Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Smok
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Smok
Puszczyk uralski wielkich gabarytów, już nieco wiekowy, ale bardzo wierny i spokojny. A także - pomimo lat, spędzonych u boku Benjamina - wytrwały oraz niezawodny. Dostarcza listy na naprawdę dalekie odległości i jeszcze ani razu nie zdarzyło mu się zgubienie przesyłki. Nieco infantylne imię zawdzięcza największej pasji Jaimie'go z czasów dzieciństwa.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
02 V 1956
Ben, Dziękuję, że zadbałeś o Maggie. Jest dla mnie bardzo ważna i choć nie mogę w naszym położeniu przedkładać jednych ludzi nad innych... dziękuję. Ty wyściskasz mnie, a ja Ciebie w takim układzie (choć mam nadzieję, że w trakcie mnie nie udusisz przypadkowo tymi bicepsami).
Jestem chyba najlepszym przykładem na to, że szczęśliwe wyjątki się zdarzają i chyba jedynym co nam pozostaje to mieć nadzieję, że Bert również wychynie na powierzchnię tego całego bagna. O bagnie mówiąc - pierwszym, co zrobiłem po odzyskaniu własnej psychiki w miarę w jednym kawałku było udanie się do naszego gniazdka. Problem był jeden: było tam dość spore przemeblowanie. Co się tam na płonące stosy Wendeliny stało z chatą, Ben?
Z rzeczy ważnych jeszcze: pamiętam o Louisie. Jak tylko uda mi się uporządkować kilka spraw i spotkać z Ollivanderem to tak szybko jak zdobędę nową różdżkę odwiedzę mieszkanie Margo.
A, i jeszcze jedno: nie mów pozostałej Piątce Wspaniałych, że żyję. Wiem, wiem, z lekka infantylne (ale czego się spodziewać po takim nieopierzonym feniksie jak ja?), ale naprawdę bardzo zależy mi na zobaczeniu min kilku osób z naszego grona masochistów, gdy w końcu zmartwychwstanę.
PS. Jeżeli dożyjemy końca miesiąca czuj się zaproszony na moje dwudzieste pierwsze urodziny, staruszku. Ale o tym Ci jeszcze przypomnę, jeżeli demencja da Ci się za bardzo we znaki.
Jestem chyba najlepszym przykładem na to, że szczęśliwe wyjątki się zdarzają i chyba jedynym co nam pozostaje to mieć nadzieję, że Bert również wychynie na powierzchnię tego całego bagna. O bagnie mówiąc - pierwszym, co zrobiłem po odzyskaniu własnej psychiki w miarę w jednym kawałku było udanie się do naszego gniazdka. Problem był jeden: było tam dość spore przemeblowanie. Co się tam na płonące stosy Wendeliny stało z chatą, Ben?
Z rzeczy ważnych jeszcze: pamiętam o Louisie. Jak tylko uda mi się uporządkować kilka spraw i spotkać z Ollivanderem to tak szybko jak zdobędę nową różdżkę odwiedzę mieszkanie Margo.
A, i jeszcze jedno: nie mów pozostałej Piątce Wspaniałych, że żyję. Wiem, wiem, z lekka infantylne (ale czego się spodziewać po takim nieopierzonym feniksie jak ja?), ale naprawdę bardzo zależy mi na zobaczeniu min kilku osób z naszego grona masochistów, gdy w końcu zmartwychwstanę.
PS. Jeżeli dożyjemy końca miesiąca czuj się zaproszony na moje dwudzieste pierwsze urodziny, staruszku. Ale o tym Ci jeszcze przypomnę, jeżeli demencja da Ci się za bardzo we znaki.
03.05.1956Selina Lovegood
Wright,
świat się wali, że do mnie piszesz. Nie, źle, właściwie stosunek przyczynowo-skutkowy był odwrotny. Ale świat się wali. To się naprawdę dzieje.
Zło mnie nie tyka, Wright. Mam nadzieję, że z Tobą też wszystko w porządku. Mimo wszystko.
Obyś znowu nie pchał się w coś głupiego, Ben. Bo brzmisz, jakbyś robił rewolucję.
Lovegood
świat się wali, że do mnie piszesz. Nie, źle, właściwie stosunek przyczynowo-skutkowy był odwrotny. Ale świat się wali. To się naprawdę dzieje.
Zło mnie nie tyka, Wright. Mam nadzieję, że z Tobą też wszystko w porządku. Mimo wszystko.
Obyś znowu nie pchał się w coś głupiego, Ben. Bo brzmisz, jakbyś robił rewolucję.
Lovegood
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj S.
Wright,
Świat zwariował i zapewne o kilka razy za dużo oberwałem w głowę, ze pisałem podobne brednie. Albo zwyczajnie nie umiem pisać listów. Jeden psidwak. Podobno zawsze ma być jakiś wstęp. Nieważne.
Wierz mi, ze w Biurze aurorów mamy równie wielki chaos co u ciebie. Kolejne doniesienia piętrzą się i większość pracy spada na nas. I fakt, awans ma to do siebie, że z większą władzą wiążą się większe obowiązku. Paskudnie, że akurat w papierach,nienawidzę papierkologii. Dopóki mogę, rzucam się w teren. Obyś szybko się z tym uporał.
O anomalii zdążyłem co nieco przeczytać. Naprawdę paskudna sprawa, ale jedno jest pewne - panujący tam chaos i ten piekielny kopiec, to działania plugawej magii, gorszej niż ta, którą znamy. Jeśli rozpleni się dalej...sam wiesz, co może się stać. Armagedon.
Dzięki za wskazówki i pilnuj swoich dzieci, wolałbym nie zostać niczyją kolacją,
Samuel
Świat zwariował i zapewne o kilka razy za dużo oberwałem w głowę, ze pisałem podobne brednie. Albo zwyczajnie nie umiem pisać listów. Jeden psidwak. Podobno zawsze ma być jakiś wstęp. Nieważne.
Wierz mi, ze w Biurze aurorów mamy równie wielki chaos co u ciebie. Kolejne doniesienia piętrzą się i większość pracy spada na nas. I fakt, awans ma to do siebie, że z większą władzą wiążą się większe obowiązku. Paskudnie, że akurat w papierach,
O anomalii zdążyłem co nieco przeczytać. Naprawdę paskudna sprawa, ale jedno jest pewne - panujący tam chaos i ten piekielny kopiec, to działania plugawej magii, gorszej niż ta, którą znamy. Jeśli rozpleni się dalej...sam wiesz, co może się stać. Armagedon.
Dzięki za wskazówki i pilnuj swoich dzieci, wolałbym nie zostać niczyją kolacją,
Samuel
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Przeczytaj B. Bagshot
Drogi Benjaminie, och! Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszy mnie informacja, że z tym nieszczęsnym kociskiem jest wszystko w porządku - ależ on napędził mi strachu nagłym zniknięciem, spodziewałam się najgorszego! Raduje mnie, że również wyszliście z tego cało; z tego co słyszałam, pozostali także mają się dobrze. Twoja troska jest mi niezwykle miła, ale nie musicie się o mnie martwić; liczę sobie wiele lat, ale potrzeba trochę więcej niż końca świata, żeby mi zaszkodzić.
Będę Ci niezwykle wdzięczna, jeśli dostarczysz mi Ptysia najszybciej, jak to tylko możliwe - jego powrót do domu ukoi moje zszargane nerwy. Jeżeli nie masz możliwości przyniesienia go osobiście, możesz wrzucić Ptysia do kominka, posypać go proszkiem fiuu i wymówić mój adres - to mądry kot, da sobie radę.
Życzę Ci wiele zdrowia, Benjaminie - zarówno na ciele, jak i duchu, wszak okoliczności nie są przyjemne. Bathilda Bagshot
Będę Ci niezwykle wdzięczna, jeśli dostarczysz mi Ptysia najszybciej, jak to tylko możliwe - jego powrót do domu ukoi moje zszargane nerwy. Jeżeli nie masz możliwości przyniesienia go osobiście, możesz wrzucić Ptysia do kominka, posypać go proszkiem fiuu i wymówić mój adres - to mądry kot, da sobie radę.
Życzę Ci wiele zdrowia, Benjaminie - zarówno na ciele, jak i duchu, wszak okoliczności nie są przyjemne. Bathilda Bagshot
Ja, światło w ciemności, iskra pośród bezkresnej nocy...
01.05.1956Harriett LovegoodJaimie
Ben,proszę, nie wybuchaj złością na sam widok mojej sowy - wiem, że w przeszłości zdarzało mi się nadużywać możliwości oferowanych przez korespondencję, tym razem jednak obiecuję, nie chcę Cię nękać. Wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, po prostu… po dzisiejszej nocy nie wiem co się dzieje, nie wiem czy jesteś bezpieczny iodchodzę od zmysłów martwię się.
Odezwij się, błagam, daj znak, jakikolwiek, rysunek środkowego palca na odwrocie tego listu wystarczy - bylebym wiedziała, że nic Ci się nie stało.
H.
Ben,proszę, nie wybuchaj złością na sam widok mojej sowy - wiem, że w przeszłości zdarzało mi się nadużywać możliwości oferowanych przez korespondencję, tym razem jednak obiecuję, nie chcę Cię nękać. Wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, po prostu… po dzisiejszej nocy nie wiem co się dzieje, nie wiem czy jesteś bezpieczny i
Odezwij się, błagam, daj znak, jakikolwiek, rysunek środkowego palca na odwrocie tego listu wystarczy - bylebym wiedziała, że nic Ci się nie stało.
H.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Poppy Pomfrey
Drogi Benjaminie, dziękuję za wiadomość. Bardzo się cieszę, żeś jest cały i zdrów, jak mniemam tak jest, skoro napisałeś ten list. Nawet nie wiesz jaka to dla mnie ulga, że nikt z Was z nas nie ucierpiał poważnie podczas tragedii, która spotkała nas pierwszomajowej nocy. Mnie również nie dolega nic poważnego, wszystko w porządku, dziękuję, że pytasz. Pozostaje mi mieć nadzieję, że po tak tragicznych wydarzeniach - będzie już teraz tylko lepiej.
Sądzę, że wiesz, Benjaminie, że nigdy nie odmawiam pomocy i uczynię wszystko, by Wam pomóc. Muszę jednak przyznać szczerze, iż nie jestem mistrzynią eliksirów, nie mam doń wielkiego talentu; uczono mnie na stażu warzenia eliksirów leczniczych, lecz nie nazwałabym siebie specjalistką. Nie chciałabym podejmować się próby stworzenia tych najbardziej skomplikowanych na ten moment, lecz - dajmy na to -
maść z wodnej gwiazdy to wspaniały specyfik na rany i wcale nietrudny. Nigdy nie miałam zeń problemu,
więc sądzę, że będzie odpowiedni. Czy akceptujesz moją propozycję? Poppy Pomfrey
Sądzę, że wiesz, Benjaminie, że nigdy nie odmawiam pomocy i uczynię wszystko, by Wam pomóc. Muszę jednak przyznać szczerze, iż nie jestem mistrzynią eliksirów, nie mam doń wielkiego talentu; uczono mnie na stażu warzenia eliksirów leczniczych, lecz nie nazwałabym siebie specjalistką. Nie chciałabym podejmować się próby stworzenia tych najbardziej skomplikowanych na ten moment, lecz - dajmy na to -
maść z wodnej gwiazdy to wspaniały specyfik na rany i wcale nietrudny. Nigdy nie miałam zeń problemu,
więc sądzę, że będzie odpowiedni. Czy akceptujesz moją propozycję? Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Masz wiadomość!Hannah Wright
Braciszku,z góry Cię przepraszam za słabo widoczny atrament, ale to już CZWARTY LIST JAKI DO CIEBIE PISZĘ, kończy mi się już tusz. Nie możesz mnie dłużej ignorować. Dallas dostał zadyszki, jeśli przez Ciebie padnie, to Ty Benjaminie Wilhelmie Wright będziesz odpowiedzialny za tą niewinną śmierć! Będziesz miał na sumieniu moją sowę i wszystkie inne sowy, które w tym dniu zmarły na pewno z Twojego powodu. Wykaż się odrobiną dobrej woli i nie pozwól biedakowi odlecieć tym razem bez odpowiedzi.
Jak już pisałam w poprzednim liście i w jeszcze poprzednim, i dwóch innych w sklepie panuje absolutne szaleństwo. Nie jestem w stanie nad tym zapanować, boję się pomyśleć co wyprawiają twoje zwierzaki w rezerwacie. Biedactwa na pewno okropnie się boją. Potrzebuję cię.
Na gacie Merlina, Jaimie, odpisz mi wreszcie cokolwiek. Każ mi się odwalić, napisz, że mam przestać panikować i matkować Cii nad głową, ale odezwij się, daj chociaż znak, że żyjesz lub przywiąż Dallasowi różową wstażeczkę, żebym wiedziała, że jesteś cały,bo odchodzę od zmysłów, ty podły egoisto!
Hannah
Jak już pisałam w poprzednim liście
Na gacie Merlina, Jaimie, odpisz mi wreszcie cokolwiek. Każ mi się odwalić, napisz, że mam przestać panikować i matkować Cii nad głową, ale odezwij się, daj chociaż znak, że żyjesz lub przywiąż Dallasowi różową wstażeczkę, żebym wiedziała, że jesteś cały,
Hannah
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Masz wiadomość!Hannah Wright
Big Ben!Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem już gruba. Jestem już duża i mądra. I nie nazywaj mnie głuptaskiem, niepoważny człowieku. Z resztą, nieważne. Ben, który ma dużo na głowie brzmi jak człowiek dorosły, człowiek odpowiedzialny, człowiek wystarczająco dojrzały, by zająć się tymi wszystkimi sprawami. Whoa! Jestem pod wrażeniem. Awans? Prawdziwy awans? To znaczy, że teraz możesz wsiadać na smoki jak na miotłę i latać nad Anglią? Nie wiem, czy któryś by Cię udźwignął. O jakich sprawach mówisz? Co się stało?
Nie wiem, chyba nie jest tak źle. Ale to nie jest nic z czym bym sobie nie poradziłasama. Po prostu to wszystko wydarzyło się tak nagle, niespodziewanie. Nie byłam przygotowana na to wszystko. Wiesz skąd się to wzięło? Ta kwiaciarka, co ma sklep trzy numery dalej, wiesz, ta stara prukwa, ta co Cię zaprasza na herbatę z wkładką jak tylko Cię widzi, mówiła, że Grindelwald rzucił na Anglię jakąś potworną klątwę i wszyscy zginiemy przed końcem maja. Albo zmienimy się w żaby, czy coś takiego. Ja jej oczywiście nie wierzę, ale straszy niepotrzebnie klientów, głupia stara krowa.
Nie mam od nich żadnych wieści, wciąż nie odpowiedzieli na mój list. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzyło. Boję się, że mama źle by to zniosła. Powinieneś do niej napisać, bardzo za Tobą tęskni. A może wybierzesz się ze mną do domu? Na pewno wszyscy się ucieszą, jak Cię zobaczą. Mama zrobiłaby gulasz. Tłusty, taki jak lubisz.
Oczywiście, że wpadnę. Ale, czy teraz, jak jesteś prawieszefem to muszę się jakoś zapowiedzieć? Potrzebuję jakiegoś specjalnego zaproszenia, które okażę przy wejściu, a wtedy zerkną na listę gości, odhaczą mnie, zrobią kontrolę osobistą, by sprawdzić, czy przypadkiem nie wnoszę czegoś niebezpiecznego i dopiero wtedy zaproszą mnie do TWOJEGO najprawdziwszego gabinetu (GABINETU!!!!!!!!), posadzą na stołku, zaproponują herbatę i będę czekać w nieskończoność, aż się zjawisz, bo masz tyle spraw na głowie, że z trudem znajdziesz chwilę dla mnie?Nie chcę Ci przeszkadzać. Oczywiście, że będę.
PS Wystarczy Haniu.
Hannah
Nie wiem, chyba nie jest tak źle. Ale to nie jest nic z czym bym sobie nie poradziła
Nie mam od nich żadnych wieści, wciąż nie odpowiedzieli na mój list. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzyło. Boję się, że mama źle by to zniosła. Powinieneś do niej napisać, bardzo za Tobą tęskni. A może wybierzesz się ze mną do domu? Na pewno wszyscy się ucieszą, jak Cię zobaczą. Mama zrobiłaby gulasz. Tłusty, taki jak lubisz.
Oczywiście, że wpadnę. Ale, czy teraz, jak jesteś prawieszefem to muszę się jakoś zapowiedzieć? Potrzebuję jakiegoś specjalnego zaproszenia, które okażę przy wejściu, a wtedy zerkną na listę gości, odhaczą mnie, zrobią kontrolę osobistą, by sprawdzić, czy przypadkiem nie wnoszę czegoś niebezpiecznego i dopiero wtedy zaproszą mnie do TWOJEGO najprawdziwszego gabinetu (GABINETU!!!!!!!!), posadzą na stołku, zaproponują herbatę i będę czekać w nieskończoność, aż się zjawisz, bo masz tyle spraw na głowie, że z trudem znajdziesz chwilę dla mnie?
PS Wystarczy Haniu.
Hannah
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Przeczytaj A. Greengrass
Szanowny Panie Wright Niedawno do moich dłoni trafiły rzeczowe dowody, które potwierdzają, jakoby na Wyspie Wight pojawił się niezwykle rzadki, prawdopodobnie wymarły, antyczny gatunek smoka. Nasi doświadczeni przyjaciele z rezerwatu w Kent dołożyli starań, by dokładnie zbadać owy dowód – jest nią smocza łuska, niespotykana nigdy wcześniej, słabo poznana przez rejestry i dokumentacje.
Lordowi Rosierowi udało się zorganizować wyprawę badawczą w tej kwestii, a ja jako przełożony rezerwatu Peak District wyraziłem chęć we wspomożeniu jej nie tylko środkami materialnymi, ale również odpowiednio dobranymi ludźmi, których uważam za doświadczonych i godnych zaufania. Te słowa tyczą się Twej osoby, panie Wright, i wierzę, że pańskie oddanie sprawie przyniesie rezerwatowi prawdziwą chlubę.
Zostałem powiadomiony, że wyprawa odbędzie się 15 maja, a jej cel to oczywiście Wyspa Wight.
Lordowi Rosierowi udało się zorganizować wyprawę badawczą w tej kwestii, a ja jako przełożony rezerwatu Peak District wyraziłem chęć we wspomożeniu jej nie tylko środkami materialnymi, ale również odpowiednio dobranymi ludźmi, których uważam za doświadczonych i godnych zaufania. Te słowa tyczą się Twej osoby, panie Wright, i wierzę, że pańskie oddanie sprawie przyniesie rezerwatowi prawdziwą chlubę.
Zostałem powiadomiony, że wyprawa odbędzie się 15 maja, a jej cel to oczywiście Wyspa Wight.
Zarządca rezerwatu Peak District
lord A. GreengrassPrzeczytaj M. McGonagall
Benjaminie!Gratuluję wygranej na loterii - może to dobry omen na przyszłość? Spójrz, los się do Ciebie uśmiechnął. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny.
Dziękuję, że pomyślałeś akurat o mnie, to wspaniała propozycja - jeszcze nigdy nie miałam przyjemności odwiedzić londyńskiej opery, a mieszkam w tym mieście wystarczająco długo, żeby uznać to za powód do wstydu. Z przyjemnością Ci potowarzyszę, już nie mogę doczekać się tego wieczoru.
Na jaki spektakl pójdziemy?
Minerwa
Dziękuję, że pomyślałeś akurat o mnie, to wspaniała propozycja - jeszcze nigdy nie miałam przyjemności odwiedzić londyńskiej opery, a mieszkam w tym mieście wystarczająco długo, żeby uznać to za powód do wstydu. Z przyjemnością Ci potowarzyszę, już nie mogę doczekać się tego wieczoru.
Na jaki spektakl pójdziemy?
Minerwa
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Przeczytaj M. McGonagall
Benjaminie!Myślę, że to się bardzo przyda - wiesz, odpoczynek. W walce z niemożliwym bardzo łatwo jest zapomnieć o sobie, a bez odrobiny odpoczynku nie jesteśmy w stanie zebrać sił niezbędnych do walki. Być może powinniśmy pomyśleć o tym na przyszłość? Zorganizować jakąś zabawę dla Zakonników, żeby obniżyć poziom stresu. Myślałam o turnieju gargułków, sądzisz, że mógłby się przyjąć?
Nic nie szkodzi, spektakl na pewno będzie wspaniały. Słyszałam, że w tym miesiącu wystawiają Verdiego, czuję się taka podekscytowana na samą myśl!
Nie przejmuj się, pani Doublefax jest naprawdę miłą starszą panią, po prostu z zasady nie lubi nikogo. Wymknę się, przy odrobinie szczęścia nie zauważy i nie zacznie zadawać pytań. Chyba lepiej będzie, jeśli faktycznie nie będzie Cię widywała zbyt często. Jestem przekonana, że tak naprawdę żywi wobec Ciebie ciepłe uczucia, jest po prostu bardzo zamknięta i czasem stosuje mechanizmy obronne.
Minerwa
Nic nie szkodzi, spektakl na pewno będzie wspaniały. Słyszałam, że w tym miesiącu wystawiają Verdiego, czuję się taka podekscytowana na samą myśl!
Nie przejmuj się, pani Doublefax jest naprawdę miłą starszą panią, po prostu z zasady nie lubi nikogo. Wymknę się, przy odrobinie szczęścia nie zauważy i nie zacznie zadawać pytań. Chyba lepiej będzie, jeśli faktycznie nie będzie Cię widywała zbyt często. Jestem przekonana, że tak naprawdę żywi wobec Ciebie ciepłe uczucia, jest po prostu bardzo zamknięta i czasem stosuje mechanizmy obronne.
Minerwa
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Przeczytaj Pomona Sprout
Ben, Masz rację - czekanie, aż pogoda się unormuje to zajęcie bezsensowne. Naturalnie, że się zjawię - mam chwilowo wolne, zapewne wiesz dlaczego. Muszę się naładować, na pewno nie ma ku temu lepszego miejsca ponad las o poranku. A o prowiant się nie martw, gotowanie mnie odpręża. Pom
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj Miriam Prewett
Szanowny Panie Wright, Panienka Prewett pragnęła napisać do Pana list, ale w związku z tym, że jeszcze sama nie potrafi tak dobrze pisać, napiszę go, cytując jej słowa, za pańskim pozwoleniem, oczywiście.
"Wujaszku Benku! Pani Picks mi dzisiaj powiedziała, że jak będę jadła dużo brukselek, to będę duża. A ja wcale w to nie wierzę! Brukselki są niedobre i nikt ich nie je, żeby rosnąć. Wujcio to jest taki duży jak choinka na święta, ale wcale nie taki zielony, więc wujcio na pewno nie je brukselek. To prawda? Na rysunku jest wujcio z głową w chmurach, bo na pewno ich wujcio dotyka, kiedy się wyprostuje. Mama mówi, że nie wolno się garbić!"
Miriam
"Wujaszku Benku! Pani Picks mi dzisiaj powiedziała, że jak będę jadła dużo brukselek, to będę duża. A ja wcale w to nie wierzę! Brukselki są niedobre i nikt ich nie je, żeby rosnąć. Wujcio to jest taki duży jak choinka na święta, ale wcale nie taki zielony, więc wujcio na pewno nie je brukselek. To prawda? Na rysunku jest wujcio z głową w chmurach, bo na pewno ich wujcio dotyka, kiedy się wyprostuje. Mama mówi, że nie wolno się garbić!"
Z poważaniem,
Melandria PicksMiriam
Do nóżki sowy przywiązany był rulon pergaminu z osobliwym rysunkiem.
Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce
a może w ogródku na grządce
Foxmaj 1956
Jamie,cóż za zrządzenie losu, że taki mocarz jak ty musi prosić o pomoc. Wiem jednak, że bez odpowiedniego nadzoru szbko straciłbyć motywację, dlatego wspaniałomyślnie pomogę ci z drewnem.
Dobrze mamo, wezmę kalesony – choć sam lepiej o nich nie zapomnij. Ja w razie zimna zawsze mogę wyhodować sobie podwójną okrywę włosową, która całkiem nieźle mnie zaizoluje.
Gorzej, jeśli w tym lesie będzie się krzątał jakiś brygadzista i weźmie mnie za wilkołaka.
Nie mam ci za złe tego, że ją przyprowadziłeś. Wbrew twoim przypuszczeniom jestem w jednym kawałku – ale tylko z zewnątrz.
Nie chciałem o tym wspominać, żebyś nie czuł się winny, ale od spotkania Lovegood chwyta się wszelkich sztuczek, byle tylko nie dopuścić do naszej konfrontacji. Nie mogę dobić się do jej mieszkania. Nie wpuszczają mnie na jej treningi. A po czwartym liście bez odpowiedzi Nietzche wrócił z połową opierzenia.
Ale to nic. Chyba do tego przywykłem.
Chyba jestem szaleńcem.
Albo zwyczajnym głupcem. I egoistą.
Fox
Ps. Ostatnio napisała do mnie Hanka. Niepokoi się o ciebie. Czy ty przypadkiem... wspominałeś jej coś o naszej sprawie?
Dobrze mamo, wezmę kalesony – choć sam lepiej o nich nie zapomnij. Ja w razie zimna zawsze mogę wyhodować sobie podwójną okrywę włosową, która całkiem nieźle mnie zaizoluje.
Gorzej, jeśli w tym lesie będzie się krzątał jakiś brygadzista i weźmie mnie za wilkołaka.
Nie mam ci za złe tego, że ją przyprowadziłeś. Wbrew twoim przypuszczeniom jestem w jednym kawałku – ale tylko z zewnątrz.
Nie chciałem o tym wspominać, żebyś nie czuł się winny, ale od spotkania Lovegood chwyta się wszelkich sztuczek, byle tylko nie dopuścić do naszej konfrontacji. Nie mogę dobić się do jej mieszkania. Nie wpuszczają mnie na jej treningi. A po czwartym liście bez odpowiedzi Nietzche wrócił z połową opierzenia.
Ale to nic. Chyba do tego przywykłem.
Chyba jestem szaleńcem.
Albo zwyczajnym głupcem. I egoistą.
Fox
Ps. Ostatnio napisała do mnie Hanka. Niepokoi się o ciebie. Czy ty przypadkiem... wspominałeś jej coś o naszej sprawie?
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
maj Tonks Ben, Wright Jamie
ja...
trochę wszystko się pokomplikowało, prawda?
To, właściwie nie wiem jak wszystko streścić.Musiałam...
W ogóle nie wiem, czy wiesz, ale znam Lou i tak jak pisałam – nie mam nic przeciw temu, że zajmuje moje łóżko, dobrze wiedzieć, że ma obok siebie kogoś, kto o niego zadba.
Jestem na razie u Skamandera, powiedziałam mu wszystko, ale... to skomplikowane i chyba nie uporałam się z tym na tyle, by móc ubrać w słowa wszystko co się zdarzyło.
Ja również tęsknię, ale próbuję uporać się... ze wszystkim tak naprawdę. Wysłałam tatę do Kronwali, do cioci Ro(mamy Eileen) martwię się o niego, Ben. Nie wiem jak mogłabym mu pomóc, ale tutaj w paszczy zła, samym jego środku... sam rozumiesz, nie mogłam pozwolić mu zostać. Martwię się trochę o Leę, została teraz sama w tym dużym domu. Myślałam o tym ostatnio, jest tam dużo miejsca – zdecydowanie więcej niż st. James Street. Może rozważylibyśmy przeniesienie się tam?
Ale to nie koniec zmian, Jamie. Długo nad tym myślałam, to nie pochopna decyzja, jedna z tych, których wcześniej byłam królową. Myślę, że pomoże mi to. Mi, jako osobie, ale też nam, bo ja więcej będę potrafić. A pogotowie... przestałam czuć się tam dobrze. Myślę o kursie aurorskim, Ben. Nazwij mnie szaloną, ale widzę w tym szaleństwie sens.
Wybacz mi, Jamie. Wybacz, że tak długo milczałam. Ale próbowałam ułożyć... cóż, wszystko. I, choć ciężko mi się do tego przyznać, chyba nie umiem patrzeć jeszcze ludziom w oczy. Czuję, że zawiodłam. Co najgorsze, najmocniej zawiodłam samą siebie.
Chciałabym spotkać się z wami wszystkimi i porozmawiać o moim pomyśle. Dom na Manor Road ma pięć sypialni, każdy znalazłby miejsce dla siebie.
Tęsknie
Tonks
ja...
trochę wszystko się pokomplikowało, prawda?
To, właściwie nie wiem jak wszystko streścić.
W ogóle nie wiem, czy wiesz, ale znam Lou i tak jak pisałam – nie mam nic przeciw temu, że zajmuje moje łóżko, dobrze wiedzieć, że ma obok siebie kogoś, kto o niego zadba.
Jestem na razie u Skamandera, powiedziałam mu wszystko, ale... to skomplikowane i chyba nie uporałam się z tym na tyle, by móc ubrać w słowa wszystko co się zdarzyło.
Ja również tęsknię, ale próbuję uporać się... ze wszystkim tak naprawdę. Wysłałam tatę do Kronwali, do cioci Ro(mamy Eileen) martwię się o niego, Ben. Nie wiem jak mogłabym mu pomóc, ale tutaj w paszczy zła, samym jego środku... sam rozumiesz, nie mogłam pozwolić mu zostać. Martwię się trochę o Leę, została teraz sama w tym dużym domu. Myślałam o tym ostatnio, jest tam dużo miejsca – zdecydowanie więcej niż st. James Street. Może rozważylibyśmy przeniesienie się tam?
Ale to nie koniec zmian, Jamie. Długo nad tym myślałam, to nie pochopna decyzja, jedna z tych, których wcześniej byłam królową. Myślę, że pomoże mi to. Mi, jako osobie, ale też nam, bo ja więcej będę potrafić. A pogotowie... przestałam czuć się tam dobrze. Myślę o kursie aurorskim, Ben. Nazwij mnie szaloną, ale widzę w tym szaleństwie sens.
Wybacz mi, Jamie. Wybacz, że tak długo milczałam. Ale próbowałam ułożyć... cóż, wszystko. I, choć ciężko mi się do tego przyznać, chyba nie umiem patrzeć jeszcze ludziom w oczy. Czuję, że zawiodłam. Co najgorsze, najmocniej zawiodłam samą siebie.
Chciałabym spotkać się z wami wszystkimi i porozmawiać o moim pomyśle. Dom na Manor Road ma pięć sypialni, każdy znalazłby miejsce dla siebie.
Tęsknie
Tonks
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Smok
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy