Wydarzenia


Ekipa forum
Pub "Ostatnia stacja"
AutorWiadomość
Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]17.07.17 1:37
First topic message reminder :

Pub "Ostatnia stacja"

★★
Kilkaset jardów od stacji metra znajduje się ukryty przed mugolami niepozorny pub, który pomimo skrycia w cieniu kamienic i szykownych sklepów oraz klubów, powstrzymuje czarodziejów przed powrotem do domów. Jest to przybytek serwujący jedno z lepszych ale w Londynie, a także inne różnorodne alkohole. Nic więc dziwnego że co wieczór gdy tylko nadejdzie zmierzch pub wypełnia się ludźmi, a ich radosne rozmowy, pokrzykiwania i śpiewy mieszające się z muzyką szaf grających tworzy osobliwy koncert ludzkiego zbiorowiska, niemożliwe do pomylenia z czymkolwiek dźwięki zabawy i beztroski. Rzadko kiedy zdarzają tu się bójki, nad porządkiem czuwa tutaj niezmiennie para braci półkrwi, postawnych i barczystych właścicieli lokalu. Jeśli więc wieczorem nie masz jeszcze ochoty wracać do domu, a w kieszeni odkryjesz parę galeonów to "Ostatnia stacja" może okazać się właśnie tym miejscem, którego szukasz.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:26, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]03.02.20 23:12
ONA TAM BYŁA!? – Dudley zareagował bardziej intensywnie, niż zakładał. Ale na Merlina! Celestyna, na Sylwestrze! To musiało być coś. – Serio? To tak można? Nie, nie mogłem. – Pokręcił głową.
Po śmierci matki nie miał ani sił, ani nastroju na takie uciechy. Z resztą, chyba nawet by nie wypadało, aby hucznie imprezował w tak krótkim odstępie od pogrzebu. Dlatego odciął się od wszelkich informacji dotyczących planowanych wydarzeń z tej okazji, woląc spędzić tę noc samotnie w domu. Może w przyszłym roku? Z resztą, Dudley nie sięgał po „Proroka Codziennego”, słuchając się zaleceń „Walczącego maga”. Nie miał nawet jak dowiedzieć się z prasy o całym tym wydarzeniu.
Za Nowy Rok! – Wzniósł toast chwilę po Steffenie. – Eee…. Fajnie – powiedział, nie mając pojęcia, jak inaczej skomentować podwyżkę chłopaka. Ej, nie był przecież taki biedny, mógł zapłacić za swoje piwo! Na szczęście w nieszczęściu, ojciec cały czas pomagał Sheridanowi, dzięki czemu ten nie musiał się aż tak martwić o pieniądze. Szczególnie teraz, gdy nie musiał wydawać wszystkich posiadanych galeonów na schorowaną matkę.
Nie miał jednak zamiaru dzielić się swoimi przemyśleniami ze Steffenem. To przecież nie jego sprawa, ile zarabiał starszy kolega z dawnej szkoły. Mimo wszystko, brunet nie potrafił wyzbyć się z tyłu głowy mantry. To nie fair, wszystko jest nie fair, życie mnie nienawidzi. Jestem przecież mądrzejszy od tego pacana – myślał mimowolnie, chociaż próbował stłumić swoje odczucia.
Kiwnął głową.
Raczej interesuje mnie genologia i kwestie polityczne, ale można tak powiedzieć – powiedział. – A co? Też się tym zajmowałeś w szkole?
W końcu jako łamacz klątw, Steffen powinien COŚ w tym temacie wiedzieć. Choćby podstawy. Przecież to, jak powstawały klątwy i skąd się wzięły też było częścią magicznej historii. Podobnie jak opowieści o wielkich łamaczach klątw i wiedźmach, które je nakładały. To była całkiem fascynująca dziedzina, chociaż Dudley nigdy się w nią szczególnie nie wgłębiał. Nie miał na to czasu, biorąc pod uwagę studiowanie historii i próbę osiągnięcia mistrzostwa w pojedynkach.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]03.02.20 23:53
Uniósł brwi, zdumiony intensywną reakcją Sheridana. Wiedział, że Celestyna ma wielu mniej lub bardziej obsesyjnych fanów, ale... Dudley? No proszę, nie spodziewał się! Uśmiechnął się dobrotliwie, usiłując nie okazać rozbawienia. Każdy miał prawo do swoich muzycznych sympatii, ale... jak można było nie wiedzieć o Celestynie w Dolinie Godryka, i to będąc fanem? Biedny Dudley urwał się z choinki, albo był przepracowany? Imprezę zaplanowano w końcu przed delegalizacją Proroka, a Steffen nie mógł wiedzieć, że już wtedy Sheridan wolał "Walczącego Maga." Nie byli też tak blisko, by Cattermole był świadom choroby i śmierci matki przyjaciela. Gdyby wiedział, postawiłby mu nie piwo, a cały obiad!
-Ba, ona prowadziła Sylwestra! A na scenę zaproszono z nią zwycięzcę loterii, a że mój kumpel Bojczuk ma artystyczną duszę, to zaśpiewali razem. - wyjaśnił, taktownie pomijając opis jakości owego śpiewu. Johnatan był wtedy żenująco wstawiony, no ale cóż, swoje zaliczył!
-Może w przyszłym... to znaczy tym... roku! - uśmiechnął się, choć blado. Nie wiedział, czy po ostatnich wydarzeniach Prorok znów podejmie się organizacji Sylwestra. Czy do grudnia zwolennicy Czarnego Pana nie zdążą zdławić niedobitków wiernych sprawie dziennikarzy? Brr. Zapił niepokój ale i uśmiechnął się szerzej.
Uderzyła go powaga w tonie Dudleya, który nawet na piwie brzmiał jak ministerialny urzędnik albo sędzia Wizengamotu. Wyobraził sobie Sheridana w długiej todze i białej peruce i szybko upił kolejny łyk alkoholu, chcąc nie dopuścić do ataku śmiechu. Ale utrzymywał powagę z najwyższym trudem, bo alkohol zawsze go rozweselał!
-Eee... nie. - odrzekł elokwentnie, bo zajmował się wszystkim, tylko nie historią magii. Odchrzaknął, podświadomie chcąc zaimponować koledze. -Zajmowałem się głównie badaniami nad starożytnymi runami, również wykraczającymi poza program nauczania, no i zaawansowaną transmutacją. - stanowczo wykraczającą poza program nauczania, hehe. Może kiedyś Dudleya odwiedzi w schowku na miotły mały szczur?
-Genealogią, ha? Bo wiesz, prowadzę teraz... e... badania nad klątwami wśród arystokracji, no i chciałem się dowiedzieć, co się dzieje z wygnaną szlachtą. Znaczy, nie wiem czy wygnaną, taką, zhańbioną, o. No wiesz, jakby jakaś lady, dajmy na to lady z rodu... na przykład Selwyn zakochała się w jakimś... czarodzieju półkrwi, to co by się stało, zgodnie z tradycją? Bo kolega mi mówił, że niegrzecznych szlachciców zsyła się do Francji żeby jedli żaby, ale chyba żartował, nie? - zaczął dopytywać, nieco niespokojnie.

kłamstwo II, interesuję się tym NAUKOWO



intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]04.02.20 12:39
Nie żeby Dudley obsesyjnie słuchał Celestyny. Właściwie zwykle nie miał czasu na spędzanie nadmiaru czasu przy odbiorniku rozgłośni, który z resztą miał tylko w pracy. Ale przecież to była gwiazda! Każdy chciał spotkać gwiazdę! Choćby po to, by dzięki przebywaniu w aurze jej sukcesu, dostąpić oświecenia i inspiracji, jak samodzielnie wzbić się na sam szczyt. Wprawdzie Sheridan nie był artystą, ale co za różnica, czy chciało się osiągać sukces polityczny czy muzyczny?
To musiało być coś – przyznał, a następnie pokiwał głową: – Może, może… Czemu nie, właściwie. Jeśli będzie tam miała być Celestyna…
Obecność tej piosenkarki była dla Dudleya naprawdę mocną kartą przetargową. Jeśli jednak wydarzenie znów organizowałby „Prorok…” Sheridan pewnie znów niczego by o nim nie wiedział… chyba że pismo nagle zupełnie zmieniłoby swoje podejście do mugolskiej sprawy. Chłopak naprawdę nie miał zamiaru brudzić sobie rąk takim pismem. Szczególnie, że przecież zależało mu na awansie.
Kiwnął głową, próbując ukryć skrzywioną minę. Czyżby Steffen jednak był ignorantem w tej kwestii? Starał się powstrzymać komentarz, ale nie wyszło mu to najlepiej. Już po chwili otworzył usta, aby wyrazić swoją dezaprobatę:
Ale przecież historia to podstawa… wszystkiego! To tak się da, uczyć run, nie wiedząc, skąd pochodzą? – Zmarszczył brwi. Dla Sheridana to naprawdę wydawało się absolutnie oczywiste. Historia budowała rzeczywistość, nie na odwrót! Jej znajomość, choćby podstawowa, była konieczna, aby uchodzić za wykształconego czarodzieja.
Co tam, że sam Sheridan był ignorantem w wielu dziedzinach. Zawsze unikał astronomii, transmutacja nigdy mu nie wychodziła, a o eliksirach wolał nawet nie myśleć. Wysadził więcej kociołków, niż ktokolwiek inny na jego roku.
Na twarzy chłopaka po raz kolejny ukazało się zdumienie, gdy Steffen zaczął opowiadać mu o swoich rozterkach związanych z historią. W zachowaniu Cattermole coś zdecydowanie było nie tak. Nagle zrobił się jakiś taki… niespokojny. I w ogóle! Dudley znał go jednak zbyt słabo, aby móc wyciągnąć dalej idące wnioski. Przecież byli ledwo znajomymi: to było ich pierwsze w życiu spotkanie poza pracą czy szkołą, a i tak nie spędzali dużej ilości czasu na dyskusji. Mimo wszystko, postanowił więc odpowiedzieć na pytanie Steffena.
Taka osoba… niezależnie od płci… traci nazwisko, pieniądze, wpływy. Musi radzić sobie sama. – Wzruszył ramionami. – Trochę niewygodna sytuacja, sam musisz przyznać. Dlatego mało kto się na nią decyduje, panny w szczególności. Przecież nawet niemiałby kto ich ochronić… i w ogóle. To z Francji to bzdura jakaś, arystokracja nie zniżyłaby się do czegoś takiego. A co to ma z klątwami wspólnego? – dopytał, naprawdę nie widząc punktów wspólnych. – Nie pamiętam sytuacji, aby szlachta za ich pomocą się mściła… czy coś. To raczej wiedźmy z Nokturna, a nie szlachetnie urodzeni. Mają lepsze rzeczy do roboty.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]04.02.20 19:28
-Mhm… - mruknął z nieco niepewną miną. Sylwester zaczął się co prawda bardzo fajnie, ale jego pozytywne wrażenia zostały przyćmione przez późniejszy zamach na uczestników, o którym Dudley najwyraźniej nie wiedział. Poczuł ukłucie winy z powodu namawiania kolegi na udział w niebezpiecznej imprezie, ale szybko odpędził nieprzyjemne myśli i zmienił temat.
-No… przykładałem się historii run i w sumie tylko run. Historia jakiś średniowiecznych lordów wydaje się współcześnie nieco niepraktyczna, nie? - przyznał z poczciwą szczerością, a potem speszył się nieco, pojmując wreszcie, że historia magii to prawdziwa pasja jego rozmówcy. -Znaczy… e… niepraktyczna dla mnie, albo dla zielarzy, na przykład. Pewnie przydaje się w… innych pracach! - wybrnął, miał nadzieję, dyplomatycznie. Pośpiesznie upił łyk piwa, w skupieniu słuchając wywodu Dudleya na temat rzeczy, o których nie miał pojęcia, a które stawały się coraz istotniejsze w jego życiu miło…ehem, zawodowym.
-Naprawdę?! Tylko tyle?! - wybuchnął, omal nie potrącając piwa. Pośpiesznie złapał za kufel i uśmiechnął się nieco nieobecnie, wyraźnie zachwycony odpowiedzią.
-No nie wiem, skoro to takie przestępstwo, to spodziewałem się właśnie klątwy, kary, albo chociaż wygnania. - wzruszył ramionami z ulgą. -A utrata nazwiska i pieniędzy to przecież nie dramat, szczególnie jeśli taka… panna znajdzie sobie obrotnego męża nie arystokratę, który się nią zaopiekuje. Miłość i szczęście są o wiele ważniejsze niż dobra materialne, co nie? - dywagował z natchnieniem, nieświadom, że sprzątacz o niskiej pensji może mieć zgoła inne zdanie. Sam może i nie był zamożny, ale wiodło mu się całkiem nieźle. Miał co jeść, gdzie mieszkać, a od czasu do czasu mógł zaprosić znajomego na ale, albo kupić sztuczne perły pięknej damie. Ciekawe, czy Isabelle umiałaby określić różnicę między prawdziwymi i sztucznymi perłami? Hehe.
Zaraz przestał się uśmiechać, bo zdał sobie sprawę, że Dudley chyba coś podejrzewa.
-E… próbuję się nauczyć historii starożytnych run, bo faktycznie się przydaje i robię badania na temat klątwy… impotencji, i chociaż nakładały ją wiedźmy z Nokturnu i nizin, to interesuje mnie czy mogły to robić na zlecenie możnych? - wybrnął pośpiesznie, mając nadzieję, że temat jego wyimaginowanych badań trzyma się jakoś kupy.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]04.02.20 21:44
Dudley się skrzywił. Niepraktyczna? Co też ten Steffen opowiadał. Chyba naprawdę nie rozumiał podstaw działania tego świata. Ech, ci młodzi… Zaraz. Stop. Steffen był od niego starszy. A więc: ech, ci młodzi duchem! Życia nie znają, a się wypowiadają. Szkolny kolega pewnie niczego w życiu nie przeżył, niczego nie doświadczył, żyjąc na tej swojej ciepłej posadce i pijąc po południami alkohol, jak dzisiaj na przykład. Nie to, co Sheridan, który przecież pogrzebał matkę po tym, jak borykał się z jej chorobą. Który odkąd tylko mógł pomagał rodzicielce i zaraz po szkole stał się głową rodziny.
Przecież historia pomaga w przewidywaniu przyszłości, jak jest niepraktyczna! – oburzył się, z nerwów popijając piwo. – Nie takie zabobonne, jak to, na Merlina! Całe wróżbiarstwo. Co to, to nie! – stwierdził, kręcąc głową. – Historia uczy cię schematów zachowań pozwala przewidywać na bazie zdobytej przez przodków wiedzy! To dzięki niej będziesz wiedział, jak użyć niektórych zapomnianych run! Steffen, jak możesz! Same runy są starożytne! One SĄ historią!
Czuł się zawiedzony. Naprawdę bardzo głęboko zawiedzony. Jak Steffen mógł być takim ignorantem?
Ugh… a może to jednak ta odrobina alkoholu, nie sam Steffen powodował takie reakcje? Dudley dawno nie pił. Właściwie to… nigdy nie pił. Wciąż był bardzo młody; w szkole nie miał ku temu szczególnych okazji, a potem, przez matkę… Ech. Co mu tam, dziś będzie pił. Teraz będzie pił, ile mu się zamarzy. Byleby nie słychać tych bzdur, które wypowiadał Cattermole.
Jak nie dramat! – Dudley znów gwałtownie pokręcił głową. – Chyba nie rozumiesz, Steff. Taka szlachcianka to w bańce żyje. Ma swoje klejnoty, komnaty, rodzinę, no wszystko, czego młoda panna może chcieć. Przyjaciół też ma! Szlacheckich. I wykształcenie, i sztukę, i szczeniaczki, kokardki… I wmawia się jej, że jej jedynym celem jest urodzić potomka mężowi. I słusznie, prokreacja arystokracji to ważna sprawa, bez nich w Anglii zapanowałby chaos! I potem w jeden dzień… bum! Wszystko znika, cel życia znika, przyjaźnie, pieniądze, rodzina! I nie możesz już o nich mówić „moja mamusiu”, „mój tatusiu”! Widzisz ich na ulicy i odezwać się nie możesz! To gorsze od wygnania, uwierz mi! No i po co jakakolwiek miałaby to robić, powiedz mi, skoro mają tam wszystko – rozgadał się Sheridan, gwałtownie gestykulując rękami i cały czas popijając alkohol. Oj tak, piwo zaczynało uderzać mu do nieprzyzwyczajonej do trunków głowy. Zdecydowanie.
Na całe szczęście po chwili Steffen jednak zaczął mądrzej gadać. Dudley jakoś zapomniał nagle o tym, że chwilę wcześniej narracja kolegi była zupełnie inna. Nie zauważył, że chłopak coś kręcił, więc tylko mu przyklasnął.
A no, to możliwe całkiem, czemu nie, czemu nie… A wiesz, że były takie podejrzenia? W XII wieku chyba. Mam książkę o takiej klątwie, mogę ci pożyczyć, jak chcesz – zaproponował łaskawie. Niech się ten młodszy-starszy chłopak czegoś nauczy o historii, a co. Może przestanie gadać takie bzdury.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]04.02.20 23:37
Faktycznie, Steffen pozostawał młody duchem, a Dudley zachowywał się czasem jakby miał miotłę w ty...tylnej części pleców. Steff nie poddawał się jednak, widząc w koledze potencjał na rozluźnienie się po kilku kolejkach piwa. Niestety, mógł mu postawić dzisiaj kolejkę, a nie kilka, w końcu oszczędzał na dorosłe życie.
-Przecież to wróżbiarstwo, a nie historia, pomaga w... - zaczął Steff, ale ledwo wbił się w potok zdań Dudleya, który zaraz potem nazwał wróżbiarstwo zabobonami. Steffen zarumienił się lekko, mając niemiłe przeczucie, że po tej rozmowie Sheridan weźmie go za zabobonnego idiotę. Ale cóż poradzić, wróżby były przecież prawdziwe!
-Niektórzy pozorują wróżbiarstwo, ale prawdziwi jasnowidzowie rzadko się mylą. - wybąkał niepewnie, choć nigdy nie spotkał prawdziwego jasnowidza - a bardzo by chciał.
Następnie poczuł się bardzo zestrofowany i to bez wyraźnego powodu. Nawet Will się tak nie zapalał nad głupimi amuletami. Spojrzał na Dudleya z niewinną ignorancją i wzruszył ramionami, udając skruszenie.
-Ech, dla kogo są historią dla tego są historią, a dla kogo runami, dla tego runami... - stwierdził prostolinijnie. Dla niego liczył się ich efekt, a nie to, jaki mędrzec nałożył je w którym wieku. Trzeba jednak przyznać, że przemówienie Dudleya poruszyło w nim czułą stronę ambicji i zmotywowało do dalszej nauki. Po powrocie do domu, Cattermole z pewnością sięgnie po zakurzony podręcznik historii magii i po historię starożytnych run!
Wybałuszył lekko oczy, gdy kolejny monolog Dudleya odebrał mu właśnie odzyskaną nadzieję i zasiał wątpliwości co do tego, czy Isabella kiedykolwiek porzuciłaby luksusy. Szukając pocieszenia w alkoholu i filozofii, dokończył pić ale jednym haustem i rzekł:
-Och, Dudley, moim zdaniem to nie ma tak, że dramat albo nie dramat. Ludzie są przecież różni. Gdybym miał powiedzieć, co należy cenić w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm… Ludzi, którzy podają nam pomocną dłoń, kiedy sobie nie radzimy, kiedy jesteśmy sami. A może dla takiej szlachcianki bardziej pomocni są zwykli, przypadkowo spotkani czarodzieje, na przykład w sklepie monopolowym, a nie jej nadęci rodzice? Bo, co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem i zrozumiałem, że to nie stan majątkowy, a pogoda ducha pomagają znaleźć przyjaciół. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład taka szlachcianka tańczy sobie na balach, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, mogłaby się oddać pracy społecznej i ot, choćby sadzić… skrzeloziele. - wyrzucił z siebie na jednym oddechu, wbijając rozmarzone spojrzenie w Dudleya i wyobrażając sobie na jego miejscu pewną młodą blondynkę.
Potem zamrugał, otrząsnął się i pokręcił głową.
-No, w każdym razie to takie moje skromne przemyślenia. A co do klątwy impotencji, to bardzo chętnie poczytam, dziękuję! Mógłbym odebrać od ciebie książkę jutro po pracy? No i... pamiętam, że w szkole wymiatałeś z pojedynków, może chciałbyś kiedyś poćwiczyć? - zagaił, wiedząc, że jego własne umiejętności z zakresu uroków są o wiele skromniejsze i wiedząc, że powinien poćwiczyć przed kolejnymi zadaniami dla Zakonu.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.02.20 0:13
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
A spotkałeś jakiegoś prawdziwego jasnowidza, Steff?! No właśnie, ja też nie! Jasnowidzi to mit, tak gadają tylko, by pieniądze zarabiać! Na oszustwie. O-SZU-STWIE, rozumiesz, Steff? – powiedział. – Nie dawaj się nabierać na oszustwo, to bez sensu – uznał mądrze, znów popijając piwo. To ale było naprawdę niezłe!
Westchnął, zirytowany. Dwoił się i troił, a do tego i tak nic nie docierało. Steffen, ty tępaku, och, jak dobrze, że nie przyjaźniliśmy się w szkole, bo to byłaby okropna przyjaźń! Można mu tłumaczyć, a ten i tak swoje. Dobrze, że alkohol lekko rozluźnił. Inaczej, kto wie, może Dudley wyzwałby kolegę na pojedynek o prawdę. A może nawet teraz powinien? To właściwie nie było wcale takim złym pomysłem, aż tu nagle…
Gdy Steffen rozpoczął swój monolog oczy Sheridana otwarły się szeroko ze zdumienia. Co on, na Merlina, pierdolił? Zdziwiony wypływającymi z ust znajomego słowami, nie potrafił wydać z siebie ani jednego dźwięku, a to była rzecz dość nietypowa. Dudley rzadko zapominał języka w gębie, szczególnie, gdy na pierwszy plan wychodziły naukowe, akademickie tematy. Steffen zaś naprawdę go zaskoczył i tworzył taką filozofię, na którą chłopak nie miał chyba żadnej dobrej odpowiedzi.
Eee… Steff, ty się dobrze czujesz? – spytał Dudley ze skrzywioną miną. – Ja się ciebie o nic nie pytam, na Merlina, jaka radość, jakie skrzeloziele, co ty pierdolisz?
Brunet jeszcze przez chwilę wlepiał wzrok w łamacza run, próbując zrozumieć, co tu się właśnie stało. Gdy chłopak dodał, że chętnie poczyta książkę, Sheridan wykrzesał z siebie ostatnie słowa w tej konwersacji:
Yyy… tak, wpadnij, zapisze ci tu adres… nie przesadziłeś z tym… browarem? Ja… może… poćwiczymy, ale weź wytrzeźwiej najpierw, potem eee… pogadamy. Ale teraz… ja może lepiej pójdę, jutro mam do pracy na rano. Wiesz, te zmiany – powiedział, wstając i biorąc płaszcz.
Ruszył ku wyjściu, rzucając Steffenowi krótkie „Dzięki, cześć”. Miał nadzieję, że chłopak nie zacznie go gonić, aby wyjaśnić swoje myśli. Naprawdę, co jak co, ale tego słuchać nie miał ochoty. To chyba ostatni browar wypity z tym chłopakiem. Cattermole po alkoholu robił się co najmniej dziwny.


| zt x2 :pwease:


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]23.04.20 20:03
Rozmowa, którą prowadzili z Jackie nie należała do tych łatwych – zadawane przez nią pytania zmuszały go do myślenia, rozpracowywania w głowie abstrakcyjnych scenariuszy i zapuszczania się w te rejony własnego umysłu, które zazwyczaj omijał – ale mimo to z jakiegoś powodu nie budziło to u niego dyskomfortu. Być może chodziło o fakt, że jedynymi emocjami, jakie wyczuwał z jej strony, była mieszanina ciekawości i zaintrygowania; nie odnosił wrażenia, że go podpuszcza, próbując złapać na nieprawidłowej odpowiedzi, albo ocenia w zaciszu własnych myśli. Mówił więc swobodnie, nie przejmując się powstawaniem w dyskusji dłuższych przerw wypełnionych wyłącznie milczeniem, które wykorzystywał na zastanowienie się nad doborem odpowiednich słów i przemyślenie poruszanych kwestii. Było w tym coś ożywczego, w rozmawianiu tak po prostu – ale o sprawach dalekich do błahości. – Wyleczymy – nie. To znaczy, zależy, jak rozległe są obrażenia, ale zazwyczaj nie. Jednak to nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na poddanie się. Może właśnie ucząc się żyć z ciężarem błędów stajemy się lepszymi wersjami samych siebie – powiedział powoli. Przypuszczenie, nie stwierdzenie. Sam nie był do końca pewien, czy w to wierzył; może gdy ktoś zapyta go o to samo za dziesięć lat, będzie wiedział. Jeśli, rzecz jasna, będzie mu dane żyć tak długo. – Z jednej strony byłoby idealnie, gdyby dało się tak po prostu wszystko naprawić. Cofnąć. Ale z drugiej – jeżeli nasze działania nie byłyby obłożone konsekwencjami, to czy w ogóle miałyby jakieś znaczenie? – zapytał, odstawiając do połowy opróżniony kufel na blat i przyglądając się jej z ukosa. Był ciekaw – co ona o tym wszystkim myślała; skoro pytała, musiała mieć na ten temat jakieś przemyślenia, zastanawiać się już wcześniej.
Kiwnął głową, słysząc odpowiedź, ale po kolejnym padającym z ust Jackie pytaniu zawahał się; być może w sposób widoczny, może nie, lawirowanie pomiędzy tym, co wiedział, a tym, co teoretycznie wiedzieć powinien, nie było najprostszym zajęciem. – Myślę, że tak – odparł w końcu wymijająco, dla wzmocnienia efektu wzruszając ramionami. Jakby nie miał na ten temat żadnego zdania; jakby nie widział wcześniej – na własne oczy – wiązki magii wyrzuconej w niebo, układającej się w symbol Czarnego Pana.
Przerzucenie się na temat zaginionych smoczych jaj pomogło mu się odprężyć (a może była to zasługa coraz szybciej krążącego w jego żyłach alkoholu), kiedy jednak streszczał Jackie doskonale już znaną historię, nie spodziewał się odbijającego się w jej tęczówkach ożywienia. Zmarszczył brwi, pytanie – początkowo niezrozumiałe, jakby jego umysł opierał się przyjęciu do wiadomości istnienia aż takiego zbiegu okoliczności – zawisło na kilka długich sekund w powietrzu, zanim zdecydował się kiwnąć krótko głową. Niedopite piwo, zapomniane, pozostało na stoliku – a on ruszył do wyjścia za aurorką, ostatkami silnej woli powstrzymując się przed zadaniem cisnących mu się na usta pytań tu i teraz.

| zt (wychodzę ze starszego wątku)




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]12.01.21 1:42
To była wyraźnie zmęczona sowa. Dyszała ciężej, niż inne, które tej nocy wleciały do Londynu, a jej pióra miały matowy, wręcz posiwiały kolor. Trzymany w dziobie list drgał co chwilę tak, jakby ptak nie miał sił, aby chwycić go pewniej. A jednak, mimo to, leciał. Prosto i bez większego zawahania, choć nieszczególnie szybko. W końcu stworzenie przysiadło na rogi jednego z budynków znajdującego się przy plaży, wypuszczając list i zamykając oczy.
Zmęczony ptak odleciał dopiero rankiem, gdy nad Londynem zdążyło wstać słońce. Nie zerknął jednak w stronę, w którą spadł list. Najwyraźniej zdążył o nim zapomnieć i jeśli nawet jego właściciel władałby ptasią mową, to nie dowiedziałby się, czy ktoś podniósł i przeczytał znajdujące się na papeterii słowa.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec przed pubem list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:



Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:
Edith Bones – szefowa biura aurorów. Według oficjalnej informacji popełniła samobójstwo po tym, jak aresztowała Ignotusa Mulcibera. Nieoficjalnie, została zamordowana na polecenie Ministerstwa Magii.
Caradoc Morgan – były przedstawiciel Magicznej Policji, zabity w trakcie publicznej egzekucji po przeciwstawieniu się aktualnej władzy.
Ross Fudge – urzędnik Ministerstwa oraz wieloletni członek Klubu Pojedynków odznaczony Orderem Merlina. Jego ciało zostało znalezione w porcie. Dzień wcześniej widziano, jak mężczyzna dokonuje obywatelskiego zatrzymania osób pozbawionych dokumentów.

Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:
kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pub "Ostatnia stacja" - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]25.01.21 23:18
13 listopada
Carlisle&Francesca


Trzynaście razy zmieniała zdanie, zanim zdecydowała się zatrzymać pod drzwiami baru. Wizyty w Londynie przepełnione były pilniejszymi sprawunkami do załatwienia, niż inspekcja obskurnie wyglądającego lokalu na obrzeżach miasta, ale Carlisle dłużej nie mogła już ignorować potrzeby przebywania w większym skupisku ludzi. Taka co prawda przychodziła do niej rzadko, im więcej jednak czasu spędzała na gorączkowych poszukiwaniach brata i wypełnianiu zawodowych obowiązków, tym częściej łapała się na zbędnym zagadywaniu napotkanych osób. Nawet najwięksi samotnicy potrzebują momentami wyboru pozostania we własnej samotni, lub wychylenia się z niej na kilka godzin. Devon i Ottery St Catchpole były bezpieczne, a każdy kolejny dzień dodawał Carlisle pewności w orientacji po nowym miejscu zamieszkania, to jednak Londyn najmocniej uosabiał urok Paryża, za którym nieśmiało zdarzało się kobiecie tęsknić w chwilach zwątpienia. Dlatego właśnie gdy mijając kolejną ulicę odsłonił się przed nią kolejno rząd eleganckich witryn sklepowych, a na samym końcu alei niepozornie ukryty przybytek "Ostatniej stacji" pozwoliła umysłowi się zawahać. Nic w końcu nie stało na przeszkodzie by zerknęła chociaż na chwilę do środka. W myślach z rozbawieniem wyobraziła sobie swoje dawne koleżanki z Beauxbatons w tej samej sytuacji. Ubrane w najkosztowniejsze kreacje prosto spod rąk prywatnych krawcowych, z delikatnie splecionymi w misterny warkocz włosami i jeszcze delikatniejszymi ustami wygiętymi w grymasie obrzydzenia. Kiedyś wyglądała pewnie podobnie, młodsza o te dwanaście lat i zupełnie nieprzystosowana do życia poza bańką arystokratycznej protekcji intelektualistów. De Montmorency uwielbiał takie miejsce, na każdej wyprawie ciągnąc ich do najciemniejszej speluny w okolicy z wypiekami na pomarszczonej twarzy. Musieli wtedy stanowić zabawny widok, grupa naukowców, kilkoro praktykantów w tym ona sama - blondynka o zdeterminowanej minie i zmarszczonych brwiach, a na czele całej gromady staruszek w beżowym, pustynnym kapeluszu, którego Mistrz Lucien odmawiał zdjęcia nawet do snu. Parsknęła do siebie, a odbicie w brudnej szybie odpowiedziało kobiecie tym samym, cichym gestem. Wreszcie podjąwszy decyzję chwyciła za niepokojąco lepką klamkę i postawiła pierwszy krok w przydymionym wnętrzu pubu. Klientów nie było aż tak wiele, ale na szczęście wszyscy obecni zdawali się zajęci własnymi sprawami i na widok nowo przybyłej okazali tylko chwilowe zainteresowanie, po czym wrócili do zerkania na swoje szklanki.
Carlisle zlustrowała wolne miejsca w poszukiwaniu odpowiedniego kąta dla siebie, po czym ostatecznie zdecydowała się usiąść przy okrągłym stoliku na tyle, tak by mieć dobry widok na wszystkich wchodzących, ale jednocześnie samemu nie rzucać się w oczy. Tak naprawdę w najśmielszych oczekiwaniach nie liczyła, że znajdzie tutaj kogoś znajomego, ale w razie potrzeby wolała być gotowa do natychmiastowej reakcji. Skinieniem dłoni zasygnalizowała barmanowi ochotę na coś do picia. Barczysty mężczyzna zajmował koronne stanowisko za drewnianym barem, swoimi masywnymi barkami zdając się wręcz rozsadza założony przez szyję kuchenny fartuch. Po kilku minutach postawił przed Carlisle prostą butelkę ale, którą bez chwili zastanowienia przyłożyła do ust. Smakowało znacznie lepiej niż się spodziewała, a sam ten fakt stanowił uzasadnienie dla sukcesu, jakim było to wyjście. Niebieskooka była bowiem pewna, że jeśli jeszcze jeden raz napije się czarnej herbaty z miodem, to zupełnie straci wyczucie jakiegokolwiek innego aromatu. Trzymając ale w dłoni poczęła spokojnie rozglądać się po bokach, kątem oka rejestrując stojącą w kącie szafę grającą. Ciekawe czy mieli coś Celesty Warbeck…


persévérance
You must learn to question everything. To wait before moving, to look before stepping, and to observe everything

Carlisle Flamel
Carlisle Flamel
Zawód : tańczę z liczbami
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
je n'ai rien a perdre
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9229-carlisle-flamel https://www.morsmordre.net/t9243-pi https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9246-skrytka-bankowa-nr-2565 https://www.morsmordre.net/t9244-carlisle-flamel#281192
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.05.21 10:41
2 października 1957

Odessana z magii butelka z brzękiem potoczyła się na bok, ale otoczenie wcale nie przestało wirować. Z chwilą gdy nasze stopy uderzyły o podłoże, inercja gwałtownie podcięła mi nogi, powalając na ziemię. Przez kilka bolesnych sekund leżałem nieruchomo, nie śmiąc podnieść spojrzenia na zmaterializowany przed nami cel błyskawicznej podróży. Niech on pierwszy sprawdzi teren. Niech upewni się, że tym razem nic nam nie grozi. Ledwie przemknęło mi to przez myśl, poczułem niechęć do samego siebie. Nie byłem księżniczką na wieży, żeby czekać na ratunek przed widokiem, który miał ukazać się moim oczom, szczególnie że po równie twardym lądowaniu to mój brat mógłby potrzebować pomocy.
Ustępujące zawroty głowy wreszcie pozwoliły mi na przyjęcie pozycji wertykalnej, dzięki czemu szybko odszukałem go wzrokiem. Podobnie jak ja, został brutalnie potraktowany przez grawitację i właśnie zbierał się do pionu. Skoro tak, to najprawdopodobniej przypłacił zakończenie wycieczki paroma siniakami, w związku z czym mogłem w spokoju rozejrzeć się po okolicy.
Pomimo późnej pory, pobliska ulica tętniła życiem. Z każdej strony dobiegała mnie kakofonia splątanych ze sobą dźwięków, a oślepiająco jasne światła zdawały się wypalać moje nawykłe do ciemności źrenice. Szczęściem miejscem naszego lądowania okazał się płaski dach jakiegoś budynku. Miałem nadzieję, że stoczona poza krawędź butelka nie wyrządzi nikomu krzywdy ani… och, no tak, ani tym bardziej nie zwróci na nas niczyjej uwagi. Czy widok dwóch siedzących na cegłówkach nastolatków mógł skłonić korzystających z chodnika przechodniów do jakiejś idiotycznej reakcji? Wolałem tego nie sprawdzać.
Na wszelki wypadek usiadłem i ostrożnie przesunąłem się ku ścianie budynku, by lepiej przypatrzyć się uliczce. Zmiana położenia okazała się dość gwałtowna, by znów zakręciło mi się w głowie. Rzeczywistość, hałas, przeszywający na wskroś ziąb momentalnie przestały istnieć. Mocno zacisnąłem palce na dachówkach, skoncentrowany wyłącznie na zachowaniu równowagi. Konstantyn chyba by mi nie darował, gdybym po tym wszystkim zabił się w równie głupi sposób. Bicie mojego serca powoli odzyskiwało swój normalny rytm, a ja przymknąłem powieki, pragnąc powstrzymać nadciągającą falę torsji.
Kirill Kalashnikov
Kirill Kalashnikov
Zawód : Alchemik
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
This is our life; there's no use in asking what if.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9819-kirill-kalashnikov https://www.morsmordre.net/t9829-poczta-kirilla#298019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9832-skrytka-bankowa-nr-21-084#298023 https://www.morsmordre.net/t9831-kirill-kalashnikov#298022
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.05.21 10:42
Wirowało, można nawet powiedzieć, że toczyło piruety, a my w tym tańcu zaklęci nie spodziewaliśmy się tak twardego lądowania. Należało zawsze wyczekać na odpowiedni moment i szczerze powiedziawszy, wydawało mi się, że odnalazłem ten poprawny. Lata używania innych magicznych środków transportu bardzo utrudniały w opanowaniu równowagi, szczególnie gdy byłem tak pewien siebie. Od momentu wypowiedzenia czarnomagicznego zaklęcia w stronę mugola musiałem być pewny, zarówno za siebie, jak i brata, bo teraz zostaliśmy tylko my. Jego zagubienie i niezrozumienie zderzało się z moim przekonaniem, że robimy dobrze, idziemy w odpowiednim kierunku, gdzieś w końcu musieliśmy trafić. Moje kościste plecy trafiły o coś twardego, ból momentalnie rozprzestrzenił się po ciele, jednak szybko poderwałem się na łokciu, patrząc żywo na otoczenie. Byliśmy wysoko, zbyt wysoko jak na podłoże. Czujny wzrok wyłapał różnicę w poziomach, musiałem odnaleźć brata, natychmiast.
Choć jedyne światło oferowane przez pobliskie lampy dawało raczej cienisty rzut na dach, gdzie wylądowaliśmy, byłem w stanie wypatrzyć brata. Momentalnie coś zeszło z moich ramion, chyba zaczynałem mu powoli zbyt mocno matkować, ale czy nie taka była rola starszego bliźniaka? Podniosłem się lekko, wyczuwając w tym ruchu jak łopatki oberwały od twardego lądowania, a siedzenie przestaje być tak wygodne, jak niegdyś. Byle tylko nie kość ogonowa. Pomyślałem w przestrachu, bo w żaden sposób nie wyobrażałem sobie przeżywać teraz takich katuszy, kiedy mamy przed sobą poważne zadanie. Przez cały czas mówiłem my, choć dobrze wiedziałem, że to ja muszę się zająć wszystkim, począwszy od przytrzymania brata przed straceniem równowagi w dół, aż po znalezienie miejsca, którym moglibyśmy choćby na chwilę skryć głowę przed łuną nocnego księżyca. Próbując dopełnić tego pierwszego, przeniosłem się na kolana, momentalnie transportując się bliżej brata. Nie miałem czasu na tracenie równowagi, musiałem go przytrzymać, trochę dla niego, trochę dla siebie. Żyliśmy.
- Kiro - mruknąłem suchym gardłem, nie brzmiałem jak zwykle, brakowało mi pełni dźwięku, którym zdołałbym oddać całą swoją osobę, byłem jakby na skraju. Rosyjski akcent był niczym więcej jak poezją, której nijak było słychać w tle. Gdzie trafiliśmy? - Oddychaj. - poleciłem mocno, po rosyjsku, jak jeden z tych wojskowych rozkazów zasłyszanych na ulicach Leningradu; jakby faktycznie mogło to pomóc, położyłem swoją dłoń na jego plecach w geście wsparcia. Nie mamy na to czasu. Pomyślałem, jednak wiedziałem, że potrzebuje trochę czasu, by dojść do siebie. Może niech już zwymiotuje, będzie mu lepiej.
- Śmiało, nie krępuj się. - stwierdziłem krótko w rodzimym języku, spojrzałem w dół tylko po to, by szybko wycofać głowę. Piekielnie mi się zakręciło, do Lenina, warknąłem w myślach. Trzymając dłoń na jego plecach, zacząłem się rozglądać, z początku gdzieś dalej, żeby przechodzić coraz bliżej i bliżej, aż w końcu wzrok i ciało przyzwyczaiło się do otoczenia. Zamrugałem, kilkukrotnie szukając, nie tylko naszych zaczarowanych toreb, ale również zejścia. Chyba nawet coś dojrzałem i całkiem niespeszony tym, że bliźniak rzygał, czy też nie, zacząłem po rosyjsku z pewnością - Chodź, tam możemy zejść na dół.
Znalazłem wyjście, zawsze znajduję.


Ostatnio zmieniony przez Konstantyn Kalashnikov dnia 05.05.21 10:47, w całości zmieniany 1 raz
Kostya Kalashnikov
Kostya Kalashnikov
Zawód : początkujący zaklinacz
Wiek : 19/20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
ваше движение
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9280-konstantyn-kalashnikov#282606 https://www.morsmordre.net/t9617-konstantyn#292314 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9857-pokoj-konstantyna#298469 https://www.morsmordre.net/t10432-skrytka-bankowa-2144#315296 https://www.morsmordre.net/t9539-konstantyn-kalashnikov#290089
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.05.21 10:45
Nie po raz pierwszy przestałem rozumieć, co się tak naprawdę ze mną dzieje.
Siedziałem nad krawędzią, a perspektywa upadku z wysokości sprawiała, że wspomnienia ostatnich dni na pewien czas wyparły otaczającą mnie teraźniejszość. Znajoma fala paniki z wolna wślizgiwała się do naczyń krwionośnych, gotowa rozprzestrzenić się po całym ciele niczym trucizna. I chociaż wyraz mojej twarzy nie ulegał drastycznej zmianie, to czy mój bliźniaczy brat nie dysponował zaskakującą zdolnością obserwacji? Zdradzały mnie jedynie przymknięte oczy oraz dłonie, zwinięte w pięści dość kurczowo, by w odrętwieniu nie odczuwały odciskanych na skórze paznokci. Omal nie spadłem. Mogłem zginąć. Obaj mogliśmy zginąć.
Nie teraz, Kirill, nie teraz.
Grozi nam niebezpieczeństwo.
Konstantyn cię potrzebuje.
Mama. Mama. Mama.
Jeszcze mocniej zwarłem ze sobą powieki, aż zobaczyłem drobne, świetliste punkciki, formujące fascynujące kształty jak kryształki w kalejdoskopie. Spróbowałem skupić całą uwagę na kojącym głosie brata, jak gdyby nic więcej nie miało już żadnego znaczenia. Musiałem tylko słuchać, nic poza tym. Cierpliwie słuchać i głęboko oddychać, w myślach odliczając do piętnastu przed nabraniem kolejnego haustu zimnego, nocnego powietrza.
Nie teraz. Przyjdzie na to czas.
Moje zgrabiałe palce nareszcie zaczęły się rozluźniać, a w głowie zapanowała przyjemna cisza. Już tylko żołądek w dalszym ciągu uparcie domagał się gwałtownego opróżnienia.
Biedny Koka ofiarnie trzymał dłoń na moich plecach, gdy zrozumienie sensu jego porady skłoniło mnie do zastosowania się do niej. Nie wiem jednak, co też strzeliło mi do głowy, żebym z troski o dachówki wychylił się poza krawędź budynku i wycelował w rozwieszony nad chodnikiem baldachim. Orientując się, co właśnie zrobiłem, szybko cofnąłem głowę i odsunąłem się w głąb dachu. Na szczęście z dołu nie dobiegał żaden krzyk, świadczący o tym, że jakiś niewinny przechodzień padł ofiarą moich problemów żołądkowych.
Z zadumy nad własną nierozwagą oraz jej potencjalnymi konsekwencjami znienacka wyrwały mnie słowa brata. Niefrasobliwie otarłem usta wierzchem dłoni i obejrzałem się we wskazanym przezeń kierunku. Bez słowa przyjąłem postawę stojącą, tym razem uważając, by nie zrobić sobie ani Koce większej krzywdy i postąpiłem kilka o kroków do przodu. Byłem głodny, zmęczony i zmarznięty, a z nieznanych mi przyczyn planowaliśmy dalszy spacer. Zresztą... Po co w ogóle lądować na dachu, skoro w ciągu kilku minut będziemy z niego schodzili?
- Pójdźmy już spać – poprosiłem po chwili milczenia. Mój podbródek wciąż lekko drżał po zwróceniu skąpego śniadania. - Gdzie będziemy nocowali? Czy to daleko stąd?
Kirill Kalashnikov
Kirill Kalashnikov
Zawód : Alchemik
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
This is our life; there's no use in asking what if.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9819-kirill-kalashnikov https://www.morsmordre.net/t9829-poczta-kirilla#298019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9832-skrytka-bankowa-nr-21-084#298023 https://www.morsmordre.net/t9831-kirill-kalashnikov#298022
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.05.21 18:02
Podtrzymywałem go, bo był jedynym, co zostało mi z tej samej, najbliższej krwi. W tym momencie nie liczyły się wielkie hołdy i snucia niczym panicz. Byliśmy obdarci z wszelkiej chwały. Musieliśmy się z tego wydostać. Ani mi się śniło czekać na kolejne minuty na letargu, zwyczajnym chłonięciu zimna wieczoru, które próbowało uśpić bliźniaka, niestety nie ze mną te numery, musieliśmy znaleźć jakieś łóżka. Konwulsje wstrząsnęły ciałem pod ręką, a ja bez żadnych przeszkód wciąż pilnowałem, żeby przypadkiem nie próbował spaść z krawędzi. Nie brzydziło mnie to, co ludzkie, wychowywaliśmy się praktycznie jak jedność, choć jego ból nie był moim, po prostu się przejmowałem jego funkcjonowaniem. Nie potrzebne były tutaj dodatkowe głębie, bo czy robiłem to z czystej chęci przetrwania, profitu, a może głębszych uczuć, to nie miało tak wielkiego znaczenia. Najważniejsze to odnaleźć kawałek schronu na chwilę. Powinniśmy żyć godnie i spokojnie, choć od pamiętnego wystrzału broni wycelowanej w naszym kierunku wiedziałem, że nie było to możliwe, nie w ZSRR, tam, gdzie pozostały moje powoli kiełkujące kontakty. Gdyby Ciotka Zlata była razem z nami... być może wszystko wydarzyłoby się inaczej, a może wręcz przeciwnie? Głupio było gdybać, kiedy nie było ku temu okazji, może wieczorem, może dzisiaj choć raz sen nie odetnie szybciej, niż powinien? Przecież nie byłem zmęczony, robiłem to, co zawsze tylko w o wiele intensywniejszym stopniu, doprowadzałem do porządku.
Wyczekałem, aż stanie na nogi, byłem gotów wesprzeć go swoim równie kościstym ciałem, samemu odnalazłem pion kilka sekund później. Zbyt zdeterminowany, by odnaleźć schronienie w kilku długich krokach znalazłem się przy jednej torbie, zaraz podchodząc do drugiej. Kirył był w rozsypce. Wręczyłem mu jedną z magicznych toreb z rzeczami schowanymi w pośpiechu, a nawet tymi zakupionymi w ciągu ostatnich dni. Nie zabraliśmy ze sobą zbyt dużo, w rzeczywistości nie zabraliśmy praktycznie nic, choć na szczęście monety nie trzymały się nas jak Stalin spokoju, mogliśmy sobie na nieco pozwolić. Niech niesie ten swój kocioł. Pomyślałem z determinacją, byliśmy w tym oboje, żaden ani grama mniej lub więcej, razem musiała ciążyć na nas rzeczywistość, choć szedłem tuż obok, w razie, gdyby potrzebował asekuracji.
- Zajmę się tym. - odpowiedziałem z nakładem spokoju do brata, który zwykle wydawał się sprawdzać cierpliwość swoich rozmówców, w rzeczywistości taki był, wiedziałem to od lat. Potrzebowaliśmy miejsca, żeby na chwilę odetchnąć. - Zejdziemy, znajdziemy gospodę i wynajmiemy pokój. - wyliczałem kolejno w prostych komunikatach, bo przecież widziałem, że trapią go jakieś bóle, sam również potrzebowałem nieco ogłady, bo co któryś krok też wydawał się nieco zbyt niepewny. Wyciągnąłem różdżkę i bez zbędnych dodatków ruszyłem nadgarstkiem. Brakowało mi tej płynności, jednak również byłem zmęczony, zbyt zmęczony ciągłą ucieczką. - Accio - zadyktowałem, a raczej rozkazałem twardo do dużego śmietnika, który na szczęście miał zamknięte wieko. Ustawiwszy go pod naszymi nogami, usiadłem na krawędzi, zrzucając torbę na śmietnik, samemu dosięgając go kilka sekund później. Było nisko, na tyle, by spokojnie zeskoczyć na śmietnik i zejść na podłogę. Nasze niemal stu dziewięćdziesięcio centymetrowe ciała nie mogły mieć zbyt dużego problemu. Wiedziałem, że będzie niepewny. Po zejściu na dół miałem już w ręku różdżkę i torbę, byłem gotów go asekurować. - Powoli Kiro, zrzuć najpierw torbę, zaraz znajdziemy miejsce do spania. - odparłem z otuchą w naszym języku, ani mi się śniło sterczeć tam, choćby chwilę dłużej. Wiedziałem, że zaraz się upora z tym odrętwieniem, musiał. Czekała nas jeszcze przeprawa do lokalu obok. Język wydawał się dziwacznie obcy, w pełni niepodobny do żadnego, najpierw Kirill.
Kostya Kalashnikov
Kostya Kalashnikov
Zawód : początkujący zaklinacz
Wiek : 19/20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
ваше движение
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9280-konstantyn-kalashnikov#282606 https://www.morsmordre.net/t9617-konstantyn#292314 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9857-pokoj-konstantyna#298469 https://www.morsmordre.net/t10432-skrytka-bankowa-2144#315296 https://www.morsmordre.net/t9539-konstantyn-kalashnikov#290089
Re: Pub "Ostatnia stacja" [odnośnik]05.05.21 20:54
Nasz bagaż nie ważył zbyt wiele, co znacznie ułatwiało poruszanie się po nieznanych terenach. Choć to niemożliwe, dręczące mnie znużenie zdawało się dodawać torbie dodatkowych kilogramów.
Nadal nie wiedziałem, jak daleko znajduje się wspomniana przez brata gospoda, jednak świadomość jej istnienia podniosła mnie trochę na duchu. Krótka analiza prowadziła do wniosku, że wszystko idzie zgodnie z nieznanym mi planem Konstantyna. Mój bliźniak wiedział, gdzie z grubsza się znajdujemy i potrzebował jedynie trochę czasu, żeby odnaleźć odpowiednią drogę.
- Może należało by zaopatrzyć się w mapę? - zaproponowałem. Wolałbym wprawdzie, żeby nie trzymał przede mną dotyczących nas obu spraw w sekrecie, ale wierzyłem, że kierowały nim słuszne pobudki. Zresztą, nie byłem nawet w nastroju do dyskusji na ten temat.
Obserwowałem, jak przywołany zaklęciem śmietnik sunie w powietrzu i mimowolnie zachichotałem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przynajmniej się uśmiechnąłem.
Konstantyn zwinnie zeskoczył na ziemię, a mi nie pozostawało nic innego niż podążanie jego śladem.
- Przecież wiem, jak to zrobić - podkreśliłem. Wolałem, żeby oszczędzał siły niż marnował je na wydawanie mi instrukcji.
Ku mojemu rozczarowaniu, upuszczona przeze mnie torba uderzyła o krawędź śmietnika i zsunęła się na podłoże. Powinszować celności! Całe szczęście, że zbiornik był wystarczająco wypełniony, żeby się przy tym nie przewrócić.
Skok udał mi się o wiele zgrabniej niż rzucanie węzełkiem, chociaż pojemnik niebezpiecznie zachybotał pod wpływem mojego ciężaru. Wraz ze zmianą mojego położenia harmider dobiegający z ulicy przybrał na sile. Z początku niewiele byłem w stanie zobaczyć, a otoczenie sprawiało wrażenie rozmytego, pogrążonego w dziesiątkach różnobarwnych refleksów. Najwyraźniej nawykłe do ciemności źrenice potrzebowały nieco więcej czasu, by zmniejszyć swoje rozmiary. Dla poprawy komfortu zmrużyłem załzawione oczy, zanim spróbowałem dowiedzieć się czegoś więcej o okolicy.
Szybko zauważyłem, że mimo stosunkowo późnej pory pobliskie lokale pozostają otwarte, a klienci wlewają się do nich jak fale. Starałem się zbyt długo nie zastanawiać nad tym, dlaczego ludzie nie bawią się przy muzyce w ciągu dnia, skoro natura przeznaczyła nam noc na wypoczynek i skrywanie się przed drapieżnikami.
Podniosłem swoje rzeczy i przycisnąłem je do piersi, żywiąc nadzieję, że niczego nie obtłukłem. Zanim ruszyłem przed siebie, spojrzałem jeszcze na Konstantyna. Z nas dwóch to on wiedział, dokąd tak naprawdę zmierzamy.
Kirill Kalashnikov
Kirill Kalashnikov
Zawód : Alchemik
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
This is our life; there's no use in asking what if.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9819-kirill-kalashnikov https://www.morsmordre.net/t9829-poczta-kirilla#298019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9832-skrytka-bankowa-nr-21-084#298023 https://www.morsmordre.net/t9831-kirill-kalashnikov#298022

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pub "Ostatnia stacja"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach