Wydarzenia


Ekipa forum
Zachodni Port
AutorWiadomość
Zachodni Port [odnośnik]02.05.15 14:01
First topic message reminder :

Zachodni Port

Krzyki, wulgarne wyzwiska, przyśpiewki marynarzy, cumujące barki; zapach ciężkiej pracy, starych ryb i brudnej rzeki. Port na Tamizie jest olbrzymim, prężnie prosperującym ośrodkiem Londynu, największym portem rzecznym Anglii. Cumują przy nim statki przede wszystkim handlowe, rzadziej wycieczkowe i wojskowe, a także prywatne łodzie. Po brzegu biegają szczury, tęsknie wypatrujące nadpływających statków... W porcie zawsze znajdzie się robota dla krzepkiej, pracowitej osoby. 
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.01.19 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 23 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zachodni Port [odnośnik]16.11.23 16:04
Policjanci skupili spojrzenia na Steffenie od razu, gdy ten zdjął z siebie zaklęcie kameleona; wyższy i starszy z nich, ten, który poprosił o dokumenty, omiótł go wzrokiem z góry na dół, a jego brwi drgnęły lekko w trudnym do rozczytania wyraźnie. Był postawny i częściowo łysy, a resztkę jasnych włosów zgoloną miał na krótko, tuż przy skórze. Jego towarzysz był niższy i miał jasne, przenikliwe oczy, a krótkie, mysie włosy zwijały się w drobne loki - zwłaszcza nad uszami.
Starszy magipolicjant wyciągnął rękę po dokumenty, zanim jednak zdążyłby je zabrać, do czarodziejów podeszła Adriana; obrócili się w jej stronę obaj, a zaskoczenie malujące się na twarzy niższego z nich świadczyło o tym, że ją rozpoznał. W rysach drugiego odbiła się podejrzliwość, którą szybko jednak zastąpiło rozbawienie. Rzucił okiem na rozwiniętą legitymację, a później przeniósł wzrok na Adrianę. - Chernov - odezwał się w ramach powitania. Nie odpowiedział na jej słowa od razu, najpierw przekornie sięgając po dokumenty Steffena; opuścił na nie spojrzenie, polizał opuszek kciuka i otworzył na pierwszej stronie potwierdzenie rejestracji różdżki. - Cenny zasób w śledztwie? Zabawne, pan... - przekrzywił głowę - Cattermole powiedział nam coś innego - rzucił. Nie brzmiał groźnie, ton jego głosu się zmienił; wybrzmiewała w nich lekka złośliwość. Spojrzał na czarownicę zaczepnie. - Mamy rozkazy, żeby sprawdzić każdego, kto kręci się wokół tej łajby. Została zarekwirowana przez Patrol Egzekucyjny i wstęp na nią jest wzbroniony. Sugeruję, żebyście umówili się na randkę w innym miejscu, chyba że masz jakiś dobry powód, dla którego twój chłopaczek łazi po porcie niewidzialny i wymachuje różdżką, hm? - zapytał, jednym ruchem zamykając dokumenty Steffena. Opuścił dłoń, ale mu ich nie oddał, póki co tracąc nim zainteresowanie i wpatrując się wyczekująco w Adrianę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 23 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]16.11.23 18:22
Przekora Łysego ― jak mu było? Harris? ― była jak rzucona pod jej nogi rękawica, natychmiast wzbudziła chęć rywalizacji. Nie wyglądał na służbistę z kijem w tyłku, zresztą, sporo mówił ton jego głosu. Złośliwy, niosący w sobie okruch zaczepki i jakąś inną, trudną do zidentyfikowania nutę. Adda uśmiechnęła się miękko, ładnie, jakby głucha na wszystko poza oficjalnym komunikatem.
Pan Cattermole nie jest pierwszym obywatelem, którego olśnił majestat prawa i jego funkcjonariuszy ― odparła z westchnieniem i posłała w stronę Steffena trudne do odgadnięcia spojrzenie, sugestię milczenia ― i któremu z tego powodu poplątał się język.
Pół kroku do przodu, nieco po skosie, by móc zrównać się z Łysym i zajrzeć mu w oczy. Łódź zarekwirowana przez Patrol Egzekucyjny? To była cenna wskazówka, warta odnotowania w pamięci i obmyślenia w późniejszym czasie. Czy istniała szansa by dobrać się do akt i raportów w konkretnie tym aspekcie, prześledzić oficjalne zapiski i dotrzeć do zatartych śladów? Musiała się o tym przekonać, ale nie teraz, nie, kiedy ryzyko rozkładało się na nich dwoje.
Przez chwilę mierzyła się z Łysym wzrokiem, a kiedy opuścił dłoń z dokumentami, podążyła spojrzeniem za nią, pozorując głęboki namysł, jakby niepewna tego czy faktycznie może mu wyznać prawdę i tylko prawdę. Przygryzła policzek od wewnętrznej strony, a potem zrobiła kolejne pół kroku do przodu, stanęła na palcach by sięgnąć ucha funkcjonariusza i przesłoniła część twarzy własną legitymacją; wypowiedziane przez nią słowa miały pozostać sekretem.
Cenny zasób w śledztwie miał potwierdzić swoje umiejętności i nikomu o tym nie rozpowiadać ― szepnęła. ― Nie wierzyłam, że wpadnie pod kameleonem w sam środek portu, więc kazałam mu tu przyjść. I proszę. Przyszedł. Co prawda wykonanie pozostawia nieco do życzenia, tak samo jak i wymówka, ale bądźmy realistami, idealnego zasobu nie znajdę nigdy… ― A przecież człowiek, który ochoczo wypełni jej polecenia ― i to bez gadania ― już był wystarczająco cenny by się nim zainteresować, wykorzystać.
Opadła z gracją na pięty i płynnym ruchem schowała legitymację do wewnętrznej kieszonki. Jej wzrok na krótki moment przepłynął w stronę młodszego funkcjonariusza; zielone oczy błysnęły zadziornie jakby w niemym pozdrowieniu, zaraz potem zerknęła na rękę Łysego, dokładnie tą w której trzymał dokumenty.
Czujesz się usatysfakcjonowany moją odpowiedzią? ― Uniosła wyczekująco dłoń, chcąc odzyskać dokumenty Steffena. ― Mam jeszcze coś do sprawdzenia, a mój cenny zasób idzie ze mną. Będę wdzięczna za zwrot papierów.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Zachodni Port [odnośnik]16.11.23 20:37
Podobno pod ostrzałem czyjegoś spojrzenia należy skupić wzrok na czymś innym. Próbował to zrobić, nie musząc chyba nawet udawać mieszanki szacunku i stresu. Wiedział, jaką władzę mieli w tym mieście policjanci i był zestresowany i zwyczajnie zawstydzony, że dał się złapać. Dotychczas wierzył w swoje Kameleony i zdolność do dyskrecji, czy dziś to magia go zawiodła, czy samemu był zbyt rozproszony? Skupiał więc wzrok na czymś innym niż oczy policjantów i własne dłonie, ale tym okazały się ich fryzury: krótki jeżyk, zwijające się loczki. Zrobiło mu się niezręcznie i speszył się jeszcze bardziej.
Sięgał po dokumenty bez słowa sprzeciwu, ale z lękliwą myślą o tym, co przeżyli w Tower Jim i Marcel - rozsądek podpowiadał mu, że nie zrobił nic złego i że Adriana tak po prostu go nie zostawi, ale strach i tak robił swoje. Na szczęście, mógł na nią liczyć. Pojawiła się obok, a długość legitymacji zaskoczyła go samego, nie widział nigdy papierów wiedźmiej straży. Brzmiała zupełnie inaczej niż wtedy, gdy udawała damę w opałach w jego ogrodzie i przed chwilą, gdy witała go ciepło w porcie. Tak… z autorytetem. Poczuł na sobie jej spojrzenie, chyba miał dalej milczeć albo grać olśnionego? Nie musiał nawet grać, radziła sobie w tej rozmowie o wiele lepiej niż on. Miał dobre papiery i pracę, miał gadane i potrafił kłamać, ale jej pozycja i pewność siebie były w tej rozmowie prawdziwym ratunkiem - i onieśmielenie wydawało się właściwą reakcją dla, jak to ujęła, cywila.
-Tak. - bąknął. -Miałem nikomu nic nie mówić, a w sensie nie przewidziałem, że pierwszym kimś kogo napotkam będą panowie... - trochę gubił słowa, był w końcu olśniony majestatem prawa. -i no… chciałem zaimponować… - ale szefowej, nie dziewczynie, zresztą niech interpretują to jak chcą. Spojrzał przepraszająco na policjantów, potem na Addę, a potem przygryzł wnętrze policzka. Zaskoczyło go, że powiedziała temu starszemu coś szeptem, ale skoro wszedł już w rolę posłusznego cywila to nie zamierzał z niej wychodzić - czekał więc w milczeniu, wdzięczny, że to ona wyciągnęła dłoń po jego dokumenty. Cofnął się o pół kroku, jakby zastanawiał się nad tym, czy mogą już iść - i zgodnie z poleceniem nie kręcić się wokół tego statku.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Zachodni Port [odnośnik]17.11.23 7:42
Wysoki czarodziej nie przestawał mierzyć Adriany wzrokiem. Przyglądał się jej uważnie, nie z podejrzliwością, ale z mieszaniną zaintrygowania, rozbawienia i pewnej pobłażliwości, do której wiedźmia strażniczka mogła przywyknąć przez lata obracania się w środowisku silnie zdominowanym przez mężczyzn. W reakcji na jej słowa zaśmiał się krótko. - Schlebiasz nam, Chernov, ale mnie to się zdaje, że jemu się nie na nasz widok język plącze - zasugerował, kompletnie ignorując przy tym tłumaczącego się Steffena. Zwłaszcza, kiedy Adriana się zbliżyła, szybko niwelując dystans pomiędzy nią a łysiejącym policjantem, na tyle, że mogła poczuć zapach jego wody kolońskiej i papierosów, które musiał wypalić stosunkowo niedawno. Czarodziej umilkł i instynktownie obrócił głowę, żeby wysłuchać, co wiedźmia strażniczka miała mu do powiedzenia.
Krótka wymiana spojrzeń z młodszym funkcjonariuszem sprawiła, że właścicielowi loczków drgnął kącik ust; nie odezwał się, sprawiając wrażenie jednocześnie znudzonego i łagodnie rozbawionego sytuacją, odpowiedział jednak na nieme pozdrowienie skinieniem głowy.
Starszy mężczyzna westchnął ciężko, przywołując zbolałą minę, choć złośliwy uśmiech nie zniknął z jego twarzy. - Tsk, tsk - zacmokał. - No nie wiem, Chernov, musiałbym dla ciebie złamać procedury, które każą mi zatrzymać twój zasób w areszcie na czterdzieści osiem godzin, zarekwirować różdżkę i wypytać dokładnie, co zainteresowało go w tej łajbie. - Wskazał kciukiem za siebie, a później przeniósł wzrok na wyciągniętą dłoń Adriany. - Będziesz mi się musiała jakoś odpłacić - zadecydował, po czym - z lekkim ociąganiem - uniósł w górę rękę z dokumentami Steffena. Trzymał je luźno, pomiędzy palcem środkowym i wskazującym, Adda mogła bez trudu mu je zabrać - a jednocześnie on mógł w każdej chwili sprawnie cofnąć dłoń. - Wybierasz się do Waltham na festiwal? - zagadnął sugestywnie. - Na pewno znalazłabyś tam ciekawsze towarzystwo - dodał, rzucając wzrokiem na Steffena, jakby nagle sobie o nim przypomniał - chyba, że to faktycznie ci imponuje - dokończył, kładąc nacisk na ostatnie, powtórzone po czarodzieju słowo. - Ale na twoim miejscu powiedziałbym chłopaczkowi, że niewidzialność mu nie pomoże, jeśli będzie przy tym paplał do siebie jak pieprzona katarynka - dodał jeszcze, wykonując krótki gest i wskazując brodą na Steffena. Policjanci nie dostrzegli go ukrytego pod silnym zaklęciem, ale usłyszeć nie było go trudno - zwłaszcza, że lawirując w tłumie, zwracał na siebie uwagę przechodniów.

Jeśli decydujecie się na opuszczenie lokacji, możecie to zrobić w tej kolejce.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 23 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zachodni Port [odnośnik]17.11.23 15:21
Podejście Łysego nie było niczym nowym; zjadła zęby na radzeniu sobie z kolejnymi przypadkami radosnego pobłażania, lekceważenia czy wręcz ignorancji i wyrobiła sobie mechanizmy działania w takich sytuacjach. Ze znakomitą częścią funkcjonariuszy i urzędników nie było nawet co się szarpać, udowadnianie własnej wartości też bywało jak grochem o ścianę, poza tym, mogło prowadzić do nieprzyjemnych przepychanek, a Addzie od zawsze chodziło o to, by wszędzie mieć kumpli. Mniejszych lub większych, bardziej lub mniej znaczących, ale zawsze spoglądających na nią życzliwym okiem.
Reagowała więc miło i lekko, starając się wprawić rozmówcę w dobry nastrój, by niepostrzeżenie wślizgnąć się między jego myśli, skierować je na zupełnie inny tor niż nieprzyjemności związane z dokumentami, śledztwem czy przetrzymywaniem kogokolwiek na dołku. Wiedziała, że wielu postrzegało ją jako atrakcyjną wdówkę i nie bała się korzystać z tej karty, choć starała się to czynić z rozsądkiem, dokładnie tak, by nie wystawić na szwank własnej reputacji.
Wyciągnęła dłoń, by leniwym i opieszałym gestem odebrać dokumenty Steffena. Poświęciła odpowiednio dużo czasu, by przeciągnąć spojrzeniem po sylwetce starszego policjanta, a gdy ten wypuścił papiery z palców ― jakby od niechcenia obejrzała pierwszą stronę w słabym, mdłym świetle portowych latarni. Po chwili oparła dokument na wargach, subtelnie kryjąc plączący się na ustach uśmiech.
Mam u ciebie mały dług wdzięczności ― mruknęła miękko, aksamitnie i opuściła dłoń. ― Będę w Walthampolować na komendantanie przepuściłabym takiej okazji do zabawy. Tańczysz? ― spytała, z pozoru niezobowiązująco. Pląsy na parkiecie byłyby wystarczająco dobrą spłatą długu i sposobem na zapisanie się w pamięci funkcjonariusza w zdecydowanie przyjemny sposób.
Słyszałeś kiedyś takie określenie, jak “za mundurem panny sznurem”? ― skontrowała pytaniem jego słowa o Steffenie i imponowaniu, a potem sugestywnie uniosła brwi, nie chcąc by miał w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości. ― Miłego wieczoru, panowie ― dodała, zdawkowo skinęła im głową i zaczesała za ucho uciekający kosmyk włosów ― widzimy się w Waltham.
Odwróciła się płynnie, pacnęła Steffena dokumentami w ramię i poprowadziła go w tłum. Nie śpieszyła się, nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, nie rozglądała się, jakby w istocie czuła się jak u siebie, bezpieczna i po właściwej stronie barykady. Dopiero, gdy udało im się opuścić okolice portu ― podsunęła mu dokumenty i uśmiechnęła się ciepło.
Wszystko w porządku?
Steffen, jak się okazało, bardzo szybko pozbierał się w sobie i ani trochę nie przypominał już tamtego wystraszonego chłopca. Omówili sprawę portu raz jeszcze, w cichym miejscu, a potem się rozeszli. Obserwując jego odejście uznała, że ten talent aż prosi się o dalsze wykorzystanie, a doświadczenie podpowiadało, że nie minie wcale dużo czasu, nim los znów ich ze sobą złączy.

|zt x2, a ja ślicznie dziękuję Mistrzowi gry za uzupełnienia i czuwanie nad całym pierwszym etapem misji :pwease: serce


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Zachodni Port [odnośnik]26.06.24 21:33
|10.09.1958

Zerkał na zegarek, a potem na zegar w porcie, świeżo go postawili po katastrofie więc nie mógł źle chodzić. Spojrzał na swój na przegubie - ta sama godzina. Do portu jednak nie przebijał żaden statek - mniejszy większy, żadna łódka. Nic.
Czy pomylił daty? Pomylił godziny? Sięgnął do kurtki i wyciągnął z niej złożony na cztery list. Przebiegł wzrokiem treść upewniając się, że niczego nie przeoczył. Wszystko się zgadzało - data, godzina i punkt dokujący.
Westchnął głośno, obawiając się, że przez to co się dzieje w kraju nadal są problemy z dostawami. Potrzebował tych nawozów, aby rośliny w szklarni rosły, aby miały z czego brać składniki odżywcze. Jego resztki oraz kreatywność czym to zastępować zaczynały niebezpiecznie się kurczyć. Szlag by to trafił.
Nie pozostało mu nic innego jak udać się do zarządcy portu. Być może jest jakieś opóźnienie i warto czekać.
Skierował swoje kroki do budynku gdzie mieściło się biuro portowe. Budynek był niski, z dachem pokrytym blachą, która połyskiwała w porannym słońcu. Nad drzwiami wisiał wyblakły szyld z napisem „Biuro Portowe” wytłoczonym starannymi, aczkolwiek nadgryzionymi zębem czasu literami. Wokół unosił się zapach soli morskiej, zmieszany z delikatnym aromatem wodorostów, przyniesionych przez poranne fale.
Kolejka jaka się ukazała jego oczom mówiła wyraźnie, że nie on jeden oczekiwał dzisiaj statku i nie on jeden się nie doczekał.
Nie miał jednak innego wyjścia jak stanąć w kolejce i swoje odstać. Tłum zaś gęstniał. Co jakiś czas ktoś wychodził z budynku informując o tym, że jakiś statek jednak nie dobije. Jak na razie nie słyszał nazwy tego, na którego on czekał. Twarze czekających odzwierciedlały mieszaninę nadziei i niepokoju. Niektórzy z czekających ubrani byli w proste, codzienne stroje, inni w bardziej eleganckie ubrania podróżne, jakby dopiero co zeszli z pokładu statku. Nagle z biura wyszedł urzędnik portowy – mężczyzna średniego wzrostu, w nieco zmiętym mundurze, z wyrazem zmęczenia na twarzy. W ręku trzymał kartkę papieru, którą nerwowo zwijał i rozwijał.
-Statek “Syrena” niestety nie przypłynie dzisiaj.
Wśród zgromadzonych przetoczyła się fala niezadowolenia. Kilka osób zaczęło głośno wyrażać swoje oburzenie, pytając o dalsze szczegóły i wyjaśnienia. Inni, zrezygnowani, opuszczali głowy, wzdychając ciężko.
-Panie! Ale co teraz?! My tu już od dwóch dni czekamy! - Krzyknął ktoś z tłumu, który zafalował niebezpiecznie. Podniosły się inne krzyki wróżące rzucanie kamieniami w urzędnika. Grey poczuł jak został mocno popchnięty i wypadł z kolejki kiedy rosły osiłek od tak po prostu go przesunął jak zabawkę. Już miał się odgryźć co pewnie skończyłoby się bójką w porcie, ale akurat wpadł na kogoś innego.
-Zaraza! - warknął i podniósł wzrok na człowieka, którego nie mógł powiedzieć, że zna, ale kojarzył. -Wybacz. - Zreflektował się od razu.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Zachodni Port [odnośnik]11.07.24 19:45
Leo również stał w tej kolejce i próbował się czegokolwiek dowiedzieć. Tak jak i inni czarodzieje, którzy dzisiejszego dnia tutaj przyszli. Czekali na statki, różne statki. Transportowe, które miały przywieść lub wywieźć towary. Może czekali na statek, który miał zabrać ich w podróż z dala od Londynu? Albo czekali na kogoś, a on nie przypływał. I zgadnij tu, czy to zwykłe opóźnienie, czy może zatonął gdzieś po drodze? Leo czekał na człowieka, który miał przywieźć przesyłkę. Miała ona trafić w jego ręce, a następnie w dalszą podróż po Anglii. Tyle że był tu już drugi dzień z rzędu, a statku ani widu, ani słychu. I kolejny dzień stał tak, w tej kolejce licząc na to, że w końcu dostanie się do kierownika stacjonującego w biurze portowym. Zajął swoje miejsce i czytając gazetę i czekał na swoją kolej. A tłum się powiększał, coraz więcej ludzi pojawiało się przed drzwiami biura portowego. Starsi, młodsi, głównie mężczyźni, ale kilka kobiecych głów również mignęło mu przed oczami. Co jakiś czas tylko podnosił wzrok znad gazety, pilnując, czy nikt się przed niego nie wcisnął w kolejkę.
Otworzyły się drzwi do biura portowego i Leo spojrzał w tamtym kierunku, oczekując jakiś dobrych wieści. Może statek przypłynie jeszcze dzisiaj tylko z opóźnieniem? Jak się okaże, że jutro znowu będzie musiał się tutaj pojawić – to się wścieknie. I gdy usłyszał, że statek Syrena dzisiaj nie przypłynie, to tylko westchnął ciężko i zamknął ze złością gazetą. No jak tak można było pozwalać na nieterminowe dostawy? Ten statek miał być już dwa dni temu, a nim ktokolwiek zdążył zapytać, czy jest szansa na to, że statek pojawi się jutro – mężczyzna zniknął za zamkniętymi drzwiami. I Leo absolutnie nie był zdziwiony, że ludzie zaczęli się burzyć. Podniosła się wrzawa, było słychać krzyki jakichś mężczyzn, walenie pięścią o drzwi i o ścianę. Ludzie byli bardzo zniecierpliwieni. Leo Winkley również. I już chciał przepychać się do przodu, by również powalić pięścią w drzwi, bo przecież przesyłka dla Ministerstwa, to nie było takie hop siup i chociaż nie była to przecież jego wina. Bo nie Leo sprawił, że statek miał opóźnienia, to jednak czuł się winny za każdym razem gdy wieczorem wysyłał wiadomość o opóźnieniu.
I nagle ktoś na niego wpadł na tyle, że wytrącił Leo z równowagi. Winkley spojrzał na niego spode łba, już miał go zwyzywać, gdy ujrzał znajomą twarz. Nie poznał go nigdy osobiście, ale twarz była mu znana.
- Nic się nie stało – odpowiedział na przeprosiny. Bo i faktycznie nic się nie stało, tylko tyle, że odwiodło to Leo od parcia na tłum, by dostać się bliżej drzwi zarządcy portu. – Też czekasz na ten statek? Od dwóch dni przychodzę tu od rana, czekając na wpłynięcie Syreny do portu i chyba czeka mnie trzecie podejście. Jak to niektórzy mówią, do trzech Merlinów sztuka… czy jakoś tak…
Uśmiechnął się trochę zawstydzony nieznajomością przysłów i spojrzał na mężczyznę, który go prawie przewrócił. Był dosyć wysoki, ciemne włosy i bardzo intensywne niebieskie oczy. Miał również charakterystyczne wystające kości policzkowe. Leo zacisnął usta, zastanawiając się, skąd kojarzy tę twarz.
- Przepraszam, czy my się znamy? – zapytał więc tak po prostu.
Leo Winkley
Leo Winkley
Zawód : Były reporter Proroka Codziennego
Wiek : 31
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10
UROKI : 6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12254-kafel#377140 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f464-somerset-dolina-godryka-domek-z-okraglym-dachem https://www.morsmordre.net/t12255-szuflada-leo#377144 https://www.morsmordre.net/t12256-leo-winkley#377145
Re: Zachodni Port [odnośnik]12.07.24 13:49
Patrzył na falujący we wściekłości tłum, który domagał się odpowiedzi. Nie chciał się tam pchać, bo wiedział, że i tak nic nie zyska. Obejrzał się na mężczyznę, którego potrącił.
-Tak, czekam na dostawę. - Skinął głową krzyżując ramiona na piersi, dostrzegając jak część ludzi odchodzi zrezygnowana. Zarządca portu milczał, zapewne sam nie wiele wiedział na temat tego co się dzieje z Syreną. - Na to wychodzi, że czeka nas kolejny dzień stania w kolejce, oby ostatni… - Na nic się zda siedzenie i czekanie, kiedy było wiadome, że statek nie przybędzie, choć zapewne każdy miał nadzieję, że biuro portowe się myli. Słysząc pytanie od razu stał się bardziej ostrożny. Nigdy nie było wiadome z kim się aktualnie miało do czynienia. Wojna nadal trwała, godzina policyjna była w mocy i choć katastrofa przyćmiła poprzednie wydarzenia, tak nie mogli zapominać, że nie żyli w wolnym kraju. Poplecznicy Voldemorta byli wszędzie, a ci, którzy nie obnosili się ze swoimi poglądami byli bardziej niebezpieczni od krzykaczy. -Bywałem na meczach oraz mogliśmy się widywać… na spotkaniach. - Ostrożnie dobierał słowa, starając się nie zdradzić zbyt wiele, ale jednocześnie wybadać czarodzieja. Kojarzył jego twarz, kiedyś, kiedy jeszcze mecze były codziennością i w pubach mogli sprzeczać się, która drużyna jest najlepsza, pamiętał tę twarz. W tym momencie drzwi do biura portowego się otworzyły.
-Proszę państwa! - Zawołał pracownik chcąc skupić wszystkich uwagę na sobie. Herbert spojrzał w jego stronę. -Dostaliśmy sygnał od Syreny, że może uda się jej dopłynąć w godzinach wieczornych.
Szmer wśród zebranych ludzi przeszedł niczym fala morska, jedni odetchnęli z ulgą, inni twierdzili, że i tak nie przypłynie, więc nie ma po co siedzieć i czekać. Herbert zerknął na swojego towarzysza. -Obok jest tawerna. Można posiedzieć i poczekać. Okna wychodzą na port. - Zasugerował przeniesienie się właśnie tam i obserwowanie dalszych wydarzeń. Jeżeli istniał cień szansy na to, aby dzisiaj otrzymać swoją dostawę, to warto było poczekać nawet i całą noc. Wolał to niż kolejna wyprawa następnego dnia.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Zachodni Port [odnośnik]20.10.24 21:37
W pewnym sensie ucieszyło go, że nie był jedyny, który czekał na ten statek. Jest szansa, że jak pojawi się tu jutro, to spotka tę znajomą twarz i dzięki temu kolejny dzień czekania zleci mu w bardziej przyjemnej atmosferze. Nudziło go już czytanie gazety na korytarzu lub przy dokach, a wszystkie plakaty i ulotki już znał praktycznie na pamięć.
Oby ostatni - kiwnął głową.
No bo przecież ile czasu może się spóźniać statek? Leo nigdy nie był na pokładzie żadnego, a tym bardziej nigdy takowym nie płynął, ale wyobrażał je sobie jak takie pociągi, tylko że na wodzie. Skoro to pociągi, to mają wyznaczony czas odpływu i przypływu. Powinny być przecież przystosowane do wiatru czy deszczu. Aż tak bardzo wpływało to na wydłużenie czasu przypłynięcia? Leo często spotykał się z opóźnieniem, nie mógł chociaż raz statek przypłynąć punktualnie? Na przypłynięcie wcześniej nawet nie liczył.
- Ah, no tak! Z meczów! No jasne! - pokiwał znacząco głową.
Wiedział, że skądś zna tę twarz. I całkiem oczywiste to dla niego było, że mogli się spotkać na spotkaniach pomeczowych. Brzmiało to na tyle realnie, że Leo uznał to za pewnik. W jego życiu, w tamtym okresie, przewinęło się tylu ludzi, że nie był w stanie spamiętać wszystkich. Ale co ciekawszych zapamiętywał. Albo tych, z którymi się jeszcze kiedyś później spotkał. Czy nie dostarczał mu kiedyś jakiejś przesyłki, gdy już wstąpił w szeregi? Albo spotkał go na korytarzu? Coś takiego świtało mu po głowie? Nie był jednak pewien, więc nie pisnął słówka głośno.
I nie musiał, bo i tak jego towarzysz by go nie usłyszał. W tym momencie wynurzył się urzędnik ze swojego gabinetu i powiedział, że jest szansa na przypłynięcie Syreny wieczorem. Nie pozostało nic innego jak poczekać. Cóż mieli zrobić? Mężczyzna, z którym Leo rozmawiał, zaproponował wstąpienie do tawerny, na co Winkley przytaknął ochoczo.
Myślę, że to dobry pomysł. Kufel piwa i jakaś przekąska dobrze nam zrobi, przed nami kilka godzin czekania - zauważył.
Gdy kierowali się oboje w stronę wyjścia, Leo nie czuł się zbytnio komfortowo. W swojej pracy uchodził za człowieka pewnego siebie, chętnie przeprowadzał wywiady, rozmawiał z ludźmi. Takim był typem człowieka. Czasami, gdy rozmowa się nie kleiła, albo nie bardzo było o czym rozmawiać, nie czuł się w towarzystwie najlepiej.
- Oglądał Pan może albo czytał relację z ostatniego meczu Srok z Monstrose? Na Merlina, ich obrońca to jakiś cud nad Tamizą! Nie oglądałem meczu co prawda, ale moi znajomi zapewniają, że podczas jednej obrony stanął na miotle, zrobił salto w tył i uchronił swoją drużynę przed stratą punktów! Salto w tył! - Leo nie ukrywał zachwytu, który można było wyczuć w jego głosie. - Grałem kiedyś w Quidditcha, miałem szansę zostać zawodowym graczem, ale salto w tył na miotle… szaleństwo!
Gdy mówił, obracał się co chwilę za siebie po pierwsze dlatego, żeby jego rozmówca go słyszał. Po drugie, żeby go przypadkiem nie zgubić z oczu. A po trzecie, żeby upewnić się, że na pewno jest słuchany. Leo lubił opowiadać o Quidditchu.
Ciężko było wydostać się z budynku. Praktycznie wszyscy, którzy stali tam i czekali na jakieś informacje zdecydowali, że dobrym pomysłem będzie poczekać gdzieś indziej. Leo wraz ze swoim towarzyszem nie byli jedyni, którzy stwierdzili, że okoliczna tawerna to idealne miejsce, w którym można usiąść, odpocząć i spokojnie porozmawiać.
- Proszę mi wierzyć, z każdym statkiem jest tak samo. Ciągle się spóźniają i mam wrażenie, że z każdym kolejnym jest coraz gorzej - mruknął niezadowolony.
Leo Winkley
Leo Winkley
Zawód : Były reporter Proroka Codziennego
Wiek : 31
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10
UROKI : 6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12254-kafel#377140 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f464-somerset-dolina-godryka-domek-z-okraglym-dachem https://www.morsmordre.net/t12255-szuflada-leo#377144 https://www.morsmordre.net/t12256-leo-winkley#377145
Re: Zachodni Port [odnośnik]25.10.24 15:36
Grey uśmiechnął się pod nosem, słysząc słowa Leona. Opóźnienia statków rzeczywiście mogły być frustrujące, ale w jego stały się już normą. Przywykł już do tego, że system nie działał. Nie ważne co pisali w gazetach, nowa władza nie wyrabiała. Kreśliła idyllę, ale sprowadzała się ona tylko do tych na szczycie. Oni, cała reszta, musiała radzić sobie sama. Choć po katastrofie rzeczywiście starali się stanąć na wysokości zadania, to było za mało, aby przykryć fakt, że doprowadzili do rozpadu gospodarki. Podniesienie się z niej zajmie im lata. Potrzebowali infrastruktur, które wraz z wysiedleniem mugoli przestały działać. Sam był entuzjastą Quidditcha, ekscytowały go spektakularne manewry, więc doceniał pasję, z jaką Leo opowiadał o tym sporcie.
Słyszałem o tym wyczynie — odpowiedział, posyłając Leo porozumiewawcze spojrzenie, gdy przeciskali się przez tłum ludzi kierujących się w stronę wyjścia. — Ten młody zawodnik... jak mu było? A, McKinnon! Podobno obiecuje wiele. Ciekawi mnie, czy dorówna legendom sprzed lat. Chociaż, przyznam, że za dzieciaka byłem bardziej fanem miotlarskich wyścigów niż Quidditcha. To była prawdziwa adrenalina. Wiesz, pęd powietrza, żądza prędkości. Zderzenie z drzewem jak źle obliczyłeś trajektorię lotu— powiedział, spoglądając przed siebie.
Dotarli do tawerny, a jej ciepłe światło i zapach pieczonego mięsa natychmiast obudziły w Herbertcie apetyt. Rozejrzał się po wnętrzu, dostrzegając ostatnie wolne miejsca.— Chodźmy, usiądźmy gdzieś w rogu, gdzie nie będzie nam przeszkadzał tłum — zaproponował i wskazał na wolny stolik przy oknie, z którego mieli widok na doki. Usiedli, a Grey zamówił kufel piwa i coś do przegryzienia. Gdy barman przyjął ich zamówienia, Herbert wrócił wzrokiem do swojego towarzysza.— A jak to było z tą twoją szansą na zawodową karierę? — zapytał, nachylając się nieco do Leona. — Wiesz, zawsze ciekawiło mnie, co popycha ludzi do tego, by rzucić wszystko dla sportu. Coś cię powstrzymało, czy może uznałeś, że większe wyzwania czekają gdzie indziej?- Grey był ciekaw odpowiedzi. Przekonał się nie raz, że ludzkie historie bywają bardzo zawiłe. –Obawiam się, że statki jak i cała reszta będą miały spore opóźnienia… patrząc na to co się dzieje i jak są rozwiązywane probley. – Rzucił kwaśno dalej badając towarzysza. Kojarzył twarz, wydawało mu się, że widział go gdzieś więcej niż na meczach, ale być może mieszały mu się już wspomnienia.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Strona 23 z 23 Previous  1 ... 13 ... 21, 22, 23

Zachodni Port
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach