodzie.
Nie znam lepszego koloru.
W końcu odezwała się, potwierdzając chwilowe zawahanie narzeczonego. Utrzymała jego dłoń w zgięciu swojej ręki jeszcze przez chwilę i wyłapała jego spojrzenie, palcami wolnej ręki dotykając jego policzka.
Bądź ostrożny.
Zupełnie tak, jakby nikogo oprócz nich tu nie było. Poprawiła ujęcie jego podbródka i wyprostowała się, przykładając drugą dłoń do jego karku, kiedy stanęła na wprost niego, zniżając jego twarz ku dołowi, bliżej jej własnej, aż poziomy ich oczu niemalże się ze sobą zrównały.
I nigdy nie celuj w szarości.
Złożyła subtelny pocałunek na jego policzku, zanim wróciła do swojej poprzedniej pozycji, cofając dłoń od jego twarzy. Stała dokładnie przed nim, utkwiwszy spojrzenie na jego ciemnych w tym świetle oczach. Czuła jak niesforny kosmyk włosów znów opada jej na twarz. Dłoń nawet drgnęła w chęci zgarnięcia go za ucho, ale zatrzymała się w pół-ruchu. Poczekała aż on to zrobi. Robił to tak zgrabnie, że niemalże nie dostrzegała w nim wtedy Burke’a.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]09.04.17 19:29
Nie mogę tak stać w nieskończoność - patrzeć się na ciebie, odgarniać ten sam niesforny kosmyk włosów. To może nic nie znaczyć, ale dla postronnych obserwatorów może znaczyć jeszcze więcej. I nie musi wcale oscylować wokół pozytywnych wniosków. Jestem wręcz przekonany, że każde z gości wolałoby dorobić do tego niekończące się plotki stawiający nas oboje w złym świetle. To obecne, dawane przez lampiony ogrodu Carrowów jest zgoła idealne. Nie za jasne, ale też ciemność nie obleka nas całkowicie. Oddycham normalnie, chociaż serce bije mi odrobinę szybciej niż powinno. Uśmiechnąłbym się delikatnie gdybym potrafił - nie potrafię. Zamiast tego moja twarz pozbywa się namiastki surowości oraz chłodnej powagi. Jest łagodna w swojej neutralności; powoli przyzwyczajam się do twojej obecności. Los bywa naprawdę przewrotny. Czy te kilka miesięcy temu uwierzyłabyś, że będziemy stawać na ślubnym kobiercu? Nie przeszłoby mi to przez myśl. A jednak na twoim palcu spoczywa mój pierścionek, a na twojej twarzy moja dłoń, która jednak szybko się cofa. Zerkam na boki starając się ocenić jak mocno jesteśmy obserwowani, po czym wypuszczam lekko powietrze z płuc. Nie wiem jeszcze, że gonitwa okaże się klęską - nie mam też pojęcia jak uda mi się z przywołaniem lampionu. Jeśli coś ma pójść źle, z pewnością pójdzie. Tylko mnie to nie satysfakcjonuje, wszak to ja powinienem opiekować się tobą, nie ty mną. Wierzę, że wreszcie zmężnieję na tyle, żeby naprawdę dać ci wszystko czego zapragniesz. Począwszy od niewinnej rzeczy jaką jest lampion.
Nadal wolę szarości, ale nie potrafię powiedzieć, żeby czerwień była brzydka. Czerwień róż, czerwień maków - to piękne barwy. Z gustem, klasą. Płomienne jak twój charakter. To nieważne, że teraz starasz się utrzymać emocje na wodzy, doskonale zdaję sobie sprawę z twojej przewrotności oraz nieprzewidywalności. To trochę nawet urokliwe, wywołujące przyjemne ciarki na skórze. Mniejsze, niż bezpośredni dotyk oraz prośba, może nawet ostrzeżenie. Kiwam głową, chcąc odchodzić, ale twoja bliskość skutecznie mnie od tego odwodzi. Kolejne kilka uderzeń serca w klatce piersiowej więcej. Patrzę w błękit twoich oczu starając się odczytać z nich jak najwięcej, ale wszystkie wnioski wydają mi się jedynie projekcją mojego własnego umysłu. Za to wzbiera we mnie determinacja.
- Accio - mówię, kiedy kieruję swoje kroki w kierunku brzegu. Różdżką wskazuję na czerwony lampion dryfujący najbliżej nas. Skoro to właśnie ten sobie wybrałaś, to ten chcę przywołać na swoje ręce, żeby później móc ci go oddać. Wszystko dla tego jednego życzenia, które ma spełnić los, nie ja, co może wprawiać mnie w lekkie zdenerwowanie, ale czasem tak bywa, że nie można mieć wszystkiego. I nie mogę być zawsze, na każde zawołanie, nawet jeśli bym chciał. Teraz chcę wspólnej przyszłości, później… później jest zbyt mgliste.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]09.04.17 19:29
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 98

--------------------------------

#2 'k10' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]09.04.17 19:37
Ledwie Quentin skończył wypowiadać formułę zaklęcia, jeden z czerwonych lampionów drgnął, oderwał się od wodnej tafli i wylądował miękko u stóp czarodzieja. Litery wykaligrafowane na kremowym blankieciku układały się we wróżbę:

Nie zawsze nieprzyjaciel
głośno o intencjach krzyczy;
obserwuj uważnie fałszoskop
- ktoś bliski źle Ci życzy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]02.05.17 9:33
Eleonora Burke nie wyglądała na swoje lata. Może i lewa powieka opadała całkowicie na ciemne oko, może i zmarszczki na wysokim czole układały się chaotycznie w genealogiczne drzewo szlacheckich pokoleń, może i sylwetką przypominała wychudzonego półgoblina, ale z pewnością nie można było odmówić jej swoistego czaru. Lata milczenia i pokory, z jaką dzielnie szła przez życie, wyczerpały limit spokoju i na starość Eleonora stała się osobą niezwykle rozrywkową. Co prawda nie na tyle, by zamknąć ją w lochach rodowej posiadłości albo zneutralizować w inny sposób, lecz z pewnością wyróżniała się ze statecznego tłumu wiekowych matron. Szczerze żałowała, że nikt nie prosi jej już do tańca ani nie wysyła zachwyconych spojrzeń, popartych późniejszymi drogimi liścikami, ale i tak uznawała ślub Percivala i Inary za niezwykle udany. Udało się jej nawet dosłyszeć przysięgę i zobaczyć piękną suknię panny młodej - wspaniała, doprawdy, d o s k o n a ł a  robota półwil, nimf albo innego dzikiego ludu - a także spożyć umiarkowane ilości skrzaciego wina, wprowadzającego ją w jeszcze lepszy nastrój. Toczyła pogawędki, spacerowała, opowiadała prastare dowcipy i ten towarzyski krąg życia zaprowadził ją w końcu na brzeg jeziora. Towarzyszący jej kawaler, młodzik, przerażony kontaktem z namolną ciotką, wymknął się z uścisku jej chudego ramiona, wymawiając się obowiązkami drużby, Eleonora musiała znaleźć więc innego rozmówcę.
Padło na stojącą w zaciszu nadbrzeżnego drzewa parkę. Wyglądającą niezwykle znajomo, dlategóż lady Burke podeszła do niej od razu, wyciągając zasuszoną rękę do mężczyzny, w którym rozpoznała swego krewnego.
- Edgarze, jakiś ty słodziutki, pamiętam cię jako takiego małego młodzieńca, ot, niewiele większego od diamentu, jaki otrzymałam na zaręczyny! - powitała go jowialnie i entuzjastycznie, zerkając w bok, by zmrużyć oczy i lepiej przyjrzeć się towarzyszce Edgara. Nieco mieszało się jej w głowie a wzrok nie pozwalał na poprawne powiązanie młodych twarzy z imionami. - Och, z tego co widzę po, ekhem, karnacji, to nie jest twa droga, egzotyczna Ziva...to nie przystoi, nie przystoi tak bałamucić dziewczęta na widoku żony! - wychrypiała teatralnym szeptem, od razu ciągnąc Quentina w drugą stronę, ku zakamarkom ogrodu, by uratować kobiecy honor Zivy. Może i była dzikuską, może i wyglądała dziwacznie, ale żona - to żona. A Eleonora Burke nie pozwoli, by jej drogi chrześniak wysyłał tęskne spojrzenia w kierunku jakiejś niepełnoletniej dzierlatki. - I jeszcze pisać do niej jakieś dwuznaczne wierszydła - jęknęła zawstydzona, wyrywając z dłoni Quentina kremowy blankiecik.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]10.05.17 11:13
Zaskakująco udane zaklęcie w szybkim tempie przywołuje do mnie czerwony lampion wraz z kremowym bilecikiem. Wręczam go Darcy, pytając, czy mogę odczytać jej wróżbę. Krótkie skinięcie głowy mające być potwierdzeniem zgody pozwala mi na prędkie odczytanie kawałka pergaminu zapełnionego starannymi literami. Układającymi się niestety w dość nieprzyjazną wizję przyszłości.
- Ktoś bliski źle ci życzy - mówię na głos, przekazując tylko najistotniejszą część. Obracam głowę w kierunku mej towarzyszki posyłając jej pytające spojrzenie. Może wie, o kogo chodzi? Cóż, być może nawet przez tą osobę wróci do rodzinnej Francji, chociaż tego naturalnie jeszcze nie wiem. Mnę bilecik dłużej niż powinienem nie wiedząc, jak zabawić kobietę rozmową, kiedy nagle przychodzi pozorne wybawienie. Mocny uścisk na ręce budzi mnie z chwilowego odrętwienia. Patrzę na dół widząc lady Burke, nadal olśniewającą. Chcę ją nawet należycie przywitać, ale pomimo wieku kobiecina jest szybsza ode mnie - nim z moich otwartych ust wydobywa się cokolwiek, zostaję zasypany stertą różnych nieskładnych zdań.
- Mam na imię Quentin, ciociu. - Przedzieram się przez jej potok słów. Jeszcze z pewnością oraz mocą w głosie; niestety każda kolejna informacja zapędza mnie w kozi róg. Czuję się jak kilkulatek bez prawa głosu, za to przytłoczony nachalnością bezpośredniej ciotki. Moja twarz nabiera zbolałego wyrazu, a spojrzenie wręcz krzyczy ratuj, ale niestety ten ratunek nie nadchodzi.
- Ciociu, chciałbym ci przedstawić lady Rosier… - zaczynam, ale nie kończę pociągnięty w zupełnie inną stronę. Jestem w kropce, bo przecież nie wypada zostawiać swoją towarzyszkę bez partnera na takiej uroczystości. Krzyczeć też nie wypada, dlatego pozostaje wysyłać znaki rękoma, że zaraz przyjdę. Tak. Mam mocne postanowienie rozmówić się z lady Eleonorą oraz wrócić na brzeg jeziora. Mam nadzieję, że moja partnerka mi to wybaczy, ale niestety czasem jest tak, że rodzina nie daje ci żyć.
W tym samym czasie tracę czujność, przez której brak zostaje mi odebrany bilecik, który miałem złożyć na ręce Darcy.
- To jest pergamin z wróżbą - tłumaczę się jak z jakiegoś największego przewinienia, nieco rozpaczliwym głosem. Niech nie myśli, że ja kogokolwiek bałamucę! Daleko mi do tego! Zresztą, wątpię, żeby była w stanie coś przeczytać będąc w połowie ślepą. - Skoro już ustaliliśmy, że nie jestem Edgarem, może opowie mi lady Burke o swoim samopoczuciu, a ja wrócę do pozostawionej samej sobie damy? - pytam z lekką nadzieją w głosie. Chyba jeszcze nie jest ze mną tak źle, skoro lepiej odnajduję się w towarzystwie młodszych osób.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]10.05.17 11:35
Gdy już nieszczęśnik wpadł w szpony cioci Eleonory - szpony dzisiaj urozmaicone turkusowym, magicznym lakierem - raczej szybko się z nich nie wyplątywał, zagarniany coraz dalej i dalej w jaskinię słowotoku, wspominek i fantasmagorii. Nie było ucieczki: ze względu na wiek, renomę oraz status społeczny, odmowa niezobowiązującej pogawędki z wiekową lady Burke nie wchodziła w grę. Wdowie należało okazać szacunek odpowiedni do pozycji oraz zaopiekować się niedołężną - z pozoru - staruszką, o krzepie większej od niektórych paniczyków, którym bliżej było do chwiejnych mimoz niż trwałych kawalerów. Eleonora pociągnęła więc za sobą Quentina bez większego problemu, dopiero po kilku krokach tracąc rezon. Zaczęła oddychać szybciej, wbijać paznokcie mocniej w materiał jego eleganckiej szaty i nieco chaotycznie rozglądać się na boki, co jednak nie przeszkodziło jej w skomentowaniu uroczej poprawki Quentina wybuchem szczekliwego śmiechu.
- Och, Edgarze, ale z ciebie żartowniś! - wydusiła z siebie, gdy zdołała zaczerpnąć oddechu. - Nic dziwnego, że taki zabawny fircyk jak ty ściąga na siebie uwagę młodziutkich panienek, ale, nie sądzisz, mój drogi, że to NIE PRZYSTOI? - I chociaż wypowiedź zaczęła od słodkiego komplementu, to ostatnie słowa zabrzmiały ponowionym gromem. Prosto z ciemniejącego nad posiadłością nieba. - Masz już swoje lata i masz żonę, no doprawdy, kto jak kto, ale ty powinieneś wykazać się większą klasą. Nikt nie zabrania ci realizowania swych męskich przyjemności, mój świętej pamięci małżonek miał setkę kochanek, jak Merlina kocham, ale nigdy nie pojawiał się w ich towarzystwie na szlacheckich spotkaniach! To jak potwarz dla tej, wybranej ci przez serce i rodzinę! - perorowała dalej, ślepa na migowe znaki Quentina. Uparcie szła dalej, byle uciec od zwodniczego czaru brunetki. Nie umknęło jej jednak urwane przedstawienie: dopiero, kiedy usłyszała nazwisko, stanęła jak wryta, wytrzeszczając maleńkie oczka. - Edgarze, do tego to panienka Rosier, róża z ogrodu doskonałej szlachty, przecież lord Corentin by cię zabił. Wyzwał na pojedynek, połamał twój rapier, zniszczył różdżkę a prochami z twego ciała podsypałby krzewy ukochanych kwiatów - jęknęła dramatycznie, po chwili znów, z jeszcze większą werwą, ciągnąc za sobą Quentina. Byle dalej od arystokratycznego dramatu. Machinalnie, wolną dłonią, podarła karteczkę - zdenerwowana coraz bardziej i przez to przygłucha; ostatnie zdania Burke'a dotarły do niej w dziwnym poszatkowaniu. - Oj, mój drogi, nigdzie nie wrócisz, chyba, że do żony. Zaraz znajdziemy Zivę - no cóż, nietrudno wyłapać ją z tłumu, nieprawdaż? - a potem zatańczysz z nią walca i już nigdy nie będziesz hańbił swej wybranki. Może i jest odrobinę czarnawa, ale to matka twych dzieci, na Slytherina! - zadecydowała, zakręcając gwałtownie, tym razem kierując swe kroki w stronę weselnego namiotu.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]22.05.17 22:55
Nie potrafię się odsunąć, wyrwać z przerażających szponów towarzyskiego sępa - a przede wszystkim nie wypada tak jawnie okazywać kobiecinie lekceważenia. Mimo, że Burkowie nie są zbyt mocno przywiązani do stosowania etykiety, to jednak ciocia Eleonora pozostaje ciocią, czyli rodziną. O rodzinę zaś należy dbać. Wypuszczam z cichym świstem powietrze z nozdrzy, modląc się w duchu do Merlina o siłę. Psychiczną głównie. Będzie bardzo przydatna, o ile ta wiekowa lady nie postanowi zaraz zainteresować się czymś innym. Sądząc po jej zaangażowaniu w sprawę rzekomego Edgara rzekomo podrywającego młode damy śmiem twierdzić, że nie odpuści zbyt prędko. Nie mylę się. Oglądam się dyskretnie za siebie chcąc ocenić odległość od brzegu jeziora oraz to, czy mogę spodziewać się rychłego wybawienia z tej niezręcznej sytuacji. Najchętniej ujrzałbym brata z żoną, którzy chyba jako jedyni mogliby zdementować te paskudne oszczerstwa, ale nigdzie ich nie widzę. Wzdycham, przeczekując salwę śmiechu.
- Quentin. Jestem Quentin - idę w zaparte, ściskając zęby. Zachować spokój, to najważniejsze. - Nie jestem fircykiem. Co więcej, to była jedna kobieta - prostuję wszelakie pomówienia. Nie wiem po co, to i tak nie ma teraz znaczenia. Dotarcie do wypełnionego demencją umysłu lady Burke jest niemożliwe. Niby to oczywiste, ale absurdalna chęć naprostowania wszystkich pomówień jest w mnie silniejsza. Jestem masochistą.
- Lady Burke. Jestem kawalerem, szukam narzeczonej, jak rodzina przykazała - mruczę już pod nosem bez przekonania. Naprawdę nie wiem po co się tak uzewnętrzniam. Chyba zostałem po prostu zepchnięty w kozi róg oraz przygwożdżony do ściany. Zaciskam zatem usta w wąską linię nie mówiąc już nic. Po prostu idę słuchając kolejnych tyrad oraz kręcąc przecząco głową. Starość to naprawdę okrutny stan nie tylko ciała, ale przede wszystkim umysłu. Biedny Edgar - oby tylko nie miał problemów z powodu tej konwersacji. Jakoś przełknę werbalną kastrację moich umiejętności w starciu z lordem Rosierem, który podobno jest w naprawdę ciężkim stanie. Widocznie nie mam szans nawet z mężczyzną przykutym do łóżka.
- Dobrze, znajdźmy Zivę - rzucam zrezygnowany. Jeśli znajdziemy ją z mężem u boku, cała farsa się skończy. Zresztą, lady Rosier chyba jest już na mnie wściekła, bo nie widzę jej z oddali. Najpewniej wyszła z wesela. Co za niefart.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]24.05.17 15:37
Postawa rozhulanego Edgara niezmiernie Eleonorę zafrasowała i chociaż wraz z wiekiem jej pogląd na męskie hulanki nieco łagodniał - a może po prostu z głowy wypadały jej dziewczęce doświadczenia, kiedy to z obrzydzeniem spoglądała na bawidamków, ośmielających się obejmować ją w talii w tańcu, zamiast utrzymywać zdrowy, kilkucalowy dystans od uświęconego ciała panienki - to i tak czuła wielką potrzebę ratowania dobrego imienia przedstawiciela rodu Burke. Cel schadzki nad jeziorem wydawał się jej oczywisty, a jeśli już upatrzyła sobie sens jakiegoś wydarzenia, niezależnie, czy chodziło o wytykanie młodziutkiej panience nieprzystojnego stroju, który tak naprawdę zakrywał wszystko, co powinien, jedynie przy tańcu unosząc się ponad kostkę, to nigdy nie odpuszczała. Z rozpędu, z przekonania o nieomylności a może - co było najbardziej przerażające - dla własnej rozrywki.
Na razie Eleonora nie sprawiała wrażenia rozbawionej zachowaniem Edgara i chociaż ponowny, cichy sprzeciw Quentina dotarł do jej uszu, to nie zatrzymała się, idąc dalej z zadziwiającą werwą. - To, że jestem w kwiecie wieku nie znaczy, że musisz powtarzać żarty dwukrotnie, Edgarze. Słyszałam go za pierwszym razem, Quentin, ha, dobre sobie - skarciła go, odbierając powtórzenie za niekulturalny przytyk. - Jeszcze może powiedz, że jesteś Wynonną! - wywróciła oczami, co nie było w ogóle widoczne spod opadających powiek i spulchnionych zmarszczek. - Gdybyś był Quentinem, nie szalałbyś w ten sposób - kontynuowała subtelne karcenie, chociaż z każdym szybszym krokiem trudności w mówieniu stawały się coraz bardziej słyszalne. Finalnie, uznając, że oddalili się w bezpieczną odległość od panienki Rosier, Eleonora gwałtownie przystanęła, kasłając suchotniczo. - Quentin to nieśmiały, cichy młodzieniec, który z pewnością wie, że narzeczonej nie szuka się w ciemności nad brzegiem jeziora! W ogóle się jej nie szuka, ród ją znajduje - mruknęła zrezygnowana, gdy już przestała wypluwać z siebie płuca. Odkaszlnęła raz jeszcze, po czym z uśmiechem przyjęła zgodę Edgara. - No, w końcu mądrzejesz, mój drogi. Puścimy to chwilowe zaćmienie w niepamięć, prawda? - zaproponowała łaskawie: z pewnością nie wspomni o tym Zivie ani nikomu; co jak co, ale sekrety były u lady Eleonory bezpieczne. Zachowywała je dla siebie...i równie szybko zapominała, że podobne sytuacje miały miejsce. Pokiwała głową, po czym ponownie ujęła ramię Quentina i razem z nim ruszyła w stronę weselnego namiotu, usilnie wypatrując wśród śnieżnolicych panienek tą jedną, ciemniejszą twarzyczkę.

| ciocia zt


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Brzeg jeziora [ślub]
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach