Wydarzenia


Ekipa forum
Connaught Square
AutorWiadomość
Connaught Square [odnośnik]13.02.20 20:18
First topic message reminder :

Connaught Square

To na tym placu znajdującym się w centralnym Londynie przez przeszło 500 lat dokonywano publicznych egzekucji na wrogach państwa, zdrajcach i niewinnych. Szubienicy, która stanowiła główne narzędzie władzy, już nie ma, a plac stanowi tylko ślad na mapie turystycznej, ale wciąż wysłany jest brukiem i obsadzony liczną zielenią, dzięki czemu wielu mieszkańców Londynu wybiera go jako miejsce dla licznych spacerów. Wieczorami, gdy w latarniach zapala się jasne światło, na uliczkach można dostrzec ducha włoskiej tancerki, Marii Taglioni, która Connaught Square niegdyś nazywała swoim domem. Po okolicy krąży plotka, że jest ona tylko iluzją wyczarowaną przez jej zdolnego, angielskiego kochanka.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Connaught Square - Page 14 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 13:36
Wwiercał spojrzenie w siedzącą na miotle czarownicę – tę samą, którą miał okazję widywać na plakatach zdobiących ulice Londynu. Justine Tonks, groźna terrorystka. Jednak czy na tyle głupia, by przychodzić tutaj w pojedynkę…? Może pokładał w Zakon zbyt dużą wiarę, lecz wątpił, by miała być jedynym buntownikiem zakłócającym przebiec egzekucji. Nie zdołała ocalić skazańców, ich krew zdobiła już deski stworzonego na tę okazję podestu – czy oznaczało to jednak, że w odwecie zamierzała zabić kilku z nich? Albo – niewinnych obserwatorów, lordów i lady znajdujących się w sekcji dla gości honorowych? Nie było to teraz takie ważne. Przepychał się między umykającymi w popłochu czarodziejami, by znaleźć się możliwie jak najbliżej przeciwniczki. Magia nie odmówiła mu posłuszeństwa, spłynęła do trzymanej w dłoni różdżki, by następnie rozlać się na całą okolicę – i na krótką chwilę uniemożliwić czarowanie, korzystanie z eliksirów, mioteł. To była ich szansa, pochwycić ją, póki znajdowała się kilka metrów nad ziemią, pozbawiona broni i możliwości ucieczki. - Drew, szybciej – warknął głośno, nawet nie oglądając się przez ramię; wiedział jednak, że i on, i Rookwood powinni podążać jego śladem, być tuż za nim. Musieli ją okrążyć, a także ściągnąć na ziemię, póki działało pole antymagiczne.
Caelan pokonał odległość, która dzieliła go od krzykaczki, po czym sięgnął w górę, ku jej nodze, próbując zakleszczyć ją w silnym uścisku, a później – pociągnąć mocno w dół. Nie zamierzał pozwolić jej uciec.

| jedna kratka w lewy dół + rzut na łapanie/ciągnięcie nogi (sprawność?)



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 13:36
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Connaught Square - Page 14 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 13:38
Pierwsze sekundy po rzuceniu transmutacyjnego zaklęcia zawsze przyprawiały go o zawrót głowy – dlatego otworzył oczy powoli, przez moment zatrzymując spojrzenie jedynie na nieruchomym bruku przed stopami i dopiero później unosząc wzrok wyżej, na tłum, na podwyższenie i na siedzącą na miotle kobietę, jeszcze przed chwilą wykrzykującą buntownicze hasła do zgromadzonych na placu ludzi. Zamrugał, dając sobie krótki moment na przyzwyczajenie się do intensywności barw i ostrości kształtów; krawędzie jego pola widzenia rozmyły się, trudno było mu skupić wzrok na tym, co znajdowało się tuż obok, blisko – ale miejsce, w którym się znajdowali, zdawało się zapewniać wystarczająco dużo przestrzeni, by nie było to konieczne. Inna sprawa, że za moment mogło to nie mieć znaczenia – bo wszystko dookoła zaczęło się poruszać, czarodzieje i czarownice przemieszczali się niespokojnie, jakby rozdarci pomiędzy instynktem nakazującym im ucieczkę, a tym drugim, zachęcającym do natychmiastowego ukarania znajdującej się (jeszcze) poza ich zasięgiem buntowniczki. Atmosfera, jeszcze przed paroma minutami przypominająca doprowadzoną do wrzenia miksturę, zaczęła miejscami przeradzać się w panikę, i Theodore był prawie pewien, że było już za późno, by uspokoić wzburzony tłum – nawet pomimo podbudowujących słów, które wyraźnym brzmieniem potoczyły się po placu.
Przeklął bezgłośnie, gdy przeciskający się obok nich mężczyzna mocno uderzył go w ramię, prawie popychając go na stojącą obok Lyannę; jakaś kobieta zahaczyła o nich torebką, a następni już deptali im po piętach, przesuwając się chaotycznie, jakby nie wiedzieli, dokąd właściwie próbowali się dostać. Zapewne tak właśnie było. – Z pewnością – odpowiedział na słowa Lyanny, nie mając żadnych wątpliwości co do tego, że ten pokaz głupoty i brawury miał zakończyć się kolejną egzekucją. Siedząca na miotle czarownica podpisała na siebie wyrok już w momencie, w którym spróbowała zaatakować lożę honorową; jeśli nie dopadną jej stojący obok Rycerze Walpurgii, zrobi to olbrzym. W tamtej chwili to już nie ona stanowiła zresztą zagrożenie; bardziej prawdopodobnym od padnięcia ofiarą jej zaklęcia, było stratowanie przez tłum. – Oby tylko nie osiągnęła wcześniej tego, po co tu przyszła. – Bo nie wątpił, że było to zwyczajne wywołanie chaosu.
Zacisnął mocniej palce na różdżce, chcąc sięgnąć po kolejne zaklęcie, ale pod palcami nie wyczuwając ciepła płynącej w drewnie magii; zmarszczył brwi, raz jeszcze przenosząc wzmocnione magicznie spojrzenie na zawieszoną nieruchomo miotłę buntowniczki, i dopiero wtedy dodając dwa do dwóch. Pozbawienie jej możliwości użycia magii było na pewno skuteczne, ale nie był pewien, czy właściwe; co stanie się w momencie, w którym ci wszyscy czarodzieje i czarownice – już i tak wystraszeni – zorientują się, że odebrano im możliwość sięgnięcia po magię, która na co dzień dawała im poczucie bezpieczeństwa? – Ktoś zaburzył działanie magii na placu. Trzymaj się blisko – odezwał się do Lyanny, głosem lekko napiętym – po czym, nie myśląc wiele, zacisnął palce lewej ręki na jej nadgarstku, chcąc w ten sposób upewnić się, że nie rozdzieli ich przepychający się tłum; porzucając tymczasowo grę pozorów, nie było na nią miejsca. – Proszę? – dodał sekundę później – nie wiedząc, dlaczego pojedyncze słowo, zamiast zabrzmieć stanowczo, przypominało bardziej pytanie.
Która? – zapytał odruchowo, nie czekał jednak na odpowiedź, zamiast tego szukając wzrokiem twarzy buntowniczki, a później przesuwając spojrzeniem po całej sylwetce, chcąc dopatrzeć się szczegółów, które mogłyby powiedzieć mu więcej: o tym, kim była, i co planowała dalej. Jednocześnie przez cały czas cofał się w kierunku, w którym prowadziła go Lyanna, słusznie zauważając, że znajdowali się na drodze pomrukującego niespokojnie olbrzyma.
Przesunęli się nieco na północ, bliżej obstawionego przez magiczny patrol korytarza – tego samego, którym przeszli wcześniej skazańcy. Odwrócił się w tamtą stronę, na moment odrywając spojrzenie od czarownicy; wśród strażników szukał jakiejkolwiek znajomej twarzy, może z korytarzy Ministerstwa Magii, może z wspólnych akcji. – Na co wy czekacie? Wyprowadźcie stąd tych ludzi – odezwał się, podnosząc nieco głos; czy nie widzieli niebezpieczeństwa w tym, co mogło się tu wydarzyć? Nie było potrzeba setki czarodziejów do rozbrojenia jednej buntowniczki, ale za to opanowanie tej setki, gdy pomiędzy ściśniętymi ciałami polecą kamienie i posypią się zaklęcia, mogło okazać się niemożliwe.

| idę za Lyanną, dwie kratki w górę-lewo


it's a small crime
and i've got no excuse
Theodore Wilkes
Theodore Wilkes
Zawód : wiedźmi strażnik; podróżnik; przemytnik
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler

count my cards
watch them fall
blood on a marble wall

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8204-theodore-wilkes https://www.morsmordre.net/t8449-aurora https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f164-old-woolwich-road-55 https://www.morsmordre.net/t8383-skrytka-bankowa-nr-1979#243577 https://www.morsmordre.net/t8450-theodore-wilkes
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 16:13
W prowadzonych ku podestowi skazańców wpatrywała się z niemałą satysfakcją. Gdyby tylko nie nosiła na twarzy przerażającej maski, stworzonej z czaszki zamordowanego przez siebie mugola, wszyscy mogliby dostrzec zadowolony uśmiech pełnych ust - tyle, że na nią nie patrzył w tej chwili nikt. Tłum skupił się na dręczeniu trójki rebeliantów, czyniąc ostatnie chwile ich życia koszmarem, zawstydzając ich i upokarzając. Gdyby to tylko zależało bardziej od niej, znałaby o wiele ciekawsze sposoby na to, aby przed śmiercią poznali czym jest prawdziwa udręka, lecz odbije to sobie na kim innym. Patrzenie na to jak prawo stada wyzwala w ludziach najgorsze instynkty było ciekawym doświadczeniem.
Sigrun zachowała milczenie, stojąc obok podestu, kiedy Deirdre przemawiała do mieszkańców Londynu i pod maską uśmiechnęła się kpiąco. Tłum umilkł i słuchał tych słów uważnie, a na ich twarzach dostrzegła powagę i zrozumienie. Nie było odpowiedniejszej osoby do tego przedstawienia, które miało przekonać czarodziejskie społeczeństwo do słuszności tego wydarzenia i rządów Cronusa Malfoya.
Wszystko szło zgodnie z planem - do czasu. W chwili, gdy runęła w dół gilotyna, znajomo brzmiący głos oderwał spojrzenie Sigrun od skazańców. Usłyszała jedynie uderzenie głów o podest, kiedy zleciały na ziemię i magicznie wzmocniony głos Tristana, zagłuszający słowa intruza, plotącego kompletne bzdury. Rozejrzała się wokoło, zaciskając na cisowym drewienku mocniej palce, początkowo jednak nie dostrzegła nikogo.
Dopiero, kiedy poczuła, że traci moc, że magia wokół całkiem gaśnie, ujrzała materializującą się sylwetkę na miotle zbyt blisko podestu. Jak zdołała dostać się tak blisko? Przedrzeć przez straże?
- Olbrzymie, łap ją, nie pozwól jej uciec - zawołała głośno do ogromnego stworzenia, którego wezwali przed miesiącem, aby strzegł placu egzekucji, ponaglając go, by pokonał tę niewielką dla siebie odległość i zacisnął szlamę w ogromnej pięści. Goyle ruszył pierwszy, próbował złapać Tonks za nogę, Sigrun także ruszyła się z miejsca, podchodząc bliżej. - Już po tobie, szlamo - powiedziała z nieukrywaną satysfakcją, pewna tego, że w obliczu zbliżającego się olbrzyma, Śmierciożerców i licznych funkcjonariuszy patrolu egzekucyjnego nie zdoła już zbiec.

| jedna kratka w prawo dół, a później jedna kratka w lewo dół


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 16:55
Atmosfera na placu podniosła się niemal od razu – razem z eskalacją wydarzeń podnosił się niepokój zgromadzonych wokół nich ludzi, strach przybrał formę krzyku u kobiet, zmusił je do zabrania dzieci w bezpieczne miejsce, ucieczki; u mężczyzn najwyraźniej wzmógł chęć podjęcia walki i obrony tych, z którymi przyszli. Rozglądała się dookoła, żeby sprawdzić, co się dzieje, i dostrzegła kątem oka ruch Alpharda w swoją stronę. Osłonił ją ramieniem, dzięki któremu poczuła się znacznie pewniej. W tym samym momencie zniknął Ramsey – odpłynął we mgle, wzniósł się w niej wysoko, aż ku niebu. Uciekł? Nie, to niemożliwe. Znała go krótko, ale nie był czarodziejem, który tak łatwo ulegał przerażeniu wywołanym nagłym atakiem, tym bardziej wywołanym najwyraźniej przez jedną osobę. A jeśli…
Sądzi lord, że jest ich tu więcej? – serce zabiło jej mocniej, pochwyciła w dłoń różdżkę, ale nim zdążyła wypowiedzieć jakąkolwiek inkantację, poczuła niemoc wywołaną zaklęciem. Pole antymagiczne w bardzo wyraźny sposób odcinało od mocy. – Na Slytherina – syknęła. Mogłaby wspomóc ich swoją teleportacją, mogła pochwycić lorda i mignąć nim do przodu, w stronę napastniczki, która nagle pokazała się ich oczom, ale… w takiej sytuacji to zwyczajnie nie było możliwe. – Musimy coś zrobić.
Ruszyła z miejsca w stronę kobiecie na miotle. Była stosunkowo daleko, ale jeśli podejdzie bliżej, może sięgnie ją różdżką, kiedy pole antymagiczne już opadnie.

| poruszam się jedno pole po prawym skosie w dół


we're all killers
we've all killed parts of ourselves

to survive

Yana Dolohov
Yana Dolohov
Zawód : badaczka, numerolog
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
ty mi ciągle
z dna pamięci
wypływasz jak

t o p i e l e c

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7237-yana-dolohov#194477 https://www.morsmordre.net/t7240-hieronim https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f274-smiertelny-nokturn-2 https://www.morsmordre.net/t7794-skrytka-bankowa-nr-1773#217747 https://www.morsmordre.net/t7714-yana-dolohov
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 18:47
Przemiana Ramseya w kłąb czarnej mgły wcale go nie zaskoczyła, była raczej spodziewana, choć nie znał motywów, które stały za takim zachowaniem czarodzieja. Jednak po głowie przemknęła mu myśl, że może znów spróbuje w ten sposób przemieścić się na tyły wroga i zaatakować nagle, korzystając w przewagi w postaci zaskoczenia. Tak przecież postąpił podczas potyczki stoczonej miesiąc wcześniej właśnie na tym placu. Być może w locie, trwając przez chwilę w niestałej formie, uda mu się dokonać lepszego rozeznania w całej sytuacji. Szlachcic niczego nie był pewien, miał tylko swoje domysły, którymi wcale nie zamierzał się dzielić. Mocniej ścisnął różdżką, skupiając się na pytaniu stojącej przy nim czarownicy.
Nie sądzę – odparł szybko, rozglądając się wokół. Gdyby na miejscu egzekucji zjawiło się więcej osób, atak zostałby inaczej zorganizowany, padłyby zaklęcia z różnych stron. Trudno jednak było mu uwierzyć w to, że jakaś wariatka mogłaby dokonać samotnego zrywu, ale ludzie wyprawiali różne rzeczy pod wpływem emocji, czasem zbyt łatwo odrzucali od siebie rozsądek. Nie było czasu, aby mógł uargumentować swoje zdanie, trzeba było działać.
Coś było nie tak. Był pewien, że zaklęcie rzucił dobrze, a jednak nie poczuł w sobie przepływu magii, który dodałby mu więcej sił. Ktoś rzucił zaklęcie pola antymagicznego? Zrobił to sprzymierzeniec czy przeciwnik? Ruszył za czarownicą, asekuracyjnie ściskając różdżkę w prawej dłoni, swoją niechęć szybko kierując wobec czarownicy unoszącej się na miotle.

| chcę się przemieścić dwa pola po prawym skosie w dół
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 20:01
Nie wyszło. Magia jej nie usłuchała, akurat w momencie w którym mogła rzeczywiście zdziałać więcej. Wygięła wargi. Ale to nic, miała jeszcze czas, żeby zadziałać. Pozostawanie na miotle pozwalało jej z góry obserwować dość wygodnie to, co się działo. I mniej więcej, gdzie kto stał. Problem zaczął się tworzyć w momencie w którym miotła stanęła w miejscu nie poruszając się zgodnie z jej wolą. Zacisnęła wargi. To mogło oznaczać tylko jedno. Gdy świadomość do niej dotarła nie zastanawiała się długo. Nie była wysoko, musiała więc szybko możliwie jak najbardziej zwiększyć swoją odległość od ziemi, żeby nie dało się jej na nią za łatwo ściągnąć. Chociaż i tak musiała znaleźć sposób, żeby się stąd wydostać. Z jednej strony, ona najlepiej wiedziała jak obchodzić się bez magii. Pod sobą miała ludzi, którzy nienawidzili mugoli, wszystkiego, co było pozbawione magii. Do wszystkiego prawie jej używali. Z drugiej była ona, wychowana w domu który jej nie używał. Którą poznała dopiero, kiedy pojawiła się w Hogwarcie wakacje spędzając bez jednego machnięcia różdżką. Problem pozostawał jednak olbrzym, którego brak magii nie powinien dotknąć. Pochyliła się bardziej do przodu i machnęła nogami, żeby jej stopy zaczepiły się o jej koniec. Powoli, niezbyt widowiskowo, spróbowała podnieść ciało do góry, tak żeby jej stopy stały na trzonie miotły, już zaraz koło witek, jedną ręką nadal trzymała się miotły -nie była na tyle pewna, by zacząć chodzić po miotle bez przytrzymania. Jedna z rąk powędrowała do kieszeni w której poszukiwała pustej fiolki po eliksirze kameleona, którą wcisnęła do ust. Oddychała przed nos, przesuwając spojrzenie po znajdujących się wokół, pod nią ludziach, musiała znaleźć stąd jakieś wyjście. Odwróciła głowę, zawieszając spojrzenie na kamienicy, nie przyglądała jej się wcześniej, ale teraz poszukiwała jakiś wypustów, czegoś, na co mogłaby spróbować wskoczyć, była zbyt blisko rogu, żeby doskoczyć do szczęśliwie otwartego okna i za nisko, żeby spróbować przeskoczyć na dach.

| próbuję wczołgać się na miotłę żeby na niej stanąć i wetknąć sobie w usta pustą fiolkę po kameleonie

+ prosiłabym o opis czy na kamienicy wystają jakieś zdobienia, parapety, coś do czego możliwe jest doskoczenie i złapanie się



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Connaught Square - Page 14 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 20:09
Brawa bite przez zgromadzonych najbliżej podestu ludzi nie odwróciły uwagi Evandry od tego, co działo się w dalszej części placu. Im większe robiło się zamieszanie, tym bardziej podłamywała się pewność lady Rosier. A co, jeśli Francis miał rację? Co, jeśli ucieczka była konieczna, a ich bezpieczeństwo w tym miejscu wątpliwe? Co, jeśli kontrola była tak łatwa do utracenia, a ona nie mogła zrobić nic, by o nią zawalczyć?
Serce zabiło jej szybciej, w dalszym ciągu nie akceptowała możliwości, w której musiałaby pospiesznie opuścić Connaught Square, a już na pewno nie bez Tristana. Słowa Claude’a były zbyt abstrakcyjne, aby były możliwe, przecież wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, dopracowane i… Nagła zmiana ciśnienia sprawiła, że na moment docierające do niej głosy były zduszone, niczym dochodzące znad tafli wody, pod którą się ukryła. Podniosła się z miejsca zupełnie nieświadomie, jakby ktoś inny przejął kontrolę nad jej ciałem. Jej myśli w dalszym ciągu kłębiły się wokół przekonania, że była we śnie, z którego miała się zaraz wybudzić. Jak inaczej wytłumaczyć pojawiającą się nagle, zawisłą w powietrzu czarownicę, kroczącego w jej stronę olbrzyma i wciąż przemawiającą z katowskiego podestu kobietę, której głos ginął w kakofonii stukotu obcasów i okrzyków?
Evandra uniosła wzrok na Tristana, gdy przez jej umysł przesunęła się lawina pytań. Szukała w nim odpowiedzi, pocieszenia czy wskazówek, ale jego spojrzenie od razu uświadomiło ją, że to nie był sen, ani tym bardziej odpowiedni moment na wątpliwości czy sprzeczki. W dalszym ciągu była tu dla niego, nie mogła zlekceważyć jego prośby. W napływie dziwnie nieznanych sobie dotychczas uczuć, dotknęła jego zaciśniętej na barierce dłoni, nie wiedząc czy to sobie, czy też jemu chce dodać otuchy. Nie mogła się jednak rozczulać ani pozwolić, by to on w tej ważnej chwili wytrącił się z równowagi.
- Będę czekać - zwróciła się do niego ze skinieniem głowy na znak porozumienia. Pomimo uprzedzeń nie chciała, by cokolwiek mu się stało, ani tym bardziej by to jej obecność tutaj sprowadziła na nich nieszczęście. Nie było czasu, by zastanawiać się nad targającymi nią emocjami, ale czy naprawdę trzeba było ją postawić w tak niebezpiecznej sytuacji, by spojrzała na niego przychylniejszym okiem?
Głos lady Carrow sprowadził ją z powrotem na ziemię i zaraz przeniosła wzrok na Isabelle, zbierając w sobie ostatnie pokłady pewności siebie. - Nie traćmy czasu - odpowiedziała na jej pytające spojrzenie, licząc na to, że i Francis uda się wraz z nimi. Pozwoliła, by ton głosu Claude’a podtrzymywał jej spokój i korzystając z jego pomocy, ruszyła w stronę północnego wyjścia.

| Poruszam się dwa oczka po skosie w lewo.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 21:53
Nie wiedział, co sądzić o zamieszaniu, które powstało. W jednej chwili był gotów poddać się konwersacji z lordami, których obecność wybrał za dzisiejsze towarzystwo, a w następnej wszystko zaczęło toczyć się szybko i gwałtownie. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego obecność lada moment stanie się niezbędna – byle leczyć rany tych, którzy zostaną trafieni niecelnymi zaklęciami rzucanymi przez każdą ze stron konfliktu. Zachary nie miał absolutnie żadnych wątpliwości, że w coś takiego przeistoczy się to spotkanie. Choć byli pozbawieni magii zręcznym zaklęciem antymagicznym, trwało ono kilka chwil. Wystarczająco długo, aby policjanci zabezpieczający spotkanie pochwycili prowokatorkę całego zajścia.
Chciał być bliżej – przeciwnie do ruchów dam oraz lokaja sir Rosiera – począł przesuwać się, by zająć jego miejsce i znaleźć się nieco bliżej Tristana. Z krawędzi podestu dla arystokracji widok był wystarczająco dobry, by mógł śledzić nieruchomą miotłę oraz dosiadającą ją czarownicę. Choć odległość była dość spora, starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jej wyglądu.
Czy to Tonks?zapytał Tristana, spoglądając na niego. W jego ustach mógł znaleźć potwierdzenie, samemu mając jedynie mgliste wspomnienie spod Big Bena, gdzie zjawiła się przelotem i zabrała rannego Skamandera; to chyba była ona.
Niezależnie od odpowiedzi na postawione pytanie, w palcach obrócił dobytą w międzyczasie różdżką. Mimo magii zatrzymanej wokół nich, trzymanie akacjowego drewna pozwalało odnaleźć potrzebną w tej sytuacji stabilność. Spoglądał na tych, którzy przemieszczali się do tyłu, wierząc, że znajdą się poza zasięgiem ewentualnych zaklęć, samemu w myślach wertując wszystkie uzdrawiające inkantację, z których mógłby skorzystać tutaj na miejscu. Posłanie do Munga dziesiątek rannych zaburzyłoby pracę oddziałów - musiał podjąć wszystkie kroki, by zminimalizować potencjalny szturm pacjentów; zrobić wszystko co było w jego mocy, aby obecnym na zgromadzeniu czarodziejom i czarownicom nie stała się krzywda. Wymownie jeszcze spojrzał w niebo, jakby z jego strony oczekując ingerencji, po czym wzrok utkwił już tam, gdzie czarownica tkwiła na miotle.

Ruch: prawo-dół, lewo-dół - na miejsce Claude'a




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Connaught Square - Page 14 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 22:27
Uruchomienie ostrych jak brzytwa gilotyn stało się punktem kulminacyjnym – roziskrzyło rebeliancką iskrę rozpaloną w jednym, zdeterminowanym ogniwie. Tłum zareagował donośnie, wymownie, nadzwyczaj wyraźnie. Pojedyncze krzyki aprobaty, mieszały się z bolesnymi westchnieniami pełnymi zdezorientowania, przerażenia, histerycznych łez cieknących po zaróżowionych policzkach. Głuche echo odbitych dźwięków rozciągało się na całej powierzchni kamiennego placu. Stał nieruchomo; nagromadzone zdenerwowanie napinało wszystkie mięśnie oraz ścięgna. Ludzkie zbiorowisko przesuwało się o nieistniejące centymetry, napierało na siebie zabierając ostatnie strużki świeższego powietrza. Tajemnicza kobieta przemawiała z wysokiego podestu. Górnolotne wersety zaklinały przerażone społeczeństwo, mamiły nadinterpretowanymi kłamstwami. Sądzili, że to wystarczy? Będą w stanie podporządkować każdego, a nic nie wyjdzie na jaw? Atmosfera gęstniała, robiła się napięta. Coś nieoczekiwanego wisiało w powietrzu. Okrzyk rozbrzmiewający po drugiej stronie placu wyostrzył zmysły. Wyprostował się, uniósł głowę próbując dostrzec niewidzialnego awanturnika. Jakieś słowa, pierwsze oznaki niepokoju. Słysząc tak niewiele w głębi siebie czuł, że dokonał właściwego rozpoznania. Coś ciężkiego przesunęło się po wnętrznościach, gdy zdeterminowany przesuwał się do przodu. Jeden z tamtych próbował przywrócić ubłagany spokój, podczas gdy sytuacja wymykała się spod kontroli. Zatrzymał się, uniósł różdżkę. Wypowiedział inkantację, która wydostała się na rozgrzaną powierzchnię. Czuł jej siłę, szarpnięcie nadgarstka. Dlaczego do cholery nic się nie działo? Zdążył jedynie zerknąć w stronę Zakonniczki, dostrzec zarys widzialnej już sylwetki, kiedy to członek patrolu egzekucyjnego skierował w jego stronę końcówkę magicznej broni. W tamtej chwili zrozumiał. Pole antymagiczne. Nabrał powietrza. Spojrzał na niego zuchwale, pewnie, przybierając minę zdenerwowanego uczestnika egzekucji. Postanowił odezwać się pierwszy. Wyrazić niezadowolenie, zdegustowanie dostrzeżeniem tak niebezpiecznego wroga. Przecież chciał się go pozbyć, schwytać, przyzwolić na dalsze celebrowanie tej pięknej uroczystości. Tak długo się do niej przygotowywał! Nie mógł akceptować wypowiadanych kłamstw! Powoli opuszczał różdżkę niwelując podejrzenie: – Jak ta parszywa rebeliantka śmiała zakłócić nam takie święto! – zaczął unosząc głos, aby nie zniknął w gęstwienie różnorodnego harmidru. Niebieskie tęczówki płonęły. Patrzyły przekonywująco wprost na twarz funkcjonariusza: – Nie mogę darować takiej obelgi, wtargnięcia na plac, szerzenia kłamstw. Musiałem zareagować Panie władzo! To wyszło instynktownie. – zaznaczył dobitnie, kręcąc głową z dezaprobatą. Różdżka była już opuszczona wzdłuż prawego biodra. – Ten dzień miał być wyjątkowy, a tu… Pan wybaczy, ale chyba zgubiłem przez to krewnych. – dodał jeszcze na koniec zdecydowanie bardziej spokojnie. Rozejrzał się po tłumie w celu zasygnalizowania i poszukiwania znajomych twarzy. Miał być wiarygodny. Całym sobą powstrzymywał się, aby nie spojrzeć w stronę odsłoniętej Tonks. Serce przyspieszyło bicie, miał nadzieję, że nie da się złapać. Że ma coś w zanadrzu.

| kłamstwo (II)



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 22:41
Mam ochotę magicznie wzmocnić sobie gardło i ryknąć na cały plac najbardziej irytujące zdanie w caluteńkim wszechświecie.
A nie mówiłem?!
Wiedziałem, że to się źle skończy. I co? I co? I mają teraz za swoje, za to nieposzanowanie do śmierci, za upokarzający marsz, za bawienie się w wymierzanie krzywej rzeczywistości.
I, nie, ja absolutnie nie usprawiedliwiam dziewczyny z plakatów. Jej zaklęcie mogło skrzywdzić Wandzię, Isabellę. Mnie. Ale po prostu i tak po ludzku jej się kurwa nie dziwię. A może to nie głupota a poświęcenie. Może zaraz wypełznie ich więcej. Szkoda, że głowy spadły tak prędko, nie chciałem oglądać ani kaźni, ani zemsty, choć z przyjemnością popatrzyłbym na ratunek. Myślę sobie, że kobieta się spóźniła.
W tym chaotycznym zbiegowisku ciężko mi się zebrać, panująca panika odgradza nieco od rzeczywistości, w której magia na krótką chwilę zamiera, zaklęcia nie działają, a my nie możemy się bronić. Atakować, także, ale to pozostaje bez znaczenia, zależy mi tylko, aby Evandra wyszła stąd cała i zdrowa. Jest taka drobna, a na placu stoją setki stóp, gdy tylko ruszą, wszystkie na raz, moja siostrzyczka pozostanie bez szans. Dlatego z uznaniem spoglądam na Claude'a, pierwszego, by służyć i nadstawiać własnego karku - to powinienem być ja. Wszystko, co dzieje się na podeście umyka mojej uwadze, krzyki dochodzą jedynie połowicznie, wzrok traci na zasięgu. Kiwam głową Tristanowi, nic tu po mnie, przynajmniej co do tego jesteśmy zgodni.
-Isabelle, proszę, ty pierwsza, idź za Claudem. Evandro, będę tuż za tobą - mówię cicho i obu kobietom pomagam zejść z podestu, po czym zeskakuję w ślad za nimi, czujny, gotowy zareagować w każdej chwili. Może i magia nie działa, ale zaostrzone drewno wbite w oko to żadna przyjemność. Mam jeszcze pięści i ich też nie zawaham się skrwawić, jeśli będzie trzeba. Biłem się wielokrotnie, ale chyba nigdy o kobietę. Nigdy o siostrę i chociaż to chwalebne, liczę, że tego unikniemy. W domu czeka woda z cytryną i listkami świeżej mięty oraz drożdżówki z jagodami. Jeśli się pośpieszmy, zdążymy idealnie na porę podwieczorku. Zjemy go, nie wspominając ataku. Lady Carrow, czuj się zaproszona.

|jedna i trochę kratka w górę-w lewo-po ukosie; stoję o tutaj


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Connaught Square - Page 14 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 23:06
To był jarmark. Wszyscy odstawieni, z dzieciakiem pod pachą, wyczekujący rozrywek, albo innych wrażeń. Nie byłam lepsza, mnie także przywiodła tu ciekawość, bo choć nie angażowałam się w polityczne tango, lubiłam wiedzieć, co dzieje się wokół mojego własnego podwórka. Jedno wiedziałam na pewno - ta propaganda strachu mnie nie przekonywała.
Nie wiedziałam, co dokładnie wydarzyło się pod sceną, gdy gilotyny poszły w dół, ale gawiedź, która się tam dumnie zebrała, nagle podniosła krzyki i zaczęła mieszać się z niepokojem. Chwilę później ktoś chyba uniósł się z tłumu na miotle, a poruszenie w tłumie dotarło aż do mnie; musiałam zeskoczyć z gzymsu, aby zachować równowagę, tym samym tracąc swój dobry punkt widokowy. Czarodzieje wokół mnie przepychali się, szybko oddaliłam się od budynku w kierunku prześwitu, który obstawiali strażnicy. Chciałam wiedzieć, co przepłoszyło ludzi, tych dumnych, którzy jeszcze przed chwilą szkalowali skazanych. Przepchnęłam się więc na skraj tego tłumu, między strażników, z fałszywą różdżką nie czując zagrożenia ich bliskością. Wyciągnęłam głowę, niewiele mogłam jednak zobaczyć z tej odległości; nie do końca zorientowana w sytuacji nie ruszałam się z miejsca, ignorując migrujących czarodziejów. Od szerokiego przejścia oddzielali mnie jedynie strażnicy, jeśli więc coś było na rzeczy, wydawało mi się to sensowną drogą ewakuacji.

Poruszam się w dół i o pole w prawo, razem dwa pola - to samo, gdzie stoi strażnik
Jade Sykes
Jade Sykes
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa

her attitude kinda savage
but her heart is gold

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7327-jade-sykes https://www.morsmordre.net/t7337-carnelian#200427 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-lancashire-abbeystead-peregrine-hill https://www.morsmordre.net/t7338-skrytka-bankowa-nr-1785#200430 https://www.morsmordre.net/t8674-jade-sykes#256273
Re: Connaught Square [odnośnik]20.09.20 23:26
Nie spojrzał na Chang, obserwując uważniej rozwój sytuacji i zamieszanie, jakie powstało. Przeciętna egzekucja dostarczała nagle dodatkowej rozrywki, której nikt się nie spodziewał i dla niektórych była pewnie wątpliwą atrakcją. W wypowiedzianych chwilę wcześniej słowach, zdecydowanie musiał to wykrakać, nie przewidując jednak hydry w takiej postaci.
- Następnym razem rzuć Silencio, zanim zdążę coś powiedzieć.- mruknął cicho, co wydawało mu się, że zostało skutecznie zagłuszone przez otoczenie. Przeklną pod nosem, gdy zebrani na około ludzie zaczęli przepychać się, chcąc uciec jak najdalej, gdy tylko usłyszeli inkantację. Sam nie zamierzał iść za tłumem, zachowującym się jak spłoszone zwierzęta. Zwłaszcza że magia zamierająca wokoło, podpowiadała co właśnie miało miejsce. Ktoś sięgnął po pole antymagiczne i zrobił to skutecznie. Różdżki stały się okropnie bezużyteczne, a przynajmniej póki plac był we władaniu zaklęcia. Dlatego też spojrzał w kierunku podestu na drobną sylwetkę zawieszoną trzy metry nad ziemią, która nagle była widoczna i rozpoznawalna. Odnalazła się sprawczyni całego zamieszania.
Przeniósł wzrok na funkcjonariusza stojącego obok, zastanawiając się, dlaczego ten stał tutaj, zamiast robić to, co do niego należało. Nie wypowiedział jednak ani słowa, nie zamierzając być osobą, która zmotywuje czarodzieja do działania.
- Zabieraj się stąd.- polecił Wren, nie oglądając się już na nią. Samemu zdecydował się chwilowo podążyć w kierunku centrum zamieszania. Tym samym odsunął się, aby być poza zasięgiem olbrzyma, który najpewniej zaraz ruszy przed siebie, gdy po to właśnie zdawał się tu być.

| idę jedno pole prawo-góra, drugie prawo


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Connaught Square [odnośnik]21.09.20 0:09
Doskonale znał ten głos, tembr wywołujący w nim niezwykłą irytację i gniew – nie mógł być to nikt inny jak Justine Tonks. Nie wiedział jakim cudem szlamie udało dostać się do Londynu, a co dopiero na plac strzeżony przez masę strażników sprawdzających każdego uczestnika egzekucji. Czyżby udało się jej zdobyć lewe papiery? Pieprzony Dudley raczył wypisać jej kwitek bez zmrużenia okiem? Chwalił się, że to był jego cel – pracować przy rejestracji – dlatego od razu dopisał do swej listy odwiedziny chłopaka i spytania go o urzędowe poświadczenie. W końcu nie o tym prawił w piwnicy? Zgody, licencje, pozwolenia, cholerne paragrafy.
Momentalnie poczuł coś nietypowego, jakoby magia została skutecznie „zablokowana”, mimo że jego czar był zdecydowanie nieudany. Czyżby ktoś wpadł na ten sam pomysł? Nim ujrzał sprawczynię zamieszania, której tożsamości już wcześniej rozpoznał, jego uszu doszedł głos Deirdre pragnącej uspokoić wrzawę towarzyszących wydarzeniu osób. Wątpił, aby ktoś był równie naiwny i pokładał wiarę w słowa poszukiwanej listem gończym przestępczyni, jednakże zdecydowanie był to dobry ruch, bowiem ostatnie czego było im potrzeba to panika tudzież zamieszki. -Odsuń się- warknął do osoby stojącej tuż obok Goyla, który najwyraźniej podjął próbę ściągnięcia Tonks z miotły. Nie był w stanie przecisnąć się bliżej jak krok przed siebie, a niemoc w sytuacji, kiedy magia była poza ich zasięgiem budziła w nim jeszcze większą zaciętość. Musiał zrobić cokolwiek, chociażby spróbować. Myśląc intensywnie łupnął kolejnego łyka z trzymanej przez siebie… piersiówki. Czyżby ona mogła stać się narzędziem zbrodni? Na to liczył, na to również czekał, bowiem nigdy wcześniej nie miała innych zastosowań jak poręczne źródło alkoholowych wrażeń. Bez cienia zastanowienia wziął zamach i wycelował w samą głowę Justine, która była samobójczynią, albo postradała zmysły do reszty. Żałował, że wypił większość zawartości, bowiem była znacznie lżejsza.

| Idę kratkę w dolne-lewo, wykonuję rzut do celu; spostrzegawczość III.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Connaught Square [odnośnik]21.09.20 0:09
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 90
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Connaught Square - Page 14 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 14 z 31 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 22 ... 31  Next

Connaught Square
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach