Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia
AutorWiadomość
Pracownia [odnośnik]15.02.19 21:43

Pracownia

Aby dostać się do pracowni Gwen należy wejść po drabinie wysuwanej z sufitu. Gdy już poczyni się ten trud, oczom odwiedzającego ukazuje się istny chaos. Ta część poddasza wyraźnie od dawna nie była remontowana: na podłodze znajdują się deski, podobnie jak na skośnym dachu. Po lewej stronie pomieszczenia znajdują się stare, poplamione szafki, pełne wszystkiego, co artystce potrzebne jest do tworzenia. Dostęp do nich jest jednak utrudniony w związku z obrazami, które zwykle stoją w naprawdę dużych ilościach, oparte o meble. Wprawdzie w kącie znajduje się specjalny stojak na malunki, jednak dzieła Gwen po prostu przestały się na nim mieścić.
Po prawej stronie znajdują się dwa stare, ale zaskakująco zadbane fotele oraz aktualnie tworzone prace Gwen. Naprzeciwko od wejścia znajdują się zaś drzwi prowadzące do sypialni dziewczyny.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia [odnośnik]16.02.19 15:06
12.10?

Aldermanbury 5/15, Aldermanbury 5/15... powtarzałem w myślach, skupiając się na tym, by trafić pod dobry adres. Nie miałem jeszcze przyjemności nawiedzać Gwendolyn w jej mieszkaniu, więc rozglądałem się uważnie po okolicy, zapamiętując poszczególne punkty; tamto drzewo na przykład, dziwnie skręcone i pochylone nad chodnikiem tak nisko, że byłem pewien iż w lato pojedyncze liście głaskały przechodniów po głowie. Teraz smutno spływały na beton tworząc czerwono żółte dywany. Westchnąłem przeciągle skręcając w jedną z ulic i wreszcie zatrzymałem się przed drzwiami, oznaczonymi numerem 5. Złocista cyferka zapraszała swoim blaskiem, więc nacisnąłem na klamkę bez większych problemów dostając się do środka. Później schodami na górę i chyba byłem na miejscu. Mieszkanie numer 15, tak, to musiało być tu. Poprawiłem fryzurę oraz kołnierzyk koszuli haftowanej w drobne stokrotki (trzeba się było prezentować jakoś po ludzku), przesunąłem palcami po uchu workowatego plecaka (miałem już ze sobą różne pierdolety na rejs, to przecież za kilka dni!) i uniosłem dłoń, by załomotać we wrota. Pochyliłem się lekko, nasłuchując dźwięków z wnętrza; Gwen wyskoczyła na mnie w następnej chwili, a ja powitałem ją szerokim uśmiechem.
- Cześć, to ja! - no jakby nie widziała. W każdym razie przekraczam próg, od razu zrzucając bagaż, mój stary płaszcz i buty oczywiście, bo w butach nie wypada. Co prawda skarpetki miałem każdą z innej parafii, ale przynajmniej bez dziur. To się ceni.
- Nie przeszkadzam ci? Miałem być trochę później ale... w sumie to nudziła mnie już bezcelowa włóczęga po Londynie. - wzruszam lekko ramionami. Chodziłem tak od rana, nogi mi już do dupy uciekały, więc serio, marzyłem teraz tylko o tym, by wreszcie usiąść. Rozglądam się dookoła.
- Fajna chata, sama tu mieszkasz? - pytam, zatrzymując spojrzenie na dziewczynie. W sumie to bym nie chciał żeby zaraz na mnie wyskoczył jakiś jej wściekły narzeczony albo co gorsza zatroskany ojciec. Dlatego pozostaję czujnym; stała czujność, STAŁA CZUJNOŚĆ!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]16.02.19 21:19
Wróciła z pracy nieco wcześniej, niż zakładała. Wracając, kupiła więc całe naręcze ciasteczek w pobliskiej mugolskiej cukierni. Naprawdę lubiła wypieki z tego miejsca, a nie wyobrażała sobie przyjmowania jakichkolwiek gości bez zastawy stołu.
Po powrocie nie do końca wiedziała, co ma ze sobą zrobić: miała za mało czasu, aby próbować przygotować coś jeszcze, a za dużo, by po prostu usiąść przy stole z Vardą na ramieniu i czekać na Johny’ego, gapiąc się w ścianę.
Wtedy wpadła na pomysł, który natychmiast wydał się jej idealny na taką okazję. Jakiś czas temu dostała od znajomej prowadzącej mydlarnie kilka dużych kostek mydła, które nie sprzedały się w jej sklepiku. Za Gwen już dawno chodziła myśl, aby „coś z nimi zrobić”. W końcu samo mydło jako ewentualny prezent to raczej trochę za mało… ale ręcznie wyrzeźbione mydło to już jest coś! Może nawet mogłaby takie rzeczy naprawdę robić i sprzedawać?
Wiedziona tą myślą, przebrała się szybko w prostą, ale schludną i czystą czerwoną sukienkę w białe kropki. Na nogach miała zaś absolutnie nie pasujące do jakiegokolwiek stroju kapcie w kształcie dyni. Przygotowała miejsce pracy: rzeźbiła przy niewielkim stoliku w pracowni, tuż przy oknie, które dobrze doświetlało blat. Za pomocą drobnego dłuta i kilku nożyków drążyła w mydełkach wzorki, tworząc z nich płaskorzeźby z różnymi stosunkowo prostymi wzorami. W międzyczasie popijała herbatę: w pracowni zawsze trzymała drobną zastawę razem z elektryczną grzałką, aby nie musieć nosić porcelany po drabinie. Wystarczało, że niemal codziennie rozlewała przez to wodę.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, natychmiast się zerwała. To już? Czas oczekiwania zleciał zdecydowanie za szybko. Nie miała jednak pod ręką zegarka, aby sprawdzić, która była dokładnie godzina. Nie czekając ani chwili, zeszła na dół i otwarła drzwi.
Johny, cześć! – powiedziała z entuzjazmem, rzucając się chłopakowi na szyję w geście przyjacielskiego przywitania. Johnatan mógł poczuć bijący od dziewczyny zapach mydła.
Naprawdę cieszyła się na jego widok: w końcu takie spotkanie po latach, jakie im się przytrafiło, to nie byle co. Nie każdy może poszczycić się byciem niedoszłym zabójcą i tym, kto ocalił życie Gwen Grey jednocześnie.
Odsunęła się od niego dość szybko, nie chcąc, aby starszy kolega źle sobie o niej pomyślał, a gdy Johny zaczął się tłumaczyć, Gwen miała w końcu okazje przyjrzeć mu się w codziennym świetle. W końcu lampa nie oddaje rysów twarzy tak zwykłe oświetlenie pokoju. Dopiero teraz jej uwagę zwrócił raczej biedny strój chłopaka. Czy w Hogwarcie też się tak nosił? Możliwe, wtedy była tak zajęta sobą, że raczej nie zwracała na to uwagi. A co, jeśli nie? Zmartwiło ją, że może nie powodzić się mu w życiu. Może potrzebował pomocy? Nie miała jednak zamiaru drążyć tego tematu. To nie była jej sprawa przynajmniej tak długo, jak Johny sam ją w nią nie włączy.
Nie, nie, w żadnym razie! – uspokoiła go. – Powieś płaszcz tutaj. Właśnie byłam w pracowni – wskazała drabinę – i tylko daj mi chwilę, muszę tam posprzątać. Jak chcesz, możesz pójść do salonu – wskazała pomieszczenie po lewej – albo pójść ze mną… tylko no wiesz, tam jest bałagan.
Salon zdążyła posprzątać… ale pracownia rzadko kiedy widziała ścierkę na kurze. Cóż, w końcu to było jej miejsce, raczej nie zapraszała do niego nieznajomych. Ale w końcu Johny nieznajomym nie był, a jako malarz musiał rozumieć, że artystyczny nieład to po prostu część bycia twórcą. Przynajmniej w większości przypadków.
Przytaknęła, słysząc pytanie Bojczuka.
Mama jest we Francji, sama się tu utrzymuje, miałam na start drobny majątek po tacie – wyjaśniła.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]10.03.19 10:15
Uścisnąłem ją kiedy rzuciła mi się w ramiona - to było miłe, w dodatku pachniała naprawdę bosko; perfumą? Kwiatami? Mydłem? Ciastkami?... Chyba wszystkim po trochu, więc mocno wciągnąłem w płuca powietrze, gdzieś w eterze wyczuwając również delikatne nuty farb i terpentyny. Nieodłączna woń każdego malarza, ech...
- Do salonu? - pytam, odwieszając płaszcz we wskazanym miejscu. Mierzę dziewczynę spojrzeniem, zaś gdy zaprasza do pracowni, to się całkowicie rozpromieniam. Salony zwykle były interesujące, przestronne i ładne, bo to w końcu centrum każdego domu, ale to we wszelkiej maści pracowniach oraz gabinetach odnajdywałem się najlepiej; w tym całym pozornym chaosie, bo właśnie, zawsze na początku jest chaos. Plątanina myśli, barw, kształtów, szkiców i pomysłów - z niej wyłania się Idea; zła czy dobra? To już kwestia gustu.
- No co ty, żaden bałagan nie jest mi straszny, chętnie zobaczę pracownię. - kiwam energicznie głową, uprzednio machnąwszy ręką - Robiłaś coś... kreatywnego? - malowała? Być może. Zmrużyłem lekko oczy, jeszcze raz mierząc dziewczęcą sylwetkę, na kilka dłuższych sekund zatrzymując spojrzenie na jej dyniowych kapciach - Fajne trepki. - śmieję się. Podążam za dziewczyną, rozglądając się po mieszkaniu. Szczerze powiedziawszy to aż mnie ręce świerzbią żeby coś zawinąć, ale hej, nie okradam znajomych, trzeba mieć jakieś resztki honoru i moralności. Więc chowam dłonie w kieszeniach.
- Ech, dorosłość, co? - kręcę lekko łbem, ale w sumie jestem nawet rad, że mieszka tutaj sama. Może pozwoli mi zostać na jedną albo dwie noce, zanim wypłynę, bo do Doliny Godryka to już się nie opyla wracać, a włóczyć tak po porcie?... W sumie sama przyjemność, ale chyba mimo wszystko wolałbym ruszyć w rejs w pełni sił psychicznych oraz fizycznych. No w każdym razie na to jeszcze przyjdzie pora.
- A właśnie, wybacz, że nie odpisałem na list, uznałem, że najprawdopodobniej dotrę do ciebie przed Majtkiem i po prostu będziemy mogli porozmawiać twarzą w twarz. - mówię, z wolna stawiając stopy na szczeble drabiny. Zadzieram łeb do góry, żeby nie spuszczać wzroku z mojej towarzyszki, więc chcąc nie chcąc (ale bardziej chcąc, z naturą nie wygrasz) zaglądam jej pod spódnicę. Nawet się zatrzymuję na moment, żeby zajrzeć bardziej, ale ostatecznie daję sobie mentalnego plaskacza za bycie zjebem, bo co ja w ogóle odwalam, i wspinam się na piętro. To co widzę nieszczególnie mnie dziwi, a lekki bałagan zdaje się nawet bliższy niż jakikolwiek porządek. Rozglądam się dookoła, zahaczając spojrzeniem o kilka obrazów podpierających ściany.
- No to przyznaj się, co robiłaś zanim ci przeszkodziłem?




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]10.03.19 11:32
Skoro tak to chodź! – rzuciła do Johny’ego i nie czekając, zaczęła wspinać się po drabince.
Na szczęście dla Bojczuka, Gwen nie miała jak zauważyć, gdzie ten spogląda. Z resztą, prawdopodobnie nawet nie pomyślałaby, co chodziło mu po głowie dopóki nie przyłapałaby go wyraźnie na gorącym uczynku. Bo chyba nic dziwnego nie było w tym, że patrzy w górę?
Dziękuję! – odkrzyknęła już z góry, słysząc komplement o swoich kapciach. Johny wciąż wspinał się po drabince. – Na Pokątnej je kiedyś znalazłam.
W pracowni panowała niezła zawierucha. Zaledwie poprzedniego dnia Gwen przeglądała swoje prace, dlatego po lewej stało wiele odsłoniętych obrazów: zarówno tych ruszających się, jak i nieruchomych. Johny mógł dostrzec  między innymi widok z Wieży Astronomów, który miał już okazję podziwiać, portret Willow wśród jednorożców oraz kilka bardziej abstrakcyjnych prac, przedstawiających głównie kobiety, z których w naturalnie nienaturalny sposób wyłaniały się dzikie zwierzęta oraz przyroda.
Nic się nie stało – stwierdziła, idąc powoli do stolika z mydłem. – Majtek? Urocze ma imię. Właściwie cała twoja sówka jest urocza. – Zaśmiała się ciepło. Johny miał naprawdę kochane zwierzątko.
Milczała przez chwilę, po czym spojrzała zmartwiona na Johny’ego:
Ale powiedz… to nie będzie chyba jakaś niebezpieczna wyprawa, co? Pływanie statkami brzmi fascynująco, ale też wydaje się całkiem niebezpieczne.
Naprawdę się o niego martwiła. Dopiero co mieli okazję, by spróbować odbudować relację sprzed lat, a Johny już miał ryzykować na morzu! Nie spodziewała się kompletnie, że jej znajomy ze szkoły obierze taką drogę i choć nie miała prawa dyktować mu, co ma robić w dorosłym życiu to chyba jednak wolałaby, by Bojczuk trzymał się lądu. No chyba że płynąłby z nią. Wtedy miałaby przynajmniej poczucie, że kontroluje sytuacje.
Gdy Johny ponowił pytanie, malarka dotarła już do stolika i podniosła jeszcze nieruszoną kostkę mydła.
Znajoma dała mi trochę mydła, zostało jej w sklepie. Więc uznałam, że spróbuje coś w nich wyrzeźbić. – Odłożyła nieruszoną kostkę i podniosła kolejną, na której pojawił się już zarys róży. – Nie jestem w tym najlepsza, ale lubię czasem taką spokojną, manualną pracę. Tylko teraz chyba muszę posprzątać ten bałagan.
Stolik był obsypany drobnymi kawałkami mydła, a jego większe kostki leżały na blacie w zupełnym chaosie.
Daj mi chwilę, zaraz to posprzątam – rzuciła, szukając wzrokiem miseczki, albo czegokolwiek innego, aby zebrać pozostałości po rzeźbieniu.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]11.03.19 12:40
- Serio? Jesteś pierwszą i pewnie ostatnią osobą, która tak mówi. Większość uważa go za trochę... dziwnego. Sam się czasem zastanawiam czy wszystko z nim w porządku jak tak siedzi i patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi, zdziwionymi oczami, ale... a nieważne zresztą. - macham ręką. Serio. Nikt wcześniej nie stwierdził, że Majtek jest uroczy. Dziwny, potargany, śmierdzący, zmęczony? Owszem. To było na porządku dziennym. Sama mama zawsze mi powtarzała - musisz iść z tą sową do magizoologa, nie wygląda za dobrze, Cezanne połknął kiedyś całe wiadro gruzu i też miał taką minę później przez tydzień! Nie wolno karmić sów kamieniami, Johny... Czy ty w ogóle ją czymś karmisz? Ech, mama... Zawsze trochę przesadzała. No ale nieważne.
- Skąd. - macham ręką - To statek pasażerski. Na takich statkach jest bezpieczniej niż na lądzie. - kiwam głową, mrugając do niej jednym okiem. Przecież co by to była za tragedia, gdyby coś poszło nie tak! Tyle ludzi, załogantów i pasażerów... Na szczęście czekał nas tylko krótki rejs. Co prawda Syreni Lament krył swoje tajemnice, ale tym bardziej wszystko musiało odbywać się zgodnie z planem. Nie zazdrościłem kapitanowi, ufałem jednak, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Wodzę wzrokiem naokoło, z każdym kolejnym słowem Gwendolyn będąc coraz bliżej stolika i samej dziewczyny. Moje spojrzenie przeskakuje z obrazu na obraz. Sunę nim po sennych rzeczywistościach rozlanych na płyciźnie płócien. Po delikatnych kobiecych licach, po wstęgach włosów nagle przekształcających się w fantazyjne odmiany fauny lub flory. Gdzieś w tłumie dzieł dostrzegam nawet znajomą twarz Willow i rozchylam wargi, ale uzyskuję odpowiedzi zanim zdążą paść pytania. Więc zwracam oczy ku Gwen i wyciągam usta w uśmiechu.
- Ale czad! Mydło to chyba całkiem wdzięczny kruszec, co? Znaczy, że miękki i w ogóle. - wsparłem się o blat, zerkając na każdą kolejną kostkę uniesioną przez pannę Grey, później sam chwytam jedną z nich - Poczekaj, poczekaj! Po co ten pośpiech? W sumie to sam bym chciał spróbować, porzeźbimy? Ogólnie jestem w tym beznadziejny, mogłabyś mi pokazać co i jak. - wzruszam lekko ramionami, przerzucając kostkę z dłoni do dłoni.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]11.03.19 14:10
Gwen podrapała się po głowie, po czym skinęła.
No wiesz… jest uroczy… ale to nie wyklucza bycia nieco dziwnym, prawda? – Zaśmiała się cicho. – Trochę jak z łysymi świnkami morskimi. To niby trochę nienaturalne, ale… och, no są urocze! – stwierdziła. Z resztą, czy (wyłączając owady i różnorakie obślizgłe zwierzęta) na tym świecie istniały zwierzęta, których nie można było określić tym mianem? Majtek, nawet jeśli nienaturalny i niezbyt piękny miał w sobie coś ze słodkiego pupilka.
Statek pasażerski nie brzmiał wcale strasznie: w końcu takie istniały po to, aby bezpiecznie przewozić pasażerów. To nie był statek wojenny, czy przestarzały kuter rybacki, który w każdej chwili mógł się rozsypać. Gwen nie potrafiła jednak w pełni zaufać słowom Johny’ego i w jej oczach wciąż malowała się odrobina zmartwienia. Mimo to uśmiechnęła się, gdy kolega mrugnął w jej stronę.
Oby! Gdybyś płynął w inne miejsce to kto wie, może spróbowałabym kupić bilet na tej rejs? – spytała retorycznie. – Ale chyba na razie wolę nie zbliżać się do Francji – dodała cicho i przygryzła wargi. W jej głosie brzmiała odrobina smutku.
Francja to piękny kraj, jedyny jaki odwiedziła poza Wielką Brytanią. Kojarzył jej się jednak jednocześnie z piękną kulturą i widokami oraz z matką i jej kochankiem, z którymi na razie nie chciała mieć nic wspólnego. Może kiedyś jej rodzicielka zrozumie, gdzie popełniła błąd i zechce porozmawiać ze swoją jedyną córką? Na razie jednak nic tego nie zapowiadało.
Na pewno jest dość prosty w użytkowaniu. – Uśmiechnęła się. – O ile masz suche ręce oczywiście. Naprawdę chcesz? Tylko wiesz, nie jestem w tym szczególnie dobra, nie rzeźbię profesjonalnie… czy coś. Ale jak chcesz to siadaj – mówiąc, przysunęła do stolika kolejne krzesełko.
Na stoliku przed nimi leżały kawałki mydła oraz kilka dłut o różnej ostrości, wielkości i kształtach.
Nie wiem, co mogłabym ci wyjaśnić – przyznała. – Ja po prostu siedzę… i dłubię w mydle. Czasem wyjdzie mi lepiej, czasem gorzej, a czasem w ogóle. Nie mam najlepszej wyobraźni przestrzennej. Ale pytaj, jak chcesz, może będę w stanie odpowiedzieć.
Chwyciła kawałek pomarańczowego mydła i jedno z dłut. Zaczęła przy nim pracować, starając się nadać mu kształt dyni.
Właściwie gdybyśmy zrobili wernisaż to można byłoby wręczyć gościom takie drobne prezenciki – zaproponowała, nawiązując do tematu, który był przecież głównym powodem ich spotkania.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]13.03.19 6:30
- Ty jesteś urocza. - śmieję się, z rozbawieniem kręcąc głową - To znaczy nie w takim sensie jak moja sowa, tylko w takim normalnym. - kiwam łbem. Przecież była; wcześniej będąc nieśmiałym dziewczęciem z Hogwartu i teraz jako dorosła kobieta. Delikatna, słodka, z głową wiecznie gdzieś wysoko między obłokami, dziewczęca i po prostu... Urocza. Tylko nie tak jak Majtek, ale wszelkie wątpliwości zostały rozwiane chwilę temu.
- Dlaczego? - pytam, unosząc lekko obie brwi. Ciekawski jestem z natury, po prostu lubię plotki i inne takie. Zresztą niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie lubi! Byłem mówcą, snującym niestworzone historie, ale byłem tez niezłym słuchaczem, bo przecież musiałem skądś brać inspiracje. Szukałem ich więc w życiorysach innych ludzi.
- Chcę. - kiwam raz jeszcze łbem, wprawiając w ruch spirale loków, które zakładam za moment za uszy. Zajmuję podsunięte krzesło i wbijam spojrzenie w Gwen - Jak się coś odłupie to raczej koniec, co nie? - chociaż z drugiej strony od czego mieliśmy zaklęcie stałego przylepca. Niby przydatne, ale to by chyba było totalnie nieprofesjonalne... Zresztą nie wiem, ja rownież niespecjalnie znałem się na rzeźbie. Co prawda miałem do czynienia z rożnymi artystami, ale jak tylko zacząłem sięgać ponad stół i samodzielnie myślec to od razu oddałem się malarstwu, inne dziedziny traktując troszkę po macoszemu. Na szczęście wciąż byłem młody i miałem jeszcze sporo czasu na nadrobienie zaległości.
- Hmm, nie wydaje się jakieś turbo skomplikowane. - stwierdzam, wysłuchując pierwszych wskazówek. Przekrzywiłem głowę na jedną stronę, chwytając w dłoń różowy kawałek mydła i jakieś niewielkie, zaokrąglone dłuto. Co by tutaj? Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu inspiracji i faktycznie je znalazłem. Uśmiechnąłem się do własnych myśli, ale póki co nie miałem zamiaru sie zdradzać ze swoim pomysłem. Wbiłem ostrą końcówkę w mydło, dorzucając do puli kilka kolejnych wiórów; wpierw chciałem nadać rzeźbie odpowiedni kształt, pózniej opcjonalnie zajmę się szczegółami. Od ogółu do szczegółu - tak samo to wyglądało w malarstwie.
- Czemu nie? Tylko to by oznaczało długie godziny wsród kostek i wiórów z mydła. Czy jesteśmy na to gotowi? - zerkam na Gwen ponad swoją rzeźbą, posyłając jej lekki uśmiech - Ale właśnie, rozglądałaś się już za jakimś miejscem? No i co myślisz o tym żeby jednak występować pod szyldem grupy? Deformiści to była taka luźna propozycja, może jednak lepiej wrócić do SAMPu? - śmieję się, nawiazując oczywiście do naszego szkolnego stowarzyszenia. Duetu? Jak to szło? Stowarzyszenie Artystów Mugolskiego Pochodzenia? Młodego Pokolenia? Pamięć czasem bywała zwodna.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]13.03.19 12:35
Spojrzała na Johny’ego spode łba, rozbawiona, szturchając go delikatnie i kręcąc głową. Zupełnie po przyjacielsku, nie pesząc się w żaden sposób. Gdyby to był jakikolwiek inny mężczyzna pewnie oblałaby się rumieńcem, traktując to jako wstęp do umówienia się z nią na kolację, czy coś podobnego. Ale to przecież Johny, jej kolega ze szkoły, który mógłby swobodnie zostać jej przybranym bratem, gdyby tylko w Hogwarcie nie była tak zamknięta i nieśmiała. Nie pretendent do jej ręki.
Nie po to wyjechałam, by od razu tam wracać, Johny – powiedziała rzeczowo, wzruszając ramionami, gdy wrócili do tematu Francji. – Jeszcze przypadkiem napatoczyłabym się na kogoś, kogo znam i wieści o moim przyjeździe trafiłyby do mojej matki. Nie jest to zbyt realne, ale… ech, nie chce. Po prostu nie. – Gwen mówiła smutnym, dość gorzkim tonem. Bolała ją relacja z matką, ale jednocześnie czuła, że to chyba za wcześnie dla ich obydwu na próbę naprawy relacji.
Skoro Johny sam chciał spróbować rzeźbienia, kim ona była, by mu tego bronić? Z resztą, siedzenie razem przy stoliku, rzeźbiąc i rozmawiając, wydawało jej się bardziej naturalne, niż tkwienie w salonie. Szczególnie przy nim: Bojczuk wydawał się stworzony do takich artystycznych i nieco chaotycznych poddaszy jak to, a nie do pięknych i ozdobnych salonów. Z resztą, ona chyba też.
Niekoniecznie – odpowiedziała na jego pytanie. – To w końcu mydło, powinno dać się je skleić… ale to będzie trochę problematyczne. Więc lepiej uważać.
Kiwnęła głową.
Bo nie jest, jeśli tylko masz w miarę zręczne ręce i trochę wyobraźni. Przynajmniej, dopóki nie próbujesz tworzyć czegoś bardzo skomplikowanego. Na razie sama raczej nie brałabym się za nic więcej – powiedziała, spoglądając na swój kawałek mydła, próbując nadać mu bardziej okrągły kształt.
Zaśmiała się.
Wieczory są coraz dłuższe, coś trzeba w trakcie nich robić. Więc mogłabym się tym nawet zająć – stwierdziła.
Takie wyzwanie była w stanie swobodnie podjąć. W końcu praktycznie zawsze czuła potrzebę, by robić coś ręcznie. A jesienno-zimowe wieczory raczej nie sprzyjały młodym, samotnym dziewczynom. Raczej nie powinna chodzić samotnie po mieście. To było przynajmniej trochę niebezpieczne. Nawet zakładając, że zawsze miała przy sobie broń pod postacią różdżki.
Musze porozmawiać ze znajomą z galerii sztuki, ale wiesz, nie wiem, czy zgodzą się na akurat naszą wystawę. Ale może jakiś lokal? Kawiarnia na przykład? Cukiernia? Właściwie moglibyśmy wybrać jakieś nietypowe i nieoczywiste miejsce. Świat magii jest chyba zbyt przewidywalny pod tym względem, nie sądzisz? – zaproponowała. – A jakaś nazwa, jak ci pisałam, to dobry pomysł. Deformiści… podoba mi się to słowo, wiesz? SAMP był dobrym pomysłem w szkole, ale teraz… to mogłoby odstraszyć trochę ludzi.
Rzeźbiona przez Gwen dynia stopniowo zaczynała nabierać kształtów, choć zdecydowanie brakowało jej jeszcze wielu detali.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]13.03.19 16:13
Kiwam tylko głową ale nie naciskam. Ostatecznie nawet to rozumiem, zresztą tak całkiem szczerze - Francja była jak dla mnie trochę przereklamowana. To znaczy fajnie, stolica sztuki, mody, taki romantyczny kraj, taki piękny język... Tylko jakby nad tym dłużej pomysleć to weźmy na przykład takie Włochy - wkład w światową sztukę podobny albo nawet i większy, kolebka cywilizacji, Rzymianie, te sprawy. Tak samo modni, tak samo romantyczni, o równie gibkim języku. A Ameryka? Przecież to wlasnie w stronę Nowego Jorku, w stronę imperium współczesnej sztuki zwracały się oczy wszystkich chociaż trochę zajawionych tematem. Tak, Francja zdecydowanie była przereklamowana.
- Okej, to będę uważać. - marszczę brwi. Wymieniam dłuto na mniejsze i przesuwam nim delikatnie wzdłuż kostki, by nadać jej nieco chropowatej faktury. Moje mydło zaczyna już przypominać... Coś. Coś różowego, co ma dwa na wpół oklapłe uszy, cztery raciczki, krotki ogonek, w tym przypadku opadający w dół, i wreszcie podłużny ryjek zakończony delikatnie rozchyloną mordą oraz dwoma sporymi dziurkami. To była świnia i świnię zaczynała już przypominać. Pewnie dzięki moim zręcznym rączkom, bo te niezaprzeczalnie miałem; potwierdzą wszystkie moje kochanki, hehe. Darowałem sobie jednak tę uwagę.
- W sumie jak tak o tym myślę, to wszystko jakby sprowadza się do rysunku. Jak umiesz rysować, to juz możesz działać na każdej innej płaszczyźnie. Taka rzeźba polega chyba głównie na łapaniu proporcji i pewnych odległości, No a przecież kiedy się tego uczysz? Jak rysujesz. Malarstwo wymaga dodatkowo pewnej wrażliwości w stosunku do barw, ale w głównej mierze to też rysunek. Po prostu wystarczy zapoznać się z odpowiednim materiałem. - wzruszam ramionami. Jak ktoś opanował ołówek, to miałem wrażenie, że już sobie poradzi ze wszystkim innym. No bo prawda to, sztuki plastyczne, choć z pozoru całkiem rożne, musiały mieć jakiś wspólny mianownik. I miały ich całkiem sporo.
- W sumie racja. Przynajmniej nie będziemy się nudzić. - marszczę brwi, odkładając na moment narzędzia. Obracam w dłoniach już prawie że świnię, zastanawiając się nad tym, co mógłbym dodać by wyglądało to lepiej. Zanim jednak ponownie chwycę dłuto, wbijam spojrzenie w Gwen.
- Oooo! To jest przecież cudowny pomysł! Mamy tyle klimatycznych, uroczych lokali... Gdzieś na bank będą nas chcieli. - kiwam energicznie głową, bo ta idea bardzo mi się podoba. Co prawda od razu odrzucam kilka ulubionych lokali (jakoś nie wyobrażam sobie obcowania ze sztuką w mordowniach pokroju Parszywego Pasażera), ale przecież w Londynie aż się roiło od kawiarenek i innych takich - A daj spokój! Magiczna sztuka współczesna jest tak przewidywalna, że aż mnie skręca do środka. Rzygać mi się chce jak znowu widzę te same nazwiska i te same prace, bo większość właściwie niczym się nie różni. Nowoczesne to to było chyba z 200 lat temu, ale takie właśnie jest to nasze społeczeństwo. Skostniałe do granic możliwości i sztywne jak mokre gacie na mrozie. - wywracam oczami. Aż się zagotowałem! Autentycznie! Bo nic mnie tak moe denerwowało jak zamknięte na cztery spusty umysły magicznych artystów. Musiałem głośno odetchnąć, by dać jakiś upust tym negatywnym emocjom. A pózniej ponownie chwyciłem dłuto i wziąłem się za poprawianie świńskiego ryja.
- A wiesz, że pracowałem kiedyś w Dziurawym Kotle? Tylko chyba byśmy się nie chcieli tam wystawiać. - roześmialem się - Z jednej strony to dosyć symboliczne miejsce, no wiesz, łącznik miedzy światem mugolskim i czarodziejskim, ale z drugiej nie sądzę by tamtejsza klientela była choć trochę wrażliwa na sztukę. - spomiędzy moich warg wydobywa się głośny rechot.
- Podoba ci się? To taka niezbyt ograniczająca nazwa, deformistą może być właściwie każdy, kto w sztukach widzi coś wiecej niż czysty realizm. A zresztą nawet jeśli idealnie odwzorujesz na płótnie rzeczywistość, to i tak bedzie swego rodzaju deformacja. Z niepłaskości w płaskość. - śmieję się. Ale to naprawdę dawało nam ogromne pole do popisu i nawet jesli póki co byliśmy ledwie duetem, to kto wie czy w przyszłości faktycznie nie staniemy się grupą - A właśnie. Co w ogóle chcemy wystawiać? Każde takie wydarzenie musi mieć myśl przewodnią. - kiwam głową. Mowię do dziewczyny, ale wzrok mam wbity w mydło, kończę właśnie swoją pierwszą rzeźbę i chyba nawet nie wyglada to tak tragicznie. Wiadomo, że żaden ze mnie Michał Anioł, ale może wystarczyło tylko trochę praktyki?
- To świnia. - mówię. W następnej sekundzie do łba wpada mi pewien pomysł, więc sięgam po różdżkę i przykładam jej koniec do figurki - Inanimatus conjurus.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]13.03.19 16:13
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 4

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Pracownia HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia [odnośnik]13.03.19 18:26
Gwen właściwie bardzo lubiła Francję. Spędziła tam dość dużo miłych chwil, nauczyła się języka, tworzyła. Naprawdę dużo tworzyła. Ale tak samo, jak od Hogwartu odrzucali ją ludzie, na których mogła tam „przypadkiem” wpaść. Pewnie za jakiś czas, gdy jej emocje związane z matką zaczną opadać będzie myślała, aby ponownie odwiedzić Paryż, nawet dla samej przyjemności podróżowania. Na razie jednej było na to po prostu za wcześnie.
Kątem oka obserwowała, co rzeźbi Johny i uśmiechnęła się pod nosem. No tak, świnia. Nie kwiatki, nie dynie, nie motylki, czy szczeniaczki. To musiała być świnia. Chłopcy chyba naprawdę nigdy nie dorastają. Szczególnie tacy, jak ten tutaj: artysta i podróżnik, którego myśli nie były spętane rodowymi zwyczajami i statusem społecznym.
Trochę tak, trochę nie – zaczęła mu odpowiadać. – Rzeźbienie wymaga trochę innego myślenia, wiem, że nie każdy potrafi się na nie przestawić. Wyćwiczona ręka pomaga, ale nie zawsze tak, jakby człowiek tego chciał. Przeniesienie czegoś na przestrzenną płaszczyznę może być trudne. – Ona sama miała kiedyś z tym dużo większe trudności. Teraz chyba coś w jej głowie „wskoczyło” na odpowiednie miejsce i rzeźbienie nie było aż tak trudne, ale w dalszym ciągu mogła pomarzyć o byciu mistrzem w tej dziedzinie.
Dynia Gwen była już praktycznie gotowa. Malarka dopracowywała tylko szczegóły.
Chyba nie jest tak źle – stwierdziła, oglądając dynie na otwartej dłoni.
Nie była prawdzie idealnie proporcjonalna, ale czy prawdziwe dynie takie są? Warzywa mogły być zdeformowane na różnorakie sposoby.
Znasz może jakieś osoby, które takie prowadzą? – spytała. – Bertie Bott, cukiernik, kojarzysz go? Ostatnio poprosił mnie o wykonanie kilku projektów. Nie znamy się za dobrze, ale może moglibyśmy go spytać? Otwarcie lokalu połączone z wernisażem mogłoby mu może pomóc? – zaproponowała.
Sięgnęła po kolejny kawałek mydła, tym razem po różowe i zaczęła tworzyć kolejny kształt. Tym razem postanowiła zrobić motylka, dlatego zaczęła ostrożnie wycinać kształt skrzydeł.
Gwen zaśmiała się ciepło i cicho, widząc, jak podirytowany robi się Johny. Ona nie miała do tego tematu aż tak restrykcyjnego podejścia; każda sztuka potrafiła być przecież piękna. Nie sądziła, że jej znajomy może mieć do tego tematu aż tak emocjonalne podejście.
Spokojnie, Johny. Klasyczne obrazy też potrafią być ładne, sama takie czasem robię. Poza tym realizm może sporo nauczyć. Nie jest idealnie, ale to my teraz jesteśmy młodzi, prawda? My, nie oni, możemy coś zmienić.
Zdziwiła się nieco, gdy usłyszała o dawnym miejscu pracy kolegi. Ciekawe, czy pracował tam zaraz po szkole, gdy Gwen wciąż uczyła się w Hogwarcie?
Naprawdę? Jak było? – spytała ze szczerą ciekawością. – No, może nie być najlepszym miejscem… Ale kto wie, też możemy się spytać, co tam o tym sądzą.
Kiwnęła głową.
Tak. Jest krótka i może okaże się chwytliwa? A temat wystawy może dobierzmy potem, jak już zdecydujemy się na miejsce? Moglibyśmy dopasować wystawiane prace do miejsca i zrobić taką… całościową wystawę. No wiesz. Tak, by miejsce było częścią niej.
Motylek tworzony przez Gwen nabierał kształtów, jednak już teraz malarka czuła, że będzie nad nim pracować nieco dłużej, niż nad dynią: chciała na jego skrzydełkach wyrzeźbić dość skomplikowane wzory.
Zaśmiała się, gdy Johny próbował trochę nieudolnie ożywić świnkę.
Śliczna. Pomogłabym ci, ale chyba moja różdżka by wybuchła, gdybym spróbowała transmutacji – stwierdziła. Nigdy nie opanowała za dobrze tej sztuki.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]23.03.19 12:49
Słucham tego co mówi, przekrzywiając lekko głowę na jedną stronę - może miała rację. Póki co rzeźbienie wydawało mi się po prostu fajną zabawą, ale właściwie był to mój pierwszy z nim kontakt, a mydło... cóż, faktycznie okazało się bardzo wdzięcznym materiałem - dosyć prostym w obsłudze, a przede wszystkim bardzo miękkim. Założę się o sto galeonów, że inaczej bym kwiczał gdybym w zamian dostał, chociażby, kawałek drewna, już nie mówiąc o kamieniu!
- Powiedziałbym nawet, że jest całkiem dobrze. - kiwam łbem, spoglądając na dynię wyłożoną na dziewczęcej dłoni. Później marszczę brwi - czy znam ludzi, którzy prowadzą własne lokale? Owszem. Czy wyświadczą mi przysługę tudzież będą chcieli współpracować? Ciężko stwierdzić, miałem wrażenie, że większość zwyczajnie denerwowałem, a reszta po prostu chciała mnie zabić, bo zamiast spłacić swoje długi, pozwalałem im wciąż rosnąć, prosząc o kolejną flaszkę na kreskę, albo chociaż piwo w gratisie.
- Bertie Bott? - otrząsam się z zadumy, przenosząc spojrzenie na Gwen i mrugam kilka razy - Bertie to mój współlokator, mieszkamy razem od... - marszczę na moment brwi, kiedy to ja się wprowadziłem do Rudery? - od września? Coś koło tego, właściwie czemu nie, mogę go o to spytać przy najbliższej okazji. - wzruszam lekko ramionami. Fakt, coś tam kombinował ze swoją cukiernią, ale nie znałem szczegółów, może faktycznie mógłby nam pomóc? On nam, a my jemu, bo na wernisaż zamierzałem zaprosić całe stado ludzi i wiedziałem, że większość tego stada na pewno się stawi. I że wręcz przepadają za słodyczami, bo i kto nie przepadał?
- Nie chodzi o to czy są ładne czy nie, po prostu denerwuje mnie to, że wszystko inne jest traktowane jakby było... gorsze. Albo jakby w ogóle nie istniało. Sztuka polega na ciągłym poszukiwaniu pewnych dróg, pewnych rozwiązań, a tymczasem żyjemy w świecie, w którym mam wrażenie dopuszcza się tylko jedną drogę i jedno rozwiązanie. Właśnie to mnie denerwuje, nie to, że ktoś sobie lubi malować realistycznie. Ja też to czasem robię, wcześniej robiłem nawet częściej, bo tak, chodzi o naukę, ale chodzi też o to, by nie zatrzymywać się na jej etapie, tylko iść dalej. - wzdycham przeciągle. Nie zaglądałem nikomu w płótno, niech se każdy maluje jak chce i co chce, hulaj dusza, tylko niech jeden z drugim frajer nie szkaluje tego, czego nie zna...
- Jak w każdej innej pracy. - wzruszyłem ramionami - Lałem piwo i robiłem drinki, czasem nawet napatoczył się ktoś ciekawy, więc było z kim pogadać. Niezbyt wymagająca praca, płacili też trochę marnie, ale zapewniali wyżywienie i nocleg. - uśmiecham się, bo mimo wszystko całkiem dobrze wspominam ten okres w moim życiu. Było nawet wesoło.
- Mhm, całkiem mądrze. To ma sens. A może byśmy tak spróbowali zorganizować wernisaż na wodzie? No wiesz, mógłbym spróbować zagadać do załogi z tego wycieczkowca co pływa po Tamizie. - taki jeszcze pomysł rzucam, ale później to już wbijam spojrzenie w świnię, bo zamiast podskakiwać i hulać po stole, ona ani drgnie. Co jest? Fakt, żaden był ze mnie mistrz transmutacji, ale serio, miałem nadzieję, że chociaż tym razem się uda. Rozchylam więc ponownie wargi i raz jeszcze macham nadgarstkiem, jednak zanim zdążę powtórzyć zaklęcie, mydło porusza się niespokojnie, a w następnej chwili wystrzeliwuje prosto w moją stronę z taką siłą, że aż spadam z krzesła. Z czoła wyrasta mi ogromny guz i przez chwilę mam wrażenie, że widzę nad głową latające świnie; leżę na podłodze, przystawiając jedną dłoń do łba i jęczę, że mnie boli i w ogóle ała...




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pracownia [odnośnik]23.03.19 22:37
Uśmiechnęła się w duchu, widząc, jak Johny przekrzywia głowę: przypominał jej nieco uroczego pieska, który skupia się na jakimś konkretnym dźwięku.
Chociaż może… jeszcze trochę poprawię – stwierdziła, mimo pochwały Bojczuka, i dodała dyni jeszcze drobny, dodatkowy element. – O, tak niech będzie.
Jaki ten świat czarodziejów był mały! Naprawdę Johny mieszkał z Bertiem? Gwen nie kryła zdziwienia. To było wręcz nienaturalne, by tak wielu czarodziejów znało się nawzajem. Ciekawe, jak w takim razie funkcjonowała cała ta „arystokracja” i „szlacheckie rody”. Zdecydowanie musieli wchodzić w związki z bliskim stopniem pokrewieństwa, a z tego co wiedziała rudowłosa, to nigdy nie kończyło się dobrze.
Naprawdę go znasz? – spytała. – Jak tak… to właściwie możesz. Znam się z nim, ale nie za dobrze, chyba lepiej sprawdzisz się w tej roli.
W końcu nie przeprowadziła do tej pory z Bottem żadnej przyjacielskiej rozmowy. W trakcie rozmowy z Morie Gwen się raczej nie udzielała (bardziej skupiona na próbue niewpadania pod stół), a ich kolejne spotkanie było czysto biznesowe, choć dziwnie było malarce myśleć o nim w ten sposób. Przecież jeszcze całkiem niedawno była przekonana, że jest w nim nieszczęśliwie zakochana na wieki, a tu nagle okazało się, że nie tylko nic do niego nie czuła, ale też była w pewnym sensie przez niego zatrudniona.
Przytaknęła, słysząc kolejne słowa Johnego. Rozumiała go, jednak sama patrzyła na sprawę trochę inaczej.
Johny, o tym trzeba po prostu rozmawiać. Dyskutować. I dać im czas. „Nielubienie” czegoś przez poglądy innych o tym… jest trochę… takie… no wiesz… bezcelowe – starała się mówić ostrożnie, obserwując reakcję Bojczuka. Nie chciała go urazić, po prostu miała raczej nieco bardziej współczującą naturę od swojego kolegi.
Opowieść kolegi przypomniała Gwen o sytuacji sprzed lat, w której jej rodzice przyszli z nią po raz pierwszy do Dziurawego Kotła i byli absolutnie zdziwieni tym, co tam zastali.
Spotykałeś tam wielu mugoli? – spytała, naprawdę ciekawa tego, czy inni rodzice magicznych dzieci z niemagicznym pochodzeniem też odwiedzają wraz z nimi ten przybytek.
Oczy Gwen zaświeciły się, gdy Johny wspomniał o łódkach.
O jejku, to byłoby cudowne! – wykrzyknęła. – Moglibyśmy zrobić jakąś morską wystawę! Namalować łodzie… różne łodzie. I podwodny świat… i w ogóle!
Miała zachwycać się dalej, gdy zaklęcie Bojczuka odwróciło się przeciwko niemu i chłopak wylądował na ziemi. Gwen otworzyła oczy w przerażeniu.
Boże, Johny! Nic ci nie jest? – Zeszła z krzesła, kucając przy chłopaku, gotowa podać mu pomocną dłoń, jeśli ten będzie chciał wstać. – Co się stało? Anomalia? – Zmarszczyła brwi.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Pracownia [odnośnik]24.03.19 19:12
Obiecałem, że zagadam do Bertiego w tej sprawie, może faktycznie coś z tego będzie? Pracował chyba prężnie by otworzyć swój lokal, więc jeśli i my się wyrobimy, jeśli oba wydarzenia zbiegną się w czasie to czemu ich nie połączyć? Myślę, że wszyscy byśmy mogli na tym zyskać. Z kolei na jej następne słowa macham tylko ręką, nie mówiąc już nic. Miała rację, wszystko wymagało czasu, obawiałem się tyko, że tego czasu nam zwyczajnie nie starczy, bo wszystko działo się w takim ślimaczym tempie. Przecież my najbardziej na tym cierpieliśmy! Wszyscy artyści niegodnego pochodzenia, wszyscy niedocenieni innowatorzy, wszyscy mistrzowie pędzla zbyt biedni i zbyt niezależni by poradzić sobie z całym społeczeństwem. Nie chciało mi się jednak dyskutować na ten temat, tak po prostu, bo to tylko zepsułoby mi humor.
- O tak, wbrew pozorom jest ich tam całkiem sporo, ale zwykle tylko przewijają się przez przybytek żeby dotrzeć na Pokątną. Nie rozumieją magii i nawet jeśli ich fascynuje to trochę się jej boją, a wiesz, to jakby ich pierwszy kontakt z czarami, przedsionek przedziwnej krainy, której częścią jest ich dziecko. To nawet urocze, jak wpadają nagle do Kotła i aż im się oczy świecą z podniecenia. - śmieję się. Klientela w większości składała się z czarodziejów, ale fakt - przychodzili tam również mugole. Co prawda nieczęsto zatrzymywali się przy barze i nieczęsto wdawali ze mną w rozmowy, ale ostatecznie wcale im się nie dziwiłem.
Byłem całkiem rad, że spodobał jej się mój pomysł. Wszelkie morskie opowieści zawsze były mi bliskie i mógłbym powiązać z tym planowaną wystawę, ale nawet nie zdążyłem się na ten temat rozgadać, bo zaatakowała mnie własna rzeźba, a zanim zdążyłem się obejrzeć leżałem już na podłodze, zwijając się z bólu i przyciskając rękę do czoła.
- Ała, chyba mam guza, potrzebuję całusa. - całusy przecież zawsze pomagały, najpiękniejsza to magia lecznicza, chciałoby się rzec. Patrzę na Gwen z dołu, mrugając kilka razy, bo świat trochę mi się rozmywa. To mydło było twardsze niż mi się wydawało.
- O tak, to na pewno anomalia. - no bo przecież nie moje marne umiejętności - Jak bardzo źle to wygląda w skali od 1 do 10? - pytam, odsuwając dłoń od łba i ukazując jej wielkiego, czerwonego guza na samym środku czoła - Te anomalie są zabójcze! Czy mojej świni nic się nie stało? - wciąż nie wstaję, w zamian wodząc wzrokiem naokoło, ale nigdzie nie widzę kawałka mydła, o nie!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Pracownia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach