Wydarzenia


Ekipa forum
Ogrody
AutorWiadomość
Ogrody [odnośnik]03.05.15 2:10

Ogrody

Obszerny, rozległy ogród znajdujący się przy dworze rodzinnym Rosierów jest niezwykle zadbany; skrzat domowy, zgodnie z tradycją, więcej czasu poświęca na jego pielęgnację, niż konserwację wnętrz. Poprzecinany wieloma dróżkami, mniej lub bardziej krętymi, mocniej lub słabiej usypanymi kamieniami, otaczają zieleń przewrotnymi serpentynami. Otoczony żywopłotami pozostaje niewidoczny dla osób z zewnątrz; i choć roślinny płot odchodzący w elegancki labirynt nadaje całości francuskiego charakteru, to sam ogród stworzony jest raczej w angielskim, dzikim stylu. W głębi znajduje się niewielki staw rozświetlony wielobarwnymi egzotycznymi rybkami, otoczony gęstą, tajemniczą zaroślą; tuż przy niej wznosi się najpiękniejsza rzeźba ogrodów - przedstawiająca śliczną nimfę. Wewnętrzna altana znajduje się na brzegu klifu; z jej wnętrza nocą czasem widać smoki z pobliskiego rezerwatu, tańczące na niebie. Szum morza koi, a roślinne werdiury nadają cienia i intymności. Najpiękniejszą ozdobą tych ogrodów są krzewy dojrzałych róż.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]27.11.16 21:32
Różany żywopłot

Ogrody Rosierów pretendują do tytułu najpiękniejszych – nie bez powodu, przepięknie kwitnące pomimo niekorzystnej dla nich pory roku czerwone róże stanowią niecodzienną i wyjątkową ozdobę. Uformowane w labirynt krzewy stanowią doskonałe miejsce dla zabaw. Nieopodal wejścia lewitują srebrne tace z szampanami – do środka można wziąć kieliszek.

Do labiryntu można wejść samotnie, z kimś lub w trzyosobowej grupie – prosimy o oznaczenie grupy w pierwszym poście. Osoba, która jako pierwsza wyjdzie z labiryntu, otrzyma bukiet czerwonych róż.

Jak się poruszać w labiryncie?

Ogrody 599p1pj

Aby się poruszyć, należy rzucić kością k6. Kością można (nie trzeba) rzucać w każdym poście. Legenda rzutu k6 znajduje się powyżej. Aby dojść do końca, należy wylosować kolejno drogę odpowiadającą prawidłowej. Prawidłowa droga znajduje się na mapie poniżej (a więc, aby pokonać labirynt, należy kolejno wyrzucić na kości k6 wynik: 2, 4, 2, 4, 3). 6 na kości k6 zawsze zastępuje wynik prawidłowy, a 1 wywołuje zdarzenie losowe opisane na dodatkowej legendzie. W przypadku wyrzucenia 1 druga osoba z pary rzuca kością drugi raz. Jeśli postać przechodzi przez labirynt samotnie, rzuca sama.

Ogrody XWWTZ5O

W przypadku wyrzucenia nieprawidłowego wyniku, postać błądzi. Dokładny efekt zależy od rzutu – większe konsekwencje są wyciągane, kiedy postać idzie w przeciwnym kierunku do zamierzonego. Przykładowo, jeżeli postać miała iść w prawo, a idzie w lewo, cofa się i powinna nadrobić straconą drogę. Jeżeli postać powinna iść w górę, a idzie w lewo, nic się nie dzieje.

W każdej chwili możesz zrezygnować z zabawy, wysyłając w niebo snop iskier – służba odprowadzi cię do sali balowej.

K6 (legenda w przypadku wyrzucenia jedynki)

1. Odnalazłeś poprawną drogę – idź do przodu.
2. Twoim oczom ukazała się ogrodowa altana, drewniana konstrukcja opleciona krzewem róż z metalowymi ławeczkami w środku. Przejdź do altany.
3. Zbłądziłeś, zwabił się szum ogrodowej fontanny. Tracisz turę, ale możesz się napić szampana – w okolicy lewitują srebrne tace.
4. Może sięgając po kwiat, a może potknąwszy się o własne nogi – twoja dłoń natrafiła na ostre jak brzytwa kolce róży. Tracisz turę.
5. Pod twoimi nogami leży kwiat róży – możesz go zabrać. Tracisz turę.
6. Wyszedłeś na skraj ogrodu, owiewa cię przyjemna bryza, a widok umilają gwiazdy mieniące się na czerniejącym niebie. Strome urwisko klifu daje doskonały widok na szumiące morze, nad którym w powietrze wzbił się smok. Tracisz turę.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ogrody 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]29.11.16 15:52
Właściwie z ceremonii ślubnej mieli się od razu udać na wybrzeże, spędzić razem czas, zanim zacznie się konkurencja dla… mężczyzn? Darcy postanowiła, że tym razem nie będzie brała w niej udziału. Być może wesprze co ważniejszych mężczyzn życząc im szczęścia, ale sama nie paliła się w tej sukni do jakichkolwiek rozrywek konnych. Natomiast przebieranie się nie było jej w głowie. Szli więc w tamtym kierunku, powolnie. Darcy jak na siebie była wyjątkowo milcząca. Podbierając się na ramieniu lorda Burke’a, równym tempem przedzierała się wraz z nim w stronę wybrzeża. Zatrzymała się dopiero przy lewitującej tacy z szampanem. Chociaż nie rozglądała się na boki, ją akurat dostrzegła. Przystanęła, sugestywnie przytrzymując ramię Quentina, a jako, że nie wyłapał jej subtelności, osunęła dłonie wzdłuż jego przedramienia, obracając się tułowiem w kierunku różanych żywopłotów. Wolną dlonią poprawiła suknię, wygładzając materiał i zaczesała włosy do tyłu. Z uniesionym w górę kieliszkiem i skoncentrowaną miną, wpatrywała się w przestrzeń dłuższy moment, dopóki nie poczuła wracającego ciepła – a może raczej chłodu ciała Quentina. Zerknęła na niego, wręczając mu swój kieliszek szampana, a zaraz za nim wzięła kolejny dla niego, oddając go o drugiej jego wolnej dłoni.
Lordzie Burke! Zadziwia mnie pana prośba, ale z największą chęcią oprowadzę lorda po ogrodach Rosierów — oznajmiła bez cienia wątpliwości i teatralności, jakby Quentin rzeczywiście miał chociaż szansę się odezwać. Mimo, że milczał i ust nie układał w żadne prośby. Wiedziała jednak, ze milczeć będzie. Oszczędzili sobie czasu, w którym posyłałaby mu bardzo łagodne aluzje, że chciałaby przejść labirynt pomiędzy najpiękniejszymi rosierowskimi różami.  Ciekawa, czy mogłaby znać drogę? Czy łatwo było się zgubić na części posiadłości należącej teraz do Tristana… i jego żony?
Czy ona byłaby w stanie bez zawahania pokonać  drogę w labiryncie?
Uniosła swoją suknię, ruszając w przód. Zatrzymała się po kilku krokach, obracając się przez ramię, żeby spojrzeć w twarz Quentina.
Jej wzrok mówił: "zrób mi tę drobną przyjemność, lordzie".

Para:
Darcy Rosier & Quentin Burke


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Ogrody [odnośnik]29.11.16 20:17
Ślub Rosierów stanowił idealną okazję do zaprezentowania na salonach nowej narzeczonej. Dokładnie zaprezentowania, pokazania, wyeksponowania, pochwalenia się nią. Nie musiał przedstawiać Libry, znanej przecież bawiącym się w Dover szlachcicom, jednakże skusił się na ten iście dżentelmeński gest tuż po oficjalnej części, gdy razem wręczali młodej parze podarunek. Zastanawiał się, czy podczas ślubu jego towarzyszka, już przecież zamknięta w pułapce bez wyjścia, wyobrażała sobie siebie na miejscu Evandry. Nawet jeśli, zostanie wówczas boleśnie rozczarowana, Avery doskonale wiedział, że Tristan lata temu upatrzył sobie latorośl Lestrange'ów i w pewien sposób mu na niej zależy; on zaś pozostawał chłodno obojętny i raczej nieczuły. Choć może i dla nieporuszonej Libry stanowiły to przyjemniejszą alternatywę od nadmiernej małżeńskiej afektacji.
Avery poprowadził swą narzeczoną wprost do sali balowej, gdzie przetańczyli kilka muzycznych kawałków, granych przez jakąś zagraniczną orkiestrę - nie odstępował jej na krok i wypuścił z ramion dopiero, gdy jej własny ojciec wyraził zamiar zatańczenia z własną córką (aby sprawdzić i ocenić jej umiejętności?), samemu wówczas porywając do walca lady Cedrinę i jej również składajac gratulację. Przyjaciółka matki stanowiła kolejny złoty wyjątek od żelaznej reguły, ale musiał szybko ją opuścić, wymawiając się spacerem z narzeczoną. Nie planował tego, acz mógł pokazać Librze słynne ogrody Rosierów, po których często hasał jako mały chłopiec. Naturalnie z Laidan, ściskającą go za drobną rączkę, ale... Teraz nie o niej powinien myśleć.
Zagryzł więc spierzchnięte wargi i zaoferował ramię swej partnerce, wolno prowadząc ją ku niespotykanej urodzie różanym krzewom. Mocno pachnącym, pięknie kwitnącym, rozchylającym wabiąco delikatne pąki, choć przecież był dopiero marzec. Może powinien skomplementować wygląd Libry, jej suknię, upięcie włosów, harmonijne rysy twarzy podkreślone delikatnym makijażem, ale... nie musiał tego robić. Umowa została zawarta, a im pozostawało jedynie dotrwać do czasu jej faktycznego wejścia w życie. Nadużycia mogłyby uczynić ją nieważną i wytartą, a skoro lady Black nadal nosiła swoje panieńskie nazwisko... Avery nie czuł się zobowiązany chwalić jej publicznie.
-Podobają ci się? - spytał lekko, wkraczając pewnie do labiryntowego żywopłotu, po drodze skinąwszy głową Quentinowi oraz którejś z młodszych sióstr Tristana, na które nigdy nie zwracał uwagi.

Para:
Libra Black i Samael Avery


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Ogrody [odnośnik]29.11.16 20:17
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 13:04
Zdziwiłbym się, gdybyś zechciała w tej sukni upolować lista. A w swoim zdziwieniu nie byłbym zdziwiony tymże obrotem zdarzeń - jesteś nieprzewidywalna, lubisz mi robić na przekór. To i tak nie ja przejąłem tutaj stery będąc jedynie gościem na ziemiach Dover. Oszczędzam nam bezsensownej kłótni, w której ostatecznie i tak zrobimy to, czego ty sobie zażyczysz. Tak jest o wiele prościej, a i ja jestem spokojniejszy, kiedy udaję kogoś, kogo zdanie się w istocie liczy. Nie potrzebuję w tej chwili władzy, prawdopodobnie cię tym irytując - na pewno wolałabyś, żebym się rządził, prawda? Możesz to więc uznać za złośliwość z premedytacją z mojej strony kiedy pozwalam ci skierować nasze kroki wprost na różane ogrody. Rzeczywiście zamierzałem je kiedyś odwiedzić, tylko nie wiem czy to był właśnie ten moment. Może to i lepiej, odkładamy w czasie chwilę, w której winniśmy wspólnie tańczyć na sali balowej, do czego jest mi niespieszno. Spacer w miłej, niemal romantycznej atmosferze wydaje się być lepszą opcją.
Rozglądam się wokół podziwiając, póki co, piękno zewnętrzne labiryntu. Stąpamy właśnie po czarnej drużce, mijamy płaczącą wierzbę, wnikamy we wnętrze. Przed zagadką przystajemy, a ja zwyczajowo nie wiem dlaczego. Idę o kilka kroków za daleko, aż dostrzegam tego nieszczęsnego szampana. Wzdycham wewnętrznie, mentalnie, po czym odbieram od ciebie oba kieliszki bez słowa. Wpatruję się w ciebie zastanawiając się czy naprawdę taka myśl pojawiła się w mojej głowie. Sam już nie jestem pewien - jakoś tak od razu założyłem, że tutaj przyjdziemy. Wzruszam ramionami starając się nie ulać alkoholu ze smukłych kieliszków, ruszam w ślad za tobą. Znajdując się tuż obok wręczam ci twoją porcję. A może obie są dla ciebie, tylko jedna na później? To satysfakcjonowałoby mnie o wiele bardziej, ale nadal milczę.
Trochę nieprzytomnie kiwam głową Samaelowi oraz mojej kuzynce w powitalnym geście, gdyż właśnie nas mijają. Zaraz powracam spojrzeniem do ciebie, ale tylko na chwilę. Oto rysują się przed nami trzy drogi: w lewo, prawo oraz na prosto. Nie wiem którą wybrać, nogi niosą mnie w kierunku pierwszej lepszej opcji.
- Z chęcią wysłucham również fascynującej historii tych przepięknych kwiatów, niech lady się nie krępuje. - Kontynuuję grę, w którą zapragnęłaś wziąć udział i przy okazji wciągnąć i mnie. Mi tak naprawdę wystarczyłby spacer podczas którego mógłbym się na ciebie patrzeć, ale właśnie - chcę ci zrobić tę drobną przyjemność, lady.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 13:04
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością


'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 13:29
Kiwa głową Avery’emu i sklania się mu i towarzyszącej mu Blackównie lekko. Darcy nie podoba się wzrok Samaela. Wzrok, który nie wykazywał żadnego zainteresowania, albo zaangażowania. Wzrok, jakim nie powinno się witać Rosierów na ceremonii ślubnej organizowanej przez jej rodzinę. Dlatego kobieta przystaje w miejscu, prostując się. Obserwuje chwilę sylwetkę swojego kuzyna, oddalającego się wgłąb labiryntu wraz ze swoją partnerką. Ma bardzo feralny gust do kobiet, ale teraz, w danej chwili, Darcy jest bardziej przychylna Librze niż jemu. Libra przynajmniej potrafi wykazać się taktem. Rosier stoi w miejscu. Pamięta, że Quentin stoi razem z nią. Zatrzymala go subtelnym gestem opierając dłoń na jego piersi, spoglądając jednak dalej przed siebie. Łatwo o nim zapomnieć, bo wcale się nie odzywa, ale z jakiegoś powodu, ona czuje się w obowiązku wynagrodzić mu ignorancję podczas ślubu, dlatego z tyłu głowy ma w pamięci jego obecność. Natychmiast, zdając sobie z tego sprawę, wraca uwagą do niego, w naturalnym geście, kiedy mężczyzna wyrównał z nią poziomy, odbierając od niego kieliszek szampana. Upija kilka łyków, niewielkich, bo nie wypada pochłaniać jej zbyt dużej ilości alkoholu. Ale tutaj przecież już nikt jej nie widzi. Samael i Libra ruszyli przodem. Tylko Quentin na nią patrzy, a szanse, że to skomentuje są bliskie zeru. Darcy zastanawia się, czy jej zamiłowanie do smakowania się w winach i szampanach mu przeszkadza. Korzenie jej rodziny sięgają do Francji. Ma to chyba wpisane w genach. Nic na to nie poradzi. Przede wszystkim, nie chce.
Mają ostre kolce — odzywa się w końcu, odprowadzając wzrokiem Avery’ego i jego partnerkę — łatwo się na nie nabić, jeśli się je zlekceważy.
Mówi o kwiatach, ale równie dobrze jej słowa mogą brzmieć jak złorzeczenie Samaelowi. Rosier czuje się właśnie tak – zlekceważona. Zamiast jednak nad tym ubolewać, żałuje Avery’ego. Może jeszcze wzrok kuzynowi nie wrócił do dawnej świetności.
Gotowy?
Ruszyła dopiero teraz, dając wcześniejszej parze wyjść na prowadzenie, bo nie chciałaby ich ponownie spotkać. Błądzenie między krzewami róż może się wydać romantyczne. Darcy decyduje, że może być dzisiaj romantyczna. Skoro już przywdziała najpiękniejszą ze swoich sukien, skórę okropiła najdroższymi perfumami na szczególne okazje, a jej brat zaaranżował taką atrakcję – szkoda byłoby z tego nie skorzystać. Podąża jednak kilka kroków przed siebie i obraca się przodem do mężczyzny, chwytając obie jego dłonie w swoje, kieliszki przerzucając do jednego splotu ich rąk, tak aby było łatwiej ich pilnować.
Będziesz nas prowadził? — zaproponowała, ale w sumie… musiał. Ona szła tyłem. Niech potraktuje to jak obdarzenie go zaufaniem. Nie każdy dostąpił tego zaszczytu u Lady Rosier. Nawet jeśli chodziło o pokonanie różanego labiryntu.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 13:29
The member 'Darcy Rosier' has done the following action : rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 18:02
Perspektywa obecności na tak hucznym ślubie byłaby dla Libra nieprzyjemna nawet, gdyby miała przybyć tu samotnie. Tłumy zawsze ją odstręczały, bowiem wymagały od niej o wiele więcej kontroli niż zazwyczaj. Dochodziła do tego również niechęć spowodowana wspomnieniem ostatniego Sabatu. Po raz pierwszy w życiu poczuła wtedy obrzydliwe alkoholowe upojenie i po raz pierwszy widziała na własne oczy tyle martwych ciał. Miała nadzieję nigdy więcej nie doświadczyć żadnej z tych rzeczy. Wszystko było jednak jeszcze gorsze, skoro miała pojawić się z narzeczonym. Wiedziała, że przez to będzie pod jeszcze intensywniejszą obserwacją niż zazwyczaj. Nie sądziła, że kiedykolwiek poczuje taką ulgę na widok swojego ojca, kiedy w sali balowej przez chwilę z nim tańczyła. Był to przebłysk normalności podczas tego dość trudnego okresu. Wiedziała, że Regulus Black ją sprawdza, ale widziała też, że jak do tej pory jest dumny. To ją podbudowało, ale również, jak zawsze, obudziło w niej chęć do dalszego doskonalenia się. Całe jej życie polegało przecież na dążeniu do perfekcji.
Pewnego rodzaju chłód Lorda Avery'ego jej odpowiadał. Nie chciała komplementów i czułości, tych pustych, nic nie znaczących słów. Było to tylko sztuczne ubarwianie narzeczeństwa, które i tak by na nią nie zadziałało, bo zdawała sobie sprawę jak obłudne było. Pozwoliła więc w spokoju pokierować się w stronę ogrodu różanego. Nie miała okazji do tej pory dokładnie go obejrzeć. Choć utrzymywała dobre kontakty z Druellą, prawie nigdy nie bywała w Dover. Blackowie i Rosierowie nie znosili się z zasady, więc dobrze zaprezentowano, że uroczystość ta była ważniejsza niż rodowe niesnaski, skoro był tutaj nawet jej ojciec. Choć Librze ciężko było zaimponować, nie mogła zaprzeczyć, że tutejsze ogrody różane są jednymi z najpiękniejszych, jakie widziała. Nie żeby miała zamiar to okazać w inny sposób, niż ewentualny uprzejmy komplement skierowany do gospodarzy.
- Są niezwykle imponujące - odpowiedziała przywołując na twarz drobny uśmiech. Przez chwilę milczała, bo przecież nie trzeba było dodawać cokolwiek więcej, potem jednak zdecydowała się na krótkie pytanie: - A co ty o nich sądzisz, Samaelu?
Dama nie powinna mówić za dużo, ale gdyby była zbyt milcząca mężczyzna również mógłby potraktować to jako obrazę.
Po drodze minęli jej kuzyna, oraz Darcy Rosier. Ukłoniła im się uprzejmie, chociaż Lady Rosier była jedną z niewielu szlachcianek, których Libra szczerze nie lubiła. Były jednak zwyczaje, których należało przestrzegać, poza tym Libra szczyciła się tym, że nie okazywała niechęci podczas oficjalnych uroczystości i spotkań.
Libra Black
Libra Black
Zawód : Dama/Staż w Ministerstwie Magii
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Toujours Pur
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2943-libra-black https://www.morsmordre.net/t2964-aurora#48554 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f275-pinner-middlesex-dworek-blackow https://www.morsmordre.net/t3756-skrytka-bankowa-nr-778#68891 https://www.morsmordre.net/t2965-libra#48557
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 20:36
To niemal niemożliwe, ale dzisiejszego dnia wyglądamy jak przykładna szlachecka para. Jestem pewien, że obecna gdzieś moja ciotka patrzy na mnie z aprobatą. W końcu bryluję wśród towarzystwa, jak na Notta przystało. Kiedy opuszczamy Uroczysko, moje kroki kierują się w stronę ogrodu. Wszechobecny zapach róż jest słodki, ale mdlący, jakby sam chciał oznajmić, że wszystko to jedna wielka ułuda. Dbając jeszcze o to, by nasze kieliszki zostały ponownie napełnione winem, zbliżamy się do ogrodu. Muszę przyznać, że mam niezwykłą słabość nie tylko do napoju alkoholowego, ale i do zagadek, więc malującą się przede mną wizja spędzenia czasu w labiryncie przyjmuję z uśmiechem. Przed wejściem dostrzegam jeszcze Quentina i Darcy Rosier, którym uprzejmie kiwam głową nim znikają w gąszczu roślin. Gdzieś po drodze miga mi także Samael i moje kuzynka, Libra, w kierunku których czynię podobny gest. Nie mogę jednak oprzeć się pokusie, jaką przedstawiają niezbadane korytarze i wiem, że Ty zapewne czujesz się podobnie. Nie tracąc więc czasu na rozmowę z napotkanymi znajomymi, zwracam się w Twoim kierunku.
- Gotowa, Lucindo? - pytam, choć nie spodziewam się żadnej innej odpowiedzi niż twierdząca.
Wierzę w końcu, że jesteś gotowa na wszystko. Cieszę się, że nie muszę już zwracać się do Ciebie per lady Selwyn, bo chociaż znajdujemy się na wystawnym przyjęciu, nietypowa atrakcja gwarantuje, że raczej nikt nie będzie zwracał na nas uwagi. W każdym razie nie wyobrażam sobie swoich rodziców czy nawet miłującej informacje krewniaczki, o której ciekawości krążą legendy, czyhających za krzakiem róż nieopodal, tylko po to, by sprawdzić czy aby napewno zachowuję się właściwie. Nawet jeżeli sporą część mojej rodziny cechowała niezwykle irytująca tendencja do pilnowania, bym nie popełniał nawet najdrobniejszych błędów, teraz czuję, że mamy chwilę na spokojną rozmowę. Może nie na tyle osobistą co kilka tygodni temu, może nie na tyle burzliwą, ale nie mam zamiaru przepuszczać żadnej szansy na miłą konwersację. Otacza nas przepiękne ogrodnictwo Rosierów i myślę, że nie bez powodu pretenduje ono do miana najznakomitszego. Muszę również przyznać, że intensywnie czerwony kolor kwiatów przypada mi do gustu dużo bardziej niż ich blada, biała odmiana. Nie jestem znawcą, choć w niedalekiej przyszłości zapewne czeka mnie obdarowywanie przyszłej żony barwnymi bukietami, ale bardzo lubię róże. Może nie są wymyślnym, egzotycznym gatunkiem, lecz w tym przypadku uznaję ich wyższość nad innymi. Kiedy napotykamy pierwszą trudność, musimy podjąć decyzję w którą stronę iść - nie jestem ani człowiekiem ze szczególnym szczęściem, ani też pechem, czego doskonałym przykładem jest moja ostatnia wyprawa do Rosji. Chociaż, szczerze mówiąc, samo jej przeżycie jest dowodem na to, że może jednak Tyche nie nienawidzi mnie aż tak bardzo, jak myślałem.
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 20:36
The member 'Alastair Nott' has done the following action : rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 21:31
Zaprezentowanie pięknego obrazka szczęśliwego narzeczeństwa leżało w jego interesie. Nie przejąłby się podobnymi wymogami w sytuacji mniej oczywistej, lecz ceremonia w Dover stanowiła idealne miejsce na przykrycie swoich występków (ujawnionych w kameralnym, acz nadal stanowczo zbyt dużym gronie) pokrywą godnego szlachcica, również planującego w niedalekiej przyszłości zawrzeć związek małżeński oraz zapewnić nazwisku ciągłość. Z tego i wyłącznie z tego względu mógł spacerować z Librą pod rękę, niemalże beztrosko, niemalże z uśmiechem, niemalże czerpiąc radość z urokliwego miejsca i piękna ulotnej chwili. Zgrabna kobieta tuż obok, ustronne krzaki róż, w jakie z łatwością mógł ją zaciągnąć, po drodze czyniąc niemą lub po prostu spetryfikowaną zaklęciem. Wyłącznie te nieprzyzwoite obrazki utrzymywały fasadę Avery'ego, dość rozstrojonego radosną muzyką oraz śmiechami biesiadników. Śmiesznie skontrastowanych z łzami, które panna młoda zapewne wyleje tuż przed nocą poślubną. Uśmiechnął się jakoś mściwie, wybierając jedną ze ścieżek wydeptanych między pnącym się w górę wiecznie zielonym żywopłotem. Nie lubił róż, lecz te były wyjątkowo piękne, nie dusiły swym zapachem, wręcz nęcąc do spróbowania go, do upicia się nimi. Zacisnął mocniej dłoń na ramieniu Libry, stanowczo prowadząc ją obok siebie i nie dając możliwości wyboru innej drogi. Wiedział, że mogą tutaj pobłądzić (krążyły legendy, że sami Rosierowie gubili się w różanym labiryncie), lecz w tej chwili było mu to skrajnie obojętne.
Mijając Alastaira wraz z towarzyszką, Samael pozwolił sobie na lekki uśmiech skierowany w stronę pary, właściwie bliżej mężczyzny, z którym ostatnio pozwolił sobie na wyjątkowo trudne chwile paskudnej szczerości. Nie te myśli jednak winny zajmować go teraz i wykrzywiać idealnie uprzejme oblicze w przykrym grymasie: towarzyszyła mu wszak nietknięta, świeża szlachcianka. Doskonale wychowana, perfekcyjna dama, zachowująca się ściśle według arystokratycznych standardów. Nawet oddychała idealnie: niezbyt głęboko i niezbyt często, nie drażniąc Avery'ego nachalnymi wdechami powietrza.
-Największe wrażenie robią właśnie takie - odparł powoli, jakby zamyślił się nad odpowiedzią - nieprzycięte, rosnące wzbijające płatki ku niebu, odsłaniające kolce - uściślił, wyjątkowo racząc się na wylewność, niosącą triumf nad prostym stwierdzeniem, że cięte róże traciły dla niego blask. Może dlatego, że kwiaty, jak kobiety, na zawsze powinny tkwić pod kloszem, w więzieniu.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 21:31
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]01.12.16 23:04
Koniec końców opuszczając Uroczysko blondynka czuje się lżej. Zakończenie oficjalnej części oznaczało, że chociaż na chwile ludzie po prostu zajmą się sobą. Właściwie dopóki nie przeszli całej kolejki w oczekiwaniu na złożenie życzeń nie wiedziała, że ciążący jej kamień jest spowodowany odgrywaniem roli. Ta rola niesamowicie jej ciążyła chociaż jako Selwynowi powinno jej to przychodzić bez żadnego problemu. Wiele mówiło się o jej rodzinie, ale jedna rzecz rozbrzmiewała na tyle często by przywrzeć do jej nazwiska z wielką siłą. Byli kłamcami. Maska jaką potrafili założyć na twarz skrywała wszystkie tajemnice. Teraz jednak czuła, że wraca do niej rozluźnienie jakie zwykle czuła w obecności przyjaciela. Przyjmując kieliszek z wdzięcznością uśmiechnęła się. Im bliże ogrodów byli tym bardziej intensywny stawał się zapach kwiatów. Choć całość prezentowała się równie pięknie co niebezpiecznie to od intensywności zapachu mogła rozboleć głowa. Nie spodziewała się, że podczas takiej uroczystości znajdzie się coś co pobudzi jej chęć odkrywania. Wejście do labiryntu zdawało się wołać każdego śmiałka. Od razu przed oczami stanął jej labirynt jaki napotkała na jednej ze swoich wypraw. Choć nie był grą i wyjście z niego było bardziej niebezpieczne niż zachwycające to wiedziała, że w tym wszystkim liczy się ryzyko. A przecież było mało rzeczy w jej życiu, którym ryzyka by nie zawierzyła. Kiedy zbliżali się do wejścia spostrzegła Quentina wraz z towarzyszącą mu kobietą, która jak dobrze kojarzyła była siostrą pana młodego. Uśmiechnęła się z uprzejmością dygając w szlachetnym pozdrowieniu. Przeniosła wzrok na kolejną parę i powtórzyła wcześniejszy gest. Lucinda lubiła rywalizację dlatego ucieszył ją fakt, że nie są sami. To zawsze doza motywacji i większa słodycz wygranej. Słysząc pytanie przeniosła wzrok na przyjaciela. Uśmiechnęła się, a jej brew uniosła się w niemym pytaniu. Chyba nie myślał, że może być inaczej? Wchodząc do labiryntu uderzył ją jeszcze mocniejszy zapach róż dlatego przechylając kieliszek upiła łyk wina. Rozejrzała się, a kiedy już dokładnie rozpoznała teren wiedząc, że jak na razie jest tylko jednak droga przeniosła wzrok na mężczyznę. - Myślę, że nagrodą za przejście labiryntu będzie bukiet róż. - odparła, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Nie miała zamiaru w takim miejscu rezygnować ze swobody jaką dawała jej niesamowita tajemniczość labiryntu i obecność przyjaciela. Wybierając drogę czuła, że idą w dobrym kierunku. Chociaż kto wie. Dopiero w głębi labiryntu mieli poznać prawdziwe dylematy.

PARA:
Lucinda & Alastair


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 1 z 11 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next

Ogrody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach