Chatka w lesie
Rzut kością k3:
1 - napada na ciebie smok. Musisz przed nim uciec i uratować swoich wszystkich towarzyszy oraz pustelnika. Po 3 kolejkach halucynacje ustąpią.
2 - nagle znajdujesz się pod wodą. Musisz jak najszybciej wypłynąć zanim się udusisz. Pustelnik i wszyscy twoi towarzysze gdzieś zniknęli. Pojawiły się za to rekiny, które chcą cię pożreć. Musisz im uciec i wypłynąć na powierzchnię zanim utoniesz. Halucynacje ustąpią po 3 kolejkach.
3 - świat zaczął wirować, a ty uległeś niekontrolowanemu słowotokowi. W dodatku lidzkie głowy pomału zaczynają przypominać łby słoni, panter i kóz. O dziwo wydaje ci się to zupełnie normalne. Halucynacje ustąpią po 3 kolejkach.
Fioletowo-czarny atłas falował przy jednym z ostatnich straganów. Materiał zasłaniający wejście drżał lekko pod wpływem podmuchów gorącego powietrza. U szczytu namiotu, tuż nad wejściem wisiała koźlęca czaszka z imponującym, bielejącym w ciemności porożem. I choć nikt nie stał przed wejściem, nikt nie zapraszał do środka, każdy zaznajomiony z obrzędami czarodziej wiedział, co może zastać wewnątrz. Wróżby Brón Trogain były jedyne w swoim rodzaju — mogły tak samo dawać nadzieję, jak i ją odbierać. Były w stanie kształtować rzeczywistość i fałszować przeszłość. Po przejściu przez opuszczone kotary wewnątrz znajdowała się ława, na niej różnego rozmiaru świece. W trzech kadziach tliły się kadzidła o popielnym aromacie. Nie każdy potrafił potrafił wyczuć dodatkowo bazylię, sosnę i kurkumę. Na samym blacie, każde czujne oko mogło dostrzec runy. I te, którymi posługiwano się dzisiaj, jak i te dawne, prawie zapomniane i wyparte z języka symbole. I choć początkowo wydawało się, że wewnątrz dusznego namiotu nikogo nie ma, za ławą, w półmroku tkwiły trzy wiedźmy, których twarze skrywały półprzezroczyste woalki. Ciemne, długie włosy przyozdobione były matowymi koralikami w ciemnych barwach, kawałkami kości, rzemieni, słomą i drewnem. Na piersiach, połyskiwały w blasku ognia wisiory z kryształami, zębami i wiklinowymi laleczkami. Żadna z nich się nie odzywała ani słowem, nie ruszała póki gość nie zdecydował się stanąć przed obliczem przeznaczenia, a by to uczynić należało uiścić drobną opłatę z knutów i zająć miejsce na drewnianym palu przed nim. Warunek był prosty — ceną prócz monet była krew, z której wiedźmy mogły odczytać wszystko, a o wróżbę Lughnasadh można było prosić tylko raz i należało ją przyjąć taką, jaką zesłał los.
Dopiero kiedy usiadłeś, zobaczyłeś fragmenty twarzy czarownic. Wąskie usta, wokół których gromadziły się już zmarszczki rozświetlał blask palących się między wami świec. Oczy połyskiwały w cieniu, skrząc się ledwie iskrą — nie byłeś w stanie się w nich zanurzyć ani im przyjrzeć. Sękata dłoń pierwszej z wiedźm wręczyła ci dymiące się liście haszu. Druga wiedźma, sięgnąwszy po czarny jak noc obsydian włożyła ci go w usta. Trzecia poprosiła o twoją dłoń, by z palca drobnym nożem upuścić kilka kropli krwi. Spadały pojedynczo na popękany blat z wyrytymi symbolami. Drewno piło ją prędko. W głowie usłyszałeś głos, choć nie rozpoznałeś w nim żadnych konkretnych słów. Mimo to, wiedziałeś, co musisz zrobić.
By uzyskać wróżbę Brón Trogain należy zadać wiedźmom trzy pytania — w myślach lub głośno. Usłyszą. Każdej wiedźmie inne — każda z nich odpowiada za inny czas w życiu każdego człowieka. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość — i rzucić trzema kośćmi: WRÓŻBA PRZYSZŁOŚCI, TREAŹNIEJSZOŚCI, PRZYSZŁOŚCI. Wiedźmy nie tłumaczą się z kart, nie tłumaczą wróżb i ich nie interpretują. Uzyskaną odpowiedź należy się zadowolić i dopasować ją do zadanych przez siebie pytań samodzielnie, a po przebudzeniu jak najszybciej opuścić zadymiony namiot.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:21, w całości zmieniany 1 raz
Odetchnął cicho, przez nos, starając się zachować możliwie najciszej. Wiedzieli, że ktoś inny - poza nimi - będzie próbował dostać się do Fideliusa. Ktoś, kto chciał uciszyć głos, który zrzeszał społeczność przeciw panoszącym się wrogom. Albo więcej "ktosi", niezapowiedzianych i niechcianych gości. Samuel mógł tylko domyślać się, jak wielkie szumowiny mogą się pojawić.
Magia spłynęła na Tonksa, a smuga promienia umknęła z różdżki, wnikając w aurora. Wiedział, że towarzysz wykorzysta właściwie oferowane wzmocnienie, tak jak i kilka eliksirów, które mu podsunął. Ale to wyczulone zmysły skupiały uwagę mocniej na wychwytywane elementy otoczenia. Poczałkowa cisz była złudą. Las żył, budził się po zbyt długim chaosie, po okresie szalejącej anomalii. Zakonowi udało się. Sukces, który przypieczętowali tak wielkim poświeceniem. Sukces, który smakował w ustach Skamandera dziwnie gorzko, przelewając nieustannie ciężar, o który opowiadać nie miał zamiaru. Ale teraz był tutaj. Teraźniejszość wołała o uwagę - Mico - zdecydował postawić na właściwe przygotowanie. Zatoczył różdżką kręty gest, wskazując nią siebie samego. Gestem, wskazał drugiemu aurorowi widok chatki, potem unosząc dłoń tak, by jeszcze zatrzymać go w miejscu. Nie mogli odsłonić się zbyt szybko.
Eliksiry przekazane Tonksowi:
- Kameleon (1 porcja, stat. 22, moc 116)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
'k100' : 59
Michael przywołał swoje trzecie oko i zamrugał gwałtownie, gdy nagle zaczął widzieć świat z nowej perspektywy. Dawno nie używał tego zaklęcia i nieco odwykł od wrażeń, ale przecież było niezwykle przydatne. Niegdyś często używał oka w akcjach w terenie. W innym życiu, w którym sam szkolił się na starszego aurora i sam wspierał młodszych magią Magicus Extremus. Życiu pełnym bezpowrotnie straconych szans, przed Norwegią, przed likantropią.
Teraz szansą był Zakon Feniksa, było istnienie takich odważnych ludzi jak numerolog, którego przyszło im chronić. Michael miał nadzieję, że najtrudniejszą częścią ich zadania będzie przekonanie rodziny, by natychmiast opuściła chatę i udała się z nimi do bezpiecznego schronienia. Z natury był jednak realistą, a ostatni artykuł naukowca pozbawiał go optymizmu. Słowa przeciw Voldemortowi były tak śmiałe, że Michael obawiał się, czy nie zwlekali z nawiązaniem kontaktu zbyt długo, czy nie przyszli za późno. Skamander najwyraźniej podzielał te przeczucia, bo bez słów nakazał mu zachowanie dyskrecji. Mike kiwnął lekko głową, spoglądając tylko na Samuela z niemą wdzięcznością za jego zaklęcie. Działali razem i dla dobra misji, ale Magicus Extremus i tak tchnęło w Tonksa pokłady siły i niespodziewanej nadziei. Odebrał od Samuela eliksiry i schował je do wewnętrznych kieszeni ciemnego płaszcza, uśmiechnął się blado, bardziej dla dodania obojgu z nim animuszu (choć planował podejść do sprawy bardziej roztropnie niż odważnie), po czym odetchnął głęboko i posłał "trzecie oko" przed siebie, w las. Chatkę już widzieli, pora sprawdzić, czy w głębi głuszy nie kryją się żadne niebezpieczeństwa. Wzniósł oko do góry, aby mogło przemykać (najlepiej niezauważone, bo małe i szybkie) między liścmi i gałęziami i wychwycić ewentualne niebezpieczeństwa z lotu ptaka.
Pozostawało skierować się do chaty, ale Samuel nakazał gestem, by nie wychodzili do drzwi pochopnie. Gdyby chodziło o normalną wizytę, Michael już dawno byłby przy drzwiach i przedstawiał się gospodarzom, ale obecny klimat polityczny nakazywał zachowanie ostrożności. Numerolog narobił sobie wrogów i pomagał ukrywać się okolicznym mugolom, więc pewnie miał na tyle roztropności aby jakoś zabezpieczyć własny dom - chyba, że liczył tylko na zgaszone światło?
Mike nie miał zamiaru wpaść w pułapkę ani pole rażenia zaklęcia ochronnego, więc postanowił przekonać się o tym, czy gospodarz jest w domu, dzięki własnej magii. Od kilku dni obserwował Fideliusa i jego rodzinę; liczył na to, że zdoła rozpoznać ich rozświetlone sylwetki za ścianami domu. A także przekonać się, czy ktoś jest w lesie i w razie czego posłać oko w odpowiednim kierunku.
Nadal kryjąc się z Samuelem między drzewami, postanowił nie wychodzić na polanę i podszedł jak najbliżej dało się w stronę chatki, ale bez wychodzenia spomiędzy drzew. Przystanął i starannie wypowiedział zaklęcie:
-Homenum Revelio.
Ekwipunek:
różdżka, dwa białe kryształy, eliksiry od Samuela:
-Kameleon (1 porcja, stat. 22, moc 116)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Posyłam "trzecie oko" w las (w przeciwną stronę, z której przyszliśmy), o maksymalną ilość pól.
Can I not save one
from the pitiless wave?
'k100' : 32
- Ktoś na pewno tu jest… – szepnął cichym głosem, przez moment zatrzymując twarz na masce Mulcibera. Chciał kiedyś dojść do takiego etapu, ambicja pchała go w tym kierunku, choć czasem życie rzucało kłody pod nogi. To zaszczyt móc współpracować z kimś kogo Czarny Pan tak bardzo cenił. Mathieu mógł go obserwować i wyciągać wnioski z jego działań, na pewno przydadzą mu się te obserwacje w przyszłości. Praca z lepszymi od siebie była w tym przypadku swoistym zaszczytem, szczególnie jeśli faktycznie mogło mieć to pozytywne oddźwięk w przyszłości.
Zacisnął palce na różdżce. Wiedza, że jakieś istoty są w pobliżu to jedno, a znajomość ich lokalizacji to zupełnie inna kwestia. O wiele wygodniejszym byłoby, gdyby jednak wiedzieli gdzie znajdują się ewentualni przeciwnicy lub osoby, które mogą utrudnić im zadanie. Nie mieli takiej pewności, więc należało jak najlepiej wykorzystać możliwości magii.
- Carpiene – machnął różdżką wypowiadając zaklęcie wyraźnie. To było o wiele skuteczniejsze, choć obejmowało jedynie pewien obszar wokół nich. Niemniej jednak, to pozwoli im na racjonalną ocenę sytuacji i podjęcie decyzji. Przydałoby się wiedzieć, a raczej znać położenie ewentualnych pułapek czy osób stanowiących zagrożenie. Miał szczerą nadzieję, że jego magia go nie zawiedzie i tym razem, że uda się sprawnie dojść do zamierzonego efektu. Starał się robić to jak najlepiej, wszak wolał pokazać się od tej lepszej strony i nie zawieźć swojego współtowarzysza. Znali się od długiego czasu, zawsze była pomiędzy nimi nuta rywalizacji i choć Rosier był młodszy… Miał z kogo czerpać odpowiednie wzorce, a to już powinno schlebiać takim osobom jak jego brat czy Ramsey.
The last enemy that shall be destroyed is | death |
'k100' : 63
Iluzja zmaterializowała się tuż obok niego, wierna kopia jego samego. Obejrzał ją tylko przelotnie, po czym rozejrzał się po polanie. Wydawała się pusta. Słyszeli tylko szelest gałęzi, nocne ptaki, nic co powinno ich zaalarmować. A jednak w pobliżu ktoś był — możliwe, że sam Baldwin, w chacie lub właśnie z niej uciekał, a do tego dopuścić nie mogli. Pokiwał lekko głową, licząc, że Rosier powie coś więcej o tym, gdzie ów istota lub istoty mogły się znajdować i w którą stronę winni się kierować.
— Magicus Extremos— szepnął, wykonując lekki ruch nadgarstka. Matthieu powinien być wzmocniony, mieli jedną szansę, by dopaść do numerologa. Nie brał pod uwagę porażki ani przez chwilę.
| Na sobie mam: czarną perłę, malachitowy pierścień i maskę śmierciożercy
Ze sobą mam: różdżkę i eliksiry:
- Kameleon (2 porcji, stat. 32, z mocą 114 oczek)
- Wieczny Płomień (2 porcje, stat 32. z mocą 114 oczek)
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
'k100' : 66
Mathieu skutecznie rzucił zaklęcie wykrywające - spostrzegł, że na drugim końcu polany, pod osłoną drzew na brzegu lasu, znajdują się dwie osoby. Udało mu się również dostrzec, że w chatce znajduje się pięć istot. Zauważył też pulsującą łunę pułapek. Widocznie wybitny numerolog dbał o swoje bezpieczeństwo nawet tutaj. Rosier poczuł też wzmacniającą moc zaklęcia skutecznie rzuconego przez Ramseya.
Obydwie pary zdawały sobie sprawę z tego, że po przeciwnej stronie polany znajduje się ktoś jeszcze, dzięki czemu wytężyli zmysły.
| Mathieu, otrzymałeś informacje o pułapkach na PW. Jeśli chcesz, możesz się nią podzielić z innymi postaciami w wątku.
Od tej tury wypowiedziane inkantacje są słyszalne przez wszystkich w wątku (chyba, że są niewerbalne). Obydwie grupy jeszcze się nie widzą, ale mogą usłyszeć - przypominam też, że od wyjścia na polanę oświetloną blaskiem księżyca, dzieli was 1 kratka w odpowiednim kierunku.
Samuel ma w obecnej turze dodatkową akcję.
MG informuje także, że opis lokacji nie bierze udziału w pojedynku, a informacje tam zawarte nie są tożsame z opisem sytuacji.
Kolejka: Rycerze Walpurgii (24h),Zakon Feniksa (24h),
Działające zaklęcia:
Oculus (Michael) 2/3 tury, PŻ oka: 10
Speculio (Ramsey)
Magicus Extremos (Michael): +26, 2/3 tury
- Mapka:
LEGENDA:
zielone pola to las - jeśli znajdujecie się w jego zasięgu, jesteście chronieni przez gęsto rosnące drzewa, krzewy, połamane pnie - które utrudniają celowanie i W TEJ CHWILI uniemożliwiają trafienie zaklęciami. obecnie KAŻDA POSTAĆ znajduje się o JEDNĄ (może to nie być dobrze widoczne na mapce, dlatego opisuję - przepraszam za brak zdolności wizualnych) kratkę od wyjścia z gęstego lasu na brzeg polany, gdzie będzie już dobrze widoczna dla innych.
ciemnoniebieska kropka - Samuel
jasnoniebieska kropka - Michael
ciemnozielona kropka - Ramsey 1, Ramsey 2 (proszę o wysyłanie swych ruchów na PW PRZED dodaniem posta)
jasnozielona kropka - Mathieu
brązowy prostokąt to chatka Baldwina, jaśniejsze prostokąty to ZAMKNIĘTE OKIENNICAMI okna, pomarańczowy to ZAMKNIĘTE drzwi.
szara kulka - studnia
żółta kulka - miejsce do rąbania drewna
uwaga, opis kulek może się zmienić wraz z waszym położeniem/zwróceniem uwagi na te miejsca
poza tym nie widzicie nic szczególnego, a więc nie ma potrzeby rzutów na spostrzegawczość
- Ekwipunki:
Mathieu: kryształ; Eliksiry: Marynowana narość ze szczuroszczeta, wywar ze szczuroszczeta, smocza łza; Różdżka
Samuel: Różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie oraz fluoryt znajdują się na rzemieniu przy szyi, ukryte pod szatą; czarna perła także na rzemieniu, przy ręku; bransoleta z włosa syreny, brosza z alabastrowym jednorożcem znajduje się od wewnętrznej strony szaty, zwykły nóż (w cholewie buta) zaczarowana torba a w niej:
1. Wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10)
4. Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 22)
5. Smocza Łza (1 porcja)
6. Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
8. Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
9. Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
10. Eliksir kociego kroku, (1 porcja, stat. 12)
11. Eliksir kurczący (1 porcja)
12. Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
12. Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
13. Miotła do latania (zwykła)
14. Manierka z ognistą
15. Propeller żądlibąkowy
Ramsey: - Kameleon (2 porcji, stat. 32, z mocą 114 oczek)
- Wieczny Płomień (2 porcje, stat 32. z mocą 114 oczek)
Michael:różdżka, dwa białe kryształy, eliksiry od Samuela:
-Kameleon (1 porcja, stat. 22, moc 116)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 17)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Mamy towarzystwo, pięciu plus dwóch. – wyszeptał na tyle cicho, aby Ramsey był w stanie go usłyszeć. Przy słowie „pięciu” skinął głową w kierunku domku, a przy słowie „dwóch” wskazał głową na przeciwną stronę polany. Nie sądził, że ich towarzystwo będzie aż tak liczebne, ale spodziewał się różnych utrudnień. Lepiej było nie komplikować sytuacji i od razu przejść do prostego działania. Zastanowił się przez chwilę. W cieniach lasu pozostawali ukryciu, choć nie było to rozwiązanie ich problemu. Musieli skupić się na działaniu, aby wszystko wyszło tak, jakby sobie tego życzyli. Przeciwnicy z całą pewnością pozostaną nieugięciu, ale już nie raz i nie dwa radzili sobie z takimi sytuacjami.
Rozejrzał się, polana oświetlona światłem księżyca dawała im wiele możliwości, ale wychodzenie na otwarty teren było zdecydowanie głupim posunięciem. Nie mogli sobie pozwolić na popełnianie błędów, wszak od tego zależało powodzenie akcji. Zwracanie na siebie uwagi też nie było najlepszym pomysłem, a lepiej było działać… Bardziej umyślnie i nieprzewidywalnie. Rosier zacisnął palce na różdżce i rozejrzała się raz jeszcze. Wycelował nią w jeden z punktów, gdzieś pomiędzy nimi, a przeciwnikami po drugiej stronie.
- Nebula Omnia – wypowiedział wyraźnie, machając arganową różdżką w odpowiedni sposób. Chciał osiągnąć prosty efekt, choć istniały inne, o wiele ciekawsze zaklęcie, które można było zastosować w tym przypadku. To było jednak wystarczające, aby móc przejść do dalszego działania. Ramsey posiadał większe doświadczenie i większe umiejętności, choć Rosier spodziewał się raczej, że jego pomysł może przypaść do gustu Mulciberowi. Czytać w myślach nie potrafił, ale rozsądne działania nie powinny spotkać się z dezaprobatą.
The last enemy that shall be destroyed is | death |
'k100' : 44
— Viento somnia — zażądał od swojej różdżki, kierując jej kraniec przed siebie, na przeciwległą stronę lasu, w pobliże domu, którego mieszkańcy powinni zgodnie z jego zamierzeniem paść ofiarą straszliwych wizji. Nie pozwolą im uciec. Tuż po tym ruszył do przodu, wychodząc na polanę skąpaną w blasku księżyca.
| przemieszczam się o jedno pole lewo w dół.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
'k100' : 94
'k10' : 10
Sam rozejrzał się, badając efekty swojego zaklęcia. Ujrzał sylwetki czterych ludzkich istot w chacie, z ulgą przyjmując fakt, że Fidelius z rodziną najwyraźniej byli w domu. Przelotnie przebiegł wzrokiem po studni i czymś, co wyglądało jak miejsce do rąbania drewna.
Bardziej zainteresowały i zaniepokoiły go trzy sylwetki w lesie.
-Są w domu, w czwórkę... a na skraju lasu stoją jeszcze trzy osoby. - wyszeptał do Samuela, zawieszając znacząco głos. Może to zbieg okoliczności i mugolscy sąsiedzi, ale przestawał wierzyć w czyste przypadki.
Wytężył wzrok i słuch.
Wypowiedziane przez nieznajomych inkantancje tylko potwierdziły jego podejrzenia. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. Pierwsze zaklęcie brzmiało, jakby ktoś chciał uniemożliwić lub utrudnić walkę. Drugiego nie znał - ale praca w zawodzie aurora nauczyła go, by wszystkie nieznane inkantancje traktować jako potencjalnie czarną magię. Czekał na trzecią inkantancję, ale jej nie usłyszał.
Spojrzał porozumiewawczo na Samuela - priorytetem było bezpieczeństwo Fideliusa, więc musieli się do niego dostać, ostrzec go i przekonać go o swoich dobrych intencjach. Najlepiej jak najszybciej, a pojedynek zabrałby im czas.
-Salvio Hexia. - wypowiedział, celując przed siebie i wyobrażając sobie magiczną barierę między sobą i Skamandrem a chatką.
przywołuję oko do siebie i posyłam maksymalnie w stronę polany
przesyłam MG na PW jak ma wyglądać bariera jeśli się uda
nie przemieszczam się
Can I not save one
from the pitiless wave?