Moira
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Moira
Samiczka puszczyka zwyczajnego. Szara, niepozorna, niezwykle cicha i wierna, chociaż bezpieczeństwa przenoszonego listu potrafi bronić z zaciekłością drapieżnego ptaka.
- Spoiler:
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('http://i.imgur.com/RoeAuu0.jpg');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj </span><span class="pdt"><!--
--> NADAWCA <!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
--> ADRESAT <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TREŚĆ WIADOMOŚCI <!--
--><span class="podpis"><!--
--> PODPIS <!--
--></span></span></div></div></div>
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Ostatnio zmieniony przez Deirdre Tsagairt dnia 12.08.17 12:32, w całości zmieniany 2 razy
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Kwiaty wraz z przytroczonym liścikiem pojawiły się w pokoju Deirdre w Fantasmagorii, krótko po jej urodzinach.
Przeczytaj
Madame MericourtJakie to uczucie - spędzać pierwsze urodziny na wolności, porzucając przeszłość za sobą? Mówią, że każdy rok niesie nowe wyzwania, przed Tobą: maluje się nowe życie. Jak wiele razy zaczynałaś je od nowa - i jak wiele razy robiłaś to w takim komforcie, jak dziś? Nie musisz już odczuwać wstydu, Twoja rodzina jest bezpieczna, a Ty - silna jak nigdy.
Nie będę życzyć Ci urody, z dnia na dzień piękniejesz, nie muszę także życzliwości, tej masz już zanadto. Zostań zdrowa, jak zdrową jesteś, a kwiat Twój niech dojrzewa wciąż feerią najjaskrawszych barw. Śniłaś mi się tej nocy - naga i skąpana światłem księżyca, pomogło mi to pojąć, jak mocno tęsknię za krwią wrzącą w Twych żyłach, za zapachem rozgrzanego ciała, za dymnym smakiem Twojej skóry.
I jak mocno zawsze pragnę tego więcej.
(Na odwrocie papieru znajdowało się koślawo nakreślone miłosne haiku, pod nim data 13 października, godzina 20).
Nie będę życzyć Ci urody, z dnia na dzień piękniejesz, nie muszę także życzliwości, tej masz już zanadto. Zostań zdrowa, jak zdrową jesteś, a kwiat Twój niech dojrzewa wciąż feerią najjaskrawszych barw. Śniłaś mi się tej nocy - naga i skąpana światłem księżyca, pomogło mi to pojąć, jak mocno tęsknię za krwią wrzącą w Twych żyłach, za zapachem rozgrzanego ciała, za dymnym smakiem Twojej skóry.
I jak mocno zawsze pragnę tego więcej.
(Na odwrocie papieru znajdowało się koślawo nakreślone miłosne haiku, pod nim data 13 października, godzina 20).
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Przeczytaj 16 październik
Deirdre, dziękuję za list. Będę oczekiwać Twojej wizyty z niecierpliwością.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Przeczytaj FANTINE C. ROSIER
Droga Deirdre, obecność tam była dla mnie wyłącznie przyjemnością i bardzo się cieszę, że mogłam się tam pojawić. Geoffrey to utalentowany tancerz, czarujący mężczyzna, nie przeczę, że i na mnie zrobił bardzo dobre wrażenie, nie mam więc nic przeciwko, byś przekazała mu moją zgodę. Powiedz mi proszę - w jakie role wciela się w innych spektaklach? Chętnie przekonałabym się, czy to nie artysta jednej postaci. Czy warto? Zdaję się na Twój osąd.
Dziękuję Ci za informację i życzę, by negocjacje z marszandem Galiny układały się dla Ciebie pomyślnie. Wierzę, że już niedługo stanie się jednym z klejnotów La Fantasmagorii. Będę czekać na Twój list.
Na ten w sprawie Galiny i obrazu. Spotkamy się niebawem.
Z serdecznymi pozdrowieniami Fantine
Dziękuję Ci za informację i życzę, by negocjacje z marszandem Galiny układały się dla Ciebie pomyślnie. Wierzę, że już niedługo stanie się jednym z klejnotów La Fantasmagorii. Będę czekać na Twój list.
Na ten w sprawie Galiny i obrazu. Spotkamy się niebawem.
Z serdecznymi pozdrowieniami Fantine
Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj J. Bojczuk
Sz. P. Mericourt, Mam wrażenie, że w ostatnim czasie w artystycznym świecie mówi się już tylko o jednym - o tym, że Fantasmagoria szuka utalentowanych twórców do podjęcia współpracy na różnych płaszczyznach.
Nazywam się Johnatan Bojczuk i zajmuję się malarstwem. Ten odłam sztuk pięknych jest mi bliski praktycznie od zawsze - już w dzieciństwie pobierałem nauki od współczesnych mistrzów pędzla, na przestrzeni lat ćwiczyłem warsztat oraz rozwijałem wyobraźnię, dochodząc do idealnej harmonii między umysłem a ciałem. Całymi miesiącami podróżowałem, obcując z artystami z różnych zakątków świata i od nich pozyskując wiedzę na tematy wciąż nieznane, albo już zapomniane na Wyspach Brytyjskich. Teraz wracam do ojczyzny i tutaj szukam zajęcia. Muszę także przyznać, że obrazy marynistyczne nie są mi obce, a piękno nadmorskich pejzaży niezmiennie zachwyca i sięga najdelikatniejszych strun duszy; urodziłem się i wychowałem na rozgrzanym piasku plaż. Oferuję swój pędzel Fantasmagorii i byłbym zaszczycony mogąc współpracować z tak eleganckim, szanowanym miejscem. W tym momencie chciałbym móc zaprezentować cały wachlarz swoich umiejętności, niestety nie jest to możliwe drogą listowną. Czy w takim wypadku moglibyśmy umówić się na spotkanie twarzą w twarz? Na szybki przegląd prac? Jak właściwie wygląda kasting do Fantasmagorii i jakie warunki trzeba spełniać by dostać angaż? z wyrazami szacunku,
Johnatan Bojczuk
Nazywam się Johnatan Bojczuk i zajmuję się malarstwem. Ten odłam sztuk pięknych jest mi bliski praktycznie od zawsze - już w dzieciństwie pobierałem nauki od współczesnych mistrzów pędzla, na przestrzeni lat ćwiczyłem warsztat oraz rozwijałem wyobraźnię, dochodząc do idealnej harmonii między umysłem a ciałem. Całymi miesiącami podróżowałem, obcując z artystami z różnych zakątków świata i od nich pozyskując wiedzę na tematy wciąż nieznane, albo już zapomniane na Wyspach Brytyjskich. Teraz wracam do ojczyzny i tutaj szukam zajęcia. Muszę także przyznać, że obrazy marynistyczne nie są mi obce, a piękno nadmorskich pejzaży niezmiennie zachwyca i sięga najdelikatniejszych strun duszy; urodziłem się i wychowałem na rozgrzanym piasku plaż. Oferuję swój pędzel Fantasmagorii i byłbym zaszczycony mogąc współpracować z tak eleganckim, szanowanym miejscem. W tym momencie chciałbym móc zaprezentować cały wachlarz swoich umiejętności, niestety nie jest to możliwe drogą listowną. Czy w takim wypadku moglibyśmy umówić się na spotkanie twarzą w twarz? Na szybki przegląd prac? Jak właściwie wygląda kasting do Fantasmagorii i jakie warunki trzeba spełniać by dostać angaż? z wyrazami szacunku,
Johnatan Bojczuk
Przeczytaj J. Bojczuk
Szanowna pani Mericourt, Pozwolę więc sobie zacząć od samego początku - pochodzę z rodziny o ukraińskich korzeniach, moja mama Marija Janina (w Wielkiej Brytanii znana bardziej jako Mary Jane) przybyła do Anglii będąc dzieckiem, wraz ze swoimi rodzicami osiedlając się w starym dworze na klifach Eastbourne; to takie niewielkie miasteczko położone nad kanałem La Manche. Ja urodziłem się właśnie tam, wiosną 1932 roku i tam spędziłem dzieciństwo. Jako, że moja mama sama zajmowała się malarstwem (naprawdę nie kojarzy Pani Mary Jane Bojczuk? Swego czasu była dosyć znaną artystką, ale było to z piętnaście lat wstecz), to ona była moją pierwszą nauczycielką, chociaż zdarzało się, że piecze nade mną sprawowali tacy mistrzowie jak chociażby James Cattermole, czy Martha Hopkirk, z którymi to moja rodzina utrzymywała przyjazne stosunki odkąd pamiętam. To tam, w Eastbourne, wziąłem udział w pierwszej zbiorowej wystawie organizowanej przez lokalny dom kultury. Miałem wówczas ledwie dziesięć lat i prezentowałem tryptyk nadmorski, który zebrał całkiem niezłe opinie; oprócz mnie w wydarzeniu wzięły udział także inne magiczne dzieci mieszkające w tamtych stronach. Niestety w kolejnym roku wielka nawałnica porwała ze sobą nasz dworek, a ja, wraz z mamą, zmuszeni byliśmy przenieść się do znacznie mniejszego domostwa usytuowanego na obrzeżach Bibury.
Uczyłem się w Hogwarcie i chociaż w tym okresie nauki malarstwa pobierałem głównie podczas wakacji, to w trakcie roku szkolnego nie przestawałem szlifować swoich umiejętności. Tworzyłem dużo, głównie po to by po prostu rozwijać warsztat i ćwiczyć rękę oraz oko. W szkockim zamku nie było nikogo, kto mógłby doglądać moich postępów, ale korespondowałem wówczas nie tylko z matką, która wciąż była mi mentorką, ale także kilkoma innymi artystami z kręgu jej bliskich znajomych, w tym z Joshuą Pichardem oraz Kurtem Rowstonem. Niemniej moja malarska kariera ruszyła do przodu dopiero w momencie, w którym ukończyłem Hogwart. To wtedy, mając ledwie siedemnaście lat ruszyłem w podróż, mającą na celu przeprowadzić mnie przez różne style i kierunki.
I tak swoją włóczęgę zacząłem od ziem przodków - dotarłem na Ukrainę, gdzie przez kilka kolejnych miesięcy uczyłem się we Lwowie, studiując sztuki plastyczne pod okiem pana Vadima Ponomareva, którego sława być może nie dotarła jeszcze do Anglii, ale w Europie wschodniej był wówczas bardzo szanowanym artystą, który tworzył dla tamtejszych rodzin szlacheckich. W swoim artystycznym dorobku posiadał głównie przepiękne portrety, pejzaże oraz sceny historyczne powiązane oczywiście z historią Ukrainy. Zwiedziłem Grecję i Włochy, zapoznając się z tamtejszą kulturą, a przede wszystkim z dziełami minionych wieków, ale to dopiero w Hiszpanii na nowo osiadłem na dłużej. Zacząłem trwającą prawie pół roku współpracę z tamtejszą grupą młodych surrealistów; zorganizowaliśmy wspólnie dwie większe wystawy - cykl Dwunastu Miesięcy oraz Sennik; cała idea tej grupy polegała na tym, że tworzyliśmy wspólne, monumentalne dzieła, na żadnym z nich nie składając podpisów - byliśmy wówczas jednością i jako jedność chcieliśmy być traktowani. To był bardzo owocny czas, niestety grupa rozpadła się po niespełna półrocznej działalności, ze względu na to, iż wszyscy jej członkowie rozpierzchli się na różne strony świata. Ja pognałem wówczas do Paryża, gdzie spędziłem kolejne kilka tygodni, dokształcając się w kwestiach teoretycznych pod okiem Baudelaire'a oraz w kwestiach praktycznych w pracowni Delacroix (nieszczęśnik zmarł w kwietniu bieżącego roku, będąc naprawę wiekowym czarodziejem, ale o tym zapewne Pani słyszała). Obracałem się wówczas głównie w towarzystwie francuskiej bohemy, poznając tajemnice dopiero co kształtujących się -izmów. Niemniej Paryż nie zatrzymał mnie na długo - kiedy zasmakowałem sztuk współczesnych zapragnąłem przyjrzeć im się bliżej i tak kupiłem bilet w jedną stronę do Nowego Jorku, do stolicy wszelkich kierunków nowoczesnych.
Tam, na ziemiach Nowego Kontynentu szybko zostałem objęty mecenatem rodziny Guggenheim, która od lat zajmuje się promocją sztuki nowoczesnej zarówno magicznej jak i mugolskiej. Dzięki temu wystawiałem w wielu galeriach w NY oraz we Frisco, w Los Angeles, Chicago i Las Vegas, bo właśnie tam, w Stanach Zjednoczonych, spędziłem kilka ostatnich lat. Zapewne właśnie to jest powodem, dla którego nie widziała Pani mojego nazwiska wśród ostatnio debiutujących - debiutowałem poza granicami Wielkiej Brytanii i tam też zdobywałem doświadczenie. Teraz wróciłem do ojczyzny, ledwie kilka tygodni wstecz i powoli oswajam się z tutejszym klimatem, który podczas moich wojaży był mi przybliżany drogą listowną przez wielu przedstawicieli lokalnej awangardy. Nie współpracuję aktualnie z żadnym mecenasem sztuki, chociaż kilku wydaje się zainteresowanych moją twórczością. Prowadzę także rozmowy w sprawie renowacji fresków w rodowej posiadłości Prewettów.
Posłałem sowy do kilku artystów, z którymi współpracowałem na przestrzeni lat, z prośbą o wystawienie mi referencji, więc myślę, że w przeciągu kilku dni powinny do Pani dotrzeć. z wyrazami szacunku,
Johnatan Bojczuk
Uczyłem się w Hogwarcie i chociaż w tym okresie nauki malarstwa pobierałem głównie podczas wakacji, to w trakcie roku szkolnego nie przestawałem szlifować swoich umiejętności. Tworzyłem dużo, głównie po to by po prostu rozwijać warsztat i ćwiczyć rękę oraz oko. W szkockim zamku nie było nikogo, kto mógłby doglądać moich postępów, ale korespondowałem wówczas nie tylko z matką, która wciąż była mi mentorką, ale także kilkoma innymi artystami z kręgu jej bliskich znajomych, w tym z Joshuą Pichardem oraz Kurtem Rowstonem. Niemniej moja malarska kariera ruszyła do przodu dopiero w momencie, w którym ukończyłem Hogwart. To wtedy, mając ledwie siedemnaście lat ruszyłem w podróż, mającą na celu przeprowadzić mnie przez różne style i kierunki.
I tak swoją włóczęgę zacząłem od ziem przodków - dotarłem na Ukrainę, gdzie przez kilka kolejnych miesięcy uczyłem się we Lwowie, studiując sztuki plastyczne pod okiem pana Vadima Ponomareva, którego sława być może nie dotarła jeszcze do Anglii, ale w Europie wschodniej był wówczas bardzo szanowanym artystą, który tworzył dla tamtejszych rodzin szlacheckich. W swoim artystycznym dorobku posiadał głównie przepiękne portrety, pejzaże oraz sceny historyczne powiązane oczywiście z historią Ukrainy. Zwiedziłem Grecję i Włochy, zapoznając się z tamtejszą kulturą, a przede wszystkim z dziełami minionych wieków, ale to dopiero w Hiszpanii na nowo osiadłem na dłużej. Zacząłem trwającą prawie pół roku współpracę z tamtejszą grupą młodych surrealistów; zorganizowaliśmy wspólnie dwie większe wystawy - cykl Dwunastu Miesięcy oraz Sennik; cała idea tej grupy polegała na tym, że tworzyliśmy wspólne, monumentalne dzieła, na żadnym z nich nie składając podpisów - byliśmy wówczas jednością i jako jedność chcieliśmy być traktowani. To był bardzo owocny czas, niestety grupa rozpadła się po niespełna półrocznej działalności, ze względu na to, iż wszyscy jej członkowie rozpierzchli się na różne strony świata. Ja pognałem wówczas do Paryża, gdzie spędziłem kolejne kilka tygodni, dokształcając się w kwestiach teoretycznych pod okiem Baudelaire'a oraz w kwestiach praktycznych w pracowni Delacroix (nieszczęśnik zmarł w kwietniu bieżącego roku, będąc naprawę wiekowym czarodziejem, ale o tym zapewne Pani słyszała). Obracałem się wówczas głównie w towarzystwie francuskiej bohemy, poznając tajemnice dopiero co kształtujących się -izmów. Niemniej Paryż nie zatrzymał mnie na długo - kiedy zasmakowałem sztuk współczesnych zapragnąłem przyjrzeć im się bliżej i tak kupiłem bilet w jedną stronę do Nowego Jorku, do stolicy wszelkich kierunków nowoczesnych.
Tam, na ziemiach Nowego Kontynentu szybko zostałem objęty mecenatem rodziny Guggenheim, która od lat zajmuje się promocją sztuki nowoczesnej zarówno magicznej jak i mugolskiej. Dzięki temu wystawiałem w wielu galeriach w NY oraz we Frisco, w Los Angeles, Chicago i Las Vegas, bo właśnie tam, w Stanach Zjednoczonych, spędziłem kilka ostatnich lat. Zapewne właśnie to jest powodem, dla którego nie widziała Pani mojego nazwiska wśród ostatnio debiutujących - debiutowałem poza granicami Wielkiej Brytanii i tam też zdobywałem doświadczenie. Teraz wróciłem do ojczyzny, ledwie kilka tygodni wstecz i powoli oswajam się z tutejszym klimatem, który podczas moich wojaży był mi przybliżany drogą listowną przez wielu przedstawicieli lokalnej awangardy. Nie współpracuję aktualnie z żadnym mecenasem sztuki, chociaż kilku wydaje się zainteresowanych moją twórczością. Prowadzę także rozmowy w sprawie renowacji fresków w rodowej posiadłości Prewettów.
Posłałem sowy do kilku artystów, z którymi współpracowałem na przestrzeni lat, z prośbą o wystawienie mi referencji, więc myślę, że w przeciągu kilku dni powinny do Pani dotrzeć. z wyrazami szacunku,
Johnatan Bojczuk
Krótko po wydarzeniach związanych z Kupidynkiem dostrzegłeś w swojej sypialni skrzata; na twój widok otworzył szeroko oczy i w przerażeniu czmychnął, zostawiając po sobie list. Zdobioną wstążką z bilecikiem podpisanym "dla Pani Deirdre" przytroczona do niego została karta z Czekoladowych Żab przedstawiająca Laverne de Montmorency.
Przeczytaj Kupidynek
Droga Przyjaciółko, Kupidynek uniżenie przeprasza za problemy, których stał się prowodyrem. Profesor Dyrektor Dippett wytłumaczył Kupidynkowi, że źle postąpił. Kupidynek chciał dobrze, ale wie już, że dobrze się nie stało. Kupidynek się ukarał. Ale Kupidynek chciał też przeprosić.
Bardzo, bardzo przeprasza. Więcej nie będzie, obiecuje. Nigdy i za żadne skarby. Kupidynek
Bardzo, bardzo przeprasza. Więcej nie będzie, obiecuje. Nigdy i za żadne skarby. Kupidynek
Przeczytaj
Deirdre, Jak zwykle enigmatyczna, choć tym razem nie musiałem Cię prosić o zwerbalizowanie konkretnej przysługi, jakiej ode mnie żądasz. Jeśli myślisz o łusce magicznego stworzenia, może prędzej powinien obejrzeć ją magizoolog, a nie skromny historyk? Masz trop, świadczący, że jest ona powiązana ze światem mitów, legend i starych podań?
Oczywiście pomogę Ci, jeśli tylko będę w stanie. Możemy spotkać się w pierwszym tygodniu listopada w Liquid Paradise, pamiętam, że lubiłaś ten lokal.
Dbaj o siebie,
Magnus
Oczywiście pomogę Ci, jeśli tylko będę w stanie. Możemy spotkać się w pierwszym tygodniu listopada w Liquid Paradise, pamiętam, że lubiłaś ten lokal.
Dbaj o siebie,
Magnus
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj
Deirdre, Trzymasz rękę na pulsie. Gratulować przezorności, czy posądzać o hipochondrię?
Niemniej jednak, skoro i tak mamy stanąć twarzą w twarz - masz rację i pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie.
Morskie stworzenia nie są moim konikiem, podobnie z literaturą akwarystyczną i podwodną historią, jednakowoż znając kontent, uzupełnię swoje wiadomości do naszego spotkania. Wezmę ze sobą kilka ksiąg, które mogą Ci się przydać.
Karczma pod Mantykorą? Przywilej wyboru nieco się zdezaktualizował? Niech Ci będzie, mam nadzieję, że nie będziemy tam długo siedzieć.
Magnus
Niemniej jednak, skoro i tak mamy stanąć twarzą w twarz - masz rację i pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie.
Morskie stworzenia nie są moim konikiem, podobnie z literaturą akwarystyczną i podwodną historią, jednakowoż znając kontent, uzupełnię swoje wiadomości do naszego spotkania. Wezmę ze sobą kilka ksiąg, które mogą Ci się przydać.
Karczma pod Mantykorą? Przywilej wyboru nieco się zdezaktualizował? Niech Ci będzie, mam nadzieję, że nie będziemy tam długo siedzieć.
Magnus
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nadesłała Yana Dolohov
Najdroższa Deirdre, Mam nadzieję, że Hieronim odnajduje Cię w dobrym zdrowiu i że kiedy odpinasz mu od szponów pergamin, jest wobec Ciebie łagodny i pokorny. Po śmierci Bonnarda wracał uparcie do pracowni, dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza zmieniać ani miejsca zamieszkania, ani właściciela. Przygarnęłam go. Jest wierny, a kiedy głośno myślę, przynajmniej nie mówię do ścian.
Wybacz mi, ale nie będę tłumaczyła się z tego, jak bardzo zaniedbałam naszą więź. Znasz mnie i dobrze wiesz, że jeśli wystarczająco mocno owiną się wokół mnie moje sprawy, przepadam na długi czas. Przepraszam jednak, że tak długo się nie odzywałam - i sądzę, że znając mnie i moją szczerość co do Ciebie, wierzysz w te słowa. Jestem ciekawa, co się z Tobą działo w tym czasie i chętnie posłucham opowieści przy dobrym winie. Pergamin nie może równać się ze spotkaniem w cztery oczy. Yana
Wybacz mi, ale nie będę tłumaczyła się z tego, jak bardzo zaniedbałam naszą więź. Znasz mnie i dobrze wiesz, że jeśli wystarczająco mocno owiną się wokół mnie moje sprawy, przepadam na długi czas. Przepraszam jednak, że tak długo się nie odzywałam - i sądzę, że znając mnie i moją szczerość co do Ciebie, wierzysz w te słowa. Jestem ciekawa, co się z Tobą działo w tym czasie i chętnie posłucham opowieści przy dobrym winie. Pergamin nie może równać się ze spotkaniem w cztery oczy. Yana
Nadesłano Yana Dolohov
Najdroższa Deirdre, Miło są mi Twoje słowa i koją ból, który szarpnął moim sercem, kiedy Bonnarda odszedł. Był najbliżej mnie podczas ostatnich sztormów, otaczał mnie opieką, którą mogłabym dopasować tylko kogoś, kogo nazywano ojcem. Zostawił mi jednak po sobie wiele i wierzę, że to ku mojemu rozwojowi. Zawsze tego dla mnie chciał.
Listy do Ciebie i od Ciebie przywołują stary sentyment. Wyjątkowo sobie go nie odmówię. Przyjdź w najbliższy piątek wieczór, jeśli tylko będziesz mogła. Będę czekała na Ciebie w mieszkaniu. Wejście jest w tym samym miejscu, przed tabliczką z numerem 5. Yana
Listy do Ciebie i od Ciebie przywołują stary sentyment. Wyjątkowo sobie go nie odmówię. Przyjdź w najbliższy piątek wieczór, jeśli tylko będziesz mogła. Będę czekała na Ciebie w mieszkaniu. Wejście jest w tym samym miejscu, przed tabliczką z numerem 5. Yana
C.
Dei, liczę na to, że podczas wizyty staniesz się bardziej wylewna - mówiłam poważnie, naprawdę musisz zacząć o siebie dbać. Jeśli nie interesują Cię konsekwencję, daj wiarę mojemu doświadczeniu - rodzenie martwego dziecka to trauma, z którą poradziło sobie w życiu niewiele kobiet. Wybacz tę bezpośredniość, ale innymi słowy zdajesz się nie rozumieć. Nie powinnaś się teraz nadmiernie narażać. Ciąża to nie choroba, nie musisz dbać o siebie jak o porcelanę, ale nadwyrężasz swojej wytrzymałości. Zmień to, nim będzie za późno.
Przyjdź jak najszybciej. Nie wiem, w jakim jesteś stanie, ale jeśli uzdrowicielka przekazała Ci podobną sugestię, zapewne jest już poważnie. Nie zwlekaj ani jednej zbędnej chwili. C.
Przyjdź jak najszybciej. Nie wiem, w jakim jesteś stanie, ale jeśli uzdrowicielka przekazała Ci podobną sugestię, zapewne jest już poważnie. Nie zwlekaj ani jednej zbędnej chwili. C.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Z. Shafiq wyspa man
Deirdre, Wierzę, że nasze drogi ponownie starły się z powodów, dla których piszę ten list, a których w nim nie zawrę w przekonaniu, że Twoje dobre samopoczucie będzie pociechą w te ponure dni. Nie śmiem sprowadzać na Ciebie złego nastroju, bowiem towarzyszy mi myśl, której nie umiem zawrzeć na papierze.
Wiem, że mamy sobie wiele do powiedzenia, kwestii do wyjaśnienia, może i starych ran do rozdrapania. Żadne z nas nie jest dzieckiem, którym wtedy było.
Czy uczynisz mi zaszczyt, bym mógł poznać kobietę, którą się stałaś? Czy pokażesz mi uroki tego miasta raz jeszcze? Z.
Wiem, że mamy sobie wiele do powiedzenia, kwestii do wyjaśnienia, może i starych ran do rozdrapania. Żadne z nas nie jest dzieckiem, którym wtedy było.
Czy uczynisz mi zaszczyt, bym mógł poznać kobietę, którą się stałaś? Czy pokażesz mi uroki tego miasta raz jeszcze? Z.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ludlow, 2 grudnia 1956
Droga Deirdre.
Tak wiele dzieje się wokół nas, tak wiele zmienia! Polityka i pogoda przypominają uparcie, że niczego nie należy brać za pewnik. Dzisiaj nawet wspomnienie naszego ostatniego spotkania wydaje mi się tak mgliste i odległe, że nie potrafię stwierdzić, czy odbyło się rzeczywiście wtedy i tak, jak je pamiętam. Może zresztą nie ma to już większego znaczenia. Czas, choć ze swej natury nieubłagany, ma nad nami ograniczoną władzę.
Zaciera pewne wspomnienia, wyostrza inne, po drodze przekształcając jeszcze więcej z nich na potrzeby teraźniejszości. Wolę jednak myśleć, że to za mało, by przysłonić istotę relacji w nich zawartą; że sam czas to za mało, by nas podzielić.
A jednak... wolałabym wkrótce znów Cię zobaczyć. Spędzić czas na rozmowie z Tobą bez zdawania się na pośrednictwo pióra. Gościć Cię w Shropshire.
E.
Tak wiele dzieje się wokół nas, tak wiele zmienia! Polityka i pogoda przypominają uparcie, że niczego nie należy brać za pewnik. Dzisiaj nawet wspomnienie naszego ostatniego spotkania wydaje mi się tak mgliste i odległe, że nie potrafię stwierdzić, czy odbyło się rzeczywiście wtedy i tak, jak je pamiętam. Może zresztą nie ma to już większego znaczenia. Czas, choć ze swej natury nieubłagany, ma nad nami ograniczoną władzę.
Zaciera pewne wspomnienia, wyostrza inne, po drodze przekształcając jeszcze więcej z nich na potrzeby teraźniejszości. Wolę jednak myśleć, że to za mało, by przysłonić istotę relacji w nich zawartą; że sam czas to za mało, by nas podzielić.
A jednak... wolałabym wkrótce znów Cię zobaczyć. Spędzić czas na rozmowie z Tobą bez zdawania się na pośrednictwo pióra. Gościć Cię w Shropshire.
E.
It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Ludlow, 3 grudnia 1956
Droga Deirdre.
Jeśli to nie nazbyt wczesny termin, zapraszam do Ludlow Castle za trzy dni, po południu.
E.
Jeśli to nie nazbyt wczesny termin, zapraszam do Ludlow Castle za trzy dni, po południu.
E.
It goes on, this world
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Przeczytaj FANTINE C. ROSIER
Droga Pani Mericourt, dziękuję za Pani list, wiadomość o tym sukcesie to niezwykła radość. Nie mogę napisać, że niespodzianka, nie wątpiłam w Pani determinację. Gratuluję, że negocjacje udało się zakończyć tak prędko.
Oczywiście, nic w tej materii nie uległo zmianie. Z przyjemnością poznam tę utalentowaną tancerkę i postaram się uchwycić jej wdzięk na płótnie. Nie mogę doczekać się tego spotkania. Może Pani spodziewać się mojej wizyty w la Fantasmagorii drugiego grudnia o godzinie jedenastej.
Oczywiście, nic w tej materii nie uległo zmianie. Z przyjemnością poznam tę utalentowaną tancerkę i postaram się uchwycić jej wdzięk na płótnie. Nie mogę doczekać się tego spotkania. Może Pani spodziewać się mojej wizyty w la Fantasmagorii drugiego grudnia o godzinie jedenastej.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Fantine Rosier Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Moira
Szybka odpowiedź