Wydarzenia


Ekipa forum
Dom na uboczu
AutorWiadomość
Dom na uboczu [odnośnik]11.02.17 1:42
First topic message reminder :

Dom na uboczu

Jest tylko jedno światło. Małe ledwie widoczne okienko na piętrze wieści - że ktoś zajmuje stare domostwo, którego świetność minęła już dawno. Obłamane i przegniłe od deszczu deski, skrzypiące gdzieś z tyłu, okiennice na naderwanych zawiasach i wszechogarniająca stęchlizna wdzierająca się zapachem, aż pod skórę.
Ale światło kusi, wabi, niby ćmy błagające o promyk zdradziecki. Drzwi są zamknięte, ale widnieje w nich klucz. Wystarczy, że wejdziesz po kilku, chwiejnych stopniach. To nie jest takie trudne, prawda?
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dom na uboczu [odnośnik]16.02.17 14:09
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością


'k100' : 50
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]18.02.17 1:06
Jedyna osłona w postaci starego, podpróchniałego już mebla - chociaż wydawała się nieskuteczna  w starciu z niebezpieczeństwem, pozwalało aurorce przysłonić swoją obecność - przynajmniej chwilowo. Chrzęst przekręcanego klucza wzmógł niepokój tym większy, gdy w pomieszczeniu zatańczyły długie, wykrzywione cienie, pełznące wzdłuż ścian i brudnej podłodze. Wyobraźnia potrafiła podsycać najgorsze koszmary, a Sophia w doskonale wiedziała, że te z najczarniejszych snów, były jak najbardziej realne. Rany, które wciąż przeszywały bólem i lepka od krwi szata na plecach, były tego najskuteczniejszym dowodem. Niezależnie od tego, co się zbliżało - Sophia kryła się za drewnianą osłoną, kuląc się pod ścianą. Mogła jednak dostrzec, że cienie, które pełzały wokół nie należały do żadnego ze stworów...chyba. Do środka wdarło się światło i przez krótką chwilę nic nie widziałaś, ale rozpoznawałaś zdecydowanie ludzkie głosy, a potem trzy? sylwetki. Wciąż jednak się nie wychylałaś.
Światło ułatwiało nie tylko widzenie otoczenia przed wami. Blask lumosa oferował dziwne ciepło, które nijak związane było z magicznymi właściwościami.
Matt - wchodziłeś pierwszy, a wystarczyło postawić kilka pierwszych kroków przez korytarz, by poczuć coraz większą słabość. Zupełnie, jakbyś własnie wrócił z intensywnego treningu, czy bójki, ale...bez widocznych obrażeń. Było ci niedobrze i musiałeś podeprzeć się dłonią o ścianę. Wyszedłeś jednak poza korytarz, zatrzymując paskudnie zmęczone ciało, które chciało opaść na ziemię. W głowie poczułeś silny ucisk i wiercenie - Nie chcę, to boli - ledwie szept? ciche słowa zatańczyły w umyśle i zniknęły.
Ciemność umykała pod naciskiem światła, jakie dzierżył Percival. I możliwe, że to pozwoliło ci dostrzec na ziemi skrawek papieru. Z nieokreślonych przyczyn nachyliłeś się, by podnieść zmiętą kartkę i...musiałeś się zatrzymać, akurat, gdy korytarzyk skończył się, a ty wkroczyłeś do niedużego pokoju? pustego, zmurszałego o nadpróchniałych deskach. W okolicy ledwie naliczyłeś dwa chylące się ku upadkowi meble - jeden mniejszy, a drugi wysoki i podłużny. Musiałbyś podejść, żeby zobaczyć czym było. Gdy zerknąłeś w końcu na trzymaną w reku kartkę, dostrzegłeś malowany czarną kredką, zatarty rysunek. Zdecydowanie nakreślony dziecięcą ręką. Obrazek przedstawiał - bardzo uproszczoną, ale realistyczną sylwetkę pokracznej, wykrzywionej w łuk postaci.
Lucy, mimo ze szłaś blisko kuzyna, widziałaś jego sylwetkę przed sobą, a jasne promienie otulały twoją twarz, czułaś coraz gorzej. Poczułaś dreszcze, a ciało ogarniało na zmianę - to zimno, to gorąco, zupełnie jak w gorączce. Mdłości i ból głowy na kilka chwil odebrały ci dech, ale wrażenie minęło, chociaż wciąż czułaś się słabo, ale gdy zatrzymałaś się za kuzynem, już w środku starego domu, twoją uwagę zwrócił nieregularny kształt pod jedną ze ścian i trzeszczenie podłogi, nieco dalej od was, także przy ścianie.

Jeśli nie czarujecie, chwilo nie musicie rzucać kostką

Na odpis macie 48h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]19.02.17 1:56
Wydawało się to irracjonalne, ale miękkie, żółte światło wydobywające się z różdżki sprawiało, że czuł się odrobinę lepiej. Nie tylko dlatego, że zaglądało w ciemne kąty ponurego korytarza; blask promieniował dziwnym ciepłem, słabym, ale wyczuwalnym, łagodzącym przemykające po odsłoniętych fragmentach skóry dreszcze. Chwilami miał wrażenie, że to właśnie ono ciągnęło go do przodu, choć przecież było to niemożliwe; sam poruszał zesztywniałymi odrobinę stopami, sam trzymał też w dłoni różdżkę, zaciskając na niej palce może trochę zbyt mocno, niż było to konieczne.
Przystanął dopiero w progu, oddzielającym go od kolejnego pomieszczenia, gdy kątem oka zauważył leżący na podłodze skrawek papieru. Schylił się po niego mechanicznie, prawie mimowolnie; po plecach rozlała się nowa fala bólu, wykrzywił się więc nieprzyjemnie, gwałtownie wciągając do płuc powietrze i dopiero później podnosząc się z powrotem do pionu. Powoli i ostrożnie; nie chciał niepokoić Lynn, ani niepotrzebnie jej alarmować, ale wydawało mu się, że rana wciąż krwawiła – czuł, że jego ukryta pod kurtką koszula była mokra i lepka.
Zacisnął zęby, przenosząc spojrzenie na trzymany w dłoni pergamin; jego brwi automatycznie powędrowały w górę, gdy wzrokiem natrafił na niezdarne, nakreślone niewprawną ręką, czarne linie, układające się – to nie budziło wątpliwości – w koślawy rysunek przedstawiający jedną z drzewopodobnych istot. Nie wiedział dlaczego, ale ten widok spowodował u niego odruchowe ukłucie niepokoju; wróciło wrażenie bycia obserwowanym i przez moment znów miał ochotę odwrócić się za siebie, żeby sprawdzić, czy świecące w ciemności ślepia nie przyglądają im się przypadkiem zza otwartych na oścież drzwi wejściowych. Zdusił jednak ten impuls, zamiast tego wchodząc głębiej do nowego pomieszczenia, równie starego i zaniedbanego, co reszta budynku. I równie… pustego? Tego nie był pewien; skierował różdżkę w kierunku dwóch wysłużonych mebli z nadpleśniałego drewna, które równie dobrze mogły być zwyczajnymi, porzuconymi gratami, jak i stanowić kryjówkę dla czającego się wśród półcieni człowieka.
Nie, zaprzeczył sam sobie w myślach; dom był pusty. Musiał być, w końcu gdy do niego dotarli, klucz wciąż tkwił w zamku po zewnętrznej stronie, sugerując, że cokolwiek zamieszkiwało posesję, znajdowało się na dworze. Odetchnął bezgłośnie, zerkając kontrolnie w stronę Lucindy i dopiero później decydując się obejrzeć pomieszczenie dokładniej. Wciąż ściskając w dłoni rozżarzoną zaklęciem różdżkę, podszedł ostrożnie do wyższego mebla z zamiarem sprawdzenia, czy coś (lub ktoś?) nie znajdowało się między jego pionową powierzchnią, a zmurszałą ścianą, przy której stał.




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Dom na uboczu [odnośnik]19.02.17 10:08
Nie bez powodu czuła niepokój przed przekroczeniem progu domu. Kiedy tylko to zrobiła poczuła jak dech zamiera jej w piersi, zobaczyła czarne plamki przed oczami i dziwne dreszcze targające jej ciało raz w gorączce, a raz w przeszywającym do szpiku kości zimnie. Poczuła jak strach paraliżuje jej ciało, jak supeł, który nagle powstał w jej gardle zaczął się zawiązywać coraz mocniej i coraz mocniej tak, że nie była w stanie powiedzieć żadnego słowa. Przez chwile pomyślała, że to atak choroby. W końcu Lucinda przed wyjściem nie czuła potrzebny zażycia większych dawek przepisanego przez uzdrowiciela eliksiru. Nie spodziewała się, że cokolwiek może jej w takim miejscu zagrażać. Prawdopodobnie już do końca życia będzie wspominać to miejsce jako skupisko swojej śmiałości i błędnie podjętych decyzji. Bo wiedziała, że takie właśnie są. Wiedziała, że dawno powinni już stąd uciec, wiedziała, że powinni teleportować się do szpitala by uzdrowiciele mogli zająć się Percym i wiedziała, że cokolwiek uda im się tutaj znaleźć nie przyniesie spokoju jakiego wyczekiwali. Przyniesie kolejny znak zapytania wiszący nad ich głowami. Zatrzymała się, ale tylko na chwile zaciskając mocniej szczękę. Nie teraz, nie teraz, nie teraz. Powtarzanie w głowie tych słów miało jej pomóc utrzymać równowagę. Tak też się stało. Nagle wszystkie objawy, które czuła po prostu… zniknęły. Już nie była pewna czy to wszystko było tylko atakiem choroby, ale czym innym mogło być? Wiedziała co się dzieje gdy jest wycieńczona, zestresowana i ograniczona. Spojrzała na idącego przodem Perciego i oddalającego się w drugą stronę mężczyznę. Zrobiła krok by ruszyć w stronę kuzyna kiedy usłyszała skrzypnięcie podłogi. Za ciężkie i zbyt głośne by było tylko odgłosem spróchniałego drewna, albo naciskiem przebiegającego gryzonia. Zmarszczyła brwi całkowicie ignorując już to co działo się z nią przed chwilą. Zobaczyła kształt przyparty do ściany, całkowicie do niej nie pasujący. Nic nie mówiąc podeszła bliżej wyciągając dłoń. Jeden, drugi, trzeci krok… już była blisko… wystarczyło spojrzeć.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Dom na uboczu [odnośnik]19.02.17 13:08
Sophia wciąż kuliła się za starym meblem. Chociaż nie należała do osób strachliwych, naprawdę bała się powrotu groźnych, drzewiastych istot o łapach zdolnych przebijać ludzkie ciała na wylot. Wcześniejsze krwawe obrazy i sama niepokojąca aura tych istot mocno działały na jej wyobraźnię, sprawiając, że tańczące na podłodze cienie, które pojawiły się w nikłej poświacie po otwarciu drzwi, przez dłuższy moment przywodziły na myśl ich powykręcane sylwetki. Momentalnie wstrzymała oddech i zastygła w bezruchu, zastanawiając się nad ewentualną próbą ucieczki lub obrony, gdyby cienie okazały się jedną z tych istot. Znowu pożałowała braku swojej różdżki, która towarzyszyła jej, odkąd skończyła jedenaście lat i którą zawsze mogła się posłużyć w sytuacji zagrożenia. Bez niej nie mogła też doprowadzić się do porządku, a stojąc w swojej prowizorycznej kryjówce wciąż odczuwała ból i krew spływającą po plecach, przesiąkającą przez materiał ubrania.
Wtedy jednak usłyszała głosy, które brzmiały zdecydowanie ludzko. Nie była pewna, czy drzewiaste istoty potrafiły mówić, ale... może tak naprawdę to wcale nie były one? Lekko przekręciła głowę w tamtą stronę, próbując dostrzec coś więcej. Zdawała sobie sprawę, że jeśli tylko osoby stojące przy drzwiach wejdą głębiej do pokoju, i tak ją zobaczą; szafka nie dawała zbyt dobrej osłony, a gdy nieznacznie próbowała przenieść ciężar ciała z jednej nogi na drugą, żeby utrzymać równowagę, podłoga pod nią zaskrzypiała nieznacznie, zdradzając, że pokój nie był zupełnie pusty.
Zastygła; nie była pewna, czy ci, którzy tu przyszli, mieli pokojowe zamiary. Może byli innymi ofiarami drzewiastych stworów, które zostały przyniesione tu tak jak ona? A może... współpracowały z nimi? Wolała chyba tą pierwszą ewentualność. Mimo to czekała, w duchu odliczając sekundy do nieuchronnego spotkania z przybyszami i spinając ciało, żeby rzucić się do ucieczki, gdyby tak ktoś próbował ją zaatakować.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Dom na uboczu [odnośnik]19.02.17 21:23
Jeden, drugi, trzeci...czwartego kroku już nie postawiłem. Moje ciało stało się nagle niemożliwie ciężkie, jakby w jednej chwili stawy zmieniły się w ołowiane kule. Żołądek zaś wywrócił się do góry nogami, skręcił się i wcisnął pod żebra przyprawiając mnie o falę mdłości. Nie mogłem - jak się zatrzymałem, tak w drugiej chwili podparłem się ciężko zdrowszym barkiem o ścianę ciężko wypuszczając z płuc powietrze i na chwile przymykając oczy mając nadzieję, że coś tak nieznaczącego sprawi, że świat nagle nabierze stabilności. Pomyślałem w pierwszej chwili, że być może nie powinienem mieszać taniego brendy z piwem, lecz wtedy, po tej chwili niemiłosiernego wiercenia usłyszałem szept. Włos zjeżył mi się na karku, a ja gwałtownie obejrzałem się do tyłu wypatrując...kogoś? Czegoś? Zapominając na chwilę o towarzyszących mi czarodziejach którzy zdążyli mnie wyminąć podążyć dalej. Cos w tym domu było cholernie niepokojącego.
- Hexa Revelio... - Szepnąłem wciąż rozglądając się nieco nieobecnym wzrokiem po półmroku nie wiedząc, czy czegokolwiek oczekuję od zaklęcia rzuconego w przestrzeń korytarzu za mną
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Dom na uboczu [odnośnik]19.02.17 21:23
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością


'k100' : 47
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]21.02.17 23:51
Stary dom skrzypiał. Spróchniałe deski trzeszczały przy każdym kroku, a przeciskający się przez szpary wiatr - świszczał, jakby wygrywał dziwną, złowieszcza melodię - jako akompaniament dla niemej historii, która wpisana była w wilgotne ściany opuszczonego? domostwa. Każdy dźwięk wydawał się być zwielokrotniony, a Sophia słyszała ich wiele. Ból nie ustawał, ale adrenalina nie przestawała krążyć w jej ciele, stanowiąc cichego sprzymierzeńca...tym bardziej, gdy zrozumiała, kto wszedł do pomieszczenia. Mignęła ci zdecydowanie znajoma postać Lucindy, która minęła twoją kryjówkę, podążając gdzieś w odległy kraniec obdrapanej ściany.  I może to tylko twoje zmysły, ale poczułaś mdły zapach krwi, który do tej pory umykał twoim wrażeniom.
Lucy, mimo, że wszelkie dolegliwości ci minęły, czułaś jak z nosa płynie ci krew. Nie był to duży upływ, ale twój organizm zdecydowanie informował, że coś było nie tak. Przy skrzypieniu desek pod nogami, pokonałaś dzielącą cię odległość od obiektu, który jeszcze chwilę wcześniej zdawał się...poruszyć? Pod ścianą - rzeczywiście coś leżało, wykrzywiona? sylwetka oparta o ścianę. Uderzył cię silny zapach krwi, który niósł się z nikłym powiewem wiatru, przeciskającego się przez szczelinę w drewnianej ścianie. Jeśli chciałaś przyjrzeć się bliżej - musiałaś oświetlić sobie przestrzeń. Jedyne źródło światła powędrowało wraz z Percivalem, w drugi koniec pomieszczenia.
A Łowca zbliżył się do ściany przy głębszym rogu  pokoju?. Światło lumosa rozganiało ciemność, która w pospiechu umykała przed niesionym blaskiem. Chwilami - zdawało się nawet, że cienie dosyć żywo reagują w ucieczce. Jasność pozwoliła dostrzec, że ów podłużny mebel, to nic innego jak dostawiona do ściany - drabina. A jeśli spojrzeć wyżej, w płaszczyźnie sufitu rysowała się ciemniejsza plama z wiszącym uchwytem, sugerującym, że znajduje się tam klapa. Innego wejścia na górę - prawdopodobnie nie było, a każdy pamiętał, że nikłe światło musiało sączyć się z niedużego okna na piętrze. W dłoni wciąż trzymałeś pomięta kartkę z rysunkiem.
Matt - złe samopoczucie, powoli mijało. Pozostawiało po sobie nieprzyjemne wrażenie zaciskającego się żołądka i mdłości, ale słabość opuszczała ciało. W głowie ucichł szum, chociaż wciąż miałeś wrażenie, że ktoś cię obserwuje z ukrycia. Twoje zaklęcie na moment zapaliło się jasnym blaskiem na różdżce i początkowo wydawało się, że nic się nie wydarzyło. Promień czaru powoli sunął jednak do góry, zatrzymując się pod sufitem by utworzyć mlecznobiałą mgiełkę, bardzo szybko przenikającą wyżej, przez sufit i ostatecznie znikając, zostawiając cię w ciemności.

Jeśli nie czarujecie - nie rzucacie kością
Na odpis macie 48h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]22.02.17 10:01
Lucinda nigdy nie należała do ostrożnych. Jeżeli było miejsce, w które mogła zajrzeć zrobiłaby nawet gdyby sam Albus Dumbledore jej tego zabronił. Może właśnie dlatego tak często ufała swojej intuicji wierząc, że tylko ona jest w stanie w razie zagrożenia ją zatrzymać. Wiele razy przez własną nieumyślność pakowała się w kłopoty, z których również musiała się wyciągnąć. Rzadko prosiła o pomoc bo nie dostaje się pomocy za nic, bo nie dostaje się pomocy bez sprowadzenia jej do parteru tylko za to, że była kobietą. Przez to, że musiała często radzić sobie sama utwierdziła się w przekonaniu iż ludzkie życie jest zbyt cenne by z niego zrezygnować. I chyba właśnie tego chciała dowieść przychodząc tutaj. Tylko… za jaką cenę? Rozglądała się skupiając wzrok na szczegółach. Obdrapana ściana, zakurzone deski, skrzypiąca podłoga i… oddalające się od niej światło. Każdy z nich poszedł za własnym, przyciągającym go przeczuciem. Przeczuciem, które nie dawało jej spokoju. Widziała ten nierówny kształt chociaż miała nadzieje, że to tylko płatająca jej figle wyobraźnia. Poczuła ciepłą strużkę płynącą jej z nosa. Zatrzymała się unosząc dłoń, na której zaraz zobaczyła szkarłatną krew. Nie, nie, nie, nie teraz! Zignorowała to obcierając dłonią resztki krwi z twarzy. Wiedziała, że i tak w żaden sposób nie mogła sobie teraz pomóc. Jej uwaga skupiła się ponownie na nierównym kształcie. Zacisnęła mocniej palce na drewnie różdżki. Ta wydawała jej się być zimna jak nigdy. Do jej nozdrzy dotarł zapach krwi i przez chwile uspokajała się myślą, że to tylko ona. Widzieli dzisiaj wystarczająco by ostrożnie rozpatrywać każdy element. Lucinda nadal nie wiedziała jak bardzo to wszystko było… nienormalne. Czarodzieje nie należą do strachliwych, a większość rzeczy przyprawiających mugoli o zawrót głowy dla nigdy było codziennością. Teraz już mogłaby przytaknąć słuchając o demonach ukrytych za zasłoną cienia. Odwróciła się jeszcze by sprawdzić czy żaden z towarzyszących jej mężczyzn nie wrócił, a potem cicho, jakby ze strachem szepnęła… - Lumos – niech wróci do niej światło.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Dom na uboczu [odnośnik]22.02.17 10:01
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]22.02.17 12:16
Gdy tak stała w swojej pogrążonej w półmroku kryjówce, jej uszu docierały różne dźwięki. Świst wiatru, skrzypienie desek pod stopami wciąż niewidocznych przybyszów... Widziała też przesuwające się światło i rozdygotane cienie, stopniowo także otoczenie stawało się nieco lepiej widoczne niż wcześniej, choć jego przeciwległe ściany dalej tonęły w mroku.
Nie będąc pewna, kto lub co się tam czai, była spięta. To uczucie było na tyle dojmujące, że nawet ból zszedł na dalszy plan. Umysł Sophii był skupiony przede wszystkim na potencjalnym zagrożeniu, tym bardziej, że zaczęła wyczuwać nikły zapach krwi, ale doszła do wniosku, że może to jej własna posoka, którą czuła na plecach.
Chwilę później cień znacząco się zbliżył i Sophia zauważyła przechodzącą obok sylwetkę. Chwilę trwało, zanim w półmroku rozpoznała w niej Lucindę, która przeszła obok niej, wpatrzona w jakiś punkt przed nią.
- Hej – odezwała się cicho Sophia, decydując się wyjść z ukrycia, skoro wiedziała już, że to nie stwory, a osoby, które widziała w pubie. Co prawda nie widziała dokładnie twarzy pozostałych dwóch sylwetek, ale Lucinda wzbudziła w niej dziwne zaufanie. A może po prostu mimowolnie ucieszyła się, że nie była tu zupełnie sama? Chociaż z drugiej strony, zaczęła się też martwić, że ci ludzie również zostali uprowadzeni przez stwory już po tym, gdy straciła przytomność.
- Jak się tu dostaliście? Czy te... stwory... gdzieś tu są? – zapytała półszeptem, dziwnie czując, że nie powinni być głośno. W końcu w budynku mogło kryć się coś naprawdę groźnego.
Powoli ruszyła w stronę Lucindy, zamierzając także przyjrzeć się temu, co zainteresowało czarownicę.
- Nie mam różdżki – dodała jeszcze w naiwnej nadziei, że może ktoś z nich ją znalazł. Bez niej nie mogła wyczarować sobie nawet światła, żeby rozgonić te mroki, sprawiające wrażenie, jakby ta ciemność wcale nie była taka pusta...



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Dom na uboczu [odnośnik]23.02.17 16:42
Zastygłem w zniecierpliwieniu, nie zdając sobie nawet sprawy, że wstrzymałem oddech, jak gdybym obawiał się zostać dostrzeżony przez coś co na mnie czyhało. Parszywe uczucie. Podobne do tego, które czuje się na plecach przemykając między uliczkami Nokturnu. Nie można się do niego przyzwyczaić czy też zignorować. Chce się po prostu czym prędzej zniknąć. Problem polegał na tym, że w tym momencie nie za bardzo okazja temu sprzyjała. Nie zamierzałem jednak po prostu akceptować nieznanej mi dziwności tego miejsca. Wiedziony dziwnym przeczuciem wyniesionym z Borgina & Burke'a rzuciłem zaklęcie. Przeciągający się brak efektów sprawiał, że zmarszczyłem czoło na poważnie zastanawiając się, czy być może nie jest to jakiś objaw paranoi, lecz mleczno biała zawiesina przesiąkająca przez sufit wskazywała na coś innego. Nie byłem pewien co było gorsze. Nie było czasu do stracenia.
- Masz - podałem dziewczynie różdżkę rozpoznając w jej osobie i głosie tą po która tu przyszliśmy. Zaraz potem złapałem ją za przedramię nagląco, jakbym był gotowy wyciągnąć ją z mieszkania. Nie zdziwiłbym się gdybym ją spłoszył tą nagłą reakcją. Nie było to jednak takie ważne, jak to, że... - Wynośmy się stąd. Mamy kobietę, a tu nie jest bezpiecznie - na piętrze jest coś przeklętego, dosłownie - nie byłem znawcą odkrywania tajemnic, a plugawe ulice Nokturnu nauczyły mnie tego, by nie być za bardzo wścibskim jeśli nie było potrzeby, a w tym przypadku - nie było, lecz czy nie było już za późno? Mężczyzna był przy wejściu na górę (wszedł już...?), kobieta w cieniu ściany (nachyliła się już...?), a właścicielka głosu w mojej głowie...?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Dom na uboczu [odnośnik]24.02.17 16:54
(Przepraszam za poślizg!)
Nie podobał mu się ten dom; przycupnięty poza główną drogą, ukryty gdzieś na uboczu, wydawał się jednocześnie zbyt cichy i zbyt niespokojny, żywy i martwy, przeraźliwie pusty, a przy tym wypełniony duchami przeszłości. Coś wisiało w powietrzu; dziwna magia, której nie rozpoznawał, albo paskudne przekleństwo wprost z mugolskich legend, sprawiające, że nawet zalegające w pomieszczeniu półcienie zdawały się umykać przed światłem inaczej niż zawsze. Niezdarny rysunek, wciąż tkwiący w jego dłoni, tylko dodatkowo go irytował, więc dotarłszy do przeciwległej, obdrapanej z farby ściany, po prostu złożył kartkę na pół i wepchnął ją do kieszeni – tej samej, w której już wcześniej ukrył wyciągnięty z wejściowych drzwi klucz. Fakt, że obie pamiątki spoczywały teraz we wnętrzu jego płaszcza, bynajmniej wcale go nie uspokoił, ale przynajmniej nie musiał na nie patrzeć; patrzył za to na… drabinę?
Zadarł głowę do góry, starając się oświetlić jak najwięcej, ale poza wątpliwej jakości szczeblami i malującym się na suficie uchwytem, nie dostrzegł nic ciekawego. Po plecach znów przebiegł mu dreszcz, gdy przypomniał sobie o przytłumionym świetle na piętrze, które widzieli z zewnątrz. Przez moment miał ochotę od razu wspiąć się do góry, jednak lewe ramię zaprotestowało gwałtownie, obdarzając układ nerwowy kolejną falą paraliżującego bólu. Zacisnął zęby, odwracając się i odnajdując spojrzeniem resztę osobliwej drużyny, którą mimowolnie stworzyli. Podszedł do Lynn, dopiero teraz orientując się, że towarzyszyła jej nieznajoma kobieta porwana z karczmy przez jedną z drzewopodobnych istot. – Weszliśmy drzwiami – odpowiedział jej. Jego własny głos wydawał mu się obcy, nienaturalnie zachrypnięty; nie wiedział dlaczego, ale towarzyszyło mu wrażenie podobne temu zazwyczaj nawiedzającemu go w miejscach, w których należało zachować ciszę – jak podczas ważnego egzaminu albo przy łóżku umierającej osoby. – Nie spotkaliśmy żadnego po drodze. Widziałaś, kto wchodził na górę? – zapytał, zastanawiając się przelotnie, czy nie powinien był przypadkiem powiedzieć co zamiast kto.
Przeniósł ciężar ciała z nogi na nogę, przypadkowo zatrzymując wzrok na odnalezionej przez mężczyznę różdżce i nagle inna myśl przemknęła mu przez głowę. – Nie znasz się przypadkiem na leczeniu? – rzucił, właściwie nie spodziewając się usłyszeć odpowiedzi twierdzącej, ale postanawiając zaryzykować tak czy siak; podejrzewał, że nie będzie w stanie poprawnie się deportować, dopóki w jego plecach będzie tkwił przeklęty szklany odłamek.




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Dom na uboczu [odnośnik]26.02.17 1:02
Stare, drewniane ściany domostwa - trzeszczały. I nie byłoby w tym nic dziwnego. Spróchniałe deski w wieli miejscach przepuszczały świszczący wiatr, który zdawał się wygrywać złowrogą melodię, zgrywającą się ze skrzypieniem podłogi, przy każdym postawionym kroku. Jedyne źródło światła w dłoni Percivala nie było wystarczające, by przyjrzeć się pomieszczeniu. Mimo to Łowca zdołał zauważyć przejście na górę. Czy będzie chciał odkryć źródło światła, które z zewnątrz stanowiło jedyny punkt odniesienia?
Lucy - twój lumos zapełgał ciepłem w dłoni i światłem, które pozwoliło ci bez problemu przyjrzeć się obiektowi pod zmurszałą ścianą. Pierwsze na co zwróciłaś uwagę to gęsta, bordowo-brunatna ciecz pod twoimi stopami. Krew. A jej źródłem był mężczyzna?. Właściwie - jego części. Nagie, całkiem niedawno? rozszarpane członki, ułożone w chaotycznej układance tuż obok siebie. Najbardziej dziwacznie wyglądała głowa - w miejscu, gdzie miały znajdować się oczy - wciśnięte były papierosowe pety, a wokół szyi - zaciśnięty skórzany pas. Ściana była zbryzgana krwią. Jest ci bardzo niedobrze, a żołądek wykonał prawdopodobnie spektakularny przewrót. Podobne odczucia miała Sophia, która stała obok ciebie.
Sophia odzyskała swoją różdżkę i mogła jej w końcu użyć, tym bardziej, że rany doskwierały coraz bardziej. Matt - nie odstępuje cię uczucie obserwacji. Masz nawet wrażenie, że cienie tańczące na ścianach, zaczynają się  poruszać..nie do końca zgodnie z rzucanymi blaskami lumosa.

Jeżeli decydujecie się przejść na górę - każdy wykonuje rzut k100 +silna wola. Jeśli posiadacie jakiekolwiek rany, dodatkowo rzucacie drugą kością na wytrzymałość (przy deklaracji wejścia na górę drabiną). Możecie wcześniej (w tej turze) spróbować się opatrzyć lub leczyć, minimalizując swoje obrażenia.

Aktualne minusy:
Sophia - 10
Matt - 5
Percival -5

Na odpis macie 48h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom na uboczu [odnośnik]26.02.17 22:06
Każda komórka jej ciała krzyczała w ostrzeżeniu. Nie bez powodu mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Chyba nie było to aż tak dalekie od prawdy. Ludzie z łatwością komplikują sobie życie podejmując złe decyzje. Jedna po drugiej. Jasny promień z mocą popłynął z jej różdżki jeszcze zanim dotarła do niej Carterówna. Blondynce w pierwszej chwili w oczy rzuciła się szkarłatna ciesz sącząca się pod jej stopami. Zaskoczona podążyła wzrokiem w poszukiwaniu źródła. Poczuła jak jak żołądek podchodzi jej do gardła, jak zimny dreszcz przebiega jej ciało, a w głowie powstaje okropna karuzela. To był moment. Tylko moment, w którym fiksowała wzrokiem po poszczególnych częściach rozczłonkowanego ciała i tylko moment gdy się odwróciła by oprzeć się o  ścianę. Słyszała przytłumione głosy, ale w jej głowie wszechobecny był tylko szum. Odwrócenie się od ciała na niewiele się zdało. Był już wszędzie, w każdej myśli. Zrobiło jej się niedobrze. Czuła, że jeżeli się nie uspokoi to zaraz zwymiotuje. Co to było za miejsce? Co się w ogóle stało z tym mężczyzną? To była makabryczna scena, która miała nawiedzać ją jeszcze przez długi długi czas. Skończyć w taki sposób? W starym domu, pośrodku niczego. Ze skórzanym pasem ściskającym szyję. To musiało stać się całkiem niedawno. Krew czuła teraz już wyraźnie. Wydawało się, że mężczyzna jeszcze kilka godzin wcześniej chodził po tych samych deskach co oni. Każda komóra jej ciała krzyczała w ostrzeżeniu, ale ona już nie słuchała swojego ciała. Działała jak w amoku, napędzana szokiem. Uniosła wzrok spoglądając na stojących czarodziejów. Prawdopodobnie gdyby nie to, że bladość dla jej skóry była czymś zupełnie normalnym mogła wyglądać przerażająco. Nie odwróciła się w stronę rozczłonkowanego ciała wiedząc, że drugi raz już się nie powstrzyma, wiedziała, że drugi raz nie będzie w stanie spojrzeć na wykrzywioną śmiercią twarz i nie odlecieć przy tym całkowicie. Chciała coś powiedzieć, ale głos całkowicie uwiązł jej w gardle. Spojrzała w stronę sufitu. To tam widzieli światło i tam było źródło tego wszystkiego. Nie powinni nawet myśleć o tym by tam pójść. Mieli Sophię i zobaczyli już wystarczająco by wiedzieć, że to musi się źle skończyć, a jednak coś jej podpowiadało, że zrobienie tego jeszcze jednego kroku będzie konieczne. Nawet jeśli jeszcze sama nie miała o tym bladego pojęcia. Pokręciła głową zaciskając mocniej dłoń na drewnie różdżki. Za dużo widziała w ostatnim czasie. Za dużo musiała też dźwigać. Jej wzrok przez dłuższą chwilę zatrzymał się na kuzynie. Widziała, że ten też jest blady chociaż nie wiedziała czy jest to spowodowane widokiem ciała martwego mężczyzny czy też raną i szkłem tkwiącym w plecach. - Zajmijmy się tym… - mruknęła podchodząc do Notta i spoglądając na jego ranę. Lumos z jej różdżki pozwoliło jej dostrzec tkwiący kawałek. - Jeśli chcesz mogę go wyciągnąć, ale to będzie bolało, Percy. - dodała jeszcze kiedy zapach krwi kolejny raz zaatakował jej nozdrza. Lucinda nie była pewna tego co robi chociaż wiedziała, że mężczyzna się nie teleportuje z taką raną. Blondynka spojrzała na Sophię, która także nie wyglądała za dobrze. Przynajmniej żyła. - Mógłbyś mi pomóc? Potrzymać różdżkę na tej wysokości?  - zapytała stojącego przed nią mężczyznę (Matt) i wróciła spojrzeniem do szkła. Lucinda w takich momentach jak ten żałowała, że nie zna się na magii leczniczej. Żałowała, że nie będzie mogła od razu zatamować krwawienia, a będą musieli to zrobić w dość prowizoryczny sposób. Przecięty płaszcz mężczyzny i skóra blada od ciągle upływającej krwi. Nie chciała sobie nawet wyobrażać jak bardzo musiało to boleć. Sięgnęła ręką do wystającego kawałka szkła ciesząc się wewnętrznie, że rana nie jest większa. Wtedy nie potrafiłaby nic zrobić, teraz wracała wspomnieniami do tych wszystkich wypraw, w których musiała improwizować. Szybkim chociaż niepewnym ruchem wyciągnęła szkło, które zaraz uderzyło delikatnie o deski podłogi. Ucisnęła ranę mają nadzieje, że krew szybko skrzepnie. W końcu stracił jej już wystarczająco. Lucinda wiedziała, że to jeszcze nie jest koniec. Wiedziała, że nie wrócą bezpiecznie do domu tak jak powinni. Spojrzała w stronę drabiny. Znajdą się tam prędzej czy później.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Dom na uboczu - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Dom na uboczu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach