Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Oaza
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Oaza
Niedługo po przegnaniu z Azkabanu czarnoksięskiej mocy, na wyspie zaczęło budzić się życie. Drzewa wypuściły szybko, w kilka tygodni przypominając kilkunastoletnie olbrzymy, które rzucały cień na falujące w nadmorskiej wietrze wysokie trawy. Ogromna ilość białej magii wezbranej w tym miejscu zdawała się odżywiać rośliny, wspomagając ich rozrost. Właśnie między nimi wzniesiono pierwsze obozowisko gotowe na przyjęcie uchodźców pochodzących z niemagicznych rodzin, zmuszonych ukrywać się przed nienawistną władzą. Obozowisko nazwane zostało Oazą, przez wielu nazywanych Oazą Harolda lub Oazą Feniksa. Jeden z namiotów zajął zresztą sam Longbottom. Biała magia jest tu nie tylko wyczuwalna, ale i widoczna: jej moc krąży raz za czas pod postacią unoszących się w powietrzu bezpiecznych ciepłych ogników. Wydaje się, że naga ziemia na wyspie jest gorąca - dlatego nisko nad nią, poniżej kolan, na wilgotniejszych terenach wyspy unosi się gęsta mgła. Mówią, że za ten stan rzeczy odpowiadają ostatnie zdarzenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Analizując runy wiedziała, że jest w nich coś niepokojącego. Zbyt wiele było niewiadomych. Runy, których była pewna mogły oznaczać naprawdę wiele, a patrząc na ich pod kątem przeciwieństw znaczyły jeszcze więcej. Wiedziała, że naszyjnik na pewno będzie odgrywał ważną rolę w ich wędrówce i naprawdę chciała już teraz poznać jego tajemnicę, ale to było niemożliwe. Czasami po prostu żałowała, że nie ma obok siebie kogoś kto tak jak ona chłonął te zagadki nakierowując ją na prawidłowy tok myślenia. Teraz mogła tkwić jedynie w sferze domysłów. Czuła jednak, że te sprzeczności nie są omyłkowe. To tak jakby ktoś specjalnie je wykreował by finalnie stworzyć klątwę, której natury Lucinda jeszcze nie poznała. Patrząc jednak po rysunkach dziewczynki mogła się domyślić, że prędzej czy później przyjdzie jej zmierzyć się z ów przekleństwem o ile właśnie tym dla nich było.
Blondynka przeniosła spojrzenie na kuzyna gdy spytał ją o genetykę dziewczynki. Ciężko było jej to stwierdzić, ale jakoś nie wyobrażała sobie by takie dziecko było w stanie stworzyć tak precyzyjne rysunki jedynie na podstawie snów. Byli w miejscu wyciągniętym z przedstawionych przez Bena kartek. Nie był to przypadek. Nikt tutaj w końcu nie znajdował się przypadkiem. Każde ich działanie i każdy ich ruch było z czymś powiązane. Jeszcze po prostu nie wiedzieli dokładnie z czym wybiegając w przyszłość. To dobra cecha, ale czasami chyba niepotrzebna. - Nie wykluczyłabym tego – odparła w głowie analizując wszelkie za i przeciw. Mogli znajdować się w jej koszmarze, a mogli być częścią jej wizji. To także było bez znaczenia tym bardziej, że ponownie świat usuwał się im spod nóg.
Selwyn czuła jak spadają, ale tym razem wszystko było wolniejsze. Tak jakby czas dał im chwile na przyjrzenie się otoczeniu. Dodaniu elementów w całość. Czasu jednak zabrakło i kiedy wylądowali na dość specyficznej ziemi Lucinda od razu skupiła swoje spojrzenie na krzesłach, które wcale nie zmieniły swojego położenia. Zanim inferiusy zaatakowały Lucinda dostrzegła tam jakiś ciemny kształt. Może przejście?
Martwe i atakujące ciała przypomniały jej to co działo się jeszcze niedawno na Syrenim Lamencie. Wtedy kompletnie nie wiedziała jak powinna się przed nimi bronić. Teraz choć nie czuła się pewniej wcale to po prostu stawała przed nimi pewniej. - Spójrzcie na krzesła – krzyknęła do reszty nie wiedząc czy zajęci walką będą w stanie usłyszeć jej normalny ton głosu. - Widzicie ten ciemny kształt? Może to przejście? Pośpieszmy się – proszę. Tej ostatniej części nie dodała, ale fakt, że mieli przed sobą coś co wyglądało jak wyjście ją motywowało. - Protego! - powiedziała wyciągając różdżkę w stronę atakującego ją inferiusa. Chyba naprawdę miała nadzieje, że się uda.
spostrzegawczość na II
Blondynka przeniosła spojrzenie na kuzyna gdy spytał ją o genetykę dziewczynki. Ciężko było jej to stwierdzić, ale jakoś nie wyobrażała sobie by takie dziecko było w stanie stworzyć tak precyzyjne rysunki jedynie na podstawie snów. Byli w miejscu wyciągniętym z przedstawionych przez Bena kartek. Nie był to przypadek. Nikt tutaj w końcu nie znajdował się przypadkiem. Każde ich działanie i każdy ich ruch było z czymś powiązane. Jeszcze po prostu nie wiedzieli dokładnie z czym wybiegając w przyszłość. To dobra cecha, ale czasami chyba niepotrzebna. - Nie wykluczyłabym tego – odparła w głowie analizując wszelkie za i przeciw. Mogli znajdować się w jej koszmarze, a mogli być częścią jej wizji. To także było bez znaczenia tym bardziej, że ponownie świat usuwał się im spod nóg.
Selwyn czuła jak spadają, ale tym razem wszystko było wolniejsze. Tak jakby czas dał im chwile na przyjrzenie się otoczeniu. Dodaniu elementów w całość. Czasu jednak zabrakło i kiedy wylądowali na dość specyficznej ziemi Lucinda od razu skupiła swoje spojrzenie na krzesłach, które wcale nie zmieniły swojego położenia. Zanim inferiusy zaatakowały Lucinda dostrzegła tam jakiś ciemny kształt. Może przejście?
Martwe i atakujące ciała przypomniały jej to co działo się jeszcze niedawno na Syrenim Lamencie. Wtedy kompletnie nie wiedziała jak powinna się przed nimi bronić. Teraz choć nie czuła się pewniej wcale to po prostu stawała przed nimi pewniej. - Spójrzcie na krzesła – krzyknęła do reszty nie wiedząc czy zajęci walką będą w stanie usłyszeć jej normalny ton głosu. - Widzicie ten ciemny kształt? Może to przejście? Pośpieszmy się – proszę. Tej ostatniej części nie dodała, ale fakt, że mieli przed sobą coś co wyglądało jak wyjście ją motywowało. - Protego! - powiedziała wyciągając różdżkę w stronę atakującego ją inferiusa. Chyba naprawdę miała nadzieje, że się uda.
spostrzegawczość na II
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Świat stanął na głowie, prawie dosłownie; oszołomiony Wright poczuł, że spada, że ziemia znów ucieka mu spod nóg, które później grzęzną w nieprzyjemnej, obrzydliwej mazi - mniej jednak obrzydzającej niż potwory, które nagle rzuciły się do ataku. Słyszał już o ożywionych trupach, lecz sądził, że to tylko baśnie, złe opowieści z Śmiertelnego Nokturnu, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Mylił się jednak, najwidoczniej miał z nimi do czynienia: albo z innym elementem paskudnego koszmaru. Zaklął szpetnie - oby Emma, przerażona i zdezorientowana, tego nie usłyszała, po czym spróbował obronić się przed zakusami inferiusów, widząc, że dziewczynka przebywała za daleko, by zdołał ją ochronić. - Protego! Naprzód! - krzyknął do pozostałych, nie powinni się zatrzymywać: musieli jakoś przejść przez las truposzy do krzesła. Lucinda mogła mieć rację, znajdowało się tam coś ciemnego, jakby wejśca, ku któremu musieli się udać.
| bronię się przed atakami, mam biegłość spostrzegawczości
| bronię się przed atakami, mam biegłość spostrzegawczości
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Załamanie grawitacji było nieoczekiwane; zawieszony w dziwnym świecie odwróciłem się w kierunku Emmy, upewniając się, że nadal była z nami. Nie mogłem jej pomóc, ale Bertie cały czas przy niej czuwał. Kiedy odwróciłem głowę w drugim kierunku, moje przypuszczenia co do przejścia w monumentalnej konstrukcji potwierdziły się.
- Musimy tam dotrzeć. Podejść pod krzesła. Grawitacja powinna wykonać resztę. - Tak przypuszczałem.
Upadek - choć łagodny - sprawił, że moje szaty pokryły się dziwaczną, lepką mazią. Była jednak niczym w porównaniu z niespodzianką, która już na nas czekała, uformowana z ludzkich szczątek, które wcześniej zwisały z nieba.
Inferiusów było za dużo - i szybko okazało się, że były całkiem sprawne. Największe skupisko zebrało się wokół mnie i Bena. Widziałem zakrwawionego, rozpadającego się chłopca - mógł być w wieku Oscara - który rzucił się w moim kierunku wraz z innym umarlakiem.
- Ben, odciągnijmy je od pozostałych. - Krzyknąłem do przyjaciela, dobywając różdżki - na chwilę przed tym, zanim inferiusy zbliżyły się na tyle, by zaatakować. - Abesio! - Zażądałem, chcąc teleportować się przed całą gromadę, torując drogę dla pozostałych. - Emma spotkała już wcześniej inferiusy. Myślę, że naprawdę możemy znajdować się w jej koszmarze. - Dodałem w kierunku pozostałych. Dziewczynka była bezpieczna - póki co.
przemieszczam się przy pomocy zaklęcia tutaj: https://imgur.com/eaybRu8 + spostrzegawczość na III
- Musimy tam dotrzeć. Podejść pod krzesła. Grawitacja powinna wykonać resztę. - Tak przypuszczałem.
Upadek - choć łagodny - sprawił, że moje szaty pokryły się dziwaczną, lepką mazią. Była jednak niczym w porównaniu z niespodzianką, która już na nas czekała, uformowana z ludzkich szczątek, które wcześniej zwisały z nieba.
Inferiusów było za dużo - i szybko okazało się, że były całkiem sprawne. Największe skupisko zebrało się wokół mnie i Bena. Widziałem zakrwawionego, rozpadającego się chłopca - mógł być w wieku Oscara - który rzucił się w moim kierunku wraz z innym umarlakiem.
- Ben, odciągnijmy je od pozostałych. - Krzyknąłem do przyjaciela, dobywając różdżki - na chwilę przed tym, zanim inferiusy zbliżyły się na tyle, by zaatakować. - Abesio! - Zażądałem, chcąc teleportować się przed całą gromadę, torując drogę dla pozostałych. - Emma spotkała już wcześniej inferiusy. Myślę, że naprawdę możemy znajdować się w jej koszmarze. - Dodałem w kierunku pozostałych. Dziewczynka była bezpieczna - póki co.
przemieszczam się przy pomocy zaklęcia tutaj: https://imgur.com/eaybRu8 + spostrzegawczość na III
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Uśmiech subtelnie rozjaśnił twarz jasnowłosej Zakonniczki, gdy mała rączka sięgnęła nieśmiało do podsuniętego woreczka, jasne spojrzenie podążyło też za przekazywanym Emmie amuletem - świadomość, że mała nabierała do nich zaufania była wielką ulgą, choć zdecydowanie bezpieczniej byłoby ją przenieść.
Przedziwna kraina nie dała im więcej czasu na zastanowienie i podjęcie jakichkolwiek akcji, Lovegood zdołała tylko dostrzec, jak Lis przesuwa się naprzód, niedługo później świat zawirował ponownie, łącząc w krótkiej sekwencji różne prędkości - miała wrażenie, że wnętrzności musiały się przyzwyczaić do tych rewelacji. Zwłaszcza, gdy sunęli w dół - bez ściskającego żołądek uczucia spadania, wpadając w zieloną galaretę. W odróżnieniu od reszty, Susanne nie zdołała nawet zerknąć na krzesła, przyswajając sobie położenie wzgórz, które zostały na swoich miejscach, rozmieszczenie poszczególnych osób oraz obecność całej masy przerażających kreatur - serce podjechało do gardła, krzyk Emmy rozniósł się echem w jej głowie, gdzieś obok usłyszała słowa Lucindy na temat tajemniczego kształtu na krześle - podejrzewała więc, że kobieta mówi o tym, co przedstawiał rysunek, lecz w tym momencie uwagę Lovegoodówny zajmowały inferiusy - mówili o nich na spotkaniu Zakonu, wspominał o nich Prorok Codzienny, podejrzewała więc, że to z nimi mieli do czynienia. Usłyszała też polecenie Benjamina - a więc im szybciej do krzeseł, tym lepiej, lecz zadbanie o bezpieczeństwo Emmy także było priorytetem, zaś bez zadbania o własne, nie dało się zapewnić go dziewczynce. - Protego - wyrzuciła z siebie prędko, chcąc obronić się przed atakiem najbliższego wynaturzonego stwora.
Przedziwna kraina nie dała im więcej czasu na zastanowienie i podjęcie jakichkolwiek akcji, Lovegood zdołała tylko dostrzec, jak Lis przesuwa się naprzód, niedługo później świat zawirował ponownie, łącząc w krótkiej sekwencji różne prędkości - miała wrażenie, że wnętrzności musiały się przyzwyczaić do tych rewelacji. Zwłaszcza, gdy sunęli w dół - bez ściskającego żołądek uczucia spadania, wpadając w zieloną galaretę. W odróżnieniu od reszty, Susanne nie zdołała nawet zerknąć na krzesła, przyswajając sobie położenie wzgórz, które zostały na swoich miejscach, rozmieszczenie poszczególnych osób oraz obecność całej masy przerażających kreatur - serce podjechało do gardła, krzyk Emmy rozniósł się echem w jej głowie, gdzieś obok usłyszała słowa Lucindy na temat tajemniczego kształtu na krześle - podejrzewała więc, że kobieta mówi o tym, co przedstawiał rysunek, lecz w tym momencie uwagę Lovegoodówny zajmowały inferiusy - mówili o nich na spotkaniu Zakonu, wspominał o nich Prorok Codzienny, podejrzewała więc, że to z nimi mieli do czynienia. Usłyszała też polecenie Benjamina - a więc im szybciej do krzeseł, tym lepiej, lecz zadbanie o bezpieczeństwo Emmy także było priorytetem, zaś bez zadbania o własne, nie dało się zapewnić go dziewczynce. - Protego - wyrzuciła z siebie prędko, chcąc obronić się przed atakiem najbliższego wynaturzonego stwora.
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Wydawało się, jakby sytuacja się uspokoiła - Emma wsłuchana w słowa Bertiego i obdarowana przez Jackie oraz Sue wydawała się spokojniejsza. W tak makabrycznym otoczeniu nie było to najłatwiejsze: zwisające na krwistych linach zwłoki nie tworzyły przyjaznego dzieciom krajobrazu. Alexander zadarł głowę wysoko do góry, przyglądając się najbliżej wiszącemu ciału, kiedy niespodziewanie cały świat dookoła i tak właściwie z nimi zawirował. Zaczęli spadać w górę, spadali do góry nogami - prosto w zieloną maź, która jeszcze chwilę temu wydawała się niebem o chorobliwym odcieniu. Wpadli w nią z pluskiem, lecz co było najgorsze - nie tylko oni. Uwieszone na przywodzących na myśl pępowiny linach ciała w chwili zetknięcia z galaretą ożyły. Selwyn oblepiony mazią zerwał się na równe nogi w akompaniamencie krzyku Emmy i szarży inferiusów. Nie potrzebował odwracać się, aby dojrzeć ciemny kształt na krześle, wierzył słowom Lucindy i rysunkom Emmy. Otarł wolną rękę z galarety i musiał niezwykle szybko wykonać kalkulacje: dwa z potworów były zdecydowanie zbyt blisko, aby uzdrowiciel mógł je zignorować. Musieli iść naprzód. Alexander w pewnym uścisku złapał wolną ręką drugą dłoń dziewczynki. - Emmo, puść Bertiego, biegnij ze mną i za nic nie puszczaj mojej dłoni, będę cię bronić, obiecuję - powiedział, patrząc na dziewczynkę, po czym ruszył prędko w kierunku krzeseł, pilnując jednak by dostosować swoje tempo do dziewczynki.
| Poruszam się do góry o tyle kratek ile tylko mogę razem z Emmą
| Poruszam się do góry o tyle kratek ile tylko mogę razem z Emmą
Inferiusy rzuciły się do ataku. Gnały w kierunku grupy Zakonników, chciały zabić i było to jasne. Zabić intruzów którzy wtargnęli tutaj. Lucindzie - jak i każdemu kto spojrzał w tamtym kierunku - udało się dostrzec czarny kształt na najmniejszym z krzeseł. Jej urok zadziałał, oddzielając ją od atakującego stwora jasną tarczą. Wright obronił się równie sprawnie, rozpłaszczając na swojej atakujące go czarnomagiczne kreatury. Skuteczne Abesio Frederica sprawiło, że zniknął unikając ataku i pojawił się w wybranym przez siebie miejscu. Inferiusy zatrzymały się gwałtownie, rozejrzały się, rzucając od razu w stronę stojących najbliżej - Bena i Lucindy. Kilka stojących dalej, dopiero dobiegających do grupy, gdy zobaczyło jednostkę Foxa dalej, zmieniło kierunek swojego biegu. Susanne również wyczarowała właściwie tarczę, oddzielając się od atakującego ją inferiusa. Trzy uroki Bertiego pomknęły we wskazanych przez niego kierunkach uderzając w kreatury w które celował, te zajęły się ogniem, doszedł was swąd zgnilizny. Jeden z nich upadł w zieloną breję - z widocznym trudem podniósł się by ruszyć dalej do ataku. Alexander złapał za dłoń Emmy. Ta zawiesiła na nim swoje spojrzenie marszcząc lekko brwi. Uzdrowiciel pociągnął ją za sobą i dopiero gdy ciągnął ją dalej, niż sięgała jej niewielka rączka, jej palce zsunęły się z dłoni cukiernika.
Świat zawirował kolejny raz.
Lecieliście w dół - a może w górę? - zarówno wy, jak i inferiusy, które jednak z pędem zawisły na czerwonych linach którymi były przywiązane - niektóre z lin wbiły się w rozkładające się ciała. Teraz bujały się gwałtownie, wymachując kończynami i próbując was dosięgnąć. Z ich przegniłych warg wydobywały się ciche, złowrogie pomruki.
Spadliście wszyscy w miękką różową masę, która znów stała się dla was podłożem.
Poczuliście pod stopami drżenie, jedno, za drugim, coraz silniejsze, ale jednocześnie jakby ociężałe. Czarne jak smoła drzewa porastające fioletowe, falujące wzniesienia uniosły się ku górze i każdy z was, który spojrzał w jedną ze stron mógł dostrzec, jak w wielkich, fioletowych masach można dostrzec coś na kształt prostych, pokracznych pysków. Te sięgały wysoko, prawie do siedziska pierwszego z nienaturalnie wielkich krzeseł. To tego obecność na końcu swojego czaru wyczuł wcześniej Benjamin. Paszcze, a może raczej zębiska wielkich, rozwartych czarnych jam przypominały szare skalne kamyki. Ich ślepia były okrągłe obleczone szarawym obrysem, świeciły bielą. Wielkie, potężne łapska zakończone były pazurami z białymi kamlotami. Smoliste drzewa na ich karkach szumiały przy każdym ociężałym kroku. Nie zamykały szczęk, od których ziało niekończącą się ciemnością. I wszystkie, zmierzały w waszym kierunku otaczając was z każdej strony.
Emma jednak nie zdawała się zwracać na nie uwagi - podniosła się oswobadzając dłoń z uścisku Alexandra i zrobiła kilka kroków w stronę krzeseł, zatrzymała się na chwilę i pochyliła jakby doskonale wiedząc po co - znalazła coś między różowym mięsistym podłożem, coś co okazało się dużym szerokim pędzlem malarskim. Uniosła go a na jej twarzy zarysowała się radość. Spojrzała w stronę krzeseł i przekrzywiła lekko w prawą stronę głowę, podkładając włosie pędzla pod nos wciągnęła powietrze wąchając go. Nie było widać po niej wcześniejszego strachu. Ruszyła do przodu, spokojnie, pewnie, pochylając się lekko i przejeżdżając pędzlem po podłożu. Tam, gdzie pędzel zostawił ślad - z początku niewidoczny - po chwili zaczęły wyrastać piękne, kwiaty - chabry, maki, stokrotki i niezapominajki. Emma spojrzała na nie, a jej oczy rozświetliły się radością. Gdy tylko odwróciła od nich wzrok zwiędły, opadając na podłoże. Dziewczynka jednak tego nie widziała, skupiona na zostawianiu po swojej prawej stronie śladów, wędrująca nieprzerwanie w kierunku nienaturalnie wielkich krzeseł.
Jeśli znajdujecie się o dwa lub mniej pola od inferiusa ten zaatakuje was ( znajdując się dalej, zbliżą się do najbliższej istoty, albo o 5 pól w waszym kierunku)
Jeśli Inferius znajduje się pomiędzy kilkoma graczami rzuci się losowo na jednego z was - istotnym jest też odległość, jeśli jedno z was znajduje się o pole od niego, a drugi o dwa wtedy stwór atakuje tego, który znajduje się bliżej.
Atakują tyko te inferiusy, które dostały swoje numery i numery te zostały wypisane wyżej.
Gdyby coś sie nie zgadzało na mapie, krzyczcie i tykajcie
Działające zaklęcia:
-
Na odpis czekam do: 29.04 do godziny 12:00 (nie w nocy, w południe)
pamiętajcie , że jeśli postanawiacie iść w którymś kierunku a na waszej drodze ktoś stoi musicie go obejść - chyba, że poruszy się w tej samej turze
w Azkabanie nie rzucamy dodatkowymi kośćmi (Anomalie CZ) na rzucanie czarów (wyjątek stanowi CM - K10), chyba że zostanie powiedziane inaczej
Bardzo mocno, gorąco i najpiękniej na świecie proszę o to, żeby postarać się o nie odpisywanie w ostatnim momencie.
Świat zawirował kolejny raz.
Lecieliście w dół - a może w górę? - zarówno wy, jak i inferiusy, które jednak z pędem zawisły na czerwonych linach którymi były przywiązane - niektóre z lin wbiły się w rozkładające się ciała. Teraz bujały się gwałtownie, wymachując kończynami i próbując was dosięgnąć. Z ich przegniłych warg wydobywały się ciche, złowrogie pomruki.
Spadliście wszyscy w miękką różową masę, która znów stała się dla was podłożem.
Poczuliście pod stopami drżenie, jedno, za drugim, coraz silniejsze, ale jednocześnie jakby ociężałe. Czarne jak smoła drzewa porastające fioletowe, falujące wzniesienia uniosły się ku górze i każdy z was, który spojrzał w jedną ze stron mógł dostrzec, jak w wielkich, fioletowych masach można dostrzec coś na kształt prostych, pokracznych pysków. Te sięgały wysoko, prawie do siedziska pierwszego z nienaturalnie wielkich krzeseł. To tego obecność na końcu swojego czaru wyczuł wcześniej Benjamin. Paszcze, a może raczej zębiska wielkich, rozwartych czarnych jam przypominały szare skalne kamyki. Ich ślepia były okrągłe obleczone szarawym obrysem, świeciły bielą. Wielkie, potężne łapska zakończone były pazurami z białymi kamlotami. Smoliste drzewa na ich karkach szumiały przy każdym ociężałym kroku. Nie zamykały szczęk, od których ziało niekończącą się ciemnością. I wszystkie, zmierzały w waszym kierunku otaczając was z każdej strony.
Emma jednak nie zdawała się zwracać na nie uwagi - podniosła się oswobadzając dłoń z uścisku Alexandra i zrobiła kilka kroków w stronę krzeseł, zatrzymała się na chwilę i pochyliła jakby doskonale wiedząc po co - znalazła coś między różowym mięsistym podłożem, coś co okazało się dużym szerokim pędzlem malarskim. Uniosła go a na jej twarzy zarysowała się radość. Spojrzała w stronę krzeseł i przekrzywiła lekko w prawą stronę głowę, podkładając włosie pędzla pod nos wciągnęła powietrze wąchając go. Nie było widać po niej wcześniejszego strachu. Ruszyła do przodu, spokojnie, pewnie, pochylając się lekko i przejeżdżając pędzlem po podłożu. Tam, gdzie pędzel zostawił ślad - z początku niewidoczny - po chwili zaczęły wyrastać piękne, kwiaty - chabry, maki, stokrotki i niezapominajki. Emma spojrzała na nie, a jej oczy rozświetliły się radością. Gdy tylko odwróciła od nich wzrok zwiędły, opadając na podłoże. Dziewczynka jednak tego nie widziała, skupiona na zostawianiu po swojej prawej stronie śladów, wędrująca nieprzerwanie w kierunku nienaturalnie wielkich krzeseł.
- żywotność przeciwników:
1. 125PŻ
2. 125PŻ
3. 125PŻ
4. 30/125 PŻ
5. 85/125 PŻ
6. 125PŻ
7. 125PŻ
Jeśli znajdujecie się o dwa lub mniej pola od inferiusa ten zaatakuje was ( znajdując się dalej, zbliżą się do najbliższej istoty, albo o 5 pól w waszym kierunku)
Jeśli Inferius znajduje się pomiędzy kilkoma graczami rzuci się losowo na jednego z was - istotnym jest też odległość, jeśli jedno z was znajduje się o pole od niego, a drugi o dwa wtedy stwór atakuje tego, który znajduje się bliżej.
Atakują tyko te inferiusy, które dostały swoje numery i numery te zostały wypisane wyżej.
- Mapa:
Widok z góry:
błękitne kształty to opisane fioletowe wzgórza z drzewami
żółte gwiazdki to miejsca w których z nieba zwisają krwistoczerwone liny
Widok z boku:
pokazuje wysokość szarych krzeseł
wszyscy jesteście na tym samym poziomie, ale dla widoczności zrobiłam to tak
Gdyby coś sie nie zgadzało na mapie, krzyczcie i tykajcie
Działające zaklęcia:
-
Na odpis czekam do: 29.04 do godziny 12:00 (nie w nocy, w południe)
pamiętajcie , że jeśli postanawiacie iść w którymś kierunku a na waszej drodze ktoś stoi musicie go obejść - chyba, że poruszy się w tej samej turze
w Azkabanie nie rzucamy dodatkowymi kośćmi (Anomalie CZ) na rzucanie czarów (wyjątek stanowi CM - K10), chyba że zostanie powiedziane inaczej
- Żywotność:
- Benjamin 355/370 [15(elektryczne)]
Frederick 255/270 [15(elektryczne)]
Alexander 220/220
Bertie 205/220 [15(elektryczne)]
Lucinda 181/181 → 272/272
Jackie 211/211 → 317/317
Susanne 230/230
- Ekwipunek:
Ben: usterko dwukierunkowe (z Samuelem), - Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20
- Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcje, stat. 20)
- Kameleon, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir kociego kroku, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
- przedmioty z bonusami, maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0), Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21), Eliksir garota (1 porcje, stat. 21), propeller żądlibąkowy x2; oprócz tego paczka papierosów, piersiówka Bez Dna
Frederick: Różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, bransoletka z włosem syreny (+3 do zwinności), fluoryt (+1 do OPCM)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 0)
- wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10)
- eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29)
- czyścioszek (1 porcja, stat. 29)
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Wężowe usta (1 porcje, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Felix Felicis (1 porcja, uwarzony 01.09, moc = 113)
Alexander: różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, czerwony kryształ, fluoryt, bransoleta z włosów syreny, tabliczka czekolady, butelka wody.
Torba z eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 0)
- eliksir kociego wzroku (2 porcje, stat. 23, moc = 104)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
- marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- wywar ze szczuroszczeta (2 porcje, stat. 5)
- maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 23)
- złoty eliksir (3 porcje, stat. 23, moc = 108)
- eliksir niezłomności (3 porcje, stat. 23, moc = 106)
- eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 5)
- eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
- eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- eliksir wzmacniający krew (1 porcja, stat. 7)
Bertie: brosza z alabastrowym jednorożcem, propeller żądlibąkowy, czosnkowy amulet, wabik na wilkołaki, różdżka mugolskie bzdety: scyzoryk, zapalniczka, latarka,
eliksir niezłomności (stat. 0),
wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30)
wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30, moc +10)
eliksir ożywiający stat. 15
Lucinda: eliksir znieczulający od Asbjorna (1), eliksir wzmacniający krew. eliksir kociego kroku (1), eliksir niezłomności (1), antidotum podstawowe (1), różdżkę.
Jackie: różdżkę, 4 tabliczki czekolady,amulet z jeleniego poroża (przekazany Emmie), maść z wodnej gwiazdy (stat. 15, 2 porcje), eliksir kociego kroku (stat. 15, 3 porcje), eliksir Garota (2 porcje, stat. 29), eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 0)
Susanne: miotła dobrej jakości(Frederica - w torbie) różdżka, fluoryt, koral zmiennokształtny, magiczna torba i w niej: miotła (zwykła) oraz miotła Foxa, zawinięty i zabezpieczony nóż (bez bonusów, nie ze sklepiku MG), lina, woda w szklanej butelce, siedem pustych fiolek, woreczek z ciasteczkami, tabliczka czekolady, notatnik, pióro oraz eliksiry:
- Smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
- Złoty eliksir (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir Garota (1 porcja)
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 35, moc +5)
- Antidotum podstawowe (stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir kociego kroku x1 (stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności x1 (stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku x1 (stat. 23, moc = 104)
- Eliksir byka (2 porcje, stat. 30, moc +10)
- Eliksir lodowego płaszcza (2 porcje, stat. 30)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir volubilis (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 15)
- Eliksir ochrony (2 porcje, stat. 30)
- Tabela żywotności Lucindy:
Żywotność
Wartość żywotności postaci: 272żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 220 - 244 71-80% brak -10 193 - 219 61-70% brak -15 165 - 192 51-60% potężne ciosy w walce wręcz -20 138 - 164 41-50% silne ciosy w walce wręcz -30 111 - 137 31-40% kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz -40 84 - 110 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 -50 57 - 83 ≤ 20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz -60 ≤ 56 10 PŻ Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 1 - 10 0 Utrata przytomności
- Żywotność Jackie:
Żywotność
Wartość żywotności postaci: 317żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 256 - 285 71-80% brak -10 225 - 255 61-70% brak -15 193 - 224 51-60% potężne ciosy w walce wręcz -20 161 - 192 41-50% silne ciosy w walce wręcz -30 129 - 160 31-40% kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz -40 98 - 128 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 -50 66 - 97 ≤ 20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz -60 ≤ 65 10 PŻ Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 1 - 10 0 Utrata przytomności
Bardzo mocno, gorąco i najpiękniej na świecie proszę o to, żeby postarać się o nie odpisywanie w ostatnim momencie.
Jak najszybsze opuszczenie przeklętej doliny, otocznej poruszającymi sie, potwornymi - dosłownie - wzgórzami musiało być ich priorytetem. Słyszał krzyk Foxa, zgadzał się z tym, powinni utorować drogę, dotrzeć jak najdalej, zwłaszcza, gdy Emma poruszyła się gwałtownie i pomknęła naprzód. Coś podniosła, Benjamin nie widział co dokładnie, skupiony na tym, by utrzymać się na nogach po ponownej, gwałtownej zmianie grawitacji. Później, gdy podniósł głowę, ujrzał kwiaty, piękną florę, wyczarowywaną, wymalowywaną przez dziewczynkę. Anomalia w postaci dobrej, wiosennej, dającej nadzieję, lecz szybko umierającej. - Do przodu! - ponowił zawołanie, odwracając się przez ramię do maruderów, musieli jak najszybciej dotrzeć do krzeseł, nie spuszczając z oczu Emmy. Wright ruszył przed siebie a później wyciągnął różdżkę, chcąc wyartykułować zaklęcie. - Ascendio!
| poruszam się tyle, ile mogę, potem Ascendio, jeśli się uda: 10 pól wgórę, w linii prostej, bliżej lewej krawędzi kratki, by nie wlecieć w gwiazdeczkę
| poruszam się tyle, ile mogę, potem Ascendio, jeśli się uda: 10 pól wgórę, w linii prostej, bliżej lewej krawędzi kratki, by nie wlecieć w gwiazdeczkę
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
Zgodnie z moim przypuszczeniem grawiacja po raz kolejny odwróciła się, przyiągając nas z powrotem do podłoża znacznie przyjemniejszego od lepkiej, zielonej mazi. Na całe szczęście inferiusy pozostawały przytwierdzone do lin, zatrzymując się nad naszymi głowami - byliśmy jednak za daleko, by w kolejnym obrotem dotrzeć do krzeseł. Odwróciłem się, zauważając Emmę, która wybiegłą przed poststałych, trzymając coś w dłoni; jej talent stał się żywy, tworząc obrazy niepasujące do złowieszczego krajobrazu. Rozejrzałem się - drzewa wydawały się poruszać, były znacznie bliżej nas niż wcześniej. Dopiero teraz zauważyłem, że to, co miałem za wzgórza, tak naprawdę okazało się ogromnymi stworzeniami, które powoli zacieśniały przejście. Musieliśmy się pospieszyć.
- Emmo - zawołałem w kierunku dziewczynki - Trzymaj się blisko mnie. - Spojrzałem na nią, powoli poruszając się przed siebie. Czy pamiętała moją twarz? Czy pamiętała jak wyciągnąłem ją z wody, jak broniłem jej w jaskini, gdzie zaatakowały nas inferiusy? - Magicus Extremos! - Dodałem po chwili, chcąc wzmocnić towarzyszy - za chwilę znów mogła czekać nas walka.
Zaklęcie + przesuwam się o maksymalną ilość pól (czyli chyba 2) w linii prostej do góry mapy
- Emmo - zawołałem w kierunku dziewczynki - Trzymaj się blisko mnie. - Spojrzałem na nią, powoli poruszając się przed siebie. Czy pamiętała moją twarz? Czy pamiętała jak wyciągnąłem ją z wody, jak broniłem jej w jaskini, gdzie zaatakowały nas inferiusy? - Magicus Extremos! - Dodałem po chwili, chcąc wzmocnić towarzyszy - za chwilę znów mogła czekać nas walka.
Zaklęcie + przesuwam się o maksymalną ilość pól (czyli chyba 2) w linii prostej do góry mapy
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Zaklęcie jej się udało, ale zanim zdążyła zrobić coś więcej świat ponownie zawirował i po raz kolejny to co było dla nich podłogą stało się ich sufitem. Inferiusy ponownie zawisły nad nimi, a oni mogli przez chwile być spokojni o ataki. Ten fakt nie sprawił, że blondynka stała się pewniejsza czy spokojniejsza. Tym bardziej, że Emma postanowiła wybrać się na samotne podróże z pędzlem w ręku. To była magia, której nie byli w stanie teraz kontrolować. Mogli tylko iść jej śladem, zbliżyć się do krzeseł i dostać się do ciemnego kształtu, który widziała jeszcze chwile wcześniej. Skoro świat zmieniał się tak szybko to tak naprawdę Lucinda nie mogła być pewna jak długo przyjdzie im cieszyć się spokojnym gruntem. Dodatkowo cała ta okolica nie napawała optymizmem. Mogli spodziewać się najgorszego w końcu znajdowali się w miejscu najgorszym z możliwych. W źródle anomalii. Możliwe, że nawet w koszmarze tej małej dziewczynki, której obiecali bronić. Lucinda chciałaby wiedzieć o co we wszystkim chodzi. Chciałaby poznać prawdę co do tego miejsca, ale wiedziała, że nie może skupiać się teraz na tym co będzie później. Musieli iść do przodu i Ben miał do co tego stuprocentową rację. - Ascendio – powiedziała kierując różdżkę w odpowiednią stronę. Miała nadzieje, że różdżka przemieści ją w odpowiednim miejscu.
/ jak się uda to chce tu
/ jak się uda to chce tu
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Oaza
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda