Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Ruiny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny
Azkaban za sprawą nagromadzonej białej magii obrócił się w ruinę. Wielki wybuch odsłonił najniższe warstwy przerażającego więzienia, otwierając dostęp do niekiedy przedziwnych prastarych ruin. Wiadomym jest, że Azkaban wzniósł jeden z wielkich rodów, nie jest jednak jasne, na czym właściwie, ani też w jaki sposób. Kamienie układają się w niezwykłe wzory i są pokryte mało zrozumiałymi, symbolicznymi żłobieniami sprawiającymi wrażenie pierwotnych. Niektórzy spekulują, że są tworami dementorów, którzy z wyspy uczynili wcześniej swoje królestwo. Od wilgotnej ziemi wznosi się para, wypuszczona w powietrze ciepłem nagromadzonej silnej białej magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
Skoncentrowała się na zaklęciu i choć Ria obawiała się, czy uda jej się wzbudzić w sobie magię, to wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Koniec różdżki rozżarzył się, wyrzucając z siebie smugę światła uroku - i nie było w nim nic niepokojącego. Odetchnęła z ulgą, aczkolwiek rezultat nie do końca ją zadowolił; z jednej strony to dobrze, że nie było wokół zagrożeń, z drugiej to mogła być cisza przed burzą. Lub anomalia zakłócająca działanie magii, choć ta musiałaby być wyjątkowo ukryta. - Zaklęcie niczego nie wykazało - poinformowała wszystkich, dostatecznie głośno, żeby większość słyszała. Skorzystała z pomocy wydostania się z łodzi, po czym obróciła się do wydostającego się z wody Brena. Ogromny ciężar spadł z serca Weasley, pewnego rodzaju zadowolenie rozlało się gładką smugą po całym ciele. - Ciekawe co te przedmioty tam robiły - zastanowiła się na głos, gdy tylko usłyszała informacje o masce oraz różdżce. To nie miało sensu, acz ostatnio nic tutaj go nie miało - więc Rhiannon tym bardziej nie powinna się go doszukiwać. Ściągnęła brwi, zastanawiając się nad tym, po czym uważnie ruszyła ścieżką za Just, Kieranem i Max, uważnie się przy tym rozglądając. Nie chciała wpaść w jakąś dziurę bądź zwichnąć kostkę, dlatego koniecznością było ostrożne stąpanie po ziemi. Zwłaszcza, że zrobiło się ciemno i ponuro, a sylwetka kuzyna pojawiła się na horyzoncie, co wprawiło rudowłosą w szczere zdumienie. - Lumos maxima - wyrzekła cicho, mając nadzieję, że zdoła wyczarować kulę światła. Celowała jak najbliżej ciemnej sylwetki, prawdopodobnie iluzji, jak czarownice zdążyły się już zorientować. Ria miała nadzieję, że tym samym uda jej się rzucić nieco światła zarówno na tę sytuację jak i tereny dookoła. Na razie przez ciemność niewiele widzieli.
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
The member 'Ria Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
- Maskę śmierciożercy? Czarną różdżkę? - to brzmiało jak abstrakcja. Lucan mocno ściągnął ku sobie brwi, kiedy usłyszał od Brendana, jakiego rodzaju przedmioty znalazły się na dnie rzeki. Nie bardzo rozumiał, co to mogło mieć wspólnego ze skarbem, który olbrzym ponoć zatopił w rzece. Bo przecież skąd miałby mieć takie przedmioty? I jak miałoby im to pomóc podczas sądu? Mężczyzna westchnął tylko cicho, miał nadzieję, że wszystko wyjaśni się z czasem. Póki co mogli jedynie iść dalej, mimo że miejsce wyglądało na niezwykle nieprzyjazne. Musieli w końcu odnaleźć i dogonić Julię.
Lucan skierował swoje kroki idąc śladami Justine i Kierana, a także krążącej w górze Marceli. Jego uwadze nie umknął fakt, że nagle ziemia zadrżała a z nieba sfrunęło coś mrocznego. Nie widział nigdy wcześniej sławnej mgły, którą przemieszczali się słudzy Czarnego Pana, ale był gotów się założyć, że tak właśnie wyglądała. Czym prędzej dołączył więc do pozostałych, docierając idealnie w chwili, kiedy dalszą drogę zagrodziła im podejrzanie znajoma postać - Lucan zamarł na chwilę, wbijając wzrok w znaną sobie twarz. Samuel. Albo raczej coś, co próbowało się pod niego podszyć.
- Chyba sobie jaja robicie - warknął, gdy w końcu odzyskał głos. Desmond i Figg najwyraźniej pomyślały o tym samym, Lucan znał te inkantacje - Veritas Claro - rozkazał. Chciał zobaczyć co kryło się pod tą ułudą, nie mógł znieść takiego zniesławienia swojego przyjaciela. Azkaban musiał postarać się bardziej by ich oszukać.
Lucan skierował swoje kroki idąc śladami Justine i Kierana, a także krążącej w górze Marceli. Jego uwadze nie umknął fakt, że nagle ziemia zadrżała a z nieba sfrunęło coś mrocznego. Nie widział nigdy wcześniej sławnej mgły, którą przemieszczali się słudzy Czarnego Pana, ale był gotów się założyć, że tak właśnie wyglądała. Czym prędzej dołączył więc do pozostałych, docierając idealnie w chwili, kiedy dalszą drogę zagrodziła im podejrzanie znajoma postać - Lucan zamarł na chwilę, wbijając wzrok w znaną sobie twarz. Samuel. Albo raczej coś, co próbowało się pod niego podszyć.
- Chyba sobie jaja robicie - warknął, gdy w końcu odzyskał głos. Desmond i Figg najwyraźniej pomyślały o tym samym, Lucan znał te inkantacje - Veritas Claro - rozkazał. Chciał zobaczyć co kryło się pod tą ułudą, nie mógł znieść takiego zniesławienia swojego przyjaciela. Azkaban musiał postarać się bardziej by ich oszukać.
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Spojrzała na Marcellę i skinęła jej szybko głową, odprowadzając jej sylwetkę. Zmarszczyła lekko nos spoglądając na swoją iluzję. W sumie nawet nie zdziwiła się, gdy jej zaklęcie nie wyszło. Wiedziała trochę o transmutacji, ale nie była w niej nigdy mistrzem. Słowa Maxine zasznurowały lekko jej usta.
Odwróciła się, by ruszyć dalej. Czuła napięcie pleców; “nie czekajcie” - tak właśnie powiedział. A oni… oni musieli dotrzec z dziećmi do środka anomalii. Jak na razie, nadal bardziej goniąc niż prowadząc Julię. Odetchnęła lżej, słysząc głos Brendana. Kroki pod górkę, starała się stawiać ostrożnie, tak by nie poślizgnąć się przypadkiem. Jasnym spojrzeniem prześlizgiwała po otoczeniu. Na pierwszym zakręcie ponownie ścieżka schodziła do dołu i skręcała. Tybunał do niego musiała prowadzić. Zatrzymała się, spojrzeniem przesuwając po strzelistych ostrych skałach. Ścieżka była zablokowana. Przynajmniej pewnym było, że nie dało się przez nie przejść bez pomocy magii. Drżąca ziemia zatrzymała jej i mocniej zmrużyła oczy. Ciemna sylwetka spływająca w dół wydawała sie o dziwo… znajoma. Serce zabiło mocniej, odrobinę boleśnie wyrywając się w tamtym kierunku. Nie zrobiła jednak kroku zatrzymana głosem Maxine. Błękitne tęczówki zawiesiły się na zawiniątku które trzymał by zaraz znów wrócić do jego twarzy. Co tu robił? Gdzie była reszta jego grupy? Pytania zaczęły napływać. Byli w źródle największej anomalii, czy ta mogła znać ich? Ale wyglądał tak realnie
- Gdzie reszta? - zapytała go, te słowa wypowiadając głośniej, wyraźniej. Pytanie, które pojawiło się w jej głowie już na początku. Ignorując nieprzyjemne uczucie i starając się nie spoglądać w kierunku zawiniątka, które stawiało w jej gardle gule. Twarz Freddiego i Margie zamigotała w jej głowie przynosząc wspomnienie z Próby. Z trudem przełknęła ślinę. Z trudem odwróciła wzrok spoglądając na Maxine. Ten jednak uciekał jeszcze kilka razy w kierunku Skamandera finalnie skupiając się na poparzeniach które jej pokazywała. Zatrzymała na języku pouczenie, by nie używać, jeśli nie wiadomo jak. Maxine przekonała się o tym na własnej skórze. Czuła na sobie spojrzenie Marcelli. Uniosła dłoń z biała różdżką, dotykając nią lekko ciała w miejscu poparzeń. - Cauma Sanavi Maxima - wypowiedziała wyraźnie, jednak niegłośno. Liczyła, że jej zaklęcie się powiedzie. Jej wzrok powędrował na powrót w kierunku Skamandera.
Odwróciła się, by ruszyć dalej. Czuła napięcie pleców; “nie czekajcie” - tak właśnie powiedział. A oni… oni musieli dotrzec z dziećmi do środka anomalii. Jak na razie, nadal bardziej goniąc niż prowadząc Julię. Odetchnęła lżej, słysząc głos Brendana. Kroki pod górkę, starała się stawiać ostrożnie, tak by nie poślizgnąć się przypadkiem. Jasnym spojrzeniem prześlizgiwała po otoczeniu. Na pierwszym zakręcie ponownie ścieżka schodziła do dołu i skręcała. Tybunał do niego musiała prowadzić. Zatrzymała się, spojrzeniem przesuwając po strzelistych ostrych skałach. Ścieżka była zablokowana. Przynajmniej pewnym było, że nie dało się przez nie przejść bez pomocy magii. Drżąca ziemia zatrzymała jej i mocniej zmrużyła oczy. Ciemna sylwetka spływająca w dół wydawała sie o dziwo… znajoma. Serce zabiło mocniej, odrobinę boleśnie wyrywając się w tamtym kierunku. Nie zrobiła jednak kroku zatrzymana głosem Maxine. Błękitne tęczówki zawiesiły się na zawiniątku które trzymał by zaraz znów wrócić do jego twarzy. Co tu robił? Gdzie była reszta jego grupy? Pytania zaczęły napływać. Byli w źródle największej anomalii, czy ta mogła znać ich? Ale wyglądał tak realnie
- Gdzie reszta? - zapytała go, te słowa wypowiadając głośniej, wyraźniej. Pytanie, które pojawiło się w jej głowie już na początku. Ignorując nieprzyjemne uczucie i starając się nie spoglądać w kierunku zawiniątka, które stawiało w jej gardle gule. Twarz Freddiego i Margie zamigotała w jej głowie przynosząc wspomnienie z Próby. Z trudem przełknęła ślinę. Z trudem odwróciła wzrok spoglądając na Maxine. Ten jednak uciekał jeszcze kilka razy w kierunku Skamandera finalnie skupiając się na poparzeniach które jej pokazywała. Zatrzymała na języku pouczenie, by nie używać, jeśli nie wiadomo jak. Maxine przekonała się o tym na własnej skórze. Czuła na sobie spojrzenie Marcelli. Uniosła dłoń z biała różdżką, dotykając nią lekko ciała w miejscu poparzeń. - Cauma Sanavi Maxima - wypowiedziała wyraźnie, jednak niegłośno. Liczyła, że jej zaklęcie się powiedzie. Jej wzrok powędrował na powrót w kierunku Skamandera.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Komunikat ze strony Rii przyjął ze spokojem. Czyli znów nie czekały na nich żadne pułapki, nie czyhały też w pobliżu żadne nowe istoty. Chociaż tyle dobrego. Nim zdążył odpowiedzieć na wątpliwości Maxine, Brendan stał już na brzegu i zrelacjonował im przebieg wydarzeń toczących się na dnie rzeki. Maska śmierciożercy i czarna różdżka. Ile ten wybór tak właściwie znaczył? Czy rzutował na ich dalszą wędrówkę?
I tak musieli iść dalej, na razie ścieżką. Na tym brzegu było ciemno i Kieranowi wydawało się, że z każdym krokiem robi się jeszcze ciemniej. Pewnie nie przyszłoby im do głowy zatrzymać się, nawet pomimo niesprzyjających warunków, gdyby na ich drodze nie spłynął z nieba ciemny cień, który po chwili przybrał ludzką postać. Nie był pewien dlaczego pojawiła się przed nimi sylwetka Skamandera, tym bardziej nie rozumiał znaczenia zawiniątka, które trzymał w rękach. Zerknął zaalarmowany na Tonks, lecz nie rzekł ani słowa, unosząc różdżkę przed siebie. Ciemność zawsze rozgoni światło. Ze wszystkich sił sięgnął po jedno ze szczęśliwych wspomnień, oczyma wyobraźni kształtując obraz usmarowanego mąką kuchennego stołu, nad którym zawsze się pochylała ona. Skupiona, lekko uśmiechnięta, uparcie odgarniająca włosy z czoła. Pozostało tylko wypowiedzieć inkantację.
– Expecto Patronum.
I tak musieli iść dalej, na razie ścieżką. Na tym brzegu było ciemno i Kieranowi wydawało się, że z każdym krokiem robi się jeszcze ciemniej. Pewnie nie przyszłoby im do głowy zatrzymać się, nawet pomimo niesprzyjających warunków, gdyby na ich drodze nie spłynął z nieba ciemny cień, który po chwili przybrał ludzką postać. Nie był pewien dlaczego pojawiła się przed nimi sylwetka Skamandera, tym bardziej nie rozumiał znaczenia zawiniątka, które trzymał w rękach. Zerknął zaalarmowany na Tonks, lecz nie rzekł ani słowa, unosząc różdżkę przed siebie. Ciemność zawsze rozgoni światło. Ze wszystkich sił sięgnął po jedno ze szczęśliwych wspomnień, oczyma wyobraźni kształtując obraz usmarowanego mąką kuchennego stołu, nad którym zawsze się pochylała ona. Skupiona, lekko uśmiechnięta, uparcie odgarniająca włosy z czoła. Pozostało tylko wypowiedzieć inkantację.
– Expecto Patronum.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
Skinął lekko głową na słowa Rii, a później Luacna. Ich wątpliwości miały swoje podłoże, sytuacja zakrawała o absurd - a to mogło nieść tylko jedno znaczenie:
- Nic tutaj nie jest prawdziwe - stwierdził, może ocenił, maska którą miał w torbie przypominała maskę Craiga, ale tamta z całą pewnością nie próbowała szeptać; czarna różdżka zatopiona w rzece znajdowała się w ręce Voldemorta - i szczerze watpił, by ten porzucił ją w rzeczny nurt. Wszystko tutaj miało jednak jakiś pokręcony sens - w tym nonsensie musieli znaleźć drogę. Lub pozwolić się przez nią przeprowadzić - Julia majaczyła gdzieś przed nimi, stawiając na ich drodze kolejnego upiora, tym razem do złudzenia przypominającego przyjaciela.
Czarna smuga cienia - na niej zogniskował wzrok jako pierwszej, czymkolwiek była mara przed nimi, gwardzista nigdy nie zrodziłby się z cienia. Nie był informacją, nie był iluzją, która mała imitować przyjaciela. Była najdalej pułapką - błędnym ognikiem lub sobowtórem, który przybrał maskę Skamandera.
- Wyszedł z cienia, Justine - zwrócił się do początkującej aurorki - bądźcie ostrożni, to nie on - a zła mara, podstęp anomalii, ona sama lub wysłany przez nią demon, może po prostu iluzja, która miała zatrzymać ich po drodze. - Magicus extremos - wypowiedział spokojnie, zamierzając wzmocnić ich przed ewentualną walką.
- Nic tutaj nie jest prawdziwe - stwierdził, może ocenił, maska którą miał w torbie przypominała maskę Craiga, ale tamta z całą pewnością nie próbowała szeptać; czarna różdżka zatopiona w rzece znajdowała się w ręce Voldemorta - i szczerze watpił, by ten porzucił ją w rzeczny nurt. Wszystko tutaj miało jednak jakiś pokręcony sens - w tym nonsensie musieli znaleźć drogę. Lub pozwolić się przez nią przeprowadzić - Julia majaczyła gdzieś przed nimi, stawiając na ich drodze kolejnego upiora, tym razem do złudzenia przypominającego przyjaciela.
Czarna smuga cienia - na niej zogniskował wzrok jako pierwszej, czymkolwiek była mara przed nimi, gwardzista nigdy nie zrodziłby się z cienia. Nie był informacją, nie był iluzją, która mała imitować przyjaciela. Była najdalej pułapką - błędnym ognikiem lub sobowtórem, który przybrał maskę Skamandera.
- Wyszedł z cienia, Justine - zwrócił się do początkującej aurorki - bądźcie ostrożni, to nie on - a zła mara, podstęp anomalii, ona sama lub wysłany przez nią demon, może po prostu iluzja, która miała zatrzymać ich po drodze. - Magicus extremos - wypowiedział spokojnie, zamierzając wzmocnić ich przed ewentualną walką.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
Próba Maxine nie była skuteczna, ale za to Marcella poradziła sobie znacznie lepiej z bardzo trudnym zaklęciem, podobnie jak Lucan. Tuż po tym, jak wypowiedzieli inkantację, sylwetka Samuela rozmyła się, a w jej miejscu pojawiła się stworzona z samego cienia. Jej czarny płaszcz rozmywał się w powietrzu, jak czarna mgła, ulatniał. Jedyną stałą i pozornie materialną rzeczą wydawała się twarz, a raczej to, co zamiast niej miała — gołą czaszkę z pustymi, zionącymi ciemnością oczodołami i wzniesiona ku górze kościana korona, którą opływał materiał szaty z cienia lub mgły. Po chwili, kiedy do wszystkich dołączył Brendan, obok niej spłynęła druga, identyczna. Tylko trzecie miejsce na trybunale pozostało puste. Zaklęcie Rii wyczarowało pomiędzy podium, a nią kulę światła. Rozświetliła ciemność wokół — ale i w świetle kryła się wciąż groza. Ziemia wydawała się brudna, zniszczona i ponura, skały wokół, po których teraz tańczyły przerażające cienie zdawały się znacznie wyższe i ostrzejsze niż wcześniej. Trudno było poznać, czy miedzy nimi coś się czaiło, czy to tylko optyczne złudzenie kiedy światło rozbłysło wokół. Ale światło ujawniło coś jeszcze. Przed trybunałem, w ziemi, wyrysowane było coś, co przypominało trzy otwory w ziemi, jakby ktoś mieniącą się, srebrzystą zaczarowaną farbą przeciągnął bardzo cienkie kontury symboli.
Tonks skierowała swoją różdżkę w kierunku Maxine, a jej odbicie lustrzane uczyniło to samo. Kiedy wypowiedziała inkantację, oba zaklęcia trafiły Maxine i przyniosły jej ulgę. Oparzenia zaczęły zanikać. Próba wyczarowania patronusa przez Kierana się nie powiodła. Auror prawdopodobnie był zbyt rozproszony, aby skupić się odpowiednio na swoim szczęśliwym wspomnieniu. Za to reakcja Brendana sprawiła, że wszyscy, tym razem włącznie z Kieranem poczuli przypływ kolejnych sił.
Lucan i Marcella nie widzieli i nie słyszeli nic więcej. Pozostali widzieli w pierwszej z postaci Samuela z zawiniątkiem, ale kiedy Zakonnicy byli już w komplecie, lub prawie w komplecie, bo bez Herewarda, do Skamandera dołączyła inna postać, która podobnie, jak on wcześniej, spłynęła falą cienia prosto z nieba. Miała płomienno rude włosy i niebieskie oczy. Jej głowa była dumnie zadarta do góry, patrzyła na wszystkich z wyższością i satysfakcją. Jej szaty były czarne, a jej oblicze — mroczne. I była to Neala Weasley. Czarownica zanuciła znaną już zakonnikom melodię - melodię nuconą przez Julię wcześniej, melodię kołysanki, która utuliła do snu trójgłowego psa. Po chwili spojrzała na Brendana z cwanym i nieswoim uśmiechem i zaśpiewała:
Drogę wskażę ci przeklętych,
Nawet jeślim martwa,
A po wszystkim mi opowiesz
Ile próba warta.
Droga w ciemność i niewiedzę
Pod skałami biegnie
Jeśliś dzielny i odważny
Każdy duch ulegnie.
Kiedy skończyła, tuż przed nią, zalśnił jeden z trzech symboli. Pierwszy z nich. Stojący obok Samuel spojrzał na swoje zawiniątko i kontynuował piosenkę:
Poświęciłaś to, co miałaś
Obce dziecię gonisz.
Zaprowadzę cię na miejsce
Jeśli się nie boisz.
Oddech nabierz w usta swoje
I pod wodę nura
Lęk odeprzyj i bądź silna
Taka twa natura.
a następnie zerknął na Tonks. Zalśnił drugi z symboli. Później nastąpiła cisza, nie było żadnej trzeciej postaci. Ostatni z symboli pozostał ciemny.
| Na odpis macie czas do 04.06. godz. 12:00
Aktywne zaklęcia:
Speculio - Justine
Magicus Extremos (Kieran) +15 2/3
Magicus Extremos (Brendan) +20 1/3
Veritas Claro (Lucan, Marcella) 1/5
- Symbole:
Tonks skierowała swoją różdżkę w kierunku Maxine, a jej odbicie lustrzane uczyniło to samo. Kiedy wypowiedziała inkantację, oba zaklęcia trafiły Maxine i przyniosły jej ulgę. Oparzenia zaczęły zanikać. Próba wyczarowania patronusa przez Kierana się nie powiodła. Auror prawdopodobnie był zbyt rozproszony, aby skupić się odpowiednio na swoim szczęśliwym wspomnieniu. Za to reakcja Brendana sprawiła, że wszyscy, tym razem włącznie z Kieranem poczuli przypływ kolejnych sił.
Lucan i Marcella nie widzieli i nie słyszeli nic więcej. Pozostali widzieli w pierwszej z postaci Samuela z zawiniątkiem, ale kiedy Zakonnicy byli już w komplecie, lub prawie w komplecie, bo bez Herewarda, do Skamandera dołączyła inna postać, która podobnie, jak on wcześniej, spłynęła falą cienia prosto z nieba. Miała płomienno rude włosy i niebieskie oczy. Jej głowa była dumnie zadarta do góry, patrzyła na wszystkich z wyższością i satysfakcją. Jej szaty były czarne, a jej oblicze — mroczne. I była to Neala Weasley. Czarownica zanuciła znaną już zakonnikom melodię - melodię nuconą przez Julię wcześniej, melodię kołysanki, która utuliła do snu trójgłowego psa. Po chwili spojrzała na Brendana z cwanym i nieswoim uśmiechem i zaśpiewała:
Drogę wskażę ci przeklętych,
Nawet jeślim martwa,
A po wszystkim mi opowiesz
Ile próba warta.
Droga w ciemność i niewiedzę
Pod skałami biegnie
Jeśliś dzielny i odważny
Każdy duch ulegnie.
Kiedy skończyła, tuż przed nią, zalśnił jeden z trzech symboli. Pierwszy z nich. Stojący obok Samuel spojrzał na swoje zawiniątko i kontynuował piosenkę:
Poświęciłaś to, co miałaś
Obce dziecię gonisz.
Zaprowadzę cię na miejsce
Jeśli się nie boisz.
Oddech nabierz w usta swoje
I pod wodę nura
Lęk odeprzyj i bądź silna
Taka twa natura.
a następnie zerknął na Tonks. Zalśnił drugi z symboli. Później nastąpiła cisza, nie było żadnej trzeciej postaci. Ostatni z symboli pozostał ciemny.
| Na odpis macie czas do 04.06. godz. 12:00
Aktywne zaklęcia:
Speculio - Justine
Magicus Extremos (Kieran) +15 2/3
Magicus Extremos (Brendan) +20 1/3
Veritas Claro (Lucan, Marcella) 1/5
- Żywotność:
Justine: 240/240
Brendan: 365/380
-15 (elektryczne)
Kieran: 209/244 kara: -5
-15 (elektryczne), -20 (tłuczone)
Lucan: 232/232
Maxine: 211/215
-4(elektryczne)-20 złamane żebro (tłuczone)-7 poparzenia na żebrach (oparzenia)
Ria: 220/220
Marcella: 250/250
- Ekwipunek:
Justine:
różdżka, czerwony kryształ, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, broszka z alabastrowym jednorożcem
Eliksiry:
- Wieczny Płomień (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir Wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 10), (stat. 12, 1 porcja)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 13)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcji, stat. 23, moc = 106)
- Złoty eliksir (1 porcje, stat. 29)
- Smocza Łza (1 porcje)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Czuwający Strażnik, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
Brendan:
propeller żądlibąkowy, meteoryt, szczurza czaszka
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Antidotum podstawowe (10 porcji, stat. 23)
- Eliksir natychmiastowej jasności (4 porcje, stat. 23)
- Eliksir grozy (5 porcji, stat. 23)
- Eliksir znieczulający (4 porcje, stat. 23)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (4 porcje, stat. 23)
- Maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0)
Kieran:
różdżka, tabliczka czekolady, torba wypełniona eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5),
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15),
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29),
- smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5),
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 0),
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 23, moc = 106),
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117),
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29),
- Wieczny płomień (1 porcja, stat. 35, moc +15)
- Wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 20)
Lucan:
różdżka, czekolada;
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 30, moc +15)
- Pies gończy ( porcja, stat. 7)
Maxine:
różdżka, propeller żądlibąkowy, kamień runiczny, miotła bardzo dobrej jakości, bransoleta z włosów syreny, 4 tabliczki czekolady, nóż, mugolskie zapałki
- Eliksir niezłomności, 1 porcja (stat. 22)
- Czuwający strażnik, 1 porcja (stat. 22)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (1 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 28)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
Ria:
miotła, różdżka, szczurza czaszka.
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, 123 oczka)
-Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
-Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
-Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 28)
-Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 26, 107 oczek)
-Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 28)
-Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Marcella:
różdżka, miotła (przewieszona przez plecy na rzemieniu), lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Samuel Skamander)
- eliksir przeciwbólowy (6 porcji, stat. 10)
- wywar ze szczuroszczeta (3 porcje, stat. 10)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 10)
- Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
Spojrzał na Lucana i Marcellę, wyczekując z ich strony informacji - musieli dostrzec coś więcej pod przebraniem istoty kryjącej się za oczywistą iluzją. Niepewnie rozejrzał się wokół, gdy Ria rozświetliła przestrzeń, ujawniając upiorne otoczenie - wyglądało na to, że jedyne przejście kryło się wprost przed nimi, w świecących na ziemi znakach.
Do pierwszej iluzji wnet dołączyła kolejna - zatrzymał spojrzenie na Neali, zaalarmowany Skamanderem wiedząc, że nie miała w sobie nic z jego siostry. Nic - poza dumnie uniesionego podbródka, płomiennych włosów i błękitnych oczu, rysów tak mocno przypominających stojącą obok Rię. Tym razem wiedział jednak, kim - albo czym - istota ta była, wspomnienie przez nią próby nie było przypadkowe. Odziana w czerń, arogancka, była jedynie cieniem przyszłości, której wciąż nikt nie znał. Czy mógł jej zaufać? Miała do niego dużo żalu - chciała jego śmierci - czy wytyczona przez nią ścieżka mogła być tą, której mieli zaufać? Mówiła o ziemi, Skamander o wodzie. Na dłużej utkwił wzrok na runach, ostatnimi czasy wiele czytał o symbolice, o runach, jego wiedza była świeża.
- Pierwszy symbol oznacza wodę, drugi to ziemia, trzecim jest ogień. Ogniem był Hereward - przeniósł spojrzenie na Justine, w świetle sylwetki Neali jego osoba stała się dla niego oczywistsza. Nie wiedział, co Tonks przeszła na swojej probie - nie chciał nawet tego wiedzieć - jednak sądził, że potwierdzi jego przypuszczenia, musiała też to czuć, rozumieć. Nie było sensu tłumaczyć tego wprost, czarodzieje, którzy z nimi byli, nie musieli tego rozumieć. Może nawet nie powinni. - Wciąż go z nami nie ma - dodał nieobecnym głosem, wiedząc, co to właściwie oznaczało. Anomalia ich rozdzieliła, porwała Herewarda i pewnie zdążyła go już rozszarpać; świeżo upieczonego męża i ojca, który właśnie uczynił wdową Eileen. Jak mieli jej to przekazać? Wybacz, Eileen, zostawiliśmy go za sobą - wierząc, że sobie poradzi. Może jeszcze była dla niego szansa - nadzieja umierała ostatnia. - Musi się pojawić - nie było innej drogi.
To, co zamierzał zrobić, było podłe. Zostawiwszy go na śmierć, winni uszanować jego pamięć, nie naruszać porządku rzeczy, nie szastać jego pamięcią. To, co zamierzał zrobić, było potworne i wyrachowane. Ale pamiętał przecież dobrze barwę jego włosów odziedziczoną po Weasleyach, kształt profilu, wzrost i sylwetkę, był jego przyjacielem, znał go dobrze. I zamierzał go tu przywołać, by rozświetlić ostatni ze znaków:
- Panno - szepnął drżącym głosem.
Do pierwszej iluzji wnet dołączyła kolejna - zatrzymał spojrzenie na Neali, zaalarmowany Skamanderem wiedząc, że nie miała w sobie nic z jego siostry. Nic - poza dumnie uniesionego podbródka, płomiennych włosów i błękitnych oczu, rysów tak mocno przypominających stojącą obok Rię. Tym razem wiedział jednak, kim - albo czym - istota ta była, wspomnienie przez nią próby nie było przypadkowe. Odziana w czerń, arogancka, była jedynie cieniem przyszłości, której wciąż nikt nie znał. Czy mógł jej zaufać? Miała do niego dużo żalu - chciała jego śmierci - czy wytyczona przez nią ścieżka mogła być tą, której mieli zaufać? Mówiła o ziemi, Skamander o wodzie. Na dłużej utkwił wzrok na runach, ostatnimi czasy wiele czytał o symbolice, o runach, jego wiedza była świeża.
- Pierwszy symbol oznacza wodę, drugi to ziemia, trzecim jest ogień. Ogniem był Hereward - przeniósł spojrzenie na Justine, w świetle sylwetki Neali jego osoba stała się dla niego oczywistsza. Nie wiedział, co Tonks przeszła na swojej probie - nie chciał nawet tego wiedzieć - jednak sądził, że potwierdzi jego przypuszczenia, musiała też to czuć, rozumieć. Nie było sensu tłumaczyć tego wprost, czarodzieje, którzy z nimi byli, nie musieli tego rozumieć. Może nawet nie powinni. - Wciąż go z nami nie ma - dodał nieobecnym głosem, wiedząc, co to właściwie oznaczało. Anomalia ich rozdzieliła, porwała Herewarda i pewnie zdążyła go już rozszarpać; świeżo upieczonego męża i ojca, który właśnie uczynił wdową Eileen. Jak mieli jej to przekazać? Wybacz, Eileen, zostawiliśmy go za sobą - wierząc, że sobie poradzi. Może jeszcze była dla niego szansa - nadzieja umierała ostatnia. - Musi się pojawić - nie było innej drogi.
To, co zamierzał zrobić, było podłe. Zostawiwszy go na śmierć, winni uszanować jego pamięć, nie naruszać porządku rzeczy, nie szastać jego pamięcią. To, co zamierzał zrobić, było potworne i wyrachowane. Ale pamiętał przecież dobrze barwę jego włosów odziedziczoną po Weasleyach, kształt profilu, wzrost i sylwetkę, był jego przyjacielem, znał go dobrze. I zamierzał go tu przywołać, by rozświetlić ostatni ze znaków:
- Panno - szepnął drżącym głosem.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Zaklęcie dało jej oczom możliwość zobaczenia więcej. Istota, która stanęła przed nimi nie miała nic wspólnego w rzeczywistości ze znanym im mężczyzną. Upiorna sylwetka pasowała do otaczającej przestrzeni. Mogłaby stwierdzić, że przypominać mogła dementora, jednak nie wywoływała takiego uczucia zimna i pustki. Za to samo spojrzenie w stronę cienistej postaci wywoływało dreszcz na plecach.
- Tonks, to nie jest Samuel. - powiedziała, widząc, że kobieta próbuje zadawać pytania zupełnie, jakby w to uwierzyła. Odrzuciła rozmyślania dlaczego właśnie ta osoba, dlaczego tutaj i dlaczego przed nią. - Wygląda jak czarny cień z maską z kości. Jest... straszne. - Nie była chyba najlepsza w opisach. Zwróciła swoje spojrzenie ku drugiej postaci, mogła się spodziewać, że ma podobną naturę co pierwsza z nich. W tym momencie ich słowa wydawały się jeszcze bardziej upiorne, gdy nie wypowiadały ich uczłowieczone iluzje.
Trop, który wysnuł Brendan wydawał się trafny. Ale mógł być również podły. Po tym gdy jeden z nich zniknął, chcieli zastąpić go iluzją. Trudne czasy wymagają trudnych rozwiązań. Wymierzyła więc różdżką w podium, na którym pokazały się znaki, jak powiedział Brendan, oznaczające trzy żywioły. Nie mógł być to przypadek, że zajęły akurat to miejsce. Postacie, choć upiorne i nieprzyjazne nie wydawały się jednak agresywne wobec nich.
- Dissendium - rzuciła.
- Tonks, to nie jest Samuel. - powiedziała, widząc, że kobieta próbuje zadawać pytania zupełnie, jakby w to uwierzyła. Odrzuciła rozmyślania dlaczego właśnie ta osoba, dlaczego tutaj i dlaczego przed nią. - Wygląda jak czarny cień z maską z kości. Jest... straszne. - Nie była chyba najlepsza w opisach. Zwróciła swoje spojrzenie ku drugiej postaci, mogła się spodziewać, że ma podobną naturę co pierwsza z nich. W tym momencie ich słowa wydawały się jeszcze bardziej upiorne, gdy nie wypowiadały ich uczłowieczone iluzje.
Trop, który wysnuł Brendan wydawał się trafny. Ale mógł być również podły. Po tym gdy jeden z nich zniknął, chcieli zastąpić go iluzją. Trudne czasy wymagają trudnych rozwiązań. Wymierzyła więc różdżką w podium, na którym pokazały się znaki, jak powiedział Brendan, oznaczające trzy żywioły. Nie mógł być to przypadek, że zajęły akurat to miejsce. Postacie, choć upiorne i nieprzyjazne nie wydawały się jednak agresywne wobec nich.
- Dissendium - rzuciła.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Ruiny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda