Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Ruiny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny
Azkaban za sprawą nagromadzonej białej magii obrócił się w ruinę. Wielki wybuch odsłonił najniższe warstwy przerażającego więzienia, otwierając dostęp do niekiedy przedziwnych prastarych ruin. Wiadomym jest, że Azkaban wzniósł jeden z wielkich rodów, nie jest jednak jasne, na czym właściwie, ani też w jaki sposób. Kamienie układają się w niezwykłe wzory i są pokryte mało zrozumiałymi, symbolicznymi żłobieniami sprawiającymi wrażenie pierwotnych. Niektórzy spekulują, że są tworami dementorów, którzy z wyspy uczynili wcześniej swoje królestwo. Od wilgotnej ziemi wznosi się para, wypuszczona w powietrze ciepłem nagromadzonej silnej białej magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Zaklęcie Ramseya utworzyło nad wami tarczę chroniącą przed naturalnymi warunkami atmosferycznymi niespowodowanymi magią. Niestety, wyrzucona przez anomalię woda nie należała do naturalnych warunków atmosferycznych i co więcej, bezpośrednią jej przyczyną była magia. Nawet najsilniejsza tarcza zdolna do powstrzymania deszczu nie mogła zatrzymać na sobie fali napędzanej mocą najsilniejszej anomalii, jaką do tej pory widzieliście. Zanim jednak masa wody zwaliła się na was, zdarzyło się jeszcze kilka rzeczy.
Alexander leczący Cadana dramatycznie się pomylił i zamiast rzucić zaklęcie zrastające kości w nosie Goyle'a, amputował mu go całkowicie. Żeglarz zalał się krwią, miał problemy ze złapaniem oddechu, a cała twarz eksplodowała mu bólem trudnym do opisania.
Przemowa Tristana zaczęła przynosić efekty. Ramsey czuł, że wypełnianie misji nie stanowi dla niego już takiego problemu, nie napawa go już obezwładniającym przerażeniem. Wciąż jednak wizja pozostawiała go w słabszej kondycji psychicznej, Azkaban oddziaływał na niego silniej niż na innych.
Woda wreszcie na was opadła, niezatrzymana przez nieskuteczną barierę (która jednak zatrzymała targający waszymi płaszczami wiatr bardzo skutecznie). Nikt z was nie zdołał utrzymać się na nogach, woda zmyła was ze schodów, na szczęście jednak nie na tyle skutecznie, by którykolwiek zsunął się w przepaść. Zjechaliście po schodach boleśnie się obijając. Siniaki naznaczyły wasze plecy, pośladki i uda. To nie był jednak koniec. Równie dotkliwe, co stłuczenia było zimno, jakie biło od wody, jakby ktoś wystawił was na działanie mrożącego zaklęcia. Schody momentalnie pokryły się lodem, a na waszych ramionach pojawiły się odmrożenia. Na szczęście zatrzymaliście się zanim skończyły się schody, na piętrze dwudziestym dziewiątym.
Ramsey obił sobie oba pośladki oraz lewą łopatkę i odmroził prawe ramię.
Tristan trzymający drugiego śmierciożercę za rękę w trakcie upadku, obił sobie obie nerki i uda oraz odmroził prawy bark.
Cadan stracił nos, zimna woda powstrzymała jednak krwawienie, obił sobie prawe udo i prawy pośladek, odmroził sobie lewe ramię.
Alexander obił sobie kość ogonową i kręgosłup lędźwiowy, a odmroził sobie lewy bark.
| Na odpis macie 24h
Ramsey, otrzymana nadszarpnęła twoją psychikę i choć czujesz się lepiej, Azkaban dalej oddziałuje na ciebie bardziej; wciąż tracisz dodatkowy punkt poczytalności z każdą turą.
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
Alexander leczący Cadana dramatycznie się pomylił i zamiast rzucić zaklęcie zrastające kości w nosie Goyle'a, amputował mu go całkowicie. Żeglarz zalał się krwią, miał problemy ze złapaniem oddechu, a cała twarz eksplodowała mu bólem trudnym do opisania.
Przemowa Tristana zaczęła przynosić efekty. Ramsey czuł, że wypełnianie misji nie stanowi dla niego już takiego problemu, nie napawa go już obezwładniającym przerażeniem. Wciąż jednak wizja pozostawiała go w słabszej kondycji psychicznej, Azkaban oddziaływał na niego silniej niż na innych.
Woda wreszcie na was opadła, niezatrzymana przez nieskuteczną barierę (która jednak zatrzymała targający waszymi płaszczami wiatr bardzo skutecznie). Nikt z was nie zdołał utrzymać się na nogach, woda zmyła was ze schodów, na szczęście jednak nie na tyle skutecznie, by którykolwiek zsunął się w przepaść. Zjechaliście po schodach boleśnie się obijając. Siniaki naznaczyły wasze plecy, pośladki i uda. To nie był jednak koniec. Równie dotkliwe, co stłuczenia było zimno, jakie biło od wody, jakby ktoś wystawił was na działanie mrożącego zaklęcia. Schody momentalnie pokryły się lodem, a na waszych ramionach pojawiły się odmrożenia. Na szczęście zatrzymaliście się zanim skończyły się schody, na piętrze dwudziestym dziewiątym.
Ramsey obił sobie oba pośladki oraz lewą łopatkę i odmroził prawe ramię.
Tristan trzymający drugiego śmierciożercę za rękę w trakcie upadku, obił sobie obie nerki i uda oraz odmroził prawy bark.
Cadan stracił nos, zimna woda powstrzymała jednak krwawienie, obił sobie prawe udo i prawy pośladek, odmroził sobie lewe ramię.
Alexander obił sobie kość ogonową i kręgosłup lędźwiowy, a odmroził sobie lewy bark.
| Na odpis macie 24h
Ramsey, otrzymana nadszarpnęła twoją psychikę i choć czujesz się lepiej, Azkaban dalej oddziałuje na ciebie bardziej; wciąż tracisz dodatkowy punkt poczytalności z każdą turą.
- Pula zdrowia:
- Tristan: 185/220 kara: -5
(tłuczone -15; wzmocnienie +10; obity bark, nerki, uda: -35; odmrożony prawy bark -5)
Ramsey: 136/211 kara: -15
(oparzenia -5; zatrucie cm -20; tłuczone -15; wzmocnienie +10; cm -15; obite żebra, pośladki, lewa łopatka: -25; odmrożone prawe ramię: -5)
Alex: 160/215 kara: -10
(oparzenia -10; tłuczone -15; osłabienie -10; zatrucie cm -10; obita kość ogonowa i kręgosłup lędźwiowy: -15; odmrożony lewy bark: -5)
Cadan: 126/215 kara: -20
(tłuczone: ramię, plecy, prawy pośladek, prawe udo -19; cm: -10;złamany nos: -10amputowany nos: -20; odmrożone lewe ramię)
- Pula poczytalności:
- Tristan: 65/110
Ramsey: 74/105
Cadan: 75/105 (czekolada +10)
Alex: 61/110
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
Fala wydarzeń - i wody - potoczyła się zdecydowanie zbyt szybko; osłona nie zadziałała na potężną magię, ale nim stoczył się po schodach, nieprzerwanie zaciskając dłoń na ramieniu Mulcibera, dostrzegł również falę krwi, jaka trysnęła z nosa Goyle'a. Ich uzdrowiciel wydarł się spod zaklęcia imperiusa, czy po prostu był idiotą?
- Co to było? - Wsparł się rękoma o posadzkę, na krótko obrzucając spojrzeniem niebezpiecznie bliską, pozbawioną zabezpieczeń przepaść. I zimno, potworne zimno... runa zimna nie wzięła się tam bez powodu, ale wciąż nie rozumiał, co to oznaczało: czy nadciągali dementorzy w ilości, na którą nie poradzi im nawet tuzin patronusów? Czy były to zabezpieczenia tego miejsca? Czy było to lodowe piekło zgotowane tutejszym więźniom?
- Selwyn! - Wsadź sobie różdżkę w oko i wtedy spróbuj ponownie. Nie, najpierw nas wylecz - i wtedy to zrób. - Zajmij się Cadanem - Z Cadanem zaczynało być naprawdę źle, nie za sprawą wszystkiego, co przeszli, a za sprawą tego nieumiejętnego gówniarza. Dotąd mogli na niego liczyć - lepiej dla niego, żeby szybko naprawił swój błąd. Zasinienia bolały, ale bardziej martwiło go odmrożenie. Wzięło się od wody? Ale runa - musiałaby być wtedy bardzo młoda. Czy dementorzy zdążyli przeorganizować to miejsce? Bagman zdążył? Z powątpiewaniem przyglądał się przymrożonym schodom, ostatecznie decydując się położyć na nich stopę - i rozpocząć wspinaczkę w górę od nowa, po drodze ostrożnie osuszając z lodowatej wody swoje ubranie: - Evanesco.
- Co to było? - Wsparł się rękoma o posadzkę, na krótko obrzucając spojrzeniem niebezpiecznie bliską, pozbawioną zabezpieczeń przepaść. I zimno, potworne zimno... runa zimna nie wzięła się tam bez powodu, ale wciąż nie rozumiał, co to oznaczało: czy nadciągali dementorzy w ilości, na którą nie poradzi im nawet tuzin patronusów? Czy były to zabezpieczenia tego miejsca? Czy było to lodowe piekło zgotowane tutejszym więźniom?
- Selwyn! - Wsadź sobie różdżkę w oko i wtedy spróbuj ponownie. Nie, najpierw nas wylecz - i wtedy to zrób. - Zajmij się Cadanem - Z Cadanem zaczynało być naprawdę źle, nie za sprawą wszystkiego, co przeszli, a za sprawą tego nieumiejętnego gówniarza. Dotąd mogli na niego liczyć - lepiej dla niego, żeby szybko naprawił swój błąd. Zasinienia bolały, ale bardziej martwiło go odmrożenie. Wzięło się od wody? Ale runa - musiałaby być wtedy bardzo młoda. Czy dementorzy zdążyli przeorganizować to miejsce? Bagman zdążył? Z powątpiewaniem przyglądał się przymrożonym schodom, ostatecznie decydując się położyć na nich stopę - i rozpocząć wspinaczkę w górę od nowa, po drodze ostrożnie osuszając z lodowatej wody swoje ubranie: - Evanesco.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
'Azkaban' :
'Azkaban' :
Głos Tristana dźwięczał gdzieś z boku, nie skupiał się nad nim, póki nie pojawił się tuż obok niego, dotykając jego prawej ręki. Wtedy mimowolnie podniósł na niego wzrok; wzrok, który powtarzał, że wcale nie chce tego robić i nie chodziło mu wcale o misję, a pójście na górę. Choć wydało mu się to irracjonalne, chciał zawrócić, a przynajmniej zatrzymać się i poprzestać na tym, czego już dokonali. Ale nie dokonali jeszcze nic — to sobie powtarzał w duchu, próbując się przemóc, przekonać, by ruszyć dalej. Nigdy nie sądził, że walka z samym sobą potrafi być tak wyczerpująca, tak ciężka. Miał wszystko pod kontrolą. Miał siebie pod całkowitą kontrolą.
Spojrzał na swoją prawą rękę, kiedy Tristan podciągnął rękaw szaty i ukazał mu mimowolnie symbol Czarnego Pana. Zachłysnął się powietrzem, nie wydając w końcu żadnego dźwięku. Zacisnął powieki, słuchając jego głosu. Wiedział, że ma rację, tłumaczył to sobie, a mimo to, czuł opór, który nie pozwalał mu iść dalej. Nie powiedziawszy nic, zacisnął tylko zęby i ruszył dalej, za namową Tristana, po jego słowach, które były wyraźniejsze niż głosy w jego głowie. Musiał go usłuchać, musiał mu zawierzyć, cokolwiek sądził, cokolwiek budziło w nim przeczucie jasnowidza.
Po chwili dał się nieść z prądem, z lodowatą wodą, która odmroziła mu ramię. Czuł je bardziej niż obite pośladki; pomimo niefortunnego upadku, przewrócił się na kolana i wzniósł oczy ku górze. Musieli iść dalej, wyżej i wyżej, wciąż byli zbyt daleko. Pomimo bólu z odmrożonej ręki, pomimo lodu na schodach, wspinał się po stromych stopniach, ostrożnie, lecz bez zwłoki, sprawnie. Idąc w górę, znów na trzydzieste piętro wypatrywał w ścianie drzwi, podobnych do tych, które chwilę wcześniej udało im się otworzyć. Przejścia, za którym czaił się ogień — z trwogą, ale i siłą.
Spojrzał na swoją prawą rękę, kiedy Tristan podciągnął rękaw szaty i ukazał mu mimowolnie symbol Czarnego Pana. Zachłysnął się powietrzem, nie wydając w końcu żadnego dźwięku. Zacisnął powieki, słuchając jego głosu. Wiedział, że ma rację, tłumaczył to sobie, a mimo to, czuł opór, który nie pozwalał mu iść dalej. Nie powiedziawszy nic, zacisnął tylko zęby i ruszył dalej, za namową Tristana, po jego słowach, które były wyraźniejsze niż głosy w jego głowie. Musiał go usłuchać, musiał mu zawierzyć, cokolwiek sądził, cokolwiek budziło w nim przeczucie jasnowidza.
Po chwili dał się nieść z prądem, z lodowatą wodą, która odmroziła mu ramię. Czuł je bardziej niż obite pośladki; pomimo niefortunnego upadku, przewrócił się na kolana i wzniósł oczy ku górze. Musieli iść dalej, wyżej i wyżej, wciąż byli zbyt daleko. Pomimo bólu z odmrożonej ręki, pomimo lodu na schodach, wspinał się po stromych stopniach, ostrożnie, lecz bez zwłoki, sprawnie. Idąc w górę, znów na trzydzieste piętro wypatrywał w ścianie drzwi, podobnych do tych, które chwilę wcześniej udało im się otworzyć. Przejścia, za którym czaił się ogień — z trwogą, ale i siłą.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 23
'k100' : 23
Nigdy nie może być tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Cadan przekonał się o tym po raz kolejny, chociaż tym razem w wyjątkowo brutalny sposób. Bariera nie wytrzymała naporu lodowatej wody powodując, że ta niezwykle szybko zmyła ich z powierzchni ziemi. Dosłownie. Lecz zanim gruchnął z impetem o schody, coś eksplodowało. Sądząc po promieniującym bólu dochodzącym ze środka twarzy oraz krwi zalewającej usta, gardło oraz koszulę, był to jego nos. Goyle jeszcze nie wiedział, że został pozbawiony tego organu na dobre. Dopiero kiedy w odruchu potrzeby zatamowania fali diabelnie nieprzyjemnego uczucia chwycił za miejsce, w którym powinien znajdować się ów narząd, wyczuł, że to tam wcale nie ma.
- Ja pierdolę kurwa mać - wychrypiał gdzieś pomiędzy kolejnymi spazmatycznie nabieranymi oddechami. Później reszta działa się zatrważająco szybko, włącznie z upadkiem, obitym ciałem i przymrożonym ramieniem. Starając się ostrożnie wstać oraz nie zapomnieć przy tym różdżki oraz księgi, spojrzał wzrokiem bazyliszka w stronę pożal się Merlinie uzdrowiciela. Szkoda, że nie potrafił zabijać wzrokiem, Selwyn zdechłby przynajmniej kilkaset razy.
- Zabiję cię kurwa zaraz. - Cóż, Cadan nigdy nie miał zbyt wyrafinowanego słownictwa, a w tamtej chwili puściły mu nerwy. Chyba każdemu puściłyby na jego miejscu. - Dyplom znalazłeś w płatkach śniadaniowych? - brnął w bezsensowną dyskusję, czy raczej monolog, lecz napędzany wściekłością nie potrafił się opanować. On. Kurwa. Nie. Miał. Nosa.
- Niech mnie już lepiej nie dotyka - burknął na zakończenie, zużywając całą silną wolę, żeby zmusić się do dalszej wędrówki w górę. Znów. Nie miał na to najmniejszej ochoty, lecz musiał. Jednakże zrezygnował z czarów oraz innych kombinacji, był na to zbyt słaby, zbyt rozdrażniony i odmrożone ramię wiodącej ręki. Marzył więc już tylko o jako takiej egzystencji.
- Ja pierdolę kurwa mać - wychrypiał gdzieś pomiędzy kolejnymi spazmatycznie nabieranymi oddechami. Później reszta działa się zatrważająco szybko, włącznie z upadkiem, obitym ciałem i przymrożonym ramieniem. Starając się ostrożnie wstać oraz nie zapomnieć przy tym różdżki oraz księgi, spojrzał wzrokiem bazyliszka w stronę pożal się Merlinie uzdrowiciela. Szkoda, że nie potrafił zabijać wzrokiem, Selwyn zdechłby przynajmniej kilkaset razy.
- Zabiję cię kurwa zaraz. - Cóż, Cadan nigdy nie miał zbyt wyrafinowanego słownictwa, a w tamtej chwili puściły mu nerwy. Chyba każdemu puściłyby na jego miejscu. - Dyplom znalazłeś w płatkach śniadaniowych? - brnął w bezsensowną dyskusję, czy raczej monolog, lecz napędzany wściekłością nie potrafił się opanować. On. Kurwa. Nie. Miał. Nosa.
- Niech mnie już lepiej nie dotyka - burknął na zakończenie, zużywając całą silną wolę, żeby zmusić się do dalszej wędrówki w górę. Znów. Nie miał na to najmniejszej ochoty, lecz musiał. Jednakże zrezygnował z czarów oraz innych kombinacji, był na to zbyt słaby, zbyt rozdrażniony i odmrożone ramię wiodącej ręki. Marzył więc już tylko o jako takiej egzystencji.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Zaklęcie Tristana zostało wciągnięte przez anomalię, nie mógł wiedzieć czy powiodło się, czy też nie, z pewnością jednak nie zadziałało. Podobnie jak zaklęcie Alexandra, które nie zdołało uleczyć rany na twarzy Cadana. Tym razem przynajmniej jednak jej nie powiększyło.
- To musiała być anomalia - Selwyn wyglądał na nieco przestraszonego tym, co właśnie się wydarzyło.
Dotarliście wreszcie na właściwe piętro. Przed wami znajdowała się ściana z płaskorzeźbą przedstawiającą niezwykle brzydką kobietę o twarzy z trupiej czaszki, długiej szyi i pojedynczych włosach zwisających z gołej kości, rozwianych jakby przez wiatr. Rzeźba patrzyła na was pustymi oczami i nie mogliście oprzeć się wrażeniu, że w tym wzroku było coś błagalnego. Obok znajdowała się runa, którą Ramsey potrafił dostrzec, ale niestety nie zrozumieć. Bez pomocy kogoś, kto znał się na piśmie runicznym, albo bez odpowiedniej księgi niewiele mógł z nią zrobić. Mulciber mógł poznać płaskorzeźbę ze swojej wizji.
Mogliście też zauważyć, że żuraw wystaje ze ściany, jego część jeszcze niewidoczna znajdować musiała się po drugiej stronie ściany. Pod wami woda znów zaczynała się kotłować, wiatr się wzmagał, szarpał waszymi płaszczami i włosami coraz mocniej powodując, że zimno Azkabanu stawało się jeszcze bardziej dotkliwe, gdy chłodny wiatr targał przemoczonymi lodowatą wodą ubraniami.
| Na odpis macie 48h
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
- To musiała być anomalia - Selwyn wyglądał na nieco przestraszonego tym, co właśnie się wydarzyło.
Dotarliście wreszcie na właściwe piętro. Przed wami znajdowała się ściana z płaskorzeźbą przedstawiającą niezwykle brzydką kobietę o twarzy z trupiej czaszki, długiej szyi i pojedynczych włosach zwisających z gołej kości, rozwianych jakby przez wiatr. Rzeźba patrzyła na was pustymi oczami i nie mogliście oprzeć się wrażeniu, że w tym wzroku było coś błagalnego. Obok znajdowała się runa, którą Ramsey potrafił dostrzec, ale niestety nie zrozumieć. Bez pomocy kogoś, kto znał się na piśmie runicznym, albo bez odpowiedniej księgi niewiele mógł z nią zrobić. Mulciber mógł poznać płaskorzeźbę ze swojej wizji.
Mogliście też zauważyć, że żuraw wystaje ze ściany, jego część jeszcze niewidoczna znajdować musiała się po drugiej stronie ściany. Pod wami woda znów zaczynała się kotłować, wiatr się wzmagał, szarpał waszymi płaszczami i włosami coraz mocniej powodując, że zimno Azkabanu stawało się jeszcze bardziej dotkliwe, gdy chłodny wiatr targał przemoczonymi lodowatą wodą ubraniami.
| Na odpis macie 48h
- Runa:
- Pula zdrowia:
- Tristan: 185/220 kara: -5
(tłuczone -15; wzmocnienie +10; obity bark, nerki, uda: -35; odmrożony prawy bark -5)
Ramsey: 136/211 kara: -15
(oparzenia -5; zatrucie cm -20; tłuczone -15; wzmocnienie +10; cm -15; obite żebra, pośladki, lewa łopatka: -25; odmrożone prawe ramię: -5)
Alex: 160/215 kara: -10
(oparzenia -10; tłuczone -15; osłabienie -10; zatrucie cm -10; obita kość ogonowa i kręgosłup lędźwiowy: -15; odmrożony lewy bark: -5)
Cadan: 126/215 kara: -20
(tłuczone: ramię, plecy, prawy pośladek, prawe udo -19; cm: -10;złamany nos: -10amputowany nos: -20; odmrożone lewe ramię: -5)
- Pula poczytalności:
- Tristan: 64/110
Ramsey: 72/105
Cadan: 74/105 (czekolada +10)
Alex: 60/110
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
Anomalia sralia. Cadan już dobrze wiedział, że miał do czynienia z idiotą i partaczem, nie musiał nawet nic mówić. Miał ochotę zrzucić go w dół, wprost do tej lodowatej wody, lecz świadomość jego rzekomej przydatności, ewentualnie mogącego być mięsem armatnim skutecznie otrzeźwiała żeglarza. Jeszcze chwilę patrzył na tego kretyna morderczym wzrokiem, żeby potem ruszyć w górę. Ostrożnie, przez schody. Spokojnie i powoli, bowiem nie potrzebował kolejnych niespodzianek.
Droga była długa oraz żmudna, czy raczej taka wydawała się blondynowi. Pulsujący, wręcz rozrywający ból tajemniczymi mocami potęgował uczucie spowolnienia czasu. Wiejący wokół wiatr, mroźne powietrze oraz chroniczne przygnębienie docierające z wnętrza Azkabanu nie wpływały dobrze na morale oraz nastroje. Pomimo zniechęcenia udało im się dotrzeć na właściwe piętro. Ściana z płaskorzeźbą skrywającą obrzydliwą kobietę wzbudziła w Cadanie niechęć, jednakże starał się panować nad ekspresją twarzy, bowiem wtedy ból nieistniejącego nosa nie był dokuczliwy aż tak mocno.
Kiedy Ramsey podzielił się z nim swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi runy, Goyle przyjrzał się jej rysunkowi dokładniej, chcąc rozpoznać jeden ze starożytnych znaków, o których się uczył. Wciąż i wciąż, ponieważ praca zaklinacza przedmiotów wymagała od niego nieustannego dokształcania się. Nadal nie osiągnął w tej dziedzinie mistrzostwa, a mógłby. Gdyby tylko mocniej się do tego przyłożył. Teraz to nie to było ważne, tylko odczytanie znaczenia tajemniczej runy, która mogłaby uchylić im rąbka tajemnicy tego paskudnego miejsca.
Rzucam na próbę odczytania znaczenia runy.
Droga była długa oraz żmudna, czy raczej taka wydawała się blondynowi. Pulsujący, wręcz rozrywający ból tajemniczymi mocami potęgował uczucie spowolnienia czasu. Wiejący wokół wiatr, mroźne powietrze oraz chroniczne przygnębienie docierające z wnętrza Azkabanu nie wpływały dobrze na morale oraz nastroje. Pomimo zniechęcenia udało im się dotrzeć na właściwe piętro. Ściana z płaskorzeźbą skrywającą obrzydliwą kobietę wzbudziła w Cadanie niechęć, jednakże starał się panować nad ekspresją twarzy, bowiem wtedy ból nieistniejącego nosa nie był dokuczliwy aż tak mocno.
Kiedy Ramsey podzielił się z nim swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi runy, Goyle przyjrzał się jej rysunkowi dokładniej, chcąc rozpoznać jeden ze starożytnych znaków, o których się uczył. Wciąż i wciąż, ponieważ praca zaklinacza przedmiotów wymagała od niego nieustannego dokształcania się. Nadal nie osiągnął w tej dziedzinie mistrzostwa, a mógłby. Gdyby tylko mocniej się do tego przyłożył. Teraz to nie to było ważne, tylko odczytanie znaczenia tajemniczej runy, która mogłaby uchylić im rąbka tajemnicy tego paskudnego miejsca.
Rzucam na próbę odczytania znaczenia runy.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
- Gdybym był na twoim miejscu, wziąłbym się do pracy, zamiast zrzucać winę na anomalię. Nie chcesz skończyć, jak ona. - Zamierzali wszak ją unicestwić - Selwyna naturalnie pod koniec też będą musieli, ale mały doping być może mu nie zaszkodzi. Tłumaczenia go nie interesowały, sabotaż musiał się skończyć. Sięgnął do torby z eliksirami, wyjmując z niej fiolkę podpisaną jako eliksir wiggenowy, wiedział, że pomaga na silniejsze skaleczenia - a Goyle wyglądał, jakby wymagał pomocy nie tylko natychmiastowej, ale również - a może nawet przede wszystkim - skutecznej. Przekazał fiolkę Alexandrowi, wskazując na Cadana. - Jeśli mu to pomoże, daj mu to. I zajmij się leczeniem najpoważniejszych ran. - Te Goyle'a winny zostać zaleczone eliksirem. Wyjął również wziętą od Bagmana mapę i wręczył ją Mulciberowi - był w stanie zapewne połapać się w tym lepiej od niego. Dostrzegłszy, że Cadan pracuje nad runą, sam jedynie przeciągnął spojrzeniem po płaskorzeźbie i odstąpił od drzwi, ostrożnie podchodząc do żurawia, przyglądając mu się uważnie - zamierzał sięgnąć po wiadro i sprawdzić jego zawartość. Było to jedyne, co w jakikolwiek sposób przypominało wspomniany tygiel. - Evanesco - powtórzył po drodze, usiłując osuszyć swoje ubranie. Zbierał się zimny wiatr, nie wytrzymają w ten sposób długo.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
'Azkaban' :
'Azkaban' :
Spojrzał na Alexandra, który zajmował się leczeniem Cadana, a raczej nieudolną próbą uzdrawiania go. Mogliby go pchnąć w tył, nie, wystarczyło mu powiedzieć, by cofnął się kilka kroków. Wystarczyło tylko to, by spadł w otchłań, z której prawdopodobnie nigdy, by nie wyszedł żywy. Nieudacznik, cholerny stażysta. Jego umiejętności wyczarowywania patronusa zaważyły jednak na tym, aby pozostawić go przy życiu. Przeniósł wzrok na Tristana, w milczeniu patrzył na niego, by w końcu spojrzeć na Cadana i zastanowić się nad tym, że wreszcie wygląda, jak porządny facet. Bez nosa, z odrobiną krwi na koszuli — to nic, Eir mu ją wyczyści, na pewno potrafiła robić takie rzeczy.
Wciąż czuł obawy i ogromną niechęć przed ruszeniem dalej. Kiedy spojrzał na płaskorzeźbę, powoli wciągnął powietrze w płuca.
— Widziałem ją — powiedział wreszcie nieco chrapliwym głosem. — Widziałem ogień, słyszałem śmiech dziecka.— Nie potrafił tego poskłądać w całość, był zbyt przejęty wizją, która przerażała go do rdzenia; lecz może oni ujrzą w tym sens, podpowiedź. Zbliżył się do płaskorzeźby, spojrzał jej w oczy; puste, nieco błagalne spojrzenie. — Wygląda jakby była o krok od śmierci. — Wyciągnął rękę, by jej dotknąć. Runy, która była obok nie rozpoznał. Wziął więc od Tristana mapę, którą podarował im Bagman i spróbował się rozeznać w niej.
Wciąż czuł obawy i ogromną niechęć przed ruszeniem dalej. Kiedy spojrzał na płaskorzeźbę, powoli wciągnął powietrze w płuca.
— Widziałem ją — powiedział wreszcie nieco chrapliwym głosem. — Widziałem ogień, słyszałem śmiech dziecka.— Nie potrafił tego poskłądać w całość, był zbyt przejęty wizją, która przerażała go do rdzenia; lecz może oni ujrzą w tym sens, podpowiedź. Zbliżył się do płaskorzeźby, spojrzał jej w oczy; puste, nieco błagalne spojrzenie. — Wygląda jakby była o krok od śmierci. — Wyciągnął rękę, by jej dotknąć. Runy, która była obok nie rozpoznał. Wziął więc od Tristana mapę, którą podarował im Bagman i spróbował się rozeznać w niej.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Cadan rozpoznał runę berkano, związaną z macierzyństwem, kobiecością, ale, o czym wiedzieli nieliczni, także z czułością. Pod palcami Ramseya rzeźba była chłodna, ale Mulciber wyraźnie mógł poczuć, że coś w niej drgnęło pod jego dotykiem, niezauważalnie dla oka, ale jakby z przyjemności. Na mapie Bagmana wyczytać mógł, że ze schodów na trzydzieste piętro jest tylko jedno wejście, na środku korytarza północnego (to półkole na podstawie trójkąta). Tristanowi nie udało się sięgnąć do wiadra, było za daleko, zwieszając się z długiego sznura w dół. Udało mu się jednak złapać za sznur, na którym wisiało. Nie dał go rady jednak podciągnąć, choć na takie zupełnie nie wyglądało, było za ciężkie; wyłowienie go samymi rękami było niemożliwe. Tym razem jego zaklęcie się powidło. Ubranie Tristana się osuszyło, ponownie chroniło przed zimnym wiatrem, w przeciwieństwie do tych należących do Cadana i Ramesya, które przemoknięte przylegały nieprzyjemnie do ich ciał, wyziębiając ich organizmy, sprawiając, że zaczęli mimowolne szczękać zębami.
Anomalia pod waszymi stopami zaczynała szumieć coraz głośniej i ponownie wyrzucać w górę wodę, nie na taką wysokość, by dała radę was dosięgnąć, ale wzmagające się fale sugerowały, że to tylko kwestia czasu zanim ponownie będą groziły zmyciem was ze schodów.
Alexander podał Cadanowi eliksir wylewając na jego odcięty nos.
| Na odpis macie 48h
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
Anomalia pod waszymi stopami zaczynała szumieć coraz głośniej i ponownie wyrzucać w górę wodę, nie na taką wysokość, by dała radę was dosięgnąć, ale wzmagające się fale sugerowały, że to tylko kwestia czasu zanim ponownie będą groziły zmyciem was ze schodów.
Alexander podał Cadanowi eliksir wylewając na jego odcięty nos.
| Na odpis macie 48h
- Runa:
- Mapa Bagmana:
- Pula zdrowia:
- Tristan: 185/220 kara: -5
(tłuczone -15; wzmocnienie +10; obity bark, nerki, uda: -35; odmrożony prawy bark -5)
Ramsey: 136/211 kara: -15
(oparzenia -5; zatrucie cm -20; tłuczone -15; wzmocnienie +10; cm -15; obite żebra, pośladki, lewa łopatka: -25; odmrożone prawe ramię: -5)
Alex: 160/215 kara: -10
(oparzenia -10; tłuczone -15; osłabienie -10; zatrucie cm -10; obita kość ogonowa i kręgosłup lędźwiowy: -15; odmrożony lewy bark: -5)
Cadan: 146/215 kara: -15
(tłuczone: ramię, plecy, prawy pośladek, prawe udo -19; cm: -10; [amputowany nos (naruszenie kości po złamaniu): -10; odmrożone lewe ramię: -5)
- Pula poczytalności:
- Tristan: 63/110
Ramsey: 70/105
Cadan: 73/105 (czekolada +10)
Alex: 59/110
ST ujarzmienia anomalii: 705
Zasady zaklęć w Azkabanie i naliczania punktów poczytalności znajdują się w pierwszym poście.
Czymkolwiek owa runa była i cokolwiek znaczyła, choć pod palcami wyczuwał chłód kamienia, wiedział, że przejście na tamtą stronę wiąże się z ciepłem. Ogień dawał złudne poczucie bezpieczeństwa, nie był jego sprzymierzeńcem. Był wodą, lodem, który ogień topił; ogień parzył, a jego światło nie dawało mu satysfakcji, ani spokoju. W tej rzeźbie było coś dziwnego, coś czego nie potrafił wyjaśnić, ani sobie ani tym bardziej towarzyszom. Zupełnie jakby żyła, lecz zastygła na wieki. Twarda i zimna, jak on sam. On wciąż żył. Nie wiedział jak długo, lecz jeśli nie uchyli drzwi, to szybko może się zmienić. Nie wiedział, co spowodowało to dziwne wrażenie, może złudne wrażenie, że coś się zmieniło, lecz nie dawało mu spokoju.
— Tu jest tylko jedno wejście. Tylko tędy możemy się dostać. Później skręcimy w prawo i dojdziemy aż do drugiego zakrętu. Tam będzie kotwica. Dalej będą również demenorzy — musimy się przygotować. Zwinął mapę i schował ją pod pelerynę, do kieszeni. Wygładził ją dłonią, upewniając się, że nie wypadnie; liczył też, że nie przemoknie za szybko. — Cadan, jak to przejść? — spytał z irytacją w głosie. Goyle znał sie na runach, powinien na coś wpaść. Najlepiej szybko. Musiał to przejść, on jeden. Musiał pokonać to, co odwodziło go od tego pomysłu i co nakazywało zawrócić i przerwać misję. Walcząc z samym sobą, dotknął kamienia obiema dłońmi i zaczął przesuwać nimi po wypukłościach płaskorzeźby. Może znalazłby między nimi coś, co pozwoliłoby odblokować wrota? Może gdzieś znalazłby cieplejszy punkt? Nie skupiał się na tym, czego dotykał, lecz dotykał powoli, delikatnie, niemalże czule, cal po calu, łapiąc ją z obu stron; po włosach, po twarzy, szyi. Była taka zimna. — No dalej, otwórz się — szepnął pod nosem, do siebie, marszcząc brwi.
— Tu jest tylko jedno wejście. Tylko tędy możemy się dostać. Później skręcimy w prawo i dojdziemy aż do drugiego zakrętu. Tam będzie kotwica. Dalej będą również demenorzy — musimy się przygotować. Zwinął mapę i schował ją pod pelerynę, do kieszeni. Wygładził ją dłonią, upewniając się, że nie wypadnie; liczył też, że nie przemoknie za szybko. — Cadan, jak to przejść? — spytał z irytacją w głosie. Goyle znał sie na runach, powinien na coś wpaść. Najlepiej szybko. Musiał to przejść, on jeden. Musiał pokonać to, co odwodziło go od tego pomysłu i co nakazywało zawrócić i przerwać misję. Walcząc z samym sobą, dotknął kamienia obiema dłońmi i zaczął przesuwać nimi po wypukłościach płaskorzeźby. Może znalazłby między nimi coś, co pozwoliłoby odblokować wrota? Może gdzieś znalazłby cieplejszy punkt? Nie skupiał się na tym, czego dotykał, lecz dotykał powoli, delikatnie, niemalże czule, cal po calu, łapiąc ją z obu stron; po włosach, po twarzy, szyi. Była taka zimna. — No dalej, otwórz się — szepnął pod nosem, do siebie, marszcząc brwi.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ruiny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda