Wydarzenia


Ekipa forum
Zachodni Port
AutorWiadomość
Zachodni Port [odnośnik]02.05.15 14:01
First topic message reminder :

Zachodni Port

Krzyki, wulgarne wyzwiska, przyśpiewki marynarzy, cumujące barki; zapach ciężkiej pracy, starych ryb i brudnej rzeki. Port na Tamizie jest olbrzymim, prężnie prosperującym ośrodkiem Londynu, największym portem rzecznym Anglii. Cumują przy nim statki przede wszystkim handlowe, rzadziej wycieczkowe i wojskowe, a także prywatne łodzie. Po brzegu biegają szczury, tęsknie wypatrujące nadpływających statków... W porcie zawsze znajdzie się robota dla krzepkiej, pracowitej osoby. 
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.01.19 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zachodni Port [odnośnik]02.07.19 0:00
W pierwszej chwili, gdy do wciąż zmęczonego umysłu docierają wreszcie jej słowa, moje oczy rozszerzają się lekko; przygryzam delikatnie dolną wargę, ale milczę, daję jej chwilę na przeanalizowanie całej tej sytuacji i gdy wreszcie milknie po kilku kolejnych słowach, powoli opuszczam dłonie, wspierając je na deskach podłogi.
- Może dlatego, że gdybym faktycznie chciał cię skrzywdzić, to najprawdopodobniej już w tym momencie byłabyś martwa - rzucam półszeptem, mrużąc lekko błękitne ślepia. To nawet miało sens, bo tak, przecież gdybym chciał coś jej zrobić (na początku to nawet chciałem, fakt, ale mi się nagle odechciało), to po pierwsze w ogóle bym jej z tej wody nie wyciągał, po drugie nie taszczył aż pod drzwi Boba, a po trzecie pewnie byśmy ją przykuli do kaloryfera albo czegoś w tym guście, a tymczasem była przecież całkiem wolna. Tylko w trochę dziwnym miejscu; znaczy dziwnym dla niej, w moim mniemaniu to tu było nawet całkiem luksusowo jak na doki. Każda moja portowa kawalerka wyglądała po stokroć gorzej niż mieszkanie Boba. Zerkam na niego kiedy podaje jej miskę i znowu nieznacznie mrużę ślepia, bo co to miało znaczyć niby? Też byłem poszkodowany, a nawet kieliszka wódki nie dostałem na rozgrzanie, ja to sobie zapamiętam i takie właśnie spojrzenie posyłam mojemu koleżce, który wcale takim chyba bliskim koleżką nie był. Wzdycham lekko, odsuwając się nieco w tył, kiedy dziewczyna nagle staje na równych nogach, bo w pierwszej chwili to centralnie mam wrażenie, że zaraz tu walnie na podłogę jak długa i jeszcze przy okazji mnie skosi. Na szczęście zdołała ustać, więc opadam ciężko na własne stopy i zerkam w kierunku jednego z brudnych okien; nie wyglądało to za ciekawie, na zewnątrz wciąż szalała burza, a ciężkie krople deszczu obijały się o zakurzone szyby, żłobiąc w brudzie proste ścieżki na sam dół.
- Słuchaj no, ja ci nie zabraniam nigdzie iść, ale raczej nie polecam w tej chwili - i kiwam głową w tamtą stronę. Niby droga wolna, ale jak zaraz wyjdzie na to, że ją będę musiał znowu tu zaciągać bo dostanie jakąś gradową kulką wielkości jabłka prosto w główkę, to ja podziękuję - No i, hm, mam nadzieję, że zostawisz tą historię dla siebie?




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]02.07.19 18:45
Ponosiła ją fantazja, gubiła się w nieznajomym otoczeniu i nie mogła być pewna jego zamiarów. Przecież każde jego słowo mogło być kłamstwem. Coś sama również na ten temat wiedziała, będąc jedną z tych mniej pokornych i dość wędrownych szlachcianek ku niepokojom swego ojca. Mówił, wydawało się, konkretnie i raczej racjonalnie, ale umysł Belli targany był przez prawdziwe sztormy uczuć. Jakże w tym wszystkim odnaleźć właściwe zachowanie? Na lekcjach szlacheckiej etykiety nikt nie uczy przecież młodych dziewczynek, jak postępować, kiedy obudzą się zmarznięte i przestraszone w jakiejś norze.
Przechyliła zamyślona głowę. Przez dłuższą chwilę przyglądała się mu badawczo, próbując wyłapać jakąś nutkę fałszu. Spotkała się z kimś z totalnie obcego świata. Okoliczności były dość zaskakujące, ale teraz mogła podejrzeć, jak wygląda rzeczywistość czarodziejów żyjących tak skromnie. Nie… nie podobało jej się. Jednak sam chłopak, mimo podejrzliwości Isabelli, wydawał się być postacią ciekawą. Niestety (a może to jednak dobrze?) nie będzie jej dane dowiedzieć się o nim więcej, ponieważ już zbierała się do drzwi – gdziekolwiek się one w tym lokum znajdowały. Drżały jej te ramiona i dygotały nogi, choć starała się, aby tego nie zauważyli. Przecież była silna. Poradzi sobie i czym prędzej przemknie te kilka długich ulic, jakie dzieliły ją od kamienicy, w której mieszkała ciotka. Ciotka! Ojej, przecież zacznie zadawać mnóstwo okrutnych pytań, jak tylko zobaczy Isabella w takim stanie. Drgnęła nerwowo. Jak wiele godzin musiało minąć? Wyszła na spacer wczesnym porankiem, jeszcze przed śniadaniem. O nie.
- Bliscy na pewno się o mnie martwią. Muszę odejść – powiedziała szczerze. – Jeśli jednak to Ty mnie uratowałeś… Dziękuję Ci – dodała, mając przed oczami obraz swojego ciała leżącego na dnie Tamizy i pożeranego przez ryby. Jakże okropne wyobrażenie! To kiepskie miejsce i kiepskie dzień, aby umrzeć. Cokolwiek ten mężczyzna miał faktycznie wspólnego z całym zajściem, to jednak musiała przyznać, że otoczył ją opieką – trochę niemądrze, trochę po swojemu, ale jednak powinna być mu wdzięczna.
Jego podejrzanie wzbudziło niepokój. Nie mówić. Jakże miałaby opowiedzieć komukolwiek o zdarzeniu, które przynosiło jej tak niedobrą sławę? Dama przenigdy nie powinna w takich okolicznościach się znaleźć. – Bądź spokojny. I żegnaj – powiedziała krótko i dość szybko, chcąc się znaleźć jak najdalej od tego miejsca. Sama znalazła drogę do wyjścia i sama, zaciskając zęby, wydostała się. Uderzyły ją porywiste wiatry i koszmarny chłód, ale to nic – musiała przetrwać.

zt :pwease:
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Zachodni Port - Page 6 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Zachodni Port [odnośnik]03.07.19 23:03
Uśmiechnąłem się lekko na jej słowa. Właściwie w tym momencie moja mina mówiła nie mniej i nie więcej niż polecam się na przyszłość, chociaż tak po prawdzie wcale się polecać nie chciałem. Nie do takich beznadziejnych sytuacji; a zdawać by się mogło, że po wylaniu sobie jednorożca z wosku, wtedy na Festiwalu Lata, a później po tej krótkiej konfrontacji z ośmiornicą w porcie, z tą co także pożyczyła mi trochę szczęścia, to fortuna powinna wreszcie się do mnie uśmiechnąć? Tymczasem ciągle pakowałem się w kolejne kłopoty - na pewno urodziłem się pod jakąś pechową gwiazdą, albo podczas złego ułożenia planet! Co prawda nie znałem się aż tak na astronomii, żeby to wiedzieć na sto procent, ale coś musiało być na rzeczy, wyczuwałem tutaj jakiś kosmiczny podstęp.
- Cóż, żegnaj - kamień spadł mi z serca, kiedy przyznała, że raczej nie będzie się niczym chwalić. No cóż, właściwie dla niej to musiało być dosyć... wstydliwe przeżycie, ostatecznie nosiła się jak pani z dobrego domu, a i niektóre gesty, spojrzenia oraz ton miała wyniesione prosto z wyższych sfer. Odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi, po czym zerknąłem w kierunku Boba, a ten macha na mnie łbem, że może bym naszego gościa chociaż do drzwi odprowadził; w odpowiedzi wzruszam ramionami, bo przecież to nie moja chata, a on z kolei wywraca oczami - taką oto sobie ucięliśmy telepatyczną pogawędkę; ostatecznie i tak musiałem wstać, więc krzyczę za nią, zanim zdążę usłyszeć strzęk zamykanych drzwi frontowych.
- Hej, zaczekaj!... - zrywam się na równe nogi i chociaż w pierwszej chwili chwieję się jak chorągiew na wietrze, to ostatecznie wspieram o najbliższą ścianę i wciąż trochę powłócząc nogami, dopadam jeszcze pannę bezimienną w progu. Tylko co mam jej niby powiedzieć, przecież już się pożegnaliśmy. Przez chwilę po prostu się gapię, a ostatecznie sięgam po jakiś stary płaszcz wiszący na wieszaku przy drzwiach i jej go podaję, żeby jeszcze bardziej nie zmarzła w tym deszczu.
- Weź to na drogę i bywaj zdrów - rzucam z lekkim uśmiechem. Robert później trochę się denerwował, że jej oddałem jego najlepszy płaszcz, ale pal licho, sam mi kazał udawać miłego!

/zt <3




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]10.08.19 17:48

27.01.1957 r.


Londyn śmierdział. Okropnie. Nie tylko zapachem ryb, brudnej rzeki czy czegokolwiek podobnego. Śmierdział złymi ludźmi, których należało się pozbyć. Dlaczego w ogóle dał się namówić na wyjazd do Londynu, aby załatwił parę spraw – nie wiedział. Najwyraźniej był naiwniakiem. Przecież w Londynie każdy był w stanie go rozpoznać i to bez problemów. A on musiał jeszcze tutaj się odnaleźć i trafić w odpowiednie miejsce, i udawać, że wcale nie jest tym, kim jest. Co prawda, zakapturzył się i ograniczył do jak najmniej rzucającego się w oczy ubioru, ale mimo wszystko miał wrażenie, że i tak rzucał się w oczy. Czasem żałował, że nie był metamorfomagiem, bo to z całą pewnością pozwoliłoby mu zakamuflować się w Londynie i pozostać niezauważonym.
Miał pewien mały interes do zrobienia, tutaj w porcie, ale musiał zaczekać na odpowiednią osobę, co wcale mu się nie podobało. Po pierwsze ta osoba i tak się spóźniała. Samo czekanie powodowało, że czuł się nieprzyjemnie, szczególnie kiedy tak wiele osób przechodziło obok niego. Nie myślał więc długo i skręcił w mniej popularną uliczkę, mając nadzieję, że tutaj będzie mógł bardziej zachować swoją tożsamość i że nikt nie będzie mu sprawiać problemów. A człowieka, na którego czekał i tak nie było.
Było zimno, a on czekał wyjątkowo długo. Otulanie się szalikiem i poprawianie kaptura wcale mu nie pomagało. Powinien wymyśleć coś, co pozwoliłoby mu się ugrzać… A jedyną rzeczą, która mogła mu pomóc była… Z niechęcią wyciągnął swoją piersiówkę, której nie tykał od początku października, choć zabierał ją ze sobą niczym medalion – wszędzie. Nie powinien próbować whisky.. ale musiał się choć trochę zagrzać, a w tym przypadku ogniasta była odpowiednim sposobem, żeby to zrobić. Zaciągnął się raz, wykrzywiając się przy tym na smak alkoholu, którego dawno nie smakował.  
Krążył po porcie zastanawiając się czy czasem nie pomylił miejsca. Może źle zrozumiał wyjaśnienia swojego wujka? Wtedy zauważył jednak czarodzieja, który wyjątkowo mocno wrył mu się w pamięć. Nie pamiętał jego imienia, ale pamiętał, że ten sam mężczyzna, na wiosnę, wpadł w potężne kłopoty w barze. Miał nadzieję, że ten go nie pamiętał… Ale nie wiedzieć dlaczego pierwszą reakcją Anthony’ego było, żeby jak najszybciej się skryć. Pytanie tylko gdzie… Nie znał portu na tyle dobrze, żeby wiedzieć gdzie się udać. Poprawił więc kaptur i postanowił udawać, że całe jego zainteresowanie padło na piersiówkę. Zerkał mimowolnie w stronę nieznajomego, którego zdawał się poznawać. Miał przy tym nadzieje, że mężczyzna wcale go nie rozpozna, że zwyczajnie go ominie i okaże swoje niezainteresowanie.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати


Ostatnio zmieniony przez Anthony Macmillan dnia 24.02.20 11:54, w całości zmieniany 2 razy
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]10.08.19 22:22
jakoś pod koniec stycznia?

Krążyłem po porcie od dobrych kilku godzin, co rusz zataczając się na różne drzwi - wpadałem do kawiarenek pełnych kolorowych ozdóbek, pachnących czekoladą i rumem, do dusznych barów, gdzie gęsty dym opadał wraz z kurzem na każdy mebel, do głośnych karczm, w których alkohol lał się strumieniami, a nawet pustych klatek gdzie dwóch lokalnych meneli ustawiło się na szybką małpeczkę z dala od ciekawskich oczu przechodniów. Walnąłem kolejkę ze starym handlarzem śledziami, który od lat stacjonował w tym samym miejscu niezależnie od pory roku i grzdyla z marynarzami włóczącymi się wokół jednego z zacumowanych tutaj statków. Ogólnie rzecz biorąc miałem już trochę w czubie, kiedy tak podążałem prosto przed siebie w bliżej nieokreślonym kierunku - ostatecznie gdzie nie pójdę to dojdę i tak, nie miałem żadnych planów.
- Hej ha kolejkę nalej, hej ha kielichy wznieście...! - zaczynam, sięgając za pazuchę po swoją piersiówkę i kiedy unoszę ją w geście toastu, to moje spojrzenie krzyżuje się z jakimś zakapturzeńcem stojącym po drugiej stronie ulicy, który podobnie jak ja swoją flaszeczkę właśnie trzymał w dłoni; pewnie bym go nawet nie zauważył, albo w ogóle nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby się tak nie wgapiał we mnie jakby czegoś chciał. Bo i chciał chyba toast ze mną wznieść, więc uśmiecham się szeroko i zmierzam w jego kierunku z piersiówką wyciągniętą przed siebie - To zrobi doskonale morskim opowieściom! - kończę, stukając flaszeczką o jego flaszeczkę i wieszam mu się na ramieniu - Zdrowie twoje w gardło moje! - tako rzecze, po czym wlewam w siebie kilka porządnych łyków, a gdy moje spojrzenie ponownie pada na twarz nieznajomego, pobieżnie skrytą w cieniu kaptura, to w tych rysach rozpoznaję - Ociechuj! Mój OBROŃCA! - kilku przechodniów odwraca się w naszą stronę, ale pokazuję im swój środkowy palec i tylko wywracają oczami. W międzyczasie przestaję wisieć na barkach mężczyzny, ale wciąż nie daję mu dojść do słowa - Pan Pogromca - dodaję nieco ciszej, wskazując weń jednym palcem, bo przecież byłem tam, na Festiwalu Lata, w tłumie, który przy ognisku skandował po-grom-ca! po-grom-ca! A później niespodziewanie łapię go za brodę i wbijam spojrzenie w jego twarz, mrużąc lekko oczy - I wróg publiczny numer jeden - to już rzucam szeptem tak, by tylko on mnie słyszał; bo o tym też przecież wszyscy gadali, że Stonehenge legło w gruzach dzięki uprzejmości dwóch jegomościów, którzy może trochę zbyt pochopnie wznieśli swoje różdżki. Nie wiem zresztą, nie było mnie tam, wiedzę czerpałem z gazet. Jeszcze chwilę przyglądam mu się w milczeniu, aż w końcu wypuszczam z uścisku jego brodę.
- Zapamiętaj tę twarz, bo ta twarz oznacza kłopoty - rzucam w eter, ciężko stwierdzić czy kierując te słowa do niego, czy bardziej do siebie samego - Chcę cię narysować, chodź ze mną - kiwam głową, waląc prosto z mostu, bo pijany jestem i mam wenę.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]11.08.19 11:14
| Może! 26?

Stał w bezruchu przez chwilę, gdy zauważył tego mężczyznę. Naprawdę zapamiętał jego twarz i to przez to, że właśnie przez niego tego jednego dnia w barze zaczął się krztusić jakąś czarną mazią. W myślach miał nadzieję, że czarodziej przeszedł i nie zauważył go. Spoglądał więc jeszcze przez chwilę w stronę swojej piersiówki, ale następnie podniósł swoje spojrzenie, które (na jego nieszczęście) utkwiło prosto w spojrzeniu tamtego. Czuł rosnące napięcie, nad którym nie potrafił zapanować. Czekał na jakąś reakcję, która potwierdzałaby, że miał problemy lub że ich nie miał. Miał wrażenie, że za chwilę zacznie się coś, czego nie chciał. Mianowicie, że czarodziei przypomni sobie o poprzednim zdarzeniu w barze, co gorsza przypomni sobie jego osobę.
Piosenkę, którą wyśpiewywał mężczyzna przyjął z początku jako oznakę nierozpoznania i nawet odetchnął na chwilę. Nie chciał zwracać na siebie uwagi, naprawdę. W Londynie roiło się od czarnoksiężników, a przypadkowe spotkanie kogoś, kto po pijaku mógł wszystko wygadać pierwszej-lepszej napotkanej osobie było dla niego niebezpieczne. Niepewnie uniósł swoją piersiówkę w geście odpowiedzi na toast nieznajomego-znajomego. W tym samym jeszcze momencie zaczął się cofać. Najpierw zrobił jeden niepewny krok, potem drugi… Uśmiechnął się niepewnie, widząc że mężczyzna robi tak samo. Nie chciał, żeby jego „ucieczka” wyglądała podejrzenie. Tamten czarodziej zdawał się być całkiem pijany, a to dawało szansę na możliwość odejścia bez zauważenia…
Tak przynajmniej myślał, dopóki nie wykrzyczał on tych słów, które sprawiły, że Anthony zdrętwiał na moment ze strachu i zaskoczenia. Te okrzyki były poświadczeniem, że nie pamiętał go z tamtego baru, gorzej, pamiętał go z zawodów Wiklinowego Maga. To było najgorsze możliwe rozwiązanie, szczególnie że w tym miejscu, w porcie, mogli zwrócić na siebie uwagę niemal każdego pracownika. Właściwie, on, Macmillan, mógł zwrócić na siebie niepotrzebną uwagę. Zesztywniał, kiedy mężczyzna obwiesił mu się wokół szyi, a kiedy chwycił go za brodę – cofnął ją na tyle na ile tylko mógł. Zezował, spoglądając w postawioną zbyt blisko twarz nieznajomego i naprawdę żałował, że spotkał akurat jego i to w tym momencie. Kiedy wspomniał szeptem o wrogu publicznym numer jeden, Anthony machinalnie postawił dłoń na jego ustach, chcąc go w ten sposób uciszyć. Puścił ją dopiero po krótkiej chwili.
Nie wiedział, co znaczyły słowa mężczyzny dotyczące kłopotów. Wiedział jedno – nie mógł teraz odejść z tego miejsca z nieznajomym na szyi. Walczył chwilę próbując wydostać się z niepotrzebnych uścisków, a kiedy mu się udało – natychmiast zrobił kilka kroków do tyłu. Miał przecież czekać na swój kontakt, żeby załatwić kilka interesów w imieniu rodzinnego przedsiębiorstwa.
Zwariowałeś – rzucił na jego propozycję rysowania. – Nie jestem modelką, żebyś mnie rysował – dodał, być może zbyt agresywnie i niegrzecznie, ale chciał się pozbyć mężczyzny. Rozejrzał się, chcąc sprawdzić czy ktoś może się zainteresował ich spotkaniem… i tak rzeczywiście było, pośrodku skrzyżowania małych alejek stał jakiś stary mężczyzna, wpatrywał się w nich i popalał papierosa. Anthony poprawił jedynie kaptur, wziął nieznajomego-znajomego pod pachę i pociągnął w miejsce, w którym nie powinno być gapiów, czyli w kolejny zaułek. – Lepiej jak stąd pójdziesz – dodał już łagodniej, próbując przekonać czarodzieja, że może lepiej by było, gdyby nie był akurat w tym miejscu. – Rozumiesz?  


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]16.08.19 12:57
27? 26 mam już zajęty

Uśmiecham się szeroko pod jego dłonią, a kiedy się zaczyna wydzierać na mnie to wzruszam lekko ramionami.
- Owszem, zwariowałem, bo cała Wielka Brytania stanęła na głowie i ja też! Od maja zeszłego roku żywię się już tylko szalejem - śmieję się - I tym! - ponownie ciągnę z piersiówki kilka łyków - Może nie jesteś, a może jesteś? Skąd wiesz? Próbowałeś być? - ludzie bywali tacy nudni! Od razu zakładali, że do tego się nie nadają, a tamto jest głupie, a to niewarte uwagi... Skąd niby to wiedzieli, skoro nigdy wcześniej nie próbowali? Dlaczego nie chcieli próbować? Czy natura poskąpiła im ciekawości świata? Odwagi? Czego właściwie się obawiali? Najbardziej chyba tego, że zrobią z siebie głupka, ale co z tego? Wszyscy byliśmy głupi! Gdyby było inaczej, nie żylibyśmy w takim chorym świecie, tylko leżeli na trawie i spijali ambrozję - ja obok niego, a on obok mnie, bo czemu nie? Tylko głupcy dzielili ludzi na takich i owakich, a jakie to miało znaczenie? Żadne. Ż A D N E. Wszyscy mieliśmy te same flaki w środku, niezależnie od tego kto nas urodził, albo gdzie się wychowaliśmy. Daję się poprowadzić w kolejny zaułek - O, a jednak zmieniłeś zdanie? - śmieję się, zaś kiedy mnie puszcza to wbijam w niego spojrzenie. Wsuwam dłonie w kieszenie starego płaszcza i unoszę wysoko jedną brew.
- Ach tak? Czyli rozumiem, że jednak nie potrzebujesz TEGO? - wyciągam jedną rękę i pokazuję mu niewielką kopertkę wsuniętą między dwa moje palce. To ja byłem tym kontaktem, na którego czekał. Noooo, fakt, trochę zachlałem pałkę idąc na spotkanie i spóźniłem się pewnie jakoś w chuj, ale trudno, ważne, że ostatecznie i tak na siebie trafiliśmy. Byłem tylko pośrednikiem, nie wiedziałem czego dotyczą te całe sprawy, miałem przekazać mu ten świstek i dostałem za to kilka sykli, o więcej nie pytałem. Zanim Anthony zdążył sięgnąć po kopertę, na nowo schowałem ją w kieszeni - Chodź, pokażę ci jedno miejsce, spodoba ci się. I postawię kolejkę, nie zdążyłem się jeszcze odwdzięczyć za tamto - kiwam lekko głową i odwracam się na pięcie by z kolejną szantą na ustach ruszyć prosto przed siebie. Jeśli chciał coś dzisiaj załatwić to nie miał wyboru, musiał iść ze mną.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]16.08.19 20:28
|Może!

Nie potrafił uwierzyć w swoje „szczęście”. Nie wierzył jak w ogóle to się stało, że spotkał akurat tego czarodzieja w tym miejscu. Nawet nie pamiętał jak się nazywał, co może nie świadczyło o  nim dobrze, ale niestety nic nie potrafił na to poradzić. Jak doszło do tego, że ten w ogóle wpadł na pomysł jakiegoś rysowania akurat w tym momencie i że na swojego modela wybrał akurat jego, Anthony’ego? Był przecież (jak to zresztą powiedział) „wrogiem publicznym numer jeden”. Nie wiedział co odpowiedzieć na te słowa. Wpatrywał się w niego tępo i szukał choć jednej logicznej odpowiedzi w swojej głowie. Na miłościwe serce Helgi, która przyjęła Anthony’ego do swojego życzliwego domu, co złego uczynił, że miał tyle problemów w życiu i że na każdym kroku pojawiały się jakieś niechciane komplikacje? Choć z drugiej strony, mężczyzna nie wydawał się zagrożeniem, więc nie mógł mówić, że było źle. Gdyby tylko ten kontakt się pojawił...
Nie próbowałem – odpowiedział po kilkunastosekundowej ciszy i aż zatrzymał się na chwilę, obracając przy tym nieznajomego aby ten spojrzał mu prosto w oczy. Ręce położył na jego ramionach. – Powiedz mi co ja ci takiego… – Chciał dokończyć, ale jego pytanie wybiło go z taktu. „Zmieniłeś zdanie?”. Nie! Chciał krzyczeć na głos, ale tego nie zrobił. Nie mógł na siebie zwracać uwagi. Nie zmienił zdania, chciał tylko wiedzieć dlaczego wybór padł na niego i czy był tutaj jakiś dodatkowy element zagrożenia lub zaskoczenia.
I wtedy doszło do kulminacji całej sytuacji. Plot twist, którego Macmillan nie potrafił ogarnąć swoim umysłem. Naprawdę, co za obrót sytuacji! Wpatrywał się jak głupi w kopertę, którą czarodziej trzymał pomiędzy swoimi palcami. Przez chwilę przetwarzał jeszcze ten widok, jak gdyby chcąc się upewnić, że jest on jak najbardziej prawdziwy. Miał już nawet chwycić za kopertę… ale nie zdążył, ta ponownie spoczęła w kieszeni nieznajomego. Spojrzenie znowu utkwiło w znacznie młodszym mężczyźnie, tym razem nie było już nieprzyjemne, a raczej żałosne, zmieszane. Anthony nie potrafił uwierzyć w to, że kontaktem, z którym miał się spotkać, był akurat ten jeden czarodziej. Stał tak z rozdziawioną gębą, nie mogąc jeszcze zaakceptować tego, co zaszło w przeciągu zaledwie dwóch minut.
Zwariowałeś, czekaj – rzucił za nim, kiedy zauważył, że ten zaczął się oddalać. – Na litość kochanej Helgi, nie rób mi tego. Po co byś miał rysować akurat mnie? – Dogonił go i jeszcze chwycił go za ramię. – Wypiłbym z tobą whisky, gdyby nie to, że połowa Anglii chce mnie zabić. Rozumiesz co chcę powiedzieć?


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]16.08.19 21:37
No to patrzę na niego z tym samym wyrazem twarzy - moje lico rozświetla lekko pijany uśmiech, policzki mam zarumienione od mrozu oraz procentów, a w oczach tańczą radosne iskierki, podsycane wesoło szumiącym w głowie rumem. Widzę, że mój muz jest w lekkim szoku po tym, co się przed chwilą stało, więc zaczynam gwizdać wesoło, podążając w sobie tylko znanym kierunku.
- HEEEEEJ Hiszpańskie dziewczyny...! - śpiewam na całe gardło, aż pojedyncze ptaszyska zrywają się do lotu z dachu pobliskiej kamienicy, a jakaś staruszka paląca w oknie skręconego papierosa wrzeszczy, żebym się zamknął. I zamykam się, nie dlatego, że tak ładnie poprosiła, a dlatego, że Tony znowu chwyta mnie za ramię. Odwracam się w jego kierunku i zatrzymuję. Przez chwilę myślę co mu powiedzieć, a w końcu sam wspieram dłoń na jego ramieniu - A po to, mój drogi przyjacielu, że kiedy zobaczyłem cię stojącego tam, po drugiej stronie ulicy, z wyciągniętą piersiówką, to Apollo cmoknął mnie w czółko i poczułem się kompletnie oczarowany. A później podszedłem bliżej i kiedy spostrzegłem, że to właśnie ty, to wiedziałem, że muszę uwiecznić tą twarz na papierze, dla potomnych - kiwam głową, a później zerkam na niego marszcząc brwi i drapię się wolną ręką po brodzie - Skoro więc jeszcze żyjesz, ta połowa musi znajdować się gdzieś poza portem - zauważyłem błyskotliwie, ponownie skinąwszy czerepem - Nie pękaj, chyba nieczęsto bywasz w dokach, co? Wyobraź sobie, że są tu miejsca, do których sam Minister Magii mógłby wparować, a nikt nawet nie podniósłby się ze swojego stołka - wzruszyłem ramionami, tym samym zrzucając z nich dłonie mężczyzny. Ruszyłem dalej, skręcając w kolejne, coraz węższe uliczki, gwizdałem przy tym wesoło, mając w głębokim poważaniu wszystkich, których mijaliśmy. I w końcu tłum jakby się rozrzedził, a ja skręciłem w jedną z bram, gdzie nad łukiem wrót wyrzeźbione były ości jakiejś ryby. Podszedłem do starych, z pozoru zaryglowanych drzwi i stuknąłem w drewno trzy razy, po czym pochyliłem się do zamka, by szepnąć tajemne hasło.
- Śledziona makreli najlepiej smakuje w sosie chrzanowym - w tym momencie klamka wyskoczyła z wrót, o mało nie uderzając mnie w czoło, więc wyprostowałem się, opierając na niej dłoń - Witaj w Makreli, miejscu, gdzie wszyscy mają WYJEBANE w to kim jesteś i po co tu przyszedłeś!... - pchnąłem skrzydło drzwi, zapraszając go do środka. To było naprawdę wyjątkowe miejsce!...




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]17.08.19 21:04
Nie rozumiał nic z tego, co mówił do niego Johnatan, poza abstrakcyjnym określeniem nagłej inspiracji, która w niego wstąpiła, gdy dostrzegł akurat jego. Czy o to właśnie chodziło? Nie był pewny, a nie wiedzieć czemu doszukiwał się jakiegoś drugiego dna w wypowiedzi czarodzieja. Być może był ignorantem, być może po prostu nie potrafił zrozumieć natchnienia artystów, w szczególności tego jednego, który wydawał się być bardzo zakręcony. Sam nie miał pojęcia. Wiedział tylko, że w danym momencie wystawiał zarówno siebie, jak i tego nieszczęsnego nieznajomego na poważne zagrożenie. Gdyby tylko ktoś nieodpowiedni ich dostrzegł… Z drugiej strony byli w zapomnianej przez wszystkich części miasta. Nie mógł też tak po prostu zniknąć. Bez zgody na wszystko to, o czym mówił Bojczuk, to jest bez tego nieszczęsnego rysunku, nie było mowy o otrzymaniu koperty, której potrzebował. Przeklinał i siebie, i jego w myślach. Dlaczego każda sprawa musi się tak komplikować. Dlaczego to akurat on, Macmillan, musi mieć takiego pecha? Dlaczego ze wszystkich osób na świecie ten zakręcony artysta upatrzył sobie akurat jego?
Niech ci będzie – odpowiedział jedynie, przystając na ten szalony plan utrwalenia własnej podobizny. Nie brzmiał przy tym na przekonanego.
Z drugiej strony, w całej tej swojej wypowiedzi, nieznany mu z imienia (a właściwie zapomniany z imienia) czarodziej miał rację. Skoro jeszcze go nie zabili, to miał jeszcze szanse wyjść poza Londyn w jednym kawałku. Może port nie był wcale tak niebezpieczny jak go opisywali. A mimo to, Anthony spoglądał na mężczyznę sceptycznie. Do czasu, kiedy ten nie zażartował. Wzmianka o Ministrze Magii go rozbawiła, szczególnie że podejrzewał, że ten mówił o fałszywym Ministrze, Malfoyu. Uśmiechnął się nawet, ba, na chwilę wyszczerzył swoje zęby i pokręcił głową. Szybko jednak spoważniał. Nie dało się tak po prostu rozejść tutaj, w jednej z małych alejek. Nie miał innej opcji, musiał zwyczajnie udać się z nieznajomym do tego nieszczęsnego baru… a nie wiedział jeszcze co go czekało, oj nie. Ruszył za nim, choć przy tym rozejrzał się po drodze kilkukrotnie, chcąc upewnić się, że nikt za nimi nie idzie, że nikt ich nie śledzi. Trochę denerwowało go to, że czarodziej gwizdał, ale dało się to przeboleć.
To, co zobaczył Anthony, po dotarciu w odpowiednie miejsce, sprawiło że oniemiał ze zdziwienia. Rozdziawił usta i spoglądał na dwie skrzyżowane ze sobą ości ryby, które stanowiły bramę… Interesujące… o jakich miejscach w Londynie nie miał kompletnego pojęcia. Jeszcze bardziej zaskoczyło go hasło, które należało wypowiedzieć, żeby w ogóle przejść przez próg. Rozejrzał się niepewnie po wnętrzu i po zebranych osobach, a potem utkwił swoje spojrzenie na nieznajomym. Zajął jedno z miejsc, które nie znajdowały się w centrum.
Możesz mi przypomnieć swoje imię? – Zapytał, przyznając się jednocześnie do tego, że niestety nie pamiętał personaliów swojego towarzysza, o ile można go tak było nazwać.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]31.08.19 16:50
Jak tylko przekroczyliśmy próg Makreli, to nasze nozdrza uderzył odór nieświeżych ryb, wymieszany ze swądem taniego alkoholu, męskiego potu oraz dymu tytoniowego; wokół unosiły się popielate wstęgi, splatając ze sobą w warkocze, więc zamachałem dłonią przed twarzą, tym samym odganiając kolejne chmury gryzącego kopcia. Szczerze? Niewiele to dało. Rozejrzałem się wokół - bar wyglądał na przeciętną portową spelunę, ot, kilka okrągłych stolików, długa lada na jednym z końców, parę marynistycznych obrazów zdobiących obdrapane ściany i wreszcie gospodarz tego miejsca, leniwie przecierający brudne kufle. Nikt nawet nie spojrzał w naszą stronę gdy drzwi zatrzasnęły się za nami z hukiem i rozpłynęły w murze.
- Możesz mówić mi Johny - kiwam głową i zaciskam dłoń na materiale jego płaszcza gdzieś w okolicach ramienia; ciągnę go w górę - Chodź po alkohol, nikt tutaj nie podstawi ci nic pod nos - śmieję się, kelnerek nie było w ogóle, właściwie jedyną kobietą w lokalu była żona, a może córka? właściciela, która przez całe dnie siedziała za ladą i oglądała swoje paznokcie, żując tytoń i co rusz spluwając nim do pordzewiałego naczynia. Zerknęła w naszą stronę, gdy podeszliśmy bliżej, ale jej twarz pozostawała tak samo znudzona, a może nawet jeszcze bardziej? W każdym razie nie zaszczyciła nas ani słowem, z uporem przeżuwając kolejne porcje snusa.
- Witam dobrodzieja! - rzucam głośno, zajmując jeden ze stołków przy kontuarze; barman odwraca się leniwie w naszą stronę i mierzy nas uważnym spojrzeniem; jego usta wykrzywiają się w grymasie niezadowolenia, kiedy zatrzymuje wzrok na mojej uśmiechniętej twarzy - Ach, to ty... Jesteś mi winien 9 galeonów, 4 sykle i 12 knutów, pamiętasz? - mówi, tonem totalnie pozbawionym jakichkolwiek emocji, wciąż powoli przecierając kufel. Macham na niego ręką - Daj spokój, eeee - właściwie nie mam bladego pojęcia jak się nazywa i mniemam, że nikt z tu zebranych nie poznał owej tajemnicy. On z kolei doskonale zna twoje personalia, wie kim jesteś i po co tu przyszedłeś, czasem zastanawiałem się w jakiej magii macza palce, ale i to na zawsze pozostanie enigmą; drapię się po głowie, jeszcze bardziej targając burzę chaotycznie splecionych loczków - Oddam ci jak tylko skończę zlecenia, i to z nawiązką, oddam ci całe... - nawet nie zdążę skończyć, bo koleś wcina mi się w zdanie - Całe piętnaście galeonów, wiem - skąd wiedział? Nie miałem bladego pojęcia. Ten człowiek zaskakiwał mnie z każdą wizytą w jego melinie. Pokiwałem więc głową i ponownie machnąłem na niego ręką, a on postawił przede mną szklankę, którą po brzegi napełnił rumem. Później obydwoje spojrzeliśmy na Anthonego.
- A dla ciebie? - zmrużył oczy, nieco dłużej przyglądając się jego twarzy - Aaaach, to pan Rozgromca, tak myślałem, że w końcu się tu pojawisz - rzucił tajemniczo, sięgając po kolejne naczynie, które z kolei napełnił Ognistą i podsunął je Tonemu. Parsknąłem śmiechem na jego słowa - ROZGROMCA, HA! Dobre - śmieję się - Oba na mój rachunek jak coś - kiwam głową, a barman ostatni raz spogląda na nas uważnie i wciąż tak samo flegmatycznie oddala się do następnych klientów okupujących ladę.
- Dziwak - kręcę z rozbawieniem głową, po czym zaciskam palce na szkle i oddalam się do pierwszego wolnego stolika, który wpadnie mi w oko. Kopniakiem odsuwam sobie krzesło, po czym opadam na nie ciężko i sięgam po niewielki szkicownik oraz kawałek grafitu, który zawsze wala się gdzieś po moich obszernych kieszeniach. Przerzucam szereg zapełnionych stron, zostawiając za sobą kilka zimowych pejzaży, kilka kobiecych aktów i kilka portretów. Zwilżam wargi, po czym wbijam spojrzenie w mężczyznę - Więc? - pytam, zaczynając skrobać po czystym papierze - Jakie to uczucie zmieść z powierzchni ziemi coś, co stało na niej od tysięcy lat? Jak to jest zniszczyć jeden z najbardziej kultowych zabytków Anglii? - wbijam w niego badawcze spojrzenie, a moja dłoń zatrzymuje się w połowie kolejnej kreski.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]01.09.19 14:39
Próbował nie zachowywać się dziwnie, żeby nie budzić żadnych podejrzeń… Ale mimo wszystko swoich starań zarówno zapach, jak i wygląd nowego baru sprawiał, że nie czuł się wystarczająco swobodnie. Był w przeróżnych miejscach, ale nie tak… unikatowych. Większe zdziwienie zresztą wywołał w nim fakt, że nikt nie zamierzał podejść do stolika, żeby mogli cokolwiek zamówić, przynajmniej na daną chwilę. Z całego zaskoczenia nawet nie zareagował w żaden sposób na przedstawienie się przez Johny’ego. Wpatrywał się w niego trochę głupkowato, a potem i nawet zaczął zerkać w stronę lady. Przez chwilę zdawało mu się, że niewerbalnie walczył jeszcze z czarodziejem, co do tego czy powinni usiąść, czy może nie. W końcu mężczyzna swoimi słowami zatrzymał go w pół-siedzącej pozycji.
Po tej trochę niezręcznej dla Macmillana sytuacji postanowił jednak posłuchać Johny’ego. Kim w końcu był, żeby zachowywać się zbyt wymagająco wobec tutejszego szefostwa. Nie mówiąc o tym, że mężczyzna zapewne lepiej znał tutejsze towarzystwo. Posłusznie pozwalił aby czarodziej pociągnął go w stronnę innego miejsca. Z zainteresowaniem dalej rozglądał się po otoczeniu próbując przy tym nadal nie zwracać na siebie uwagi. Trudno było jednak przy takim towarzyszu jak wspomniany Johny. Natychmiast spojrzał w stronę barmana, z którym ten rozmawiał. Zerkał to na jednego, to na drugiego, śledząc ich rozmowę. Mój wywnioskować jedynie tyle, że czarodziej był w długach i nie wiedział jak sobie z nimi poradzić. Z większym zainteresowaniem i zdziwieniem zareagował na chciwość barmana.
Gdy pytanie dotyczące napoju przeszło na niego, Anthony jedynie spojrzał spokojnie w stronę mężczyzny. Szybko został zaskoczony wiedzą jegomościa co do własnej osoby i reakcją Johny’ego na wypowiedziane słowa. W przeciwieństwie do nich nie miał takiego entuzjazmu. Milczał chwilę, a gdy przed nim pojawiła się ognista, kiwnął głową w formie podziękowania. Nie chciał wdawać się w żadne rozmowy dotyczące tego, co wydarzyło się podczas Stonehenge. Nie chciał też, żeby drugi czarodziej płacił za niego alkohol, szczególnie że i tak był w długach.
Hej, ty, podejdź jeszcze na chwilę – rzucił jedynie do barmana, chcąc żeby wrócił do stolika. Wcisnął mu w dłoń pieniądze z napiwkiem, który tak właściwie miał działać jako zapłata za coś innego. – Daj mu spokój i postaraj się, żeby nikt nie przeszkadzał nam w rozmowie. Nigdy nas tutaj nie widziałeś, w szczególności mnie – rzucił jedynie. Musiał być pewien, że nikt nie zamierzał go w przyszłości szukać, ani że wątpliwe moralności barman nie spróbowałby zarobić na jego tymczasowej wizycie tutaj.
Dopiero, gdy barman odszedł, przytaknął Johny’emu. Dziwak to nie jedyne słowo, którego by użył. Nie chciał jednak wypaść na niemiłego. Zaraz jednak jego chęci porozumienia się z młodszym czarodziejem przerodziły się w drobną irytację. Naprawdę nie chciał mówić o tym, co się stało w październiku. Spojrzał w stronę Bojczuka i westchnął.
Myślałem, że chciałeś mnie rysować, a nie rozmawiać o czymś, co nie istnieje – odpowiedział, wskazując na wyciągnięty szkicownik. Zerknął przy tym na szklankę z ognistą i ocenił jak brudna była. Stwierdzając, że nie zamierzał ryzykować picia z takiego naczynia, wyciągnął swoją piersiówkę i wypił łyk ognistej, próbując się choć trochę rozgrzać. Nie chciał być nieprzyjemny, ale w inny sposób nie mógł pozbyć się zadanego pytania.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]04.10.19 23:05
W milczeniu obserwowałem poczynania Anthonego, wspierając oba łokcie na blacie i układając brodę na nadgarstku. Posłałem barmanowi szeroki uśmiech, a później wróciłem spojrzeniem do mojego dzisiejszego towarzysza.
- Dzięki, nie trzeba było, mam teraz taką fuszkę, że jak wreszcie dostanę wypłatę to chyba spłacę wszystkie swoje długi - zaśmiałem się w głos, ale taka prawda! Jeśli Prewett w końcu wypłaci mi należność, a później dostanę jeszcze hajs z Fantasmagorii to kurwa... przez kolejny tydzień wleję w siebie tyle alkoholu, że jeśli to przeżyję to chyba nazwą mnie jakimś wybrykiem natury. Może cudem?
- Nie denerwuj się, po prostu byłem ciekaw - wzruszam lekko ramionami; naprawdę nie chciałem go irytować, a co za tym idzie, nie zamierzałem drążyć tematu, nawet jeśli nie dawało mi to spokoju. Co wtedy czuł? Jakie emocje się w nim zalęgły tamtego dnia? Jakie myśli? Jakie traumy?... Przez chwilę przyglądam mu się badawczo, mrużę lekko oczy, marszczę nos, aż wreszcie wracam do stawiania kolejnych lekko rozedrganych kresek, które łączą się w pozornie chaotycznej plątaninie, układając w znajome rysy twarzy.
- No dobrze, w takim razie porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym - zaczynam, spoglądając to na mojego dzisiejszego modela, to na powoli zapełniającą się kartkę szarawego papieru - Trojaczki już w drodze? - uśmiecham się niewinnie. Ale przecież to sobie wywalczył podczas Festiwalu Lata, zadając ostateczny cios przeogromnej kukle - wzmożoną płodność. Może byłem zbyt wścibski i nie powinienem wypytywać lorda o sprawy sercowe, ale z drugiej strony nie powinienem także go tu zabierać, ani denerwować, a robiłem to odkąd znowu na siebie wpadliśmy. W międzyczasie spijam łyka ze swojej szklanki i zerkam przelotem na jego nietknięte naczynie oraz piersiówkę otuloną wianuszkiem palców - Powinieneś spróbować, podają tu naprawdę dobry alkohol - kiwam lekko głową; dobry jak na moje plebejskie podniebienie, szlachetne kubki smakowe pewnie byłyby nie do końca przekonane. A zresztą! Co ja mogłem wiedzieć, wypiłbym każdy szczyn, który podstawią mi pod mordę, byle by sponiewierał.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zachodni Port [odnośnik]04.11.19 20:04
Machnął ręką na jego słowa. Nie musiał dziękować. Przyjemność była po stronie Anthony’ego. Uśmiechnął się jednak na optymistyczne słowa Johnatana. Choć nie znał go dobrze, to mimo wszystko cieszył się z jego osiągnięć.
Gratuluję – odpowiedział mu natychmiast całkiem entuzjastycznie.  – Wypijmy za to – dodał, unosząc przy tym swoją piersiówkę w geście toastu. Mimo wszystko nie chciał ryzykować próbując tutejszego alkoholu, ale jednocześnie chciał uczcić tę dość przyjemną dla drugiego czarodzieja nowinę. Natychmiast pociągnął solidny łyk swojej ognistej i trochę się rozluźnił. Na tyle na ile pozwalały mu zmysły.
Machnął drugi raz ręką, gdy ten zaczął go uspokajać w związku ze wspomnieniem Stonehenge. Budziło ono w nim różnorakie emocje. Od tych wyrażających żal za niewinne ofiary, po te, które niemalże krzyczały w nim, żeby mścić się na rodzinach popierających czarnoksięstwo; które zdradziły prawowitego ministra Longbottoma. Skrucha i żal, ale i nienawiść walczyły w nim o dominację, a on nie potrafił wybrać tylko jednego odczucia. Tkwił więc w rozdarciu i braku zrozumienia ze strony innych. Jedni próbowali, inni oceniali go negatywnie. Nie wiedział jak na to wszystko reagować. Wiedział, że i ci, którzy go krytykowali mieli dość solidne podstawy. Jednocześnie podświadomie szukał wsparcia innych dla samego siebie i nie potrafił znieść złych słów. Być może stąd wzięła się ta odrobinę zbyt oschła odpowiedź na pytanie Bojczuka. Owszem, wspominanie tego, co tam się wydarzyło było dla niego irytujące, ale naprawdę nie chciał wypaść na nieprzyjemnego. Po prostu nie chciał poruszać tego tematu. Nie chciał ponownie zagłębiać się w swoich wyjątkowo nieprzyjemnych i momentami depresyjnych myślach.
Kolejne pytanie sprawiło, że na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech. Gdyby byli otoczeni innymi okolicznościami, a on – Anthony – nie miał na sobie tak wielkiego bagażu negatywnych myśli, może by się otworzył i wygadał o planowanym ślubie całkiem nieznajomemu Johnatanowi. Ostrożność jednak podpowiadała mu, żeby nie mówić zbyt wiele.
Nie miałbym nic przeciwko trojaczkom – odpowiedział krótko z nieśmiałym uśmiechem na twarzy. Mimo wszystko czuł, że odpowiada na dość prywatne pytanie, a to trochę go zawstydzało. Po głowie natomiast przemknęły mu przebłyski Festiwalu Lata. W tym i moment po zawodach z Wiklinowym Magiem, kiedy rozmawiał z panną Weasley. Żałował, że nie mógł cofnąć się do tego momentu. Z drugiej strony bez późniejszych wydarzeń, Ria może nigdy nie zgodziłaby się na ślub. Kto to wiedział… – Dziękuję, spasuję. Jak chcesz to wypij ty – pokręcił głową w zaprzeczeniu. Naprawdę nie chciał stawiać ust na brudnej szklance, a doskonale wiedział, że zwracanie uwagi w takim barze na takie detale nie miało sensu. – Chyba, że chcesz, żebym nalał tobie domowej ognistej – zaproponował, podnosząc na chwilę swoją piersiówkę. – Powiedz mi proszę, zajmujesz się tylko rysowaniem czy czymś innym?


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zachodni Port - Page 6 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Zachodni Port [odnośnik]10.11.19 17:52
Uśmiecham się promiennie do Anthonego; niby nie znaliśmy się długo, właściwie wcale, ale wierzyłem w jego szczerość, bo dobrze mu z oczu patrzyło. Unoszę więc i swoją szklankę w geście toastu, po czym spijam potężny łyk - tak wielki, że właściwie w naczyniu nie zostaje już prawie nic. Czuję także, że szybko wypity alkohol zaczyna szumieć mi między uszami, ale był to bardzo przyjemny szmer; taki, którego wręcz łaknąłem, gdy każdego dnia budziłem się o poranku (w południe), z ustami wysuszonymi tak mocno, jakbym próbował przejść pustynię bez żadnego bukłaku z wodą, bez choćby kropelki cieczy.
Przyglądam mu się uważnie, nakładając na papier kolejne warstwy cieni; czasem przyciskam rysik mocniej, czasem zostawiam tylko ledwo widoczne pociągnięcia. Mrużę lekko ślepia, skupiając się na spojrzeniu mojego modela, zaglądam mu głęboko w oczy, by dostrzec co dokładnie się w nich kryje, by na ten szybki portret przelać wszystko co zalega w jego duszy - strach, smutek, nadzieję, chęć walki, zmian... Wszystko. W międzyczasie dopijam swój alkohol i wolną dłonią zakładam kosmyki włosów za uszy, zostawiając kilka grafitowych cieni gdzieś na własnych policzkach.
- Uuuu, no to trzeba działać - uśmiecham się, kilka razy unosząc i opuszczając brwi. Dla mnie nie było tematów tabu, mógłbym mu teraz zacząć opowiadać o tym, jak się ostatnio zabawiałem z jedną portową szmaciurą i nawet bym się nie zająknął, ale w aktualnych okolicznościach zdecydowanie wolałem słuchać; chciałem go poznać, żeby wszystko czego się dowiem przełożyć na szkic. Podobał mi się ten nieśmiały uśmiech, więc zaznaczyłem go w kącikach narysowanych ust - Masz żonę? - walę prosto z mostu, zero skrępowania - Nooo, wiesz, nie może się zmarnować - wzruszam lekko ramionami i sięgam po jego szklankę, bo co se nie wypiję jak se wypiję - Jak częstujesz to głupio odmawiać - wzruszam lekko ramionami, posyłając mu szeroki uśmiech i krótkie mrugnięcie, po czym podsuwam mu puste naczynie. Przestaję na chwilę skrobać, by przejrzeć się temu, co tam wymodziłem - przekrzywiam głowę na jedną i drugą stronę, dochodząc do wniosku, że właściwie jestem już na finiszu; więc zaznaczam lekko tło - stoliki w oddali i niewyraźne kształty pochylonych nad nimi ludzi.
- Teraz głównie tworzę, rysuję i maluję. Czasem, wiesz, chwytam się innych zleceń - tak jak dzisiaj, kiedy to byłem pośrednikiem pomiędzy nim samym, a... kimśtam - Kiedyś byłem żeglarzem, pływałem po świecie w załodze kapitana Glaucusa Traversa, ale kiedy nad Wielką Brytanią zaczęły zbierać się czarne chmury, to kapitan zabrał swoją młodziutką żonę i wyruszył w poszukiwaniu azylu. Później próbowałem jeszcze załapać się na inne statki, ale nigdzie nie chcieli mnie na stałe - kiwam głową. Moje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu, pozbawionym jednak radości, w oczach odbija się smutek - Więc zająłem się sztuką. A ty? Co właściwie robisz w życiu?




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk

Strona 6 z 23 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 14 ... 23  Next

Zachodni Port
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach