Wydarzenia


Ekipa forum
Stadion Narodowy
AutorWiadomość
Stadion Narodowy [odnośnik]09.07.15 19:16

Stadion Narodowy

★★
Jeden z większych stadionów Wielkiej Brytanii znajduje się pod Londynem, na błoniach skrytych przed mugolskimi oczami. Każda niemagiczna istota ujrzy tu jedynie kilka starych magazynów, o dziwnie odpychającej urodzie - aż nieprzyjemnie się zbliżać...
Wygodne czterostopniowe trybuny o kilkunastu rzędach pną się ku niebu, dając doskonały widok na zadbaną, zieloną murawę boiska. Na jego krańcach znajdują się po trzy kolorowe bramki. Dzięki otwartemu dachowi gracze mają możliwość popisywania się przed widzami niezwykłymi, zapierającymi dech w piersiach manewrami.

Możliwość gry w quidditcha
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:52, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stadion Narodowy Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]08.10.15 12:24
24.07.1955


W związku z nabierającym tempa sezonem, każda drużyna, która zmuszona była na bardziej stałą rezydencję w okolicach Londynu z powodu coraz częstszych rozgrywek i przygotowań do kolejnych meczów, mogła zarezerwować stadion narodowy na potrzebę treningów. Osy korzystały z takiego prawa, niejako zdając sobie sprawę z faktu, że przyzwyczajenie się do warunków panujących na większości meczów jest sporą przewagą nad przeciwnikiem. Jednak - niestety - nie tylko oni zauważali korzyść w podobnej strategii.
Dzisiejsze ćwiczenia były dosyć intensywne. Nie tylko przez tempo, które sobie nadali, ale także przez fakt, że Selina lubiła popychać pewne rzeczy aż do granic. A takie przypadki miały zwłaszcza miejsce w momencie, gdy targały nią silne emocje. A tak właśnie było tym razem. Morgan naprawdę grała jej na nerwach. Nie pokazywała tego przy niej, nie chcąc dać jej tej słodkiej przewagi, ale... naprawdę sprawiała, że podnosiła jej ciśnienie, a żyłki pulsowały jej gniewnie. Co ta cholerna Harpia sobie wyobrażała?! Nie wystarczył sam fakt, że złamała jej serce, to teraz chce go kompletnie zabrać? Nie był jej własnością! A najbardziej doprowadzał Lovegood do szału fakt, że sam Brand nie zabierał w ogóle głosu. Pozwalał im się między sobą szarpać, a sam tchórzył, by zająć miejsce w sprawie.
Była rozgoryczona.
I dlatego dzisiejszy spairing okazał się nienajłatwiejszym przeżyciem dla całej drużyny. A zwłaszcza w momencie, w którym dostała tłuczkiem, który chyba został dzisiaj podkręcony co do jego szybkości działania, i prawie spadła z miotły. Rozporządzili krótką przerwę z tego tytułu, bo jednak ryzyko kontuzji należało wykluczyć. A zwłaszcza w tak gorącym okresie.
-Podmore, może gdybyś zajął się bardziej machaniem pałką, a nie Merlin-wie-czym, to bez wątpienia cała drużyna by zyskała!-zaatakowała swojego adresata, gdy tylko jego cień mignął jej przed oczami, podnosząc się z ławki i zmuszając osoby, które oglądały jej obrażenia, do rozstąpienia się. Melvin był dosyć oczywistym wyborem do obwinienia. Był pałkarzem. Był też przyjacielem Branda. Lubił Morgan. I nie lubił jej. A ona go z wzajemnością.
Podeszła do niego w kilku szybkich krokach, ignorując ból w barku.
-Chyba nie próbujesz strzelać samobójów?-syknęła do niego wściekle, gdy już zbliżyła się na odpowiednią odległość i zmrużyła gniewnie oczy.




I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Stadion Narodowy ANUtJXt
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t986-selina-lovegood#5480 https://www.morsmordre.net/t1028-alfred-wlasnosc-seliny-lovegood#5823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f133-queen-elisabeth-walk-137-2 https://www.morsmordre.net/t3514-skrytka-bankowa-nr-290#61348 https://www.morsmordre.net/t1131-panna-lovegood
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]12.10.15 14:10
Chciałem pracować non stop. Treningi znacząco odwracały moją uwagę od syfu, w którym się znajdowałem. To znaczy, tak naprawdę to sam sobie wkręcałem, że tak jest w rzeczywistości. Tak naprawdę, ale to naprawdę, to przecież nic mnie teoretycznie nie łączyło z przeszłością - z matką już od dawien dawna nie mieszkałem, ba, nawet się z nią nie spotykałem, podobnie z siostrami, które zdawały się o mnie nie pamiętać, a i ja nie byłem zbyt chętny do rozmów z nimi. Stąd wniosek, że nie powinienem się absolutnie przejmować tym, co było, a mimo to z uporem maniaka odgrzebywałem wszystko na nowo. W swojej podświadomości, duszy, we wszystkim. Rana, pozornie zasklepiona, sączyła się znów, nie pozwalając zapomnieć. Wiedziałem, że to moja wina, że powinienem to odłożyć na najwyższą półkę świata i nigdy nie zadzierać głowy. Problem polegał jednak na tym, że nie potrafiłem, cokolwiek bym nie robił. Wciąż głupio patrzyłem w tył, jak gdybym nie mógł istnieć bez tych okropnych zdarzeń z lat minionych.
W Quidditchu nie trzeba było przesadnie myśleć, głównie liczył się refleks oraz działanie. Mogłem się zatem wyżyć, zostawić na moment wypchany bagaż doświadczeń w szatni i skupić się na odbijaniu tłuczków. Praktycznie robiłem to samo co każdy jeden trening, ale nie przeszkadzało mi do momentu, w którym mogłem zużyć energię na coś innego, niż chroniczna depresja. Skupiałem się tylko i wyłącznie na celu, wpierw na tym, który podążał w moim kierunku, a później na tym, któremu ten kierunek miałem nadać. To było niesamowite uczucie - szybowanie w przestworzach i kontrola nad czymś, co wydawało się być niepokskromione!
Całość podniosłości chwili chyba mnie pochłonęła, w dodatku za mocno, bowiem w pewnym momencie odbiłem tłuczek tak, że ten poleciał wprost na Selinę. Nie powiem, abym był jakoś szczególnie przejęty tym faktem, ale trener ewidentnie mógł mieć do mnie pretensje. Że pozbywam się jego zawodników. Zupełnie tego nie rozumiem, powinien być zadowolony, że trafiłem w ruchomy cel!
O ile jednak trener dał się przekonać, o tyle, kiedy postawiłem już stopy na ziemi, Lovegood nie wydawała się być tak wysoce wspaniałomyślna. W zasadzie to zaatakowała mnie co najmniej, jak gdybym wybił połowę jej rodziny. Zabawne, ale wyrzuty sumienia wciąż nie nadchodziły.
- Mogę ci jeszcze pomachać na dowidzenia - powiedziałem obojętnie. - Zresztą, czego ode mnie oczekujesz, przeprosin? Przepraszam, chciałem mocniej. W głowę. Może być? - dodałem już nieco bardziej zirytowany zachowaniem Seliny. - Ja przynajmniej próbuję coś robić, a nie siedzieć jak primadonna na miotle - wymsknęło mi się jeszcze, odnosząc się wiadomo do kogo. Ups, chyba włączył mi się agresor.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]04.05.17 17:59
09.04

Nie lubię Quidditcha. To przykry, bardzo brutalny sport, naznaczony przemocą. Pozbawiony duchowości, delikatności sztuki oraz wyzuty z wszelakich sentymentów. Nie znam się na jego zasadach oraz niepisanych prawidłach. Nie wiem dlaczego niektórzy kąpią się w cudzej chwale - sławie zawodników, utożsamiając się z nimi oraz zawzięcie im kibicując. Do tej pory brakowało mi zainteresowania w zrozumieniu tych mechanizmów, uznając je za coś niegodnego moich rozmyślań. Natomiast dzisiejszy dzień jest inny. Wuj już od tygodnia mnie prosił o towarzystwo podczas ponoć jednego z najważniejszych meczy sezonu. Byłam (i nadal jestem) do tego mocno sceptycznie nastawiona - gdzie mi do rozwrzeszczanych mężczyzn rozpychających się łokciami podczas skandowania nazwisk ukochanych graczy? Wreszcie jednak zrozumiałam, że rodzina powinna sobie pomagać. Kuzynka zajęta jest swoją wolierą i chociaż wiem, że jej ojciec mocno ją kocha, to mógł być zmęczony opowiadaniem akcji dziejącej się na boisku, skoro jego córka jest niewidoma. I nie lubi tłumów. Ja odnajduję się w nich idealnie, o ile nie są tak przytłaczająco… prymitywne. Chcę odjąć krewnemu trosk, dlatego wreszcie się zgadzam. Widząc jego radość zdobiącą twarz mimowolnie się uśmiecham. Nie jestem zła do szpiku kości!
Szykuję się naprawdę długo do tego wyjścia. Punktem kulminacyjnym okazuje się być suknia - elegancka, olśniewająca, a przy tym dość wygodna oraz ciepła. Wybieram wiosenną zieleń o dość prostym, a jednocześnie ciekawym kroju - mając nadzieję, że tą decyzją nie wspieram żadnej z drużyn. Chcę pozostać idealnie neutralna. Buty na obcasach, och, bez tego ani rusz, chociaż już wiem, że to będzie mocno niewygodne. Z kolei nie wypada przywdziewać niczego innego. Pończochy, elegancka, turkusowa marynarka, kapelusz w jednakim kolorze, zdobiony czarnymi piórami, a do tego rozpuszczone, lekko falowane włosy - muszę wyglądać ponadprzeciętnie. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej! Na szczęście wuj nie komentuje mojego stroju, dlatego śmiem wątpić, bym miała urazić któregokolwiek z kibiców.
Mecz… nie mam pojęcia kto grał i kto sięgnął ostatecznie po znicza. Cieszę się tylko, że nie ogłuchłam. Niestety tłumy kierujące się do wyjścia rozdzielają mnie z krewnym, przez co czuję się zdezorientowana. W którą stronę powinnam iść? Staram się rozglądać ponad głowami czarodziejów, ale to niczego nie zmienia. Ktoś mnie popycha, a mój upadek amortyzuje nieznany mi mężczyzna.
- Przepraszać - wybąkuję spuszczając wzrok. Zaraz go unoszę próbując znaleźć wuja. W tym samym czasie usiłuję stanąć w mniej zatłoczonym miejscu. Zaczynam czuć niepokój.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]04.05.17 23:01
Pomimo, że lubił Quidditcha, raczej rzadko miał na niego czas. W szkole co prawda nigdy nie był w drużynie, chociaż raz czy dwa razy startował w naborze. Nigdy go jednak nie wybrali, ale Luke mimo wszystko nadrabiał dopingowaniem swojej drużynie. Na zewnątrz chłodny i opanowany chłopak, gdzieś tam w środku zawsze był zadowolony, żeby nie powiedzieć szczęśliwy, kiedy nadchodził czas kolejnego meczu Ślizgonów. W międzyczasie znalazł sobie równiez inną, poza szkolną drużynę, której zaczął kibicować. Były to Strzały z Appeleby. Niby nie była to jakaś znana drużyna, ale Larson ich lubił i ich meczę zawsze dostarczały mu dużo rozrywki.
Ostatnio jednak, dzięki jego znajomością, udało mu się zdobyć bilety na mecz swojej ulubionej drużyny. Dodatkowo dostał w pracy wolne, akurat w dzień meczu, więc nie mógł sobie odmówić. Z resztą przyda mu się trochę rozrywki, kiedy ostatnimi czasy cały czas spędza albo w pracy czy to jednej czy drugiej, albo nad książkami. Tak, mecz to definitywnie miła odskocznia.
Nie stroił się jakoś specjalnie. Znał środowisko kibiców i wiedział, że zbyt elegancki strój, to duża przesada. Z resztą, wiedział, że nie odmówi sobie piwka podczas meczu, oj co to to nie. Dlatego też ubrał na siebie ciemne spodnie, jasną koszulę, a na to marynarkę. Na głowę nałożył kapelusz, a na ramiona zarzucił płaszcza, jeden z tych, których ewentualnie nie byłoby mu szkoda gdyby się ubrudził.
Na mecz przybył wcześniej aby znaleźć sobie idealne miejsce do obserwowania gry. A gra była naprawdę zaciekła i pasjonująca. Mecz trwał ponad trzy godziny, ale jemu to kompletnie nie przeszkadzało, bo bawił się świetnie. Podśpiewywał kibicowskie piosenki, wypił sobie na spokojnie piwko. Wynik niestety nie był pozytywny dla jego drużyny, jednak mimo to, Larson opuszczał stadion w dobrym nastroju. W końcu oderwał się chociaż trochę od swojej codzienności, a dla niego to była miła odmiana.
Tyle czasu nie uczęszczał na tego typu spędy, że zapomniał jak uciążliwe jest opuszczanie stadionu. No cóż, nie miał innego wyjścia, musiał sie przez ten tłum przecisnąć, bo nie miał zamiaru zostać zdeptany. Starał się jak tylko mógł, ale uniknięcie zderzenia z kimkolwiek w tym tłumie graniczyło z cudem. Dlatego nie był specjalnie zaskoczony kiedy w końcu ktoś na niego wpadł.
Jedynym zaskoczeniem było to, że tym ktosiem była kobieta. Nie żeby kobiety nie przychodziły na mecze Quidditcha, ale jednak strój tej pani średnio pasował do tego miejsca, a zdążył mu się przyjrzeć.
- Nic nie szkodzi. - odpowiedział na jej przeprosiny.
Poczuł, że powoli ogarnia go zmęczenie, więc tym bardziej chciał się szybciej znaleźć w domu. Już miał odejść i dalej przeciskać się przez tłum, kiedy coś o podkusiło i znów spojrzał na kobietę, która przed chwilą na niego wpadła. Zauważył jak nerwowo rozgląda się w około, definitywnie kogoś szukała.
- Panienko, wszystko w porządku? - spytał spokojnie.


Sarcasm is not my only defence, remember that
I always have an ace up my sleeve.

Luke Larson
Luke Larson
Zawód : Kierownik Wodopoju w Dziurawym Kotle, przemytnik, handlarz używkami
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sarcasm is not my only defence...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 This is my game!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4583-luke-larson-w-budowie https://www.morsmordre.net/t4671-larson#100330 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-langley-st-25 https://www.morsmordre.net/t6739-skrytka-bankowa-nr-1184#175834 https://www.morsmordre.net/t4677-luke-larson#100364
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]09.05.17 17:05
Część z kibiców stara się przedostać do świstoklików i rzeczywiście spora część z nich znika w załamaniu światła. Niestety większość chce jeszcze pozwiedzać tereny dookoła lub coś zjeść w małych restauracyjkach niedaleko, a to generuje duże zagęszczenie osób jak na to miejsce. To musiał być naprawdę ważny mecz skoro przyszło tylu czarodziejów. A może to ładna pogoda nakłoniła ich do opuszczenia domostw? Nie wiem, nie znam pobudek dla ich działań - każde wytłumaczenie wydaje mi się być niezrozumiałe z racji nie bycia kibicem. Drażni mnie własny brak orientacji w przestrzeni oraz sokolego wzroku, który pomógłby mi wypatrzeć zagubionego wuja wśród tych licznych mężczyzn. Kobiet prawie w ogóle nie widzę, dlatego dużo osób zerka w moją stronę. Bycie półwilą nie ułatwia sprawy - mimowolnie zwracam na siebie uwagę. Na szczęście nie taką, której powinnam się obawiać. Chyba. Myśl, że ktoś mógłby chcieć mnie skrzywdzić denerwuje mnie jeszcze bardziej. Przygryzam wargę nie przestając się rozglądać. Szybko zapominam o nieznajomym, który uchronił mnie swoim ciałem od wylądowaniu na ziemi. Sądziłam po prostu, że już poszedł w swoją stronę. Tym mocniej zaskakujący wydaje się głos obok mnie, nienależący do wuja.
Obracam się, uśmiechając się do mężczyzny. Trochę niepewnie, trochę z ukrytą obawą. Czy wszystko w porządku? Zależy jak na to patrzeć. Krzywda mi się nie dzieje - jeszcze. Za to chciałabym już być w domu.
- Nie całkiem - odpowiadam, już wcześniej zresztą zdradzając swój francuski akcent, chociaż może być mało słyszalny wśród wszechobecnego harmidru. - Szukać mężczyzna. Dość wysoki, rude włosy, lekki zarost. Czarny szaty. Widzieć go pan? - mówię zdecydowanie głośniej, żeby na pewno mnie usłyszał. Na szczęście stoi dość blisko, a nas już nie zalewa taki potok kibiców tak jak wcześniej. Wybrałam dobre miejsce do stania, dzięki czemu niewiele osób nam przeszkadza oraz zakłóca przestrzeń osobistą swoim istnieniem. Nadal się uśmiecham, tym razem bardziej dobrotliwie wierząc, że na pewno pomożesz mi odnaleźć mojego krewnego. - To być mój wuj - dopowiadam jeszcze, nie będąc pewna dlaczego. Może nie chcę cię onieśmielać domysłami, że to mój mąż? Niecodzienne mam myśli, ale trzeba brać wszystko pod uwagę. A moje geny w tym momencie są jedyną pewną bronią.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]09.05.17 21:10
Luke nie rozmyślał nad tym co robią ludzie w około niego. Przeważnie, kiedy był w pracy jak najchętniej słuchał swoich klientów aby móc zbierać coraz to więcej informacji, które w przyszłości mógł wykorzystać. Można było powiedzieć, że słuchanie było poniekąd jego pracą.
Dzisiaj jednak, specjalnie pojawił się na meczu, żeby chociaż na moment odpocząć od tej pracy, nie interesować się niczym innym niż tym jak grają zawodnicy.
Kiedy kobieta znów zwróciła na niego swoją twarz, jakoś tak mimowolnie się uśmiechnął. Wcześniej nie miał możliwości się jej dokładnie przyjrzeć. Musiał przyznać, że była naprawdę zjawiskową kobietą. Jej kolor oczu zgrywał się idealnie z odcieniem cery, twarz miała idealnych kształtów, a lekko wystające kości policzkowe jeszcze bardziej dodawały jej urody. Od razu było widać, że nie jest ona przeciętną osobą.
Po chwili jednak skupił się jej słowach. Mówiła ze słyszalnym akcentem, co na początku go trochę bawiło, bo zabawnie mówiła i trochę nawet przekręcała słowa, ale nie dał tego po sobie poznać.
- No cóż, przyznam się szczerze, że nie widziałem. Chociaż wydaje mi się,
że w tym tłumie, gdzie większość mężczyzn jest ubrana w taki sposób jaki pani opisała, może być trudno go znaleźć.
- powiedział lekko kręcąc przy tym głową.
Niestety taka była prawda. Większość mężczyzn miała na sobie czarne, albo ciemne szaty. Z resztą w tym tłoku, nawet twarze były do siebie podobne.
Po chwili dopiero dotarły do niego jej kolejne słowa, kiedy wspomniała, że mężczyzna, którego szuka jest jej wujem. Nawet nie przeszło mu przez myśl kim mógłby być szukany. W ogóle nie wpadłby na to żeby wnikać czy to jej brat, mąż, ojciec czy wujek. Chociaż z drugiej strony jak się tak na tym głębiej zastanowił, to nie zdziwiłby się gdyby był jej mężem, spodziewał się, że tak urokliwa kobieta z pewnością usidliła już jakiegoś mężczyznę.
- Jeśli panienka chce, mogę pomóc panience poszukać. - zaproponował po chwili.
Dlaczego to zrobił? Przecież jeszcze przed chwilą był zmęczony i chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Sam tego nie wiedział, ale wychodziło na to, że nadal będąc pod wrażeniem całego meczu, poczuł głupią ochotę udzielenia pomocy tej młodej kobiecie.


Sarcasm is not my only defence, remember that
I always have an ace up my sleeve.

Luke Larson
Luke Larson
Zawód : Kierownik Wodopoju w Dziurawym Kotle, przemytnik, handlarz używkami
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sarcasm is not my only defence...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 This is my game!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4583-luke-larson-w-budowie https://www.morsmordre.net/t4671-larson#100330 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-langley-st-25 https://www.morsmordre.net/t6739-skrytka-bankowa-nr-1184#175834 https://www.morsmordre.net/t4677-luke-larson#100364
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]18.05.17 23:22
Zwykle mnie również nie interesują poczynania innych ludzi, ale teraz muszę kontrolować sytuację. Żeby nie dać się staranować lub co gorsza ubrudzić od tych wszystkich tłustych, wstrętnych przekąsek pałaszowanych przez kibiców podczas meczy. Lub przed i po nich. Ciągle z nimi łażą, jak gdyby na tym polegało dopingowanie swojej ukochanej drużyny. Coś strasznego. Moja kreacja jest dość droga, chociaż nie aż tak, jak potrafią być ubrania z kolekcji domu mody Parkinsonów. Aż tak nie idę w przesadę, w końcu łatwo o wypadki w takim tłumie osób. Zaciskam zęby coraz bardziej nerwowo rozglądając się za wujem. Kiedy widzę rudą czuprynę wydaje mi się, że to on, ale to tylko kolejny czarodziej. Robię się coraz bardziej zdenerwowana, noga mi podryguje, a nawet kiedy znajduję się we względnej, bezpiecznej przestrzeni nie uspokaja mnie to na tyle, żeby stać spokojnie w miejscu.
I wtedy zjawiasz się ty. Rycerz na białym koniu! Uśmiecham się czarująco, przypominając jednak spłoszoną zwierzynę. Nieco zawstydzona, nieco zestresowana niekomfortową sytuacją. Trzepocę rzęsami speszona, przygryzam wargę, wyjaśniam w czym problem. Aż dziwne, że chcesz mi pomóc. Nie podejrzewałabym cię o altruizm, chociaż wcale cię nie znam. Jestem zawiedziona, że go nie widziałeś. Masz jednak rację, wiele mężczyzn wygląda podobnie. Wzdycham rozczarowana.
- Mieć pan rację - przyznaję szczerze zmartwiona. Na chwilę opuszczam głowę naprawdę smutna. Zaraz jednak wpadam na pomysł, że mogłabym skorzystać z twojej pomocy. Bez względu na to, czy udzieliłbyś mi jej z chęcią czy nie. Nawet już biorę wdech, żeby wyłożyć kawę na ławę, kiedy sam proponujesz mi swoją podporę. Uśmiecham się przyjaźnie, wręcz rozpromieniam się na tę propozycję. Nie mogę tego jednak zostawić przypadkowi, szczególnie, że możesz się w każdej chwili rozmyślić.
- Naprawdę to dla mnie zrobić? - pytam słodkim głosem, przybliżając się znacząco. Moja ręka wędruje do twojego kołnierzyka, potem muskam dłonią szyję, układając ją wreszcie miękko na policzku. Wszystko wydaje się być delikatne oraz ulotne, niczym trzepot motylich skrzydeł. Wpatruję się w twoje oczy zadzierając głowę, mając nadzieję, że poważnie myślisz o tej propozycji. I zyskam w tobie sojusznika, nawet jeśli mój urok miałby ci w tym pomóc. Kto nie ryzykuje, ten nie ma, a ja uwielbiam posiadać, nawet przez chwilę.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]18.05.17 23:22
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością


'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stadion Narodowy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]23.05.17 10:12
W pierwszej chwili kompletnie nie wiedział co się dzieję. Potem jednak zaczął jakoś kojarzyć fakty powoli. Owszem, chciał jej pomóc znaleźć wuja, choć sam nie wiedział dlaczego, jednak w tym momencie kompletnie mu to nie przeszkadzało. Nie spodziewał się jednak, że ta kobieta zrobi taki ruch. Przeważnie kobiety unikały takich gestów, zwłaszcza jeśli chodzi o nieznajomych mężczyzn, dlatego jeszcze zaskoczenie było tym bardziej większe.
- Jak najbardziej panienko. Z miłą chęcią panience pomogę. Co byłby ze mnie za gentelmen, gdybym zostawił panienkę w potrzebie i to w takim tłumie - powiedział spokojnie kręcąc głową.
Na jego ustach cały czas widniał delikatny uśmiech, a jego brązowe oczy nawet na moment nie spuszczały wzroku z jej twarzy.
- Niech mi panienka powie, może umówiła się panienka z wujem w jakimś miejscu, może wypowiedział jakąś nazwę, jakiegoś miejsca? - spytał spokojnie unosząc brew ku górze.


Sarcasm is not my only defence, remember that
I always have an ace up my sleeve.

Luke Larson
Luke Larson
Zawód : Kierownik Wodopoju w Dziurawym Kotle, przemytnik, handlarz używkami
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sarcasm is not my only defence...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 This is my game!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4583-luke-larson-w-budowie https://www.morsmordre.net/t4671-larson#100330 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-langley-st-25 https://www.morsmordre.net/t6739-skrytka-bankowa-nr-1184#175834 https://www.morsmordre.net/t4677-luke-larson#100364
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]05.06.17 12:37
Jestem ciekawa, czy mój urok działa. Mówią, że dotyk wzmaga bodźce, pozwala nawiązywać więzi - działa cuda. Biorę to sobie do serca składając drobną dłoń na twojej twarzy. I najważniejsze - kontakt wzrokowy. Sprawić, żebyś zatonął w moim spojrzeniu, w zieleni tęczówek, czerni źrenic. I sugestii roztaczanej miękko w powietrzu wokół nas. Już wcześniej pragnąłeś pomóc, ale dopiero teraz jesteś przekonany o słuszności tej decyzji. Nie widzę zawahania w twoich oczach, wręcz przeciwnie. Najwidoczniej urok zaczyna działać. Uśmiecham się lekko, subtelnie - tak jak subtelna jest ta gra. Czarodzieje mijają nas gdzieś w oddali, której zdaję się nie widzieć. Jesteśmy tylko my. I moje pragnienia. Jasno skrystalizowane - chcę odszukać wuja, wrócić do domu, zapomnieć o tym całym stadzie bezosobowych mężczyzn oraz synów komentujących ten nieznany mi mecz. Chociaż oglądałam go z nimi. Kiwam głową słysząc twoje zapewnienia. Uspokajam się. Kolejne muśnięcie palców na szczękach, aż dłoń ześlizguje się z twojej twarzy wracając do mnie. Skoro nie opierasz się, to ja nie muszę dłużej działać. Rozglądam się krótko dookoła.
- Nie wątpić, że być pan prawdziwy gentel… getlen… mężczyzna, który pomagać dama w opresja - kończę kulawo, nie potrafiąc wymówić tego jednego trudnego słowa, które przecież przed chwilą słyszałam. Marszczę lekko nosek pełna niezadowolenia nad swoim językiem - od kilku miesięcy postanawiam sobie, że się go wreszcie porządnie nauczę, ale chyba jednak za rzadko siadam z kuzynką do podręczników. Naiwnie wierzę, że wystarczy przebywać z Brytyjczykami, żeby opanować tę trudną umiejętność. Muszę wygospodarować więcej czasu nie tylko na śpiew, ale też na inne ważne rzeczy. Powinnam również się trochę podszkolić z włoskiego zamiast uczyć się tekstu na pamięć.
Słysząc pytanie kręcę przecząco głową. Nie przypominam sobie, żeby coś takiego mówił. Raczej zakładał, że będę się trzymać blisko niego i się nie zgubimy. Najgorzej, jeśli wrócę do domu, a on będzie cały czas się tutaj kręcić w poszukiwaniu mnie.
- Chociaż coś tam mówić o jakiś kamień? Posąg? Nie jako miejsce zbiórka - dodaję niepewnie. Przypominam sobie o jakimś pomniku, którym się zachwycał i który rzekomo ma się znajdować przed stadionem, ale nigdy nie ustalaliśmy, że to właśnie tam mamy się spotkać w razie czego. Czy to mogło być zatem jakąś wskazówką?


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]13.06.17 13:27
Uśmiechnął się mimowolnie słysząc jej słowa.
- Staram się w każdym razie, proszę panienki. - powiedział spokojnie.
Jeszcze przez dłuższą chwilę patrzył na nią oczarowany, nie specjalnie zdając sobie z tego sprawę. Jednak w końcu się ogarnął, po czym rozejrzał się.
- Hm...posąg? - mruknął cicho pod nosem, na moment się zamyślając - Jest faktycznie posąg przed stadionem. Nigdy nie zaszkodzi spróbować i pójść sprawdzić. - pokiwał głową.
Niby rozmawiali krótko, a już zdążył się przyzwyczaić do jej śmiesznego akcentu. Co prawda w niektórych momentach musiał się trochę bardziej skupić, że zrozumieć o co jej chodzi, ale ze zdania na zdanie szło mu to coraz lepiej.
- W takim razie chodźmy spróbować szczęścia. Być może pański wuj czeka na panienkę przy posągu. - powiedział patrząc na nią z lekkim uśmiechem widniejącym na ustach.


Sarcasm is not my only defence, remember that
I always have an ace up my sleeve.

Luke Larson
Luke Larson
Zawód : Kierownik Wodopoju w Dziurawym Kotle, przemytnik, handlarz używkami
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sarcasm is not my only defence...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 This is my game!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4583-luke-larson-w-budowie https://www.morsmordre.net/t4671-larson#100330 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-langley-st-25 https://www.morsmordre.net/t6739-skrytka-bankowa-nr-1184#175834 https://www.morsmordre.net/t4677-luke-larson#100364
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]13.06.17 15:50
Piękna to moc - zjednywać sobie mężczyzn, oplatać wokół palca oraz patrzeć, jak spełniają moje zachcianki. Szkoda, że nie może ona działać wiecznie. Byłoby to idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto pragnie nieustannej atencji oraz adoracji. Niestety, rzeczywistość nie jest cukierkowa, jest bolesna oraz niesprawiedliwa. Nie płaszczy się przede mną, nie ułatwia niczego. Kiedyś ją rozgryzę. Teraz natomiast wolę się bawić swoim darem oraz cieszyć z tego, co mam. Być może łatwo byłoby mi poprosić cię o coś jeszcze, podejrzewając, że spełniłbyś moją prośbę. Czy raczej sugestię. Niestety w chwili obecnej jedyne, czego chcę, to wrócić do wuja oraz do domu. Męczy mnie ten tłum ludzi dookoła, męczy mnie hałas oraz zgiełk, a także miejsce, w którym łatwo mogę się wybrudzić. Marzę o swoim niewielkim pokoiku i chwili prywatności.
Kiwam z aprobatą głową, okręcając się raz w jedną, raz w drugą stronę. Szykując się do odejścia stąd. Im szybciej znajdziemy mojego krewnego, tym lepiej. Udaję taktownie, że nie widzę tego zapatrzenia się, chociaż to nie ma w tej chwili najmniejszego znaczenia. Rozciągam pudrowe usta w przyjemnym, delikatnym uśmiechu, zaciskam dłoń na torebce. Ewidentnie czekam na jakąś sugestię. Wiesz może gdzie jest ten posąg? Pewnie mijałam go tuż obok, ale nie zauważyłam zainteresowana czymś zgoła innym. Lub zestresowana panującą wrzawą.
Klaszczę aż uradowana na twoje słowa, mające na celu zabranie mnie tam. Wszystko idzie po mojej myśli. Poszerzam zatem uśmiech, pozwalając się prowadzić do rzeczonego miejsca. Chyba cię nawet chwytam za ramię, żebyśmy równo szli i żebym przynajmniej ciebie nie zgubiła - to byłoby fatalne.
- Oby tak być - rzucam przelotnie, nadal rozglądając się wokół. Na szczęście idziemy prosto w odpowiednie miejsce, przy którym rzeczywiście stoi rudowłosy mężczyzna. Jak się nawet szybko okazuje, to wujaszek Baudelaire.
- Och, dziękować! - mówię w przypływie zadowolenia. Wspinam się na palce, żeby obdarować twój policzek krótkim pocałunkiem. Zaraz wstydliwie spuszczam wzrok, grzecznie drepcząc w stronę mego krewnego. Kiedy tak idziemy, odwracam się jeszcze do ciebie posyłając całusa w powietrzu oraz machając dłonią na pożegnanie. Ciekawe czy jeszcze się kiedyś spotkamy?

zt. Odeta <3


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]12.08.17 11:27
Ruszyli przez tłum ludzi. Larson w ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego, że kobieta użyła na nim swoich mocy. Pewnie gdyby o tym wiedział nie specjalnie by mu się to spodobało. Nie lubił być manipulowany, wolał podejmować sam decyzję. W zasadzie to i tak by jej pomógł, nie musiałaby nawet używać swoich mocy.
Torował dla niej drogę by nikt na nią nie wpadł, ani żeby się przypadkiem nie ubrudziła. Z jej zachowania wywnioskował, że to nie jest miejsce za którym by przepadała i w ogóle. A już w ogóle, że na pewno nie chciałaby się ubrudzić.
Kiedy kobieta zauważyła swojego wuja, uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma za co panienko - powiedział lekko kiwając głową - Życzę powodzenia - dodał jeszcze spokojnie i delikatny uśmiech wpłynął na jego usta kiedy pocałowała go w policzek.
Odprowadził ją wzrokiem, dopóki nie dotarła do swojego krewnego, po czym poprawił kapelusz na głowę i sam skierował się w swoją stronę, aby po chwili przenieść się do domu.


zt. Luke :D


Sarcasm is not my only defence, remember that
I always have an ace up my sleeve.

Luke Larson
Luke Larson
Zawód : Kierownik Wodopoju w Dziurawym Kotle, przemytnik, handlarz używkami
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sarcasm is not my only defence...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 This is my game!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4583-luke-larson-w-budowie https://www.morsmordre.net/t4671-larson#100330 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-langley-st-25 https://www.morsmordre.net/t6739-skrytka-bankowa-nr-1184#175834 https://www.morsmordre.net/t4677-luke-larson#100364
Re: Stadion Narodowy [odnośnik]03.02.18 1:32
27 V 1956

Z niecierpliwością wyczekiwał jednego ze spotkań dwudziestej drugiej kolejki brytyjsko-irlandzkiej Ligii Qudditcha. Ekscytował się jak dziecko, gdy tylko przypominał sobie, że Jastrzębie z Falmouth miały zmierzyć się z Katapultami z Caerphilly. Obie drużyny walczyły obecnie o drugie miejsce w tabeli, zaś ostatnie dwie kolejki miały wyłonić zwycięzcę. W tym sezonie Katapulty rzeczywiście miły świetną passę, zwłaszcza rozegrane przez nich mecze z trzech ostatnich kolejek były fenomenalne, jednak Black wierzył w potencjał swojej ulubionej drużyny. Był dobrej myśli, w końcu pierwsze spotkanie z Katapultami w listopadzie Jastrzębie wygrały. Z biletem świadczącym o wykupionym miejscu w najbardziej dystyngowanej loży, który ściskał kurczowo w dłoni, martwił się tylko o to, żeby nie nadeszła żadna gwałtowna burza. Pod koniec maja za dnia pogoda rozpieszczała, lecz nocami dźwięki piorunów nie ustawały. Gra miała się rozpocząć o szesnastej, więc może uda się zakończyć ją przed nastaniem wieczora. Do pierwszego gwizdka pozostał już tylko kwadrans.
Zmierzając do jednego z wygodnych miejsc w swojej loży dostrzegł znajomą sylwetkę, tak bardzo wyróżniającą się choćby ze względu na wzrost. W jednej chwili rozbudziły się w nim wspomnienia, więc energicznym krokiem ruszył w stronę damy, nie odrywając od niego rozentuzjazmowanego spojrzenia ciemnych oczu. Pospiesznie poprawił jeszcze materiał czarnego płaszcza, tak na wszelki wypadek, w sumie nie wiedząc czemu zależy mu na dobrej prezencji.
Pani kapitan – uraczył ją wspaniałym tytułem zaszczytnego stanowiska, które piastowała jeszcze w szkolnych latach, uśmiechając się przy tym nieco łobuzersko, jakby w ten sposób chciał się z nią nieco podrażnić. Zaraz wyciągnął w jej stronę dłoń, chcąc uścisnąć solidnie tę należącą do niej w ramach powitania. Sigrun niezaprzeczalnie była kobietą, Alphard miał tego świadomość, jednak przyzwyczaił się do traktowania jej niczym dobrego druha. Od zawsze obecne w niej były pewne męskie przymioty, co dodawało jej rzecz jasna mnóstwa charakteru, ale również wyróżniało spośród wszystkich innych dziewcząt obecnych w Hogwarcie, według niektórych niekoniecznie w sposób poprawny. Lecz Black właśnie to cenił w niej najbardziej, przynajmniej nie była miałka jak młódki ze szlachetnych rodów, choć i kobiece przymioty panien wart są nieraz uwagi. – Czyżby i w tobie tliła się jeszcze miłość do Quidditcha?
Było to pytanie retoryczne, a więc i całkowicie niepotrzebne, jednak nie mógł go sobie podarować, gdy szczerze cieszył się z tego nieoczekiwanego spotkania. Czuł się prawie tak, jakby sam zaraz miał chwycić za miotłę i wyjść na boisko tuż za prowadzącą całą drużynę Rookwood, choć wiedział, że to nie jego liga, nawet jeśli wyróżniał się umiejętnościami na pozycji pałkarza. Mógłby wrócić do tych beztroskich czasów, kiedy wzbijał się w powietrze w pełni swobodnie, z szerokim uśmiechem na ustach, czasem prawie szalonym od euforii wywoływanej lotem i posyłaniem tłuczków w przeciwników.
Nie kibicowałaś przypadkiem Harpiom?
Nie znaczyło to, że powinna się ograniczać do oglądania meczów tylko ulubionej drużyny. Zresztą, nie wytykał jej w żaden sposób obecności na stadionie, przeciwnie, cieszył się z niej niezmiernie.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Stadion Narodowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach