Podziemny korytarz
Rzut kością k100: ST znalezienia klapy to 60. Do rzutu dodaje się biegłość spostrzegawczości. Można próbować rzucać do skutku.
Klapa po znalezieniu i otwarciu odsłania głęboki na mniej więcej trzy metry tunel, pod którym znajduje się wydrążony w ziemi korytarz. Wnętrze jest ciemne, ciche i wilgotne, z sufitu gdzie niegdzie zwieszają się korzenie roślin. Korytarze przed zawaleniem się chroni najprawdopodobniej magia. Kawałek dalej korytarz rozwidla się na trzy odnogi...
Rzut kością k3:
1 – Wybrany przez ciebie korytarz ciągnie się kawałek i kończy się niewielką, kolistą komnatą. Ta niestety okazuje się pusta, jeśli nie liczyć kilku starych butelek po magicznych trunkach, starego buta i rozmokłych gazet. Być może to miejsce kiedyś służyło komuś za tymczasową kryjówkę?
2 – Idąc wybranym przez siebie korytarzem nagle słyszysz pisk i po chwili czujesz, jak otaczają cię chochliki kornwalijskie. Są wyraźnie niezadowolone z twojej obecności – lepiej się wycofać, zanim zaczną atakować cię większą chmarą.
3 – Ten tunel wydaje się dość długi, ale po drodze nie napotykasz żadnych dziwnych niespodzianek. Na samym końcu znajdujesz starą skrzynię; na jej zamku widnieje zatarty, ale wciąż możliwy do odczytania runiczny napis. Żeby go odczytać, potrzebna jest biegłość starożytnych run.
Jeśli twoja postać posiada odpowiednią biegłość, może otworzyć skrzynkę. Należy rzucić także kością k3, by określić, co zostało znalezione.
1 – W skrzyni znajduje się kilka starych, zaśniedziałych monet.
2 – W skrzyni znajduje się zabytkowa szklana kula.
3 – W skrzyni znajduje się stary, nadgryziony zębem czasu obraz przedstawiający grubą kobietę oraz stara gazeta sprzed dobrych trzydziestu lat.
'k3' : 3
Alexander podjął próbę rzucenia na siebie zaklęcia, które miało za zadanie czasowo zniwelować wpływ toksyny na organizm, jednakże czar okazał się nader słaby i nie przyniósł zamierzonego efektu, a tym samym ulgi. Anthony, rezygnując z czaru, postanowił dogonić Gwardzistę o własnych siłach i dzięki temu znacznie zmniejszył dzielącą ich odległość. Obydwoje stracili z pola widzenia wrogów, którzy udali się w kierunku centrum stolicy i nie słyszeli już roznoszących się po lesie krzyków. Mogli bez przeszkód powrócić do zabezpieczenia podziemnego korytarza u boku przyjaznego im Garboroga.
----
Zakon Feniksa ma od teraz dwie tury na nałożenie zabezpieczeń lub wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji (w poście możecie uznać, że zbliżyliście się do podziemnego korytarza). Na Alexandra oraz Anthonego wciąż działa trucizna - proszę pamiętać o odjęciu PŻ w kolejnej turze, jeśli nie użyjecie odpowiedniego antidotum.
Calder wymaga natychmiastowej pomocy uzdrowiciela.
Wykorzystane eliksiry zostaną odpisane od waszych ekwipunków.
Mistrz Gry nie kontynuuje z wami rozgrywki, chyba że zajdzie taka potrzeba.
Żywotność:
Sigrun: 114/215 - (-15 psychiczne, -86 tłuczone) / -20
Calder: 1/204 - (-170 tłuczone, -8 kąsane, -25 kłute) / -60 (3/3 do utraty przytomności)
Anthony: 125/215 (-75 zatrucie) / -20
Alexander: 115/220 - (-15 psychiczne, -75 zatrucie) / -20
- Ekwipunek:
- Sigrun:
Różdżka, maska śmierciożercy, fluoryt, Oko Ślepego na palcu, fluoryt na rzemieniu, zaczarowaną torba: miotła, białe kryształy oraz eliksiry:
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcje, stat, 40, moc+5)
-Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat.32)
- Kameleon (1 porcja, stat. 32, z mocą 114 oczek)
- Czuwający strażnik (stat. 32)- Smocza Łza (stat. 32)
-3 świstokliki
Calder:
Różdżka, eliksiry:- Eliksir niezłomności (stat. 32)
- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32),
-Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32),
- Baza pod klątwę (krew ludzka, ptasi rdest),
- Baza pod klątwę (włókno ludzkiego serca, rolce róży)
Anthony:
Różdżka, miotła (zwykła), biała perła (+5 do zaklęć wodnych), eliksiry:
- Eliksir uspokajający (2 porcje, stat. 31, moc +5),
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 26, moc +5),
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 40, 105 oczek)
Alexander
Różdżka, czerwony kryształ, pierścień Zakonu Feniksa, fluoryt, bransoleta z włosów syreny, nakładka na pas z eliksirami:
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 0)
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
- Złoty eliksir (2 porcje, stat. 23, moc = 108)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106)
- Dwa kryształy z białego deszczu
Dziękuję za rozgrywkę!
Resztkami sił wczepiał się w rączkę miotły; nie oglądał się już za siebie, nie obchodziło go to, kim byli ludzie, którzy pojawili się w pobliżu podziemnego korytarza - liczyło się wyłącznie to, że żaden z nich nie posłał w ich stronę kolejnego zaklęcia. Że to wszystko wreszcie się skończy. Nie wytrzymałby kolejnej wymiany czarów; znał doskonale granice swojego ciała, poddawał go - samego siebie - przecież nieustannie testom.
Był już na skraju wyczerpania.
- Ca... ssandra - wychrypiał w końcu, po kilku próbach wyartykułowania czegoś bardziej składnego, które kończyły się tylko niemożliwym do rozszyfrowania charkotem. Jeśli ktokolwiek miał go po tym wszystkim poskładać, to tylko nokturnowa uzdrowicielka. Nie jeden raz zlepiała go w całość, gdy znajdował się już w gorszym stanie.
Jeszcze chwila - i to, co miało miejsce w lesie, pozostanie tylko wspomnieniem. Uwierającym go mocno w dumę. I mobilizującym do tego, by pochylić się nad wzgardzoną przez niego białą magią.
| bardzo dziękuje wszystkim za grę, a mg za poprowadzenie rozgrywki<3
{zt}
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
Czując, że zaklęcie nie zadziałało Alexander przekalkulował na szybko, zanosząc się raz jeszcze kaszlem. Kiedy u jego boku pojawił się Macmillan, Alexander spojrzał na niego z namysłem. Wcześniej chyba odrobinę spanikował, bo Anthony wydawał się być jeszcze w dość dobrym stanie. Zdecydowanie potrzebował pomocy medycznej, ale nie natychmiast. Mogli jeszcze spróbować zabezpieczyć to miejsce przed powrotem niechcianych gości.
– Dasz radę nałożyć zaklęcia zabezpieczające? – zapytał, a kiedy otrzymał twierdzącą odpowiedź, sam również skinął głową. Alternatywą była w końcu ucieczka z miejsca pojedynku i skrycie się w lecznicy na wylizanie ran – a to nie do końca wchodziło w rachubę, gdy tyle wysiłku włożyli w pozbycie się czarnoksiężników. – Pospieszmy się – oznajmił więc, po czym odszukał wśród trawy i zarośli ukrytą klapę i zabrał się za zabezpieczanie terenu dookoła przy pomocy Zawieruchy. Przez dłuższą chwilę zapadło między nimi milczenie, kiedy dwaj mężczyźni skupili się na nakładaniu zaklęć. Farley znał dobrze to zabezpieczenie, testował jej już zresztą na Kurniku i go nie zawiodło, więc poza teorią miał też doświadczenie w praktyce, toteż był całkiem zadowolony z tempa, w jakim udało mu się zakończyć niewerbalną inkantację. Wstrzymał na moment oddech, upewniając się czy aby na pewno nikt się do nich nie zbliża, po czym odetchnął, okupując to niestety kolejnym atakiem kaszlu. Kiedy uspokoił znów oddech spojrzał na Macmillana i uśmiechnął się, choć gest podszyty był cieniem smutku. – Świetnie się spisałeś. Naprawdę. Obiecuję ci, że jak natknę się na nich przed tobą to dam im popamiętać. Dam jej popamiętać za takie ubliżanie Rii – zadeklarował, a choć starał się mówić cicho to w jego głosie słychać było zdecydowanie, a w oku błysnęło przez chwile coś, co z dużą dozą trafności można było nazwać gniewem. Nie chodziło tu jednak tylko o kilka obelg: nie, one tylko przypomniały mu, jak wielu rzeczy w Rycerzach Walpurgii po prostu nie potrafi zdzierżyć i jak mocno pragnie tego, aby po prostu zniknęli. Było to najbliżej nienawiści jak młody uzdrowiciel mógł się znaleźć.
| Również dziękuję wszystkim za grę!
(nakładam Zawieruchę)
Obejrzał się jeszcze za siebie. Ze złością spoglądał na odlatującą czarownicę i jej towarzysza. Najchętniej wyrwałby jej język, żeby nauczyła się, że płci pięknej nie przystoi rzucać takimi przekleństwami i klątwami. Był naprawdę oburzony. Na słownictwo i zachowanie kobiety nie mógł poradzić nic. Uch!! Byli tak blisko, żeby ich schwytać! Tak blisko! I wszystko poszło w błoto przez te dwa zaklęcia z ich strony! Jaki był wściekły! A nie mógł wyrzucić swojej złości. Nie miał jej jak rozładować. Rozkaz gwardzisty był nie do podważenia, a Macmillan doskonale znał swoje miejsce w szeregu. Różnica wiekowa nie była dla niego problem. Mógł być starszy i o czterdzieści lat, ale Alexander był bardziej doświadczony w tej podłej wojnie.
Lecąc w stronę (byłego) Selwyna kasłał i wyrzucał z siebie mnogie przekleństwa. Czymkolwiek były te przeklęte bąbelki, a zapewne były trucizną, wyraźnie oddziaływały na jego płuca. Ciężej oddychał, ale przede wszystkim był zły, że nie udało mu się uskoczyć przed żadnym z „bąbelków”. Trzymał się. Powiedzmy, że trzymał się dobrze.
– Dam – odpowiedział trochę obrażony. Nie był dzieckiem. Nie był też na tyle słaby, żeby nie wytrzymać kilkunastu lub kilkudziesięciu minut. Chyba. Przynajmniej on sam wierzył w to, że jest w stanie tyle znieść. Przytaknął mężczyźnie, że powinni natychmiast przejść do zakończenia swojego zadania. Nie było czasu na pogaduszki.
Ruszył za Alexandrem. W ciszy zaczął nakładać zaklęcie mające odstraszyć nieproszone osoby przy pomocy bogina przy podziemnym korytarzu. Owszem, nie było to zabezpieczenie, które było wyjątkowo skuteczne, ale wystarczające by odpędzić przynajmniej część osób. Krążył więc po de facto zdobytym przez nich terenie, z różdżką uniesioną przed sobą. Nakładanie zaklęcia trwało chwilę, a on co kilka minut kasłał tak, jak gdyby miał wypluć płuca. Był jednak skupiony. Po nałożeniu Stracha na gremliny odetchnął z ulgą.
– Nie przypominaj mi o tej wiedźmie – odpowiedział cicho, ale ostro. – Jej nie należy dać popamiętać, tylko zabić – wyjaśnił. – Jedną kobietę w taki sposób straciłem, drugiej tak łatwo nie dam. – Dodał. Nie mógł dopuścić do tego, żeby ponowił się ten sam błąd sprzed lat. Drugiej śmierci swojej ukochanej nie mógłby wstanie znieść. Nie żartował ze swoimi groźbami. Jeżeli ci parszywi rycerze od siedmiu boleści chcieli napadać na jego bliskich, on mógł w obronie napaść na ich. Jego dotychczasowa złość przeszła w smutek, gorycz. Najchętniej by się napił, ale nie wziął ze sobą piersiówki.
Cieszył się mimo wszystko, że przynajmniej na coś się przydał. Pochwała Selwyna podniosła go choć trochę na duchu.
– Dzięki – rzucił, kiedy jego złość zaczęła powoli przechodzić.
| Dzięki za rozgrywkę!!
| Nakładam Strach na gremliny
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Dość sporo silnej woli wymagało od Alexandra nie pogrążenie się całkowicie w rozmyślaniach o tym, jak bardzo ci szubrawcy, fanatycy Voldemorta zasługiwali na sprawiedliwość. Wielu ludzi, zarówno czarodziejów i mugoli straciło najbliższych na rzecz tej chorej ideologii czystości krwi. Na płonący stos Wendeliny, nie zmierzał płacić tej ceny za wierność tradycji. O nie, to było coś całkowicie odmiennego: tradycja a dyskryminacje, praktyki mające na celu odczłowieczanie i poniewieranie innych ludzi tylko dlatego, że byli inni. Jeżeli tradycja doprowadza do takiej eskalacji chaosu to należało sobie zadać pytanie, czy aby na pewno te wpajane od maleńkości wartości, przyjmowanych bezrefleksyjnie i branych za pewnik utartych wierzeń aby na pewno jest właściwe; czy te wartości nie uległy przypadkiem dezaktualizacji. To było myślenie niebezpieczne, być może dla niektórych wywrotowe, jednak było to myślenie obdarte z ram. Było to dla Alexandra po prostu myślenie człowiecze.
Ciężko było zepchnąć to na bok, pozostać tylko przy współczuciu i zbyt dobrze wręcz rozumianej chęci odegrania się, zmuszenia Rycerzy do tego, aby zapłacili za swoje zbrodnie. Chciałby ruszyć za tamtą dwójką, lecz wiedział, że ruszenie w pościg nic by im nie dało, najprawdopodobniej tylko by na tym stracili: zwłaszcza z wyniszczającą ich od środka toksyną w ciele. Zamiast tego zagryzł jednak zęby i ponownie uniósł różdżkę, nakładając jeszcze jedno zabezpieczenie: Oczobłysk. To zaklęcie też miał już wcześniej okazję testować, więc dokładnie znał ruchy. Nie było jednym z najprostszych znanych czarodziejom, ale na pewno nie było też trudne: było takie średnio zaawansowane i można by rzec, że w sam raz. Po chwili koncentracji Alexander odprężył się i opuścił różdżkę. Trucizna zaczęła powoli przeszkadzać mu w skupieniu, toteż Alexander zarządził ostateczny powrót do lecznicy żeby tam w ciszy i bezpieczeństwie wyleczyć obrażenia.
| 100/220, -30; nakładam Oczobłysk; zt dla Alexa i Antka
W Waltham Forest znajduje się podziemny korytarz. Wejście do niego przysłania klapa - obrośnięta leśną roślinnością i trudna do wypatrzenia, którego podziemne labirynty mogą wyprowadzić czarodziejów - lub mugoli - poza miasto, a także wprowadzić do miasta kolejnych. Korytarz jest nie tylko drogą ucieczki, ale i doskonałą kryjówką - na ludzi lub przedmioty. A może nawet zapasy. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.
Podziemny korytarz znajduje się pod kontrolą Zakonu Feniksa.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane carpiene z mocą 80 oczek pozwala dostrzec Strach na gremliny, udane carpiene z mocą 90 oczek pozwala dostrzec zawieruchę i oczobłysk. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką.
Aktywacja stracha na gremliny uniemożliwia podjęcie jakiejkolwiek innej akcji obu postaciom do momentu pozbycia się bogina (zaklęcie riddiculus).
Aktywacja Zawieruchy wywołuje skutki jak w opisie.
Aktywacja oczobłysku oślepia postaci wkraczające na ten teren na trzy tury. W przypadku czarowania w sytuacji pozbawionej widoczności (całkowite pozbawienie zmysłu wzroku, całkowita ciemność, niewidzialny przeciwnik, który w jakiś sposób zdradza się obecnością, np. dźwiękiem kroku lub promieniem rzuconego zaklęcia) postać otrzymuje karę -80 do rzutu. Karę tę niweluje bonus przysługujący z biegłości spostrzegawczości.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki.
WYKLUCZONA
Rycerze Walpurgii: Tego miejsca strzeże oswojony przez Zakon Feniksa garboróg. Garboroga można przepłoszyć. Raz pokonany szybko nie wróci do tego miejsca. Nie będzie to jednak proste zadanie.
Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, kieruje zwierzęciem.
Rolę garboroga broniącego tego terenu może przejąć również dowolny Zakonnik przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Rycerzami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do podejmowanych działań (prób obrony, ataku).
Garboróg: ma żywotność 170, statystykę zwinności 10 i statystykę sprawności 30. Garboróg atakuje na przemian postaci w wątku (jego atak zawsze jest udany) i unika zaklęć jeśli to konieczne. Jego uderzenie zabiera 60 PŻ.
Aby przejść do etapu III należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
W Waltham Forest znajduje się podziemny korytarz. Wejście do niego przysłania klapa - obrośnięta leśną roślinnością i trudna do wypatrzenia, którego podziemne labirynty mogą wyprowadzić czarodziejów - lub mugoli - poza miasto, a także wprowadzić do miasta kolejnych. Korytarz jest nie tylko drogą ucieczki, ale i doskonałą kryjówką - na ludzi lub przedmioty. A może nawet zapasy. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.
Podziemny korytarz znajduje się pod kontrolą Zakonu Feniksa.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane carpiene z mocą 80 oczek pozwala dostrzec Strach na gremliny, udane carpiene z mocą 90 oczek pozwala dostrzec zawieruchę i oczobłysk. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką.
Aktywacja stracha na gremliny uniemożliwia podjęcie jakiejkolwiek innej akcji obu postaciom do momentu pozbycia się bogina (zaklęcie riddiculus).
Aktywacja Zawieruchy wywołuje skutki jak w opisie.
Aktywacja oczobłysku oślepia postaci wkraczające na ten teren na trzy tury. W przypadku czarowania w sytuacji pozbawionej widoczności (całkowite pozbawienie zmysłu wzroku, całkowita ciemność, niewidzialny przeciwnik, który w jakiś sposób zdradza się obecnością, np. dźwiękiem kroku lub promieniem rzuconego zaklęcia) postać otrzymuje karę -80 do rzutu. Karę tę niweluje bonus przysługujący z biegłości spostrzegawczości.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki.
WYKLUCZONA
Rycerze Walpurgii: Tego miejsca strzeże oswojony przez Zakon Feniksa garboróg. Garboroga można przepłoszyć. Raz pokonany szybko nie wróci do tego miejsca. Nie będzie to jednak proste zadanie.
Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, kieruje zwierzęciem.
Garboróg: ma żywotność 170, statystykę zwinności 15 i statystykę sprawności 30. Garboróg atakuje na przemian postaci w wątku (jego atak zawsze jest udany) i unika zaklęć jeśli to konieczne. Jego uderzenie zabiera 60 PŻ.
Rolę garboroga broniącego tego terenu może przejąć również dowolny Zakonnik przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Rycerzami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do podejmowanych działań (prób obrony, ataku).
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Strona 25 z 25 • 1 ... 14 ... 23, 24, 25