Lasy wokół zamku
Strona 15 z 16 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Lasy wokół zamku
Lasy zajmują szczególne miejsce w sercach pobliskich mieszkańców; dzięki ich bliskości czują się w pewien sposób chronieni, trudno by im było się odnaleźć bez świadomości, że ich drzewiaści przyjaciele pozostają na wyciągnięcie ręki. Choć przestrzenie są bardzo rozległe, nietrudno tu odnaleźć swoją drogę. Niejedna ścieżka przecina te okolice, prowadząc zagubionych podróżnych od polan, niewielkich strumieni aż pod sam Lancaster Castle. Wśród pni znajdują się zarówno wiekowe okazy jak i te nieco młodsze, gdzieniegdzie wskazówki z patyczków i chorągiewek wskazują na skarby zakopane przez latorośle Ollivanderów. Jeśli się wie, gdzie szukać, można tu odnaleźć najróżniejsze okazy flory jak i natknąć się na ciekawskie stworzenia. Las pozostaje oazą spokoju, miejscem, w którym można zebrać swoje myśli jak i wybrać się na konną przejażdżkę.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Melania Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Charlie nie myślała o tym w podobnych kategoriach co Sam, nie była tak mocno jak on przesiąknięta realiami walki i ciągłego zagrożenia. Nie była aurorem, a alchemikiem, jej codzienność wyglądała zupełnie inaczej i mogło znaleźć się w niej miejsce na zabawę, bo przecież jeszcze kilka miesięcy temu ich rzeczywistość wyglądała dużo spokojniej i dopiero od maja drastycznie się popsuło. Zwłaszcza teraz potrzebowali takich chwil, by nie zwątpić w to, że na świecie wciąż istniało szczęście, że wśród tragedii wciąż zdarzały się też piękne dni, które warto było zapamiętać, zwłaszcza jeśli oznaczały zjednoczenie dwóch kochających się dusz. Lub nie, biorąc pod uwagę że było to zaaranżowane małżeństwo, ale nadal był to dzień, który warto było celebrować wraz z parą młodą. Takie szczęśliwe dni były jak światełka na horyzoncie ogarniętym coraz ciemniejszymi chmurami. I kto wie, ile jeszcze mieli takich dni przed sobą? Dzisiaj byli, jutro mogło ich nie być. Dlaczego więc nie próbować się bawić póki jeszcze mogli? Nie chciałaby umierać w poczuciu, że spędzała swoje ostatnie dni smutno i w strachu. Chciała spędzać czas wśród ludzi i nie myśleć tylko o grozie, anomaliach i innych przykrych sprawach.
Jej poczucie niedopasowania brało się z tego, że czuła się tu niepasującym elementem. Niczym pospolita kaczka wśród stada łabędzi, albo jak stokrotka w ogrodzie pełnym róż. Zwyczajna, pospolita, do bólu plebejska Charlie Leighton, która nie miała pojęcia o świecie salonów i sztuce. Ale jednak miała dość szczęścia, by póki co radzić sobie z zagadkami dotyczącymi dziedzin, które były jej praktycznie obce.
- Ja też... Poza tym nie miał kto mnie tego uczyć – rzekła. Leightonowie byli zwyczajną rodziną, ukierunkowaną raczej na aktywności związane z alchemią, zielarstwem czy magizoologią i tym podobne. Wysublimowany świat salonowej sztuki był im raczej obcy.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, a jasna i czysta, kocia zieleń jej tęczówek na moment spotkała się z jego ciemnym spojrzeniem. Zarumieniła się lekko i uciekła wzrokiem; Charlie nie brakowało kobiecej delikatności i ciepła, choć pozostawała przy tym bardzo naturalna, skromna i prostolinijna, jak przystało na pannę z kornwalijskiej wsi, której, mimo pięciu lat życia w Londynie, daleko było także do tego wielkomiejskiego świata.
- Chyba nie umiałabym czuć się swobodnie na salonach – zauważyła. O wiele lepiej czuła się, będąc zwyczajną Leightonówną mogącą wieść swój prosty, podporządkowany nauce żywot. Bez całej listy nakazów i zakazów, bez gry pozorów i salonowych intryg, a także bez konieczności uważnego dobierania znajomych. Dlatego też nigdy nie zazdrościła szlachciankom, całkowicie zadowolona z tego, że urodziła się w zwykłej rodzinie i mogła robić ze swoim życiem co tylko zechciała, oczywiście w granicach przyzwoitości, bo solidny kręgosłup moralny nie pozwoliłby jej czynić źle.
Była jednak wciąż zdziwiona wieścią, że Skamander mógł kiedyś lubić eliksiry, bo wydawał się człowiekiem czynu, który preferował bardziej aktywne zajęcia niż precyzyjne odmierzanie ingrediencji i mieszanie w kociołku. Ludzie potrafili zaskakiwać, choć podejrzewała, że w natłoku pracy aurorskiej raczej nie miał już czasu na eksperymentowanie.
- Ja to zawsze w eliksirach lubiłam. Tę skrupulatność, skupienie, subtelne powiązania z innymi gałęziami wiedzy... Żeby być dobrym alchemikiem, muszę posiadać także wiedzę z zakresu astronomii oraz ingrediencji roślinnych i zwierzęcych. Ostatnio intensywnie doszkalałam się z zielarstwa... No wiesz, chciałabym wkrótce zacząć jakieś własne badania – spojrzała na niego znacząco. – No i sam fakt, co mogę stworzyć, umiejętnie łącząc w kociołku odpowiednie składniki. Nawet eliksir szczęścia jest już w moim zasięgu.
Była z tego bardzo dumna, bo w sierpniu tego roku udało jej się po raz pierwszy uwarzyć ten niezwykle trudny eliksir. Nawet jeśli kilka prób zepsuła, to ta jedna udana miała dla niej ogromne znaczenie.
Okazało się, że znów zgadli dobrze, a kolejna zagadka ponownie dotyczyła literatury. Ciekawe, jak długo jeszcze miało im się udawać? Trzy ostatnie pary walczyły zażarcie. Charlie wczytała się w treść zagadki i próbowała udzielić poprawnej odpowiedzi.
| literatura I
Jej poczucie niedopasowania brało się z tego, że czuła się tu niepasującym elementem. Niczym pospolita kaczka wśród stada łabędzi, albo jak stokrotka w ogrodzie pełnym róż. Zwyczajna, pospolita, do bólu plebejska Charlie Leighton, która nie miała pojęcia o świecie salonów i sztuce. Ale jednak miała dość szczęścia, by póki co radzić sobie z zagadkami dotyczącymi dziedzin, które były jej praktycznie obce.
- Ja też... Poza tym nie miał kto mnie tego uczyć – rzekła. Leightonowie byli zwyczajną rodziną, ukierunkowaną raczej na aktywności związane z alchemią, zielarstwem czy magizoologią i tym podobne. Wysublimowany świat salonowej sztuki był im raczej obcy.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, a jasna i czysta, kocia zieleń jej tęczówek na moment spotkała się z jego ciemnym spojrzeniem. Zarumieniła się lekko i uciekła wzrokiem; Charlie nie brakowało kobiecej delikatności i ciepła, choć pozostawała przy tym bardzo naturalna, skromna i prostolinijna, jak przystało na pannę z kornwalijskiej wsi, której, mimo pięciu lat życia w Londynie, daleko było także do tego wielkomiejskiego świata.
- Chyba nie umiałabym czuć się swobodnie na salonach – zauważyła. O wiele lepiej czuła się, będąc zwyczajną Leightonówną mogącą wieść swój prosty, podporządkowany nauce żywot. Bez całej listy nakazów i zakazów, bez gry pozorów i salonowych intryg, a także bez konieczności uważnego dobierania znajomych. Dlatego też nigdy nie zazdrościła szlachciankom, całkowicie zadowolona z tego, że urodziła się w zwykłej rodzinie i mogła robić ze swoim życiem co tylko zechciała, oczywiście w granicach przyzwoitości, bo solidny kręgosłup moralny nie pozwoliłby jej czynić źle.
Była jednak wciąż zdziwiona wieścią, że Skamander mógł kiedyś lubić eliksiry, bo wydawał się człowiekiem czynu, który preferował bardziej aktywne zajęcia niż precyzyjne odmierzanie ingrediencji i mieszanie w kociołku. Ludzie potrafili zaskakiwać, choć podejrzewała, że w natłoku pracy aurorskiej raczej nie miał już czasu na eksperymentowanie.
- Ja to zawsze w eliksirach lubiłam. Tę skrupulatność, skupienie, subtelne powiązania z innymi gałęziami wiedzy... Żeby być dobrym alchemikiem, muszę posiadać także wiedzę z zakresu astronomii oraz ingrediencji roślinnych i zwierzęcych. Ostatnio intensywnie doszkalałam się z zielarstwa... No wiesz, chciałabym wkrótce zacząć jakieś własne badania – spojrzała na niego znacząco. – No i sam fakt, co mogę stworzyć, umiejętnie łącząc w kociołku odpowiednie składniki. Nawet eliksir szczęścia jest już w moim zasięgu.
Była z tego bardzo dumna, bo w sierpniu tego roku udało jej się po raz pierwszy uwarzyć ten niezwykle trudny eliksir. Nawet jeśli kilka prób zepsuła, to ta jedna udana miała dla niej ogromne znaczenie.
Okazało się, że znów zgadli dobrze, a kolejna zagadka ponownie dotyczyła literatury. Ciekawe, jak długo jeszcze miało im się udawać? Trzy ostatnie pary walczyły zażarcie. Charlie wczytała się w treść zagadki i próbowała udzielić poprawnej odpowiedzi.
| literatura I
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Otoczenie pozbawione typowych dla miasta naleciałości - mimo wszystko - działało kojąco. Przynajmniej w pewnym sensie. Nawykły do otaczającego go zagrożenia, Skamander wręcz doszukiwał się w spostrzeżeniach ukrytego zagrożenia. Odpuszczał alarmujące czujność wrażenia tylko dlatego, że wiedział, gdzie i dlaczego się znajdował. Nie wierzył, by gospodarze nie zadbaliby o bezpieczeństwo gości, tym bardziej, jeśli obiło mu się o uszy, jaką potępieńcza opinię otrzymało wydarzenie. W pewnym sensie, bawiło go poruszenie, które wywołali. Konserwatywne rody, potrafiły autentycznie skupiać się na takich idiotycznych pobudkach? - My uczyliśmy się bardziej fascynujących dziedzin - odpowiedział cicho, pozwalając, by kącik warg uniósł się, a spojrzenie spotkało się z tym należącym do kobiety. Rumieniec, który zaszklił jej oblicze, wywołał kolejny, nieco bardziej odsłonięty uśmiech. Niezależnie od tego, ile razy widział podobne reakcje, zawsze wydawały mu się przyjemnie urokliwe. Szkoda, ze tak wiele kobiet, które spotykał, zapominały o pojęciu zawstydzenia.
- Kwestia przyzwyczajenia - nie zastanawiał się dłuzej nad podaną kwestią. Z tego co pamiętał lub słyszał o historii swego rodu - zawsze byli blisko arystokracji. ten konkretnej o poglądach, które przyciągały sprawiedliwościową i wolnościową naturę Skamanderów. Abbot. Obrócił głowę, odnajdując sylwetkę arystokraty. Przechylił się dosyć mocno w siedzisku i oparł dłonią o brodę, łokieć, zamaszyście opierając o blat stolika - Lordzie Abbott - tytuł wymówił wystarczająco głośno, by przyjaciel pogrążony w rozmowie z żoną, usłyszał go - Stawiasz ognistą dla wygranego? - pod czarna brodą odsłonił się nieco bezczelny uśmiech, bo samo już pytanie sugerowało Lucanowi, że zwycięzcy szukać musiał w kimś innym niż sobie. prosta prowokacja, która na chwilę odwróci uwagę. Przynajmniej na moment.
sam skupić się miał jednak na kolejnej zagadce. Literatura. Zerknął na pytanie, które rozlało się dosyć długim tekstem na ściance tabliczki - Kojarzy mi się coś innego - zmarszczył brwi - Mogę? - zerknął na Charlie, biorąc do ręki trzymaną w palcach tabliczkę - Mogę się mylić, ale stawiałbym na Tada Williamsa - na wyświetlanym magicznie tekście, brakowało autora i Skamander odnalazł w pamięci znajoma formułę. Autor całkiem popularny w pewnych kręgach. Ale czy miał rację, miało się okazać z chwilą, w której wpisał imię i nazwisko pod migającym magicznie cytatem.
Literatura I
- Kwestia przyzwyczajenia - nie zastanawiał się dłuzej nad podaną kwestią. Z tego co pamiętał lub słyszał o historii swego rodu - zawsze byli blisko arystokracji. ten konkretnej o poglądach, które przyciągały sprawiedliwościową i wolnościową naturę Skamanderów. Abbot. Obrócił głowę, odnajdując sylwetkę arystokraty. Przechylił się dosyć mocno w siedzisku i oparł dłonią o brodę, łokieć, zamaszyście opierając o blat stolika - Lordzie Abbott - tytuł wymówił wystarczająco głośno, by przyjaciel pogrążony w rozmowie z żoną, usłyszał go - Stawiasz ognistą dla wygranego? - pod czarna brodą odsłonił się nieco bezczelny uśmiech, bo samo już pytanie sugerowało Lucanowi, że zwycięzcy szukać musiał w kimś innym niż sobie. prosta prowokacja, która na chwilę odwróci uwagę. Przynajmniej na moment.
sam skupić się miał jednak na kolejnej zagadce. Literatura. Zerknął na pytanie, które rozlało się dosyć długim tekstem na ściance tabliczki - Kojarzy mi się coś innego - zmarszczył brwi - Mogę? - zerknął na Charlie, biorąc do ręki trzymaną w palcach tabliczkę - Mogę się mylić, ale stawiałbym na Tada Williamsa - na wyświetlanym magicznie tekście, brakowało autora i Skamander odnalazł w pamięci znajoma formułę. Autor całkiem popularny w pewnych kręgach. Ale czy miał rację, miało się okazać z chwilą, w której wpisał imię i nazwisko pod migającym magicznie cytatem.
Literatura I
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
- Wygląda na to, że zbliżamy się do końca - wtrącił krótko Dante, dostrzegając kolejną kurczącą się tabliczkę, tym razem należącą do Prewettów. - Powodzenia! - dodał jeszcze, zerkając na dwie ostatnie pary w rozgrywce.
Mechanicznie:
W ostatniej rundzie, żeby uniknąć rozwlekania na kolejne tury, ta para, która w swoich rzutach zdobędzie wyższy wynik (suma obydwu rzutów) łącznie z bonusami, odgaduje zagadkę. W następnym poście pojawi się podsumowanie i zakończenie.
Forma zagadki może być dowolna, możecie sami zdecydować, co pojawia się na puzzlach, mogą być to propozycje domyślne (literatura - fragment dzieła literackiego; muzyka - tabliczka wygrywa melodię, im więcej puzzli, tym dłużej trwa; rzeźba - tabliczka pokazuję rycinę rzeźby; malarstwo - obraz; historia magii - postać historyczna), a może coś innego, chociażby zapis nutowy zamiast melodii, rebus, wierszyk na temat. Macie dowolność, byle trzymać się wylosowanej kategorii.
W tej kolejce każda para, która przeszła dalej, dostaje kolejną zagadkę według poniższego losowania kością k3:
1 - malarstwo (wiedza)
2 - literatura (wiedza)
3 - muzyka (wiedza)
Puzzle i numeracja do losowania kategorii:
#1 Lucan* i Melania - 4/4
#2 Charlene i Samuel - 4/4
* +5 do dowolnego rzutu za krytyczny sukces
Rory i Miriam -4/4
Anthony* i Ria - 3/4
Lorraine i Archibald - 1/4
Heath i Elora - 1/4
| czas na odpis w aktualnej kolejce - niedziela, 17.02 o 20:00
W ostatniej rundzie, żeby uniknąć rozwlekania na kolejne tury, ta para, która w swoich rzutach zdobędzie wyższy wynik (suma obydwu rzutów) łącznie z bonusami, odgaduje zagadkę. W następnym poście pojawi się podsumowanie i zakończenie.
Forma zagadki może być dowolna, możecie sami zdecydować, co pojawia się na puzzlach, mogą być to propozycje domyślne (literatura - fragment dzieła literackiego; muzyka - tabliczka wygrywa melodię, im więcej puzzli, tym dłużej trwa; rzeźba - tabliczka pokazuję rycinę rzeźby; malarstwo - obraz; historia magii - postać historyczna), a może coś innego, chociażby zapis nutowy zamiast melodii, rebus, wierszyk na temat. Macie dowolność, byle trzymać się wylosowanej kategorii.
W tej kolejce każda para, która przeszła dalej, dostaje kolejną zagadkę według poniższego losowania kością k3:
1 - malarstwo (wiedza)
2 - literatura (wiedza)
3 - muzyka (wiedza)
Puzzle i numeracja do losowania kategorii:
#1 Lucan* i Melania - 4/4
#2 Charlene i Samuel - 4/4
* +5 do dowolnego rzutu za krytyczny sukces
Anthony* i Ria - 3/4
Lorraine i Archibald - 1/4
Heath i Elora - 1/4
| czas na odpis w aktualnej kolejce - niedziela, 17.02 o 20:00
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością
#1 'k3' : 3
--------------------------------
#2 'k3' : 2
#1 'k3' : 3
--------------------------------
#2 'k3' : 2
Skłamałby, gdyby powiedział, że nie czuł się nieco zawiedziony, że to nie on tym razem odgadł zagadkę, która objawiła się na tabliczce. Sądził, że niezliczone godziny spędzone przy fortepianie i wśród zeszytów zapisanych nutami zapamiętał wystarczająco dobrze - przynajmniej na tyle wystarczająco, by móc rozpoznać utwór. Jak się jednak okazało, lord Abbott zardzewiał zdecydowanie bardziej, niż przypuszczał. Spochmurniał przez to na chwilę. Chciałby móc w tym momencie powiedzieć, że kiedy tylko wrócą do domu, Lucan na nowo uda się do pokoju muzycznego i podejmie się dawno temu porzuconej gry. Niestety, był doskonale świadom, że jego miłość do muzyki dawno wygasła i od kilku lat nie był w stanie usiąść przy fortepianie. Gdy okazało się, że Melania odgadła zagadkę poprawnie, Abbott posłał jej lekki uśmiech, jednak tym razem nie odezwał się.
W momencie gdy już miał po raz kolejny wykaligrafować słowa, które ukazałyby im ostatnią zagadkę, w powietrzu rozbrzmiało nagle jego nazwisko, dlatego też zaciekawiony odwrócił głowę, odnajdując twarz Samuela, który uśmiechał się do niego co najmniej bezczelnie. Na taki widok, Abbott niemal od razu zapomniał o swoim wcześniejszym potknięciu - tym bardziej, kiedy usłyszał rzucone mu wyzwanie.
- O, niedoczekanie twoje, moczymordo! Chyba że ty złożysz taką samą obietnicę, Skamander! - wyszczerzył na chwilę zęby. Płomyczek rywalizacji, który zdążył już porządnie podgasnąć, teraz roziskrzył się na nowo. Teraz to już chodziło o coś więcej, niż tylko wygraną! Tym bardziej, ze na tabliczce znów pokazała się pięciolinia oraz zapis nutowy, który należało rozpoznać. Lucan skupił się więc z całych sił, próbując odnaleźć w swojej głowie melodię i rytm.
- Wydaje mi się że to Walc wiosenny. Skomponowany przez Chopina.
Używam bonusu!
W momencie gdy już miał po raz kolejny wykaligrafować słowa, które ukazałyby im ostatnią zagadkę, w powietrzu rozbrzmiało nagle jego nazwisko, dlatego też zaciekawiony odwrócił głowę, odnajdując twarz Samuela, który uśmiechał się do niego co najmniej bezczelnie. Na taki widok, Abbott niemal od razu zapomniał o swoim wcześniejszym potknięciu - tym bardziej, kiedy usłyszał rzucone mu wyzwanie.
- O, niedoczekanie twoje, moczymordo! Chyba że ty złożysz taką samą obietnicę, Skamander! - wyszczerzył na chwilę zęby. Płomyczek rywalizacji, który zdążył już porządnie podgasnąć, teraz roziskrzył się na nowo. Teraz to już chodziło o coś więcej, niż tylko wygraną! Tym bardziej, ze na tabliczce znów pokazała się pięciolinia oraz zapis nutowy, który należało rozpoznać. Lucan skupił się więc z całych sił, próbując odnaleźć w swojej głowie melodię i rytm.
- Wydaje mi się że to Walc wiosenny. Skomponowany przez Chopina.
Używam bonusu!
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Charlie również wolała spokojniejsze miejsca, miasto nie było jej prawdziwym domem, nawet jeśli zamieszkała tam z konieczności. Była Kornwalijką z krwi i kości, i jej prawdziwym domem była piękna, nadmorska Kornwalia. To miejsce co prawda Kornwalii nie przypominało ale również było tu pięknie i spokojnie; Ollivanderowie zapewne mieli na co dzień do dyspozycji urokliwe leśne tereny oddalone od cywilizacji.
Skinęła potwierdzająco głową, uśmiechając się, bo w istocie uważała, że alchemia i inne naukowe dziedziny są bardziej fascynujące od tych artystycznych, przynajmniej dla niej były, bo rozumiała różnice gustów i zainteresowań, i absolutnie nie umniejszała ludziom, którzy byli pasjonatami sztuki i pewnie poruszali się w meandrach wiedzy o malarstwie czy muzyce. Świat byłby nudny, gdyby wszyscy lubili to samo, a Charlie miała w sobie dużo ciekawości, tolerancji i otwarty umysł; jedyne czego nie akceptowała to czynienia źle.
- Pewnie gdybym urodziła się wśród nich, byłoby to dla mnie normalne – zauważyła; pewnie tak byłoby w istocie. Urodziła się jako Leighton, więc była Leightonem, ale gdyby przyszła na świat jako lady, zapewne dziś byłaby przykładną szlachcianką posłuszną regułom swej rodziny i nie wiedziałaby, że można żyć inaczej, bo nikt by jej tego nie nauczył. Może nawet nie odkryłaby w sobie pasji do eliksirów, a robiłaby coś zupełnie innego? Tak wiele zależało od tego, w jakiej rodzinie się przyszło na świat i w jakim środowisku dorastało, bo to, jaką osobą była dziś Charlie, w ogromnej mierze ukształtowała kochająca rodzina wspierająca jej pasje i głód wiedzy, oraz pielęgnująca w niej wrażliwość i dobroć.
Leightonowie zawsze byli odlegli od świata intryg i konserwatyzmu, utrzymywali swego rodzaju neutralność i nie angażowali się aktywnie w konflikty, ale chętnie oferowali swoją wiedzę i umiejętności porządnym ludziom bez względu na ich urodzenie.
Tym razem wcale nie była pewna co do swojej propozycji, nie kojarzyła tego fragmentu, ale na szczęście Samuel wkroczył w porę i ją poprawił.
- Dzięki – szepnęła. – Nie byłam pewna, i wyglądało na to, że skojarzyło mi się zupełnie źle.
Po chwili w konkurencji pozostały już tylko dwie pary, oni i małżeństwo Abbottów. Ich zadaniem znowu była literatura, na ich tabliczce pojawił się kolejny fragment literacki, nad którym Charlie pochyliła się wnikliwie, próbując go rozpoznać i dopasować odpowiedniego autora. Jednocześnie zerknęła na Samuela, by i on na to spojrzał i podzielił się spostrzeżeniami; poprzednim razem to jemu udało się zgadnąć poprawnie.
| literatura I
Skinęła potwierdzająco głową, uśmiechając się, bo w istocie uważała, że alchemia i inne naukowe dziedziny są bardziej fascynujące od tych artystycznych, przynajmniej dla niej były, bo rozumiała różnice gustów i zainteresowań, i absolutnie nie umniejszała ludziom, którzy byli pasjonatami sztuki i pewnie poruszali się w meandrach wiedzy o malarstwie czy muzyce. Świat byłby nudny, gdyby wszyscy lubili to samo, a Charlie miała w sobie dużo ciekawości, tolerancji i otwarty umysł; jedyne czego nie akceptowała to czynienia źle.
- Pewnie gdybym urodziła się wśród nich, byłoby to dla mnie normalne – zauważyła; pewnie tak byłoby w istocie. Urodziła się jako Leighton, więc była Leightonem, ale gdyby przyszła na świat jako lady, zapewne dziś byłaby przykładną szlachcianką posłuszną regułom swej rodziny i nie wiedziałaby, że można żyć inaczej, bo nikt by jej tego nie nauczył. Może nawet nie odkryłaby w sobie pasji do eliksirów, a robiłaby coś zupełnie innego? Tak wiele zależało od tego, w jakiej rodzinie się przyszło na świat i w jakim środowisku dorastało, bo to, jaką osobą była dziś Charlie, w ogromnej mierze ukształtowała kochająca rodzina wspierająca jej pasje i głód wiedzy, oraz pielęgnująca w niej wrażliwość i dobroć.
Leightonowie zawsze byli odlegli od świata intryg i konserwatyzmu, utrzymywali swego rodzaju neutralność i nie angażowali się aktywnie w konflikty, ale chętnie oferowali swoją wiedzę i umiejętności porządnym ludziom bez względu na ich urodzenie.
Tym razem wcale nie była pewna co do swojej propozycji, nie kojarzyła tego fragmentu, ale na szczęście Samuel wkroczył w porę i ją poprawił.
- Dzięki – szepnęła. – Nie byłam pewna, i wyglądało na to, że skojarzyło mi się zupełnie źle.
Po chwili w konkurencji pozostały już tylko dwie pary, oni i małżeństwo Abbottów. Ich zadaniem znowu była literatura, na ich tabliczce pojawił się kolejny fragment literacki, nad którym Charlie pochyliła się wnikliwie, próbując go rozpoznać i dopasować odpowiedniego autora. Jednocześnie zerknęła na Samuela, by i on na to spojrzał i podzielił się spostrzeżeniami; poprzednim razem to jemu udało się zgadnąć poprawnie.
| literatura I
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 14
'k100' : 14
Nie mogła nie dostrzec marsowej miny, która na moment zagościła na twarzy Lucana. Nie chciała, aby się zadręczał, w końcu całe zgadywanie stanowiło wyłącznie zabawę, a i lord Abbott miał prawo do gorszego dnia. Pocałowała więc małżonka w policzek, chcąc odwrócić jego uwagę od nieudanego podejścia. Nie zabierając nadal dłoni z jego ramienia, rozejrzała się, chcąc sprawdzić, która z pozostałych dwóch par odpadła; nie poczuła specjalnego zaskoczenia, widząc, że okazali się nią Prewettowie. Prócz małżeństwa Abbottów zachował się już tylko jeden ze Skamanderów i nieznana Melanii kobieta. Słysząc wymianę złośliwości pomiędzy panami, wywróciła jedynie oczami, kręcąc nieznacznie głową. Mogłaby to ująć jednym słowem: mężczyźni. Niespecjalnie zmienni w pewnych kwestiach od dzieciństwa.
– Skup się lepiej na czytaniu zagadek, potem możecie się przekomarzać, kto komu jest winien alkohol. Spór będzie zresztą łatwiejszy – zwróciła mężowi uwagę z rozbawieniem w głosie, kiedy na tabliczce rozkwitł niczym kwiaty kolejny zapis nut. Podobnie jak Lucan, pochyliła się lekko, poruszając bezgłośnie wargami, aby odczytać zapisaną melodię. Może nie potrafiła jej zanucić, ale z pewnością nie miała problemu z odtworzeniem w głowie ogólnego brzmienia. Pokiwała w zamyśleniu głową i zwróciła oczy ponownie ku małżonkowi. – Zdaje się, że masz rację. To rzeczywiście walc Chopina. I wygląda mi nawet na to, że właśnie ten wiosenny – oceniła, uśmiechając się. Co prawda nie nauczyła się nigdy gry na instrumencie, jednak melodie znała wystarczająco dobrze, aby móc je rozpoznawać. Miała nadzieję, że w tym wypadku wiedza jej nie zawiedzie.
| Muzyka (wiedza) – poziom I
– Skup się lepiej na czytaniu zagadek, potem możecie się przekomarzać, kto komu jest winien alkohol. Spór będzie zresztą łatwiejszy – zwróciła mężowi uwagę z rozbawieniem w głosie, kiedy na tabliczce rozkwitł niczym kwiaty kolejny zapis nut. Podobnie jak Lucan, pochyliła się lekko, poruszając bezgłośnie wargami, aby odczytać zapisaną melodię. Może nie potrafiła jej zanucić, ale z pewnością nie miała problemu z odtworzeniem w głowie ogólnego brzmienia. Pokiwała w zamyśleniu głową i zwróciła oczy ponownie ku małżonkowi. – Zdaje się, że masz rację. To rzeczywiście walc Chopina. I wygląda mi nawet na to, że właśnie ten wiosenny – oceniła, uśmiechając się. Co prawda nie nauczyła się nigdy gry na instrumencie, jednak melodie znała wystarczająco dobrze, aby móc je rozpoznawać. Miała nadzieję, że w tym wypadku wiedza jej nie zawiedzie.
| Muzyka (wiedza) – poziom I
Gość
Gość
The member 'Melania Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Wychwytywanie przemykających przez twarze emocji, przychodziły Skamanderowi naturalnie. Nie zastanawiał się nad ich znaczeniem, wyłapując niuanse słów, które wypowiadano. Oczywiście, zdarzało mu sie mylić, w końcu spotykał się z w pracy i poza nią z ewenementami, które całkiem skutecznie kryły się z myślami, oddzielając maską kłamstwa. A to znaczyło tylko tyle, że musiał zaangażować się bardziej, trenować umiejętności i wykorzystać wszystko co było mu dostępne, by osiągnąć cel. Częściej niż kiedyś przekraczał granice, które mógł w przeszłości uznawać za ostateczne. Częściej niż kiedyś, zrywał z okowami, które sam sobie nałożył. W końcu usłyszał nawet na Próbie, że miał być narzędziem. Ale działać miał na własnych warunkach. Myśli zagalopowały się na zwyczajowe rejony, by zarz wrócić do rzeczywistości, którego wskaźnikiem był uroczy uśmiech alchemiczki - Zapewne, chociaż i wśród arystokracji bywają wyjątki - kontynuował. Skamander nie wierzył, żeby kiedykolwiek udało mu się wpasować w ich "obyczaje", ale nigdy nie oddzielał się grubą kreską. Był świadom, że stworzony był do czegoś innego, nie wykluczając, że szlachta miała swoja rolę do spełnienia - Nie przejmuj się, wcześniej radziłaś sobie świetnie bez mojej pomocy - zdążył odezwać się do kobiety, nim skupił uwagę na przyjacielu. Kpiący uśmiech umknął, gdy w końcu Abbott sięgnął ku niemu spojrzeniem - Ja tu jak do lorda, a w zamian takie niewdzięczne słownictwo - na wargi wdarła sie tym razem teatralna powaga - Chyba będziesz musiał postawić coś więcej niż Ognistą - zripostował i na chwilę spojrzał na towarzyszącą przyjacielowi kobietę. Wciąż miał mieszane uczucia względem Abbottowej żony. Zazwyczaj obrywało mu się za wciąganie Lucana w kłopoty, ale za te nie mógł jej przepraszać i nie chciał. W końcu, zdecydował się podążać ścieżka zakonnika, a w tę wpisane było niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że wojna nie była tylko wiszącą nad głową zapowiedzią. Na swój sposób - była odważna, zadziorna iskra, która tańczyła w jej oczach, musiała być także tym, co tak pokochał Lucan. I z tym walczyć nie zamierzał nigdy.
Nim wrócił uwagę na swoją towarzyszkę, ta zdążyła przejąć tabliczkę, odczytując króciutki cytat, który - jak widział, wymagał dokończenia. Samuel nachylił się nad blatem stolika, nienachalnie, by dać wystarczającą przestrzeń dla Charlie. Powtórnie przejął pióro, by spróbować dokończyć widniejącą frazę - Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego - Oscar Wilde. Czarodziej i pisarz, którego twórczością dawno temu zachłysnął się Skamander. Dziś wspominał czytane pozycje z dziwnym niepokojem. Być może - także nieuchwytną, bo odsunięta na dalszy plan tęsknotą, która mogła wykrzywić wspomnienie, które nakreślił na widniejącej tabliczce.
I Literatura I
Nim wrócił uwagę na swoją towarzyszkę, ta zdążyła przejąć tabliczkę, odczytując króciutki cytat, który - jak widział, wymagał dokończenia. Samuel nachylił się nad blatem stolika, nienachalnie, by dać wystarczającą przestrzeń dla Charlie. Powtórnie przejął pióro, by spróbować dokończyć widniejącą frazę - Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego - Oscar Wilde. Czarodziej i pisarz, którego twórczością dawno temu zachłysnął się Skamander. Dziś wspominał czytane pozycje z dziwnym niepokojem. Być może - także nieuchwytną, bo odsunięta na dalszy plan tęsknotą, która mogła wykrzywić wspomnienie, które nakreślił na widniejącej tabliczce.
I Literatura I
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 9
'k100' : 9
Strona 15 z 16 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16
Lasy wokół zamku
Szybka odpowiedź