Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Źródło
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Źródło
Wyspa Azkabanu przeszła ostatnim czasem wiele, od wybuchu anomalii i opanowaniu ją przez złe czarnoksięskie moce aż do ostatecznego oczyszczenia tego miejsca białą magią Zakonu Feniksa. Nierówności terenu popękały, w wielu miejscach wypuszczając strumienie jasnej, mieniącej się wody ocenianej przez czarodziejów nie tylko jako zdatną do picia: białe moce, które w całości przeniknęły w ziemię Azkabanu, nadały jej leczniczych właściwości. Przywraca siły, usuwa zatrucia, przyśpiesza gojenie się ran. Najzdrowsza jest woda spływająca bezpośrednio ze skał - te, które połączą się z gruntem i rzekami uciekają do obmywającego wyspę morza przeważnie są już zanieczyszczone. Zdobycie jej wymaga zanurzenia się w rzece i podpłynięcia pod niewielki wodospad lub wspięcia się na wyboiste skały. W pobliżu największego ze źródeł pojawia się dużo ptaków, a w powietrzu błądzą cząstki białej magii przypominające ogromne świetliki; przeważnie w okolicy jest cicho i spokojnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:07, w całości zmieniany 3 razy
Zaklęcie Sigrun nie powiodło się, za to Craigowi udało się stworzyć świetlistą kulę światła zawieszoną pod sufitem celi, która wyraźnie rozjaśniła ciemność wokół. Wszystko dzięki temu stało się wyraźniejsze. Na ścianach dookoła pojawiły się wyraźnie srebrzące kryształki szronu, na ziemi uwidocznił się kurz i brud.
Deirdre zadecydowała o tym, by puścić się przodem po świetlistym lassie w dół włazu. Chwyciwszy się mocno weszła w rozjaśniony błyszcząca kulą otwór. Wszyscy mogli dostrzec, że kamienny tunel schodzi prosto w dół, a później się zaokrągla, przez co nie widać, co znajduje się dalej. Lina, po której zsuwała się Śmierciożerczyni naprężyła się, a koło zębate drgnęło tuż po tym, jak zniknęła w dole. Wciśnięty w mechanizm świstoklik napiął się. Nie była to zwykła szata, wciąż był to magiczny przedmiot, którego wytrzymałość pomimo wyglądu była znacznie większa niż zwykłej szaty. Schodząc w dół, Deirdre znajdowała się w betonowym kanale, który niezmiennie zachowywał tą samą średnicę. Chwilę prowadził prosto w dół, później się lekko wyginał w bok, aż w końcu zniknął całkowicie, a Tsagairt, będąc się na krawędzi przestawała mieć jakiekolwiek oparcie wokół siebie. Dzięki dochodzącemu z góry słabemu światłu widziała wyraźnie obręcz betonowego tunelu, widziała również, że i w górę i w dół i w boki od niego rozchodzi się ściana — był więc kolejną dziurą na jakiejś płaszczyźnie. Za sobą miała już tylko ciemność, która pomimo odbitego w kanale światła nie pokazywała niczego. Wokół panowała cisza.
| Na odpis macie czas do godz. 20 w niedzielę.
Deirdre zadecydowała o tym, by puścić się przodem po świetlistym lassie w dół włazu. Chwyciwszy się mocno weszła w rozjaśniony błyszcząca kulą otwór. Wszyscy mogli dostrzec, że kamienny tunel schodzi prosto w dół, a później się zaokrągla, przez co nie widać, co znajduje się dalej. Lina, po której zsuwała się Śmierciożerczyni naprężyła się, a koło zębate drgnęło tuż po tym, jak zniknęła w dole. Wciśnięty w mechanizm świstoklik napiął się. Nie była to zwykła szata, wciąż był to magiczny przedmiot, którego wytrzymałość pomimo wyglądu była znacznie większa niż zwykłej szaty. Schodząc w dół, Deirdre znajdowała się w betonowym kanale, który niezmiennie zachowywał tą samą średnicę. Chwilę prowadził prosto w dół, później się lekko wyginał w bok, aż w końcu zniknął całkowicie, a Tsagairt, będąc się na krawędzi przestawała mieć jakiekolwiek oparcie wokół siebie. Dzięki dochodzącemu z góry słabemu światłu widziała wyraźnie obręcz betonowego tunelu, widziała również, że i w górę i w dół i w boki od niego rozchodzi się ściana — był więc kolejną dziurą na jakiejś płaszczyźnie. Za sobą miała już tylko ciemność, która pomimo odbitego w kanale światła nie pokazywała niczego. Wokół panowała cisza.
- Mapka - Deirdre:
• Ignotus
•Deirdre
•Morgoth
• Craig
• Crispin
• Sigrun
- Żywotność:
Sigrun: 78/215 Kara: -30
stłuczenia - nadgarstek, plecy (-40); zatrucie (-20), cm (-60)
Crispin: 32/205 Kara: -60
wyrwana ręka ze stawu, psychiczne; stłuczenia - lewy bok, plecy (-30); cm (-30)
Ignotus: 193/232; Kara:-5
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym; stłuczenia (-20); kanapka Cassandry (+1); pęknięty nos (-10), osłabienie (-10)
Deirdre: 138/205; Kara: -10
osłabienie (-7); zatrucie (-40); stłuczenia-ramię, plecy (-30)
Morgoth: 1106/170; Kara: -15 WILK: 135/198
stłuczenia - bok, plecy (-34); cm (-30); psychiczne;
Craig: 101/226 Kara: -20
-dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-15 cięte) - zakażenie; stłuczenia (-25); psychiczne; cięte - broda (-10)
- Punkty poczytalności:
Sigrun: 53/105
Crispin: 42/100
Ignotus: 52/105 (+10 czekolada)
Deirdre: 56/110
Morgoth: 63/105
Craig: 32/100 (czekolada +10)
| Na odpis macie czas do godz. 20 w niedzielę.
Posuwała się powoli, ostrożnie, starając się wyczuć linę i jej ograniczenia, a gdy tunel zaczął skręcać, wykorzystywała także jego brzegi, by zorientować się w tym, gdzie jest. O tym, dokąd zmierza, starała się nie myśleć; widziała przed sobą tylko ciemność, rozświetlaną słabym blaskiem, bijącym od lassa. Napięte ciało wydawało się posłuszne, może z determinacji a może ze strachu, że za sekundę runie w dół, łamiąc sobie kark o podłogę. W końcu udało się jej dotrzeć za załom tunelu i nagle poczuła, że znajduje się - po części - w pustce. Wąskie gardło wydawało się kończyć, pod stopami nie czuła gruntu. Obróciła się tak, by móc ogarnąć wzrokiem czerń rozpościerającą się przed nią, i wykorzystała koniec tunelu do tego, by jak największy ciężar ciała przełożyć na jego dno, by usiąść lub oprzeć się o to, co w tej chwili było jego wylotem na większą przestrzeń. Cały czas jednak nie wypuszczała liny z dłoni, ściskała ją także między udami, by zapewnić sobie największą możliwą stabilność. Dopiero wtedy, drugą ręką, wyjęła z kieszeni szaty różdżkę, wyciągając ją przed siebie. - Lumos maxima - spróbowała, celując w obcą przestrzeń przed sobą, mając nadzieję, że mknąca z różdżki kula światła wydobędzie z mroku ramy nowego pomieszczenia - albo chociaż wskaże, jak daleko znajdował się dół, lub czy w ścianach kryły się inne otwory. Wytężyła wzrok, z niepokojem oczekując skutków zaklęcia.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Nie było sensu dłużej zostawać w pomieszczeniu, a droga była tylko jedna. Morgoth rozejrzał się po towarzyszach, ale nikt nie wyglądał na zainteresowanego udaniem się za Tsagairt. Gdy tylko lina poluźniła się, upewniając go, że kobieta już znalazła się na dole i mogła przyjść kolej następnej osoby, postąpił krok. Nie czekając zbyt długo, wszedł przez właz do dziury, trzymając się wyczarowanego wcześniej sznura. Zerknął jeszcze na zębatkę, po czym zniknął we wnętrzu tunelu. Dłonie wrzynały się boleśnie w linę, ale nie mógł pozwolić sobie na upadek. Gdy tylko dotarł na dół, wyczulił zmysły, zmieniając się po raz kolejny w wilka i próbując dostrzec coś przydatnego w nowym miejscu, w którym przyszło im się znaleźć.
|spostrzegawczość
|spostrzegawczość
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 55
'k100' : 55
Ściągnęła usta w wąską kreskę, a brwi zmarszczyły się gniewnie, kiedy z różdżki nie wydobyła się choćby najmniejsza kula światła; zaklęcie się nie powiodło, a winą za to Rookwood obarczała cudzą różdżkę i coraz silniejszą anomalię. Tyle chociaż dobrego, że kolejny wybuch nie pozbawił ich resztek sił. Dźwignęła się z nóg i obserwowała jak Tsagairt znika w otchłani tunelu; niedługo po niej na wędrówkę w dół ruszył także i Yaxley. Odczekała chwilę, aż Śmierciożerca zejdzie odpowiednio niżej, po czym sama zdecydowała się wleźć do tunelu. Cudzą różdżkę wetknęła w zęby, bo wciąż ubrana była w więzienny pasiak, a potrzebowała obu dłoni - czuła się bardzo słaba, a uszkodzony nadgarstek sprawiał nadgarstek. Chwyciła się więc mocno liny, polegając głównie na prawej ręce i zaczęła schodzić w dół, starając się ignorować ból i słabość. Nie mogła zostać na górze, a nie była w stanie rzucić zaklęcia, które zniwelowałoby skutki upadku. Schodziła powoli, trzymając świetliste lasso także między udami i zatrzymała się w odpowiedniej odległości od Morgotha, którego dostrzegła, spoglądając w dół.
- Widzicie coś? - zawołała do Śmierciożerców, którzy zeszli pierwsi.
- Widzicie coś? - zawołała do Śmierciożerców, którzy zeszli pierwsi.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Światło z jego różdżki rozjaśniło mrok. Craig nie poczuł się przez to jednak wcale lepiej, bo cienie zalegające w kątach celi wciąż wydawały się na niego czyhać. Zjawa przykuta do jego nogi była słabiej widoczna w blasku zaklęcia, wciąż jednak słyszał jej bablanie i narzekanie.
Burke ponownie spojrzał na torbę, którą przez cały czas trzymał Ignotus. Pomimo niskiej temperatury, zaczęło mu być duszno, przez chwilę nie mógł złapać oddechu. Ponownie więc sięgnął do sakwy, pamiętając ulgę, jaką przyniosła mu czekolada - był pewien, że śmierciożercy mają jej tam na pewno więcej. Szybko odnalazł porcję i nie czekając na ewentualne protesty, zjadł.
- Jak głęboki jest ten tunel? - zawołał, gdy już przełknął.
Burke ponownie spojrzał na torbę, którą przez cały czas trzymał Ignotus. Pomimo niskiej temperatury, zaczęło mu być duszno, przez chwilę nie mógł złapać oddechu. Ponownie więc sięgnął do sakwy, pamiętając ulgę, jaką przyniosła mu czekolada - był pewien, że śmierciożercy mają jej tam na pewno więcej. Szybko odnalazł porcję i nie czekając na ewentualne protesty, zjadł.
- Jak głęboki jest ten tunel? - zawołał, gdy już przełknął.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Deirdre zniknęła gdzieś w dole, podobnie jak i Morgoth, następnie też i Sigrun. Nie miałem pewności czy zmieścimy się tam wszyscy, zdecydowałem się więc poczekać.
- Zmieścimy się tam? - Rzuciłem w dół tunelu po czym spojrzałem na Crispina zastanawiając się czy w jego stanie schodzenie po linie nie będzie trudne. Póki co jednak nie było sensu w puszczaniu o przodem dopóki nie wiedzieliśmy, ile miejsca jest pod nami. Ani ile osób zdoła utrzymać wyczarowane lasso. Wolałem nie dowiedzieć się tego już na niej wisząc.
- Magicus extremos - rzuciłem kolejny raz. Dodatkowe wzmocnienie zawsze mogło nam się przydać. Szczególnie w takim miejscu jak to.
- Zmieścimy się tam? - Rzuciłem w dół tunelu po czym spojrzałem na Crispina zastanawiając się czy w jego stanie schodzenie po linie nie będzie trudne. Póki co jednak nie było sensu w puszczaniu o przodem dopóki nie wiedzieliśmy, ile miejsca jest pod nami. Ani ile osób zdoła utrzymać wyczarowane lasso. Wolałem nie dowiedzieć się tego już na niej wisząc.
- Magicus extremos - rzuciłem kolejny raz. Dodatkowe wzmocnienie zawsze mogło nam się przydać. Szczególnie w takim miejscu jak to.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Deirdre dotarła do samego końca kanału, za którym nie było, lub nie było widać nic. Dobrze zabezpieczona, trzymając między udami linę, wyciągnęła różdżkę i wyczarowała przed sobą wielką, błyszczącą kulę, która rozświetliła, jak się okazało, sporą, jak na Azkaban komnatę. Miała podstawę czworokąta. Ściany były wysokie na trzy metry, mniej więcej w połowie znajdował się koniec tunelu, którym przeszła Deirdre. Nie było żadnych okien, nie było z tej perspektywy widać również żadnych drzwi. Dno komnaty zajmowały węże. Setki, jak nie tysiące, nieruchomych lub leniwie sunących pomiędzy sobą gadów. Większość z nich wyglądała jakby spała. Pomiędzy nimi Deirdre mogła dostrzec wystające kości, przypominające ludzkie, czaszki. Tuż pod sobą leżały dwa, dość świeże ciała więźniów — rozpoznała ich po szatach. Deirdre, a także wszyscy jej towarzysze poczuli chłód. Zimno tak dotkliwe, że włosy stawały dęba, wilgotne usta pokrywały się warstwą szronu, a oddechy jaśniały zimową bielą tuż po tym jak wydostawały się z ust. Nikt nie widział żadnego dementora, ale każdy wiedział, że się zbliżał. Tsagairt na chwilę zapomniała, że znajduje się w Azkabanie, kiedy w jej uszach rozbrzmiały nie tylko odgłosy towarzyszy z tyłu, ale i głosy klientów z Wenus. Rozpoznała w nim głos Crispina, Edgara, Asteriona, w końcu Tristana. Ten ostatni był gniewny, pełen złości, agresji. Poczuła strach, aż w końcu uzmysłowiła sobie, gdzie się znajduje. Echo przeszłości nie odeszło, głosy jedynie ucichły, ich echo wciąż niosło się w jej głowie. Morgoth po linie zszedł kanałem na dół, aż dotarł do Deirdre. W chwili, gdy jego ciało otuliło zimno zmienił się w wilka, dzięki czemu udało mu się uniknąć przykrego oddziaływania dementora. Ciało zwierzęcia było przystosowane do trudnych warunków. Choć tunel był wilgotny, wilcze poduszki pod łapami dobrze utrzymywały stworzenie na nieco pochyłej powierzchni. Sigrun, pomimo obolałej reki zeszła tunelem w dół, docierając do Tsagairt i Yaxleya. Utrzymywanie ciężaru na jednej ręce były jednak problematyczne, prawa bardzo szybko zaczęła się męczyć. Trzymając różdżkę w zębach mówienie było równie trudne, na szczęście wyartykułowane słowa wydały się pytanym oczywiste. Kiedy zimno dotarło do Rookwood i do niej dotarły wspomnienia z przeszłości. Słyszała w głowie głosy swoich braci, karcącego ją ojca. Czuła zniechęcenie tak wielkie, że zapragnęła wrócić do celi wyżej. Z torby Craig wyciągnął tabliczkę czekolady, którą zjadł, jeszcze zanim dotarła do niego chłodna aura z dołu. Wiedział, że to dementor, że gdzieś tam na dole się czai. Głos towarzyszącej mu zjawy nasilił się. Dopadły go też wspomnienia. Przypomniał sobie aurorów ciągnących go do Azkabanu, pamiętał swój strach i słyszał swoje krzyki. Pamiętał też swoją próbę, moment, w którym popełniał trzy morderstwa. Zamordowanie jednorożca według wierzeń czyniło go przeklętym. Świadomość, że prawdopodobnie żadnemu z nich nie uda się opuścić więzienia spadła na niego niczym grom z jasnego nieba. Próba rzucenia zaklęcia przez Ignotusa skończyła się niepowodzeniem. Nie wydarzyło się jednak nic, co mogłoby wyrządzić mu krzywdę, lecz i do niego w końcu dotarł chłód. Choć poza nim, Crispinem i Craigiem wokół już nie było nikogo, usłyszał znajomy kobiecy głos. To była jego żona. Narzekała na płacz ich syna, na to, że nie może spać, na to, że powinni mieć guwernantkę, powinni wieść lepsze życie. Ciszej, jakby pod nosem mamrotała słowa pełne żalu i niezadowolenia z życia, które okazało się klęską. Słyszał też urzędników ministerstwa, którzy ogłaszali jego karę więzienia. Dopadły go wspomnienia z tamtej chwili i świadomość, że kolejne kilkadziesiąt lat spędzi w zamknięciu, w odosobnieniu, z dala od rodziny i prawdziwego życia.
Crispin kucnął na ziemi, przy włazie i zakrył rękami głowę. Zaczął szlochać i błagać, by głosy ustały, by się wreszcie zamknęły.
Aura Azkabanu dawała się we znaki. Poza Morgothem wszyscy zaczynali powoli tracić zmysły.
Pod Tsagairt trzasnął metal. Ciężkie drzwi rozchyliły się — dopiero teraz mogła dostrzec, że znajdowały się niżej, na tej samej ścianie — odsuwając węże, z których ta część pod drzwiami zasyczała agresywnie i dwa nieruchome ciała. W progu pojawił się dementor i tylko Deirdre była w stanie go dostrzec.
| Na odpis macie czas do godz. 20 we wtorek.
Crispin kucnął na ziemi, przy włazie i zakrył rękami głowę. Zaczął szlochać i błagać, by głosy ustały, by się wreszcie zamknęły.
Aura Azkabanu dawała się we znaki. Poza Morgothem wszyscy zaczynali powoli tracić zmysły.
Pod Tsagairt trzasnął metal. Ciężkie drzwi rozchyliły się — dopiero teraz mogła dostrzec, że znajdowały się niżej, na tej samej ścianie — odsuwając węże, z których ta część pod drzwiami zasyczała agresywnie i dwa nieruchome ciała. W progu pojawił się dementor i tylko Deirdre była w stanie go dostrzec.
- Mapka - przekrój boczny:
• Ignotus
•Deirdre
•Morgoth
• Craig
• Crispin
• Sigrun
- Żywotność:
Sigrun: 78/215 Kara: -30
stłuczenia - nadgarstek, plecy (-40); zatrucie (-20), cm (-60)
Crispin: 32/205 Kara: -60
wyrwana ręka ze stawu, psychiczne; stłuczenia - lewy bok, plecy (-30); cm (-30)
Ignotus: 193/232; Kara:-5
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym; stłuczenia (-20); kanapka Cassandry (+1); pęknięty nos (-10), osłabienie (-10)
Deirdre: 138/205; Kara: -10
osłabienie (-7); zatrucie (-40); stłuczenia-ramię, plecy (-30)
Morgoth: 1106/170; Kara: -15 WILK: 135/198
stłuczenia - bok, plecy (-34); cm (-30); psychiczne;
Craig: 101/226 Kara: -20
-dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-15 cięte) - zakażenie; stłuczenia (-25); psychiczne; cięte - broda (-10)
- Punkty poczytalności:
Sigrun: 42/105
Crispin: 31/100
Ignotus: 41/105 (+10 czekolada)
Deirdre: 45/110
Morgoth: 63/105 zamrożony:wilk
Craig: 31/100 (czekolada +20)
| Na odpis macie czas do godz. 20 we wtorek.
Za sobą usłyszała dźwięk pazurów uderzających o podłogę tunelu i pytania, przed sobą ujrzała zaś dziwną komnatę, rozjaśnioną udanym zaklęciem. W końcu z jej różdżki wydostało się coś przydatnego, co przy okazji nie uczyniło im jakiejś krzywdy. Przynajmniej pozornie, przejął ją nagły chłód a rozproszona ciemność wcale nie pomogła w zachowaniu spokoju - zaczynała słyszeć głosy, ochrypłe, niskie, obrzydliwe, a wśród nich jeden, najważniejszy, karcący i wściekły. Skuliła ramiona, drętwiejąc w niewygodnej pozycji. Strach, przytłumiony wydarzeniami, powrócił, ściskając ją jak w imadle. Stawiła mu jednak czoła, choć czyniła to z wielką trudnością, skupiając wzrok na poruszającej się podłodze.
W pierwszej chwili uznała, że ma do czynienia z dziwnymi, czarnymi ruchomymi piaskami, dopiero drugi rzut oka pozwolił rozpoznać w podłożu węże. I ich ofiary, leżące pośród nich, jeszcze świeże, inne od bielejących gdzieniegdzie kości. Mocniej ścisnęła wolną ręką linę, starając się nie drgnąć, gdy nagle tuż pod jej stopami otworzyły się drzwi, z których wyszedł dementor, wzmagających tylko poczucie beznadziei i koszmarny chłód, zdający się pokrywać jej włosy szronem.
- Jesteśmy tuż nad drzwiami, nad jakimś przejściem, przed sekundą wyszedł stamtąd dementor - wyszeptała, odwracając głowę do tyłu, by usłyszała ją reszta Rycerzy. - Całą podłogę pomieszczenia zaściełają węże, na pewno jadowite lub mordercze, widzę świeże trupy więźniów - kontynuowała przekazywanie niezbyt radosnej nowiny, powstrzymując zbliżającą się wielkimi krokami panikę. Dosłownie wisiała nad jednym z dementorów, otoczonym przez morze węży, blisko pulsującej czarną magią, potężnej anomalii, w środku najpilniej strzeżonego więzienia. Znalazła się w narastającym koszmarze. I jakoś musiała się z niego wydostać, wypełniając przy tym wolę Czarnego Pana.
- Caeruleusio - spróbowała, kierując różdżkę, ściskaną w drugiej dłoni, na węże, przynajmniej te przebywające w zasięgu zaklęcia. Przenikający chłód stawał się czymś naturalnym, może uda się jej wykorzystać niską temperaturę do unieszkodliwienia najbliższych gadów - zanim dementor zorientuje się w ich położeniu.
W pierwszej chwili uznała, że ma do czynienia z dziwnymi, czarnymi ruchomymi piaskami, dopiero drugi rzut oka pozwolił rozpoznać w podłożu węże. I ich ofiary, leżące pośród nich, jeszcze świeże, inne od bielejących gdzieniegdzie kości. Mocniej ścisnęła wolną ręką linę, starając się nie drgnąć, gdy nagle tuż pod jej stopami otworzyły się drzwi, z których wyszedł dementor, wzmagających tylko poczucie beznadziei i koszmarny chłód, zdający się pokrywać jej włosy szronem.
- Jesteśmy tuż nad drzwiami, nad jakimś przejściem, przed sekundą wyszedł stamtąd dementor - wyszeptała, odwracając głowę do tyłu, by usłyszała ją reszta Rycerzy. - Całą podłogę pomieszczenia zaściełają węże, na pewno jadowite lub mordercze, widzę świeże trupy więźniów - kontynuowała przekazywanie niezbyt radosnej nowiny, powstrzymując zbliżającą się wielkimi krokami panikę. Dosłownie wisiała nad jednym z dementorów, otoczonym przez morze węży, blisko pulsującej czarną magią, potężnej anomalii, w środku najpilniej strzeżonego więzienia. Znalazła się w narastającym koszmarze. I jakoś musiała się z niego wydostać, wypełniając przy tym wolę Czarnego Pana.
- Caeruleusio - spróbowała, kierując różdżkę, ściskaną w drugiej dłoni, na węże, przynajmniej te przebywające w zasięgu zaklęcia. Przenikający chłód stawał się czymś naturalnym, może uda się jej wykorzystać niską temperaturę do unieszkodliwienia najbliższych gadów - zanim dementor zorientuje się w ich położeniu.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Znajdując się pod postacią wilka może i nie zaznawał drastycznego odczucia zagubienia i szaleństwa, lecz całe ciało mówiło mu o tym, że coś było nie tak. I nie tylko chodziło o dementora. Gdy Deirdre wspomniała o wężach, zrozumiał dlaczego nieprzyjemny dreszcz przeszedł mu po plecach. Jesteśmy tuż pod drzwiami. Potrzebna była więc jego różdżka, dlatego wrócił do ludzkiej formy, czując chłód otaczający tunel, w którym się znajdowali. Skierował różdżkę pod swoje stopy, licząc na to, że zgodnie z zamierzeniami, wyczaruje drzwi omijające i węże i więziennego strażnika.- Porta Creare - wypowiedział, mając nadzieję, że magia okaże się im sprzyjająca. Chociaż można było to nazwać naiwnością.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Spędzała na świeżym powietrzu, w okolicznych lasach tak wiele czasu, że od najmłodszych lat była bardzo aktywna fizycznie; Harrogate leżało nieopodal niskich gór, okazji do wspinaczek było dość. Będąc jednak w tak nędznym stanie i mając zwichnięty nadgarstek trudno nawet zsuwać się po linie. Utrzymanie równowagi i niezlecenie na głowę Yaxleya wymagało od niej mnóstwo wysiłku i zaparcia. Nie dość, że lewy nadgarstek sprawiał bolesny dyskomfort, to prawa dłoń, przez nadmierny wysiłek, zaczęła boleć; ale nie miała wyjścia, musiała wytrzymać. Zatrzymała się przed Morgothem, który Merlin-wie-czemu zmienił się w wilka, przez chwilę obawiała się, że zleci na Tsagairt, wypychając ją zewnątrz, lecz wilcze łapy okazały się bardziej przyczepne, niż sądziła.
Wcześniej, niż wypowiedziała się Śmierciożerczyni, poczuła, że dementor jest blisko. Znów ogarnęło ją to przeklęte zimno, a w głowie usłyszała krzyki braci i ojca, wiecznie z niej niezadowolonego, żałującego, że w ogóle ma córkę. Przymknęła oczy, walcząc z ochotę wspięcia się z powrotem po tej linie do góry. Pragnęła stąd wyjść i uciec od tego miejsca. Zadrżała, a informacje przekazane przez Deirdre bynajmniej nie nastrajały optymistycznie. Albo wyssie z nich życie dementor, albo pokąsają węże. Próbowała odnaleźć w myśli jakiekolwiek zaklęcie, które mogłoby poskromić gady. Słyszała głos Ignotusa z góry, lecz nie zdecydowała się mu odpowiedzieć. Musieli być cicho, choć i tak podskórnie wiedziała, ze dementor wyczuje ich strach.
[i]Drzwi. Pod nimi były drzwi, a więc tam musiało być przejście.[/b]
Chwyciła linę lewą dłonią tak mocno jak potrafiła, oparła się plecami o jedną ścianę tunelu, a mając magiczne lasso między udami, stopami o przeciwną ścianę, tak aby utrzymać równowagę; dopiero pewna stabilizacji puściła prawą dłonią linę, aby szybkim gestem wyciągnąć z zębów różdżkę i skierować jej kraniec w miejsce, gdzie próbował rzucić zaklęcie Morgoth, już jako człowiek. Lewa ręka bolała jak diabli, jęknęła cicho z bólu, lecz zacisnęła zęby, zanim wypowiedziała cicho: -Porta Creare.
Liczyła na cud. Ledwie wypowiedziała zaklęcie, a wetknęła różdżkę z powrotem w zęby i chwyciła się liny prawą dłonią.
Wcześniej, niż wypowiedziała się Śmierciożerczyni, poczuła, że dementor jest blisko. Znów ogarnęło ją to przeklęte zimno, a w głowie usłyszała krzyki braci i ojca, wiecznie z niej niezadowolonego, żałującego, że w ogóle ma córkę. Przymknęła oczy, walcząc z ochotę wspięcia się z powrotem po tej linie do góry. Pragnęła stąd wyjść i uciec od tego miejsca. Zadrżała, a informacje przekazane przez Deirdre bynajmniej nie nastrajały optymistycznie. Albo wyssie z nich życie dementor, albo pokąsają węże. Próbowała odnaleźć w myśli jakiekolwiek zaklęcie, które mogłoby poskromić gady. Słyszała głos Ignotusa z góry, lecz nie zdecydowała się mu odpowiedzieć. Musieli być cicho, choć i tak podskórnie wiedziała, ze dementor wyczuje ich strach.
[i]Drzwi. Pod nimi były drzwi, a więc tam musiało być przejście.[/b]
Chwyciła linę lewą dłonią tak mocno jak potrafiła, oparła się plecami o jedną ścianę tunelu, a mając magiczne lasso między udami, stopami o przeciwną ścianę, tak aby utrzymać równowagę; dopiero pewna stabilizacji puściła prawą dłonią linę, aby szybkim gestem wyciągnąć z zębów różdżkę i skierować jej kraniec w miejsce, gdzie próbował rzucić zaklęcie Morgoth, już jako człowiek. Lewa ręka bolała jak diabli, jęknęła cicho z bólu, lecz zacisnęła zęby, zanim wypowiedziała cicho: -Porta Creare.
Liczyła na cud. Ledwie wypowiedziała zaklęcie, a wetknęła różdżkę z powrotem w zęby i chwyciła się liny prawą dłonią.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Źródło
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda