Wydarzenia


Ekipa forum
Panoptikon Azkabanu
AutorWiadomość
Panoptikon Azkabanu [odnośnik]14.03.19 18:35
First topic message reminder :

Panoptikon Azkabanu

Panoptikon jest głównym placem więziennym; przez jego wnętrze jak duchy przepływają dementorowie, których obecność jeszcze mocniej ochładza tempteraturę, doprowadzając niekiedy do -20 stopni. Raz za czas słychać szepty mieszkających w podziemiach istot, których nazw nikt nie wspomina głośno. Główny plac otoczony jest zewsząd celami zwróconymi ku niemu przodem, podczas gdy sam przysłonięty jest zaczarowaną barierą typu salvo hexio, która sprawia, że istoty znajdujące się na placu - dementorzy, aurorzy - nie są dla więźniów widoczni, póki nie zbliżą się do krat. Więźniowie wyczuwają jedynie ich obecność: mroźną, przygaszającą i przerażającą obecność snujących się dementorów.
W celach znajdują się najbardziej niebezpieczni więźniowie, szaleni czarnoksiężnicy, zwyrodnialcy, ludzkie bestie. Do dyspozycji mają wyłącznie łańcuchy, którymi przykuci są do ścian, oraz dziurawe koce, którymi mogą się opatulić, by nie zginąć z zimna. Warunki są zbyt niedogodne nawet dla szczurów, wewnątrz cel nie ma pasożytów. Skroplone oddechy więźniów niekiedy zamieniają się w lód pokrywający fragmenty podłóg i ścian.
Stałe patrole są zbędne. Kiedy więzień ginie, dementorzy stukają w zewnętrzne wejście do tego miejsca, zawiadamiając aurorów, którzy schodzą po ciało.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]10.11.20 21:40
Oddychała ciężko, kiedy odprowadzała spojrzeniem ostatnich gości, czując jak metal boleśnie wbijał się w jej nadgarstki. Z ulgą dostrzegła ruch różdżki jednego ze strażników i poczuła na nowo władzę w nogach. Dźwignęła się na nich opuszczając ramiona i głowę. Przesuwając resztkę swoich sił ku utrzymywaniu w górze rąk tak, by kajdany nie raniły jej bardziej. By jej dłonie odpoczęły chociaż przez chwilę.
Zastanawiała się. A przynajmniej próbowała pozbierać rozbiegane myśli marszcząc brwi, na twarzy, którą zasłaniały opadające włosy. Ból najmocniej zdawał się pulsować w obolałych nadgarstkach przypominając o sobie. Ale jedno było pewne, nie skorzystali z tej szansy. Tylko, czy będą kolejne? Nie wiedziała, zaczynając zapadać się na nowo w samotności, chłodzie, ciemności, która towarzyszyła jej z każdej strony. Tylko, co z tego? Co z tego? Co z tego? Co z tego? Co z tego? Była sama i coraz mocniej żałowała, że nie wykrwawiła się do końca. Całkowicie, zabierając ze sobą wszystkie informacje. Nie podnosiła głowy, oddychając ciężko przez nos. Jak długo tu była? Dzień tydzień, miesiąc? Kim była? Pokręciła głową. Prawda, fałsz, Harold, Zakon, Rycerze, zaczynała walczyć, z samą sobą i własną świadomość. A może zwyczajnie, dopadło ją szaleństwo.
A może od zawsze była szalona, tylko wcześniej, umiała nad nim panować. Odchyliła głowę, opierając ją o ręce, jej policzki szczypały od łez, a usta rozwierały się w bezgłośnym, obłąkańczym śmieszu.

Beznamiętny, pustym spojrzeniem obserwowała zmierzającego ku niej uzdrowiciela. Wypiła wodę i zjadła chleb. Po co? Z przyzwyczajenia? Sama nie wiedziała. Zrobiła to mechanicznie, bez pytania, bez myślenia. Coś ją obserwowało. Coś tutaj było. Była o tym przekonana. Nieuchwytne, niczym cień, bo za każdym razem, kiedy z próbowała złapać obecność, ta umykała jej. Zimno doskwierało, niewygodna poza męczyła. Miała dość. Dość tego miejsca. Dość tej pozycji. Dość siebie samej. Dość życia. Czasami żałowała, że nie może mówić, mogłaby przerwać swoją samotność i ciszę, posłuchać chociaż siebie samej. W innej chwili tęskniła za Nits. Choć mara była ledwie kwestią dawnej klątwy, przez pewien okres czasu, była też jej towarzyszką. A ta zdecydowanie mogłaby pociągnąć ją w trochę inną stronę szaleństwa.
Drgnęła, kiedy ponownie do jej uszu dotarło echo kroków. Ale nie podniosła głowy. Jeszcze nie od razu. Co za różnica, kogo tym razem przysłali? Słabła, była słaba. Miała walczyć? Powinna? Chciała? Nie była pewna. Ale wewnętrzna potrzeba, zakorzenione postanowienie było silniejsze. Jeszcze, trochę, odrobinę silniejsze, od kapitulacji, która wspinała się coraz wyżej. Uniosła głowę, zaciskając usta. Nie pozwoli. Póki będzie miała choć odrobinę siły. Będzie walczyć. Będzie walczyć, do ostatniej kropli krwi. Do ostatniego oddechu. Chociaż nie wiedziała już o co. Nie wiedziała po co. Miała tutaj zgnić. A może doczekać tylko do momentu w której stracą ją tak jak Roderica. Nie ważne, ważne, nieważne. Mogło, nie mogło. Oni, my. Oni, oni, oni. Nadal tam byli. Dla nich, jak zawsze, nigdy dla siebie. Będzie walczyć. Wiercić się kręcić. Wierzgać, gryźć. Ruszać głową, drgać, przesuwać resztką języka. Uniemożliwi działanie. Nie pozwoli na nie. Nie, nie, nie. Nogi, były wolne. Wolne, działające, ruchome. Nie przestanie. Niech ją zabiją. Inaczej nie przestanie. Wierzgać, ruszać się, przeszkadzać. Po co? Już nie wiedziała dokładnie. Cel zdawał się ulotny, coraz mniej wyraźny. Ale gdzieś tam był. Nie pozwolić, żeby się zbliżył. Nie zgodzić się, żeby majstrował. Przeszkodzić, zaszkodzić, nie ulec. Nogi, były wolne. Nimi się go pozbędzie, jeśli podejdzie. Może nie zamierza? Niech podchodzi, niech odchodzi. Nieważne, będzie walczyć.

| próbuję im przeszkodzić, ruszam wszystkim i jak mogę, to przy okazji Zachary’ego po klejnotach



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]11.11.20 23:37
Rycerze, którzy pojawili się w panoptikonie, tym razem nie tracili czasu na strzępienie języków, od razu przechodząc do działania, popędzani – być może – przez ponurą aurę tego miejsca, które nikogo nie zachęcało, by zostać w jego czeluściach na dłużej. Drew podszedł do Justine jako pierwszy, okrążając ją i stając za jej plecami, lecz nim to zrobił, Zakonniczka mogła rozpoznać jego twarz; widziała także Sigrun i Zachary’ego, oboje odwiedzali ją nie po raz pierwszy. Nerwowe ruchy głowy utrudniały Macnairowi odpowiednie uchwycenie swojej ofiary, ale Tonks była słaba – zbyt słaba, by powstrzymać Śmierciożercę przed otwarciem jej ust; poczuła szarpnięcie, niezbyt delikatne, szczęka ją zabolała – ale choć szarpała się, nie była w stanie wyrwać się z męskiego uścisku. Jej ruchy zwłaszcza te cofające do tyłu resztkę języka, znacznie utrudniały za to pracę Zachary’emu. Choć towarzyszący mu Drew i Sigrun nie mogli wiedzieć, czy pochodzenie organu miało znaczenie, to sam Zachary, jako doświadczony uzdrowiciel, mógł być pewien, że miało; istniał solidny powód, dla którego odtwarzane organy przygotowywało się przy wykorzystaniu krwi pacjentów – zgodność tkanek, jaką dzięki temu otrzymywano, zmniejszała ryzyko odrzucenia przeszczepu praktycznie do zera. W przypadku przeszczepienia języka od innego dawcy było ono znacznie większe – tym bardziej, że oszczędzając na czasie, Rycerze nie zdecydowali się na odpowiednie przygotowanie pacjentki. Resztka odgryzionego języka była nierówna, rana – częściowo zasklepiona – nie została oczyszczona, a w ustach Justine wciąż pozostały resztki zjedzonego rano posiłku; Elvira, świadoma tego faktu, odcięła swojej ofierze język ze sporym marginesem błędu, prawdopodobnie sądząc, że ten należący do pacjentki Zacharego zostanie przed przeszczepieniem równo ucięty – ale tak się nie stało, w efekcie więc język okazał się za długi, wystając z ust Tonks i zwisając bezwładnie na jej dolnej wardze. Choć magia usłuchała utalentowanego uzdrowiciela, tworząc połączenia pomiędzy nowym językiem, a resztką starego, to Zachary miał świadomość, że były one dalekie od ideału – miejsce połączenia krwawiło lekko, a poszarpane fragmenty odgryzionej części wystawały górą i dołem, czyniąc szew mało estetycznym. Być może gdyby Justine została wcześniej unieruchomiona, tak, by nie mogła w trakcie zabiegu uparcie cofać języka, przytwierdzenie go miałoby większe szanse powodzenia; tak – na ostateczną ocenę efektu trzeba było zaczekać. Póki co przytwierdzony język był jedynie kawałkiem martwych tkanek – Zachary zdawał sobie sprawę, że mogło minąć do trzech dni, nim stanie się jasne, czy przeszczep się przyjął – czy wprost przeciwnie, zostanie potraktowany przez organizm jak intruz, ciało obce. Jako uzdrowiciel zdawał sobie też sprawę, że ten drugi scenariusz mógł zakończyć się dla osłabionego organizmu Justine tragicznie – nawet śmiercią.
Stojąca z boku Sigrun sięgnęła po czarną magię, rzucając jedno z zaklęć niewybaczalnych. Justine nie mogła się bronić, poczuła więc, jak obca obecność wdziera się do jej umysłu, pętając go, przejmując kontrolę nad jej działaniami.

Na odpis macie 48 godzin. Na przesłuchanie zostały Wam 4 tury.

Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123 (tu i tu dorzucone brakujące k8).

Żywotność Justine:
60/240 (kara: -50)
- cięte: język -80, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -45
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]13.11.20 13:07
Włożył wszystkie swe siły w utrzymanie dziewczyny w jak najstabilniejszej pozycji, bowiem zdawał sobie sprawę, że każdy znaczniejszy ruch mógł wypłynąć na działanie zaklęcia. Nie mogli sobie pozwolić na podobny błąd, musieli czym prędzej doprowadzić do możliwości tradycyjnego przesłuchania. Nie zamierzał czekać, aż coś zrobią z kwestią brakującego języka, dlatego może i wydawało się to szaleństwem, ale podjął decyzję, że przyszycie innego – nawet jeśli miała niedługo po tym umrzeć – było warte podjęcia próby.
Warknął nieco głośniej pod nosem i szarpnął Tonks – w chwili, gdy Zachary wyciągał organ – jak zaczęła się mocniej wierzgać. -Uspokój się i tak to Ci nic nie da- rzucił przez zaciśnięte wargi. Zastanawiał się skąd miała w sobie tak wielkie pokłady siły oraz samozaparcia, bowiem była w fatalnym stanie i gdyby nie fakt, że musiał ją trzymać nie zrozumiałby, iż wciąż ma wystarczająco wewnętrznej motywacji, aby stawiać opór. Nie podobało mu się to, zaczynała go coraz mocniej drażnić, dlatego rozszerzył z niemałą siłą jej usta, a kolano wbił na wysokości kręgosłupa piersiowego.
Z uwagą obserwował każdy ruch uzdrowiciela. Miał przed sobą niełatwe wyzwanie, lecz szatyn nie brał pod uwagę możliwości przegranej. Wierzył w umiejętności Shafiqa, był w końcu jednym z najlepszych, dlatego nie zadawał żadnych pytań, nie wyrażał też wątpliwości, bowiem wiedział, iż musiał się skupić. Sigrun również pozostawiła mu wolną wolę, po czym rzuciła plugawą klątwę na Tonks kupując im spokój i liczył, że szybko nakaże jej siedzieć z otwartą gębą byle tylko mógł już odsunąć się. Smród był większy jak na Nokturnie i całe szczęście, że była niska temperatura, gdyż w innym przypadku pewnie puściłby pawia.
Nim jednak jego uszu nie doszła dźwięczna komenda trzymał ją chcąc uniknąć kolejnego języka na kamiennej posadzce. Pewnie wtem wykrwawiłaby się, a krew zalała płuca, jednakże nim to mogło się stać musieli wyciągnąć z niej wszelkie informacje. -Rozkaż jej dbać o tej język, ma go pielęgnować i zrobić wszystko, żeby przeszczep się przyjął- zerknął w kierunku Sigrun.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]13.11.20 19:42
Stała z boku, rzuciwszy jedno z najsilniejszych zaklęć, jakimi władała; patrzyła jak jego promień wchłania się w brudną skórę szlamy. Żałowała, że nie rzuciła go wcześniej. Uparta Tonks robiła co mogła, aby Shafiqowi przeszkodzić, choć w swoim nędznym stanie nie powinna mieć nawet siły, aby ruszyć nogą - ale nie szkodzi, zaraz zaniecha tych głupot.
Rookwood obserwowała jak Zachary wkłada jej do ust cudzy język i rzuca zaklęcie, starając się przeszczepić organ. Macnair trzymał drobniutką, niską i słabą kobietę w silnym uścisku, nic nie powinno pójść nie tak.
- No i co? - spytała, nie potrafiąc powstrzymać nuty zniecierpliwienia, która wkradła się do jej głosu. Tonks spędziła w Tower już tydzień, a jak dotąd nie dołożono wystarczających starań, aby ją przesłuchać odpowiednio, choć oni, jako Rycerze Walpurgii, tego wymagali. Pracownicy więzienia ją karmili i poili, a przez myśl im nie przeszło, aby odpowiednio ją zabezpieczyć, nie pozwolić na odgryzienie języka. Wszyscy powinni ponieść za to konsekwencje. A oni musieli zająć się tym sami najwyraźniej, jeżeli chcieli, by wiedza Tonks nie przepadła bezpowrotnie,
Miała w nosie, czyj to język, czy to obrzydliwe, czy też nie - miała po prostu mówić. Nawet niewyraźnie, nawet sepleniąc, nawet z trudem. Dość czasu spędziła z pijanymi, aby zrozumieć sepleniącą mowę, poradzą sobie. Obserwowała wysunięty język z ust Justine ze zmrużonymi oczyma, czując, że przejęła władzę nad umysłem szlamy. Skinęła głową, kiedy odezwał się Macnair, sugerując czego powinna jej zabronić, na co zwrócić uwagę. Justine była sprytna jak karaluch, tego nie mogli jej odmówić.
- Nie możesz go odgryzać, drażnić, uszkadzać w jakikolwiek sposób. Nie możesz próbować się go pozbyć, czy nie dopuścić do tego, aby przeszczep się przyjął. Masz o niego dbać i robić wszystko, by móc mówić - zaczęła Sigrun stanowczym tonem, intensywnie wpatrując się w Justine i zastanawiając nad tym, co powinna wykluczyć jeszcze. - Zabraniam ci kopać, kręcić głową, przeszkadzać uzdrowicielom i próbować przeszkodzić im w czarach. Masz stać nieruchomo i być grzeczną szlamą. Nie możesz nawet ruszyć stopą, zrozumiano? Wypijesz wszystko, co ci podadzą i podziękujesz za to.
Jedna szlama, a tyle kłopotu.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]13.11.20 20:52
Zbyt wiele zależało od tego, ile wysiłku wkładał w jedno zaklęcie, nie mogąc tak naprawdę spokojnie i gruntownie przeprowadzić zabiegu. Ryzyko porażki było równie wielkie co oczekiwanego sukcesu, a oczekiwania dwójki Śmeirciożerców wobec umiejętności Zachary'ego zdawały się przekraczać to, do czego rzeczywiście był zdolny. Mimo lat kształcenia w całym szeregu dziedzin uzdrawiania, jego specjalnością nadal pozostawał świat całkiem odmienny od tego, który reprezentowało zaklęcie transplantacyjne, o czym jedynie miało świadczyć objęcie stanowiska ordynatora oddziału zatruć, nie któregoś z pozostałych. Tkwił więc w rozchwianiu myśli, operując różdżką na oślep, naginając własną magię na poziomie niewidocznym dla ludzkich oczu, jakby przeprowadzenie samego procesu w takich warunkach nie było dostatecznie trudne i uciążliwe. Brak czasu, doskonale zdawał sobie z tego sprawę; brak władzy, paradoks, z którym się spotkali, pozostając u władzy. Bezwiedne opuszczenie ramion było więc jedynym gestem wykonanym przez uzdrowiciela, kiedy tylko skończył operować. Nie wytarł palców ani różdżki z krwi, śliny. Stał. Patrzył na dzieło własnych rąk, z każdą sekundą mrużąc oczy coraz bardziej, aż zamknął je. W napięciu wobec spiętych mięśni wypuścił ciepłe powietrze spomiędzy warg, usłyszawszy pytanie Rookwood, jakby rzeczywiście został wywołany do tablicy, nie znając odpowiedzi na postawione pytanie.
Będzie seplenić... za dwa, trzy dni w najlepszym przypadku — zaczął, ponownie otwierając oczy, nieustannie trzymając spojrzenie na organie wystającym z ust Tonks. — Jeśli się przyjmie, oczywiście. Będzie jej zwisać, więc minie trochę czasu nim się do niego przyzwyczai, ale to już nie mój problem, żeby trzymała język we właściwym miejscu. — Mówił dalej pozbawiony jakiegokolwiek entuzjazmu mimo wykonania głównego założenia powierzonego mu zadania. Coś takiego nie było czymś, czym zamierzał się chwalić; przywracanie do zdrowia, a tym bardziej przyszywanie języka, buntowniczki i szlamy znajdowało się w sferze wykraczającej – w opinii Zachary'ego – poza sprawunki pogłębiające uzdrowicielską profesję.
No, skoro zalecenia co do dbania zostały udzielone — wymamrotał, ponownie unosząc różdżkę, aby raz jeszcze wetknąć ją do ust Tonks. — Curatio Vulnera Maxima — wypowiedział cicho formułę, końcem akacjowego drewna starając się zaznaczyć przede wszystkim szew zespalający język. Przynajmniej tyle mógł zrobić, a właściwie tylko tyle chciał. Nie zamierzał ponownie sięgać po tak skomplikowaną magię leczniczą poza warunkami, które uznawał za odpowiednie. Azkaban znajdował się wyjątkowo daleko, nie spełniając niemal żadnych kryteriów – za szaleństwo uznał to, czego się podjął, ale ryzyko mogło się opłacić. Prawdopodobnie.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]13.11.20 20:52
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 46

--------------------------------

#2 'k8' : 1, 8, 3, 7, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]13.11.20 21:52
Stuk stuk, stuk. Obcasem o bruk. Na pewno, na pewno, to tu a to tam. Myśl gdzieś pognała, pobiegła gdzieś tam. Powieki ciążyły, mozolnie unosiła je ku górze. Głowa sama opadała, choć próbowała trzymać ją w górze. Głos zbliżających się kroków wzbudzał w niej czujność, napinał mięśnie. Kazał postawić się raz jeszcze.
Nie podda się.
Nigdy. Nie dzisiaj, nie jutro. Nie za dzień, nie za dwa. Ale chciała spokoju. Chwiała się, ledwo utrzymując przytomność umysłu. Jawa mieszała się z przekonaniami. Błądziła, myliła się, szukała, nie wiedziała. Nie wiedziała, wiedziała, nie wiedziała, wiedziała? Wiedziała coś, wcześniej coś wiedziała. Kiedy dłonie z siłą rozwarły jej usta gardło zaprotestowało. Nie dopuścić, tego chciała. Do tego dążyła. Do tego zmierzała. Cofała, ruszała, przesuwała. Nie pozwolić. W jej głowie rozlegał się śmiech. Nits, Nits się tak kiedyś śmiała. Oszalała. Przymknęła powieki, nie przestając, ale czuła. Czuła, że dochodzi do połączenia. Ale to nie zadziała. Zadziała, nie zadziała, zadziała? Nie mogło, nie chciała. Nie jej tkana, nie mogła w niej działać. Prawda? Prawda, nieprawda? Która? Ale oni nie uczyli się na błędach. Teraz już to też wiedziała. Rozumiała, nie rozumiała, rozumiała, nie rozumiała? Ostatnio też pozostawili ją w pełni świadomości. Teraz zrobili to samo, chociaż świadomość sama jej uciekała. Głupcy, szaleńcy, osły tumany, gamonie, pacany. Walczyć, zmagać, ścierać. Umierać, umierać, umierać.
Ile minęło? To jej organy? Licz to, licz to, ile minęło? Da radę, nie da, da, nie da? Cofać, przeszkadzać. Wryte niczym mantra w pamięć. Nie dać się. Nie złamać. Nie pisnąć nawet słowa. Nie może, nie chce, nie będzie. Czuła różdżkę, zaklęcie rozniosło się echem wokół. Serce zabiło mocniej. Raz. Drugi. Trzeci. Dało, ale coś nie tak było. Nie może, nie chce, nie będzie. Nie może. Ile minęło? To nie mógł być jej. Zrobiło jej się niedobrze. Zjedzony chleb podszedł do gardła. Chciało jej się rzygać. Mógł, nie mógł, mógł. Mógł? Ile minęło? Jej by pasował. Jej by nie wystawał. Umrze. Umrze, nie bo ją zabiją, tylko przez to że są głupi. Głupcy, szaleńcy, osły, tumany. Przecież mogli ją tu trzymać miesiącami. Mogli zrobić jej własne organy. Jej to czy nie jej? Czy może tylko przeszczep jest tak nieudany? Jej czy nie? Ile minęło? Umrze, zginie, zgnije. Dobrze. Odpowiednio. Właściwie. Coś zwisało jej z twarzy. Obcy kawałek czegoś wetknięto w jej usta. Jej czy nie jej?
Głupcy, szaleńcy, tumany. I ona.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]14.11.20 1:12
Przytrzymanie Justine wymagało od Drew wiele wysiłku, a czas, jakiego potrzebował uzdrowiciel, by dokonać tego trudnego zabiegu sprawił, że kiedy puścił Tonks, zupełnie opadł z sił. Ręce bolały go najbardziej, mięśnie nieco drżały, nie tyle od blokowania dziewczyny, która nie miała już zbyt wiele sił, co od utrzymywania napięcia mięśni w jednej pozycji przez dłuższy czas. Sigrun wydała Justine obszerne polecenie, licząc, że osłabiony organizm i to miejsce szybko nie pozwolą przełamać jej tak potężnego zaklęcia, niezależnie od sił i determinacji jakie w niej pozostawały. Zachary postanowił jeszcze zadbać o rany na języku, wspomagając jego regenerację. Uzdrowicielowi nie pozostało nic poza czekaniem.

Cała trójka, uznawszy, że dokonała wszystkiego, co miała w planach, opuściła Azkaban, wyprowadzona tą samą drogą, co zwykle.

1 września

Justine czuła się coraz gorzej, ale odwiedzający ją codziennie uzdrowiciel skrupulatnie dbał o to, by pozostawała przy życiu. Nie robił nic ponad to, co musiał, by zachować ją w miarę sprawną, gotową do ewentualnych przesłuchań i świadomą tego, co się dzieje. Aura tego miejsca wpływała na nią źle, wizyty medyka okazywały się zbawieniem i przekleństwem zarazem. Jego zaklęcia, dobrze znane Tonks, przynosiły jej ulgę i dodawały sił, nie pozwalały jej wyziębić całkiem organizmu, choć niska temperatura mocno dawała jej się ciągle we znaki. Jednocześnie przypominały o tym, w jakich męczarniach zmuszona była tkwić. Przemykający dementorzy wpływali na nieustanne obniżanie się jej nastroju, na jej koszmarne wizje, w których zaczęła widzieć wszystko to, czego się obawiała. Świadomość podsuwała jej obrazy umierającego Vincenta, który beznadziejnie próbował ją ratować na placu, oddając przy tym własne życie. Widziała jego ciało zalane krwią, widziała też błysk zielonego zaklęcia odbijającego się w jego jasnych oczach. Śniła też o Rycerzach siejących pogrom w Oazie Harolda, mordujących kobiety i dzieci, bez litości wyrzynających ukrywających się tam mugoli. Widziała też czasem truchła swoich przyjaciół, poległych w walce o to, by wyciągnąć ją z więzienia, a także tych, którzy z dala od Londynu ukrywali się w bezpiecznych kryjówkach. Jawa mieszała jej się ze snem, czasem przestawała oddzielać je od siebie, a czasem wydawała się bardziej świadoma.
Odwiedzający ją uzdrowiciel karmił ją też i poił, strażnicy zajmowali się usuwaniem ekskrementów. A ona tak stała, dzień po dniu, stając się coraz bardziej przezroczysta.

Po trzech dniach do Azkabanu wrócili Rycerze Walpurgii, zgodnie z zapowiedzią. Nim strażnicy zaprowadzili ich z powrotem na dół, do demetorów, naczelnik więzienia zaprosił ich do siebie.
— Doniesiono mi, że dzisiejszej nocy zaczęła mówić. Niewyraźnie, prawdopodobnie przez sen. Wypowiadała jakieś imiona, nazwy miejsc. Niestety strażnik zapamiętał tylko dwa słowa. Margaux Vance.
Sam naczelnik nie nadzorował już zatrzymanej. Poinformował jedynie Rycerzy, że alchemicy na zlecenie ministerstwa przygotowują eliksir, który będzie w stanie odtworzyć odgryziony organ i jednocześnie wyraził uznanie dla wyjątkowo sprawnego działania sojuszników Voldemorta, przypominając im jednocześnie, że potęga Czarnego Pana i jego władza jest ogromna. Po słowach dowodzących lojalności i oddania Lordowi, pożegnał Rycerzy, przekazując ich znów pod opiekę strażników.

Zaprowadzono ich w to samo miejsce, na dół do Panoptikonu Azkabanu. I jak zwykle ostrzeżono ich, że dla ich bezpieczeństwa mają niewiele czasu na przesłuchanie czarownicy. Justine Tonks, zgodnie z poleceniem Śmierciożesrczyni trzy dni stała w miejscu nieruchomo, nie czyniąc sobie żadnej krzywdy.

| Waszym Mistrzem Gry znów jest Ramsey, witam ponownie.

Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.

Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]15.11.20 17:50
To, czy Tonks przyzwyczai się do nowego języka, czy będzie ją brzydził, przeszkadzał - nie miało najmniejszego znaczenia. Liczyło się tylko i wyłącznie to, aby była w stanie mówić. Mówić w miarę zrozumiale. Lord Shafiq utalentowanym uzdrowicielem i wiernym Czarnemu Panu sługą, ufała wiec, że robił wszystko co mógł, by przyśpieszyć przesłuchanie. Pewnie czego innego uczyli go podczas nauk na uzdrowiciela, ale czyż to nie ekscytujące, że dzięki Niemu miał okazję, aby spróbować czegoś nowego? Eksperymentować? Może to jedynie wstęp. Pomyślała o innych różnych Zakonnikach pozbawionych niektórych kończyn, które przyszywali im zamiennie i zaśmiałaby się, gdyby nie to cholerne zimno.
Sigrun skinęła głową, wzdychając przy tym ze złością, kiedy Zachary oznajmił, że znów będą musieli zaczekać, aż organ się przyjmie. Wydała Tonks tak obszerne polecenie, że nie powinna przeszkodzić w tym procesie. Azkaban opuściła podirytowana i zła, że znów wracali niemal z niczym, lecz kazała ich powiadomić o stanie Justine.
Rookwood była zawzięta i zdeterminowana, by odkryć tajemnice skrywane przez Justine. Podobnie jak i Macnair, który nie odpuszczał. Po raz trzeci powrócili do Tower z nadzieją, że do trzech razy sztuka i z sukcesem uda im się Tonks przesłuchać. Nim od razu udali się do Azkabanu, porozmawiali jeszcze z naczelnikiem więzienia - miał dla nich dobre wieści.
- Świetnie - skomentowała zadowolona Sigrun. Jeśli zaczęła seplenić, to będzie można podać jej eliksir. - Margaux Vance? Sprawdzimy to - odparła wiedźma, marszcząc brwi w zastanowieniu, nazwisko to nic jej nie mówiło. Pokiwała głową, w milczeniu przyjmując pochwały od naczelnika za ich sprawne działanie, choć miała ochotę przypomnieć im, że to należało właściwie do ich obowiązków - ale śpieszyło się jej na dół.
Miała szczerze dość odwiedzania tego miejsca. Za każdym razem chłód przenikał jej aż do kręgosłupa, później w snach powracała do czerwcowej, okropnej nocy w pierwszym Azkabanie, a bezsilność wobec milczenia Tonks frustrowała ją coraz bardziej. Chciała to wreszcie doprowadzić do końca.
Szlama stała nieruchomo, dokładnie tak, jak jej kazała. Świetnie. Sigrun stanęła blisko, przyglądając się wystającemu językowi z ciekawością, po czym uszczypnęła boleśnie w sutek, by mieć pewność, że nie śpi.
- Pobudka, szlamia królewno. Wypijesz wszystko co poda ci Drew i przełkniesz do ostatniej kropli, rozumiemy się? - poleciła, po czym zerknęła na Macnaira, sprawdzając, czy jest gotów podać Justine eliksir. - Otwórz usta, Justine. Pij i opowiedz nam wszystko o Haroldzie Longbottomie.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]15.11.20 22:11
Stała. Jedynie jej głowa opadała czasem. Ale to nie ciało przegrywało. Przegrywał jej umysł. Przegrywała sama ze sobą, coraz gorzej znosząc towarzystwo znajdujących się obok niej dementorów. Niemożność wykonania ruchu, zmuszenie do stania, było katorgą. Jej jaźń zapadała się w sobie. A może to nie jaźń, a ona sama. Głupia, szalona, otumaniona. Przestała rozumieć, przestała rozróżniać. Po co nadal żyła, skoro zdobyli już wszystko, czego chcieli. Zabili wszystkich. Wszystko. Wszystkich. Murphy… Murphy miał rację. Wszystko to widziała. Czuła. Słyszała. Ona była winna. Czasem z jej oczu ciekły łzy, kiedy umysł podsyłał promień zielonego światła trafiający w Rineherata, kiedy widziała krew wokół jego ciała. Ona była winna. Kiedy ponownie przeżywała śmierć wszystkich bezbronnych osób. Kiedy patrzyła na porozrzucane martwe szczątki. Ona była winna. Kiedy znów spoglądała w puste spojrzenia przyjaciół. Winna, winna, winna. Po co jeszcze żyła? Wpatrywała się tępo w uzdrowiciela, który przychodził by ją napoić i nakarmić. Odmówiłaby. Odmówiła, ale nie mogła sprzeciwić się rozkazowi, który kazał jej połykać kolejne porcje jedynie wydłużając cierpienie. Przymkała poowieki i trwała. Każdej chwili wewnętrznie przymierała. Chciała już końca. Już nic nie było. Nic nie zostało. Nikt.
Vance. Usta same układały się w imię przyjaciółki. Zabiją ją. Ją też. W Londynie, nie mogła być dalej w Londynie. Nie poruszyła się, kiedy do jej uszu doszedł dźwięk zbliżających się kroków. Nie uchyliła powiek. Musiała walczyć. Ta myśl, zakorzeniona tak głęboko, będąca centrum jej całej duszy powiewała nadal. Chociaż nie wiedziała już po co. Nie wiedziała o co. Wszystko było stracone. Wszyscy byli martwi. Mogła chociaż… Chociaż nie oddać im informacji. Ale jakich mogliby chcieć, skoro osiągnęli już to czego chcieli. Stała, bo stać musiała. Spokojnie, jak jej nakazano. Biorąc wdechy w płuca. A myśli kierowały się tylko w jedną stronę. W stronę Margaux. Margie w Londynie. Margie w niebezpieczeństwie.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]16.11.20 14:09
Domyślił się, że cały proces nie będzie nader łatwy. Magia lecznicza była mu obca, jednakże nietrudno było przywidzieć, iż pewne zaklęcia – a w szczególności tak skomplikowane – nie działały na już, nie działały od zaraz. Gdyby tak było z pewnością już wcześniej ktoś zająłby się przyprawieniem ją o język i zamiast trwonić czas na podobne zabawy zajęliby się przesłuchaniem. Był zawiedziony faktem, że nikt inny z Rycerzy tudzież pracowników Ministerstwa nie zainteresował się ową kwestią, a nawet jeśli to wciąż bez żadnych rezultatów. Doszły go słuchy o eliksirze odtworzenia, lecz skoro istniała inna, szybsza opcja, to dlaczego żaden z tutejszych uzdrowicieli o to nie zadbał? Dopuścili do sytuacji, w której dziewczyna odgryzła sobie organ, więc powinni czym szybciej błąd naprawić, a nie udawać, że są na dobrej drodze. Głęboko w poważaniu miał ich rozwój sytuacji i z każdym dniem coraz bardziej żałował, że wraz z Goylem zaprowadzili ją do straży – przyjaciel miał rację, nie warto było ufać ich profesjonalizmowi. O wiele sprawniej by poszło, gdyby od razu uwięzili ją w miejscu dostępnym jedynie dla Rycerzy Walpurgii.
Wkraczając po raz kolejny do Tower czuł lekkie znużenie i irytację. Nie sądził, że dowiedzenie się czegokolwiek przyjdzie im z podobną trudnością. Wiedział, że dziewczyna nie powie nic z siebie – była na to zbyt dumna i przy okazji głupia – ale przy posiadaniu tak wielkiej ilości środków wciąż błądzili na ślepo i w dodatku w towarzystwie dementorów. Nie rozumiał tej decyzji, nie miał zielonego pojęcia, dlaczego ktoś zamknął ją w tym miejscu bez wcześniejszego, skrupulatnego przesłuchania. Był to dla niego idiotyzm; zmęczona, odwodniona, zraniona, karmiona czarną magią i silnie oddziałowującymi bodźcami placu mogła do reszty postradać zmysły i zamiast korzyści mieliby jedynie oddychające warzywo. Bez różdżki nie mogła wiele zdziałać, podobnie jak bez nóg i rąk – mogli sparaliżować lub odciąć wszystko byle tylko pozostał jej trzeźwy umysł, a zamiast tego wybrali inną drogę, która nijak miała się do indagowania wojennego zbrodniarza. Wychodził z założenia, iż powinni mieć w tym miejscu swe oczy i uszy – jako Rycerze Walpurgii – być może i na jednym z najwyższych stanowisk, aby mieć wszelkie decyzje pod kontrolą. Wyrazy uznania  nieszczególnie go przekonywały patrząc na przepełnione ignorancją działania.
Po krótkiej rozmowie z naczelnikiem ponownie zaprowadzono ich na Panoptikon Azkabanu, gdzie od razu dostrzegł marną, ledwo żywą Tonks. Westchnął pod nosem zastanawiając się, czy była w stanie jeszcze mówić, choć poczynanie Sigrun miało wnet przynieść odpowiedź. -Nie mam więcej czasu, ani cierpliwości na te zabawy- warknął pod nosem, po czym przecisnął się obok Sigrun i uderzył ją otwartą dłonią w twarz w ramach ocucenia. Nawet na portową dziwkę nie podniósłby ręki, lecz wróg był wyjątkiem bez względu na wiek, czy płeć.
Chwycił fiolkę z wewnętrznej kieszeni szaty, a następnie odkorkował ją. Rozkaz Rookwood był jasny, lecz przechylając zawartość szkła do jej ust wolał mieć pewność, że nie uleci ani kropla, dlatego drugą dłoń zacisnął na jej włosach i pociągnął do tyłu. Wolnym ruchem zaczął wlewać eliksir obserwując, czy aby na pewno nic nie kombinowała – nie sądził, żeby była w stanie przełamać klątwę i wówczas udawać, że niby wciąż była pod jej wpływem, ale wolał mieć pewność. Nie pozwoli, żeby kolejny raz wykiwała ich wszystkich. -Kim jest Margaux Vance, dlaczego o niej mówiłaś i co robi dla Zakonu Feniksa?- rozpoczął wiedząc, że należało zadać pytanie. Kątem oka zerknął w kierunku Sigrun zamierzając zapytać również o Harolda, lecz póki co to tajemnicza postać wydawała się priorytetem. Co jeśli to ona pomogła szlamie dostać się na plac? Co jeśli ona załatwiała im lewe rejestracje różdżek i tym mogli beztrosko pod wpływem eliksiru wielosokowego szlajać się po centrum? Ktoś musiał jej pomóc, był o tym przekonany.

|Podaję Tonks Veritaserum

| Ekwipunek: Veritaserum, krótki nóż, piersióweczka




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]17.11.20 0:36
Uszczypnięcie w sutek Justine przez Sugrun z pewnością było nieprzyjemne, ale nie bolesne. Sutek był twardy od długiego stania na zimnie przez wiele dni. Był też najmniej bolesną pieszczotą, jaką zapewniali Zakonniczce wszyscy odwiedzający. Bita, katowana, poniewierana i upokarzana miała za sobą zacznie gorsze doświadczenia niż to. Znacznie bardziej dotkliwy mógł okazać się policzek, jaki wymierzył zatrzymanej Drew. Ocucił dziewczynę sprawnie, przywołał do przytomności, choć czarownica potrzebowała chwili, by ocknąć się i zrozumieć, gdzie się znajduje. Kiedy zdała sobie sprawę z obecności gości, poczuła dreszcz.

Przeszczepiony Justine język był o wiele za długi, zwisał wciąż przez otwarte usta, nie mieszcząc się w szczęce. Dziewczyna, nie mówiąc zbyt wiele, nie nauczyła się nim zbyt dobrze posługiwać, zdawał się więc nieco utrudniać mówienie, ale nie uniemozliwiał go. Czarownica miała problem z poprawnym wymawianiem litery "R". Mówienie powodowało też u niej dyskomfort, ruch językiem był nieprzyjemny, trudny. Wciąż mięsień był mocno obolały, a zakończenia nerwowe, przez niezbyt precyzyjne przygotowanie języka, bardzo wrażliwe. Mogła mówić, lecz powoli, wkładając w to wiele wysiłku. To znacząco spowalniało tempo przesłuchania — Rycerze chcąc dowiedzieć się czegoś od dziewczyny bez wątpienia musieli dobrze przemyśleć kwestie, o które chcieli ją spytać.

Drew zaserwował Justine eliksir, a ta, będąc pod wpływem silnego zaklęcia Impriusa, posłusznie i cierpliwie wypiła Veritaserum, nie protestując, nie czując przy tym wewnętrznego oporu. Wola Rookwood była nierozerwalnie złączona z wolą Gwardzistki, a jej polecenia uznawała jako swoje własne wewnętrzne potrzeby i pragnienia. Zmuszona do odpowiadania na pytania — musiała odpowiedzieć, a poddana serum prawdy, jedynie prawdę.

| Kolejność odpisów: Rycerze Walpurgii: 24h, Justine 24h.

Na przesłuchanie macie maksymalnie 5 tur - ilość może się zmniejszyć, jeśli rycerze Zakonu zdążą dotrzeć do Justine przed Waszym końcem.

Zasady związane z Veritaserum - Justine ma obowiązek odpowiedzieć na pierwsze zadane podczas danej tury pytanie. Jedno, ale obszernie, wyczerpująco i zgodnie z prawdą. Wszystkie kolejne pytania może zignorować. W razie wątpliwości proszę o kontakt.

Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.

Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Panoptikon Azkabanu - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]17.11.20 12:43
Zignorował wystający język i zapewne wiążącą się z nim trudność w kwestii mówienia. Mogła seplenić, mogła mówić niewyraźnie – najważniejszym było, aby wszystko czego pragnął się dowiedzieć ujrzało światło dzienne. Zaśmiał się kpiąco pod nosem, kiedy poruszyła się wyrywając z letargu. Ten zapewne był chwilą oddechu, swego rodzaju odłączenia się od paskudnych realiów Azkabanu. Nikt, ale to nikt nie byłby w stanie przebywać w tym miejscu dłużej jak parę dni i pozostać zdrowym na umyśle. -Kim jest Margaux Vance?- powtórzył wyraźnie nie chcąc marnować czasu. Przebywanie na placu wypełnionym dementorami nie było przyjemnym uczuciem, nawet jeśli były one pod wolą Czarnego Pana. Zaciekawiło go to nazwisko, nie znał go i nie wiedział kim była owa osoba.
Puścił włosy dziewczyny i odsunął się na kilka kroków sięgając dłonią po rękojeść noża spoczywającą na dnie wewnętrznej kieszeni szaty. Obracając wolno klingę w ręku chciał odciągnąć swe myśli od ponurych wspomnień, dzięki czemu mógł skupić się tylko i wyłącznie na zbrodniarzu.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]17.11.20 14:03
Obserwowanie szlamy w tak nędznym stanie sprawiało Rookwood ogrom satysfakcji. Wynędzniała, zmarznięta, słaba. Skończyła tak jak na to zasługiwała i jak skończy każda szlama z Zakonu Feniksa i zdrajca krwi. Nędznie. Mściwe, zawistne usposobienie wiedźmy czerpało satysfakcję z wprawiania szlamy w jeszcze większy dyskomfort i poczucie upokorzenia, po wszystkich porażkach, które odniosła i piekła ją wówczas duma, teraz czuła satysfakcję. Może powinna była bardziej się postarać, strażnicy zajęli się Tonks odpowiednio, chyba nawet nie poczuła uszczypnięcia, lecz nie spała, okazała się przytomna. Po wydaniu jej polecenia otworzyła buzię jak grzeczna dziewczynka, aby wypić całą zawartość fiolki podaną przez Macnaira. Przełknęła, nic nie wypluła, nie było szansy, aby coś poszło nie tak. Sigrun wciąż czuła, że ma nad nią pełnię władzy.
Ile powinni zaczekać? Już mogli zadawać pytania, czy jeszcze moment, aż Veritaserum zacznie działać? Czuła już zniecierpliwienie, nigdy zresztą nie należała do cierpliwych, chciała wydrzeć z Tonks co się dało już, teraz, natychmiast. Musiała mieć jednak na uwadze, że nie powie im tyle co normalnie - język ohydnie jej zwisał z ust, a rana mogła utrudniać mówienie. To, że bolało, nie miało dla Sigrun najmniejszego znaczenia. Byleby była w stanie mówić jakkolwiek. Nawet niewyraźnie, nawet sepleniąc, nawet nie wymawiając dokładnie niektórych liter. Wokół panowała cisza, a Sigrun skupiła badawcze spojrzenie na Tonks, gotowa słuchać w pełnym skupieniu.
Drew odezwał się pierwszy, pytając o wspomnianą przez naczelnika Tower Margaux Vance, a Sigrun ściągnęła usta w wąską kreskę. To mógł być ktokolwiek. Nie kojarzyła tego nazwiska, nie wiązali go z Zakonem Feniksa, może było istotne, a może w ogóle. Wolała zapytać o to, co naprawdę istotne, o czym wiedzieli, lecz to za chwilę. Niech opowie o tej Margaux Vance. Wszystko co wie.
Przez myśl Rookwood przeszło jedynie, czy obecność dementorów może wpłynąć na działania Veritaserum, ale oby tak nie było. Sama czuła wciąż chłód, ich bliskość, nie znosiła tego. Znów nie mieli wiele czasu, jeśli chcieli zachować zdrowe zmysły, lecz oboje trzymała ich tutaj chęć porządnego przesłuchania Justine.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Panoptikon Azkabanu [odnośnik]18.11.20 13:41
Stała, spała, stała, odzyskując i tracąc świadomość. Czas stał się jedną długą rozwlekaną niedosięgnioną masą. Nie wiedziała, czy mijały jedynie krótkie chwile, czy długie godziny. Jej powieki były ciężkie, a umysł ciężki. Zmęczony. Stracony. Widziała ich. Widziała ich wszystkich martwych, zalanych krwią, nieruchomych. Widziała puste twarze. Dlaczego nadal oddychała? O ile łatwiej byłoby, gdyby wtedy wykrwawiła się. Ciężar jej własnej głowy ciągnął ją ku ziemi. Nie coraz rzadziej otwierała powieki. Nie miało znaczenia czy trzyma je otwarte, czy zamknięte. Co jakiś czas dźwigała głowę, by ta znów opadła. Nie podniosła jej tym razem. Nie miało znaczenia, kto zjawił się tym razem.
Kiedy poczuła dotyk na swoim ciele nie drgnęła. Jej głowa odgięła, się kiedy wprawiła ją w ruch obca dłoń. Ciepło rozlało się w miejscu uderzenia. Dopiero wtedy dźwignęła powieki ku górze. Szare spojrzenie kierując na stojącego naprzeciw niej mężczyznę. Dopiero jego widok sprawił, że poczuła palcą złość. On był winien. Winien wszystkiemu. Zabije go, albo sama umrze pierwsza. Ale po co? Czuła  spętaną wolę. Obecność, która zmuszała ją do wykonywania poleceń. Wypiła eliksir, nie mając jak zaprotestować. Mimo że jej umysł nie zgadzał się. Chciała się cofnąć, odmówić, zamknąć usta. A mimo to, rozchyliła wargi połykając go. Mimo, że stało to w sprzeczności z jej wolą.
-Maugax Vence - opierała się, próbowała  walczyć. Nie chciała. Nie mogła. Tylko nie o niej, jedynej żywej istocie. Dobrej, jasnej niczym światło. Czuła, jednak, jak siła wewnątrz wręcz wyrywa z niej informacje. - jes kobieta, fransuzko, moją pszyjaciółką, szalownicą. Jes byłym pacownikiem ministestwa magii, dohładniej, Depahamentu Magicznych Wyphadków i Katasof. Jes było atowiniczko pogotowia thak jak ja. Jes wmoim wieku. Jes członkiem zakonu feniksa. Jes uzdolnionym meykiem i dobym człowiekiem. Magie jes piekna, doba i mada, ma jasne, włosy i niebieskie oczy. - każda kolejne słowo niosło ból. Po każdym z nich, musiała nabrać wdech w płuca. Zmusić się do kolejnego słowa. Zaczynała być zła, robić się zła. Cierpiała. Walczyła. Cierpiała. Jeden i ten sam krąg, niezmiennie. Walczyć, walczyć walczyć. Oddychała ciężko, trzymając w górze uniesioną głowę.

| rzucam na przełamanie; odporność 52



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Panoptikon Azkabanu - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Panoptikon Azkabanu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach