Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Oaza
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Oaza
Niedługo po przegnaniu z Azkabanu czarnoksięskiej mocy, na wyspie zaczęło budzić się życie. Drzewa wypuściły szybko, w kilka tygodni przypominając kilkunastoletnie olbrzymy, które rzucały cień na falujące w nadmorskiej wietrze wysokie trawy. Ogromna ilość białej magii wezbranej w tym miejscu zdawała się odżywiać rośliny, wspomagając ich rozrost. Właśnie między nimi wzniesiono pierwsze obozowisko gotowe na przyjęcie uchodźców pochodzących z niemagicznych rodzin, zmuszonych ukrywać się przed nienawistną władzą. Obozowisko nazwane zostało Oazą, przez wielu nazywanych Oazą Harolda lub Oazą Feniksa. Jeden z namiotów zajął zresztą sam Longbottom. Biała magia jest tu nie tylko wyczuwalna, ale i widoczna: jej moc krąży raz za czas pod postacią unoszących się w powietrzu bezpiecznych ciepłych ogników. Wydaje się, że naga ziemia na wyspie jest gorąca - dlatego nisko nad nią, poniżej kolan, na wilgotniejszych terenach wyspy unosi się gęsta mgła. Mówią, że za ten stan rzeczy odpowiadają ostatnie zdarzenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Kamienie znacznie lżej wchodziły na swoje miejsca i nie reagowały tak gwałtowną falą magii. Coś było nie tak z tym miejscem. Czyściec? Margines błędu między życiem a śmiercią? Kiedy z Foxem kończyli ustawiać drogocenne kamienie na swoich miejscach i został ostatni, ten, który miała włożyć ona, poczuła na nadgarstku uścisk. Spojrzała w oczy rudzielca, ściągając brwi w grymasie złości. Ta jednak minęła tak szybko jak się pojawiła. Jeszcze chwilę.
Otworzyła usta i nawet udało jej się ukształtować ustami kilka zgłosek, ale głosu żadnego z siebie nie wydobyła. Podeszła do Alexa, kiedy poprosił o pomoc, jednocześnie jej samej ją dając – wyjęła ze swojej torby eliksir, o którym mówił, a raczej maść (z wodnej gwiazdy) i bez ceregieli, ale z podjętymi instrukcjami uzdrowiciela, spróbowała opatrzyć Farleya. Rana piekła nawet, kiedy potraktowano ją eliksirem leczniczym. Oddech stał się dziwnie płytki. Spojrzała na uzdrowiciela i utworzyła usta, palcem drugiej dłoni wskazała mu na swój język, a potem spróbowała krzyknąć na niego – na nic. Powinien chyba zrozumieć. Zanim jednak usłyszała od niego odpowiedź, Susanne powiedziała, że ma eliksir, który mógłby jej przywrócić głos. Jak tylko skończyła z Alexem, podeszła do niej i wzięła fiolkę, natychmiast przypominając sobie, ile powinna go wziąć, po czym przechyliła ją i wypiła zawartość. Był jednym z bardziej standardowych eliksirów, nie trudno było wziąć go tyle, ile należało.
Spojrzała na Sue i ujęła w palce jej brodę, żeby sprawdzić, co mogło być przyczyną jej utraty wzroku – klątwa? Czarnomagiczne zaklęcie?
| robię maściowy masaż Alexowi (zużywam porcję maści z wodnej gwiazdy) i łykam od Sue eliksir volubilis // przepraszam za spóźnienie, po drodze wynikły nieoczekiwane problemy :c
Otworzyła usta i nawet udało jej się ukształtować ustami kilka zgłosek, ale głosu żadnego z siebie nie wydobyła. Podeszła do Alexa, kiedy poprosił o pomoc, jednocześnie jej samej ją dając – wyjęła ze swojej torby eliksir, o którym mówił, a raczej maść (z wodnej gwiazdy) i bez ceregieli, ale z podjętymi instrukcjami uzdrowiciela, spróbowała opatrzyć Farleya. Rana piekła nawet, kiedy potraktowano ją eliksirem leczniczym. Oddech stał się dziwnie płytki. Spojrzała na uzdrowiciela i utworzyła usta, palcem drugiej dłoni wskazała mu na swój język, a potem spróbowała krzyknąć na niego – na nic. Powinien chyba zrozumieć. Zanim jednak usłyszała od niego odpowiedź, Susanne powiedziała, że ma eliksir, który mógłby jej przywrócić głos. Jak tylko skończyła z Alexem, podeszła do niej i wzięła fiolkę, natychmiast przypominając sobie, ile powinna go wziąć, po czym przechyliła ją i wypiła zawartość. Był jednym z bardziej standardowych eliksirów, nie trudno było wziąć go tyle, ile należało.
Spojrzała na Sue i ujęła w palce jej brodę, żeby sprawdzić, co mogło być przyczyną jej utraty wzroku – klątwa? Czarnomagiczne zaklęcie?
| robię maściowy masaż Alexowi (zużywam porcję maści z wodnej gwiazdy) i łykam od Sue eliksir volubilis // przepraszam za spóźnienie, po drodze wynikły nieoczekiwane problemy :c
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
- Jeszcze nie, choć niewiele brakowało. - głos profesora odpowiedział na pierwsze z pytań zadanych przez Benjamina. Kolejne jego słowa pozostały bez komentarza mężczyzn. Garrett przeniósł swoje spojrzenie na Wrighta.
- Was również. Jesteśmy jedynie wspomnieniem. Za chwilę będziemy musieli się rozstać. - wydobyło się z ust rudowłosej jaśniejącej sylwetki aurora. Czyścioszek wlany do gardła rozpoczął działanie. Benjamin czuł, jak jego siły wracają z wolna. Zaklęcie Patronusa nie zadziałało.
Alex kurczowo trzymał się przytomność, czuł jednak jak jego jego świadomość coraz mocniej zapada się pod zmęczeniem i wycieńczeniem, które osiadało na jego ramionach. Wydawał kolejne instrukcje lecznicze. Z trudem i bólem obejmujące jego ciało przesunął się w kierunku Jackie i wylał na jej rany wywar ze szczuroszczeta. Aurorka poczuła pieczenie i szczypanie, gdy mikstura odkażała ranę, jednocześnie czuła też, że ból w niej staje się lżejszy.
Lucinda, nie znajdowała się w sali w której zostawili wcześniej Bena. Razem z resztą znajdowała się w podłużnym, ciągnącym się w obie strony białym korytarzu w którym nie było drzwi. Udało jej się wylać eliksir na rany. Te zapiekły, spieniły się i zasklepiły je, pozostawiając różową bliznę.
- Tego jeszcze nie byłbym pewien. - skomentował słowa Bertiego Dumbledore. Rzucone przez niego zaklęcie było udane. Wszyscy zakonnicy poczuli się zdolni do większych czynów, znajome ciepło wnikającej białej magii ogarnęło każdego.
- Nie tego chciały, Fredericku. O inny rodzaj magii im chodziło. Ten, który również jest zdolny uzdrawiać. - wtrącił się w jego słowa Dumbledore. Wypity przez Foxa eliksir zadziałał natychmiastowo. Wszystkie rany zadane przez kreaturę zaczęły się zasklepiać.
Susanne nie natrafiła na żadną ścianę. Udało jej się przekazać maść na poparzenia Lucindzie i antidotum Fredowi.
- Nie można tego wykluczyć. Patronusy są potężną magią, to jednak nie jest zwykłe schorzenie. Każdy z was musiał dokonać zapłaty. Ci jednak, co nie próbują, stoją w miejscu. - odpowiedział na jej pytanie Dumbledore. Rzucone przez nią zaklęcie było nieudane.
Jackie podeszła do Alexandra, wypełniła podane przez niego instrukcję. Ręka przestała boleć, rany zasklepiły się, jednak uzdrowiciel nadal nie był w stanie poruszać palcami. Dłoń niezmiennie pozostawała niesprawna. Nałożyła też maść na większe obicia, które zauważyła. Alex poczuł, jak siły wracają do niego. Eliksir, który wypiła Jackie nie przyniósł żadnych zmian. Nie straciła głosu za sprawą zaklęcia wyciszającego.
Z oddali zaczęła nadpływać ciemność. Sylwetki mężczyzn zamigotały. Dumbledore spojrzał na Garretta, a ten skinął lekko głową.
- Już czas. - powiedział. Kierując swoje słowa do Jackie. Odebrał z jej dłoni ostatni z kamieni i podszedł do Benjamina, wkładając go w jedyne, pozostałe wolne miejsce. - Powodzenia. - skierował słowa do wszystkich, cofając się o kilka kroków, by stanąć obok profesora.
- Pamiętajcie, największą wartością jest miłość. Zawsze była i zawsze będzie. Nic nie jest silniejsze i czystsze od mocy tego uczucia. - jaśniejąca sylwetka Dumbledora spojrzała po kolei na każdego z zakonników, posyłając im łagodny uśmiech.
Ciemność zaczęła pochłaniać wszystko wokół. Jaśniejące sylwetki zdawały się coraz bladsze by w ciągu kilku sekund zniknąć. Naszyjnik Benjamina rozgrzał się, Gwardzista poczuł pieczenie wokół szyi, a potem jak igły które wbijały się w jego szyję ustępują. Usłyszał charakterystyczny dźwięk. Naszyjnik odpadł, upadając na podłogę. Wokół was coraz mocniej zaciskała się ciemność. Biżuteraz zadrżała na ziemi, jej drżenia z każdą chwilą nasilały się coraz bardziej. Towarzyszył temu cichy pisk, który również wzrastał. Kolor naszyjnika robił się coraz jaśniejszy. Po chwili pisk zaczął być nie do wytrzymania, a kolor raził w oczy. Ciemność była już blisko, jednak rozstąpiła się, wraz z momentem w którym naszyjnik pękł. Siła wybuchu odrzuciła was wszystkich na plecy, a jasność na chwilę zabrała zdolność postrzegania.
Znaleźliście się ponownie w szarych kamiennych murach Azkabanu. Pomieszczenie teraz zdawało się inne. Nie dostrzegliście drzwi w żadnej z sześciu kamiennych ścian. Dalej, widzieliście wysoką mieniącą się kolorami błękitu i bieli ścianę, która wyglądem przypominała przejście którym dostaliście się do Azkabanu. Przed nią znajdowała się wysoko na trzy metry kreatura. Była pierwotnego koloru naszyjnika. Jej pysk wyglądał podobnie od kreatur, które widzieliście już wcześniej. Wielka rozdziawiona paszcza ziejąca ciemnością. Oczy przypominające głazy. Miała osiem długich odnóży które unosiła.
- Dziękuję. - rozległo się z paszczy potwora. Wypowiedziane z mocą słowa wprawiały w drżenie ściany wokół was. Wszystkie macki uniosły się ku górze, a później opadły, uderzając o posadzkę wytwarzając potężny podmuch wiatru, który pomknął w waszą stronę.
Podmuch wytworzony przez kreaturę jest działaniem obszarowym. Będzie zadawał obrażenia tłuczone w wysokości 30 i odrzucał was dwa pola do tyłu. Macki są w stanie sięgnąć na odległość 3 pól od istoty.
Kreatura, ma żywotność: 600
Susanne, nie posiadasz w swoim ekwipunku antidotum na niepowszechne trucizny dlatego Mistrz Gry przepisał do ekwipunku Freda Antidotum
Na przyszłość nie wyciągajcie sobie nic z kieszeni, postarajcie się też warunkować swoje decyzje czy przypuszczenia.
- Fred trucizna działa zabierając 5PŻ co turę - nie robi tego tutaj, ale będzie to robić ponownie po opuszczeniu tego miejsca
Działające zaklęcia:
Magicus Extremos (Bertie) +10
Zużyta moc zakonu:
Fred 1
Na odpis czekam do: 18.06.do godziny 23:59
- Was również. Jesteśmy jedynie wspomnieniem. Za chwilę będziemy musieli się rozstać. - wydobyło się z ust rudowłosej jaśniejącej sylwetki aurora. Czyścioszek wlany do gardła rozpoczął działanie. Benjamin czuł, jak jego siły wracają z wolna. Zaklęcie Patronusa nie zadziałało.
Alex kurczowo trzymał się przytomność, czuł jednak jak jego jego świadomość coraz mocniej zapada się pod zmęczeniem i wycieńczeniem, które osiadało na jego ramionach. Wydawał kolejne instrukcje lecznicze. Z trudem i bólem obejmujące jego ciało przesunął się w kierunku Jackie i wylał na jej rany wywar ze szczuroszczeta. Aurorka poczuła pieczenie i szczypanie, gdy mikstura odkażała ranę, jednocześnie czuła też, że ból w niej staje się lżejszy.
Lucinda, nie znajdowała się w sali w której zostawili wcześniej Bena. Razem z resztą znajdowała się w podłużnym, ciągnącym się w obie strony białym korytarzu w którym nie było drzwi. Udało jej się wylać eliksir na rany. Te zapiekły, spieniły się i zasklepiły je, pozostawiając różową bliznę.
- Tego jeszcze nie byłbym pewien. - skomentował słowa Bertiego Dumbledore. Rzucone przez niego zaklęcie było udane. Wszyscy zakonnicy poczuli się zdolni do większych czynów, znajome ciepło wnikającej białej magii ogarnęło każdego.
- Nie tego chciały, Fredericku. O inny rodzaj magii im chodziło. Ten, który również jest zdolny uzdrawiać. - wtrącił się w jego słowa Dumbledore. Wypity przez Foxa eliksir zadziałał natychmiastowo. Wszystkie rany zadane przez kreaturę zaczęły się zasklepiać.
Susanne nie natrafiła na żadną ścianę. Udało jej się przekazać maść na poparzenia Lucindzie i antidotum Fredowi.
- Nie można tego wykluczyć. Patronusy są potężną magią, to jednak nie jest zwykłe schorzenie. Każdy z was musiał dokonać zapłaty. Ci jednak, co nie próbują, stoją w miejscu. - odpowiedział na jej pytanie Dumbledore. Rzucone przez nią zaklęcie było nieudane.
Jackie podeszła do Alexandra, wypełniła podane przez niego instrukcję. Ręka przestała boleć, rany zasklepiły się, jednak uzdrowiciel nadal nie był w stanie poruszać palcami. Dłoń niezmiennie pozostawała niesprawna. Nałożyła też maść na większe obicia, które zauważyła. Alex poczuł, jak siły wracają do niego. Eliksir, który wypiła Jackie nie przyniósł żadnych zmian. Nie straciła głosu za sprawą zaklęcia wyciszającego.
Z oddali zaczęła nadpływać ciemność. Sylwetki mężczyzn zamigotały. Dumbledore spojrzał na Garretta, a ten skinął lekko głową.
- Już czas. - powiedział. Kierując swoje słowa do Jackie. Odebrał z jej dłoni ostatni z kamieni i podszedł do Benjamina, wkładając go w jedyne, pozostałe wolne miejsce. - Powodzenia. - skierował słowa do wszystkich, cofając się o kilka kroków, by stanąć obok profesora.
- Pamiętajcie, największą wartością jest miłość. Zawsze była i zawsze będzie. Nic nie jest silniejsze i czystsze od mocy tego uczucia. - jaśniejąca sylwetka Dumbledora spojrzała po kolei na każdego z zakonników, posyłając im łagodny uśmiech.
Ciemność zaczęła pochłaniać wszystko wokół. Jaśniejące sylwetki zdawały się coraz bladsze by w ciągu kilku sekund zniknąć. Naszyjnik Benjamina rozgrzał się, Gwardzista poczuł pieczenie wokół szyi, a potem jak igły które wbijały się w jego szyję ustępują. Usłyszał charakterystyczny dźwięk. Naszyjnik odpadł, upadając na podłogę. Wokół was coraz mocniej zaciskała się ciemność. Biżuteraz zadrżała na ziemi, jej drżenia z każdą chwilą nasilały się coraz bardziej. Towarzyszył temu cichy pisk, który również wzrastał. Kolor naszyjnika robił się coraz jaśniejszy. Po chwili pisk zaczął być nie do wytrzymania, a kolor raził w oczy. Ciemność była już blisko, jednak rozstąpiła się, wraz z momentem w którym naszyjnik pękł. Siła wybuchu odrzuciła was wszystkich na plecy, a jasność na chwilę zabrała zdolność postrzegania.
Znaleźliście się ponownie w szarych kamiennych murach Azkabanu. Pomieszczenie teraz zdawało się inne. Nie dostrzegliście drzwi w żadnej z sześciu kamiennych ścian. Dalej, widzieliście wysoką mieniącą się kolorami błękitu i bieli ścianę, która wyglądem przypominała przejście którym dostaliście się do Azkabanu. Przed nią znajdowała się wysoko na trzy metry kreatura. Była pierwotnego koloru naszyjnika. Jej pysk wyglądał podobnie od kreatur, które widzieliście już wcześniej. Wielka rozdziawiona paszcza ziejąca ciemnością. Oczy przypominające głazy. Miała osiem długich odnóży które unosiła.
- Dziękuję. - rozległo się z paszczy potwora. Wypowiedziane z mocą słowa wprawiały w drżenie ściany wokół was. Wszystkie macki uniosły się ku górze, a później opadły, uderzając o posadzkę wytwarzając potężny podmuch wiatru, który pomknął w waszą stronę.
Podmuch wytworzony przez kreaturę jest działaniem obszarowym. Będzie zadawał obrażenia tłuczone w wysokości 30 i odrzucał was dwa pola do tyłu. Macki są w stanie sięgnąć na odległość 3 pól od istoty.
Kreatura, ma żywotność: 600
Susanne, nie posiadasz w swoim ekwipunku antidotum na niepowszechne trucizny dlatego Mistrz Gry przepisał do ekwipunku Freda Antidotum
Na przyszłość nie wyciągajcie sobie nic z kieszeni, postarajcie się też warunkować swoje decyzje czy przypuszczenia.
- Fred trucizna działa zabierając 5PŻ co turę - nie robi tego tutaj, ale będzie to robić ponownie po opuszczeniu tego miejsca
Działające zaklęcia:
Magicus Extremos (Bertie) +10
Zużyta moc zakonu:
Fred 1
Na odpis czekam do: 18.06.do godziny 23:59
- Mapa:
- Żywotność:
- Benjamin 139/370 -40 [15(elektryczne), 30(psychiczne), 171(osłabienie)] 1/10
Frederick 165/270 -15 [15(elektryczne) 30(psychiczne), 35(psychiczne),75(cięte), 25(zatrucie),20(obicia)] zatrute pnącza - zabierają 5PŻ ci turę do wyleczenia
Alexander 105/220 -30 [30(psychiczne), 35(psychiczne)60(cięte)50(tłuczone) ]
Bertie 170/220, -60 [15(elektryczne),90(cięta/szarpane), 35(psychiczne)40(tłuczone)]
Lucinda-/181 → 127/27248/181; -50- [30(psychiczne), 35(psychiczne) 80(tłuczone)30(cięte), 20(oparzenia)]
Jackie211/211 → 147/31771/211-40 [30(psychiczne), 35(psychiczne), (5) cięte), 70 tłuczone]
Susanne 165/230 -10 [30(psychiczne), 35(psychiczne)96(cięte-rozszczepienie)]
- Ekwipunek:
Ben: lusterko dwukierunkowe (z Samuelem), - Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20
- Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcje, stat. 20)
- Kameleon, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir kociego kroku, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
- przedmioty z bonusami, maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0), Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21), Eliksir garota (1 porcje, stat. 21), propeller żądlibąkowy x2; oprócz tego paczka papierosów, piersiówka Bez Dna
Frederick: kamień, Różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, bransoletka z włosem syreny (+3 do zwinności), fluoryt (+1 do OPCM)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 0)- wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10)
- eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29)- czyścioszek (1 porcja, stat. 29)- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Wężowe usta (1 porcje, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Felix Felicis (1 porcja, uwarzony 01.09, moc = 113)
- Antidotum podstawowe (stat. 20, 115 oczek)
Alexander: naszynik, różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, czerwony kryształ, fluoryt, bransoleta z włosów syreny, tabliczka czekolady, butelka wody.
Torba z eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 0)
- eliksir kociego wzroku (2 porcje, stat. 23, moc = 104)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
- marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)- wywar ze szczuroszczeta (1 porcje, stat. 5)- wywar ze szczuroszczeta (1 porcje, stat. 5)- maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 23)
- złoty eliksir (3 porcje, stat. 23, moc = 108)
- eliksir niezłomności (3 porcje, stat. 23, moc = 106)
- eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 5)
- eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
-eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- eliksir wzmacniający krew (1 porcja, stat. 7)
Bertie: brosza z alabastrowym jednorożcem, propeller żądlibąkowy, czosnkowy amulet, wabik na wilkołaki, różdżka mugolskie bzdety: scyzoryk, zapalniczka, latarka,
eliksir niezłomności (stat. 0),
wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30)wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30, moc +10)
eliksir ożywiający stat. 15
Lucinda: eliksir znieczulający od Asbjorna (1), eliksir wzmacniający krew. eliksir kociego kroku (1), eliksir niezłomności (1), antidotum podstawowe (1), różdżkę.
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
Jackie: różdżkę, 4 tabliczki czekolady,amulet z jeleniego poroża (przekazany Emmie), maść z wodnej gwiazdy (stat. 15, 2 porcje), eliksir kociego kroku (stat. 15, 3 porcje), eliksir Garota (2 porcje, stat. 29), eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 0)
Susanne: miotła dobrej jakości(Frederica - w torbie) różdżka, fluoryt, koral zmiennokształtny, magiczna torba i w niej: miotła (zwykła) oraz miotła Foxa, zawinięty i zabezpieczony nóż (bez bonusów, nie ze sklepiku MG), lina, woda w szklanej butelce, siedem pustych fiolek, woreczek z ciasteczkami, tabliczka czekolady, notatnik, pióro oraz eliksiry:
- Smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
- Złoty eliksir (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir Garota (1 porcja)
-Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 35, moc +5)
- Eliksir kociego kroku x1 (stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności x1 (stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku x1 (stat. 23, moc = 104)
- Eliksir byka (2 porcje, stat. 30, moc +10)
- Eliksir lodowego płaszcza (2 porcje, stat. 30)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)- Eliksir volubilis (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 15)
- Eliksir ochrony (21 porcje, stat. 30)
Eliksir nie zadziałał, mimo prób z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Chciała zakląć – głośno i wyraźnie – ale, O IRONIO, nie mogła. Zabliźniające się rany paradoksalnie dodały jej nieco życia. Czuła, jak krew zaczyna mocniej tętnić w długich korytarzach jej organizmu, jak skóra odpowiada na leczenie dreszczami. Obejrzała się na Dumbledore’a, słuchając jego słów – więc jej zapłatą był głos? Straciła go na, jasna cholera, zawsze? I nic nie było w stanie jej go przywrócić? Z całym zapleczem medycznym, jaki mieli do zaoferowania, nie miało poskutkować?
Zacisnęła tylko zęby, biorąc głęboki wdech, wyciszając szalejącą w środku burzę. Dostrzegając dookoła zalegającą w jasnym pomieszczeniu ciemność, wiedziała, że czas było pójść dalej. A potem ze szyi Bena odpadł naszyjnik – udało im się.
Udało im się doprowadzić do większej katastrofy.
Miała zaledwie krótką chwilę, żeby rozejrzeć się w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Półżyjący towarzysze, znajome miejsce. Azkaban i jego cholerna magia.
Protego maxima! – krzyknęła w myślach, rzucając się w stronę Alexa, żeby chociaż spróbować w ostatnim desperackim akcie ochronić ich oboje.
Nie mogło opuścić ją wrażenie, że nie mieli najmniejszych szans w starciu z tą kreaturą, ale za wszelką cenę musieli spróbować. I znaleźć na koniec Emmę.
Zacisnęła tylko zęby, biorąc głęboki wdech, wyciszając szalejącą w środku burzę. Dostrzegając dookoła zalegającą w jasnym pomieszczeniu ciemność, wiedziała, że czas było pójść dalej. A potem ze szyi Bena odpadł naszyjnik – udało im się.
Udało im się doprowadzić do większej katastrofy.
Miała zaledwie krótką chwilę, żeby rozejrzeć się w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Półżyjący towarzysze, znajome miejsce. Azkaban i jego cholerna magia.
Protego maxima! – krzyknęła w myślach, rzucając się w stronę Alexa, żeby chociaż spróbować w ostatnim desperackim akcie ochronić ich oboje.
Nie mogło opuścić ją wrażenie, że nie mieli najmniejszych szans w starciu z tą kreaturą, ale za wszelką cenę musieli spróbować. I znaleźć na koniec Emmę.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Wchłaniająca się w ciało maść przynosiła ukojenie, jednak spodziewał się, że nie ma ona mocy aby naprawić uszkodzone nerwy w lewej ręce. Wiedział, że jeżeli nie będzie w stanie uratować kończyny w inny sposób będzie czekała go dość nieprzyjemna procedura amputacji. Starał się jednak nie wybiegać myślami za bardzo w przód, skoro nawet nie miał pewności, że wszyscy opuszczą mury Azkabanu. Ogarniająca go słabość zaczęła ustępować już w chwili, gdy krew przestała sączyć się z głębokiego nacięcia. Chciał zrobić coś jeszcze, zrobić użytek ze swojej wiedzy, lecz nie miał jak kiedy brakowało im czasu. Może gdyby ta chwila trwała odrobinę dłużej zdołałby przechylić szalę na ich stronę. Gdyby, gdyby, gdyby.
Ciemność zaczęła ich ogarniać jeszcze kiedy w myślach Alexandra pobrzmiewały słowa Dumbledore'a o miłości. Trudno było mu jednak czuć miłość do istoty, która pojawiła się przed nimi. Potwora tak łudząco przypominającego istotę z koszmaru Emmy. Farley podźwignął się na nogi i przesunął w stronę Jackie z uniesioną różdżką. Wziął głęboki oddech i przymykając na chwilę oczy spróbował przywołać wspomnienie Garretta w zadymionym pubie, tak żywe teraz, gdy znów zobaczył jedyną osobę, którą zapamiętał ze swojego poprzedniego życia. Myślał o zaufaniu, które błyszczało w oczach aurora. O świetle, które buchnęło z wygaszacza przemieniając się w biel zimowego pustkowia na tafli jeziora, wir białych płatków przekształcających się w wijące się smugi dymu, pomiędzy którymi spod ostrza sztyletu z jego własnej ręki trysnęła szkarłatna struga krwi. I ze wspomnieniem siły płynącej z melodii pieśni feniksa Alexander otworzył oczy. Potwór, którego widział przed sobą nie przerażał go już. Napełniony najsilniejszym wspomnieniem jakie młody uzdrowiciel posiadał, z różdżką skierowaną prosto w ciemną otchłań ziejącą z paszczy potwora, wypuścił powietrze z płuc i wołając do żyjącej w nim magii Zakonu Feniksa Alexander ułożył zgłoski w dwa słowa inkantacji zaklęcia, które miało osłonić jego i Jackie.
- Expecto Patronum!
| Przesuwam się tak, żeby stać na polu jak najbliżej Jackie i próbuję użyć mocy Zakonu
Ciemność zaczęła ich ogarniać jeszcze kiedy w myślach Alexandra pobrzmiewały słowa Dumbledore'a o miłości. Trudno było mu jednak czuć miłość do istoty, która pojawiła się przed nimi. Potwora tak łudząco przypominającego istotę z koszmaru Emmy. Farley podźwignął się na nogi i przesunął w stronę Jackie z uniesioną różdżką. Wziął głęboki oddech i przymykając na chwilę oczy spróbował przywołać wspomnienie Garretta w zadymionym pubie, tak żywe teraz, gdy znów zobaczył jedyną osobę, którą zapamiętał ze swojego poprzedniego życia. Myślał o zaufaniu, które błyszczało w oczach aurora. O świetle, które buchnęło z wygaszacza przemieniając się w biel zimowego pustkowia na tafli jeziora, wir białych płatków przekształcających się w wijące się smugi dymu, pomiędzy którymi spod ostrza sztyletu z jego własnej ręki trysnęła szkarłatna struga krwi. I ze wspomnieniem siły płynącej z melodii pieśni feniksa Alexander otworzył oczy. Potwór, którego widział przed sobą nie przerażał go już. Napełniony najsilniejszym wspomnieniem jakie młody uzdrowiciel posiadał, z różdżką skierowaną prosto w ciemną otchłań ziejącą z paszczy potwora, wypuścił powietrze z płuc i wołając do żyjącej w nim magii Zakonu Feniksa Alexander ułożył zgłoski w dwa słowa inkantacji zaklęcia, które miało osłonić jego i Jackie.
- Expecto Patronum!
| Przesuwam się tak, żeby stać na polu jak najbliżej Jackie i próbuję użyć mocy Zakonu
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Świat znów zawirował, a Benjamin - pozbawiony już okowów naszyjnika - mógł w pełni kontrolować swoje czyny. Ciągle był jednak osłabiony, ociężały, choć wypity eliksir pozwolił mu nieco otrząsnąć się z marazmu. Stabilizacja nie trwała jednak długo, blask i towarzystwo przewodników Zakonu Feniksa zniknęło, a oni znów znaleźli się w Azkabanie; wśród kamieni, zgnilizny i...naprzeciwko prawdziwej bestii. Benjamin spoglądał w mrok, ledwie stojąc na nogach, nie zamierzał się jednak poddawać. Wysoko uniósł różdżkę, próbując przywołać uczucie spokoju i dumy, usłyszeć znów w myślach śpiew Feniksa; oprzeć sie na sile Zakonu, na ideologii, która poruszyła jego serce. - Expecto Patronum! - krzyknął, celując różdżką w kreaturę, chcąc ją zranić, odpędzić lub ogłuszyć: może to właśnie miłość i oddanie zwalczy mrok? Może to wcale nie był realny potwór a jedynie mara Azkabanu? Niczego nie mogli być już pewni.
| w związku z III poziomem ONMS prosiłbym o dokładniejszy opis bestii <3
| w związku z III poziomem ONMS prosiłbym o dokładniejszy opis bestii <3
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 37
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Przyjęła odpowiedź milczeniem, starając się nie interpretować jej jako pesymistyczną - miała próbować, problem pojawiał się tylko w tym, że nie było kiedy tego zrobić. Azkaban atakował ich niemal w każdym momencie, a szczęśliwa chwila na leczenie także minęła w mgnieniu oka. Nie mogła widzieć stanu towarzyszy, po zaleceniach Alexandra wiedziała jednak, że wciąż zrobili zbyt mało, by z mocą i powodzeniem odpierać ataki wynaturzonych kreatur - bo taka też za chwilę stanęła przed nimi.
Cofnęła się mimowolnie, nie mając zupełnie pojęcia, jak wielkie jest monstrum, gdzie się znajduje, czy wszyscy znaleźli się tam, gdzie ona. Czytała z dźwięków ile mogła. Między innymi to, że bestia musiała być ogromna. Trudno było też zignorować jej atak, czy cokolwiek zrobiła - Lovegood wiedziała, że musi się bronić.
- Protego Maxima - wypowiedziała, kolejny raz czując przerażenie, lecz kolejny raz próbując stawić mu czoła. Nie mogła pozwolić sobie na paraliż, zawsze warto było próbować.
| sorka za pomyłkę, chodziło oczywiście o antidotum podstawowe; nie wiem jak dokładnie, bo nie stoję na żadnej kratce, ale poruszam się na kratkę która jest pomiędzy Sue a Bertiem, a potem rzucam zaklęcie
Cofnęła się mimowolnie, nie mając zupełnie pojęcia, jak wielkie jest monstrum, gdzie się znajduje, czy wszyscy znaleźli się tam, gdzie ona. Czytała z dźwięków ile mogła. Między innymi to, że bestia musiała być ogromna. Trudno było też zignorować jej atak, czy cokolwiek zrobiła - Lovegood wiedziała, że musi się bronić.
- Protego Maxima - wypowiedziała, kolejny raz czując przerażenie, lecz kolejny raz próbując stawić mu czoła. Nie mogła pozwolić sobie na paraliż, zawsze warto było próbować.
| sorka za pomyłkę, chodziło oczywiście o antidotum podstawowe; nie wiem jak dokładnie, bo nie stoję na żadnej kratce, ale poruszam się na kratkę która jest pomiędzy Sue a Bertiem, a potem rzucam zaklęcie
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 66
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 66
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Nie próbował czegokolwiek zrozumieć, to mijałoby się z celem. Liczył, że dany im czas choć trochę się jeszcze wydłuży, niestety jednak - przeliczył się. Sceneria ponownie się zmieniła, a oni znów musieli mierzyć się z niebezpieczeństwem, nadal nie mając pojęcia gdzie jest Emma i nadal będąc w kiepskim stanie w wielu przypadkach.
Wpatrywał się w potwora z lękiem i poczuciem odrealnienia, zacisnął palce na różdżce chcąc atakować, gdy ten się poruszył, potwór był jednak szybszy. Atak był silny i leciał ku nim wszystkim, za to Lu wciąż zdawała się być w kiepskim stanie. Ruszył przed siebie, chcąc ją osłonić.
- Expecto Patronum. - wypowiedział, w pamięci sięgając po najszczęśliwsze ze swoich wspomnień. Banał - pierwszą podróż do Hogwartu. Przypomniał sobie tę dziecięcą, niesamowitą ekscytację, radość i beztroskę. Przywolał wspomnieniami charakterystyczny dźwięk pociągu połączonego z wieloma głosami dookoła. Już tam poznał wielu przyjaciół właśnie tam zaczynała się wielka przygoda.
|korzystam z patronusowej mocy Zakonu, żeby zrobić tarczę, poruszam się do przodu i na Bertiowe lewo, czyli tuż przed Lucindę.
Wpatrywał się w potwora z lękiem i poczuciem odrealnienia, zacisnął palce na różdżce chcąc atakować, gdy ten się poruszył, potwór był jednak szybszy. Atak był silny i leciał ku nim wszystkim, za to Lu wciąż zdawała się być w kiepskim stanie. Ruszył przed siebie, chcąc ją osłonić.
- Expecto Patronum. - wypowiedział, w pamięci sięgając po najszczęśliwsze ze swoich wspomnień. Banał - pierwszą podróż do Hogwartu. Przypomniał sobie tę dziecięcą, niesamowitą ekscytację, radość i beztroskę. Przywolał wspomnieniami charakterystyczny dźwięk pociągu połączonego z wieloma głosami dookoła. Już tam poznał wielu przyjaciół właśnie tam zaczynała się wielka przygoda.
|korzystam z patronusowej mocy Zakonu, żeby zrobić tarczę, poruszam się do przodu i na Bertiowe lewo, czyli tuż przed Lucindę.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Kiedy rana się zasklepiła pozostawiając bliznę poczuła się o wiele lepiej. Oczywiście nadal jej stan nie należał do najlepszych, ale już nie wykrwawiała się walcząc o każdy pojedynczy oddech. Teraz jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego jak blisko śmierci była. Właściwie oni wszyscy mogli witać się z nią już jak ze starym przyjacielem. Chyba nikt nie podejrzewał, że to przejście okaże się być tak trudne i pokręcone. Wiedzieli jednak, że przyjdzie im zapłacić za to najwyższą cenę i to właśnie robili. Krok za krokiem wchodząc w to jeszcze głębiej.
Lucinda wiedziała, że musi zregenerować się jak najbardziej mogła. Teraz nie tylko nie mogła nikomu pomóc, ale dodatkowo była ciężarem, na który w aktualnej sytuacji nie mogli sobie pozwolić. Blondynka sięgnęła po podaną jej przez Sue maść, a potem nałożyła całą porcję na poparzenie.
Selwyn wsłuchiwała się w słowa przekazywane im przez profesora i zakonnika. Uratowali im życie, byli przypomnieniem tego, że bez względu na to gdzie się znajdują i w jak okropnej sytuacji są ktoś nad nimi czuwa. Musieli to wykorzystać.
Ciemność zdawała się pochłaniać wszystko na swojej drodze. Pocieszające było dla niej to, że naszyjnik opadł z szyi Bena uwalniając go od niszczącego wpływu. To jednak był krótki moment ulgi. Siła wybuchu naszyjnika odrzuciła ich wszystkich na plecy. Kiedy blondynka się podniosła jej oczom ukazała się wielka kreatura. Tego się nie spodziewała. Tak jakby już i tak mieli za mało problemów.
Lucinda wiedziała, że musi zregenerować się jak najbardziej mogła. Teraz nie tylko nie mogła nikomu pomóc, ale dodatkowo była ciężarem, na który w aktualnej sytuacji nie mogli sobie pozwolić. Blondynka sięgnęła po podaną jej przez Sue maść, a potem nałożyła całą porcję na poparzenie.
Selwyn wsłuchiwała się w słowa przekazywane im przez profesora i zakonnika. Uratowali im życie, byli przypomnieniem tego, że bez względu na to gdzie się znajdują i w jak okropnej sytuacji są ktoś nad nimi czuwa. Musieli to wykorzystać.
Ciemność zdawała się pochłaniać wszystko na swojej drodze. Pocieszające było dla niej to, że naszyjnik opadł z szyi Bena uwalniając go od niszczącego wpływu. To jednak był krótki moment ulgi. Siła wybuchu naszyjnika odrzuciła ich wszystkich na plecy. Kiedy blondynka się podniosła jej oczom ukazała się wielka kreatura. Tego się nie spodziewała. Tak jakby już i tak mieli za mało problemów.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Myliłem się. A jednak wszystko wskazywało na to, że byliśmy w stanie pokonać anomalię. Grindewald poświęcił serce, aby móc czerpać z nich moc. Słowa Dumbledore'a - choć banalne - nie byly proste do zrozumienia. Zimne mury Azkabanu ponownie nas otuliły, a zamiast naszyjnika, wyrósł koleny twór pozbawiony serca.
- Expecto patronum! - krzyknąłem, gdy bestia zaatakowała, skupiając myśli wokół symbolu Zakonu - Feniksa, pochłoniętego ogniem.
korzystam z mozy zakonu, poruszam się kratkę w dół, aby stanć obok Bena i objąć go zaklęciem; ja także powołując się na spostrzegawczość na poziomie III poproszę o więcej szczegółów <3 & bardzo przepraszam za spóźnienie!
- Expecto patronum! - krzyknąłem, gdy bestia zaatakowała, skupiając myśli wokół symbolu Zakonu - Feniksa, pochłoniętego ogniem.
korzystam z mozy zakonu, poruszam się kratkę w dół, aby stanć obok Bena i objąć go zaklęciem; ja także powołując się na spostrzegawczość na poziomie III poproszę o więcej szczegółów <3 & bardzo przepraszam za spóźnienie!
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Oaza
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda