Nowy rok 57/58
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dolina Godryka
Dom Bathildy Bagshot Nowy Rok 1957/58 Sylwestrowa zabawa - goście z domu Bathildy Bagshot.
Szafka zniknięć
Sufit pełen gwiazd
Efekty mocarza
Szafka zniknięć
- Efekty kadzidła:
Aby umilić odpoczynek i wzmocnić nastrój w pomieszczeniu Steffen i James postanowili dodać pokojowi nieco magii. Dawny gabinet profesor Bagshot został przyciemniony — nie paliły się w nim żadne świece, nie docierało także światło z zewnątrz. Jedynym źródłem blasku były drobniutkie, iskrzące na suficie gwiazdy. Migoczące, bezchmurne niebo było prostą sztuczką, ale każdy kto zdecydował się położyć na śpiworach i odpocząć, wdychając dym z kadzideł mógł zobaczyć, że gwiazdy na niebie poruszały się, przybierając rozmaite kształty, budując opowiadane Steffenowi przez Jamesa cygańskie historie.
Aby sprawdzić, co pokazuje niebo nad głowami należy rzucić kością k6.
- Historie na nieboskłonie:
Efekty mocarza
- Efekty:
1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz gin do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę zimnego powietrza i dużo wody, inaczej zaliczysz solidnego zgona.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego barwę na jakąś przyjemniejszą i mniej kojarzącą się ze szczynami. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w wannie z lodowatą woda, wytarzanie się w śniegu, czy zmoczenie głowy w wiadrze może okazać się dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych przez Norę eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego, post skrzywieniem. jest mocny i choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, Nora szykowała w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątało się w nim źle przecedzone źdźbło rozmarynu, które wbiło ci się w dziąsło i będzie ci przeszkadzać przez resztę wieczoru, jeśli się z nim jakoś nie uporasz.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotabcyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 27.12.21 21:02, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k3' : 3
'k3' : 3
W pierwszej chwili zignorował pojawienie się chłopaka Neali, uznając to za spłynięcie kolejnego amanta, który postanowił bronić jej honoru. Dopiero, kiedy zaczął coś o cholewach gadać, zerknął na niego bez zrozumienia. Zimno mu. Biedaczek. Pierwszy dreszcz przebiegł mu po nagich plecach. Mokre włosy zaczęły już się skręcać i zesztywniały na kamień, pokrywając się szronem. Jak będą tu tak sterczeć i jęczeć to zamarznie zanim naprawdę ochłonie. Starał się też ignorować potencjalnego chłopaka swojej siostry, który chyba okazał się być kiepskim kandydatem, skoro wolała pędzić czas z Marcelem — olśniło go nagle, Marcel, ty skurczybyku — ale kiedy kolejny raz jej zabronił czegoś, zirytował się.
— Myłeś dziś uszy, Moore? — mruknął, posyłając mu przeciągłe spojrzenie. Walczył ze sobą. Z tym wszystkim. Walczył, by go nie uderzyć, ale jeszcze raz się wtranżoli, a sam go stąd wyprowadzi. — Powiedziała, że jest w porządku.— Dwaj napastliwcy, jak sępy zawiśli dookoła. Ręka go świerzbiła, ale powtarzał sobie w myślach: skup się na niej, koncentruj się na ognistych włosach. — Posłuchaj mnie, Aidan.— Wyprostował się, a byli równego wzrostu. — Mam dzisiaj dość przyjmowania rad i cholernych sugestii. Jeśli chcesz od niej czegoś nauczyć to wyczaruj krzesło i siadaj na dupie, a jak nie to spadaj. — Nie żartował. Na dwór wyszedł odetchnąć, uspokoić się, a on przyszedł tu go tylko drażnić. Spojrzał na Nealę, czekając aż wróci do właściwej postawy i wykorzystując parę drobnych sugestii po prostu go uderzy. Nie zrobił tego Castor, nie zrobił Thomas ani Marcel. Ktoś musiał. Potrzebował tego. Chciał to poczuć, chciał oberwać; zgasić to uczucie, rozgoryczenie. No dalej, mówił jego wzrok, kiedy się zawahała. Westchnął ciężko, gotowy już do przyjęcia ciosy, kiedy spytała, czy się nie boi. Nie bał i nie bronił. Nie uderzyłby jej, nie oddałby. Nie było w jego zachowaniu nic uprzejmego, egoistycznie potrzebował by to zrobiła. Dała mu w zęby.
— Lekcje też tak odrabiasz?— spytał zniecierpliwiony, unosząc brew.— Bijesz, czy pękasz? No dalej. No już! — Wiedział już, że godząc w jej dumę sprowokuje ją do działania. Nie miał czasu. Szybko zaciągnął się jeszcze papierosem, wypuścił dym z płuc, patrząc jej w oczy bez przerwy.
— Myłeś dziś uszy, Moore? — mruknął, posyłając mu przeciągłe spojrzenie. Walczył ze sobą. Z tym wszystkim. Walczył, by go nie uderzyć, ale jeszcze raz się wtranżoli, a sam go stąd wyprowadzi. — Powiedziała, że jest w porządku.— Dwaj napastliwcy, jak sępy zawiśli dookoła. Ręka go świerzbiła, ale powtarzał sobie w myślach: skup się na niej, koncentruj się na ognistych włosach. — Posłuchaj mnie, Aidan.— Wyprostował się, a byli równego wzrostu. — Mam dzisiaj dość przyjmowania rad i cholernych sugestii. Jeśli chcesz od niej czegoś nauczyć to wyczaruj krzesło i siadaj na dupie, a jak nie to spadaj. — Nie żartował. Na dwór wyszedł odetchnąć, uspokoić się, a on przyszedł tu go tylko drażnić. Spojrzał na Nealę, czekając aż wróci do właściwej postawy i wykorzystując parę drobnych sugestii po prostu go uderzy. Nie zrobił tego Castor, nie zrobił Thomas ani Marcel. Ktoś musiał. Potrzebował tego. Chciał to poczuć, chciał oberwać; zgasić to uczucie, rozgoryczenie. No dalej, mówił jego wzrok, kiedy się zawahała. Westchnął ciężko, gotowy już do przyjęcia ciosy, kiedy spytała, czy się nie boi. Nie bał i nie bronił. Nie uderzyłby jej, nie oddałby. Nie było w jego zachowaniu nic uprzejmego, egoistycznie potrzebował by to zrobiła. Dała mu w zęby.
— Lekcje też tak odrabiasz?— spytał zniecierpliwiony, unosząc brew.— Bijesz, czy pękasz? No dalej. No już! — Wiedział już, że godząc w jej dumę sprowokuje ją do działania. Nie miał czasu. Szybko zaciągnął się jeszcze papierosem, wypuścił dym z płuc, patrząc jej w oczy bez przerwy.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Zacisnął szczękę w złości słysząc kolejne słowa. Miał dość traktowania go jak przeklęte popychadło. Nikt go nie chciał słuchać zachowując się jakby byli głusi na jego argumenty, a wcale nie byli ważniejsi od niego, czy lepsi. Gniew jednak szybko zastąpiło poczucie winy na myśl o Sheili. Nie zrobiłby jej tego. Nie chciał się kłócić z jej bratem, a co gorsza doprowadzić do bójki. Jeśli kogoś miał uderzyć to był to Marcel. Przeklęty Marcel. Przystojny, mądry, pewny siebie Marcel. Dziewczyny to lubią, prawda? To nie tak miało wszystko wyglądać...
Słuchał, a jedyne o czym myślał to o tym, że ma już dość. Powinien ich tak zostawić. Niech sobie radzą sami, a on pójdzie sobie gdzieś spaść, czy tam spadać, albo usiąść na dupie. Wiedział jednak, że nie może jej tak tu zostawić. James zresztą też powinien wrócić do domu. Było zimno, a jedyne co ich rozgrzewało to wciąż krążący w organiźmie alkohol. - Uważaj na nią. - On też nie żartował. Jeśli James da mu choćby najmniejszy powód do interwencji nawet myśl o Sheili go nie powstrzyma. To Nelka w tym momencie była najważniejsza, a Paprotka... miał nadzieję, że jest teraz z Eve, a nie z tą łajzą Marcelem. - A ty na rękę. - Zwrócił się tym razem do rudowłosej już spokojnie. Niech choć ona się tej nocy dobrze bawi. Cofnął się nieco wciąż jednak pozostając na tyle blisko, że w razie potrzeby bez problemu mógłby zainterweniować, albo zaasekurować, bo i tak mogło być... - Leon wracaj do domu. Połóż się. Zaraz i my przyjdziemy. - Zerknął na chwilę na lorda Longbottoma mając nadzieję, że ten go posłucha i da już sobie spokój z tymi cholewkami. Kolejny się znalazł. Jeden dziewczyny obłapuje, a drugi nagabuje. Ot, rycerze.
Słuchał, a jedyne o czym myślał to o tym, że ma już dość. Powinien ich tak zostawić. Niech sobie radzą sami, a on pójdzie sobie gdzieś spaść, czy tam spadać, albo usiąść na dupie. Wiedział jednak, że nie może jej tak tu zostawić. James zresztą też powinien wrócić do domu. Było zimno, a jedyne co ich rozgrzewało to wciąż krążący w organiźmie alkohol. - Uważaj na nią. - On też nie żartował. Jeśli James da mu choćby najmniejszy powód do interwencji nawet myśl o Sheili go nie powstrzyma. To Nelka w tym momencie była najważniejsza, a Paprotka... miał nadzieję, że jest teraz z Eve, a nie z tą łajzą Marcelem. - A ty na rękę. - Zwrócił się tym razem do rudowłosej już spokojnie. Niech choć ona się tej nocy dobrze bawi. Cofnął się nieco wciąż jednak pozostając na tyle blisko, że w razie potrzeby bez problemu mógłby zainterweniować, albo zaasekurować, bo i tak mogło być... - Leon wracaj do domu. Połóż się. Zaraz i my przyjdziemy. - Zerknął na chwilę na lorda Longbottoma mając nadzieję, że ten go posłucha i da już sobie spokój z tymi cholewkami. Kolejny się znalazł. Jeden dziewczyny obłapuje, a drugi nagabuje. Ot, rycerze.
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Było zimno, ale alkohol skutecznie odsuwał tę myśl ode mnie. Pszynajmniej na razie. Na moment w którym słuchałam kolejnych poleceń i rad próbując się na nich skupić. Uniosłam głowę tylko kilka razy. Raz zawieszając tęczówki an tych należących do Jamesa. Drugi, żeby zapewnić Aidana że dobrze jest. - nic mi nie będzie- zapewniłam go jeszcze. A trzeci żeby Leonowi o tych cholewkach. No i potem ostatnio jak o to bronienie pytałam. Mimowolnie cofając się o pół kroku pod naporem ostrości spojrzenia. Brew mi się uniosła jak o jakiś lekcjach zaczął gadać nagle. A zaraz usta na chwilę rozwarły a brwi zmarszczyły przy kolejnym w wyrazie złości. Uniosłam brodę sprowokowana cofając rękę.
- Sam pękasz. - odcięłam się mało elokwentnie robiąc zamach, zaciskając wargi i skupiając się na tym ciosie. Skoro tak bardzo chciał, to proszę bardzo, niech ma. I tak miałam ochotę go strzelić. A mnie co mogło najgorszego się stać? Teraz byłam pewna, że nic.
no to ten lekki cios?
- Sam pękasz. - odcięłam się mało elokwentnie robiąc zamach, zaciskając wargi i skupiając się na tym ciosie. Skoro tak bardzo chciał, to proszę bardzo, niech ma. I tak miałam ochotę go strzelić. A mnie co mogło najgorszego się stać? Teraz byłam pewna, że nic.
no to ten lekki cios?
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
— Jakbyś mnie nie walnął w brzuch, pacanie, to bym ci koszuli nie zarzygał — sapnął, zawieszając na moment spojrzenie jednego oka na Doe, zanim raz jeszcze przystawił sobie różdżkę do napuchniętego oka.
— Zgaś światło, proszę — był już niemal trzeźwy i postanowił (dla własnego bezpieczeństwa) odłożyć butę na bok. Miał nadzieję, że Thomas go posłucha, przynajmniej ten jeden raz. Nie miał w końcu dużych wymagań, po prostu chciał się zaleczyć, odpocząć przez chwilę, a potem wybrać się znowu na Wrzosowisko, byle dalej od tego agresywnego palanta.
— Episkey Maxima.
| -15
— Zgaś światło, proszę — był już niemal trzeźwy i postanowił (dla własnego bezpieczeństwa) odłożyć butę na bok. Miał nadzieję, że Thomas go posłucha, przynajmniej ten jeden raz. Nie miał w końcu dużych wymagań, po prostu chciał się zaleczyć, odpocząć przez chwilę, a potem wybrać się znowu na Wrzosowisko, byle dalej od tego agresywnego palanta.
— Episkey Maxima.
| -15
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
- Cholewki? Myślałem, że chochlewki... – mruknął, podchodząc bliżej, by ostatecznie zawisnąć na znerwicowanym blondynie – Ten tutaj ma rację. Nie musisz uwydatniać... Udowao... Do. Wodzić. Niczemu. Nikogo. Niczego. Romalnie to pszesz jestś silna jak... No nie wiem, jak ktoś bardzo silny. Tylko. Jak to jest. W takim, że tak powiem, stanie. Może ci się powinnoć, na przykład, noga. Akurat głową trafisz w jego pieśń i jak se tak lutniesz tą lutnią to nie będziemy rzadkich cholipków smalczyć tylko duby smolone będziemys... smalić. Smalone. Praszpeszam jak trundo mie zrozumić. – Aidan mógł poczuć, jak Leon zaczyna trząść się z zimna.
Trzeba się było dogrzać, więc przybliżył do ust... pustą dłoń...
Obejrzał się za siebie. Butelka spadła mu po drodze na śnieg.
Przejechał sobie twarzą po dłoni. Dłonią po twarzy znaczy się. I westchnął głęboko.
- Za daleko. Nela. Powiec ty mnie. Co mam zrobić dla tych chochelek? O! Na przykładowo – sama mówiłaś chyba coś że nie wiesz jak się to robi z tym smarowaniem, a bitki to ty już umiejsz robić, to wszyscy wiedzą. Nawet ten tu no. Za dużo gadam. A ty i tak jesteś silną niepo... za... niezależną kobitą... To weź mu wpuść już to salto i choć się całować. Ups. – zsunął się z blondyna i skończył w kuckach, podpierając sobie głowę na łokciach. Na kolanach. Jakoś tam się podpierając.
- Ju goł gerl!
Trzeba się było dogrzać, więc przybliżył do ust... pustą dłoń...
Obejrzał się za siebie. Butelka spadła mu po drodze na śnieg.
Przejechał sobie twarzą po dłoni. Dłonią po twarzy znaczy się. I westchnął głęboko.
- Za daleko. Nela. Powiec ty mnie. Co mam zrobić dla tych chochelek? O! Na przykładowo – sama mówiłaś chyba coś że nie wiesz jak się to robi z tym smarowaniem, a bitki to ty już umiejsz robić, to wszyscy wiedzą. Nawet ten tu no. Za dużo gadam. A ty i tak jesteś silną niepo... za... niezależną kobitą... To weź mu wpuść już to salto i choć się całować. Ups. – zsunął się z blondyna i skończył w kuckach, podpierając sobie głowę na łokciach. Na kolanach. Jakoś tam się podpierając.
- Ju goł gerl!
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
— Dobra, już — mruknął ze zniecierpliwieniem w kierunku Aidana, nie odrywając wzroku od Weasley. Uniósł brwi, kiedy się odezwała sprowokowana, nie ruszył o krok. — No, dalej, mała— zachęcił ją bez uśmiechu. Wykonała zamach, ale pięść go minęła. Piąstka. Piąsteczka. Świsnęła powietrze. Nie potrzebnie się poruszył, ale spojrzał w trakcie w bok, na tego jej chłopaka.— Co ty do niej mówisz?— spytał, zaczepiony słowami Leona. Czemu wszyscy musieli się tu przypałętać?
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Zmarszczyłam brwi, trochę słuchając a trochę nie tego, co mówił Leon. Bo trudno go zrozumieć było w sumie. Kazał mi coś uwydataniać i nie byłam pewna co. Zerknęłam na Jamesa jakby w jego spojrzeniu poszukując odpowiedzi. Nie zerkając na nikogo innego, kiedy takie rzeczy gadał, że niby się boję czy cykam. Zamachnęłam się, ale coś chyba nie takj wymierzone było. Byłam prawie pewna, że mierzyłam dobrze, ale jednak dobrze nie. - Nie jestem mała. - mruknęłam marszcząc super groźnie brwi. Znaczy byłam, ale nie. To jasne chyba?
Ale kolejne rozważania Leona, a raczej jego ostatnie słowa sprawiły, że gwałtownie zwróciłam w jego stronę głowę.
- Zapomnij. To tak nie działa na pewno. - zawyrokował, chociaż pewna być nie mogłam, zamiast tego zwróciłam się twarz do Jamesa który też się odezwał. - Nieważne. - powiedziałam mu, biorąc kolejny wdech i zamach do wyprowadzenia ciosu. - Tym razem trafię. - ostrzegłam, jeszcze jakby jednak chciał się obronić czy coś.
no to ten lekki cios again?
jak wypadnie mniej niż 20 to lecę - parzyste w przód, nieparzyste na tyłek
Ale kolejne rozważania Leona, a raczej jego ostatnie słowa sprawiły, że gwałtownie zwróciłam w jego stronę głowę.
- Zapomnij. To tak nie działa na pewno. - zawyrokował, chociaż pewna być nie mogłam, zamiast tego zwróciłam się twarz do Jamesa który też się odezwał. - Nieważne. - powiedziałam mu, biorąc kolejny wdech i zamach do wyprowadzenia ciosu. - Tym razem trafię. - ostrzegłam, jeszcze jakby jednak chciał się obronić czy coś.
no to ten lekki cios again?
jak wypadnie mniej niż 20 to lecę - parzyste w przód, nieparzyste na tyłek
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
1 - oko
2 - szczęka
3 - ręka
4 - klatka piersiowa
5 - brzuch
6 - nos
2 - szczęka
3 - ręka
4 - klatka piersiowa
5 - brzuch
6 - nos
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 3
'k6' : 3
Nie miał nastoju na żarty, a ten chłopczyk znowu przeginał. Miał felerne szczęście trafiać na jej absztyfikantów. Jak nie Walter, to Leon, żenić się z nią chcą, całować. Nie dziwił się; była urocza i ładna, ale czemu to właśnie on musiał trafiać na tych bezwstydnych pajaców. Nim zdążył cokolwiek zrobić, uderzenie dziewczyny cofnęło mu rękę w tył, za nią przekręcił się nieco tułów. Alkohol wciąż w dużej dawcę krążył w jego żyłach, ale cios był lekki, zachwiał się też lekko.
— Dobrze. Jeszcze raz — powiedział, wracając do niej spojrzeniem, masując chwilę rękę. — Celuj w twarz. No dalej. Zrób to. — Byli na dobrej drodze; znów patrzył na nią. Zrób to, mocno, z całej siły.
— Dobrze. Jeszcze raz — powiedział, wracając do niej spojrzeniem, masując chwilę rękę. — Celuj w twarz. No dalej. Zrób to. — Byli na dobrej drodze; znów patrzył na nią. Zrób to, mocno, z całej siły.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Udało się. Co przyjęłam z lekkim zdziwieniem które wymalowało mi się na twarzy. Kiedy z jego ust wypadło dobrze, moje wargi rozciągnęły się w krótkim uśmiechu. Kolejne słowa polecenie skwitowałam skinieniem głowy. Nie wahałam się, chociaż nie wiedziałam dokładnie dlaczego. Nadal czułam zimno, ale ignorowałam je, chociaż moje wargi pewnie zdążyły już przyjąć ciemniejszej barwy. - Zrobię, żebyś wiedział. - odpowiedziałam, nie będąc pewną, czy na potwierdzenie, czy upewnienie. Zacisnęłam wargi. W twarz. Twarz po której przesunęłam spojrzeniem biorąc kolejny zamach do wyprowadzenia ciosu.
Właściwie dlaczego?
no to ten lekki cios again?
jak wypadnie mniej niż 20 to lecę - parzyste w przód, nieparzyste na tyłek
1 - oko
2 - szczęka
3 - policzek
4 - nos
5- gardło
6 - ucho
Właściwie dlaczego?
no to ten lekki cios again?
jak wypadnie mniej niż 20 to lecę - parzyste w przód, nieparzyste na tyłek
1 - oko
2 - szczęka
3 - policzek
4 - nos
5- gardło
6 - ucho
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Nowy rok 57/58
Szybka odpowiedź