Wydarzenia


Ekipa forum
Krużganki zamku
AutorWiadomość
Krużganki zamku [odnośnik]26.03.18 19:48
First topic message reminder :

Krużganki zamku

Ciągnie się na całej długości wewnętrznej części zamku okalając znajdujący się w centrum dziedziniec na który można wyglądać poprzez otwarte arkady. Korytarze te służą do przemieszczania się pomiędzy kolejnymi skrzydłami, jak i kondygnacjami zamku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Krużganki zamku - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Krużganki zamku [odnośnik]21.12.20 18:24
-Córka... lorda... Marcusa? - powtórzył Daniel i również zmarszczył brwi. Marcus, Marcus, znał Burke'ów i był niestety przekonany, że ten ma tylko jedną córkę. Małą Prim. -Ale ona jest dzieckiem. Jeszcze. To znaczy... Ugh, już nie. - uświadomił sobie nagle. Prim mogła mieć... dwadzieścia lat? Trochę więcej? Jak ten czas mijał! -Jesteś pewien, że Marcusa? Brata Edgara Burke'a? Ojca Primrose? Bo chodzi o lady Primrose Burke, to ją do ciebie wysłali? - upewnił się nerwowo.
Wroński zawahał się na chwilę, zamyślił, dając Aresowi czas na jego nakręcony, ognisty monolog. Daniela jeszcze przed chwilą bawiła perspektywa testowania ogiera, ale jeśli w grę wchodziła mała Prim, to już przestawało być zabawne.
Westchnął ciężko i spojrzał prosto na nachmurzonego Aresa. Aresa, z którym zwiedzał mniej i bardziej luksusowe burdele, kąpał się w łaźniach, ćpał wszystkie używki świata, degustował absynt. Ich wspólne przygody były ucieleśnieniem kawalerskiego stylu życia. A teraz... teraz... coś ukłuło go nieprzyjemnie w piersi. Czy skoro zaczynają swatać Carrowa, to ich beztroskie życie pójdzie w odstawkę, a intratne zlecenia się skończą? (Co zadziwiające, Daniel nie pomyślał wcale o Frances - jego własne małżeństwo miało być w końcu tymaczasowe, a panna Burroughs jak nikt inny rozumiała potrzebę dbania o interesy). No i co z Primrose? Daniel zawsze wyobrażał sobie, że Ares skończy u boku jakiejś sztywnej panny, za której plecami będzie można balować dalej. A nie u boku kogoś, kogo Wroński... lubił i na swój sposób szanował.
Może najlepiej byłoby zasabotować te ich podchody? Wszystkim wyjdzie to na zdrowie. Zwłaszcza, że Ares nadal zdawał się nie wiedzieć, jakie niebezpieczeństwo mu grozi.
-Ares, ty jesteś ogierem. - powiedział z naciskiem, gdy podejrzliwy Carrow wreszcie skończył swój wywód. Cholera jasna, bardziej obchodził go los koni niż jego własny! -Dlaczego wysłaliby do ciebie pannę? One nie znają się na koniach, tylko na mężczyznach. Pewnie chcieli usłyszeć, czy pała do ciebie natychmiatowym wstrętem, czy też może coś z tego... będzie. - wydusił w końcu, niechętnie. Ogarnęło go irracjonalne poczucie zazdrości, a na myśl o Primrose w objęciach Aresa zrobiło mu się niedobrze. Ona była w końcu dziewczynką, a Ares... Ares był jego. Jego przyjacielem, znaczy.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Krużganki zamku [odnośnik]29.12.20 19:02
- No, ona właśnie, czekaj... a ty ją znasz? - po krótkim namyśle, pojąłem, że na pewno ją zna, przecież to Wroński. Nie ma osoby na całej wyspie, której by nie znał, albo nie wiedział jak do niej dotrzeć. Również dlatego jest najdroższym mi sługą.. przyjacielem... bliską osobą. Właśnie takich ludzi należało mieć obok siebie, jeżeli nie chciało się zbytnio angażować w politykę, a jednocześnie mieć zaufanego człowieka, który doradzi odpowiednio.
A jednak to, że ja zna było dla mnie odkryciem. Najwyraźniej był również zaskoczony, ze mówimy o damie Bruke, co dla mnie póki co nie było jasne. Skupiony, utrzymywałem na nim swoje spojrzenie. - Opowiedz mi coś o niej. Poza tym, że świetnie trzyma się w siodle i jest pewną siebie damą, niestety nie wiem o niej absolutnie nic. Może powinienem bardziej słuchać co miała mi do powiedzenia na sabatach, ale uwierz mi Danielu, każda arystokratka na sabacie to nudna towarzyszka rozmowy. Każda - jednocześnie przypomniałem sobie, jak wyjawiałem kurtyzanie w dalekim Egipcie moje najskrytsze marzenia, a ta obiecywała wszystkie je spełnić. O tak, to własnie były warte zapamiętania rozmowy.
Jeżeli tak kobieta, która mnie odwiedziła była dzieckiem dla Daniela, no to najwyraźniej mieliśmy zupełnie inne pojęcie o tych sprawach. Gorzej, jeżeli faktycznie dzieckiem była, a ja oceniałem jej wdzieki, natomiast miałem przed sobą dziesięciolatkę...? Nieco obrzydliwe. Z drugiej strony, jeżeli Daniel mówi o sprawach psychicznych, no to tak, zgadzałem się, że Primrose wciąż jeszcze była dzieckiem, kiedy ja już byłem doświadczonym jegomościem. Primrose nie posmakowała nawet ułamka takiego życia, jakie mi się przydarzyło. Kwintesencją tego życia był zresztą sam Daniel, nieodłączny mój druch, którego szaleństwo doganiało moje, a otwartość z którą przystawał na każdą niegodność zawsze mnie zachwycała.
Jeżeli on już w duchu wyprawiał pogrzeb naszym kawalerskim wyprawom, ja póki co stawiałem im pomnik ze spiżu i planowałem wielką wyprawę za granicę. Wiedziałem, że w związku z tym jak skończyły się ostatnie tego typu wyprawy, nestor nie przystanie na ten pomysł. Gryzło mnie to już dobre dwa lata, pocieszalismy się w tym czasie mniej spektakularnie, dbając o każdy szczegół, coby do uszu i oczu najdroższego nie dotarły plotki. Nie było mi więc wcale smutno, że kończy się jakiś okres w mym życiu, bo byłem wciąż nieświadomy. I jak lekko mi z tym było!
- Co tak wzdychasz ciężko - obruszyłem się, bo dobrze go znałem. Skoro Daniel tak wzdychał, to coś było nie tak. - Co z nią jest nie tak? Mów zaraz. Ma jedną nogę drewnianą? Sztuczne oko? Zabiła siostrę bliźniaczkę? - uniosłem głowę, gotowy przyjąć każdą, dosłownie każdą straszną wieść.
Dostałem je nawet szybciej, niż sądziłem. Zamilkłem z wrażenia. To co mówił Wroński było coraz bardziej logiczne, im dłużej o tym myślałem. Przecież Primrose, mimo że w siodle siedziała prosto, nie miała pojęcia o hodowli zwierząt. Jasne, zwróciła uwagę na kulejącego rumaka, ale może to był tylko przypadek? Zaraz się jednak skarciłem w myślach - przecież nie ma przypadków! Tym razem to ja ciężko wzdycham, a na mojej twarzy kroi się jakaś cierpiąca mina. Nawet dotykam się w okolice serca, jakbym zawał miał.
- Czy ty sądzisz, że ona... się do mnie zalecała? - czyż to nie brzmi jak jakiś absurd? Panna na wydaniu przychodzi zwęszyć swoją zdobycz. Poczułem się wykastrowany! Przecież to ja powinnienem był się ubiegać o jej względy, a nie na odwrót!

Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]04.01.21 20:15
-Jak zaczynałem karierę to przecież pracowałem u Burke'ów, znam ją od dzieciństwa. Jej dzieciństwa, znaczy. Zresztą, nadal przyjmuję od nich zlecenia jak mam u Ciebie wolne. - wyjaśnił nieco zniecierpliwiony, bo Ares znał przecież historię jego życia. Lojalnie informował nawet Carrowa o swoich poważniejszych zleceniach, pilnując aby nie wdać się żaden konflikt interesów. Najwyraźniej sam Ares nie zwracał na to takiej uwagi. Świetnie, po prostu świetnie wiedzieć, że kumpel nie ostrzeże Wrońskiego, jeśli ten niechcący wmiesza się w jakąś rodową waśń. Z drugiej strony, może miał wobec Carrowa za duże wymagania. Przecież on nawet własnych swatów nie potrafił zrozumieć - kupno ogiera, dobre sobie! Może obaj trochę przeholowali z używkami i alkoholem i zwoje mózgowe Aresa są już nie te, co dawniej? Hm, Wroński będzie musiał dopytać Franię, czy narkotyki potrafią ogłupić kogoś na stałe - jego narzeczona na pewno będzie wiedzieć!
Uniósł lekko brew, słysząc prośbę Aresa. Opowiedz mi o niej. Aż zaschło mu w ustach, bo nagle poczuł władzę. Znał i Primrose i Aresa, a Carrowa jak mało kto. I miał moc ukształtować jego opinię o pannie Burke, umiejętnie dobrać słowa.
Doskonale. Może zaraz zażegna ten kryzys i wszystko będzie tak, jak dawniej. Może i Ares nie mógł wiecznie pozostać kawalerem, ale mógłby pozostać wolny jak najdłużej. Albo znaleźć sobie jakąś nudną żonę, którą oboje będą mogli lekceważyć.
Zanim zdążył przemówić, wyobraźnia lorda pracowała już pełną parą. Doskonale! Pozwolił Aresowi się rozpędzić, przyjmując współczującą minę, a potem zaczął wreszcie:
-Wiesz, w sumie... nie, nie ma oczywistych wad. Wręcz przeciwnie, jest ułożona i porządna i inteligentna i piekielnie spostrzegawcza. Wierz mi, nic nie umknie jej uwadze. Parę razy robiłem nielegalne interesy z jej bratem, gdy kręciła się w pobliżu i wierz mi, okropnie musiałem się pilnować, a i tak wszystkiego się domyśliła. - nie miał serca kłamać o małej Prim, więc zdecydował się na prawdę - prawdę, która zniweczy marzenia Aresa o beztroskim życiu. -Wiesz... - zniżył głos. -...ona jest strasznie sprytna. Ilekroć widywałem ją na zapleczu sklepu, rozstawiała mnie po kątach, ale to mało powiedziane. Wydaje mi się, że owinęła sobie wokół palca nawet nestora! - posłał Carrowowi wymowne spojrzenie, insynuując jego przyszły, tragiczny wprost los. -To nie jest kobieta, którą można zostawić w sypialni i o niej zapomnieć, o nie. To niezależna młoda dama, żywo zainteresowana sprawami całej rodziny. Nic się przed nią nie ukryje! - straszył dalej.
-A to szlachcianki zalecają się do narzeczonych? - zdziwił się, spoglądając na Aresa z lekką troską. Wyglądał, jakby miał niestrawność czy coś. Nie znał się na szlacheckich obyczajach, ale nawet jemu wydało się dziwne, że pani miałaby podrywać pana. -Czy to nie tak, że to oni próbują cię zmanipulować, żebyś się zalecał do niej?


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Krużganki zamku [odnośnik]06.01.21 20:59
- A, no tak - przez chwilę przyglądam mu się, ale rzeczywiście wszystko mi się przypomina i macham na to ręką. No tak, przecież z Bruke'ami to bardzo lukratywne są biznesy, nie ma co tutaj roztrząsać tej kwestii. Ale jakoś nie skojarzyłem wcześniej, że mógł poznać małą Primrose. Czy jego biznesy zahaczały o młode szlachcianki? To nieco dziwne. Gdyby on kiedykolwiek miał córki, to nigdy by nie pozwolił, żeby... nie, no jednak by chyba pozwolił na poznanie ich z Danielem. W końcu, to Daniel. Gdybym mógł, zaraz nadałbym mu tytuł szlachecki i kazał ze sobą kupić na spółę posiadłość w której żylibyśmy sobie jak ci królowie, siejąc spustoszenie wszystkiemu co arystorkackie.
Jeżeli już mówimy o używkach, które oboje z Danielem spożyliśmy, jestem przekonany, ze pobiliśmy wspólnie jakiś rekord, ale kiedy patrzę na przykład na mojego kuzyna Francisa, dochodzę do wniosku, że jednak nie jesteśmy typem nałogowców. Wcale nie musimy zażywać, nawet jeżeli robiliśmy to nie raz w przeszłości. Że tak powiem: było, było fajnie, ale zdarzyło się i tyle. Poza tym, mimo wszystko, można nasze doświadczenia potraktować raczej jako odkrywanie obcych kultur, tak? Czasami brakuje mi tych szalonych wyjazdów, tej wolności i swobody.
Niestety, kiedy Daniel postanowił opisać mi pannę Primrosę, opisał damę zbyt mądrą jak dla mnie. Nigdy nie mierzyłem wysoko jeżeli chodzi o kobiety i chyba najlepiej czuję się w towarzystwie tych nieskomplikowanych, które prosto z mostu oferują od siebie to co najlepsze i wychodzą, nie oczekujac ode mnie zbyt wiele. I chociaż zawsze narzekałem na to, ze arystokratki są nudne, tym razem zrozumiałem że jedna z nich może być zbyt mało nudna. I to mnie przerażało.
- Co ty powiesz, owinęła sobie wokół palca nestora Bruke? Przecież to... wydawałoby się niemożliwe - byłem pod wrażeniem, gdyż ja sam darzyłem nestora tego rodu wyjątkowym szacunkiem. Z jednej strony, skoro miałbym kogoś takiego u swojego boku, to może sam miałbym wpływ też na tamten ród, ale z drugiej... może powinienem zastanowić się co mi po takim związku, skoro najpewniej szybciej ona by mnie rozstawiła pod ścianą, niż pozwoliła sobą dyrygować. Zmarszczyłem czoło, odnajdując ostrzegawcze czerwone chorągiewki powiewające ponad imieniem Lady Primrose. Kobiety dzierżące władze były niezwykle pociągające, a jednak wolałem, jeżeli ta władza nie obejmowała również mnie. A tutaj miałem taką obawę, że moje kawalerskie życie mogłoby nagle zostać ukrócone. Jeszcze tego brakowało, bym się stresował, czy mogę z Danielem urządzić sobie pijacką zabawę. Ba, przecież mając na głowie żone musiałbym sobie sprawić oddzielny dworek na takie akcje. Zaraz zrobiło mi się gorąco i zacząłem luzować chustkę przy szyji. - A ona... czy myślisz, że skoro owinęła sobie go wokół palca, to nie byłaby skłonna namówić go do... no do tego, żeby wziął mnie pod uwagę w roli teoretycznego wybranka? W końcu sama się do mnie zgłosiła, podobno wysłała wczesniej jakiś list, ale ja ci powiem Daniel: żadnej zapowiedzi nie było! - pokręciłem głową, uznając, że damy się raczej nie zalecają do dżentelmenów, to chyba trochę dziwne, jeżeli by tak było. Daniel podsunął mi myśl, że chcieli mnie zmanipulować, a ja rozłożyłem ręce.
- A powiedz mi, czy ja mam teraz jakieś inne wyjście? W tej sytuacji, to już jestem postawiony pod ścianą... rety, Wroński, przecież zaraz się okaże, że oni wszystko zaplanowali za moimi plecami.... - urwałem, nagle zastanawiając się, czy to jest prawda i rzeczywiście, kiedy ja balowałem, oni się dogadywali co do mojej przyszłości. W takim wypadku nie ma dla mnie już ratunku i jedyne co mogę zrobić to pogodzić się z tym, co mnie spotkało! Ewentualnie mogę jeszcze uciec do Irlandii, albo Maroko. - .... absurd, muszę się napić - zadecydowałem i oglądam się na dom. Nie pójdziemy głównym wejściem, chociaż to też mój dom. Ale myślę, że dziś musimy skorzystać z drzwi północnych, prowadzacych do mojego ponurego skrzydła.
Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]17.01.21 7:29
Wzruszył smętnie ramionami, kiwając głową z udawanym współczuciem dla Edgara Burke.
-Cóż, z jednej strony to w końcu jej brat... ale przy poprzednim nestorze też podejrzanie często stawiała na swoje. - westchnął, z nieskrywaną satysfakcją zauważywszy rosnący stres Aresa. Znał kumpla doskonale, wiedział, jak go przestraszyć. Gdyby chodziło o inną kobietę, chętnie opowiedziałby mu nawet o tym, jak często Primrose przesiadywała w sklepie swojej rodziny. Umiejętnie zasiał podejrzenia odnośnie tego, czy przebywanie wśród tylu czarnomagicznych artefaktów nie wpłynęło niekorzystnie na płodność lub głowę młodej damy. Nie mógłby jednak szargać w ten sposób imienia Primrose, słodkiej Primrose. Że też musiało chodzić akurat o nią!
-Sama się do ciebie zgłosiła? Może to nestor ją namówił? - zapytał z niepokojem. Dlaczego Prim miałaby być zainteresowana... jego Aresem? -Cóż, ona umie stawiać na swoim. - mruknął enigmatycznie. Jeśli Carrow zniechęci ją do siebie to cóż, pewnie wszystko będzie dobrze. -Tylko żeby się w tobie nie zakochała, czy coś! Nie flirtowałeś z nią aby nadmiernie? - posłał Carrowowi ostrzegawcze spojrzenie, doskonale znając jego czar. Na szczęście, Primrose miała głowę na karku, ale Ares i tak powinien uważać. To, co dla niego było siłą nawyku i niewinną igraszką, mogło zawrócić w głowie wielu pannom.
-Zawsze jest inne wyjście! Nie dramatyzuj. Od skandalu, po zaginięcie... nie znam się na tych waszych ślubach, ale pomogę ci, jak zawsze. - uśmiechnął się wilczo, a oczy aż błysnęły mu na propozycję alkoholu. -Napijmy się! Zresztą, ślub to nic strasznego. Ja biorę swój we wrześniu. - oznajmił, gdy znaleźli się już w komnatach Aresa i gdy nalał (wszak był tu sługą, nie gościem) im obojgu po szklaneczce Ognistej. -Wczoraj się oświadczyłem, w interesach. - pochwalił się z mieszanką dumy i przekomarzania, łypiąc na Aresa ciekawsko. Rzadko był w stanie go zaskoczyć, czasem sądził nawet, że Carrowa wcale nie interesowało jego życie poza ich wspólnymi zabawami. Tak czy siak, takich informacji nie chciał zatajać, bo... -W październiku mogę na chwilę zniknąć aby zająć się żoną, ale uprzedzę o wszystkim z wyprzedzeniem. Cały czas jestem do Twojej dyspozycji. - zapowiedział lojalnie, chcąc uprzedzić o "urlopie" z powodu podróży poślubnej i zapewnić Aresa, że po jego ślubie nic się między nimi nie zmieni.
Zaś po ślubie Carrowa może zmienić się wszystko, cholera jasna.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Krużganki zamku [odnośnik]18.01.21 13:40
- Z drugiej strony co taka dziewczyna może chcieć? Nową suknię? - prycham, już ustawiając się w defensywie. Niby nie jestem jeszcze obiecany młodej pannie, a już uznałem, że na pewno uda mi się stawić czoło jej wymaganiom. Nie wyobrażałem sobie, żeby mogła mnie tak samo omotać jak swojego brata, ojca, czy dziadka. Dziewczynki zwykle łatwiej zdobywają serca dzielnych magów, a ci im bardziej surowi dla obcych, są chyba bardziej miękkie mają serce dla młodszych kobiet z ich rodzin. A ja, no gdzie mnie mogłaby ona tak zmanipulować! Poza tym, przecież o czym my mówimy, Primrose zanim mnie zupełnie pod swój pantofel schowa, to niechże spędzi ze mną więcej niż jeden dzień.
Zdziwiło mnie, to zainteresowanie Wrońskiego tym, czy nie flirtowałem z panną. Czy to jak się puszyłem przed nią, a później dałem jej wygrać, żartowałem i doprowadziłem do zdenerwowania, można nazwać flirtem? A jasne, bo to przecież typowe dla mnie końskie zaloty. Nieco nieporadne, trochę męczące dla osoby obdarzanej uwagą, nieeleganckie i pokraczne. Jasne, że kiedy chcę umiem być ujmujący, ale czy ja chciałem?
- Daj spokój, Daniel, przecież to jeszcze dziecko. Ona chyba dopiero co Hogwart skończyła.... - to żaden argument, dobrze wiem, bo przecież sam byłem na ślubie drogiej kuzynki Evandry. Ta jeszcze nie miała tyle wiosen, ile ma już Primrose, kiedy wychodziła za mąż. - Ja rozumiem, że mogę się podobać młodym damom, ale przecież jej rodzina tez ma na pewno coś do powiedzenia. Myślisz, że nie wybraliby dla swojego klejnotu kogoś... no nie wiem, bardziej odpowiedniego ? - ja sam, może nie mam o sobie tak niskiego mniemania, jak można by wwnioskować po tym, co mówiłem, ale jednak podejrzewałem, że mi trafi się raczej żona "z odzysku". Jakaś stara panna, której nie udało się przez ostatnie 5 lat na żadnym sabacie, więc teraz została jej ostatnia deska ratunku. Po tym, jak kuzynka Isabella przyprawiła nam, Carrowom, zmartwień i wstydu, nie byłem najlepszą partią dla rodu Bruke, cieszącego się lepszą sławą. - Mówię ci Wroński, to wszystko nie ma kompletnie żadnego sensu, kiedy o tym myślę. Teoria nawet przerażająca, tym razem ci się udało - poprawiam sobie więc humor wypijając na hejnał cała szlaneczkę Ognistej, a później macham ręką, żeby mi dolał prędko, bym mógł z nim wypić razem. Nawet mi się spodobał pomysł upozorowania własnego zaginięcia, dlatego uśmiecham się lekko. - Skandalem byłoby, gdyby nasz plan z moim zaginięciem się wydał. Wyobrażasz sobie, co wtedy nestor Aaron by mi sprezentował? Poza tym, wątpię by udało nam się skryć przed tymi jego mackami, podejrzewam, że opracował juz tak rozległą sieć kontaktów, że nawet gdybym zniknał w Chinach, to odnalazłby mnie w najdzikszym buszu - stukamy się szklaneczkami, to dobry pomysł, by zmienić temat. A nie, jednak nie zmieniamy! Na tę mimochodem wypowiedzianą rewelację od Daniela, aż się zaśmiałem.
- Ty bierzesz ślub?! - to była wieść z księżyca, która doprawdy mnie rozbawiła. Wroński i ślub? Szybko okazało się, że to transakcja biznesowa, co jeszcze pogłębiło moją radość. A jednak przypomniał mi właśnie, dlaczego tak przepadam za jego towarzystwem. Jego działania były dla mnie nieosiągalne, ale prześmieszne w swoim absurdzie i niejednokrotnie udowadniał mi, że gdybym nie był sobą, to chciałbym być Wrońskim. Ostatnio ubawił mnie tak jeszcze w Egipcie i przyznam się, że martwiło mnie, że nie bawi mnie już tak jak dawniej. Tymczasem, on cały czas kombinował, jakby odstawić tu równie dobry, a jak nie lepszy, niż egipski, numer. - No to chyba można cię nazwać rekinem biznesu, Wroński! Moje gratulacje, powiedz mi co to za dama i ile ci płaci. - opadłem zadowolony na swój fotel, a skoro już przeszliśmy na zdaje się lżejsze tematy, to bez zastanowienia się założyłem nogi o stolik, którego wartość pewnie przewyższała koszt domu w którym mieszkał Wroński. W owym nigdy nie byłem, przecież nie odwiedza się służby po domach przyjaciół już tak i dlatego Wroński sobie może tutaj u mnie teraz siedzieć i pić Ognistą. - Albo czekaj, spróbuje zgadnąć! - uciszyłem go unosząc palec ku górze. Tak, wyśmienita zabawa mnie czeka! No więc, kim mogła być ta kobieta z którą dla interesu bierze ślub? - A więc myślę głośno: może... to być dama w podeszłym wieku, która szuka sobie kochanka, ale nie chcesz wyjść na tym na minus, więc bierzesz ślub by odziedziczyć po niej sporą sumkę... a może i tytuł? - zmrużyłem oczy, bo Daniel nie daje po sobie poznać, więc musze iść innym tropem. - A może jednak jest młoda... ale bardzo piękna, co tak zawróciło ci w głowie, że zgodziłeś się na ślub, żeby tylko spędziła z tobą noc? Powiem ci Danielu, sam bym tak zrobił z niejedną, szanuję poświęcenie - parsknąłem śmiechem, ale wciąż coś mnie nie satysfakcjonuje, więc myślę dalej: - A jednak... wydaje mi się, że to ona musi ci płacić, przecież Wroński którego znam, wcale nie śpieszyłby się do ślubu... hm, powiedz? Czy może to ... - nie, w moim wyobrażeniu o świecie nie było świadomości o tym, jak wygląda teraz sytuacja polityczna osób, które nie mają czystej krwi. Nie wiedziałem, że bez nazwiska mogą być zagrożone. I tym bardziej nie podejrzewałem, że właśnie to mógłby móc oferować komukolwiek Wroński. W mojej szlacheckiej głowie, dość naiwnie pojawiały się tylko motywy majątkowe i związane z szeroko pojętą miłością. A ponieważ jestem tylko arystokratą, który jest ponad podstawowymi potrzebami, a interesują go tylko dewiacje, to aż mi oczy rozbłysły, kiedy spytałem: - czy może jest chora psychicznie i przekonana, że od mężczyzn woli kobiety, więc jej rodzina płaci ci za zachowanie honoru?

Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]21.01.21 19:09
-Coś, o czym wolałbyś nie wiedzieć. - odparował, zanim zdążył ugryźć się w język. Dyskrecja klienta ponad wszystko, cholera jasna. Zirytowany na samego siebie, fuknął cicho: -Ares, jej rodzina prowadzi Borgina i Burke'a, czym się spodziewasz, że handlują? Ach racja, może nie wiesz, bo chodzę tam za ciebie. - przypomniał z przekąsem. Czy Carrow myślał, że te szczurze czaszki i krwawe pieczeci brały się z nieba? Że nie były otoczone jeszcze gorszymi artefaktami? Na jutro miał dostarczyć Primrose szczególne zamówienie i nie była to, do cholery, suknia.
-Człowieku, jurny z ciebie ogier, co to znaczy w waszych kręgach "odpowiedni"? - przewrócił oczyma z łobuzerskim uśmieszkiem. -Nie liczy się to, że masz dobre nazwisko i spłodzisz jej syna? - zapytał retorycznie. A ze wspólnych wypadów, podróży i dostarczanych Aresowi pięknych zamówień, doskonale wiedział, że Carrow impotentem nie jest.
-Jeszcze mnie wspomnisz, gdy zostaniesz młodym mężem. - stwierdził z goryczą i jakąś nutą powątpiewania, albo i zazdrości. Czy Ares aby na pewno go wspomni? Czy znajdzie sobie nowego sługę o czystej karcie, sługę który nie dostarczał mu kurtyzan w Maroko i z którym nie zwiedził wszystkich łaźni w Tbilisi i Stambule? Łyknął gniewnie ognistej, a potem dolał lordowi i sobie i znowu lordowi.
-Zawsze ktoś znowu może cię porwać dla okupu. - zaproponował desperacko, bo w głowie roiły mu się już czarne scenariusze o końcu własnego zatrudnienia, regularnych i intratnych zleceń, najwspanialszych pod słońcem imprez i orgii. Whiskey paliła gardło goryczą, ale żal bardziej palił go w sercu.
Nie spodziewał się, że perspektywa utraty Ares...utraty pracy, zaboli go tak mocno. A potem nadszedł kolejny cios, bo Carrow zaczął umiejętnie podkopywać jego męskość, zupełnie nie dowierzając, że jakaś panna mogłaby wziąć ślub z Wrońskim tak po prostu. To znaczy, sam zapowiedział, że to było w interesach, tak jak te perypetie Wokulskiego z ulubionej książki jego matki. Tyle, że Daniel widział przed oczyma Frances, równie śliczną jak Izabela Łęcka, a Ares najwyraźniej wyobrażał sobie starą, niemiecką wdowę. Z rozpędu nie zauważył podziwu w słowach przyjaciela - nie miał pojęcia, że ciemiężony szlacheckim gorsetem pracodawca chciałby być właśnie nim, gołodupcem Danielem.
-To ślub bez seksu! - wypalił, gdy Ares zaczął się wymądrzać o nim-jako-kochanku. No, kochankiem był niezłym, obaj wiedzieli sam wiedział o tym. Potem zdał sobie sprawę, jak to zabrzmiało i oblał się rumieńcem. -Znaczy... nie wiem. To ślub dla nazwiska, mojego, czystokrwistego. I pewnie przeleciałbym ją gdyby to była jakaś inna dziewczyna, bo jest młoda i śliczna, ale akurat ją... szanuję. No i ona oczekuje ode mnie tego nazwiska i ochrony, a ja... - chwila, co on z tego miał? Zmarszczył lekko brwi, orientując się w irracjonalnej bezinteresowności własnych działań. Najwyraźniej nawet nocy poślubnej mógł nie mieć. -...ja mam swoje powody i ją szanuję. A że jest taka niewinna, w sprawach damsko-męskich naiwna nawet, to nie mam pojęcia jak się zachować podczas nocy poślubnej. - przyznał, pośpiesznie nalewając sobie jeszcze więcej.
-W każdym razie, jak będzie mogła się przedstawiać jako pani Wrońska to żadne polityczne zmiany nie zaszkodzą jej karierze, w Ministerstwie będzie jej łatwiej z papierami... same korzyści. - burknął. Dla niej.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Krużganki zamku [odnośnik]23.01.21 21:40
Już miałem się przestać denerwować tą sprawą z panienką Bruke, a ten mi dokłada, że ona będzie miała przecież dostęp do najgorszych czarnomagicznych sprzętów. Przestraszyło mnie to bardzo dogłębnie, ale oczywiście staram się być ponad to i nie okazywać żadnych już uczuć. Nim jednak wybije północ, będę tak pijany, że będę Danielowi wisiał na ramieniu i lamentował, że moja narzeczona chce mnie zabić, że moja rodzina chce mnie zabić i dlatego sprzedali mnie morderczyni za pół konia, że ja nie chcę iść za kryminalistkę i inne podobne rzeczy, które lordowi nie uchodzą.
Dobrze, że Daniel też będzie pijany.
- I co, myślisz, że oni jej wszystko tam pozwalają dotykać? - chyba żyłem w jakiejś innej rzeczywistości, w której kobiety się izoluje od nieprzyjemnych zjawisk, pozostawiając ich dusze jedynie na doświadczenia miłe i przyjemne. Nie wyobrażałem sobie, żeby ta mała dama, która do mnie przybyła jakiś czas temu, mogła być świadkiem jakicholwiek czarnomagicznych działań! Ba, ja byłem przekonany, że w tym względzie jest równie niewinna, co jakiś kwiatek. Jakże głęboko się myliłem! - I ona tam przebywa? Na... Nokturnie? Przecież to skrajnie niebezpieczne miejsce, jeden lord mówił mi, że okradli go tam z całej sakiewki galeonów! - obruszyłem się, ale może Daniel mi uświadomi, że faktycznie moja przyszła wybranka nie jest aż takim kwiatuszkiem jak mi się wydawało. Owy okradziony lord, może  też nie wykazywał się szczególną bystrością, skoro chodził po podejrzanej ulicy świecąc galeonami przed oczami, ale faktem jest, że w tym miejscu nie honorowało się odpowiednio instytucji szlachectwa! To jeden z głównych powodów dla których nigdy nie odwiedzę Daniela w jego domu na Nokturnie. Z drugiej strony, ja nie jeżdżę do Londynu również dlatego, że dla mnie nawet na Pokątnej chodzą podejrzane typy, których nie chciałbym poznać.
Jakoś nie podobała mi się ta wizja płodzenia dzieci, chociaż z drugiej strony sama czynność która owemu towarzyszyła już mi się podobała, także miałem dość mieszane uczucia. Zdawałem sobie też sprawę, że pewnie z Lady nie poszalejemy bardzo - przecież znałem wielu lordów, którzy po ślubie wciąż chodzili do Wenus. I jakkolwiek, sama wizja kochania się z dziewczyną, która nie ma porównania , była dość fascynująca i pociągająca, nie mogłem sobie wyobrazić, że de facto, cała bliskość nie skończy się na tym wspominanym płodzeniu dzieci.
- No widzisz, właśnie chodzi o to, że są też inne aspekty. Po pierwsze: ostatnio nie jesteśmy zbyt... popularni pośród szlachty. Rozumiesz, ta sprawa z Isabellą obiła się na całym rodzie. Prawdę mówiąc, liczyłem, że zapomną o nas, a kiedy sobie przypomną, ja będę już miał kilka nieślubnych dzieci - wzruszam ramionami, trochę jednak żartując z tej całej sytuacji. Gdyby po Isabelli okazało się, że muszę jeszcze jakieś nieślubne dzieciaki utrzymywać, to chyba bym popadł na prawdę w niełaskę.
- Poza tym, czy ona nie powinna być z kimś młodszym? No nie wiem, Blackowie mają jednego takiego chudego chłopca... - wywracam oczami, jak przez mgłę pamietając lorda Rigela Black, który chyba nawet rozmawiał czasami  z Prim na sabatach. Zadziwia mnie to, że pamiętam takie szczegóły. A może tylko mi się wydaje, że to pamiętam? Nie, dość dokładnie pamiętałem, że kiedy przychodziłem prosić o tańce z moją ukochaną kuzynką Evandrą, obok niej stał Black i Bruke. Że też wcześniej nie przyjrzałem się im dokładniej, może bym już miał gotowy argument, że oni są po słowie i cała ta paranoja jest bez sensu ??? - Myślałem, że mi wcisną jakąś, która miała już za soba kilka sabatów i jest taka zdołowana, że się by traktowała mnie jak wybawienie, nie wchodziła mi za bardzo w drogę i ogólnie niewiele mi się narzucała - wypuszczam ciężkie powietrze, zamartwiajac się coraz bardziej rzeczywistą możliwością, że zostanę mężem młodej, energicznej kobiety, która jeszcze jest na takim etapie życia, że wierzy w wiele rzeczy.
Uśmiecham się jednak, na to, że wspomnę go jak zostanę panem młodym.
- A gdzieś się wybierasz? - chyba musimy przedyskutować jego plany poślubne. Po jego, lub moim ślubie. Ja nie zamierzałem sobie zmieniać partnera zbrodni, ale jak widać, mój druch chyba widział to w zupełnie innych barwach. Kiedy on dumał na tym, że przez żonę, będę zmuszony go odesłać, ja zastanawiałem się, czy gdybym wziął go na swoją podróż poślubną, to czy by to było uznane za jakiś afront wobec nowej żony? Przecież chyba chciałaby, żebym się dobrze bawił, tak? A jak mam się dobrze bawić z obcą kobietą? No to wiadomo, ze taki Daniel mógłby nam pomóc przełamać lody. Z drugiej strony, korciło mnie, żeby się dowiedzieć, czy Wroński to na prawdę chce mieć wolne na ten swój miesiąc miodowy. Co ja niby mam robić, jak go nie będzie? Milczeć przez miesiąc?
Nagle mi Daniel mówi, że ten jego miesiąc miodowy to będzie jeszcze suchszy niż mój i to zasługuje na to, żebyśmy jeszcze się napili.
- Ale czekaj, a co w twoim nazwisku jest takiego wyjątkowego? To, że się go nie da wypowiedzieć bez problemu? - parsknąłem, jakbym nie usłyszał, że czystokrwistego. Ignorancko wzruszam ramionami i popijam coraz to bardziej lekko wchodzący alkohol. - No jak ty nie wiesz, jak się masz zachować, to ja nie wiem chyba tym bardziej. Daniel! - walnąłem ręką o stół - Przecież skoro ty jej tyle dajesz, to niech ona ci się chociaż tak oddwdzięczy, tak?? Zresztą, co, myślisz, że ona by cie naciągała na takie poświęcenie, gdyby nie była gotowa spróbować cremme della Wronsky?? - już przechodząc w bardzo luźny sposób do rozprawiania o kobietach, jakoś łatwiej rozmawiało mi się o tych kobietach mojego przyjaciela,  niż moich, nawet jeżeli były w mojej głowie jeszcze bardziej beztwarzowe, niż te które dotyczyły mnie. Wyrzucam sobie sprzed myśli małą Primrose Bruke, która z rozwianymi włosami jeździła dopiero co na moich wierzchowcach i uśmiecham się do czerwonej twarzy przyjaciela.
-Śliczna? Masz jej zdjęcie?
Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]28.01.21 16:20
Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, czy pozwalają, ale chyba nie zabraniają... - rzucił z wymowym uśmieszkiem, wiedząc, że wyobraźnia Aresa dopowie sobie resztę. Fascynujące, Daniel zawsze patrzył na życie z niefrasobliwą arogancją, zaś Carrow z ostrożną podejrzliwością. Po piekle w domu Wrońskich nic nie mogło już chyba Dana zaskoczyć - czyżby klosz, pod którym chowany był młody lord, negatywnie odbił się na jego odwadze?
Dobrze, że miał Dana!
-Mhmm, kradzieże są tam na porządku dziennym. - uśmiechnął się leniwie, umiejętnie podkręcając obawy Aresa. -Czasami można się nawet potknąć o jakieś zwłoki... - kontynuował, biorąc kolejny łyk alkoholu. -Primrose musi mieć mocne nerwy i mocny żołądek. - skonkludował wesoło. Gdyby nie chodziło o jego przyjaciółkę i przyjaciela, cała ta sprawa byłaby cholernie zabawna.
-No a to nie tak, że skoro masz wyklętą kuzynkę to sam powinieneś być przykładem? Pewnie zostałeś ostatnim ogierem w stajni, czy coś. - jak na kogoś, kto nie umiał utrzymać się w siodle na aetonanie, końskie metafory szły mu całkiem nieźle. Zasługa tylu lat spędzonych z Aresem, zapewne.
-Ach, młodszy brat Alpharda. Hmm, nie wiem czy jest dla ciebie... konkurencją. Taki mały i chudy... Może szukają jurniejszego ogiera, hm? Macie robić dziedziców, co nie? - przypomniał sobie wizyty na Grimmauld Place. Pracował dla lorda Blacka, kojarzył lady Aquilę, młodego Rigela w sumie najmniej. No, ale nie ma co go porównywać do Aresa!
Jego lord naprawdę był wspaniałym ogierem.
-Nie wiem, gdzie, ale moja narzeczona jest romantyczna, a ja chcę to zrobić... jak należy. Wymyślę coś, niech ma jakieś wspomnienia z tego ślubu. - wymamrotał, rumieniąc się nagle. To pewnie przez procenty. Napił się więcej i przewrócił oczyma.
-Ej, może nie jestem angielskim lordem - prychnął z nienagannym angielskim akcentem. -ale mam czystokrwisty rodowód, jak rasowy, polski koń. - dodał, parodiując akcent swoich przodków. Niestety, dla Carrowa rosyjski lub polski to pewnie wszystko jedno. Pamiętał, jak Ares kazał mu dogadać się w podróży z Rosjanami i dziwił się, że Daniel nie rozumie ich każdego słowa. -A ona... no, jest półkrwi, ale jej nazwisko może się skojarzyć z mugolami, jak ktoś będzie miał zły humor. Pani WROŃSKI będzie łatwiej. - przyznał się, bo alkohol rozwiązał mu język. Aż zanadto, bo choć nie miał fotografii, to ochoczo przeszedł do opisu swojej wybranki. -Nie mam zdjęcia, ale kurczę, powinienem, bo śliczna jest. Delikatna i taka smukła i taka elegancka, zawsze się ubiera normalnie jak dama... Ma blond włosy i niebieskie oczy i tak ciepło się uśmiecha... No i figurę też no, no, wow! - zapalił się pijacko. Dolał im alkoholu i dalszą część wieczoru mogli już spędzić na pogaduszkach -opowieści Wrońskiego zdołały na jakiś czas zatrzymać temat Primrose i falę zmartwień Aresa.

/zt x 2 :wink:


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Krużganki zamku [odnośnik]03.07.21 13:16
Wojna pomiędzy matką i córą trwała niemal przez tydzień. Juno kategorycznie odmawiała wizyty w Yorku. W głębokim poważaniu miała interesy swojego brata i ewentualny sojusz pomiędzy Traversami i Carrowami. Jej sprzeciw nie miał nic wspólnego z ostatnią wizytą Aresa i ze szczerością, na jaką sobie wówczas pozwoliła. Miała po prostu zbyt dużo zajęć na głowie, by jeszcze uczestniczyć w tych niepisanych negocjacjach. Od dawna było wiadomo, że interesy pomiędzy rodami oznaczały również kurtuazyjne wizyty, by wybadać intencje drugiej strony lub też zacieśnić więź pomiędzy rodzinami. Do takich spraw najczęściej wykorzystywano kobiety. Dlaczego? Merlin raczy wiedzieć. Zresztą to i tak nie było ważne. Juno zwyczajnie nie nadawała się do roli szpiega czy też nawet godnego reprezentanta rodu Travers. To wszystko przecież nie miało najmniejszego sensu. Próbowała przekonać matkę by ta zabrała swoją drugą córkę ale bez skutecznie. Wyliczanie wszystkich możliwych katastrof, jakie mogłoby się zdarzyć było jak rzucanie grochem o ścianę. Lady Selena podjęła już decyzje i nie brała nawet pod uwagę zmiany zdania. W końcu niemal siłą posadziła córkę przed lustrem i sama zaczęła upinać długie miedziane loki. Sama wybrała również zieloną suknię, która miała wyraźnie podkreślić atuty urody Juno. Pani matka wciąż powtarzała jak ważna jest ta wizyta jednak trudno było wydobyć z dziewczyny jakąkolwiek reakcje. Można było niemal dostrzec jak z błękitnych oczy znika jakkolwiek forma życia. Juno uciekła do świata własnych myśli. Pozwaliła by przemalowano ją na młode arystokatycznych standardów.
Gdy stanęła przed lustrem gotowa do wyjścia prawie się nie poznała. Zniknęło gdzieś dzikie dziecko mórz i oceanów a zastąpiła je kolejna eteryczna panienka. Przeszło jej jeszcze przez myśl, że lady Carrow z pewnością będzie zachwycona herbatką w towarzystwie kolejnej porcelanowej lalki. Jedyny plus całej tej sytuacji był taki, że pani matka miała się zająć rozmową. Juno powinna tylko siedzieć, pięknie wyglądać i w razie konieczności grzecznie odpowiedzieć na zadane pytanie. Obiecała sobie, że jeśli ten interes przyniesie jakiekolwiek owoce wymusi na swoim bracie zadośćuczynienie za upokorzenie jakiego doznała.
W końcu pojawiły się w Sandal Castyle oczywiście w towarzystwie własnych służących. Ukłon, miły uśmiech, kilka wytartych frazesów zarezerwowanych na sam początek. W końcu zajęła wskazane miejsce praktycznie znikając w jednym z foteli. Łyk herbaty, kolejny uprzejmy uśmiech, kilka mało znaczących słów w ramach odpowiedzi na zadane pytanie. Nawet nie słucha o czym toczyła się rozmowa. Wszystko odbywało się gdzieś poza nią, ale wciąż grała rolę dobrze ułożonej młodej damy. Zastanawiała się tylko po co to wszystko. Podobno lady Carrow pochodziła z Crouchów, powinna doskonale wiedzieć jak nieprzewidywalni i dzicy potrafili być Traversowie. Może liczyła, że Selwynów trochę ułagodziła temperament morskich korsarzy. W końcu drzwi się otwarły, Juno nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Podniosła się jednak z miejsca widząc, że robi to jej matka. Ktoś podszedł w jej stronę a ona udając wstydliwość wciąż wpatrywała się w podłogę. Nawet nie zakładała, że mógł być to Ares. Przecież w całym zamku było pełno młodych Carrowów. Nie przedstawiła się, matka zrobiła to za nią. Imię drugiego osobnika nawet do niej nie dotarło, przecież i tak nie miało żadnego znaczenia. Jego znajomość nie była potrzebna do prowadzenia kurtuazyjnych rozmów. Padło hasło o oprowadzeniu Juno po zamku. Oczywiście wyraziła swoją radość z tego powodu, ale ruszyła się z miejsca dopiero czując na plecach dotyk swojej służącej mającej robić za przyzwoitkę. Drzwi do salonu w końcu się zamknęły, a ona wciąż błądziła gdzieś myślami.


Come out, sea demons wherever you are
your queen summons you

Junona Travers
Junona Travers
Zawód : geograf, podróżnik teoretyczny, naukowiec
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Samotność ma swoje przywileje; w samotności można robić to, na co ma się ochotę.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Krużganki zamku - Page 3 8c6f5322fc5d1cd28ee44f2c67beee1b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7691-junona-travers#212825 https://www.morsmordre.net/t7707-tryton#213478 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t7792-skrytka-bankowa-nr-1852#217645 https://www.morsmordre.net/t9944-j-travers#300621
Re: Krużganki zamku [odnośnik]03.07.21 23:40
14.12

Niczego niespodziewający się, z zadowoleniem przyjąłem wieść, że państwo Travers przyjeżdżają w odwiedziny. Mając  w głowie niecny plan wejścia z nimi w układ nie-do-odrzucenia, obiecałem się pojawić na tej herbatce. I dopiero, kiedy owa herbatka miała się odbyć, pojąłem, że najwyraźniej zostałem wmieszany w nieco inne wydarzenie niż to o którym myślałem. Kiedy mi w głowie jawił się biznesplan, mojej macosze kłębiły się w głowie nieco inne plany. I to, że zostałem zaproszony na herbatkę z damami, a nie zaś na wieczór z panami, uświadomiło mi, że chyba miałem ostatnio głowę w chmurach, skoro tego nie widziałem. A więc panny Travers. Pani lordzina i panna na wydaniu. Obie zaproszone przez ukochaną lady Carrow. Oraz ja, kawaler który w odróżnieniu do dam dworu, czasami zapominam, że wciąż jeszcze kawalerem jestem. Czułem sie pewnie bardziej słomianym wdowcem niż kawalerem jako takim - bo w głowie wciąż mam myśl, że poniekąd nieformalną żonę już mam, niestety przebywa ona z daleka odemnie.
Zbliżająca się herbatka przypomniała mi również o niefortunnym spotkaniu, które odbyło się w kuchniach Traversów niedalej jak tydzień temu. Mimo tego w jakim wówczas byłem stanie, dość wyraźnie pamiętałem znaczą część rozmowy, którą odbyłem. Żałowałem co drugiego pytania i na pewno kilku wyznań swoich, ale koniec końców mam jakieś pozytywne wrażenie o tym, czego doświadczyłem w piwnicach króli morza. Po pierwsze wciąż ciepło wspominam to, że zostałem nazwany przyjacielem pewnej młodej damy, po drugie pamiętam, że jadłem absolutnie przepysznego krakena przygotowanego przez ich skrzaty, a po trzecie znów wciąż żywe jest we mnie to uczucie, że bardzo miło rozmawiało mi się z panną-dzikuską. Te pozytywne skądinąd wspomnienia, mieszały się z poczuciem zażenowania i ciarkami wstydu, które bezwarunkowo rozlewały się po całym moim ciele, kiedy uświadamiałem sobie w jak żałosnym stawiałem się świetle będąc pijanym niczym bela przed szlachcianką. Wstyd świadczy o tym, że mam jeszcze resztki poczucia godności, chociaż zdaję sobie sprawę, jak małe jest ono w porównaniu do tego jakie powinien mieć szanujący się lord. Koniec końców, ogólnie rzecz ujmując, można stwierdzić, że chociaż wspominam wieczór pozytywnie, zdaję sobie sprawę z tego, że nikt nie powinien o nim wiedzieć, a na pannie Travers powinienem zastosować zaklęcie zapomnienia, by oszczędzić jej pamięci te żałosne momenty.
Z zamiarem uporządkowania naszej sprawy, stawiam się w połowie grudnia na herbatce. Wiem, że podczas takiego pół-formalnego sporkania nie będzie czasu na rozmowy o wieczorze, który nie powinien się wydarzyć, mam jednak nadzieję na przynajmniej odrobinę prywatności, kiedy będę mógł spróbować rzucić zaklęcie Oblivate. I chyba już tylko jakiś kodeks moralny wstrzymuje odruch, by wysłać jej przed spotkaniem list zaklęty czarem, tak by po dotknięciu perganimu zapomniała co też jej wygadywałem będąc pod wpływem.
Z drugiej strony nie byłem pewny, czy to właśnie panna Juno się do mnie wybiera. Domyślałem się, że ona, przecież żadne ine damy nie miały powodu. Przez chwilę zlękłem się nawet, że ta wizyta będzie karą za moje zachowanie i może nawet zostaną wobec mnie wysunięte reprymendy? Cóż, na pewno byłem ciekaw spotkania.
Natomiast jakie było moje zdziwienie, kiedy po wejściu do saloniku lady Carrow, obok lady Travers ujrzałem nie niesforną damę z rozwianym włosem ( moją Juno), a szlachciankę wyjętą z magazynu o najnowszej modzie. Mocno ściągnięte włosy Juno nie pozwalały na wydostanie się chociażby kosmyka z misternie ułożonej fryzury, a sama dziewczyna sztywno siedziała w zielonej, ciężkiej sukni. Pomimo tego, że zrobiła na mni wrażenie, nie mogłem oprzeć się przemyśleniu, że właśnie oglądam najbardziej zadziwiający obrazek tej dekady. Chciałoby się spytać lady Travers, gdzie podziała się jej lekkość, ale kiedy witam się z nią i jej matką, Juno nawet nie uniosła na mnie spojrzenia. Dlatego może przekonany jestem, że to nie Juno, ale jej siostra. To błędne wrażenie szybko przechodzi, kiedy zostajemy sobie przedstaieni, a nosząca imię mojej znajomej, lalka skłania się bez życia przedemną.
I wtedy zmroziła mnie myśl, że jednak zbyt długo zwlekałem z wysłaniem listu, że powinienem był zadbać o wyczyszczenie pamięci Junony. Oto właśnie tak kończy się nasza historia, tak jak każda moja próba podjęcia rozmowy z osobą z towarzystwa.
Niezrozumiany przez świat, czując odrzucenie, które zafundowała mi nietolerancyjna dama, czuję jak mięśnie mego ciała napinają się, a ja sam drętwieję w dyskomforcie. Lady Travers nie chce mieć ze mną do czynienia, a moje słowa na prawdę ją zraniły.
Chłód bijący od jej postawy udziela się również mi. Nie mówię dużo, na prośbę matki by pokazać młodej dziewczynie zamek, chcę się wymigać, ale wiem że lady Carrow jest nie do przekonania i tym samym zostaję wypędzony na tułaczkę przez mękę z przyzwoitką drepczącą mi po piętach.
Zniknęliśmy za drzwiami i wiem, że to ostatni moment by spróować cokolwiek naprawić.
- Prawie Cię nie poznałem - robię krótka pauzę, ale czuję jak przyzwoitka aż wciąga powietrze, gotowa upomnieć mnie w tej niegrzeczności, a jeszcze pędzej donieść lady Travers, jaki ze mnie niewychowany człowiek - .. lady Travers -dodaję, więc, by wyratować siebie i lady od niewygodnej sytuacji. Niestety ta oficjalna forma, narzucona przez układy, sprawia, że nić porozumienia, która utkaliśmy, zaczyna się zrywać. Staram się nie patrzeć na Juno, ale jednak czasami patrzę, ona zaś wydaje się wcale mnie nie widzieć. Spinam się i przyśpieszamkierując obie panie w kierunku wycieczki po Sandal Castle. - Może ruszymy najpierw w stronę  galerii   - decyduję ii skecamy w jedną z bardziej ostentacyjnie reprezentacyjnych części zamku.


Ostatnio zmieniony przez Ares Carrow dnia 27.07.21 21:19, w całości zmieniany 1 raz
Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]04.07.21 10:28
Wydawało się, że z dala od wzroku starych dam Juno będzie wstanie zrobić przynajmniej głębszych wdech ale ona wciąż tkwiła w swoim marazmie nie mając zamiaru go opuścić. Znajomy głos doszedł do niej z opóźnieniem. Znajomy głos z wyjątkowym uporem dobijał się do świadomości młodej lady Travers. Mieszanka dziwnych emocji ukrytych w tych czterech słowach na kilka sekund pobudziła dziewczynę do życia. Błękitne oczy w końcu przestały śledzić pęknięcia w podłodze i przez chwilę skupiły się na twarzy mężczyzny. Poznała go w końcu. Cóż jednak z tego, skoro nawet najmniejszym gestem nie dała poznać, iż wie, że ma przy sobie kogoś kogo sama nazywała przyjacielem. Jeśli lord Carrow zdobył się na chwilę uwagi pewnie dostrzegł w niebieskich oczach słabo widoczne przebłyski życia. Jeśli jednak nie miał takiego zamiaru pewnie już zdążył się pogodzić z faktem, że miał przed sobą kogoś, komu daleko było do jego Juno. - To zrozumiałe lordzie Carrow. Od ślubu pańskiej kuzynki minęło już trochę czasu. Nie zostaliśmy sobie jednak wówczas formalnie przedstawieni.- spokojne kłamstwo wypłynęło z ust dziewczyny, nadało całej tej sytuacji jeszcze bardziej surrealistycznego charakteru. Na pewno była kiedyś na ślubie gdzie panną młodą była dziewczyna z rodu Aresa. On z pewnością również wtedy tam był. Problem leżał jednak zupełnie gdzie indziej. Po zachowaniu Juno ciężko było stwierdzić czy ona wie, że kłamie czy też może wierzy we własne słowa. Na hasło lady Travers powinna się oburzyć, ale ona przyjęła je jakby było to coś zupełnie oczywistego. Przecież tak właśnie było a rozmowa przy akwarium tak naprawdę nigdy nie miała miejsca. Zresztą może po trochu sam sobie był winny takiego obrotu spraw. To przecież on wymógł na niej obietnice, że gdy tylko pojawi się w Yorku będzie używała oficjalnych form. Do wyjaśnienia pozostawała jednak jeszcze jedna kwestia. Czy Juno wyczuwała bijący od Aresa chłód? W tej niewielkiej części świadomości, w której jeszcze tliło się życia ukrywała się prawdziwa Juno, z pewnością tak właśnie było. Pewnie przyglądała się temu wszystkiego z rosnącym niepokojem. Przecież nie tak miało wyglądać ich kolejne spotkanie. W swoim towarzystwie mieli czuć się wolni od wszelkich ograniczeń. Mieli rozmawiać o czym tylko chcieli. Mieli się śmiać, wzajemnie irytować, dyskutować o tym, jak inaczej postrzegają świat. Ares miał racje, nić porozumienia stawała się niebezpiecznie cienka.
Travers czuła na sobie wzrok służącej. Dobrze wiedziała, że tak naprawdę to jej zachowanie było obserwowane i analizowane. Kobieta krocząca kilka kroków za nim próbowała dostrzec jak blisko Juno była kolejnego załamania. W pokojach dla służby aż roiło się od plotek, że starsza lady Travers niepotrzebnie naraża zdrowie córki ciągnąc ją za sobą gdzie tylko może. To spotkanie mogło być kroplą, która przeważy szale. Nie wspominając już o tym co zrobi Juno gdy w końcu zorientuje się do czego to wszystko zmierza.
- Z radością obejrzę wszystko co lord zdecyduje się mi pokazać.- odpowiedziała spokojnie wciąż trzymając się utartych schematów. Ruszyła za nim jednak szybko zwolniła kroku zmuszając go do tego samego. Mimo wszystko ciało Juno nie było przyzwyczajone do takich ograniczeń jak mocno zawiązany gorset, ciężki suknia czy tysiące wsuwek wbijających się w jej głowę. W chwilowych przebłyskach widać było, że dziewczyna fizycznie cierpi. - Mam nadzieję, że pańskie interesy z moim drogim bratem idą w dobrym kierunku.- zaczęła po chwili słabo maskując, że ma lekkie problemy z oddychaniem. Tak chyba powinien wyglądać zwyczajowy smalltalk. Chociaż może kobieta nie powinna poruszać takich kwestii. Chociaż przecież o to w tym wszystkim chodziło, o interesy między Carrowami i Traversami.


Come out, sea demons wherever you are
your queen summons you

Junona Travers
Junona Travers
Zawód : geograf, podróżnik teoretyczny, naukowiec
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Samotność ma swoje przywileje; w samotności można robić to, na co ma się ochotę.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Krużganki zamku - Page 3 8c6f5322fc5d1cd28ee44f2c67beee1b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7691-junona-travers#212825 https://www.morsmordre.net/t7707-tryton#213478 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t7792-skrytka-bankowa-nr-1852#217645 https://www.morsmordre.net/t9944-j-travers#300621
Re: Krużganki zamku [odnośnik]04.07.21 21:42
Kim jest ta dziewczyna - te cztery słowa krążą mi po głowie w chwili, w której nierozumiejący wzrok lady Travers spoczywa na mnie pierwszy raz podczas tej wizyty. Nie poznaje mnie? Zaczynam się zastanawiać, czy moje bezsenne noce znów nie mącą mi w głowie. Może koniec końców wcale nie poznałem nigdy Juno i to co wydawało mi się, że się wydarzyło... było tylko w mojej głowie? Ale jeśli tak jest,  to jak mam odróżnić co jest prawdą a co fikcją. Samonakręcająca się panika każe mi oderwać spojrzenie od dziewczyny i starać się skupić na przemyśleniu, czy w drodze do galerii będę mijał pokój w którym może leżeć jeden z moich eliksirów.
Uderzony w twarz zimną odpowiedzią Juno, zdaję sobie sprawę, że to już ostatni moment świadomości. Zaraz pochłonie mnie typowa dla mnie melancholia. Wspomnienie ślubu Isabelli i byłego lorda Nott, nie przywoływało pozytywnych wspomnień. Nie było dla mnie jasne, czy pomijanie naszego zapoznania na rzecz wspomnienia właśnie tamtego wesela, było ze strony lady Travers próbą zadziałania mi na złość, czy nie rozumiała swojego nietaktu. Uznałem, że postaram się jednak nie stawiać lady w niekomforcie jeszcze większym. Bądź co bądź, to ja się jej ostatnio naraziłem, nic więc dziwnego, że jej naturalną odpowiedzią było wytykanie bolesnych wspomnień dla całego rodu Carrow. Czy zaraz czeka mnie kolejna uwaga, to nie podlegało wątpliwości, gorzej, że podejrzewałem, że tematem będą moje nieudane zaręczyny. - Ciężko wraca się do tamtego niefortunnego ślubu, może stąd moja słaba pamięć - zauważam ważąc słowa i dodaję: - Cieszy mnie, że udało nam się w takim razie w końcu oficjalnie poznać  - nie brzmiałem jednak ani trochę radośnie, zresztą i ona nie wydawała się być zachwycona tym, że to ja miałem ją oprowadzać po zamku. Nie zauważyłem by w jej oczach czaiły się jakiekolwiek oznaki życia, w każdym razie nie te, które widziałem wcześniej. Nie było ani radości, ani zadziorności, a nawet jeżeli, to skrywała je za powiekami, spoglądając uparcie w dół. Kojarzyło mi się to jednoznacznie z pozą nieśmiałej, niewinnej damy, która ma znać swoje miejsce. Świadomość, że poznałem zupełnie inną twarz lady Juno, nie dawała mi spokoju i uwierała w tej chwili. Nawet nie wiedziałem jak rozmawiać z tą nową lady. Czy na prawdę mam udawać, że nie wiem, kto jest jej bratem? I iść za ustalonym schematem podobnych oficjalnych rozmów, spytać o jej pupila, o ulubioną książkę, wyrazić nikłe zainteresowanie a następnie opowiedzieć o tym, jak czytałem tę książkę podczas mojej biznesowej wyprawy Orient Ekspresem, gdy zmierzałem na sam koniec kontynentu Azjatyckiego, by sprowadzić stamtąd okaz unikatowych skrzydlatych koni? Zgodnie z moim wiecznie obecnym cieniem, który niekiedy atakuje moją umiejętność radzenia sobie w sytuacjach towarzyskich, pomimo tego, że wiedziałem czego wymaga odemnie etykieta, postanowiłem milczeć. Niepewność, która wkradła się w tę relację, zjadła mnie i pozostałem tylko wypraną z emocji kukłą, która robi minimum.
Musieliśmy zdawać się być idealnie dopasowani, kiedy oboje z taką obojętnością przechodziliśmy obok kolejnych drzwi, tak sobą niezainteresowani, jak tylko jest to możliwe. Mnie dopadła moja choroba, a moja współtowarzyszka najwyraźniej chciała mi jasno dać do zrozumienia, że nie mogę być jej jeszcze bardziej obcy. Zwolniła kroku, co zrozumiałem opatrznie, dopatrując się w tym zupełnego znudzenia moją obecnością. W końcu zatrzymałem się, a słysząc jej pytanie zdumiałem się, że pomimo tego co pokazywała sobą, chciała prowadzić rozmowę.
- Tak, nie tak dawno byliśmy na spotkaniu i teraz wymieniamy listowne umowy. Myślę, że współpraca naszych rodów może wkrótce się mocno zacieśnić. Rozumiem, że stąd wizyta Lady Travers w Sandal Castle - ja nie doszukiwałem się jeszcze nic podejrzanego, mimo wszystko lubiłem myśleć, że to mężczyzna prędzej niż lady pojawiłby się na ziemiach inneo rodu w intencjach matrymonialnych. - Celem poznania, czy nadajemy się na poważnych wspólników? Dlatego powinienem chyba zacząć od pokazywania naszych największych skarbów rodowych - i tym sposobem, kiedy znaleźliśmy się w galerii, a przed nami ukazało się morze gablot z cennościami, towarzyszyłem paniom przy oglądaniu i czasami rzucałem informację o medalu zasług wręczonym przez Ministra, o pucharze zdobytym na pierwszej Gonitwie, o porożu Daniela Wszechczasów, o popiersiu Lorda Alberta Carrow, zwanego Krępą Rączką. Aż zatrzymaliśmy się przed obrazem mojej matki i chciałem przejść dalej, niegotowy na to, by poruszać ten temat w tej chwili, ale lady Travers stała przy nim i wpatrywała się uparcie. Wziąłem wdech, by zastanowić się, cóż takiego mógłbym ujawnić o lady  Lestrange-Carrow.  
- Ten portret to ostatni obraz mojej matki, podobno kiedy pozowała była już w ciąży - przyglądamy się jak młoda ciemnowłosa czarownica, zakrywa swój brzuch trzymając w dłoniach zwierzątko, uśmiecha się do nas lekko, a w jej oczach nie widać smutku. Szykuje jej się dobre życie, właśnie wróciła z podróży poślubnej i myśli o tym, jak przygotować pokoik dla swojego pierwszego dziecka. Wyobraża sobie, jak będzie w tym pokoiku bawić się z nim, opowiadać bajki i przytulać całymi dniami. Szkoda, ze nie było jej dane spędzić z dzieckiem nawet jednego całego dnia. Historia śmierci mojej matki może nie była pierwszą rzeczą która żyła w pamięci szlachty -  nie chwaliliśmy się nią na lewo i prawo, ale też nie kryliśmy. Mój ojciec ożenił się ponownie i to właśnie Lady Crouch-Carrow przywitała lady Travers kilka minut temu. - Ojciec długo trzymał go w swoim gabinecie, ale po drugim ślubie, Lady Beatrice przeniosła go do galerii, by wszyscy mogli ją oglądać
Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475
Re: Krużganki zamku [odnośnik]04.07.21 23:13
W głowie Juno rozbrzmiał odgłos bicia braw a zaraz za nimi jej własny głos.-Świętnie sobie radzisz w roli ambasadora rodziny. Naprawdę pogratulować. Wyciągnij jeszcze sprawę zerwanych zaręczyn i pewnie już nigdy więcej na ciebie nie spojrzy. Juno zaczęła walczyć z powłoką, którą przecież sama zdecydowała się przybrać. Wszyscy chcieli od niej by była ułożoną lady Junoną Travers i to przecież im dawała. Tyle że to wydawało się nie wystarczać. Dlaczego świat był tak przeraźliwie skomplikowany? Podświadomość Juno zaczęła walczyć sama ze sobą o to, która wersja powinna przejąć kontrolę nad sytuacją. Do problemów z oddychaniem, ogólnym dyskomfortem i chęcią natychmiastowej ucieczki dołączył jeszcze ból głowy. -Proszę o wybaczenie.- wydusiła z siebie w końcu. Czy stałoby się coś złego, gdyby nagle się obróciła i pognała w stronę karocy. Mogłaby odjechać, zamknąć się w swojej wysokiej wieży i nigdy do tego nie wracać. - Ja również się cieszę.- kontynuowała bez większego entuzjazmu. Każdy fragment drobnego ciała niemal wołał o oto by skończyć tę maskaradę. Brakowało energii, brakowało chęci, by próbować zaczerpnąć choćby pół oddechu. Wojna tocząca się w umyślę lady Travers trwała w najlepsze jednie mocniej wyniszczając dziewczynę. Każdy krok wykonywała tak ostrożnie jakby miałby być jej ostatnim. Los, matka, Carrowowie, wszyscy chcieli jej porażki. Wszyscy chcieli zobaczyć jej upadek a na samym przodzie tych bezczelnych gapiów miał stać sam Ares. Jego postawa, jego oskarżycielskie słowa powoli zaczęły przenikać przez grubą warstwę muru, jakim się otoczyła. Walczące strony nagle postanowiły skupić na jednym wrogu. Czyżby smalltalk zawsze był taki niebezpieczny?
-Nie czuje się odpowiedni adresatem takich pytań lordzie Carrow. Jeśli ma pan jakikolwiek obiekcje co do naszej obecności w Yorku to proszę je kierować do mojej pani matki. Choć przybyłyśmy na zaproszenie lady Carrow. Proszę również o pozbycie się protekcjonalnego tonu w stosunku do mojej osoby. Żadnej ze stron to nie przystoi.- w obojętnym dotychczas tonie głosu słychać było wyraźnie niepokojące nuty. W końcu zdobyła się również na złowienie jego spojrzenie. Przez kilka krótkich sekund cała postawa Juno sugerowała, że jeżeli tylko Ares da jej pretekst chętnie wyleje na niego całą kumulowaną od dawna złość. Zaraz ten objaw dawnej żywiołowością gdzieś przepadł. Juno wzięła na tyle głęboki oddech na ile pozwalał na to gorset i szybko powróciła do swej oficjalnej formy. - Jednak cieszy mnie wiadomość, że sprawy układają się pomyślnie i przewiduje lord zacieśnienie więzi pomiędzy naszymi rodzinami. Chętnie również obejrzę owe rodowe skarby- zapewniła z marnym skutkiem udając wdzięczność za nadarzającą się okazję. Może powinna się uśmiechnąć niewinnie by odhaczyć wszystkie punkty na liście zachowań dobrze wychowanej młodej damy. Gdy weszli do galerii Juno zupełnie przestała zwracać uwagę na Carrowa i na to, co mówił. Oglądała każdy eksponat z typową dla siebie nadmierną dokładnością. Analizowała każdy fragment nie zważając na porę ani miejsce. Tylko w takim miejscu jej zmęczony umysł był wstanie znaleźć choć odrobinę wytchnienia. W końcu zatrzymała się przy obrazie, którego znaczenia nie potrafiła zrozumieć. Podobieństwo pomiędzy Ares a przedstawioną czarownicą było (przynajmniej dla niej) ewidentne. Strój sportretowanej damy zdradzał okres, w którym powstał obraz dlatego to nie mogła być jego siostra. Oczywiście, że podobieństwo między dalszymi krewnymi było dość częste, ale nie takie. To musiała był matka Aresa ale przecież to nie była ta sama kobieta, z którą rozmawiała właśnie lady Travers. Wszystkie rozmyślania Juno przerwał głos lorda Carrowa. Skinęła potakująco głową jakby ten gest miał jej pozwolić na uporządkowanie myśli. Stali wystarczająco blisko siebie by Juno bez większych problemów mogła dotknąć jego przedramienia. - Jesteś do niej bardzo podobny. To samo spojrzenie upartego marzyciela. - Uśmiechnęła się lekko w stronę namalowanej damy, by w końcu obdarzyć podobnym uśmiechem Aresa. Jednak gdy tylko dostrzegła kątem oka, że służąca odwraca się w ich stron natychmiast się od niego odsunęła. Wydawało się, że sama była zaskoczona swoim zachowaniem. - Choć moje słowa nie mają pewnie większego znaczenia to proszę przyjąć mój żal z powodu przedwczesnej śmierci lady Carrow. - skłoniła głowę w geście oddania szacunku. Powinna uciec od tego obrazu, ale nie mogła. Coś ją przyciągało do tej postaci. Gdyby mogła chciałby się dowiedzieć o niej niemal wszystkiego ale przecież nie miała prawa zadać żadnych pytań. To była słuszna decyzja. Przyznała nie mając pojęcia co właściwie mogłaby więcej powiedzieć. - To naprawdę piękny obraz- Dodała jeszcze ,czując, że znów brakuje jej tchu. Oparła się jedną z gablot czując jak ziemia osuwa się jej pod stopami. - Czy mógłby mi lord coś opowiedzieć o swojej matce?- Z jednej strony zadane pytanie miało go odciągnąć od jej osoby a z drugiej strony ta żywa część osobowości Juno wiedziała, że to mogła być jedyna okazja, by poznać ten skrawek życia Aresa.


Come out, sea demons wherever you are
your queen summons you

Junona Travers
Junona Travers
Zawód : geograf, podróżnik teoretyczny, naukowiec
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Samotność ma swoje przywileje; w samotności można robić to, na co ma się ochotę.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Krużganki zamku - Page 3 8c6f5322fc5d1cd28ee44f2c67beee1b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7691-junona-travers#212825 https://www.morsmordre.net/t7707-tryton#213478 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t7792-skrytka-bankowa-nr-1852#217645 https://www.morsmordre.net/t9944-j-travers#300621
Re: Krużganki zamku [odnośnik]10.07.21 23:37
Czyż to faux pas nie było świadectwem tego, że ta lalka, która stoi przed nim to ta sama dziewczyna, która zabroniła nazywać się lady? Miałem nadzieję, tę ostatnią, przeznaczoną dla głupców, że panna Travers zaraz ocknie się i powie mi tym swoim przemądrzałym tonem, że czas na to, bym w końcu przestał rozpamiętywać jakieś nieudane związki moich kuzynek i zajął się swoimi problemami. Jedyne przywołanie do porządku, które mnie czekało, jawiło się jako uwaga, że mój żart był wykroczeniem. Nierozumiejąc skąd w pannie Travers ten lód, aż spojrzałem w jej stronę. I widząc, że jest to lód z kolcami, przypomniałem sobie, że jest jeszcze jedno co może powodować to zachowanie. Może po prostu panna Travers ma... te dni ? Sama myśl o tym, że tak bardzo może zmieniać się w przeciągu miesiąca, zaraz mnie poruszyła. Pojąłem, że mimo tego elektrycznego połączenia, które czułem od pierwszego spotkania, właściwie nic nie wiem o drogiej lady Travers. A teraz jawiła mi się niczym królowa oceanów, zmieniająca się podobnie jak jej morski żywioł - gwałtownie. Paradoksem było to, że kiedy ja widziałem to jako gwałtowną zmianę, ona zdawała się być obojętna i nieobecna, jak woda skuta lodem. Bo na moich oczach ta wzburzona fala zamierała. Nie wiedziałem co się dzieje ze mną i z jakiego powodu nagle mnie to tak zdenerwowało. Czyżbym przywiązał się zbyt do tego, że jeszcze nie tak dawno byłem przyjacielem drogiej morskiej księżniczki?
- Absolutnie nie mam obiekcji, panno Travers. Pytałem z ciekawości, może źle to wybrzmiało - odpowiadam oszczędzając zarówno jej jak i sobie więcej słów. Gdybym powiedział coś więcej, ten powstrzymywany przez nią wodospad myśli mógłby mi zalać korytarz.
-Mam wrażenie, że stosunki pomiędzy naszymi rodami już jakiś czas temu miały szansę na związanie się silniejeszą więzią. Myślę, że gdyby nie wojna tocząca nasz kraj, moglibyśmy już być już daleko rozwiniętą spółką. Wasz kapitał morski jest imponujący. - słodzę, a kiedy wchodzimy do galerii, wydaje się, że zapomniałem o tym, że miałem mówić tymi ogólnikami. Już zmęczenie wkrada się wyraźnie w moją postawę, kiedy zaczynam uciekać spojrzeniem po ścianach.
I znów zadziwiające zachowanie lady Travers poruszyło mnie. W jednej chwili obojętna, wyraźnie niezainteresowana tym co próbuje jej przekazać apropo przodków, okazuje sie, że cały czas słuchała, a nawet że ją to dotknęło? Kiedy jej ręka ląduje na moim przedramieniu, w zdumieniu przechylam głowę by na nią spojrzeć. I to spojrzenie jest przerażone, nie wiem co też opanowało pannę Travers. Nawet nie wiem do końca co ona powiedziała, bo ten dotyk mnie sparaliżował. Nagle ona odskakuje, a ja zauważam służącą, która była świadkiem tego wszystkiego. Odchrząkuję, strząsając z siebie to poczucie nieobecności. Docierają do mnie wyrazy współczucia, które przyjmuje skinąwszy głową.
- Dziękuje, to wiele znaczy - chociaż może nie dla niej, ale chyba dla mnie trochę jest? I dopiero, kiedy panna Travers wyraziła chęć posłuchania historii, którą mówiłem w głowie kilka razy, pomyślałem, że może jednak jest gdzieś tam w środku ta osoba, którą poznałem pomiędzy akwariami zamku w Northfolk. - Jak najbardziej. Dziś mało kto już ją pamięta, ale podobno w młodości była jedną z najpiękniejszych dam na Sabacie, a do tego przejawiała niesamowicie duży talent w dziedzinie astronomii. To dość wyjątkowe dla jej rodziny, czyli rodu Lestrange, którzy zwykle ujawniają talenty w dziedzinach bardziej artystycznych. Ale jak przystało na le strange musiała mieć w sobie coś innego. Moja ciotka twierdzi nawet, że kiedyś moją matkę przyłapał nestor na ujeżdżaniu wierzchem ich rodowych hippokamusów, za co później musiała odpokutować i zgodzić się na lekcje fortepianu. Ale może jej zainteresowanie magicznymi stworzeniami tak połączyło ją i mego ojca... na pewno mnie z nią łączy - nagle zmarszczyłem czoło, jakbym nie chciał czegoś powiedzieć i ruszyłem dalej, odchodząc od portretu matki. Może chodziło o bolesne wspomnienie, które wpadło mi do głowy, a może nie chciałem po prostu, żeby ta rozmowa znów zeszła na romantyczną, według mnie, historię moich rodziców, która dla samej Juno była wcześniej powodem do żartów.
Służąca, która chodziła za nami jak przyzwoitka skarciła mnie wzrokiem, natomiast kiedy odpowiedziałem jej tym samym, zaraz wycofała się, gromiona spod ciemnych brwi.
- Zadzwonię po herbatę, bo zdaje mi się, że potrzebujesz odpoczynku - mówię na odchodne, chcąc umknąć przed lodową królową morza, ale obawiam się, że niestety nie uda mi się to, bo przecież muszę ją zaprowadzić do miejsca, gdzie podadzą tę herbatę.
Jakbym zapomniał, że możemy po prostu wrócić do saloniku w którym nasze matki-machocy piją herbatę.
Ares Carrow
Ares Carrow
Zawód : biznesman, zarządca w stajniach
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Hard work and ambition are vulgar.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8988-ares-carrow https://www.morsmordre.net/t9000-cooper#270633 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9139-skrytka-nr-2118#276166 https://www.morsmordre.net/t9066-a-carrow#319475

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Krużganki zamku
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach