Zniszczona katedra
Strona 15 z 15 • 1 ... 9 ... 13, 14, 15
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zniszczona katedra
Niegdyś było to mugolskie centrum kultu. W lokalizacji tej ludzie tłumnie zbierali się, by odprawiać nieznane większości czarodziejom rytuały, od których magowie trzymali się z daleka. Nocą, z ostatniego kwietnia na pierwszego maja piorun uderzył w najwyższą z wież katedry. Pod wpływem trzęsienia mury posypały się, grzebiąc wewnątrz monumentu część wiernych przebywających nocą w kościele. Mugole ogłosili to miejsce "Cmentarzem Pana". Od tamtej pory trzymają się od zniszczonej katedry z daleka, poza nielicznymi śmiałkami, który zapuszczają się w to miejsce i powracają do domów z wieścią o obecności "grzesznych dusz". Zainteresowany anomaliami Wydział Duchów Ministerstwa Magii zbadał tę sprawę i potwierdził doniesienia o wyjątkowej aktywności duchów na tym obszarze. Czarodzieje, pomimo zagrożenia anomaliami przybywają w to miejsce w poszukiwaniu zmarłych, wierząc, że uda im się porozumieć z bliskimi.
Znowu to samo. Poczuł jak jego ciało zapada się w ruchomych piaskach, po raz kolejny nie pozwalając mu na podjęcie żadnego konkretniejszego działania ponad próbę wydostania się. Tym razem mocniej, pewniejszymi ruchami, z większą złością niż za pierwszym razem. To nie mogło znowu się tak skończyć.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Uwięzieni w ruchomych piaskach Rycerze usiłowali się wydostać, nim transmutacyjna pułapka połknie ich i poddusi. Edgar zdążył już przekonać się, jak dotkliwie palił brak tlenu w płucach, jak silnie organizm sprzeciwiał się takiemu losowi. Dlatego lord nestor ze wzmożoną siłą starał się oswobodzić z pułapki, jednak jego trudy okazały się niewystarczające: piasek zasysał go coraz głębiej. Zachary sięgnął natomiast po magię, unosząc różdżkę i wypowiadając inkantację zaklęcia Ascendio. Shafiq poczuł, jak różdżka szarpie, a po chwili uzdrowiciel wystrzelił z pułapki i wylądował na spękanej posadzce kawałek dalej.
Jak się okazało, jego sukces był jednak tylko chwilowy.
Steffen w dalszym ciągu zaburzał resztki balansu ruin, jednak to Marcella wykonała ostateczny ruch. Raz jeszcze sięgnęła po zaklęcie Bombarda Maxima, a tym razem magia usłuchała czarownicy. Promień zaklęcia wystrzelił z jej różdżki i pomknął ku centralnej części katedry. W momencie zderzenia rozbrzmiał huk, a ziemią przeszedł wstrząs. Zmaltretowane mury katedry w końcu się poddały: resztki konstrukcji posypały się, fundamenty nie wytrzymały ciężaru i zapadły się, wciągając ze sobą przebywających we wnętrzu katedry Rycerzy Walpurgii. Przez kilka długich chwil nie było słychać nic innego niż gruchot upadającego budulca. Marcella i Steffen musieli osłonić się przed lecącymi na nich odłamkami, pył wdarł się im do płuc, oczu i pod ubrania, wywołując kaszel, łzawienie i drapanie. Zachary i Edgar spadli w dół, do podziemi katedry, tracąc przytomność. Zawaliły się na nich resztki budowli: byli niczym dwie okurzone kukły przykryte gruzami. Szarość ich aparycji przełamywały tylko krwawe ślady w miejscach, w których skórę przecięły ostre fragmenty budulca.
Kiedy pył opadł Marcella i Steffen mieli czas na rozejrzenie się po rumowisku. W miejscu, na które wcześniej zwróciła uwagę Marcella znajdowała się zamaskowana klapa. Przejście prowadziło do podziemi i wyraźnie było niedawno używane. Niestety, okazało się ślepym zaułkiem, ponieważ prowadziło do plątaniny korytarzy, które zostały zasypane przez walącą się katedrę. Zakonnicy nie byli w stanie odgruzować żadnego z przejść, ponieważ gdy próbowali z góry zsypywały się kolejne warstwy gruzu. Nie wiedzieli, czy korytarze były ślepymi zaułkami, czy też może prowadziły w jakieś inne miejsca. Jasnym było natomiast to, że kryjówka wilkołaków została doszczętnie zniszczona i te nie miały już tu czego szukać.
Huk zaalarmował też mieszkańców znajdujących się kawałek dalej domostw. We wczesnych godzinach poranka echo wybuchu poniosło się wiele mil dalej. Ktoś musiał zaalarmować Ministerstwo, bowiem w niedługim czasie na miejscu zdarzenia pojawił się patrol. Marcelli i Steffenowi ledwo udało się umknąć czujnemu wzrokowi dziesięcioosobowej jednostki. Funkcjonariuszom udało się odnaleźć w rumowisku nieprzytomnych Rycerzy Walpurgii, których prędko przetransportowano do szpitala Świętego Munga, gdzie obrażeniami lordów zajęli się najlepsi specjaliści z oddziału urazów pozaklęciowych. Obu czarodziejów czekała jednak rekonwalescencja: do połowy października będą męczyły ich migreny, a pierwsze dwa tygodnie po pojedynku z Zakonem musieli spędzić przykuci do łóżka, odzyskując utracone siły. Dodatkowo w pierwszych dwóch tygodniach Edgar cierpiał na ataki duszności, a zaleczona naprędce rana po rozszczepieniu pozostawi po sobie trwałą bliznę.
| Jest to koniec pojedynku, Mistrz Gry dziękuje wszystkim za rozgrywkę. Ze względu na niemożność kontynuowania misji przez obie strony zarówno Rycerze jak i Zakonnicy zakończyli misję poboczną niepowodzeniem. Została już ona zgłoszona w odpowiednim temacie.
Możecie, ale nie musicie napisać posty końcowe.
Jak się okazało, jego sukces był jednak tylko chwilowy.
Steffen w dalszym ciągu zaburzał resztki balansu ruin, jednak to Marcella wykonała ostateczny ruch. Raz jeszcze sięgnęła po zaklęcie Bombarda Maxima, a tym razem magia usłuchała czarownicy. Promień zaklęcia wystrzelił z jej różdżki i pomknął ku centralnej części katedry. W momencie zderzenia rozbrzmiał huk, a ziemią przeszedł wstrząs. Zmaltretowane mury katedry w końcu się poddały: resztki konstrukcji posypały się, fundamenty nie wytrzymały ciężaru i zapadły się, wciągając ze sobą przebywających we wnętrzu katedry Rycerzy Walpurgii. Przez kilka długich chwil nie było słychać nic innego niż gruchot upadającego budulca. Marcella i Steffen musieli osłonić się przed lecącymi na nich odłamkami, pył wdarł się im do płuc, oczu i pod ubrania, wywołując kaszel, łzawienie i drapanie. Zachary i Edgar spadli w dół, do podziemi katedry, tracąc przytomność. Zawaliły się na nich resztki budowli: byli niczym dwie okurzone kukły przykryte gruzami. Szarość ich aparycji przełamywały tylko krwawe ślady w miejscach, w których skórę przecięły ostre fragmenty budulca.
Kiedy pył opadł Marcella i Steffen mieli czas na rozejrzenie się po rumowisku. W miejscu, na które wcześniej zwróciła uwagę Marcella znajdowała się zamaskowana klapa. Przejście prowadziło do podziemi i wyraźnie było niedawno używane. Niestety, okazało się ślepym zaułkiem, ponieważ prowadziło do plątaniny korytarzy, które zostały zasypane przez walącą się katedrę. Zakonnicy nie byli w stanie odgruzować żadnego z przejść, ponieważ gdy próbowali z góry zsypywały się kolejne warstwy gruzu. Nie wiedzieli, czy korytarze były ślepymi zaułkami, czy też może prowadziły w jakieś inne miejsca. Jasnym było natomiast to, że kryjówka wilkołaków została doszczętnie zniszczona i te nie miały już tu czego szukać.
Huk zaalarmował też mieszkańców znajdujących się kawałek dalej domostw. We wczesnych godzinach poranka echo wybuchu poniosło się wiele mil dalej. Ktoś musiał zaalarmować Ministerstwo, bowiem w niedługim czasie na miejscu zdarzenia pojawił się patrol. Marcelli i Steffenowi ledwo udało się umknąć czujnemu wzrokowi dziesięcioosobowej jednostki. Funkcjonariuszom udało się odnaleźć w rumowisku nieprzytomnych Rycerzy Walpurgii, których prędko przetransportowano do szpitala Świętego Munga, gdzie obrażeniami lordów zajęli się najlepsi specjaliści z oddziału urazów pozaklęciowych. Obu czarodziejów czekała jednak rekonwalescencja: do połowy października będą męczyły ich migreny, a pierwsze dwa tygodnie po pojedynku z Zakonem musieli spędzić przykuci do łóżka, odzyskując utracone siły. Dodatkowo w pierwszych dwóch tygodniach Edgar cierpiał na ataki duszności, a zaleczona naprędce rana po rozszczepieniu pozostawi po sobie trwałą bliznę.
| Jest to koniec pojedynku, Mistrz Gry dziękuje wszystkim za rozgrywkę. Ze względu na niemożność kontynuowania misji przez obie strony zarówno Rycerze jak i Zakonnicy zakończyli misję poboczną niepowodzeniem. Została już ona zgłoszona w odpowiednim temacie.
Możecie, ale nie musicie napisać posty końcowe.
Strona 15 z 15 • 1 ... 9 ... 13, 14, 15
Zniszczona katedra
Szybka odpowiedź