Wydarzenia


Ekipa forum
Piwniczna pracownia alchemiczna I
AutorWiadomość
Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]23.07.17 13:38
First topic message reminder :

Pracownia Valeriego

Ściany obłożone są książkami, fiolkami pustymi i wypełnionymi różnymi specyfikami, zmyślnymi aparaturami, butelkami pełnymi alkoholu, przedmiotami użytecznymi jak i niepotrzebnymi śmieciami. Wszystko co nie zmieściło się na półkach znalazło swoje miejsce w stertach uklepanych po kątach oraz na główkach gwoździ artystycznie poprzybijanych tam gdzie tylko się dało byle tylko wycyganić trochę cennego miejsca.
Tuż za wejściem znajduje się para krzeseł, których oparcia dla wygody są obłożone liniejącymi, zwierzęcymi skórami. Główną atrakcją pracowni jest długi solidny stół przy którym alchemik przygotowuje ingrediencje.
Centralną zaś atrakcją jest palenisko z kotłem. W podłodze znajduje się kratka prowadząca do ścieku w którą alchemik zlewa niewypały.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Valerij Dolohov dnia 25.07.18 7:01, w całości zmieniany 3 razy
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov

Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]29.09.17 13:49
W końcu sukces. Powierzchnia eliksiru po zetknięciu się z nią włosa kelpie zmieniła barwę, a po ruchu różdżką ostatecznie osiągnęła pożądaną konsystencję. Valerij ostrożnie zdjął kocioł i postawił go na podłodze tuż pod uchylonym piwnicznym okienkiem do przestudzenia. Jednocześnie uznał, że na dziś wystarczy. Powoli zaczynał odczuwać zmęczenie. Przetarł z twarzy pot powstały przed ciągłym pochylaniem się nad gorącym wywarem, a potem upił szklanicy alkoholu. Gdy na nowo zebrał siły rozpoczął etykietowanie fiolek i rozlewanie do nich odpowiednich porcji eliksirów. Używał w tym celu zgrabnej chochelki ze zwężanym dzióbkiem. Podczas pracy nucił pod nosem jakieś piosnki z kraju wiecznego śniegu i lejącej się rynnami wódki. Po upewnieniu się, że wszystkie napary odpowiednio zakorkował wyścielając niewielką skrzyneczkę bawełnianą ściereczką, a każdy flakonik przed włożeniem do niej obtoczył gazetą. Tak przyszykowany pakunek pozostawił na stoliku. później przyjdzie po to kurier. Sam krzątał się po pracowni i sprzątał i odkładał narzędzia na swoje miejsce. gdy skończył pogasił świece i ruszył w stronę łóżka. było już po północy, a jutrzejszy dzień miał być na nowo obfity w pracę.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]29.09.17 20:47
|15 maj, wieczór

Jego dzień zaczął się zwyczajowo jakoś nieznacznie po południu od czarnej jak piekielne czeluści piekieł kawy będącej przy tym tak bardzo słodką, że cukrzyk przekręciłby się od samych oparów. Potem się ubrał i przeczesał włosy grzebieniem uwiązując je w kitę rzemieniem. Poprawił wąsa w lustrze zauważając, że będzie musiał go w najbliższym czasie przyciąć. Do wieczora krążył po Nokturnie odwiedzając dostawców, składając i odbierając swoje zamówienia. Potem jeszcze tylko ustawka z klientem, wysłuchanie jego roszczeń i żądań. Codzienność. Potem jeszcze udał się do biblioteki chcąc coś sprawdzić. Do domu wrócił pod wieczór. Swoje kroki skierował do kuchni pozwalając sobie na wyniesienie kilu dóbr ze spiżarki pozostawiając w ich miejsce dwa sykle. Udał się potem do swej pracowni. Obgryzając kurczące udko z mięsa patrzył na listę eliksirów na dziś do sporządzenia. Chciał zacząć od eliksiru słodkiego snu. Marianna chciała go mieć niemalże na już więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to dostanie go jeszcze przed dwudziestą. To też dobrze się składało. Zabieranie się za niego nocą, gdy umysł był zmęczony było trochę nierozsądne. Opary nużyły bardziej niż powinny.
Dolohov przetarł tłuste ręce o wierch spodni, a rękawem oczyścił wąsa z resztek rumianej skórki i zabrał się za czyny. Zaczął od rozpalenia ognia w palenisku. Trwało to trochę sprowadzając na alchemika frustrację. Nie był zbyt umiejętny w posługiwaniu się krzesiwem. Potem nastawił nad zaprószony ogień kocioł z woda i tak to zostawił bo to zdecydowanie chwilę potrwa. Zabrał się więc za szykowanie ingrediencji. Podszedł do komody z której wyciągnął ostry nóż. Z przeciwległej do niej wyciągał słoik, fiolki i zwitek gazety. Wszystko rozłożył na stoliku zabierając się za rozpakowywanie z papieru liściaste gałązki paprotki zwyczajnej. Zebrał je i złamał w połowie, a potem jeszcze raz ściśle przyduszając do powierzchni dębowej deski do krojenia. Wprawionym ruchem zaczął siekać roślinę drobno, a potem jeszcze raz wzdłuż i poprzek szatkował rozdrobnione części. Odsypał je do niewielkiego rondelka na boku. Zalał szklanką wody i skropił krwią memortka. Niech tak to sobie stoi. W między czasie skontrolował temperaturę w kotle. Ciągle była za niska, więc miał jeszcze czas na toby utrzeć cynamonu. Wyjął ze słoika jedną laskę. Pokroił ją na mniejsze części. Każdą taką ucierał w moździerzu na pył. Gdy skończył wrzucił utartą całość bezpośrednio do już gotującej się wody w kotle. Odczekał pięć minut i następnie dodał wcześniej spreparowaną mieszankę paproci i memortkowej krwi. Zamieszał, pomachał różdżką. Na powierzchni wywaru utworzył się kożuch. Valerij specjalną szpatułką zebrał jego nadmiar i bryznął nim na kamienną podłogę. Trwało jeszcze chwilę. Potem dostrzegł barwę eliksiru pomagając mu się zdecydować między szczurzym jelitem, a skrzydełkami muchy siatkoskrzydłej. Wybrał szczurze jelito, które nieco zaciemni miksturę i ureguluje magię szlachetnych ingrediencji. Odmierzył takiego pięć cali i zanurzył w wywarze. Wystarczyło dodać już tylko serce eliksiru - ślazu. Wczoraj już włożył jego świeże pędy do słoika z gorącą wodą tak by magia go wiążąca się oparzała i wytrąciła z rośliny. Gdy go roztworzył z zadowoleniem mógł poczuć zapach świadczący o tym, że osiągnął cel. Całą zawartość słoika zamieścił we wnętrzu kotła i tak to zostawił. Pomachał jeszcze różdżką i...

|Eliksir słodkiego snu, zużywam: ślaz, E=21, alchemia V
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]29.09.17 20:47
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia alchemiczna I - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]29.09.17 22:15
Wywar słodkiego snu wyszedł pomyślnie. Valerij ostrożnie po przez grube ścierki chwycił rąbek kotła i zlał jego zawartość do oczyszczonego wiaderka odcedzając elementy stałe ingrediencji. Podstawił to wiaderko pod okienkiem piwnicznym, które uchylił. On sam też chętnie zaciągnął się chłodnym powietrzem. Wewnątrz pracowni robiło się duszno. Ściągnął więc wierzchnią warstwę szaty zrzucając ją na oparcie jednego z dwóch krzeseł, a potem zabrał się za umycie kotła. Nim Valerij doprowadził kocioł do porządku to palenisku zdążyło zmizernieć. Po dorzuceniu drewna tliło się jednak jednostajnym płomieniem, który sprzyjał uwarzeniu eliksiru Mopsusa.
Podszedł więc do kotła ze słoikiem w którym ewidentnie coś się miotało. Były to karaluchy. Żywe, krnąbrne. Wilgoć i temperatura sprawiały, że wypełzały spod każdej szafki w kuchni. Jak alchemik mógł z tego nie skorzystać? Zwłaszcza, że był zwolennikiem trzymania żywcem tych ingrediencji, które żywcem dało się trzymać.
W każdym razie - podszedł do tego nagrzanego kotła i sypnął zawartością słoja do jego wnętrza szczodrze. Przeklną gdy kilka uczepiło się jego rękawa. Zachowując jednak opanowanie zakręcił czym prędzej pokrywkę najpierw słoika, a potem kotła uniemożliwiając stworzeniom ucieczkę. Odstawił słoik i nieśpiesznie skierował się ku przeciwległej ścianie na której znajdował się pokaźny regał. Obiegał swym wzrokiem gablotki pozwalając na toby czas i temperatura pozbawiły ingrediencję w kotle w sposób permanentny jakiejkolwiek mobilności. Nie trwało to długo bo już po ledwie dwóch minutach uchylił wieko krzywiąc się gdy zakręcił go w nosie zapach palonych, chitynowych pancerzyków. Zalał je różanym olejkiem, a te w odpowiedzi zaczęły skwierczeć jak racuchy na patelni. Zamieszał drewnianą łyżką po dnie posypując to wszystko utartym na pył w moździerzy sowim dziobem - dokładnie jednym. Wymieszał to wszystko raz jeszcze i telepał tą łyżką po dnie tak dług, aż całość nie przybrała pożądanej barwy. Wówczas dolał zimnej wody. Oczekując aż taki napar zacznie wrzeć zabrał się za przygotowywanie kolejnych składników. W tym celu przygotował miskę do której wbił dwa jaja widłowęża. Roztrzepał je na jednolicie gładką masę. Potem sięgnął po przygotowane wcześniej oczy rozdymki. Nim włożył rękę do podłużnego słoja podwinął rękaw. Ujął garść gałek i trzymając je nad miską z ubitymi jajkami miażdżył je dłonią. Gałki puszczały swoje soki, które ściekały do misy, a Valerij drugą ręką mieszał w tym roztworze pilnując by wszystko się ze sobą na bieżąco łączyło. Dodawał tak dużo oczu aż cała masa nieco zbielała. Wtedy, gdy woda już się gotowała, podszedł do kotła z tą misa. Delikatnie ją przechyli, tak by przygotowana masa spływała powoli delikatną strużką do wnętrza....

Eliksir mopsusa, zużywam: jaja widłowęża, E=21, alchemia V
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]29.09.17 22:15
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia alchemiczna I - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]15.11.17 22:10
Wywar zmętniał, spienił się. Jego temperatura momentalnie spadła o około dwadzieścia stopni. Alchemik od razu wygasił palenisko by się mu nic nie zważyło. Piana zaraz zaczęła opadać, napar krystalizować. Wyglądało na to, że wszystkie składniki się połączyły, a eliksir wyszedł. Alchemik zostawił miksturę do przestygnięcia. Rozejrzał się po swojej pracowni. Ewidentnie brakowało mu naczyń. Może powinien z następnego zarobku przeznaczyć monety na doposażenie się? Przydałoby się.
Nie chcąc jednak marnować czasu na bezsensowne wgapianie się w w stygnące napary postanowił przygotować eliksir uspokajający techniką zimnej syntezy odsercowej. W tym celu ujął stalową miskę i postawił ją sobie na stoliku robiąc sobie przy tym miejsca do pracy. Następnie podszedł do swojego regału zapełnionego słojami, pudełkami i fiolkami zapełnionymi ingrediencjami. Wziął słoik z czarną jagodą, oraz zawiniętą w papier połówkę granatu. Jagód wybrał trzy łyżki i wrzucił do miski, a potem obrał ze skrupulatnością owoc granatu wyłuskując ziarenka które również lądowały w stalowym naczyniu. Alchemik uważał by nie trafiały tam gorzkie skórki. Gdy skończył, chwycił narzędzie prymitywne, lecz spełniające swą funkcję lepiej niż dobrze - tłuczek do ziemniaków! I tym narzędziem tłukł i ucierał owoce w misce. Nie trzeba było długo czekać na to, aż tam wszystko zaczęło chlupotać. Gdy Rosjanin uznał, że nic więcej z tego nie wyciśnie wziął pusty słoik do którego włożył lejek - jego wnętrze wyścielił skrawek lnianego materiału. Następnie przechylał powoli misę tak by jej zawartość ściekała do lejka. Miąższ, skórki i pestki zatrzymywali się w lejku na materiale, który działał jak silny filtr. Konsekwencją takiego działania było to, że w słoju znalazło się około jednej czwartej szklanki soku. Alchemik zadumał się trochę gdy ponownie stanął przy regale. Wziął kilka butelek i fiolek Nie był jeszcze pewien czego powinien użyć. Ostatecznie jego wybór padł na łyżkę krwi krokodyla oraz żółć pancernika, która miała pełnić funkcją katalizatora dlatego też jej nie żałował - uzupełnił nią słoik po brzegi. Gdy słoik był już pełen - zamieszał w nim różdżką i potem ją w nim zostawił. Jej właściwość w tym momencie sprowadzała się do podobnej roli jaką pełniła antena w mugolskim radiu. Nie było tu jednak nigdzie mugolskiego,bjękliwego pudełka. Była jednak mikstura którą należało podkręcić magicznie.
Kiedy więc ona tak się doprawiała magią alchemik mógł zrobić porządek z przestudzonymi miksturami - zlał je do fiolek, poopisywał i odłożył do leżakowania. Umył kocioł, wiadro. Rozpalił ogień w palenisku. Gdy te się rozbujało postawił nad nim kocioł zalany dwiema pintami wody. Dolał do tego zawartość słoika. Wymieszał to wszystko i zostawił. Przetarł różdżkę o wierzch swojej szaty by ją oczyścić schował ją do kieszeni. Potem trochę się krzątał odkładając na regał to co z niego zdjął Usiadł potem i nucąc jakąś ruską balladę sączył ze szklanki grochowice. Po półtorej szklanki i piętnastu zwrotkach prócz alchemika oraz trzaskającego ognia słychać było bulgotanie. Dolohov więc wstał, pomieszał i pochylił się nad kotłem oceniając konsystencję. Ocenił ją surowym spojrzeniem oceniając w ten sposób miarę ropy z czyrakobulwy, którą zaraz doda. Gdy już po dyskusji z samym sobą upewnił się w swoim postanowieniu dodał serca w ilości uznanej przez siebie za stosowną i patrzył.

|Eliksir uspokajający, zużywam: ropa z czyrakobulwy; E=21, A=IV
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]15.11.17 22:10
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 47
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Piwniczna pracownia alchemiczna I - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]19.11.17 20:06
15 maja


Noc objęła Londyn chłodnymi ramionami, bezchmurna i chłodna. Ulica Śmiertelnego Nokturnu zdawała się jakby oderwana od rzeczywistości, pogrążona w mroku i ciemności, odgrodzona od świateł mugolskiego miasta potężną magią. Cuchnęło tu jak zawsze: brudem, moczem, alkoholem, zgnilizną. Rynsztokiem w najgorszym jego wydaniu. Zapadła noc, lecz Nokturn wcale nie pustoszał; on dopiero budził się do życia. Przemierzając jego Labirynty słyszała kłótnie i wrzaski, przeszła obok dwóch pojedynkujących się czarodziejów, usłyszała trzask łamanych kości, lecz nie spojrzała w tamtą stronę - Rookwood nie bardzo interesowały prywatne porachunki. Nie mogła powiedzieć, że tęskniła, Nokturn cuchnął i był pełen obrzydliwości, starych wiedźm i obleśnych czarodziejów spod ciemnej gwiazdy, lecz zjawiając się tu poczuła, że wróciła. Przed laty bywała tu częściej, rzadko jednak ukazując swe prawdziwe oblicze, mało kto tu znał twarz Sigrun. Jedną z takich osób był jednak mistrz eliksirów o nazwisku Dolohov. Alchemik wybitny, to wiedziała na pewno, choć o eliksirach sama miała pojęcie po prostu żadne. Nigdy jej jednak nie zawiódł, a zamówienia które Sigrun dostarczał - były nienaganne. Dziwiła się, że człowiek o jego talencie i bystrości umysłu tkwi wciąż w zatęchłej piwnicy, ku której zmierzała.
Szła nieśpiesznie, jakby była u siebie, ubrana w skórzane spodnie, ciężkie buty i ciemną pelerynę. Chwilę jeszcze trwała w bezruchu na rogu kamienicy Dolohova, ćmiąc papierosa i rozglądając się czujnie. Twarz miała obcą, nieswoją, a kobiety, którą spotkała przed kilkoma dniami w Pubie pod Wypatroszonym Zającem - niebrzydką, niepiękną, ot przeciętną, dość łagodną.
Papierosa zgasiła butem, powoli zbliżając się do drzwi. Zapukała kilkakrotnie, a do kamienicy wpuściła ją kobieta: nie musiała Sigrun prowadzić, znała drogę. Bywała tu nieraz. Kiwnęła kobiecie głową, kierując kroki ku schodom na dół, po których zeszła pośpiesznie.
-Dolohov - odezwała się głośno, w ramach przywitania, gdy ujrzała jego sylwetkę, odwróconą tyłem, jak zawsze pochyloną nad księgą, czy kociołkiem - tego nie widziała. Kiedy na nią spojrzał twarz obcej kobiety zniknęła, przemieniając się w twarz Sigrun - bladą, o ostrych rysach i ciężkich powiekach.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]21.11.17 21:00
Patrzył na to jak barwy się mieszają, dzielą, a potem znów łączą ujednolicając swą barwę. Dobrze. Zamieszał nad naparem różdżką tworząc magiczne znaki i kręgi. Nasycając miksturę. Trzy razy w prawo, potem na skos z dołu na lewo i pół okręgiem w dół. Gdy skończył zastukał w różdżką w żeliwo dwa razy. Stłumił, lecz nie wygasił płomienia pod kotłem. Zaciągnął się uwarzonym naparem uspokajającej mikstury. Wypuszczał powietrze powoli wycierając leniwie ręce w kawałek ścierki. Był z siebie nawet trochę dumny. Z tego też powodu dolał sobie do szklanki alkoholu i już by go upił, gdy doszedł do niego dźwięk kogoś schodzącego po schodach. Uniósł brwi wyżej będąc wyraźnie skonsternowanym. Nikogo się nie spodziewał, albo też w chwili obecnej kompletnie nie pamiętał, że ma się spodziewać kogokolwiek. Przybyła osoba zdecydwanie schodziła zbyt pośpiesznie, a przy tym zdecydowanie za swobodnie.
- Stać! - obruszył się tak, że rzucił po rosyjsku - Nocami niczego nie wydaję i żadnych zamówień nie przyjmuję! Tracisz czas. Zapraszam jutro - dodał naprędce stanowczo, lecz będąc wyraźnie całą sytuacją rozdrażniony. Właściwie, gdyby nie połowa upitego samogonu to nawet towarzyszyłoby mu również i zestresowanie. Przybysz jednak nie zareagował. Odezwał się i tym samym dał zabrzmiał dla Valerijego znajomo.
- Rookwood...- ocenił po po jej twarzy, która na jego oczach przeobraziła się z jednej w drugą. To zmieniało trochę postać rzeczy. Zadumał się, lecz tym razem jego wyraz twarzy był łagodniejszy - Hmpf...nie mam na składzie tego co zawsze, dawno cie nie było. Chociaż dawno to właściwie eufemizm, przyznasz. W każdym bądź razie sama rozumiesz - nie robiłem więc zapasów. Coś jednak znajdę na składzie. Zrobię wyjątek ale na prawdę staraj się następnym razem mnie uprzedzać i pojawiać się przed dwudziestą. Nie chcę by się rozniosło że można mnie nękać o której się chce... - trochę marudził, lecz żwawo odstawił szklankę, sięgnął po najbliższy świecznik i zaczął kierować się na skład. Z powodu rutyny zależności, jaka łączyła go z tą kobietą przekonany jest, że ta pojawiła się po jakieś magiczne uprzyjemniacze czasu. Właściwie widzą ją w sali balowej, na zebraniu rycerzy tak jakoś przypuszczał że się może pojawić, odnowić znajomość, a przy tym jej cel. Nie miał nic przeciwko. Właściwie nawet wystosuje odpowiedni rabat. W końcu swój swego...hehe
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]26.11.17 21:33
Schody skrzypiały, gdy stawiała na nich stopy, ozute w ciężkie buty; były drewniane, obdrapane, stare, bała się, że za chwilę pękną pod ciężarem jej ciała i rozbije sobie tyłek o kamienną posadzkę. Wytrzymały jednak, a znalazłszy się w alchemicznej pracowni zakręciło się jej w głowie przez bogatą mieszankę intensywnych zapachów - wcale nie były to wonie przyjemne dla zmysłu węchu. Śmierdziało tu zatęchłą wilgocią, ziemią i czymś... zgniłym? Spojrzenie Rookwood przebiegło po słojach, które zapełniały każdą wolną przestrzeń płaską w tej piwnicy. Ich zawartość była co najmniej... Zastanawiająca. Z pewnością obrzydliwa. Zastanawiała się, czy w jednym z nich Dolohov nie trzyma gałek ocznych - chyba za małych jak na ludzkie. Nie odwróciła spłoszona spojrzenia, ciężko było ją obrzydzić. Od lat dzieciństwa oprawiała upolowane przez ojca zwierzęta. Zdzierała z nich skórę, wypruwała flaki, wydłubywała oczy. Wielokrotnie wsadzała dłoń w jeszcze ciepłe wnętrzności, a później długo szorowała ręce, by wymyć krew zza paznokci.
Trwała w bezruchu, gdy usłyszała takie polecenie, a raczej tak się jej wydawało. Nie zrozumiała, co Dolohov powiedział, pierwsze słowo było obce, niezrozumiałe, wypowiedziane z dziwnym akcentem, lecz ton głosu brzmiał ostrzegawczo. Wiedziała, że nie jest stąd, że pochodzi ze Wschodu. Zdawało się jej, że Rumunia była prawie końcem świata, lecz uświadomiono ją, że jeszcze dalej na wschód leży kraj tak ogromny, że przekracza to jej pojęcie, gdzie ludzie mówią z opadającym akcentem i piją wódkę litrami. Nigdy tam nie była, choć nie wykluczała podobnej podróży z przyszłości: jeśli wszyscy w Rosji mieli tak mocne łby jak Dolohov, mogłoby to być ciekawe doświadczenie.
-To tylko ja[ - oświadczyła rozbawiona, wzruszając ramionami, gdy się do niej odwrócił. Prawie nic się nie zmienił od momentu, w którym ostatnio go widziała. Wciąż nieco niechlujny, roztargniony, skupiony na swoim kociołku. Nie musiała wysyłać sowy, wiedziała, że go tu znajdzie. Trochę szkoda, bo mimo wszystko - wcale nie był brzydki, pod zarostem i warstewką potu od buchającej pary oblicze miał wcale przystojne.
-Niczego nie potrzebuję pilnie, nie przyszłam tu po flaszkę - powiedziała od razu, gdy odwrócił się od niej, kierując kroki do składziku. Szkoda, bo wstawiony wyglądał całkiem zabawnie -Chyba, że zostało Ci co nieco, to nie wzgardzę - dodała od razu, myślami wracając do towaru, który zwykła u niego kupować. Mocniejszego alkoholu nie można było w Londynie dostać, ba! W całej Wielkiej Brytanii nie było pewnie trunku o wyższej ilości procentów niż bimber Valerija Dolohova.
-Wybacz mi późną godzinę, lecz mam coś dla Ciebie. Wierzę, że wynagrodzi Ci to tę wizytę - w jej glosie zabrzmiała nuta ironii, nie zwykła szafować uprzejmościami zbyt gęsto.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]30.11.17 4:53
To nie tak, że był zboczony na puncie idealnej ciszy i potrzeby skupienia podczas przygotowywania eliksirów do tego stopnia, że nie wyobrażał sobie by mu przerywano. W gruncie rzezy alchemia nie była dziedziną w której wymagano nieustannej uwagi, ciągłej gotowości. Zdarzały się co prawda wyjątki, lecz w większości przepisów to tak nie wyglądało. Warzenie eliksirów następuje w końcu etapami, które po zsumowaniu trwają od godziny po miesiące. Czyjeś towarzystwo działało przeważnie na alchemika przyjemnie stymulująco. Takie okazje zdarzały się jednak rzadko. Po pierwsze mało kto lubił przesiadywać pod ziemią na nokturnie w towarzystwie alchemicznego dziwka, a po drugie Masza bardzo jasno za każdym razem daje mu do zrozumienia, że nie podobają jej się odwiedziny jego gości. Jutro rano pewnie również da temu zwyczajowy wyraz patrząc na Valerija krzywo. Dla Rookwood był jednak gotowy to przetrwać. Rosjanin nie zapominał o lukratywnej współpracy oraz przyjemnie wygodnym usposobieniu łowczyni. W końcu, pomimo tego, że była kobietą to jednak należała do grona tych w których towarzystwie czuł się komfortowo. To znaczy - nie od razu, lecz z czasem jej natura bycia stała się jasna.
- Och... - przystanął w miejscu, niedaleko Sigrun. Trzymał świecznik i właściwie czekał na rozwój sytuacji, bo nie potrafił odgadnąć co innego mogłoby ją tutaj sprowadzać. Ciekawość. Podrapał się po skroni rozglądając się po swojej pracowni. Wypatrzył pod ścianą krzesła, czyli to czego szukał. Skinął w ich stronę głową - Wejdź więc, myślę, że przydałaby mi się pomoc przy odkażeniu kilku fiolek - zaprosił z delikatnym uśmieszkiem, a chwilę potem wprowadził czarownicę w głąb swojej pracowni. Odstawił świecznik na kawałku półki do której podszedł. Gościa miał za swoimi plecami, kiedy to do pary literatek nalewał po kapce zawiesiny smakującej prażonym zbożem i czymś dziwnym, kwiatowo-kwaśnym.
-Och, podarki dla alchemika... - zabrzmiał prześmiewczo. Uśmiechnął się też rozbawiony podając Sigrun jedną szklankę, a samemu zaraz siadając na przeciw niej. Siedział w tej branży na tyle długo by wiedzieć, że podarki dla alchemików przypominają stereotypowe prezenty dawane mężom przez żony. Takim sztandarowym przykładem był przeważnie komplet fikuśnej bielizny kupowany przez żonę dla żony w formie prezentu dla męża. No ale zaprzeczyć się nie dało - faktycznie potrafiło to wynagrodzić niejedno- Nie mogę się doczekać. No chyba, że tym prezentem jest prośba o wywar z dyptamu - dziś już wystarczająco dużo leczniczych mazideł natworzył. Nie lubił tego - Eliksiry słodkiego snu też mi już bokiem wychodzą - zastrzegł
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]30.11.17 15:24
Podczas nauki w Hogwarcie eliksiry zawsze były jej piętą achillesową. Zwyczajnie nie miala do nich ani ręki, ani cierpliwości. Najpewniej przyczyna tkwiła nie tylko w braku wrodzonych umiejętności, lecz również niechęci Sigrun do zatęchłego lochu, gdzie cuchnęło, przez nadmiar zgromadzonych dziwacznych ingrediencji i nieudolne próby uwarzenia mikstur przez uczniów, niektóre kończyły się bardzo źle i skutkowały smrodem, który ciężko było później pozbyć się nawet i zaklęciem; nauczyciela także nie miała ochoty słuchać. Zazwyczaj zaszywała się na samym końcu klasy, pochylała się nad ławką, udając, że czegoś szuka, bądź bardzo starannie kroi swoje korzonki, a w rzeczywistości zasypiała. Jeśli miała szczęście, mogła spać przez bite czterdzieści pięć minut, dopóki Christopher nie uszczypnął jej boleśnie, by wrzuciła do tego przeklętego kociołka czegokolwiek; gdy fortuna odwracała od niej wzrok, zauważał to profesor Slughorn, podchodził do niej zniecierpliwiony i zdzielał ciężką książką w głowę, mówiąc, że może chociaż w taki sposób wbije jej do łba trochę wiedzy. Przygoda Rookwood ze sztuką eliksirotwórstwa skończyła się więc na piątym roku, kiedy to z najwyższym trudem zdobyła N podczas Standardowych Umiejętności Magicznych. Nawet nie myślała o kontynuacji nauki. Nigdy nie marzyła o karierze aurora, to raz, a dwa: profesor Slughorn po prostu by ją wyśmiał. Z tychże powodów miała naprawdę nędzne pojęcie o alchemii. Potrafiła ugotować najprostszy zmożliwycy eliksirów na ból głowy i to tylko wówczas, gdy ślęczała z nosem w książce z recepturami. Wszystko inne wolała powierzać osobie nieco bardziej utalentowanej.
Galerii Dolohov za taką w jej oczach uchodził z pewnością. Dziwiło ją, że wciąż siedział w tej piwnicy, był wszak na tyle utalentowany, by wspiąć się o wiele wyżej. Mogła być mu jednak za to wdzięczna, przynajmniej o niej nie zapomni i wciąż będzie mogła korzystać z jego usług.
Podążyła za nim w głąb pracowni, udając że nie czuje dziwnych zapachów; uśmiechnęła się ironicznie, gdy zasugerował, że mogłaby mu pomóc. Nie odmówiła wprost, w końcu to ona przychodziła tu po prośbie, ale też nie przytaknęla. Pominęla ów temat milczeniem, przyjmując szklankę z kpiącym uśmieszkiem, gdy już przysiadła na krześle. Owszem, prezent nie był bezinteresowny, lecz czegóż innego mógł się po niej spodziewać? Nędzny był z niej przyjaciel, to fakt. Prędko przechyliła zawartość szklanki, która Rosjanin jej podał, wypijając wszystko jednym haustem. Nie było mocne, nawet się nie skrzywiła. Niejednokrotnie już próbowała jego wyrobów: przy mocniejszych potrafiła krzywić się i pić dzban soku dyniowego zaraz po.
-Nie, nie - odparła, ocierając usta wierzchem dłoni. Odstawiła szklankę na stół, mając nadzieję, że Valerij wczuje się w rolę gospodarza i poleje jeszcze.
Rookwood sięgnęła do torby, z której wyciągnęła niewielki, skórzany woreczek, który pchnęła w stronę Dolohova - znajdowała się tam łuska smoka.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]10.12.17 1:14
Lubił gości. Nie każdego, bo jak na alchemika przystało posiadał jakieś swoje standardy odnośnie których czyjeś towarzystwo kwalifikował pomiędzy przyjemnym, a umęczającym. Tak się jednak składało, że Sigrun należała do tej pierwszej grupy. Po części przez to, że była hojną i godną zaufaną klientką, a po części dlatego, ze teraz wiązała ich mocniejsza nić powiązania niż dawniej. Mógł jej ufać. Alchemik nie obawiał się więc jej wprowadzić w głąb swego królestwa ugaszczając wiedźmę należycie.
- Zdarowije - mruknął wznosząc w swym języku toast.Chwilę później na równi z ze swym gościem opróżnił naczynia, których denka uderzyły rytmicznie o powierzchnię stolika. Alchemik oczywiście przy okazji po marudził trochę. Majowe zmieszanie dało mu wiele inspiracji do rozmyślania nad badaniami, lecz równie wiele zleceń. Te w głównej mierze dotyczyły eliksirów leczniczych bądź właśnie naparu słodkiego snu. Dolohov ostatnimi czasy miewał z nimi w roli głównej koszmary. Naprawdę, nie chciał się do nich dotykać. No może nie koniecznie przez tydzień, lecz chociaż dobę, dwie.
- Nie...? - spytał zaskoczony, a jego brew powędrowała wyżej malując na jego twarzy żywe zaciekawienie i lekką ekscytację. Wypełniając szklanki alkoholem z uwagą patrzył jak czarownica się krząta, a potem podsuwa mu skórzane zawiniątko. Dolohov odstawił butelkę, wycierając dłonie o wierzch swej szaty, a potem rozsupłał i roztworzył mieszek.
- Och... - jego oczy zabłyszczały widząc to co było wewnątrz. Przezornie przetarł dłoń raz jeszcze o materiał swojej szaty nim ujął jedną z ciemnych łusek - Czarnego hebrydzkiego...? - spytał będąc ciekawy czy poprawnie odgadł jakiej rasy smoka łuskę trzymał w dłoni - Chciałabyś bym zrobił dla ciebie smoczej łzy? - podpytał, jednocześnie zaczynając poszukiwać po kieszeniach wolną ręką narzędzia, którym okazała się nieco zaśniedziała srebrna łyżka z drewnianym wykończeniem. Położył na niej łuskę, a następnie zaczął ją trzymać nad płomieniem stojącej pomiędzy nimi świecy. Nie odrywając od niej wzroku nieco niezgrabnie sięgnął na oślep lewą ręką po szklankę z alkoholem. No, było co opijać. Nie powiem!

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Valerij Dolohov dnia 07.02.18 14:57, w całości zmieniany 1 raz
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]10.12.17 19:42
Dziwnie to brzmiało, lecz nawet lubiła schodzić do tej zatęchłej piwnicy; śmierdziało tu i człowiekowi czasami podjeżdżał żołądek do gardła przez to, co zobaczył w słoju, lecz samego Dolohova darzyła cieniem swej pokracznej sympatii. Jego umiejętności były użyteczne, z rzadka odmawiał, podejmował się uwarzenia nawet i najtrudniejszych z mikstur, hojnie dzielił się tym co upędził (choć nie za darmo, ale tego od niego nie wymagała, każdy musiał z czegoś przecież żyć), w tym także alkoholem. Oprócz talentu do eliksirów ceniła w nim mocną głowę i to, że wcale nie trzeba go było namawiać do polewania - mógł wypić dużo więcej od niej i bez krzywienia się, naprawdę niezwykłe. Czasami zastanawiała się, czy Rosjanie mają alkohol we krwi, czy tez może krew w alkoholu. Niekiedy pod tę wódkę przynosiła mu jeleni udziec, czy pasztet z zająca, które sama upolowała; czasami przynosił z kuchni coś, co ugotowała podobno jego bratowa, nie smakowało najlepiej - przynosiła mu więc co nieco sama, wierząc, że zaprocentuje to w przyszłości.
Sigrun gościem chętnie bywała, lecz sama dość niechętnie ich przyjmowała; mieszkała w północnej Anglii, w ponurym Harrogate, u stóp gór pennińskich. Dom, Skałę, odziedziczyła po mężu, obłożyła go zaklęciami ochronnymi i niewielu wpuszczała do swego małego królestwa. Przyczyna była prosta - miała dość krwawe upodobania. Zamiłowanie do czarnej magii nie wzięło się znikąd, a perwersyjnej chęci zadawania bólu. W domu wzniesionym z szarego kamienia trzymała nie tylko czarnomagiczne księgi i nielegalne przedmioty, obłożone klątwami, lecz w piwnicach gościła tych, o których świat miał niebawem zapomnieć. Niechętnie dzieliła się swoimi tajemnicami.
-Nie - odrzekła alchemikowi, znów sięgając po szklankę -Nie wiem, czy wiesz, ale wysłali mnie do Rumunii. Te wilkołacze ścierwa siały tam spustoszenie - skrzywiła się znacznie, z pogardą, a w brązowych oczach pojawił się cień czystej nienawiści -Wracałam przez Węgry. Uznaj to za pamiątkę z mojej podróży. To rogogon - ostatnie dwa słowa wypowiedziała z nutką dumy; rogogony były najagresywniejszymi ze smoków, niezwykłe stworzenia. Ich łuski nawet na Węgrzech było jednak dostać cholernie trudno -Nie chciałabym tego skurwysyna spotkać na swojej drodze.
Nie miała doświadczenia ze smokami: wiedziała o nich sporo, lecz wiedza teoretyczna nie odzwierciedlała praktycznej. Specjalizowała się w walce z wilkołakami.
-Jeśli będziesz gotował Smoczą Łzę przy okazji, nie wzgardzę fiolką - powiedziała niewinnym tonem, znów upijając nieco alkoholu; po chwili przypomniała sobie o czymś -Skoro już jesteśmy w temacie: potrzebuję tego czarnego eliksiru, rozumiesz - miała prawo nie pamiętać nazw, prawda? -Jutro muszę złożyć komuś pewną wizytę... i być bardzo przekonująca, jeśli wiesz co mam na myśli - na usta Rookwood wychynął drapieżny, wilczy uśmiech.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Piwniczna pracownia alchemiczna I [odnośnik]22.12.17 4:23
- Nie...? - powtórzył po niej zdrowym zainteresowaniem. Wiedział, że mógł się mylić. Doskonale również zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta przed nim była o wiele bardziej doświadczona w obcowaniu z magicznymi stworzeniami. Te które on znał jedynie z kartek zatęchłych ksiąg - ona dotykała, a nawet nieraz zabijała. Nie czuł się więc źle z tym, że się mylił. Uczył się.
- Nie ale tak co do wilkołaków to wiem, że nijaka Carrow sporządziła recepturę na eliksir mający wpływać na ich naturę. Mają się niby nie robić drażliwe po przemianie i jeśli to prawda to Ministerstwo nie robi źle ograniczając dostęp do receptury. Nie chcę sobie wyobrażać co by było, gdyby te bestie świadomie rozbijały się po świecie... - pozwolił sobie na małą dygresję. Osobiście miał aż nadto dużo powodów do tego, by nie wyściubiać nosa ze swojej piwnicy. Nie potrzebował większej ilości argumentów. Zwłaszcza na Nokturnie. Zmrużył ślepia. Na podgrzewanej smoczej łusce zaczęła uwidaczniać się luminescencyjna siatka, niby-żyłek w których skrywał się magiczny potencjał - Rogogon... będzie pięknie współgrał z belladonną - ocenił. Nie było to typowe połączenie przez wzgląd na to, że wymieniona ingrediencja roślinna miała właściwości do dominowania innych składników. Tak w tym przypadku mogło to zadziałać. Zabrał łyżkę ze smoczą łuską z nad świecy i przełożył ją sobie do drugiej dłoni. Nie obawiał się oparzenia - smocze ingediencje miały to do siebie, że jak koty wchłaniały każdą ilość ciepła same pozostając w stałej temperaturze. Nie zdążył jednak popuścić wody fantazji na temat tego jak zabierze się za oporządzenie darowanych magicznych składników bo zaraz coś przestało mu się zgadzać na stykach. Tego czarnego eliksiru. Aż uniósł wyżej brwi. No, takich eliksirów to miał na składzie z osiemnaście rodzajów. Nie licząc oczywiście przy tym alkoholi. Zmrużył więc ślepia i tak w skonsternowaniu lustrował swoją rozmówczynię. Czarny eliksir, czarny eliksir, czarny eliksir... - powtarzał w myślach niczym mantrę. Zmarszczka na jego czole znikła gdy podała więcej szczegółów.
- Grozy. Eliksir grozy - sprecyzował doskonale zdając sobie sprawę z tego, co wiedźma miała na myśli - mam nawet na stanie to mogę załatwić to od ręki ale najpierw... - polał jeszcze jedną kolejkę. Co się odwlecze to nie uciecze, prawda?
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Piwniczna pracownia alchemiczna I
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach