Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Polana rozładunkowa
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Polana rozładunkowa
Gdy do Oazy przychodzi kolejny transport z żywnością czy rzeczami potrzebnymi do przetrwania w tym miejscu, zwykle rozładowywane są w okolicy mokradła, wśród bujnej roślinności. Pod gołym niebem, bo jakby inaczej. Zależnie od transportu z dóbr mogą skorzystać wszyscy lub jedynie wskazani mieszkańcy tego miejsca. Zwykle kręci się tu więc przynajmniej kilkoro dzieci, czekających na możliwość otrzymania dodatkowej porcji owoców lub niezwykle rzadko przywożonych słodkości.
Transporty zwykle bardzo szybko znikają, a natura wspomagana magią zdaje się nic sobie z nich nie robić, bo okoliczne trawy zawsze są bujne i wysokie. Wśród nich można czasem znaleźć nawet rzadkie zioła. Na dodatek w okolicy roi się od coraz większej ilości starych i zepsutych rzeczy, których nikt nie chce przygarnąć, a które przypadkiem przywędrowały w kolejnych transportach.
Transporty zwykle bardzo szybko znikają, a natura wspomagana magią zdaje się nic sobie z nich nie robić, bo okoliczne trawy zawsze są bujne i wysokie. Wśród nich można czasem znaleźć nawet rzadkie zioła. Na dodatek w okolicy roi się od coraz większej ilości starych i zepsutych rzeczy, których nikt nie chce przygarnąć, a które przypadkiem przywędrowały w kolejnych transportach.
Nie mieli pojęcia czym to było, zwykłe zaklęcia - nawet te czarnomagiczne, nie zostawiały tego rodzaju ran. Potrafiła ocenić to od razu, kiedy tylko zobaczyła na ślad. Zmarszczyła lekko brwi. Ale jeśli ta magia była wroga, ciemna czy jednocześnie atakowała wszystkich? Czy musiały zostać spełnione jakieś warunki, by mogła zaatakować i się pojawić? Nie była pewna. Pozostawało wiele pytań, na które nie mieli odpowiedzi.
- To dobry plan. - potknęła krótko głową. Nie miała pojęcia u jakiego uzdrowiciela w Gloucestershire był, ale sprawdzić to, czy może informacje jakie posiadał nie mogło zaszkodzić. Musieli wiedzieć z czym mają do czynienia, żeby móc temu lepiej przeciwdziałać. Na razie mieli jedynie strzępki informacji, które zebrali - nic ponad to. Wzruszyła lekko ramionami na jego podziękowania. - Marloy na technikach śledczych do znudzenia powtarzał, że nawet najmniejsza niewiadoma, to trop, póki nie zostanie zbadana całkiem. - wbijał jej to na głowy - im wszystkim - powtarzając to jedno zdanie tak wiele razy, że właściwie zlało się z nimi. Na pewno z nią się zlało. Przykładała się do kursu i chłonęła wiedzę, którą im przekazywali wiedząc, że każda informacja - każda rada, okaże się w przyszłości słuszna.
Jasne spojrzenie zawisło na mieszkance domu, do którego zapukali. Wysłuchała jej słów, milcząco, rzucając kilka słów zapewnienia. Nie miała pełnego obrazu sytuacji, ale informacja była jasna - najgorsze było za nimi. Nimi - mieszkańcami Oazy. Wypuściła więc kilka frazesów, nie chcąc niepokoić kobiety. Zrozumienie tego, co się stało i jak do tego doszło było ich obowiązkiem - tak samo, jak zapewnienie mieszkańcom wyspu bezpieczeństwa. Nie zjawiała się tu często ostatnio. Pojawiła się, kiedy miała w tym jakiś cel. Nie widziała powodów, by przebywać tu częściej niż musiała. I tak po prawdzie - nie chciała.
- Pomogę. - zgodziła się nie zastanawiając nad tym wiele. Nie było nad czym. Wskoczyła na miotłę, kiedy Michael zajmował się szkicowaniem. Żeby obejrzeć domy z góry, zobaczyć, które ucierpiały i które wymagały naprawy. Było sporo do zrobienia. Wiedziała, że będzie musiała znaleźć czas by rozpracować do końca zabezpieczenie, które całkowicie wyłączało teren spod działania czarnej magii. Zasiadała do ksiąg gdy znajdowała chwilę, czując, że już niedługo zrozumie je do końca i będzie w stanie rzucić je i wykorzystać zgodnie z zapotrzebowaniem. Rozglądała się dokładnie. Nie leciała szybko i nie wzbijała się wysoko, ważne było sprawdzić dokładnie. A zapisane zniszczenia potwierdzić z planem stworzonym przez Michaela szkicem. Po jakimś czasie wylądowała obok. Zerknęła na kartkę spogladając na plan. Cóż, mistrzostwo kartografii to nie było, picasso też był z niego żaden, ale budynki i inne miejsca zdawały się być umiejscowione poprawnie. Dało się w nim rozeznać. Uniosła rękę. - Tymi miejscami, trzeba zająć się najszybciej. - wskazała na domy, znajdujące się najbliżej miejsca dzisiejszych zdarzeń. - Te. - wskazała kilka kolejnych po tym, jak Michael zapisał wszystko. - W następnej kolejności. - dodała to jemu pozostawiając sposób zapisu. - Przelećmy jeszcze raz, sprawdzimy, czy o niczym nie zapomniałam. - zaproponowała wbijając się znów w górę. Lecąc jako pierwsza, nie za szybko, to by Michael mógł wszystko sprawdzić i porównać, dopisać coś, jeśli nie znalazło się tam wcześniej. Kiedy oblecieli wszystko zawisła obok. - Zajmiesz się tym dalej? - zapytała brata zawieszając na nim spojrzenie. A kiedy potwierdził pożegnała się z nim krótko ruszając dalej.
| ztx2
- To dobry plan. - potknęła krótko głową. Nie miała pojęcia u jakiego uzdrowiciela w Gloucestershire był, ale sprawdzić to, czy może informacje jakie posiadał nie mogło zaszkodzić. Musieli wiedzieć z czym mają do czynienia, żeby móc temu lepiej przeciwdziałać. Na razie mieli jedynie strzępki informacji, które zebrali - nic ponad to. Wzruszyła lekko ramionami na jego podziękowania. - Marloy na technikach śledczych do znudzenia powtarzał, że nawet najmniejsza niewiadoma, to trop, póki nie zostanie zbadana całkiem. - wbijał jej to na głowy - im wszystkim - powtarzając to jedno zdanie tak wiele razy, że właściwie zlało się z nimi. Na pewno z nią się zlało. Przykładała się do kursu i chłonęła wiedzę, którą im przekazywali wiedząc, że każda informacja - każda rada, okaże się w przyszłości słuszna.
Jasne spojrzenie zawisło na mieszkance domu, do którego zapukali. Wysłuchała jej słów, milcząco, rzucając kilka słów zapewnienia. Nie miała pełnego obrazu sytuacji, ale informacja była jasna - najgorsze było za nimi. Nimi - mieszkańcami Oazy. Wypuściła więc kilka frazesów, nie chcąc niepokoić kobiety. Zrozumienie tego, co się stało i jak do tego doszło było ich obowiązkiem - tak samo, jak zapewnienie mieszkańcom wyspu bezpieczeństwa. Nie zjawiała się tu często ostatnio. Pojawiła się, kiedy miała w tym jakiś cel. Nie widziała powodów, by przebywać tu częściej niż musiała. I tak po prawdzie - nie chciała.
- Pomogę. - zgodziła się nie zastanawiając nad tym wiele. Nie było nad czym. Wskoczyła na miotłę, kiedy Michael zajmował się szkicowaniem. Żeby obejrzeć domy z góry, zobaczyć, które ucierpiały i które wymagały naprawy. Było sporo do zrobienia. Wiedziała, że będzie musiała znaleźć czas by rozpracować do końca zabezpieczenie, które całkowicie wyłączało teren spod działania czarnej magii. Zasiadała do ksiąg gdy znajdowała chwilę, czując, że już niedługo zrozumie je do końca i będzie w stanie rzucić je i wykorzystać zgodnie z zapotrzebowaniem. Rozglądała się dokładnie. Nie leciała szybko i nie wzbijała się wysoko, ważne było sprawdzić dokładnie. A zapisane zniszczenia potwierdzić z planem stworzonym przez Michaela szkicem. Po jakimś czasie wylądowała obok. Zerknęła na kartkę spogladając na plan. Cóż, mistrzostwo kartografii to nie było, picasso też był z niego żaden, ale budynki i inne miejsca zdawały się być umiejscowione poprawnie. Dało się w nim rozeznać. Uniosła rękę. - Tymi miejscami, trzeba zająć się najszybciej. - wskazała na domy, znajdujące się najbliżej miejsca dzisiejszych zdarzeń. - Te. - wskazała kilka kolejnych po tym, jak Michael zapisał wszystko. - W następnej kolejności. - dodała to jemu pozostawiając sposób zapisu. - Przelećmy jeszcze raz, sprawdzimy, czy o niczym nie zapomniałam. - zaproponowała wbijając się znów w górę. Lecąc jako pierwsza, nie za szybko, to by Michael mógł wszystko sprawdzić i porównać, dopisać coś, jeśli nie znalazło się tam wcześniej. Kiedy oblecieli wszystko zawisła obok. - Zajmiesz się tym dalej? - zapytała brata zawieszając na nim spojrzenie. A kiedy potwierdził pożegnała się z nim krótko ruszając dalej.
| ztx2
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Polana rozładunkowa
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda