VII - J. Desmond & R.Mulciber
AutorWiadomość
Wartość żywotności Jean: 216
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 175-194 |
71-80% | brak | -10 | 153-174 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 132-152 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 110-131 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak | -30 | 89-109 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 67-88 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 45-66 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz | -60 | 24-44 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 2-23 |
0 | Utrata przytomności |
Wartość żywotności Ramseya: 211
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 171 - 190 |
71-80% | brak | -10 | 150 - 170 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 129 - 149 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 108 - 128 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz | -30 | 87 - 107 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 65 - 86 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 44 - 64 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja | -60 | 23 - 43 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 2-22 |
0 | Utrata przytomności |
I show not your face but your heart's desire
Cichy, wyważony krok głucho odbijający się od korytarzy Domu Pojedynków, towarzyszył jej wraz ze strzępkami ulotnych myśli prześlizgujących się leniwie przez umysł, z drobnymi drganiami niespokojnych dłoni, lekko kołyszących się przy każdym ruchu, w końcu z niemym pytaniem, które kołysało się na granicach mięśni mimicznych, aby wraz z momentem dotarcia do areny, zawisnąć gdzieś u góry w postaci okrojonej ciekawości. Debiutancki pojedynek na tej arenie, choć pozornie przybrał układ składający się niemalże z samych niewiadomych, sprawiał, że wokół roztaczała się woń, znana z lat wcześniejszych, charakterystyczna na tyle, aby zmysły, raz zetknięte z drobinami wypełniającymi powietrze, przy ponownym spotkaniu rozpoznawały ją na nowo.
Tak było i tym razem.
Jej doświadczenie związane z pojedynkami ograniczało się do kilku epizodów, zatartych w odmętach pamięci niemalże na własne życzenie, dlatego objawy lekkiej niepewności przedzierały się przez okowy nałożonego opanowania, próbując odnaleźć ujście w drobnej sylwetce. Cały czas przy tym starała się ich pozbyć, kierując myśli w stronę przyczyn, które pchnęły ją ku decyzji, aby pojawić się dziś w tym miejscu – racjonalizm jednak nie zawsze sięgał na tyle głęboko, aby opanować wszelkie niechciane objawy. Tym bardziej, gdy spojrzenie lustrowało sylwetkę nieznanego przeciwnika, nie wiedząc, jak wiele powinna się spodziewać. Dużo? Więcej? Najwięcej?
Podeszła odrobinę bliżej, uprzejmie skinęła głową. Spróbowała raz jeszcze, całą uwagę przelewając na zaklęcie, które lada moment miało rozpocząć pojedynek. Wykonała ruch nadgarstkiem, jednocześnie mówiąc – Silencio. – I oczekując, że okaże się skuteczne.
Tak było i tym razem.
Jej doświadczenie związane z pojedynkami ograniczało się do kilku epizodów, zatartych w odmętach pamięci niemalże na własne życzenie, dlatego objawy lekkiej niepewności przedzierały się przez okowy nałożonego opanowania, próbując odnaleźć ujście w drobnej sylwetce. Cały czas przy tym starała się ich pozbyć, kierując myśli w stronę przyczyn, które pchnęły ją ku decyzji, aby pojawić się dziś w tym miejscu – racjonalizm jednak nie zawsze sięgał na tyle głęboko, aby opanować wszelkie niechciane objawy. Tym bardziej, gdy spojrzenie lustrowało sylwetkę nieznanego przeciwnika, nie wiedząc, jak wiele powinna się spodziewać. Dużo? Więcej? Najwięcej?
Podeszła odrobinę bliżej, uprzejmie skinęła głową. Spróbowała raz jeszcze, całą uwagę przelewając na zaklęcie, które lada moment miało rozpocząć pojedynek. Wykonała ruch nadgarstkiem, jednocześnie mówiąc – Silencio. – I oczekując, że okaże się skuteczne.
Jean Desmond
Zawód : twórczyni magicznych map nieba, przyszły-niedoszły auror
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
i'm pretty sure you have
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Jean Desmond' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Lipiec okazał się cięższy, niż podejrzewał. Wizyta w Azkabanie była dla niego zmorą. Wspomnienia odwiedzały go w koszmarach — po raz pierwszy od dawna nie chciał zapadać w sen, nie chciał przeżywać tego wszystkiego od nowa. Przez to czuł się gorzej niż zwykle. Był zmęczony, wyczerpany, nie mniej niż zawsze wymagający względem siebie. I tak samo krytycznie patrzył na siebie, jako uczestnika Klubu Pojedynków, w którym nieprzerwanie brał udział.
Gdy odczytał niechlubne nazwisko, które postawione było na równi z jego własnym, czystym, nieskażonym brudem, powstrzymał grymas, który miał wykrzywić jego twarz. Lekceważąco mu się przyglądał — było mu znane, pamiętał je jak przez mgłę, wierząc, że był nieomylny, a więc osoba, z którą je skojarzył była jej rodziną. Niewarte zapamiętania dane zwykłej szlamy. Liczył, że wraz z nowym sezonem w klubie pojedynków przyjdzie mu się zmierzyć z najlepszymi, tymczasem los stawiał mu pod nogi marne imitacje czarodziejów. Szybko odnalazł w tym pozytywy, szansę na uszczknięcie dobrego nastroju. Da jej nauczkę, pokaże jej, gdzie jest jej miejsce w ich świecie.
Wszedł na deski areny, wolnym, lekkim krokiem, a długa peleryna zaszeleściła cicho, kiedy wspinał się powoli po schodach. Ujrzał ją po drugiej stronie. Drobną, niepozorną. Nie dlatego nie doceniał jej umiejętności, nim jeszcze się odezwała. Jej krew była brudna i niewarta całego tego zachodu. Nie mogła posiadać umiejętności, które byłyby w stanie go pokonać, nawet tak słabego, jak teraz. Stanął w wyznaczonym miejscu, obserwując ją z dystansu. Jego twarz nie wyrażała niczego — ani zadowolenia, ani pogardy, jaką względem niej czuł. Tylko szare oczy lekko błyszczały. Skinął jej głową ledwie, układając różdżkę przy sercu. Nie zasługiwała nawet na to powitanie. Po chwili cofnął prawą stopę, wyciągnął lewą dłoń do przodu, obierając właściwą pozę. Nawet nie drgnął w pierwszej chwili. Wiązka jej zaklęcia pomknęła w zupełnie inną stronę, zareagował błyskawicznie:
—Lamino Glacio— wypowiedział płynnie, wykonując skrupulatny ruch nadgarstkiem.
Gdy odczytał niechlubne nazwisko, które postawione było na równi z jego własnym, czystym, nieskażonym brudem, powstrzymał grymas, który miał wykrzywić jego twarz. Lekceważąco mu się przyglądał — było mu znane, pamiętał je jak przez mgłę, wierząc, że był nieomylny, a więc osoba, z którą je skojarzył była jej rodziną. Niewarte zapamiętania dane zwykłej szlamy. Liczył, że wraz z nowym sezonem w klubie pojedynków przyjdzie mu się zmierzyć z najlepszymi, tymczasem los stawiał mu pod nogi marne imitacje czarodziejów. Szybko odnalazł w tym pozytywy, szansę na uszczknięcie dobrego nastroju. Da jej nauczkę, pokaże jej, gdzie jest jej miejsce w ich świecie.
Wszedł na deski areny, wolnym, lekkim krokiem, a długa peleryna zaszeleściła cicho, kiedy wspinał się powoli po schodach. Ujrzał ją po drugiej stronie. Drobną, niepozorną. Nie dlatego nie doceniał jej umiejętności, nim jeszcze się odezwała. Jej krew była brudna i niewarta całego tego zachodu. Nie mogła posiadać umiejętności, które byłyby w stanie go pokonać, nawet tak słabego, jak teraz. Stanął w wyznaczonym miejscu, obserwując ją z dystansu. Jego twarz nie wyrażała niczego — ani zadowolenia, ani pogardy, jaką względem niej czuł. Tylko szare oczy lekko błyszczały. Skinął jej głową ledwie, układając różdżkę przy sercu. Nie zasługiwała nawet na to powitanie. Po chwili cofnął prawą stopę, wyciągnął lewą dłoń do przodu, obierając właściwą pozę. Nawet nie drgnął w pierwszej chwili. Wiązka jej zaklęcia pomknęła w zupełnie inną stronę, zareagował błyskawicznie:
—Lamino Glacio— wypowiedział płynnie, wykonując skrupulatny ruch nadgarstkiem.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Brak skupienia, rozproszone myśli, echo ostatnich przeżyć — negatywnie wpływały na jego skuteczność w pojedynku. Nie był tu dla wygranej, ani dla sukcesów, a po to, by poznać przeciwników i szlifować swoje umiejętności. Kiedy z jego różdżki wiązka ledwie błysnęła, nie zmierzając w upragnionym kierunku, nie potraktował tego jak porażki. Ledwie się rozgrzewał, pojedynek dopiero się rozpoczynał. Od razu, bez zbędnej zwłoki, podjął kolejną próbę, tym razem, wykorzystując do tego jej taktykę;
—Silencio— wyszeptał, mierząc wprost w jej twarz.
—Silencio— wyszeptał, mierząc wprost w jej twarz.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Najwidoczniej nie tylko jej początki nie należały do najłatwiejszych – obydwa zaklęcia okazały się nieudane, omijając skutecznie Jean. Po raz kolejny spróbowała odrzucić wszelkie niepotrzebne myśli, skupiając się tylko i wyłącznie na arenie. Świadomość, że gdzieś na widowni czekała Maxine zawsze dodawała otuchy, tym razem jednak musiała zapomnieć o obecności siostry, osób trzecich, całą uwagę przelewając na poprawne rzucenie zaklęcia.
– Aeris – wypowiedziała, celując w mężczyznę i mając nadzieję, że udało jej się już przetrzeć chociaż część szlaku, akurat tyle, aby atak okazał się skuteczny.
– Aeris – wypowiedziała, celując w mężczyznę i mając nadzieję, że udało jej się już przetrzeć chociaż część szlaku, akurat tyle, aby atak okazał się skuteczny.
Jean Desmond
Zawód : twórczyni magicznych map nieba, przyszły-niedoszły auror
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
i'm pretty sure you have
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Jean Desmond' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Klub pojedynków miał pomóc jej szlifować umiejętności, powinna więc skupiać się również na własnych brakach i niedoskonałościach, dlatego decyzja o podjęciu kolejne próby z nieudanym zaklęciem została podjęta zaledwie chwilę później. Miała nadzieję, że szczęście będzie jej sprzyjać, a tuż obok niego i zdolności. – Silencio!
Jean Desmond
Zawód : twórczyni magicznych map nieba, przyszły-niedoszły auror
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
i'm pretty sure you have
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
s t a r d u s t
running through those
v e i n s
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Jean Desmond' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Problemy z koncentracją - nie wróżyło to niczego dobrego. Musiał przełamać upiorne myśli, skupić się na pojedynku, który powinien, musiał wygrać bez większego trudu. Oba zaklęcia okazały się nieskuteczne, zupełnie jakby różdżka odmawiała posłuszeństwa. Nie, niemożliwe, pomyślał i obrócił ją lekko w palcach, zmieniając jej pozycje na wygodniejszą, by dobrze leżała we wnętrzu dłoni. Wziął głęboki wdech, spiął mięśnie, nie spuszczając z dziewczęcia wzroku. Kiedy rzuciła zaklęcie, opuścił nieco brodę i zmarszczył brwi.
— Protego maxima — wypowiedział płynnie, pozwalając by nadgarstek wykonał właściwy ruch.
— Protego maxima — wypowiedział płynnie, pozwalając by nadgarstek wykonał właściwy ruch.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
196/211
Nie zdążył wyczarować tarczy, cóż za piekielny niefart. Silny podmuch wiatru przewalił go na deski areny. To jednak zbyt mało, by na chwilę stracił orientację, podniósł się szybko i sprawnie, choć obite biodro z pewnością jeszcze poczuje. Poczynił krok w przód, lewą ręką wykonał żwawy zamach:
— Lamino!— wypowiedział głośniej, wyraźniej, lecz wciąż nie nerwowo. Trzeba było o wiele więcej, by wyprowadzić go z równowagi.
Nie zdążył wyczarować tarczy, cóż za piekielny niefart. Silny podmuch wiatru przewalił go na deski areny. To jednak zbyt mało, by na chwilę stracił orientację, podniósł się szybko i sprawnie, choć obite biodro z pewnością jeszcze poczuje. Poczynił krok w przód, lewą ręką wykonał żwawy zamach:
— Lamino!— wypowiedział głośniej, wyraźniej, lecz wciąż nie nerwowo. Trzeba było o wiele więcej, by wyprowadzić go z równowagi.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
VII - J. Desmond & R.Mulciber
Szybka odpowiedź