Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Dandelion
AutorWiadomość
Dandelion
Losy Dziadka, poprzedniej sowy Celine, pozostają nieznane. Po uwolnieniu z Tower dziewczyna zaczęła korzystać z dobroci Dandelion, niedużej, młodej sowy o cichym i niekłopotliwym usposobieniu, która straciła poprzedniego właściciela podczas Bezksiężycowej Nocy. Szczęście w nieszczęściu - dla nich obu.
Nowa wiadomość Data
ADRESAT TREŚĆ WIADOMOŚCI
Celine
[bylobrzydkobedzieladnie]
paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Ostatnio zmieniony przez Celine Lovegood dnia 11.02.23 20:42, w całości zmieniany 12 razy
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Przeczytaj Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Szanowna Panno Lovegood, w imieniu swoim oraz pozostałych członków Komisji, chciałbym pogratulować rejestracji różdżki i tym samym podziękować za powierzone Ministerstwu Magii zaufanie. Równocześnie informuję, że zgodnie z dekretem Ministra Magii z dnia 10 kwietnia 1957 roku, każdy czarodziej lub czarownica przebywający na terenie Londynu, ma obowiązek noszenia przy sobie dokumentu poświadczającego dokonaną rejestrację oraz okazania go odpowiednim służbom w razie kontroli. Dokument staje się ważny z chwilą podpisania go przez posiadacza, i od tego momentu stanowi zarówno dowód jego tożsamości, jak i pełni rolę oficjalnego zezwolenia na noszenie różdżki na terenie stolicy.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Z poważaniem,
Tiberius Bellchant Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 01.10.1957
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 01.10.1957
Do listu dołączony został dokument:
Pomyłki, poprawki, uwagi (zwłaszcza w przypadku błędnie założonej daty urodzenia lub statusu cywilnego postaci wymyślonych) można zgłaszać bezpośrednio do Williama. Jeżeli macie dla waszych postaci wybrany charakter pisma, możecie mi również podesłać odpowiednią czcionkę (najlepiej w postaci linku do strony, z której mogłabym ją pobrać).
Sz. P. C. Lovegood 3.10.
Celine, Zaczynam ten list z milion pierwszy raz, bo nie wiedziałem bo bałem si
Wiem, że minął już szmat czasu... jakieś dwa okrążenia Wenus wokół Słońca albo nawet więcej?
Pewnie nawet mnie nie pamiętasz. Spotkaliśmy się raz, w porcie, ja grałem na gitarze, ale to nie były szanty, więc nikomu chyba się nie podobały... właściwie miałem już zbierać swoje manatki i wtedy zjawiłaś się dosłownie znikąd. Rzuciłaś miknuta sykla, a potem tak pięknie zatańczyłaś... Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak tańczył... Jakbyś nie dotykała stopami ziemi... Później na nocnym niebie pokazałem Ci gwiazdozbiór Łabędzia, pamiętasz? Znajduje się na Drodze Mlecznej obok Lutni...
Jeśli nie pamiętasz, to w porządku. To było dawno temu, a w międzyczasie tyle się podziało... Pewnie sama wiesz co mam na myśli, choć mam nadzieję, że Ciebie to nie dotknęło - ani anomalie, ani to, co było po nich. Sam miałem nieziemskie szczęście... i właściwie to piszę właśnie w tej sprawie.
Nie wiem czy Fumea Cię odnajdzie, ale mam taką nadzieję. Mam nadzieję, że jesteś cała i zdrowa i w jakimś miłym, bezpiecznym miejscu.
Zrozumiem, jeśli list od nieznajomego z ulicy Cię niepokoi i nie masz ochoty na niego w ogóle odpisywać. Jeśli tak, to przepraszam, to naprawdę nie było moim zamiarem, ja
Tamtej nocy w Londynie, kiedy był atak, to wyglądało strasznie. Z pomocą przyjaciela udało mi się uciec z miasta... mam nadzieję, że Tobie również.
Proszę, nawet jeśli mnie nie kojarzysz, nawet jeśli nie chcesz ze mną utrzymywać kontaktu, to daj znak, że żyjesz.
Jakikolwiek.
Wiem, że minął już szmat czasu... jakieś dwa okrążenia Wenus wokół Słońca albo nawet więcej?
Pewnie nawet mnie nie pamiętasz. Spotkaliśmy się raz, w porcie, ja grałem na gitarze, ale to nie były szanty, więc nikomu chyba się nie podobały... właściwie miałem już zbierać swoje manatki i wtedy zjawiłaś się dosłownie znikąd. Rzuciłaś mi
Jeśli nie pamiętasz, to w porządku. To było dawno temu, a w międzyczasie tyle się podziało... Pewnie sama wiesz co mam na myśli, choć mam nadzieję, że Ciebie to nie dotknęło - ani anomalie, ani to, co było po nich. Sam miałem nieziemskie szczęście... i właściwie to piszę właśnie w tej sprawie.
Nie wiem czy Fumea Cię odnajdzie, ale mam taką nadzieję. Mam nadzieję, że jesteś cała i zdrowa i w jakimś miłym, bezpiecznym miejscu.
Zrozumiem, jeśli list od nieznajomego z ulicy Cię niepokoi i nie masz ochoty na niego w ogóle odpisywać. Jeśli tak, to przepraszam, to naprawdę nie było moim zamiarem
Tamtej nocy w Londynie, kiedy był atak, to wyglądało strasznie. Z pomocą przyjaciela udało mi się uciec z miasta... mam nadzieję, że Tobie również.
Proszę, nawet jeśli mnie nie kojarzysz, nawet jeśli nie chcesz ze mną utrzymywać kontaktu, to daj znak, że żyjesz.
Jakikolwiek.
Martwiący się o Ciebie uliczny grajek z doków,
Louis Bott I show not your face but your heart's desire
Sz. P. C. Lovegood 5.10.
Słodka Celine, Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułem, kiedy zobaczyłem list od Ciebie! Tak się cieszę, że tamta noc Cię nie zabrała, za dużo gwiazd ostatnio gaśnie...
Tak, tak, melduję, że u mnie wszystko w porządku. O dziwo. Nie musisz się o mnie już martwić, jestem wśród przyjaciół, daleko od Londynu w jeszcze wciąż bezpiecznej okolicy. Pracuję, więc niestety nie mam zbyt wiele czasu na muzykę, ale wieczorami obowiązkowo studiuję mapy nieba. Łabędź wprawdzie wciąż jest widoczny, ale nisko, nad zachodnim horyzontem. Na zimę zawsze odlatuje, ale wróci! Latem, wraz z cieplejszymi nocami, możesz być o to spokojna.
Trochę mnie martwi, że wciąż jesteś w Londynie... Sytuacja już się w miarę uspokoiła? Na pewno jesteś bezpieczna u tej kobiety? Dobrze Cię traktuje? Mogę porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi, na pewno znalazłoby się dla Ciebie miejsce!
Właściwie wydaje mi się, że udałoby nam się spotkać... nad rzeką Pondle Creek zaraz przy jej ujściu do jeziora zawieszony jest stary, kamienny most... Jeśli wiesz gdzie to jest i dasz radę się tam pojawić, to możemy się tam spotkać. Powiedz tylko kiedy i się zjawię.
I wybacz za sowę, niestety nie mam swojej, Fumea należy do przyjaciela. Mam nadzieję, że tym razem będzie grzeczna.
PS. Z tym skrzatem to napisałaś na poważnie czy w przenośni? Skrzaty naprawdę istnieją? To takie krasnale?
Tak, tak, melduję, że u mnie wszystko w porządku. O dziwo. Nie musisz się o mnie już martwić, jestem wśród przyjaciół, daleko od Londynu w jeszcze wciąż bezpiecznej okolicy. Pracuję, więc niestety nie mam zbyt wiele czasu na muzykę, ale wieczorami obowiązkowo studiuję mapy nieba. Łabędź wprawdzie wciąż jest widoczny, ale nisko, nad zachodnim horyzontem. Na zimę zawsze odlatuje, ale wróci! Latem, wraz z cieplejszymi nocami, możesz być o to spokojna.
Trochę mnie martwi, że wciąż jesteś w Londynie... Sytuacja już się w miarę uspokoiła? Na pewno jesteś bezpieczna u tej kobiety? Dobrze Cię traktuje? Mogę porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi, na pewno znalazłoby się dla Ciebie miejsce!
Właściwie wydaje mi się, że udałoby nam się spotkać... nad rzeką Pondle Creek zaraz przy jej ujściu do jeziora zawieszony jest stary, kamienny most... Jeśli wiesz gdzie to jest i dasz radę się tam pojawić, to możemy się tam spotkać. Powiedz tylko kiedy i się zjawię.
I wybacz za sowę, niestety nie mam swojej, Fumea należy do przyjaciela. Mam nadzieję, że tym razem będzie grzeczna.
PS. Z tym skrzatem to napisałaś na poważnie czy w przenośni? Skrzaty naprawdę istnieją? To takie krasnale?
Wciąż oczarowany Twym tańcem,
Blue Moon I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj J. Bojczuk
Calineczko, Królowo wszystkich wróżek, gdzie się podziewasz? Zostawiłaś za sobą jedynie migotliwe ślady magicznego pyłu, ale niespokojny wiatr zmiótł je z prowadzącej do Ciebie ścieżki. Martwię się, że londyński mrok zacisnął szpony na Twojej białej skórze. Gdzie teraz tańczysz, słodka baletnico? Czyje oczy cieszysz? Ufam, że nie wpadłaś pod pędzel innego artysty, bo chyba się wtedy pogniewam. Odezwij się, uspokój moje skołatane nerwy, a wiesz, że odwdzięczę się tak jak lubisz najbardziej. Brakuje mi Twojego towarzystwa, samotne loty nie są nawet w połowie tak przyjemne, a nie sposób się oprzeć, kiedy zaczyna swędzieć nos. Sama wiesz.
Znajdziesz dla mnie chwilę? Albo chwil kilka? Nawet jeśli jesteś zbyt zajęta sobą, po prostu daj znać, że żyjesz. czekam na wieści, J.
Znajdziesz dla mnie chwilę? Albo chwil kilka? Nawet jeśli jesteś zbyt zajęta sobą, po prostu daj znać, że żyjesz. czekam na wieści, J.
Przeczytaj J. Bojczuk
Dzwoneczku, To nawet miłe, że się o niego martwisz, ale Majtek zawsze był niezbyt... no wiesz, urodziwy. Podejrzewam, że gdyby nie trafił w moje ręce, to zdechłby gdzieś w sowiarni, bo nikt inny nie chciałby takiej paskudnej sowy. Niemniej, wezmę Twoje rady do serca i postaram się lepiej o niego zadbać. Powinien być Ci wdzięczny, dzięki Twoim słowom dostanie dzisiaj deser.
Uśmiecham się, za każdym razem gdy przypomnę sobie Twoje śliczne lico i teraz, kiedy czytam Twój list. Wiesz, nie da się inaczej, masz prawdziwy dar, lśnisz wszędzie tam, gdzie się pojawiasz, albo gdzie rzucasz swoją część. Chciałbym, żebyś nie musiała oglądać otaczających nas posępnych min, żebyś nie musiała żyć pośród tych wszystkich, którzy chcą zabrać nam radość. Dbaj o siebie, nie ufaj nieznajomym i pamiętaj, że nie zbawisz wszystkich, nawet jeśli bardzo byś chciała. Ale w tej szarej rzeczywistości zostań sobą, zostań Promykiem.
Również tęsknię. Płyńmy - gdziekolwiek, kiedykolwiek, byle razem. J.
Uśmiecham się, za każdym razem gdy przypomnę sobie Twoje śliczne lico i teraz, kiedy czytam Twój list. Wiesz, nie da się inaczej, masz prawdziwy dar, lśnisz wszędzie tam, gdzie się pojawiasz, albo gdzie rzucasz swoją część. Chciałbym, żebyś nie musiała oglądać otaczających nas posępnych min, żebyś nie musiała żyć pośród tych wszystkich, którzy chcą zabrać nam radość. Dbaj o siebie, nie ufaj nieznajomym i pamiętaj, że nie zbawisz wszystkich, nawet jeśli bardzo byś chciała. Ale w tej szarej rzeczywistości zostań sobą, zostań Promykiem.
Również tęsknię. Płyńmy - gdziekolwiek, kiedykolwiek, byle razem. J.
Przeczytaj J. Bojczuk
Gwiazdeczko, Z jednym muszę się zgodzić - jesteśmy siebie warci i wiesz co? Nie wymieniłbym Majtka na żadną inną sowę, chociaż na sowie wystawy to on się nie nadaje. Ale jak to się mówi - nie szata zdobi człowieka, więc i nie piórka zdobią ptaka, czy jakoś tak, wiesz o co chodzi.
Mam się dobrze, jestem bezpieczny, jedzenia póki co nie brakuje, chociaż statki dobijają do portu coraz rzadziej. Nie narażaj się i nie buszuj niepotrzebnie w tajemniczych spiżarniach. Wiesz co? Spotkajmy się, odwiedźmy magiczny sad pod Londynem, nazbierajmy kosze pełne jabłek, żebyśmy mogli się nimi podzielić z całą portową rodzinką. Może Łapserdak zrobi nam jabłecznik. Będę tam pojutrze w południe, ufam, że również się stawisz. całuję, J.
Mam się dobrze, jestem bezpieczny, jedzenia póki co nie brakuje, chociaż statki dobijają do portu coraz rzadziej. Nie narażaj się i nie buszuj niepotrzebnie w tajemniczych spiżarniach. Wiesz co? Spotkajmy się, odwiedźmy magiczny sad pod Londynem, nazbierajmy kosze pełne jabłek, żebyśmy mogli się nimi podzielić z całą portową rodzinką. Może Łapserdak zrobi nam jabłecznik. Będę tam pojutrze w południe, ufam, że również się stawisz. całuję, J.
Przeczytaj 01.11.1957
Mój drogi, Piszę do Ciebie ten list, aby przybliżyć Tobie sprawę dla większości czarodziei z pozoru błahą, która jednak od dawna jest dla mnie istotna. Wiem, że może ona blednąć w obliczu zawieruchy dziejowej, która przetacza się przez Wielką Brytanię, dotykające nas bezpośrednio. Co więc w obliczu tej burzy znaczy los Skrzatów Domowych...
Prawda jest taka, że wśród czarodziejów istnieje niewolnictwo, nie boję się tego nazwać. Skrzaty Domowe są traktowane jak przedmioty, mimo że to istoty obdarzone uczuciami oraz rozumem. Mimo tego bywają przez swoich właścicieli bite, bez żadnych konsekwencji, zupełnie jakby czarodziejskie społeczeństwo było barbarzyńskie!
Najgorsze jest jednak to, że same nie potrafią się przed tym obronić. Po pierwsze, mimo swej magii, są stroną znacznie słabszą, zdaną na kaprysy silniejszych. Po drugie, jeszcze bardziej przerażające, nie bronią się, bo setki lat niewoli wpoiło im posłuszeństwo, czerpanie z niego chorej satysfakcji. Tym sposobem nasze społeczeństwo wyhodowało sobie pokolenia niewolników, dla których klatka jest największą nagrodą. Wolność je czasem nawet przeraża, tak głęboka jest indoktrynacja. Dlatego też, gdy ktoś mówi "skrzaty są przecież zadowolone ze swojego losu", to mówię - bo zmusiliśmy te biedne stworzenia do tego! Wolność to dla nich pojęcie obce i straszne, tylko z tego powodu jej nie pragną. Doprawdy, okrutne były umysły architektów tego systemu...
Wybacz, może w tym liście za bardzo poniosły mnie emocje. Jednak chciałem, abyś zrozumiał co dokładnie mną kieruje. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
Pozdrawiam, A.
Prawda jest taka, że wśród czarodziejów istnieje niewolnictwo, nie boję się tego nazwać. Skrzaty Domowe są traktowane jak przedmioty, mimo że to istoty obdarzone uczuciami oraz rozumem. Mimo tego bywają przez swoich właścicieli bite, bez żadnych konsekwencji, zupełnie jakby czarodziejskie społeczeństwo było barbarzyńskie!
Najgorsze jest jednak to, że same nie potrafią się przed tym obronić. Po pierwsze, mimo swej magii, są stroną znacznie słabszą, zdaną na kaprysy silniejszych. Po drugie, jeszcze bardziej przerażające, nie bronią się, bo setki lat niewoli wpoiło im posłuszeństwo, czerpanie z niego chorej satysfakcji. Tym sposobem nasze społeczeństwo wyhodowało sobie pokolenia niewolników, dla których klatka jest największą nagrodą. Wolność je czasem nawet przeraża, tak głęboka jest indoktrynacja. Dlatego też, gdy ktoś mówi "skrzaty są przecież zadowolone ze swojego losu", to mówię - bo zmusiliśmy te biedne stworzenia do tego! Wolność to dla nich pojęcie obce i straszne, tylko z tego powodu jej nie pragną. Doprawdy, okrutne były umysły architektów tego systemu...
Wybacz, może w tym liście za bardzo poniosły mnie emocje. Jednak chciałem, abyś zrozumiał co dokładnie mną kieruje. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
Pozdrawiam, A.
Sowa, która dostarczyła ten list, jest wyraźnie zakłopotana i zawstydzona.
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Sz. P. C. Lovegood 6.10.
Słodka Celine, Odpowiadając na Twój list, tak, jest tu bardzo dużo zieleni i kwiatów, z pewnością by Ci się spodobał ten widok. Mi wprawdzie brakuje Londynu... ale tego starego, tego zanim to wszystko się wydarzyło. Wesołego gwaru na ulicach, pośpiechu, kiedy każdy miał coś do załatwienia, klubów muzycznych i uniwersytetu... Szkoda, że już tego nie ma.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę! Wezmę gitarę, oczywiście! Czy pojutrze by Ci odpowiadało? Koło 17 lub 18? Ja naprawdę mogę się do Ciebie dostosować! Bardzo chciałbym posłuchać o skrzatach i w ogóle o wszystkim.
Już nie mogę się doczekać naszego spotkania!
PS. Powiedz mi, w Londynie też jest taki problem z dostępem do alkoholu? Mam być świadkiem na ślubie przyjaciela i nigdzie nie mogę zdobyć choćby butelczyny najpodlejszego wina, o szampanie już nawet nie wspominam.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę! Wezmę gitarę, oczywiście! Czy pojutrze by Ci odpowiadało? Koło 17 lub 18? Ja naprawdę mogę się do Ciebie dostosować! Bardzo chciałbym posłuchać o skrzatach i w ogóle o wszystkim.
Już nie mogę się doczekać naszego spotkania!
PS. Powiedz mi, w Londynie też jest taki problem z dostępem do alkoholu? Mam być świadkiem na ślubie przyjaciela i nigdzie nie mogę zdobyć choćby butelczyny najpodlejszego wina, o szampanie już nawet nie wspominam.
Proszę, uważaj na siebie,
Blue Moon I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj List przyniesiony przez Merlina
Szanowna Migotko, Najmocniej przepraszam za pomyłkę. Moja sowa, Merlin, zazwyczaj jest niezawodny, jednak tym razem musiał pomylić odbiorców. Mam nadzieję, że się w żaden sposób nie naprzykrzał. To niezwykle sumienny ptak, proszę wybaczyć mu sprawienie Pani kłopotu.
Korzystając jednak ze sposobności, wielce jestem rad czytając Pani słowa, Pani Migotko. Oczywiście, że płeć tu nie gra roli, bo to nie ona decyduje o inteligencji oraz wrażliwości człowieka. Zwłaszcza na krzywdę istot nieludzkich, do których przecież łatwo poczuć odrazę. Skrzaty Domowe to nie są wile, których wdzięki szybko przekonały czarodziejów. Niestety, piękno tych małych stworzonek jest ukryte w ich wnętrzu, przez co wielu go nie dostrzega.
Cieszy mnie Pani chęć pomocy, Pani Migotko, naprawdę. Nie wiem o Pani kompletnie nic, jednak ta jedna cecha wskazuje na wrażliwą czarownicę, która nie ocenia świata po pozorach. Niestety, pomoc Skrzatom Domowym nie jest łatwym zdaniem, z przyczyn właściwie przybliżonych w poprzednim liście. Należy postępować ostrożnie, inaczej łatwo zrazić do siebie te stworzenia oraz uzyskać wrogość ze strony czarodziejów. Dobrym początkiem jest łagodna rozmowa, potraktowanie ich jak ludzi, ale takich, co dopiero się wszystkiego uczą. Warte pochwały są szlachetne pobudki odciążenia skrzatów, jednak one tego typu odmowy potrafią odbierać bardzo osobiście. Polecam zgodzić się, przynajmniej na początku, na robienie przez nie śniadania, jednak wykorzystać taką okazję - poprosić Skrzata Domowego o dotrzymanie Pani towarzystwa, żeby usiadło obok, oczywiście jeśli nie będzie miał z tego powodu kłopotów. Po pierwsze, pozna Pani lepiej skrzata, a one są całkiem do nas podobne, każdy jest inny. Po drugie, będzie to dobra okazja do rozmowy, drobne rozważania na temat wolności i własnej wartości. Po trzecie, zmniejsza to dystans między naszymi gatunkami, dzięki czemu małymi kroczkami będzie nam się łatwiej ze sobą porozumieć. Mam nadzieję, że moje rady okażą się pomocne.
Proszę mi wybaczyć nadmiar ciekawości, ale skąd miano "Migotka"?
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Korzystając jednak ze sposobności, wielce jestem rad czytając Pani słowa, Pani Migotko. Oczywiście, że płeć tu nie gra roli, bo to nie ona decyduje o inteligencji oraz wrażliwości człowieka. Zwłaszcza na krzywdę istot nieludzkich, do których przecież łatwo poczuć odrazę. Skrzaty Domowe to nie są wile, których wdzięki szybko przekonały czarodziejów. Niestety, piękno tych małych stworzonek jest ukryte w ich wnętrzu, przez co wielu go nie dostrzega.
Cieszy mnie Pani chęć pomocy, Pani Migotko, naprawdę. Nie wiem o Pani kompletnie nic, jednak ta jedna cecha wskazuje na wrażliwą czarownicę, która nie ocenia świata po pozorach. Niestety, pomoc Skrzatom Domowym nie jest łatwym zdaniem, z przyczyn właściwie przybliżonych w poprzednim liście. Należy postępować ostrożnie, inaczej łatwo zrazić do siebie te stworzenia oraz uzyskać wrogość ze strony czarodziejów. Dobrym początkiem jest łagodna rozmowa, potraktowanie ich jak ludzi, ale takich, co dopiero się wszystkiego uczą. Warte pochwały są szlachetne pobudki odciążenia skrzatów, jednak one tego typu odmowy potrafią odbierać bardzo osobiście. Polecam zgodzić się, przynajmniej na początku, na robienie przez nie śniadania, jednak wykorzystać taką okazję - poprosić Skrzata Domowego o dotrzymanie Pani towarzystwa, żeby usiadło obok, oczywiście jeśli nie będzie miał z tego powodu kłopotów. Po pierwsze, pozna Pani lepiej skrzata, a one są całkiem do nas podobne, każdy jest inny. Po drugie, będzie to dobra okazja do rozmowy, drobne rozważania na temat wolności i własnej wartości. Po trzecie, zmniejsza to dystans między naszymi gatunkami, dzięki czemu małymi kroczkami będzie nam się łatwiej ze sobą porozumieć. Mam nadzieję, że moje rady okażą się pomocne.
Proszę mi wybaczyć nadmiar ciekawości, ale skąd miano "Migotka"?
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj Yvette Baudelaire
Słodka Baletnico Mam nadzieję, że moja sowa w ogóle do ciebie dotrze i że zastanie cię w pełni zdrowia. Wszystko u ciebie w porządku? Nie będę ukrywać, iż zaczynam się martwić, a już tym bardziej kiedy mamy obecnie do czynienia z taką, a nie inną rzeczywistością. Mam nadzieję, że ta okropna wojna cię nie dosięgła, że nie odczułaś jej goryczy. Wierzę jednak, że w dworze Blacków jesteś bezpieczniejsza niż w jakimkolwiek innym miejscu. Dobrze cię tam traktują? Zapewne lepiej niż portowa ulica. Nie wyobrażam sobie ciebie teraz tutaj. Nigdzie już nie jest bezpiecznie, nawet u mnie w lecznicy.
Proszę odpisz mi niezwłocznie. Nie musisz mi się zwierzać, nigdy cię o to nie prosiłam, ale chcę się upewnić, że jesteś cała i zdrowa. Mam też nadzieję, że może choć trochę szczęśliwsza, a przynajmniej spokojniejsza o jutro. Yvette
Proszę odpisz mi niezwłocznie. Nie musisz mi się zwierzać, nigdy cię o to nie prosiłam, ale chcę się upewnić, że jesteś cała i zdrowa. Mam też nadzieję, że może choć trochę szczęśliwsza, a przynajmniej spokojniejsza o jutro. Yvette
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj Yvette Baudelaire
Najdroższa Celine Nie masz za co mi dziękować. To ja powinnam przeprosić, że nie napisałam do ciebie wcześniej. Nam również Ciebie brakuje i tęsknimy za tobą. Wszyscy. Cieszę się, że los się do Ciebie uśmiechnął. Może w końcu wszystko się dla Ciebie ułoży tak jak powinno? Szczerze ci tego życzę i mam właśnie taką nadzieję.
Domyślam się jak trudno musi być wśród tych piruetów kłamstw i savoir vivre'u. Jeśli chcesz tam zostać musisz tańczyć tak jak ci oni zagrają. Bądź ostrożna i do końca nigdy nikomu nie ufaj. Życie na salonach to niebezpieczna gra, a szczególnie w dzisiejszych okolicznościach, szczególnie w rodzinie takiej jak Black. Daj sobie czas, nie wychylaj się i obserwuj. Proszę, rozważ tą radę, choćby dla mojego własnego spokoju o twoje bezpieczeństwo.
O mnie się nie martw. O nic tutaj się nie martw. Radzimy sobie, jak zawsze. Oczywiście, że jeszcze będziemy szczęśliwi! I to wszyscy, razem. Jeszcze dla Nas kiedyś zatańczysz, ale tym razem w nowych puentach. Uśmiechnięta, radosna, nie martwiąca się o jutro.
Czy jest możliwość, abyśmy mogły się spotkać? Chciałabym Cię zobaczyć. Choć na chwilę.
Yvette
Domyślam się jak trudno musi być wśród tych piruetów kłamstw i savoir vivre'u. Jeśli chcesz tam zostać musisz tańczyć tak jak ci oni zagrają. Bądź ostrożna i do końca nigdy nikomu nie ufaj. Życie na salonach to niebezpieczna gra, a szczególnie w dzisiejszych okolicznościach, szczególnie w rodzinie takiej jak Black. Daj sobie czas, nie wychylaj się i obserwuj. Proszę, rozważ tą radę, choćby dla mojego własnego spokoju o twoje bezpieczeństwo.
O mnie się nie martw. O nic tutaj się nie martw. Radzimy sobie, jak zawsze. Oczywiście, że jeszcze będziemy szczęśliwi! I to wszyscy, razem. Jeszcze dla Nas kiedyś zatańczysz, ale tym razem w nowych puentach. Uśmiechnięta, radosna, nie martwiąca się o jutro.
Czy jest możliwość, abyśmy mogły się spotkać? Chciałabym Cię zobaczyć. Choć na chwilę.
Yvette
You can't choose what stays
and what fades away.
and what fades away.
Ostatnio zmieniony przez Yvette Baudelaire dnia 11.02.21 10:06, w całości zmieniany 1 raz
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj List przyniesiony przez Merlina
Droga Migotko, Miło mi to czytać, przyznam, że do Merlina jestem bardzo przywiązany i trudno o bardziej sumienną sowę. Muszę jednak też zauważyć, z małym ukłuciem zazdrości, że Dziadek to niezwykle uroczy kompan, przy okazji nad wyraz przyjacielski. Nie będzie problemem, jeśli zaoferuję mu następnym razem poczęstunek? Wolę o to zapytać.
Droga Pani, jeśli mam być zupełnie szczery, nie ma tu prostej odpowiedzi. Świat to niezwykle złożone miejsce i uważam, że coś takiego jak gatunek lub krew nie stanowi o naszej wartości, ważne są czyny. Tak samo, bycie wilą lub półwilą nie czyni kogoś dobrym albo złym. Też nie uważam wili za potwory, choć jeśli prosi Pani o szczerość, ich nadnaturalny urok zawsze wydawał mi się niepokojący. Odbierałem go zawsze jako pewną formę pozbawienia woli u innej osoby, co jest tolerowane przez społeczeństwo chyba tylko ze względu na romantyczny aspekt oraz wdzięk tych magicznych stworzeń. To prawie zakrawa o zmuszenie kogoś do miłości, a to wydaje mi się rzeczą straszną! Jak Pani się na to zapatruje? Rozumiem, że musiała się Pani zetknąć z wilą?
Muszę przyznać, że imponuje mi Pani empatią, cechą tak cenną i rzadką w tych trudnych czasach. Większość czarodziejów zignorowałoby taką kłótnię oraz smutek Skrzata Domowego. Z Pani słów wynika, że ta troska powoli przynosi efekty. Nie ma mowy o pośpiechu, przy tego typu działaniach musimy się wykazywać cierpliwością. Samemu zdarza mi się prosić skrzata o towarzystwo, z różnym skutkiem, nie mam zamiaru udawać. Skrzatka, z którą mam najczęściej do czynienia, należy do osób upartych i na swój sposób z silnym charakterem. Poza tym, mam wrażenie, że Skrzaty Domowe potrafią bardziej się przywiązywać do rodu niż konkretnej jednostki, co też bywa kłopotliwe. Mimo to nie mam zamiaru się poddać, może Pani ma jakieś pomysły na zmianę podejścia lub metody działania? Zawsze warto wysłuchać innej osoby.
Ach, rozumiem, przypływ chwili zadecydował o tym mianie. Co Pani rozumie przez "ja też bym chciała migotać"? Proszę wybaczyć zbytnią bezpośredniość, chodzi o chęć bycia zauważonym i docenionym? Trapi to Panią?
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Droga Pani, jeśli mam być zupełnie szczery, nie ma tu prostej odpowiedzi. Świat to niezwykle złożone miejsce i uważam, że coś takiego jak gatunek lub krew nie stanowi o naszej wartości, ważne są czyny. Tak samo, bycie wilą lub półwilą nie czyni kogoś dobrym albo złym. Też nie uważam wili za potwory, choć jeśli prosi Pani o szczerość, ich nadnaturalny urok zawsze wydawał mi się niepokojący. Odbierałem go zawsze jako pewną formę pozbawienia woli u innej osoby, co jest tolerowane przez społeczeństwo chyba tylko ze względu na romantyczny aspekt oraz wdzięk tych magicznych stworzeń. To prawie zakrawa o zmuszenie kogoś do miłości, a to wydaje mi się rzeczą straszną! Jak Pani się na to zapatruje? Rozumiem, że musiała się Pani zetknąć z wilą?
Muszę przyznać, że imponuje mi Pani empatią, cechą tak cenną i rzadką w tych trudnych czasach. Większość czarodziejów zignorowałoby taką kłótnię oraz smutek Skrzata Domowego. Z Pani słów wynika, że ta troska powoli przynosi efekty. Nie ma mowy o pośpiechu, przy tego typu działaniach musimy się wykazywać cierpliwością. Samemu zdarza mi się prosić skrzata o towarzystwo, z różnym skutkiem, nie mam zamiaru udawać. Skrzatka, z którą mam najczęściej do czynienia, należy do osób upartych i na swój sposób z silnym charakterem. Poza tym, mam wrażenie, że Skrzaty Domowe potrafią bardziej się przywiązywać do rodu niż konkretnej jednostki, co też bywa kłopotliwe. Mimo to nie mam zamiaru się poddać, może Pani ma jakieś pomysły na zmianę podejścia lub metody działania? Zawsze warto wysłuchać innej osoby.
Ach, rozumiem, przypływ chwili zadecydował o tym mianie. Co Pani rozumie przez "ja też bym chciała migotać"? Proszę wybaczyć zbytnią bezpośredniość, chodzi o chęć bycia zauważonym i docenionym? Trapi to Panią?
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj List przyniesiony przez Merlina
Droga Migotko, Jest Pani dla mnie nazbyt łaskawa i niezwykle miła. Nie chciałbym uchodzić za eksperta, broń Merlinie, mówię tylko na podstawie własnych doświadczeń. Jeśli jest tak, że jakaś półwila używa swego czaru nieświadomie, to nadal jest w tym coś strasznego, jednak trzeba jej przede wszystkim współczuć. Nie wyobrażam sobie jak straszne może być łamanie czyjejś woli, kiedy nie chce się tego robić. Przecież wtedy taka osoba może się zastanawiać czy wszystkie uczucia, których doświadczyła ze strony innych osób, nie są "sztuczne". Jakby i bez tego nie były zdradliwe oraz skomplikowane.
Raz prawdopodobnie doświadczyłem tego uroku na własnej skórze, założyłem po fakcie, że byłem w tym jedyną ofiarą. Wątpię, aby tamta kobieta zrobiła to mimowolnie, choć powinienem i taką możliwość brać pod uwagę. Dziękuję, Migotko, rozważę Twoje słowa. Proszę wybaczyć bezpośredniość, zna Pani jakąś półwilę?
Oczywiście, skrzatka ma na imię Brawurka. Jest bardzo stara, nie jestem pewien kto właściwie nadał jej to imię. Słodyczy nie lubi, jeśli mnie pamięć nie myli, ale postanowiłem sprawdzić, bowiem miałem akurat paczkę herbatników. Proszę sobie wyobrazić, że zmrużyła tylko oczy i dała mi wykład na temat szkodliwości słodyczy. W takim razie pomyślałem, że może Pani zrobi z herbatników lepszy użytek. Wszyscy zasługujemy czasem na jakąś osłodę życia. Proszę tylko się podzielić ze skrzatami... właściwie jak mają na imię, jeśli można wiedzieć?
Mam czasem takie myśli. Znacznie częściej, niż chciałbym przed sobą przyznać.
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Raz prawdopodobnie doświadczyłem tego uroku na własnej skórze, założyłem po fakcie, że byłem w tym jedyną ofiarą. Wątpię, aby tamta kobieta zrobiła to mimowolnie, choć powinienem i taką możliwość brać pod uwagę. Dziękuję, Migotko, rozważę Twoje słowa. Proszę wybaczyć bezpośredniość, zna Pani jakąś półwilę?
Oczywiście, skrzatka ma na imię Brawurka. Jest bardzo stara, nie jestem pewien kto właściwie nadał jej to imię. Słodyczy nie lubi, jeśli mnie pamięć nie myli, ale postanowiłem sprawdzić, bowiem miałem akurat paczkę herbatników. Proszę sobie wyobrazić, że zmrużyła tylko oczy i dała mi wykład na temat szkodliwości słodyczy. W takim razie pomyślałem, że może Pani zrobi z herbatników lepszy użytek. Wszyscy zasługujemy czasem na jakąś osłodę życia. Proszę tylko się podzielić ze skrzatami... właściwie jak mają na imię, jeśli można wiedzieć?
Mam czasem takie myśli. Znacznie częściej, niż chciałbym przed sobą przyznać.
Pozdrawiam, Zagadkowy Obrońca
Merlin niósł poza listem niewielką paczuszkę, w której zapakowano herbatniki
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj Yvette Baudelaire
Najdroższa Celine Cieszę się, musisz mi o tym wszystkim opowiedzieć kiedy się już spotkamy. Dobrze, że niczego Ci tam nie brakuje, choć osobiście bardziej się martwiłam właśnie o to jak będą Cię tam traktować. Twoje słowa naprawdę mnie uspokoiły.
Musimy w to wierzyć Celine. Nie możemy tracić nadziei na lepsze jutro, bo bez nadziei ten świat się nigdy nie zmieni. Będzie tak jak dawniej, wszystko wróci do normalności. Nowe doświadczenia zawsze prowadzą do zmian w ludziach, ale to dobrze, przez to stajemy się mądrzejsi. A jeśli chodzi o szczęście jestem pewna, że jeśli to wszystko się skończy każde z Nas odnajdzie je na nowo. Musimy się po prostu na razie cieszyć się tym co jest, niekiedy małymi rzeczami, czy choćby wizją tego co nadejdzie. Damy sobie radę Celine, wszyscy.
Dla Ciebie zawszę znajdę chwilę. Możemy jak najbardziej, ale proszę uważaj na siebie. Je t'aime aussi, Celine.
Yvette
Musimy w to wierzyć Celine. Nie możemy tracić nadziei na lepsze jutro, bo bez nadziei ten świat się nigdy nie zmieni. Będzie tak jak dawniej, wszystko wróci do normalności. Nowe doświadczenia zawsze prowadzą do zmian w ludziach, ale to dobrze, przez to stajemy się mądrzejsi. A jeśli chodzi o szczęście jestem pewna, że jeśli to wszystko się skończy każde z Nas odnajdzie je na nowo. Musimy się po prostu na razie cieszyć się tym co jest, niekiedy małymi rzeczami, czy choćby wizją tego co nadejdzie. Damy sobie radę Celine, wszyscy.
Dla Ciebie zawszę znajdę chwilę. Możemy jak najbardziej, ale proszę uważaj na siebie. Je t'aime aussi, Celine.
Yvette
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Dandelion
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy