Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Oaza
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Oaza
Niedługo po przegnaniu z Azkabanu czarnoksięskiej mocy, na wyspie zaczęło budzić się życie. Drzewa wypuściły szybko, w kilka tygodni przypominając kilkunastoletnie olbrzymy, które rzucały cień na falujące w nadmorskiej wietrze wysokie trawy. Ogromna ilość białej magii wezbranej w tym miejscu zdawała się odżywiać rośliny, wspomagając ich rozrost. Właśnie między nimi wzniesiono pierwsze obozowisko gotowe na przyjęcie uchodźców pochodzących z niemagicznych rodzin, zmuszonych ukrywać się przed nienawistną władzą. Obozowisko nazwane zostało Oazą, przez wielu nazywanych Oazą Harolda lub Oazą Feniksa. Jeden z namiotów zajął zresztą sam Longbottom. Biała magia jest tu nie tylko wyczuwalna, ale i widoczna: jej moc krąży raz za czas pod postacią unoszących się w powietrzu bezpiecznych ciepłych ogników. Wydaje się, że naga ziemia na wyspie jest gorąca - dlatego nisko nad nią, poniżej kolan, na wilgotniejszych terenach wyspy unosi się gęsta mgła. Mówią, że za ten stan rzeczy odpowiadają ostatnie zdarzenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Lucinda nie wiedziała czy znajdowali się w koszmarze dziewczynki czy może to anomalie tak zaginały rzeczywistość, ale nawet dla czarownicy był to prawdziwy zawrót głowy. Chciałaby rozumieć zachowanie dziewczynki i chciałaby wiedzieć do czego zmierzają, ale niestety niczego tutaj nie mogli planować. Wszystko działo się niesamowicie szybko, a grunt usuwał im się spod nóg właściwie co chwile. Kiedy zaklęcie jej się powiodło, a różdżka poprowadziła ją we wskazane miejsce czuła, że już się zbliżają. Nie wiedziała czy dobrze robią kierując się w stronę krzeseł, ale czy mieli w ogóle inne wyjście? Emma zachowywała się tak jakby była w transie. Rysując przestrzeń chyba nie zdawała sobie sprawy z tego w jak wielkim niebezpieczeństwie się znajdowali. Inferiusów było zbyt wiele i nie poradziliby sobie z nimi w tym momencie przy jednoczesnym chronieniu dziewczynki. Krzesła wydawały się być miejscem najbardziej logicznym i chyba jednym konkretnym w tym całym szaleństwie. W głowie blondynki ciągle pojawiało się znaczenie run, które dziewczynka przedstawiła na rysunku. Nie wierzyła, że był to wytwór jej wyobraźni. Nie wierzyła, że zobaczyła je gdzieś, przyśniła sobie, a potem przeniosła na papier. To było zbyt dokładne. Anomalie także raczej nie mogły być temu winne. Czuła, że prędzej czy później się dowiedzą, ale jakoś nie potrafiła dać temu spokój.
Lucinda wiedziała, że jeżeli będą mogli uniknąć walki to tak właśnie zrobią dlatego odwróciła się tylko by spojrzeć na resztę Zakonników i zaraz rzuciła. - Ascendio – czuła, że świat zawiruje ponownie kiedy tylko dotrą do krzeseł.
/jeśli się uda to chce po prostu do przodu do krzeseł
Lucinda wiedziała, że jeżeli będą mogli uniknąć walki to tak właśnie zrobią dlatego odwróciła się tylko by spojrzeć na resztę Zakonników i zaraz rzuciła. - Ascendio – czuła, że świat zawiruje ponownie kiedy tylko dotrą do krzeseł.
/jeśli się uda to chce po prostu do przodu do krzeseł
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 59
'k100' : 59
Świat, w którym się znaleźli, nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób ułatwiać Zakonnikom misji. Alexander próbował nie wypuścić rączki Emmy z dłoni, jednak nie był w stanie - mała wyślizgnęła mu się, lądując w zielonej mazi kawałek dalej. Daleko nie znalazły się natomiast inferiusy: w najbliższej okolicy Alexandra zmaterializowało się ich nagle aż zbyt wiele. Kościste łapy monstrów wyciągnęły się w jego stronę z wyraźnym zamiarem wyrządzenia mu krzywdy. Farley momentalnie uniósł różdżkę, czując jak magia z zaklęcia Fredericka skupia się wokół niego. Zamierzał więc zaczerpnąć z daru drugiego Gwardzisty, wykorzystując ofiarowaną mu moc do rzucenia czaru. Widząc w uniku jedyny dla siebie ratunek wymówił więc inkantację zaklęcia, której towarzyszył świst różdżki, docelowo chcąc zmaterializować się ledwie kawałek dalej: wciąż w pobliżu machającej pędzlem i podskakującej w nieznanym mu rytmie Emmy.
- Abesio!
| Poproszę o trzy kratki do góry
- Abesio!
| Poproszę o trzy kratki do góry
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Odwróciłęm się, sprawdzając, czy Emma rzeczywiście podążyła za mną - widziałem, ze stara dotrzymać mi się kroku, ale niebo ponownie stało się naszym gruntem, a inferiusy rzuciły się w naszą stronę. Słysząc krzyk Bena, obejrzałem się przez ramię. Jackie faktycznie pozostała mocno w tyle, musiała jednak poradzić sobie sama.
- Expecto patronum! - przywołałem wspomnienie ognia, które tkało mglistego lista od czasu próby gwardzsty. Obserwowałem Emmę - była blisko - dlatego przesunąłem się tylko nieznacznie w stronę krzeseł.
wykorzystuję moc zakonu i patronusa jako tarczę + przesuwam się o 1 katkę lewy skos górny + 1 kartkę do góry (czyli ląduję między inferiusem nr 12 i gwiazką po lewej)
- Expecto patronum! - przywołałem wspomnienie ognia, które tkało mglistego lista od czasu próby gwardzsty. Obserwowałem Emmę - była blisko - dlatego przesunąłem się tylko nieznacznie w stronę krzeseł.
wykorzystuję moc zakonu i patronusa jako tarczę + przesuwam się o 1 katkę lewy skos górny + 1 kartkę do góry (czyli ląduję między inferiusem nr 12 i gwiazką po lewej)
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Tym razem spodziewała się, że ten dziwny świat ponownie postanowi zrzucić ich w zieloną galaretę i puścić luzem inferiusy, uwiązane na czerwonych linach. Nie-wzgórza także znalazły się bliżej, choć teraz nie stanowiły zagrożenia - a przynajmniej nie tak bezpośrednie, jak martwe ciała, rzucające się na nich z każdej możliwej strony. Jak wiele mogli zrobić, nim znajdą się na łasce wielkich stworów?
- Abesio - wypowiedziała pewnie - obiecała sobie, że nie będzie się wahać, a skoro mieli dotrzeć do krzeseł jak najszybciej, próbowała właśnie tego dokonać - widząc, że trupy nie atakują Emmy, będącej przecież tak blisko Sue, jedynie oddzielonej dwoma przeciwnikami. Serce łomotało, jak oszalałe, a jego echo zdawało się tłuc po głowie.
| próbuję Abesio - dziesięć pól do góry (tam, gdzie środkowe krzesło)
- Abesio - wypowiedziała pewnie - obiecała sobie, że nie będzie się wahać, a skoro mieli dotrzeć do krzeseł jak najszybciej, próbowała właśnie tego dokonać - widząc, że trupy nie atakują Emmy, będącej przecież tak blisko Sue, jedynie oddzielonej dwoma przeciwnikami. Serce łomotało, jak oszalałe, a jego echo zdawało się tłuc po głowie.
| próbuję Abesio - dziesięć pól do góry (tam, gdzie środkowe krzesło)
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
Urok Jackie zadziałał poprawnie, przenosząc ją dokładnie w miejsce w którym postanowiła się znaleźć. Zaklęcie rzucone przez Bertiego było ryzykowne, i gdy myślał już, że udało mu się, a łapska dwóch inferiusów minęły jego ciało zaledwie o milimetry, trzeci z nich (13) kościstymi pazurami zarył w bok jego klatki piersiowej, rozdzierając ubranie w tamtym miejscu, zostawiając na niej cztery pociągłe blizny z których zaczęła sączyć się krew. Wright również bez problemów zmienił miejsce swojego położenia znajdując się prawie nad krzesłami. Lucinda poczuła szarpnięcie w nadgarstku, jej różdżka wyrwała się z zawrotną prędkością do wskazywanego przez nią miejsca. Wyjątkowo udany urok Alexa przeniósł go w wybrane miejsce, pazur inferiusów zacisnęły się na powietrzu, niektóre wpadły na siebie zaczynając się rozglądać za kolejną ofiarą. Wspomnienie ognia przyniosło ze sobą świetlistą sylwetkę lisiego towarzysza Freda, ten obronił go skutecznie przed atakami inferiusów. Zaklęcie Sussane było równie udane. Wylądowała we wskazanym przez siebie miejscu.
Emma w tym czasie szła do przodu, gdy w jej kierunku gnały dwa inferiusy przystanęła przekrzywiając lekko głowę i spoglądając na nie. Cieknąca z ust ślina, odpadające płaty skóry, całość składająca się na warczące szaleństwo. Przeniosła spojrzenie z biegnących ku niej inferiusom na dziurę w krześle unosząc leciutko brwi. Przykucnęła lekko jakby szykując się do skoku.
Fioletowe wzgórza poruszające się w nieśpiesznym tempie i nadchodzące z każdej strony zajęły już całość gruntu pod waszymi stopami. Usłyszeliście trzask drewna, wiedzieliście, że to krzesła pękają pod ciężarem wielkich, masywnych łapsk potworów o rozdziawionych paszczach. Cała konstrukcja runęła jej części zaczęły zlatywać na głowy tym, którzy stali najbliżej, jednak nim dotarły do was świat ponownie się odwrócił. Lecieliście wszyscy, prosto w rozdziawione, czarne paszcze fioletowych potworów. Nie było już wielkich, nienaturalnych krzeseł. Pod wami widniała jedynie ciemność, co jakiś czas przeplatana fioletem potworów. Emma spadała razem z wami w dziwaczny rodzaj otchłani.
Po raz kolejny ogarnęła was ciemność, ponura i wilgotna, cuchnąca niezmiennie zgnilizną i śmiercią. Nie było nic innego poza okrutnie wbijającym się w nozdrza zapachem, kręcącym w głowie, zapierającym dech w piersiach. Z każdą chwilą oddychaliście coraz ciężej, aż w końcu każdy z was stracił przytomność.
Lodowata ciecz, która zleciała na was z góry przyniosła świadomość. Ta jednak wracała z wolna, jakby rozleniwiona po za długim śnie. Powietrze zdawało się bardziej znośne. Wzrok powoli odnajdywał ostrość. Byliście w stanie dostrzec szare cegły z których były zbudowane były ściany pomieszczenia w którym się znajdowaliście. Dostrzegliście trzy, schodzące się ze sobą pod kątem mniejszym, niż dziewięćdziesiąt stopni. Na każdej z nich wyryta była runa. Duże spokojnie na conajmniej metr, kreślone wypłowiałą, możliwe że czarną mazią. Nie widzieliście żadnych drzwi. Jednak gdy którekolwiek z was spróbowało poruszyć głową odkryło, że nie jest w stanie nią poruszyć. Zimna, metalowa obręcz znajdująca się dookoła waszych głów blokowała możliwość ruchów. Była spięta z każdej strony metalowymi śrubami, od tyłu przykręcona do stelaża, który wbudowany musiał być w drewniane oparcia siedzisk, na których się znajdowaliście. Byliście jedynie w stanie zbadać swoje boki kątem oka. Każdy z was widział jedynie osobę usadzoną zaraz obok was. Wasze nadgarstki unieruchomiono równie skrupulatnie, metalowe kajdany przytrzymywały wasze dłonie na oparciach krzeseł. I tym razem większych niż normalnie. Oparcie sięgało wam prawie prawie do końca pleców. Dłonie mieliście rozstawione niewygodnie na boki, a nogi nie dotykały podłoża. Ziemia znajdowała się dużo, dużo niżej. Trzymaliście w dłoniach swoje różdżki, jednak mieliście świadomość, że macie za małą swobodę ruchów, by móc rzucić jakiekolwiek zaklęcie. Pod lewymi dłońmi znajdowały się drewniane wzniesienia, na których ułożone były wasze dłonie. Wiedzieliście, że wykonując ruch tą dłonią jesteście w stanie wcisnąć wystający kawałek do środka.
- Oh, dobrze dobrze robaczki. W końcu odzyskaliście świadomość. - odezwał się głos, który zdawał się dobiegać ze wszystkich stron. Wydawał się brzmieć pogodnie, jednak słychać było w nim coś nieprzyjemnego. - Czas na zabawę. - oznajmił, na kilka chwil milknąc. - Pamiętacie zasady? Nie rozmawiamy, za rozmowy karamy. Decyzje podejmujemy sami. Sami. - powtórzył ostatnie słowo, po czym dobiegł do waszych uszu dźwięk, który przywodził na myśl klaśnięcie w dłonie. - A oto zadanie na dziś:
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego,
to dobre motto, ale w sumie dlaczego?
Może jeden za siebie, przeciw wszystkim powinien,
lub wszyscy przeciw jednemu, bo to on czemuś winien.
Może jeden na karę odwagę w sobie znajduje
może jednak wszyscy za jednego i ktoś kogoś od kary uratuje.
Wybrać musicie, to pewne, choć nikt nie wie dlaczego.
Więc jak będzie? Jeden przeciw wszystkim, czy wszyscy za jednego?
Głos ucichł, nie mieliście pojęcia, kto do was mówił, byliście jedynie w stanie rozpoznać, że z pewnością jest to mężczyzna.
Żadne z was nie widziało też Emmy.
Okropnie mocno przepraszam za ten poślizg. Jednak maksyma odnosząca się do złośliwości rzeczy martwych niesie w sobie prawdę. Melduję że wszystkie usterki techniczne zostały naprawione i nie powinno być więcej opóźnień.
Jeszcze raz wielkie przepraszam <3
Gdyby coś się nie zgadzało na mapie, krzyczcie i tykajcie
Działające zaklęcia:
Magicus Extremus (od Freda) +23 2/3
Na odpis czekam do: 08.05.do godziny 12:00 (nie w nocy, w południe)
od tego momentu obowiązuje was kość Anomalie - Azkaban
Bardzo mocno, gorąco i najpiękniej na świecie proszę o to, żeby postarać się o nie odpisywanie w ostatnim momencie.
Emma w tym czasie szła do przodu, gdy w jej kierunku gnały dwa inferiusy przystanęła przekrzywiając lekko głowę i spoglądając na nie. Cieknąca z ust ślina, odpadające płaty skóry, całość składająca się na warczące szaleństwo. Przeniosła spojrzenie z biegnących ku niej inferiusom na dziurę w krześle unosząc leciutko brwi. Przykucnęła lekko jakby szykując się do skoku.
Fioletowe wzgórza poruszające się w nieśpiesznym tempie i nadchodzące z każdej strony zajęły już całość gruntu pod waszymi stopami. Usłyszeliście trzask drewna, wiedzieliście, że to krzesła pękają pod ciężarem wielkich, masywnych łapsk potworów o rozdziawionych paszczach. Cała konstrukcja runęła jej części zaczęły zlatywać na głowy tym, którzy stali najbliżej, jednak nim dotarły do was świat ponownie się odwrócił. Lecieliście wszyscy, prosto w rozdziawione, czarne paszcze fioletowych potworów. Nie było już wielkich, nienaturalnych krzeseł. Pod wami widniała jedynie ciemność, co jakiś czas przeplatana fioletem potworów. Emma spadała razem z wami w dziwaczny rodzaj otchłani.
Po raz kolejny ogarnęła was ciemność, ponura i wilgotna, cuchnąca niezmiennie zgnilizną i śmiercią. Nie było nic innego poza okrutnie wbijającym się w nozdrza zapachem, kręcącym w głowie, zapierającym dech w piersiach. Z każdą chwilą oddychaliście coraz ciężej, aż w końcu każdy z was stracił przytomność.
Lodowata ciecz, która zleciała na was z góry przyniosła świadomość. Ta jednak wracała z wolna, jakby rozleniwiona po za długim śnie. Powietrze zdawało się bardziej znośne. Wzrok powoli odnajdywał ostrość. Byliście w stanie dostrzec szare cegły z których były zbudowane były ściany pomieszczenia w którym się znajdowaliście. Dostrzegliście trzy, schodzące się ze sobą pod kątem mniejszym, niż dziewięćdziesiąt stopni. Na każdej z nich wyryta była runa. Duże spokojnie na conajmniej metr, kreślone wypłowiałą, możliwe że czarną mazią. Nie widzieliście żadnych drzwi. Jednak gdy którekolwiek z was spróbowało poruszyć głową odkryło, że nie jest w stanie nią poruszyć. Zimna, metalowa obręcz znajdująca się dookoła waszych głów blokowała możliwość ruchów. Była spięta z każdej strony metalowymi śrubami, od tyłu przykręcona do stelaża, który wbudowany musiał być w drewniane oparcia siedzisk, na których się znajdowaliście. Byliście jedynie w stanie zbadać swoje boki kątem oka. Każdy z was widział jedynie osobę usadzoną zaraz obok was. Wasze nadgarstki unieruchomiono równie skrupulatnie, metalowe kajdany przytrzymywały wasze dłonie na oparciach krzeseł. I tym razem większych niż normalnie. Oparcie sięgało wam prawie prawie do końca pleców. Dłonie mieliście rozstawione niewygodnie na boki, a nogi nie dotykały podłoża. Ziemia znajdowała się dużo, dużo niżej. Trzymaliście w dłoniach swoje różdżki, jednak mieliście świadomość, że macie za małą swobodę ruchów, by móc rzucić jakiekolwiek zaklęcie. Pod lewymi dłońmi znajdowały się drewniane wzniesienia, na których ułożone były wasze dłonie. Wiedzieliście, że wykonując ruch tą dłonią jesteście w stanie wcisnąć wystający kawałek do środka.
- Oh, dobrze dobrze robaczki. W końcu odzyskaliście świadomość. - odezwał się głos, który zdawał się dobiegać ze wszystkich stron. Wydawał się brzmieć pogodnie, jednak słychać było w nim coś nieprzyjemnego. - Czas na zabawę. - oznajmił, na kilka chwil milknąc. - Pamiętacie zasady? Nie rozmawiamy, za rozmowy karamy. Decyzje podejmujemy sami. Sami. - powtórzył ostatnie słowo, po czym dobiegł do waszych uszu dźwięk, który przywodził na myśl klaśnięcie w dłonie. - A oto zadanie na dziś:
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego,
to dobre motto, ale w sumie dlaczego?
Może jeden za siebie, przeciw wszystkim powinien,
lub wszyscy przeciw jednemu, bo to on czemuś winien.
Może jeden na karę odwagę w sobie znajduje
może jednak wszyscy za jednego i ktoś kogoś od kary uratuje.
Wybrać musicie, to pewne, choć nikt nie wie dlaczego.
Więc jak będzie? Jeden przeciw wszystkim, czy wszyscy za jednego?
Głos ucichł, nie mieliście pojęcia, kto do was mówił, byliście jedynie w stanie rozpoznać, że z pewnością jest to mężczyzna.
Żadne z was nie widziało też Emmy.
Okropnie mocno przepraszam za ten poślizg. Jednak maksyma odnosząca się do złośliwości rzeczy martwych niesie w sobie prawdę. Melduję że wszystkie usterki techniczne zostały naprawione i nie powinno być więcej opóźnień.
Jeszcze raz wielkie przepraszam <3
- Mapa:
Gdyby coś się nie zgadzało na mapie, krzyczcie i tykajcie
Działające zaklęcia:
Magicus Extremus (od Freda) +23 2/3
Na odpis czekam do: 08.05.do godziny 12:00 (nie w nocy, w południe)
od tego momentu obowiązuje was kość Anomalie - Azkaban
- Żywotność:
- Benjamin 355/370 [15(elektryczne), 40(szarpane)]
Frederick 255/270 [15(elektryczne)]
Alexander 220/220
Bertie 165/220, -10 [15(elektryczne)]
Lucinda 181/181 → 272/272
Jackie 211/211 → 317/317
Susanne 230/230
- Ekwipunek:
Ben: usterko dwukierunkowe (z Samuelem), - Mieszanka antydepresyjna (1 porcje, stat. 20
- Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcje, stat. 20)
- Kameleon, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir kociego kroku, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 1 porcje)
- przedmioty z bonusami, maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), maść żywokostowa (1 porcja, stat. 0), Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21), Eliksir garota (1 porcje, stat. 21), propeller żądlibąkowy x2; oprócz tego paczka papierosów, piersiówka Bez Dna
Frederick: Różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, bransoletka z włosem syreny (+3 do zwinności), fluoryt (+1 do OPCM)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 0)
- wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10)
- eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29)
- czyścioszek (1 porcja, stat. 29)
- eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 15)
- Wężowe usta (1 porcje, stat. 29)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Felix Felicis (1 porcja, uwarzony 01.09, moc = 113)
Alexander: różdżka, pierścień Zakonu Feniksa, czerwony kryształ, fluoryt, bransoleta z włosów syreny, tabliczka czekolady, butelka wody.
Torba z eliksirami:
- antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 0)
- eliksir kociego wzroku (2 porcje, stat. 23, moc = 104)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
- marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- wywar ze szczuroszczeta (2 porcje, stat. 5)
- maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 23)
- złoty eliksir (3 porcje, stat. 23, moc = 108)
- eliksir niezłomności (3 porcje, stat. 23, moc = 106)
- eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 5)
- eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 7)
- eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- eliksir wzmacniający krew (1 porcja, stat. 7)
Bertie: brosza z alabastrowym jednorożcem, propeller żądlibąkowy, czosnkowy amulet, wabik na wilkołaki, różdżka mugolskie bzdety: scyzoryk, zapalniczka, latarka,
eliksir niezłomności (stat. 0),
wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30)
wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30, moc +10)
eliksir ożywiający stat. 15
Lucinda: eliksir znieczulający od Asbjorna (1), eliksir wzmacniający krew. eliksir kociego kroku (1), eliksir niezłomności (1), antidotum podstawowe (1), różdżkę.
Jackie: różdżkę, 4 tabliczki czekolady,amulet z jeleniego poroża (przekazany Emmie), maść z wodnej gwiazdy (stat. 15, 2 porcje), eliksir kociego kroku (stat. 15, 3 porcje), eliksir Garota (2 porcje, stat. 29), eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 0)
Susanne: miotła dobrej jakości(Frederica - w torbie) różdżka, fluoryt, koral zmiennokształtny, magiczna torba i w niej: miotła (zwykła) oraz miotła Foxa, zawinięty i zabezpieczony nóż (bez bonusów, nie ze sklepiku MG), lina, woda w szklanej butelce, siedem pustych fiolek, woreczek z ciasteczkami, tabliczka czekolady, notatnik, pióro oraz eliksiry:
- Smocza łza (1 porcja, stat. 29, moc +5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
- Złoty eliksir (1 porcja, stat. 29)
- Eliksir Garota (1 porcja)
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 35, moc +5)
- Antidotum podstawowe (stat. 20, 115 oczek)
- Eliksir kociego kroku x1 (stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir niezłomności x1 (stat. 23, moc = 106)
- Eliksir kociego wzroku x1 (stat. 23, moc = 104)
- Eliksir byka (2 porcje, stat. 30, moc +10)
- Eliksir lodowego płaszcza (2 porcje, stat. 30)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir volubilis (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 15)
- Eliksir ochrony (2 porcje, stat. 30)
- Tabela żywotności Lucindy:
Żywotność
Wartość żywotności postaci: 272żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 220 - 244 71-80% brak -10 193 - 219 61-70% brak -15 165 - 192 51-60% potężne ciosy w walce wręcz -20 138 - 164 41-50% silne ciosy w walce wręcz -30 111 - 137 31-40% kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz -40 84 - 110 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 -50 57 - 83 ≤ 20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz -60 ≤ 56 10 PŻ Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 1 - 10 0 Utrata przytomności
- Żywotność Jackie:
Żywotność
Wartość żywotności postaci: 317żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 256 - 285 71-80% brak -10 225 - 255 61-70% brak -15 193 - 224 51-60% potężne ciosy w walce wręcz -20 161 - 192 41-50% silne ciosy w walce wręcz -30 129 - 160 31-40% kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz -40 98 - 128 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 -50 66 - 97 ≤ 20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz -60 ≤ 65 10 PŻ Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 1 - 10 0 Utrata przytomności
Bardzo mocno, gorąco i najpiękniej na świecie proszę o to, żeby postarać się o nie odpisywanie w ostatnim momencie.
Zaklęcie wyrwało ciało z miejsca, przemieszczając Sue dokładnie tam, gdzie chciała trafić - bez dłuższego zastanowienia odwróciła się - szybko, lecz chwiejnie po nagłej teleportacji, rozchodzącej się po zmysłach echem - próbowała zorientować się w nowym położeniu, bliżej niektórych Zakonników, lecz zdecydowanie dalej od Emmy. Ich szyk zdał się na nic. Wzrokiem powiodła po wzgórzach, czających się nad głowami, by za chwilę spojrzeniem wrócić do dziewczynki oraz, o zgrozo, do zbliżających się ku niej inferiusów - automatycznie uniosła różdżkę, chcąc spróbować posłać w przeciwników zaklęcia, zrobić cokolwiek, lecz nie zdążyła. Reakcja dziecka była niemniej zaskakująca niż reakcja otoczenia - poza spodziewanym obrotem do całego obrazka dołączył trzask drewna, wielkie drzazgi sypały się na głowy, przed oczami rozwierały się przerażające gęby potworów i ta cholerna dziura - czy naprawdę zmierzali w stronę tej samej ciemności, którą na początku okiełznali? Czy od początku szli znikąd donikąd? Odzyskując przytomność nie była w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie ją straciła, prędko jednak cała uwaga skupiła się na teraźniejszości.
- Emma? - zapytała półprzytomnie, mrugając i próbując poruszyć się, gdy jeszcze nie wiedziała, gdzie są, co znajduje się wokół - wzrok przyzwyczajał się dopiero do otoczenia. Unieruchomiona głowa i zimna obręcz sprawiły, że serce na chwilę zamarło, ruszając zaraz dzikim pędem - nie trzeba było posiadać wybitnych zdolności detektywistycznych, by odnotować, że znajdują się w pułapce. - Emma! - powtórzyła, próbując ogarnąć wzrokiem wszystko, co tylko mogła, powoli angażując też inne zmysły. Jako pierwsze w oczy rzuciły się runy, wymalowane złowieszczo na ścianach - wszystkie trzy odwrócone. Raido, Wunjo, Algiz - prawdopodobnie klątwa, w zamierzaniu mająca zranić, nadchodziły kłopoty, byli w niebezpieczeństwie - tyle zdołała odczytać, interpretując w myślach każdy ze znaków. Wszystkie trzy pamiętała z obrazka, lecz tam były w pozycji prostej i, jeśli dobrze kojarzyła, choć mogła się mylić, w innej kolejności. Czy poza zasięgiem wzroku mogli mieć też resztę run? Czy był tu w ogóle ktoś poza nią? Szybko dopełniła obserwacji, wyłapując obok Bertiego - serce ponownie sprawdzało granice, do jakich mogło dobić, gdy próbowała dostrzec, czy cukiernik oddycha i jest przytomny. Pod stopami nie było gruntu. Nie zdołała się już odezwać, choć chciała - tak bardzo chciała zadać pytania, upewnić się, że są tu wszyscy, dowiedzieć się, czy ktokolwiek ma możliwość poruszenia się, czy Lucinda wie coś więcej o runach, czy widzą Emmę - nie zdążyła. Wstrzymała oddech, wsłuchując się w słowa, po których przyszedł czas na zagadkę. Początkowo chciała zignorować zasady okropnej gry i powiedzieć, co wie o runach - lecz w tym wypadku poinformowałaby tylko o oczywistościach, nie zmieniłaby wiele, dlatego zrezygnowała, próbując wymanewrować dłońmi tak, by uwolnić się z blokad, lecz nie kosztem wypuszczenia z dłoni różdżki - gdyby tylko uchwyt stał się zbyt mało pewny, nie zamierzała ryzykować utratą tak ważnego artefaktu. Zastanowiła się też nad zagadką, z wahaniem wciskając drewniany przycisk pod lewą dłonią, niezależnie od tego, czy udało jej się wyswobodzić, czy nie. Wszyscy za jednego - albo się poświęcę.
| rzut na zręczne ręce (I) + szczęście I, jeśli mogę zrobić coś więcej ponad decyzję, jeśli nie - tylko wciskam przycisk
- Emma? - zapytała półprzytomnie, mrugając i próbując poruszyć się, gdy jeszcze nie wiedziała, gdzie są, co znajduje się wokół - wzrok przyzwyczajał się dopiero do otoczenia. Unieruchomiona głowa i zimna obręcz sprawiły, że serce na chwilę zamarło, ruszając zaraz dzikim pędem - nie trzeba było posiadać wybitnych zdolności detektywistycznych, by odnotować, że znajdują się w pułapce. - Emma! - powtórzyła, próbując ogarnąć wzrokiem wszystko, co tylko mogła, powoli angażując też inne zmysły. Jako pierwsze w oczy rzuciły się runy, wymalowane złowieszczo na ścianach - wszystkie trzy odwrócone. Raido, Wunjo, Algiz - prawdopodobnie klątwa, w zamierzaniu mająca zranić, nadchodziły kłopoty, byli w niebezpieczeństwie - tyle zdołała odczytać, interpretując w myślach każdy ze znaków. Wszystkie trzy pamiętała z obrazka, lecz tam były w pozycji prostej i, jeśli dobrze kojarzyła, choć mogła się mylić, w innej kolejności. Czy poza zasięgiem wzroku mogli mieć też resztę run? Czy był tu w ogóle ktoś poza nią? Szybko dopełniła obserwacji, wyłapując obok Bertiego - serce ponownie sprawdzało granice, do jakich mogło dobić, gdy próbowała dostrzec, czy cukiernik oddycha i jest przytomny. Pod stopami nie było gruntu. Nie zdołała się już odezwać, choć chciała - tak bardzo chciała zadać pytania, upewnić się, że są tu wszyscy, dowiedzieć się, czy ktokolwiek ma możliwość poruszenia się, czy Lucinda wie coś więcej o runach, czy widzą Emmę - nie zdążyła. Wstrzymała oddech, wsłuchując się w słowa, po których przyszedł czas na zagadkę. Początkowo chciała zignorować zasady okropnej gry i powiedzieć, co wie o runach - lecz w tym wypadku poinformowałaby tylko o oczywistościach, nie zmieniłaby wiele, dlatego zrezygnowała, próbując wymanewrować dłońmi tak, by uwolnić się z blokad, lecz nie kosztem wypuszczenia z dłoni różdżki - gdyby tylko uchwyt stał się zbyt mało pewny, nie zamierzała ryzykować utratą tak ważnego artefaktu. Zastanowiła się też nad zagadką, z wahaniem wciskając drewniany przycisk pod lewą dłonią, niezależnie od tego, czy udało jej się wyswobodzić, czy nie. Wszyscy za jednego - albo się poświęcę.
| rzut na zręczne ręce (I) + szczęście I, jeśli mogę zrobić coś więcej ponad decyzję, jeśli nie - tylko wciskam przycisk
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Udane zaklęcie uratowało ją od toczenia się za grupą w żołwim tempie. Nie było czasu na podobne ekcesy. Chciała już biec do krzeseł, rozejrzała się za Emmą, ale kiedy zobaczyła, jak dziwnie zachowuje się dziewczynka, poczuła w żołądku uścisk. Jeszcze kilka chwil temu nie chciała tu być, a teraz nagle wyglądała jakby nie tylko dopasowała się do noeych warunków, ale objęła nad nimi kontrolę. Zrobiła krok w jej kierunku. I świat znów oszalał. Nauczyła się nie krzyczeć w panice, kiedy spadała, totylko rozpraszało uwagę i dawało niepotrzebny hałas. Wyciągnęła różdżkę, żeby rzucić na siebie popularne Lento, kiedy oddech ugrzązł jej w gardle. Utrata świadomości nastąpiła zbyt szybko, a jej odzyskanie do najprzyjemniejszych nie należało.
Od razu poczuła skrępowaną głowę, jak tylko lekko nią ruszyła w naturalnym odruchu rozglądnięcia się dookoła, zaciśnięte na nadgarstkach obręcze uniemożliwiały ruch. Widziała obok siebie Alexa, słyszała głos próbujący wyjaśnić im zasady gry. Męski głos. Zmyła przekleństwo z języka. Widziała też runę na ścianie przed sobą. Lucinda znała się na runach.
- Powiedz Lucindzie, jeśli koło ciebie siedzi, że po naszej stronie jest odwrócony igreķ z kreską pośrodku - szepnęła do Alexa, starając się ukryć ruch ust, jeśli to coś ich jakoś obserwowało.
Słyszała więcej oddechów niż tylko swój i Alexa, to był dobry znak.
| rzucam na ukrywanie się, bo wydaje mi się, że to obejmuje biegłość - jeśli nie, proszę o litość mg!
Od razu poczuła skrępowaną głowę, jak tylko lekko nią ruszyła w naturalnym odruchu rozglądnięcia się dookoła, zaciśnięte na nadgarstkach obręcze uniemożliwiały ruch. Widziała obok siebie Alexa, słyszała głos próbujący wyjaśnić im zasady gry. Męski głos. Zmyła przekleństwo z języka. Widziała też runę na ścianie przed sobą. Lucinda znała się na runach.
- Powiedz Lucindzie, jeśli koło ciebie siedzi, że po naszej stronie jest odwrócony igreķ z kreską pośrodku - szepnęła do Alexa, starając się ukryć ruch ust, jeśli to coś ich jakoś obserwowało.
Słyszała więcej oddechów niż tylko swój i Alexa, to był dobry znak.
| rzucam na ukrywanie się, bo wydaje mi się, że to obejmuje biegłość - jeśli nie, proszę o litość mg!
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Ból, kiedy inferius w ostatniej chwili zdążył wbić swoje paznokcie w jego ciało był koszmarny, Bertie syknął, zaciskając jednak tym mocniej palce na różdżce by już po chwili znaleźć się pod krzesłem. Krzesłem, które zaczęło pękać pod naporem potworów. Co jeszcze gorsze widział że Emmę gonią kolejne inferiusy. Obiecał jej przecież pomoc i na prawdę nie zamierzał jej z tym zostawiać, skierował różdżkę w tamtą stronę, kiedy części krzeseł runęły, zaczęły spadać wprost na jego głowę.
I w tym właśnie momencie świat znów zawirował. Bott wbił wzrok w Emmę, wiedział że ta spada z nimi, jednak co dalej?
Dalej była tylko ciemność. Bertie nie kojarzył momentu upadku, stracił przytomność.
Otworzył ponownie oczy czując na twarzy mroźną ciecz. Jakby z oddali słyszał głos Sue, nawoływała Emmę, choć przez moment cukiernik nie w pełni rozumiał sytuację. Bott miał poczucie jakby wybudzanie zajęło mu zdecydowanie zbyt wiele czasu. Zacisnął palce mocniej na różdżce niemalże odruchowo i w ten sposób dostrzegł, że niemal wcale nie jest w stanie rękami poruszyć. Chciał się odezwać, jednak w tej chwili był jeszcze zbyt otumaniony, w kolejnej rozumiał już że umocowano go do jakiegoś dziwnego urządzenia. Nie miał pojęcia co to może być, jednak nie wzbudzało jego zaufania, szczególnie kiedy zapewne identyczne dostrzegł po swoich bokach z kolejnymi Zakonnikami. Widział tylko osoby najbliżej, Sue i Lucindę. Czy Emma była w tym rzędzie? Czy wszyscy tu byli? Jeśli tak, mają poważne kłopoty.
W tej chwili, kiedy doszedł do siebie, usłyszał głos. Głos skąd?
Nie mógł nigdzie dostrzec mężczyzny który do nich mówił i który ewidentnie nie miał dobrych zamiarów. Zmuszał ich do podjęcia decyzji. Bertie starał się patrzeć na boki, jednak nie robił nic. Nie był przekonany do idei poświęcania się wielu osób. Nie wiedział czy ktoś to zrobi, choć podejrzewał że tak. Im mniej osób tym lepiej. Nie chciał myśleć o tym, kto powinien to zrobić, choć Sue byłaby chyba ostatnią osobą jaką mógłby wytypować.
Zamiast tego starał się szukać rozwiązania, czy chociaż lepiej zorientować się w sytuacji. Starał się dokładniej przyjrzeć urządzeniu jakie ich trzymało, częściom na dłoniach które widział u siebie najlepiej oraz na tyle na ile był w stanie spoglądał na to co mają na głowach najbliższe mu w tej chwili osoby. Szukał słabego punktu, jakiejkolwiek wskazówki jaka pomogłaby mu z tego uciec, starał się też zrozumieć co to jest i jak działa.
|nie jestem pewna czy to może tak działać, ale spróbuję rzucić na majsterkowanie, biegłość na I!
I w tym właśnie momencie świat znów zawirował. Bott wbił wzrok w Emmę, wiedział że ta spada z nimi, jednak co dalej?
Dalej była tylko ciemność. Bertie nie kojarzył momentu upadku, stracił przytomność.
Otworzył ponownie oczy czując na twarzy mroźną ciecz. Jakby z oddali słyszał głos Sue, nawoływała Emmę, choć przez moment cukiernik nie w pełni rozumiał sytuację. Bott miał poczucie jakby wybudzanie zajęło mu zdecydowanie zbyt wiele czasu. Zacisnął palce mocniej na różdżce niemalże odruchowo i w ten sposób dostrzegł, że niemal wcale nie jest w stanie rękami poruszyć. Chciał się odezwać, jednak w tej chwili był jeszcze zbyt otumaniony, w kolejnej rozumiał już że umocowano go do jakiegoś dziwnego urządzenia. Nie miał pojęcia co to może być, jednak nie wzbudzało jego zaufania, szczególnie kiedy zapewne identyczne dostrzegł po swoich bokach z kolejnymi Zakonnikami. Widział tylko osoby najbliżej, Sue i Lucindę. Czy Emma była w tym rzędzie? Czy wszyscy tu byli? Jeśli tak, mają poważne kłopoty.
W tej chwili, kiedy doszedł do siebie, usłyszał głos. Głos skąd?
Nie mógł nigdzie dostrzec mężczyzny który do nich mówił i który ewidentnie nie miał dobrych zamiarów. Zmuszał ich do podjęcia decyzji. Bertie starał się patrzeć na boki, jednak nie robił nic. Nie był przekonany do idei poświęcania się wielu osób. Nie wiedział czy ktoś to zrobi, choć podejrzewał że tak. Im mniej osób tym lepiej. Nie chciał myśleć o tym, kto powinien to zrobić, choć Sue byłaby chyba ostatnią osobą jaką mógłby wytypować.
Zamiast tego starał się szukać rozwiązania, czy chociaż lepiej zorientować się w sytuacji. Starał się dokładniej przyjrzeć urządzeniu jakie ich trzymało, częściom na dłoniach które widział u siebie najlepiej oraz na tyle na ile był w stanie spoglądał na to co mają na głowach najbliższe mu w tej chwili osoby. Szukał słabego punktu, jakiejkolwiek wskazówki jaka pomogłaby mu z tego uciec, starał się też zrozumieć co to jest i jak działa.
|nie jestem pewna czy to może tak działać, ale spróbuję rzucić na majsterkowanie, biegłość na I!
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 48
'k100' : 48
Oaza
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda