Listy do mistrza gry
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Sowa mistrza gry
Chciałbyś wysłać wiadomość do postaci odgrywanej przez mistrza gry, postaci NPC? A może zależy Ci na kontakcie z którąś z instytucji czarodziejskiego świata, londyńską, brytyjską... zagraniczną? Chcesz skontaktować się z redakcją którejś z wydawanych gazet? Twoja sowa z pewnością odnajdzie adresata listu, gdziekolwiek się nie ukrywa!
Przeczytaj S. Skamander
Szanowna Pani Bones,piszę w sprawie prowadzonego - za Pani pozwoleniem i wskazaniem - śledztwa dotyczącego zajścia z końca kwietnia na Nokturnie. Poczyniliśmy z Frederickiem Fox odpowiednie procedury, zebraliśmy informacje, ale pojawiła się przeszkoda, z pokonaniem której potrzebujemy zwrócić się do Pani.
Wyznaczony termin pzresłuchania dla dwóch podejrzanych (świadków) spotkał się nie tylko z brakiem odzewu ze strony panny Goshawk, ale i z jawną odmową pana Burke'a. Z zebranych informacji wynika, że uzdrowicielka Goshawk zakończyła swoją pracę w Mungu z dniem 20 maja (dokładnie na ten dzień wyznaczony był termin przesłuchania).
W związku z powyższym wyprowadzamy prośbę o nakaz aresztowania dla obu person tj Marianny Goshawk i Quentina Burke'a, którzy widocznie czują się bezkarne, jawnie ignorując nakaz stawienia się w formie świadków. Rzuca to większy cień na ich udział w toczącym się śledztwie.
Z poważaniem,
starszy auror,
Samuel Skamander
Wyznaczony termin pzresłuchania dla dwóch podejrzanych (świadków) spotkał się nie tylko z brakiem odzewu ze strony panny Goshawk, ale i z jawną odmową pana Burke'a. Z zebranych informacji wynika, że uzdrowicielka Goshawk zakończyła swoją pracę w Mungu z dniem 20 maja (dokładnie na ten dzień wyznaczony był termin przesłuchania).
W związku z powyższym wyprowadzamy prośbę o nakaz aresztowania dla obu person tj Marianny Goshawk i Quentina Burke'a, którzy widocznie czują się bezkarne, jawnie ignorując nakaz stawienia się w formie świadków. Rzuca to większy cień na ich udział w toczącym się śledztwie.
Z poważaniem,
starszy auror,
Samuel Skamander
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Przeczytaj Quentin Burke
Szanowny sir Alaricu, Bardzo żałuję, że zwracam się do Ciebie sir w tak nieprzyjemnej sprawie, ale niestety nie mam wyboru. Wolałbym poruszyć w tym liście dużo przyjemniejsze tematy, jednak tak się złożyło, że potrzebuję Twojej pomocy. Wierzę, że Twoja mądrość oraz kontakty pozwolą na znalezienie rozwiązania z tej patowej sytuacji, lordzie Burke. Jednocześnie doskonale wiem jak cenisz swój czas, dlatego pozwolę sobie przejść od razu do meritum sprawy.
Jak doskonale zdajesz sobie sprawę sir Alaricu, pod koniec kwietnia w krytycznym stanie przetransportowano mnie do szpitala Świętego Munga, z którego wyszedłem dopiero w maju, kiedy zaleczyły się wszystkie obrażenia, jakich doznałem podczas spalenia nokturnowego lokalu. Ufam lordowi jak nikomu innemu, dlatego napiszę samą prawdę, przedstawiając sytuację dokładnie tak, jak było.
Przebywałem tam wtedy z moim bratem, Edgarem - to niebywałe szczęście, że nic mu się nie stało. Pragnąłem o tym zdarzeniu jak najszybciej zapomnieć oraz zająć się swoimi powinnościami wobec rodu. Sądziłem nawet, że to koniec mąk, które zgotował dla mnie los. Niestety rzeczywistość okazała się być dużo brutalniejsza. Biuro Aurorów wysłało do mnie list z wezwaniem na przesłuchanie w Ministerstwie, rzekomo z powodu podejrzenia użycia czarnej magii na tamtym spotkaniu. To okropne pomówienia, gdyż nic takiego nie miało miejsca. Przysięgam na Asę, Slytherina i kogo tylko pragniesz sir, ale z naszych różdżek nie wydostało się ani jedno czarnomagiczne zaklęcie. Byliśmy w trakcie rozmowy kiedy aurorzy wpadli do środka niczym burza, od razu bez uprzedzenia przechodząc do ataku. Staraliśmy się bronić, ale niestety mi się to nie udało. Całą resztę już znasz sir.
To prawda, nie byliśmy z Edgarem w Białej Wywernie sami. Mieliśmy się spotkać z czarodziejami, którym tak jak nam zależy na zachowaniu czystości krwi w magicznym społeczeństwie. Twoje nauki lordzie Burke nie poszły w las, całej naszej rodzinie leży na sercu obecna sytuacja społeczna oraz polityczna, dlatego pragnęliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć sposób na wytępienie wszelkiego brudu zagrażającego magii.
Prawdopodobnie to było nieodpowiedzialne, czy raczej to ja przeceniłem własne siły. Odpisałem na list biura, powołując się na moją krzywdę, ale pozostał on bez odzewu. Co więcej, wysłano kolejne ponaglenie, tym razem zawierające groźbę poniesienia konsekwencji za unikanie uczestnictwa w przesłuchaniu. Nie chciałbym brać w nim udziału - na pewno miałeś wątpliwą przyjemność obcowania z aurorami sir Alaricu. To ujadające psy na łańcuchu, nieobliczalne. I chociaż nie zrobiłem nic złego i doszło raptem do rozmowy, wolałbym, by wszystkie szczegóły tamtego spotkania, a przede wszystkim personalia jego uczestników pozostały tajemnicą. Na pewno wiesz co mam na myśli lordzie.
Właśnie dlatego zwracam się do Ciebie lordzie Burke z prośbą o pomoc w rozwiązaniu tego niewygodnego problemu. Nie ośmieliłbym się zawracać Ci głowy sir, gdyby nie było to konieczne. Chyba jedynie Twoja osoba jest mi w stanie pomóc. Zawsze ze wszystkich sił starałem się sprostać Twoim wymaganiom, nie nadwyrężać dobrego imienia rodu oraz spełniać wszystkie ciążące na mnie obowiązki, dlatego jest mi niewymownie wstyd z powodu tej sytuacji. Pragnę potwierdzić, gdyż obaj wiemy, że tak będzie, że na pewno uczynię wszystko, co mi polecisz lordzie Burke. Jeszcze raz proszę Cię sir o pomoc. Z największym poważaniem,
Quentin
Jak doskonale zdajesz sobie sprawę sir Alaricu, pod koniec kwietnia w krytycznym stanie przetransportowano mnie do szpitala Świętego Munga, z którego wyszedłem dopiero w maju, kiedy zaleczyły się wszystkie obrażenia, jakich doznałem podczas spalenia nokturnowego lokalu. Ufam lordowi jak nikomu innemu, dlatego napiszę samą prawdę, przedstawiając sytuację dokładnie tak, jak było.
Przebywałem tam wtedy z moim bratem, Edgarem - to niebywałe szczęście, że nic mu się nie stało. Pragnąłem o tym zdarzeniu jak najszybciej zapomnieć oraz zająć się swoimi powinnościami wobec rodu. Sądziłem nawet, że to koniec mąk, które zgotował dla mnie los. Niestety rzeczywistość okazała się być dużo brutalniejsza. Biuro Aurorów wysłało do mnie list z wezwaniem na przesłuchanie w Ministerstwie, rzekomo z powodu podejrzenia użycia czarnej magii na tamtym spotkaniu. To okropne pomówienia, gdyż nic takiego nie miało miejsca. Przysięgam na Asę, Slytherina i kogo tylko pragniesz sir, ale z naszych różdżek nie wydostało się ani jedno czarnomagiczne zaklęcie. Byliśmy w trakcie rozmowy kiedy aurorzy wpadli do środka niczym burza, od razu bez uprzedzenia przechodząc do ataku. Staraliśmy się bronić, ale niestety mi się to nie udało. Całą resztę już znasz sir.
To prawda, nie byliśmy z Edgarem w Białej Wywernie sami. Mieliśmy się spotkać z czarodziejami, którym tak jak nam zależy na zachowaniu czystości krwi w magicznym społeczeństwie. Twoje nauki lordzie Burke nie poszły w las, całej naszej rodzinie leży na sercu obecna sytuacja społeczna oraz polityczna, dlatego pragnęliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć sposób na wytępienie wszelkiego brudu zagrażającego magii.
Prawdopodobnie to było nieodpowiedzialne, czy raczej to ja przeceniłem własne siły. Odpisałem na list biura, powołując się na moją krzywdę, ale pozostał on bez odzewu. Co więcej, wysłano kolejne ponaglenie, tym razem zawierające groźbę poniesienia konsekwencji za unikanie uczestnictwa w przesłuchaniu. Nie chciałbym brać w nim udziału - na pewno miałeś wątpliwą przyjemność obcowania z aurorami sir Alaricu. To ujadające psy na łańcuchu, nieobliczalne. I chociaż nie zrobiłem nic złego i doszło raptem do rozmowy, wolałbym, by wszystkie szczegóły tamtego spotkania, a przede wszystkim personalia jego uczestników pozostały tajemnicą. Na pewno wiesz co mam na myśli lordzie.
Właśnie dlatego zwracam się do Ciebie lordzie Burke z prośbą o pomoc w rozwiązaniu tego niewygodnego problemu. Nie ośmieliłbym się zawracać Ci głowy sir, gdyby nie było to konieczne. Chyba jedynie Twoja osoba jest mi w stanie pomóc. Zawsze ze wszystkich sił starałem się sprostać Twoim wymaganiom, nie nadwyrężać dobrego imienia rodu oraz spełniać wszystkie ciążące na mnie obowiązki, dlatego jest mi niewymownie wstyd z powodu tej sytuacji. Pragnę potwierdzić, gdyż obaj wiemy, że tak będzie, że na pewno uczynię wszystko, co mi polecisz lordzie Burke. Jeszcze raz proszę Cię sir o pomoc. Z największym poważaniem,
Quentin
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj Lord Magnus Rowle
Szanowny wuju, Nie zamierzam się usprawiedliwiać, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę z mej przewiny. Wyprawa na sanki miała być nagrodą dla mojej starszej córki, a ja nie spodziewałem się, iż w Highlands zgromadzi się sam brud i motłoch. W przeciwnym wypadku, nigdy bym do tego nie dopuścił. Nawarzone piwo należy jednak wypić, więc przepraszam Cię, wuju za moje zachowanie i proszę, byś puścił je w niepamięć. Nie ujrzysz mnie już w równie żenującej sytuacji. Twoja troska o Helene jest zaś całkowicie zbędna, wuju - to idealna młoda dama, może nieco zbyt kapryśna, lecz dbam o to, by za uchybienia była karana, a za osiągnięcia nagradzana. Jeśli zechcesz, sam możesz osądzić jej postępy, drogi wuju - nie ośmielę się podważać Twej decyzji.
Czysta krew nigdy nie zastąpi szlachetnej i doskonale wiem, że najbliższych przyjaciół najpewniej poszukiwać w obrębie rodu. Mulciber jednak jest bystry i przydatny, a przy tym opowiada się po jedynej słusznej stronie, do czego wielu arystokratom brakuje odwagi. Wybacz mi wuju tę śmiałość, lecz doceniam go i szanuję za poglądowe wspieranie polityki antymugolskiej. My, Rowle'owie nie mamy oporów, by mówić o niej otwarcie, lecz niektóre szlachetne rody, połączone z nami historią, wciąż nie kwapią się do zajęcia bardziej zdecydowanego stanowiska. Ostatnio Traversowie przejrzeli na oczy i oby ten gest, zachęcił również pozostałe rodziny. Mulciber pozostaje sprzymierzeńcem - nie, przyjacielem.
Zastosuję się do Twych cennych rad, wuju i obiecuję poprawę swego zachowania. Już więcej się na mnie nie zawiedziesz.
W imieniu swoim i żony, dziękuję za gratulacje. Narodziny syna są niezwykle ważnym wydarzeniem dla każdego mężczyzny, a ja zamierzam wychować swego potomka na godnego lorda Cheshire. Lepiej, niż mój ojciec uczynił to ze mną.
Rozumiem Twą decyzję, wuju. Bójka z Selwynem była impulsem, ale dostrzegam swój błąd. Niewątpliwie jeszcze się z nim zmierzę - tak jak sugerujesz, na nieco odmiennych warunkach.
Magnus Phelan Rowle
Czysta krew nigdy nie zastąpi szlachetnej i doskonale wiem, że najbliższych przyjaciół najpewniej poszukiwać w obrębie rodu. Mulciber jednak jest bystry i przydatny, a przy tym opowiada się po jedynej słusznej stronie, do czego wielu arystokratom brakuje odwagi. Wybacz mi wuju tę śmiałość, lecz doceniam go i szanuję za poglądowe wspieranie polityki antymugolskiej. My, Rowle'owie nie mamy oporów, by mówić o niej otwarcie, lecz niektóre szlachetne rody, połączone z nami historią, wciąż nie kwapią się do zajęcia bardziej zdecydowanego stanowiska. Ostatnio Traversowie przejrzeli na oczy i oby ten gest, zachęcił również pozostałe rodziny. Mulciber pozostaje sprzymierzeńcem - nie, przyjacielem.
Zastosuję się do Twych cennych rad, wuju i obiecuję poprawę swego zachowania. Już więcej się na mnie nie zawiedziesz.
W imieniu swoim i żony, dziękuję za gratulacje. Narodziny syna są niezwykle ważnym wydarzeniem dla każdego mężczyzny, a ja zamierzam wychować swego potomka na godnego lorda Cheshire. Lepiej, niż mój ojciec uczynił to ze mną.
Rozumiem Twą decyzję, wuju. Bójka z Selwynem była impulsem, ale dostrzegam swój błąd. Niewątpliwie jeszcze się z nim zmierzę - tak jak sugerujesz, na nieco odmiennych warunkach.
Magnus Phelan Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj B. Weasley
Szef Biura Aurorów,
E. Bones
Zgłaszam zawiadomienie o dokonanej próbie popełnienia groźnego przestępstwa z wykorzystaniem zaklęcia niewybaczalnego - imperiusa.
3 maja bieżącego roku przemierzałem Long Acre w Londynie wraz z moim przyjacielem, Archibaldem Prewettem, w roli oraz w sprawach czysto prywatnych. Na naszej drodze napotkaliśmy Magnusa Rowle'a wraz z towarzyszką, której tożsamości nie udało mi się zidentyfikować. Rowle został rozpoznany przez Archibalda, z którym ten pozostaje w prywatnym konflikcie. Wywiązała się utarczka, w efekcie której Magnus Rowle usiłował rzucić klątwę imperiusa na Archibalda Prewetta. Korzystał również z innych, słabszych czarnomagicznych klątw.
Występuję z wnioskiem o wydanie nakazu natychmiastowego aresztowania. Człowiek ten jest niebezpieczny i może zagrażać innym czarodziejom. Brendan Weasley
E. Bones
Zgłaszam zawiadomienie o dokonanej próbie popełnienia groźnego przestępstwa z wykorzystaniem zaklęcia niewybaczalnego - imperiusa.
3 maja bieżącego roku przemierzałem Long Acre w Londynie wraz z moim przyjacielem, Archibaldem Prewettem, w roli oraz w sprawach czysto prywatnych. Na naszej drodze napotkaliśmy Magnusa Rowle'a wraz z towarzyszką, której tożsamości nie udało mi się zidentyfikować. Rowle został rozpoznany przez Archibalda, z którym ten pozostaje w prywatnym konflikcie. Wywiązała się utarczka, w efekcie której Magnus Rowle usiłował rzucić klątwę imperiusa na Archibalda Prewetta. Korzystał również z innych, słabszych czarnomagicznych klątw.
Występuję z wnioskiem o wydanie nakazu natychmiastowego aresztowania. Człowiek ten jest niebezpieczny i może zagrażać innym czarodziejom. Brendan Weasley
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Przeczytaj lord Quentin Burke
Mój Panie, Na wstępie chciałbym podziękować za szansę na rozwój, jaką mi dajesz pozwalając służyć Tobie oraz innym Rycerzom w jedynej słusznej sprawie. Jej cel przyświeca nam wszystkim jednaki. Żałuję, że dołączyłem do grona Twoich popleczników tak późno, ale mogę obiecać, że nie zmarnuję danej mi szansy, nawet jeśli będzie mnie to wiele kosztować. Gotów jestem na poświęcenie się Tobie oraz ideom, jakie grają w duszach wszystkich członków tego znakomitego ugrupowania.
Niestety wiem, że mogłem Cię Panie zawieść podczas wydarzeń mających miejsce w Białej Wywernie. Starałem się najmocniej jak potrafiłem odeprzeć atak nieprzyjaciół, ale ku mojemu rozgoryczeniu poniosłem klęskę. Żałuję tego i proszę Cię o wybaczenie. Dalej pragnę służyć Twej potędze i chciałbym przysłużyć jej się w inny sposób, jeśli tylko mi na to pozwolisz Panie. Zdolnych alchemików nigdy nie za wiele, dlatego prosiłbym o Twoją zgodę na dołączenie do powołanej przez Ciebie jednostki badawczej, w której mógłbym bardziej udolnie przydać się wszystkim Rycerzom. Ostatnio udało mi się stworzyć wiele eliksirów, które okazały się pomocne kilku Twoim poplecznikom, ale wierzę, że to dopiero początek. Że dzięki Twojej wiedzy oraz sile uda nam się stworzyć rzeczy, które innym się nawet nie śniły. A wszystko to ku Twej chwale oraz dla czystego świata bez szlam, za to z wartościowymi czarodziejami. Szczególnie teraz, w świecie anomalii, na pewno przydatny okaże się każdy tęgi umysł - jest jeszcze wiele przeciwności do pokonania, dlatego składam na Twe ręce gorącą prośbę Panie. Twój sługa,
Quentin Burke
Niestety wiem, że mogłem Cię Panie zawieść podczas wydarzeń mających miejsce w Białej Wywernie. Starałem się najmocniej jak potrafiłem odeprzeć atak nieprzyjaciół, ale ku mojemu rozgoryczeniu poniosłem klęskę. Żałuję tego i proszę Cię o wybaczenie. Dalej pragnę służyć Twej potędze i chciałbym przysłużyć jej się w inny sposób, jeśli tylko mi na to pozwolisz Panie. Zdolnych alchemików nigdy nie za wiele, dlatego prosiłbym o Twoją zgodę na dołączenie do powołanej przez Ciebie jednostki badawczej, w której mógłbym bardziej udolnie przydać się wszystkim Rycerzom. Ostatnio udało mi się stworzyć wiele eliksirów, które okazały się pomocne kilku Twoim poplecznikom, ale wierzę, że to dopiero początek. Że dzięki Twojej wiedzy oraz sile uda nam się stworzyć rzeczy, które innym się nawet nie śniły. A wszystko to ku Twej chwale oraz dla czystego świata bez szlam, za to z wartościowymi czarodziejami. Szczególnie teraz, w świecie anomalii, na pewno przydatny okaże się każdy tęgi umysł - jest jeszcze wiele przeciwności do pokonania, dlatego składam na Twe ręce gorącą prośbę Panie. Twój sługa,
Quentin Burke
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj Victoria Parkinson
Szanowny Panie Assembly, Mogę jedynie przeprosić za brak raportów, jednakże nie czułam potrzeby, aby informować Ministerstwo o każdych krokach, które czynione były w ramach badań. Uważam, że mimo mojego młodego wieku mogę cieszyć się pozytywną opinią i odpowiednim zaufaniem, aby nie trzeba było spoglądać mi na ręce. Czuję się dotknięta ponaglającym listem, jednakże rozumiem Pana zniecierpliwienie, proszę wziąć jednak pod uwagę ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce i które uniemożliwiły w pełni skupienie się na wykonywanym zadaniu. Ręczę jednak, że badania są prowadzone i postępują.
Mamy początek maja, mogę więc z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jesteśmy w połowie. Udało nam się ustalić odpowiednie ingrediencje jakie zostaną wykorzystane podczas tworzenia eliksiru oraz ich odpowiednie proporcje. Jako serce eliksiru został wybrany róg garboroga i jestem pewna, że w pełni spełni swoją funkcję. Dokładny opis otrzyma Pan wraz ze sprawozdaniem.
Przed nami pozostały jeszcze testy, które zostaną przeprowadzone przed końcem maja a najpóźniej na samym początku czerwca i wtedy także należy spodziewać się, podsumowującego całość prac, raportu.
Mam nadzieję, że mój list uspokoił Pana i odłoży Pan w czasie poszukiwania nowych alchemików. Jestem pewna, że nie znalazł by się nikt z równie dobrymi kwalifikacjami jakie posiada Lady Nott, która zgodziła się w badaniach pomóc oraz ja.
Z wyrazami szacunku,
Mamy początek maja, mogę więc z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jesteśmy w połowie. Udało nam się ustalić odpowiednie ingrediencje jakie zostaną wykorzystane podczas tworzenia eliksiru oraz ich odpowiednie proporcje. Jako serce eliksiru został wybrany róg garboroga i jestem pewna, że w pełni spełni swoją funkcję. Dokładny opis otrzyma Pan wraz ze sprawozdaniem.
Przed nami pozostały jeszcze testy, które zostaną przeprowadzone przed końcem maja a najpóźniej na samym początku czerwca i wtedy także należy spodziewać się, podsumowującego całość prac, raportu.
Mam nadzieję, że mój list uspokoił Pana i odłoży Pan w czasie poszukiwania nowych alchemików. Jestem pewna, że nie znalazł by się nikt z równie dobrymi kwalifikacjami jakie posiada Lady Nott, która zgodziła się w badaniach pomóc oraz ja.
Z wyrazami szacunku,
Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
7. maja 1956 Silverdale, hr. Lancashire
Wasza lordowska mość,
Sir Waylon Ollivander, pragnę wyrazić nadzieję, że Lancaster wciąż pozostaje bezpieczną przystanią dla Ollivanderów, a ostatnie dni nie przyniosły większych szkód niż te poczynione w feralną noc pomiędzy miesiącami, zaś Lord, oraz cała nasza rodzina, są bezpieczni. Koszmary z pewnością będą nękać nas jeszcze długi czas. Wątpliwości nie ulega, że mężczyźni z rodu Ollivanderów powinni w tym czasie wyjątkowo zatroszczyć się o los i dobro swoich najbliższych rodzin, stąd też kieruję swe słowa bezpośrednio do Lorda, Nestorze.
Koszmary wyjątkowo niepokojąco wpływają na najmłodszego z rezydentów posiadłości przylegającej do lasów Silverdale. Constantine, gdyż o nim mowa, w pewnym aspekcie mógł ulec anomaliom w większym stopniu niż reszta z nas i nie mam tu na myśli obrażeń fizycznych. Jednak przeszłość nauczyła nas, że jego sny potrafią w przerażający i zaskakujący sposób pokryć się z przyszłymi wydarzeniami, z tego względu bardzo niepokoi mnie jego dzisiejsza wizja. Głęboko wierzę, że zrozumie Lord przezorność - na wszelki wypadek wolę zabezpieczyć bliskich przed tragedią.
Obrazy, które nawiedzają mojego młodszego brata, przedstawiają nasz dom, poddający się niszczycielskim siłom nieokiełznanej magii. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż mogą być to zwyczajne koszmary, podstawę mającą w traumie i szoku po ostatnich wydarzeniach, lecz mimo wszystko wolimy zdać się na instynkt chłopaka. Jego ostrzeżenia traktuję wyjątkowo poważnie.
W imieniu swoim, moich szanownych Rodziców, lady Odetty oraz lorda Marcusa, rodzeństwa, jak i wszelkich mieszkańców naszego dworu, zwracam się z uprzejmą prośbą o przyjęcie nas do siedziby rodowej, do momentu opanowania niestabilnej sytuacji w kraju. Każdy z nas zgodzi się, że w tak ciężkich czasach powinniśmy trzymać się razem.
Cierpliwie wyczekuję odpowiedzi,lord Ulysses Ollivander
Sir Waylon Ollivander, pragnę wyrazić nadzieję, że Lancaster wciąż pozostaje bezpieczną przystanią dla Ollivanderów, a ostatnie dni nie przyniosły większych szkód niż te poczynione w feralną noc pomiędzy miesiącami, zaś Lord, oraz cała nasza rodzina, są bezpieczni. Koszmary z pewnością będą nękać nas jeszcze długi czas. Wątpliwości nie ulega, że mężczyźni z rodu Ollivanderów powinni w tym czasie wyjątkowo zatroszczyć się o los i dobro swoich najbliższych rodzin, stąd też kieruję swe słowa bezpośrednio do Lorda, Nestorze.
Koszmary wyjątkowo niepokojąco wpływają na najmłodszego z rezydentów posiadłości przylegającej do lasów Silverdale. Constantine, gdyż o nim mowa, w pewnym aspekcie mógł ulec anomaliom w większym stopniu niż reszta z nas i nie mam tu na myśli obrażeń fizycznych. Jednak przeszłość nauczyła nas, że jego sny potrafią w przerażający i zaskakujący sposób pokryć się z przyszłymi wydarzeniami, z tego względu bardzo niepokoi mnie jego dzisiejsza wizja. Głęboko wierzę, że zrozumie Lord przezorność - na wszelki wypadek wolę zabezpieczyć bliskich przed tragedią.
Obrazy, które nawiedzają mojego młodszego brata, przedstawiają nasz dom, poddający się niszczycielskim siłom nieokiełznanej magii. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż mogą być to zwyczajne koszmary, podstawę mającą w traumie i szoku po ostatnich wydarzeniach, lecz mimo wszystko wolimy zdać się na instynkt chłopaka. Jego ostrzeżenia traktuję wyjątkowo poważnie.
W imieniu swoim, moich szanownych Rodziców, lady Odetty oraz lorda Marcusa, rodzeństwa, jak i wszelkich mieszkańców naszego dworu, zwracam się z uprzejmą prośbą o przyjęcie nas do siedziby rodowej, do momentu opanowania niestabilnej sytuacji w kraju. Każdy z nas zgodzi się, że w tak ciężkich czasach powinniśmy trzymać się razem.
Cierpliwie wyczekuję odpowiedzi,lord Ulysses Ollivander
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
⚜MORGOTH YAXLEY
Szanowny Panie Edwards,Nie spotkaliśmy się osobiście, lecz podziwiam Pańską przedsiębiorczość i niesłychany zmysł ekonomiczny, które pozwoliły Panu na sprawny rozrost własnego biznesu - na polu handlu magicznym drewnem wciąż nie brakuje osób nastawionych tylko i wyłącznie na zysk oraz własne ambicje czyniące z nich ludzi bezkarnych. Oszustwa, którymi się kierują jak i późniejsze następstwa w wyniku, których klienci są zwodzeni nie tylko jakością, lecz również ceną dostarczanych im produktów są nie do pomyślenia. Jako że w moich żyłach płynie krew znamienitej rodziny Yaxley, dla której wiele razy już Pan pracował, Pańska praca nie jest mi obca ani tym bardziej obojętna. To oczywiste, że to właśnie Panu moi bliscy postanowili zaufać i przyjąć wyśmienitą finezję, której nie mógł zapewnić nam nikt inny. Kunszt jest bowiem reklamą niezwykle intensywną i skuteczną - w Pańskim zawodzie również i trwałą. Nierekomendowani przedsiębiorcy nie byliby w stanie nawiązać współpracy z wybrednymi rodami szlachetnymi, dlatego jest to kolejny powód, dla którego mogę pokładać zaufanie w Pańskiej firmie. Mogąc codziennie podziwiać misterne zdobienia i perfekcyjną pracę zapewnione dzięki Panu, nie widziałem innego adresata listu. Dlatego zwracam się do Pana jako nie tylko najdokładniejszego, lecz najuczciwszego kapitalisty na rynku magicznego drewna w Wielkiej Brytanii.
Zapewne już Pan wie, że nie jest to jedyny powód, dla którego postanowiłem skierować swoją uwagę i słowa w Jego kierunku. Jednak dzięki ukazaniu Panu mojego szacunku i zaufania, liczę na to, że ze zrozumieniem przyjmie Pan moją prośbę, która kierowana jest z dużym poplecznictwem mego ojca - nestora rodu umiejącego docenić każdego rodzaju poparcie odnośnie rodziny Yaxley. Z pewnością jest Pan zorientowany w sytuacji sceny politycznej, będącą równocześnie jedną z bardziej głośnych i przyciągających uwagę od dłuższego już czasu. Anomalie na przełomie kwietnia i maja zniszczyły nie tylko domy w miastach, lecz również rodzinne posiadłości czy tereny zalesione. Ku uciesze nie zaobserwował Pan podobnych zniszczeń na swoim terenie, co pozwoliło na kolejne podwyższenie jakości jak i ilości sprzedawanego towaru. Nie ukrywam, że i dla mojej rodziny jest to niezwykle korzystny obrót sytuacji, a napływ renomy ku Pańskiej firmie oznacza również i zadowolenie mego rodu. Wszak współpraca z kimś uznanym napawa dumą. Dlatego zwracam się ze szczególną prośbą. Potrzebuję sporej ilości pokładów surowca najlepszej jakości, które są możliwe tylko i wyłącznie, gdy to właśnie Pan podejmie się tego zlecenie. Jest Pan na tyle inteligentnym człowiekiem, że dodawanie o wdzięczności i uznaniu ze strony rodu Yaxley jest zbędne.
Jako czarodziej umiejący docenić wartość magii tkwiącej w rodzinnych korzeniach, zdaje Pan sobie sprawę jak ważne jest zachowanie ów czystości i dbanie o krzewienie odpowiednich wartości w celu jej nieskazitelności. Niewątpliwie dostrzegł Pan jaki wpływ mają ci, którzy z magią nie mieli za wiele wspólnego, póki nie zaproszono ich do naszego społeczeństwa. O skutkach z tym związanych nie muszę przypominać, lecz czy to nie oni byli odpowiedzialni za wielkie zniszczenia, które siali podczas swoich wojen i zabijali nie tylko siebie nawzajem, ale również i czarodziejów, czarownice? Niebotyczne wzrosty dzieci z rodziny mugolskich, które wciąż napływają i rozrastają się bez kontroli, przyczyniły się nie tylko do chaosu gromadzącego się nad Anglią, lecz również i zaburzeń magii. Nikt kto nie posiada znamienitych przodków władających magią nie jest w stanie docenić jej mocy i daru. Dostrzeżenie tego jest dla Pana zapewne oczywistością - nie wszyscy jednak widzą sprawę równie przenikliwie. Przerażającym jest również zaślepienie, którym kierują się, ku mojemu ubolewaniu, również i rodziny z krwią szlachetną. Ich poparcie dla niemagicznych członków naszego świata jest zatrważające i nie powinno zostać bezkarne. Jako jedyna słuszna strona tego konfliktu winniśmy stanąć za wspólną ideą i być przykładem właściwej postawy, zdających sobie sprawę z istoty magii czarodziejów. Odpowiednie poglądy są niczym, jeśli nie zamierza się działać w celu ich utrzymania.
Nie możemy pozwolić, by brudna krew zdominowała to, co nasi przodkowie budowali z takim wysiłkiem. Rodzina Yaxleyów nigdy nie interesowała się dążeniem w wybiciu się na stanowiskach w Ministerstwie Magii i, jak ostatnie wypadki dowodzą, nie bez przyczyny. Nie oznacza to jednak, że pozostajemy obojętni. Niewątpliwie nie jest Panu obca sprawa dotycząca pożaru z nocy 29 maja na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. W jego wyniku została zniszczona Biała Wywerna, która pomimo swej niezbyt przyjaznej sławy, stała się matecznikiem dla czarodziejów pragnących zapobiec przerasowieniu świata magii w mugolski. Nie można ukrywać, że konserwatyści są teraz postrzegani jako ludzie krótkowzroczni i nietolerancyjni, lecz trzeba sobie zadać pytanie - czy my wpływamy na niemagiczną część społeczeństwa? Nikt nie może nam zarzucić podobnych represji, poprzez które mogą czuć się w jakikolwiek sposób zagrożeni. Z należytym szacunkiem pozwalamy im wieść spokojne, niezaburzone niczym życia. Dlaczego więc i oni nie mogą zrobić tego samego? Biała Wywerna stała się więc azylem, w którym bez żadnych prześladowań zatrwożeni obywatele, tacy jak Pan czy ja, mogą dzielić się poglądami i pomysłami na sposób odbudowy siły prawdziwych czarodziejów i czarownic. Pomimo położenia nie są to związane z żadnymi nielegalnymi interesami czy zakazanymi praktykami, jednak jak sam Pan widzi - żadne z nas nie może szczerze porozmawiać o swoich obawach i nie zostać nazwanym nietolerancyjnym. Dlatego przyszło nam znaleźć miejsce spotkań właśnie tam. Rozumie już Pan dlaczego więc potrzebujemy Pańskiej niezastąpionej pomocy - odbudowa tego miejsca to nie tylko zachcianka, lecz również symbol jedności ku właściwej idei.
Liczę, że podejmie Pan słuszną decyzję, a podjęte przez Pana właściwe kroki w celu wspomożenia naszej sprawy nie zostaną zapomniane. Mogę Pana o tym zapewnić. Jestem przekonany jednak że to nie ów koligacje przekonają Pana, a właściwe poglądy, które w tych czasach są równe orężowi.
Z wyrazami szacunku,
Zapewne już Pan wie, że nie jest to jedyny powód, dla którego postanowiłem skierować swoją uwagę i słowa w Jego kierunku. Jednak dzięki ukazaniu Panu mojego szacunku i zaufania, liczę na to, że ze zrozumieniem przyjmie Pan moją prośbę, która kierowana jest z dużym poplecznictwem mego ojca - nestora rodu umiejącego docenić każdego rodzaju poparcie odnośnie rodziny Yaxley. Z pewnością jest Pan zorientowany w sytuacji sceny politycznej, będącą równocześnie jedną z bardziej głośnych i przyciągających uwagę od dłuższego już czasu. Anomalie na przełomie kwietnia i maja zniszczyły nie tylko domy w miastach, lecz również rodzinne posiadłości czy tereny zalesione. Ku uciesze nie zaobserwował Pan podobnych zniszczeń na swoim terenie, co pozwoliło na kolejne podwyższenie jakości jak i ilości sprzedawanego towaru. Nie ukrywam, że i dla mojej rodziny jest to niezwykle korzystny obrót sytuacji, a napływ renomy ku Pańskiej firmie oznacza również i zadowolenie mego rodu. Wszak współpraca z kimś uznanym napawa dumą. Dlatego zwracam się ze szczególną prośbą. Potrzebuję sporej ilości pokładów surowca najlepszej jakości, które są możliwe tylko i wyłącznie, gdy to właśnie Pan podejmie się tego zlecenie. Jest Pan na tyle inteligentnym człowiekiem, że dodawanie o wdzięczności i uznaniu ze strony rodu Yaxley jest zbędne.
Jako czarodziej umiejący docenić wartość magii tkwiącej w rodzinnych korzeniach, zdaje Pan sobie sprawę jak ważne jest zachowanie ów czystości i dbanie o krzewienie odpowiednich wartości w celu jej nieskazitelności. Niewątpliwie dostrzegł Pan jaki wpływ mają ci, którzy z magią nie mieli za wiele wspólnego, póki nie zaproszono ich do naszego społeczeństwa. O skutkach z tym związanych nie muszę przypominać, lecz czy to nie oni byli odpowiedzialni za wielkie zniszczenia, które siali podczas swoich wojen i zabijali nie tylko siebie nawzajem, ale również i czarodziejów, czarownice? Niebotyczne wzrosty dzieci z rodziny mugolskich, które wciąż napływają i rozrastają się bez kontroli, przyczyniły się nie tylko do chaosu gromadzącego się nad Anglią, lecz również i zaburzeń magii. Nikt kto nie posiada znamienitych przodków władających magią nie jest w stanie docenić jej mocy i daru. Dostrzeżenie tego jest dla Pana zapewne oczywistością - nie wszyscy jednak widzą sprawę równie przenikliwie. Przerażającym jest również zaślepienie, którym kierują się, ku mojemu ubolewaniu, również i rodziny z krwią szlachetną. Ich poparcie dla niemagicznych członków naszego świata jest zatrważające i nie powinno zostać bezkarne. Jako jedyna słuszna strona tego konfliktu winniśmy stanąć za wspólną ideą i być przykładem właściwej postawy, zdających sobie sprawę z istoty magii czarodziejów. Odpowiednie poglądy są niczym, jeśli nie zamierza się działać w celu ich utrzymania.
Nie możemy pozwolić, by brudna krew zdominowała to, co nasi przodkowie budowali z takim wysiłkiem. Rodzina Yaxleyów nigdy nie interesowała się dążeniem w wybiciu się na stanowiskach w Ministerstwie Magii i, jak ostatnie wypadki dowodzą, nie bez przyczyny. Nie oznacza to jednak, że pozostajemy obojętni. Niewątpliwie nie jest Panu obca sprawa dotycząca pożaru z nocy 29 maja na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. W jego wyniku została zniszczona Biała Wywerna, która pomimo swej niezbyt przyjaznej sławy, stała się matecznikiem dla czarodziejów pragnących zapobiec przerasowieniu świata magii w mugolski. Nie można ukrywać, że konserwatyści są teraz postrzegani jako ludzie krótkowzroczni i nietolerancyjni, lecz trzeba sobie zadać pytanie - czy my wpływamy na niemagiczną część społeczeństwa? Nikt nie może nam zarzucić podobnych represji, poprzez które mogą czuć się w jakikolwiek sposób zagrożeni. Z należytym szacunkiem pozwalamy im wieść spokojne, niezaburzone niczym życia. Dlaczego więc i oni nie mogą zrobić tego samego? Biała Wywerna stała się więc azylem, w którym bez żadnych prześladowań zatrwożeni obywatele, tacy jak Pan czy ja, mogą dzielić się poglądami i pomysłami na sposób odbudowy siły prawdziwych czarodziejów i czarownic. Pomimo położenia nie są to związane z żadnymi nielegalnymi interesami czy zakazanymi praktykami, jednak jak sam Pan widzi - żadne z nas nie może szczerze porozmawiać o swoich obawach i nie zostać nazwanym nietolerancyjnym. Dlatego przyszło nam znaleźć miejsce spotkań właśnie tam. Rozumie już Pan dlaczego więc potrzebujemy Pańskiej niezastąpionej pomocy - odbudowa tego miejsca to nie tylko zachcianka, lecz również symbol jedności ku właściwej idei.
Liczę, że podejmie Pan słuszną decyzję, a podjęte przez Pana właściwe kroki w celu wspomożenia naszej sprawy nie zostaną zapomniane. Mogę Pana o tym zapewnić. Jestem przekonany jednak że to nie ów koligacje przekonają Pana, a właściwe poglądy, które w tych czasach są równe orężowi.
Z wyrazami szacunku,
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Do Szefa Magicznego Pogotowia Ratunkowego
Szanowny Panie Havisham, w odpowiedzi na Pański list, chciałabym podziękować za powierzone mi zaufanie i zapewnić, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wywiązać się w pełni z postawionego przede mną zadania. Stanowisko starszego ratownika oczywiście przyjmuję, a sprawą zebrania oddziału ratowniczego zajmę się niezwłocznie. Może Pan oczekiwać mojej sowy ze sprawozdaniem z postępów w ciągu kilku najbliższych dni.
Z wyrazami szacunku,
Margaux Vance I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj Archibald Prewett
Szanowny wuju Eddardzie! Przyznam, że sam niedawno rozmyślałem nad festiwalem miłości. Przede wszystkim zastanawiałem się co też Wuj wymyślił w tym roku za atrakcje i czy mógłbym w jakiś sposób pomóc. Szczególnie, że sierpień zapewne przyjdzie o wiele szybciej niż nam się wszystkim wydaje!
Czuję się zaszczycony tą prośbą i nie śmiałbym Wujowi odmówić... ale czy jest Wuj pewny, że nie da rady pojawić się osobiście? Uważam, że nikt nie jest w stanie ułożyć tak dobrej przemowy jak Wuj ma to w zwyczaju, jednak jeżeli jest to ostateczna decyzja, to oczywiście z chęcią podejmę się tej odpowiedzialnej roli. Rozmawiałem już z Lorraine i ona również z przyjemnością pomoże przy wróżbach - to świetna decyzja, wszak Wuj wie jak Lorraine wspaniale dogaduje się z ludźmi, nie wspominając o jej niecodziennym talencie. Dzieci jeszcze nie informowałem, ale jestem przekonany, że uda mi się je namówić do tego niezwykle ważnego zadania.
Jak najbardziej rozumiem motywacje Wuja i ogromnie się cieszę, że nasza rodzina stanie naprzeciw mroku i nieszczęść, by przynieść ludziom choć odrobinę błogiej radości.
Czuję się zaszczycony tą prośbą i nie śmiałbym Wujowi odmówić... ale czy jest Wuj pewny, że nie da rady pojawić się osobiście? Uważam, że nikt nie jest w stanie ułożyć tak dobrej przemowy jak Wuj ma to w zwyczaju, jednak jeżeli jest to ostateczna decyzja, to oczywiście z chęcią podejmę się tej odpowiedzialnej roli. Rozmawiałem już z Lorraine i ona również z przyjemnością pomoże przy wróżbach - to świetna decyzja, wszak Wuj wie jak Lorraine wspaniale dogaduje się z ludźmi, nie wspominając o jej niecodziennym talencie. Dzieci jeszcze nie informowałem, ale jestem przekonany, że uda mi się je namówić do tego niezwykle ważnego zadania.
Jak najbardziej rozumiem motywacje Wuja i ogromnie się cieszę, że nasza rodzina stanie naprzeciw mroku i nieszczęść, by przynieść ludziom choć odrobinę błogiej radości.
To ja życzę rychłego powrotu do zdrowia,
Archibald Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Przeczytaj Anthony Macmillan
Wasza lordowska mość,
Sir Eddardzie PrewetcieChciałbym szczerze podziękować za Wasz uprzejmy list.
Rzeczywiście, po wielu latach podróży, w końcu wróciłem w rodzinne strony, lordzie nestorze. Jestem z tego powodu wyjątkowo zadowolony. Biorąc pod uwagę list Waszej lordowskiej mości, chętnie opowiedziałbym o swoich przygodach osobiście, podczas festiwalu miłości, jeżeli nastąpi taka możliwość i o ile zechcecie mnie wysłuchać, lordzie nestorze.
Chętnie spełnię prośbę zaprzyjaźnionego rodu, a zwłaszcza prośbę takiej osobistości jak Wy, Wasza lordowska mość. Będzie to największy zaszczyt, jaki mogę uczynić. Muszę jednak przyznać, że będzie to dla mnie wyzwanie, szczególnie po tylu latach pobytu za granicą. Uczynię jednak wszystko, z wielką przyjemnością, żeby nie zawieść i nie przynieść hańby rodowi Prewett, jak i mojemu własnemu.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia oraz przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia dla całego Waszego rodu w imieniu wszystkich członków rodu Macmillanów,
Z wyrazami szacunku,
lord Anthony Macmillan
Sir Eddardzie PrewetcieChciałbym szczerze podziękować za Wasz uprzejmy list.
Rzeczywiście, po wielu latach podróży, w końcu wróciłem w rodzinne strony, lordzie nestorze. Jestem z tego powodu wyjątkowo zadowolony. Biorąc pod uwagę list Waszej lordowskiej mości, chętnie opowiedziałbym o swoich przygodach osobiście, podczas festiwalu miłości, jeżeli nastąpi taka możliwość i o ile zechcecie mnie wysłuchać, lordzie nestorze.
Chętnie spełnię prośbę zaprzyjaźnionego rodu, a zwłaszcza prośbę takiej osobistości jak Wy, Wasza lordowska mość. Będzie to największy zaszczyt, jaki mogę uczynić. Muszę jednak przyznać, że będzie to dla mnie wyzwanie, szczególnie po tylu latach pobytu za granicą. Uczynię jednak wszystko, z wielką przyjemnością, żeby nie zawieść i nie przynieść hańby rodowi Prewett, jak i mojemu własnemu.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia oraz przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia dla całego Waszego rodu w imieniu wszystkich członków rodu Macmillanów,
Z wyrazami szacunku,
lord Anthony Macmillan
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
☆ Jayden Vane
Szanowny Lordzie Nestorze, Już na wstępie pragnę podziękować i zaznaczyć, że nie zasłużyłem na żadne z wymienionych przez Lorda zaszczytów, a tym bardziej na przypisywanie mi specjalnych zasług w dziedzinie astronomii. Jestem wdzięczny za wyrazy uznania, które stały się częścią zaskakującego listu. I chociaż wzbudził we mnie szczere zdumienie, było one kierowane jedynie niezrozumieniem, dlaczego człowiek tak światły miałby się zwracać akurat do mnie. Niewątpliwie nie mógłbym odmówić ani zawieść zaufania, którym mnie Lord obdarzył, przekazując mi tę propozycję. Pańska uwaga wiele dla mnie znaczy.
Z wielką chęcią i przyjemnością pojawię się w Weymouth na rzeczonym festiwalu, by przedstawić kilka zagadnień związanych z rojami meteorytów. Zrobię co w mojej mocy, by nie zawieść nie tylko Lorda, lecz również wszystkich zebranych. Mam nadzieję, że nikt nie wyjdzie zawiedziony ani zmęczony akademicką manierą.Z wyrazami szczerego uznania,
Z wielką chęcią i przyjemnością pojawię się w Weymouth na rzeczonym festiwalu, by przedstawić kilka zagadnień związanych z rojami meteorytów. Zrobię co w mojej mocy, by nie zawieść nie tylko Lorda, lecz również wszystkich zebranych. Mam nadzieję, że nikt nie wyjdzie zawiedziony ani zmęczony akademicką manierą.Z wyrazami szczerego uznania,
Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj sir Cyneric Yaxley
Szanowny Panie Booths, na wstępie chciałbym napisać, że mam nadzieję, iż mój list zastaje Pana w dobrym zdrowiu. Niestety nasz magiczny świat trochę oszalał oraz wyrządził wiele krzywd znacznej części czarodziejów - mnie także to nie ominęło. Anomalie wyrzuciły mnie aż do Dover, co więcej, do mugolskiego miejsca; to było straszne. Dlatego pragnę wierzyć, że Pan oraz Pańska rodzina miewają się lepiej i los oszczędził Wam podobnych, przerażających zdarzeń. Przy okazji chciałbym skorzystać z okazji oraz zaprosić Was na mój ślub, który odbędzie się w połowie czerwca. Uważam, że my, czarodzieje dumni ze swojej czystości krwi oraz walczący o stary, niezachwiany porządek wśród czarodziejskiej socjety winniśmy się wspierać. Chociaż nie tylko to.
Na pewno jest Pan świadom rewolucji jakie mają miejsce na ulicy - praktycznie w każdym zakątku Wielkiej Brytanii. To, co opisuje Prorok Codzienny to jedno, lecz rzeczywistość to drugie. Piszę do Pana o tym w dobrej wierze, bowiem nasze rodziny od lat ze sobą współpracują pod kątem przetwórstwa i nie chciałbym, żeby co się w tej sprawie zmieniło. Bardzo cenimy sobie usługi Pańskiej firmy i nigdy nie szczędzimy galeonów na piękne, kute wyroby sygnowane Pańskim nazwiskiem. Czujemy jednakże, że to nie wystarczy. Do tej pory kooperacja naszych rodzin pozostawała płynna oraz niezachwiana, lecz musimy mieć pewność, że zostanie ona kontynuowana.
Bez wątpienia zna Pan poglądy i jawną politykę rodu Yaxley, nie kryjemy się z naszymi opiniami dotyczącymi tak ważnej dla czarodziejów sprawy czystości krwi. Nastroje stają się coraz mniej spokojne, społeczeństwo jest rozdarte między dwiema drogami, chociaż wszyscy doskonale wiedzą, że to ta prawa, konserwatywna ścieżka jest jedyną słuszną. Chciałbym się upewnić, że i Pan tak uważa. My, jako rodzina z wielowiekową tradycją nie możemy pozwolić sobie na kontakty - nawet wyłącznie biznesowe, chociaż nie chciałbym się ograniczać jedynie do nich - z osobami, które nie podzielają naszych sympatii. Niezachwiana, krystaliczna reputacja mojej rodziny jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy, jaką sam staram się pielęgnować. Na pewno doskonale mnie Pan rozumie, skoro uważany jest Pan - również przeze mnie - za rzetelną firmę. Starannie dobiera pan swoich klientów, ponieważ zależy Panu na nieposzlakowanej opinii, a zatem na odpowiednich, stałych klientach. To zawsze działa w dwie strony.
Wierzę, że nic się w tej sprawie nie zmieniło i faktycznie nasz ród wciąż może pokładać w Panu swoje zaufanie. Nie chciałbym Pana straszyć, to nie leży w naturze szanujących się ludzi, raczej pragnąłbym Pana przekonać, że obranie słusznego stanowiska w piętrzących się konfliktach jest nie tylko opłacalne, lecz także konieczne.
Sądzę, że pragnie Pan dla swojej żony oraz dzieci świata pozbawionego otaczającego nas w większości brudu. Brud ten bowiem zaraża wszystko, co spotka na swojej drodze - ba, wypiera magię z naszego społeczeństwa. Ileż to czarownic i czarodziejów zatraca się w zgubnej egzotyce jakiej namiastką jest świat mugolski? Rezygnując przy tym z rodziny, opinii środowiska? Zdecydowanie zbyt wiele. Gonią za czymś nowym, kontrowersyjnym, postępowym, wyrządzając czarodziejom niesłychaną krzywdę. Rozrzedzając magię płynącą w naszych żyłach postępują wręcz haniebnie, dążąc do likwidacji życia, które tak dobrze znamy oraz cenimy. Nie możemy do tego dopuścić Panie Booths. Tu już nawet nie chodzi o Pana czy o mnie, tylko o następne pokolenia. Nie powinniśmy zostawiać im zdewastowanego przez buntowników świata, winniśmy wręcz zadbać o jego bezpieczeństwo. Nie zaznają go, kiedy dookoła otaczają nas zdrajcy oraz sympatycy destrukcji. Do tego to właśnie zmierza - do zagłady. Musimy zatem temu przeciwdziałać, my wszyscy.
Istnieje pewna grupa czarodziejów mocno zaniepokojona rozwojem sytuacji zarówno politycznej jak i socjologicznej. Zaraza postępuje, rozmnaża się oraz atakuje znienacka, nie mając litości. Wiele osób o słabej psychice daje się im omamić i to właśnie z tym walczymy. Nasz przywódca, prawdziwie potężny mag, ma pomysł jak odbudować ten niszczejący padół oraz przekazać go ponownie w ręce czarodziejów. Tych, dla których historia dziejów magii coś znaczy, tych, którzy myślą przyszłościowo i nie narażą innych na zniszczenie ich domów poprzez szkodliwą nowoczesność. Rozważnych, śmiałych oraz inteligentnych. Sądzę, że się Pan do nich zalicza Panie Booths. I dlatego właśnie kieruję do Pana niniejszy list.
Potrzebujemy Pańskiej pomocy. Miejsce, które do tej pory było dla nas kryjówką oraz miejscem podejmowania najważniejszych decyzji bez wścibskiego oka władzy zostało zniszczone. Musimy je jak najszybciej odbudować, żeby walka z wrogiem trwała nadal i była wysoce efektywna. Z tego powodu zwracam się z prośbą do Pana, żeby pomny na naszą wieloletnią współpracę - przyjaźń - a także zatroskany o dobro naszego świata zechciałby Pan wesprzeć nasze plany odbudowy tejże kwatery. Surowców drewnianych udało nam się w dużej mierze zebrać, jednakże potrzebujemy też metalu. Pana kowale są jednymi z najlepszych i na pewno nie omieszkaliby nam pomóc w stworzeniu mocnych balustrad, bezpiecznych okiennic czy niezniszczalnych zamków do drzwi. Musimy wzmocnić obronę tego miejsca, żeby nieprzyjaciele nie mogli ponownie zniszczyć jedynego miejsca, gdzie możemy się bez obaw spotykać. To niezwykle ważne i mam nadzieję, że potraktuje Pan moją propozycję nie do odrzucenia bardzo poważnie. Nie namawiam Pana do zasilenia linii frontu, jednakże przekazując materiały oraz pracowników gotowych do ciężkiej pracy nad potrzebnymi elementami przyczyniłby się Pan do rozwoju sytuacji. Dołożyłby Pan cegiełkę do naszego wspólnego zwycięstwa nad złem czającym się niemalże w każdym zakamarku tego kraju. Zwłaszcza, że zapewniłoby to Panu dozgonną wdzięczność oraz intratne kontrakty z rodem Yaxley - mogę to Panu z miejsca zagwarantować.
Kończąc ten dość długi list liczę, że jego treść została dokładnie przez Pana przeczytana i że otrzymam niebawem korespondencję zwrotną, na której wyczytam szczegóły zbliżającej się transakcji. Jest to dla mnie niesamowicie ważny temat, stąd wnoszę o zaniechanie zwłoki oraz szybką zgodę, żeby prace budowlane ruszyły już niebawem.
Z wyrazami szacunku, sir Cyneric Yaxley
Na pewno jest Pan świadom rewolucji jakie mają miejsce na ulicy - praktycznie w każdym zakątku Wielkiej Brytanii. To, co opisuje Prorok Codzienny to jedno, lecz rzeczywistość to drugie. Piszę do Pana o tym w dobrej wierze, bowiem nasze rodziny od lat ze sobą współpracują pod kątem przetwórstwa i nie chciałbym, żeby co się w tej sprawie zmieniło. Bardzo cenimy sobie usługi Pańskiej firmy i nigdy nie szczędzimy galeonów na piękne, kute wyroby sygnowane Pańskim nazwiskiem. Czujemy jednakże, że to nie wystarczy. Do tej pory kooperacja naszych rodzin pozostawała płynna oraz niezachwiana, lecz musimy mieć pewność, że zostanie ona kontynuowana.
Bez wątpienia zna Pan poglądy i jawną politykę rodu Yaxley, nie kryjemy się z naszymi opiniami dotyczącymi tak ważnej dla czarodziejów sprawy czystości krwi. Nastroje stają się coraz mniej spokojne, społeczeństwo jest rozdarte między dwiema drogami, chociaż wszyscy doskonale wiedzą, że to ta prawa, konserwatywna ścieżka jest jedyną słuszną. Chciałbym się upewnić, że i Pan tak uważa. My, jako rodzina z wielowiekową tradycją nie możemy pozwolić sobie na kontakty - nawet wyłącznie biznesowe, chociaż nie chciałbym się ograniczać jedynie do nich - z osobami, które nie podzielają naszych sympatii. Niezachwiana, krystaliczna reputacja mojej rodziny jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy, jaką sam staram się pielęgnować. Na pewno doskonale mnie Pan rozumie, skoro uważany jest Pan - również przeze mnie - za rzetelną firmę. Starannie dobiera pan swoich klientów, ponieważ zależy Panu na nieposzlakowanej opinii, a zatem na odpowiednich, stałych klientach. To zawsze działa w dwie strony.
Wierzę, że nic się w tej sprawie nie zmieniło i faktycznie nasz ród wciąż może pokładać w Panu swoje zaufanie. Nie chciałbym Pana straszyć, to nie leży w naturze szanujących się ludzi, raczej pragnąłbym Pana przekonać, że obranie słusznego stanowiska w piętrzących się konfliktach jest nie tylko opłacalne, lecz także konieczne.
Sądzę, że pragnie Pan dla swojej żony oraz dzieci świata pozbawionego otaczającego nas w większości brudu. Brud ten bowiem zaraża wszystko, co spotka na swojej drodze - ba, wypiera magię z naszego społeczeństwa. Ileż to czarownic i czarodziejów zatraca się w zgubnej egzotyce jakiej namiastką jest świat mugolski? Rezygnując przy tym z rodziny, opinii środowiska? Zdecydowanie zbyt wiele. Gonią za czymś nowym, kontrowersyjnym, postępowym, wyrządzając czarodziejom niesłychaną krzywdę. Rozrzedzając magię płynącą w naszych żyłach postępują wręcz haniebnie, dążąc do likwidacji życia, które tak dobrze znamy oraz cenimy. Nie możemy do tego dopuścić Panie Booths. Tu już nawet nie chodzi o Pana czy o mnie, tylko o następne pokolenia. Nie powinniśmy zostawiać im zdewastowanego przez buntowników świata, winniśmy wręcz zadbać o jego bezpieczeństwo. Nie zaznają go, kiedy dookoła otaczają nas zdrajcy oraz sympatycy destrukcji. Do tego to właśnie zmierza - do zagłady. Musimy zatem temu przeciwdziałać, my wszyscy.
Istnieje pewna grupa czarodziejów mocno zaniepokojona rozwojem sytuacji zarówno politycznej jak i socjologicznej. Zaraza postępuje, rozmnaża się oraz atakuje znienacka, nie mając litości. Wiele osób o słabej psychice daje się im omamić i to właśnie z tym walczymy. Nasz przywódca, prawdziwie potężny mag, ma pomysł jak odbudować ten niszczejący padół oraz przekazać go ponownie w ręce czarodziejów. Tych, dla których historia dziejów magii coś znaczy, tych, którzy myślą przyszłościowo i nie narażą innych na zniszczenie ich domów poprzez szkodliwą nowoczesność. Rozważnych, śmiałych oraz inteligentnych. Sądzę, że się Pan do nich zalicza Panie Booths. I dlatego właśnie kieruję do Pana niniejszy list.
Potrzebujemy Pańskiej pomocy. Miejsce, które do tej pory było dla nas kryjówką oraz miejscem podejmowania najważniejszych decyzji bez wścibskiego oka władzy zostało zniszczone. Musimy je jak najszybciej odbudować, żeby walka z wrogiem trwała nadal i była wysoce efektywna. Z tego powodu zwracam się z prośbą do Pana, żeby pomny na naszą wieloletnią współpracę - przyjaźń - a także zatroskany o dobro naszego świata zechciałby Pan wesprzeć nasze plany odbudowy tejże kwatery. Surowców drewnianych udało nam się w dużej mierze zebrać, jednakże potrzebujemy też metalu. Pana kowale są jednymi z najlepszych i na pewno nie omieszkaliby nam pomóc w stworzeniu mocnych balustrad, bezpiecznych okiennic czy niezniszczalnych zamków do drzwi. Musimy wzmocnić obronę tego miejsca, żeby nieprzyjaciele nie mogli ponownie zniszczyć jedynego miejsca, gdzie możemy się bez obaw spotykać. To niezwykle ważne i mam nadzieję, że potraktuje Pan moją propozycję nie do odrzucenia bardzo poważnie. Nie namawiam Pana do zasilenia linii frontu, jednakże przekazując materiały oraz pracowników gotowych do ciężkiej pracy nad potrzebnymi elementami przyczyniłby się Pan do rozwoju sytuacji. Dołożyłby Pan cegiełkę do naszego wspólnego zwycięstwa nad złem czającym się niemalże w każdym zakamarku tego kraju. Zwłaszcza, że zapewniłoby to Panu dozgonną wdzięczność oraz intratne kontrakty z rodem Yaxley - mogę to Panu z miejsca zagwarantować.
Kończąc ten dość długi list liczę, że jego treść została dokładnie przez Pana przeczytana i że otrzymam niebawem korespondencję zwrotną, na której wyczytam szczegóły zbliżającej się transakcji. Jest to dla mnie niesamowicie ważny temat, stąd wnoszę o zaniechanie zwłoki oraz szybką zgodę, żeby prace budowlane ruszyły już niebawem.
Z wyrazami szacunku, sir Cyneric Yaxley
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
Przeczytaj Salazar Travers
Panie Forester, piszę do Pana w związku z kwestią, nad którą nie pochylił się Pan do tej pory należycie. Z pewnością słyszał Pan o postaci Czarnego Pana, którego wpływy znacznie się rozszerzają i z pewnością sięgną niebawem i do pańskiego, małego tartaku. Z tym listem, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że już sięgnęły. Dlatego nie rozwodząc się nadto, radzę poważnie przemyśleć możliwość ofiarowania czarnemu Panu nieco drewna z pańskiego przedsiębiorstwa. Szkoda bowiem byłoby, gdyby coś się z nim którejś nocy stało. Szczególnie, że znajduje się nieopodal morza, prawda? A ja, szanowny Panie Forester, zapewnić mogę ochronę przed wszystkimi morskimi potworami i nie tylko. Potrzebuję tylko dobrego powodu, a jak wiadomo miejsce, które związane jest w pewien sposób z interesami rodu Travers. Interesy Czarnego Pana zaś, to, panie Forester, interesy moje i interesy mojego starszego brata. Mam szczerą nadzieję, że ta kwestia nie pozostawia żadnych wątpliwości. Pański ojciec chętnie współpracował z nami przy tworzeniu nowych statków. Maszty z waszego drewna słynęły jako te, które nigdy się nie łamały. Mam nadzieję, że wrócimy do etapu przynoszącej wszystkim zyski współpracy.
Po tym nieco dłuższym wstępie pozwolę sobie przybliżyć ideę, którą zdecydował się Pan już poprzeć. Czarny Pan jest bowiem personą znaną w coraz szerszych kręgach i ignorancją byłoby wspieranie jego działań bez wiedzy, czym te działania dokładnie są. Może pamięta Pan historię o płonącej Białej Wywernie, w której zginął poprzedni szef Biura Aurorów. Cóż, niestety opowieść tę również znam nie z pierwszej ręki. Wystarczy powiedzieć, że szatańskiej pożodze nie zdołali oprzeć się najlepsi aurorzy. Pożodze, jak już się Pan z pewnością domyślił, wywołanej zaklęciem jednej osoby - Czarnego Pana. Ale może po kolei, nie palenie bowiem nokturnowych knajp jest jego celem.
Rycerze Walpurgii to organizacja której przewodzi. Nie będę zanudzał nas obu historią jej powstania nie jest bowiem szczególnie porywająca. Najważniejsze, co jednak musi Pan wiedzieć to cel jej powołania do życia. Zrzesza ona bowiem wszystkich ludzi, którzy dostrzegają, że w naszym świecie ostatnimi czasy nie dzieje się dobrze. Z pewnością zdążył to Pan sam zauważyć. A jeśli nie, proszę nie dziękować za to oświecenie. Mugole i szlamy mają coraz więcej do powiedzenia w czasie, gdy my, czarodzieje chowamy się po kątach niczym szczury. Nie jest to godne zachowanie, o czym z pewnością Pan już doskonale wie. Wstyd ogarnia widząc Ministerstwo Magii kulące się w przerażeniu, że mugolski rząd dowie się o naszym istnieniu. Postawa tchórza! To mugole trząść powinni się przed nami. Mugole z ich małymi marzeniami i małymi sukcesami nie umywają się do naszych osiągnięć w magii. Jesteśmy potężniejsi niż oni kiedykolwiek będą, silniejsi niż oni mogą w ogóle śnić. Nie jest to godne, by wąż chował się w strachu przed szczurem, by kraken unikał rybaków. Zostaliśmy stworzeni, by rządzić, a mugole, by być nam poddanymi. Po to się narodziliśmy, po to żyjemy i o to właśnie walczą Rycerze Walpurgii pod przewodnictwem Czarnego Pana. O należne wszystkim czarodziejom miejsce. O przywrócenie ładu i porządku na świecie. Wreszcie o sprawiedliwość. Przyznać Pan musi, Panie Forester, że cel jest godny. Drewno, które chce Pan przekazać tej organizacji przysłuży się do budowy nowego świata. A to godny cel. Naprawdę niewiele lepszych sposobów istnieje, sam żadnego nie znam, do których można by wykorzystać pański majątek. Zważyć należy, że przekazuje Pan jego niewielką część, skromny fragment, którego nie odczuje Pan wszak tak dotkliwie, jak z pewnością odczuje Pan jego nieofiarowanie. Jak już wspominałem na początku tego listu, syreny doniosły mi o morskich potworach czających się na pański tartak. A jak zapewne zdaje sobie Pan sprawę, morskie potwory są moją specjalnością.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że nie będzie Pan chciał ryzykować złych stosunków z rodem Travers. Proszę mi bowiem wierzyć, złe stosunki z Czarnym Panem są tożsame ze złymi stosunkami z całym moim rodem. Mogę o tym zapewnić z czystym sumieniem, a zdarza mi się to doprawdy nieczęsto. Proszę zrozumieć, że bardziej niż Rycerze Walpurgii potrzebują rzeczonego drewna, Pan potrzebuje je im oddać. Nie znajdzie Pan szlachetniejszego celu, na który przeznaczyć może Pan wyprodukowane w pańskim tartaku drewno. Jeżeli nie czuje się Pan przekonany, że to faktycznie najzacniejszy cel, zacniejszy nawet niż najpiękniejszy żaglowiec, proszę przeczytać jeszcze raz akapit drugi tego listu. Jeśli dalej nie bezie Pan przekonany, proszę zrobić to raz jeszcze. I powtarzać aż do skutku. A jeżeli i to nie pomoże i zapętli się w tym Pan za bardzo, proszę pomyśleć o swoich dzieciach. W jakiej przyszłości chce Pan, by żyły? Takiej, w której kulić się muszą po kątach, bać wyciągnąć różdżkę zza pazuchy, wstydzić się tego kim są, wstydzić się daru, jakim jest magia, trząść się przed mugolami? Myślę, że nie wyobraża sobie ich Pan w równie żałosnej pozycji. Ale dobrze, że wyobraża sobie Pan ją w ogóle; potwory morskie, jak szeptały mi syreny, oprócz niszczenia tartaków lubią porywać dzieci właścicieli.
Z góry dziękuję za owocną współpracę i chęć przekazania drewna. Proszę je wysłać do rodowej posiadłości Traversów w Norfolk, zajmę się dostawą już dalej. I zadbam o to, by pańskie nazwisko zostało odpowiednio wspomniane. Może mi pan wierzyć, słowo marynarza. sir Salazar Travers
Po tym nieco dłuższym wstępie pozwolę sobie przybliżyć ideę, którą zdecydował się Pan już poprzeć. Czarny Pan jest bowiem personą znaną w coraz szerszych kręgach i ignorancją byłoby wspieranie jego działań bez wiedzy, czym te działania dokładnie są. Może pamięta Pan historię o płonącej Białej Wywernie, w której zginął poprzedni szef Biura Aurorów. Cóż, niestety opowieść tę również znam nie z pierwszej ręki. Wystarczy powiedzieć, że szatańskiej pożodze nie zdołali oprzeć się najlepsi aurorzy. Pożodze, jak już się Pan z pewnością domyślił, wywołanej zaklęciem jednej osoby - Czarnego Pana. Ale może po kolei, nie palenie bowiem nokturnowych knajp jest jego celem.
Rycerze Walpurgii to organizacja której przewodzi. Nie będę zanudzał nas obu historią jej powstania nie jest bowiem szczególnie porywająca. Najważniejsze, co jednak musi Pan wiedzieć to cel jej powołania do życia. Zrzesza ona bowiem wszystkich ludzi, którzy dostrzegają, że w naszym świecie ostatnimi czasy nie dzieje się dobrze. Z pewnością zdążył to Pan sam zauważyć. A jeśli nie, proszę nie dziękować za to oświecenie. Mugole i szlamy mają coraz więcej do powiedzenia w czasie, gdy my, czarodzieje chowamy się po kątach niczym szczury. Nie jest to godne zachowanie, o czym z pewnością Pan już doskonale wie. Wstyd ogarnia widząc Ministerstwo Magii kulące się w przerażeniu, że mugolski rząd dowie się o naszym istnieniu. Postawa tchórza! To mugole trząść powinni się przed nami. Mugole z ich małymi marzeniami i małymi sukcesami nie umywają się do naszych osiągnięć w magii. Jesteśmy potężniejsi niż oni kiedykolwiek będą, silniejsi niż oni mogą w ogóle śnić. Nie jest to godne, by wąż chował się w strachu przed szczurem, by kraken unikał rybaków. Zostaliśmy stworzeni, by rządzić, a mugole, by być nam poddanymi. Po to się narodziliśmy, po to żyjemy i o to właśnie walczą Rycerze Walpurgii pod przewodnictwem Czarnego Pana. O należne wszystkim czarodziejom miejsce. O przywrócenie ładu i porządku na świecie. Wreszcie o sprawiedliwość. Przyznać Pan musi, Panie Forester, że cel jest godny. Drewno, które chce Pan przekazać tej organizacji przysłuży się do budowy nowego świata. A to godny cel. Naprawdę niewiele lepszych sposobów istnieje, sam żadnego nie znam, do których można by wykorzystać pański majątek. Zważyć należy, że przekazuje Pan jego niewielką część, skromny fragment, którego nie odczuje Pan wszak tak dotkliwie, jak z pewnością odczuje Pan jego nieofiarowanie. Jak już wspominałem na początku tego listu, syreny doniosły mi o morskich potworach czających się na pański tartak. A jak zapewne zdaje sobie Pan sprawę, morskie potwory są moją specjalnością.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że nie będzie Pan chciał ryzykować złych stosunków z rodem Travers. Proszę mi bowiem wierzyć, złe stosunki z Czarnym Panem są tożsame ze złymi stosunkami z całym moim rodem. Mogę o tym zapewnić z czystym sumieniem, a zdarza mi się to doprawdy nieczęsto. Proszę zrozumieć, że bardziej niż Rycerze Walpurgii potrzebują rzeczonego drewna, Pan potrzebuje je im oddać. Nie znajdzie Pan szlachetniejszego celu, na który przeznaczyć może Pan wyprodukowane w pańskim tartaku drewno. Jeżeli nie czuje się Pan przekonany, że to faktycznie najzacniejszy cel, zacniejszy nawet niż najpiękniejszy żaglowiec, proszę przeczytać jeszcze raz akapit drugi tego listu. Jeśli dalej nie bezie Pan przekonany, proszę zrobić to raz jeszcze. I powtarzać aż do skutku. A jeżeli i to nie pomoże i zapętli się w tym Pan za bardzo, proszę pomyśleć o swoich dzieciach. W jakiej przyszłości chce Pan, by żyły? Takiej, w której kulić się muszą po kątach, bać wyciągnąć różdżkę zza pazuchy, wstydzić się tego kim są, wstydzić się daru, jakim jest magia, trząść się przed mugolami? Myślę, że nie wyobraża sobie ich Pan w równie żałosnej pozycji. Ale dobrze, że wyobraża sobie Pan ją w ogóle; potwory morskie, jak szeptały mi syreny, oprócz niszczenia tartaków lubią porywać dzieci właścicieli.
Z góry dziękuję za owocną współpracę i chęć przekazania drewna. Proszę je wysłać do rodowej posiadłości Traversów w Norfolk, zajmę się dostawą już dalej. I zadbam o to, by pańskie nazwisko zostało odpowiednio wspomniane. Może mi pan wierzyć, słowo marynarza. sir Salazar Travers
Port, to jest poezjaumu i koniaku, port, to jest poezja westchnień cudzych żon. Wyobraźnia chodzi z ręką na temblaku, dla obieżyświatów port, to dobry dom.
Panie Rhysand Crouch
Szanowny Panie McLean, żywię nadzieję, że list ten znajduje Pana w dobrym zdrowiu i stanie, mimo niesprzyjających wydarzeń pierwszych majowych nocy. To właśnie z nimi wiążę się przyczyna wysłania tego listu, musi bowiem Pan rozumieć, jak istotna i niecierpiąca zwłoki jest nasza sprawa, zwłaszcza w obliczu czasów, w jakich zdało nam się żyć. Nasza: bowiem jestem pewien, że zarówno Pan, jak i cała pańska rodzina, to czarodzieje dobrego sortu, inteligentni i wierni długowiecznej idei czystości krwi. Moja rodzina od wielu lat korzysta z wyrobów metalurgicznych i jestem przekonany, że nie bez powodu. Pańska firma należy do jednej z najsprawniejszych i od wieków dba o jakość wykonywanych produktów.
Z pewnością nie obca jest Panu napięta sytuacja polityczna, wywołana protestami czarodziejów niżej urodzonych, którzy domagają się równości praw. Jestem pewien, że jest Pan człowiekiem godnym zaufania i o poglądach właściwych, zwłaszcza po tragicznym wypadku, który spotkał pańską córkę w jednej z niemagicznych dzielnic Londynu. Zwracam się do Pana z pełnym zaufaniem, jakim ja i moja rodzina obdarzyć mogą jedynie najszczerszych i najwybitniejszych przedsiębiorców. To Pana osiągnięcia w dziedzinie handlu i dbałość o każdy detal produktów sprawiają, że jest Pan godzien współpracy z najstarszym czysto krwistym rodem w całej Anglii – gdyby było inaczej, nie zwracałbym się do Pana, nie ma ku temu wątpliwości.
Jestem pewien, że nieobca jest Panu sprawa pożaru na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, w wyniku którego doszczętnie zniszczona została Biała Wywerna. Choć lokal ten nie cieszył się zawsze dobrą sławą, z czasem stał się ostoją dla ludzi takich jak my – konserwatystów, ludzi wciąż myślących racjonalnie. W morzu zwolenników szlam i mugoli, tylko wartościowa część społeczeństwa, której pewnością również Pan jest częścią, może działać na korzyć naszego świata: naszego, a nie tych przebrzydłych kreatur, które śmią nazywać się czarodziejami, tych samych, które skrzywdziły pańską rodzinę. W dzisiejszym, skrzywionym świecie to my jesteśmy przedstawiani jako Ci źli, Ci nienowocześni, podczas kiedy społeczność czarodziejów karmi się kolejnymi kłamstwami dotyczącymi tolerancji i równości. Poza murami lokali, takich jak ten wspomniany wyżej, w nieodpowiednim towarzystwie, trudno i nie bez strachu, jest swoją prawdziwą i szczerą opinię. Pozbawieni centralnego punktu obrony, jakim była Biała Wywerna, miejsce otwarte na szczerość i prawdę, możemy w krótce zacząć tonąć w morzu brudu i szlamu, nie mam więc wątpliwości, że zrozumie Pan słuszność sprawy.
Nie ma wielu przedsiębiorców o pana intelekcie, którzy doceniliby i w pełni pojęli ogrom problemu, z którym musimy się mierzyć. Nie potrafię wyrazić swojego szczęścia z faktu, że zakłady należące do Pana firmy pozostały nietknięte majowymi anomaliami. Wierzę w to, że Pana biznes może rozwinąć się jeszcze bardziej, zwłaszcza w obliczu trudności, z jaką mierzy się dziś mnóstwo czarodziejów. Jako, że jest Pan czarodziejem inteligentnym i rozumnym, nie muszę wspominać, że ród Crouch z wielką chęcią i dumą będzie wspierać inwestycje porządnych, prawych i czystokrwistych obywateli Anglii, takich jak Pan. Jestem przekonany, że Pan, podobnie jak ja i wszyscy moi krewni, także pragnie świata wyzwolonego i czystego, świata przede wszystkim lepszego – nie tylko dla mnie i Pana, ale także dla swojej żony, dzieci i wszystkich przyszłych pokoleń młodych czarodziejów. Ufam, że dostrzega Pan wszelkie niepokojące sygnały, jak nagły wzrost dzieci pochodzących z mugolskich rodzin, czy szaleństwa byłych wysoko postawionych polityków czy kłamliwe artykuły Proroka Codziennego i jest Pan gotowy do działania. Oczywiście wiadomym jest także, że ze względu na bezzmienną od stuleci politykę mojej rodziny, zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, będziemy musieli wyprzeć się wszelkich kontaktów, w tym także i zwłaszcza biznesowych, z osobami niepopierającymi słusznej sprawy.
Zwracam się do Pana, jako do zaufanego przedsiębiorcy i sprzedawcy: potrzebujemy surowców do naprawy Białej Wywerny. Choć sytuowana w niebezpiecznej okolicy, bezustannie sprowadza do siebie wielu możnych i ludzi żywo zainteresowanych polityką. Pana kowale, wyspecjalizowani i doświadczeni, to jedni z najlepszych pracowników na dzisiejszym rynku, jestem zatem pewien, że drobna pomoc sprawie tak bliskiej Pana sercu nie będzie żadnym problemem – jedynie wkładem w zwycięstwo dobrej strony, podwaliną lepszego jutra. Biała Wywerna musi zostać odbudowana i nie mam wątpliwości, że jest Pan tego świadom, ani że popiera Pan słuszność tej tezy. Walka o wolność może przybierać różne oblicza: nikt nie będzie umniejszał Pana wkładu w tworzenie historii, wręcz przeciwnie, jestem pewien, że docenią go wszyscy, którzy stoją na straży właściwego porządku. Wierzę, że wdzięczność moja, rodziny, a także moich licznych, równie wpływowych towarzyszy wpłynie pozytywnie na Pana dalszą karierę w biznesie i pozwoli Panu na zabezpieczenie lepszej przyszłości dla Pana i całej Pana rodziny. Nie proszę o wiele i nie prosiłbym, gdybym nie sądził, że jest Pan w stanie prośbie tej podołać: do naszej sprawy przyczyniło się już wielu handlarzy magicznym drewnem, potrzebujemy jednak także metalu, twardego i wytrzymałego, wytwarzanego przez specjalistów. Pana ofiarność i szczodrość zostanie w przyszłości wynagrodzona, jako dalekowzroczny inwestor z pewnością dostrzega Pan to już teraz. Nie wątpię zresztą, że i bez tego zgodziłby się Pan na pomoc: nierzadko spotyka się czarodziejów o tak szlachetnym sercu.
Mam nadzieję, że moje słowa poruszyły w Panu chęć pomocy w słusznej sprawie i utwardziły Pana w przekonaniu, jak wielkimi przyjaciółmi Pana firmy są przedstawiciele rodu Crouch – nie mam wątpliwości, że po przeczytaniu tego listu podejmie Pan właściwą decyzję i szybką decyzję, w obliczu obecnych i coraz bliższych niebezpieczeństw. Liczę na to, że skontaktuje się ze mną w celu umówienia wszelkich szczegółów. lord Rhysand Crouch
Z pewnością nie obca jest Panu napięta sytuacja polityczna, wywołana protestami czarodziejów niżej urodzonych, którzy domagają się równości praw. Jestem pewien, że jest Pan człowiekiem godnym zaufania i o poglądach właściwych, zwłaszcza po tragicznym wypadku, który spotkał pańską córkę w jednej z niemagicznych dzielnic Londynu. Zwracam się do Pana z pełnym zaufaniem, jakim ja i moja rodzina obdarzyć mogą jedynie najszczerszych i najwybitniejszych przedsiębiorców. To Pana osiągnięcia w dziedzinie handlu i dbałość o każdy detal produktów sprawiają, że jest Pan godzien współpracy z najstarszym czysto krwistym rodem w całej Anglii – gdyby było inaczej, nie zwracałbym się do Pana, nie ma ku temu wątpliwości.
Jestem pewien, że nieobca jest Panu sprawa pożaru na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, w wyniku którego doszczętnie zniszczona została Biała Wywerna. Choć lokal ten nie cieszył się zawsze dobrą sławą, z czasem stał się ostoją dla ludzi takich jak my – konserwatystów, ludzi wciąż myślących racjonalnie. W morzu zwolenników szlam i mugoli, tylko wartościowa część społeczeństwa, której pewnością również Pan jest częścią, może działać na korzyć naszego świata: naszego, a nie tych przebrzydłych kreatur, które śmią nazywać się czarodziejami, tych samych, które skrzywdziły pańską rodzinę. W dzisiejszym, skrzywionym świecie to my jesteśmy przedstawiani jako Ci źli, Ci nienowocześni, podczas kiedy społeczność czarodziejów karmi się kolejnymi kłamstwami dotyczącymi tolerancji i równości. Poza murami lokali, takich jak ten wspomniany wyżej, w nieodpowiednim towarzystwie, trudno i nie bez strachu, jest swoją prawdziwą i szczerą opinię. Pozbawieni centralnego punktu obrony, jakim była Biała Wywerna, miejsce otwarte na szczerość i prawdę, możemy w krótce zacząć tonąć w morzu brudu i szlamu, nie mam więc wątpliwości, że zrozumie Pan słuszność sprawy.
Nie ma wielu przedsiębiorców o pana intelekcie, którzy doceniliby i w pełni pojęli ogrom problemu, z którym musimy się mierzyć. Nie potrafię wyrazić swojego szczęścia z faktu, że zakłady należące do Pana firmy pozostały nietknięte majowymi anomaliami. Wierzę w to, że Pana biznes może rozwinąć się jeszcze bardziej, zwłaszcza w obliczu trudności, z jaką mierzy się dziś mnóstwo czarodziejów. Jako, że jest Pan czarodziejem inteligentnym i rozumnym, nie muszę wspominać, że ród Crouch z wielką chęcią i dumą będzie wspierać inwestycje porządnych, prawych i czystokrwistych obywateli Anglii, takich jak Pan. Jestem przekonany, że Pan, podobnie jak ja i wszyscy moi krewni, także pragnie świata wyzwolonego i czystego, świata przede wszystkim lepszego – nie tylko dla mnie i Pana, ale także dla swojej żony, dzieci i wszystkich przyszłych pokoleń młodych czarodziejów. Ufam, że dostrzega Pan wszelkie niepokojące sygnały, jak nagły wzrost dzieci pochodzących z mugolskich rodzin, czy szaleństwa byłych wysoko postawionych polityków czy kłamliwe artykuły Proroka Codziennego i jest Pan gotowy do działania. Oczywiście wiadomym jest także, że ze względu na bezzmienną od stuleci politykę mojej rodziny, zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, będziemy musieli wyprzeć się wszelkich kontaktów, w tym także i zwłaszcza biznesowych, z osobami niepopierającymi słusznej sprawy.
Zwracam się do Pana, jako do zaufanego przedsiębiorcy i sprzedawcy: potrzebujemy surowców do naprawy Białej Wywerny. Choć sytuowana w niebezpiecznej okolicy, bezustannie sprowadza do siebie wielu możnych i ludzi żywo zainteresowanych polityką. Pana kowale, wyspecjalizowani i doświadczeni, to jedni z najlepszych pracowników na dzisiejszym rynku, jestem zatem pewien, że drobna pomoc sprawie tak bliskiej Pana sercu nie będzie żadnym problemem – jedynie wkładem w zwycięstwo dobrej strony, podwaliną lepszego jutra. Biała Wywerna musi zostać odbudowana i nie mam wątpliwości, że jest Pan tego świadom, ani że popiera Pan słuszność tej tezy. Walka o wolność może przybierać różne oblicza: nikt nie będzie umniejszał Pana wkładu w tworzenie historii, wręcz przeciwnie, jestem pewien, że docenią go wszyscy, którzy stoją na straży właściwego porządku. Wierzę, że wdzięczność moja, rodziny, a także moich licznych, równie wpływowych towarzyszy wpłynie pozytywnie na Pana dalszą karierę w biznesie i pozwoli Panu na zabezpieczenie lepszej przyszłości dla Pana i całej Pana rodziny. Nie proszę o wiele i nie prosiłbym, gdybym nie sądził, że jest Pan w stanie prośbie tej podołać: do naszej sprawy przyczyniło się już wielu handlarzy magicznym drewnem, potrzebujemy jednak także metalu, twardego i wytrzymałego, wytwarzanego przez specjalistów. Pana ofiarność i szczodrość zostanie w przyszłości wynagrodzona, jako dalekowzroczny inwestor z pewnością dostrzega Pan to już teraz. Nie wątpię zresztą, że i bez tego zgodziłby się Pan na pomoc: nierzadko spotyka się czarodziejów o tak szlachetnym sercu.
Mam nadzieję, że moje słowa poruszyły w Panu chęć pomocy w słusznej sprawie i utwardziły Pana w przekonaniu, jak wielkimi przyjaciółmi Pana firmy są przedstawiciele rodu Crouch – nie mam wątpliwości, że po przeczytaniu tego listu podejmie Pan właściwą decyzję i szybką decyzję, w obliczu obecnych i coraz bliższych niebezpieczeństw. Liczę na to, że skontaktuje się ze mną w celu umówienia wszelkich szczegółów. lord Rhysand Crouch
Listy do mistrza gry
Szybka odpowiedź