Pracownia w szopie
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pracownia w szopie
Po przeciwnej stronie domu niż droga, kilkanaście metrów od niego mieści się odnowiona szopa w ciemnozielonym kolorze, w której Åsbjørn urządził sobie pracownię. Wchodząc do środka w nozdrza uderza cię korzenno-ziołowy zapach, ten sam który ciągnie się wszędzie za alchemikiem. Gdzie okiem nie sięgnąć spod powały zwieszają się pęki suszonych ziół, w zamkniętych gablotkach stoją opisane fiolki o zawartości wszelkiej maści, na półkach i stołkach piętrzą się książki, a blaty zastawione są instrumentami i przyrządami służącymi zarówno do wyrobu eliksirów i wywarów jak i prowadzenia obserwacji astronomicznych. Lepiej nie wchodzić tutaj bez gospodarza - nigdy w końcu nie wiadomo, co znajduje się w tych wszystkich słoikach.
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Norweg nie potrzebował żadnych szczegółów do tego, aby skompletować wszystkie potrzebne Zakonowi eliksiry. Jego zadanie było proste: zrobić użytek ze swoich umiejętności i odpowiednio spożytkować zebrane ingrediencje.
Ingisson zamierzał więc poświęcić cały swój najbliższy dzień wolny na warzenie eliksirów dla Zakonu. Do złotego kociołka – niedawnego nabytku, który był tak trwały, że wciąż lśnił nowością pomimo regularnego warzenia w nim eliksirów od paru tygodni – nalał więc źródlanej wody, którą zaczął zagotowywać. W międzyczasie wyłowił ze słoika dwa żądła mantykory. Ostrożnie zawinął żądło w czystą szmatkę, po czym wziął tłuczek z moździerza i zaczął miarowo uderzać żeby pokruszyć je na mniejsze kawałki. Słysząc znajome bulgotanie dochodzące od strony kociołka obrócił się i zmniejszył ogień. Następnie wziął zawinięte w szmatkę żądło i przerzucił grudki do kociołka. Sięgnął następnie na półkę, gdzie znajdowała się fiolka z czernidłem kałamarnicy. Odkorkował naczynie po czym sięgnął po pipetę i za jej pomocą odmierzył dziesięć kropli ciemnego płynu, które od razu wylądowały w kociołku. Od razu umył pipetę i odłożył ją do wysuszenia, a fiolkę zakorkował i odstawił na swoje miejsce. Kolejnym składnikiem po jaki sięgnął Norweg były dwa języki kameleona. Ingisson wprawnie posiekał tkankę i dorzucił ją do redukującego się wywaru, po czym zamieszał sześć razy w prawo. Odłożył łyżkę na bok i ze stojącej nieopodal miski wyjął garść borówek. Zważył owoce i stwierdził, że było ich za dużo. Zjadł więc jedna po drugiej parę borówek aż szala z niebieskimi owocami nie zrównała się z szalą odważników. Pozostałe borówki roztarł w moździerzu na pastę, po czym dodał do nich dwie łyżki roztopionego na syrop trzminorka. Tak przygotowaną mieszankę przełożył ostrożnie do kociołka i zaczął mieszać w nim przez trzydzieści sekund w prawo i trzynaście sekund w lewo. Mikstura zaczęła gęstnieć i zmieniać kolor, lecz Norweg czekał na jedną, konkretną barwę, która wskazywałaby na to, że eliksir się udał.
| Kameleon (ST 60), podwójna porcja
jedna roślinna: borówka
cztery zwierzęce: żądło mantykory (serce), język kameleona, czernidło kałamarnicy, syrop z trzminorka
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Ingisson obserwował jak eliksir gęstnieje i przybiera odcień bardzo ciemnego niebieskiego, granatowego tak właściwie. Norweg pokiwał z satysfakcją głową i zabrał się za rozlewanie mikstury do fiolek i opisywanie etykiet. Robił to ostrożnie żeby nie rozlać przypadkiem cennej cieczy. Dwa razy sprawdził czy aby na pewno dokładnie zakorkował fiolki, a kiedy miał już pewność wziął się za sprzątanie. Wymył kociołek i moździerz, po czym ten pierwszy znów napełnił wodą do trzeciej części objętości. Wiedział, że potrzebował powtórzyć warzenie dla tego samego eliksiru, bo zapotrzebowanie było większe niż te cztery porcje, które udało mu się dopiero co uwarzyć. Czym prędzej zaczął więc zagotowywać wodę ei sięgnął po kolejne dwa żądła mantykory. Tak samo jak przed chwilą owinął je w tę samą szmatkę, a po chwili w szopie rozległo się miarowe uderzanie tłuczkiem w miękki materiał. Ingrediencja kruszała z cichym trzaskiem, a Ås sprawdzał regularnie, jak drobne są już grudki. Gdy żądła były już satysfakcjonująco rozdrobnione alchemik zmniejszył ogień pod kociołkiem i przesypał do jego wnętrza pokruszone serce eliksiru. Jako kolejne miał dodać czernidło kałamarnicy. Wziął do ręki fiolkę, odkorkował ją i znów za pomocą pipety dodał do przygotowywanej mikstury dziesięć kropli czernidła, po wszystkim starannie zakorkowując fiolkę żeby przypadkiem nie rozlać cennego płynu. I tak jakimś cudem udało mu się pobrudzić barwnikiem palce. Norweg westchnął cicho pod nosem i naprędce pozbył się zanieczyszczenia żeby móc przejść do dalszej pracy. Kolejne dwa języki kameleona znalazły się na desce do krojenia, zostały wprawnie posiekane i dodane do eliksiru. Podążając dokładnie tymi samymi krokami co wcześniej Ingisson wziął do ręki drewniana łyżkę i użył jej do zamieszania zawartości kociołka sześciokrotnie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W metodyczności i powtarzalności warzenia eliksirów widział coś niezwykle kojącego: wyłączał niepotrzebne myśli i w pełni poświęcał się mechanicznym czynnościom, które powtarzał od dziecka. Odważył borówki, znów zjadając kilka nadprogramowych. Przesypał je następnie do moździerza i utarł na pastę z dodatkiem dwóch łyżek syropu z trzminorka. Dopełnił nimi miksturę i na koniec zamieszał znów przez trzydzieści sekund w prawo i trzynaście w lewo.
| Kameleon (ST 60), podwójna porcja
jedna roślinna: borówka
cztery zwierzęce: żądło mantykory (serce), język kameleona, czernidło kałamarnicy, syrop z trzminorka
| Kameleon (ST 60), podwójna porcja
jedna roślinna: borówka
cztery zwierzęce: żądło mantykory (serce), język kameleona, czernidło kałamarnicy, syrop z trzminorka
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
Kiedy po raz kolejny eliksir przybrał ciemnoniebieską barwę Ingisson mruknął z zadowoleniem i zabrał się za wystudzanie mikstury, porcjowanie jej i opisywanie. Zerknął jeszcze kontrolnie na listę, ale wydawało mu się, że przygotował dostatecznie dużo wywaru aby pokryć zapotrzebowanie z naddatkiem. Pozostawała jeszcze kwestia pozostałych eliksirów – część z nich miał w gotowości, jednak wypadałoby zrobić jeszcze po parę porcji żeby na pewno być przygotowanym na... jak najwięcej się tylko dało. Nikt nie wiedział, co wydarzy się choćby następnego dnia.
Norweg zabrał się za skrupulatne czyszczenie przyrządów alchemicznych przed przystąpieniem do warzenia kolejnego wywaru. Tym razem miał być to eliksir wymagający niezwykle wiele precyzji i ostrożności, bo niewłaściwe obchodzenie się z nim mogło spowodować niezwykle niepożądany wybuch. Åsbjørnowi zależało na jak najszybszym i bezproblemowym uwinięciu się z pracą. Sprzątanie całej szopy z resztek alchemicznego niewypału zdecydowanie nie wpisywało się w taki opis wydarzeń.
Po wyszorowaniu kociołka ponownie wypełnił go odpowiednią ilością wody i postawił na ogniu. Wśród ingrediencji odnalazł pudełeczko z zebranymi dzień wcześniej liśćmi blekotu, które przy pomocy doskonale naostrzonego noża posiekał starannie przed wrzuceniem do kociołka. Po raz kolejny wziął do ręki buteleczkę z syropem z trzminorka i odmierzył jedną porcję gęstej, lepkiej cieczy. Przelał syrop do kociołka i podsycił tańczący pod nim płomień. Od razu wrzucił miarkę do zlewu żeby resztki syropu nie zastygły: bardzo utrudniało to proces czyszczenia. Jako kolejna do wywaru trafić miała wełna lunaballi, którą Ingisson spalał ostrożnie nad kociołkiem. Pilnował, żeby odpowiednia ilość popiołu trafiła do wywaru, żeby potem zamieszać wszystko pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i trzy razy w kierunku przeciwnym. Odczekał aż powierzchnia mikstury się uspokoi, zmniejszając jednocześnie płomień pod kociołkiem. Wyjął pudełeczko z włosiem buchorożca i wybrał szczyptę, którą bez zawahania dodał do warzonego eliksiru. Do złączenia wywaru w całość brakowało jeszcze tylko drugiego serca. Norweg wyszukał słoiczek ze sproszkowanym rogiem buchorożca i odmierzył jedną łyżeczkę sypkiej ingrediencji. Następnie ostrożnie dodał róg do mikstury i wziął w dłoń drwnianą łyżką, którą z równie wielką uwagą i starannością zamieszał eliksir w lewo.
| Mikstura buchorożca (ST 90)
jedna roślinna: blekot
cztery zwierzęce: włosie buchorożca (serce), sproszkowany róg buchorożca (serce), wełna lunaballi, syrop z trzminorka
Norweg zabrał się za skrupulatne czyszczenie przyrządów alchemicznych przed przystąpieniem do warzenia kolejnego wywaru. Tym razem miał być to eliksir wymagający niezwykle wiele precyzji i ostrożności, bo niewłaściwe obchodzenie się z nim mogło spowodować niezwykle niepożądany wybuch. Åsbjørnowi zależało na jak najszybszym i bezproblemowym uwinięciu się z pracą. Sprzątanie całej szopy z resztek alchemicznego niewypału zdecydowanie nie wpisywało się w taki opis wydarzeń.
Po wyszorowaniu kociołka ponownie wypełnił go odpowiednią ilością wody i postawił na ogniu. Wśród ingrediencji odnalazł pudełeczko z zebranymi dzień wcześniej liśćmi blekotu, które przy pomocy doskonale naostrzonego noża posiekał starannie przed wrzuceniem do kociołka. Po raz kolejny wziął do ręki buteleczkę z syropem z trzminorka i odmierzył jedną porcję gęstej, lepkiej cieczy. Przelał syrop do kociołka i podsycił tańczący pod nim płomień. Od razu wrzucił miarkę do zlewu żeby resztki syropu nie zastygły: bardzo utrudniało to proces czyszczenia. Jako kolejna do wywaru trafić miała wełna lunaballi, którą Ingisson spalał ostrożnie nad kociołkiem. Pilnował, żeby odpowiednia ilość popiołu trafiła do wywaru, żeby potem zamieszać wszystko pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i trzy razy w kierunku przeciwnym. Odczekał aż powierzchnia mikstury się uspokoi, zmniejszając jednocześnie płomień pod kociołkiem. Wyjął pudełeczko z włosiem buchorożca i wybrał szczyptę, którą bez zawahania dodał do warzonego eliksiru. Do złączenia wywaru w całość brakowało jeszcze tylko drugiego serca. Norweg wyszukał słoiczek ze sproszkowanym rogiem buchorożca i odmierzył jedną łyżeczkę sypkiej ingrediencji. Następnie ostrożnie dodał róg do mikstury i wziął w dłoń drwnianą łyżką, którą z równie wielką uwagą i starannością zamieszał eliksir w lewo.
| Mikstura buchorożca (ST 90)
jedna roślinna: blekot
cztery zwierzęce: włosie buchorożca (serce), sproszkowany róg buchorożca (serce), wełna lunaballi, syrop z trzminorka
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Åsbjørn zawsze bał się wykonać choćby jeden fałszywy ruch w czasie warzenia tego konkretnego eliksiru. Przy innych miksturach przeważnie groziło tylko wysadzenie kociołka lub jego zawartości. Przy miksturze buchorożca miał natomiast szansę wysadzić nie tylko eliksir, ale też siebie i całą szopę. Na szczęście Norweg nie urodził się wczoraj i miał w temacie alchemii wiedzę więcej niż rozległą. Odłożył łyżkę na blat stołu i wziął do ręki chochlę żeby przelać prawidłowo uwarzony wywar do fiolek. Zakorkował je z wielką uwagą i przygotował etykiety z nazwą eliksiru, które następnie przytwierdził do szklanych naczynek. Zawsze zapisywał nazwę czerwonym atramentem i z dopiskiem "ostrożnie" żeby zwracano większą uwagę na to co w fiolce się znajduje. Z miksturą buchorożca nie było w końcu żartów. Wolał nie mieć na sumieniu kogoś, kto nie zostałby dokładnie poinformowany o zawartości szklanego flakoniku.
Po porcjowaniu eliksiru Norweg po raz kolejny wyczyścił kociołek i instrumentarium, z którego korzystał. Po osuszeniu kociołka napełnił go znów wodą do połowy objętości i postawił go na ogniu. Czekając aż woda się zagotuje Ingisson wyciągnął z jednej z szuflad słoik z korzeniem żeń-szenia i wybrał z niego odpowiednio duży kawałek. Zważył go dla pewności i po dobraniu jeszcze kawałka zabrał się za obieranie korzenia. Wziął następnie tarkę i starł składnik na papkę, którą wrzucił do gotującej się wody. Jako kolejne wyjął pudełeczko z płatkami ciemiernika, których wybrał osiem i rzucił na powierzchnię bulgoczącego płynu. Zmniejszył nieco rozmiar płomieni przed dodaniem następnego składnika, którym były cztery łyżeczki oleju migdałowego. Alchemik wziął głęboki oddech przy odmierzaniu ingrediencji, na chwilę rozkoszując się roznoszącym się w powietrzu przyjemnym zapachem olejku. Nie mógł stać tak w nieskończoność, więc zakorkował na powrót buteleczkę i sięgnął po flakon ze śliną niuchacza. Potrzebował jej dokładnie dwanaście kropli, które odmierzył z wielką uwagą przy pomocy pipetki. Na sam koniec dla dopełnienia eliksiru sięgnął po dwa pióra białego gołębia. Trzymając pióra nad kociołkiem podpalił je, pilnując jednak aby pierze jedynie żarzyło się, nie zaś płonęło pełnym płomieniem. Trzymał je nisko nad kociołkiem tak, aby cały popiół z piór opadł do mikstury. Chwycił potem za łyżkę i zamieszał, dwadzieścia dwa razy w prawo i dwadzieścia jeden razy w lewo.
| Eliksir przeciwbólowy (ST 45)
trzy roślinne: płatki ciemiernika (serce, podwojone), olej migdałowy, korzeń żeń-szenia
dwie zwierzęce: pióra białego gołębia, ślina niuchacza
Po porcjowaniu eliksiru Norweg po raz kolejny wyczyścił kociołek i instrumentarium, z którego korzystał. Po osuszeniu kociołka napełnił go znów wodą do połowy objętości i postawił go na ogniu. Czekając aż woda się zagotuje Ingisson wyciągnął z jednej z szuflad słoik z korzeniem żeń-szenia i wybrał z niego odpowiednio duży kawałek. Zważył go dla pewności i po dobraniu jeszcze kawałka zabrał się za obieranie korzenia. Wziął następnie tarkę i starł składnik na papkę, którą wrzucił do gotującej się wody. Jako kolejne wyjął pudełeczko z płatkami ciemiernika, których wybrał osiem i rzucił na powierzchnię bulgoczącego płynu. Zmniejszył nieco rozmiar płomieni przed dodaniem następnego składnika, którym były cztery łyżeczki oleju migdałowego. Alchemik wziął głęboki oddech przy odmierzaniu ingrediencji, na chwilę rozkoszując się roznoszącym się w powietrzu przyjemnym zapachem olejku. Nie mógł stać tak w nieskończoność, więc zakorkował na powrót buteleczkę i sięgnął po flakon ze śliną niuchacza. Potrzebował jej dokładnie dwanaście kropli, które odmierzył z wielką uwagą przy pomocy pipetki. Na sam koniec dla dopełnienia eliksiru sięgnął po dwa pióra białego gołębia. Trzymając pióra nad kociołkiem podpalił je, pilnując jednak aby pierze jedynie żarzyło się, nie zaś płonęło pełnym płomieniem. Trzymał je nisko nad kociołkiem tak, aby cały popiół z piór opadł do mikstury. Chwycił potem za łyżkę i zamieszał, dwadzieścia dwa razy w prawo i dwadzieścia jeden razy w lewo.
| Eliksir przeciwbólowy (ST 45)
trzy roślinne: płatki ciemiernika (serce, podwojone), olej migdałowy, korzeń żeń-szenia
dwie zwierzęce: pióra białego gołębia, ślina niuchacza
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Ingisson zerkał z ciekawością do kociołka w miarę tego, jak czyścił pozostał przyrządy, których używał do przygotowania wywaru. Eliksir przeciwbólowy stał sobie spokojnie na niewielkim ogniu, powoli wytracając barwę. W powietrzu zaczął roznosić się zapach cytrusów: najpierw nieśmiało, później przybierał na sile, żeby ostatecznie stać się tak intensywnym żeby wypełnić swoją wonią całą szopę, a i pewnie wylać się na zewnątrz. Ingisson osuszył więc przyrządy i zdjął kociołek z ognia i zabrał się za rozlewanie eliksiru przeciwbólowego do fiolek. Zakorkował je skrupulatnie i każdą opisał, odstawiając na właściwą półkę. Wziął się następnie za kociołek, który po raz kolejny dokładnie wymył i osuszył oraz napełnił wodą do ćwierci objętości. Została mu jeszcze jedna mikstura do przygotowania, po niej zamierzał zrobić sobie chwilę przerwy i zająć się pozostałymi eliksirami, które miał dziś jeszcze przygotować.
Norweg zaczął podgrzewać wodę w kociołku i sięgnął do szuflady, w której wczoraj umieścił słoiczek z czułkami szczuroszczeta zamarynowanymi w żółci niedźwiedzia. Czułki w ten sposób stawały się bardziej gąbczaste i miękkie, przez co łatwiej się wygotowywały, a żółć niedźwiedzia nieco się neutralizowała. Åsbjørn wrzucił delikatnie całą zawartość słoiczka do kociołka i zamierzał w jego wnętrzu przy pomocy drewnianej łyżki: trzy razy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara i dwukrotnie w kierunku przeciwnym. Zmniejszył płomień pod dnem kociołka i wyłuskał ze swoich zapasów słój ze szczurzymi śledzionami. wyjął jedną, dorodną i z plaśnięciem rzucił na deskę do krojenia. Poszatkował ją dokładnie i dorzucił do przygotowywanego wywaru. Kolejnym składnikiem była chińska kąsająca kapusta. Norweg nie darzył jej wybitną sympatią, jednak w marynatach sprawdzała się jak znalazł. Kiedy otworzył szafkę usłyszał dochodzące z jej wnętrza niezadowolone pomruki. Wysunął schowaną tam skrzynkę i prędko pochwycił jedną główkę kapusty i jeszcze prędzej odarł ją z dwóch liści. Warzywo oczywiście nie było zachwycone i nim Ingisson wrzucił je z powrotem do skrzynki zdążyło pokąsać go w dwa palce. Norweg czym prędzej zatrzasnął szafkę za kapustą i zabrał się za zmielenie pozyskanych liści. Przygotowaną w ten sposób papkę dodał do kociołka i nieco zwiększył płomień przed dodaniem ostatniego składnika. Wyciągnął flakon z krwią salamandry i przy pomocy pipety odmierzył trzy krople cieczy. Wziął następnie łyżkę i zamieszał raz w prawo i pięć razy w lewo, po czym sięgnął po parę fiolek, które zaczął już opisywać. Musiał poczekać na efekt swoich działań parę minut, więc w czasie jak eliksir dochodził na średnim ogniu Ingisson zabrał się za sprzątanie.
| Marynowana narośl ze szczuroszczeta (ST 70)
jedna roślinna: chińska kąsająca kapusta
cztery zwierzęce: czułki szczuroszczeta (serce), żółć niedźwiedzia, śledziona szczura, krew salamandry
| zt, o ile nie wybuchnę
Norweg zaczął podgrzewać wodę w kociołku i sięgnął do szuflady, w której wczoraj umieścił słoiczek z czułkami szczuroszczeta zamarynowanymi w żółci niedźwiedzia. Czułki w ten sposób stawały się bardziej gąbczaste i miękkie, przez co łatwiej się wygotowywały, a żółć niedźwiedzia nieco się neutralizowała. Åsbjørn wrzucił delikatnie całą zawartość słoiczka do kociołka i zamierzał w jego wnętrzu przy pomocy drewnianej łyżki: trzy razy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara i dwukrotnie w kierunku przeciwnym. Zmniejszył płomień pod dnem kociołka i wyłuskał ze swoich zapasów słój ze szczurzymi śledzionami. wyjął jedną, dorodną i z plaśnięciem rzucił na deskę do krojenia. Poszatkował ją dokładnie i dorzucił do przygotowywanego wywaru. Kolejnym składnikiem była chińska kąsająca kapusta. Norweg nie darzył jej wybitną sympatią, jednak w marynatach sprawdzała się jak znalazł. Kiedy otworzył szafkę usłyszał dochodzące z jej wnętrza niezadowolone pomruki. Wysunął schowaną tam skrzynkę i prędko pochwycił jedną główkę kapusty i jeszcze prędzej odarł ją z dwóch liści. Warzywo oczywiście nie było zachwycone i nim Ingisson wrzucił je z powrotem do skrzynki zdążyło pokąsać go w dwa palce. Norweg czym prędzej zatrzasnął szafkę za kapustą i zabrał się za zmielenie pozyskanych liści. Przygotowaną w ten sposób papkę dodał do kociołka i nieco zwiększył płomień przed dodaniem ostatniego składnika. Wyciągnął flakon z krwią salamandry i przy pomocy pipety odmierzył trzy krople cieczy. Wziął następnie łyżkę i zamieszał raz w prawo i pięć razy w lewo, po czym sięgnął po parę fiolek, które zaczął już opisywać. Musiał poczekać na efekt swoich działań parę minut, więc w czasie jak eliksir dochodził na średnim ogniu Ingisson zabrał się za sprzątanie.
| Marynowana narośl ze szczuroszczeta (ST 70)
jedna roślinna: chińska kąsająca kapusta
cztery zwierzęce: czułki szczuroszczeta (serce), żółć niedźwiedzia, śledziona szczura, krew salamandry
| zt, o ile nie wybuchnę
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 50
'k100' : 50
Norweg wstał wcześnie, jak to przeważnie miał w zwyczaju. Odciągały go od tego utartego rytmu tylko pewne wyjątkowe przypadki, nagłe i niezaplanowane. Albo właśnie zaplanowane i bardzo ważne, zdecydowanie ważniejsze niż przyzwyczajenia alchemika. Ten konkretny schemat wczesnego rozpoczynania dnia miał swoje plusy w czasie kiedy, tak jak dzisiaj, potrzebował zrobić coś przed udaniem się do Munga. Miał dziś dość krótka listę eliksirów do uwarzenia dla Zakonników, toteż nie stresował się niepotrzebnie, że będzie musiał odłożyć coś na później. Lubił przysiąść do czegoś raz a porządnie. Skoncentrowanie na zadaniu, skupienie, brak rozpraszających myśli i presji były tym, co zdecydowanie przyspieszało wszelką pracę: nie tylko nad miksturami.
Po przekroczeniu progu szopy odetchnął, czując jak atmosfera pracy, pachnąca ziołami i drewnem, ogarnia go od stóp do głowy. Jako pierwszą postanowił uwarzyć eliksir odtworzenia, o który poprosił go Archibald Prewett. Czynności, których podjął się następnie miał już wtłoczone w krwioobieg. Nalał wody do kociołka i ustawił go na średnim ogniu żeby bez pośpiechu woda osiągnęła odpowiednią do warzenia temperaturę. W międzyczasie naszykował drewnianą deskę do krojenia, która choć nosiła na sobie liczne ślady po cięciu noża to zawsze była wyszorowana do czystości. Sięgnął po pudełeczko, w którym od wczoraj na zielonym liściu pasły się trzy grube gąsienice kupione dzień wcześniej w aptece. Wytrząsnął je na deskę i bez mrugnięcia okiem rozkroił wijące się robaczki na pół, po czym jednym ruchem zagarnął jeszcze ruszające się truchełka na ostrze noża i przerzucił do parującej już wody. Następnie sięgnął po słój z popiołem feniksa, przy pomocy miarki przesypując do kociołka jedną porcję tej niezwykle cennej ingrediencji. Zamieszał dużą, drewnianą łyżką trzy razy w lewo, po czym wśród fiolek i pudełeczek wyszukał suszone liście brzozy, które na drobno rozkruszył dodając je do kociołka. Odmierzył następnie pięć kropli olejku sandałowego, a następnie dodał do gorącego wywaru łyżeczkę oleju rycynowego. Zamieszał siedem razy w lewo, a na koniec ostrożnie wrzucił do mikstury włos Justine, a zaraz za nim fiolkę jej krwi, wymierzoną na wyhodowanie nowego języka. Zamieszał następnie cztery razy w lewo, a na koniec trzy razy w prawo, czekając aż znad złotego kociołka zacznie unosić się charakterystyczny zapach zwiastujący powodzenie.
| Eliksir odtworzenia, język dla Justine Tonks (ST 50)
ingrediencje zwierzęce (2): popiół feniksa (serce), gąsienice
ingrediencje roślinne (3): liście brzozy, olejek sandałowy, olej rycynowy
ingrediencje dodatkowe: włos Justine, krew Justine
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Para buchająca z kociołka zaczęła gęstnieć, a wokół alchemika zamiast korzenno-ziołowego zapachu zaczęła unosić się wyraźna woń formaliny. Ingisson z wielką uwagą zagasił ogień pod kociołkiem i zaczął ostudzać miksturę do temperatury pokojowej, po czym przelał ją do słoja na tyle dużego, aby pomieścić całą mętną, zabarwioną od krwi ciecz. Norweg wiedział, że w czasie następnych dwudziestu ośmiu dni rozproszone cząsteczki zaczną się zbierać i zlepiać, aby ostatecznie utworzyć całkiem nowy organ. Język, który następnie Prewett przeszczepi na jego prawowite miejsce.
Norweg odłożył cenny słój w zacienione miejsce i zabrał się do dalszej pracy. Jako kolejny warzył eliksir uspokajający. Wpierw wyczyścił wszystkie przyrządy: nóż, deskę, łyżkę oraz, naturalnie, kociołek, który zaraz na nowo zapełnił wodą. Rozpalił ogień i zaczął od dodania serca: łyżki świeżej ropy czyrakobulwy. Miała przegotować się dokładnie w czasie, kiedy obróbce poddał dziesięć czarnych jagód. Wrzucił je do moździerza i zaczął ucierać na pastę, dodając w czasie tego procesu łącznie osiem kropli syropu z trzminorka. Papkę przełożył do kociołka i zamieszał tworzący się wywar: pięć razy w lewo i pięć razy w prawo. Po tym odszedł na moment od alchemicznego stołu, w poszukiwaniu kolejnych ingrediencji udając się wgłąb szopy. Regały w tamtej części nie były bynajmniej ani trochę zakurzone czy zaniedbane: Norweg tyle pracował przy miksturach, że praktycznie codziennie zaglądał we właściwie każdy kąt swojej przydomowej pracowni. Po krótkiej chwili wypełnionej dźwiękami bulgoczącego kociołka i szurania otwieranych szuflad wrócił do kociołka. Z uwagą spalił na popiół przyniesione pióro kruka, a ten opadł wprost do warzonej mikstury. Finalną ingrediencją, na której użycie zdecydował się Norweg, była melisa. Alchemik zebrał garść ususzonych liści i w osobnym naczyniu przyrządził z nich mocny napar. Zapach skojarzył mu się mimowolnie z Forsythią i jej ostatnią wizytą. Ingisson prychnął jednak cicho pod nosem, nie pozwalając sobie na rozproszenie się. Jedna marka naparu trafiła do warzonego eliksiru, który wystarczyło teraz zamieszać dwanaście razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i czekać na efekty.
| Eliksir uspokajający (ST 50)
ingrediencje zwierzęce (2): syrop z trzminorka, pióro kruka
ingrediencje roślinne (3): ropa czyrakobulwy (serce), czarne jagody, melisa
Norweg odłożył cenny słój w zacienione miejsce i zabrał się do dalszej pracy. Jako kolejny warzył eliksir uspokajający. Wpierw wyczyścił wszystkie przyrządy: nóż, deskę, łyżkę oraz, naturalnie, kociołek, który zaraz na nowo zapełnił wodą. Rozpalił ogień i zaczął od dodania serca: łyżki świeżej ropy czyrakobulwy. Miała przegotować się dokładnie w czasie, kiedy obróbce poddał dziesięć czarnych jagód. Wrzucił je do moździerza i zaczął ucierać na pastę, dodając w czasie tego procesu łącznie osiem kropli syropu z trzminorka. Papkę przełożył do kociołka i zamieszał tworzący się wywar: pięć razy w lewo i pięć razy w prawo. Po tym odszedł na moment od alchemicznego stołu, w poszukiwaniu kolejnych ingrediencji udając się wgłąb szopy. Regały w tamtej części nie były bynajmniej ani trochę zakurzone czy zaniedbane: Norweg tyle pracował przy miksturach, że praktycznie codziennie zaglądał we właściwie każdy kąt swojej przydomowej pracowni. Po krótkiej chwili wypełnionej dźwiękami bulgoczącego kociołka i szurania otwieranych szuflad wrócił do kociołka. Z uwagą spalił na popiół przyniesione pióro kruka, a ten opadł wprost do warzonej mikstury. Finalną ingrediencją, na której użycie zdecydował się Norweg, była melisa. Alchemik zebrał garść ususzonych liści i w osobnym naczyniu przyrządził z nich mocny napar. Zapach skojarzył mu się mimowolnie z Forsythią i jej ostatnią wizytą. Ingisson prychnął jednak cicho pod nosem, nie pozwalając sobie na rozproszenie się. Jedna marka naparu trafiła do warzonego eliksiru, który wystarczyło teraz zamieszać dwanaście razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i czekać na efekty.
| Eliksir uspokajający (ST 50)
ingrediencje zwierzęce (2): syrop z trzminorka, pióro kruka
ingrediencje roślinne (3): ropa czyrakobulwy (serce), czarne jagody, melisa
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asbjorn Ingisson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
Pracownia w szopie
Szybka odpowiedź