Wydarzenia


Ekipa forum
Przedpokój i schody na piętro
AutorWiadomość
Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]31.12.18 1:47

Przedpokój i schody na piętro

Boazeria w przedpokoju i na schodach była wcześniej wściekle różowa, toteż kiedy została pomalowana na biało nadal pozostał w niej różowy refleks. Można było albo się nad tym zżymać... albo zostawić jak jest. I tak to tylko punkt przejściowy, z którego na lewo można dostać się do pokoju dziennego połączonego z jadalnią, na prawo otwiera się zaś niewielki skręcający w lewo korytarzyk, który prowadzi do łazienki i kuchni - są to kolejno pierwsze drzwi z prawej strony oraz te na końcu, na wprost. Zaraz obok schodów znajduje się natomiast zejście do piwnicy.
Mapa parteru
Zaklęcia ochronne:
Cave Inimicum, Mała twierdza (drzwi wejściowe i do piwnicy, okna), Szklane domy (drzwi wejściowe), Tenuistis
[bylobrzydkobedzieladnie]




Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 02.03.21 22:15, w całości zmieniany 10 razy
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]13.06.19 23:58
23.12.56r


Idą święta. W święta świąteczne poltergeisty panują mocniej, świąteczne chochliki bardziej doceniają czas, rzucają gdzie popadnie śnieżkami lepią i ożywiają bałwany i cieszą się czasem który jeszcze mają. Jeden chochlik jest ostatnimi czasy bardziej zestresowany. Po czym to poznać? Więcej się śmieje i więcej dokazuje, uśmiech nie znika z jego twarzy ani na sekundę, choć w jego spojrzeniu coraz częściej czai się niepewność, zawsze zbijana kiedy tylko wykopuje się zbyt wysoko. Tajemne miejsce w jego głowie przeznaczone do zamykania niewygodnych tematów, im bliżej dwudziestego siódmego grudnia, tym łatwiej wypuszczało jakieś pchełki wybiegajace na wierzch.
Aby zająć szare komórki ów chochlik siedział więc w cukierni od samego rana w czapie mikołaja, zdobił Ruderę wraz z przyjaciółmi, organizował wigilię dla bliskich osób, ganiał za prezentami, biegał z psami, aż wyladował i w schronisku dla zwierząt, gdzie upatrzył królika idealnego, czarnego - całego czarnego bez ani włoska w innym kolorze. Czy decyzja mogła być inna?
- Horatio.
Wypowiedział przed drzwiami znajomego domu. Rozejrzał się po okolicy, by upewnić się czy świat stanął w miejscu. Zaklęcie nie było łatwe, ale pracował nad nim długo. Płatki śniegu dookoła zastygły jakby w miejscu i rozchylały się jedynie pod wplywem jego ruchów. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Nucił pod nosem jingle bells ciekaw, czy melodia ta w jakiś sposób zostanie w głowie domownika.
Wszedł do salonu i spojrzał na zastygniętego w czasie Alexa. Nie mogąc powstrzymać się przed okazją, podniósł ze stolika pióro, zamoczył je w atramencie i zakreślił na jego twarzy pokaźnego zakręconego wąsa. Nie oczekiwał, że Alexander doceni żart. Bertie Bott odnosił wręcz wrażenie że poszanowanie do klasyków humoru takich jak domalowane wąsy maleje w społeczeństwie z roku na rok, nie zamierzał jednak się tym przejmować, samemu ciesząc się zastanym widokiem.
Odłożył pióro na miejsce - dokładnie na miejsce. Nauczył się już, że żeby dobrze konfundować ludzi pod wpływem tego zaklęcia warto bardzo porządnie dbać o szczegóły.
Chwilę później wyjął z dłoni Alexandra ten jego pomarańczowy kubek z herbatą, nie mogąc przeżyć wewnętrznie, że ten ex szlachcic nie popija sobie elegancko z filiżanki. Przestawił ten kubek na szafkę niedaleko, a w jego dłoni w zamian umieścił delikatnie kałamarz z atramentem, dbając przy tym o to aby tkwił on w miarę stabilnie w Farleyowej dłoni.
Słyszał kicanie w kartoniku, wziął go jednak w rękę i wyszedł z pomieszczenia czując, że czas mu się kończy. Stanął zaraz za ścianą i złapał za różdżkę ponownie.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.


Ostatnio zmieniony przez Bertie Bott dnia 14.06.19 0:12, w całości zmieniany 1 raz
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]13.06.19 23:58
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Przedpokój i schody na piętro HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 0:55
Zostawanie po godzinach nie było takie złe - do pewnego momentu oczywiście. Odkąd pod jego dachem zamieszkała Charlotte Alexander coraz częściej zaczynał zauważać te nadprogramowe minuty, a czasem i godziny, które spędzał w szpitalu. I zaczynały mu one wadzić. Dlatego ostatnio coraz częściej zaczynał zabierać swoje sprawozdania do domu, zamiast ślęczeć nad nimi przez dodatkowe godziny w pracy. Również i teraz w to całkiem przyjemne, teoretycznie wolne popołudnie Farley siedział przy jadalnianym stole, niespiesznie uzupełniając dokumentację. Chociaż w świętym Mungu również mógł zaparzyć sobie earl grey i znaleźć jakieś minimalnie bardziej wygodne krzesło, tak nic nie równało się wypisywaniu obserwacji dotyczących pacjentów w jasnym i spokojnym zaciszu własnego domu. Alexander opadł na oparcie, odkładając na bok pióro i na chwilę wlepiając wzrok w kilka stron uwag, które właśnie zapisał. Zajmował się studium przypadku pewnego pacjenta, na którym oparta była aktualna część jego szkolenia. Bardzo starał się udawać, ze wszystko było w jak najlepszym porządku, jednak sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że była to tylko maska. Spektakl. Za parę dni Alexander wraz z innymi Zakonnikami miał opuścić angielską ziemię i udać się daleko na Morze Północne w samobójczej próbie naprawienia błędu, który Zakon popełnił prawie osiem miesięcy wcześniej. Anomalie musiały w końcu zostać zatrzymane, a tylko oni mieli wiedzę, możliwości i moc, aby tego dokonać. Cena nie grała roli, nawet jeżeli było nią ich życie.
Alexander sięgnął po kubek, chcąc wziąć łyk - Merlinie daj, jeszcze ciepłej - herbaty. Jednak kiedy Alex przystawił kubek do ust to bardzo szybko odkrył, że nie było to naczynie, którego się spodziewał. Również płyn w nim się znajdujący był zupełnie inny. Kiedy tylko młody uzdrowiciel poczuł na języku smak atramentu szarpnął się na swoim miejscu na krześle i wypluł farbę w kaskadzie tysięcy małych kropelek, które osiadły na dopiero co zapisanym pergaminie. Alexander zamarł, z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w akta leżące na nim przed stołem. Co, na płonący stos Wendeliny się właśnie stało?
[bylobrzydkobedzieladnie]




Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 16.06.19 13:33, w całości zmieniany 1 raz
Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 1:13
Uśmiech na twarzy chochlika się poszerzył, kiedy doszły do niego charakterystyczne odgłosy. Chciał już wejść do pomieszczenia spojrzeć na wąsatą twarz, posłuchać jak to ważne rzeczy pewnie się działy, a on przeszkadza, ale miał jeszcze jedną misję na dzisiaj.
- Horatio.
Wypowiedział ponownie w nadziei, że i tym razem czas zdecyduje się go wysłuchać. Tak się stało. Gałęzie za oknami się nie poruszały, a mały, czarny królik przestał skakać. Bott otworzył opakowanie i wyjął sierściucha, pobratymca Rogera i wziął go na ręce. Trochę przerażał go taki nieruchomy futrzak, podobnie jak przyjaciel wyglądał jak manekin w jakimś mugolskim sklepie. Posadził jednak futrzaka centralnie na jego kolanach, wyjmując już przy tym z jego dłoni kałamarz i ponownie wsuwając mu między palce ten jego pomarańczowy kubek.
Spojrzał na cały obrazek z miną godną Naczelnego Siewcy Chaosu, uśmiechnął się sam do siebie. Musi sam się pochwalić, bo Alexander na pewno tego nie zrobi, to generalnie człowiek jest, który nie docenia jego inwencji twórczej. Ma jednak inne zalety i cóż, to go ratuje.
Bo mógł Farley mówić co chciał, Bertie był pewien że potrzebował on trochę najprostszej głupoty w swoim życiu i nawet jeśli jej obecnie nie doceniał, na pewno doceniłby po czasie.
Wahał się jeszcze chwilę, czy zostać na miejscu. Zaklęcie z jakiego korzystał nauczyło go podejmowania szybkich decyzji - nigdy nie był pewien ile ma czasu, wyczuwał jedynie kiedy nadchodził koniec.
Najpierw pojawiał się delikatny powiew dotykający odsłoniętych części ciała. Powietrze zaczynało się ruszać już na kilka sekund przed ludźmi. Bertie dostrzegał w tym pewną logikę, a korzystając z tego subtelnego ostrzeżenia, ponownie usunął się z widoku Alexandra. Wiele by dał, by zobaczyć minę ex szlachcica na widok czarnego króliczka z czapką mikołaja magicznie przytwierdzoną tymczasowo do lepka. Wiedział jednak że obecność Botta zepsułaby efekt zaskoczenia i początkowego skonfundowania na jakim mu zależało, oparł się więc o ścianę i czekał na pierwsze reakcje przyjaciela.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 1:13
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Przedpokój i schody na piętro HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 1:44
Myśli Farleya pędziły niczym spłoszone dzikie kelpie. Coś było zdecydowanie nie tak. Gwardzista rozejrzał się spłoszonym spojrzeniem po całym pomieszczeniu, a jego zmysły były wyczulone jak zawsze, kiedy pojawiały się jakiekolwiek przesłanki na istniejące w jego bliskim sąsiedztwie zagrożenie. Czyżby Rosier z Mulciberem w końcu do niego dotarli i namierzyli bezpieczną przystać, którą w tajemnicy stworzył sobie w Dolinie Godryka? Nie dbał nawet do końca o to, że znaleźli jego: bardziej palącą sprawą był fakt, że razem z młodym uzdrowicielem w Kurniku mieszkała też jego siostra, której istnienie utrzymywał w jak największym sekrecie. Tak właściwie to nawet jeszcze mniej osób wiedziało o jej istnieniu niż o położeniu domu Alexandra, co samo w sobie już świadczyło o tym, jakie podejście do własnej egzystencji miał zdrajca krwi. Oczywiście nie był skłonny tak po prostu zrezygnować z oddychania - już raz przez to przechodził z własnej woli i nie zamierzał drugi raz powtórzyć tego samego błędu. Chłopak dobył różdżki i już-już miał wstać, kiedy poczuł na swoich kolanach ciężar. W ułamku sekundy ściągnął brwi i przesunął spojrzenie z otoczenia na własne uda. A na nich, zupełnie niespodziewanie i tak właściwie znikąd znalazł się królik. Zupełnie, całkowicie czarny, bez choćby najmniejszego błysku koloru w swoim miękkim futerku. #Wzrok Alexandra zdawał się rozchmurzać, jakby iskra zrozumienia pojawiła się w srebrzystobłękitnych tęczówkach uzdrowiciela. Lex znów uniósł wzrok, wodząc nim od drzwi prowadzących do przedpokoju, aż po te, które widły do kuchni. Chyba miał pomysł dotyczący tego, co właśnie miało miejsce.
- Bertie, nie wiem czy wiesz, ale jeżeli czas zatrzymuje się dla wszystkich poza tobą to oznacza to tyle, że tylko ty w danej chwili się starzejesz - Farley rzucił niby to lekkim tonem w przestrzeń, jednak wiedział, że ziarno zostało zasiane, a plon miał wzejść bardzo prędko. Co bowiem mogło przerażać kogoś niezwykle młodego bardziej niż wizja prędkiego utracenia swojej wolności i niezależności w skutek postępującego wieku?
Pozostawała też jeszcze jedna kwestia. Alexander po prostu nie lubił, jak ktoś sobie z nim pogrywał. Jego lewa, zabliźniona ręka jednak mimowolnie sięgnęła ku czarnemu stworzeniu na kolanach chłopaka, który pozwolił sobie na całkiem przyjemne zanurzenie długich, smukłych palców w miękkim króliczym futerku.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 2:25
Na twarzy Godrykowego Chochlika pojawił się szeroki uśmiech, kiedy usłyszał słowa Alexandra, który rozgryzł cały jego niecny fortel. Trzeba było mu się mniej chwalić, zdecydowanie. No, ale co poradzi kiedy to jest takie ekscytujące? Uśmiech nie zmalał ani odrobinkę, kiedy słuchał dalszych słów, niemal groźby z ust przyjaciela. Brutusa.
- Będę piękny nawet pomarszczony. Poza tym idąc za mądrościami mojego ojca, to złość piękności szkodzi. - zaznaczył, wspominając słowa Malcolma Botta niejednokrotnie wypowiadane w kierunku Samanthy Bott. Bertie nigdy w sumie nie był pewien czy w celi zirytowania jej, czy rozbawienia. Na pewno jednak kiedyś wejdzie na tak wysoki poziom rozumienia kobiet i życia jak ojciec i wtedy wszystko stanie się jasne. - Więc nadal stwierdzam że zbrzydniesz przede mną. - zapewnił, wychodząc zza framugi i rozkładając lekko ręce w geście powitania. Spojrzał na wąsatą twarz, uśmiechnął się tym szerzej, opuszczając spojrzenie na małą, puchatą kulkę.
- Wesołych świąt tak poza tym. Jingles też życzy ale w języku królików, nauczysz się pewnie z czasem języka kicanego. - zapewnił, jak zwykle poruszając przy tym dłońmi i próbując wizualnie przedstawić kicanie królika. Zaraz podszedł bliżej i siadł niedaleko Alexandra, nadal z głupkowatym uśmiechem przyglądając się małemu chaosikowi jaki udało mu się stworzyć. Nie wątpił, że maly kicajec wprowadzi w życie Alexandra trochę energii w chwilach, kiedy on akurat nie może. Bott uwielbiał wprowadzanie do grona najbliższych zwierzęta. Są wierne, puchate, atencyjne w odpowiednim poziomie, zawsze są. Bertie nie wątpił, że i Alexander doceni te i o wiele więcej zalet futrzaków, czy przynajmniej tego darowanego królika.
- Liczę, że się zaprzyjaźnicie. Podobnie jak z Otellem, bo nie zaprzeczysz chyba że to najfajniejszy niuchacz jakiego znasz tak blisko. - dodał, zakładając ręce na piersi. - A skoro mogę korzystać wreszcie z przywilejów bycia gościem - zrób mi kawy, Farley.
Ostatnie słowa wypowiedział z pełnią satysfakcji i premedytacji, szczerząc przy tym kły w jak zwykle szerokim uśmiechu. Rozsiadł się wygodnie i w czymkolwiek przeszkadzał Alexandrowi, nie zamierzał wynosić się stąd za szybko.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]14.06.19 3:00
Oczywiście zawsze pozostawała pewna doza niepewności - margines błędu zakładający, że jednak się mylił. Ale nie mylił się znów aż tak często. Właściwie to bardzo starannie dbał o to, aby mieć rację tak często, jak to tylko było możliwe. I nie było to bynajmniej dlatego, że Alexander był zarozumiały ponad normalnie akceptowalny poziom. On po prostu nie pozwalał na to, aby coś było w stanie go zaskoczyć. Dlatego wciąż ostrzył swój umysł, niezmienne odkąd tylko ocknął się w salonie wróżbity wśród kałuży krwi. Niestety, nie własnej a kogoś, kogo skrzywdził.
Farley skupił spojrzenie na Botcie, który wychynął zza rogu. Mały chochlik. Zdrajca. I najlepszy przyjaciel, jakiego aktualnie posiadał. W kontraście do otwartych w powitaniu ramion Bertiego Alex zaplótł swoje na piersi, unosząc do góry lewą brew. Zadawał Bertiemu nieme pytanie, zupełnie cicho podważał to, co cukiernik właśnie powiedział.
- Jesteś pewien? Bowiem wydaje mi się, że z nas dwóch to ja posiadam talent do manipulowania własnym wyglądem podług woli i własnego widzi mi się - uzdrowiciel wykonał zadziorną falę brwiami, po czym westchnął cicho i przeniósł spojrzenie z Bertiego na małą, czarną i bardzo puchatą kulkę, która wylądowała na jego nogach. Kolejne życie, za które był odpowiedzialny i którecałkowicie zależało od tego, jak młody Gwardzista o siebie dbał. Alexander nie przepadał za takimi pulakami na swoje własne sumienie, ale niewiele mógł z tym faktem teraz zrobić. Wszystko wydawało się już dawno z góry postanowione, bez jakiegokolwiek skonsultowania tego faktu z głównym zainteresowanym, którym z kolei na pewno nie był królik wlepiający swoje paciorkowate, czarne jak węgielki oczy w Lexa.
- Wesołych świąt, Bertie - Alexander w końcu się rozluźnił i posłał Bottowi całkiem naturalny, w miarę beztroski uśmiech. Wiele rzeczy nieustannie go męczyło i nawiedzało w snach, ale nie było też przecież tak, że Farley zupełnie stracił radość z życia i nie umiał sobie radzić w całkiem normalnych sytuacjach - chociaż zdecydowanie fakt, że bardzo często znajdował się w tych wykraczających poza normalne pojęcie i zdrowe rozumowanie zdecydowanie na cokolwiek nie pomagał. - Ale nie nazywam mojego nowego p r z y j a c i e l a Jingles - stwierdził całkiem uparcie. W jego postawie i głosie wyraźnie było widać to, kim tam głęboko przez te wszystkie zapomniane lata był. Dumnym i pewnym swego szlachcicem, który wiedział, jakie znaczenie mają wypowiadane przez niego słowa. Chłopak uważnie przyjrzał się stworzeniu, które całkiem spokojnie spoczywało na jego nogach, przeszywając duszę Farleya spojrzeniem węgielkowych, paciorkowatych oczu na wskroś. Alex przechylił lekko głowę, przez krótką chwilę wpatrując się w zwierzątko. - Będziesz nazywał się Siergiej - zawyrokował Alexander, nie mogąc przestać myśleć o swoim ulubionym muzyku. Właściwie to fortepian młodzieńca był biały, czary królik był dobrym przeciwieństwem, prawda? Cóż, Selwyn wierzył, że Prokofiev by to na pewno docenił.
Na kolejne słowa Bertiego uzdrowiciel odpowiedział tylko dość obojętnym spojrzeniem. bez spuszczania wzroku ze swojego gościa Alexander złapał królika i położył go na podłodze, żeby być w stanie bez przeszkód wstać i nie wypowiadając żadnego słowa skierować się do kuchni, gdzie zabrał się za parzenie czarnej niczym Siergiej kawy. - Jak już tak siedzisz bezczynnie, Bertie, słońce ty moje w tym beznadziejnym żywocie, możesz się przydać na coś i wyczyścić kleksy z raportu, który pisałem całe popołudnie - dość kąśliwie rzucił Alexander, po czym złapał za filiżankę i wrócił do salonu. Spojrzenie, które skierował na Botta miało być z założenia poważne, lecz niestety chłopak nie miał bladego pojęcia o tym, że na jego twarzy znajdowały się atramentowe wąsy. - Jak tam przygotowania do bottowego oblężenia świątecznego? - zagadnął już całkiem neutralnie, stawiając przed Bertiem jego kawę.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]20.06.19 19:07
- Jestem pewien, że ta magiczna zasada na pewno pozwoli ci stać się jedynym brzydkim metamorfomagiem w historii. - stwierdził z absolutną pewnością w tonie wypowiedzi, patrząc na jedynego człowieka pod słońcem, który nie zaczął się cieszyć na widok małego królika na swoich kolanach. Farley jest psychopatą, to tylko kolejna składowa do bardzo poważnej analizy jaką Bertie mu właśnie robił - i zaczynał się o przyjaciela poważnie martwić. Ciężka sprawa. Trzeba go leczyć, a Jingels może być świetnym eliksirem szczęścia. Sam Bott z autopsji doskonale wiedział, że to zwierzę może być wspaniałym kompanem, powiernikiem i przyjacielem, doskonale słuchać, brać udział w dyskusjach, czy zabawnie poruszać nosem kiedy trzeba.
Poruszanie nosem jest z tego chyba najlepsze, nie ujmując oczywiście walorom intelektualnym królików.
W końcu nawet Alex się uśmiechnął, a Bertie odebrał ten fakt jako swój mały sukces, jeden z wielu rzecz jasna. Wyszczerzył zęby w odpowiedzi, w uśmiechu może aż zbyt entuzjastycznym, siadając zaraz na wolnym fotelu i wpatrując się w małą, czarną kulkę przez chwilę.
- Ah, więc teraz on jest twoim przyjacielem. - rzucił, unosząc brwi. - Szybko poszło.
Dodał, zachowując poważny ton i wyraz twarzy, choć cokolwiek by nie robił, Bott był dramatycznym aktorem, a kiedy był w dobrym humorze zawsze było to widać, jego twarz była radosna nawet jeśli jakoś panował nad kącikami ust.
- Alexandrze NieWiemJakDrugieNazwisko Farley. Jesteś chory. - oznajmił już trochę poważniej, kiedy usłyszał jakie imię zostanie nadane krolikowi. - Powinieneś poważnie porozmawiać z innym magipsychiatrą na temat swojego zdrowia psychicznego. Kto nazywa królika, zwierzę inteligentne, empatyczne, wyrozumiałe, a przede wszystkim GENIALNIE poruszające nosem SIERGIEJ? Lecz się. - pokręcił głową, wylewając z niej kolejne głupoty jakby co najmniej polewał towarzyszowi gorącej czekolady. Tych dwóch towarów w Bottarium nigdy nie brakuje.
Siedział w tym fotelu spokojnie, kiedy Alex podniósł się, by zrobić mu zamówioną kawę. Czarną, bez jakichkolwiek dodatków, złamanie tej zasady byłoby absolutnym końcem tej pięknej przyjaźni. Uśmiech na jego twarzy poszerzył się jeszcze odrobinkę, gdy Alex zaczął go tak pięknie nazywać. Bott nie miał zamiaru czytać ironii czy sarkazmu w jego słowach.
- Ale to takie artystyczne kleksy. Piękne. Uważam, że nadają nowego wymiaru opisom jakichś psychicznych schorzeń. - zapewnił, pochylając się nad poplamionymi dokumentami i przez chwilę zastanawiając się czy jest w stanie coś zrobić bez korzystania z magii.
Spojrzał na poważnego wąsacza i chętnie przygarnął swoją kawę. Idealną. A więc Alexandrowi nadal zależy na tej relacji.
- Dziękuję. - uniósł filiżankę. - Nigdy nie przywyknę do tego naczynia. Celowo to robisz. - dodał, bo zawsze miał wrażenie że filiżanka w jego dłoni jest jakaś taka mała i krucha i dziwnie nieporęczna. Nie to, co kubek z szerokim uchem.
- Mama organizuje więc ja mam spokój. Choć pomogę jej trochę, wpadnę z samego rana i pewnie razem posiedzimy w kuchni. No i zrobiłem trzy ciasta. Zawsze coś. Choć oblężenie to dobre słowo. - uśmiechnął się pod nosem. Uwielbiał święta w swoim domu, tłumy wujków, ciotek, kuzynów wszelkiej maści, a także tej najbliższej rodziny i absolutny chaos który tylko jego mama była w stanie opanować.- Ty w końcu wpadasz do kuzynostwa?
Zagadnął, bo pamiętał że Alex coś o tym kiedyś wspominał.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]23.06.19 2:24
Na radosne przekomarzanki mógł tylko kręcić głową, po cichu wzdychać i wznosić spojrzenie ku sufitowi, jakby błagając siły wyższe o siłę. Tak naprawdę stanowiło to ich rytuał - obaj wzajemnie sobie docinali i żartowali własnym kosztem, bo czymże byłaby prawdziwa męska przyjaźń bez drobnych przytyków?
- Edan, Adalbercie, na drugie mam Edan - Alexander westchnął, przewracając przy tym oczami i celowo zwracając się do Botta jego pełnym imieniem. - To z gaelickiego, oznacza wypełniony ogniem czy coś w tym stylu, porządne imię dla Selwyna - oznajmił, wzruszając ramionami i odwracając wzrok, zupełnie jak gdyby go to nie interesowało. Tak naprawdę myślał o tym całkiem niedawno, zastanawiając się jak bardzo piętnujące były imiona. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, jednak powstrzymał się w ostatnim momencie, gwałtownie je zamykając. Nie, to nie był czas na głębokie rozważania o tym, czy to jak nazwali ich rodzice miało jakikolwiek wpływ na to, kim się później stawali i jak bardzo potrafiło to przesądzić czyiś los. Z jednej strony takie dywagacje były niezwykle interesujące - z czysto teoretycznego i psychologicznego punktu widzenia - jednak Alexander pozostawał człowiekiem głęboko wierzącym w to, że sam był kowalem swego losu i żadne przepowiednie czy wizje nie były w stanie tego zmienić. - Zresztą, Siergiej to imię Prokofieva. Wirtuoz fortepianu i genialny kompozytor, chociaż muszę przyznać, ze takiej kompozycji kleksów jak ty to by raczej nie był w stanie stworzyć - Alexander przyznał niby to z uznaniem, sięgając przez stół i przyciągając w swoją stronę raport. Obrzucił go jeszcze jednym z lekka smutnym spojrzeniem po czym westchnął i zamknął brązową teczkę, decydując się posprzątać ten bałagan później. Jedno zaklęcie powinno załatwić sprawę, a jeżeli szczęście miało mu dopisać to tylko jedno zaklęcie, bez dodatkowych atrakcji w formie anomalii.
Na ustach Farleya zagościł uśmieszek, kiedy jego niezmienny nawyk z filiżanką nie umknął uwadze Bertiego. - To silniejsze niż moja pamięć, chyba mam to zapisane we krwi, aby czarną kawę podawać w filiżance. Nie uciekniesz, znikąd ratunku - skwitował lekko śpiewnie, wstając od stołu i kierując się w stronę fortepianu. Alexander przeciągnął się, po czym usiadł przy instrumencie i zaczął grać, nie opuszczając jednak ani słowa z odpowiedzi Bertiego. - Tak, razem z Charlotte dostaliśmy oficjalne zaproszenie. Nieuprzejmym byłoby odrzucić propozycję lorda nestora i ostatniej części rodziny, która nie uważa mnie za... cóż, zmarłego - wzruszył ramionami, uczepiając się jednak zdecydowanie przyjemniejszego tematu, jaki stanowili krewni Botta. - Chociaż chętnie wpadłbym do twojej mamy, wspominała coś że zawsze jestem mile widziany. Tak niestety muszę Cię poprosić o przekazanie paru drobiazgów ode mnie, chociaż wolałbym je wręczyć osobiście - Alex oderwał spojrzenie od fortepianu i nie przestając grać spojrzał na Bertiego, następnie ruchem głowy wskazując na szafkę, na której ustawione było kilka schludnie zapakowanych w pomarańczowy papier prezentów. Każdy z nich przewiązany był czarną wstążką, do której przyczepione były karteczki z imionami. To nie było wiele - odkąd jego fundusze zostały znacząco uszczuplone nie mógł pozwalać sobie na zbyteczną ekstrawagancję, jednak to były święta - wierzył, że sama intencja to było właśnie to, o co w nich chodziło.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]27.06.19 21:19
Zmarszczył brwi na brzmienie drugiego imienia Lexa, choć w sumie to jemu akurat chyba nie wypada nabijać się z imion. Wzruszył więc jedynie ramionami, na niektóre rzeczy człowiek nie poradzi.
- Szlachta ma chyba jakąś manię z imionami które coś znaczą, co? - przechylił łepetynę, przewieszając po chwili nogi o podramiennik fotela i opierając się plecami o drugi, bo tak jakoś wygodniej mu było i nie musiał się wykręcać by patrzeć na przyjaciela i jego nowego ziomka.
- Nie znam człowieka. - przyznał wprost. Jakoś tak zawsze było dla niego oczywistym że szlachta więcej o sztuce wie. Ci ludzie od małego się uczyli o malarstwie, kompozytorach i innych rzeczach względem których on pozostawał ignorantem. Nie to, żeby wzgardzał ładnym obrazkiem, po prostu nie wiedział o nim nic ponad to, że jest on po prostu ładny. - Ale mógłby być nawet wirtuozem lepienia tańczących hula bałwanów z masy różanej, to nie jest imię dla królika. Przecież ty go w ten sposób na dzień dobry skazujesz na pożeranie dusz, czym innym może się zajmować jako Siergiej?
Jakoś nie mógł się pogodzić z tym, że bliska mu osoba okazała się być TAKIM człowiekiem. Że oddał królika w ręce bestii. Nieludzkie. Okrutne. Potworne. Gdzie są aurorzy gdy łamane są prawa zwierząt?
Na uznanie dla swoich kleksów nawet się skłonił lekko, choć średnio mu to wyszło bo tak rozłożony na fotelu musiał w sumie brzuszka wykonać. Dał radę jednak, nie zawiódł.
- Może jeszcze będzie ze mnie artysta. - stwierdził, a jakże dumny ze swojego dzieła.
Patrzył jak Alex rusza do instrumentu, sam popijał przy tym kawę. Przyjemnie cierpko-gorzką, czarną jak noc. Idealnie pasowałaby do czegoś słodkiego, ale nie zamierzał marudzić.
- Jasne. To rodzinny czas i w ogóle. - Bott uwielbiał to w świętach. Czyste szaleństwo. I w sumie to się cieszył, że i Farley dotrze do swojej rodziny, więzów krwi w końcu absolutnie niczym się nie zastąpi.
Słuchał muzyki o której w sumie też nie mógł powiedzieć nic więcej, że jest ładna, czy że fajny z niej dodatek. Ale w sumie to fajny. Jak na mało żywe, klasyczne rytmy oczywiście.
- Grasz na czymś jeszcze? - spytał jakoś tak z ciekawości. - O. Nie spodziewałem się.
Przyznał szczerze. W sumie dla niego prezenty miały znaczenie drugorzędne, choć były przyjemnym dodatkiem.
- Na pewno się ucieszy. - przyznał z uśmiechem. - Zawsze lubiłem widok wielkiej choinki z prezentami na dole. I przekopywanie się pod jej długimi gałęziami. Już mi to tak dobrze nie wychodzi ale kiedyś byłem mistrzem. - przyznał, szczerząc przy tym zęby. Dopijał powoli swoją filiżaneczkę. No, bo kto pija w filiżaneczce, eh.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]10.07.19 20:05
Alex prychnął, wywracając oczami.
- Mają manię wszystkiego, co pompatyczne - mruknął z przekąsem, jednak rozbawienie w oczach na widok rozpierającego się na siedzeniu Botta tak, jakby był panem i władcą na włościach rozbudził iskierki rozbawienia w oczach wydziedziczonego szlachcica. Na kolejne słowa przyjaciela Alexander nie odpowiedział z początku nic, intensywnie przypatrując się najpierw cukiernikowi, a później czarnemu królikowi, który kicał właśnie w kierunku niebieskiej sofy. - W sumie to możesz mieć rację - wymamrotał, w zamyśleniu unosząc dłoń do ust. - To może po Mozarcie. Amadeusz? - zapytał w końcu, już jednak nie drylując czarodzieja spojrzeniem, a pochylając się nad klawiaturą instrumentu. - Tak, tak, niewątpliwie... niewątpliwie możesz jeszcze zostać wielkim artystą, Bertie - Alexander odparł w ogóle nieskrępowanie, brzmiąc przy tym tak, jakby nie poświęcał temu jakiejkolwiek większej myśli. Kolejna wypowiedź szatyna była jednak już zdecydowanie naznaczona pomyślunkiem.
- Gram jeszcze na gitarze i trochę śpiewam, ale w szkole podobno moim głównym instrumentem był właśnie fortepian.o mi przypomina, że ostatnio wpadło mi w ucho coś, co i Tobie może się spodobać - powiedział Alexander, a w jego głosie dało się wyczuć znaczne ożywienie, a nawet można by pójść dalej i tę nutę powiązać z mniejszym lub większym rozbawieniem. W jednej chwili dość powolna melodia grana przez szlachcica zaczęła się zmieniać, przeobrażając się nagle w zupełnie inną piosenkę. Prychnął przy tym myśląc o Bercie, który teraz próbowałby się przecisnąć pod choinką. - To trochę paradoksalna wizja, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że mówi to osoba rzucająca Horatio na prawo i lewo niczym świąteczne łakocie - Alex odparł, a jako że był wciąż zwrócony do Bertiego tyłem to ten nie był w stanie dostrzec brwi uzdrowiciela ściągniętych w wyrazie zafrasowania tą kwestią. Westchnął w końcu, kończąc piosenkę i obracając się na stołku o sto osiemdziesiąt stopni tak, że Bott mógł teraz mówić do jego twarzy, nie zaś pleców. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje umiejętności to nie przelewki, prawda? I nie muszę mówić ci, jakie ryzyko niesie ze sobą nadużywanie tego zaklęcia? Ludzie zaczną to zauważać, a wtedy przestaną traktować cię jako miłego pana z cukierni - chłopak powiedział poważnym tonem, z wyraźnym zmartwieniem na twarzy przyglądając się swojemu przyjacielowi.
Gdyby jeszcze tylko wiedział o tym, że ma na twarzy domalowane atramentowe wąsy.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]15.07.19 22:50
- Oczywiście, że mam. - wywrócił ślepiami, zerkając zaraz na samego królika, którego uratował najpewniej przed ciężkim losem Siergieja. Na kolejną propozycję, westchnął ostentacyjnie, dając sobie spokój z ględzeniem jaki to Farley jest niereformowalny. - Nooo, lepiej.
Przyznał zamiast tego, nie chwaląc za mocno ale jednak doceniając tę niewielką zmianę.
Nie wyglądało też na to, by ton jakim odpowiedział mu Alex jakkolwiek go odrzucił. Został pochwalony, usłyszał że może być artystą? Tak. Więc sobie zapamięta i będzie się cieszył, kto by się przejmował detalami?
Słuchając kolejnej melodii, która zdecydowanie bardziej mu odpowiadała, zaczął machać lekko nogą. Nawet i dłońmi trochę pobujał to w jedną to w drugą stronę, zdradzając przy tym swój talent i wyczucie rytmu.
- Faktycznie całkiem fajne. Nadawałoby się na imprezę. - stwierdził. Nie żeby potrafił tańczyć. Starał się i robił co mógł, ale jakoś mu to zwyczajnie nie wychodziło, ale to nie zmienia faktu że lubił obracać paniami na parkiecie. A jakże.
- Ten rodzaj magii to moja zajawka. Mogę rozsadzić choinkę, ale to wpłynęłoby kiepsko na atmosferę świąteczną. - stwierdził, marszcząc nos w grymasie znawcy. Oj, był znawcą. - Żeby się zmniejszyć, musiałbym zacząć panować nad transmutacją, a jak dobrze wiesz, ta nieszczególnie się mnie słucha. Jest mniej intuicyjna.
Dodał niezadowolony. Ostatecznie to Alexander pozbywał się jego nadmiernej ilości rąk, kiedy jego palce dorobiły się dłoni, palce tych dłoni swoich dłoni i tak dalej. W sumie to było całkiem dziwno-zabawne, ale bardzo niepraktyczne.
Patrzył na Farleya i na jego wąsy i choć wiedział, że rozmowa robi się poważna to te wąsy bardzo mu pomagały ją jakoś przetrwać. Wiedział, że przyjaciel się o niego martwi. Bertie roztaczał wokół siebie aurę lekkomyślności, śmiał się jak głupi do sera z byle powodów i brał udział w akcjach Zakonu w których mógł stracić życie, choć tak na prawdę nic o prawdziwej walce i wojnie nie wiedział.
Trudno zapewne uwierzyć, że jest świadom wielu rzeczy, w sumie to coraz większej ich ilości i, choć bardzo stara się to ukryć, zarówno jego poglądy jak i osobowość uległy poważnym zmianom przez działalność w Zakonie. To był wyjątkowo ciężki rok.
- To dobry imidż. Lubię go i dbam o niego potykając się, rozrzucając rzeczy, dając kobietom kwiatki, a dzieciom słodycze. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami. Wiedział, że nie wygląda poważnie i wcale nie chciał poważnie wyglądać. Lubił to, że wiele osób go nie docenia. - Nie rzucam takimi zaklęciami byle gdzie, nie myśl że byle klient zasługuje na moje wyrafinowane żarty. - które po części zobaczysz zapewne niebawem. Uśmiechnął się w kierunku rozmówcy i mocno przeciągnął na tym jego fotelu. Całkiem wygodny był, tylko tak na opak jakoś nawet wygodniejszy.
- Pozostaje klub pojedynków. Ale na to nic nie poradzę, to dobre miejsce do bezpiecznych treningów. - przyznał wprost. Lubił zaklęcia. Leżały w jego energicznej naturze i jakoś po prostu zawsze przychodziły mu lżej niż innym. I nawet jeśli zdarzyło się, że magia go wręcz przerosła, nie zamierzał tej myśli wywlekać, nie grałaby za dobrze z jego głupim uśmiechem, ani wąsami Alexa. - Ale spokojnie, każde Fulgoro staram się nadrabiać trzema nowymi smakami babeczek z nadzieniem na jakiejś super promocji.
Uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że Alex mówi poważnie, nawet że ma rację, aż za dobrze to wiedział, ale nie sądził by był w stanie mocno zmienić obecny stan rzeczy. Przeciwnie - im więcej korzystał z magii, tym lepiej ją poznawał, zaznajamiał się z możliwościami i ograniczeniami, to dawało mu pewną dozę... poczucia bezpieczeństwa?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Przedpokój i schody na piętro Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Przedpokój i schody na piętro [odnośnik]27.07.19 19:49
Aprobata Bertiego była mu droga, zarówno w kontekście wyboru imienia dla królika jak i doboru repertuaru. Dokładnie rzecz ujmując była mu droga jak ognista whisky, którą ostatnio ze względu na uszczuplenie zasobów skrytki bankowej kupował coraz rzadziej. Czyli jednym słowem: niezmiernie.
- To Elvis Presley - czarodziej skomentował bez robienia jakiegokolwiek większego zamieszania. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się nadstawiać ucha na mugolskich muzyków nowego pokolenia, a Bertie zdawał się całkiem lubić takie bardziej skoczne rytmy, które zdecydowanie bardziej pasowały do niego niż... no właśnie.
Alexander usiadł z założonymi rękoma przed Bottem, plecami opierając się o krawędź fortepianu. Ściągnął brwi i lekko wykrzywił usta w grymasie - niezawodnym znaku na to, że przyjaciel nie zrozumiał o co chodziło młodemu Gwardziście.
- Ale to nie tylko o wizerunek chodzi - pokręcił lekko głową, zmartwione spojrzenie przenosząc z Bertiego na okno. Potarł przy tym w zamyśleniu policzek, starając się jak najtrafniej dobrać słowa. Kiedy jednak wyciągnął rękę przed siebie, chcąc zakreślić nią w powietrzu koło dostrzegł, ze na jego palcach pozostała ciemna smuga. Alexander uniósł brwi niezwykle wysoko w zaskoczeniu, po czym odwrócił się znów przodem do instrumentu. Nachylając się nad jego białą, lśniącą powierzchnią był w końcu w stanie dojrzeć ozdobę, którą domalował mu Bott.
- Bertie - Alexander na wpół wycedził przez zęby, połowicznie zaś westchnął. Poczuł się tak, jakby wszystkie kończyny miały mu zaraz odpaść. Zaryzykował jednak dobycia różdżki i rzucenie zaklęcia, żeby pozbyć się wąsów prędzej niż później. To zdecydowanie nie był czas na sterczenie w łazience i szorowanie twarzy. Kiedy więc Farley znów odwrócił się do przyjaciela przodem jego twarz nie nosiła jakichkolwiek znamion atramentu, a spojrzenie stalowoszarych tęczówek stało się bardziej ostre. - Nie chciałem ci prawić wykładów w święta, Bertie, jednak chyba nie mam wyboru - Alexander oznajmił zrezygnowanym tonem i lekko powstał z zydla. Przeszedł przez pomieszczenie i osunął się na krzesło naprzeciwko Botta. - Nie zawsze masz wybór, Bertie. Czasem pojawiają się sytuacje, w których po prostu trzeba działać i robić wszystko, co jesteś w stanie. A potrafisz dużo. O wiele więcej niż większość czarodziejów w twoim wieku - oznajmił uzdrowiciel, układając przed sobą dłonie na blacie stołu i splatając ze sobą ich palce. - Kwiaty, cukierki i babeczki nie pomogą ci, jeżeli któregoś dnia do twoich drzwi zapukają Mulciber z Rosierem. Nie pomogą ani tobie, ani twoim najbliższym - coś w tonie głosu Alexandra świadczyło o tym, że nie mówił tylko i wyłącznie o czysto hipotetycznej sytuacji. Mówił o czymś, co sam musiał już wcześniej dogłębnie przemyśleć. - Jeżeli poplecznicy Sam-Wiesz-Kogo dowiedzą się, jaką mocą władasz to bez chwili zastanowienia trafisz na ich listę do odstrzału, a żeby się do ciebie dobrać nie cofną się przed niczym. Pomyśl o swojej rodzinie Bertie, zastanów się, czy aby na pewno to co robisz wpływa tylko i wyłącznie na ciebie - Alexander odchylił się do tyłu na krześle, obdarzając przyjaciela kolejnym zmartwionym spojrzeniem. - To nie są przelewki, Bert. Mi udało się im wywinąć tylko dzięki anomaliom, a jestem przecież Gwardzistą do cholery! - Alex prawie krzyknął, zaciskając dłoń w pięść i unosząc ją wyżej tak, jakby chciał uderzyć nią o stół. Powstrzymał się jednak w ostatniej chwili i wziął ciężki oddech, powoli rozprostowując palce. Opuścił dłoń i ułożył ją płasko na stole, starając się opanować nerwy. - To wojna, Bertie. Udawanie czy wmawianie samemu sobie, że jest inaczej niczego w tej sprawie nie zmieni - powiedział, a w jego głosie zabrzmiała twarda nuta. - Wiem, że to przerażające i niesprawiedliwe, że padło akurat na nas, ale jeżeli my nie weźmiemy tego w swoje ręce to nie ma nikogo innego, kto to zrobi. I dlatego to nie może być dla nas zajawka - powiedział, stwierdzając fakt, jednak zaraz ściągnął lekko brwi, zauważając w słowach przyjaciela coś, co wcześniej mu umknęło. - Bertie... - zaczął niepewnie, a w jego głosie zabrzmiał niepokój. - Czy ty naprawdę przed chwilą powiedziałeś, że w ramach odpokutowania za porażenie piorunem żywego, czującego człowieka wymyślasz smaki babeczek? - niedowierzanie aż wylewało się ze słów Farleya, który miał nadzieję, że jedynie się przesłyszał. Jeżeli jednak była to prawda to mogło się okazać, że Alexander wcale nie jest najbardziej poplątanym w umyśle indywiduum w tym pokoju.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Przedpokój i schody na piętro 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Przedpokój i schody na piętro
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach