1958 | Rodzina Doe
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Rodzinne ognisko Doe
Cyganie 1958
Eve Doe, James Doe, Sheila Doe, Thomas Doe i ewentualni goście.
Szafka na potrzeby odgrywania komunikacji oraz krótkich i szybkich dramatów rodzinnych wynikających z fabuły.
Eve Doe, James Doe, Sheila Doe, Thomas Doe i ewentualni goście.
Szafka na potrzeby odgrywania komunikacji oraz krótkich i szybkich dramatów rodzinnych wynikających z fabuły.
I show not your face but your heart's desire
- Ej! Nie mów tego tak... - rzucił, marszcząc brwi, zaraz jednak skupiając wzrok na bracie, marszcząc brwi.
Nie stawiał się jednak, wykonując krok w tył za każdym razem pozwalając bratu się popchnąć. Przez myśl przeszły mu te trupy, ten smród czarnej magii po pogorzelisku, przy którego pochówku pomagał, ale nie odezwał się. Nie mówił im o tym co widział, nie chciał ich niepokoić. Jakim cyganem zresztą by był, gdyby się przyznał o zakopywaniu gadziów..?
Nie uśmiechał się też, po prostu milcząc, pozwalając bratu się wygadać. Nie chciał walczyć przy Sheili, nie mógłby jej tego zrobić, nawet jeśli myśli mu się kłębiły. Eve też by zaraz zaprotestowała.
- Rozmawiałeś już z Marcelem? - zapytał spokojnie, w ten irytujący sposób jakby żadne ze słów Jamesa do niego nie dotarły poza tym. - Powinieneś. Ucieszy się, że wróciłeś - powiedział, zaraz, po kolejnym popchnięciu jednak stanął pewniej, nie chcąc się cofać.
- Skończyłeś? Jeśli chcesz to możemy porozmawiać na zewnątrz.
Nie stawiał się jednak, wykonując krok w tył za każdym razem pozwalając bratu się popchnąć. Przez myśl przeszły mu te trupy, ten smród czarnej magii po pogorzelisku, przy którego pochówku pomagał, ale nie odezwał się. Nie mówił im o tym co widział, nie chciał ich niepokoić. Jakim cyganem zresztą by był, gdyby się przyznał o zakopywaniu gadziów..?
Nie uśmiechał się też, po prostu milcząc, pozwalając bratu się wygadać. Nie chciał walczyć przy Sheili, nie mógłby jej tego zrobić, nawet jeśli myśli mu się kłębiły. Eve też by zaraz zaprotestowała.
- Rozmawiałeś już z Marcelem? - zapytał spokojnie, w ten irytujący sposób jakby żadne ze słów Jamesa do niego nie dotarły poza tym. - Powinieneś. Ucieszy się, że wróciłeś - powiedział, zaraz, po kolejnym popchnięciu jednak stanął pewniej, nie chcąc się cofać.
- Skończyłeś? Jeśli chcesz to możemy porozmawiać na zewnątrz.
Przypatrywała się, w pierwszej chwili niemo, w drugiej dochodząc do smutnie palącego jej rumieńcem policzki wniosku, że chyba po prostu się przeliczyła. Nie powiedziałaby, że James i Thomas nigdy się nie przepychali, ale miała wrażenie, że te dwa lata temu spadła nia nich klątwa i niemal każde spotkanie po jakiejś rozłące obfitowało w dramaty. Odwróciła się, już nawet nie zerkając na żadnego, głowę kładąc na ramieniu Eve jak zawsze, kiedy szukała u niej pocieszenia.
- Będe w kuchni - westchnęła cicho. Nie sądziła, że to wywoła aż taką reakcję, ale poczuła się jeszcze gorzej przez to, co powiedziała i wolała umknąć z widoku.
- Będe w kuchni - westchnęła cicho. Nie sądziła, że to wywoła aż taką reakcję, ale poczuła się jeszcze gorzej przez to, co powiedziała i wolała umknąć z widoku.
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Obserwowała co się właśnie działo. Przeniosła swoją uwagę na Sheilę, gdy znalazła się obok, opierając głowę na jej ramieniu. Objęła ją delikatnie, kojąco przesunęła dłonią po plecach dziewczyny.- Zaraz do Ciebie przyjdę.- szepnęła, dając jej wyjść do kuchni.
Przeniosła wzrok z jednego na drugiego i z powrotem.- Jeśli chcecie dać sobie po pyskach, wyjdźcie stąd... Ona nie powinna tego widzieć ani słyszeć.- odezwała się cicho, po części przytakując temu, co powiedział najstarszy.- Ja też nie chcę.- dodała zaraz, próbując ukryć rozczarowanie w głosie. Mimo to nie próbowała wyciszyć i łagodzić spięcia między nimi. Byli dorośli, a jeśli chcieli zachowywać się jak dzieci i skakać sobie do gardeł z każdego możliwego powodu i przy każdej nadarzającej się okazji, ich sprawa.
Zostawiła obu za sobą, wychodząc do kuchni, by zbliżyć się do Paprotki.- Nie przejmuj się nimi są durni, jak wszyscy bracia- wiedziała, że radzenie, aby nie przejmowała się, było głupie i tak się zwyczajnie nie dało.- To co, robimy coś do jedzenia? Oni za karę nie dostaną, ale my nie musimy sobie odmawiać.- uśmiechnęła się niewyraźnie, chcąc, żeby Sheila zajęła się czymś.
Przeniosła wzrok z jednego na drugiego i z powrotem.- Jeśli chcecie dać sobie po pyskach, wyjdźcie stąd... Ona nie powinna tego widzieć ani słyszeć.- odezwała się cicho, po części przytakując temu, co powiedział najstarszy.- Ja też nie chcę.- dodała zaraz, próbując ukryć rozczarowanie w głosie. Mimo to nie próbowała wyciszyć i łagodzić spięcia między nimi. Byli dorośli, a jeśli chcieli zachowywać się jak dzieci i skakać sobie do gardeł z każdego możliwego powodu i przy każdej nadarzającej się okazji, ich sprawa.
Zostawiła obu za sobą, wychodząc do kuchni, by zbliżyć się do Paprotki.- Nie przejmuj się nimi są durni, jak wszyscy bracia- wiedziała, że radzenie, aby nie przejmowała się, było głupie i tak się zwyczajnie nie dało.- To co, robimy coś do jedzenia? Oni za karę nie dostaną, ale my nie musimy sobie odmawiać.- uśmiechnęła się niewyraźnie, chcąc, żeby Sheila zajęła się czymś.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Thomas nie oponował, poddawał się temu wszystkiemu, zupełnie nic sobie z niego nie robiąc, czym rozzłościł go jeszcze bardziej. Miał ochotę go uderzyć, był gotów. Zacisnął dłoń w pięść, powstrzymały go przed tym jedynie słowa o Marcelu. Zawahał się. Patrzył na niego przez chwilę, nienawistnym spojrzeniem, a słowa ani Sheili ani Eve do niego nie dotarły, a jeśli dotarły, nawet nie spojrzał w ich kierunku.
— To wszystko twoja wina — syknął. Pierwszy raz w życiu zrzucił całą winę na niego; każdą jego przewinę dotąd gotów był wziąć na siebie. Dzisiaj nie potrafił. Nie dał mu wyboru. Wiedział, że to nieprawda. To kłamstwo paliło jego wnętrzności, przełyk, żołądek, płuca.
Nie wytrzymał, zrobił zamach pięścią i wycelował prosto w jego twarz.
| wyważony cios w nos
— To wszystko twoja wina — syknął. Pierwszy raz w życiu zrzucił całą winę na niego; każdą jego przewinę dotąd gotów był wziąć na siebie. Dzisiaj nie potrafił. Nie dał mu wyboru. Wiedział, że to nieprawda. To kłamstwo paliło jego wnętrzności, przełyk, żołądek, płuca.
Nie wytrzymał, zrobił zamach pięścią i wycelował prosto w jego twarz.
| wyważony cios w nos
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
- Wyciszcie pokój - poprosił Eve, nie odrywając wzroku od Jamesa. Uspokoi go, pobiją się... wszystko będę w porządku. Muszą po prostu sobie wyjaśnić trochę.
Zmarszczył jednak brwi, słysząc jego zarzut. Było... wiedział, że było.
A mimo to już po chwili wykonał odskok, chcąc uniknąć ciosu. Nie da mu tej satysfakcji.
- Miałeś uciekać stamtąd debilu!
Zmarszczył jednak brwi, słysząc jego zarzut. Było... wiedział, że było.
A mimo to już po chwili wykonał odskok, chcąc uniknąć ciosu. Nie da mu tej satysfakcji.
- Miałeś uciekać stamtąd debilu!
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Zaklął cicho po romsku, czując uderzenie. Otarł jednak krew z nosa, zaraz samemu chcąc się odegrać na bracie. Nie będzie się dawał bić młodszemu.
- Myślisz, że chciałem, żebyście tam trafili? Debilu! Ja się jakoś wyliżę, ale co miałbym zrobić jakby ciebie zajebali, co? -warknął do niego, wymierzając mu zaraz wyważony cios w klatkę piersiową.
- Myślisz, że chciałem, żebyście tam trafili? Debilu! Ja się jakoś wyliżę, ale co miałbym zrobić jakby ciebie zajebali, co? -warknął do niego, wymierzając mu zaraz wyważony cios w klatkę piersiową.
Ostatnio zmieniony przez Thomas Doe dnia 21.12.21 10:48, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Kiedy krew spłynęła Thomasowi z nosa na sekundę lub dwie otrzeźwiał — przecież tak naprawdę o to chodziło; został, by go ratować. Został, bo nie mógł pozwolić na to, by mu w tym więzieniu coś zrobili. Ale było już za późno na przemyślenia i refleksje, posłuchanie przebłysku rozumu i serca.
— Ile razy się wyliżesz? Dwa? Trzy? Kiedy znowu cię złapią, Thomas, hm?— spytał ochryple. Zasłużył. Wiedział, że na ten cios zasłużył, mimo to próbował odskoczyć.
— Ile razy się wyliżesz? Dwa? Trzy? Kiedy znowu cię złapią, Thomas, hm?— spytał ochryple. Zasłużył. Wiedział, że na ten cios zasłużył, mimo to próbował odskoczyć.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Nie miał szans go dosięgnąć, szybko odsunął się, nie dając szansy Thomasowi. Miał go za leszcza? Myślał, że skoro jest młodszy to guzik wie o biciu się; że jego dawne nauki poszły w las?
— Ciągle cię nie ma, ciągle pchasz się w jakieś tarapaty! Ciągle wybierasz innych, zamiast rodziny, ciągle jesteś gdzieś tam! Od zawsze! Ona też jest obca, co? Znalazłeś sobie rozrywkę? Tak radzisz sobie z tym, co widziałeś? Przygruchałeś sobie pannę? Ładna jest? Dobra? — pytał jadowicie, po czym znów zrobił zamach, tym razem celując w zęby.
| lekki cios w żuchwę
— Ciągle cię nie ma, ciągle pchasz się w jakieś tarapaty! Ciągle wybierasz innych, zamiast rodziny, ciągle jesteś gdzieś tam! Od zawsze! Ona też jest obca, co? Znalazłeś sobie rozrywkę? Tak radzisz sobie z tym, co widziałeś? Przygruchałeś sobie pannę? Ładna jest? Dobra? — pytał jadowicie, po czym znów zrobił zamach, tym razem celując w zęby.
| lekki cios w żuchwę
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 85
'k100' : 85
- W nosie mam ile mnie złapią. Jak tam zdechnę to zdechnę, wyraźnie będzie lepiej dla was beze mnie - od razu warknął na niego, kiedy ten odskakiwał. Był zdenerwowany, wściekły wręcz, ale nie na niego. Był zły na samego siebie, bo wiedział, że zawodził jako brat. Przecież gdyby mógł zrobiłby wszystko, żeby James i Marcel tam wtedy nie trafili! Żeby nic im się nie stało!
Zarsz znów odskoczył przed bratem.
Zarsz znów odskoczył przed bratem.
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
1958 | Rodzina Doe
Szybka odpowiedź