Jadalnia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Jadalnia
Ciemne pomieszczenie z boazerią. Nad drzwiami wejściowymi znajduje się dewiza rodu (Per aspera ad astra). Wielki drewniany stół „ugina się” pod ciężarem kwiatów, którym jest ozdobiony. W samym pomieszczeniu znajdują się rozmaite rośliny, przede wszystkim wrzosy z ogrodu. Na półkach znajduje się pełno świec, które najczęściej przyjmują motyw kwiatowy. Na podłodze znajduje się przyjemny w dotyku ciemnoniebieski dywan. Na suficie znajduje się herb rodowy Macmillanów. Naprzeciw okna znajduje się szary kominek z kamienia. Drzwi do kuchni ukryte są poprzez upodobnienie ich do ciemnych, drewnianych ścian. Z okien można dostrzec bramę wejściową.
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Nagłe wyznanie Steffena oderwało spojrzenie Alexandra od Archibalda. Szaroniebieskie tęczówki skupiły się na postaci rówieśnika, kiedy ten popełniał swój monolog. Sam Farley niestety wiedział o klątwach właściwie tyle, co nic. W Mungu czasem zdarzały się przypadki ludzi, których uzdrowiciele nie byli w stanie w jakikolwiek sposób wyleczyć pomimo wielu długich, męczących prób i docierania właściwie na skraj zawodowej wiedzy a testowania jakichś wątpliwych terapii zakrawających o praktyki samozwańczych znachorów. W takich właśnie sytuacjach obsada szpitala wzywała na pomoc łamaczy klątw aby wykluczyć lub potwierdzić możliwość tego, że zamiast dziwnej magicznej choroby pacjent zmagał się z przekleństwem.
Jak widać takie sytuacje miały miejsce nie tylko w odrapanych ścianach szpitala świętego Munga, ale były po prostu elementem życia każdego czarodzieja parającego się zdrowiem i życiem innych ludzi. Diagnoza Alexandra była błędna, jednak...
– Pomogę Ci, Steffen. Na pewno to rozwikłasz – przyznał czarodziejowi, po czym zwrócił się do Lorraine i obdarzył ją ciepłym uśmiechem. – Wszystko będzie dobrze, Lori – powiedział i przelotnie złapał jedną z jej dłoni, gdy ta oderwała się od przeszukiwania szat spetryfikowanego lorda nestora. Prędkim zaciśnięciem palców chciał przekazać czarownicy odrobinę wsparcia, tak samo jak i ona nie raz i nie dwa była dla niego, czasem wcielając się w rolę jakby zastępczej matki. Uwolnił jednak prędko jej rękę i ponownie uniósł różdżkę wycelowując ją w Archibalda.
– Esposas – wymówił raz jeszcze inkantację. Bardzo chciał, aby jego kuzyn został jak najszybciej uwolniony spod złego uroku. Merlinie, ta klątwa... co, jeżeli zamiast na ślubie uaktywniła się w Weymouth? Tam, gdzie wśród licznych komnat łatwo było o zniknięcie innym z oczu. Co, jeżeli Prewett obróciłby się także przeciwko własnym dzieciom? Alexander zadrżał niezauważalnie pod szatą i skupił się na tym, aby nie rozmyślać teraz o makabrycznych obrazkach, które na szczęście nie miały się ziścić. Jedyne co go zastanawiało to fakt, że akurat Prewett padł czyjąś ofiarą. Podejrzenia Alexa orbitowały wokół świata polityki: Steffen słusznie wspomniał, że poza skrzywdzeniem rodziny ktoś mógł też chcieć zniszczyć wesele, które bądź co bądź było wydarzeniem skupiającym właściwie całą część promugolskiej szlachty w jednym miejscu. Było ich o wiele mniej niż konserwatystów, więc właściwie każdy rozpad w tym niewielkim promugolskim sojuszu byłby dotkliwą stratą. Szaleństwo jednego z nestorów i publiczne przejawy agresji albo, jeżeli nie zainterweniowaliby prędzej, morderstwo i atak na kogoś z gospodarzy mógłby skutkować wiekową urazą pomiędzy rodami. A dziś jak nigdy wcześniej potrzebowali aby zakopać dawne topory wojenne i wyjaśnić zaistniałe przed pokoleniami nieporozumienia.
Jak widać takie sytuacje miały miejsce nie tylko w odrapanych ścianach szpitala świętego Munga, ale były po prostu elementem życia każdego czarodzieja parającego się zdrowiem i życiem innych ludzi. Diagnoza Alexandra była błędna, jednak...
– Pomogę Ci, Steffen. Na pewno to rozwikłasz – przyznał czarodziejowi, po czym zwrócił się do Lorraine i obdarzył ją ciepłym uśmiechem. – Wszystko będzie dobrze, Lori – powiedział i przelotnie złapał jedną z jej dłoni, gdy ta oderwała się od przeszukiwania szat spetryfikowanego lorda nestora. Prędkim zaciśnięciem palców chciał przekazać czarownicy odrobinę wsparcia, tak samo jak i ona nie raz i nie dwa była dla niego, czasem wcielając się w rolę jakby zastępczej matki. Uwolnił jednak prędko jej rękę i ponownie uniósł różdżkę wycelowując ją w Archibalda.
– Esposas – wymówił raz jeszcze inkantację. Bardzo chciał, aby jego kuzyn został jak najszybciej uwolniony spod złego uroku. Merlinie, ta klątwa... co, jeżeli zamiast na ślubie uaktywniła się w Weymouth? Tam, gdzie wśród licznych komnat łatwo było o zniknięcie innym z oczu. Co, jeżeli Prewett obróciłby się także przeciwko własnym dzieciom? Alexander zadrżał niezauważalnie pod szatą i skupił się na tym, aby nie rozmyślać teraz o makabrycznych obrazkach, które na szczęście nie miały się ziścić. Jedyne co go zastanawiało to fakt, że akurat Prewett padł czyjąś ofiarą. Podejrzenia Alexa orbitowały wokół świata polityki: Steffen słusznie wspomniał, że poza skrzywdzeniem rodziny ktoś mógł też chcieć zniszczyć wesele, które bądź co bądź było wydarzeniem skupiającym właściwie całą część promugolskiej szlachty w jednym miejscu. Było ich o wiele mniej niż konserwatystów, więc właściwie każdy rozpad w tym niewielkim promugolskim sojuszu byłby dotkliwą stratą. Szaleństwo jednego z nestorów i publiczne przejawy agresji albo, jeżeli nie zainterweniowaliby prędzej, morderstwo i atak na kogoś z gospodarzy mógłby skutkować wiekową urazą pomiędzy rodami. A dziś jak nigdy wcześniej potrzebowali aby zakopać dawne topory wojenne i wyjaśnić zaistniałe przed pokoleniami nieporozumienia.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Próba rzucenia zaklęcia pętającego Archibalda nie powiodła się Steffenowi, za to świetnie poradził sobie Alexander. Nadgarstki i kostki lorda Prewetta zostały połączone magicznymi kajdanami o wyjątkowo potężnej mocy.
| Na odpis 48h.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k10 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Archibald, ST wybudzenia się z Petrificusa Alexandra wynosi (10+8+8+8+1+3+9+6+5) x2= 116. Do rzutu dolicza się biegłość odporności magicznej.
Archibald: 158/208; kara: -10
-50 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
| Na odpis 48h.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k10 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Archibald, ST wybudzenia się z Petrificusa Alexandra wynosi (10+8+8+8+1+3+9+6+5) x2= 116. Do rzutu dolicza się biegłość odporności magicznej.
Archibald: 158/208; kara: -10
-50 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
Zaklęcie wystrzeliło z różdżki i momentalnie wyczarowało kajdany, które ciasno spętały ręce i nogi Prewetta. Alexander spojrzał wtedy na pozostałych zgromadzonych, wyjątkowo długie spojrzenie – w porównaniu do pozostałych – posłał Isabelli i Idzie. Wiedział, że panna Lupin zachowa opanowanie, sam starał się emanować spokojem. To o Isabellę się martwił i lekko miał za złe Steffenowi to, że ten postanowił wciągnąć ją w to wszystko za sobą. Ale cóż, za samym Farleyem pojawiła się tu Ida, więc właściwie obaj mieli po równo za uszami.
– Będę go wybudzał – powiedział zaraz, lecz w pół gestu dłoni zatrzymał się i spojrzał na żonę swojego kuzyna. – Lorraine, nie naraziliście się aby nikomu w ostatnim czasie? Cokolwiek, jakkolwiek? – zapytał, uświadomiwszy sobie, że właściwie poprzednim razem Steffen nie otrzymał odpowiedzi. Lady Prewett na pewno nie było w tej chwili łatwo i nie winił jej za nic, jednak pytanie to było aż nader istotne, żeby pozostało bez odpowiedzi. Zaraz po tym uniósł różdżkę i zdjął zaklęcie Petrificus z Archibalda.
– Będę go wybudzał – powiedział zaraz, lecz w pół gestu dłoni zatrzymał się i spojrzał na żonę swojego kuzyna. – Lorraine, nie naraziliście się aby nikomu w ostatnim czasie? Cokolwiek, jakkolwiek? – zapytał, uświadomiwszy sobie, że właściwie poprzednim razem Steffen nie otrzymał odpowiedzi. Lady Prewett na pewno nie było w tej chwili łatwo i nie winił jej za nic, jednak pytanie to było aż nader istotne, żeby pozostało bez odpowiedzi. Zaraz po tym uniósł różdżkę i zdjął zaklęcie Petrificus z Archibalda.
-Dziękuję. - z wdzięcznością zwrócił się do Alexa, nieświadom, że ten obwinia go o pakowanie w cokolwiek Isabelli. Przecież sama za nim pobiegła!
Z satysfakcją zauważył, że lorda Prewetta oplatają kajdany. Lord Selwyn, znaczy lord Farley, znaczy Alex był potężnym czarodziejem i nie należało mu się narażać! Pomimo unieruchomienia odpetryfikowywanego Archibalda, Steffen nadal odczuwał jednak podskórny niepokój. Co, jeśli nestor będzie tak obrażony lub omamiony klątwą, że nic im nie powie? Cattermole postanowił improwizować, chcąc, aby przeklęty lord zaufał przynajmniej jemu.
-Amicus! - spróbował rzucić zaklęcie, celując w Archibalda. Wiedział, że w pojedynkach uniemożliwia ono atak, ale nigdy nie miał okazji... porozmawiać z kimś pod działaniem Amicusa. Czy magia może sprawić, że lord weźmie go za kogoś przyjaznego?
Uśmiechnął się przyjaźnie, dla wzmożenia efektu!
-Witamy wśród... niesparaliżowanych, panie lordzie nestorze! Słyszał lord wszystko, co powiedzieliśmy? Może nam lord coś powiedzieć o swoich ostatnich kontaktach, przedmiotach z którymi miał lord do czynienia? - uśmiechnął się przymilnie, mówiąc powoli i wyraźnie, tak jakby właśnie zwracał się do kogoś po Regressio.
Z satysfakcją zauważył, że lorda Prewetta oplatają kajdany. Lord Selwyn, znaczy lord Farley, znaczy Alex był potężnym czarodziejem i nie należało mu się narażać! Pomimo unieruchomienia odpetryfikowywanego Archibalda, Steffen nadal odczuwał jednak podskórny niepokój. Co, jeśli nestor będzie tak obrażony lub omamiony klątwą, że nic im nie powie? Cattermole postanowił improwizować, chcąc, aby przeklęty lord zaufał przynajmniej jemu.
-Amicus! - spróbował rzucić zaklęcie, celując w Archibalda. Wiedział, że w pojedynkach uniemożliwia ono atak, ale nigdy nie miał okazji... porozmawiać z kimś pod działaniem Amicusa. Czy magia może sprawić, że lord weźmie go za kogoś przyjaznego?
Uśmiechnął się przyjaźnie, dla wzmożenia efektu!
-Witamy wśród... niesparaliżowanych, panie lordzie nestorze! Słyszał lord wszystko, co powiedzieliśmy? Może nam lord coś powiedzieć o swoich ostatnich kontaktach, przedmiotach z którymi miał lord do czynienia? - uśmiechnął się przymilnie, mówiąc powoli i wyraźnie, tak jakby właśnie zwracał się do kogoś po Regressio.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Alexander zdjął rzuconego przez siebie petryficusa z Archibalda. Prewett, który przez cały czas był świadomy niegodziwości, które towarzysze chcieli lub mu uczynili; który słyszał wszystkie rozmowy jakie miały miejsce wokół niego mógł w końcu poruszyć wpierw nieco odrętwiałymi palcami, a później dłońmi i w końcu resztą ciała. Przy próbie pionizacji lekko zawróci mu się w głowie, lecz uczucie będzie chwilowe. Niepokój wciąż mu towarzyszył, podobnie jak negatywne nastawienie — doskonale wiedział, że ludzie, którzy go otaczali wystawili go na pośmiewisko. Spętany magicznymi kajdanami nie mógł za wiele uczynić.
Zaklęcie Steffena okazało się zbyt słabe, by mogło wpłynąć na zachowanie Prewetta.
| Na odpis 48h.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Archibald: esposas
Archibald: 158/208; kara: -10
-50 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
Zaklęcie Steffena okazało się zbyt słabe, by mogło wpłynąć na zachowanie Prewetta.
| Na odpis 48h.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Archibald: esposas
Archibald: 158/208; kara: -10
-50 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
Lorraine chciałaby wierzyć w słowa łamacza klątw i gwardzisty. Chciałaby wierzyć, że ich wspólne działania sprawią, że Archie wróci do zdrowia. Nie wiedziała kto mógłby rzucić na męża klątwę. Mieli wielu wrogów. Czarodzieje znali ich polityczne poglądy, a wspieranie mugolskiego świata było teraz bardzo niebezpieczne. Bez względu na wszystko chcieli w tym uczestniczyć. Nie bali się konsekwencji, ale czy w ogóle kiedykolwiek prawdziwych doświadczyli? Oczywiście stracili wielu bliskich. Każdego dnia patrzyli na cierpienie ludzi, którym wiele zostało już odebrane. Teraz jednak znaleźli się w sytuacji, która dotykała ich bezpośrednio. Co jeśli klątwa ujawniłaby się, gdy byliby w domu? Sami lub co gorsza z dziećmi? Co jeśli Prewett targany nienawiścią posunąłby się do czegoś o wiele straszniejszego niż publiczne duszenie jej? Blondynka wiedziała, że na tym to wszystko by się nie skończyło, gdyby Farley nie przyszedłby jej z pomocą. Nie chciała nawet myśleć do czego byłby się w stanie posunąć. Nie chciała nawet myśleć co mogłoby spotkać ją i dzieci. Myśleli, że konsekwencje ich nie dotyczą? Czy byli ludźmi, którzy nie mieli nic do stracenia, a może zwyczajnie bagatelizowali wszystko, bo przecież nie doświadczyli tego na własnej skórze. - Nie - odpowiedziała od razu - Nie wiem. Przynajmniej ja o niczym takim nie wiem. - nie wiedziała co mogło się wydarzyć. Komu mógłby się narazić Archie? Ona przecież specjalnie przez jakiś czas wszystko sobie odpuściła, by nie narażać dzieci.
Patrząc jak gwardzista ściąga zrzucone z męża zaklęcie odetchnęła głośniej. Bała się jak ten zareaguje choć nadal pozostawał skrępowany. Nie było tak, że się bała go samego, ale chyba miała nadzieje, że jednak obejdzie się bez łamania klątw, a to wszystko okaże się być jedynie krótkim urokiem, który tak samo jak regressio już zdążył skończyć swe działanie. Szlachcianka spojrzała na męża z rysującym się na twarzy powątpiewaniem. Wiedziała, że powinna trzymać się na uboczu. Dać mu powiedzieć jedno słowo i przekonać się w jakim miejscu teraz się znajdują. Z drugiej strony skoro słyszał o czym rozmawiają to czy nadal będzie odbierał ich jako wrogów chcących zrobić mu krzywdę? Śmiać się z niego? – Archie? – zaczęła choć jej głos złamał się na niemym pytaniu. Nie wytrzymała. Musiała to usłyszeć. – Archie kto mógł rzucić na ciebie klątwę? Co robiłeś w ostatnich dniach? Powiedz nam proszę. – dodała uspokajającym tonem. Wiedziała, że prócz tego nie może zrobić nic więcej. Tylko łamacz klątw mógł teraz pomóc Prewettowi.
Patrząc jak gwardzista ściąga zrzucone z męża zaklęcie odetchnęła głośniej. Bała się jak ten zareaguje choć nadal pozostawał skrępowany. Nie było tak, że się bała go samego, ale chyba miała nadzieje, że jednak obejdzie się bez łamania klątw, a to wszystko okaże się być jedynie krótkim urokiem, który tak samo jak regressio już zdążył skończyć swe działanie. Szlachcianka spojrzała na męża z rysującym się na twarzy powątpiewaniem. Wiedziała, że powinna trzymać się na uboczu. Dać mu powiedzieć jedno słowo i przekonać się w jakim miejscu teraz się znajdują. Z drugiej strony skoro słyszał o czym rozmawiają to czy nadal będzie odbierał ich jako wrogów chcących zrobić mu krzywdę? Śmiać się z niego? – Archie? – zaczęła choć jej głos złamał się na niemym pytaniu. Nie wytrzymała. Musiała to usłyszeć. – Archie kto mógł rzucić na ciebie klątwę? Co robiłeś w ostatnich dniach? Powiedz nam proszę. – dodała uspokajającym tonem. Wiedziała, że prócz tego nie może zrobić nic więcej. Tylko łamacz klątw mógł teraz pomóc Prewettowi.
nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
Odpowiedź Lorraine Alexander przyjął kiwnięciem głową i małym zamyślonym grymasem połączonym zaciśnięciem ust. Jego nos znów odezwał się nieznacznym bólem, ale Farley miał to dość mocno w poważaniu: w porównaniu z ranami, które odnosił to uderzenie było wręcz pieszczotą.
Zdjął w końcu zaklęcie petryfikujące z Prewetta i zaczął uważnie obserwować jego ruchy. Alexander czuł przy tym dziwną mieszankę uczuć: niepokój połączony ze strachem o Archibalda i jego rodzinę, wstyd za własne nie do końca przemyślane działania (jak to właściwie wytknął Ulysses, chociaż tu Alex sądził, że racja leżała gdzieś po środku) i nieznacznie zarysowaną ciekawość. Nie znał się na klątwach, dlatego więc z zainteresowaniem zerknął na Steffena, który w rzeczonych się specjalizował. Uzdrowiciel trzymał przy tym wciąż różdżkę w dłoni, z której raz jeszcze zdecydował się zrobić użytek.
– Paxo Maxima – wymówił inkantację, rzucając uspokajający czar na Archibalda. Miał przy tym cichą nadzieję, że rudy toksykolog nie skorzysta z okazyjnej bliskości i się na niego nie rzuci.
Zdjął w końcu zaklęcie petryfikujące z Prewetta i zaczął uważnie obserwować jego ruchy. Alexander czuł przy tym dziwną mieszankę uczuć: niepokój połączony ze strachem o Archibalda i jego rodzinę, wstyd za własne nie do końca przemyślane działania (jak to właściwie wytknął Ulysses, chociaż tu Alex sądził, że racja leżała gdzieś po środku) i nieznacznie zarysowaną ciekawość. Nie znał się na klątwach, dlatego więc z zainteresowaniem zerknął na Steffena, który w rzeczonych się specjalizował. Uzdrowiciel trzymał przy tym wciąż różdżkę w dłoni, z której raz jeszcze zdecydował się zrobić użytek.
– Paxo Maxima – wymówił inkantację, rzucając uspokajający czar na Archibalda. Miał przy tym cichą nadzieję, że rudy toksykolog nie skorzysta z okazyjnej bliskości i się na niego nie rzuci.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Przez kilka chwil działy się rzeczy, które Bella oglądała z zaintrygowaniem, ale i niemniejszym lękiem o dwóch kuzynów, o drogiego Steffena i zatroskaną damę. Cokolwiek zdołało skrzywdzić nestora, mogło atakować dalej jego duszę. Młodzi eksperci działali szybko, szczurzy chłopiec był w swoim żywiole, więc nie chciała zamęczać go zadawaniem dodatkowych pytań. Nawet i bez niektórych spojrzeń wiedziała, że zbytnie wychylanie się z ciekawością z pewnością zaszkodzi płynnym działaniom, że niewiadoma magia mogła sprawić ból nie tylko Prewettom, ale i każdemu, kto zbliżył się do niej za bardzo. Dlatego Bella nie czyniła niczego, co mogłoby przynieść stratę i wywołać gniew pozostałych. Pragnęła, by sprawa została rozwiązana jak najszybciej, by serca pełne troski zdołały zwolnić i powrócić do świętowania. Nie mogli, nikt z nich nie mógł o tym myśleć, kiedy widmo klątwy unosiło się ponad Archibaldem. Łamiący się głos jego żony ścisnął mocno coś wewnątrz Belli. Jak bardzo musiała go kochać, jak bardzo byli sobie pisani, wierni, nierozłączni. Dlatego też nikt nie uwierzyłby w samoistne, naturalne pogwałcenie miłości, w słuszność czerwonych śladów na szyi jasnowłosej szlachcianki. Gdyby coś takiego przytrafiłoby się jej, broniłaby ukochanego za wszelką cenę, wierząc sercu, a nie faktom zmanipulowanym przez zagadkowe uroki. Potrząsnęła lekko głową i odwróciła spojrzenie od tych smutnych twarz. Poczuła, że blednie zasmucona i przejęta tak niezwykłą historią. To nie powinno się wydarzyć, w czasie największej uroczystości zakochanych Macmillanów. Zerknęła wreszcie na przebudzonego lorda. Czy już był sobą? Czy proszący głos żony zdoła skłonić go do współpracy? Może zechce podzielić się wskazówkami, które pomogą Cattermolowi zdjąć wstrętną klątwę. Mimo nieustającego niebezpieczeństwa Bella chciała być tutaj z nimi. Wszyscy byli przecież jej rodziną i chociaż nie miała żadnych wyjątkowych umiejętności, którymi mogła się przysłużyć, obiecała sobie niesłyszalnie wspierać wszystkich, choćby cichą wiarą. Również Prewetta, bo przecież ten dobry, słuszny kuzyn wciąż gdzieś tam w nim był. Taką miała nadzieję. Wyobrażała sobie, jak wielką ulgę poczują z chwilą, kiedy cała sprawa zostanie rozwiązana.
Steffen wyczerpał już swój monolog na temat klątw i zerknął kontrolnie na Bellę. Wydawała się smutna i przejęta. Pewnie nie tak chciała spędzić wesele - pamiętał, jak obawiała się towarzyskiego skandalu i jak sam obiecał jej dobrą zabawę i bezpieczeństwo. Tymczasem wplątali się w kolejny towarzyski skandal, na szczęście nieswój - ale Cattermole nagle zdał sobie sprawę, że oprócz gorącego uczucia do Isabelli, kieruje nim w życiu coś jeszcze. Chęć niesienia pomocy, odruchowa. Nigdy nie myślał o sobie świadomie jako o altruiście (widać był na to zbyt skromny), ale Tiara Przydziału przydzieliła go do Gryffindoru, ale bez namysłu zaangażował się w działalność na rzecz Zakonu, a teraz bez namysłu włączył się do diagnozowania klątwy i na pewno podejmie się próby jej zdjęcia. Musiał pomóc państwu Prewett, bo był jednym obecnym na miejscu łamaczem klątw, bo uwielbiał wykorzystywać swoją ekspertyzę... ale przecież w głębi duszy chciał też pomóc.
A czego chciała Isabella? Czy po wszystkim będą musieli... porozmawiać? Perspektywa trudnej rozmowy przejęła go równie wielkim lękiem jak łapanie Belli za rękę na oczach Alexa, więc po namyśle położył jej dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku? - szepnął, niewerbalnie usiłując jej przekazać, że nie musi tu być. Ogromnie cieszyło go jej wsparcie, ale jeśli bezpieczniej czułaby się na parkiecie... choćby bez partnera...
Wkrótce wrócił jednak wzrokiem do lord Archibalda. Alexander rzucił na niego jakieś zaklęcie, więc i Steff postanowił ponowić swoją próbę i wycelował rózdżką w nestora.
-Amicus. - przyjazne nastawienie do łamacza klątw byłoby bardzo pomocne.
przepraszam za obsuwę i długość, Steff jeszcze nie miał co robić z Archiem
A czego chciała Isabella? Czy po wszystkim będą musieli... porozmawiać? Perspektywa trudnej rozmowy przejęła go równie wielkim lękiem jak łapanie Belli za rękę na oczach Alexa, więc po namyśle położył jej dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku? - szepnął, niewerbalnie usiłując jej przekazać, że nie musi tu być. Ogromnie cieszyło go jej wsparcie, ale jeśli bezpieczniej czułaby się na parkiecie... choćby bez partnera...
Wkrótce wrócił jednak wzrokiem do lord Archibalda. Alexander rzucił na niego jakieś zaklęcie, więc i Steff postanowił ponowić swoją próbę i wycelował rózdżką w nestora.
-Amicus. - przyjazne nastawienie do łamacza klątw byłoby bardzo pomocne.
przepraszam za obsuwę i długość, Steff jeszcze nie miał co robić z Archiem
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Zaklęcie Alexandra zadziałało uspokajająca na Archibalda. Nestor wyraźnie odczuł, jak silny niepokój znika, a jemu jest jakby lżej na duszy. Dyskomfort psychiczny jaki odczuwał przed spetryfikowaniem znacznie zmalał. Cały czas miał jednak świadomość, że wszyscy jego bliscy, Ci, którzy uznawali się za jego przyjaciół, celowali w niego różdżkami, traktując go jak przedmiot, obiekt badań. Steffen, podobnie jak reszta — nie próżnował. Wypowiedziawszy inkantację zaklęcia mógł patrzeć, jak z twarzy Prewetta znika napięcie i nieprzyjemna, pionowa zmarszczka niezadowolenia. Sam nestor odczuł gwałtowną zmianę nastawienia. Przecież on chciał dla niego jak najlepiej!
| Na odpis 48h.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k10 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Archibald: esposas, amicus
Paxo maxima wyleczyło: 29 punktów obrażeń.
Archibald: 187/208; kara: -10
-21 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
| Na odpis 48h.
Zasady eksperymentalne: Za każdym razem, gdy w opisie zaklęcia (np. przy określeniu zadawanych obrażeń) pojawia się statystyka (U, OPCM, T, L, CM, E), nie liczymy całej statystyki postaci a jedną dodatkową kość k10 za każde rozpoczęte 5 punktów w danej statystyce.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszecie w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Archibald: esposas, amicus
Paxo maxima wyleczyło: 29 punktów obrażeń.
Archibald: 187/208; kara: -10
-21 (psychiczne).
Lorraine: 208/213;
-5 (podduszenie)
Alexander: 215/220
-5 (tłuczone)
Steffen: 211/216
-5 (kąsane) [/size]
Jadalnia
Szybka odpowiedź