First topic message reminder :


[bylobrzydkobedzieladnie]

The member 'Corvus Black' has done the following action : rzut kością

---

#1 'Pik' :


--------------------------------

#2 'Kier' :

The member 'Arsen Slughorn' has done the following action : rzut kością

---

#1 'Pik' :


--------------------------------

#2 'Kier' :

The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością

---

#1 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#2 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#3 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#4 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#5 'sabat - panowie' :

Nie chciał już pić. Jeżeli będzie dalej pił, to nie ręczy za swoje czyny. A obiecał w razie czego pomóc Williamowi. Kiepski byłby z niego kuzyn-pomocnik, gdyby to właśnie on potrzebował pomocy bardziej. Wiedział, że jeszcze trochę i będzie... lipa. A znów miał typować, niech to szlag.
- Søren - powiedział bez chwili namysłu, a ten mógł się przydać. Młodszy z braci Avery wydawał się bowiem najbardziej poszkodowanym, jakby liczyć wypite kolejki. Ech, Selwyn, w co ty się pakujesz.

Tak jak się spodziewałem, wygrał Caesar. Bezgłośnie pogratulowałem mu wygranej partii, a sam trochę przekląłem w duchu, że nie mogłem się napić. Kolejne rundy były bardzo ciekawe, muszę przyznać. Nie, żeby mechanizm gry się nagle nie zmienił. Pary, które ze sobą rywalizowały stanowiły interesujące pojedynki. Przyglądałem się im w milczeniu, od czasu do czasu rzucając jakąś uwagę do Barrego, aż okazało się, że przyszła moja kolej na obstawianie. Wyprostowałem się na krześle obracając stojącą na stoliku szklankę, a wybór wydał się oczywisty, tylko czy na pewno?
- Stawiam na wygraną Tristana – powiedziałem wreszcie, po dłuższym ociąganiu. W razie przegranej nie będę nieszczęśliwy tak czy owak, więc niech się dzieje co chce. Mam dobry humor bez względu na… wszystko. Chyba.

Być może los się do niego uśmiechnął, na ten krótki moment, gdy przełyk paliły mu procenty. Jeśli miał liczyć na jeszcze odrobinę alkoholowej rozrywki, winien postawić na Rosiera, coby nie dopuścić do tego, że passa mogłaby mu jakkolwiek sprzyjać. I doprowadzić do ewentualnego zwycięstwa.
Jednak picie z nim nie było spełnieniem marzeń. Ni tym, czego pragnął.
-Avery.
I dziwił się sam sobie, że stawia na jakiegokolwiek Avery'ego.

Krupier odsłonił karty Sorena.

The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością

---

#1 'Pik' :


--------------------------------

#2 'Kier' :

Krupier odsłonił także karty Tristana.

The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością

---

#1 'Pik' :


--------------------------------

#2 'Kier' :

[bylobrzydkobedzieladnie]

The member 'Mistrz gry' has done the following action : rzut kością

---

#1 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#2 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#3 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#4 'sabat - panowie' :


--------------------------------

#5 'sabat - panowie' :

Widmo wygranej było naprawdę blisko, ale nie udało się. Chociaż było naprawdę blisko to lord Black zremisował tym samym fundując mu następną kolejkę. Nie był ani trochę na niego zły z tego powodu.  Dłużył mu się już ten czas bez chłodu szklaneczki w dłoni. Wypił, kiwając lekko w jego stronę. Cóż, może innym razem. Nie spieszyło mu się tym razem, pochłaniał płyn spokojnie, rozkoszując się każdym łykiem, co nie było typowe dla kogoś w jego stanie upojenia. Nie przejmował się tym, chyba już niczym się nie przejmował, wszelkie emocje spływały po nim jak po kaczce. Znieczulanie postępowało. Na tyle, że następną grę ze swoim udziałem widział jak przez mgłę. Może to i lepiej, że wygrał, bo zyskał chwilę na poprawienie się na krześle. Szumiało mu trochę w głowie, ale nie mógł sobie pozwolić, aby odpłynąć zupełnie. Pamiętał jeszcze, co miał zrobić.
Szybko przyszło mu ponownie włączyć się w grę. Widocznie krupier naprawdę go polubił albo siła wyższa, która wpędziła go w ten bajzel, postanowiła mu pomóc, bo zrobiło jej się go żal. Oba scenariusze były wysoce prawdopodobne. Chwilę zastanawiał się na kogo postawić, bo jego umysł chyba działał trochę wolniej. Jeśli nie mylił go nietrzeźwy umysł to ostatnio Flint nie postawił na niego, postanowił więc postanowić podobnie. Równowaga musi być, nawet jeśli pion mu już się lekko chwieje.
- Lord Shafiq - powiedział pewnie i miał nadzieję wyraźnie. Następnie oparł się na krześle i oddychał głęboko. Zazwyczaj nie pił w takim tempie, więc nawet ognistej potrzebował trochę, żeby się wstawić. Teraz wszystko szło bardzo szybko, czuł gdzieś obawę, że może za szybko. Nie chciał skończyć pod stołem przed dwunastą. Musiał najpierw porozmawiać z matką.