Kasyno Crockfords
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★★
[bylobrzydkobedzieladnie]
Kasyno Crockfords
Najstarsze kasyno Anglii działa prężnie od przeszło trzystu lat; obsługa baczy, by do środka nie wyszły osobistości niepożądane, nieodpowiednio ubrane, nieobyte, czy mniej majętne. Zbiera się w nim śmietanka towarzyska Londynu. Wystrój wnętrza ukierunkowany jest na zamożnych gości; elegancki, drogi, ociekający luksusem.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Możliwość gry w czarodziejskie oczko
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:31, w całości zmieniany 5 razy
Skinął głową w kierunku pijących i uśmiechnął się. Szczęście w kartach mu dzisiaj sprzyjało. Przesądny nie był, ale miał wrażenie, że nie jest to dobra wróżba biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj ma po praz pierwszy pokazać się na salonach i w ogóle spędzić wieczór ze swoją przyszłą żoną. Czyżby szykował mu się nieudany związek? Trudno. I tak nie miał nic do gadania, bo już za długo przeciągał swój kawalerski stan. Uśmiechnął się i skinął głową w kierunku Lorda Traversa.
- Zobaczymy, lordzie Travers. To tylko karty – odpowiedział dość pewny siebie i rozłożył ręce. Miał dzisiaj szczęście. W prawdzie mogło w każdej chwili się do niego odwrócić, ale jakoś nie miał parcia na to by wygrywać za każdym razem. To byłby wręcz nieuprzejmie. Chociaż zaczynał już podejrzewać, że to losowanie losowaniem do końca nie jest i cioteczka maczała w tym palce. Czyżby dała za zadanie krupierowi go upić? Miał nadzieję, że to tylko głupi domysł i zbieg okoliczności, ale nie można cóż…Gdy Ci, którzy mieli obstawić już obstawili chuchnął na karty na szczęście i je odsłonił.
- Zobaczymy, lordzie Travers. To tylko karty – odpowiedział dość pewny siebie i rozłożył ręce. Miał dzisiaj szczęście. W prawdzie mogło w każdej chwili się do niego odwrócić, ale jakoś nie miał parcia na to by wygrywać za każdym razem. To byłby wręcz nieuprzejmie. Chociaż zaczynał już podejrzewać, że to losowanie losowaniem do końca nie jest i cioteczka maczała w tym palce. Czyżby dała za zadanie krupierowi go upić? Miał nadzieję, że to tylko głupi domysł i zbieg okoliczności, ale nie można cóż…Gdy Ci, którzy mieli obstawić już obstawili chuchnął na karty na szczęście i je odsłonił.
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Nicholas Nott' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
– To za nas, kuzynie – odparłem w kierunku Corvusa po pierwszej przegranej, wypijając do dna karną porcję alkoholu, pierwszą dzisiejszego wieczoru. Nie zapomniałem pogratulować Nottowi szczęścia, które dopisywało mu również w kolejnych starciach. Obserwowałem je z ciekawością, podobnie jak decyzje podejmowane przez obstawiających.
Kiedy ponownie nadeszła moja kolej, zdumiony spojrzałem na Nicholasa Notta. Najwyraźniej dzisiejszego wieczoru miał spić połowę arystokrackiego światka, w tym mnie. Zmierzyłem wzrokiem karty leżące przed nami, po czym wysłuchałem obstawiających. W kolejne zdumienie wprawił mnie fakt, iż trzej panowie postawili na mnie. Albo faktycznie sądzili, iż wygram ze szczęściem Notta, albo pragnęli umoczyć wargi w dobrym alkoholu.
– Lordzie Traversie, dziękuję za słowa wiary – odparłem w stronę tego trzeciego, po czym skierowałem swój wzrok na tego, który miał okazję wypić już kilka kolejek w trakcie dzisiejszej gry. – Lordzie Selwynie, owe karty dedykuję pańskiej upajanej głowie. Niech będą łaskawe. Albo wręcz przeciwnie. Dziś świętujemy nadejście Nowego Roku – pragnąłem przypomnieć z nieznacznym uśmiechem na wargach, po czym poprosiłem krupiera o odsłonięcie swoich kart, tuż po kartach lorda Notta.
Kiedy ponownie nadeszła moja kolej, zdumiony spojrzałem na Nicholasa Notta. Najwyraźniej dzisiejszego wieczoru miał spić połowę arystokrackiego światka, w tym mnie. Zmierzyłem wzrokiem karty leżące przed nami, po czym wysłuchałem obstawiających. W kolejne zdumienie wprawił mnie fakt, iż trzej panowie postawili na mnie. Albo faktycznie sądzili, iż wygram ze szczęściem Notta, albo pragnęli umoczyć wargi w dobrym alkoholu.
– Lordzie Traversie, dziękuję za słowa wiary – odparłem w stronę tego trzeciego, po czym skierowałem swój wzrok na tego, który miał okazję wypić już kilka kolejek w trakcie dzisiejszej gry. – Lordzie Selwynie, owe karty dedykuję pańskiej upajanej głowie. Niech będą łaskawe. Albo wręcz przeciwnie. Dziś świętujemy nadejście Nowego Roku – pragnąłem przypomnieć z nieznacznym uśmiechem na wargach, po czym poprosiłem krupiera o odsłonięcie swoich kart, tuż po kartach lorda Notta.
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
Nicholas: as+9=10, 10-10=0
Cygnus: 9+0=9
9>0
Wygrywa: Cygnus, pije: Nicholas.
Cygnus: 9+0=9
9>0
Wygrywa: Cygnus, pije: Nicholas.
W następnej turze grają ze sobą dwie pierwsze wylosowane osoby, kolejne trzy obstawiają.
- Zasady gry:
- BAKARAT1. Krupier (Mistrz Gry) za pomocą kości typuje dwóch graczy, którzy rozgrywają ze sobą kolejkę oraz trzech, którzy obstawiają zwycięzcę. Jeśli któreś imiona się dublują, uznaje się pierwsze wylosowane imię, a zamiast drugiego bierze się pod uwagę postać siedzącą po prawej stronie (niższy numerek krzesełka) postaci zdublowanej (lub dalej po prawej, jeśli to wciąż będzie osoba zdublowana).
2. W ciągu 3 godzin pozostali gracze powinni napisać post, w którym obstawiają zwycięzcę (osobę, która osiągnie największą liczbę oczek). W przypadku ominięcia kolejki (nie napisania postu) traktuje się to jako błędne wytypowanie.
3. Po obstawieniu zwycięzcy osoby wytypowane rzucają dwoma kośćmi, jedną kier i jedną pik w takim czasie, aby zdążyć przed upływem 6 godzin od poprzedniej wiadomości MG. Jeśli tego nie zrobią, MG losuje za nich, ale wówczas zwycięzca nie otrzymuje punktów.OBLICZANIE WYNIKÓW4. O wyniku rozgrywki decyduje liczba zdobytych punktów w 2 kartach.Przykładowe rozdania:
5. Dodaje się wartości obydwu kart, a w przypadku osiągnięcia liczby dwucyfrowej od wyniku odejmuje się 10.
6. Wygrywa osoba z większą ilością punktów. 9 jest najwyższym wynikiem możliwym do osiągnięcia.
7. Szklaneczkę pije postać, która przegrała rozdanie oraz postaci, które przegrały zakład.
8. W przypadku remisu żaden zawodnik nie wygrywa i traktuje się ich jako osoby przegrane, które otrzymują karną kolejkę.
9. Każdy karniak daje 3 pkt upicia się.
10. Punkt krytyczny pomiędzy dobrym samopoczuciem a upiciem się wynosi 10 pkt.
Gracz A: 3+6=9
Gracz B: 2+5=7
Wygrywa gracz A.
Gracz C: 9+1=10 → 10-10=0
Gracz D: dama+as → 0+1=1
Wygrywa gracz D.WARTOŚCI KART
Karty 2-9 mają wartość równą wartości karty.
10 i figury są warte 0.
As równa się 1 punktowi.
- Punktacja:
wygrana gra: 2pkt, wygrany zakład: 1pkt
Adrien Carrow: 0pkt
Alexander Selwyn: 0 pkt
Arsen Slughorn: 0 pkt
Barry Weasley: 0 pkt
Caesar Lestrange: 0 pkt
Cassius Nott: 2 pkt
Corvus Black: 0 pkt
Cygnus Black: 2 pkt
Deimos Carrow: 0 pkt
Glaucus Travers: 1 pkt
Lorne Bulstrode: 0 pkt
Morgoth Yaxley: 1 pkt
Mortimer Flint: 1 pkt
Nicolas Nott: 4 pkt
Percival Nott: 0 pkt
Perseus Avery: 0 pkt
Quentin Burke: 1 pkt
Sabir Shafiq: 0 pkt
Samael Avery: 0 pkt
Soren Avery: 0 pkt
Travis Greengrass: 0 pkt
Tristan Rosier: 0 pkt
William Selwyn: 2 pkt
- Jak bardzo jesteście pijani?:
- Adrien Carrow: 0pkt
Alexander Selwyn: 2 pkt
Arsen Slughorn: 2 pkt
Barry Weasley: 2 pkt
Caesar Lestrange: 2 pkt
Cassius Nott: 2 pkt
Corvus Black: 9 pkt
Cygnus Black: 3 pkt
Deimos Carrow: 8 pkt
Glaucus Travers: 2 pkt
Lorne Bulstrode: 5 pkt
Morgoth Yaxley: 5 pkt
Nicholas Nott: 3 pkt
Percival Nott: 2 pkt
Quentin Burke: 0 pkt
Sabir Shafiq: 5 pkt
Samael Avery: 5 pkt
Soren Avery: 5 pkt
Travis Greengrass: 5 pkt
Tristan Rosier: 2 pkt
William Selwyn: 6 pkt
The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością
#1 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#5 'sabat - panowie' :
#1 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panowie' :
--------------------------------
#5 'sabat - panowie' :
Nie spodziewał się, że Adrien postanowi się do niego odezwać; był pewien, że ich rozmowa – przynajmniej na razie – ograniczy się do wymiany uprzejmości, dlatego pytanie mężczyzny początkowo zbiło go z tropu. Chciał odpowiedzieć, że nie, nie zna tej historii, ale ponieważ jego uwaga była w tamtym momencie podzielona między lorda Carrowa, a Nicholasa, który po raz kolejny został wylosowany do karcianej rundy, nie zdążył. Dezorientacja musiała wymalować się na jego twarzy dosyć wyraźnie, bo uzdrowiciel nie czekał, aż Percival w jakikolwiek sposób zwerbalizuje swoją reakcję, tylko przeszedł do opowieści.
Oderwał spojrzenie od goblińskiego krupiera, mgliście rejestrując, że jego kuzyn zdobył tym razem okrągłe zero; nie zaczekał jednak, aż swoje karty odkryje Cygnus, bo Adrien skutecznie zaskarbił sobie jego zainteresowanie, stopniowo przeradzające się w konsternację. Choć chciał wierzyć, że miał do czynienia ze zwyczajną, niepodszytą dwuznacznościami rozmową, podskórnie szukał w anegdocie drugiego dna, a im dłużej go nie znajdował, tym bardziej był przekonany – paradoksalnie – że istniało. Przez chwilę miał nawet nadzieję, że zostanie wylosowany do następnej kolejki, co tymczasowo zwolniłoby go z konieczności udzielenia odpowiedzi, ale poprawiające kołnierzyk dłonie lady Nott rzuciły chyba na Nicholasa jakiś urok, bo to znów przed nim znalazły się zakryte karty.
– Co zrobił pies, lordzie Carrow?.. – powtórzył przyciszonym głosem za Adrienem po półsekundowej pauzie, bo żadna logiczna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy. Zresztą, nawet gdyby takową znał, raczej nie zaryzykowałby odebrania autorowi opowieści okazji do zakończenia jej puentą. Uśmiechnął się, na wpół życzliwie, na wpół z ciekawością, czekając na finał historii.
Oderwał spojrzenie od goblińskiego krupiera, mgliście rejestrując, że jego kuzyn zdobył tym razem okrągłe zero; nie zaczekał jednak, aż swoje karty odkryje Cygnus, bo Adrien skutecznie zaskarbił sobie jego zainteresowanie, stopniowo przeradzające się w konsternację. Choć chciał wierzyć, że miał do czynienia ze zwyczajną, niepodszytą dwuznacznościami rozmową, podskórnie szukał w anegdocie drugiego dna, a im dłużej go nie znajdował, tym bardziej był przekonany – paradoksalnie – że istniało. Przez chwilę miał nawet nadzieję, że zostanie wylosowany do następnej kolejki, co tymczasowo zwolniłoby go z konieczności udzielenia odpowiedzi, ale poprawiające kołnierzyk dłonie lady Nott rzuciły chyba na Nicholasa jakiś urok, bo to znów przed nim znalazły się zakryte karty.
– Co zrobił pies, lordzie Carrow?.. – powtórzył przyciszonym głosem za Adrienem po półsekundowej pauzie, bo żadna logiczna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy. Zresztą, nawet gdyby takową znał, raczej nie zaryzykowałby odebrania autorowi opowieści okazji do zakończenia jej puentą. Uśmiechnął się, na wpół życzliwie, na wpół z ciekawością, czekając na finał historii.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Gra toczy się dalej. Z zaciekawieniem przyglądam się rozgrywkom zastanawiając się czy mam dobrego nosa do zwycięzców. Do tej pory lord Nott radzi sobie wyśmienicie. Nie czuję potrzeby nadwyrężania swej głowy, która nie jest mocna. Wolę obstawiać mądrze, o ile to właściwie możliwe podczas gry losowej. Nie wiadomo co się zaraz wydarzy. Czuję w powietrzu lekkie napięcie, sztywnieje mi kark. Siedzę wyprostowany rzucając zebranym ukradkowe spojrzenia. Nie chcę być nachalny. Z zafascynowaniem patrzę na dobrą passę siedzącego obok mężczyzny. Czy karty były zaczarowane? Oznakowane? Czy szczęście gospodarzy spłynęło na jego barki zarażając umysł bystrością trafień? Rozprostowałem palce, kości zachrzęściły cicho. Pochylam delikatnie głowę w stronę sir Notta w uznaniu za jego dobrą passę. Oby trwała jak najdłużej, myślę sobie. Nie widzę powodów, dla których miałbym mu źle życzyć. W przeciwieństwie do Weasley’a, którego wytypowanie się ima. Interesujące.
Dziwię się kiedy ostatnia rozgrywka kończy się fiaskiem, a wygrywa lord Black. Zupełnie, jak gdyby wszyscy to przewidzieli. Patrzę na zebranych nieco podejrzliwie. Mam przeczucie jakby każdy o czymś wiedział oprócz mnie. Pocieram brodę w zamyśleniu, z którego wyrywa mnie głos krupiera. Znów lord Nott, co za zastanawiający przypadek. Uśmiecham się nieznacznie.
- Mimo wszystko dalej kibicuję sir Nottowi - mówię pewnie. Słowo się rzekło, nic nie poradzę. Wierzę w chwilowe zaćmienie, niewielkie ujście Felix Felicis do atmosfery, w regenerację sił i tym podobne frazesy. Dobrze byłoby mieć rację. Lubię mieć rację.
Dziwię się kiedy ostatnia rozgrywka kończy się fiaskiem, a wygrywa lord Black. Zupełnie, jak gdyby wszyscy to przewidzieli. Patrzę na zebranych nieco podejrzliwie. Mam przeczucie jakby każdy o czymś wiedział oprócz mnie. Pocieram brodę w zamyśleniu, z którego wyrywa mnie głos krupiera. Znów lord Nott, co za zastanawiający przypadek. Uśmiecham się nieznacznie.
- Mimo wszystko dalej kibicuję sir Nottowi - mówię pewnie. Słowo się rzekło, nic nie poradzę. Wierzę w chwilowe zaćmienie, niewielkie ujście Felix Felicis do atmosfery, w regenerację sił i tym podobne frazesy. Dobrze byłoby mieć rację. Lubię mieć rację.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Cóż, nie udało się. Nic dziwnego.
Nie mógł się oprzeć przed wysłaniem swojemu bratu rozbawionego uśmiechu. Ten na pewno nie był rad z faktu, że musi przez niego pociągać ze szklaneczki. Tym bardziej uradowało to młodszego Avery'ego, gdy odbierał szklaneczkę znamienitego trunku. Mógłby się nim dłużej rozkoszować, ale ze względu na swoją aktualną sytuację nie miał takiego zamiaru. Pochłonął zawartość jednym haustem. Musiał przyznać, że to chyba naprawdę była najlepsza butelka w całej Anglii. Aż pożałował, że tak szybko ją wypił. Chociaż z drugiej strony było to dla niego dobre. Oderwał na chwilę swoje myśli od sytuacji, która zmusiła go do picia.
- Naprawdę fenomenalne - mruknął do siedzącego obok Perseusa wskazując podbródkiem na puste już szkło. Następna runda nie przyniosła mu żadnej okazji do picia czy wygranej. Przyglądał się z dystansu całej grze oraz reszcie lordów znajdujących się przy stole. Jego myśli nie skupiały się na niczym konkretnym. Niebyt, w którym się znalazł naprawdę mu służył. Niestety nic dobrego nie trwa wiecznie. Krupier po raz kolejny wytypował go, ale tym razem do obstawiania zwycięscy. Nott lub Selwyn. Alexander Selwyn. Automatycznie wyprostował się na swoim siedzeniu wbijając wzrok w narzeczonego swojej ukochanej bliźniaczki. Tysiące myśli nagle przeleciało mu przez głowę. Jak gdyby w tej błogiej ciszy tylko się kumulowały i czekały na odpowiedni moment do wybuchu. Serce, o ile jeszcze w ogóle biło, zabolało go niemal fizycznie. Nie złapał się jednak za pierś. Zacisnął palce na krawędzi blatu tak mocno, jak chwytał pałkę szykując się do widowiskowego odbicia tłuczka. Wszystkie te zwady nagle przestały mieć znaczenie. Już nigdy nie miał odbyć się ich huczny ślub. Nie wiedział czy młody lord już o tym wiedział, ale póki co nie miał zamiaru go informować. Teraz musiał obstawiać. Chyba inni przyglądali mu się już ze względu na tę lekką zwłokę. Oderwał dłonie od stołu i położył na kolanach. Odetchnął płytko zanim zdołał się odezwać.
- Lord Selwyn - rzekł wyzbytym z wszelkich emocji tonem. Było mu doprawdy obojętne, czy ten wygra, czy przyjdzie im obojgu pić.
Nie mógł się oprzeć przed wysłaniem swojemu bratu rozbawionego uśmiechu. Ten na pewno nie był rad z faktu, że musi przez niego pociągać ze szklaneczki. Tym bardziej uradowało to młodszego Avery'ego, gdy odbierał szklaneczkę znamienitego trunku. Mógłby się nim dłużej rozkoszować, ale ze względu na swoją aktualną sytuację nie miał takiego zamiaru. Pochłonął zawartość jednym haustem. Musiał przyznać, że to chyba naprawdę była najlepsza butelka w całej Anglii. Aż pożałował, że tak szybko ją wypił. Chociaż z drugiej strony było to dla niego dobre. Oderwał na chwilę swoje myśli od sytuacji, która zmusiła go do picia.
- Naprawdę fenomenalne - mruknął do siedzącego obok Perseusa wskazując podbródkiem na puste już szkło. Następna runda nie przyniosła mu żadnej okazji do picia czy wygranej. Przyglądał się z dystansu całej grze oraz reszcie lordów znajdujących się przy stole. Jego myśli nie skupiały się na niczym konkretnym. Niebyt, w którym się znalazł naprawdę mu służył. Niestety nic dobrego nie trwa wiecznie. Krupier po raz kolejny wytypował go, ale tym razem do obstawiania zwycięscy. Nott lub Selwyn. Alexander Selwyn. Automatycznie wyprostował się na swoim siedzeniu wbijając wzrok w narzeczonego swojej ukochanej bliźniaczki. Tysiące myśli nagle przeleciało mu przez głowę. Jak gdyby w tej błogiej ciszy tylko się kumulowały i czekały na odpowiedni moment do wybuchu. Serce, o ile jeszcze w ogóle biło, zabolało go niemal fizycznie. Nie złapał się jednak za pierś. Zacisnął palce na krawędzi blatu tak mocno, jak chwytał pałkę szykując się do widowiskowego odbicia tłuczka. Wszystkie te zwady nagle przestały mieć znaczenie. Już nigdy nie miał odbyć się ich huczny ślub. Nie wiedział czy młody lord już o tym wiedział, ale póki co nie miał zamiaru go informować. Teraz musiał obstawiać. Chyba inni przyglądali mu się już ze względu na tę lekką zwłokę. Oderwał dłonie od stołu i położył na kolanach. Odetchnął płytko zanim zdołał się odezwać.
- Lord Selwyn - rzekł wyzbytym z wszelkich emocji tonem. Było mu doprawdy obojętne, czy ten wygra, czy przyjdzie im obojgu pić.
okay, i hated you but even when you left, there was never a day that i’ve forgotten about you and even though i actually miss you, i’m gonna erase you now cause that’ll hurt way less
than blaming you
Soren Avery
Zawód : pałkarz Os z Wimbourne
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
jest szósta mojego serca
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
a po kątach trudno pozbierać wczorajszy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nadal pił. Travisowi odpowiadała ta sytuacja. Nie zwykł dbać o pozory, lecz z pewnością nie można było mu odmówić ogłady. Zwyczajnie czasem lubił się napić w dobrym towarzystwie. Żałował, że skupione ściśle grupki odseparowały go od Percy'ego, ale nadal miał nadzieję na odwrót wydarzeń. Byłby niepocieszony w sytuacji niezamienienia z nim ani jednego słowa podczas sabatu. Szkoda też, że w kasynie nie było żadnego innego Greengrassa, wielka szkoda. Nie czułby takiego odseparowania sugerującego jakoby był trędowatym mugolakiem. Nie podobało mu się to wcale, dlatego po wypiciu pierwszego karniaka rozejrzał się wokół. Nikt koło niego nie usiadł, nie miał się do kogo odezwać. Nie wypadało głośno przeszkadzać w grze nachylając się na tak znaczną odległość do Williama, który i tak nie wyglądał na szukającego towarzystwa. Travis westchnął ciężko nad swym marnym losem. Pozostało mieć szczerą wiarę w przewrotność woli krnąbrnego losu. Jeszcze ktoś się przysiądzie, na pewno - powtarzał sobie. Gdyby nie został wywołany do gry jako pierwszy, sam zająłby miejsce obok jednego z mężczyzn. Mógł już tylko liczyć na śpiących lub też niezdecydowanych lordów, którzy nie podnieśli tyłka z poprzednich miejsc, a kilku ich było.
- W takim razie ja też będę w opozycji i stawiam na lorda Selwyna - powiedział zaraz po swoich przedmówcach. Na zakończenie przywdział jeden ze swoich głupkowatych uśmiechów odnosząc wrażenie, że alkohol powoli rozchodził się po jego ciele.
- W takim razie ja też będę w opozycji i stawiam na lorda Selwyna - powiedział zaraz po swoich przedmówcach. Na zakończenie przywdział jeden ze swoich głupkowatych uśmiechów odnosząc wrażenie, że alkohol powoli rozchodził się po jego ciele.
WHEN OUR WORDS COLLIDE
Nie można zawsze wygrywać, ale to spektakularne zero wywołało uśmiech na jego twarzy. No niech będzie. Jednak to było dość podejrzane, że krupier co rozdanie podawał mu karty. Wziął do ręki szklaneczkę z alkoholem i uniósł ją lekko w geście toastu. Pił sam, no cóż. Znów nikt na niego nie stawiał.
- W takim Pańskie zdrowie, Lordzie Black – rzucił i napił się. Na jego twarzy pojawił się delikatny grymas. Ciocia jak zwykle nie skąpiła procentów a to był pierwszy alkohol jaki pił dzisiejszego wieczoru. Miał nadzieję chwilę odpocząć, a tu zaraz będzie miał kolejną okazję do tego, żeby się napić. Kolejka za kolejką nie były dobrym pomysłem tym bardziej, że jako członek rodziny gospodyni musiał prezentować się nienagannie. Jednak po prostu wzruszył ramionami.
- Dziękuję, Lordzie Burke – odpowiedział spoglądając na swoje karty. Był ciekaw czy fortuna się od niego odwróciła tylko na jedno rozdanie czy jednak uda mu się wygrać. Przynajmniej w tej kolejce nie będzie pił sam.
- W takim Pańskie zdrowie, Lordzie Black – rzucił i napił się. Na jego twarzy pojawił się delikatny grymas. Ciocia jak zwykle nie skąpiła procentów a to był pierwszy alkohol jaki pił dzisiejszego wieczoru. Miał nadzieję chwilę odpocząć, a tu zaraz będzie miał kolejną okazję do tego, żeby się napić. Kolejka za kolejką nie były dobrym pomysłem tym bardziej, że jako członek rodziny gospodyni musiał prezentować się nienagannie. Jednak po prostu wzruszył ramionami.
- Dziękuję, Lordzie Burke – odpowiedział spoglądając na swoje karty. Był ciekaw czy fortuna się od niego odwróciła tylko na jedno rozdanie czy jednak uda mu się wygrać. Przynajmniej w tej kolejce nie będzie pił sam.
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Nicholas Nott' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
No. 2
Gierki, gierki towarzyskie, w które wciągał go Lestrange. Na wzmiankę o ratowaniu brygadzistów coś przytaknął, uśmiechnął się, przywitał z przedstawianymi mu lordami - wszedł w mechaniczny tryb o nazwie "salonowy arystokrata". Caesar miał bowiem rację, nie było sensu przenosić stypy na Sabat. Alexander postanowił więc zamknąć stypę w środku swojego istnienia.
Na szczęście pojawienie się Lady Adelaide wybawiło go z opresji. Bakarat - cudownie. Kręcił się wokół stołu, obserwując rozgrywkę, zerkając uważnie na swojego kuzyna Williama, któremu szczęście nie dopisywało wybitnie. W końcu Alexander posłyszał i swoje imię, podszedł więc niespiesznie do stołu i zajął miejsce między kuzynem ze swojego rodu a lordem Greengrassem.
- Lordzie Nott - skinął głową Nicholasowi, tonem głosu nie zdradzającym emocji, z tak samo nie wyrażającym nic wyrazem twarzy - no, może poza spokojem. Alexandrowi bowiem pozostał już tylko spokój, jako że jego serce w końcu chyba pękło. - Lordzie Avery, lordzie Greengrass - im również skinął, uprzejmie, może z cieniem sympatii w spojrzeniu?
Mógłby Pan odsłonić moje karty?
Gierki, gierki towarzyskie, w które wciągał go Lestrange. Na wzmiankę o ratowaniu brygadzistów coś przytaknął, uśmiechnął się, przywitał z przedstawianymi mu lordami - wszedł w mechaniczny tryb o nazwie "salonowy arystokrata". Caesar miał bowiem rację, nie było sensu przenosić stypy na Sabat. Alexander postanowił więc zamknąć stypę w środku swojego istnienia.
Na szczęście pojawienie się Lady Adelaide wybawiło go z opresji. Bakarat - cudownie. Kręcił się wokół stołu, obserwując rozgrywkę, zerkając uważnie na swojego kuzyna Williama, któremu szczęście nie dopisywało wybitnie. W końcu Alexander posłyszał i swoje imię, podszedł więc niespiesznie do stołu i zajął miejsce między kuzynem ze swojego rodu a lordem Greengrassem.
- Lordzie Nott - skinął głową Nicholasowi, tonem głosu nie zdradzającym emocji, z tak samo nie wyrażającym nic wyrazem twarzy - no, może poza spokojem. Alexandrowi bowiem pozostał już tylko spokój, jako że jego serce w końcu chyba pękło. - Lordzie Avery, lordzie Greengrass - im również skinął, uprzejmie, może z cieniem sympatii w spojrzeniu?
Mógłby Pan odsłonić moje karty?
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
#1 'Pik' :
--------------------------------
#2 'Kier' :
Przeciągnął jeszcze o te kilka sekund tą krótką ciszę, pozwalając wytypować kolejnych śmiałków gry, a gdy okazało się, że sam Bóg nie chciał go w tym momencie odrywać od rozmowy, odwrócił się do Percivala poświęcając mu całą swą atencję.
- Zagryzł lisa. - Zdradził, a jego usta wygięły się, ukazując uzębienie w perlistym uśmiechu. - A zaraz potem Zarządcę.- Dodał po chwili tym samym, uprzejmym półszeptem czyniąc przy tym lekkie skinienie głowy - To było jednak do przewidzenia, że właśnie tak się stanie. Wiesz, Lordzie Nott, dlaczego? Pies bowiem był zbyt stary, zbyt silnie zakorzenione było w nim poczucie obowiązku ochrony. Tak, co prawda walczył z tymi szeptami przez tygodnie, spoglądając cierpliwie na to jak jest pozbawiany tego, czego tak bronił przez lata...Coś jednak musiało w nim pęknąć. Prędzej czy później. Morał tej historii jest więc taki, że nawet jeżeli Zarządca cie zaprosi do siebie, nawet jeżeli obsypie cie przywilejami i podaruje to co ma najlepszego do zaoferowania, to lepiej uważać na swe czyny i zachować się roztropnie, bo kto wie, czy gdzieś nie czai się jakiś stary pies...z nawykami. - dodał niby to poważnie, sugestywnie, a zaraz potem się uśmiechnął uprzejmie. Tak, on był tu tym psem, a to, że nestor rodu zaaranżował zaręczyny Inary nie oznaczało, że nie był gotowy rzucić się do gardła komukolwiek, kto tylko pozwoliłby sobie na nieodpowiedni gest w towarzystwie jego córki. Tak, być może był przewrażliwiony, lecz niezaprzeczalnie Iskierka była dla niego wszystkim. Czymś co chronił i pielęgnował przez lata. Nie zamierzał porzucać swej służby.
- Ciekawa historia, prawda? Opowiedział mi ją pewien wróżbita, którego zdarzyło mi się zszywać w Mungu jakieś pięć lat temu. Jak dla ironii akurat wówczas poszarpał go pies, lecz najgorsze było to, że sam próbował się potem łatać magią co tylko pogorszyło sprawę bo słaby był w te klocki... - Pokiwał z dezaprobatą głową, wyraźnie zmieniając atmosferę. - Ludziom momentami braknie wyobraźni, zgodzi się ze mną Lord? Choć i tak najbardziej kłopotliwe są nawyki...posiada, Lord Nott, jakieś zabawne? - rzucił na wpół żartobliwie, chcąc zmienić atmosferę, na bardziej lekką. Bystro przy tym zerkał na Lorda Notta.
- Zagryzł lisa. - Zdradził, a jego usta wygięły się, ukazując uzębienie w perlistym uśmiechu. - A zaraz potem Zarządcę.- Dodał po chwili tym samym, uprzejmym półszeptem czyniąc przy tym lekkie skinienie głowy - To było jednak do przewidzenia, że właśnie tak się stanie. Wiesz, Lordzie Nott, dlaczego? Pies bowiem był zbyt stary, zbyt silnie zakorzenione było w nim poczucie obowiązku ochrony. Tak, co prawda walczył z tymi szeptami przez tygodnie, spoglądając cierpliwie na to jak jest pozbawiany tego, czego tak bronił przez lata...Coś jednak musiało w nim pęknąć. Prędzej czy później. Morał tej historii jest więc taki, że nawet jeżeli Zarządca cie zaprosi do siebie, nawet jeżeli obsypie cie przywilejami i podaruje to co ma najlepszego do zaoferowania, to lepiej uważać na swe czyny i zachować się roztropnie, bo kto wie, czy gdzieś nie czai się jakiś stary pies...z nawykami. - dodał niby to poważnie, sugestywnie, a zaraz potem się uśmiechnął uprzejmie. Tak, on był tu tym psem, a to, że nestor rodu zaaranżował zaręczyny Inary nie oznaczało, że nie był gotowy rzucić się do gardła komukolwiek, kto tylko pozwoliłby sobie na nieodpowiedni gest w towarzystwie jego córki. Tak, być może był przewrażliwiony, lecz niezaprzeczalnie Iskierka była dla niego wszystkim. Czymś co chronił i pielęgnował przez lata. Nie zamierzał porzucać swej służby.
- Ciekawa historia, prawda? Opowiedział mi ją pewien wróżbita, którego zdarzyło mi się zszywać w Mungu jakieś pięć lat temu. Jak dla ironii akurat wówczas poszarpał go pies, lecz najgorsze było to, że sam próbował się potem łatać magią co tylko pogorszyło sprawę bo słaby był w te klocki... - Pokiwał z dezaprobatą głową, wyraźnie zmieniając atmosferę. - Ludziom momentami braknie wyobraźni, zgodzi się ze mną Lord? Choć i tak najbardziej kłopotliwe są nawyki...posiada, Lord Nott, jakieś zabawne? - rzucił na wpół żartobliwie, chcąc zmienić atmosferę, na bardziej lekką. Bystro przy tym zerkał na Lorda Notta.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Kasyno Crockfords
Szybka odpowiedź