Szatnie
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Szatnie
Na końcu długiego korytarza znajdują się drzwi od lat nie odnawiane, jakby celowo nie zwracające na siebie uwagi. Za nimi znajduje się szatnia pracowników departamentu przestrzegania prawa czarodziejów, którzy przed wyjściem do pracy w terenie, przebierają się tutaj w mundury z logiem Ministerstwa Magii. Pomieszczenie nie grzeszy komfortem, pomimo przestronności; podłogę wylano betonem, a ściany proszą się o przemalowanie. Na duże okna rzucono zaklęcia jak w każdym z departamentów, jednak tutaj obrazują one realną pogodę, tak by każdy z pracowników wybrał dobry strój. Na przeciw każdej z fioletowych szafek, znajdują się podniszczone, drewniane ławeczki. W sali wyznaczono także część na prysznice, gdzie pracownicy mogą zmyć z siebie znój swoich obowiązków.
Każda ze służb ma tutaj swój własny sektor. Dodatkowo, gdy w życie weszło równouprawnienie i kobiety także zaczęły pojawiać się wśród pracowników działających z przestępczością, rewiry przedzielono na mniejsze części, tak by panie mogły spokojnie zmienić ubrania, nie obawiając się o swoją prywatność.
Choć do szatni można wejść bez specjalnych uprawnień, to każda z szafek zamykana jest na specjalnym, indywidualnym znakiem, chroniącym przed kradzieżami.
Każda ze służb ma tutaj swój własny sektor. Dodatkowo, gdy w życie weszło równouprawnienie i kobiety także zaczęły pojawiać się wśród pracowników działających z przestępczością, rewiry przedzielono na mniejsze części, tak by panie mogły spokojnie zmienić ubrania, nie obawiając się o swoją prywatność.
Choć do szatni można wejść bez specjalnych uprawnień, to każda z szafek zamykana jest na specjalnym, indywidualnym znakiem, chroniącym przed kradzieżami.
The member 'Vivienne Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
- W sumie to idę i zastanawiam się, co to jest... - odparł, wzruszając ramionami, obserwując nieznajomą. Patrzyła na niego z nieufnością, a może chodziło o to, że znalazła się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze. No, nie było to ważne. Najwidoczniej również dręczyła ją ta dziwna podłogowa kwestia, która sprowadziła go tutaj kilka chwil przed nią. Nikt tego przed nim nie zauważył? Wątpił, bo ślad ciągnął się przez jakiś dłuższy czas. Dlatego musiał to być świeży trop. Ale co? Nagle zniknął dokładnie w miejscu, w którym stał? Czy to nie było zbyt podejrzane? Najwidoczniej było, bo dziewczyna również się tu znalazła. Nie wierzył w przypadki i zamierzał to wszystko rozwiązać. Z mniejszym lub większym skutkiem. Z naciskiem na to drugie. Był już tak poirytowany tą sprawą z młodymi policjantami, że oderwanie myśli od tego było praktycznie wybawieniem. I zamierzał się im poświęcić. - A ty się domyślasz? - dodał po dłuższej chwili milczenia, podnosząc spojrzenie z powrotem na dziewczynę. Niższą prawie o głowę przez co nawet nie musiał specjalnie się prostować, by zerknąć na nią z góry. Zabawne... Większość Angielek była takiej drobnej postury. Zaraz jednak wrócił myślami do ogarniania sytuacji. Czy gdzieś nie słyszał o śladach z popiołu? Prócz feniksa... Jednak on nie ciągnąłby się przez pół Ministerstwa Magii.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 58
'k100' : 58
Czyli najwyraźniej to nie ten mężczyzna był odpowiedzialny za znalezienie się tutaj tego popiołu. Zapewne był jednym z pracowników i podobnie jak ona wpadł na trop tego czegoś. Ponownie skierowała swój wzrok na to przyglądając się w milczeniu. Lekko się nawet nad tym nachyliła chcąc się bardziej przyjrzeć. Nawet zaczęła się zastanawiać czy nie wziąć tego w palce i ocenić czy to na pewno jest popiół. Ostatecznie jednak porzuciła te myśl.
Mieli tu w końcu do czynienia z tajemniczą substancją nieznanego pochodzenia i chociaż swoim wyglądem przypominała popiół nie było powiedziane, że nim naprawdę było. Kto wie czy nie było to coś bardziej niebezpiecznego niż na to wygląda? Nigdy nie była jakąś specjalistką w badaniu tego typu substancji. Może powinna to zignorować i po prostu zostawić to jemu? W końcu to on tu pracował i to chyba jego obowiązek. Ona miała się tu tylko wstawić na przesłuchanie i chciała mieć to jak najszybciej z głowy.
Z drugiej jednak strony były pewne kwestie, dla których nie chciała tak po prostu odejść. Jedną z nich było dbanie o własne bezpieczeństwo. Patrząc na to, że ten mężczyzna był tu sam najwyraźniej nikt poza nim nie dostrzegł tego czegoś. Gdyby, więc odeszła a jemu coś się w między czasie stało nie wiadomo, co byłoby dalej. Mogłaby się wpakować w kolejne problemy lub co gorsza ktoś, kto rozsypał tutaj to mógł mieć jakieś plany, co do całego budynku. A ona w nim aktualnie w końcu przebywała. Drugą sprawą była jej wrodzona ciekawość. Zawsze, gdy natykała się na coś nieznanego nie mogła sobie od tak odpuścić okazji zbadania tego tak jak w tym wypadku. Być może okaże się to w jakiś sposób dla niej wartościowe a taką okazje ciężko by sobie było odpuścić.
- Wygląda to tak jakby ktoś szedł i po drodze go rozsypywał - stwierdziła mrużąc delikatnie oczy w zastanowieniu. Zaczęła różdżką przejeżdżać nad całym śladem dziwnej substancji. - Nie sądzę jednak by ktoś sobie od tak znaczył tu teren by się nie zgubić - zmarszczyła lekko brwi i znów spojrzała na tajemniczego mężczyznę. - A może to wcale nie jest popiół? - spytała teraz wbijając w niego wzrok przy okazji wyciągając swoje rozmyślania na głos.
Mieli tu w końcu do czynienia z tajemniczą substancją nieznanego pochodzenia i chociaż swoim wyglądem przypominała popiół nie było powiedziane, że nim naprawdę było. Kto wie czy nie było to coś bardziej niebezpiecznego niż na to wygląda? Nigdy nie była jakąś specjalistką w badaniu tego typu substancji. Może powinna to zignorować i po prostu zostawić to jemu? W końcu to on tu pracował i to chyba jego obowiązek. Ona miała się tu tylko wstawić na przesłuchanie i chciała mieć to jak najszybciej z głowy.
Z drugiej jednak strony były pewne kwestie, dla których nie chciała tak po prostu odejść. Jedną z nich było dbanie o własne bezpieczeństwo. Patrząc na to, że ten mężczyzna był tu sam najwyraźniej nikt poza nim nie dostrzegł tego czegoś. Gdyby, więc odeszła a jemu coś się w między czasie stało nie wiadomo, co byłoby dalej. Mogłaby się wpakować w kolejne problemy lub co gorsza ktoś, kto rozsypał tutaj to mógł mieć jakieś plany, co do całego budynku. A ona w nim aktualnie w końcu przebywała. Drugą sprawą była jej wrodzona ciekawość. Zawsze, gdy natykała się na coś nieznanego nie mogła sobie od tak odpuścić okazji zbadania tego tak jak w tym wypadku. Być może okaże się to w jakiś sposób dla niej wartościowe a taką okazje ciężko by sobie było odpuścić.
- Wygląda to tak jakby ktoś szedł i po drodze go rozsypywał - stwierdziła mrużąc delikatnie oczy w zastanowieniu. Zaczęła różdżką przejeżdżać nad całym śladem dziwnej substancji. - Nie sądzę jednak by ktoś sobie od tak znaczył tu teren by się nie zgubić - zmarszczyła lekko brwi i znów spojrzała na tajemniczego mężczyznę. - A może to wcale nie jest popiół? - spytała teraz wbijając w niego wzrok przy okazji wyciągając swoje rozmyślania na głos.
Gość
Gość
The member 'Vivienne Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Nie znał się na popiołach. No chyba że był tam jakiś odcisk buta... Cokolwiek. Tutaj tego nie widział. Nie miał pojęcia kto mógł rozsypać popiół. Szedł z pękniętą torbą z kominka i nie zauważył? Ale dlaczego trop ucinał się w szatniach? Czegoś tu nie rozumiał... Może przesadzał, ale miał dociekliwą naturę i właśnie ona go tu zaprowadziła. Gdyby nie wewnętrzne poczucie, że musi się dowiedzieć co to było, zapewne zwyczajnie rzuciłby zaklęcie i posprzątał ten syf. Wolał jednak go nie ruszać i pójść po tej dziwnej linii. Trafił do miejsca, gdzie przebywał codziennie, a teraz dołączyła do niego nieznajoma mu kobieta. Gdyby usłyszał jej myśli, roześmiałby się. Nie w takich sytuacjach już się znajdował, a nie słyszał jeszcze, żeby popiół kogoś zabił. Znaleźli się w tym razem, ale to on pracował w tym departamencie. Ona mogła spokojnie odejść, ale nic nie powiedział. W końcu sama zaczęła głośno myśleć nad tym dziwnym tropem.
- Nie wiem skąd się to wzięło, ale dla mnie to jest popiół - odparł na jej słowa, po czym przykucnął, by dotknąć dłonią substancji. W dotyku była sypka i sucha. Do tego ten kolor... Przyłożył ją sobie do nosa. - Ewidentnie popiół - mruknął już bardziej do siebie, po czym otrzepał dłoń z szarego proszku. Gdy poczuł na sobie jej spojrzenie, podniósł głowę, by wytrzymać jej wzrok. Zapatrzył się nieco za długo w jej twarz, a następnie wstał, by podejść do końca tropu. Co to było za cholerstwo?
- Nie wiem skąd się to wzięło, ale dla mnie to jest popiół - odparł na jej słowa, po czym przykucnął, by dotknąć dłonią substancji. W dotyku była sypka i sucha. Do tego ten kolor... Przyłożył ją sobie do nosa. - Ewidentnie popiół - mruknął już bardziej do siebie, po czym otrzepał dłoń z szarego proszku. Gdy poczuł na sobie jej spojrzenie, podniósł głowę, by wytrzymać jej wzrok. Zapatrzył się nieco za długo w jej twarz, a następnie wstał, by podejść do końca tropu. Co to było za cholerstwo?
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
To nie było rozsądne pomyślała widząc jak mężczyzna zaczyna dotykać popiół. Nie żeby jakoś specjalnie zależało jej na jego życiu. Jednak nie bardzo miała ochotę zacząć się gęsto tłumaczyć gdyby coś mu się nagle stało. W końcu nie wyglądałoby to za dobrze gdyby w szatni leżał nieprzytomny pracownik a nad nim stała nieupoważniona czarownica. Ponadto nie sądziłaby była w stanie mu pomóc, bo na leczeniu nie bardzo się znała. Na szczęście nic takiego się jednak nie stało.
Odetchnęła lekko słysząc jego słowa. Czyli jednak popiół? Nie zmieniało to faktu, że w jej uznaniu zachował się bardzo nieodpowiedzialnie sięgając po to. Nie raz była na poszukiwaniach jakiś intrygujących jej zdaniem przedmiotów i w czasie takich poszukiwań napotykała już rzeczy, które były niepozorne a mogły okazać się zabójcze.
Powoli znów się podniosła na równe nogi rozglądając się przy okazji po całym pomieszczeniu. Trop urywał się tutaj. Więc najpewniej to, co było odpowiedzialne za naniesienie tu tego popiołu wciąż gdzieś tu było. W końcu to było całkiem logiczne. Chyba, że ten, kto to naniósł zauważył, że rozsypuje ten brud za sobą i zaprzestał to dalej robić. Ten pomysł jednak nie miał trochę sensu. Ktoś narobił całego tego bałaganu i tak to po prostu go zostawił nie informując kogoś by to posprzątał?
- Sądzę, że odpowiedź, której szukamy może znajdywać się w jednej z szafek - powiedziała spoglądając na nie z lekko zmrużonymi oczami. - Jednak ja nie mam uprawnień by do nich zaglądać - wzruszyła lekko ramionami wysyłając niewinny uśmiech mężczyźnie przy okazji. Prawdą było, że to po prostu nie da już jej spokoju, jeśli nie pozna odpowiedzi. - Ewentualnie może powód, dla którego znalazł się tutaj ten brud może znajdywać się w okolicy pryszniców - stwierdziła nadal rozglądając się po pomieszczeniu. - Chyba, że masz lepszy pomysł - odparła z krzywym uśmiechem. W tym wypadku wydawało się, że chyba dobrze by było się rozdzielić jedno by poszło sprawdzić prysznice a drugie sprawdziłoby szafki. Jednak wciąż się trochę zastanawiała jak coś mogło dostać się do zamkniętej szafki.
Odetchnęła lekko słysząc jego słowa. Czyli jednak popiół? Nie zmieniało to faktu, że w jej uznaniu zachował się bardzo nieodpowiedzialnie sięgając po to. Nie raz była na poszukiwaniach jakiś intrygujących jej zdaniem przedmiotów i w czasie takich poszukiwań napotykała już rzeczy, które były niepozorne a mogły okazać się zabójcze.
Powoli znów się podniosła na równe nogi rozglądając się przy okazji po całym pomieszczeniu. Trop urywał się tutaj. Więc najpewniej to, co było odpowiedzialne za naniesienie tu tego popiołu wciąż gdzieś tu było. W końcu to było całkiem logiczne. Chyba, że ten, kto to naniósł zauważył, że rozsypuje ten brud za sobą i zaprzestał to dalej robić. Ten pomysł jednak nie miał trochę sensu. Ktoś narobił całego tego bałaganu i tak to po prostu go zostawił nie informując kogoś by to posprzątał?
- Sądzę, że odpowiedź, której szukamy może znajdywać się w jednej z szafek - powiedziała spoglądając na nie z lekko zmrużonymi oczami. - Jednak ja nie mam uprawnień by do nich zaglądać - wzruszyła lekko ramionami wysyłając niewinny uśmiech mężczyźnie przy okazji. Prawdą było, że to po prostu nie da już jej spokoju, jeśli nie pozna odpowiedzi. - Ewentualnie może powód, dla którego znalazł się tutaj ten brud może znajdywać się w okolicy pryszniców - stwierdziła nadal rozglądając się po pomieszczeniu. - Chyba, że masz lepszy pomysł - odparła z krzywym uśmiechem. W tym wypadku wydawało się, że chyba dobrze by było się rozdzielić jedno by poszło sprawdzić prysznice a drugie sprawdziłoby szafki. Jednak wciąż się trochę zastanawiała jak coś mogło dostać się do zamkniętej szafki.
Gość
Gość
The member 'Vivienne Travers' has done the following action : rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
Raiden akurat lubił ryzyko. Zresztą gdyby się tak głowili, gapiąc się jedynie na popiół doszliby do czegoś? Zresztą on tutaj miał władzę to mógł robić, co mu się podobało. Był lekkomyślnym gliną, ale wciąż gliną. Gdyby nie okoliczności, zaśmiałby się złośliwie pod nosem, byle tylko zrobić na złość kobiecie. Ona musiała się go słuchać w tym momencie, bo może nie wiedziała z kim ma do czynienia, ale jeśli spróbowałaby coś skombinować... To by się dowiedziała. Nie urosła mu trzecia ręka, gdy dotknął owego popiołu, więc... Stwierdził, że nie było to nic zagrażającego życiu.
- Merlinie - mruknął z obrzydzeniem, przenosząc spojrzenie na kobietę. - A co jak to czyjeś łajno? - spytał jej z przerażeniem w oczach, ale szybko porzucił tę teatralną pozę, nie mogąc się powstrzymać przed gromkim śmiechem. Stłamsił go w sobie, pamiętając jednak gdzie i dlaczego się tu znaleźli. Odchrząknął przy tym, obserwując przez chwilę swoją towarzyszkę, która wyglądała na zmobilizowaną, by dowiedzieć się co tu zaszło. Machnął do niej brwiami. Brakowało im jedynie jakiejś muzyczki i wejściówki w deseń Poszukiwacze zaginionego popiołu. Epizod pięćsetny. Znowu ta wizja skończyła się oczywiście uśmieszkiem, jednak jedynie nim. Nie zaśmiał się. - Nie wiem co to jest, ale na razie wszystkie szafki są pozamykane. Coś przez nie przeleciało? - spytał retorycznie, przejeżdżając po chwili dłonią przez włosy. Słysząc o prysznicach, natychmiast się ożywił. - Sugerujesz coś? - spytał, patrząc na nią, ale zaraz potem jego uwagę przykuł jakiś hałas przy jednej z szafek. Zmarszczył brwi i ruszył w tamtą stronę. W szatni zawsze był przeciąg, więc mógł to być zbieg okoliczności.
- Merlinie - mruknął z obrzydzeniem, przenosząc spojrzenie na kobietę. - A co jak to czyjeś łajno? - spytał jej z przerażeniem w oczach, ale szybko porzucił tę teatralną pozę, nie mogąc się powstrzymać przed gromkim śmiechem. Stłamsił go w sobie, pamiętając jednak gdzie i dlaczego się tu znaleźli. Odchrząknął przy tym, obserwując przez chwilę swoją towarzyszkę, która wyglądała na zmobilizowaną, by dowiedzieć się co tu zaszło. Machnął do niej brwiami. Brakowało im jedynie jakiejś muzyczki i wejściówki w deseń Poszukiwacze zaginionego popiołu. Epizod pięćsetny. Znowu ta wizja skończyła się oczywiście uśmieszkiem, jednak jedynie nim. Nie zaśmiał się. - Nie wiem co to jest, ale na razie wszystkie szafki są pozamykane. Coś przez nie przeleciało? - spytał retorycznie, przejeżdżając po chwili dłonią przez włosy. Słysząc o prysznicach, natychmiast się ożywił. - Sugerujesz coś? - spytał, patrząc na nią, ale zaraz potem jego uwagę przykuł jakiś hałas przy jednej z szafek. Zmarszczył brwi i ruszył w tamtą stronę. W szatni zawsze był przeciąg, więc mógł to być zbieg okoliczności.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Życie tego popiełka nie było zbyt długie, za to niezwykle owocne. Ministerstwo Magii pełne było zakamarków, w których mógł się schować, by w spokoju dopełnić celu swego żywota. Szatnie wydawały się być na to miejscem właściwie idealnym - mógł wcisnąć się między rzędy szafek, zwinąć i rozpocząć proces składania jaj. Swoimi wężowymi zmysłami wyczuwał wszystko - zarówno dwójkę czarodziejów, którzy zaczęli kręcić się w pobliżu jego kryjówki, jak i coś o wiele mniejszego. Ssak, zdecydowanie był to ssak o ciepłej krwi. Popiełek zadrżał, jaja były już tuż-tuż.
Rzeczonym ssakiem był natomiast wozak, któremu tego ranka udało się uciec z Departamentu Kotroli Nad Magicznymi Stworzeniami. Przemykał pomiędzy szafkami, gdy wyczuł swoim nosem coś dziwnego. Zobaczył zwiniętego na podłodze węża i zamarł, a gdy pierwsza iskra zabłysnęła wśród właśnie złożonych jaj wskoczył rozpaczliwie na szafkę, powodując hałas, który usłyszał Raiden. Wozak z przekleństwem na pyszczku wykonał dziki skok, prosto na twarz Cartera, gdy z wężowych jaj buchnął płomień. Ogień błyskawicznie zaczął zajmować wszystko, co było na niego podatne, grożąc szybkim rozprzestrzenieniem się.
| ST odczepienia wozaka od Raidena wynosi 65.
ST udanej próby opanowania ognia bez pomocy czarów wynosi 72.
Na odpis macie 48 godzin.
Rzeczonym ssakiem był natomiast wozak, któremu tego ranka udało się uciec z Departamentu Kotroli Nad Magicznymi Stworzeniami. Przemykał pomiędzy szafkami, gdy wyczuł swoim nosem coś dziwnego. Zobaczył zwiniętego na podłodze węża i zamarł, a gdy pierwsza iskra zabłysnęła wśród właśnie złożonych jaj wskoczył rozpaczliwie na szafkę, powodując hałas, który usłyszał Raiden. Wozak z przekleństwem na pyszczku wykonał dziki skok, prosto na twarz Cartera, gdy z wężowych jaj buchnął płomień. Ogień błyskawicznie zaczął zajmować wszystko, co było na niego podatne, grożąc szybkim rozprzestrzenieniem się.
| ST odczepienia wozaka od Raidena wynosi 65.
ST udanej próby opanowania ognia bez pomocy czarów wynosi 72.
Na odpis macie 48 godzin.
Tego akurat się nie spodziewał. Nie spodziewał się, że jego życie skończy się w ten sposób. Że jego piękna twarz zostanie tak brutalnie zaatakowana. Usłyszał jedynie siarczyste przekleństwo, którego nie powstydziłby się byle jaki szewc, a potem coś rzuciło się w jego stronę. Było to tak nagłe, że nawet nie zdążył zareagować. Wrzasnął jedynie próbując łapać to coś, co przywarło mu do twarzy, ale stracił równowagę i poleciał w tył. Może i skrzywiłby się, czując ból na plecach od twardej podłogi, ale nie miał na to czasu! Był atakowany, a jedynym sposobem na pozbycie się tego cholerstwa było brutalne oderwanie go od siebie. Musiało to wyglądać co najmniej komicznie i chętnie by siebie zobaczył z boku, ale niestety nie było mu to dane. Walczył właśnie o życie.
- Jasna! - warczał, próbując odczepić od siebie tego zwierzaka. - Co do...
Siłował się z tym czymś, kątem oka dostrzegając ogień. Robiło się coraz ciekawiej. Mamo... Czy to pora umierać?
- Jasna! - warczał, próbując odczepić od siebie tego zwierzaka. - Co do...
Siłował się z tym czymś, kątem oka dostrzegając ogień. Robiło się coraz ciekawiej. Mamo... Czy to pora umierać?
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Gdy wypłynęła z ust mężczyzny teoria, że może to być łajno nieznacznie skrzywiła się z obrzydzenia. Sam pomysł, że to coś może być odchodami był całkiem prawdopodobny. Chociaż nigdy nie słyszała o stworzeniach, które robiłyby takie rzeczy popiołem. W takiej jednak chwili tym bardziej się cieszyła ze nawet tego nie dotykała. Jeśli nie było nawet zabójcze to jednak był pewien dowód, że trzeba było lepiej podziwiać to z bezpiecznej odległości. Domyślała się jednak, że bardziej niż teoria był to zapewne głupi żart mężczyzny, który widział w tym chyba jakąś rozrywkę. Nie mogła trafić tutaj na kogoś bardziej poważnego?
Jednak, gdy rozmowa powróciła na temat szafek i prysznica na jej twarzy znów zagościł krzywy uśmiech. Co prawda wydawało się dziwne, że coś mogłoby od tak się tam zagnieździć. Biorąc pod uwagę, że tak jak napomknął szafki były zamknięte. Jednak czy na świecie nie brakowało dziwnych stworzeń? Sama nie była w tym ekspertką. Nie bardzo ją interesowały magiczne stworzenia. Jednak czy na pewno było to jedno z nich? Powoli podeszła do szafek.
- Kto wie? - odparła i lekko przewróciła oczami. - Jeśli uważasz, że sugeruje sprawdzenie dokładnie całego tego pomieszczenia to masz racje - zmarszczyła delikatnie brwi widząc jak mężczyzna kieruje się do szafki. Gdy jednak się tam zbliżył niemal odskoczyła przerażona widząc jak coś skacze na jego twarz. Czyli jednak to było to stworzenie? Chciała się przyjrzeć temu czemuś zanim sama coś zrobi. Jednak nim miała okazje to zrobić zamarła zszokowana widząc ogień. Co to miało być?! Kręciła głową to na mężczyznę siłującego się z tym stworzeniem. Na ogień, który się rozprzestrzeniał i na wyjście z szatni. Najlepszym wyjściem wydało jej się uciec i zostawić go sam na sam z tym wszystkim. W końcu to on tu pracował. Jej tu nawet nie powinno być a nie bardzo miała ochotę się spalić. W końcu jednak w akcie desperacji zaczęła krzyczeć.
- Pożar! Pomocy! - krzyczała mając nadzieje, że ktoś usłyszy. Sama w tym czasie zaczęła kierować się do okolic pryszniców by zdobyć jakąś wodę i spróbować zapanować nad tym bałaganem. Nie zaprzestawała jednak krzyków.
Jednak, gdy rozmowa powróciła na temat szafek i prysznica na jej twarzy znów zagościł krzywy uśmiech. Co prawda wydawało się dziwne, że coś mogłoby od tak się tam zagnieździć. Biorąc pod uwagę, że tak jak napomknął szafki były zamknięte. Jednak czy na świecie nie brakowało dziwnych stworzeń? Sama nie była w tym ekspertką. Nie bardzo ją interesowały magiczne stworzenia. Jednak czy na pewno było to jedno z nich? Powoli podeszła do szafek.
- Kto wie? - odparła i lekko przewróciła oczami. - Jeśli uważasz, że sugeruje sprawdzenie dokładnie całego tego pomieszczenia to masz racje - zmarszczyła delikatnie brwi widząc jak mężczyzna kieruje się do szafki. Gdy jednak się tam zbliżył niemal odskoczyła przerażona widząc jak coś skacze na jego twarz. Czyli jednak to było to stworzenie? Chciała się przyjrzeć temu czemuś zanim sama coś zrobi. Jednak nim miała okazje to zrobić zamarła zszokowana widząc ogień. Co to miało być?! Kręciła głową to na mężczyznę siłującego się z tym stworzeniem. Na ogień, który się rozprzestrzeniał i na wyjście z szatni. Najlepszym wyjściem wydało jej się uciec i zostawić go sam na sam z tym wszystkim. W końcu to on tu pracował. Jej tu nawet nie powinno być a nie bardzo miała ochotę się spalić. W końcu jednak w akcie desperacji zaczęła krzyczeć.
- Pożar! Pomocy! - krzyczała mając nadzieje, że ktoś usłyszy. Sama w tym czasie zaczęła kierować się do okolic pryszniców by zdobyć jakąś wodę i spróbować zapanować nad tym bałaganem. Nie zaprzestawała jednak krzyków.
Gość
Gość
Szatnie
Szybka odpowiedź