Temat umożliwia uzupełnienie kart postaci poprzez dodanie fragmentu opisującego to, co działo się przez cały fabularny rok pełen tragedii, zmian i niespodzianek. Każdy gracz, którego postać ukończy rok fabularnej aktywności (będzie to sprawdzane na podstawie wsiąkiewek - miesiąc, w którym postać posiada pierwszy ukończony wątek opisany we wsiąkiewce, będzie uznany za pierwszy miesiąc jej fabularnej aktywności), może w 600-1000 słowach opisać jej dotychczasowe perypetie z uwzględnieniem wydarzeń dla niej najważniejszych i takich, które mogą się przydać przy ustalaniu relacji. Nie istnieją inne wymagania, aktywność postaci nie musi być ciągła ani obecna w każdym miesiącu, jeśli tylko jesteście w stanie opisać jej roczne perypetie na przynajmniej 600 słów, możecie to zrobić.
W momencie, w którym postać ukończy fabularny rok (dla przykładu: postać będąca na forum od początku, a więc od lipca 1955 r. może dodać swoje uzupełnienie w chwili rozliczenia majowo-czerwcowej wsiąkiewki), może skorzystać z poniższego kodu i wkleić w tym temacie opis swoich losów; następnie zostaną one sprawdzone i zaakceptowane, a potem wklejone do Waszych kart postaci. Nagrodą za utworzenie zaakceptowanego uzupełnienia karty jest 1 punkt biegłości.
Fabularny miesiąc końcowy musi zgadzać się z aktualnie trwającym miesiącem fabularnym lub miesiącem trwającym w okresie ubiegłym. W przypadku nieumieszczenia aktualizacji karty w terminie, okres ten wydłuża się o kolejne minione miesiące, musi je uwzględniać, a aktualizacja postaci wymaga rozliczenia aktualnych wsiąkiewek.
Przy rozpisywaniu podsumowania fabularnego roku postaci możliwe jest przesunięcie do 5 punktów statystyk do innych dziedzin lub do reszty (za fabularnym uzasadnieniem bazującym na tym, co zostało rozpisane w podsumowaniu).
Podsumowanie można umieścić za każdy rok fabularnej aktywności, jednak w przypadku, kiedy poprzednie podsumowanie z powodu spóźnienia obejmuje okres dłuższy niż rok, kolejny rok liczony jest od zakończenia tego podsumowania.
- Kody:
- Obowiązkowo:
- Kod:
<div id="up"><div id="up2">
<h6>Sierpień '55 - Wrzesień '56</h6>
<div id="kp"><div class="mFabRok">[b]Orientacja polityczna[/b]: aktualne poglądy polityczne postaci, ich zmiana, powody, wsparcie organizacji
[b]Ścieżka kariery[/b]: awanse, zmiany stanowiska, zakończenie nauki
[b]Rozwój[/b]: fabularny opis rozwiniętych statystyk i biegłości
[b]Więzy krwi[/b]: zmiany w obrębie rodziny, stanu cywilnego, uśmierconych bliskich
[b]Zyskane znamiona[/b]: blizny, znamiona zyskane w trakcie rocznej fabuły</div>
<img src="LINK DO OBRAZKA" class="obr">
<p>Tekst
</p></div></div></div>
Nieobowiązkowo - do wyboru, poniższy kwestionariusz nie wlicza się w limit słów i można go nie uzupełniać wcale, uzupełnić wybiórczo lub uzupełnić cały w zależności od potrzeb i rzeczywistych zmian, jakie zaszły w postaci.- Kod:
[b]Miejsce zamieszkania[/b]:
[b]Znaki szczególne[/b]:
[b]Patronus[/b]:
[b]Patronus - dokładniejszy opis[/b]:
[b]Bogin[/b]:
[b]Amortencja[/b]:
[b]Ain Eingarp[/b]:
[b]Pasja[/b]:
[b]Quidditch[/b]:
[b]Aktywność[/b]:
[b]Muzyka[/b]:
[b]Statystyki[/b]: możliwość zmiany do 5 punktów - za fabularnym uzasadnieniem zarówno zapomnienia jak i rozłożenia (chyba, że punkty zostaną dodane do reszty)
Sierpień '55 - Wrzesień '56
Ścieżka kariery: Została szefową biura aurorów, a potem ministrą.
Rozwój: Porzuciła czarną magię, zgłębiając się w sztukę obrony przed nią, ponadto poświęciła się sztuce malunku, osiągając w tej dziedzinie mistrzostwo.
Więzy krwi: Wyszła za mąż i urodziła trojaczki.
Zyskane znamiona: Zyskała szramę po czarnomagicznej klątwie nad lewym okiem w starciu z dawnymi sprzymierzeńcami.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Nunc lacinia ipsum sed lorem ultrices tincidunt. Suspendisse fringilla, mauris at posuere sodales, odio turpis hendrerit justo, eget maximus libero massa congue mauris. Donec at sodales quam. Curabitur rutrum dolor ante, malesuada malesuada tortor egestas vitae. Donec vulputate consectetur leo, eu porta sem porttitor et. Proin gravida magna ex, vitae malesuada elit interdum ac. Aliquam at viverra nunc. Nullam imperdiet justo mi, placerat finibus est vehicula nec. Curabitur porta ante quis tempus pharetra. Nullam a turpis quis dui imperdiet pulvinar. Vestibulum ante sapien, euismod at augue ac, bibendum hendrerit eros. Cras ligula augue, euismod et nisi non, sodales faucibus ligula. Morbi eget tortor tristique, suscipit nibh eu, luctus dolor. Cras aliquet varius viverra.
- akcept:
Czerwiec '55 - Lipiec '56
Orientacja polityczna: Cassandra wbrew swoim przekonaniom stanęła po stronie Rycerzy Walpurgii.
Ścieżka kariery: Wciąż prowadzi lecznicę na Nokturnie. Odkąd oficjalnie opowiedziała się po stronie rycerzy, znacznie częściej można w niej znaleźć popleczników Czarnego Pana.
Rozwój: Nauka animagii przyniosła efekty, po długich latach Cassandra opanowała podstawy tej sztuki. Wciąż doskonali swoje umiejętności, ale potrafi już przybrać zwierzęcą postać - okazała się nią wrona. Nieustannie kształci swoje zdolności medyczne, od pewnego czasu odświeża także wiedzę z zakresu eliksirowarstwa, coraz mocniej pragnąc liczyć tylko na siebie.
Więzy krwi: Sytuacja Cassandry nie uległa zmianie, wciąż mieszka z siedmioletnią córką.
Zyskane znamiona: Brak.Żmudne ćwiczenia, ciężka praktyka i lata nauki, bystry rozum, zdolności koncentracji i skupienia umożliwiły jej ziścić pragnienia i pojąć sztukę animagii - choć, przynajmniej na razie, na podstawowym poziomie. Nie była zaskoczona, że stworzeniem, które formę przybrała, była wrona - uosobienie złych wieści, złowróżebny symbol, zwiastun śmierci unoszący się nad polem bitwy. Znajomość podstaw nie umożliwia jej - jeszcze - korzystania z tej zdolności tak, jak tego pragnęła, ale nie spoczęła na laurach i wciąż pracuje nas swoimi umiejętnościami. Nie prioretytowo, te w ostatnich miesiącach mocno się przeorganizowały.
Powrót ojca Lysandry początkowo wzbudził w niej popłoch, lecz oto musiała wreszcie stanąć naprzeciw koszmaru jej życia - koszmaru, który ostatecznie pokonała przy pomocy sojuszników zyskanych dzięki nokturnowej działalności. Zamordowali go Mulciberowie, chroniąc jej córkę przed potwornym losem. Ojciec i syn stanęli naprzeciw syna i brata - ta sama krew, co w ich trojgu, krążyła wszak w widocznych przez zbyt bladą skórę żyłach Lysandry.
Te wydarzenia położyły się cieniem na wszystkim, w co dotąd wierzyła - udowadniając, że to nie tajemnicze fatum rządzi nią, a ona nim. Powoli zaczynała zdawać sobie sprawę z faktu, że bez swoich umiejętności nie mogłaby przewidzieć wydarzeń, którym udało się przecież zapobiec. Urosła w wewnętrzną siłę, zyskała więcej pewności siebie, pozbyła się irracjonalnych lęków. Przestała wypierać się daru, odnajdując w nim swoją siłę, przestała wypierać się nazwiska, wywołując je z dumą - była Cassandrą Vablatsky i posiadała talent, za który wielu gotowych byłoby umrzeć.
Była Cassandrą Vablatsky i nikt nie był w stanie skrzywdzić jej dziecka.
Wielki pożar Białej Wywerny na Nokturnie wywołał wątpliwości u każdego czarodzieja, który na własne oczy ujrzał jego skutki, Cassandra gościła w swoich progach wielu, którzy zostali tamtego wieczoru ranni, nie dowierzając ogromowi destrukcji. Jednak to nie tamta noc, a kolejna, kiedy potężny magiczny wybuch zalał kraj straszliwą czarną magią, utwierdziły ją w przekonaniu, że w nadchodzącej wojnie musiała zająć czyjąś stronę - i że musiała być to strona wygranego, a tej upatrywała się jedynie wśród ludzi, których potęgę znała.
Anomalie najmocniej uderzyły w dzieci, również w Lysandrę, którą większość maja poiła eliksirami słodkiego snu, zabezpieczając jej delikatną psychikę przed okrucieństwami dnia codziennego: Cassandra chciała zrozumieć. Pojąć magię, krzywdzącą jej dziecko, zdobyć wiedzę, która pozwoli jej zatrzymać ten koszmar. Rycerze Walpurgii to umożliwiali, więc ona stała się ich częścią. Nie kierowała nią idea, kierowała się zyskiem i potrzebą bezpieczeństwa, wiedząc, że posiada umiejętności, które mogą zadowolić człowieka dowodzącego tak potężnym czarodziejom jak ci, których znała i o których wiedziała, że stali u jego boku. Wiedziała, że potrafi być przydatna - i że jest w stanie wyrobić sobie pozycję własną ciężką pracą. Już od dłuższego czasu odświeżała swoją wiedzę dotyczącą alchemii, była uzdrowicielką z doświadczeniem, którego potrzebowali, posiadała też trzecie oko. I zamiast nadal wypierać się swojego daru, pragnęła nad tym okiem - i tym, co potrafiło dostrzec - wreszcie zapanować.
I nie zamierzała pozwolić zginąć na wojnie czarodziejom, którzy ochronili jej córkę.
Szybko wcielała plany w życie, ledwie kilka dni po dołączeniu do organizacji zasiliwszy szeregi jednostki badawczej tychże i podejmując ambitną próbę zaleczenia sinicy. Choroba zbyt często występująca wśród czarodziejów - również za sprawą anomalii - okazała się zgrozą rycerzy, których zamierzała przed nią osłonić.
Narastający konflikt, jak i insze krwawe wydarzenia, zabrały jej wiele kobiet, które były jej bliskie. Pamięta - i pielęgnuje w sobie tęsknotę, która powoli rozpala iskrę zemsty. Serce dopuszcza się do siebie więcej emocji, po raz drugi otwierając się przed mężczyzną - dzielącym krew z pierwszym. Ostatni żywy, jak z baśni o trzech braciach, tak inny od zmarłych, był jej przyjacielem, obrońcą i przewodnikiem na wojennej ścieżce.
Z dodatkowych:
Patronus: Brak (Cassandra ma 0 w opcm, raczej go nigdy nie wyczarowała)
Bogin: Martwa Lysa (Jej ojciec już nie żyje, a Cassandra już się go nie boi)
prządką
- akcept:
Czerwiec '55 - Lipiec '56
Orientacja polityczna: ugruntowana; po popełnieniu wielkiego błędu i straceniu pierścienia Zakonu Feniksa, Benjamin spoważniał, oddając idei Dumbledore'a całe swoje serce - i życie; przeszedł Próbę, został Gwardzistą
Ścieżka kariery: wyjście ze szponów nałogu i poświęcenie się pracy przyniosło rezultaty, ze zwykłego opiekuna smoków został nadzorcą wschodniej części rezerwatu Peak District, zajmując się głównie nowowyklutymi i młodymi smokami
Rozwój: jako Gwardzista skupia się na nauce obrony przed czarną magią, nie zapominając jednak o rozwoju fizycznym; chce bronić innych zarówno dzięki sile zaklęć jak i własnych mięśni
Więzy krwi: ponownie zbliżył się do rodzeństwa: do ukochanej Hani, która przejęła rodzinny sklep miotlarski oraz do Josepha, odnoszącego kolejne sukcesy jako ścigający Zjednoczonych z Puddlemere
Zyskane znamiona: poważne poparzenia na prawym boku i ramieniu, które otrzymał w wyniku pierwszomajowego wybuchu; blizny zadane sobie samemu w trakcie Próby Gwardzisty, głębokie rozcięcia ciągnące się od nadgarstków aż do zgięcia łokci na obydwu rękach; lewe ramię, pokryte tatuażami, jest całkowicie zniszczone a tusz rozmył się na poranionej skórze, tracąc pierwotne kształtyPrzed i po. Ostatni rok Benjamina można rozpatrywać na zasadzie podziału, głębokiej wyrwy, która oddzieliła niechlubną przeszłość od niepewnej przyszłości; grzech od wybaczenia, błąd od naprawy, wstyd od poświęcenia. Rok pełen sprzeczności i jednocześnie przyśpieszonego dojrzewania, porzucania chłopięcego, niefrasobliwego podejścia, na rzecz tego dorosłego, świadomego okrucieństw, które niesie życie.
Powrót do Londynu wiązał się z wieloma zmianami. Benjamin zamieszkał w podniszczonej kamienicy na Śmiertelnym Nokturnie, spędzając wolny czas w podrzędnych spelunach, jako rozrywkę rozpatrując bijatyki i wlewanie w siebie przesadnych ilości alkoholu. Wszystko, byleby zapomnieć o przeszłości, pogrzebać dawne błędy - pod stertami nowych, poważniejszych. Napoje wyskokowe zmieniły się w narkotyki, najpierw słabsze, potem te poważniejsze; tylko tak mógł pozbyć się demonów przeszłości, utopić tęsknotę za dawnym życiem, uśpić uczucia, którymi darzył Percivala. Jednocześnie pracował w rezerwacie Peak District, obecność smoków stanowiła przeciwwagę dla destrukcyjnych zachowań. Poświęcał im całą swoją uwagę, nadawał imiona, oswajał i pomagał, szczególną troską darząc parę wiekowych Ogniomiotów Katalońskich, wyrwanych z łańcuchów banku Gringotta. Dbał także o młode smoki oraz najmniejszych mieszkańców terrariów, skupiony i odpowiedzialny, starając się stworzyć zwierzętom jak najlepsze warunki rozwoju.
W międzyczasie został poinformowany o istnieniu Zakonu Feniksa. Dołączył do niego kilka tygodni po pogrzebie Slughorna, pałając wielką wiarą w idee głoszone przez Dumbledore'a. Sam pochodził z mieszanej rodziny, a poruszając się po Nokturnie często natykał się na czarnoksiężników, wiedząc, do jakich okrucieństw są zdolni. Niepokojące nastroje w Ministerstwie Magii także nie umknęły jego uwadze, wyczuwał, że szykują się wielkie, dramatyczne zmiany, jakich chciał zostać częścią. Ciągle walcząc z własnymi słabościami i finalnie tę walkę przegrywając. W marcu, gnany nowym zadurzeniem i związanym z tym bólem, chcąc wyrwać się z narkotycznej spirali prowadzącej prosto w dół, utracił pamięć a wraz z nią pierścień Zakonu Feniksa.
Wraz z początkiem kwietnia otrzymał jednak drugą szansę. Dzięki Bathildzie Bagshot udało mu się podejść do Próby Gwardzisty, którą przeszedł, grzebiąc najbliższe mu osoby, pozbywając się słabości, oddając swoje życie i wiążąc własną magię już na zawsze z Zakonem. Zrozumiał, co utracił, pojął własne przewinienia, pragnąc naprawić je i w końcu zamknąć przeszłość tak, jak powinien zrobić to od dawna. Bolesne potknięcie nauczyło go pokory: widocznie potrzebował prawdziwego załamania, by jednoznacznie odbić się od dna i zrozumieć, co tak naprawdę liczy się w jego nowym życiu. Próba pozostawiła w nim trwałe blizny, obdzierając go ze słabości i ociosując z tego, co zbędne. Pojął swoją rolę, wziął odpowiedzialność za czyny, stawił czoła własnym lękom, mogąc w skupieniu walczyć o dobro najsłabszych i zagrożonych przez nowy porządek - i nową, groźną siłę, czającą się w cieniu; siłę, którą wzmacniali jego dawni przyjaciele. Świadomość przepaści, jaka oddzieliła go od Percivala, dodała mu sił, łamiąc serce na pół. Z tym większą zagorzałością poświęcił się Zakonowi, biorąc udział w Odsieczy. W misji nieudanej, ciążącej już na zawsze wyrzutami sumienia. Po raz pierwszy stracił tylu ludzi, po raz pierwszy jego decyzję doprowadziły w bezpośredni sposób do czyjejś śmierci, po raz pierwszy zawiódł - samego siebie i pokładane w nim nadzieję. Wyniósł się z Nokturnu, przenosząc do zaufanej przyjaciółki, Margaux, gdzie później sprowadził także dotkniętego anomaliami mugola. Wsparcie najbliższych pozwoliło mu pewniej stanąć na nogi - i rzucić alkohol na rzecz ziołowych herbat. Otrzymał także psa, szczeniaka, Kudłacza, którym opiekuje się równie troskliwie, co smokami.
Życie prywatne nie przynosiło jednak ukojenia. Harriett, była narzeczona, powróciła do jego życia, dając nadzieję na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, pożegnania przeszłości i założenia prawdziwej rodziny. Wszystko to roztrzaskało się jednak w kontakcie z rzeczywistością, której część półwila oddała dawnemu przyjacielowi Benjamina. Nie mogąc wybaczyć zdrady i kłamstw, Wright jeszcze mocniej poświęcił się Zakonowi, rozumiejąc, że prawdopodobnie już nigdy nie będzie po prostu szczęśliwy, jako mąż i ojciec. Potrzaskane serce tylko umocniło jego poglądy, sprawiając, że finalnie dojrzał, konfrontując się z popełnionymi przez siebie błędami.
Do tej pory nie może otrząsnąć się z tych koszmarnych wspomnień, ze śmierci bliskich osób, z utraty przyjaciół i osób, które mu zaufały. Dalej walczy z własnymi demonami, odnajdując jednak spokój w działaniu, w naprawianiu tego, co zepsuł - także w przypadku anomalii. Maj, mający być pierwszym miesiącem bez terroru Grindelwalda, okazał się czasem tragicznym, przynoszącym krwawe żniwo ofiar. Przez podjętą wspólnie przez Gwardzistów decyzję, czarodziejski świat został dotknięty anomaliami, rozdarty i zniszczony - a niemagiczni, których obiecali chronić, stali się ofiarami niespodziewanych wybuchów. Ciężar tajemnicy przygniata go do ziemi, lecz nie poddaje się w próbach naprawy swych błędów. Wierzy w misję, przekazaną im przez Dumbledore'a, wierzy w siłę Zakonu, wierzy w drugą szansę, jaką ma zamiar wykorzystać jak najlepiej, zostawiając kwestie uczuć daleko za sobą. Zamierza zrobić wszystko, by przywrócić pokój i sprawiedliwość, ochronić najsłabszych - i jest gotów oddać za to życie, jest gotów oddać za to życie bliskich, w tym ukochanego rodzeństwa.
Quidditch: Zjednoczeni z Puddlemere, w których gra jego brat
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
- akcept:
Czerwiec '55 - Lipiec '56
Orientacja polityczna: poglądy Deirdre zradykalizowały się, stała się Śmierciożerczynią, podporządkowuje wszystko idei czystości krwi i rozkazom Czarnego Pana; brzydzi się szlamu i pogardza nim, tak samo jak zdrajcami krwi oraz nieudolnymi poczynaniami Ministerstwa Magii, ośmieszającego się pod aktualnymi rządami
Ścieżka kariery: z prostytutki pracującej w Wenus do prywatnej kochanki, utrzymanki, metresy, pełniącej swoją służbę u lorda Rosiera
Rozwój: pilne zgłębianie tajnik czarnej magii pod okiem mentora przyniosły sukcesy, stała się biegła w okrutnych i wymagających klątwach, nie zapominając też o obronie, która wychodzi jej coraz lepiej
Więzy krwi: bez zmian - osłabione i zapominane, Dei dystansuje się coraz bardziej od krewnych; jeszcze nie wie, że pod sercem nosi dwójkę dzieci, spłodzonych na przełomie burzliwych, rozchwianych anomaliami miesięcy
Zyskane znamiona: tatuaż Mrocznego Znaku, uzyskany po Próbie Rycerza; sześć cienkich, srebrzystych, lecz powoli zanikających blizn na plecach po jednym z ostatnich, brutalnych klientów WenusWenus coraz mocniej przytłaczało Miu - pomimo popularności i szacunku, jakim cieszyła się Czarna Orchidea, pętla zaciskająca się wokół smukłej szyi utrudniała nie tylko zaczerpnięcie oddechu, ale i rozpostarcie skrzydeł, osiągnięcie tego, o czym naprawdę marzyła. Coraz cięższe doświadczenia - renoma nienagannej i pozbawionej granic, przyciągała do niej mężczyzn o wyrafinowanych kaprysach - popchnęły ją do podjęcia odważnej decyzji, ryzykownej i brzemiennej w skutkach. Poproszenie jednego ze stałych bywalców Wenus o pomoc kosztowało ją wiele dumy, znała niebezpieczeństwo, wiążące się z tak bezpardonową śmiałością, ale Rosier nie nadużył pokładanego w nim zaufania, prowadząc ją pewnie na ścieżki wysypane cierpieniem i czarnomagicznym okrucieństwem. Finalnie okazując się nauczycielem niezwykle surowym, wymagającym z każdym dniem coraz więcej: początkowa pobłażliwość i rozbawienie śmiałymi ambicjami prostytutki zniknęły bezpowrotnie, a Deirdre oddała mu całą siebie.
Pracowała jeszcze ciężej, noce spędzając w Wenus, dnie na pilnej, dyskretnej nauce, czerpanej wprost z zakurzonych, ciężkich woluminów, by wieczory ofiarowywać wyłącznie swemu mistrzowi, wprowadzającemu ją coraz głębiej w tajniki czarnej magii. Im silniejsza się stawała, tym głębiej zapadała się w uczuciu, którym zaczęła darzyć lorda Kent.Uczuciu, które zaczęło ją przerażać, wiązać, ubezwłasnowolniać. Wyczuwając zagrożenie ponownego uzależnienia swego losu od mężczyzny, zaczęła budować wyjście awaryjne w postaci narzeczonego, dojrzałego wiekiem przedsiębiorcy z Pokątnej. Zakochany do szaleństwa, stanowił dobry materiał do manipulacji i zwodzenia, mających finalnie doprowadzić do odejścia z Wenus i rozporządzania majątkiem wziętego pod Imperiusa człowieka. Pewniejsze zadbanie o własne życie nie zmniejszyło jednak zależności łączącej ją z Tristanem. To on doprowadził ją przed oblicze Czarnego Pana, ręcząc za nią; to dzięki niemu dołączyła do Rycerzy Walpurgii - i poświęceniem zasłużyła na Mroczny Znak, przechodząc przez trudy Próby. Pozbawiła życia trzech istot - a siebie samej: wszelkich granic, czując prawdziwą potęgę, moc, płynącą w jej żyłach najmroczniejszą z czerni. To dało jej odwagę do ochłodzenia relacji ze swym mistrzem. Przyjęła zaręczyny Asteriona, świadoma, że w tym samym czasie Tristan ślubuje wierność ukochanej półwili. W marcu, wypełniając wolę Lorda Voldemorta, odwiedziła wraz z Rosierem Isolde Bulstrode, udzielając jej bolesnej i ostatecznej lekcji, po zakończeniu której odważyła się wypowiedzieć mentorowi posłuszeństwo. Sądziła, że tak będzie najlepiej; że ich zbyt ścisła, intymna relacja powinna zniknąć, zastąpiona jedynie szacunkiem wynikającym z wspólnego służenia Czarnemu Panu.
Rozłąka mocno zatrzęsła jej światem - ponownie wpadła w rutynę upokorzeń i bólu, jakie otrzymywała od klientów Wenus. Problemy finansowe narastały, napięte stosunki z właścicielką burdelu tylko pogarszały sytuację a goście, skuszeni renomą niezłomnej Cesarzowej, pozwalali sobie na coraz więcej, pozostawiając na ciele Miu lśniące blizny. Świat Deirdre podzielił się na sacrum, poświęcone Czarnemu Panu, i profanum, prymitywną, upokarzającą egzystencję, nie pozwalającą jej w pełni skupić się na tym, co naprawdę ważne. Zmieniała miejsca zamieszkania, żyła więcej niż biednie, większość zarobionych galeonów przeznaczając na spłatę długów. Wszystko zmienił jednak maj, miesiąc gwałtownych zmian i potężnych anomalii, wstrząsających światem czarodziejów. Do Londynu powrócił były narzeczony, Apollinare, otwierając na nowo stare rany, rozjątrzone samotnością i lękiem. Był to jednak początek końca; końca życia, które wiodła, ledwie utrzymując się na powierzchni wzburzonej codzienności, upokarzana, torturowana i z trudem zapewniająca sobie środki do przeżycia kolejnego dnia.
Początek maja przyniósł czarodziejskiej społeczności koszmarne anomalie - a Deirdre upragnioną wolność. Tristan zabrał ją z Wenus, zawłaszczył jako swoją, zamieniając kajdany na własne, złote łańcuchy, lżejsze i przykuwające ją w luksusowych wnętrzach Białej Willi, dawnego domu zmarłego Corentina Rosiera. Początkowy sprzeciw i przerażenie szybko rozmyły się w starciu z rzeczywistością, pierwszą odkąd pamiętała tak słodką, lekką, pozbawioną odpowiedzialności i trosk. Urządzona z przepychem samotnia, zbudowana na wyspie, wśród różanych ogrodów, stała się dla niej oazą, miejscem, które niezwykle szybko zaczęła nazywać domem. Nigdy nie przypuszczałaby, że odnajdzie szczęście w tak upokarzającej relacji: stała się utrzymanką, kobietą całkowicie zależną od swego protektora. Sporadyczne próby buntu nie przyniosły większych zmian, ostrożnie zaczęła oswajać nową rzeczywistość, przyzwyczajając się do życia, o którym wcześniej mogła jedynie marzyć. Urażona duma dalej uwierała, lecz potrafiła przełknąć niedogodności, wykorzystując chaotyczne miesiące na powrót do dawnej siebie. Wycieńczona ponad dwoma latami pracy w Wenus, w końcu prawdziwie - i po raz pierwszy w życiu - odpoczywała, oddając się lekturze czarnomagicznych woluminów oraz zaspokajaniu pragnień swojego wybawcy. Podczas jednego z burzliwych, majowych wieczorów, zaszła w ciążę - o czym nie ma i długo nie będzie mieć pojęcia.
- Kod:
[b]Amortencja[/b]: rozgrzany piasek, morska bryza, aromat róż wilgotnych od deszczu, skórzany pas, szafran i smoczy popiół, jakim pachnie po powrocie z rezerwatu Tristan
[b]Miejsce zamieszkania[/b]: Biała Willa na Wyspie Sheppey w Kent
[b]Quidditch[/b]: -
b]Aktywność[/b]: zgłębiam czarnomagiczne księgi, oddaję się niemoralnym przyjemnościom
seven deadly sins
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
- akcept:
Czerwiec '55 - Lipiec '56
Orientacja polityczna: konserwatywny radykalizm; przeszedł próbę rycerza i stał się śmierciożercą, służąc Czarnemu Panu jako jeden z najwierniejszych.
Ścieżka kariery: przejął po wuju pieczę nad rodzinnym rezerwatem smoków.
Rozwój: zagłębiał się w czarnomagicznych sztukach pod kierunkiem lorda Voldemorta, nie zaniedbując dziedzin pojedynkowych - stając się coraz silniejszym i lepszym we wszystkim, co dotąd potrafił.
Więzy krwi: ożenił się z Evandrą z domu Lestrange, ma w drodze dwójkę dzieci - pierworodnego oraz bękarta w łonie kochanki; zmarł jego ojciec.
Zyskane znamiona: Mroczny Znak na lewym przedramieniu, symbol wierności wobec Czarnego Pana.Tristan dorósł; dojrzał, by nieść nazwisko ojca, z dumą reprezentując swój ród. Po nieodpowiedzialnym, znudzonym swoją rolą chłopcem nie pozostał żaden ślad, zaczął baczyć na swoje zachowania i wystrzegać się błędów, samemu sobie nakładając ścisłą dyscyplinę - nigdy więcej nie dając nestorowi powodu, by spojrzał ku niemu nieprzychylnym okiem. Z większą powagą jął podchodzić do wszystkiego, czego od niego oczekiwano - mając w świadomości, że jako dziedzic Rosierów odpowiadał bezpośrednio za przyszłość swojej rodziny.
Zaręczyny z Evandrą sfinalizowały się w marcu, kiedy tylko zakwitły pierwsze róże - choć półwila do samego końca nie chciała stanąć na ślubnym kobiercu, Tristan nie przestał jej pragnąć i dopiął swego. Krzywoprzysiężył jej oddanie, dobrze wiedząc, że nie dochowa wierności, szczerze zapewnił ją o romantycznym uczuciu, pojąwszy ją za żonę na wietrznej plaży Dover. W noc poślubną w jej łonie zakwitł pierwszy pąk, pierworodne dziecko Tristana. To dla niej, dla Evandry, Tristan kupił i stworzył na nowo Fantasmagorię, niezwykły londyński teatr, w którym główną rolę grają trzy piękne syreny - istoty z herbu jej rodziny.
Krótko po ślubie dostąpił zaszczytu przejęcia pieczy nad rodzinnym rezerwatem smoków - wiedząc, że to wzmocni jego pozycje wewnątrz rodziny, starał się pełnić swoje obowiązki z największym oddaniem. Potknięcia nadrabiał sukcesami, zniszczenie rezerwatu przez magiczne anomalie, które nadeszły wraz z początkiem maja, został przyćmione przez ofiarowanie drugiego życia uznanej za wymarłą rasie smoka, wyspiarza rybojada, wskutek podjętej i zorganizowanej przez siebie smokologicznej wyprawy.
Odejście ojca w maju, choć spodziewane, było bolesnym ciosem i ostatecznie zmusiło go do przyjęcia na swoje barki pełnej odpowiedzialności - ale wówczas był już na to gotów. Miał silne ramiona, zdążył się przygotować. Starszy czarodziej zachorował wiele miesięcy wcześniej, jego dni były policzone - od dawna przygotował Tristana, by przejął jego rolę. Anomalie wdarły się w ich życie nagle, nie mieli szansy się pożegnać, ale to nie miało znaczenia - Corentin i tak czekał na śmierć, a kubeł zimnej wody, jakim było to zdarzenie, tym mocniej przypomniał Tristanowi o tym, kim był i czego od niego oczekiwano.
Zachowywał większą ostrożność, ale nie wyrzekł się hedonistycznych przyjemności, w których lubował się od zawsze - wciąż uwielbiał kobiety, alkohol i zabawę, słodką rozkosz przepełnioną nałogami. Nauczył się mniej obnosić ze swoimi nawykami, zachowywał większą dyskrecję - nie chcąc dać zaprzyjaźnionej rodzinie Evandry powodów do politycznych zgrzytów. Jego fascynacja Deirdre zaczęła się znacznie wcześniej, niż wtedy, kiedy najpiękniejsza spośród egzotycznych prostytutek poprosiła go o nauki mogące stanowić klucz do świata, który dotąd był dla niej zamknięty. Stała się jego czarnym łabędziem: nauczył ją latać na skrzydłach własnej potęgi, zaprowadził przed oblicze Czarnego Pana, wyrwał z burdelu, dał dom, zapraszając do prywatnej posiadłości ukrytej na jałowej wyspie Sheppey, założył smycz, z której nie miał zamiaru jej spuścić - i pokochał, uczuciem tak silnym, jak kochać potrafi on, dzieląc serce wobec dwóch kobiet, innych od siebie jak czerń i biel.
Nie wie jeszcze, że jego kochanka również nosi w łonie jego dziecko.
Stanął pośród pierwszych czarodziejów, którzy podjęli wyzwanie rzucone przez Czarnego Pana i podjęli się przygotowanej przez czarnoksiężnika próby; zamordował mugolkę, czarownicę i młodego jednorożca, swoim zwyczajem szukając ofiar najpiękniejszych, zyskując w zamian śmierciożerczą maskę, znamię na lewym przedramieniu świadczące o pozycji, klątwę, o istocie której nic nie wiedział, a będącą ceną za odebranie życia jednorożcowi oraz władzę - ostatecznie stając się dziś pierwszym, który stał u prawicy lorda Voldemorta. Wewnątrz organizacji zaczął cieszyć się ciężko wypracowanym szacunkiem, wielokrotnie udowadniając swoją wartość - oraz oddanie. To w jego imieniu dokonywał rzeczy najstraszliwszych - w jego imieniu zabił i zniszczył dawniej obiecaną mu na żonę lady Bulstrode.
Bezduszność oraz brak skrupułów, a także niezmienne zamiłowanie do cierpiącego piękna, przejawiały się w każdym jego działaniu. Najpodlejsze cechy jego charakteru zaczynały uwypuklać się coraz wyraźniej, narcystyczny egoizm, potrzeba dominacji, władzy, przekonanie wsparte tradycją, najczystszym rodowodem, ale i artystyczną nonszalancją, o byciu kimś więcej, niż inni. Bo choć powinien już wiedzieć, że krew błękitna krwawi tak samo jak każda inna, to bezkarność utwierdzała go w przekonaniu, że wolno mu było wszystko.
Nie zapomniał o Marianne, lecz przestał zadręczać się jej zbyt nagłą śmiercią w dniu, w którym dokonał zemsty. Zadbał o to, by jej morderczyni cierpiała bardziej, niż jego siostra, wytłaczając z niej żywcem ostatnią kroplę krwi. Nazwisko bestii - Crouch - okazało się sztyletem wbitym prosto w plecy - sztyletem, który Tristan zamierzał wyjąć z pleców własnego rodu i wbić go prosto w plugawe serce Crouchów, skąd pochodził, obwiniając całą rodzinę za grzechy ich wyklętej córki. W jego żyłach płynęła wszak krew Crouchów - brzydził się jej i przed samym sobą przysięgał dalszą krwawą zemstę. Wiedział, że jego coraz silniejsza pozycja zaczynała stanowić coraz silniejszą ochronę dla jego rodziny.
Wierzy, że ostatecznie zdoła zapanować nad życiem i śmiercią - że jeśli odebranie życia jest tak proste, przywrócenie go nie może być znacznie trudniejsze. Wierzy, że Marie może do niego wrócić. Sztuka tworzenia inferiusów miała być pierwszym krokiem ku sprowadzeniu jej do żywych, ale wciąż rozumiał zbyt mało. Nie dostrzegał, że im więcej miał w rękach władzy, tym bledsza i mniej istotna wydawała się pamięć o zmarłej siostrze.Stał się czarodziejem świadomym, dojrzałym i coraz lepiej odnajdującym się u władzy, która zaskakująco - niepokojąco? - łatwo zaczęła wpadać mu do rąk. Stał się kolcem róży, która zakwitła krwistym szkarłatem, sadystą rozmiłowanym w cierpiącym pięknie.
Bogin: brzemienna Evandra - umierająca, krwawiąca, z przebitym brzuchem
Amortencja: chcę do starych dopisać opium, zapach Deirdre
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
- akcept:
Lipiec '55 - Sierpień '56
Orientacja polityczna: Promugolska bez dwóch zdań; swoje życie i siłę powierzył idei Zakonu Feniksa, przeszedł Próbę, został Gwardzistą.
Ścieżka kariery: W pracę aurora wpisany jest pracoholizm, Skamander nie różnił się w stereotypowej konwencji. Za poświęcenie i wieloletnia pracę, w kwietniu 1956 roku awansował na starszego aurora.
Rozwój: Samuel jest nie tylko aurorem, ale i Gwardzistą w Zakonie Feniksa, dlatego oczywistym jest, że skupiał się na treningu przede wszystkim magii obronnej i zaklęć. Czas poświęcił też na naukę magii bezróżdżkowej i oklumencję.
Więzy krwi: Z chwila, w której Samuel przeszedł Próbę, wybrał ścieżkę, w której najważniejsza więzią była ta, która łączyła go z ideą Zakonu i przysięgą Gwardzisty. Z czasem utwierdzał się w przekonaniu, że aby wypełnić przysięgę, musi się jej oddać w całości. Nie było tam miejsca na uczucia. Tym bardziej, że śmierć porywała tych najbliższych, odbierając mu nie tylko przyjaciół, ale także rodzinę.
Zyskane znamiona: Skamander - to auror i gwardzista, blizny są wpisane w jego zawód, i powinność - cztery grube blizny na knykciach lewej dłoni; okrągła blizna po wypaleniu na lewym ramieniu; pionowa blizna idąca od nadgarstka do knykcia przy środkowym palcu prawej dłoni; rany na lewym przedramieniu po cięciu się nożem; blizny w kształcie podłużnych cięć szpon na klatce piersiowej; szramy po lewej stronie twarzy: jedna ciągnąca się od kości policzkowej do kącika ust, druga, cieńsza i mniej widoczna, wzdłuż kości szczęki; oberwany płatek lewego ucha; szrama po głębokiej ranie na prawej stronie szyi w okolicy tętnicyŚwiatło w ciemności
Magia wartko płynęła we krwi Skamanderów. Silna, czysta i przede wszystkim, ugruntowana w rodowej dewizie - Podstawą szczęścia jest wolność, a podstawą wolności odwaga. Ta sama moc, pociągała go dalej, an wybraną ścieżkę aurora. I ta sama, wartko płynąca w żyłach, otworzyła go na naukę magii bez konieczności użycia różdżki. Narzędzie, przewodnik, który kierunkował wolę w wymawianych inkantacjach był pomocą, wzmocnieniem, bez którego Samuel nauczył się czarować. Proces długi, nie mający nic w spólnego z bezmyślnym szastaniem i dawną, popisową i beztroską naturą. Skamander wyrósł z lekkoducha, który w murach szkoły zajmował się brawurą, miłostkami i chęcią zdobywania popularności.
Zrezygnował też z świadomie, bądź nie, przyklejonej metki bawidamka i kobieciarza, który w duchu, bez końca szukał ukojenia po zmarłej ukochanej. Z tą, pożegnał się podczas Próby, w kwietniu 1956 roku, składając przysięgę i na zawsze wpisując swój żywot w idee Zakonu, o którym usłyszał i dołączył, jako jeden z pierwszych. Zawierzył wtedy nie tylko snom i głosowi Profesora. Poczucie sprawiedliwości nie pozwalało na bezczynność i obojętność wobec szerzącego się zła. Najpierw Grindewalda, potem rosnącej w siłę, drugiej frakcji - Rycerzy Walpurgii.
Świadomość istnienia i powiększających się szeregów wrogów, obligowała do wysiłków w ciągłym rozwoju. Pracował nad wzmocnieniem tak ciała, umiejętności i ducha. Największy nacisk kładąc na magię obronną, tak konieczną w zderzeniu z czarna magią. Z pomocą jednego z najbardziej zasłużonych aurorów, nauczył się oklumencji, która stanowić miała mur przeciw zakusom plugawej magii, atakującej umysł. Umiejętność wyostrzyła wrażliwość umysłu na postrzeganie świata, w tym kłamstwa, którym wrogowie z taką łatwością szafowali. Nauczył się ciszy, chłodnego dystansu, który oddzielał go od pochopnych decyzji, ugruntował pozycję bardzo skutecznego aurora. I przede wszystkim, pokonał swój strach, otrzymując w zamian klątwę, która ciągnąć się miała za nim już do końca.
Nie każda decyzja, którą podjął, spotkała się z dobrem. Majowy wybuch i pojawienie się anomalii, było dziełem rąk jego i innych Gwardzistów. To oni na swoich barkach nieść mieli ciężar wielu śmierci, jako konsekwencji otwarcia skrzyni Gellerta. Chaos rozlał się w całej Anglii, wywracając do góry nogami życie nie tylko czarodziejów, ale i nieświadomych magii, mugoli. W imię czego? czy chociaż pozbyli się przyczyny zła, która zdolna była do najbardziej okrutnych działań? Porwania wyjątkowych dzieci, tych, które wyrwali z lochów Hogwartu. Jak daleko miął się posunąć, by osiągnąć szaleńczy plan?
Rzeczywistość Londynu wywróciła się powtórnie, gdy wielki pożar pochłonął całe ministerstwo Magii. Samuel przeżył, ale w pożartych przez szatański ogień murach, zginęli nie tylko przyjaciele, ale i rodzina. Winni znaleźli się szybko, odsłaniając potworne działania samozwańczego lorda Voldemorta i jego popleczników. Coraz bardziej bezkarnych, mijających się ze sprawiedliwością. Ale wiedział, że plugawa magia, która pożerała ich serca, kiedyś wchłonie ich całkowicie. Samuel miał być tego świadkiem. Chciał być. I mimo pulsującej gdzieś w duszy pustki, koszmarów, które dręczyły coraz częściej, walczył z szerzącym się złem, stając się żywą tarczą w ochronie tych, którzy bronić się nie umieli. Albo nie chcieli.
Odsunął się od rodziny, odsunął nawet kobietę, która miała prawo być blisko. Wszystko w imię idei, walki i wyboru. W końcu, był żołnierzem. Na wojnie, nie było miejsca na słabości, a miłość - tak własnie zaczął postrzegać.
Przemiana, której poddał się Samuel, stworzyła kogoś nowego. Pewnego swoich umiejętności, stanowczego, spostrzegawczego, bystrego, pozbawionego młodzieńczej naiwności. Skupiony na walce, odrzucając słabości i własne pragnienia. Bardziej bezwzględny dla wrogów. Wykrzywiony obraz rycerza, bo angielska baśń zmieniała się w koszmar. Mimo to, wciąż widział światło w ciemności.
Patronus: Niezmiennie koziorożec
+
- akcept:
Lipiec '55 - Wrzesień '56
Orientacja polityczna: zasiliła szeregi Zakonu Feniksa
Ścieżka kariery: zdegradowana z profesor zielarstwa do gajowej w Hogwarcie
Rozwój: od kiedy poczuła wezwanie do walki, wszystkie swoje siły włożyła w podszkolenie transmutacji, która potem pozwoliła jej zmienić swoją animagiczną postać; oddała się również obronie przed czarną magią, a pod koniec kwietnia zaczęła doszkalać się w alchemii, by wesprzeć choć tak organizację, której oddała całą siebie
Więzy krwi: odszedł jej kuzyn, Barry, oraz starsza siostra, Rossandra; wyszła za mąż za Herewarda Bartiusa, spodziewają się dwójki dzieci
Zyskane znamiona: plecy pokryte bliznami po oparzeniach po tragedii w Złotej WieżyJeśli ktoś spytałby ją, jak zapamiętała miniony rok – dokładnie od lipca roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego piątego do września roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego szóstego – w jej myślach pojawiłoby się wspomnienie wrześniowego pogrzebu i natychmiast zmyło z jasnej, zazwyczaj pogodnej twarzy rozkwitający uśmiech. Zeszły Festiwal Lata utonął pod ponurym, gorzkim ciężarem chwil spędzonych w rodzinnym domu, pozbawionym jednego ze swoich członków. Rossandra Wilde zginęła pod szponami hipogryfów, jak wniosło prosektorium w szpitalu św. Munga. To był wypadek przy pracy. Eileen zbyt łatwo w to uwierzyła. Na przełomie kilku miesięcy zorientowała się, że jej naiwność znowu sprowadziła ją na manowce. Z pomocą Fredericka Foxa odkryła, co tak naprawdę się stało. Żałowała. Prawda sprawiła, że starsza Wilde stała się dla niej wrogiem.
Po pogrzebie przeżyła zbyt długą i zbyt męczącą żałobę po siostrze, na prawie cztery miesiące zapomniała, że jej ukochanym Hogwartem wciąż włada Grindelwald i że swoją nieobecność będzie odpokutowywać jeszcze długo. Przez nią utraciła posadę profesor zielarstwa, ale uratowała się prośbą o zastąpienie starego gajowego w jego obowiązkach. Dostała w spadku psa, niedużą chatkę i, przede wszystkim, cały Zakazany Las do opieki. Zaczęła się w tym odnajdywać – przemierzała jego ścieżki, z początku rozczytując w trakcie tych podróży dokładnie rozrysowane mapy, potem pozwalając, by nogi niosły ją same. Doskonałego kompana odnalazło w Firenzo – zaufany, skory do współpracy centaur zaznajomił ją z mechanizmami działania dziczy, całą historię racząc wieloma ostrzeżeniami.
Zapomniała o piórze, które odnalazła pewnego ranka na swojej poduszce. Wsunęła je między kartki dziennika i odłożyła na bok, będąc pewną, że to pamiątka po Rossie. Zapomniała też o piętnie złożonym na jej rodzie przez samą Helawes, bohaterkę historii o Lancelocie. To wszystko do niej wróciło, kiedy w jej życiu znów pojawił się Hereward. Tym razem nie był rdzawo ubarwioną sylwetką pojawiającą się na korytarzach szkoły, nie był cieniem, za którym oglądała się z tęsknotą, nie był też lśnieniem błękitnych tęczówek i łagodzącym uroki złych czasów uśmiechem. Był ustami, które opowiedziały o dziedzictwie Dumbledore’a i dłonią usilnie zaciskającą się na boku, jakby chciała stanowić jedyny filar bezpieczeństwa w tamtych chwilach. W momencie, gdy podjęła decyzją o dołączeniu do Zakonu Feniksa – zbyt pochopną, zwerbalizowaną zbyt nagle – pewien rozdział w jej życiu zakończył się bezpowrotnie, a rozpoczął nowy, obfitujący w wydarzenia, które w końcu otworzyły jej oczy na to, co tak naprawdę działo się tuż pod jej nosem.
Złota Wieża była jednym z takich wydarzeń. Odsiecz zmieniła się w pokraczny teatr cieni – mieli ratować, a sami stali się ofiarami. W jej umysł wbił się krzyk wampira, którego Grindelwald hodował w starej wieży astronomicznej jak swojego pupila, pod powiekami wymalował się obraz dziecka ginącego w płomieniach, które powstały w akompaniamencie tłukącego się szkła. Katastrofa miała zakończyć się jej śmiercią, jak sądziła Eileen, ta jednak przeobraziła się w prawdziwą agonią. Walczyła o oddech w celi, do której sprowadzono jej kuzynkę i zaraz potem ją z niej zabrano. Czuła się wtedy pomiatana przez los jak szmaciana lalka. Chciała jednocześnie umrzeć i za wszelką cenę chwytała się życia, zdzierając sobie na tym paznokcie i zęby. Nadzieja okazała się silniejsza, wydarła ją ze szponów nicości, żeby mogła jeszcze raz spojrzeć na tego, do którego od zawsze biegło jej serce.
Nikt nie myli się, kiedy mówi, że ślub to kilka najszczęśliwszych chwil wyrwanych życiu, kiedy nie patrzy. Dwudziesty czwarty czerwca tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego szóstego roku, chociaż to jeden z wielu okrytych ponurą aurą dni i ostatnich przed ostatecznym wybuchem gorącej, wojennej zarazy, zapamięta głównie ze względu na ludzi, którzy ją otaczali. Poczerwieniałą od stresu twarz Herewarda zapamięta na długo, uśmiechając się przy tym z miłością. Zapamięta zapłakaną twarz matki i roziskrzone oczy ojca. Zapamięta jasne światło tych, którzy obiecali nieść je mimo przeciwności losu. Zmieniła tylko nazwisko, była panią Bartius, choć teraz wydaje jej się, że w tamtym momencie po raz kolejny zmieniło się całe jej życie.
Pod swoim sercem nosi dzieci i oczekuje ich znacząc kolejne dni śladami strachu i radości. Przyjdą na świat w czasie wojny, ale urodzą się silne, zgromadzą w sobie odwagę obu rodziców, ich wolę walki, rude włosy, oczy lśniące błękitem nieba i konstelacje piegów ukryte w jasnych policzkach. Są owocem miłości i w takiej miłości, trudnej i doświadczonej, zostaną wychowane. Kiedyś jasno zalśnią – jak rodzice, którzy wszystko, co mają i kim są, oddali Zakonowi Feniksa.
Bogin: jej mąż w zakrwawionym ubraniu i z odciętą głową przyszytą do szyi
Amortencja: mokra ziemia, sosnowe igliwie, aromat długo parzonej, czarnej herbaty, mleczna woń sernika
Ain Eingarp: wspólne, rodzinne zdjęcie: ona, Hereward i ich dzieci przytulające się do ich boków
Aktywność: domowe pielesze i nadciągające macierzyństwo
+
[bylobrzydkobedzieladnie]
Nasze serca świecą w mroku
Ostatnio zmieniony przez Eileen Bartius dnia 14.12.18 22:50, w całości zmieniany 2 razy
- akcept:
Lipiec '55 - Wrzesień '56
Orientacja polityczna: radykalizacja promugolska. Alexander w sierpniu '55 spotkał się z Garrettem Weasleyem, który przedstawił młodemu Selwynowi możliwość wpłynięcia na świat, zmienienia go na lepsze. Alex dołączył w ten sposób do Zakonu Feniksa, by po ośmiu miesiącach działania w szeregach organizacji, poszukując powodów dla dalszego życia zdecydować się na zostanie Gwardzistą.
Ścieżka kariery: mimo śmierci Samaela Avery'ego Alexander ukończył staż w szpitalu Świętego Munga i zdecydował się - mimo braku protektoratu - kontynuować specjalizację w dziedzinie magipsychiatrii.
Rozwój: miniony rok był dla Alexandra czasem rozwoju - pod wieloma względami. Członkostwo w Zakonie skłoniło go do poświęcenia się nauce magii obronnej i zaklęć, przy jednocześnie odbywanym stażu, który wymagał od niego skupienia na magii leczniczej oraz dał szansę wyjazdu do Nowego Jorku, gdzie Selwyn dodatkowo odbył kurs hipnotyzerski. Dzięki mnogości obowiązków Alexander zmaksymalizował swoje umiejętności w organizacji czasu i stawiając na rozwój osobisty skupił się na nauce, podejmując również dość drastyczną decyzję stania się legilimentą, co ostatecznie po miesiącach praktyki mu się udało. Od jego umiejętności zależy w końcu nie tylko jego własne dobro, ale również tych wszystkich, których przyrzekł chronić - a czas na półśrodki dobiegł końca, zostało mu to dobitnie uświadomione, kiedy w czerwcu '56 wraz z Josephine Fenwick padł z ręki Ramseya Mulcibera ofiarą zaklęcia Nemo.
Więzy krwi: Alexander miał się ożenić, jednak nic z tego nie wyszło. Allison Avery, która w wyniku intrygi swojego starszego brata, a przełożonego Alexandra, została mu przyrzeczona, wolała uciec z kraju niż poddać się tej grze. Ucieczka panny Avery, do której Alex zdecydowanie coś czuł, nałożyła się w czasie ze śmiercią dwóch osób bliskich jego sercu: kuzynki, Diany, oraz przyjaciółki - oraz byłej ukochanej - Eilis. Jedynym szczęśliwym wydarzeniem związanym z jego życiem rodzinnym było odnalezienie jego siostry, Charlotte, której rzekoma śmierć w niemowlęctwie okazała się wierutnym kłamstwem.
Wraz z przyjściem września i szczytu w Stonehenge jeszcze jedna rzecz zmieniła się w jego rodzinie: lady Morgana Selwyn, samozwańcza nestorka jego rodu - i jednocześnie rodzona siostra jego ojca - oficjalnie wyparła się go, co zmusiło młodego Gwardzistę do przybrania nazwiska Farley i rozpoczęcia nowego życia.
Zyskane znamiona: porzucenie spokojnego trybu życia przyszłego uzdrowiciela na rzecz obrońcy tych, którzy sami nie mogą walczyć w swoim imieniu wiązało się z wieloma obrażeniami. Na swojej pierwszej zakonnej misji Alexander stanął oko w oko z wywerną. Próbując odciągnąć jej uwagę od towarzyszy Selwyn nieopatrznie wystawił się na działanie jej ognia, który zostawił na lewym przedramieniu i ramieniu Zakonnika poskręcane jęzory oparzeniowej blizny. Tę z kolei pokryły nowe bliznowce, które dołączyły do Alexa w czasie jego próby: dłoń upodobniła się po oskórowaniu do reszty ręki, natomiast na przedramieniu wykwitła prosta blizna zaznaczona precyzyjnym, anatomicznym cięciem po podciętych żyłach. Niewielka pozioma blizna zdobiąca jego lewą łydkę to pamiątka po pożarze, który wybuchł na trzecim piętrze szpitala w czasie jego dyżuru, zaś ta skośna nad lewym okiem, prawie niewidoczna to pamiątka, którą podarował mu Bertie Bott w czasie rąbania drewna do odbudowy kwatery Zakonu.W lipcu wszystko miało się ułożyć. Protektorat Samaela Avery'ego, autorytetu w dziedzinie magipsychiatrii miał otworzyć mi drogę do kariery. Oczywiście, łatwo miało nie być - nie spodziewałem się jednak, jak wiele się pod tymi słowami kryło. Nie minął miesiąc, a Avery zdołał mnie zaszantażować: potrzebował męża dla swojej sprawiającej problemy młodszej siostry, a ja akurat się napatoczyłem jako dobry - bo kontrolowany przez niego - kandydat. Sytuacja przedstawiała sięo tyle źle, że moja narzeczona mimo woli pałała do mnie lodowatą nienawiścią. Zmagałem się wtedy nie tylko z własnymi dramatami: tajemniczy przypadek utraty pamięci przez Lyrę Weasley, moją serdeczną znajomą, zbliżył mnie do jej brata, który w tym czasie stał się częścią czegoś większego.
Sierpień przywitał mnie festiwalem lata, na którym w rozpaczliwej modowej próbie wprowadzenia krótkich spodni do mody usiłowałem przekonać wszystkich wokół, jak złym kandydatem na męża byłem. Niestety, nic z tego. Jedyne, co mi to przyniosło to obszerny artykuł w Czarownicy i nie gasnące zainteresowanie moją osobą. Odniosłem jednak niewielkie zwycięstwo, pocałunek skradziony narzeczonej na leśnej ścieżce był niczym triumf Aleksandra Macedońskiego po wygranej bitwie. Równie wiele emocji wzbudziła we mnie rozmowa mająca miejsce nieco ponad tydzień później. Garrett Weasley złożył mi propozycję wspólnej walki o lepsze jutro w niestabilnym politycznie świecie zarówno czarodziejów, jak i mugoli. Nie widziałem innej możliwości niż przystanie na to osobliwe zaproszenie.
Tak właśnie zostałem członkiem Zakonu Feniksa.Kiedy myślę o ostatnich miesiącach roku pięćdziesiątego piątego, wszystko zlewa mi się w jedną plamę. Osobiste dramaty, kłótnie z osobami, na których zależało mi za bardzo, by odpuścić. Rzeczywistość bycia członkiem Zakonu Feniksa, presja ze strony Avery'ego - nic dziwnego, że kiedy dyrektor szpitala zaproponował mi miesięczny wyjazd do Stanów zgodziłem się bez dłuższego wahania. Potrzebowałem rzucić się w inny świat, by móc spojrzeć na mój własny z odpowiednim dystansem. Kiedy wróciłem, rzeczywistość dopadła mnie ze zdwojoną siłą: Allison zdecydowała się mnie opuścić pomimo uczucia, które zaczęła do mnie żywić. Śmierć wyciągnęła swe kościste ręce po jedne z najdroższych mim osób, Dianę i Eilis. Przypieczętowaniem zmian stała się masakra na noworocznym sabacie - nic nie było już takie, jak przedtem. Powrót na Wyspy miał mi przynieść nowy początek, zamiast tego przygniótł mnie ciężarem rzeczywistości, kilkumiesięczną bezsennością i depresją, z którą próbowałem nieustannie walczyć.
Walczyłem sam ze sobą przez długie miesiące. Wtedy jeszcze nie byłem tego świadom, jednak w ich czasie spotkałem na swojej drodze dwie osoby, które miały stać się dla mnie później najważniejsze na świecie: Charlotte i Josephine. Nie potrafiłem wejrzeć w przyszłość, umiałem za to logicznie myśleć. Pojawienie się w kwaterze Zakonu Bathildy Bagshot dało mi nadzieję na to, że istnieje na świecie coś, czemu mogę się poświęcić, co nada sens mojemu życiu. Podszedłem do Próby i ją przeżyłem. Może to sprawiło, że poczułem się nieśmiertelny, że zacząłem brać na siebie coraz większe ryzyko. I nie tylko na siebie. Razem z Josephine przypłaciliśmy to w połowie czerwca pamięcią i potwornym życzeniem - klątwą imperiusa. Po jej zdjęciu musieliśmy odnaleźć się w świecie, do którego należeliśmy, a o którym nie posiadaliśmy żadnego pojęcia.
Mieliśmy tylko siebie.
Bogin: Lord Voldemort
Amortencja: proszę o dopisanie: truskawką i miętą
Ain Eingarp: Josephine
Pasja: proszę o dopisanie: magią umysłu
Quidditch: Jastrzębiom z Falmouth
+
- akcept:
Sierpień '55 - Wrzesień '56
Orientacja polityczna: Podążając śladami zaginionego brata, trafił w szeregi Rycerzy Walpurgii, by – wbrew swoim przekonaniom – służyć rosnącemu w siłę Czarnemu Panu. Mimo starań, nigdy nie udało mu się uwierzyć w wizję świata kreśloną przez organizację; zmęczony okłamywaniem samego siebie, zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i, za namową przyjaciela, zdradził popleczników Voldemorta, obiecując również, że wesprze Zakon Feniksa posiadanymi informacjami. Na szczycie w Stonehenge wyłamał się ze stanowiska głoszonego przez konserwatywną część arystokracji, opowiadając się za stroną promugolską i publicznie wyrażając pełne poparcie dla ówczesnego Ministra Magii, Harolda Longbottoma.
Ścieżka kariery: Po trzech latach pracy za ministerialnym biurkiem awansował, zyskując zwierzchnictwo nad własną grupą łowców smoków.
Rozwój: Wisząca nad Wielką Brytanią wojna sprawiła, że skupił się głównie na dziedzinach pojedynkowych, szlifując swoje umiejętności w urokach i obronie przed czarną magią; przez jakiś czas zgłębiał również i samą czarną magię, studiując księgi pozostawione przez starszego brata – po opuszczeniu szeregów Rycerzy Walpurgii, porzucił jednak naukę tej dziedziny całkowicie.
Więzy krwi: Niespodziewana śmierć starszego brata, połączona z tragedią na organizowanym przez jego ród sabacie, skłoniły go do powrotu do rodzinnej rezydencji oraz podjęcia próby odbudowania rodzinnych więzi. Zgodnie z wolą nestora, w kwietniu poślubił swoją długoletnią przyjaciółkę, przyrzeczoną mu Inarę Carrow; aktualnie spodziewają się narodzin dziecka, mającego przyjść na świat na przełomie grudnia i stycznia. Nie będzie ono jednak nigdy nosiło nazwiska Nott – za otwarte sprzeciwienie się rodowi w trakcie politycznego wiecu w Stonehenge, Percival zapłacił bowiem wydziedziczeniem, a zawarte kilka miesięcy wcześniej małżeństwo zostało rozwiązane. Pozostał sam – bez rodziny, praw do majątku i tytułu, przyjmując nazwisko Blake i godząc się ze statusem zdrajcy krwi.
Zyskane znamiona: Misja w Albury pozostawiła po sobie czarną bliznę po poparzeniu, rozlewającą się nieregularną plamą na nadgarstku.as my story came to a close
I realized that I was
the villain all alongMiniony rok rozpoczął od przebudzenia – chociaż gdy przekraczał granice Weymouth, by wziąć udział w organizowanym przez Prewettów Festiwalu Lata, nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że to wydarzenie będzie stanowiło dla niego kamień milowy. Pogrążony w trwającym od dwóch lat marazmie, ciągnącym się od tragicznej w skutkach wyprawy do Peru, uwięziony w pracy, której nie znosił, oraz w narzeczeństwie, którego nigdy nie chciał, uparcie starał się uciec zarówno przed przeszłością, jak i przyszłością, przekonany, że nie czekało na niego już nic wartego uwagi. To właśnie wtedy przewrotny los zdecydował się z niego zadrwić, stawiając na jego drodze dwójkę przyjaciół, których od dawna uważał już za utraconych – a którzy mieli pomóc mu ostatecznie wyrwać się z pędzącej donikąd spirali autodestrukcji.
Kolejne miesiące minęły mu pod znakiem mozolnej odbudowy nadwątlonych (lub, w niektórych przypadkach, kompletnie spopielonych) relacji. Z Inarą, pomagającą mu w uporaniu się ze smutkiem po śmierci bliskiej kuzynki, oraz niezawodnie pokazującą mu drogę ucieczki z arystokratycznych salonów; z Benjaminem, u którego – po burzliwym pojednaniu – spędzał coraz więcej czasu, godząc się stopniowo z ideą zakazanej, ale zupełnie realnej miłości, odkrywanej na nowo w obskurnym zaciszu nokturnowej kawalerki; wreszcie – z rodziną, znów zaczynającą pełnić w jego życiu jedną z najważniejszych ról. Pozorna sielanka trwała jednak krótko, zakończona niespodziewanym, tragicznym w skutkach finałem: wojna, którą Percival przez dłuższy czas wygodnie ignorował, dopadła go we wnętrzu rodowej posiadłości, materializując się pod postacią nieznanego mordercy, który w trakcie noworocznego sabatu pozbawił życia kilkunastu członków arystokracji. Atak, wymierzony tak blisko, wstrząsnął nim bardziej, niż sam by przypuszczał, sprawiając, że instynktownie i na nowo zbliżył się do rodziny, zmagającej się wtedy również z przedłużającym się zaginięciem najstarszego z Nottów, Juliusa. Zaakceptował wolę nestora, godząc się na zaręczyny z Inarą, powrócił również do Ashfield Manor, porzucając odosobnione mieszkanie w Londynie. Te decyzje, choć wydawały mu się słuszne, stanowiły punkt zapalny dla niszczycielskiego pożaru, po raz trzeci równającego z ziemię z trudem odbudowaną przyjaźń z Benjaminem; Percival, postawiony przed wyborem, zwrócił się w stronę rodowych obowiązków, paląc za sobą kolejne mosty.
Poszukiwania brata doprowadziły go w lutym do progów Białej Wywerny, skąd trafił prosto w szeregi zgromadzonych wokół Czarnego Pana Rycerzy Walpurgii. Chociaż nigdy tak naprawdę nie podzielał napędzającej ich wizji oczyszczenia świata z osób o brudnej krwi (jak mógłby?), to przez jakiś czas właśnie wśród tajnej organizacji odnajdywał odpowiedzi na dręczące go pytania, zafascynowany potęgą, jaką mogła dać mu czarna magia. Studiował tę zakazaną dziedzinę przez kilka miesięcy, bez sprzeciwu wykonując również otrzymywane zadania. Punktem zwrotnym okazała się mające miejsce pod koniec czerwca misja w manufakturze kominków w Albury, w trakcie której był świadkiem śmierci członka bliskiej rodziny, a następnie sam niemal stracił życie – po to tylko, by po powrocie do Nottinghamshire dowiedzieć się o spalonym przez Rycerzy Ministerstwie Magii. Dręczony przez wątpliwości i wyrzuty sumienia, zaczął coraz mocniej wątpić, jednak myśl o poślubionej w kwietniu Inarze i rozwijającym się pod jej sercem dziecku, nie pozwalała mu na podjęcie żadnej śmielszej decyzji. Zmienił zdanie w trakcie kolejnego Festiwalu Lata, po otwierającej oczy rozmowie z Benjaminem, przyjmując wyciągniętą w jego stronę dłoń i decydując się na zdradzenie organizacji zagrażającej jego bliskim. Niedługo później obiecał również pomóc – jemu, oraz Zakonowi Feniksa, w którego szeregach walczył przyjaciel.
Porzucenie ścieżki utkanej z kłamstw i pozorów okazało się trudniejsze, niż mógłby przypuszczać. Zaostrzający się konflikt nie pozostawiał miejsca na kluczenie pomiędzy, a on nie miał zamiaru już dłużej udawać – dlatego gdy w odpowiedzi na ogłoszenie stanu wojennego arystokracja zwołała polityczny szczyt w Stonehenge, otwarcie przeciwstawił się rodzinie, wyrażając swoje poparcie dla potępianego przez konserwatywne rody Ministra Magii. Reakcja ze strony nestora była natychmiastowa: Percival został wydziedziczony; za publiczne opowiedzenie się za stroną promugolską, pozbawiono go nazwiska, tytułu, prawa do majątku oraz dachu nad głową, a z inicjatywy Carrowów rozwiązano również jego małżeństwo, jego samego uznając za martwego. To, jak poradzi sobie z prowadzeniem życia opieczętowanego łatką zdrajcy krwi, dopiero się okaże – biorąc jednak pod uwagę, że zdradzeni Rycerze Walpurgii milcząco obiecali mu zemstę, jego przetrwanie w nowej rzeczywistości stoi aktualnie pod poważnym znakiem zapytania.
Dodatkowe:
Miejsce zamieszkania: Kornwalia, Sennen
Czystość krwi: zdrajca krwi (czysta szlachetna)
Status majątkowy: średniozamożny
Amortencja: proszę o dopisanie: rumiankiem
Ain eingarp: kilkuletniego chłopca, beztrosko bawiącego się przed domem, otoczonym przez dziki, nienaruszony ludzką ręką krajobraz
Aktywność: proszę o dopisanie: chodzę na długie spacery z Rogogonem
+
I am not there
I do not sleep
- akcept:
Listopad '55 - Grudzień '56
Orientacja polityczna: Wciąż pozostaje wierny niezmiennej polityce rodu, czego dał publiczne świadectwo podczas szczytu w Stonehenge; otwarcie opowiedział się przeciwko rządom Ministra Magii. Chcąc poświęcić się idei przodków, przeszedł próbę i osiągnął rangę Śmierciożercy, związując się przysięgą wieczystą z człowiekiem, którego wybrał wspierać.
Ścieżka kariery: Po czterech latach pracy przeszedł z rezerwatu w Peak District do Kent. Podczas szczytu w Stonehenge, gdzie został mianowany nestorem, równocześnie stał się najmłodszym szlachcicem w historii dzierżącym to stanowisko. Obrana funkcja zmusiła go do pozostawienia pracy na rzecz Rosierów. Po odebraniu tytułu głowy rodu zaczął wdrażać w życie plan założenia hodowli trolli na terenach Cambridgeshire.
Rozwój: Próba sięgnięcia po umiejętność animagii po sześciu latach nauki zakończyła się sukcesem, a młody lord mógł poszczycić się niespotykanym darem zmiennokształtności. Własne poszukiwania w dziedzinie transmutacji oraz częste korzystanie ze swojego drugiego oblicza pozwoliły zdobyć mu poziom mistrzowski oraz wzmocnić nie tylko wilczą formę, lecz również i ludzką.
Więzy krwi: Wraz z pojawieniem się anomalii na terenie Wielkiej Brytanii rodzina Yaxley musiała się liczyć ze śmiercią najmłodszej z córek, lecz Lei udało się wyjść z choroby, a gdy tylko stanęła o własnych siłach, Morgoth połączył ją z Lupusem Black. Wraz z ostatnim dniem października ożenił się z Marine Lestrange.
Zyskane znamiona: Po złożeniu przysięgi wieczystej przed Riddlem na lewym przedramieniu pojawił się mroczny znak; podczas misji Rycerzy Walpurgii i spotkaniu z wilkołakiem otrzymał trzy zabliźnione szramy na lewym ramieniu; cienka blizna omijająca lewy oczodół pozostała po utarczce z wilkiem; od wyprawy mającej na celu pochwycenie wyspiarza rybojada, nosi widoczne blizny na lewym ramieniu po zębach smoka.Can I clear my conscience
If I'm different from the rest?
Do I have to run and hide?
I never said that I want this,
This burden came to me,
And it's made its home insideGrudniowy sabat zburzył pozorny porządek trwający w szeregach szlachty, ogarniając chłodem pozbawione swych seniorów rody. Udany zamach odebrał wielu znamienitych czarodziejów, pozostawiając również i Yaxleyów bez wodza. Lordowie Cambridgeshire nie poświęcili się jednak jedynie żałobie, wkrótce wybierając ze swego grona Leona Vasilasa i przyznając mu jednomyślnie tytuł nestora. Ojciec Morgotha był najwłaściwszą osobą, która była w stanie unieść ich rodzinę w chwili największego kryzysu. Obarczony nowymi obowiązkami nie miał wystarczająco wiele czasu, by samemu zadbać o wyjaśnienie tajemniczej choroby swej żony - zrobił to za niego jego syn. Odszukując w osobie Lucindy Selwyn sprzymierzeńca, zdołał rozwikłać zagadkę klątwy, którą została obłożona lady Yaxley, a także odszukać winnego tej zbrodni. Morgoth zamordował odpowiedzialnego za cierpienie matki. Równocześnie poświęcenie Rycerzom Walpurgii ze strony opiekuna smoków rosło, proporcjonalnie do oddalenia się od nich zajętego ojca. Jako jeden z nielicznych stanął przez Tomem Riddle, by złożyć mu wieczystą przysięgę i równocześnie stać się jednym z jego najwierniejszych popleczników - otrzymał w zamian maskę stanowiącą jego nową twarz, większą moc oraz mroczny znak, który od tamtej chwili miał mu przypominać o wypowiedzianych słowach. Póki co był najmłodszym i najsłabszym. Nie pozwolił jednak by wiek, świadczył o braku umiejętności oraz doświadczenia. Po prawie miesięcznym pobycie w Rumunii w tamtejszych rezerwatach, wrócił z nową wiedzą nie tylko o smokach, ale również i transmutacji. Od ukończenia nauki w Hogwarcie szkolił się w obecności babci, pragnąc zgłębić, tak jak ona, tajniki animagii. Pierwsza przemiana była niezwykle bolesna, jednak w końcu osiągnął zamierzony cel, a jego drugą, nierozerwalną częścią miał stać się czarny wilk.
Do you feel the hunger
Does it howl inside?
Does it terrify you?
Or do you feel alive?Tego samego miesiąca szeregi Rycerzy Walpurgii zasilił Cyneric, oddając swą różdżkę wyższej sprawie. Posiadając zaufanego kompana w organizacji, Morgoth wspomógł go swoją wiedzą o czarnej magii, lecz również przestrzegł przed nadużywaniem zaklęć tej dziedziny. Kuzyn miał stać się opoką dla młodego Śmierciożercy. Szczególnie że los znów złączył jego drogi ze ścieżką Lucindy - łamaczka klątw została wezwana do rezerwatu Peak District, by wspomóc Yaxleya w poszukiwaniach zaginionego smoka. Skomplikowane zaklęcie transmutacyjne połączyło umysł czarodzieja z magicznym stworzeniem, pozwalając na jego szybsze wyśledzenie i sprowadzenie bestii do domu. Nie było to jednak najtrudniejsze zadanie, które mu powierzono - porwanie i wydobycie informacji z brzemiennej Megary Carrow, chociaż zakończone sukcesem, zostawiło niesmak i wewnętrzny konflikt. Przekraczanie granic własnych zasad nie zakończyło się jednak. Wraz z przełomem kwietnia i maja podczas swoich wilczych tułaczek Morgoth natrafił w lasach na Barry'ego Weasleya, któremu odebrał życie. Pojawienie się anomalii dokładnie tej samej nocy, zlikwidowało podejrzenia o morderstwo młodego czarodzieja. Kwiecień był również miesiącem, który zapoczątkował senne połączenie Morgotha z Marine Lestrange - przyczyna tego zjawiska leżała w przeszłości, o której nie mogli wiedzieć. Wszystko wyjaśniło się, gdy ogłoszono zaręczyny między nim a młodą lady. Nie tylko życie prywatne Yaxleya miało ulec zmianie. Śmierciożercy wraz z kilkoma Rycerzami zostali wystawieni na samobójczą wręcz próbę wdarcia się do Azkabanu, skąd udało im się wydostać poszukiwanych kompanów. Wyprawa nie obyła się bez ofiar.
If I told you what I was,
Would you turn your back on me?
And if I seem dangerous,
Would you be scared?Wraz z każdym mijającym dniem Morgoth uzmysławiał sobie, że decydujące starcie miało odegrać się za jego życia. Zamierzał oddać je w pełni tym, którym poprzysiągł opiekę, jednak nie był w stanie zrozumieć, że prawo do głosu w tej sprawie mieli również jego bliscy. To o nich myślał, podejmując się niemożliwego i nie zamierzał dopuścić do tego, by którekolwiek narażało się w równym stopniu. Ów konflikt miał dopiero eskalować, a jego preludium wywołane zostało przez samych narzeczonych. Kłótnia okazała się być początkiem lawiny kolejnych zdarzeń, nad którymi nikt nie miał kontroli. Podporę i zrozumienie Yaxley odnalazł w córce kuzyna - Inara wsparła go swoim słowem oraz obecnością. Żadne z nich nie mogło mieć pojęcia, że ów protekcja miała okazać się znamienna, gdy podczas zebrania nestorów Morgoth został ogłoszony głową swojej rodziny. To właśnie między kamieniami Stonehenge świat ujrzał prawdziwe oblicze Voldemorta, a jego poplecznicy stanęli u jego boku, ujawniając się raz na zawsze. Szlachecki świat przełamał się, pozostawiając ocalałych w niewiadomej. Spoiwa zawiązanych podczas szczytu sojuszy zostały poddane próbie w czasie żałoby, lecz szlachecki duch nie mógł pozwolić sobie na słabość. Samhain okazał się datą znamienną dla młodego nestora i jego wybranki, jednak święto niosło ze sobą przekaz wymowniejszy i dotyczący całego czarodziejskiego świata. Świadectwo wystawione poprzez związanie dwóch rodów w ostatnim dniu października nie mogło być bardziej wymowne, a ukazanie siły ostałych, miało stać się filarami, na których czysta krew odbuduje swoją potęgę. Wszak Sanguinem et ferrum potentia immitis.
I've turned into a monster,
And it keeps getting stronger.
Bogin: trawione przez płomienie Yaxley's Hall wraz z uwięzionymi weń mieszkańcami (zamienić)
Amortencja: nocnym powietrzem, dębowym mchem, czarną porzeczką i palonym torfem (zamienić)
Ain Eingarp: silnych dziedziców rodu w lepszym świecie (zamienić)
Pasja: animagią oraz szeroko pojętą sztuką transmutacji, historią rodziny, polityką, zarządzaniem rodowym dziedzictwem (zamienić)
Aktywność: bywam w operze, poświęcam się doskonaleniu fechtunku, tłumaczę saksońskie woluminy tyczące się rodziny (zamienić)
Muzyka: opery, symfonicznej (dopisać)
Prosimy o skrócenie i zredagowanie całości do maksymalnie 1000 słów.
Poprawione.
[bylobrzydkobedzieladnie]
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Ostatnio zmieniony przez Morgoth Yaxley dnia 28.01.19 19:23, w całości zmieniany 5 razy
- akcept:
Listopad '55 - październik '56
Orientacja polityczna: W takim samym stopniu pozostał wierny swoim poglądom dotyczącym idei czystości krwi. Przeszedłszy próbę rycerza związał się z Czarnym Panem wieczystą przysięgą, tym samym stając się jednym z pierwszych śmierciożerców.
Ścieżka kariery: Przeprowadził przełomowe badania nad zwierciadłem przepowiadającym przyszłość, których wyniki otworzyły mu upragnione drzwi do Departamentu Tajemnic, gdzie został niewymownym w Sali Śmierci.
Rozwój: Nieustannie pogłębiał swoją wiedzę z dziedziny czarnej magii, ale także bardzo intensywnie studiował obronę przed nią, doceniając wagę praktyk defensywnych, które dawniej mocno zaniedbywał. Z biegiem czasu stał się również jeszcze lepszym kłamcą.
Więzy krwi: Spotkał i poznał biologicznego ojca. Krwawe żniwo zabrało Mulciberów. W pierwszej kolejności brata bliźniaka— Grahama, później kuzynkę Alisę, Mię, która obróciła się przeciw niemu i poświęciła swoje życie dla innych, a także trzeciego z braci: Vasyla, Pod sercem Cassandry rośnie jego pierworodny.
Zyskane znamiona: Mroczny Znak na prawym przedramieniu, blade blizny na dłoniach i przedramionach będące pamiątką po Szatańskiej Pożodze i niewielki ślad pod obojczykiem po poparzeniu skażoną anomalią dłonią Lysandry.Nieplanowane, choć wielokrotnie rozważane spotkanie z prawdziwym ojcem nadeszło nagle i niespodziewanie, krzyżując ich drogi podczas listopadowego wernisażu. Zgodnie z przypuszczeniami, Graham miał z nim więcej wspólnego, ale jednakowy sposób wychowywania starego Rosiera Ignotusa i Ramseya odbił na nich obu podobne piętno, wyrobił jednakowe przyzwyczajenia, ukierunkował jednakowy tok rozumowania, choć biegnące równolegle ścieżki nie były całkiem zbieżne. Ignotus, którego przez ostatni rok poznawał, okazał się człowiekiem bystrym, brutalnym, lecz posiadającym pokrzywiony moralny kręgosłup, którego jemu zdecydowanie brakowało. Choć za późno było na nadrobienie straconego czasu, stał się jego silnym partnerem, sojusznikiem i towarzyszem.
Razem byli też zrzeszonymi w Rycerzach Walpurgii przyjaciółmi Toma Riddle’a, który z upływającym czasem stawał się coraz potężniejszy. Zgodnie ze swoimi własnymi przekonaniami i życiową filozofią spełniał jego sugestie, a później polecenia, obserwując zachodzące w liderze ich ugrupowania zmiany. Otrzymywał od niego nieodstępną dla innych wiedzę i możliwości bazujące na czarnej magii, coraz głębiej wchodząc w otaczającą go ciemność. Bez wahania. Bez wątpliwości. Robił to, co uważał za słuszne, zgłębiając nieustannie arkana tajemnej wiedzy i rozwijając się w teorii i praktyce. Zapalczywie podchodził do nauki, znając cenę jaką w przyszłości przyjdzie mu za to zapłacić, podejmował się wszystkiego rozważnie, myśląc dużo, rozważając szanse i zagrożenia, błyskawicznie i czasem intuicyjnie podejmując niezbędne ryzyko, dzięki któremu mógł osiągnąć o wiele doskonalsze rezultaty.
Jako jeden z nielicznych dokonał trzech brutalnych morderstw na niewinnych ofiarach, dobrowolnie ściągając na siebie dożywotnie przekleństwo. Wszystko to dla potężnego Czarnego Pana, którym z czasem stał się Riddle. Próba lojalności zagwarantowała mu aprobatę rosnącego w siłę Voldemorta. Związał się z nim wieczystą przysięgą, oddając mu swoje ciało i swoją duszę w wieczną czarnomagiczną posługę. Mroczny Znak pojawił się na jego prawym przedramieniu, jako dowód przymierza, a wraz z nim wypełniły go niezwykłe siły i moce, których sam nigdy nie zdołałby na siebie ściągnąć. Był silny. Był potężny. I był niebezpieczny - bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. W ten sposób został jednym z pierwszych śmierciożerców, a jego działalność poskutkowała znalezieniem się u boku Voldemorta wśród najwierniejszych i najdzielniejszych.
Rozwój zawsze był dla niego kluczowy. Zdobywanie wiedzy i umiejętności, które miały mu przynieść kolejne możliwości i długowieczność pochłaniały każdą jego wolną chwilę. Uciążliwa bezsenność, na którą cierpiał się stale pogłębiała. Jego zmysły wyostrzały sie, szczególnie wrażliwy na zapachy węch. Wzmacniając umysł tracił witalność, ale nie dbał o to. Będąc w ciągłym ruchu, nieustannie w coś zaangażowany realizował się naukowo, czego efektem stało się porzucenie przez niego pozycji ministerialnego kata, kiedy tylko otrzymał propozycję otwierającą przed nim upragnione drzwi Departamentu Tajemnic. Był gotów do tego, by zgłębiać najbardziej ukrywane misteria metafizycznego świata. Brnął w karierę naukową, w końcu będąc pewnym, że znalazł się na odpowiednim miejscu. Pogrążał się w niedostępnej dla innych mistrzowskiej nauce, poświęcając temu każdą wolną chwilę.
Z bajki o trzech braciach przy życiu pozostał tylko jeden. Pogrzebał ich obu. Bliźniaka, którego niewyjaśniona śmierć i niemożliwość zidentyfikowania ciała jedynie irytowało i bękarta swojego ojca, którego poprzysiągł usunąć jako zagrożenie dla dbającej o niego uzdrowicielki i jej córki. Ostatnie zaklęcie w niego wymierzone należało jednak do jego ojca, który postanowił zdrajcy Czarnego Pana wymierzyć sprawiedliwość. Ale poza nimi dwoma obserwował upadek i przemijanie innych Mulciberów o wielkim potencjale, którzy na końcu swojej drogi okazywali się jednak zbyt słabi, by wygrać walkę ze śmiercią. On nie był — uparcie trzymał się ziemskiego podołu, nie zamierzając go opuścić tak wcześnie. Jego instynkt przetrwania stawał się coraz silniejszy, ale wraz z nim rosło podejmowane każdego dnia ryzyko. Opierał się porażce nieraz wyślizgując jej z rąk jak wąż, lub jak kot — finalnie spadając na cztery łapy. Samodzielnie lub za sprawką wyjątkowej magii w rękach wyjątkowej kobiety.
Oddał to, co było dla niego najcenniejsze — własne życie — w ręce jednego uzdrowiciela, co okazało się jego wybawieniem i zgubą jednocześnie. Milcząca zgoda na podejmowanie działań mających ratować jego zdrowie i życie poza jego własną jurysdykcją ściśle wiązała się obdarzeniem kogoś zaufaniem. Otwarte na wyłączność drzwi były włazem do najgłębiej osadzonych i ukrytych w ciemnościach treści. Poruszenie ich zbudziło latami usypiane przez niego demony — zdziczałe emocje, których używał sprawnie wyłącznie w interesach, przygaszone i kontrolowane przez niego w sposób niemalże doskonały. Tknięte samoistnie pchały go w rozkosz kobiecego ciepła i ukojenie w burzy, której sam nieraz był siewcą. Gotów na oszacowanie kosztów i podjęcie każdego ryzyka zawsze sięgał po to, czego chciał, a to, czego zaczął pragnąć okazało się daleko poza jego zasięgiem. Owocem pożądania i odczuwanego głodu stało się nowe życie. Poczęte w namiętnościach i sączącej się truciźnie.
Nieprzerwanie rósł w siłę, zachowując jedynie pozory pokory, której gorzkiego smaku nie znał za dobrze. Bezduszność była coraz bardziej widoczna w jego działaniach, a coraz bardziej otwarte poczynania udowadniały, że był gotów powziąć wszelkie środki, by osiągnąć zamierzony cel. Był skuteczny, pewny siebie, konsekwentny i niejednoznaczny. Wystawiany na coraz większą ekspozycję aurorów zuchwale umykał przed sprawiedliwością, tkwiąc u boku Czarnego Pana i w jego imieniu wymierzając ją zgodną z własną definicją.
Ain Eingarp: W zwierciadle pewnie ujrzę Cassandrę. (do podmiany)
+
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
- akcept:
Kwiecień '56 - Marzec '57
Orientacja polityczna: Odszedł z Zakonu Feniksa, dostrzegając konflikt między własnymi zasadami a radykalizacją idei organizacji. Jego poparcie dla mugoli wśród czarodziejów nie uległo zmianie. Profesor opowiada się za kompletną dezintegracją Ministerstwa Magii i reformacją systemu, który w nowej odsłonie zawierałby wpływ każdego z czarodziejów, a nie tylko grupy wybranych.
Ścieżka kariery: Prowadzi badania związane z naprawą sieci kominkowej Fiuu; wspomagał naukę patronusa; nagrodzony premią za pracę włożoną w naukę uczniów.
Rozwój: Po latach opanował sztukę oklumencji, nie przestając dokształcać się w obronie przed czarną magią i urokach.
Więzy krwi: Związał się z Pomoną Sprout, z którą oczekują potomstwa. Pobrali się w sekrecie pierwszego dnia wiosny.
Zyskane znamiona: Sieć ledwie widocznych, delikatnych blizn w niektórych miejscach ciała nabytych podczas zamieszek na Pokątnej.Do końca kwietnia Jayden pozostawał w takim samym świecie, jaki znał od zawsze. Uśmiechnięty, serdeczny i pomocny wobec każdego, kogo spotkał na swej drodze. Czerpał garściami z bycia profesorem i wspomagał uczniów przed końcem roku szkolnego. Egzystując w sielankowym ekosystemie, nie spodziewał się, że cokolwiek tak gwałtownie zaburzy ten względny spokój. W przeddzień jego naukowego wyjazdu do Szkocji otrzymał sowę, która niosła list z prośbą o pomoc. Zakonnicy powracający z odsieczy potrzebowali wsparcia przy zajęciu się kilkorgiem dzieci — niestety nie wszystkim udało się przeżyć. Targany wyrzutami sumienia i koszmarami z tragicznych wspomnień astronom popadł w bezsenność. Podczas lipcowego spotkania Zakonu Feniksa zdecydował się odejść z organizacji, równocześnie pozwalając na usunięcie wspomnień związanych z grupą. Nie miał pamiętać poznanych tam osób, swoich działań ani samego faktu istnienia popleczników idei Albusa Dumbledore'a. Na powrót stał się dawnym sobą — pozbawionym większych zmartwień naukowcem, jednak kolejny kryzys odebrał mu szansę na spokojne życie. Pod koniec sierpnia została mu przekazana wiadomość o śmierci dwóch, bliskich kuzynek. Nie mogąc sobie poradzić ze stratą w pojedynkę, zwrócił się o pomoc do Pomony Sprout, która pozwoliła mu zamieszkać u siebie na czas rekonwalescencji. Depresja wywołana silnym szokiem zmusiła go również do ustąpienia z obowiązków nauczyciela na okres miesiąca. W międzyczasie Jayden podejmował się napraw anomalii szalejących wciąż po terenach Wielkiej Brytanii, próbując jakoś poradzić sobie ze stratą i zżerającym go poczuciem winy.
Przełom roku 56' i 57' przyniósł kolejne zmiany, których nikt nie mógł się spodziewać. Podczas Świąt Bożego Narodzenia Vane wyznał swoje uczucie Pomonie, co wywołało lawinę emocji oraz nowych doświadczeń. Między Świętami a Nowym Rokiem Jayden brał udział w atakach przeprowadzanych przez Rycerzy Walpurgii na Ulicy Pokątnej i chociaż stanął w obronie jednego ze szturmowanych lokali, przegrał, ostatecznie lądując w szpitalu. Nie przejął się zbytnio swoim stanem zdrowia, jednak porażka zostawiła w nim sporą porcję żalu i goryczy do samego siebie. Nie miało to być jednak jedyne zmartwienie astronoma — na Sylwestrze w Dolinie Godryka Pomona zdecydowała, że relacja między nimi nie miała racji bytu. Tym samym czarownica odcięła się od mężczyzny, unikając jego obecności w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Astronom skupił się więc na aktualnie prowadzonych badaniach mających przywrócić sprawność sieci Fiuu, bezskutecznie próbując przez ten czas porozumieć się z zielarką. Próbował oddać się całkowicie pracy, jednak nie był w stanie zapomnieć o ukochanej osobie, przez co popadł po raz kolejny w marazm. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek znów ją zobaczy, ale w połowie lutego pod jego drzwiami pojawiła się Pomona, zamierzając się pożegnać — chciała zrezygnować z pracy w Hogwarcie i wyprowadzić z Hogsmeade. Przekazała mu również wiadomość o swojej ciąży, która zaczęła się podczas ich grudniowego romansu. Jej plany dotyczące ucieczki musiały jednak ulec zmianie, bo Vane nie zamierzał jej na to pozwolić. Wciąż był w niej zakochany i sądził, że czarownica się od niego odsunęła z powodu braku odwzajemniania tego uczucia. Prawda była inna. Po ustaleniach odnośnie wspólnej przyszłości, w które wplecione zostały zaręczyny, para czarodziejów sprzedała oba mieszkania w Hogsmeade i przeniosła się do domu w Parku Narodowym Killarney w Irlandii, gdzie Pomona mogła w spokoju donosić ciążę. Pozwoliło to im na życie poza zasięgiem wzroku i opinii tradycjonalistycznego społeczeństwa. Pierwszego dnia wiosny pobrali się w sekrecie przed wszystkimi. Równocześnie, by uniknąć niechcianych pogłosów, przyjęli oficjalną wersję wydarzeń, w której mieli być małżeństwem od grudnia poprzedniego roku. Wspólnie zaczęli tworzyć przyszłość, starając odnaleźć swoje miejsce w czasie narastającego konfliktu i nie zapominając, co było najważniejsze i co było warte ochrony.
Bogin: umierająca w bólach porodowych Pomona wraz z dzieckiem (zamienić)
Amortencja: ziołowa mieszanka (dopisać)
Ain eingarp: żonę z gromadką bawiących się w ogrodzie dzieci (zamienić)
Pasja: magia umysłu (dopisać)
Aktywność: uczy się jak być rodzicem (dopisać)
+
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
- akcept:
Styczeń '56 - Marzec '57
Orientacja polityczna: Justine pozostaje stała w swoich poglądach. Będzie bronić wszystkich i wolności jako czarodziej i jak Gwardzistka tak długo, jak będzie w stanie.
Ścieżka kariery: złożenie wypowiedzenia na koniec czerwca w Pogotowiu Ratunkowym, obranie ścieżki zawodowej Aurora, rozpoczęcie kursu w sierpniu 56'
Rozwój: dotarcie do wypartych wspomnień pomogło Justine osiągnąć całkowitą kontrolę nad jej metamorfomagicznymi zmianiami, jednocześnie zmieniając jej poziom umiejętności kłamstwa. Zdecydowanie rozwinęła umiejętności ciała, nauczyła się pływać, jeździć konno i walczyć wręcz.
Jeśli chodzi o umiejętności magiczne to rozrosły się w szybkim tempie. Szybko na wierzch wysunęła się Obrona Przed Czarną Magią, w której Justine bryluje. Daleko za nią nie znajdują się Uroki, oddając jednak prym. Magia Lecznicza zastała się w miejscu w którym zostawiła ją Tonks zmieniając ścieżkę zawodową.
Więzy krwi: niezmienne panna, zamordowana matka w kwietniu
Zyskane znamiona: Wiele blizn, które zyskała podczas przeżytych sytuacji i PróbyRok 56 okazał się rokiem zmian i doświadczeń, którego Justine jeszcze na początku miesiąca nie spodziewała się w ogóle. Początek roku nie zwiastował jeszcze wielkich zmian, mających całkowicie zmienić jej życie i drogę. Jedno pozostawało niezmienne - przekonania.
Pierwszy raz o Zakonie Feniksa usłyszała od przyjaciela, który zjawił się w kuchni niewielkiego mieszkania wraz z piórem, które posiadało jej imię. Chciała robić więcej, przyczyniać się bardziej i właśnie dostała ku temu okazję angażującą się całkowicie.
Myśl o samorozwoju rosła w niej, jednocześnie rozbijając się o kolejne ściany i stawiając czoła stawianym przed nią problemem. Kwiecień wraz z Bathildą przyniosły możliwość, szansę, cel. Jednak ten musiał zaczekać, gdy światło dzienne ujrzała noszona na ramionach klątwa - to ją należało zająć się najpierw. Lekarstwo jednak potrzebowało własnego czasu, który musiała mu ofiarować odsuwając od siebie na jakiś czas cel, mając go jednak na uwadze i w zasięgu wzroku. Spotkanie z Alexem, pomogło odnaleźć wspomnienia, które skrywała przed samą sobą. Te same, które - jak się okazało - powiązane były możliwością osiągnięcia całkowitej kontroli nad włosami, które w ciągu lat nadal przynosiły jej problemy. Wyciągnięcie ich na wierz, uporanie się z nimi, pamiętanie ich sprawiło jednocześnie, że zyskała całkowitą władzę nad przemianami. Kwiecień niósł też ból i stratę, pierwsze tak rażące zetknięcie się z dyskryminacją ze względu na pochodzenie. Uskutecznione na podstawie nieistniejącego dekretu przesłuchanie zakończyło się wywozem. Pielęgnacją uczucia niedopasowania i bycia niedostateczną - nieodpowiednią. Walczyła, nie poddając się złym emocjom i choć droga na wolność zdawała się możliwa do osiągnięcia, nie sądziła, że tego dnia, w Złotej Wieży, straci tak wiele. Od tego dnia wizja martwego, jeszcze ciepłego ciała matki miała na stałe zawitać w jej koszmarach. Popełnione błędy miały ją ścigać i nawiedzać, przypominając, że zjawiła się za późno ledwie o sekundy. Spotkane w Hogwarcie dzieci udało się uratować. Tonks wraz z kuzynką została pojmana, nie miała pojęcia ile dni minęło. Uratowały ją anomalie - siły zrodzone z czarnej magii. Mimo swego zła, to one dały jej wolność.
Maj nabrał ciemnych kolorów, mimo otrzymania tego, czego pragnęła od lat - bliskości Skamandera. Stała się inna, tragedie, które ją dotknęły, tortury których doświadczyła w wieży i widoki, których nie potrafiła wyprzeć z głowy złożyły się na nią całą. Inną, nową. Z początku się pogubiła, popadła w nowy stan, ponury, zabierający uśmiech, nie przestając jednak działać. Nie funkcjonowała jednak dobrze- jadła gdy musiała, spała kiedy jej organizm odmawiał dalszego funkcjonowania, całość sił poświęcając Zakonowi w który wsiąkała bardziej nadal mając na myśli jeden cel. W kolejnym miesiącu zrozumiała co zrobić, jak szybko stać się lepszą wojowniczką - bo tego jednego była pewna, miała zamiar walczyć. Czerwiec nie różnił się więc pod względem zmian od innych zanadto. Pod jego koniec Tonks złożyła wypowiedzenie w Pogotowiu Ratunkowym i rozpoczęła mozolne przygotowania do nadchodzącego egzaminu pozwalającego na dostanie się na kurs przygotowawczy dla aurorów. Miesiące ćwiczeń, czytania kolejnych ksiąg, przypominania sobie wiedzy książkowej i tej, którą podpowiedzieli jej znajomi. Do tego niezmienna walka z siejącymi spustoszenie wokół anomaliami. Nadal jest u Skamandera, ale ma wrażenie, że im bliżej są fizycznie, tym dalej od się odsuwa. Pożar Ministerstwa zdawał się wyznaczać kolejny milowy krok ku wojnie, która już czaiła się za rogiem.
W końcu nadchodzi czas największych zmian - sierpień - niesie ze sobą rozpoczęcie egzaminu, który ku jej zdziwieniu przechodzi z jedyni z lepszych wyników. A jego końcówka niesie coś jeszcze innego, ważniejszego, cel, do którego kroczyła od kilku miesięcy. Próba. Bolesna, trudna, pełna wybór rozdzierających serce, o których nie mógł wiedzieć nikt, poza nią. Poświęcenie i przysięga, którym się oddaje przelewając własną krew, wiążąc swą duszę z Zakonem na zawsze. Dla świata w którym każdy będzie mógł żyć ze spokojem i w bezpieczeństwie.
Staje się gwardzistą, jednocześnie zaczynając nowy etap życia, mimo sprzeciwów padających ze strony mężczyzny, którego kocha.
Początek września niesie ostatnią wojnę na oceanie uczyć, podryg serca, który jeszcze wierzy. Ale zmęczona walką, zraniona, odsunięta odsuwa się w cień nie zapominając uczucia - nie potrafiąc się go pozbyć. Trafia pod dach przyjaciółki, czując się bardziej jak gość niż mieszkaniec. Zatraca się w wymagających ćwiczeniach i zadaniach kursu i wszystkim tym, co robi dla Zakonu Feniksa. Jednocześnie pozwala dotrzeć do siebie informacji od przyjaciół. Musi zacząć o siebie dbać - inaczej, wszystko będzie na nic.
Końcówka roku niesie ze sobą niespodziewane sytuacje. Anomalia, która stawia ją na przeciw odwiecznego wroga. Przynosi też małe życie w postaci Łobuza, sieroty, którego zabiera ze sobą. A jedna z walk z drugą przeciwniczką skutkuje umknięciem śmierci. W tej potyczce traci jednak nogę, przez miesiąc ucząc się funkcjonowania bez niej. Otrzymuje ją na nowo, choć czas rehabilitacji i powrotu do sprawności sprzed miesięcy zdaje się długi.
Świat zmierza ku wojnie, widać to w mijających miesiącach. W Ministerstwie odebranym po przewrocie na Szczycie, po spotkaniu na Zamglonych Wzgórzach i po ataku na ludzi podczas sylwestrowej nocy. Wszyscy czują terror, który rozchodzi się po ulicach nie mając pojęcia, że nadchodzący nowy rok przynosi pełną krwi rzeź, za którą Justine będzie obwiniać się personalnie.
Wchodzi nowy rok, a wraz z nim pojawią się zarówno kolejne problemy, jak i kolejne wyzwania. Na horyzoncie widnieje też sylwetka mężczyzny, innego, którego nie widziała od lat.
Wszystko jest skomplikowane a pośród tego jest ona - jednocześnie zdecydowana i w jakiś sposób zagubiona. Samotna i otoczona ludźmi. Walcząca z własnymi pragnieniami.
+
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
- akcept:
Maj 1956 – Maj 1957
Orientacja polityczna: Promugolska, Charlie nadal należy do Zakonu Feniksa i działa jako alchemik, choć trzyma się w cieniu.
Ścieżka kariery: W lutym 1957 otrzymała awans, zostając alchemiczką na oddziale urazów pozaklęciowych i trzymając pieczę nad tamtejszą pracownią alchemiczną. Początkiem kwietnia zmuszona była dla własnego bezpieczeństwa porzucić pracę w Mungu, Alexander Farley oferował jej pracę w swojej lecznicy.
Rozwój: W ciągu minionego roku Charlie intensywnie doskonaliła się w sztuce eliksirów oraz astronomii, wyspecjalizowała się w eliksirach leczniczych. Poszerzyła także wiedzę w zakresie zielarstwa i anatomii, wciąż pielęgnuje i rozwija umiejętność transmutacji i animagii.
Więzy krwi: W październiku 1956 za sprawą anomalii zaginęła jej siostra, Vera, a w marcu 1957 odnaleziono jej ciało. Tym sposobem obie jej siostry nie żyją, wciąż ma rodziców i brata, przebywającego za granicą.
Zyskane znamiona: Brak.Rok 1956 przynosi wiele zmian w do niedawna spokojnym i przepełnionym rutyną życiu Charlie. Anomalie wywracają do góry nogami jej rzeczywistość, a jej czas odtąd jest dzielony pomiędzy jeszcze intensywniejszą pracę na rzecz Munga a Zakon Feniksa, któremu pomaga jako alchemiczka. W związku z anomaliami nie narzeka na brak obowiązków, a empatyczna natura i chęć pomocy innym nakazują jej zaangażowanie; po wybuchu anomalii, a także po czerwcowym pożarze ministerstwa zarówno Mung, jak i Zakon potrzebują zdolnych rąk do pracy. Prawdopodobnie jedynym pozytywnym skutkiem tych wydarzeń jest to, że z powodu wytężonej pracy jej umiejętności alchemiczne rozwijają się szybciej niż kiedykolwiek przedtem, zaś chęć przysłużenia się Zakonowi sprawia, że po godzinach, we własnej domowej pracowni, podejmuje się nauki warzenia mikstur znacznie trudniejszych. Choć nie potrafi walczyć i nie podejmuje się niebezpiecznych zadań, czuje się lepiej gdy wie, że Zakonnicy wyruszają na misje dobrze zaopatrzeni w eliksiry.
Poświęcając się pracy, nauce i Zakonowi rzadziej odwiedza rodzinną Kornwalię i rodziców, co dodatkowo jest utrudnione przez anomalie i problemy z teleportacją. Wciąż mieszka ze starszą o rok siostrą w Londynie, ale październik przynosi kolejną rodzinną tragedię – Vera znika podczas wykonywania obowiązków służbowych w dość tajemniczych okolicznościach, a dla Charlie nastają smutne miesiące oczekiwania na wieści o jej dalszych losach i kurczowego trzymania się nadziei na to, że może Vera wciąż żyje, tylko nie może wrócić do domu. W listopadzie poznaje okoliczności ostatniego dnia Very, dowiaduje się, że zaginęła przy źródle niebezpiecznej anomalii.
Znów rzuca się w wir pracy, by nie myśleć o przeżywanym bólu i o przykrej samotności. Zniknięcie siostry uświadamia jej, jak poważna jest sytuacja, a oprócz anomalii dodatkowym zagrożeniem są tak zwani Rycerze Walpurgii. Mimo strachu nie rezygnuje z członkostwa w Zakonie Feniksa, wciąż chce pomagać swoimi eliksirami tym, którzy tego potrzebowali bez względu na ich pochodzenie, chociaż w Mungu nie obnosi się ze swoimi poglądami, woląc zachowawczo trzymać się w cieniu. Nie lubi ryzykować i stara się nie kusić losu ani nie ściągać na siebie zainteresowania potencjalnych wrogów.
Pomaga też Anthony’emu Macmillanowi, który w Stonehenge naraża się konserwatywnym rodom; tak naprawdę jednak Charlie poznała go już wcześniej, gdy różne zbiegi okoliczności i niefortunne sploty wydarzeń regularnie przecinały ich ścieżki, stawiając ich na swojej drodze. I choć mężczyzna pewnego dnia przestaje być jej obojętny, młoda alchemiczka trzyma swoje uczucia w ryzach, świadoma tego, jak dużo ich dzieli a także tego, że w obecnych czasach musi poświęcać się przede wszystkim pracy.Pod koniec grudnia koszmar anomalii zostaje zakończony przez Zakonników, którzy wybrali się do Azkabanu, co nie kończy problemów, z jakimi przychodzi jej się borykać. Rzeczywistość staje się coraz bardziej niepewna i mroczna, i nawet niegdyś tak wymarzony awans zawodowy nie jest w stanie osłodzić Charlie tej nowej codzienności, w której przyszłość zdaje się spowita mgłą i nie wiadomo, który dzień może okazać się tym ostatnim. Śmiałe marzenia tracą na znaczeniu, Charlie nie potrafi z równą lekkością co dawniej marzyć o podróżach ani o własnych badaniach i wynalezieniu przełomowego eliksiru, czego zawsze pragnęła. Skupia się na tu i teraz, na pilniejszych problemach. Mugolacy i osoby im sprzyjające w najlepszym przypadku tracą posady, w gorszym znikają bez śladu. Sama straciła siostrę, która odnajduje się dopiero w marcu, niestety martwa, zabita przez anomalię. To ostatecznie zdusza w Charlie resztkę wcześniejszych nadziei na odnalezienie najbliższej osoby. Vera spoczywa na cmentarzu obok Helen, a Charlie odtąd musi samotnie iść przez życie i mierzyć się z problemami, już bez tak drogiego jej siostrzanego wsparcia.
Końcem marca podejmuje decyzję o opuszczeniu Londynu i przeprowadzce do rodzinnej Kornwalii, którą zawsze uważała za prawdziwy dom. Po śmierci siostry oraz dalszych związanych z wojną problemach już nic nie trzyma jej w Londynie. Jak się okazuje, uciekła w samą porę, krótko przed przerażającymi czystkami w mieście. Najpierw zamieszkuje u rodziców, a kilka dni później kupuje własny mały domek – z racji swojej przynależności do Zakonu nie chce narażać bliskich i woli zamieszkać niedaleko nich, ale nie razem z nimi.
Jak większość Leightonów lepiej czuje się bliżej natury, próbuje także karmić się złudzeniami, że na terenach od wieków zamieszkiwanych przez jej rodzinę będzie się czuła bezpieczniej niż w Londynie, choć nie wiadomo, czy w tych czasach ktokolwiek może się tak czuć. Ucieczka ze stolicy wiąże się także z koniecznością porzucenia pracy, życiowego powołania, jakim było pomaganie potrzebującym w Mungu – ale czy mogłaby je wypełniać, skoro ktoś próbuje dzielić potrzebujących na lepszych i gorszych, a mugolacy i przeciwnicy systemu nie mają swobodnego dostępu do leczenia? Charlie próbuje sobie poradzić z trudnymi emocjami związanymi ze śmiercią siostry, utratą pracy i coraz realniejszym widmem wojny. W jej sercu nadal tli się nieodwzajemnione uczucie wobec kogoś, kto nie jest jej pisany i kto kocha inną. Chociaż jej życie wywróciło się do góry nogami, stara się trzymać resztek nadziei i nie rozsypać się zupełnie, choć momentami niewiele brakuje. Początkiem kwietnia jest bliska rzucenia się z klifu do morza, ale przy życiu utrzymuje ją myśl, że nadal są ludzie, dla których warto żyć – rodzina, przyjaciele, Zakon, a także potrzebujący w Oazie i nie tylko. Później Alexander zatrudnia ją w swojej lecznicy, ale połowa maja przynosi kolejny przykry wstrząs – nazwisko Charlie z nieznanego jej powodu znajduje się wśród poszukiwanych, mimo że nigdy się nie wychylała i unikała ryzykownych posunięć. To zmusza ją do ukrywania się i jeszcze większej ostrożności.
Patronus:
Patronus - dokładniejszy opis: Przez lata udawało jej się wyczarowywać tylko srebrzystą mgiełkę, jednak po dołączeniu do Zakonu Feniksa podszkoliła się w białej magii i jej patronus przybrał w końcu cielesną postać. Jest kotem, takim samym jak jej postać animagiczna. Żeby go wyczarować przywołuje wspomnienia szczęśliwej przeszłości – przede wszystkim czasów mieszkania w Kornwalii z rodziną, kiedy wszyscy Leightonowie byli w komplecie i jej siostry wciąż żyły. To wtedy była najszczęśliwsza. Przypomina sobie Verę, Helen i szczęśliwych rodziców, odkrywanie swoich życiowych pasji i doskonalenie się w nich oraz błogą rzeczywistość bez wojny i niepewności jutra. Szczęśliwe są też dla niej wspomnienia z Hogwartu, gdzie zdobywała wiedzę i dążyła do swoich marzeń o zostaniu alchemiczką, nie znając jeszcze prawdziwych trosk i lęków.
Bogin: Martwe, zmasakrowane ciało Very lub ciała rodziców
Amortencja: Polne kwiaty, zapach morza z rodzinnej Kornwalii, a także powietrza po deszczu, starych książek, ulubionej herbaty, lasu, kocimiętki i ziół, oprócz których można też wychwycić nutkę wrzosu... i ognistej whisky, kojarzącej się z niespełnionym zauroczeniem
Ain Eingarp: Świat bez wojny, w nim jej rodzina jest w komplecie, obie siostry żyją i stoją obok niej; ona sama jest uznaną alchemiczką, z której bliscy są dumni i która pomogła wielu ludziom, a także stworzyła recepturę nowego eliksiru leczniczego
Pasja: Eliksiry, astronomia, zielarstwo, opieka nad magicznymi stworzeniami, koty, transmutacja, nauka, książki
Quidditch: Zjednoczeni z Puddlemere
+
- akcept:
Styczeń '56 - Marzec '57
Orientacja polityczna: W maju 1956 roku Lucinda dołączyła do Zakonu Feniksa. Blondynka od zawsze chroniła życie innych ludzi bardziej niż swoje własne. Przed spotkaniem z Alexem, na którym dowiedziała się o istnieniu Zakonu, na własną rękę starała przeciwstawiać się rozpoczynającej się wojnie.
Ścieżka kariery: Lucinda nadal pozostaje poszukiwaczem artefaktów oraz łamaczem klątw i uroków jednakże już nie na usługach Ministerstwa, a jedynie swoich własnych.
Rozwój: Dzięki przynależności do organizacji szlachcianka zwiększyła swoje umiejętności z zakresu obrony przed czarną magią oraz uroków. Dodatkowo udało jej się poznać tajniki legilimencji.
Więzy krwi: -
Zyskane znamiona: podłużna blizna na karku skryta zwykle pod włosami oraz ciągnąca się od obojczyka aż po żebra blizna od noża przyniesiona z Azkabanu.Powrót do Londynu miał być dla Lucindy jedynie tymczasowym rozwiązaniem. Ucieczką przed miażdżącymi ją wyrzutami sumienia. Tak się jednak nie stało. Pierwszy raz od wielu lat poczuła, że to jest miejsce, w którym powinna zostać.
Wraz z przyjściem Nowego Roku w świecie arystokracji zaważało. Wydarzenia, które miały miejsce na sabacie odbiły się echem w całej magicznej społeczności. Morderstwo nestorów szlacheckich rodów wpłynęło także na Lucindę i jej funkcjonowanie na Wyspach Brytyjskich. Bowiem blondynka nie miała zamiaru ukryć się w swoim mieszkaniu na Pokątnej i zaprzestać poszukiwań artefaktów. Pod okiem rodziny było to jednak o wiele trudniejsze. Dzięki umiejętnościom łamania klątw na nudę nie mogła narzekać. Zgłaszało się do niej wielu czarodziejów w tym arystokratów, a nawet samo Ministerstwo. Wtedy była to instytucja, która stanowiła prawne ugruntowanie ich magicznego społeczeństwa.
Wraz z początkiem roku, Lucinda zatraciła się w pracy. Czując, że to jest to co finalnie pozwoli jej oderwać się od nieco krętej przeszłości. Blondynka wiele swojego czasu poświęciła na pomoc w poszukiwaniach lordowi Yaxleyowi. Było to jedno z najtrudniejszych zleceń w jej karierze poszukiwacza i łamacza klątw. Włożone w to emocje przełożyły się na ich współpracę przez co kobieta kolejny raz ulokowała swoje uczucia tam gdzie nie powinna. Gdy ich wspólne poszukiwania się zakończyły, Lucinda musiała zmierzyć się z własnymi słabościami i oddać swojej naiwności pierwsze skrzypce. Na jej szczęście wszystko skończyło się szybciej niżeli zdążyło się zacząć, a o cenie jaką przyszło jej za to zapłacić wolałaby nie pamiętać.
Wiosna 1956 roku przyniosła w ich społeczności wiele zmian. Arystokracja musiała stanąć przed wyborem strony: promugolskiej lub antymugolskiej. Zorganizowano referendum, które miało niewiele wspólnego z głosem magicznych obywateli, a na ulice wyszła stworzona przez Ministerstwo jednostka antymugolskiej policji. Pokój zdawał się być jedynie wspomnieniem i blondynka odczuwała to na własnej skórze. Chaos, który zapanował na ulicach był porównywalny z tym, który pojawił się w jej głowie. Pomimo tego ciągle starała się brać czynny udział w życiu czarodziei – tych bliskich jej sercu i tych jedynie z nią spokrewnionych. Nadal udzielała się także zawodowo i pomagała ludziom spotykanym na ulicach. Przechodził ją dreszcz na samą myśl ilu niewinnych ludzi dotknął niesprawiedliwy los. Karząca ręka władzy.
Maj 1956 roku sprowadził na świat czarodziei chaos, którego nikt się nie spodziewał. Magia stała się kapryśna, a używanie jej bardzo niebezpieczne. Nawet nieświadomi niczego mugole odczuli skutki niefrasobliwości magii, a czarodzieje nie były w stanie sobie z tym poradzić. 10 maja do jej mieszkania na Pokątnej przybył Alexander, który opowiedział jej o Zakonie Feniksa. Kuzyn Lucindy doskonale znał jej stanowisko względem mających miejscem zdarzeń i podejrzewał, że blondynka prędzej czy później będzie szukać sposobu na to by pomóc bezbronnym czarodziejom. Szlachcianka na propozycję kuzyna przystała nie wahając się nawet przez chwile. Czuła od dawna wiszącego nad głowami niewinnych kata i chciała przyczynić się do mającej nadejść zmiany. W końcu nie miało znaczenia to co się z nią stanie, a jedynie to co mogła zrobić dla innych.
Początek lata przyniósł ze sobą kolejne tragiczne w skutkach zdarzenia, w których Lucinda nieplanowanie brała udział. 23 czerwca 1956 roku spłonęło Ministerstwo Magii. Pożar ten zabrał ze sobą wiele ofiar, a szlachciance jako jednej z nielicznych udało się tego dnia uciec przed płomieniami. To wpłynęło na jej poglądy i zostawiło rysę na jej i tak rozchwianej psychice. Wtedy po raz pierwszy poczuła, że nie ma odwrotu. Wojna oplatała ich z każdej strony – niczym bluszcz.
Choć krajobraz za oknem zmieniał się na jesienny to napięta atmosfera wciąż rosła w siłę. Światu ciężko było podnieść się z kolan, gdy wciąż szalały anomalie, a magia pozostawała bardzo niebezpieczna. Szlachta czująca nacisk ze strony narastającego w siłę konfliktu zorganizowała szczyt w Stonehenge. Choć samej Lucindy tam nie było to jednak każda decyzja podjęta przez Alexa była także jej decyzją. Wtedy też na jaw wyszedł fakt, że nestorem rodu Selwyn została ciotka Lucindy, której opinia w rodzinie nie należała do najprzychylniejszych. Lady Morgana zmieniając politykę rodu na antymugolską próbowała wydać Lucindę za mąż za lorda Craiga Burke, ale sprzeciwił się temu pełniący funkcję nestora rodu Burke – Edgar. Po szczycie, na którym miał miejsce zamach stanu wiele rodzin szlacheckich opowiedziało się za Lordem Voldemortem i jego rządami.
27 grudnia 1956 roku Zakonnicy postanowili rozprawić się z mocą anomalii raz na zawsze. Ta szczególna misja była trudna i wymagała od nich wielkiego samozaparcia. Walka, przez którą przeszli Zakonnicy w Azkabanie odcisnęła wielkie piętno na fizycznym i psychicznym stanie zdrowia blondynki. To tam walcząc z największymi koszmarami niemal nie zginęła próbując walczyć z wielką i nieokiełznaną magią.
Blondynka przez długi czas uważała, że uda jej się oddzielić swoje prywatne odczucia od działania w Zakonie. Kiedy poznała Macnaira nie należała jeszcze do Zakonu Feniksa i nie podejrzewała by ten był jednym ze zwolenników Czarnego Pana. Spotkanie po latach ujawniło wrogość, którą do siebie pałali i nic nie wskazywało na to by miało się to zmienić. Wspólnie dzielony zawód niejednokrotnie skrzyżował ich ścieżki i początkowa niechęć do mężczyzny zaczęła maleć. Wraz z pojawiającymi się w niej uczuciami przychodziły podejrzenia względem jego poglądów. Lucinda starała się wypierać ze świadomości fakt, że kolejny raz pozwoliła sobie na ulokowanie uczuć w kimś z kim nigdy nie będzie mogła ich dzielić. Po wielu tajemnicach i dwuznacznościach w styczniu 1957 roku blondynka postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Szlachcianka razem z czarodziejem doszli do wniosku, że nie są w stanie wyrzec się własnych poglądów w imię jakichkolwiek uczuć. Nawet jeśli było to najtrudniejszą rzeczą jaką musiała zrobić. W końcu w miłości tak jak na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. O tym także dotkliwie się przekonała.
Zakon Feniksa rósł w siłę pozyskując do swych szeregów nowych sojuszników, a na miejscu dawnego Azkabanu powstała Oaza mająca stanowić bezpieczne miejsce dla wszystkich czarodziejów. Choć wojna zbierała swoje żniwo już od wielu miesięcy to Lucinda czuła, że nie zbliżają się nawet do jej szczytu.
+
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5