Biblioteka
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Biblioteka
Jak każda rodzina, także Burke'owie posiadają swoją prywatną skarbnicę wiedzy. Biblioteka w Durham Castle stanowi dumę i chlubę całego rodu. Znajdują się tutaj tysiące, jeśli nie setki tysięcy książek - gromadzone były przez lata, a najstarsze z nich, zapisane na pergaminie rozpadającym się już niemal w palcach, pamiętają jeszcze czasy pierwszych Burke'ów. Są pośród nich i takie, zawierające sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego; te są przepełnione wiedzą o czarnej magii, tak ściśle przecież związanej z tą rodziną. Aby pomieścić wszystkie te woluminy, biblioteka składa się aż z dwóch pięter. Poza książkami znaleźć można tutaj również inne przedmioty, niezwykle przydatne do nauki z zakresu wszelakich dziedzin - od astronomii, przez geografię, na alchemii kończąc.
Uśmiechnęła się delikatnie widząc, jak Primrose kręci głową. Eteryczna alchemiczka zainteresowana była spotkaniem z lordem Carrow przez propozycję wielkiego projektu “mającego zmienić oblicze świata” nie będąc jednak zainteresowaną jakimikolwiek, romantycznymi interakcjami z młodym lordem. W tej kwestii istniał dla niej tylko i wyłącznie mąż, któremu oddała swoje serce i nie wyobrażała sobie, aby cokolwiek w tej kwestii uległo zmianie. Zapatrzona w Daniela nie potrafiła w podobny sposób spojrzeć na nikogo innego, odnajdując w postaci bratniej duszy spełnienie swoich najskrytszych marzeń. Jednocześnie znajomość z Primrose była dlań niezwykle ważna - a to sprawiało, iż panna Burke z pewnością nie powinna postrzegać jej w kategorii jakiegokolwiek problemu bądź zagrożenia (chyba, że dla Aresa, jeśli kiedykolwiek przyjdzie mu zranić ciemnowłosą).
- Nie będę. - Potwierdziła jedynie, niemal pewna, że podobnej wagi informacje z pewnością nie pojawią się w jej życiu. Wszystko, przynajmniej na razie, układało się niezwykle pomyślnie oraz spokojnie.
Z uwagą wsłuchiwała się w słowa przyjaciółki, rozważając wszystkie możliwości z delikatnym uśmiechem wyrysowanym na malinowych ustach. Wypowiedzi Primrose nastrajały ją niezwykle pozytywnie w kwestii dalszej współpracy z lady Burke. Obie siedziały w alchemii, obie jednak zajmowały się innymi jej kwestiami co sprawiało, że mogły spojrzeć na sprawę z szerszej, o wiele dokładniejszej, perspektywy.
A gdy Primrose skończyła wypowiadać swoją część analizy, zamyślenie pojawiło się na buzi eterycznej kobiety, gdy rozważała wszystkie słowa, jakie padły z ust przyjaciółki.
- Niezwykle cieszę się, że Twoje analizy niejako pokrywają się z moimi analizami, dając nam pełniejszy pogląd. - Zaczęła, ponownie układając malinowe usta w delikatny uśmiech. - Wychodzi na to, że przyjdzie nam pracować z rubinami. Jego właściwości oraz równowaga numerlogiczna wydają się być najkorzystniejsze dla nas, w dodatku dając nam piękne pole do popisu z dalszymi badaniami, jeśli te które obecnie prowadzimy zakończą się sukcesem. - Mówiła spokojnie, z zamyśleniem w głosie. Jeśli uda im się wytworzyć odpowiedni kamień, będą później mogły pomyśleć, nad nadaniem mu konkretnych, magicznych właściwości bądź wykorzystaniu go do większego projektu. Nie była jeszcze pewna o czym dokładnie myśli, czuła jednak, że po drodze odpowiednia idea z pewnością pojawi się w jej głowie.
- Skoro to już mamy ustalone… - Zaczęła, po czym wyciągnęła z torebki rolkę pergaminów, zabezpieczonych odpowiednimi zaklęciami oraz cielęcą skórą. Ostrożnie, jakoby wręczała jej niezwykle kruche szkło, wręczyła pergaminy pannie Burke. - Znalazłam je w pracowni profesora, pozwolił mi pożyczyć je na kilka dni. To stare, alchemiczne manuskrypty, w których mogą znajdować się interesujące nas informacje. Posiadasz większą wiedzę w kwestii historii magii oraz zastosowania starożytnych run ode mnie, czy byłabyś więc w stanie je przestudiować? - Poprosiła będąc pewną, że lady Burke z pewnością wyciągnie z nich odrobinę więcej, niż ona. Na tym z resztą polegała dobra współpraca - wykorzystaniu mocnych stron każdej ze stron, aby otrzymać najlepszy możliwy wynik. - Ja w tym czasie poruszę swoje kontakty i zdobędę odpowiedni okaz rubinu, aby wygodnie się nam na nim pracowało. A gdy już uda mi się go kupić, przeprowadzę dokładną analizę alchemiczną. W mojej pracowni brakuje kilku przyrządów alchemicznych, uzyskałam jednak zgoe od profesora, aby wykorzystać do tego przyrządy w jego pracowni. Co o tym sądzisz? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Podział pracy wydawał jej się sprawiedliwy oraz całkiem rozsądny - wolała oszczędzić lady Burke rozmowy z Cillianem bądź Jerrym, nie mogącymi pochwalić się choćby niewielką odrobiną reputacji. Ona zaś doskonale wiedziała jak z nimi rozmawiać, aby osiągnąć zamierzony sukces.
- Powiedz mi, droga Primrose, czy mogłabyś odwiedzić mnie w Szafirowym Wzgórzu? Widzisz, zaczęłam przygotowywać odpowiednie materiały, aby dokładnie zapoznać Cię z procesem krystalizacji, który rozważałyśmy jako jedną z opcji. Mogłybyśmy spotkać się, gdy przeanalizujesz manuskrypty a ja wykonam odpowiednie analizy. Wtedy, po tym jak zapoznam Cię z krystalizacją, będziemy mogły zabrać się za pierwsze kroki, związane z opracowaniem procesów. - Zaproponowała, z ciekawością przyglądając się buzi panny Burke. Niezrozumiały konflikt zdawał się zaostrzać, Frances nie miała najmniejszego pojęcia o polityce przez co nie miała pojęcia, jak jej rodzina podchodzi do kwestii jej wycieczek w inne rejony Angli niż Durham. Gdyby Primrose nie mogła jej odwiedzić, z pewnością stanowiłoby to niezwykłą komplikację ich pracy naukowej - przenieść aparatury nie mogła, potrzebując jej w domu do własnej pracy, a profesor mógł nie wyrazić zgody na częste odwiedziny panny Burke w jego pracowni. Gdyby ta kwestia ułożyła się nie po ich myśli, musiały mieć czas, aby wymyślić odpowiednie rozwiązanie, które zadowoliłoby obie strony zainteresowane projektem.
- Nie będę. - Potwierdziła jedynie, niemal pewna, że podobnej wagi informacje z pewnością nie pojawią się w jej życiu. Wszystko, przynajmniej na razie, układało się niezwykle pomyślnie oraz spokojnie.
Z uwagą wsłuchiwała się w słowa przyjaciółki, rozważając wszystkie możliwości z delikatnym uśmiechem wyrysowanym na malinowych ustach. Wypowiedzi Primrose nastrajały ją niezwykle pozytywnie w kwestii dalszej współpracy z lady Burke. Obie siedziały w alchemii, obie jednak zajmowały się innymi jej kwestiami co sprawiało, że mogły spojrzeć na sprawę z szerszej, o wiele dokładniejszej, perspektywy.
A gdy Primrose skończyła wypowiadać swoją część analizy, zamyślenie pojawiło się na buzi eterycznej kobiety, gdy rozważała wszystkie słowa, jakie padły z ust przyjaciółki.
- Niezwykle cieszę się, że Twoje analizy niejako pokrywają się z moimi analizami, dając nam pełniejszy pogląd. - Zaczęła, ponownie układając malinowe usta w delikatny uśmiech. - Wychodzi na to, że przyjdzie nam pracować z rubinami. Jego właściwości oraz równowaga numerlogiczna wydają się być najkorzystniejsze dla nas, w dodatku dając nam piękne pole do popisu z dalszymi badaniami, jeśli te które obecnie prowadzimy zakończą się sukcesem. - Mówiła spokojnie, z zamyśleniem w głosie. Jeśli uda im się wytworzyć odpowiedni kamień, będą później mogły pomyśleć, nad nadaniem mu konkretnych, magicznych właściwości bądź wykorzystaniu go do większego projektu. Nie była jeszcze pewna o czym dokładnie myśli, czuła jednak, że po drodze odpowiednia idea z pewnością pojawi się w jej głowie.
- Skoro to już mamy ustalone… - Zaczęła, po czym wyciągnęła z torebki rolkę pergaminów, zabezpieczonych odpowiednimi zaklęciami oraz cielęcą skórą. Ostrożnie, jakoby wręczała jej niezwykle kruche szkło, wręczyła pergaminy pannie Burke. - Znalazłam je w pracowni profesora, pozwolił mi pożyczyć je na kilka dni. To stare, alchemiczne manuskrypty, w których mogą znajdować się interesujące nas informacje. Posiadasz większą wiedzę w kwestii historii magii oraz zastosowania starożytnych run ode mnie, czy byłabyś więc w stanie je przestudiować? - Poprosiła będąc pewną, że lady Burke z pewnością wyciągnie z nich odrobinę więcej, niż ona. Na tym z resztą polegała dobra współpraca - wykorzystaniu mocnych stron każdej ze stron, aby otrzymać najlepszy możliwy wynik. - Ja w tym czasie poruszę swoje kontakty i zdobędę odpowiedni okaz rubinu, aby wygodnie się nam na nim pracowało. A gdy już uda mi się go kupić, przeprowadzę dokładną analizę alchemiczną. W mojej pracowni brakuje kilku przyrządów alchemicznych, uzyskałam jednak zgoe od profesora, aby wykorzystać do tego przyrządy w jego pracowni. Co o tym sądzisz? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Podział pracy wydawał jej się sprawiedliwy oraz całkiem rozsądny - wolała oszczędzić lady Burke rozmowy z Cillianem bądź Jerrym, nie mogącymi pochwalić się choćby niewielką odrobiną reputacji. Ona zaś doskonale wiedziała jak z nimi rozmawiać, aby osiągnąć zamierzony sukces.
- Powiedz mi, droga Primrose, czy mogłabyś odwiedzić mnie w Szafirowym Wzgórzu? Widzisz, zaczęłam przygotowywać odpowiednie materiały, aby dokładnie zapoznać Cię z procesem krystalizacji, który rozważałyśmy jako jedną z opcji. Mogłybyśmy spotkać się, gdy przeanalizujesz manuskrypty a ja wykonam odpowiednie analizy. Wtedy, po tym jak zapoznam Cię z krystalizacją, będziemy mogły zabrać się za pierwsze kroki, związane z opracowaniem procesów. - Zaproponowała, z ciekawością przyglądając się buzi panny Burke. Niezrozumiały konflikt zdawał się zaostrzać, Frances nie miała najmniejszego pojęcia o polityce przez co nie miała pojęcia, jak jej rodzina podchodzi do kwestii jej wycieczek w inne rejony Angli niż Durham. Gdyby Primrose nie mogła jej odwiedzić, z pewnością stanowiłoby to niezwykłą komplikację ich pracy naukowej - przenieść aparatury nie mogła, potrzebując jej w domu do własnej pracy, a profesor mógł nie wyrazić zgody na częste odwiedziny panny Burke w jego pracowni. Gdyby ta kwestia ułożyła się nie po ich myśli, musiały mieć czas, aby wymyślić odpowiednie rozwiązanie, które zadowoliłoby obie strony zainteresowane projektem.
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Omówienie każdego kamienia zajęło chwilę czasu, ale musiały być skrupulatne w tym co robią inaczej badania nie miałyby sensu. Nie od dziś wiadomo, że przygotowania są najważniejsze, to one są bazą pod dalsze wnioski i działania, a jeżeli baza jest błędna to reszta badań będzie spaczona właśnie nim. Na to nie mogły sobie pozwolić. Nie znała się na strukturze alchemicznej kamieni tak dobrze jak Frances, oczywiście musiała przy tworzeniu talizmanów, ale równie ważne było jakie są ich właściwości magicznej i z czym są kompatybilne, a z czym będą kolidowały. Uznała, że do kwestii zaślubin i ukrywania faktów nie ma sensu wracać. Wyjaśniły sobie wszystko i liczyła, że więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Sięgnęła po filiżankę herbaty i upiła łyk przeglądając ostatnie notatki jakie poczyniły.
-Zatem rubin - przytaknęła alchemiczce zamykając jedną z wielu otwartych ksiąg jakie miały przed sobą. - Zlecę w banku Gringotta aby przekazali odpowiednią kwotę do twojej skrytki.
Oznajmiła i posłała za pomocą zaklęcia książki za ich miejsce, z którego zostały wyjęte. W tym momencie w jej dłonie trafiły cenne manuskrypty, aż wstała ze swojego miejsca by podejść do wolnego stolika, by je na nim rozłożyć. Widziała fakturę oraz kruchość materiału, już na pierwszy rzut okna wiedziała, że są bardzo stare. Pierwsze wersy i ryciny wskazywały na ich wiek oraz pochodzenia, była pewna, ze jej brat Charon chętnie ją wesprze w przetłumaczeniu paru akapitów, które były napisane, jak się zdawało, językiem jej nieznanym.
-To niezwykła rzecz Frances - powiedziała lady Burke podnosząc na kobietę szaro zielone spojrzenie, które błyszczało z ekscytacji. - Tu może być więcej informacji niż myślimy, aż ciekawi mnie co jeszcze skrywa profesor w swojej bibliotece.
Ponownie pochyliła się nad manuskryptami jakby chciała w tej chwili je tłumaczyć i studiować, ale zamiast tego zwinęła dokładnie podarek i zabezpieczyła skórą cielęcą.
-Zajmę się tym od razu i wrócę do ciebie z informacji jakie w nich zdobędę. Ty w tym czasie skup się na badaniu rubinu i tego jak najlepiej wykorzystać jego właściwości przy tworzeniu sztucznego. - Odparła opierając się o stół plecami, a dłonie schowała w kieszeniach spodni.
-Jeżeli profesor udostępnia ci swój sprzęt korzystaj ile możesz, taka pomoc może okazać się dla nas wielce korzystna i ułatwi całe badania. - Zmarszczyła lekko brwi zastanawiając się nad czymś. - Poszukam jeszcze dodatkowych informacji w naszych zbiorach w Durham, może uda znaleźć się kolejne tropy czy też wskazówki.
Kiedy zaś usłyszała prośbę Frances, a bardziej jej pytanie uśmiechnęła się kącikami ust.
-Żaden problem - zapewniła ze spokojem w głosie. - Pojawię się u ciebie, posiadasz lepszy sprzęt do naszych badań.
Miała zamiar szeroko omówić tą kwestię z bratem i przekonać go do tego, że kontakty z panią Wroński i ich badania są dla niej niezwykle ważne i w żaden sposób nie szargają dobrej opinii rodu Burke. Będzie go przekonywać ile tchu w płucach. Nie miała zamiaru porzucać projektu tylko dlatego, że wciąż czegoś nie wypadało robić pannie z dobrego domu. Chciała zmieniać świat, to był jeden z kroków. Musiała jedynie umiejętnie to rozegrać.
Po wszystkim, kiedy herbata została wypita, a książki schowane odprowadziła sama panią Wroński do drzwi, a następnie udała się ponownie do biblioteki, ale nie po to aby studiować książkę i manuskrypty od przyjaciółki, ale żeby przygotować się na poruszenie kwestii numerologii z bratem.
Przekazuję 250 PM z mojej skrytki do skrytki Frances na zakup rubinu do badań
|zt x 2
-Zatem rubin - przytaknęła alchemiczce zamykając jedną z wielu otwartych ksiąg jakie miały przed sobą. - Zlecę w banku Gringotta aby przekazali odpowiednią kwotę do twojej skrytki.
Oznajmiła i posłała za pomocą zaklęcia książki za ich miejsce, z którego zostały wyjęte. W tym momencie w jej dłonie trafiły cenne manuskrypty, aż wstała ze swojego miejsca by podejść do wolnego stolika, by je na nim rozłożyć. Widziała fakturę oraz kruchość materiału, już na pierwszy rzut okna wiedziała, że są bardzo stare. Pierwsze wersy i ryciny wskazywały na ich wiek oraz pochodzenia, była pewna, ze jej brat Charon chętnie ją wesprze w przetłumaczeniu paru akapitów, które były napisane, jak się zdawało, językiem jej nieznanym.
-To niezwykła rzecz Frances - powiedziała lady Burke podnosząc na kobietę szaro zielone spojrzenie, które błyszczało z ekscytacji. - Tu może być więcej informacji niż myślimy, aż ciekawi mnie co jeszcze skrywa profesor w swojej bibliotece.
Ponownie pochyliła się nad manuskryptami jakby chciała w tej chwili je tłumaczyć i studiować, ale zamiast tego zwinęła dokładnie podarek i zabezpieczyła skórą cielęcą.
-Zajmę się tym od razu i wrócę do ciebie z informacji jakie w nich zdobędę. Ty w tym czasie skup się na badaniu rubinu i tego jak najlepiej wykorzystać jego właściwości przy tworzeniu sztucznego. - Odparła opierając się o stół plecami, a dłonie schowała w kieszeniach spodni.
-Jeżeli profesor udostępnia ci swój sprzęt korzystaj ile możesz, taka pomoc może okazać się dla nas wielce korzystna i ułatwi całe badania. - Zmarszczyła lekko brwi zastanawiając się nad czymś. - Poszukam jeszcze dodatkowych informacji w naszych zbiorach w Durham, może uda znaleźć się kolejne tropy czy też wskazówki.
Kiedy zaś usłyszała prośbę Frances, a bardziej jej pytanie uśmiechnęła się kącikami ust.
-Żaden problem - zapewniła ze spokojem w głosie. - Pojawię się u ciebie, posiadasz lepszy sprzęt do naszych badań.
Miała zamiar szeroko omówić tą kwestię z bratem i przekonać go do tego, że kontakty z panią Wroński i ich badania są dla niej niezwykle ważne i w żaden sposób nie szargają dobrej opinii rodu Burke. Będzie go przekonywać ile tchu w płucach. Nie miała zamiaru porzucać projektu tylko dlatego, że wciąż czegoś nie wypadało robić pannie z dobrego domu. Chciała zmieniać świat, to był jeden z kroków. Musiała jedynie umiejętnie to rozegrać.
Po wszystkim, kiedy herbata została wypita, a książki schowane odprowadziła sama panią Wroński do drzwi, a następnie udała się ponownie do biblioteki, ale nie po to aby studiować książkę i manuskrypty od przyjaciółki, ale żeby przygotować się na poruszenie kwestii numerologii z bratem.
Przekazuję 250 PM z mojej skrytki do skrytki Frances na zakup rubinu do badań
|zt x 2
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
16.10.1957
Zjawiła się w bibliotece tuż po śniadaniu trzymając jeszcze w dłoni kubek z gorącą kawą jaką popijała polędwicę z kaczki z żurawinami i świeżym pieczywem. Tego dnia posiłek był wyśmienity i mogła się nim delektować, ale nie za długo, gdyż obiecała bratu, że pochyli się z nim nad zagadnieniami z numerologii. Była zaskoczona, że zwrócił się z tym do niej zwłaszcza, że trwał między nimi chłodny dystans od dnia feralnego obiadu. Nie miała jednak w zwyczaju odmawiać pomocy członkom rodziny, niezależnie od tego czy wcześniej poróżniły ich pewne kwestie. Nie wiedziała czego dokładnie od niej oczekuje brat więc postanowiła się przygotować wcześniej, dlatego też teraz krążyła pomiędzy regałami w bibliotece szukając odpowiednich pozycji. Numerologia zaraz po starożytnych runach należała do jednych z jej ulubionych dziedzin magii. Była naprawdę niezwykła. To był obszar wiedzy koncentrujący się na badaniu liczb oraz ich mistycznego znaczenia. Liczby mają ogromny wpływ na ludzkie życie. Towarzyszą ludzkości od samego początku. Nie wiadomo, od jak dawna człowiek stara się zgłębić ich tajemnicę. Najprawdopodobniej wszystko zaczęło się u zarania dziejów, kiedy odkryli „istnienie” liczb. Przez wieki czarodzieje badali naturę wszechświata i jedno wiedzieli na pewno: liczby doskonale potrafią opisać jego istotę. Stanowią wzór wszystkich istniejących rzeczy. Istnienie samo w sobie jest określane przez harmonię liczb oraz relacje między nimi zachodzące. Na początku numerologia kojarzyła się z wróżbiarstwem, czymś niezwykle mętnym, opierającym się na interpretacji nie zaś faktach czy prawdzie. Z czasem jednak zrozumiała, że liczby określają świat jaki ich otacza, opisują go w sposób jasny i klarowny, dzięki czemu stawał się bardziej zrozumiały. Niestety nie wszystko dało się opisami liczbami. Emocje, pragnienia, pasje były czymś czego w cyfrach nie dało się zapisać i określić. Analityczny umysł przegrywał z kretesem kiedy chodziło o zrozumienie drugiej osoby. Każdy z nich był liczbą, ale nie byli kamieniami szlachetnymi o niezmienionej strukturze i właściwościach. Wystarczyło jedno wydarzenie, jedna sytuacja, słowo, spojrzenie aby osoba spokojna wpadła we wściekłość, a ta życzliwa i ciepła zamknęła się na innych i przyjęła chłód jako swoją maskę.
Kolejne książki za pomocą czarów opuszczały półki i lądowały na stole przy którym miał zamiar zasiąść wraz z Edgarem. Westchnęła ciężko, gdyż oprócz samej numerologii chciała z nim poruszyć jeszcze dwie ważne kwestie i liczyła, że tym razem brat jej wysłucha i być może w pewnych kwestiach się z nią zgodzi. Upiła łyk kawy i powędrowała dalej pomiędzy półkami, a ciemno zielona spódnica szeleściła miło na wysokości kostek, szybkie kroki odbijały się wśród ścian lekko przytłumiona przez dywany. Zatrzymała się aby podnieść z podłogi wstążkę do włosów, która na pewno należała do Oriany. Musiała ganiać Basha i Zołzę, gdyż te dwa futrzaki wybitnie upodobały sobie bibliotekę jako miejsce zabaw czy ciągłego snu. Zauważyła też stos książek w wykuszu i aż zerknęła na ich tytuły. Uśmiechnęła się pod nosem, bo siostrzenica zaczynała szperać w pozycjach, które kiedyś zaszczepiły w Prim pasję do zdobywania wiedzy. Czy możliwe, ze tiara przydziału wyśle Orianę do Ravenclaw? Szczerze na to liczyła, gdyż nadal pozostawała jedynym Krukonem wśród Ślizgonów. Zawróciła chowają wstążkę do kieszeni spódnicy i w tym momencie nestor rodu wkroczył do pomieszczenia.
-Jestem już gotowa – oznajmiła na dzień dobry odrzucając gruby warkocz na plecy i kierując się w stronę stolika ze stosem książek oraz czystych pergaminów. – Powiedz mi proszę co dokładnie cię interesuje, gdyż nie bardzo wiem gdzie zacząć.
Spojrzała na brata, jej twarz była spokojna jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Uznała, że skupi się na razie na tym o co została poproszona, a dopiero kiedy uporają się z jednym zagadnieniem poruszy kolejny licząc, że trafiła na dobry humor i dzień brata.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
| rzut na pamięć
W posiadłości było zaskakująco cicho. Jedynie odgłos miarowych kroków Edgara odbijał się od ścian, kiedy szedł do biblioteki na spotkanie z Primrose. Nie był na nią zły. Nie chował do niej urazy, nawet jeżeli siostra uważała inaczej – cierpliwie czekał aż jej przejdzie. Ignorował wszelkie krzywe spojrzenia, jeśli takowe jej się zdarzały, zdawkowe odpowiedzi czy sam fakt unikania jego osoby. Zdawał sobie sprawę, że wiadomość o ślubie spadła na nią dość niespodziewanie – być może mógł to zaplanować lepiej, choć trochę włączyć ją w ten proces, pozwolić na ustalenie pewnych kwestii. Sam by sobie tego życzył dziesięć lat temu, kiedy się żenił. Wtedy też miał żal do nestora, choć posłusznie spuścił głowę i zrobił to, co do niego należało. A teraz, kiedy sam posiadał tę władzę, kiedy mógł coś zmienić, postąpił dokładnie tak samo jak sir Alaric. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – Edgar zajął najwyższe stanowisko w rodzinie i teraz doskonale widział to, co wcześniej było dla niego niejasne. Wierzył, że Primrose też to kiedyś zrozumie i nie będzie chować do niego urazy w nieskończoność. Być może ich dzisiejsze spotkanie położy kres tej niechęci ze strony Primrose, choć ich relacje nie mogły być tak złe, skoro zgodziła się udzielić mu lekcji numerologii.
A pilnie jej potrzebował. Zabezpieczenia wokół zamku straciły na sile i należało je czym prędzej odnowić. W normalnej sytuacji zapewne już dawno by się tym zajął, lecz w obecnej napiętej sytuacji politycznej czuł potrzebę rzucenia bardziej skomplikowanych pułapek. Zresztą zauważył te braki już parę miesięcy temu, kiedy udał się z Tristanem do odległej stacji podziemnego mugolskiego pociągu – w tym zamkniętym, wybetonowanym miejscu większość znanych mu pułapek nie miała racji bytu. Znając numerologię, na pewno byłoby mu łatwiej zebrać tam magię i ułożyć ją pod swoje dyktando.
Wszedł do biblioteki, od razu zauważając siostrę i jej nietęgą minę. Zajął miejsce obok niej, zerkając na stos papierów i książek. To długo potrwa pomyślał niezadowolony, drapiąc się po skroni. – Potrzebuję tego przede wszystkim do nakładania pułapek – wytłumaczył krótko, wierząc, że Primrose będzie dobrze wiedzieć co z tym dalej zrobić. Czasem dziwił się, że jego siostra w tak młodym wieku zdążyła posiąść tak rozległą wiedzę, ale najwidoczniej Tiara Przydziału dobrze wiedziała co robi, wyłamując ją z rodzinnej tradycji i wbrew oczekiwaniom umieszczając ją w Domu Kruka.
W posiadłości było zaskakująco cicho. Jedynie odgłos miarowych kroków Edgara odbijał się od ścian, kiedy szedł do biblioteki na spotkanie z Primrose. Nie był na nią zły. Nie chował do niej urazy, nawet jeżeli siostra uważała inaczej – cierpliwie czekał aż jej przejdzie. Ignorował wszelkie krzywe spojrzenia, jeśli takowe jej się zdarzały, zdawkowe odpowiedzi czy sam fakt unikania jego osoby. Zdawał sobie sprawę, że wiadomość o ślubie spadła na nią dość niespodziewanie – być może mógł to zaplanować lepiej, choć trochę włączyć ją w ten proces, pozwolić na ustalenie pewnych kwestii. Sam by sobie tego życzył dziesięć lat temu, kiedy się żenił. Wtedy też miał żal do nestora, choć posłusznie spuścił głowę i zrobił to, co do niego należało. A teraz, kiedy sam posiadał tę władzę, kiedy mógł coś zmienić, postąpił dokładnie tak samo jak sir Alaric. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – Edgar zajął najwyższe stanowisko w rodzinie i teraz doskonale widział to, co wcześniej było dla niego niejasne. Wierzył, że Primrose też to kiedyś zrozumie i nie będzie chować do niego urazy w nieskończoność. Być może ich dzisiejsze spotkanie położy kres tej niechęci ze strony Primrose, choć ich relacje nie mogły być tak złe, skoro zgodziła się udzielić mu lekcji numerologii.
A pilnie jej potrzebował. Zabezpieczenia wokół zamku straciły na sile i należało je czym prędzej odnowić. W normalnej sytuacji zapewne już dawno by się tym zajął, lecz w obecnej napiętej sytuacji politycznej czuł potrzebę rzucenia bardziej skomplikowanych pułapek. Zresztą zauważył te braki już parę miesięcy temu, kiedy udał się z Tristanem do odległej stacji podziemnego mugolskiego pociągu – w tym zamkniętym, wybetonowanym miejscu większość znanych mu pułapek nie miała racji bytu. Znając numerologię, na pewno byłoby mu łatwiej zebrać tam magię i ułożyć ją pod swoje dyktando.
Wszedł do biblioteki, od razu zauważając siostrę i jej nietęgą minę. Zajął miejsce obok niej, zerkając na stos papierów i książek. To długo potrwa pomyślał niezadowolony, drapiąc się po skroni. – Potrzebuję tego przede wszystkim do nakładania pułapek – wytłumaczył krótko, wierząc, że Primrose będzie dobrze wiedzieć co z tym dalej zrobić. Czasem dziwił się, że jego siostra w tak młodym wieku zdążyła posiąść tak rozległą wiedzę, ale najwidoczniej Tiara Przydziału dobrze wiedziała co robi, wyłamując ją z rodzinnej tradycji i wbrew oczekiwaniom umieszczając ją w Domu Kruka.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyciągała wszystkie książki na wszelki wypadek nie wiedząc czego brat będzie potrzebował, dlatego też rósł ciągle choć zdawała sobie sprawę, że połowy nawet nie otworzą. Upiła łyk już chłodnej kawy i zaczęła przeglądać notatki, które nagromadziła, gdy jednak Edgar stanął przed nią i potoczył wzrokiem po tomiszczach wiedziała, że nie tego się spodziewał. Jeżeli jednak mieli potraktować to poważnie, to właśnie tak do tego podeszła. Nie mając tylu obowiązków co nestor ani inni mężczyźni w rodzinie mogła się skupić na zdobywaniu wiedzy i właśnie to robiła. Pochłaniała kolejne książki, nowe zamawiała i dostarczał je, a jakże, Wroński. Nigdy jednak nie skomentował tego co jej dostarczał. Był dyskretny, choć ostatnio nadwyrężył jej zaufanie. Edgar miał rację, zresztą Ares miał rację! Już na ich spacerze zwrócił uwagę, że mogła zostać wykorzystana. Ciekawiło ją czy wiedział od samego początku, ale nie chciał się zdradzić słowem? Nie to jednak teraz było ważne. Musiała skupić całą swoją uwagę na numerologii.
-Pułapki wokół domu – powtórzyła za bratem i zniknęła na chwilę pomiędzy regałami, by wrócić z planami posiadłości. Rozłożyła je przed nestorem. – Zanim zaczniemy ustalać numerologiczność punktów, musimy ustalić gdzie maja stanąć pułapki. Każde miejsce można obliczyć, czyli jego moc oraz siłę. Wtedy wiemy gdzie i jakie pułapki ustawić.
Na planach posiadłości mieli już zaznaczone największe punkty energii magicznej, te były zaznaczone na czerwono, a przy niektórych były wykrzykniki, zwróciła właśnie na nie uwagę.
-Te miejsca są silne, ale dość niestabilne. To oznacza, że lepiej abyśmy nie stawiali tam pułapek, istnieje ryzyko, że nie zadziałają lub zadziałają w złym momencie. – Następnie wskazała kolejne punkty zaznaczone na pomarańczowo i zielono, które były słabsze ale też bardziej stabilne.
-Żeby ustalić gdzie postawić jaką pułapkę, należy dobrać miejsce energetyczne do pułapki. Najlepiej miejsce wyliczyć na planie sześcianu. W każdym rogu wpisujemy odpowiednie cyfry, dla domu, dla ziemi, dla pułapki, musimy określić wibracje zewnętrzne i wewnętrzne, na podstawie tego dowiemy się w jakim miejscu wokół zamku postawić jaką pułapkę. Wobec tego – podniosła szarozielone spojrzenie na Edgara. – Jakie pułapki chcesz postawić? Jakie mają mieć działanie, czego do ich stworzenia potrzebujesz?
-Pułapki wokół domu – powtórzyła za bratem i zniknęła na chwilę pomiędzy regałami, by wrócić z planami posiadłości. Rozłożyła je przed nestorem. – Zanim zaczniemy ustalać numerologiczność punktów, musimy ustalić gdzie maja stanąć pułapki. Każde miejsce można obliczyć, czyli jego moc oraz siłę. Wtedy wiemy gdzie i jakie pułapki ustawić.
Na planach posiadłości mieli już zaznaczone największe punkty energii magicznej, te były zaznaczone na czerwono, a przy niektórych były wykrzykniki, zwróciła właśnie na nie uwagę.
-Te miejsca są silne, ale dość niestabilne. To oznacza, że lepiej abyśmy nie stawiali tam pułapek, istnieje ryzyko, że nie zadziałają lub zadziałają w złym momencie. – Następnie wskazała kolejne punkty zaznaczone na pomarańczowo i zielono, które były słabsze ale też bardziej stabilne.
-Żeby ustalić gdzie postawić jaką pułapkę, należy dobrać miejsce energetyczne do pułapki. Najlepiej miejsce wyliczyć na planie sześcianu. W każdym rogu wpisujemy odpowiednie cyfry, dla domu, dla ziemi, dla pułapki, musimy określić wibracje zewnętrzne i wewnętrzne, na podstawie tego dowiemy się w jakim miejscu wokół zamku postawić jaką pułapkę. Wobec tego – podniosła szarozielone spojrzenie na Edgara. – Jakie pułapki chcesz postawić? Jakie mają mieć działanie, czego do ich stworzenia potrzebujesz?
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Edgar rozsiadł się wygodniej na krześle, kiedy Primrose zniknęła pomiędzy wysokimi regałami. Czy zrobiła to celowo? Rozmyślnie kazała mu czekać, wiedząc, że naprawdę zależy mu na tym spotkaniu? Westchnął przeciągle, okazując w ten sposób swoje niezadowolenie, ale nie skomentował tego na głos – powstrzymał wszelkie uwagi cisnące mu się na usta. Siedział. Czekał. Na szczęście niedługo, Primrose wreszcie do niego dołączyła, dokładając do bałaganu na stole rozległe plany rodowej posiadłości. – Nie tylko wokół domu, ale te to mój priorytet – uściślił, z ciekawością przyglądając się skomplikowanemu planowi. Oczywiście wiedział, że gdzieś takie posiadają, ale nigdy nie poświęcił im większej uwagi – to już kolejny raz, kiedy Edgar sobie uświadamiał, jak bardzo zaniedbał zdobywanie wiedzy o własnym domu, zachłysnąwszy się dalekimi podróżami w młodości. Będzie musiał w wolnej chwili zajrzeć do biblioteki i odnaleźć woluminy o historii rodu – teraz, kiedy był nestorem, czuł się w obowiązku wiedzieć wszystko na ten temat.
Słuchał uważnie słów siostry, puszczając w niepamięć jej wcześniejsze zachowanie. Mówiła dużo i tylko pozornie łatwo, nadwyrężony ostatnimi wydarzeniami umysł Edgara potrzebował chwili, żeby sobie to wszystko ułożyć. Spoglądał na kolorowe kropki, wyobrażając sobie prawdziwe miejsca, które oznaczały. – Wibracje zewnętrzne? O czym ty mówisz? – Podniósł na nią wzrok, zupełnie nie rozumiejąc o czym teraz mówi. Właśnie dlatego tak nie lubił numerologii w szkole, była za bardzo oderwana od rzeczywistości.
– Jeszcze nie wiem dokładnie... Na pewno trzeba odnowić repello mugoletum i cave inimicum – to były dwa podstawowe zabezpieczenia, bez których nie potrafiłby tutaj mieszkać. Świadomość, że w razie wizyty nieproszonego gościa, rozlegnie się trudny do zignorowania pisk, pozwalała na chwilową utratę czujności i odpoczynek. – Zastanawiałem się nad małą twierdzą i lepkimi rękoma, być może muffliato na kilka pomieszczeń – wymieniał dalej, zerkając kontrolnie na siostrę, czy w ogóle ma pojęcie, o czym teraz do niej mówi. Nie sądził, że zna się również na nakładaniu pułapek, ale jak widać Primrose wciąż trzymała parę asów w rękawie. Zawiesił na niej wzrok o sekundę za długo, by mogło to wyglądać naturalnie, ale wciąż zastanawiał się co myśli o zaręczynach – od czasu feralnego obiadu, ani razu nie poruszyła tego tematu. Ani jakiegokolwiek innego, jeżeli miał być szczery.
– Skąd wiesz jaką cyfrę postawić dla naszego domu, co one mają oznaczać – dopytywał uparcie, być może o błahostki, ale naprawdę chciał to zrozumieć.
Słuchał uważnie słów siostry, puszczając w niepamięć jej wcześniejsze zachowanie. Mówiła dużo i tylko pozornie łatwo, nadwyrężony ostatnimi wydarzeniami umysł Edgara potrzebował chwili, żeby sobie to wszystko ułożyć. Spoglądał na kolorowe kropki, wyobrażając sobie prawdziwe miejsca, które oznaczały. – Wibracje zewnętrzne? O czym ty mówisz? – Podniósł na nią wzrok, zupełnie nie rozumiejąc o czym teraz mówi. Właśnie dlatego tak nie lubił numerologii w szkole, była za bardzo oderwana od rzeczywistości.
– Jeszcze nie wiem dokładnie... Na pewno trzeba odnowić repello mugoletum i cave inimicum – to były dwa podstawowe zabezpieczenia, bez których nie potrafiłby tutaj mieszkać. Świadomość, że w razie wizyty nieproszonego gościa, rozlegnie się trudny do zignorowania pisk, pozwalała na chwilową utratę czujności i odpoczynek. – Zastanawiałem się nad małą twierdzą i lepkimi rękoma, być może muffliato na kilka pomieszczeń – wymieniał dalej, zerkając kontrolnie na siostrę, czy w ogóle ma pojęcie, o czym teraz do niej mówi. Nie sądził, że zna się również na nakładaniu pułapek, ale jak widać Primrose wciąż trzymała parę asów w rękawie. Zawiesił na niej wzrok o sekundę za długo, by mogło to wyglądać naturalnie, ale wciąż zastanawiał się co myśli o zaręczynach – od czasu feralnego obiadu, ani razu nie poruszyła tego tematu. Ani jakiegokolwiek innego, jeżeli miał być szczery.
– Skąd wiesz jaką cyfrę postawić dla naszego domu, co one mają oznaczać – dopytywał uparcie, być może o błahostki, ale naprawdę chciał to zrozumieć.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Meandry numerologii były dla niej kiedyś bardzo zawiłe, po prawdzie nadal były, ale czerpała czystą przyjemność z tego, że mogła dowiedzieć się czegoś więcej. Prośba Edgara sprawiła, że musiał się douczyć, dokształcić, a jednocześnie połechtała jej ego. Skoro starszy brat, nestor rodu przyszedł z tym do niej to znaczy, że miał wiarę i ufność w umiejętności siostry więc nie mogła go w tym względzie zawieść. Musiała dać z siebie wszystko i właśnie to miała zamiar teraz zrobić. Na plany posiadłości trafiła przypadkiem i dzięki temu odkryła tajemne przejścia, o których nie miała pojęcia, a przecież sporą część odkryła będąc małym szkrabem, a inne pokazali jej bracia. Okazało się, że było ich znacznie więcej, ale to nie był czas aby omawiać je z bratem, choć mogły stanowić świetne miejsce do ukrycia się w razie sytuacji kryzysowej. Podniosła na brata wzrok kiedy zapytał ją o wibracje wewnętrzne.
Doprawdy, muszą sięgnąć do podstaw. Powstrzymała się od wymownego wzdechnięcia jakie zaprezentował on sam gdy przyszedł. Samym wzdychaniem mogliby poprowadzić rozmowę, którą tylko oni by zrozumieli, nie wypowiadając ani jednego słowa.
-Wibracja wewnętrzna przedmiotu czy też ziemi mówi nam o sile, o możliwościach magicznych i potencjalnych problemach - wyjaśniła spokojnie bez cienia irytacji. Wiedziała, że musi wszystko wytłumaczyć, tak jak on tłumaczył jej cierpliwie runy gdy zamęczała go pytaniami o nie.- Czy wiesz na jakiej ziemi czy też glebie stoi nasz zamek? Brunatnej. Wobec tego musimy obliczyć dla niego wartość wibracji wewnętrznych i zewnętrznych.
Zatrzymała się nagle, uznała jednak, że musi zacząć inaczej. Sięgnęła po kartkę oraz ołówek.
-Magię, jak wiesz, wyczuwamy i naginamy do własnej woli, musimy jednak pamiętać o tym, że wszystko ma swoje granice.- Powiedziała po chwili zdając sobie sprawę, że mówi oczywistości, ale uznała, że będzie im obydwojgu łatwiej jak jednak najpierw spróbują omówić podstawę. - Możemy modyfikować przedmioty magią, aby posłużyły nam do konkretnego celu. Tak jak różdżka jest właśnie modyfikacją, tak również taki świstoklik. Kształtujemy magię i nakazujemy jej czymś się stać. Staramy się ją kontrolować również poprzez talizmany czy eliksiry. Wzory i obliczenia są nam niezbędne do opisania procesu twórczego, do stworzenia wzoru i różnych możliwości. Kiedy pracuję nad nowym talizmanem, również używam numerologii do zrozumienia działania każdego ze składników i staram się przewidzieć możliwości i sytuacje, w których dane połączenie nie będzie skuteczne. Tak samo musimy znać właściwości naszego domu oraz ziemi, na której stoi aby dowiedzieć się jakie czary będą najskuteczniejsze. Owszem, wszystkie będą, ale warto wcześniej wiedzieć, które mogą być słabsze.
Upewniła się, że Edgar za nią nadąża. Nie chciała by poczuł się, że siostra się wymądrza i próbuje mu coś udowodnić. Chciała mieć pewność, że dobrze się rozumieją i są w tym samym punkcie. Pochyliła się nad kartką papieru i zaczęła pisać.
1 – A J S
2 – B K T
3 – C L U
4 – D M V
5 – E N W
6 - F O X
7 – G P Y
8 – H Q Z
9 - I R
- To nasz alfabet numerologiczny, każdej literze przypisana jest cyfra. Każda rzecz i każda osoba wytwarza wibracje zewnętrze i wewnętrzne – Odwróciła kartkę w stronę brata – Wibracja zewnętrzna ukaże nam zewnętrzną projekcję czyli siłę, jakie wywiera dany przedmiot czy miejsce na otoczeniu. Wibracja wewnętrzna mówi nam ona o sile wewnętrznej, tym co może wzmocnić lub osłabić otoczenie. Jeżeli siła wewnętrzna i zewnętrzna są w dobrej korelacji ze sobą mamy idealne miejsce do nałożenia zaklęcia.
Wiedziała, że to dużo informacji, ale wolała jak Edgar pytał a ona odpowiadała. Nie wiedziała jak duża wiedzę miał brat, może potrzebował zwyczajnie odświeżenia informacji, które już posiadał. - Policzmy wobec tego na początek dla Durham Castle.
Napisała na kartce nazwę ich zamku, po czym sprawnie zaczęła podstawiać odpowiednie cyfry pod litery. Praktycznie nie patrzyła na tabelkę, którą sama wcześniej rozrysowała, gdyż miała ją w głowie. - Wibracje zewnętrzne liczymy po samogłoskach całej nazwy więc sumując cyfry mamy wynik 10, a dodając zero plus jeden, otrzymujemy jeden. Zaś wibracje wewnętrzne liczymy po spółgłoskach, co daje nam wynik… 34, a trzy plus cztery to siedem.
Ponownie przekręciła kartkę w stronę brata aby zobaczył jak dokładnie wyliczyła obydwie wibracje. Wskazała na początek jedynkę.
-Jedynka uważana jest za liczbę doskonałą, podstawę wszystkiego co istnieje. Zwykle oznacza sukces. - Powiedziała z uśmiechem. - Czyli nasza posiadłość wywiera pozytywną siłę na otoczenie, co za tym idzie mamy już informacje, że stawianie zabezpieczeń nie powinno być trudne. Teraz, wibracja wewnętrzna czyli czy coś może nam przeszkodzić, coś może zakłócać podnoszenie zaklęć. Siedem, jest najbardziej tajemniczą z wszystkich cyfr. Jest liczbą magiczną. Znaczenie siódemki związane jest z koncentracją. To oznacza, że nasza posiadłość jest w swojej wibracji magicznej nie będzie stwarzać żadnych oporów przed nałożeniem zaklęć. Innymi słowy, możesz postawić co chcesz, to nam ułatwia znacznie pracę.
Widać było po niej, że sama jest tym zaskoczona. Nie spodziewała się takiego wyniku. Otrzymali wręcz numerologię idealną. - Wiesz co jest zabawne, że jeżeli dodamy te dwie liczy do siebie, otrzymujemy pełen obraz posiadłości, czyli osiem. A cyfra osiem oznacza… szczęście i powodzenie.
Teoretycznie sukces w nakładaniu zaklęć ochronnych mieli w kieszeni.
-Jednak nie cieszmy się za bardzo. Sprawdźmy jeszcze ziemię. Proszę, spróbuj sam obliczyć wibracje zewnętrzne i wewnętrzne. - Bezceremonialnie podstawiła bratu kartkę i ołówek. Na papierze widniały dwa słowa: Brunatna Gleba.
Wzrok Primrose zaś mówił wyraźnie, że nie przyjmuje odmowy. Miał wykonać swoje ćwiczenie.
Doprawdy, muszą sięgnąć do podstaw. Powstrzymała się od wymownego wzdechnięcia jakie zaprezentował on sam gdy przyszedł. Samym wzdychaniem mogliby poprowadzić rozmowę, którą tylko oni by zrozumieli, nie wypowiadając ani jednego słowa.
-Wibracja wewnętrzna przedmiotu czy też ziemi mówi nam o sile, o możliwościach magicznych i potencjalnych problemach - wyjaśniła spokojnie bez cienia irytacji. Wiedziała, że musi wszystko wytłumaczyć, tak jak on tłumaczył jej cierpliwie runy gdy zamęczała go pytaniami o nie.- Czy wiesz na jakiej ziemi czy też glebie stoi nasz zamek? Brunatnej. Wobec tego musimy obliczyć dla niego wartość wibracji wewnętrznych i zewnętrznych.
Zatrzymała się nagle, uznała jednak, że musi zacząć inaczej. Sięgnęła po kartkę oraz ołówek.
-Magię, jak wiesz, wyczuwamy i naginamy do własnej woli, musimy jednak pamiętać o tym, że wszystko ma swoje granice.- Powiedziała po chwili zdając sobie sprawę, że mówi oczywistości, ale uznała, że będzie im obydwojgu łatwiej jak jednak najpierw spróbują omówić podstawę. - Możemy modyfikować przedmioty magią, aby posłużyły nam do konkretnego celu. Tak jak różdżka jest właśnie modyfikacją, tak również taki świstoklik. Kształtujemy magię i nakazujemy jej czymś się stać. Staramy się ją kontrolować również poprzez talizmany czy eliksiry. Wzory i obliczenia są nam niezbędne do opisania procesu twórczego, do stworzenia wzoru i różnych możliwości. Kiedy pracuję nad nowym talizmanem, również używam numerologii do zrozumienia działania każdego ze składników i staram się przewidzieć możliwości i sytuacje, w których dane połączenie nie będzie skuteczne. Tak samo musimy znać właściwości naszego domu oraz ziemi, na której stoi aby dowiedzieć się jakie czary będą najskuteczniejsze. Owszem, wszystkie będą, ale warto wcześniej wiedzieć, które mogą być słabsze.
Upewniła się, że Edgar za nią nadąża. Nie chciała by poczuł się, że siostra się wymądrza i próbuje mu coś udowodnić. Chciała mieć pewność, że dobrze się rozumieją i są w tym samym punkcie. Pochyliła się nad kartką papieru i zaczęła pisać.
1 – A J S
2 – B K T
3 – C L U
4 – D M V
5 – E N W
6 - F O X
7 – G P Y
8 – H Q Z
9 - I R
- To nasz alfabet numerologiczny, każdej literze przypisana jest cyfra. Każda rzecz i każda osoba wytwarza wibracje zewnętrze i wewnętrzne – Odwróciła kartkę w stronę brata – Wibracja zewnętrzna ukaże nam zewnętrzną projekcję czyli siłę, jakie wywiera dany przedmiot czy miejsce na otoczeniu. Wibracja wewnętrzna mówi nam ona o sile wewnętrznej, tym co może wzmocnić lub osłabić otoczenie. Jeżeli siła wewnętrzna i zewnętrzna są w dobrej korelacji ze sobą mamy idealne miejsce do nałożenia zaklęcia.
Wiedziała, że to dużo informacji, ale wolała jak Edgar pytał a ona odpowiadała. Nie wiedziała jak duża wiedzę miał brat, może potrzebował zwyczajnie odświeżenia informacji, które już posiadał. - Policzmy wobec tego na początek dla Durham Castle.
Napisała na kartce nazwę ich zamku, po czym sprawnie zaczęła podstawiać odpowiednie cyfry pod litery. Praktycznie nie patrzyła na tabelkę, którą sama wcześniej rozrysowała, gdyż miała ją w głowie. - Wibracje zewnętrzne liczymy po samogłoskach całej nazwy więc sumując cyfry mamy wynik 10, a dodając zero plus jeden, otrzymujemy jeden. Zaś wibracje wewnętrzne liczymy po spółgłoskach, co daje nam wynik… 34, a trzy plus cztery to siedem.
Ponownie przekręciła kartkę w stronę brata aby zobaczył jak dokładnie wyliczyła obydwie wibracje. Wskazała na początek jedynkę.
-Jedynka uważana jest za liczbę doskonałą, podstawę wszystkiego co istnieje. Zwykle oznacza sukces. - Powiedziała z uśmiechem. - Czyli nasza posiadłość wywiera pozytywną siłę na otoczenie, co za tym idzie mamy już informacje, że stawianie zabezpieczeń nie powinno być trudne. Teraz, wibracja wewnętrzna czyli czy coś może nam przeszkodzić, coś może zakłócać podnoszenie zaklęć. Siedem, jest najbardziej tajemniczą z wszystkich cyfr. Jest liczbą magiczną. Znaczenie siódemki związane jest z koncentracją. To oznacza, że nasza posiadłość jest w swojej wibracji magicznej nie będzie stwarzać żadnych oporów przed nałożeniem zaklęć. Innymi słowy, możesz postawić co chcesz, to nam ułatwia znacznie pracę.
Widać było po niej, że sama jest tym zaskoczona. Nie spodziewała się takiego wyniku. Otrzymali wręcz numerologię idealną. - Wiesz co jest zabawne, że jeżeli dodamy te dwie liczy do siebie, otrzymujemy pełen obraz posiadłości, czyli osiem. A cyfra osiem oznacza… szczęście i powodzenie.
Teoretycznie sukces w nakładaniu zaklęć ochronnych mieli w kieszeni.
-Jednak nie cieszmy się za bardzo. Sprawdźmy jeszcze ziemię. Proszę, spróbuj sam obliczyć wibracje zewnętrzne i wewnętrzne. - Bezceremonialnie podstawiła bratu kartkę i ołówek. Na papierze widniały dwa słowa: Brunatna Gleba.
Wzrok Primrose zaś mówił wyraźnie, że nie przyjmuje odmowy. Miał wykonać swoje ćwiczenie.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Przez chwilę odnosił wrażenie, że Primrose mówi do niego w obcym języku. Ciężko mu było zrozumieć, że otaczającą ich magię, tak skomplikowaną i zawiłą, można opisać za pomocą wzorów i cyfr. To wciąż wydawało mu się nielogiczne – podchodził do magii z należytą dozą szacunku, a dzięki wieloletniemu zagłębianiu się w arkana jej czarnej strony, jeszcze bardziej odnosił wrażenie, że nie da się jej przenieść na papier. A jednak Primrose tłumaczyła mu, że jak najbardziej. Z pewnym dystansem przeniósł wzrok na kawałek pergaminu, na którym zaczęła rozpisywać litery i cyfry. Daleko mu było do teoretyka siedzącego w książkach – zawsze wolał działać, sprawdzać zdobytą wiedzę w praktyce, pewnie dlatego Tiara Przydziału jednak nie wysłała go do Domu Kruka, w przeciwieństwie do siostry. Brak mu było cierpliwości do takich rzeczy, choć zawsze sprawiał wrażenie niezwykle opanowanego człowieka.
– Co to znaczy, że są w dobrej korelacji. Kiedy obie te wartości są wysokie? – Wbił jej się w słowo, a po środku jego czoła pojawiła się podłużna zmarszczka, znak, że faktycznie intensywnie nad tym myślał. Jakkolwiek średnio podobało mu się odbieranie nauki od dużo młodszej siostry – dowód, że niezwykle zaniedbał swój własny rozwój, bo powinien wiedzieć tak podstawowe rzeczy – tak potrzebował zrozumienia tych wszystkich cyfr, wykresów i wibracji. Już nie raz odczuwał bolesny brak tej wiedzy podczas misji i wypraw Rycerzy; musiał w końcu coś z tym zrobić.
Obserwował jak na kawałku pergaminu Primrose stawia kolejne równiutkie litery, mając tylko nadzieję, że tym razem nigdzie nie odpłynie myślami – ostatnio zdarzało mu się to aż nazbyt często. Musi przestać odkładać wizytę Cassandry, potrzebował tego spotkania jak nigdy wcześniej.
– To przypomina wróżbiarstwo – mruknął niezadowolony, jakoś ciężko mu było uwierzyć w tę magiczną moc liczb. Mimo to odebrał od Primrose ołówek i przysunął sobie bliżej kartkę papieru. Westchnął cicho, zerkając co i rusz na wcześniej przygotowaną ściągę. Brunatna gleba. Zapisał szybko odpowiednie cyfry nad literami, dopiero potem zaczął je zliczać. – Wibracja zewnętrzna to dwa, wewnętrzna osiem – stwierdził po chwili, po czym kazał krzątającemu się obok skrzatowi przynieść jakąś przekąskę. – Osiem, to chyba dobrze? – Szczęście i powodzenie, tak powiedziała przed kilkoma minutami. Czyżby ich przodkowie umyślnie wybudowali swoją siedzibę właśnie tutaj? Edgar nigdy ich nie posądzał o posiadanie takiej wiedzy.
– Co to znaczy, że są w dobrej korelacji. Kiedy obie te wartości są wysokie? – Wbił jej się w słowo, a po środku jego czoła pojawiła się podłużna zmarszczka, znak, że faktycznie intensywnie nad tym myślał. Jakkolwiek średnio podobało mu się odbieranie nauki od dużo młodszej siostry – dowód, że niezwykle zaniedbał swój własny rozwój, bo powinien wiedzieć tak podstawowe rzeczy – tak potrzebował zrozumienia tych wszystkich cyfr, wykresów i wibracji. Już nie raz odczuwał bolesny brak tej wiedzy podczas misji i wypraw Rycerzy; musiał w końcu coś z tym zrobić.
Obserwował jak na kawałku pergaminu Primrose stawia kolejne równiutkie litery, mając tylko nadzieję, że tym razem nigdzie nie odpłynie myślami – ostatnio zdarzało mu się to aż nazbyt często. Musi przestać odkładać wizytę Cassandry, potrzebował tego spotkania jak nigdy wcześniej.
– To przypomina wróżbiarstwo – mruknął niezadowolony, jakoś ciężko mu było uwierzyć w tę magiczną moc liczb. Mimo to odebrał od Primrose ołówek i przysunął sobie bliżej kartkę papieru. Westchnął cicho, zerkając co i rusz na wcześniej przygotowaną ściągę. Brunatna gleba. Zapisał szybko odpowiednie cyfry nad literami, dopiero potem zaczął je zliczać. – Wibracja zewnętrzna to dwa, wewnętrzna osiem – stwierdził po chwili, po czym kazał krzątającemu się obok skrzatowi przynieść jakąś przekąskę. – Osiem, to chyba dobrze? – Szczęście i powodzenie, tak powiedziała przed kilkoma minutami. Czyżby ich przodkowie umyślnie wybudowali swoją siedzibę właśnie tutaj? Edgar nigdy ich nie posądzał o posiadanie takiej wiedzy.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Rozważania teoretyczne, prowadzenie dyskusji czysto akademickich sprawiało jej wiele przyjemności i myślała, że tak pozostanie na zawsze ale okazało się, że z czasem zaczęło jej czegoś brakować w tym wszystkim. Snucie różnych teorii domagało się w młodej lady sprawdzenia tych wszystkich pomysłów, zweryfikowania ich w rzeczywistości. Z każdym dniem coraz bardziej kusiła ją praktyka i w końcu postanowiła po nią sięgnąć. Chciała się przekonać ile teoria ma wspólnego z praktyką i czy istnieją rozwiązania idealne. Już parę razy się zorientowała, że na kartce papieru wszystko wydaje się być proste i idealne, ale nie zawsze da się to przenieść na realia. Kiedy przy tworzeniu talizmanów czy eliksirów precyzja była niezbędna i każdy najmniejszy błąd mógł skończyć się wybuchem kociołka prosto w twarz tak tworzenie zaklęć, gromadzenie magii było czymś indywidualnym i nie zawsze dało się przewidzieć wszystkich działań. Z pomocą przychodziła numerologia, która pomagła określić prawdopodobieństwo wystąpienia błędu lub sukcesu. Mając liczby można było opracować plan, który będzie posiadał jak najmniej błędów, bo każdy będzie posiadał. Nie było planu idealnego. Nigdy nie było i już zdążyła się o tym przekonać w swoim młodym życiu.
-Nie - pokręciła głową. - To oznacza, że ich połączenie mówi, że prawdopodobieństwo porażki jest bardzo niskie, ale oczywiście zawsze istnieje. Jednak w takim przypadku możesz spokojnie zakładać, że ustawienie pułapek odbędzie się bez większych problemów. Innymi słowy czar nie wybuchnie ci prosto w twarz.
Patrzyła na brata uważnie. Zdawała sobie sprawę, że jest zajętym człowiekiem i pewnie grafik na dzień dzisiejszy miał bardzo napięty więc starała się wszystko wytłumaczyć w miarę sprawnie. Nie mogła jednak zrobić tego po łebkach, ponieważ chodziło tu o bezpieczeństwo ich wszystkich. Całej rodziny.
-Wróżbiarstwo jest bardzo mętne - skrzywiła lekko usta i zmrużyła oczy. - Wszystko w nim zależy od interpretacji, a ta zawsze jest skażona naszymi własnymi doświadczeniami życiowymi. Numerologia opiera się na liczbach, uczy nas, że świat można wpisać w cyfry i założyć, że pewne zadanie się uda. Oczywiście należy wziąć pod uwagę czynnik ludzki, który zawsze jest wadliwy. Niezależnie jak genialnym jesteś człowiekiem.
Okrutna prawda, ale im szybciej użytkownik magii ją zrozumiał tym lepiej dla niego. Osoby butne i pyszne nigdy nie osiągały wielki rzeczy, gdyż nie potrafiły z pokorą przyjąć, że świat nie będzie zawsze tworzony pod ich dyktando. Niebezpieczna teoria, więc nie wyraziła jej na głos. Patrzyła jak brat sprawnie ustala wibracje dla ziemi, na której stoi ich dom. Pokiwała głową i usiadła na brzegu stolika, jedną nogę opierając na ziemi by utrzymać równowagę.
-Dwójka to liczba pasywna, podporządkowana, usłużna wobec innych, ale stanowi także harmonię i porządek. W połączeniu z ósemką, czyli sukcesem daje nam dobrą korelację, bo to oznacza, że ziemia, na której stoi nasz dom jest uległa i nie będzie stawiać oporu przy nakładaniu zaklęć. Razem dają nam jedynkę, czyli doskonałość. - Patrzyła w lekkim zdumieniu na ich obliczenia. - Sądzisz, że nasi przodkowie wiedzieli co robią, bo to nie może być zbieg okoliczności. Dla nas to dobrze, ale aż dziw mnie bierze, że to mógłby być przypadek. Jeżeli zaś chodzi o wybór miejsc do nałożenia zaklęć ktoś już zrobił to za nas. -Wskazała teraz na kropki na planach Durham Castle. - Ułatwiono nam prace, obliczenia zostały już dokonane. By to zrobić wpisujesz cyfry z wyliczeń w odpowiedni wzór i dokonujesz obliczeń prawdopodobieństwa ustawienia zaklęcia. Do obliczenia pewnej wielkości stosuje się metodę numerologiczną z parametrem h, wynikiem jej działania jest F(h). Innymi słowy z wartością dokładną mamy do czynienia tylko, jeśli h równa się zero. Trudności rosną gdy h również rośnie. - Wiedziała, że wchodzą już na kolejny, nowy poziom numerologii. To była jedna z bardziej skomplikowanych nauk w szkole. Mało kto był zachwycony numerologią. - Jednak jak wspomniałam, ktoś kiedy zrobił to przed nami. Ułatwił nam pracę. Podstawą jest określenie wibracji magicznych danego miejsca. My mamy ósemki i jedynki, więc śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwcami. Czy wszystko do tej pory jest jasne?
Teraz już musiała zapytać, gdyż pamiętała jak kiedyś brat nie wyrażał się zbyt pochlebnie o numerologii czy może o wróżbiarstwie? Wiedziała jednak, że miał pewne uprzedzenia i wątpliwości co do tych nauk. Chciała mieć pewność, że jest to dla niego zrozumiałe.
-Zwykle wylicza się też liczbę dla zaklęć, ale w tym przypadku nie widzę takiej potrzeby...
-Nie - pokręciła głową. - To oznacza, że ich połączenie mówi, że prawdopodobieństwo porażki jest bardzo niskie, ale oczywiście zawsze istnieje. Jednak w takim przypadku możesz spokojnie zakładać, że ustawienie pułapek odbędzie się bez większych problemów. Innymi słowy czar nie wybuchnie ci prosto w twarz.
Patrzyła na brata uważnie. Zdawała sobie sprawę, że jest zajętym człowiekiem i pewnie grafik na dzień dzisiejszy miał bardzo napięty więc starała się wszystko wytłumaczyć w miarę sprawnie. Nie mogła jednak zrobić tego po łebkach, ponieważ chodziło tu o bezpieczeństwo ich wszystkich. Całej rodziny.
-Wróżbiarstwo jest bardzo mętne - skrzywiła lekko usta i zmrużyła oczy. - Wszystko w nim zależy od interpretacji, a ta zawsze jest skażona naszymi własnymi doświadczeniami życiowymi. Numerologia opiera się na liczbach, uczy nas, że świat można wpisać w cyfry i założyć, że pewne zadanie się uda. Oczywiście należy wziąć pod uwagę czynnik ludzki, który zawsze jest wadliwy. Niezależnie jak genialnym jesteś człowiekiem.
Okrutna prawda, ale im szybciej użytkownik magii ją zrozumiał tym lepiej dla niego. Osoby butne i pyszne nigdy nie osiągały wielki rzeczy, gdyż nie potrafiły z pokorą przyjąć, że świat nie będzie zawsze tworzony pod ich dyktando. Niebezpieczna teoria, więc nie wyraziła jej na głos. Patrzyła jak brat sprawnie ustala wibracje dla ziemi, na której stoi ich dom. Pokiwała głową i usiadła na brzegu stolika, jedną nogę opierając na ziemi by utrzymać równowagę.
-Dwójka to liczba pasywna, podporządkowana, usłużna wobec innych, ale stanowi także harmonię i porządek. W połączeniu z ósemką, czyli sukcesem daje nam dobrą korelację, bo to oznacza, że ziemia, na której stoi nasz dom jest uległa i nie będzie stawiać oporu przy nakładaniu zaklęć. Razem dają nam jedynkę, czyli doskonałość. - Patrzyła w lekkim zdumieniu na ich obliczenia. - Sądzisz, że nasi przodkowie wiedzieli co robią, bo to nie może być zbieg okoliczności. Dla nas to dobrze, ale aż dziw mnie bierze, że to mógłby być przypadek. Jeżeli zaś chodzi o wybór miejsc do nałożenia zaklęć ktoś już zrobił to za nas. -Wskazała teraz na kropki na planach Durham Castle. - Ułatwiono nam prace, obliczenia zostały już dokonane. By to zrobić wpisujesz cyfry z wyliczeń w odpowiedni wzór i dokonujesz obliczeń prawdopodobieństwa ustawienia zaklęcia. Do obliczenia pewnej wielkości stosuje się metodę numerologiczną z parametrem h, wynikiem jej działania jest F(h). Innymi słowy z wartością dokładną mamy do czynienia tylko, jeśli h równa się zero. Trudności rosną gdy h również rośnie. - Wiedziała, że wchodzą już na kolejny, nowy poziom numerologii. To była jedna z bardziej skomplikowanych nauk w szkole. Mało kto był zachwycony numerologią. - Jednak jak wspomniałam, ktoś kiedy zrobił to przed nami. Ułatwił nam pracę. Podstawą jest określenie wibracji magicznych danego miejsca. My mamy ósemki i jedynki, więc śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwcami. Czy wszystko do tej pory jest jasne?
Teraz już musiała zapytać, gdyż pamiętała jak kiedyś brat nie wyrażał się zbyt pochlebnie o numerologii czy może o wróżbiarstwie? Wiedziała jednak, że miał pewne uprzedzenia i wątpliwości co do tych nauk. Chciała mieć pewność, że jest to dla niego zrozumiałe.
-Zwykle wylicza się też liczbę dla zaklęć, ale w tym przypadku nie widzę takiej potrzeby...
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Edgar zawsze podchodził do takich dziedzin z należytą ostrożnością. Wróżbiarstwo na pierwszy rzut oka wydawało się niesamowite, lecz nie potrafił zrozumieć skąd biorą się wizje i czy wróżbita faktycznie może być pewny ich słuszności. Nie lubił takiej nienamacalnej wiedzy, której do końca nie dało się przetestować na własnej skórze, być może dlatego podchodził z podobną dozą niepewności do numerologii. Podstawy tej dziedziny opanował w szkole, ale od tamtego czasu minęło wiele lat i wszystkie wykute wzory i prawa wyleciały w niepamięć. Potrzebował tego przyspieszonego kursu od Primrose, która najwidoczniej robiła wszystko co w jej mocy, żeby przekazać swoją wiedzę – z każdą kolejną minutą jej język stawał się coraz bardziej skomplikowany, a Edgar musiał coraz bardziej się wysilać, żeby nadążyć za jej myślą. – Musisz mi potem polecić jakąś książkę – stwierdził, spoglądając na stos podręczników, który wcześniej ze sobą przyniosła. Musiał potem sobie ułożyć to wszystko o czym teraz mówiła.
– Możliwe. Wczoraj byłem z Charonem w opuszczonym zamczysku, tym za purpurową knieją. Kiedyś nasi przodkowie mieli tam siedzibę, ale ostatecznie przenieśli się tutaj... – odruchowo poprawił kołnierz koszuli, pod którą kryły się siniaki i zadrapania po wczorajszym pojedynku – Charon nie dał mu forów, wręcz przeciwnie, tak naprawdę jedno przypadkowo udane pchnięcie zapewniło mu zwycięstwo. – Mogłabyś zrobić dla niego obliczenia? Jestem ciekawy czy bardzo się różnią – czy numerologia też maczała palce w tej przeprowadzce, czy jednak główny powód pozostawał inny.
W tym czasie do biblioteki wrócił skrzat z miską marakuj. Postawił ją w rogu stolika, na ostatnim wolnym skrawku blatu, który nie był zajmowany przez rozległe plany posiadłości i opasłe podręczniki do numerologii. Edgar od razu sięgnął po jedną z nich, świeżą i soczystą, uwielbiał takie egzotyczne owoce. – Och, Prim... – westchnął, kręcąc leniwie głową. – To nie jest proste – dodał chwilę później, jeszcze raz pochylając się nad planem ich posiadłości, by dokładniej przyjrzeć się obliczeniom. Teraz wydawały mu się bardziej zrozumiałe niż na samym początku ich rozmowy, choć wciąż były w nich miejsca, które z niczym mu się nie kojarzyły. – Czyli w tych miejscach powinienem nakładać zabezpieczenia – upewnił się, wskazując na konkretne punkty. – Ale jak... jak to wykorzystać? Skumulować tę magię, która tam jest? Czy to jest jak ze świstoklikiem? – Swoją drogą, z ich uruchamianiem też miał problem, lecz w tym momencie jego priorytetem pozostawała posiadłość. Zabezpieczenia, które ją chroniły przez ostatnie lata, wyraźnie zaczynały blednąć, tracić na sile, a nie mogli sobie pozwolić na ich brak, szczególnie w warunkach wojny.
– Możliwe. Wczoraj byłem z Charonem w opuszczonym zamczysku, tym za purpurową knieją. Kiedyś nasi przodkowie mieli tam siedzibę, ale ostatecznie przenieśli się tutaj... – odruchowo poprawił kołnierz koszuli, pod którą kryły się siniaki i zadrapania po wczorajszym pojedynku – Charon nie dał mu forów, wręcz przeciwnie, tak naprawdę jedno przypadkowo udane pchnięcie zapewniło mu zwycięstwo. – Mogłabyś zrobić dla niego obliczenia? Jestem ciekawy czy bardzo się różnią – czy numerologia też maczała palce w tej przeprowadzce, czy jednak główny powód pozostawał inny.
W tym czasie do biblioteki wrócił skrzat z miską marakuj. Postawił ją w rogu stolika, na ostatnim wolnym skrawku blatu, który nie był zajmowany przez rozległe plany posiadłości i opasłe podręczniki do numerologii. Edgar od razu sięgnął po jedną z nich, świeżą i soczystą, uwielbiał takie egzotyczne owoce. – Och, Prim... – westchnął, kręcąc leniwie głową. – To nie jest proste – dodał chwilę później, jeszcze raz pochylając się nad planem ich posiadłości, by dokładniej przyjrzeć się obliczeniom. Teraz wydawały mu się bardziej zrozumiałe niż na samym początku ich rozmowy, choć wciąż były w nich miejsca, które z niczym mu się nie kojarzyły. – Czyli w tych miejscach powinienem nakładać zabezpieczenia – upewnił się, wskazując na konkretne punkty. – Ale jak... jak to wykorzystać? Skumulować tę magię, która tam jest? Czy to jest jak ze świstoklikiem? – Swoją drogą, z ich uruchamianiem też miał problem, lecz w tym momencie jego priorytetem pozostawała posiadłość. Zabezpieczenia, które ją chroniły przez ostatnie lata, wyraźnie zaczynały blednąć, tracić na sile, a nie mogli sobie pozwolić na ich brak, szczególnie w warunkach wojny.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Widziała to ja brat stara się zrozumieć to co mówi. Stresowała się tym jeszcze bardziej niż jak tłumaczyła numerologię innym. Bardzo chciała aby brat wszystko zrozumiał. Westchnęła cicho, trochę jakby zrezygnowana. To było trudniejsze niż sobie wyobrażała. On chyba musiał czuć się podobnie kiedy tłumaczył jej runy, a Prim zupełnie nie łapała połączeń między nimi, a teraz stały się jej pasją. Kiedy jednak wspomniał o książce ożywiła się od razu i sięgnęła po jedną ze stosu jaki znajdował się na biurku.
-Proszę – podała mu ją. – Numerologia, zastosowania i wzory pióra James’a Lancastera. Bardzo dobra pozycja, w sposób łatwy i zrozumiały tłumaczy wszystkie wzory oraz podaje kiedy najlepiej danego używać. Osobiście najbardziej lubię metodę pitagorejską, jest najbardziej uniwersalna choć niesie z sobą większe widełki prawdopodobieństwa.
Abstrakcja, tym właśnie operowała numerologia, wyliczeniami, które należało dopasować do rzeczywistości. Dla umysłu takiego jak nestora rodu Burke, który był człowiekiem konkretnym i czynu, działania abstrakcyjne były zwyczajnie zbędne. Słuchała uważnie słów brata kiedy opisywał swoje zmagania z Charonem w ruinach starej posiadłości i przechyliła lekko głowę już rozumiejąc dlaczego wczoraj Charon był taki radosny, nawet jak na niego.
-Brzmi to ciekawie, zaintrygowałeś mnie, koniecznie to sprawdzę – odpowiedziała bratu ciesząc się na taką możliwość. Może nawet uda się tam w przeciągu najbliższych dnia jak inne plany jej na to pozwolą. W tym momencie do pomieszczenia wskoczył skrzat niosąc miskę owoców. Zmarszczyła lekko nos. Jeszcze tego brakowało, żeby sok zapaćkał książki. Zacisnęła tylko mocniej usta tym samym wyrażając dezaprobatę dla takich poczynań.
-Nie, „och Prim” – odpowiedziała od razu słysząc westchnięcie z głębi nestorowej piersi. – Tylko ciesz się, że tak sytuacja wygląda. Inaczej spędziłbyś kolejną godzinę wyliczając numerologię miejsc i zaklęć. Dopiero miałbyś się z pyszna.
Mruknęła ostatnie zdanie pod nosem, choć była życzliwa bratu i nie nosiła do niego już urazy. Złość już minęła zastąpiona odsuwaniem od siebie problemu, z którym miała się zmierzyć za parę dni kiedy narzeczeństwo stanie się faktem, a wszystkie rody się dowiedzą o układzie pomiędzy Burke i Carrow.
-Dokładnie tak – pokiwała głową. – Najlepszym wyjściem jest skumulować tam magię, zaczepić na niej zaklęcie, wtedy będziemy mieć pewność, że zabezpieczenie zadziała. Z twoimi umiejętnościami nie powinno być to problemem.
Odsunęła się od swojego miejsca słysząc godzinę jaką wybija zegar. Porę obiadu. Dopiero też poczuła jak burczy jej w brzuch, straciła całkowicie rachubę, a przecież chciała z bratem omówić jeszcze dwie ważne kwestie.
-Edgarze – zaczęła powoli zastanawiając się nad doborem słów. – Znajdziesz po obiedzie jeszcze chwilę dla mnie aby omówić ze mną dwie, bardzo ważne dla mnie kwestie? Jedna związana jest z wojną, a druga z moimi badaniami.
Wolała podkreślić od razu o czym będzie traktować ich rozmowa, aby nie obawiał się, że będzie mu wiercić dziurę w brzuchu o kwestię narzeczeństwa. Zebrała książki ze stołu i za pomocą ruchu różdżką odesłała na półki. Uzyskawszy odpowiedź od brata udała się wraz z nim na posiłek, gdzie w jadalni zapewne czekały już bliźniczki i Adela. Co do obecności Craiga, Xaviera i Charona nie mogła być pewna gdyż ci ostatnio ciągle przebywali poza Durham.
|zt dla Prim
-Proszę – podała mu ją. – Numerologia, zastosowania i wzory pióra James’a Lancastera. Bardzo dobra pozycja, w sposób łatwy i zrozumiały tłumaczy wszystkie wzory oraz podaje kiedy najlepiej danego używać. Osobiście najbardziej lubię metodę pitagorejską, jest najbardziej uniwersalna choć niesie z sobą większe widełki prawdopodobieństwa.
Abstrakcja, tym właśnie operowała numerologia, wyliczeniami, które należało dopasować do rzeczywistości. Dla umysłu takiego jak nestora rodu Burke, który był człowiekiem konkretnym i czynu, działania abstrakcyjne były zwyczajnie zbędne. Słuchała uważnie słów brata kiedy opisywał swoje zmagania z Charonem w ruinach starej posiadłości i przechyliła lekko głowę już rozumiejąc dlaczego wczoraj Charon był taki radosny, nawet jak na niego.
-Brzmi to ciekawie, zaintrygowałeś mnie, koniecznie to sprawdzę – odpowiedziała bratu ciesząc się na taką możliwość. Może nawet uda się tam w przeciągu najbliższych dnia jak inne plany jej na to pozwolą. W tym momencie do pomieszczenia wskoczył skrzat niosąc miskę owoców. Zmarszczyła lekko nos. Jeszcze tego brakowało, żeby sok zapaćkał książki. Zacisnęła tylko mocniej usta tym samym wyrażając dezaprobatę dla takich poczynań.
-Nie, „och Prim” – odpowiedziała od razu słysząc westchnięcie z głębi nestorowej piersi. – Tylko ciesz się, że tak sytuacja wygląda. Inaczej spędziłbyś kolejną godzinę wyliczając numerologię miejsc i zaklęć. Dopiero miałbyś się z pyszna.
Mruknęła ostatnie zdanie pod nosem, choć była życzliwa bratu i nie nosiła do niego już urazy. Złość już minęła zastąpiona odsuwaniem od siebie problemu, z którym miała się zmierzyć za parę dni kiedy narzeczeństwo stanie się faktem, a wszystkie rody się dowiedzą o układzie pomiędzy Burke i Carrow.
-Dokładnie tak – pokiwała głową. – Najlepszym wyjściem jest skumulować tam magię, zaczepić na niej zaklęcie, wtedy będziemy mieć pewność, że zabezpieczenie zadziała. Z twoimi umiejętnościami nie powinno być to problemem.
Odsunęła się od swojego miejsca słysząc godzinę jaką wybija zegar. Porę obiadu. Dopiero też poczuła jak burczy jej w brzuch, straciła całkowicie rachubę, a przecież chciała z bratem omówić jeszcze dwie ważne kwestie.
-Edgarze – zaczęła powoli zastanawiając się nad doborem słów. – Znajdziesz po obiedzie jeszcze chwilę dla mnie aby omówić ze mną dwie, bardzo ważne dla mnie kwestie? Jedna związana jest z wojną, a druga z moimi badaniami.
Wolała podkreślić od razu o czym będzie traktować ich rozmowa, aby nie obawiał się, że będzie mu wiercić dziurę w brzuchu o kwestię narzeczeństwa. Zebrała książki ze stołu i za pomocą ruchu różdżką odesłała na półki. Uzyskawszy odpowiedź od brata udała się wraz z nim na posiłek, gdzie w jadalni zapewne czekały już bliźniczki i Adela. Co do obecności Craiga, Xaviera i Charona nie mogła być pewna gdyż ci ostatnio ciągle przebywali poza Durham.
|zt dla Prim
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Odebrał książkę od Prim, ważąc ją w dłoniach. Miał nadzieję, że jej okazałe rozmiary mają odniesienie do bogatej treści. Od razu zajrzał do spisu treści, sprawdzając, czy są tam interesujące go tematy – kilka z nich okazały się bardziej zrozumiałe niż jeszcze przed tym spotkaniem, choć większość wciąż brzmiała enigmatycznie. Cóż, będzie musiał znaleźć czas, żeby przyswoić choćby część wiedzy z tej książki, bo czuł, że mu się to przyda. Nie tylko do nakładania zabezpieczeń, ale do lepszego rozumienia magii w ogóle – wiele by dał, by znać podstawy numerologii wtedy w Banku Gringotta, być może pomogłoby mu to lepiej zrozumieć siłę tamtejszych czarów.
– Tak myślałem, że cię to zainteresuje – uśmiechnął się nieznacznie, odkładając książkę z powrotem na blat. – Możemy się tam udać w piątek – zaproponował, bo sam miał ochotę jeszcze raz przyjrzeć się zamkowi, którego mury kryły w sobie wiele tajemnic, które Edgar chciał odkryć – szczególnie teraz, kiedy był nestorem, czuł obowiązek dowiedzenia się czegoś więcej o swojej rodzinie. Charon uchylił mu już rąbka tajemnicy, ale czuł, że to jeszcze nie wszystko.
– Gdyby nie było innego wyjścia, siedziałbym i liczył – odparł, wzruszywszy ramionami, bo nigdy nie był człowiekiem, który unikał pracy – nawet jeżeli miałaby być żmudna i uciążliwa, tak jak w tym wypadku. Być może zrozumiał podstawy tej tajemniczej nauki o magii liczb, ale wciąż uważał ją za średnio interesującą i dość... poplątaną. Całe szczęście, że do codziennego życia powinny mu wystarczyć podstawowe wzory, które udało mu się dzisiaj mniej więcej opanować.
– Skumulować magię... – powtórzył, kiwając lekko głową. Chyba podświadomie wiedział jak to zrobić, ale podejrzewał, że to wszystko stanie się jeszcze bardziej zrozumiałe, kiedy wypróbuje zdobytą wiedzę w praktyce.
– Z wojną? – Przyjrzał się badawczo swojej siostrze, bo nie podejrzewał, że może mieć jakieś problemy związane z tym tematem. – Dobrze, niech będzie, spotkajmy się po obiedzie – zgodził się po chwili, wstając od stołu z książką pod pachą. Puścił siostrę przodem, samemu idąc jeszcze na chwilę do swojego gabinetu.
zt
– Tak myślałem, że cię to zainteresuje – uśmiechnął się nieznacznie, odkładając książkę z powrotem na blat. – Możemy się tam udać w piątek – zaproponował, bo sam miał ochotę jeszcze raz przyjrzeć się zamkowi, którego mury kryły w sobie wiele tajemnic, które Edgar chciał odkryć – szczególnie teraz, kiedy był nestorem, czuł obowiązek dowiedzenia się czegoś więcej o swojej rodzinie. Charon uchylił mu już rąbka tajemnicy, ale czuł, że to jeszcze nie wszystko.
– Gdyby nie było innego wyjścia, siedziałbym i liczył – odparł, wzruszywszy ramionami, bo nigdy nie był człowiekiem, który unikał pracy – nawet jeżeli miałaby być żmudna i uciążliwa, tak jak w tym wypadku. Być może zrozumiał podstawy tej tajemniczej nauki o magii liczb, ale wciąż uważał ją za średnio interesującą i dość... poplątaną. Całe szczęście, że do codziennego życia powinny mu wystarczyć podstawowe wzory, które udało mu się dzisiaj mniej więcej opanować.
– Skumulować magię... – powtórzył, kiwając lekko głową. Chyba podświadomie wiedział jak to zrobić, ale podejrzewał, że to wszystko stanie się jeszcze bardziej zrozumiałe, kiedy wypróbuje zdobytą wiedzę w praktyce.
– Z wojną? – Przyjrzał się badawczo swojej siostrze, bo nie podejrzewał, że może mieć jakieś problemy związane z tym tematem. – Dobrze, niech będzie, spotkajmy się po obiedzie – zgodził się po chwili, wstając od stołu z książką pod pachą. Puścił siostrę przodem, samemu idąc jeszcze na chwilę do swojego gabinetu.
zt
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
16.10.1957 – popołudnie
Umówiła się z Edgarem zaraz po obiedzie na rozmowę, która była dla niej bardzo ważna. Ważniejsza od zaręczyn z Aresem. Zresztą ten nie odpisał na jej list i wyszła z założenia, że nie powinna się tym przejmować. Będą małżeństwem z rozsądku, każde będzie żyć swoim życiem, osobno, widując się na posiłkach oraz spotkaniach rodzinnych. Nie tak wyobrażała sobie do końca swoje życie małżeństwie, ale nie miała zamiaru narzucać się lordowi Carrow. Była jedynie ciekawa czy dotrzyma swojego słowa, a tych padło wiele dziesięć dni temu.
Nim weszła do biblioteki zaszła do swojej komnaty, w której miała plany projektu badawczego, zabrała je z zamiarem pokazania bratu. Kiedy weszła do środka, misa z owocami nadal stała na blacie biurka, a Edgar już na nią czekał.
-Wybacz – powiedziała i podeszła do nestora. – Chciałabym bardziej zaangażować się w działania związane z wojną. Oczywiście, nie chcę iść walczyć.
Zastrzegła od razu, bo znała siebie i była przekonana, że Edgar to mógł odebrać jej słowa. Primrose bywała szalona, ale nie głupia. Nie była wojownikiem, nie widziała siebie w roli żołnierza, który idzie na front, ale mogła walczyć na zupełnie innym polu. – Parę dni temu miałam spotkanie z Aquilą Black i Evandrą Rosier, chcemy działać wśród ludzi. Każda z nas na swoim terenie. Aquila w Londynie, Evandra w Kent, a ja w Durham. Chciałabym pojechać do Beamish Town oraz innych okolicznych wiosek aby zobaczyć jak żyje się mieszkańcom. Czy czegoś nie potrzebują, jak odbija się na nich całą sytuacja z buntownikami. – Spojrzała uważnie na brata chcąc wybadać jego reakcję. – Ludzie zobaczyli by, że nie siedzimy tylko w zamku, ale realnie troszczymy się o ich los. Jesteśmy za nich odpowiedzialni. Ty, Craig, Xavier walczycie o naszą przyszłość, poświęcanie swoje zdrowie, ja zaś mogę uczynić coś dla ludzi, dla społeczności czarodziejskiej. Sprawić, że dostrzegą ten trud, zobaczą, że lordowie Durham chronią ich i się nimi opiekują tworząc nową, lepszą przyszłość.
Miała nadzieję, ze Edgar jej nie odmówi. Miała dość siedzenia i patrzenia. Miała potrzebę działania, a przecież jako lady Burke miała obowiązki i powinności wobec mieszkańców hrabstwa. Nie mogli o nich zapominać, to właśnie ich wojna dotykała najbardziej.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Gdyby Edgar potrafił czytać w myślach swojej siostry, z pewnością wyprowadziłby ją z błędu. Małżeństwo z rozsądku wcale tak nie wyglądało – pomijając związki wielu znanych mu szlachciców, on sam takie przeżył na własnej skórze. Z początku także uważał swój los za tragiczny, a Adelę za jedną z gorszych możliwych wybranek. Wydawało mu się, że przez całe życie będą się unikać, poza rzadkimi oficjalnymi wyjściami, ale kiedy powracał myślami do tamtych chwil, śmiać mu się chciało z własnej naiwności i tendencji do dramatyzowania. Z czasem zrozumiał, że właśnie takie związki mają rację bytu – nie są budowane na chwilowych uniesieniach, a na zdrowym rozsądku. Być może nie był szaleńczo zakochany w Adeline, ale im dłużej ze sobą byli, tym lepiej ją rozumiał. W ciągu lat udało im się stworzyć naprawdę zgraną parę i Edgar nie wątpił, że Primrose osiągnie to samo z Aresem. Musiała tylko dojrzeć.
Tym razem jako pierwszy pojawił się w bibliotece, zajmując to samo miejsce co podczas wcześniejszej rozmowy. Wziął do ręki jeden z podręczników do numerologii, które wciąż leżały przed nim na blacie, zaglądając do spisu treści. Wybrał sobie interesujący go temat i zapomniał się w lekturze, niestety dosłownie na kilka minut, bo wkrótce dołączyła do niego Primrose. Odłożył książkę na bok, spoglądając na nią z wyraźnym zaciekawieniem – nie domyślał się jaka sprawa mogła być dla niej tak ważna, a jednocześnie zupełnie niezwiązana z nadchodzącym ślubem. Kiedy tylko z ust Prim wypłynęły pierwsze usta, poruszył się niecierpliwie na krześle, żeby jej przerwać, ale Prim (niczym zawodowy dyplomata) od razu rozwiała jego wątpliwości. Pozwolił jej mówić dalej, a kiedy skończyła, przyglądał jej się przez chwilę w ciszy.
– Dobrze to przemyślałaś, prawda? – Było to pytanie retoryczne, bo znał siostrę wystarczająco dobrze, żeby znać na nie odpowiedź. Musiał przyznać, że jej propozycja brzmiała sensownie, choć nie byłby sobą, gdyby na nią przystał bez dodatkowych pytań. W tych czasach nawet podróżowanie po Durham wiązało się z ryzykiem. – Nie wszyscy nas popierają, Prim. Zdajesz sobie sprawę, że możesz tam spotkać wrogich nam ludzi? – Zaczął od najbardziej oczywistego ale, przesuwając się na bok krzesła, żeby siedzieć naprzeciwko niej. Idea Primrose była niezwykle szlachetna, ale Edgar musiał zadbać o to, by nie dała się za bardzo ponieść wyobraźni, bo rzeczywistość często od niej odbiegała. – I co dokładnie byś tam chciała robić? – Udać się na oficjalne spotkanie, porozmawiać z kilkoma mieszkańcami w cztery oczy, czy po prostu przejechać powozem przez okoliczne wsie? Wszystko miało znaczenie.
Rzut na pamięć
Tym razem jako pierwszy pojawił się w bibliotece, zajmując to samo miejsce co podczas wcześniejszej rozmowy. Wziął do ręki jeden z podręczników do numerologii, które wciąż leżały przed nim na blacie, zaglądając do spisu treści. Wybrał sobie interesujący go temat i zapomniał się w lekturze, niestety dosłownie na kilka minut, bo wkrótce dołączyła do niego Primrose. Odłożył książkę na bok, spoglądając na nią z wyraźnym zaciekawieniem – nie domyślał się jaka sprawa mogła być dla niej tak ważna, a jednocześnie zupełnie niezwiązana z nadchodzącym ślubem. Kiedy tylko z ust Prim wypłynęły pierwsze usta, poruszył się niecierpliwie na krześle, żeby jej przerwać, ale Prim (niczym zawodowy dyplomata) od razu rozwiała jego wątpliwości. Pozwolił jej mówić dalej, a kiedy skończyła, przyglądał jej się przez chwilę w ciszy.
– Dobrze to przemyślałaś, prawda? – Było to pytanie retoryczne, bo znał siostrę wystarczająco dobrze, żeby znać na nie odpowiedź. Musiał przyznać, że jej propozycja brzmiała sensownie, choć nie byłby sobą, gdyby na nią przystał bez dodatkowych pytań. W tych czasach nawet podróżowanie po Durham wiązało się z ryzykiem. – Nie wszyscy nas popierają, Prim. Zdajesz sobie sprawę, że możesz tam spotkać wrogich nam ludzi? – Zaczął od najbardziej oczywistego ale, przesuwając się na bok krzesła, żeby siedzieć naprzeciwko niej. Idea Primrose była niezwykle szlachetna, ale Edgar musiał zadbać o to, by nie dała się za bardzo ponieść wyobraźni, bo rzeczywistość często od niej odbiegała. – I co dokładnie byś tam chciała robić? – Udać się na oficjalne spotkanie, porozmawiać z kilkoma mieszkańcami w cztery oczy, czy po prostu przejechać powozem przez okoliczne wsie? Wszystko miało znaczenie.
Rzut na pamięć
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k3' : 1
'k3' : 1
Biblioteka
Szybka odpowiedź