Pracownia alchemiczna
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Pracownia alchemiczna
Urządzona w podziemiach zamku, nie jest zbyt przestronna, ale zawiera wszelkie potrzebne sprzęty do warzenia eliksirów. W dodatku pomieszczenie dobrze izoluje dźwięk, pozwalając alchemikowi na pełnię skupienia. Na środku pokoju znajduje się kociołek, a przy ścianach półki z księgami o eliksirach. Regały i szuflady mieszczą też wszelkie potrzebne ingrediencje, oraz gotowe mikstury.
29.12
Alchemia zawsze uspokajała Isabelle. Skupienie i wysiłek umysłowy, wymagane do warzenia eliksirów, pomagały zarazem wyciszyć emocje. Skupić się na czymś innym niż nieśmiałość, kompleksy, czy lęki. A teraz: niż bijące zbyt szybko serce, kopiące dziecko, szkarłatny kryształ na szyi.
Lady Carrow drżącymi dłońmi położyła kryształy na stole. Pracownia wydawała się dziwnie pusta - w ciąży Belle nadal mogła tu bywać, ale ojciec nakazał jej najpierw usunąć stąd wszystkie niebezpieczne mikstury i ingrediencje. Część rzeczy z półek powędrowała do piwnic, a pustka przypominała Belle o tym, że od teraz będzie głównie matką, nie alchemiczką.
Ale na szczęście, nadal mogła pracować. Choć trochę.
Ściągnęła z półki jeden z tomów, traktujący o ingrediencjach astronomicznych i na moment zatopiła się w lekturze. Chciała poznać przyczyny białego deszczu i naturę dziwnych kryształów. Książka nie oferowała jednak żadnych odpowiedzi. Nauka i literatura nie nadążały za tym szalejącym światem - pełnym anomalii, grozy, nieznanej wcześniej magii. Tak, jakby wszystko przyśpieszyło, reagując na wojnę i zostawiając w tyle wielkich uczonych oraz nieśmiałych pasjonatów, takich jak Belle.
Nikt nie mógł jej powiedzieć, czym są kryształy, które zaczęły spadać z nieba. Musiała to odkryć sama, albo przynajmniej poczekać aż zajmą się tym Horyzonty Zaklęć. Cierpliwość nie była jednak jej mocną stroną, zaczęła więc nieśmiało obracać kryształy w palcach, próbując wyczuć ich magiczną energię. Czy była lekkomyślna? Czy mogły jej zaszkodzić, jako anomalia? Nie czuła w nich jednak grozy, tak charakterystycznej dla innych anomalii... tylko dziwną nadzieję, dobro, ukojenie. Pomagały jej poczuć się lepiej, zająć myśli czymś innym niż niebezpieczeństwa grożące Percy'emu. Wyczuwała, że mogą jej pomóc nawet w alchemii - szczególnie jeden z nich zdawał się jaśnieć tutaj, w pracowni, jakąś obiecującą mocą.
Rozkojarzenie popłaciło - nim Belle się obejrzała, minęło kilka godzin, a szkarłat zaczął znikać z kryształu na jej szyi. Najwyraźniej niebezpieczeństwo grożące Percy'emu minęło. Był bezpieczny, a ona spokojniejsza. Na razie.
Pełna nadziei, że jej dziecko jednak będzie miało ojca, opuściła pracownię by udać się na obiad. Po drodze zatrzymała się jeszcze przy uchylonym oknie, chcąc pochwycić kolejny biały kryształ. Lód z parapetu utwardził się w jej dłoni, a ona schowała go bezpiecznie, wraz z resztą zdobyczy.
/zt
Alchemia zawsze uspokajała Isabelle. Skupienie i wysiłek umysłowy, wymagane do warzenia eliksirów, pomagały zarazem wyciszyć emocje. Skupić się na czymś innym niż nieśmiałość, kompleksy, czy lęki. A teraz: niż bijące zbyt szybko serce, kopiące dziecko, szkarłatny kryształ na szyi.
Lady Carrow drżącymi dłońmi położyła kryształy na stole. Pracownia wydawała się dziwnie pusta - w ciąży Belle nadal mogła tu bywać, ale ojciec nakazał jej najpierw usunąć stąd wszystkie niebezpieczne mikstury i ingrediencje. Część rzeczy z półek powędrowała do piwnic, a pustka przypominała Belle o tym, że od teraz będzie głównie matką, nie alchemiczką.
Ale na szczęście, nadal mogła pracować. Choć trochę.
Ściągnęła z półki jeden z tomów, traktujący o ingrediencjach astronomicznych i na moment zatopiła się w lekturze. Chciała poznać przyczyny białego deszczu i naturę dziwnych kryształów. Książka nie oferowała jednak żadnych odpowiedzi. Nauka i literatura nie nadążały za tym szalejącym światem - pełnym anomalii, grozy, nieznanej wcześniej magii. Tak, jakby wszystko przyśpieszyło, reagując na wojnę i zostawiając w tyle wielkich uczonych oraz nieśmiałych pasjonatów, takich jak Belle.
Nikt nie mógł jej powiedzieć, czym są kryształy, które zaczęły spadać z nieba. Musiała to odkryć sama, albo przynajmniej poczekać aż zajmą się tym Horyzonty Zaklęć. Cierpliwość nie była jednak jej mocną stroną, zaczęła więc nieśmiało obracać kryształy w palcach, próbując wyczuć ich magiczną energię. Czy była lekkomyślna? Czy mogły jej zaszkodzić, jako anomalia? Nie czuła w nich jednak grozy, tak charakterystycznej dla innych anomalii... tylko dziwną nadzieję, dobro, ukojenie. Pomagały jej poczuć się lepiej, zająć myśli czymś innym niż niebezpieczeństwa grożące Percy'emu. Wyczuwała, że mogą jej pomóc nawet w alchemii - szczególnie jeden z nich zdawał się jaśnieć tutaj, w pracowni, jakąś obiecującą mocą.
Rozkojarzenie popłaciło - nim Belle się obejrzała, minęło kilka godzin, a szkarłat zaczął znikać z kryształu na jej szyi. Najwyraźniej niebezpieczeństwo grożące Percy'emu minęło. Był bezpieczny, a ona spokojniejsza. Na razie.
Pełna nadziei, że jej dziecko jednak będzie miało ojca, opuściła pracownię by udać się na obiad. Po drodze zatrzymała się jeszcze przy uchylonym oknie, chcąc pochwycić kolejny biały kryształ. Lód z parapetu utwardził się w jej dłoni, a ona schowała go bezpiecznie, wraz z resztą zdobyczy.
/zt
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
2.01
Czas porodu wciąż nie nadchodził, a Belle przeżyła jakoś Sylwestra u lady Nott. Powinna odpoczywać, ale nic nie łagodziło jej nerwów i niecierpliwości (kiedy dziecko przyjdzie na świat?!) niż warzenie eliksirów. Po konsultacji rodzinno-medycznej z ojcem, wciąż była dopuszczana do pracowni, tylko przy zachowaniu środków bezpieczeństwa i w otoczeniu niestwarzających ryzyka ingrediencji i mikstur.
Tym razem starannie zaryglowała za sobą drzwi, niecierpliwie i nieco nerwowo. To, co zamierzała zrobić, nie było co prawda niebezpieczne, ale lepiej, by pozostało tajemnicą.
Na początek wyjęła kryształ, znaleziony zaledwie kilka dni temu. Nie opuszczało jej przeczucie, że jego magia jest silniejsza w miejscach powiązanych z alchemią. Ostrożnie rozgryzła kryształ i natychmiast poczuła, że moc wstępuje w nią samą. Poczuła się o wiele lepiej - fizycznie i psychicznie - nagle owładnęły nią dziwne spokój i skupienie.
Otworzyła księgę z recepturami na stronie, na którą nigdy wcześniej nie zaglądała.
Amortencja. Dłonie zadrżały jej nieco; nie tak dawno odmówiła tego eliksiru zdesperowanej klientce, a teraz postanowiła jednak go uwarzyć. Odgoniła jednak od siebie wszelkie wątpliwości, a magia kryształu pomagała jej zebrać myśli.
Starannie zgniotła jagody z jemioły, a następnie wymieszała je na papkę z pozostałymi składnikami roślinnymi: listkami mięty i płatkami hibiskusa. Wlała bazę do kocioła, a następnie dorzuciła tam pawich piór, zmieszanych z piórami białego gołębia. Starannie dodała do mikstury cenny włos jednorożca, a potem dłuższą chwilę mieszała wywar. Na sam koniec przyprószyła miksturę odrobiną sproszkowanej kości słoniowej - drogiej, lecz mieszczącej się w budżecie Carrowów; Isabelle nie zamierzała też oszczędzać na tak skomplikowanej i potężnej miksturze.
W końcu zmniejszyła ogień i odstawiła wywar, niecierpliwie czekając, czy pojawią się nad nim perłowy blask i charakterystyczna para.
próbuję uwarzyć amortencję, ST 70, +10 do eliksirów (kryształ)
Czas porodu wciąż nie nadchodził, a Belle przeżyła jakoś Sylwestra u lady Nott. Powinna odpoczywać, ale nic nie łagodziło jej nerwów i niecierpliwości (kiedy dziecko przyjdzie na świat?!) niż warzenie eliksirów. Po konsultacji rodzinno-medycznej z ojcem, wciąż była dopuszczana do pracowni, tylko przy zachowaniu środków bezpieczeństwa i w otoczeniu niestwarzających ryzyka ingrediencji i mikstur.
Tym razem starannie zaryglowała za sobą drzwi, niecierpliwie i nieco nerwowo. To, co zamierzała zrobić, nie było co prawda niebezpieczne, ale lepiej, by pozostało tajemnicą.
Na początek wyjęła kryształ, znaleziony zaledwie kilka dni temu. Nie opuszczało jej przeczucie, że jego magia jest silniejsza w miejscach powiązanych z alchemią. Ostrożnie rozgryzła kryształ i natychmiast poczuła, że moc wstępuje w nią samą. Poczuła się o wiele lepiej - fizycznie i psychicznie - nagle owładnęły nią dziwne spokój i skupienie.
Otworzyła księgę z recepturami na stronie, na którą nigdy wcześniej nie zaglądała.
Amortencja. Dłonie zadrżały jej nieco; nie tak dawno odmówiła tego eliksiru zdesperowanej klientce, a teraz postanowiła jednak go uwarzyć. Odgoniła jednak od siebie wszelkie wątpliwości, a magia kryształu pomagała jej zebrać myśli.
Starannie zgniotła jagody z jemioły, a następnie wymieszała je na papkę z pozostałymi składnikami roślinnymi: listkami mięty i płatkami hibiskusa. Wlała bazę do kocioła, a następnie dorzuciła tam pawich piór, zmieszanych z piórami białego gołębia. Starannie dodała do mikstury cenny włos jednorożca, a potem dłuższą chwilę mieszała wywar. Na sam koniec przyprószyła miksturę odrobiną sproszkowanej kości słoniowej - drogiej, lecz mieszczącej się w budżecie Carrowów; Isabelle nie zamierzała też oszczędzać na tak skomplikowanej i potężnej miksturze.
W końcu zmniejszyła ogień i odstawiła wywar, niecierpliwie czekając, czy pojawią się nad nim perłowy blask i charakterystyczna para.
próbuję uwarzyć amortencję, ST 70, +10 do eliksirów (kryształ)
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
Isabelle z radością zaobserwowała perłowy połysk w kociołku, całe pomieszczenie zaczęło też niezwykle zachęcająco pachnieć. To najpewniej znak, że amortencja się udała.
Odstawiła poprzedni kociołek z ognia i nakryła go wieczkiem, aby eliksir nie wyparował zanadto. Korzystając ze wzmożonej energii (nie wiedziała, jak długo będzie jej dane cieszyć się tak dobrym zdrowiem; termin porodu zbliżał się nieubłaganie), przystąpiła niezwłocznie do warzenia kolejnego eliksiru.
Wyjęła ostrożnie chusteczkę, w którą zebrała kilka włosów stajennego z Sandal Castle (uważając przy tym, by nie pomylić ich z włosiem aetonana - ale chłopak miał tak charakterystyczną blond czuprynę, że nie było to trudne; Isabelle musiała tylko skorzystać z chwili jego nieuwagi gdy przygotowywał aetonany na podróż wgłąb Yorkshire i zebrać kępki z jego szalika) - to w niego pozwoli zamienić się eliksir.
Następnie przystąpiła do warzenia. Pocięła starannie skórkę boomslanga, mieszając ją ze sproszkowanym rogiem dwurożca. Przełożyła bazę-serce eliksiru do kociołka i dolała tam krwi salamandry oraz soku mlecznego z wilczomlecza. Dorzuciła również gałązki mirtu i gałązki wierzby.Całość przyprószyłaskrzydełkami much siatkoskrzydłych.
Zmniejszyła ogień świadoma, że na efekty przyjdzie jej poczekać cały miesiąc - ale najtrudniejszą pracę wykonała dzisiaj.
próbuję uwarzyć eliksir wielosokowy, +10 z kryształu, tura 2/3
Odstawiła poprzedni kociołek z ognia i nakryła go wieczkiem, aby eliksir nie wyparował zanadto. Korzystając ze wzmożonej energii (nie wiedziała, jak długo będzie jej dane cieszyć się tak dobrym zdrowiem; termin porodu zbliżał się nieubłaganie), przystąpiła niezwłocznie do warzenia kolejnego eliksiru.
Wyjęła ostrożnie chusteczkę, w którą zebrała kilka włosów stajennego z Sandal Castle (uważając przy tym, by nie pomylić ich z włosiem aetonana - ale chłopak miał tak charakterystyczną blond czuprynę, że nie było to trudne; Isabelle musiała tylko skorzystać z chwili jego nieuwagi gdy przygotowywał aetonany na podróż wgłąb Yorkshire i zebrać kępki z jego szalika) - to w niego pozwoli zamienić się eliksir.
Następnie przystąpiła do warzenia. Pocięła starannie skórkę boomslanga, mieszając ją ze sproszkowanym rogiem dwurożca. Przełożyła bazę-serce eliksiru do kociołka i dolała tam krwi salamandry oraz soku mlecznego z wilczomlecza. Dorzuciła również gałązki mirtu i gałązki wierzby.Całość przyprószyła
Zmniejszyła ogień świadoma, że na efekty przyjdzie jej poczekać cały miesiąc - ale najtrudniejszą pracę wykonała dzisiaj.
próbuję uwarzyć eliksir wielosokowy, +10 z kryształu, tura 2/3
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 49
'k100' : 49
Porcja eliksiru wielosokowego warzyła się spokojnie. Isabelle odstawiła ostrożnie kociołek, aby zrobić miejsce na warzenie nowej porcji. Włos stajennego - dorzuci go do eliksiru w odpowiedniej chwili - pozostawiła w chusteczce, którą bezpiecznie ukryła pod dnem kociołka. Zależało jej, by stanowił komplet z eliksirem.
Po chwili namysłu postanowiła przygotować kolejną porcję eliksiru wielosokowego, tak na wszelki wypadek. Nie była jeszcze pewna, w kogo pozwoli się wcielić i dla kogo będzie przeznaczony. Zależało jej, by pierwszy pozwalał na zamianę w kogoś anonimowego z Sandal Castle. Może druga porcja, jeśli się uda, pozwoliłaby zmieniać się w kobietę, którąś ze służących lub pokojówek? Ich włosy łatwo zdobyć, więc Belle zastanowi się nad tym potem. Na razie ruszyła do pracy.
Miała już przygotowane skórkę boomslanga i sproszkowany róg dwurożca, których ponownie użyła jako serca eliksiru. Tym razem postanowiła poeksperymentować nieco ze składem i dodała do wywaru krew nietoperza oraz liście jemioły. Po starannym zamieszaniu wrzuciła jeszcze do środka trochę owoców szakłaku i płatków hibiskusa.
Tak jak poprzednio, całość przyprószyła skrzydełkami much siatkoskrzydłych
próbuję uwarzyć kolejny eliksir wielosokowy, +10 z kryształu, tura 3/3
sprostowanie: w poprzednim poście skrzydełka much powinny być podkreślone, a nie przekreślone : o !
/zt jeśli nie ma wybuchu
Po chwili namysłu postanowiła przygotować kolejną porcję eliksiru wielosokowego, tak na wszelki wypadek. Nie była jeszcze pewna, w kogo pozwoli się wcielić i dla kogo będzie przeznaczony. Zależało jej, by pierwszy pozwalał na zamianę w kogoś anonimowego z Sandal Castle. Może druga porcja, jeśli się uda, pozwoliłaby zmieniać się w kobietę, którąś ze służących lub pokojówek? Ich włosy łatwo zdobyć, więc Belle zastanowi się nad tym potem. Na razie ruszyła do pracy.
Miała już przygotowane skórkę boomslanga i sproszkowany róg dwurożca, których ponownie użyła jako serca eliksiru. Tym razem postanowiła poeksperymentować nieco ze składem i dodała do wywaru krew nietoperza oraz liście jemioły. Po starannym zamieszaniu wrzuciła jeszcze do środka trochę owoców szakłaku i płatków hibiskusa.
Tak jak poprzednio, całość przyprószyła skrzydełkami much siatkoskrzydłych
próbuję uwarzyć kolejny eliksir wielosokowy, +10 z kryształu, tura 3/3
sprostowanie: w poprzednim poście skrzydełka much powinny być podkreślone, a nie przekreślone : o !
/zt jeśli nie ma wybuchu
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Eliksir wielosokowy nigdy nie należał do najbardziej urokliwych mikstur, które można było uwarzyć - wyglądem przypominał breję, zapachem przypominał breję, a co najważniejsze i całkiem zaskakujące: smakiem przeważnie przypominał breję. W zdecydowanej większości przypadków nie stanowiło to jakiegokolwiek problemu dla warzącego - ot, charakterystyka tego eliksiru. Niestety tym razem Isabelle musiała zwrócić uwagę na wyjątkowo paskudny zapach, jaki eliksir zaczął wydzielać, kiedy wlała do niego krew nietoperza, a ta zespoliła się z resztą składników. Wciąż podgrzewany eliksir zaczął przybierać na objętości, puchnąć i puchnąć, aż wylał się z kociołka na blat, posadzkę, a w końcu i buty Isabelle. Cała podłoga w mgnieniu oka została przykryta śmierdzącą breją, a kiedy zaczęło się wydawać, że ta eliksirowa powódź nie będzie mieć końca... całym pomieszczeniem wstrząsnął wybuch przegrzanego kociołka. Fiolki i szkła na półkach zadrżały, a podmuch o odorze starego guana zgasił wszystkie świece w pracowni.
Cóż, jedno było pewne: smród trzeba będzie usunąć nie tylko z pracowni, ale również z samej lady Carrow.
| Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Cóż, jedno było pewne: smród trzeba będzie usunąć nie tylko z pracowni, ale również z samej lady Carrow.
| Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Zmarszczyła nosek, wyczuwając dziwny zapach dochodzący z mazi, która miała zostać eliksirem wielosokowym. Z drugiej strony, eliksir miał pachnieć obrzydliwie, więc Belle początkowo zbagatelizowała problem i mieszała dalej... dopóki mikstura nie zaczęła gwałtownie przybierać na objętości. Zaalarmowana Isabelle, spróbowała wtedy zmniejszyć ogień, ale było już za późno. Mikstura wylała się na jej drogie lakierki, bezpowrotnie niszcząc buciki (ale na szczęście nie parząc skóry - lakierki nie bez powodu były drogie). Belle pisnęła, cofając się i w pierwszym odruchu - chcąc ocalić inne, wywarzone dziś eliksiry. Nakryła amortencję szczelną pokrywką, co zabezpieczyło świeżą miksturę przed szykującą się katastrofą, ale nie zdążyła uczynić tego samego z poprzednią porcją eliksiru wielosokowego (nawet nie wiedziała, czy udaną - w przyszłości będzie wolała się pocieszać, że nie).
Kociołek wybuchł!
Zapadła ciemność, a Belle oddychała nerwowo, usiłując ocenić straty i wdychając obrzydliwą woń dochodzącą z resztek kociołka, podłogi, jej sukni, włosów, wszystkiego. Przytrzymała się za brzuch, ale przynajmniej dziecko wydawało się nieporuszone katastrofą - kopnęło leniwie, podczas gdy w oczach lady Carrow zaczęły zbierać się łzy.
-Pomocy... - pisnęła. -POMOCY! - zawołała głośniej, otwierając drzwi pracowni i wypadając na korytarz. Na krużgankach stanęła jak błędna - czy powinna iść dalej i rozsiewać tą paskudną maź po całym zamku?
Na jej szczęście, była bogatą szlachcianką. Bałaganem w pracowni zajęły się skrzaty domowe, a służące porządnie wyszorowały ją samą w kąpieli. I tylko rozczarowanemu ojcu będzie musiała stawić czoła sama.
/zt
Kociołek wybuchł!
Zapadła ciemność, a Belle oddychała nerwowo, usiłując ocenić straty i wdychając obrzydliwą woń dochodzącą z resztek kociołka, podłogi, jej sukni, włosów, wszystkiego. Przytrzymała się za brzuch, ale przynajmniej dziecko wydawało się nieporuszone katastrofą - kopnęło leniwie, podczas gdy w oczach lady Carrow zaczęły zbierać się łzy.
-Pomocy... - pisnęła. -POMOCY! - zawołała głośniej, otwierając drzwi pracowni i wypadając na korytarz. Na krużgankach stanęła jak błędna - czy powinna iść dalej i rozsiewać tą paskudną maź po całym zamku?
Na jej szczęście, była bogatą szlachcianką. Bałaganem w pracowni zajęły się skrzaty domowe, a służące porządnie wyszorowały ją samą w kąpieli. I tylko rozczarowanemu ojcu będzie musiała stawić czoła sama.
/zt
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
1.03
Po niefortunnym wybuchu, późniejszym porodzie i komplikacjach zdrowotnych, Isabelle wreszcie mogła powrócić do warzenia eliksirów. Z entuzjazmem przestąpiła próg pracowni i przejrzała składniki na półkach. Następnie upewniła się jeszcze co do receptury i zaczęła warzyć eliksir przeciwbólowy. Dobrze było mieć jego zapas w zamku, na wypadek gdyby ktoś został ranny na polowaniu albo nabawił się obrażeń przy opiece nad aetonanami.
Zmiażdżyła starannie płatki ciemiernika, szlachetne serce eliksiru. Zmieszała je ze zmiażdżonymi borówkami, a następnie wsypała składniki do kociołka. Powoli podgrzewała miksturę, w tym czasie przygotowując kolejne składniki. Dorzuciła do kociołka sproszkowane rogi jelenia (tych nigdy nie brakowało na myśliwskich terenach Carrowów) i ikrę jesiotra. Na sam koniec dodała oleju migdałowego i pozwoliła miksturze ostygnąć.
st 45
Po niefortunnym wybuchu, późniejszym porodzie i komplikacjach zdrowotnych, Isabelle wreszcie mogła powrócić do warzenia eliksirów. Z entuzjazmem przestąpiła próg pracowni i przejrzała składniki na półkach. Następnie upewniła się jeszcze co do receptury i zaczęła warzyć eliksir przeciwbólowy. Dobrze było mieć jego zapas w zamku, na wypadek gdyby ktoś został ranny na polowaniu albo nabawił się obrażeń przy opiece nad aetonanami.
Zmiażdżyła starannie płatki ciemiernika, szlachetne serce eliksiru. Zmieszała je ze zmiażdżonymi borówkami, a następnie wsypała składniki do kociołka. Powoli podgrzewała miksturę, w tym czasie przygotowując kolejne składniki. Dorzuciła do kociołka sproszkowane rogi jelenia (tych nigdy nie brakowało na myśliwskich terenach Carrowów) i ikrę jesiotra. Na sam koniec dodała oleju migdałowego i pozwoliła miksturze ostygnąć.
st 45
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Sfrustrowana porażką Isabelle, postanowiła poprawić sobie humor i uwarzyć Chichotka.
Wlała do kociołka trochę jadu ogończy, pomieszanego z krwią czerwonego kapturka. Podgrzała miksturę i dodała serce eliksiru, czyli walerianę. Powoli mieszając, wlała do środka jeszcze sok mleczny z wilczomlecza.
Na koniec, doprowadziwszy eliksiru do wrzenia, oprószyła go skrzydełkami bahanek.
Nigdy jeszcze nie warzyła tego eliksiru, więc stopniowo zmniejszała temperaturę, ciekawa rezultatów i potencjalnego zastosowania. Nie wiedziała, kto potrzebował śmiechu w swoim życiu, ale lepiej mieć nawet najdziwniejsze eliksiry w swojej kolekcji.
Wlała do kociołka trochę jadu ogończy, pomieszanego z krwią czerwonego kapturka. Podgrzała miksturę i dodała serce eliksiru, czyli walerianę. Powoli mieszając, wlała do środka jeszcze sok mleczny z wilczomlecza.
Na koniec, doprowadziwszy eliksiru do wrzenia, oprószyła go skrzydełkami bahanek.
Nigdy jeszcze nie warzyła tego eliksiru, więc stopniowo zmniejszała temperaturę, ciekawa rezultatów i potencjalnego zastosowania. Nie wiedziała, kto potrzebował śmiechu w swoim życiu, ale lepiej mieć nawet najdziwniejsze eliksiry w swojej kolekcji.
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Belle starannie przelała do fiolki Chichotek, który wyglądał na udany. Musi pozwolić eliksirowi odstać, zanim całkowicie się upewni.
Następnie odetchnęła głęboko i przeszła do czegoś jeszcze trudniejszego. Jad Żmijozęba Peruwiańskiego zalegał w jej zapasach już od dawna, sprzedany jej ojcu przez podejrzanego przemytnika ingrediencjami. Lord Carrow prosił, aby coś z nim zrobiła, ale Belle znała tylko jedną recepturę - niebezpieczną i napawającą ją strachem.
Życzenie ojca było jednak święte, więc Belle przystąpiła do pracy - bardzo ostrożnie, by nie popsuć eliksiru i nie zmarnotrawić cennego składnika. Zamierzała uwarzyć smoczy eliksir.
Nie mogła pomylić jadu smoka z jego innymi częściami - krew tego stworzenia wymagałaby zupełnie innych składników. Na szczęście, Belle znała się nieco na magicznych stworzeniach, sporo poczytała i dobrała idealne, zdawałoby się, ingrediencje.
Rozgniotła liście rosiczki, uważając aby zachować na nich lepką wydzielinę. Wrzuciła je do kociołka i zmieszała z cennym jadem smoka. Dodała starannie posiekany korzeń dyptamu, a potem dolała jeszcze śliny niuchacza oraz krew byka. Wywar zaczął koszmarnie śmierdzieć - wstrzymała oddech i powoli zmniejszała temperaturę, licząc na to, że mikstura się uda.
st 50
Następnie odetchnęła głęboko i przeszła do czegoś jeszcze trudniejszego. Jad Żmijozęba Peruwiańskiego zalegał w jej zapasach już od dawna, sprzedany jej ojcu przez podejrzanego przemytnika ingrediencjami. Lord Carrow prosił, aby coś z nim zrobiła, ale Belle znała tylko jedną recepturę - niebezpieczną i napawającą ją strachem.
Życzenie ojca było jednak święte, więc Belle przystąpiła do pracy - bardzo ostrożnie, by nie popsuć eliksiru i nie zmarnotrawić cennego składnika. Zamierzała uwarzyć smoczy eliksir.
Nie mogła pomylić jadu smoka z jego innymi częściami - krew tego stworzenia wymagałaby zupełnie innych składników. Na szczęście, Belle znała się nieco na magicznych stworzeniach, sporo poczytała i dobrała idealne, zdawałoby się, ingrediencje.
Rozgniotła liście rosiczki, uważając aby zachować na nich lepką wydzielinę. Wrzuciła je do kociołka i zmieszała z cennym jadem smoka. Dodała starannie posiekany korzeń dyptamu, a potem dolała jeszcze śliny niuchacza oraz krew byka. Wywar zaczął koszmarnie śmierdzieć - wstrzymała oddech i powoli zmniejszała temperaturę, licząc na to, że mikstura się uda.
st 50
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pracownia alchemiczna
Szybka odpowiedź