Wydarzenia


Ekipa forum
Las Podniebnych Syren
AutorWiadomość
Las Podniebnych Syren [odnośnik]19.05.20 1:18
First topic message reminder :

Las Podniebnych Syren

Pomiędzy stromymi klifami a turystycznymi atrakcjami Cliodny znajduje się pewien teren przejściowy, który zajmuje spory kawałek wyspy. Rzeźba terenu ma czas się wyrównać, ze strzelistości wzniesień przechodząc w spokojne pagórki i piaszczyste plaże. Tę część lądu porasta gęsty las, który szczelnie wypełnia każdy zakamarek między skalnymi ścianami a jeziorkami o dość nietypowych i nieszablonowych kształtach.
Mawia się, że las jest domem podniebnych syren żyjących tylko na wyspie. Wiele osób twierdziło, że zostało zwabionych pomiędzy drzewa piękną pieśnią snutą niewątpliwie przez jakąś mieszkającą w koronach drzew syrenę, ponieważ dopóki trwała pieśń to niemożliwym było zawrócenie z raz obranej ścieżki. Znawcy magicznych istot pozostają jednak sceptyczni co do tych pasjonujących opowieści, bowiem nikt jeszcze dowodów na istnienie tych niezwykłych syren nie odkrył: za bardziej prawdopodobną uważają tezę, że kochankowie wolą zmyślać historie o niestworzonych melodiach w celu usprawiedliwienia i ukrycia swoich schadzek mających miejsce wśród urokliwych leśnych zakątków. Las bowiem jest wręcz bajkowy i niezaprzeczalnie tworzy iście magiczną aurę na romantyczne spacery o każdej porze dnia i nocy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Las Podniebnych Syren - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]25.06.21 15:19
Burza lśniących miedzią, płomienistych włosów zatańczyła gdzieś pomiędzy pobliskimi drzewami sprawiając, że Maghnus ostatkiem sił powstrzymywał się przed wykrzywieniem ust w pełnym niezadowolenia grymasie. Za wszelką cenę przywoływał na twarz maskę obojętności, choć ta była wystawiana na ciężką próbę samym przemknięciem powiązanego z rudością nazwiska przez myśli. Weasley. Ród, który gardził skorowidzem Cantankerusa Notta, ród, który ze szlacheckich, wielowiekowych tradycji robił skandaliczną farsę, ród, który w całym swym obłąkaniu wielbił mugoli i opowiadał się po ich stronie wbrew wszelkim zasadom logiki. Ród, który powinien nie istnieć. Ale niestety było już za późno, by tak po prostu udawać, że jej nie zauważył i wycofać się niepostrzeżenie - był już bardziej niż pewny, że i ona odnotowała już jego obecność, a sam Bulstrode wpadł we własne sidła dobrego wychowania.
Potrafiła powiązać jego twarz z nazwiskiem? Jak to możliwe, skoro jego ród wolny był od cech charakterystycznych, pozwalających na bezbłędną identyfikację korzeni w zaledwie parę chwil? Jak to możliwe, skoro Weasleye już dawno zniknęli z salonów, ku uldze konserwatywnej części społeczeństwa, a sam Maghnus nie zapuszczał się w tereny tak zdziczałe jak Devon? Właściwie ze względu na wzorową tresurę, wpajającą mnogość zasad bon ton, gotów był odbyć najkrótszą z możliwych, lecz wciąż neutralną pogawędkę o pięknej pogodzie i niezwykłej przyrodzie Norfolk, bez wywlekania tematów takich jak co na gacie Merlina ten piegowaty biedak robił na ziemiach podległych Traversom o zgoła odmiennych poglądach. Był gotów, aż do momentu, w którym dziewczyna otworzyła swe usta, siląc się na ironię, która nie przystawała przedstawicielce rodziny tańczącej na skraju bankructwa i plebejstwa. Posłał jej pełne politowania spojrzenie, a kąciki jego ust powędrowały ku górze w wyrazie rozbawienia.
- Przykro mi, lecz aby przeprowadzić analizę porównawczą kwestii światopoglądowych musiałbym najpierw panią kojarzyć - panią, nie lady, bo nią nigdy nie była i nigdy nie będzie. - Tak jednak nie jest, więc żegnam - uciął więc, nie dając się wciągnąć w tanie gierki i przepychanki słowne z Weasleyem. Wyminął ją, nie tracąc rezonu, lecz zdążył przejść zaledwie parę kroków, by usłyszeć donośny śmiech, a po chwili również dostrzec sylwetki dwóch mężczyzn odzianych w splamione krwią szaty. Niczym nieskrępowani, tryskali doskonałym humorem i przechwalali się krzywdami wyrządzonymi szlamie. Sytuacja z pewnością była równie świeża co szkarłat na ich płaszczach, ale - w gruncie rzeczy - nie mogła interesować Maghnusa mniej. Upokorzona, poturbowana szlama gdzieś w pobliskich krzakach? Nie jego zmartwienie. Dwójka szubrawców terroryzowała mugolaków? Fantastycznie. Wyminął mężczyzn obojętnie, zagłębiając się w leśne ostępy.
Spacer przestał mu się podobać, miał zamiar jak najszybciej się oddalić i wrócić do Bedfordshire, gdzie czekały na niego ojcowskie obowiązki, lecz niedane mu było cieszyć się spokojem - po przejściu zaledwie kilkudziesięciu jardów ujrzał bielącą się na poboczu skórę porzuconego ciała i nieruchome oczy utkwione w koronach drzew. Była odarta z ubrań, zakrwawiona, martwa, niewątpliwie więc była wspominaną przez mijanych mężczyzn szlamą. Nie zapłakał nad jej losem, nie okrył jej swoją szatą, nie wybijał się ponad swoją obojętność na krzywdy odczłowieczonych w jego myślach ludzi; ale spostrzegł kawałek papieru wystający spomiędzy zawartości wybebeszonej z torby dziewczyny i nie byłby sobą, gdyby nie schylił się i nie wyciągnął tego, co okazało się być kopertą. Wrodzona ciekawość pchnęła go dalej, a gdy przesunął spojrzeniem po słowach Kochana mamo, wygiął usta w krótkim uśmiechu i schował list do kieszeni. Z miłą chęcią przekaże hiobowe wieści szlamowatej rodzinie.

| nie podejmuję akcji względem bandytów


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]25.06.21 15:40
Uśmiech wdarł się na jej wargi nieproszony, acz dobitnie świadczący o zabawnej urokliwości całej farsy. I może zbawiennie w jej błękitnych oczętach zakwitły subtelne iskry, świadczące o niemym zainteresowaniu. A ona, choć nie była bywalczynią salonów, nie była damą otoczoną mgiełką pudru i zapachu fiołków, unoszącego się przy każdym spowitym emocjami krokiem. Była zaś niebezpiecznie namacalna, całościowa i rzeczywista – dokładnie jak człowiek, nie lśniła wilą aurą, zaskarbiając sobie jedynie wszystkie przymioty podlotki, która nie dorosła do podwiązek znaczących drogę podboju. I może zachwiałaby się, słysząc jego słowa, nie oparła się jednak urokliwej pokusie błyśnięcia perłami zębów, w rytm marszczenia piegowatego nosa.
Zamiast stanąć zatopiona w bezruchu, bardziej jak statua, aniżeli istnienie rzeczywiste, momentalnie odwróciła się na pięcie i ruszyła za nim, zupełnie jak uporczywe, niedorosłe jeszcze dziewczę, smark raptem, który plącze się koło nóg. Bo choć obdarzona pokaźnym wzrostem i kanciastym ciałem, nadal była traktowana jak dziecko, wszak ona – lśniąca plejadą wyobrażeń i marzeń – upodobniała się bardziej do młódki snującej miriady imaginacji ku gwiazdom, licząc, iż któraś z nich zlituje się nad młodocianymi mrzonkami.
Odwróciła bacznie głowę, obserwując dwojga zakrwawionych mężczyzn i coś się w niej podskórnie zagotowało. Potknęła się nieomal, wiodąc skupionym wzrokiem za ich rubasznymi sylwetkami, wciąż jednak umykała przy nogach lorda Bulstrode – aż znaleźli pozbawione ducha, rozbebeszone ciało.
Nie mów, że to tak zostawisz – westchnęła ciężko. – Nawet osoba twego pokroju musi mieć choć odrobinę sumienia! – syknęła, ponownie wzrokiem wiodąc za okrwawionymi figurami mężczyzn.
Hej! – krzyknęła głośno w kierunku zionących podejrzliwością mężczyzn, jednocześnie zaciskając dłoń na łokciu Maghnusa, aby po chwili spojrzeć na niego sarnimi, wielkimi oczętami, zupełnie jakby pytała go wzrokiem o rozwiązanie sytuacji.
Zacisnęła prędko drugą dłoń na różdżce, łapiąc kontakt wzrokowy z jednym z dwojga mężczyzn. Zadrżały jej lekko nogi, a ucisk składany na ramieniu lorda nie zelżał, wzmocnił się wręcz. Hej, które uleciało z warg było niepodważalne i nieodwracalne.
Melody Weasley
Melody Weasley
Zawód : Łamaczka klątw
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Je viens te retrouver comme les oiseaux
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9817-melody-weasley https://www.morsmordre.net/t9849-astrolabium https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]26.06.21 23:41
Musiała go z kimś mylić, jeśli faktycznie sądziła, że byle dzieciak da radę go sprowokować do... czego właściwie? Jaki miała cel, nachodząc go na obcym terenie, atakując słowem już na wstępie, czepiając się go jak rzep psiego ogona, kiedy była nikim? Źle wybrała sobie cel, nie był tym typem człowieka, który tracił cenną życiową energię na bezsensowne utarczki, które nie miały najmniejszego sensu. Miał o wiele młodszą siostrę i, jak to z rodzeństwem bywa, Vivienne przećwiczyła go na wszystkie strony z irytujących tekstów szukających zwady i z bezczelnych uśmiechów, nieświadoma tego, że zamiast mu dokuczać, uczy go odkrywać w sobie nieprzebrane pokłady cierpliwości i samozaparcia, by nie reagować w żaden sposób. Z jego doświadczeń wszak wynikało jasno, że najlepszym sposobem było ignorowanie. Melody musiała się więc gorzko rozczarować, lecz znów - to nie było już jego zmartwienie.
- Nie jesteśmy na ty - oznajmił oschle, przyspieszając kroku i zaciskając mocno szczękę. Jej słowa nie były w stanie zrobić na nim wrażenia, nic o nim nie wiedziała, próbowała odwoływać się do sumienia nieznajomego, a on nie zamierzał dawać jej satysfakcji - ale snuła się za nim, nie wiadomo po co, a on takich ogonów nie lubił. - Nie łaź za mną jak bezpański pies - warknął przez ramię, wciąż odnotowując jej napastliwą obecność. Dlaczego podążała jego śladem, skoro uprzednio znajdowała się na zupełnie innej trasie, krzyżującej się z obraną przez niego ścieżką? Doprawdy, Weasleyowie nie mieli za knuta kultury.
A potem krzyknęła w kierunku mężczyzn jak ostatnia wariatka i śmiała chwycić go za ramię. Zgromił ją spojrzeniem, w którym powinna bez problemów wyczytać wszystko to, czego nie mówił na głos. - Dobrze radzę, łapy precz - nim utnę ci je w łokciu. Naprawdę sądziła, że zmusi go do konfrontacji z bandytami w ten sposób? - Nie mój cyrk, nie moje małpy - syknął, dając jej znać, że jeśli o niego chodziło, mogli się nią zająć tak samo jak leżącą w rowie martwą szlamą. Nie cofała dłoni, szarpnął więc ręką, wyrywając się z jej uścisku. I, nie patrząc na mężczyzn, którzy już w momencie wcześniejszego minięcia się z lordem Bulstrode musieli wiedzieć, że byli mu obojętni, odwrócił się od niej po raz wtóry i kontynuował swój szybki, energiczny spacer w kierunku wyjścia z lasu.


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]10.07.21 20:54
Zatopiła oczy na moment w martwym punkcie, marszcząc niewinnie brwi – och, aż gotowało się w jej wątłym ciele, gdy widziała owych mężczyzn i ich rubaszny śmiech. Musiała aż wziąć głębszy wdech, który ulokował się gdzieś na dnie klatki piersiowej, jednak zmrużywszy błękit ocząt, szybko przewartościowała swoje szanse w pojedynku z dwójką rosłych mężczyzn. I coś zakuło ją w tętniącym sercu, ów zabiło z mocą, jednak westchnięcie opuszczające płuca, skłoniło ją do poddania się.
Puściła ramię, na którym kurczowo zaciskała drobne palce, jednak wciąż przystawała mężczyźnie krokiem, opuszczając tętniącą jesienią, burą aurę lasu. Co jakiś czas oglądała się za sobą, aby po chwili stracić z pola widzenia zbirów, mając na dnie umysłu chyżą myśl, jakoby miała ich kiedyś znaleźć w sprzyjających warunkach. Ach, jakże chętnie zatopiłaby wzrok w ich poległych sylwetkach!; sama jednak, ledwie dwudziestoletnia, nie posiadała siły, aby stanąć z nimi w szranki. Przełknęła głośno ślinę, dotrzymując kroku lordowi.
Dobrze, zanieśmy ten list, bo zakładam, że chce go pan dostarczyć. W sumie do kogo on jest? – burknęła, odgarniając z ramienia ognistorude pukle, niesfornie opadające na drobną, piegowatą twarz.
Las w swoim majestacie zakańczał skłaniające się, jesienne konary, ustępując widokowi niewielkiej wioski. Serce drżało niepokornie, gdy wkraczali na ścieżkę; niepokój rysował swe czerniejące dłonie w jej umyśle, te jednak odganiała z ogromem siły.
Wątpię w pana – złożyła solidny nacisk na słowo pansubtelność, więc jeśli jest on skierowany do rodziny tej biednej dziewczyny, to ja będę mówić – rzekła, zwalniając kroku.
Wioska była niewielka, okalana lasem, posiadająca w swej skromności pewien drzemiący głęboko majestat. Była prosta, zaklęta w czasie nieomal, a niewielkie domki wyściełające trasę przez jej centrum niosły za sobą zapach świeżego pieczonego chleba i dymu uchodzącego z ceglanych kominów. Posiadała niewątpliwy urok, a jej zaciszne położenie jedynie dodawało subtelnej magii.
Skierowała ponownie zbłądzone spojrzenie na jego oblicze, licząc, iż ten panuje nad trasą i niejako wie, gdzie znajduje się poszukiwana chata. W umyśle wciąż buzowały emocje mnogie, a chęć ukrócenia jowialnych śmiechów dwójki mężczyzn wybijała się naprzód. W sercu zasiało się ziarno pewności, jakoby jeszcze kiedyś miała ukrócić ich terror.
Melody Weasley
Melody Weasley
Zawód : Łamaczka klątw
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Je viens te retrouver comme les oiseaux
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9817-melody-weasley https://www.morsmordre.net/t9849-astrolabium https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]11.07.21 13:17
Tak twardogłowej istoty nie spotkał już dawno. Napastliwa jak wściekła bahanka i czepiająca się bardziej niż młody nieśmiałek szaty w trakcie spaceru po Bulstrode Park, nie odpuszczała ani na chwilę, podążając za nim niczym tropiciel, który wyczuł krew. Żeby było śmieszniej, rudowłosa - jak na młodą kobietę - wydawała się być dość nieporuszona samym trupem tkwiącym nieruchomo w krzakach na poboczu, zamiast tego skupiając się na szukaniu swady z dwójką rosłych nieznajomych, a następnie dopinaniu się jak pasożyt do nieznanych jej planów Maghnusa, którego z jakiegoś niezrozumiałego powodu wybrała sobie na przewodnika i kompana, mimo jego jasno wyrażonej woli. Cała ta sytuacja tonęła w oparach absurdu.
- Waćpanna ogłuchła czy to będący cechą rodzinną brak poszanowania dla ogólnie przyjętych zasad dobrego wychowania nakazuje tak doszczętnie odzierać się z godności i wciskać się tam, gdzie nikt nie zaprasza? - zapytał beznamiętnym tonem, w myślach pytając Merlina i wszystkie nadprzyrodzone byty niematerialne o to, czym tak straszliwie zgrzeszył, że nawet jego piękny, jesienny spacer musiał się zmienić w ponury żart. A teraz planowała bawić się w sowę pocztową, dobre sobie. Zwolnił kroku, a na jego usta wkradł się pogardliwy uśmiech.
- Od dostarczania delikatnych wieści arystokraci mają posłańców, ale skąd miałaby pani o tym wiedzieć - jej status wszak w niczym nie odstawał od zubożałej hołoty, którą tak lubowała. On sam w żadnym razie nie miał ochoty na osobiste wycieczki do mugolskiej rodziny, ani na wysłuchiwanie lamentów o wielkim nieszczęściu, przerażającej tragedii i okrutnej niesprawiedliwości świata. Kto twierdził, że świat jest sprawiedliwy i logiczny, musiał się w końcu wyrwać ze swojego delirium. Rudowłosa z kolei zdawała się żyć w kompletnie alternatywnym uniwersum, ze swoimi obcesowymi obyczajami i dziwnymi pomysłami, w których to on, Bulstrode z krwi i kości, miałby zechcieć trwonić swój czas na głupoty. Nie skomentował kolejnej zaczepki insynuującej istnienie jakiejkolwiek znajomości jego osoby, chociaż powiedzieć na temat jej subtelności i niewątpliwych umiejętności do przemawiania, które jako Weasley żyjący w szopie gdzieś głęboko w lesie miała przecież okazję wielokrotnie ćwiczyć na salonach i w świecie wielkiej polityki, chociaż do powiedzenia miały wiele. Tylko po co?
- Rozumiem, że to strach przed konfrontacją, do której tak ci przed chwilą było spieszno, zmusił cię do podążania za mną, ale możesz już skończyć zabawę - zatrzymał się w miejscu, na skraju lasu, wyznaczając tym samym koniec tej dziwnej wędrówki. - Jeśli masz jeszcze jakiekolwiek problemy z interpretowaniem sytuacji, oświadczam, że idę w kierunki Cliodny - wzdłuż linii drzew na wschód, a nie wioski malującej się w dolinie - i powtórzę po raz ostatni: nie idź za mną - nim zwrócił się we wspomnianym kierunku i kontynuował spacer, zaszczycił ją chłodnym spojrzeniem, w których błysnęło ostrzeżenie. Należał do cierpliwych ludzi, lecz i jego cierpliwość miała swoje granice.


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]15.07.21 18:29
Jim trochę zasiedział się w barze, na obrzeżach, Cliodny w Norfolk. Właściwie zasiedział się to niewiele powiedziane. Miał wpaść tylko dostarczyć zapas miodu pitnego, na prośbę madame Celeste (właściwie nie była to żadna madame, lecz lubił nazywać ją tak w myślach, bo inaczej sobie ideału kobiety nie wyobrażał jak tylko tę barmankę o krągłych biodrach i płomienistym warkoczu), lecz został na dłużej. Zdecydowanie dłużej. Otworzył nawet beczkę miodu, który miał dostarczyć do innej karczmy, w wiosce kilkanaście mil dalej, całkowicie za darmo, lecz czegóż nie robi się, by zaimponować kobiecie? Tylko tak już mógł, liczył od niej bowiem przeszło trzydzieści lat więcej, jego twarz pokrywały już zmarszczki i plamy wątrobowe, zaś niegdyś czarne włosy mocno przyprószone były już siwizną. Ostatecznie chyba jednak minął się z celem, bo Celeste przeganiała go ze swojego baru z kwaśną miną i kazała Jimowi wracać do żony. Wcale nie miał na to ochoty. Mary od lat jedynie kręciła nosem i gderała. Na wszystko. Pewnie wścieknie się o stratę dodatkowej beczki miodu, zwłaszcza w tak trudnych czasach, kiedy bieda zaglądała im do garnka. Ale to nic. Jakoś sobie poradzi.
Opuściwszy bar w Cliodnie wsiadł na swój stary, podniszczony już nieco wóz i wziął do ręki bat, aby smagnąć nim starego, leniwego muła. Zostawił go pod karczmą spokojny, że nikt się nim nie zainteresuje. Chyba musiałby dopłacić, aby ktoś wziął tak uparte i leniwe zwierzę... Droga wiodła przez las podniebnych syren. Muł parł do przodu dość leniwie, ciągnąc za sobą wóz z beczkami miodu, zaś Jim marzł na jesiennym wietrze. Zamarzł na kilka chwil, gdy między drzewami mignęły mu dwie sylwetki mężczyzn, zaśmiewających się do łez, dość młodych i silnych - jeszcze tego brakowało, żeby spotkał bandytów i go okradli. Mary urwałaby mu głowę. Zniknęli jednak tak szybko jak się pojawili.
Kilka minut drogi później okazało się, że na trakcie był ktoś jeszcze - mężczyzna i kobieta, dziwacznie ubrani. Jim zamierzał ich wyminąć, lecz koło wozu trafiło w głęboki dół i i utknęło w nim. Muł zaś przystanął, korzystając z chwili pierwszy zaczął skubać zeschniętą trawę.
Jim, chwiejąc się lekko, zszedł z wozu i machnął ręką na mężczyznę.
- E, ty, panie złoty, pomógłbyś mi wypchnąć ten wóz, co? Miodem się odwdzięczę - zawołał na niego, a po jego bełkotliwym głosie słychać było od razu, że to prosty człowiek z niewielkiej wsi.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Las Podniebnych Syren - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]15.07.21 18:57
Ta parodia, jaką był idący szybkim krokiem Maghnus i drepcząca jego szlakiem, niewzruszona stuprocentowo odpychającym zachowaniem mężczyzny Melody, ciągnęła się niemiłosiernie i bez końca, a szlachcic nie pamiętał już wcale o tym, że miał zamiar przespacerować się po lesie i czerpać przyjemność płynącą z bliskością natury. Uzurpatorzy jego uwagi w postaci Weasleya, a następnie dwóch szlamobójców i trupa zniszczyli doszczętnie przyjemną atmosferę, jaką dane mu było się cieszyć może z kwadrans. Szczęśliwie tej rudowłosej przybłędzie chyba ostatecznie zabrakło języka w gębie i nie odpowiedziała już nic na jego ponowne i dobitne oświadczenia, że absolutnie nie zamierza podporządkowywać się jej absurdalnym planom, ani spędzać chociażby chwilę dłużej w jej namolnym towarzystwie, którego nie życzył sobie od samego początku. Maghnus ruszył w kierunku przeciwnym do wsi, skrajem lasu, lecz wtem spomiędzy drzew wytelepał się stary muł i wóz w stanie tak tragicznym, że cudem było to, że w ogóle jeszcze był w stanie się przemieszczać. Głuchy łoskot oznajmił utknięcie wozu w dole, a jakiś jegomość o mocno niewyględnej aparycji zaczął nawoływać szlachcica. Czy ten festiwal żenady nigdy się nie skończy? Bulstrode przesunął chłodnym spojrzeniem po prostaku, który ledwo się trzymał na nogach, po jego czerwonych od przepicia policzkach, zasmarkanym nosie i dziwnych łachmanach, po całej sylwetce zionącej bezradnością właściwej podgatunkowi, którym tak gardził. Zaczepiał go mugol, dobry Merlinie. Oczywiście, mógłby w parę chwil jednym, prostym gestem różdżki nie tylko wydobyć z dołu ugrzęźnięte koło, ale i wzmocnić cały wóz, by nie rozpadł się po drodze - ale po co miałby to robić? Pijak napawał go obrzydzeniem, jeśli miałby się do niego zbliżyć, to tylko po to, by czarną magią rozpłatać jego klatkę piersiową i patrzeć na to, jak topi się we własnej krwi.
- Nie sądzę - odparł beznamiętnie. Jeśli Weasley'ówna była taka chętna do zmieniania świata, mogła samodzielnie ruszyć do boju o udaną dostawę miodu pitnego, ale jemu spieszno było już tylko do domu. Miał w kieszeni list, spotkanie z lordem Traversem również odbył - nic tu po nim. Obrócił się na pięcie i zniknął, nim którekolwiek z nich zdążyło choćby pomyśleć o odezwaniu się do niego po raz kolejny.

| zt, dziękuję lusterku za pomoc  :pwease:


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]19.09.21 21:08
16 stycznia 1958

Las latających syren…bladego pojęcia nie miała, kto w zasadzie wymyślał te nazwy, ale przypuszczała, że jeszcze nie jeden raz będzie mogła nawiązać do tego w jakiejś dziwacznej rozmowie. Oczywiście jak zawsze, goniła za pracą i swoimi zadaniami, a te potrafiły ją zaprowadzić w najdziwniejsze miejsca, dlatego teraz znajdowała się tutaj. Skrytka, o której dostała informację, miała znajdować się gdzieś w okolicy, a teraz na spokojnie udawała się w miejsce, w którym mogła odnaleźć odpowiednie paczki do przechwycenia. Wiedziała, że nie miała z tym tak dużo czasu – na pewno dość szybko ludzie zorientują się, że rzeczy znikają, a ona też nie wiedziała, ile dokładnie ma czasu, więc lepiej było sprawdzić trop zanim ten zupełnie zniknie.
Potrzebowała jednak kogoś na tyle wprawionego w transmutacji, że elementy otoczenia mogłaby zmienić w paczki, tak aby przynajmniej jeszcze przez chwilę oszukać samych zainteresowanych. Niech myślą, że jeszcze dalej mają towar w garści, a ona będzie mogła z dumą (chociaż raczej bez dumy, bo nie chełpiła się aż tak swoją pracą) przekazać cały towar odpowiednim osobom. Miała całą listę, posegregowaną, zaszyfrowaną i odpowiednio schowaną, tak by nawet w wypadku odnalezienia ktoś miał wielki problem ze zrozumieniem tego. Specjalistą, czy raczej w tym wypadki specjalistką miała okazać się dawna znajoma Hansa – gdzie i kiedy się poznali, to akurat nie miało znaczenia, najważniejsze dla niej było to, że udało im się skontaktować i że kobieta zgodziła się pomóc. Miała jej krótki opis, ale przede wszystkim musiała się skupić na jej obecności. Jeżeli jej pomoże, przeprowadzą to znacznie szybciej.
Póki co znajdowała się gdzieś na uboczu, nie zapuszczając się jeszcze w głąb lasu. Różdżkę na wszelki wypadek trzymała w pogotowiu, dyskretnym spojrzeniem przeglądając okolice. Być może znów budziła w sobie paranoika, ale o wiele lepiej byłoby, gdyby nikt ani nic nie zaskoczył ich w trakcie misji. Miała jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, a teraz po prostu nie mogła zawieźć. I liczyła na to, że jej dzisiejsza towarzyszka będzie myśleć tak samo.

Ekwipunek: różdżka, szata, dobrze wyważony nóż (+10 do obrażeń ciętych), kryształ teleportujący.
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]29.09.21 19:58
Moira została poproszona o przysługę. Nie odmawiała nikomu pomocy, szczególnie, kiedy chodziło o osoby przyjazne zakonowi. Gotowała była w każdym momencie wstać i ruszyć, aby się na coś przydać. Ostatnio nieco mocniej zaangażowała się w działania organizacji, z czego była naprawdę zadowolona.
Wstała tego ranka dosyć wcześnie, jak to miała w zwyczaju. Nie lubiła się spóźniać, na umówione spotkania, także całkiem szybko zaczęła przygotowywać się do wyjścia. Ubrała się w długą, bordową spódnicę, czarny gorset. Właściwie było to dla niej charakterystyczne, na wierzch narzuciła butelkowozielony płaszcz z kapturem, na głowę zaś założyła czarny cylinder- jedną z rzeczy, bez której nie wychodziła z domu.
Była pełna entuzjazmu. Bardzo lubiła spędzać czas z młodymi ludźmi, czerpała od nich wiele energii. Pojawiła się w Norfolk o umówionej porze. Hans wspominał, że ma pomóc pewnej dziewczynie. Nie do końca wiedziała w czym. Wierzyła jednak w to, że będzie w stanie sobie z tym poradzić. Zresztą, uważała, że jak się skupi to jest w stanie dać sobie radę z każdą przeciwnością losu.
Miejsce, w którym miała się zjawić było naprawdę fascynujące. Natura naprawdę potrafi zdziałać cuda. Z zainteresowaniem wpatrywała się w drzewa i jeziora, które wyjątkowo w tym miejscu ze sobą koegzystowały. Wtedy jej uwagę przykuła sylwetka. To musiała być osoba, której szukała!
Całkiem szybkim krokiem udała się w kierunku dziewczyny, zacisnęła różdżkę nieco mocniej w lewej ręce, gdyby przypadkiem miało się okazać, że jednak źle trafiła. Znalazła się przed nią, po czym uśmiechnęła się serdecznie. - Moira Flume!- wyciągnęła rękę, by podać ją Thalii. - Jak mniemam to mnie oczekujesz, mam nadzieję, że nie stoisz tu zbyt długo, szkoda by było, gdybyś się przeziębiła!- uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Hans wspominał, że potrzebujesz pomocy, to jestem, cała Twoja, opowiadaj, czym będziemy się dzisiaj zajmować, mam nadzieję, że będę w stanie sobie poradzić!- była ciekawa, co będą tutaj robić. - Piękne jest to miejsce, nie sądzisz. Natura potrafi zdziałać cuda, jaki świat byłby piękny bez naszej ingerencji!- widać było, że Flume nie ma najmniejszego problemu z tym, że nie zna Wellers.

Moira Flume
Moira Flume
Zawód : architektka
Wiek : 42
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Why so serious ?!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10343-moira-flume https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t10601-m-flume#321048
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]29.09.21 19:58
The member 'Moira Flume' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Las Podniebnych Syren - Page 2 EeI5z50
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Las Podniebnych Syren - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]04.10.21 10:42
Lubiła poznawać nowych ludzi, przemieszczać się w nowe miejsce. To mógł być powód dla którego nigdy tak naprawdę nie znalazła się w jednym domu, w jednym mieszkaniu. Nawet teraz, podczas wojny, gdzie własne bezpieczeństwo nie było tak pewne, wciąż nie mogła usiedzieć na miejscu, wędrując po całym kraju, tym razem jednak nie w celu zwiedzania, a pomagania gdzie się dało i załatwiania spraw mniej dostępnych dla postronnych. Oczywiście przemyt nie był tak mistyczny jak wielu ludzi by chciało to widzieć, ale problemem było to, że w tych interesach siedzieli również ludzie, którzy stanowiska zajmowali po drugiej stronie barykady. Jeżeli więc byłaby zbyt nieostrożna, mogłoby się to skończyć o wiele większym problemem niż tylko potrzeba ucieczki.
Dostrzegła osobę pasująca do opisu, która kierowała się w jej stronę – nie, żeby po lesie kręciła się niezliczona ilość osób. Przedstawiła się jednak tym imieniem i nazwiskiem, który jej podano, a jeżeli wiedziała, że to chodziło akurat o nią…cóż, Thalia nie miała zamiaru być wybredna. Jeżeli nieznajoma miała wbić jej (metaforyczny albo dosłowny) nóż w plecy, lepiej było już teraz zabrać się do pracy. Wyciągnęła jeszcze dłoń w ramach uścisku, również się uśmiechając i kręcąc głową. Cóż, trafiła chyba na równie gadatliwą osobę co ona, więc mogła się nacieszyć, że nie będą tym razem milczeć bez celu.
- Miło mi poznać. – Przez chwilę zastanawiała się, czy się w ogóle przedstawić, ale skoro Hans znał tę kobietę, nie było ciężko dowiedzieć się imienia i nazwiska Tully, a nazwisko wręcz w tej sytuacji mogło pomóc, skoro nosiła je po kapitanie. – Thalia Wellers. Dziękuję, że znalazła pani czas. Niedaleko nas jest pewna kryjówka przemytników, którzy wykradli również część zapasów z ostatniej dostawy na te ziemie. Zależy mi bardzo mocno na zabraniu tego wszystkiego, tak aby pomniejszyć to i zabrać ze sobą, ale również na tym, aby dowolne elementy otoczenia zmienić w skrzynie z towarem. Im później się zorientują, że czegoś im brakuje, tym lepiej, a wybrałam ten dzień, gdyż wiem, że ledwie wczoraj tu zaglądali, nie zrobią więc tak szybko kolejnego obchodu.
Miała wrażenie, że wyjaśniła sprawę całkiem jasno, mogła się jednak mylić i chyba wolałaby wiedzieć o tym z wyprzedzeniem niż tłumaczyć coś jeszcze raz, kiedy byłyby w połowie misji. Coś jeszcze jednak przykuło jej uwagę, tuż przed tym, jak zdążyła odpowiedzieć cokolwiek Moirze na temat natury, ścisnęła więc mocniej różdżkę którą trzymała pod szatą. Kątem oka dostrzegła mężczyznę, który pchał przed sobą wózek, dlatego kiwając głową w jego kierunku, ostrożnie podeszła do…handlarza? Jego wózek zajmowało wiele różnych przedmiotów, od prostych świecidełek aż po nieco tanie ale zawsze przedmioty użytku domowego. Mężczyzna rozpromienił się na ich widok, przeczuwając, że dwie kobiety mogły stanowić dziś łatwy zarobek, wystarczyło tylko wcisnąć im parę sztuk!
- Piękne panie, nie chcą panie zaopatrzyć się w magiczne amulety? Ładnie wyglądają, a jak chronią! Żaden czarnoksiężnik panie nie dopadnie! – Zachwalał swój towar, co Thalia skwitowała szerokim uśmiechem, nie chcąc po sobie dać poznać, że jakkolwiek wątpiła w jego słowa. Co prawda wyglądało to wszystko inaczej, niż kiedy robił to Castor czy Cassius, ale może były na to różne metody? Złapała jeden z naszyjników, odwracając się w stronę Moiry, posyłając jej pytające spojrzenie dopiero wtedy, kiedy była pewna, że handlarz nie widział jej mimiki.
- Co o tym sądzisz, ciociu? Pasuje mi do oczu! – Wychodziła na rozświergotaną pannę, mając nadzieję, że jej ubiór nie wzbudzi przy okazji podejrzenia.
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]04.10.21 21:58
Moira ostatnio zaprzestała podróżować. Okropnie brakowało jej podróży po świecie, bowiem uwielbiała podziwiać architekturę, którą można było spotkać podczas takich wypraw. Czerpała z tego wiele inspiracji. Ostatnio przemykała głównie po przyjaznych mugolakom ziemiom, żeby przypadkiem nie wpaść w tarapaty. Niby była doświadczona i potrafiła o siebie zadbać, wolała jednak nie kusić losu. W końcu mogła się jeszcze na coś przydać po dobrej stronie. Kiedy zaś przychodziło do pomocy sojusznikom, chętnie się z nimi spotykała, wszak od tego była, lubiła dzielić się swoją wiedzą. Nie miała zbyt wiele zajęć, więc angażowała się głównie w to. W końcu oni również jej potrzebowali, cieszyła się tym, że może pomagać.
- Mi również bardzo miło!-odparła uśmiechając się przy tym serdecznie, zdjęła również na moment cylinder aby się skłonić. Zachowanie Flume mogło się wydawać nieco teatralne, jednak tak już miała. - Dla sojuszników zakonu zawsze znajdę czas. Nie mogło być inaczej. Świetny pomysł, możemy im nieco pokrzyżować plany. Dobrze wymyśliłaś z tymi skrzyniami, a po naszej stronie na pewno znajdzie się wielu potrzebujących. Możemy działać, jestem gotowa, tylko prowadź. - plan brzmiał, przynajmniej dla niej całkiem rozsądnie. Wystarczy, że jeszcze choć nieco będzie im sprzyjał los, a wszystko powinno pójść gładko. Nie widziała innej możliwości.
- Plan jest jasny, nie mam żadnych pytań, jakbyś chciała coś zmienić, to informuj mnie na bieżąco.- rzekła jeszcze do Thalii, aby ją upewnić w tym, że dokładnie wie, co ma robić.
Wtedy też dostrzegła mężczyznę, który pchał wózek.. no, nie mogło być zbyt kolorowo, zawsze się musiał ktoś napatoczyć. Nie mogły go zbytnio ignorować, w końcu zostały już dostrzeżone. Pozostaje zobaczyć, z kim właściwie mają przyjemność.
Na początku zaczął je zagadywać. - Chronią, to ciekawe, mogę się przyjrzeć im bliżej?- powiedziała jeszcze do niego. Mężczyzna kiedy zaś dostrzegł różdżki, jakoś dziwnie zareagował, nie podobało się to Moirze, podeszła więc jeszcze bliżej, aby zablokować mu drogę ucieczki, gdyby w ogóle przeszło mu to przez myśl. Rzuciła okiem na te cuda, które sprzedawał. Nie wyglądały one specjalnie dobrze.. najwyraźniej oszukiwał biednych ludzi. - Tak słońce, pasuje Ci do oczu, może weź sobie jeszcze bransoletkę w tym samym kolorze..- spojrzała na Thalię z grymasem na ustach, chciała jej werbalnie przekazać, że nie ma to nic wspólnego z talizmanami. Nie musiała nawet specjalnie długo się im przyglądać, aby stwierdzić, że był to bubel.
Moira Flume
Moira Flume
Zawód : architektka
Wiek : 42
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Why so serious ?!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10343-moira-flume https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t10601-m-flume#321048
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]13.10.21 1:37
Nie mogła się dziwić, chociaż jej powody wyjazdu zdawały się nieco inne – podróże same w sobie ukochała ponad wszystko, a jednak w jej wypłynięciu zaraz po szkole chodziło zarówno o pieniądze (w końcu życie na ulicy zdecydowanie nie oznaczało zdobywanych kokosów, ale również o to, by pozostawić to miejsce za sobą. Miała wrażenie, że nie czeka jej tu już nic i sama będzie musiała zdobyć się na założenie gdzieś indziej własnego domu, albo poświęcenie się morzu i ostatecznie śmierci na nim. W tym momencie jednak nie wiedziała, co ją podkusiło, aby tu wrócić – chyba ci wszyscy przyjaciele, którzy rzeczywiście potrzebowali jej pomocy, nawet jeżeli wiedziała, że wraz z każdym pomocnikiem nadchodził niepokój.
Uśmiechnęła się lekko na widok tego ukłonu, który wydawał jej się nie tyle dziwaczny, co po prostu….miły. Niewiele osób podchodziło do spotkania jej z takim entuzjazmem (aczkolwiek wina mogła leżeć też po stronie tego, że obracała się w takich kręgach, że spotykanie kogoś nowego było w sporej mierze okraszone dozą nieufności), dlatego chyba tym bardziej cieszyła się na to, że towarzystwo Moiry mogło być tym przyjacielskim.
- Gdyby było pani coś potrzebne, proszę od razu powiedzieć, ale w tym momencie nie jestem też w stanie na sto procent zapewnić, iż to co odnajdziemy tam na miejscu będzie tożsame z moją wiedzą. Jest to zawsze ryzyko niestety. – Sama też starała się jak najlepiej dowiadywać się takich rzeczy przed misją, nie zawsze jednak były do siebie pasujące. Mimo to, była wdzięczna za pomoc, jednak zanim zdążyła jakkolwiek wyruszyć w stronę schronienia, natrafiły na mężczyznę który w tym momencie wydawał się jeszcze ufać potencjalnym kupcom – być może dlatego, że były kobietami, a ich twarze nie widniały na plakatach.
Wellers zaś bardzo ostrożnie przyglądała się Moirze i jej działaniom, ciekawa, co odpowie jej na ten moment, tym razem jednak wiedząc, że wcale się nie zawiodła na ten moment – pani Flume pokazała jej, że rzeczywiście miała spore doświadczenie w najróżniejszych dziedzinach, tym razem wykazując się w talizmanach. W oczach Thalii błysnęło zrozumienie – odwracając się do wózka, spokojnie zaczęła przyglądać się wszystkiemu, zaczynając potem bezpardonowo pakować co ciekawsze rzeczy do własnych kieszeni. Handlarz w tym momencie chciał zaprotestować, ale Thalia posłała mu tylko szeroki uśmiech, odchylając lekko płaszcz i pozwalając, aby szara stal noża błysnęła lekko w słońcu.
- Widzisz, ciociu, weźmy to, w czym nam ładnie. W końcu i tak nie są prawdziwe, więc cóż szkodzi? – zaśpiewała niemal, ostrożnie wybierając to, co ją interesowało, gotowa jednak podzielić się, gdyby w jakiś sposób tania biżuteria miała trafić do gustów Moiry. – Ciocia może powie panu, jak bardzo nie życzymy sobie sprzedawania takich przedmiotów mugolom? W końcu kto wie, na jakich niebezpiecznych ludzi można się natknąć w lesie. – Spojrzenie nieco rozbawione posłała pani Flume, udając, że wcale nie widzi przerażonego wzroku handlarza, wędrującego pomiędzy nią a Moirą. Wiedziała, że wystarczy ledwie jedno pogonienie od starszej od niej kobiety, a handlarz ucieknie i nie będzie już naciągał naiwnych klientów. Uśmiechnęła się, tę przyjemność pozostawiając swojej towarzyszce.
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]22.04.24 22:57
10.10

Przyszedł czas, gdy horyzont zapowiadał radość, a szczęście migotało niczym złudny miraż. W jego duszy tańczyły wspomnienia, spalając wszystko do kresu i pozostawiając jedynie popiół upadku. To uczucie radości zaklęte w ruinach własnego buntu. Jednakże, w obliczu tej nadziei, zniszczył to wszystko, odtrącając wciąż zbliżającą się okazję pojednania. Tak, zniszczył ją, pozwalając się ponownie uwikłać w pajęczynę swoich niedoskonałości. Sprowokowany przez bliskiego towarzysza, który przypomniał mu o czymś, czego pragnął uniknąć. W sercu odczuwał ból, niezgrabnie tłumiąc go w głąb swojej istoty. Wiedział, że zawinił, to echo jego myśli powtarzało się jak mantra, przypominając mu o konsekwencjach jego działań. Wspominał ostatnią wymowną chwilę z przyjaciółką, gdy jej spojrzenie zniknęło za drzwiami chaty, pozostawiając go z żalem i pustką w sercu. Niszczenie wydawało się jego udziałem od zawsze, jakby niemoc ta była mu wypisana w genach, zatracając każdą nadzieję na dobro. Nie zdołał ochronić własnej rodziny przed upadkiem, a przyjaciele, których chciał mieć obok siebie, uciekli, zostawiając go samego w samotności. Był słaby, tak bardzo tego świadomy. Jego fizyczna siła nie miała znaczenia wobec bezsilności, jaką odczuwał wewnętrznie. Zawiódł. A mimo to, starał się ponownie budować na gruzach własnej rzeczywistości, w której próbował znaleźć swoje miejsce. To miejsce, gdzie moc było równa zjednoczeniu, gdzie siła absolwentów Durmstrangu stała się fundamentem wspólnoty.
Oczekiwał, milczący w swoim wnętrzu, spoglądając w dal z wewnętrzną niepewnością. Czy odpowie na jego wyznanie? Czy zrozumie jego pragnienie pojednania? Wypełniony poczuciem zagubienia, jak dziecko poszkodowane przez życie, pragnął zrozumienia od niej, od świata, który jawił mu się jako tajemnica, nie do końca pojęta. W cichym zakątku tego niezwykłego lasu, gdzie cisza miała swój urok, oczekiwał na nadchodzący moment. Ustawiał w myślach słowa, które chciał jej przekazać, pragnąc rozwikłać przed nią tajemnicę uczuć i relacji między nimi, między bułgarskimi druhami. Jej moc tkwiła w ciszy, w głębokim spojrzeniu, które wyrażało więcej niż tysiąc słów. Nawet w najbardziej napiętych sytuacjach, gdy na szkolnych korytarzach szarpali się słowami, jej oczy mówiły wszystko. Teraz, w ciszy tego urokliwego miejsca, gdzie dźwięk był jedynie szeptem liści poruszanych przez wiatr, odczuwał jej obecność bardziej niż kiedykolwiek. Czy zrozumie, choćby bez słów? On odczytywał, przynajmniej się wtedy trochę starał.
Kamień sunął po ziemi, wytwarzając delikatne szmery. W tej ciszy każdy dźwięk zdawał się mieć wagę, odbijając się echem od drzew i skał. Czekał, przekręcając w dłoniach kamień, którego kształt i faktura przypominały mu o złamanych marzeniach i niepowodzeniach. Poczuł się jak stracony w labiryncie własnych myśli, gdzie słowa na pergaminie mogły być jedynie pustymi znakami na papierze. Przyszła nadzieja na pojednanie tkwiła w oczekiwaniu na jej przybycie, w gotowości do szczerego przeproszenia, które mogłoby być ostatecznym krokiem ku naprawieniu popełnionych błędów.
- Potrafisz zaskoczyć - mruknął w mowie północnych krajów, gdy ujawniła swe oblicze dość nieznacznie blisko jego osoby. Odetchnął z ulgą, uśmiechnął się przez jawne kilka złudnych chwil. Wsparł przedramię na zgiętym kolanie, obracając spojrzenie na jej osobę. - Myślałem, że przez mój beznadziejny afekt gościnności, nigdy nie będziesz chciała już pomówić ze mną - nawet nie wiesz, jaką ulgę czuję.
Obserwował, jak kroki suną pewnie po ziemi, choć jego uwaga pozostawała czujna, gotowa na każde niespodziewane zdarzenie. Śledził jej spojrzenie, które rozglądało się po okolicznej przyrodzie, wnikając w piękno tego miejsca. To tu, w otoczeniu cichej i skrytej przestrzeni natury, gdzie czas płynął wolniej, a rozmowy miały głębszy sens. Była to doskonała enklawa dla długich rozmów i refleksji, gdzie nawet najtrudniejsze tematy mogły zostać poruszone w spokoju i zrozumieniu.
- Choć tutejsze czyny nie zmienią wiele, nie wypieram się błędów - nigdy nie zamierzał, skrywając je za kurtyną własnej dumy. Chciwy, czym odznaczali się jemu podobni z rodziny rzemieślników. - Zamierzam przeprosić, ukazując po tylu latach beznadzieję własnej gościnności. Ujawnię kawałek prawdy, która bezmyślnie podtrzymuje we mnie złość zwady z naszym druhem - gorycz wpływała z jego gardła, zlękniony przenosząc spojrzenie na spokojną taflę wody. - Wysłuchasz?


For the blacksmith, nothing escapes; from iron, they shape not only the edge
But also destiny.
Nikola Krum
Nikola Krum
Zawód : Adept u mistrza magikowalstwa, raczkujący wytwórca magimetalurgii, opryszek
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Siła jest jak wiatr, niewidoczna, ale czujesz ją w każdym ruchu.
OPCM : 7 +2
UROKI : 6 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12267-nikola-krum https://www.morsmordre.net/t12282-branimir https://www.morsmordre.net/t12309-nikola-krum https://www.morsmordre.net/f466-huntingdonshire-okolice-hemingford-grey-lesny-zakatek https://www.morsmordre.net/t12283-skrytka-bankowa-2632#377708 https://www.morsmordre.net/t12285-nikola-krum
Re: Las Podniebnych Syren [odnośnik]28.04.24 19:40
Wybrał ziemię Traversów, brzegi wybite ostrymi dziobami statków, zakątki bliskie taplającym się w falach hipokampusom i legendarnym, niezmącenie urodziwym syrenom. Norfolk odwiedziłam już kilkukrotnie. Znałam te lasy, choć w tej jednej części nie było mi dane dotąd polować. Podążałam ścieżką natury, miękko odciskając ciężar w zielonych dywanach. Kroki miały być ciche, ale nie było to rozwiązaniem jakkolwiek nadzwyczajnym. Mijałam blaski zakradających się pod korony drzew wstęg słońca, przy uszach doznawałam pieszczoty zupełnie zanurzonej w skrzydlatym śpiewie doliny. Niepozorność próbowała uśpić czujność, ale w moim przypadku zadziałała odwrotnie, prowokując instynkty, by broniły się wszelka mocą przed rozproszeniem. Dlaczego tutaj? Jak chciał spędzić czas? Długi podarował mi list, mnóstwo zdań, zapewnień i raz jeszcze zbudzona szorstkość niedawnych konfliktów. Zastanawiał mnie. Choć lasy nam sprzyjały i nęciła obietnica łowów, to tym razem wcale nie miało o nie chodzić. Rozprawie tej nie poświęciłam wcale wiele myśli. Gdy zmierzałam do niego, oddalałam się tylko bardziej i bardziej od intensywnych dni i kuriozalnych scen, których być może nie spodziewałabym się nigdy odnaleźć pośród własnych wspomnień. A jednak minione dwa tygodnie pokrzyżowały wszelką obietnicę spokoju, wprowadzając nagłość i nowość, która wcale mi nie sprzyjała. Nie miałam jednak prawdziwego powodu, by odmówić druhowi spotkania. Szczególnie gdy wybrał miejsce odnajdujące się dość przyjaźnie w naszych dwóch istnieniach. W naturze zawsze żyło mi się lepiej niż w mieście. A może któreś z nas nakarmione angielskim powietrzem zdołało wyjść z dawnej wprawy?
Puf. Zwinny ruch doprowadził niedźwiedzia tuż za plecy Bułgara. Potrzebowałam jeszcze tylko unieść palce u stóp i tknąć dłonią posturę Kruma. Albo utracił na czujności, albo świadomie dał mi na to przyzwolenie. Domyślałam się, że raczej to drugie. A kiedy się odezwał, przeszłam kawałek i stanęłam dwa kroki przed nim. Na gębie prawie nie było już śladów. Magia potrafiła prędko zmyć wgniecenia hardych pięści. – Pozwalasz mi na to – wytknęłam mu, stając się jednocześnie jak jedno z otaczających nas drzew. Prosta jak struna, pozbawiona drgnięcia i tylko ciemny włos falował nieznacznie na nienachalnym tego dnia wietrze. – Źle myślałeś – obwieściłam zgodnie z prawdą, nie pojmując za bardzo, dlaczego pozwolił, by to przeświadczenie tak bardzo w niego wsiąkło. List i teraźniejsze słowa wydawały się być jawnym dowodem na to. Przytknięta do boku dłoń obsunęła rękaw łowieckiego stroju nieco w dół, kryjąc jasność skóry i dając palcom jakieś tymczasowe zajęcie, kiedy oczy spoglądały bez najmniejszej przerwy. Wprost na niego. W oczekiwaniu. Lubiłam bezpośrednie załatwianie spraw, a wciąż nie miałam pewności, co dokładnie nas tutaj przygnało. Przeczuwałam, że w paszczy głębokiej przyrody pozostaliśmy sami, otoczeni zewsząd czarem zieleni, wonnym, zjesienniałym, ku uldze lekko już chłodnym. Zawsze czułam, że gdy blaski z nieba słabły, stawałam się silniejsza.
- Wysłucham – odezwałam się w naszej wspólnej mowie, notując przy okazji jego umykające gdzieś ode mnie oko. Mówił, ale przestał patrzeć. Poczynił wstęp, który wciąż nie podsunął zbyt wielu tropów, choć temat sprawy wydawał się oczywisty. – Nie chcę kawałka prawdy. Chcesz być szczery, to bądź szczery, nie po kawałku. Albo nie mów wcale – skończyłam, nie poruszywszy przy tym choćby ramieniem. Głos mój był mu nieobcy, tony być może nieprzyjemne, ale przecież mnie znał. Umiał rozpoznać. Nie koncentrowałam się na żadnej ocenie. Ta dopiero miała się wyłonić z jego rozprawy. Przymknięcie warg zwieńczył ptasi ćwierkot. Swobodnie minęłam go i przysiadłam na powalonym pniu, przewidując, że gdy tylko otworzy przede mną prawdę o całym zajściu, nieprędko będzie mógł ucichnąć. Nie zamierzałam jednak go ponaglać czy później uciszać. Miał u mnie wolną przestrzeń do wyrażenia myśli. Jak zamierzał ją wypełnić?
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Las Podniebnych Syren
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach