Nowy rok 57/58
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dolina Godryka
Dom Bathildy Bagshot Nowy Rok 1957/58 Sylwestrowa zabawa - goście z domu Bathildy Bagshot.
Szafka zniknięć
Sufit pełen gwiazd
Efekty mocarza
Szafka zniknięć
- Efekty kadzidła:
Aby umilić odpoczynek i wzmocnić nastrój w pomieszczeniu Steffen i James postanowili dodać pokojowi nieco magii. Dawny gabinet profesor Bagshot został przyciemniony — nie paliły się w nim żadne świece, nie docierało także światło z zewnątrz. Jedynym źródłem blasku były drobniutkie, iskrzące na suficie gwiazdy. Migoczące, bezchmurne niebo było prostą sztuczką, ale każdy kto zdecydował się położyć na śpiworach i odpocząć, wdychając dym z kadzideł mógł zobaczyć, że gwiazdy na niebie poruszały się, przybierając rozmaite kształty, budując opowiadane Steffenowi przez Jamesa cygańskie historie.
Aby sprawdzić, co pokazuje niebo nad głowami należy rzucić kością k6.
- Historie na nieboskłonie:
Efekty mocarza
- Efekty:
1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz gin do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę zimnego powietrza i dużo wody, inaczej zaliczysz solidnego zgona.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego barwę na jakąś przyjemniejszą i mniej kojarzącą się ze szczynami. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w wannie z lodowatą woda, wytarzanie się w śniegu, czy zmoczenie głowy w wiadrze może okazać się dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych przez Norę eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego, post skrzywieniem. jest mocny i choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, Nora szykowała w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątało się w nim źle przecedzone źdźbło rozmarynu, które wbiło ci się w dziąsło i będzie ci przeszkadzać przez resztę wieczoru, jeśli się z nim jakoś nie uporasz.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotabcyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 27.12.21 21:02, w całości zmieniany 1 raz
- Nie wiem co próbowali zrobić... Mam nadzieję, że się wyjebał w tym oleju - stwierdził, znów machając ręką. - Reparo - powtórzył, kręcąc głową lekko.
- Nie znam tego sic coś tam... Ale próbował mnie zmienić w żabę. Albo Jamesa? Nawet nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Może ma paranoję? W sensie, no co mi zrobią czy tobie jak nas złapią, Steff ryzykuje więcej. Znaczy, no mnie pewnie już nie wypuszczą, ale czaisz o czym mówię - rzucił, zerkając na cholerne okulary.
- Co z Leonem? Nie oberwał zaklęciem? Nelka się też jakoś kręciła... Jestem prawie pewny, że czymś dostała, że się tak bić chciała.
- Nie znam tego sic coś tam... Ale próbował mnie zmienić w żabę. Albo Jamesa? Nawet nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Może ma paranoję? W sensie, no co mi zrobią czy tobie jak nas złapią, Steff ryzykuje więcej. Znaczy, no mnie pewnie już nie wypuszczą, ale czaisz o czym mówię - rzucił, zerkając na cholerne okulary.
- Co z Leonem? Nie oberwał zaklęciem? Nelka się też jakoś kręciła... Jestem prawie pewny, że czymś dostała, że się tak bić chciała.
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
Co za typ. Stwierdził patrząc z pożałowaniem na Leona wyobrażając sobie już poranek. Nawet nie był do końca zły o te teksty rzucane w stronę Nelki bo wiedział, że ten bredzi od rzeczy. Choć z tym całowaniem to się trochę zagalopował. Nim jednak zdążył w jakikolwiek sposób zareagować Leon już leżał. Tak sam z siebie. Chciał mu już pomóc wstać i dojść do domu, ale ten zadziwiająco sprawnie sam sobie poradził. No prawie sprawnie... Sprawnie jak na taki stan. O! - Idź spać! - Zawołał z nim z nadzieją, że chłopak nie zdecyduje się już wrócić.
Obserwując pierwszy udany wyprowadzony przez dziewczynę cios i jej szczere zdziwienie uśmiechnął się lekko. Drugie uderzenie padło na policzek. Nie było raczej mocne, ale wciąż. Myślał, że właśnie na tym skończył, ale James najwidoczniej nie miał zamiaru. Sparing to jedno, ale bycie workiem treningowym to drugie. Wzdrygnał się z zimna czując jak zaczyna przymarzać do miejsca. Jeszcze raz? Co on chciał tym osiągnąć? - Nelka. Już koniec. Chodźmy do domu. Jest coraz zimniej.
Obserwując pierwszy udany wyprowadzony przez dziewczynę cios i jej szczere zdziwienie uśmiechnął się lekko. Drugie uderzenie padło na policzek. Nie było raczej mocne, ale wciąż. Myślał, że właśnie na tym skończył, ale James najwidoczniej nie miał zamiaru. Sparing to jedno, ale bycie workiem treningowym to drugie. Wzdrygnał się z zimna czując jak zaczyna przymarzać do miejsca. Jeszcze raz? Co on chciał tym osiągnąć? - Nelka. Już koniec. Chodźmy do domu. Jest coraz zimniej.
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Za słabo. Źle. Nie tak. Nie czekałam zamachnęłam się jeszcze raz. Porządnie, Neala. Porządnie. Nie celowałam jakoś konkretnie w coś. Po prostu w twarz byle mocniej.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 44
'k100' : 44
Złość najwyraźniej dalej nie chciała go opuścić; na całe szczęście była już nieco poskromiona, skończyło się podlewanie krwią. Oparł się plecami o zimną powierzchnię drzwi, chcąc dać sobie moment wytchnienia. Potylica uderzyła — głucho i słabo, bo przecież nie zamierzał się dorobić jeszcze jednego siniaka i wstrząsu mózgu przy okazji — o drewno, a on spróbował westchnąć. Szybko tego pożałował, bowiem od razu poczuł dobrze sobie znany impuls bólu, jakby tysiące malutkich igieł wbijały się gdzieś w okolice piątego żebra.
Zmusił się jednak do jeszcze jednej próby — i tylu, ile będzie trzeba. Choć z twarzy wyglądał już całkiem nieźle, bowiem tylko zdradziecka bladość i sińce rozlane pod oczami świadczyć mogły o jego wyczerpaniu, oczywiście poza zastygniętą strużką krwi zmieszanej ze śliną, którą zaraz — przy dobrych wiatrach zmyje — nie chciał ryzykować czegoś gorszego. Już raz się bał, że żebro przebije mu płuco, nigdy więcej.
— Fractura Texta — tym razem zmniejszył odległość między różdżką, a pękniętym żebrem łudząc się, że może coś zadziała.
| -10
Zmusił się jednak do jeszcze jednej próby — i tylu, ile będzie trzeba. Choć z twarzy wyglądał już całkiem nieźle, bowiem tylko zdradziecka bladość i sińce rozlane pod oczami świadczyć mogły o jego wyczerpaniu, oczywiście poza zastygniętą strużką krwi zmieszanej ze śliną, którą zaraz — przy dobrych wiatrach zmyje — nie chciał ryzykować czegoś gorszego. Już raz się bał, że żebro przebije mu płuco, nigdy więcej.
— Fractura Texta — tym razem zmniejszył odległość między różdżką, a pękniętym żebrem łudząc się, że może coś zadziała.
| -10
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Działało, choć nie wiedział co. Zawzięcie i z zaciętością próbowała dalej. Spudłowała, odsunął się nieznacznie, obrócił głowę za mówiącym coś Aidanem, wtedy spudłowała. Zaraz potem spróbowała jeszcze raz - stał tuż obok niej, przed nią, tak blisko, że mogła się o niego oprzeć. Dlaczego nie miała siły, by go uderzyć mocno? Jeszcze raz pięść zetknęła się z policzkiem, w tym samym miejscu. Lekko, za lekko. Prawie nic nie poczuł.
— Mówiłaś, że planujesz walczyć na tej wojnie. Tak chcesz ich pokonać Tych morderców?— spytał już z lekką kpiną, przywołaną specjalnie, chcąc ją sprowokować do działania, do złości. Tylko na nią mógł liczyć, tylko ona mogła to zrobić. Nie zamierzał z niej drwić ani żartować, ale czuł podszept desperacji. WAL.
— Mówiłaś, że planujesz walczyć na tej wojnie. Tak chcesz ich pokonać Tych morderców?— spytał już z lekką kpiną, przywołaną specjalnie, chcąc ją sprowokować do działania, do złości. Tylko na nią mógł liczyć, tylko ona mogła to zrobić. Nie zamierzał z niej drwić ani żartować, ale czuł podszept desperacji. WAL.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wobec takiego obrotu spraw niemal nie cisnął różdżką na ziemię. Odbił się od drzwi, czego prędko pożałował, bo znowu mu się w głowie zakręciło. Tym razem obyło się jednak bez wymiotów, ale udało mu się po ciemku dopaść do umywalki. Nabrał w dłonie zimnej wody, oblał nią twarz jeszcze kilkukrotnie, jakby dwa przypadki balneo było mu mało, po czym starł z siebie resztki syfu i brudu — tak obcego, jak i własnego. W spodniach na zmianę, które przywołał Thomas, znajdowała się opakowana szczoteczka do zębów z domu wraz z pastą, po omacku odnalazł i je, po czym zaczął energicznie szczotkować sobie zęby lewą ręką, bo w prawej wciąż miał różdżkę. Może starszy Doe miał rację i zaklęcia nie wyjdą, dopóki nie doprowadzi się do ludzi? Nie zaszkodziło spróbować. Wypluł pozostałości po myciu zębów do zlewu, przepłukał usta i zaczesał włosy do tyłu, żeby mokre loki nie opadały mu na twarz.
A następnie — do znudzenia — powrócił myślami do swego ulubionego powiedzenia: lekarzu, lecz się sam, zaś różdżką na powrót do żebra.
— Fractura Texta — wy przyjaciele złamanego knuta warci!
| -10
A następnie — do znudzenia — powrócił myślami do swego ulubionego powiedzenia: lekarzu, lecz się sam, zaś różdżką na powrót do żebra.
— Fractura Texta — wy przyjaciele złamanego knuta warci!
| -10
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Pokręcił z niesmakiem głową. W żabę. Próbował ich pozamieniać w żaby. Może przesadzili z tym całym Mocarzem.
- Jak ma paranoję, to niech się zamknie w czterech ścianach i z nich nie wychodzi. - odparował, znów podnosząc głos na ostatnich głoskach; dawał mu ostatnią szansę, już po niej. Niech tylko spróbuje. Niech tylko, cholera, spróbuje. Tutaj nikt mu nie zagrażał. I on też nie powinien zagrażać innym. - A czekaj, co on to gadał? Że jest wojna, no przecież! Odpowiedzialny czarodziej na wojnie rzuca na prawo i lewo skomplikowanymi zaklęciami, naraża innych, a potem spieprza jak tchórz! - Był zły. Coś go nosiło, choć nie do końca wiedział, co. Może tamte nachalne dłonie Aidana, choć przecież nie powinny, może za dużo alkoholu, może Steffen, a może gorzkie słowa Jamesa. Może to wszystko razem wzięte. - Nie pieprz, mówiłem ci, że nad tym pracuję - Tower było większym zagrożeniem dla Thomasa, ale obiecał mu pomóc. - Daj mi jeszcze chwilę, mam trop - rzucił, zapominając, że nie są tutaj sami. Wyciągnie go z tej kabały z Tower, Maeve miała dać mu informacje. Czekał na znak.
- Nic im nie jest - odpowiedział. - Poszli się przejść z Aidanem - rzucił zdawkowo, i z Jamesem, ale tego dodawać nie zamierzał. Nic im nie będzie. O ile go nie sprowokują. Miał przecież rękę na pulsie, tak jak mówił. Nie chciał przyznać przed sobą samym, że właściwie to uważał, że mały łomot dla Aidana wcale nie zaszkodzi młodemu.
- Jak ma paranoję, to niech się zamknie w czterech ścianach i z nich nie wychodzi. - odparował, znów podnosząc głos na ostatnich głoskach; dawał mu ostatnią szansę, już po niej. Niech tylko spróbuje. Niech tylko, cholera, spróbuje. Tutaj nikt mu nie zagrażał. I on też nie powinien zagrażać innym. - A czekaj, co on to gadał? Że jest wojna, no przecież! Odpowiedzialny czarodziej na wojnie rzuca na prawo i lewo skomplikowanymi zaklęciami, naraża innych, a potem spieprza jak tchórz! - Był zły. Coś go nosiło, choć nie do końca wiedział, co. Może tamte nachalne dłonie Aidana, choć przecież nie powinny, może za dużo alkoholu, może Steffen, a może gorzkie słowa Jamesa. Może to wszystko razem wzięte. - Nie pieprz, mówiłem ci, że nad tym pracuję - Tower było większym zagrożeniem dla Thomasa, ale obiecał mu pomóc. - Daj mi jeszcze chwilę, mam trop - rzucił, zapominając, że nie są tutaj sami. Wyciągnie go z tej kabały z Tower, Maeve miała dać mu informacje. Czekał na znak.
- Nic im nie jest - odpowiedział. - Poszli się przejść z Aidanem - rzucił zdawkowo, i z Jamesem, ale tego dodawać nie zamierzał. Nic im nie będzie. O ile go nie sprowokują. Miał przecież rękę na pulsie, tak jak mówił. Nie chciał przyznać przed sobą samym, że właściwie to uważał, że mały łomot dla Aidana wcale nie zaszkodzi młodemu.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
- Jeszcze nie. - odpowiedziałam Aidanowi, nie spuszczając jednak spojrzenia z Jamesa. Zła, poirytowana, już nie tylko nim, ale sobą samą. Zawiedziona najbardziej. Zaskoczona jednocześnie bliskością. Widziałam jak ciepłe powietrze opuszcza jego usta i oczy. W oczach… Uniosłam brwi w złości na kolejne słowa zaciskając wargi. - Nie tak. - odmruknęłam. Doskonale wiedział, musiał. Oddychając już szybciej, niepewna czy to z tej złości czy wysiłku jednak. Mówiłam mu. Ale alkohol nie hamował, rozpędzał. Więc zamachnęłam się raz jeszcze. Już zła. Na własną bezsilność głównie, czując jak zaczynają mi się zbierać łzy. Z całą siłą. Porządnie. W końcu trafię, choć nikt inny poza nim nie będzie czekać.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Chciał ją rozzłościć, rozsierdzić. Chciał pozbyć się tego palącego uczucia, zrzucić je na kogoś innego, podzielić się tym. Był egoistą, myślał o sobie — nie o tym, że przecież powinna tu być i się dobrze bawić, śmiać. Teraz, gdy stała tu przed nim, niech zabierze to od niego, niech podzieli jego złość, uczucie, frustrację. Widział w jej oczach taką samą determinację i coś jeszcze, ale nie myślał trzeźwo, nie był pewien, czy powinien to interpretować, czy miał na to czas. Zaraz poleciała powiem jej rączka. Drobna, mała, ale z ciosem wymierzonym z całej siły, dzięki adrenalinie — bo czemu innemu? Zniżył się instynktownie ku niej, nieświadomie, łapiąc jej cios, pomagając mu własnym ruchem. Poczuł to w końcu. Ból rozszedł się po zimnej, zmarzniętej twarzy, rozpalił go od środka. Skóra pękła, z rozciętej wargi spłynęła stróżka krwi; głowa poleciała w bok, przez swój ruch, alkohol i brak stabilności zachwiał się.
| jestem pijany, to chyba rzucam na ustanie na śniegu; jeśli mniej niż 50 to się wywracam (ślisko jest co nie, Nela nie ma tyle siły. A jeśli się wywracam to podcinam też nogi Neli)
| jestem pijany, to chyba rzucam na ustanie na śniegu; jeśli mniej niż 50 to się wywracam (ślisko jest co nie, Nela nie ma tyle siły. A jeśli się wywracam to podcinam też nogi Neli)
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 17
'k100' : 17
- Masz tyle czasu co ja. Pierwszy tydzień stycznia - rzucił wzruszając ramionami, stanowczo... zrezygnowany. W końcu co innego miał zrobić? Uciekać z Londynu, to było najpewniejszą opcją. Znajdą go gdzieś w głębi Anglii? Możliwe. Sheila, James i Eve przecież wiedzieli w jakich był tarapatach... A James wiedział, że Marcel miał mu z czymś pomóc.
- Steffen zaklęciami, James z pięściami. Doskonale. Pozabijajmy się sami, bo inni nie próbują tego zrobić - rzucił, podnosząc okulary Castora z ziemi. - Jeszcze Castor prowokujący Jamesa... Mówili, kiedy wrócą? Musze z nim pogadać.
- Steffen zaklęciami, James z pięściami. Doskonale. Pozabijajmy się sami, bo inni nie próbują tego zrobić - rzucił, podnosząc okulary Castora z ziemi. - Jeszcze Castor prowokujący Jamesa... Mówili, kiedy wrócą? Musze z nim pogadać.
Nowy rok 57/58
Szybka odpowiedź