Panoptikon Azkabanu
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Panoptikon Azkabanu
Panoptikon jest głównym placem więziennym; przez jego wnętrze jak duchy przepływają dementorowie, których obecność jeszcze mocniej ochładza tempteraturę, doprowadzając niekiedy do -20 stopni. Raz za czas słychać szepty mieszkających w podziemiach istot, których nazw nikt nie wspomina głośno. Główny plac otoczony jest zewsząd celami zwróconymi ku niemu przodem, podczas gdy sam przysłonięty jest zaczarowaną barierą typu salvo hexio, która sprawia, że istoty znajdujące się na placu - dementorzy, aurorzy - nie są dla więźniów widoczni, póki nie zbliżą się do krat. Więźniowie wyczuwają jedynie ich obecność: mroźną, przygaszającą i przerażającą obecność snujących się dementorów.
W celach znajdują się najbardziej niebezpieczni więźniowie, szaleni czarnoksiężnicy, zwyrodnialcy, ludzkie bestie. Do dyspozycji mają wyłącznie łańcuchy, którymi przykuci są do ścian, oraz dziurawe koce, którymi mogą się opatulić, by nie zginąć z zimna. Warunki są zbyt niedogodne nawet dla szczurów, wewnątrz cel nie ma pasożytów. Skroplone oddechy więźniów niekiedy zamieniają się w lód pokrywający fragmenty podłóg i ścian.
Stałe patrole są zbędne. Kiedy więzień ginie, dementorzy stukają w zewnętrzne wejście do tego miejsca, zawiadamiając aurorów, którzy schodzą po ciało.
W celach znajdują się najbardziej niebezpieczni więźniowie, szaleni czarnoksiężnicy, zwyrodnialcy, ludzkie bestie. Do dyspozycji mają wyłącznie łańcuchy, którymi przykuci są do ścian, oraz dziurawe koce, którymi mogą się opatulić, by nie zginąć z zimna. Warunki są zbyt niedogodne nawet dla szczurów, wewnątrz cel nie ma pasożytów. Skroplone oddechy więźniów niekiedy zamieniają się w lód pokrywający fragmenty podłóg i ścian.
Stałe patrole są zbędne. Kiedy więzień ginie, dementorzy stukają w zewnętrzne wejście do tego miejsca, zawiadamiając aurorów, którzy schodzą po ciało.
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 48
'k100' : 48
Aura tego miejsca nie sprzyjała przesłuchaniom. Nawet ciche głosy niosły się echem po panoptykonie. Szmery i szumy więźniów były dziś mniej wyraźne, nikt nie krzyczał, nikt nie lamentował i nikt nie wyzywał. Być może dementorzy wypełnili dziś woje obowiązki należycie. Żadne z przybyłych ich nie widziało, podobnie jak trzymana tu Justine, ale każde czuło ich obecność przemykających gdzieś poza obszarem widocznym dla oczu, w ciemności.
Macnair ponowił pytanie, tym razem jedno, konkretne, wyraźnie przedstawiając je Justine. Kim jest Margaux Vance? To imię i nazwisko przemknęło Gwardzistce przez myśl, wiedziała, że miała je dziś w głowie, ale nie mogła być pewna skąd wiedzieli, dlaczego pytali o to akurat dziś i po co. Zmuszona do bycia posłuszną — usłuchała, choć czuła wewnętrzny opór, choć nie chciała się temu poddać, musiała i nie potrafiła się przeciwstawić. Próba walki z zaklęciem okazała się nieudana; była zbyt słaba, wycieńczona i zraniona, by przezwyciężyć pętającą wolę klątwę.
Eliksir, który posłusznie wypiła zaczynał działać. Choć próbowałaby skłamać, powiedzieć coś innego, byle nie zdradzić nic, co jej wrogowie chcieliby wiedzieć, zmuszona do odpowiadania zgodnie z prawdą, konkretnie, zabrała głos. Zwisający przez usta język nie ułatwiał wypowiadania słów. Te popłynęły z niej same, zdradzając informacje o kobiecie.
W tym czasie Sigrun stała z boku i przyglądała się całej scenie.
| Kolejność odpisów: Rycerze Walpurgii: 24h, Justine 24h.
Na przesłuchanie macie maksymalnie 4 tury - ilość może się zmniejszyć, jeśli rycerze Zakonu zdążą dotrzeć do Justine przed Waszym końcem.
Zasady związane z Veritaserum - Justine ma obowiązek odpowiedzieć na pierwsze zadane podczas danej tury pytanie. Jedno, ale obszernie, wyczerpująco i zgodnie z prawdą. Wszystkie kolejne pytania może zignorować. W razie wątpliwości proszę o kontakt.
Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.
(Drew w twoim ekwipunku nie ma noża jbc)
Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Macnair ponowił pytanie, tym razem jedno, konkretne, wyraźnie przedstawiając je Justine. Kim jest Margaux Vance? To imię i nazwisko przemknęło Gwardzistce przez myśl, wiedziała, że miała je dziś w głowie, ale nie mogła być pewna skąd wiedzieli, dlaczego pytali o to akurat dziś i po co. Zmuszona do bycia posłuszną — usłuchała, choć czuła wewnętrzny opór, choć nie chciała się temu poddać, musiała i nie potrafiła się przeciwstawić. Próba walki z zaklęciem okazała się nieudana; była zbyt słaba, wycieńczona i zraniona, by przezwyciężyć pętającą wolę klątwę.
Eliksir, który posłusznie wypiła zaczynał działać. Choć próbowałaby skłamać, powiedzieć coś innego, byle nie zdradzić nic, co jej wrogowie chcieliby wiedzieć, zmuszona do odpowiadania zgodnie z prawdą, konkretnie, zabrała głos. Zwisający przez usta język nie ułatwiał wypowiadania słów. Te popłynęły z niej same, zdradzając informacje o kobiecie.
W tym czasie Sigrun stała z boku i przyglądała się całej scenie.
| Kolejność odpisów: Rycerze Walpurgii: 24h, Justine 24h.
Na przesłuchanie macie maksymalnie 4 tury - ilość może się zmniejszyć, jeśli rycerze Zakonu zdążą dotrzeć do Justine przed Waszym końcem.
Zasady związane z Veritaserum - Justine ma obowiązek odpowiedzieć na pierwsze zadane podczas danej tury pytanie. Jedno, ale obszernie, wyczerpująco i zgodnie z prawdą. Wszystkie kolejne pytania może zignorować. W razie wątpliwości proszę o kontakt.
Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.
(Drew w twoim ekwipunku nie ma noża jbc)
Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Od kilku dni bardzo źle spała. Myślała nawet o tym, aby zwrócić się do Cassandry o eliksiry, które pomogłyby się jej wyspać, odłożyła to jednak w czasie. Miała nadzieję, że prędko skończą z Tonks, że wyrwą z niej wszystko, co będą mogli i nie będzie już konieczności, aby odwiedzać to okropne miejsce przywodzące na myśl wspomnienia z jednej najgorszych nocy jakie przyszło jej przeżyć.
Veritaserum rozwiąże sprawę, myślał, jeśli tylko będzie mogła gadać. Ostatnie trzy dni czekała na wieści z Tower, poddenerwowana i napięta, wszystko to bowiem trwało zdecydowanie zbyt długo. Tonks tkwiła już w Azkabanie tydzień, a oni niewiele się dowiedzieli. Jeszcze chwila i postrada zmysły. Jeszcze kilka dni. Im wystarczało te kilkanaście minut, aby poczuć się nieswojo. Ciągła bliskość dementorów bez żadnej możliwości obrony, przy takim osłabieniu, musiała działać na człowieka mocno destrukcyjnie. To zastępowało tortury, jakie mogły zadać ich zaklęcia, przynajmniej na razie.
Martwiło ją, że mieli tak mało czasu, Tonks zaś mówiła z trudem i powoli, ale jednak mówiła. Macnair zdecydował się zadać pytanie o niejaką Margaux Vance i Sigrun skupiła uwagę na Justine oczekując odpowiedzi.
Nie mogła milczeć, nie mogła ich okłamać, musiała, pod wpływem eliksiru powiedzieć wszystko, co o Vance wiedziała. Skoro powtarzała jej imię i nazwisko w takiej chwili, Rookwood sądziła, że to ktoś bardziej istotny, Odpowiedź Tonks o tej kobiecie była mniej niż bezwartościowa. Nie dowiedzieli się niczego z czego mogli zrobić użytek. Spojrzała ostro na Macnaira, zawiedziona i zła, że uczepił się tego nazwiska, które jak widać nie miało znaczenia. Vance była jej przyjaciółka, dlatego przywoływała to nazwisko we śnie. Należało zapytać o rzeczy istotne.
A to, o czym myślała ciągle i co nie dawało Sigrun spokoju, to pergamin, na którym jawiło się położenie Justine Tonks. Macnair nałożył na nią bardzo silną klątwę, a szlama jednak znikała w Zakazanym Lesie. Po prostu jakby zniknęła z powierzchni ziemi. Musiała dowiedzieć się jaka magia się za tym kryła, musiała być bowiem silna i ważna - a co dla szlamy w tym momencie mogło być istotniejszego niż ten cały Zakon Feniksa, skoro dla niego zdecydowała się na samobójczą misję?
- Co związanego z Zakonem Feniksa znajduje się w Zakazanym Lesie? - spytała stanowczo, wracając spojrzeniem do twarzy Justine. Co tam ukrywasz, Tonks?
Veritaserum rozwiąże sprawę, myślał, jeśli tylko będzie mogła gadać. Ostatnie trzy dni czekała na wieści z Tower, poddenerwowana i napięta, wszystko to bowiem trwało zdecydowanie zbyt długo. Tonks tkwiła już w Azkabanie tydzień, a oni niewiele się dowiedzieli. Jeszcze chwila i postrada zmysły. Jeszcze kilka dni. Im wystarczało te kilkanaście minut, aby poczuć się nieswojo. Ciągła bliskość dementorów bez żadnej możliwości obrony, przy takim osłabieniu, musiała działać na człowieka mocno destrukcyjnie. To zastępowało tortury, jakie mogły zadać ich zaklęcia, przynajmniej na razie.
Martwiło ją, że mieli tak mało czasu, Tonks zaś mówiła z trudem i powoli, ale jednak mówiła. Macnair zdecydował się zadać pytanie o niejaką Margaux Vance i Sigrun skupiła uwagę na Justine oczekując odpowiedzi.
Nie mogła milczeć, nie mogła ich okłamać, musiała, pod wpływem eliksiru powiedzieć wszystko, co o Vance wiedziała. Skoro powtarzała jej imię i nazwisko w takiej chwili, Rookwood sądziła, że to ktoś bardziej istotny, Odpowiedź Tonks o tej kobiecie była mniej niż bezwartościowa. Nie dowiedzieli się niczego z czego mogli zrobić użytek. Spojrzała ostro na Macnaira, zawiedziona i zła, że uczepił się tego nazwiska, które jak widać nie miało znaczenia. Vance była jej przyjaciółka, dlatego przywoływała to nazwisko we śnie. Należało zapytać o rzeczy istotne.
A to, o czym myślała ciągle i co nie dawało Sigrun spokoju, to pergamin, na którym jawiło się położenie Justine Tonks. Macnair nałożył na nią bardzo silną klątwę, a szlama jednak znikała w Zakazanym Lesie. Po prostu jakby zniknęła z powierzchni ziemi. Musiała dowiedzieć się jaka magia się za tym kryła, musiała być bowiem silna i ważna - a co dla szlamy w tym momencie mogło być istotniejszego niż ten cały Zakon Feniksa, skoro dla niego zdecydowała się na samobójczą misję?
- Co związanego z Zakonem Feniksa znajduje się w Zakazanym Lesie? - spytała stanowczo, wracając spojrzeniem do twarzy Justine. Co tam ukrywasz, Tonks?
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Wpatrywał się w Tonks zdając sobie sprawę, że zadane pytanie było dość ogólne i być może nie przyniesie żadnego przełomu, ale intuicja podpowiadała mu, iż nie było przez nią wspomniane przypadkowo. Wcześniej nie spotkali się ze wzmianką o tej kobiecie, nie mówiła też o niej Lucinda, kiedy podał jej eliksir zamiast alkoholu, więc istniała spora szansa na to, że była nową osobą w ich szeregach. Kto wie, może ukrywała się w Londynie i pomagała Zakonowi wprowadzać ludzi tudzież organizować nielegalne papiery? Istniało wiele możliwości, nie wyobrażał sobie pozostawić takiej informacji bez żadnego potwierdzenia.
Wygiął wargi w kpiącym wyrazie i pokiwał nieznacznie głową, kiedy potwierdziła jego przypuszczenia. Była członkiem wrogiej organizacji, pracowała w Ministerstwie Magii, pozostawała dla Rycerzy anonimowa i czuł, że wspomnienie jej mogło mieć związek z wydarzeniami na placu. Czyżby to ona pomagała jej z ukrycia? Utorowała drogę ewentualnej ucieczki – która finalnie nie doszła do skutku – i Justine obawiała się, że do niej dotrą, dlatego nie dawało jej to spokoju? Było w końcu wiele osób, o jakie mogła drżeć, a mimo to myślała właśnie o niej. Zamierzał ciągnąć dalej ten temat ignorując przy tym wzrok Sigrun, z którą najwyraźniej musieli sobie pewne rzeczy wyjaśnić po wyjściu z Azkabanu. Być może coś wpadło jej do oka. Nie zabrał jej tutaj po to, aby podważała decyzje, jakie powinna respektować.
Nim zdążył ubrać w słowa pytanie, które nasunęło mu się jako kolejne, Sigrun spytała o Zakazany Las. Dzięki klątwie i pergaminowi wiedzieli, że zdawało jej się znikać w tamtym obszarze i pozostawać wtem nieuchwytną nawet dla potężnej magii. Ciekaw był jej odpowiedzi, zastanawiał się co mogła tam ukrywać, choć zdecydowanie bardziej zależało mu na wyłapaniu wszystkich szczurów w Londynie.
Wygiął wargi w kpiącym wyrazie i pokiwał nieznacznie głową, kiedy potwierdziła jego przypuszczenia. Była członkiem wrogiej organizacji, pracowała w Ministerstwie Magii, pozostawała dla Rycerzy anonimowa i czuł, że wspomnienie jej mogło mieć związek z wydarzeniami na placu. Czyżby to ona pomagała jej z ukrycia? Utorowała drogę ewentualnej ucieczki – która finalnie nie doszła do skutku – i Justine obawiała się, że do niej dotrą, dlatego nie dawało jej to spokoju? Było w końcu wiele osób, o jakie mogła drżeć, a mimo to myślała właśnie o niej. Zamierzał ciągnąć dalej ten temat ignorując przy tym wzrok Sigrun, z którą najwyraźniej musieli sobie pewne rzeczy wyjaśnić po wyjściu z Azkabanu. Być może coś wpadło jej do oka. Nie zabrał jej tutaj po to, aby podważała decyzje, jakie powinna respektować.
Nim zdążył ubrać w słowa pytanie, które nasunęło mu się jako kolejne, Sigrun spytała o Zakazany Las. Dzięki klątwie i pergaminowi wiedzieli, że zdawało jej się znikać w tamtym obszarze i pozostawać wtem nieuchwytną nawet dla potężnej magii. Ciekaw był jej odpowiedzi, zastanawiał się co mogła tam ukrywać, choć zdecydowanie bardziej zależało mu na wyłapaniu wszystkich szczurów w Londynie.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Azkaban był inny. W panoptikonie trudno było zorientować się w porze dnia. Właściwie w mijającym czasie też. Nie miała pojęcia, jak wiele dni, minut, godzin spędziła już w tym zimnym, ponurym miejscu. Kiedy łapała się przytomności, kiedy wracała jej jasność umysłu była w stanie wydedukować, że mniej niż miesiąc. Świadczył o tym też kawałek martwych tkanek, które zwisały z jej ust. Traciła wiarę, traciła siłę, traciła trzeźwy umysł. Wariowała, oddawała się szaleństwu. Widziała śmierć. Tak wiele śmierci, która była jej winą. Jej, tylko jej. Ona była sprawcą. Trzymana wysoko głowa, spełniająca wiążące ją polecenie nie chciała opaść, choć sama tego pragnęła. Trwała w zawieszeniu. Kiedy traciła przytomność znów obserwując okrutne obrazy malowane krwią jej przyjaciół. Była winna. I ta świadomość była najgorsza. Że Murphy… że Murphy miał rację. Tłukły się w niej dwa bieguny. Ciążąca, gorzka świadomość, że odpowiadała za wszystko. I niezłomna wola walki, dalszego trwania, próbowania mimo, że właściwie Zakonu już nie było. Zakon już nie istniał. Dlaczego więc istniała nadal ona? To pytanie niezmiennie przesuwało się w jej głowie. Powracało niczym natrętna mucha. Myśl, od której nie umiała się uwolnić. Śmierć, śmierć byłaby w stanie przynieść jej ulgę. Ale nie sądziła, że ją otrzyma. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie tutaj. Będzie musiała żyć w tym chłodnym, obskurny, ponurym miejscu. Żyć, trwać, ze świadomością że była wszystkiemu winna. To miała być jej największa kara. Największa pokuta. Największy koszmar, dziejący się na jej własnych oczach. Znów traciła wszystko, co było ważne. Znów zostawała tego pozbawiona. Kiedy tylko zaczynała mocniej wierzyć. Kiedy tylko pozwalała sobie czuć.
Była zepsuta. Wadliwa. Przeklęta. Teraz była tego pewna jeszcze bardziej, niźli kiedykolwiek wcześniej. Wierzyła w to już wcześniej. Teraz wierzyła w to już z całego serca. To nie był wymysł, to nie były mrzonki, to była prawda. Jedna, właściwa, nieomylna prawda. Nie istniało inne wyjaśnienie. Była przeklęta. Przeklęta od zawsze.
Praktycznie nie zwracała uwagi na otoczenie, zatopiona we własnych marach, własnym świecie, własnych wizjach. Spojrzenie nieobecnie trwało pod przymkniętymi powiekami, lub wpatrywało się pusto przed siebie.
Nie było już nic.
Przyjmowała pokarm, wypiła wodę, bo zmuszał ją do tego rozkaz. Ale to nie miało sensu. Nie miało żadnego sensu dalsze funkcjonowanie. Po nich przyjdą następni. Ta jedna myśl, jedne słowa nadal tliła się w sercu. Przyjdą następni. Wierzyła w to całym sercem, mimo, że nie wierzyła już w siebie. Nadzieja, może rzeczywiście ta umierała jako ostatnia. Bo tutaj…
...nie było już nic.
Uderzenie wybiło ją z własnych myśli. Złość rozlała się w niej całej na widok parszywca, który stał przed nią. Nie znosiła go. Nienawidziła.
Zabić, chciała go zabić. I gdyby nie palący, niewygodny rozkaz rzuciłaby się, by chociaż spróbować rozłupać mu tchawicę zębami. Był winien. Tak samo winien jak ona. Ale nie była w stanie mu się przeciwstawić. Bezsilna. Zbyt słaba. Niedostateczna.
Ponownie.
Płyn przemknął przez jej gardło, choć umysł próbował się wzbraniać, ciało nie chciało zareagować. Trwając w narzuconym przykazaniu. Jej oczy zaszkliły się. Nie chciała. Nie mogła. Nie…
A jednak usta, mimo sprzeciwu duszy, mimo zakazu umysłu otwierały się. Nie było już nic. Nie było już nic poza Margie. Poza Margie, która nadal chciała pomagać. Która chciała wziąć się za to, czego nie zdołali zrobić w Oazie. Mówiła. Z trudem, wkładając w to siły z każdym słowem nienawidząc siebie coraz mocniej. Coraz bardziej. Mówiła, nie będą w stanie przestać. Mówiła, nie potrafiąc przeciwstawić się sile magii, która nad nią zawładnęła.
Była bezsilna. Czy kiedykolwiek przestała być?
Łzy pociekły po jej policzkach. Była winna. Miała krew na swoich dłoniach. Krew swoich przyjaciół. Krew mężczyzny, którego mogłaby kiedyś pokochać. A teraz, miała mieć na dłoniach krew najczystszej duszy, jaka chodziła po tym brudnym świecie. Nie była gwardzistą, nie była dobra, była potworem. Potworem najgorszego sortu. Jednym z tych, którzy nie przyznają się do swojej własnej natury, grzebią ją głęboko i dokładnie próbując skryć ją zarówno przed światem, jak i samą sobą. Jej pierś unosiła się w wysiłku w górę i dół. Cały przełyk promieniował bólem. Ale największy. Najtrudniejszy ciężar tłukł się w jej sercu. Obijał boleśnie, okrutnie przypominając o tym, że nadal żyła, mimo że wolałaby umrzeć.
Mogła tylko próbować walczyć z tym, co pętało jej umysł. Zmuszało do tego, czego nie chciała. Próbować. Walczyć. Nadal, niezmiennie. Tylko tyle mogła.
rzucam na przełamanie
| witam, dzień dobry, kłaniam się nisko.
Proszę grzecznie o ponownie rozpatrzenie/skonsultowanie/przegadanie dziejących się w tym momencie w tym wątku rzeczy i tak:
1. jako że post powyżej jest pytaniem o informacje ważne dla Zakonu, chciałabym prosić o:
- wstrzymanie/anulowanie wątku. Powodem tego jest fakt, że całość działań których podjęli się Rycerze po skończonym przesłuchaniu przy użyciu legilimecji opiera się na wiedzy posiadanej przez graczy, nie zaś fabularnie przez postać.
Zarówno Drew, jak i Sigrun w wątku datowanym na 28 sierpnia w pierwszych postach odnoszą się do tego, że niezbędne jest dokonanie przeszczepu i próba kolejnego przesłuchania, motywując to faktem, że Rain nie zdobyła wielu informacji - jednocześnie, nie posiadając tej wiedzy fabularnie. Ostatni post, który napisała Rain dotyczący tej sytuacji to post na przesłuchaniu z jej udziałem. Wydaje mi się, że posiadanie tych informacji fabularnie, jest dość istotne w przypadku, kiedy rozchodzi się o organizacje.
- lub kontynuowanie go z wyłączeniem możliwości zapytań dotyczących Oazy - te informacje próbowała wydobyć Rain, a co za tym idzie również tych, dotyczących sposobu dostania się do niej
2. dodatkowo, proszę żeby Mistrz Gry określił (zarówno na potrzeby tego wątku jak i wszystkich innych tych które się działy i które dziać się będą
- wiedzę Sigrun dotyczącą Zakazanego Lasu - nigdzie nie zostało powiedziane, że Tonks znika właśnie w Zakazanym lesie, a jak i powyżej, dostęp do mapy na której owe znikanie można było zobaczyć posiada Drew co zostało określone tutaj, nie widziałam fabularnych rozgrywek w których ta informacja jest między graczami przekazywana, jeśli się orientuję mapę nadal posiada Drew i jeśli już - w mojej opinii - pytania w tym temacie mógłby zadawać najwyżej on (oczywiście, mogłam coś przegapić)
- dodatkowo jak jesteśmy już przy temacie, proszę o sprostowanie informacji, które Sigrun przekazała na spotkaniu Rycerzy, podając, że niejako była w owym Zakazanym Lesie i nic tam nie znalazła - nie odgrywając - jeśli się nie mylę - wcześniej żadnego wątku powiązanego z tematem.
3. jako kolejny argument na zablokowanie możliwości zadawania pytań/anulowania wątku/wstrzymania go chcę wysunąć mechaniczne działanie Imperio, pod którym obecnie jest Just
Imperius nie pozwala wydobyć z ofiary żadnej tajemnicy, którą poznała przed rzuceniem klątwy.
Jasne, Verita “zmusza ofiarę do odpowiadania zgodnie z prawdą na zadane pytania.” jednak jednocześnie, Justine nie powinna być w stanie zdradzić żadnej tajemnicy poznanej wcześniej, przez specyfikę klątwy. Jedyne więc w moim rozumowaniu, na co Just może odpowiedzieć, to pytanie które nie są faktyczną tajemnicą.
Tymsamym pozwalam sobie wstrzymać się od odpowiedzi na zadane przez Sigrun pytanie, argumentując to tym, że jest to sekretem, a na zdradzenie takowych nie pozwala mi imperio, pod którym obecnie się znajduję. W przypadku mojej błędej dedukcji wierzę że MG przemówi moimi ustami <3
4. pomijając już te wszystkie technikalia, trochę uważam, że kolejne przesłuchanie dotyczące tego samego, jest zwyczajnie nie fair - jasne, rozumiem koncept tego, że jakby jestem zamknięta i mogą wpaść do mnie kiedy chcą - ale Rycerze niestety popełnili trochę błędów, które - szczęśliwie dla mnie - pozwoliły mi przebrnąć przez pierwszy wątek nie zdradzając największego z sekretów - nadmienię też, że przez 5 postów, właściwie stali, nie podejmując żadnej próby wzmocnienia Rain(felix, zaklęcia, cokolwiek). A sama legilimencja mogła zostać przeprowadzona w inny sposób (prawdopodobnie?)
do tego dochodzi fakt przeszczepu który w postach opisywany był jako zrobiony zwyczajnie nie za dobrze - nie uśpienie Justine która przeszkadzała, nie przycięcie języka - który teraz zwisa i powiewa, dawca wzięty z ulicy. Na sam przeszczep nie został wykonanyrzut kością, który mógłby odpowiadać za procentową szansę rzeczywistego jego przyjęcia.
Umówmy się, fakt nie mówienia “r” jest marną przeszkodą w rozszyfrowaniu informacji, które są przez gracza napisane. (wiem, bo siedziałam pół godziny z wywalonym językiem sprawdzając jak brzmią dane słowa).
W każdym razie, to tyle z tego o co proszę/czego nie wiem/ o co pytam.
Dziękuję, pozdrawiam,
Była zepsuta. Wadliwa. Przeklęta. Teraz była tego pewna jeszcze bardziej, niźli kiedykolwiek wcześniej. Wierzyła w to już wcześniej. Teraz wierzyła w to już z całego serca. To nie był wymysł, to nie były mrzonki, to była prawda. Jedna, właściwa, nieomylna prawda. Nie istniało inne wyjaśnienie. Była przeklęta. Przeklęta od zawsze.
Praktycznie nie zwracała uwagi na otoczenie, zatopiona we własnych marach, własnym świecie, własnych wizjach. Spojrzenie nieobecnie trwało pod przymkniętymi powiekami, lub wpatrywało się pusto przed siebie.
Nie było już nic.
Przyjmowała pokarm, wypiła wodę, bo zmuszał ją do tego rozkaz. Ale to nie miało sensu. Nie miało żadnego sensu dalsze funkcjonowanie. Po nich przyjdą następni. Ta jedna myśl, jedne słowa nadal tliła się w sercu. Przyjdą następni. Wierzyła w to całym sercem, mimo, że nie wierzyła już w siebie. Nadzieja, może rzeczywiście ta umierała jako ostatnia. Bo tutaj…
...nie było już nic.
Uderzenie wybiło ją z własnych myśli. Złość rozlała się w niej całej na widok parszywca, który stał przed nią. Nie znosiła go. Nienawidziła.
Zabić, chciała go zabić. I gdyby nie palący, niewygodny rozkaz rzuciłaby się, by chociaż spróbować rozłupać mu tchawicę zębami. Był winien. Tak samo winien jak ona. Ale nie była w stanie mu się przeciwstawić. Bezsilna. Zbyt słaba. Niedostateczna.
Ponownie.
Płyn przemknął przez jej gardło, choć umysł próbował się wzbraniać, ciało nie chciało zareagować. Trwając w narzuconym przykazaniu. Jej oczy zaszkliły się. Nie chciała. Nie mogła. Nie…
A jednak usta, mimo sprzeciwu duszy, mimo zakazu umysłu otwierały się. Nie było już nic. Nie było już nic poza Margie. Poza Margie, która nadal chciała pomagać. Która chciała wziąć się za to, czego nie zdołali zrobić w Oazie. Mówiła. Z trudem, wkładając w to siły z każdym słowem nienawidząc siebie coraz mocniej. Coraz bardziej. Mówiła, nie będą w stanie przestać. Mówiła, nie potrafiąc przeciwstawić się sile magii, która nad nią zawładnęła.
Była bezsilna. Czy kiedykolwiek przestała być?
Łzy pociekły po jej policzkach. Była winna. Miała krew na swoich dłoniach. Krew swoich przyjaciół. Krew mężczyzny, którego mogłaby kiedyś pokochać. A teraz, miała mieć na dłoniach krew najczystszej duszy, jaka chodziła po tym brudnym świecie. Nie była gwardzistą, nie była dobra, była potworem. Potworem najgorszego sortu. Jednym z tych, którzy nie przyznają się do swojej własnej natury, grzebią ją głęboko i dokładnie próbując skryć ją zarówno przed światem, jak i samą sobą. Jej pierś unosiła się w wysiłku w górę i dół. Cały przełyk promieniował bólem. Ale największy. Najtrudniejszy ciężar tłukł się w jej sercu. Obijał boleśnie, okrutnie przypominając o tym, że nadal żyła, mimo że wolałaby umrzeć.
Mogła tylko próbować walczyć z tym, co pętało jej umysł. Zmuszało do tego, czego nie chciała. Próbować. Walczyć. Nadal, niezmiennie. Tylko tyle mogła.
rzucam na przełamanie
| witam, dzień dobry, kłaniam się nisko.
Proszę grzecznie o ponownie rozpatrzenie/skonsultowanie/przegadanie dziejących się w tym momencie w tym wątku rzeczy i tak:
1. jako że post powyżej jest pytaniem o informacje ważne dla Zakonu, chciałabym prosić o:
- wstrzymanie/anulowanie wątku. Powodem tego jest fakt, że całość działań których podjęli się Rycerze po skończonym przesłuchaniu przy użyciu legilimecji opiera się na wiedzy posiadanej przez graczy, nie zaś fabularnie przez postać.
Zarówno Drew, jak i Sigrun w wątku datowanym na 28 sierpnia w pierwszych postach odnoszą się do tego, że niezbędne jest dokonanie przeszczepu i próba kolejnego przesłuchania, motywując to faktem, że Rain nie zdobyła wielu informacji - jednocześnie, nie posiadając tej wiedzy fabularnie. Ostatni post, który napisała Rain dotyczący tej sytuacji to post na przesłuchaniu z jej udziałem. Wydaje mi się, że posiadanie tych informacji fabularnie, jest dość istotne w przypadku, kiedy rozchodzi się o organizacje.
- lub kontynuowanie go z wyłączeniem możliwości zapytań dotyczących Oazy - te informacje próbowała wydobyć Rain, a co za tym idzie również tych, dotyczących sposobu dostania się do niej
2. dodatkowo, proszę żeby Mistrz Gry określił (zarówno na potrzeby tego wątku jak i wszystkich innych tych które się działy i które dziać się będą
- wiedzę Sigrun dotyczącą Zakazanego Lasu - nigdzie nie zostało powiedziane, że Tonks znika właśnie w Zakazanym lesie, a jak i powyżej, dostęp do mapy na której owe znikanie można było zobaczyć posiada Drew co zostało określone tutaj, nie widziałam fabularnych rozgrywek w których ta informacja jest między graczami przekazywana, jeśli się orientuję mapę nadal posiada Drew i jeśli już - w mojej opinii - pytania w tym temacie mógłby zadawać najwyżej on (oczywiście, mogłam coś przegapić)
- dodatkowo jak jesteśmy już przy temacie, proszę o sprostowanie informacji, które Sigrun przekazała na spotkaniu Rycerzy, podając, że niejako była w owym Zakazanym Lesie i nic tam nie znalazła - nie odgrywając - jeśli się nie mylę - wcześniej żadnego wątku powiązanego z tematem.
3. jako kolejny argument na zablokowanie możliwości zadawania pytań/anulowania wątku/wstrzymania go chcę wysunąć mechaniczne działanie Imperio, pod którym obecnie jest Just
Imperius nie pozwala wydobyć z ofiary żadnej tajemnicy, którą poznała przed rzuceniem klątwy.
Jasne, Verita “zmusza ofiarę do odpowiadania zgodnie z prawdą na zadane pytania.” jednak jednocześnie, Justine nie powinna być w stanie zdradzić żadnej tajemnicy poznanej wcześniej, przez specyfikę klątwy. Jedyne więc w moim rozumowaniu, na co Just może odpowiedzieć, to pytanie które nie są faktyczną tajemnicą.
Tymsamym pozwalam sobie wstrzymać się od odpowiedzi na zadane przez Sigrun pytanie, argumentując to tym, że jest to sekretem, a na zdradzenie takowych nie pozwala mi imperio, pod którym obecnie się znajduję. W przypadku mojej błędej dedukcji wierzę że MG przemówi moimi ustami <3
4. pomijając już te wszystkie technikalia, trochę uważam, że kolejne przesłuchanie dotyczące tego samego, jest zwyczajnie nie fair - jasne, rozumiem koncept tego, że jakby jestem zamknięta i mogą wpaść do mnie kiedy chcą - ale Rycerze niestety popełnili trochę błędów, które - szczęśliwie dla mnie - pozwoliły mi przebrnąć przez pierwszy wątek nie zdradzając największego z sekretów - nadmienię też, że przez 5 postów, właściwie stali, nie podejmując żadnej próby wzmocnienia Rain(felix, zaklęcia, cokolwiek). A sama legilimencja mogła zostać przeprowadzona w inny sposób (prawdopodobnie?)
do tego dochodzi fakt przeszczepu który w postach opisywany był jako zrobiony zwyczajnie nie za dobrze - nie uśpienie Justine która przeszkadzała, nie przycięcie języka - który teraz zwisa i powiewa, dawca wzięty z ulicy. Na sam przeszczep nie został wykonanyrzut kością, który mógłby odpowiadać za procentową szansę rzeczywistego jego przyjęcia.
Umówmy się, fakt nie mówienia “r” jest marną przeszkodą w rozszyfrowaniu informacji, które są przez gracza napisane. (wiem, bo siedziałam pół godziny z wywalonym językiem sprawdzając jak brzmią dane słowa).
W każdym razie, to tyle z tego o co proszę/czego nie wiem/ o co pytam.
Dziękuję, pozdrawiam,
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Rycerze doskonale zdawali sobie sprawę, że czas nie był ich sprzymierzeńcem. W takim miejscu, jak to każda minuta, a co dopiero godzina wpływała na samopoczucie. Mogli nie wiedzieć, że Tonks jest pod stałą opieką medyka, który utrzymywał ją we względnym stanie — czy było to łaską, czy torturą, wiedziała wyłącznie Tonks.
Sigrun posłała starszemu rangą Śmierciożerczy ostre spojrzenie, niezadowolona z uzyskanych informacji, z których wynikało, że Justine Tonks z jakiegoś tylko jej znanego powodu wypowiadała przez sen imię i nazwisko Zakonniczki, o której nigdy dotąd nie słyszeli. Mapa, która powstała po nałożeniu klątwy Tropiciela nie odkrywała wcale wszystkich tajemnic, co słusznie dziwiło zaangażowanych w sprawę Rycerzy. Rookwood zdecydowała się zadać pytanie dotyczące palącej ją sprawy. Drew cierpliwie czekał na odpowiedź Gwardzistki
Co związanego z Zakonem Feniksa znajduje się w Zakazanym Lesie?
Justine, będąca pod wpływem serum prawdy musiała odpowiedzieć na pytanie szczerze, bez krętactw. Choć próbowała jednocześnie przeciwstawić się rozkazom, zakazującym jej ni odgryzanie języka, nie ruszanie się i nie przeszkadzanie, nie była w stanie tego uczynić. Była za słaba by to zrobić, zmęczona, wycieńczona. Jej umysł, który w najtrudniejszych sytuacjach nie zawodził, mógł jedynie walczyć z ponurą aurą i paskudną obecnością czyhających wokół dementorów.
Może nie była do końca świadoma tego, jak z jej ust popłynęły słowa, będące jedyną słuszną odpowiedzią na zadane przez Śmiercioxżerczynię pytanie.
— W sakazanym lesie znajduje się poltal do Oazy Halolda Longbottoma.— Mówiło jej się ciężko, mówienie sprawiało jej dyskomfort i ból, leczące się samoistnie gardło czasem piekło ją od przełykanej śliny.
| Justine, Mistrz Gry nie wyraża zgody na wstrzymanie ani anulowanie wątku z powodu poruszenia ważnych dla jednej z organizacji informacji — Justine, biorąc udział w wydarzeniu prywatnym z udziałem Rycerzy Walpurgii wiedziała o możliwych konsekwencjach swoich działań, tak samo jak ma to miejsce podczas eventów, misji pobocznych, czy pojedynków.
Ocena nadużyć związanych z wiedzą graczy zamiast postaci należy do Mistrza Gry. Uzyskane przez Rain informacje podczas legilimencji nie pojawiają się w aktualnie toczonym wątku i nie ma to żadnego związku z pytaniem.
Mistrz Gry nie wyraża zgody także na ograniczenie swobody postaci przesłuchujących i uniemożliwienie im zadawania pytań, na które pragną uzyskać odpowiedzi. Całe przesłuchanie toczy się zgodnie z mechaniką i jest nadzorowane od początku do końca. Fakt, że podobne informacje próbowała uzyskać Rain nie mają nic do rzeczy. Nie uzyskała ich, a uzasadnienie zostało podane w poście.
Podczas wątku z nałożeniem klątwy tropiciela Mistrz Gry określił wiedzę posiadaną przez Drew. Tą wiedzą mógł podzielić się z każdym, jeśli wyraził taką chęć i mógł założyć, że osoby współtowarzyszące również ją posiadają i za zgodą MG nie musiał robić tego fabularnie — tą wiedzą Sigrun podzieliła się fabularnie już podczas spotkania Rycerzy Walpurgii, co wtedy nie wywołało protestu. Ponieważ Justine przebywa w Oazie, musi przebywać również w Zakazanym Lesie, co jest widoczne na stworzonej mapie. Postaci są w stanie samodzielnie ocenić, że skoro tak silna i dobrze nałożona klątwa nie działa, jak należy, musi to być wynikiem działania innej, jeszcze potężniejszej magii — ta kwestia została Ci już wyjaśniona co najmniej dwukrotnie, w razie dalszych wątpliwości zapraszam do rozmowy prywatnej.
Justine znajduje się pod Imperiusem, zgodnie z którym musi wykonywać wszystkie polecenia osoby, z którą jest niewybaczalną klątwą związana. Klątwa Imperiusa nie może zdradzać sekretów, które zostały poznane przed jej rzuceniem — i nie zdradza, Tonks nie została zaklęciem zmuszona do ich wyjawienia. Justine za to znajduje się pod wpływem działania Veritaserum, które zmusza do mówienia prawdy i tylko prawdy i na tej podstawie Justine jest zobligowana do odpowiadania na pytania — ta kwestia została wyjaśniona już na początku tej rozgrywki wraz z mechanicznymi informacjami dotyczącymi samego przesłuchania i też nie budziło to niczyich wątpliwości, co potwierdza fakt, że w pierwszej kolejce przystąpiłaś do odpowiadania na pytanie.
W związku z powyższym Mistrz Gry odpowiedział w imieniu Justine. Celowe działanie na zwłokę jest nie w porządku wobec graczy.
Wszystkie postaci mają prawo angażować się w fabułę jednakowo i Mistrzowie Gry zawsze dopełnią wszelakich starań do tego, by wspomóc ich obiektywną oceną i umożliwić im interwencje, działania i praktyki wpływające na świat fabularny, niezależnie od tego czyjej organizacji dotyczą. Osoby pełniące role Mistrzów Gry nierzadko rezygnują z własnych, prywatnych rozgrywek, aby umożliwić graczom spełnianie się, kiedy tylko jest na to szansa i branie udział w podobnych wydarzeniach. Nie ma w tych działaniach niczego, co mogłoby być uznane za niewłaściwe. i nie fair. Twoja postać wzięła udział w wydarzeniu organizowanym przez Rycerzy Walpurgii dobrowolnie, świadomie, a to co się tu odbywa aktualnie to konsekwencje. Ocena skuteczności działań przeciwnej organizacji należy do Mistrza Gry, a swoją prywatną opinię powinnaś zachować dla siebie. Uważam, że prezentowanie jej w podobny sposób jest niewłaściwe, a wytykanie Mistrzowi Gry faktu, że na prośbę graczy podejmuje się arbitrażu wątku z Twoim udziałem jest niegrzeczne, tym bardziej, że ustanowione zasady od samego początku ograniczają możliwości drugiej strony tak, by nie doszło do żadnych nadużyć względem Ciebie.
Jeżeli masz zastrzeżenia do Mistrza Gry zawsze możesz zgłosić problem do Administracji forum.
Sigrun posłała starszemu rangą Śmierciożerczy ostre spojrzenie, niezadowolona z uzyskanych informacji, z których wynikało, że Justine Tonks z jakiegoś tylko jej znanego powodu wypowiadała przez sen imię i nazwisko Zakonniczki, o której nigdy dotąd nie słyszeli. Mapa, która powstała po nałożeniu klątwy Tropiciela nie odkrywała wcale wszystkich tajemnic, co słusznie dziwiło zaangażowanych w sprawę Rycerzy. Rookwood zdecydowała się zadać pytanie dotyczące palącej ją sprawy. Drew cierpliwie czekał na odpowiedź Gwardzistki
Co związanego z Zakonem Feniksa znajduje się w Zakazanym Lesie?
Justine, będąca pod wpływem serum prawdy musiała odpowiedzieć na pytanie szczerze, bez krętactw. Choć próbowała jednocześnie przeciwstawić się rozkazom, zakazującym jej ni odgryzanie języka, nie ruszanie się i nie przeszkadzanie, nie była w stanie tego uczynić. Była za słaba by to zrobić, zmęczona, wycieńczona. Jej umysł, który w najtrudniejszych sytuacjach nie zawodził, mógł jedynie walczyć z ponurą aurą i paskudną obecnością czyhających wokół dementorów.
Może nie była do końca świadoma tego, jak z jej ust popłynęły słowa, będące jedyną słuszną odpowiedzią na zadane przez Śmiercioxżerczynię pytanie.
— W sakazanym lesie znajduje się poltal do Oazy Halolda Longbottoma.— Mówiło jej się ciężko, mówienie sprawiało jej dyskomfort i ból, leczące się samoistnie gardło czasem piekło ją od przełykanej śliny.
| Justine, Mistrz Gry nie wyraża zgody na wstrzymanie ani anulowanie wątku z powodu poruszenia ważnych dla jednej z organizacji informacji — Justine, biorąc udział w wydarzeniu prywatnym z udziałem Rycerzy Walpurgii wiedziała o możliwych konsekwencjach swoich działań, tak samo jak ma to miejsce podczas eventów, misji pobocznych, czy pojedynków.
Ocena nadużyć związanych z wiedzą graczy zamiast postaci należy do Mistrza Gry. Uzyskane przez Rain informacje podczas legilimencji nie pojawiają się w aktualnie toczonym wątku i nie ma to żadnego związku z pytaniem.
Mistrz Gry nie wyraża zgody także na ograniczenie swobody postaci przesłuchujących i uniemożliwienie im zadawania pytań, na które pragną uzyskać odpowiedzi. Całe przesłuchanie toczy się zgodnie z mechaniką i jest nadzorowane od początku do końca. Fakt, że podobne informacje próbowała uzyskać Rain nie mają nic do rzeczy. Nie uzyskała ich, a uzasadnienie zostało podane w poście.
Podczas wątku z nałożeniem klątwy tropiciela Mistrz Gry określił wiedzę posiadaną przez Drew. Tą wiedzą mógł podzielić się z każdym, jeśli wyraził taką chęć i mógł założyć, że osoby współtowarzyszące również ją posiadają i za zgodą MG nie musiał robić tego fabularnie — tą wiedzą Sigrun podzieliła się fabularnie już podczas spotkania Rycerzy Walpurgii, co wtedy nie wywołało protestu. Ponieważ Justine przebywa w Oazie, musi przebywać również w Zakazanym Lesie, co jest widoczne na stworzonej mapie. Postaci są w stanie samodzielnie ocenić, że skoro tak silna i dobrze nałożona klątwa nie działa, jak należy, musi to być wynikiem działania innej, jeszcze potężniejszej magii — ta kwestia została Ci już wyjaśniona co najmniej dwukrotnie, w razie dalszych wątpliwości zapraszam do rozmowy prywatnej.
Justine znajduje się pod Imperiusem, zgodnie z którym musi wykonywać wszystkie polecenia osoby, z którą jest niewybaczalną klątwą związana. Klątwa Imperiusa nie może zdradzać sekretów, które zostały poznane przed jej rzuceniem — i nie zdradza, Tonks nie została zaklęciem zmuszona do ich wyjawienia. Justine za to znajduje się pod wpływem działania Veritaserum, które zmusza do mówienia prawdy i tylko prawdy i na tej podstawie Justine jest zobligowana do odpowiadania na pytania — ta kwestia została wyjaśniona już na początku tej rozgrywki wraz z mechanicznymi informacjami dotyczącymi samego przesłuchania i też nie budziło to niczyich wątpliwości, co potwierdza fakt, że w pierwszej kolejce przystąpiłaś do odpowiadania na pytanie.
W związku z powyższym Mistrz Gry odpowiedział w imieniu Justine. Celowe działanie na zwłokę jest nie w porządku wobec graczy.
Wszystkie postaci mają prawo angażować się w fabułę jednakowo i Mistrzowie Gry zawsze dopełnią wszelakich starań do tego, by wspomóc ich obiektywną oceną i umożliwić im interwencje, działania i praktyki wpływające na świat fabularny, niezależnie od tego czyjej organizacji dotyczą. Osoby pełniące role Mistrzów Gry nierzadko rezygnują z własnych, prywatnych rozgrywek, aby umożliwić graczom spełnianie się, kiedy tylko jest na to szansa i branie udział w podobnych wydarzeniach. Nie ma w tych działaniach niczego, co mogłoby być uznane za niewłaściwe. i nie fair. Twoja postać wzięła udział w wydarzeniu organizowanym przez Rycerzy Walpurgii dobrowolnie, świadomie, a to co się tu odbywa aktualnie to konsekwencje. Ocena skuteczności działań przeciwnej organizacji należy do Mistrza Gry, a swoją prywatną opinię powinnaś zachować dla siebie. Uważam, że prezentowanie jej w podobny sposób jest niewłaściwe, a wytykanie Mistrzowi Gry faktu, że na prośbę graczy podejmuje się arbitrażu wątku z Twoim udziałem jest niegrzeczne, tym bardziej, że ustanowione zasady od samego początku ograniczają możliwości drugiej strony tak, by nie doszło do żadnych nadużyć względem Ciebie.
Jeżeli masz zastrzeżenia do Mistrza Gry zawsze możesz zgłosić problem do Administracji forum.
Mierzył Tonks wzrokiem z wyjątkowym obrzydzeniem, którego nie mógł w sobie pohamować. Wyglądała żałośnie, a świadomość i widok wystającego języka, jaki nie należał nawet do niej, podwajał to wyjątkowo mało przyjemne doświadczenie. Długo milczała nim w końcu zdołała odpowiedzieć na zadane przez Sigrun pytanie i finalnie to co usłyszał sprawiło, że ściągnął brwi i wolno obrócił głowę w kierunku towarzyszki. Spojrzał na Rookwood z pytającym wyrazem twarzy, a kącik jego warg drgnął. Czyżby wspomniany portal prowadził do jego kryjówki? Nigdy wcześniej nie słyszał o żadnej oazie, ale wiedzieli, iż musiał mieć miejsce, w którym zaszył swój tłusty, promugolski zad skoro nikt do tej pory go nie odnalazł. Właściwie to od przełomu słuch po nim zaginął, jego nazwisko słyszane było tylko w rebelianckich kręgach, które dewastowały Londyn i próbowały obalić panujący rząd. Ponownie jego myśli skupiły się na portalu – być może tak nazywano jakiś świstoklik? Wiedział, że musieli wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji z tym związanych, jednakże skoro Sigrun rozpoczęła ten temat wolał jej go pozostawić i samemu przycisnąć kwestię wspomnianej zakonniczki. Jeśli rzeczywiście prowadziła działania na terenie miasta i pomogła Tonks w zamachu to musieli czym prędzej ją dopaść w celu ukrócenia parszywych działań. Kto wie czy nie planowali kolejnych? Może mieli po prostu szczęście, że złapali akurat ją, a na placu kręciło się jeszcze więcej zamaskowanych zbrodniarzy, którzy zbiegli tuż po feralnym – rzecz jasna dla nich – wydarzeniu? Przecież nie mogła być na tyle głupia, aby udać się tam sama i doprowadzić do nie mającej większego sensu ofensywy. Ktoś umożliwiał im wejście na teren miasta, jakiś parszywiec udostępniał tunele oraz zapewniał bezpieczne przejście – priorytetem było odnaleźć wszystkich mu podobnych i zmiażdżyć w pył. Londyńskie mury musiały zostać nienaruszone dla szlamu.
-Gdzie znajdę Margaux Vance?- spytał nie zamierzając zadawać jej kolejnej serii pytań odnośnie dziewczyny. Nie mieli na to czasu, a ponadto wolał udać się bezpośrednio do źródła i od niej wyciągnąć resztę informacji. Nie wierzył, że wszyscy mogli pochwalić się chartem ducha i odwagą równą Tonks – nie każdy wolał zginąć w imię sprawy, jak zdradzić jakiekolwiek fakty.
-Gdzie znajdę Margaux Vance?- spytał nie zamierzając zadawać jej kolejnej serii pytań odnośnie dziewczyny. Nie mieli na to czasu, a ponadto wolał udać się bezpośrednio do źródła i od niej wyciągnąć resztę informacji. Nie wierzył, że wszyscy mogli pochwalić się chartem ducha i odwagą równą Tonks – nie każdy wolał zginąć w imię sprawy, jak zdradzić jakiekolwiek fakty.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Płynące po policzkach łzy nie wprawiały Rookwood w zakłopotanie, nie znała przecież wyrzutów sumienia, taka reakcja nie robiła na niej żadnego wrażenia. Jedynie wprawiała w zastanowienie, czy łzy płynęły przez wymęczenie, ból, strach? A może przed dotknięcie czułej nuty? Vance była jej przyjaciółką, ale czy chodziło wyłącznie o to? Tonks to twarda sztuka, musieli to przyznać, opierała się ze wszystkich sił tak długo jak mogła, lecz nadszedł tego kres. Jak w przypadku każdego.
Nieobecność na pergaminie Drew, gdy przybywała do Zakazanego Lasu, nieustannie budziła w Sigrun zastanowienie, musiała więc o to zapytać. Przeczucie jej nie zwiodło. Długo czekała aż Tonks wreszcie otworzy usta, robiła się coraz bardziej niecierpliwa, a po jej wyseplenionych słowach o oazie Harolda Longbottoma znieruchomiała na moment i uchwyciła spojrzenie Macnaira. Kryła się za tym potężna magia, wiedzieli o tym, skoro brała górę nad jego silna klatwą - czy zatem wspomniana Oaza była kryjówką tego zdrajcy własnej krwi i przebrzydłego obrońcy szlam? Serce zabiło Sigrun szybciej i wróciła wzrokiem do wymęczonej twarzy Tonks, którą znaczyły ślady łez.
Na usta wiedźmy cisnęły się inny pytania. Musiała wiedzieć więcej. Znalezienie Harolda Longbottoma, zniszczenie Zakonu Feniksa i zduszenie rebelii było ich obowiązkiem. Tak jak i pilnowanie porządku w zdobytym Londynie. Macnair dalej drążył temat Vance, miał pierwszeństwo, był decyzyjny jako wyższy rangą Śmierciożerca, sama zachowała zatem milczenie, by Justine odpowiedziała na pytanie. Czuła jednocześnie coraz większe zimno, jakby dementorzy byli coraz bliżej, a może to jedynie złudzenie. Na pewno czaili się gdzieś tam.
Wzięła głębszy oddech, czekając aż Tonks odpowie i uchwyciła jeszcze raz spojrzenie Macnaira - chciała po nim o coś zapytać, zanim będą musieli opuścić nowy Azkaban, całe Tower. Myśli czarownicy krążyły nieustannie wokół wspomnianej przez Justine Tonks Oazy - to słowo kojarzyło jej się z miejscem na pustyni, gdzie można było znaleźć wodę i cień, ratunek podczas długiej wędrówki. Czy tym właśnie była? Ratunkiem i kryjówką?
Przeniosła ciężar z jednej nogi na drugą, obracając w palcach różdżkę.
Nieobecność na pergaminie Drew, gdy przybywała do Zakazanego Lasu, nieustannie budziła w Sigrun zastanowienie, musiała więc o to zapytać. Przeczucie jej nie zwiodło. Długo czekała aż Tonks wreszcie otworzy usta, robiła się coraz bardziej niecierpliwa, a po jej wyseplenionych słowach o oazie Harolda Longbottoma znieruchomiała na moment i uchwyciła spojrzenie Macnaira. Kryła się za tym potężna magia, wiedzieli o tym, skoro brała górę nad jego silna klatwą - czy zatem wspomniana Oaza była kryjówką tego zdrajcy własnej krwi i przebrzydłego obrońcy szlam? Serce zabiło Sigrun szybciej i wróciła wzrokiem do wymęczonej twarzy Tonks, którą znaczyły ślady łez.
Na usta wiedźmy cisnęły się inny pytania. Musiała wiedzieć więcej. Znalezienie Harolda Longbottoma, zniszczenie Zakonu Feniksa i zduszenie rebelii było ich obowiązkiem. Tak jak i pilnowanie porządku w zdobytym Londynie. Macnair dalej drążył temat Vance, miał pierwszeństwo, był decyzyjny jako wyższy rangą Śmierciożerca, sama zachowała zatem milczenie, by Justine odpowiedziała na pytanie. Czuła jednocześnie coraz większe zimno, jakby dementorzy byli coraz bliżej, a może to jedynie złudzenie. Na pewno czaili się gdzieś tam.
Wzięła głębszy oddech, czekając aż Tonks odpowie i uchwyciła jeszcze raz spojrzenie Macnaira - chciała po nim o coś zapytać, zanim będą musieli opuścić nowy Azkaban, całe Tower. Myśli czarownicy krążyły nieustannie wokół wspomnianej przez Justine Tonks Oazy - to słowo kojarzyło jej się z miejscem na pustyni, gdzie można było znaleźć wodę i cień, ratunek podczas długiej wędrówki. Czy tym właśnie była? Ratunkiem i kryjówką?
Przeniosła ciężar z jednej nogi na drugą, obracając w palcach różdżkę.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Mieszał jej się. Dzień z nocą i noc z dniem. Właściwie, te zatraciły dla niej jakiekolwiek znaczenie. Czas przestał być możliwy do rozróżnienia. Nie istniał. Tutaj trwała, nie wiedząc ile go już upłynęło. Jak długo, czy w ogóle cokolwiek. Nie miało to znaczenia. Tak samo jak to, że żadne jej działanie nie odnosiło sukcesu. Od momentu wejścia na plac, każda jedna próba zrobienia czegokolwiek kończyła się porażką. Może po prostu, zwyczajnie nią była. Niczym mniej i niczym więcej. Może lepiej byłoby, gdyby nie istniała w ogóle. Chciała umrzeć, zniknąć. Przestać cierpieć, rozumieć, odczuwać. Tylko tyle. Ale siła, którą wypracowała, której się nauczyła niezmiennie zmuszała ją do walki. Nawet kiedy umysł się poddawał, kiedy nie widział już wyjścia z tej beznadziejności, jej serce nadal podejmowało się walki. Niezmienne. Niezłomne. Wewnętrzna walka nie mająca końca. Sama ze sobą, z tym co obejmowała jej jaźń. Zatraciła wolność na tak wielu płaszczyznach, że obawiała się, że nie będzie wiedziała jak podnieść się ponownie. Pytanie zadane przez Drew sprawiło, że pokręciła głową. Prawie rozpaczliwie próbując powstrzymać słowa, których nie była w stanie powstrzymać.
- Sand Djems stret tzynaście pzez osiem. - opuściła głowę, czując jak pieką ją oczy. Nie powinna była nigdy wracać. Czy jeszcze cokolwiek zostało. Wszyscy byli martwi, poza Margie. Ale ją też zamierzali zabić, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Musiała… odzyskać kontrolę. Choć nie wiedziała jeszcze co zrobi dalej, kiedy to się stanie.
| próbuję przełamać imperiusza
- Sand Djems stret tzynaście pzez osiem. - opuściła głowę, czując jak pieką ją oczy. Nie powinna była nigdy wracać. Czy jeszcze cokolwiek zostało. Wszyscy byli martwi, poza Margie. Ale ją też zamierzali zabić, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Musiała… odzyskać kontrolę. Choć nie wiedziała jeszcze co zrobi dalej, kiedy to się stanie.
| próbuję przełamać imperiusza
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Odpowiedź Justine zdziwiła obu Śmierciożerców, ale wszystko wskazywało na to, że pomimo wątpliwości, coś zaczynało tworzyć się w ich głowach dzięki zdobytym informacjom od Gwardzistki. Macnair nie rezygnował z pytań o nieznaną Zakonniczkę. Kiedy padło pytanie o miejsce, w którym ją zastanie, pojmana buntowniczka odpowiedziała, wciąż nieustannie tocząc w sobie walkę. Nie dała rady pokonać klątwy, która na niej ciążyła, i która zmuszała ją do ciągłego stania, choć była już wykończona. Eliksir wciąż płynął w jej żyłach i zmuszał ją do wypowiadania słów, które chciała zachować dla siebie.
| Kolejność odpisów: Rycerze Walpurgii: 24h, Justine 24h.
Na przesłuchanie macie maksymalnie 2 tury - ilość może się zmniejszyć, jeśli rycerze Zakonu zdążą dotrzeć do Justine przed Waszym końcem.
Zasady związane z Veritaserum - Justine ma obowiązek odpowiedzieć na pierwsze zadane podczas danej tury pytanie. Jedno, ale obszernie, wyczerpująco i zgodnie z prawdą. Wszystkie kolejne pytania może zignorować. W razie wątpliwości proszę o kontakt.
Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.
Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
| Kolejność odpisów: Rycerze Walpurgii: 24h, Justine 24h.
Na przesłuchanie macie maksymalnie 2 tury - ilość może się zmniejszyć, jeśli rycerze Zakonu zdążą dotrzeć do Justine przed Waszym końcem.
Zasady związane z Veritaserum - Justine ma obowiązek odpowiedzieć na pierwsze zadane podczas danej tury pytanie. Jedno, ale obszernie, wyczerpująco i zgodnie z prawdą. Wszystkie kolejne pytania może zignorować. W razie wątpliwości proszę o kontakt.
Justine znajduje się pod działaniem klątwy imperiusa, ST przełamania: 123.
Żywotność Justine:
69/240 (kara: -50)
- cięte: język -51, podniebienie i gardło -20; rozbita głowa -20
- psychiczne -65
- wyziębienie -5
- tłuczone -10 nadgarstki
Usłyszawszy odpowiedź na pytanie Drew, o to, gdzie odnaleźć Margaux Vance, powtórzyła ten adres w myślach kilkukrotnie, aby dobrze go zapamiętać. Uchwyciła znów spojrzenie Śmierciożercy, by upewnić się, że może pytać dalej. Sama nie widziała potrzeby w drążeniu tematu Vance. Robiło się coraz zimniej i długo tu nie wytrzymają. Znacznie łatwiej będzie im przesłuchać wspomnianą przez Tonks czarownicę, bo to złożenie pięknej i dobrej pannie Vance nie podlegało żadnym wątpliwościom. Najlepiej, jeśli uczynią to jak najszybciej. Może nawet jeszcze dziś po wyjściu z Tower. Vance wszak mogła okazać się organizatorką podobnych akcji partyzanckich. Do nich zaś nie mogli dopuścić. W Londynie miał panować porządek. Doskonały porządek wprowadzony przez Czarnego Pana. Rebelia zostanie zduszona w zarodku - a kluczem do tego było zniszczenie Harolda Longbottoma i Zakonu Feniksa.
Spojrzała znów na Tonks.
- Jak dostać się do Oazy Harolda Longbottoma?
To wydało jej się Sigrun najważniejsze. Domyślali się już, że to, co tam ukrywano, chroniła potężna magia. Nie spodziewała się, żeby można było wejście znaleźć łatwo. W ogóle jak mogło to wyglądać, gdzie to się znajdowało? Pod ziemią? W stworzonej magia przestrzeni, jakby innym wymiarze, gdzie? Tysiące myśli przychodziło Rookwood do głowy. Czymkolwiek jednak Oaza była, to musieli ją znaleźć i zniszczyć. Cokolwiek tam ukrywali. Cokolwiek się tam znajdowało. Miało związek z Haroldem Longbottomem, więc musiało i z jego rebelią. Przebrzydły szlamolub.
Patrzyła na Tonks wyczekująco i niecierpliwie. Nie chodziło nawet o samo przebywanie w towarzystwie dementorów, bo była silną czarownicą, ale i działanie Veritaserum. Serum prawdy nie trwało zbyt długo, a więcej fiolek przy sobie nie mieli. To i tak cud, że Macnairowi udało się zachować fiolkę zdatną do użycia - na całe szczęście. Odkąd z Wielkiej Brytanii ulotnił się Valerij, zaś Quentin Burke jakby zapadł się pod ziemię musieli rozważnie korzystać z takich skarbów. Tym razem jednak jego użycie okazało się słuszne i przyniosło nieoczekiwanie ciekawe informacje.
Spojrzała znów na Tonks.
- Jak dostać się do Oazy Harolda Longbottoma?
To wydało jej się Sigrun najważniejsze. Domyślali się już, że to, co tam ukrywano, chroniła potężna magia. Nie spodziewała się, żeby można było wejście znaleźć łatwo. W ogóle jak mogło to wyglądać, gdzie to się znajdowało? Pod ziemią? W stworzonej magia przestrzeni, jakby innym wymiarze, gdzie? Tysiące myśli przychodziło Rookwood do głowy. Czymkolwiek jednak Oaza była, to musieli ją znaleźć i zniszczyć. Cokolwiek tam ukrywali. Cokolwiek się tam znajdowało. Miało związek z Haroldem Longbottomem, więc musiało i z jego rebelią. Przebrzydły szlamolub.
Patrzyła na Tonks wyczekująco i niecierpliwie. Nie chodziło nawet o samo przebywanie w towarzystwie dementorów, bo była silną czarownicą, ale i działanie Veritaserum. Serum prawdy nie trwało zbyt długo, a więcej fiolek przy sobie nie mieli. To i tak cud, że Macnairowi udało się zachować fiolkę zdatną do użycia - na całe szczęście. Odkąd z Wielkiej Brytanii ulotnił się Valerij, zaś Quentin Burke jakby zapadł się pod ziemię musieli rozważnie korzystać z takich skarbów. Tym razem jednak jego użycie okazało się słuszne i przyniosło nieoczekiwanie ciekawe informacje.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Uniósł kąciki ust, kiedy podała mu dokładny adres. Istniało ryzyko, że ukrywała się razem z resztą parszywych szczurów, jednakże wtem eliksir zmusiłby ją do ujawnienia tego miejsca. Zapamiętał jej personalia oraz sam adres wiedząc, że czym prędzej należało dziewczynę odnaleźć i wyciągnąć możliwie dużo informacji. Jeśli rzeczywiście odpowiadała za kolejne akcje rebelianckie to musieli ją zgładzić, a przynajmniej doprowadzić do wymierzenia sprawiedliwości.
W chwili, gdy Sigrun zadała pytanie posłał jej krótki, szelmowski uśmiech. Szykowało się naprawdę wiele pracy i szczerze liczył, że zaangażuje się w to większa liczba rycerzy. Nie byli w stanie się rozdwoić, a zdobyte tropy należało sprawdzić dosłownie z dnia na dzień. Wróg potrafił tuszować ślady jak nikt inny – o czym przekonał się wraz z Ramseyem, kiedy sprawdzali Hogsmeade – i z pewnością uczyni to, w chwili zorientowania się, że Tonks zniknęła. Upływające minuty nie działały na ich korzyść.
W chwili, gdy Sigrun zadała pytanie posłał jej krótki, szelmowski uśmiech. Szykowało się naprawdę wiele pracy i szczerze liczył, że zaangażuje się w to większa liczba rycerzy. Nie byli w stanie się rozdwoić, a zdobyte tropy należało sprawdzić dosłownie z dnia na dzień. Wróg potrafił tuszować ślady jak nikt inny – o czym przekonał się wraz z Ramseyem, kiedy sprawdzali Hogsmeade – i z pewnością uczyni to, w chwili zorientowania się, że Tonks zniknęła. Upływające minuty nie działały na ich korzyść.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Jak dostać się do Oazy Harolda Longbottoma? Zacisnęła wargi, pomimo przeszkadzającego jej języka. Nie mogła, nie chciała. Czy czas zwolnił, może właściwie stanął w miejscu? Nie była pewna, niczego nie była już pewna. Ale usta same układały się w odpowiedzi.
- Do ohoazy Halorda Lonhbotomma moszna dostać sje pzez potal w zahazanym lesie. - odpowiedziała na zadane pytanie. Walcząc, próbując uwolnić się z pętającego ją zaklęcia. Zawsze byli tacy mądrzy, tacy zadowoleni z siebie, tylko kiedy mieli przewagę. Dlatego krzywdzili słabszych, tych, którzy nie mogli sobie z nimi poradzić. Żeby choć przez chwilę móc poczuć się lepszymi, zdobyć mylne poczucie posiadania jakieś władzy czy też potęgi. Biedne, skrzywdzone od lat dzieci. Nie wiedzieli czym była prawdziwa siła, ani skąd się brała. Zwyczajnie nie mieli jak się tego dowiedzieć. Zapatrzeni w siebie, myślący tylko o sobie błędnie pojmujący znaczenie szczęścia. Tak naprawdę nie mieli nic. Nikim też byli, choć uparcie próbowali wmówić sobie, że jest inaczej.
Nie mogła się poddać, ale zgubiła już cel. Nie wiedziała właściwie dlaczego. Wszyscy, byli martwi. Martwa będzie też ona. Martwa będzie też Vance. Ile czasu minęło? Jak długo tu była? Nie miała odpowiedzi na żadne z pytań, które znajdowało się w jej głowie. Nikogo już nie było. Ale wierzyła nadal w to, że tak długo jak jest ciemność, tak długo znajdzie się też światło zdolne je rozjaśnić. Po nich przyjdą następni. Była tego pewna, pewna tak jak pewnym się jest tego, że po nocy wstaje słońca. To jedno, miało pozostać niezmienne nawet, jeśli jej już tutaj nie będzie. Trzymała się tej myśli. Walczyła ze spętanym umysłem z przyzwyczajenia, wątpiąc, że przy obrażeniach będzie w stanie cokolwiek zrobić. Potrzebowała cudu. Szczęścia. A te dwa nigdy nie wędrowały obok jej boku. Ściągała na siebie kłopoty i rzadko kiedy cokolwiek szło po jej myśli. Taka już była, zwyczajnie przeklęta.
rzucam na przełamanie
- Do ohoazy Halorda Lonhbotomma moszna dostać sje pzez potal w zahazanym lesie. - odpowiedziała na zadane pytanie. Walcząc, próbując uwolnić się z pętającego ją zaklęcia. Zawsze byli tacy mądrzy, tacy zadowoleni z siebie, tylko kiedy mieli przewagę. Dlatego krzywdzili słabszych, tych, którzy nie mogli sobie z nimi poradzić. Żeby choć przez chwilę móc poczuć się lepszymi, zdobyć mylne poczucie posiadania jakieś władzy czy też potęgi. Biedne, skrzywdzone od lat dzieci. Nie wiedzieli czym była prawdziwa siła, ani skąd się brała. Zwyczajnie nie mieli jak się tego dowiedzieć. Zapatrzeni w siebie, myślący tylko o sobie błędnie pojmujący znaczenie szczęścia. Tak naprawdę nie mieli nic. Nikim też byli, choć uparcie próbowali wmówić sobie, że jest inaczej.
Nie mogła się poddać, ale zgubiła już cel. Nie wiedziała właściwie dlaczego. Wszyscy, byli martwi. Martwa będzie też ona. Martwa będzie też Vance. Ile czasu minęło? Jak długo tu była? Nie miała odpowiedzi na żadne z pytań, które znajdowało się w jej głowie. Nikogo już nie było. Ale wierzyła nadal w to, że tak długo jak jest ciemność, tak długo znajdzie się też światło zdolne je rozjaśnić. Po nich przyjdą następni. Była tego pewna, pewna tak jak pewnym się jest tego, że po nocy wstaje słońca. To jedno, miało pozostać niezmienne nawet, jeśli jej już tutaj nie będzie. Trzymała się tej myśli. Walczyła ze spętanym umysłem z przyzwyczajenia, wątpiąc, że przy obrażeniach będzie w stanie cokolwiek zrobić. Potrzebowała cudu. Szczęścia. A te dwa nigdy nie wędrowały obok jej boku. Ściągała na siebie kłopoty i rzadko kiedy cokolwiek szło po jej myśli. Taka już była, zwyczajnie przeklęta.
rzucam na przełamanie
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Panoptikon Azkabanu
Szybka odpowiedź