Wydarzenia


Ekipa forum
Stara latarnia morska
AutorWiadomość
Stara latarnia morska [odnośnik]23.07.21 11:35
First topic message reminder :

Stara latarnia morska

Dawna latarnia morska Belle Tout przestała pełnić swoją funkcję w roku 1905. Zniszczona w trakcie wojny mugolskiej, została odrestaurowana przez czarodziei na początku lat 50; w chwili obecnej pełni funkcję sklepu zielarskiego, gdzie można kupić jedyne w swym rodzaju rośliny nadmorskie. Jeżeli poprosić starszą właścicielkę w nadgryzionym przez mole kapeluszu, może ona zaoferować wejście na szczyt wieżyczki lub spędzenie nocy w dawnym pokoju latarnika.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stara latarnia morska [odnośnik]12.09.24 23:17
Wieczorna bryza niosła lekki chłód, poruszała wezbranym morzem leniwie, gdy łagodne fale raz po razie pochłaniały poczerniały kamienisty brzeg; coś było jednak nie takie, jak być powinno, zamiast zapachu soli, bryza niosła zapach palonego węgla. Ciemne niebo zakrywały czarne chmury, mżyło - była to pogoda typowa dla tej pory roku.

Rosemary pamiętała latarnię, do której zmierzali, ale pamiętała ją inaczej. Pewna, że powinni dostrzegać już jej wskazujące właściwą drogę światło mogła odczuć słuszny niepokój - zza wzgórza wynurzyły się wkrótce jej ruiny, a zaraz za nią - iście pustynny krajobraz, w który wbitych pozostawało kilka większych odłamków spadających gwiazd. Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, z miejsca, w którym się znaleźli, nie dostrzegali nic. Zniknęły drzewa i krzewy, jeśli w pobliżu znajdowały się wcześniej jakiekolwiek rybackie chaty, nie zostało po nich nic, tylko pył. Ziemie, na których się znaleźli, należały do tych najbardziej zrujnowanych - i oto mogli zmierzyć się z ogromem minionej katastrofy. Mając dobry widok na pustkowie dostrzegali coś, co wyróżniało się pośród tej pustyni: dokładnie pośrodku trójkąta stworzonego z trzech największych odłamków gwiazdy w powietrzu unosiła się pustka czarniejsza od otaczającej was nocy. Na wysokości około dwóch metrów unosiła się czarna plazma, wewnątrz której iskrzyły srebrne sieci. Poruszały się - jak zaklęte w szklanej bańce błyskawice.

Gdy Iris wykonała różdżką właściwy gest, wokół niej rozlała się blada błękitna aura, która na ułamek chwili rozświetliła otaczającą was przestrzeń; czarownica była pewna, że coś wyczuwała, efekt był jednak inny od tego, do którego była przyzwyczajona. Nie była w stanie skojarzyć swojego przeczucia ni z człowiekiem ni ze zwierzęciem, ni z jakąkolwiek inną istotą, coś zdawało jej się większe, silniejsze, lecz gdy rozglądała się wokół siebie, nie mogła dostrzec żadnej faktycznej obecności - ostatecznie osobliwe przeczucie mogło być tylko wytworem jej wyobraźni. Zaciekawiona efektem zaklęcia Rosemary mogła wsłuchać się w martwą ciszę - a ucho miała bardziej wyczulone, niż jej towarzysze. Jej uwagę ściągnęła pobliska fala, choć na pierwszy rzut oka nie dostrzegała tam nic ani nikogo, była pewna, że w falującej wodzie usłyszała poruszenie, charakterystyczny chlupot, jakby ludzki krok stawiany wodą.

Idący na przedzie Herbert w pół kroku spostrzegł, że coś było nie tak. Gdy stawiał krok na poczernionej ziemi, pod jego butem zakłębiły się nagle czarne smugi dymu. Smugi te wymknęły się na boki jak pędy, długie jak u diabelskiego sidła, cieniste macki, dostrzegalne dla całej trójki - zarówno Herbert, jak i Rosemary i Iris nie byli w stanie wskazać momentu, w którym, przejęci grozą tego obrazu, wstrzymali oddech. Cień mknął daleko i wysoko, błyskawicznie rozciągając się przed nimi nagle wysoką kurtyną. Byli pewni, że mogli w nią wejść - jeśli którekolwiek spróbowało podejść bliżej i przyjrzeć się przedziwnemu zjawisku lepiej, dostrzeże, że tkający kurtynę cień, delikatny i lepki, przypominał nieco przędzę pajęczej sieci. Jednakowo każda próba zbliżenia się do niej wywoływała poruszenie mięsistych macek diabelskich sideł po drugiej stronie, macki unosiły się w górę gromadnie, zagradzając drogę.

A za nią - za tą kurtyną - znajdował się żyzny ogród, tak inny od widocznych przed momentem pustkowi. Nie miał barw, niezależnie od rzuconego nań światła wydawał się czarno-biały. Rośliny, które dało się dostrzec, różniły się od tych, które były im znane, dostrzegali kwiaty, zarówno drobne, błyszczące pośród absurdalnie gęstej trawy srebrnym blaskiem niby nocna rosa, jak i znacznie większe, kształtem i budową przypominające ogromne słoneczniki, a nawet - Herbertowi i Rosemary - doskonale znaną im raflezję. Te ostatnie zdawały się poruszać, pulsować jak żywe organizmy, mięsisty brzeg rozwierał się i zwężał naprzemiennie. Przestrzeń rozsiana była gromadami purpurowych świateł lśniących grzybów, jedne były nie mniejsze od kropel rosy, inne wielkości pięści, jeszcze inne przerastały wielkością raflezje; nieliczne tylko były typowego kształtu - okryte kapeluszami - większość wydawała się mięsista, zbita, przypominająca raczej rozlaną galaretę lub rozmoknięte orzechy różnych gatunków. W zasięgu wzroku - tuż za zasłoną - z ziemi nagle wynurzyła się zębata bulwa, która dwójce zielarzy mogła przypominać gatunek hydnora. Chaszcze przysłoniły widok na dawne pustkowie i - czymkolwiek były - nie zamierzały im ułatwić zadania.

Do nozdrzy trójki dzielnych czarodziejów dotarł mdlący zapach śmierci. Usłyszeli szepty. Zewsząd i znikąd, obce, nieznane, brzmiące celtycką mową. Przerwane nagłym chichotem jak echo wróciły nagle słowa Iris, szepcząc je w kółko, coraz głośniej i głośniej - czarownica potrafiła je rozpoznać i skojarzyć z przytoczoną przed momentem przez siebie rymowanką:

Hwch Ddu Gwta a Ladi Wen heb ddim pen
Hwch Ddu Gwta a gipio’r ola’
Hwch Ddu Gwta nos G’langaea
Lladron yn dwad tan weu sana


Czas na odpis: do 18 września, godziny 20 (ze względu na nieobecność Herberta).
W tej turze możecie wykonać dowolną liczbę akcji i napisać dowolną liczbę postów.
W pierwszym poście wszyscy rzucacie kością k6.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]18.09.24 14:43
Krople wody osiadały na ciemnych włosach sprawiając, że chłód przenikał przez warstwy ubrania drażniąc swoim oddechem skórę. Poczuł jak dreszcz przenika go od stóp do głów.
Posłał Iris nieznaczny uśmiech doskonale rozumiejąc co miała na myśli. Nie chciała, aby sam siebie poświęcał, żeby nie wpadł w kompleks bohatera. Ciężko było zapanować nad pewnymi odruchami, pamiętał jednak, że złożył Florce obietnicę. Miał do nich wrócić. Miał być obecny w życiu ich dziecka fizycznie, a nie jedynie jako wspomnienie i fotografia spoglądająca z kominka.
Obraz katastroficzny, być może piękny w swojej surowości teraz nie zachwycał. Zbyt skupiony na zadaniu jakie mieli do wypełnienia nie dostrzegał tego co mogło chwycić za serce w innych okolicznościach.
Świecę miał pod ręką, a w drugiej dłoni ściskał różdżkę gotowy do działania w każdej chwili.
Widok przedziwnej czarnej plazmy ze skrzącymi nićmi sprawił, że zwolnił kroku marszcząc nieznacznie brwi.
-Co to jest… - Nie spodziewał się od towarzyszących mu kobiet odpowiedzi. Próbował sam połączyć w głowie jakieś fakty, które mogłyby choć trochę podsunąć mu rozwiązanie. Nie łudził się, że tak będzie.
Zatrzymał się jak tylko czarne smugi spod jego buta wystrzeliły w górę tworząc kurtynę, a kolejne grube pędy niczym diabelskie sidła, które nie pozwolą intruzowi przejść. Lepkość kurtyny przywodziła na myśl pajęczą sieć. -Połączenie diabelskich sideł i Sopophorous… - Obejrzał się na Iris i Romy. -Sopophorous to bardzo rzadka roślina, która rośnie na bagnach, a tym cenniejsza jak nawożona jest odchodami lunaballi. - Tylko odpowiednie warunki mogły sprawić, że diabelskie sidła rosły właśnie w tym miejscu. Wiedza podstawowa była dla każdego znana. Potrzebowali światła i ciepła, aby diabelskie sidła ich przepuściły. - Zanim zapuścimy do środka, sprawdźmy teren wokół… - Wskazał okolice. Najgorsze co mogli to dać się zaskoczyć. -Iris, coś wyczuwasz? - Zapytał słysząc jak kobieta rzuca zaklęcie. Poczuł zapach spalenizny, a potem niespodziewany śmierci. Widok raflezji w takim miejscu nie powinien go dziwić. I ten zapach, a bardziej odór śmierci, który wydzielały te kwiaty. -Ziemia musi być bardzo żyzna w tym miejscu. Inaczej bukietnica nigdy by tu nie wyrosła.
Szepty sprawiły, że rozejrzał się wokół, czujny jak dzikie zwierzę, które gotowe było do odparcia ataku.
-Carpiene. - Nie wiedział czy spodziewać się jakiś pułapek, ale lepiej było dmuchać na zimne i upewnić się, że w nic nie wpadną. -Cave inimicum - Jedno to ludzie, a co innego istoty, które mogły się na nich czaić. Zapewne zostawienie Occulusa będzie kolejną czynnością jak już przejdą przez kurtynę i diabelskie sidła.

|Rzut 1 k100 na Carpiene, st.65
Rzut 2 k100 na Cave inimicum, st.30
Staty z OPCM 18 +2


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]18.09.24 14:43
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 80

--------------------------------

#2 'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]18.09.24 18:31
Odwróciła się w kierunku Romy, słysząc jej pytanie. W tym samym momencie zrozumiała, że mówiła... właściwie do siebie, czy uprzejma rudowłosa mogłaby uznać ją za dziwadło? Zepchnęła te myśli na bok, uśmiechając się i odpowiadając szczerze:
— To piosenka, którą śpiewamy na Halloween w Walii. Stara, celtycka — nie było sensu kłamać, a nawet, jeżeli taki by się odnalazł, to i tak nie wypadało. Byli tu dzisiaj razem i powinni na siebie liczyć, nawet w sprawach tak błahych. Miała jedynie nadzieje, że wytłumaczenie, chociaż lakoniczne, zostanie przez Romy przyjęte. Zmarszczyła mocno brwi i nos, gdy poczuła coraz to silniejszy zapach palonego węgla. Wokół nie było widać źródła światła, nie mógł więc pochodzić z ogniska. Nie znała morskich latarnii, nie wiedziała, czy w środku są piece — chociaż chyba powinny być — ale ruiny latarni nie wyglądały, jakby takowy miały. Poza tym, towarzysząca im mżawka powinna była ognisko ugasić, a to... Nie był ten zapach.
Ze skupieniem objęła wzrokiem pusty teren, na który mieli widok. Było w nim coś okropnego, coś, co ściskało żołądek w przerażeniu siłą niezbadanego żywiołu. Nie miała porównania do tego, jak wcześniej wyglądał ten teren, ale większe odłamki spadających gwiazd robiły ponure wrażenie, podsycając tylko wyobrażenie o tym, jak musiało tu być tamtej feralnej nocy.
Skupiła się na postawionym zadaniu. Mgiełka zaklęcia pojawiła się, tak jak powinna. I choć miała wrażenie, że coś tu było, zaklęcie nie zadziałało tak, jak się tego spodziewała. Nie chodziło o moc, chyba. Ale na pewno nie był to człowiek ani zwierzę, ani cokolwiek, co już znała. Pytanie Romy sprawiło, że opuściła rękę w dół, z ciężko bijącym sercem przenosząc swoje spojrzenie najpierw na nią, później na Herberta.
— Nigdy czegoś takiego nie czułam... — wyznała po krótkiej chwili, zaraz strzepując z siebie oznaki niepokoju. Wolała robić dobrą minę do złej gry, tak jak zawsze. — Ale nie jesteśmy sami. Nie wiem tylko, kto lub co nam towarzyszy. Ani skąd nadchodzi — zębami skubnęła fragment dolnej wargi, za chwilę pragnąc spojrzeć w kierunku dziwnego zjawiska pośrodku trójkąta, na które próbował zwrócić im uwagę Herbert. Nie zdążyła jednak zareagować, gdy jak znikąd pojawiły się wokół nich cieniste macki. Wstrzymała oddech, próbując przytomnie wyciągnąć różdżkę przed siebie, lecz cień zatrzymał się, tworząc coś w rodzaju kurtyny. Iris zmarszczyła mocno brwi, zatrzymując się za Herbertem. Skrywający się w tle diabelskich sideł ogród wydawał się piękny, ale przede wszystkim przez to, że był bujny. Nie znała się na roślinach, więc głównie tak oceniała walory ogrodowe.
— Chcesz tam wejść? To nie jest iluzja? — spytała kontrolnie, jeżeli Herbert zdecyduje się na ten ruch, pójdzie za nim bez wahania. — To powinno być czarno—białe? I... Co zrobimy z tym — wskazała różdżką na diabelskie sidła i bulwę, nie będąc pewna ich nazw. — Czymś? — tym razem zerknęła też na Romy, mówiła, że wie coś o roślinach, może miała jakiś plan?
Iris nie spodziewała się, że po nieprzyjemnym zapachu węgla, dotrze do nich jeszcze gorszy. Zapach śmierci. Mdlący i przedziwnie słodki. Poczuła, że jej ciało pokrywa się gęsią skórką, że zimny dreszcz przechodzi przez plecy. Szepty, szepty dookoła nich, wciąż, ciągle, głośniej i głośniej.
— To celtycka rymowanka, ta sama, którą śpiewałam wcześniej — powiedziała od razu, ściszonym głosem, aby nie przeszkadzać w skupieniu Herbertowi. — Czarna locha i biała dama bez głowy spróbują złapać ostatniego, który odejdzie od ogniska. Złodzieje z nadmiarem dzierganych pończoch, strzeżcie się czarnej lochy bez ogona w wigilię zimy — przetłumaczyła na szybko treść piosenki, ale bez szerszego kontekstu kulturowego raczej niewiele by to przyniosło, więc kontynuowała. — W Nos Calan Gaeaf zbieramy się na zabawę przy ogniskach, ale o północy zaczynają wędrować duchy zmarłych, właśnie Biała Dama bez głowy i Czarna locha bez ogona. Przed chwilą czułam palone węgle, myślicie, że... Że ognisko już zgasło? — spytała, kładąc nacisk na ostatnie słowa. Jako człowiek osadzony w kulturze i folklorze walijskim, bywała przesądna. Uważała jednak, że dzisiaj miała do tego jak największe prawo.


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]18.09.24 20:26
Krajobraz przed nimi rysował się... katastrofalnie. To nie tak, że po nocy Spadających Gwiazd zamknęła się na skalę zniszczeń, po prostu tutaj... to wyglądało zupełnie inaczej. Może do całości krajobrazu dochodziło niezmierzone morze zaostrzając efekt, może to kwestia jaskrawości wspomnienia, które wyłoniło się z pamięci, kiedy tylko okazało się, że zmierzają właśnie do tej latarni morskiej. Przełknęła ślinę, na chwilę stając i w chwilowym odrętwieniu przyglądała się całości widoku odkrywającego się przed ich oczami. Ruiny latarni morskiej w porównaniu do tego, co stworzyła magia meteorytów, były teraz zaledwie ziarnkiem piasku na plaży mającej zaraz rozłożyć się pod ich stopami.
Trzymała różdżkę przy prawym udzie, powoli głaszcząc drewno palcami, w których je obracała. Oddychała również powoli, jakby bojąc się, że każdy odważniejszy oddech napyta jej biedy - nie miała zamiaru wdychać czegoś, czego nie powinna. Zarodniki grzybów czasem były widoczne, kiedy roznosił je wiatr, ale kwiatowy pyłek czy trujący meszek otulający łodygi i liście - nie zawsze.
- Zasłońmy usta i nosy chusteczkami, jeśli je mamy. Nie wiemy o fizjologii tych roślin nic, mogą zrobić nam jednocześnie wszystko i nic - podpowiedziała, sama unosząc szal na połowę twarzy, żeby choć tak zadbać o siebie. W jednej chwili jednak zatrzymała się i spojrzała w stronę fali, na której, mogłaby przysiąc, kątem oka dostrzegła cień jakiejś sylwetki. - Ktoś tam jest? Widzieliście? - obejrzała się na zakonników. Była wyczulona na tak drobne dźwięki nie tylko jako muzyk, ale przede wszystkim jako najstarsza siostra, która zawsze miała oko na młodsze rodzeństwo bawiące się wśród fal. Wyjrzała zza ich „szeregu”, żeby upewnić się, że nikt nie potrzebował ich pomocy, ale nikogo tam nie dostrzegła. Cienie musiały właśnie zaczęły bawić się z nimi w berka.
Choć wzrok wiódł w stronę fal, zmusiła się, by patrzeć już na przedziwną kurtynę, jakby stworzoną z cienistego atłasu. Nie chciała jej dotykać, choć obraz poza nią zdawał się być centrum ich zainteresowania. Dostrzegała tam charakterystyczne rośliny - bardzo charakterystyczne - ale nie dla klimatu Wysp Brytyjskich, ani tym bardziej klimatu piaskowego wybrzeża, na którym utrzymać się przy życiu potrafią tylko trawy.
- Diabelskie sidła jeszcze rozumiem, nie potrzebują zbyt wiele do życia, magia Cienia zapewnia im też ciemność, a morze wilgoć, która jest im potrzebna. Ale Sopophorus... potrzebują torfu, nie piasku, który uszczelnia wybrzeże. Raflezja to roślina silnie potrzebująca klimatu wilgotnego, otoczenia innych roślin, które magazynują wodę, dzielą się nią... - odparła, nie rozumiejąc, co tu się do końca działo. - Tylko magia trzyma te rośliny na gruncie, tylko magia je karmi. Jeśli zniszczymy źródło, zniszczymy też same rośliny. Co, jeśli odłamki, znad których unosi się ta dziwna substancja... co, jeśli to one są źródłem?
Skrzywiła się, czując zapach, który kojarzył jej się tylko ze zgnilizną - ostatnimi czasy wyczuwalną częściej niż woń świeżych kwiatów. Tak mogły pachnieć subtancje wydzielane przez rośliny, te drapieżne, zwłaszcza piestrzennikowate. Ale mógł być to też zapach choroby, jaką magia Cieni karmiła organizmy bytujące w tej... szklarni. Drgnęła, gdy usłyszała słowa podobne do tych, które wcześniej chyba wypowiadała Iris, choć teraz brzmiały inaczej. I były opowiadane innym głosem. Spojrzała na Moore z obawą rysującą się w bledszej twarzy.
- Czyli to duchy...? - spytała ostrożnie. - Mam nadzieję, że ognisko zapalimy dopiero my - przełknęła ślinę. - Obawiam się, że zagrożenie i za zasłoną, i tutaj, będzie takie samo. Opowiedz więcej o Białej Damie i Czarnej losze, Iris, może to nasza karta. Lumos.
Uniosła różdżkę na wysokość twarzy, by oświetlić choć to, co było najbliżej nich. Była też ciekawa, czy macki, które przypominały diabelskie sidła, zareagują na to światło.

| ekwipunek we wsiączce


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12536-rosemary-sprout#386593 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]18.09.24 20:26
The member 'Rosemary Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 76

--------------------------------

#2 'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]27.09.24 22:50
Pierwsze z zaklęć Herberta utrwaliło jego przekonanie, iż na terenie nikt nie zdołał nałożyć pułapek - przejście obok tej niepokojącej, utkanej z cienia puszczy, zdawało się naprawdę trudnym zadaniem, szansa na to, by w pobliżu ostał się inny czarodziej, wydawała się żałośnie mała. Drugie zaklęcie zdradziło, że mimo wszystko nie byli tu sami: czuł energię, siłę, obecność; inną od wszystkiego co znał, większą, intensywniejszą, wyraźniejszą, ale całkiem obcą. Przenikliwy niepokój wywoływał gęsią skórkę, czym dokładnie była ta obecność, Herbert nie mógł wiedzieć, skąd pochodziła, tego tez nie. Nie mógł wiedzieć nawet, czy była życiem - wszystko wokół pachniało przecież śmiercią.
Rosemary przywołała blade światło lumos, kraniec jej różdżki rozżarzył się niewielkim, ale ciepłym blaskiem, przed którym zaczynały umykać zagradzające drogę pędy, tworząc w oddzielającej ich od cienistej oazy cienistej kurtynie wyrwę, przez którą mogli się przemieścić. W tej samej chwili z wnętrza - prosto na znajdującą się najbliżej pannę Sprout - dmuchnęło mętne ciepłe powietrze naznaczone gęstym poczerniałym pyłem - szal zapobiegliwie okrywający twarz zielarki twarz zdołał ją ochronić przed przekonaniem się, na ile te pyły mogły okazać się szkodliwe. Gnijący zapach wydał się nagle czarownicy znacznie silniejszy - choć nie było jasne, czy pochodził od piestrzenników, czy trupiego kwiatu. Wejście do środka tej czarnej oazy wymagać będzie niewątpliwie ogromnej ostrożności - rośliny żyły, lecz nie było w nich nic naturalnego. Obaj doświadczeni zielarze dostrzegali, że w większości wyrosły w systemie, w klimacie całkowicie niedopasowanym i nieadekwatnym dla ich zwyczajowych upodobań, co mogło potwierdzać teorię wysnutą przez Rosemary.
Iris, wpatrując się w reakcję niecodziennych roślin, poczuła nagle paraliżujący chłód - jakby otulił ją lodowy podmuch, który poczuła tylko ona. Coś ją sparaliżowało, może to był strach, może nocne zimno. Nie była w stanie wydać z siebie ni słowa, ni krzyku, ni nawet westchnienia. Zielarze mogli obejrzeć się na swoją towarzyszkę - i dostrzec, że znajdowała się oto w objęciach zjawy utkanej z czarnego cienia, zjawy będącej sylwetką kobiety. Złożyła rozpostartą dłoń na linii łączącej jej dekolt z szyją. Nim Zakonnicy zdążyli uczynić cokolwiek, wokół nich rozległ się szyderczy śmiech - zjawa rozmyła się w powietrzu, wzniecając podmuch powietrza. Iris poczuła przypływ swobody, nie potrafiąc powstrzymać odruchu łaknącego powietrza - znów była w stanie się poruszyć. Herbert i Rosemary dostrzegli, że na jej szyi - gdzie zjawa położyła wcześniej dłoń - czerniła się dziwna blizna, blizna barwy tak czarnej, jak czarną była energia zaklęta ponad mroczną enklawą.
Iris odczuła nagłe zmęczenie, lecz nie dolegało jej nic konkretnego. Przynajmniej na razie...

Do północy zostało około 15 minut.

Tura trwa około 5 minut. Czas na odpis: do wtorku, godziny 20. Możecie w tej turze wykonać do 3 akcji i napisać do 3 postów. Herbert i Romy w pierwszym poście rzucają kością k6.

Energia magiczna:
Herbert: 45/50
Iris: 47/50
Rosemary: 50/50
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 18:29

Brak pułapek był pocieszający, a jednocześnie wzbudzał niepokój. Otoczenie samo w sobie było jedną, wielką pułapką, że nie potrzeba było nakładać kolejnych. Jednak mimo wszystko musiał się upewnić.
Kolejne zaklęcie utwierdziło go zaś w przeświadczeniu, podobnie jak słowa Iris, że nie są tu sami. Czy to zwierzę, istota, cień albo człowiek - tego już nie potrafił ocenić. Jedno było pewne, musieli wejść do środka, pod kopułę i tam zapalić świece.
Wypełnić misję jaką mieli do zrealizowania.
Za wszelką cenę.
-Nie pozostaje nam nic innego jak wejście tam. - Odpowiedział Iris, tym samym potwierdzając jej obawy. Podszedł bliżej szykując się na rzucenie kolejnego zaklęcia i zakrywając usta oraz nos apaszką jaką mi
ał przewiązaną wokół szyi. - Diabelskie sidła nie lubią światła, więc użyjemy odpowiednich zaklęć. - Kiedy to mówił poczuł ciepłe powietrze, a potem zaraz dostrzegł z przerażeniem jak zjawa utkana z cienia obejmuje Iris. W pierwszym odruchu chciał się rzucić w jej stronę, ale zjawa wtedy zaczęła się śmiać paraliżując tym samym jego własne kroki. Ruszył dopiero kiedy zjawa zniknęła.
-Jak się czujesz? - Zapytał od razu podbiegając do czarownicy. Czuł się za towarzyszki odpowiedzialny. Jeżeli coś im się stanie będzie to wyłącznie jego wina. Kiedy upewnił się, że ta oddycha i jak na razie, poza dziwnym znakiem na szyi nie wykazuje innych objawów, zerknął na wejście. -Postaram się zabezpieczyć nam tyły. - Zerknął na zegarek -Zaraza… mamy piętnaście minut. - To oznaczało jedno, nie mogli się zbyt długo wahać. Musieli zacząć działać nie zaś ważyć wszystkie za i przeciw. Niezależnie jaki plan wymyślą istniała spora szansa, że i tak go nie zrealizują.
-Oculus - Inkantacja zaklęcia rozbrzmiała kiedy skierował różdżkę tuż przed wejście. Nie mieli czasu na rekonesans pełen, ale mogli spróbować się ubezpieczyć. Podszedł bliżej do wejście gdzie wiły się macki diabelskich sideł. -Magia… - Mruknął pod nosem stwierdzając, że teoria Rosmery może mieć rację bytu. -Przekonać się możemy tylko w jeden sposób. - Wycelował różdżkę w zasłonę i diabelskie sidła. -Uwaga na oczy. - Zalecił nim wypowiedział zaklęcie. - Luminis virtute


|Rzut 1, k100 - Oculus, st.40, OPCM 18 +2
Rzut 2, k100 - Luminis virtute, st.60, OPCM 18 +2
Rzut 3, k6 - zlecone przez MG


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 18:29
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 85

--------------------------------

#2 'k100' : 27

--------------------------------

#3 'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 19:02
— Biała Dama to zazwyczaj bajka, którą straszy się niegrzeczne dzieci... — wspomniała z pewną dozą niezręczności, spoglądając przy tym na Romy. Wiedza historyczna Iris nie była szczególnie szeroka, a tradycje, wśród których wyrosła, były przez nią obchodzone bez rozpatrywania szczegółów. — Na pewno nie wolno do niej mówić, bo pod pretekstem uzyskania pomocy zwodzi na manowce. Co zaś się tyczy czarnej lochy... Działa w duecie z Białą Damą. Zjada ludzkie dusze. Dlatego nie można dopuścić, aby kogoś dopadła — zagryzła wnętrze policzka, rozglądając się nerwowo po okolicy.
Herbert miał rację, nic innego im nie pozostało. Nie mogąc się obronić ani szalem, ani apaszką, jak wskazała wcześniej Romy, wzniosła rękę do góry, chcąc w zgięciu łokcia, za materiałem, z którego uszyty był jej płaszcz, schować swoją twarz. Niestety — nie zdążyła wypełnić powziętego zamiaru.
Poczuła przerażające zimno. W głowie wykwitła myśl, że powinna sięgnąć do guzików płaszcza, może podnieść do góry jego kołnierz, albo chociaż potrzeć swoje ramiona — cokolwiek, co mogłoby przywrócić jej ciału ciepło, bądź odegnać przylegający do niej chłód. Ku własnemu zdziwieniu, nie była w stanie się poruszyć. Chciała krzyknąć, ostrzec Romy i Herberta, że coś się z nią działo, że niebezpieczeństwo mogło być bliżej, niż się tego spodziewali, ale nie była w stanie nawet pisnąć. Patrzyła więc — szeroko otwartymi oczami, w których odbijał się nie tylko księżyc, ale przede wszystkim szczery strach. Wydawało się jej, że nie czuła bicia swojego serca, choć była przekonana, że powinno ono walić jak oszalałe, prawda? Ted, jedno imię wybrzmiało w jej myślach, gdy zjawa robiła z nią, co tylko chciała. Ted wiedziałby, co robić.
I nagle, zupełnie niespodziewanie, przerażające uczucie ustąpiło. Gdy tylko było to możliwe, nabrała głośno powietrza, od razu walcząc z atakiem kaszlu, gdy powietrze powróciło do płuc. Herbert znalazł się obok niej, ale Iris potrzebowała chwili, aby dojść do siebie. Położyła dłonie na ugiętych lekko kolanach, pochyliła się do przodu, łapczywie chwytając oddech za oddechem. W kącikach oczu pojawiły się łzy, gardło piekło przedziwnie. Nie odpowiedziała od razu na pytanie, uniosła tylko jedną rękę w górę, chcąc znać znak, że żyła. Oddychała, to musiała przeżyć. Wciąż jednak była nieświadoma śladu, który pozostał na jej skórze.
Niemniej jednak, gdy Herbert szykował się do rzucenia Oculusa, wydawało jej się, że powróciła do przynajmniej połowy swych sił. Diabelskie sidła nie lubiły światła, a według Iris rośliny w ogóle nie lubiły... Ognia. Ogień z kolei, a dokładniej ognisko, łączyło się z opowieściami o Białej Damie i Losze. Póki ogień trwał, może... Może będą bezpieczni? Nie chciała tracić czasu, dlatego w czasie pomiędzy dwoma zaklęciami Herberta, wycelowała różdżką w miejsce, w którym znajdowały się diabelskie sidła.
— Ignitio — a następnie, reagując na ostrzeżenie Herberta, zakryła sobie oczy ramieniem.


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 19:02
The member 'Iris Moore' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 92

--------------------------------

#2 'k8' : 5, 3, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 20:07
Ciekawość zwyciężyła - jasne światło rozgoniło diabelskie sidła, choć te nie miały w sobie nic z naturalnego, znanego sobie środowiska. Mimo to rozstąpiły się przed nią, ciągnąc za sobą również magię czarnego, szklącego się w świetle księżyca atłasu. Chciała już naiwnie postąpić o krok do przodu, ale nagłe powietrze, które dmuchnęło jej prosto w okrytą szalem twarz, zupełnie zdławiło oddech w jej krtani. Dopiero po chwili, gdy na skroniach poczuła znów chłodne i wilgotne powietrze znad morskich fal, otworzyła oczy i dostrzegła, że otworzyło się przed nimi przejście. Rośliny je chroniły, choć nie tak zajadle. Magia je żywiła, ale może nie miała nad nimi aż takiej kontroli.
- Przejście się otwo... Iris! - połknęła krzyk, kiedy obejrzała się na resztę kompanii. Twarz pobladła, gdy za plecami kobiety pojawił się duch. Duch kobiety. Czy naprawdę Biała Dama została zwabiona magią Cieni aż do Anglii? Przełknęła ślinę i zdjęła natychmiast szal. Trzymała go lewą dłonią, a prawą celowała w niego różdżką. - Diffindo!

| jeszcze będę pisać! ale od razu rzucam k6


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12536-rosemary-sprout#386593 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 20:07
The member 'Rosemary Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 85

--------------------------------

#2 'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]01.10.24 21:24
Jedną połowę przedartego na pół szalu podarowała Iris, zaś drugą obwiązała sobie twarz.
- Zasłoń nos i usta, musimy tam wejść - uśmiechnęła się do niej, choć z tej perspektywy Iris mogła dostrzec już tylko unoszące się ku górze kąciki ust. - I złap mnie za rękę. Musimy trzymać się razem. Jeśli ten duch faktycznie jest połączony z historią, nie możemy się rozdzielać.
Jak tylko usłyszała ostrzeżenie Herberta, wsunęła oczy w zgięcie łokcia, nie chcąc dostać rykoszetem i oślepnąć na parę długich, zbyt cennych dla nich teraz chwil. Znajome Ignitio również otworzyło jej oczy, zrobiła się ostrożna, bo ogień mógł być tutaj prędko rozwiany i pożreć w zaledwie kilka chwil cały wyrastający tu ekosystem. Czy chcieli zniszczenia? Bardzo możliwe, ale nie wiedzieli, jak odpowiedzą na to rośliny. Weszła odważniejszym krokiem do tej cienistej szklarni, myśląc nad tym, jak mogła zabezpieczyć jeszcze siebie przed możliwymi konsekwencjami, ale w porę przypomniała sobie słowa Justine, która mówiła, że magia silniejszych zaklęć zdaje się przyciągać Cienie.


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12536-rosemary-sprout#386593 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]05.10.24 17:44
Romy przerwała swój szal na pół, oferując materiał Iris - obie czarownice, podobnie jak towarzyszący im Grey, mogli zabezpieczyć twarze. Utkane z magii świetliste oko zawirowało, przywołane magią Herbarta, z chwili na chwilę przybierając coraz bardziej fizycznych cech - gotowe podążyć wszędzie tam, gdzie zostanie wysłane. Herbert widział tym okiem jak własnym. Na ostrzeżenie swojego pana prędko przeleciało za jego plecy, okrywając się mięsistą powieką - lecz inkantacja Herberta zawiodła, pozostawiając po sobie tylko blade iskry - w przeciwieństwie do ignitio Iris, które objęło swoim płomieniem pędy diabelskich sideł. W tej samej chwili rozległ się przeraźliwy wrzask - wrzask tej samej kobiety, której Zakonnicy słyszeli szyderczy śmiech chwilę temu, której mroźny kościsty dotyk czuła na sobie Iris. Była wściekła - a wściekłość tę współodczuły wszystkie rośliny cienistego ogrodu. Najbliższa im raflezja fuknęła matowym szarym pyłem przypominającym bardziej popiół, pył osadził się w powietrzu wokół niej, a ciężkie płatki skuliły się i rozpostarły kilkakrotnie jak żywe - i głodne. Kwiat nazywany trupim wabił owady, ale ten nie wyglądał, jakby mógł zadowolić się podobnym pożywieniem. Iris poczuła palący ból w miejscu pozostawionej blizny, na tkance skóry czarniejszej od nocy.
Podpalone diabelskie sidła zawiły się rozpaczliwie, sąsiednie, wolne od ognia, jęły przesuwać się na boki, uciekając przed jasnością i umożliwiając trójce czarodziejów przejście do środka - musieli jednak przebiec szybko, podobnie jak szybko musieli odsunąć się zarówno poza zasięg zarówno rośliny, jak ognia tlącego się w jej szamotaninie jak pochodnia. Tu odór śmierci wydał się silniejszy, wyraźniejszy, strzępy zapachu docierały do Zakonników pomimo materiałów okrywających szczelnie ich twarze. Mogli poczuć ciepło świec, które zabrali za sobą, ciepło dające dziwne poczucie krzepiącej otuchy tak ważnej pośród tej śmiertelnej oazy. Rozpaczliwy krzyk ustał nagle - wraz z nim ugasł ogień, jakby ktoś zdmuchnął go jednym tchem, a jeśli Zakonnicy obejrzeli się za siebie, mogli dostrzec kilka spopielonych pędów zwisających bezwładnie i niespokojnie wijących się obok nich nienaruszonych pędów, pośród których kilka wciąż szarpało się w ich stronę, nie mogąc ich sięgnąć - Romy i Herbert mogli się spodziewać, że agresja rośliny nie uspokoi się szybko. Wydało się jednak mieć to miałkie znaczenie wobec widoku, który zastali wewnątrz, gdy zmuszeni zostali wejść w głąb upiornych chaszczy, nie mając pod stopą żadnej wydeptanej ścieżki.
W miejscu, w którym stracili z oczu czarną plazmę, unosiło się czarne serce tętniące czarną smolistą mazią, która opadała na wypaloną syczącymi kroplami wielkości zaciśniętej pieści Herberta jedna po drugiej. Utworzyła się tam niewielka kałuża - bagno - trudno było oszacować głębokość, od serca zaś, zamiast żył, odchodziły pędy, w których obaj zielarze bez trudu dostrzegali systemy korzeniowe poszczególnych roślin. Jedne wąskie i polepione jak pajęcze sieci, inne grube i powykręcane, jedne naznaczone bruzdami, inne nakrapiane, wszystkie pulsowały tym samym rytmem jednego serca i zatapiały się w smolistej wodzie. Dopasowanie w tej plątaninie korzeni do poszczególnych gatunków roślin obu zielarzom wydało się zadaniem trudnym, ale prawdopodobnie nie niemożliwym. Wszyscy troje słyszeli ciche wołanie. Hipnotyzujące, skąd dobiegało? Wzrok mimowolnie umykał ku trzem rozłożystym kwiatom raflezji, które nagle wydały się piękniejsze, bardziej okazałe, ciekawsze. I tylko hałas ściągnął ich spojrzenia raz jeszcze ku smolistej mazi pod sercem - gdy z bagnistej wody wynurzyła się cienista locha, otrzepując się z tej czarnej substancji. Stała tyłem do Zakonników, w jeszcze bezpiecznej odległości - i chyba jeszcze ich nie dostrzegła - w przeciwieństwie do hydnory, jaka wkrótce zaczęła przebijać się przez ziemię tuż przed nimi.

Zakonnicy niebawem będą musieli podjąć decyzję, gdzie - i jak - rozpalić świece.

Czas na odpis: do poniedziałku, godziny 18. Możecie w tej turze wykonać do 3 akcji i napisać do 3 postów. Zakonnicy, którzy weszli do środka, rzucają kością na unik przed ogniem - ST wynosi 50, do rzutu dodajemy podwojoną statystkę zwinności, nieudany rzut skutkuje drobnym poparzeniem. Rzut możecie wykonać w szafce przed napisaniem posta.

Energia magiczna:
Herbert: 44/50; Oculus 1/3
Iris: 45/50
Rosemary: 49/50
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Stara latarnia morska
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach