Wydarzenia


Ekipa forum
Błędny Rycerz
AutorWiadomość
Błędny Rycerz [odnośnik]10.03.12 22:17
First topic message reminder :

Błędny Rycerz

★★
Ten niewidoczny dla mugoli, trzypiętrowy fioletowy autobus przeżywa ostatnimi czasy istne oblężenie. I choć nie uchodzi za najprzyjemniejszy środek transportu, nie można odmówić mu wielu zalet - między innymi szybkości, która w dzisiejszych czasach, jest szczególnie ważna. Któż nie spieszy się do swojej rodziny, do domu? Podczas gdy Sieć Fiuu jest nieustannie kontrolowana i ulega awariom, a nie każdy czarodziej posiada licencję na teleportację, na Błędnym Rycerzu można polegać zawsze. Szaleńcza maszyna mknie po londyńskich ulicach nie mając sobie równych i nic ani nikt, nawet zwolennicy Grindelwalda, nie jest w stanie jej powstrzymać, gdy za sprawą magii dopasowuje się do szczelin między samochodami, budynkami czy innymi obiektami, by w ciągu kilku sekund pokonać horrendalne wręcz odległości.
Za dnia w jego wnętrzu porozstawiane są krzesła, zaś w nocy - łóżka. Istnieje możliwość zakupu na miejscu gorącej czekolady, butelki wody lub szczoteczki do zębów. Aby go wywołać, należy wyciągnąć nad ulicę rękę z trzymaną różdżką.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błędny Rycerz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Błędny Rycerz [odnośnik]26.09.17 23:59
Przeciągle ziewam, wyciągam się tak mocno, że aż mi wszystkie kości strzelają, po czym rzucam się na łóżko, przez chwilę moszcząc na materacu - w sumie był całkiem wygodny, a ja dawno nie spałem w tak komfortowych warunkach; hamaki na statku nie są aż tak praktyczne jakby się mogło wydawać, na lądzie sypiam głównie w rynsztokach lub na stołach, prycza w mojej kawalerce to najtwardsze cholerstwo jakie kiedykolwiek spotkało moje plecy, a w Melinie śpię raczej na podłodze, bo zwykle więcej tam ludzi niż łóżek. W każdym razie powieki szybko mi opadają i czuję jak odpływam w krainę snu...
Jestem na statku, słyszę krople obijające się o mokre deski pokładu, czuję jak bryza głaszcze mi policzki, powietrze jest wilgotne i pachnie rybami. Stoję przy dziobie, a gdy otwieram oczy widzę przed sobą tylko wodę - ocean sięga horyzontu, zlewając się z przejrzystym niebem, które zdobi już kilka migotliwych punkcików. Nocny malarz zdążył zaznaczyć gwiazdy na czystym płótnie nieboskłonu...
Słyszę szmer, wracam na moment na ziemię, do Błędnego Rycerza i ledwo widocznie uchylam powiekę - widzę jedynie zarys kobiecej sylwetki, ale nie przyglądam się jej, właściwie nie mam ochoty na żadne towarzystwo. Oddycham więc nieco głośniej, mając nadzieję, że uda mi się wrócić w to samo cudowne miejsce, z którego przed chwilą mnie wyciągnięto... ALE NIE! Machiną zachwiało i zanim się obejrzałem zostałem zaatakowany przez jakieś chude dziewczę.
- Omphf!... - tyle tylko udaje mi się z siebie wyrzucić, bo później to jestem w szoku. Wszędzie poznam to chłodne spojrzenie i wcale mi się to nie podoba - kiedyś owe tęczówki spoglądały na mnie z miłością, teraz widziałem w nich same negatywne emocje. Z początku nie mam pojęcia co właściwie powinienem zrobić, ale gdzieś z tyłu głowy kiełkuje pewna myśl. Wiem już co za moment się stanie, znam przecież Mię... Chociaż chyba bardziej znałem; ostatecznie nie widzieliśmy się od czasów Hogwartu. Ile to już lat? Siedem? Osiem? Straciłem rachubę czasu. Moje ślepia podążają za dziewczęcą dłonią, widzę jak zwija ją w pięść i chociaż podświadomie czuję już jak łamie mi nos, to moje ciało nie daje za wygraną - to się nazywa instynkt przetrwania. Nie przejmuję się wcale, że to kobieta, tylko chcę ją z siebie zepchnąć. Z siebie i w ogóle z tego mięciutkiego łóżeczka, bo za takie powitanie należy jej się bliskie spotkanie z podłogą. Zwykle nie zrzucam z siebie kobiet i Mią właściwie też bym nie pogardził, gdyby tylko zmieniła trochę nastawienie. Chociaż jak tak o tym pomyślę, to zasłużyłem na porządne lanie. Takie najporządniejsze - oszust był ze mnie od małego, a ona przecież mi ufała. Biedulka...




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]26.09.17 23:59
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 58
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błędny Rycerz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]28.09.17 16:43
Ciężko było zrozumieć, co też kierowało jego przełożonymi, że stwierdzili, że powinien odejść. Sklep nie miał tak wielkiego obłożenia, by trzeba było zwiększać kadrę pracowniczą. Co prawda jak to jeden ze słynniejszych miejsc na Ulicy Pokątnej Scribbulus pękał w szwach podczas rozpoczęcia roku szkolnego i nie tylko przez uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, ale również i przez nauczycieli. Zaopatrywali się oni w lokalu w pergaminy, pióra, puste książki, które mogli zapisywać według uznania... Tam było naprawdę wszystko, a możliwość dzielenie się tym wszystkim było dla Arnolda wszystkim. Uwielbiał patrzeć na uśmiechnięte, podniecone twarze młodych czarodziejów i czarownic, którzy nie mogli się doczekać, by dotrzeć do zamku. Sam pamiętał czasy, w których się tam uczył. Oh. Jak dawno to było! Nie mógłby zliczyć zim, które minęły od tamtego dnia. Czy rozpoznałby przyjaciół z dawnych lat, gdyby spotkał ich na ulicy? A czy oni jego by rozpoznali? Bez nogi? Kuśtykającego i bezrobotnego? Na samą myśl uśmiech zszedł mu z twarzy, chociaż przyjemnie było powspominać okres błogiej młodości i nauki. A potem... Potem czekało go jedynie piekło, które ledwo przeżył, a jego najbliższe osoby nie zdołały przetrwać. Został sam. Teraz pozbawiony również miejsca, gdzie spełniał się i z którym był przywiązany. Nic dziwnego że nie zauważył jak jego torba powoli pękała, by w końcu zupełnie się zepsuć, a wiele rzeczy rozsypało się w dość bliskim na szczęście terenie pod nogami młodej pasażerki.
- Oh, dziękuję - odparł, wzdychając i podnosząc wolno jedną ręką jabłko, które upadło najbliżej niego. Że też nawet schylać się nie mógł bez problemu! Przeklęty staruch, zganił sam siebie w myślach, krzywiąc się, gdy nieprzyjemny ból rozszedł się po nodze wraz ze zgięciem protezy. Nie zauważył, co trzymała czarownica. Za bardzo był zafrasowany tym co się wydarzyło i nie posądzałby jej o kradzież. Pokręcił głową, po czym wskazał, by kobieta wrzuciła te rzeczy do jego kieszeni. Na szczęście płaszcz był zaczarowany i mógł pomieścić wiele przedmiotów. Wrzucenie ich ponownie do torby równałoby się z tym samym skutkiem.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Błędny Rycerz - Page 5 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]11.10.17 19:23
Jeśli chodziło o pieniądze, to nie posiadałam czegoś takiego jak sumienie. Ważniejszym było dla mnie to, abym miała w kieszeni galeony, które mogę wydać na rodzinę i bieżące wydatki. Dlatego też, gdy nadawała się ku temu okazja, to ja nie miałam problemów z tym, aby ją wykorzystać. Tak jak teraz, pakując przedmioty do kieszeni mężczyzny, wkładałam tam wszystko oprócz sakiewki wypełnionej złotymi, miałam nadzieję, monetami. Bez żadnych skrupułów niepostrzeżenie schowałam ją do swojego rękawa, by z uśmiechem na twarzy oświadczyć, że wszystko już zapakowałam.
- Nie ma za co, naprawdę - odpowiedziałam uprzejmie.
Szybko się oddaliłam na przód pojazdu, z dala od tego mężczyzny, aby w razie czego nie być w zasięgu jego wzroku, gdy nagle zorientuje się, że czegoś mu brakuje. Miałam nadzieję, że wtedy Błędny Rycerz będzie już daleko, a ja będę załatwiać sprawy, które sprawiły, że dzisiejszego dnia zdecydowałam się na podróż właśnie tym środkiem transportu. Powoli też zbliżało się miejsce gdzie powinnam wysiąść, więc nawet dobrze się złożyło, że stanęłam przy drzwiach. Kierowca doskonale pamiętał gdzie chciałam wysiąść dlatego niedługo zatrzymał się z piskiem opon w odpowiednim miejscu. Zarzuciło mną i, z tego co udało mi się zauważyć, to nie tylko mną. O mało nie wypuściłam sakiewki, którą nadal trzymałam ukrytą w rękawie. To nie byłoby zbyt mądre wydać się w tak prozaiczny sposób, nie chciałam mieć problemów i powinnam bardziej uważać. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, a ja nie powinnam okazywać zdenerwowania, które na pewno pojawiło się na mojej twarzy gdy poczułam, jak sakiewka powoli mi się wyślizguje. Całe szczęście, że udało mi się ją przytrzymać. Gdy tylko drzwi się otworzyły, wyszłam z pojazdu, a gdy ten zniknął za rogiem mogłam odetchnąć z ulgą i schować swoją zdobycz w bezpieczne miejsce. Przeliczaniem zajmę się później, teraz musiałam wyrzucić owego starca z głowy, zapomnieć o nim i skupić się na celu, który dzisiaj mnie tu przyprowadził. Ruszyłam drogą w stronę umówionego miejsca zapominając o incydencie w Błędnym Rycerzu.

zt


Złamałeś tyle serc
A teraz robisz to i mnie
A ja się na to wszystko godzę
W nadziei na choć kilka chwil
I będę wciąż tu tkwić tak beznadziejnie
wierna ciBo całe moje życie to Ty
Masza Dolohov
Masza Dolohov
Zawód : Złodziejka, handlarka i oszustka
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4721-masza-dolohov-budowa-nie-zagladac https://www.morsmordre.net/t4735-poczta-maszy#101445 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t4782-skrytka-bankowa-nr-1199#102283 https://www.morsmordre.net/t4736-masza-dolohov
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]11.10.17 22:30
Chyba każdy musiał się kiedyś zmierzyć z dość brutalną rzeczywistością. Arnold przekonał się o tym już nie raz, ale sądził, że nikt go nie wyrzuci z pracy, której poświęcił wiele miesięcy swojego życia. Czy nie była to pewna niesprawiedliwość, by wyrzucać na bruk starego kalekę, który nie miał już nic prócz tych czterech ścian i zapachu artykułów piśmienniczych? Malutka sumka leżała w skrytce w Banku Gringotta na wszelki wypadek, chociaż nie było to wiele. Trzeba było się nastarać, by zebrać coś porządnego, mając liche wykształcenie i tak mało do zaoferowania. Praca fizyczna również była poniekąd ograniczeniem, a Arnold nie znał się na niczym tak wspaniale i genialnie, żeby teraz samemu założyć biznes. Przykra sprawa. Bardzo przykra i okrutna. Pewnie wciąż miał się budzić i myśleć jak sprawy w sklepie się miewał. Czy powinien już wychodzić, żeby zdążyć na otwarcie Scribbulusa? Czy nie spóźni się tym razem? A może Błędny Rycerz nie zdąży na czas? Nie. Wszystkiego jego wątpliwości były bezpodstawne i to nie tylko dlatego, że magiczny środek transportu nigdy nie zawodził, a dlatego że nie powinien się już o to martwić. Było to naprawdę dotkliwe, ale co miał robić. Pewnie dlatego nie zauważył, że jego torba była na granicy roztrzaskania się i nie przyuważył, że młoda dama, która była tak dobra mu pomóc wcale taka dobra nie była. Okradła go z jednej z sakiewek, która miała w środku jego ostatnią odprawę. Pieniądze na kolejne dwa miesiące życia zostały mu skradzione. Miał się zorientować co do tego dopiero we własnej chatce, ale nie podejrzewałby tak życzliwej młodej kobiety. A szkoda. Ktoś mu już kiedyś mówił, że jest zbyt ufny, a kaleki okradało się najłatwiej. Gdyby mógł, zapłakałby nad swoim nędznym losem, ale nie poddawał się. Uśmiechnął się do dziewczyny, po czym zabrał swoje rzeczy, by przejść dalej wgłąb autobusu dla zagubionych czarodziejów i czarownic. Zamachał do znajomej twarzy, która uśmiechnęła się na jego widok i wkrótce miał zacząć rozmowę z kimś, kto zaproponował mu ciepłą herbatę. Chociaż tyle.

|zt


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Błędny Rycerz - Page 5 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.11.17 22:56
Prawie o nim zapomniała. Prawie. Jak siłą odsuwany poszarpany zakamarek w piersi, który uparcie próbowała ignorować. Nawet jeśli doskonale wiedziała, że niezaleczone rany zawsze się odsłonią, a zbierająca się pod zaschniętą skorupą trucizna - w końcu pęknie. Jeśli chciała żyć, jeśli mogła wyobrazić sobie rzeczywistość bez bolesnych cierni, które cięły pierś - musiała ...przetrwać? Zapomnieć?
Oczyścić. A żeby to zrobić, musiała skonfrontować się ze zdrajcą, który - jak widać - miał w głębokim poważaniu jej jestestwo. Tyle lat. Tyle paskudnych lat, w których - o zgrozo - ona wciąż, gdzieś na dnie świadomości, próbowała trzymać nadzieję. Złudną, fałszywą, kłamliwą. Taką, jak on. Była dla niego nikim. Był tutaj, w Londynie. Nie przy niej. I nie wyglądało nawet na to, by chciał wytłumaczyć.
Wiedza i świadomość uderzyły, jak ciężki cios pięścią. Pielęgnowana pzrez tyle lat rana - w końcu pękła, a trucizna rozlała się, zaślepiając myślenie całkowicie. Chciała...chciałą go roszarpać. Usłyszeć znajomy chrzęś łamanej kości nosa. I zapach rozlewającej się krwi. Chciała tego z całej duszy, a jednocześnie palił ją nieznośny ból, rozrywający żyły nienawiścią. Do niej samej. Przecież dała się oszukać. Zdradził ją, oszukał, złamał. Tylko dlatego, że mu na to pozwoliła. Że mu zaufała. I odsłoniła serce, które zdeptał.
Nigdy więcej.
Nie panowała nad sobą. Połączona ze sobą furia, żal i ból, nie były mieszanką zbyt łatwą do opanowania. Tym bardziej, gdy los dosłownie rzucił ją wprost w ręce mężczyzny, który tyle lat unikał jej obecności. Nie panowała nad sobą i nie próbowała zatrzymać chłodnej, burzowej fali, za którymi zniknęły stalowoszare źrenice. Napięcie kazało jej zaciszność dłonie w pięści, wbijając palce jednej dłoni w materiał męskiej koszuli, a drugą wyprowadzić cios na oślep. Był blisko. Zbyt blisko, by mogła zatrzymać wariujące zmysły i wspomnienia, które napływały proporcjonalnie do piekących łez, bez skrupułów wyznaczając ścieżkę przez blade policzki.
Czy spodziewała się odwetu? Obrony? Nie. Nie myślała, prawie zaskoczona, że dłoń ześlizgnęła się, ledwie wierzchem znacząc szczękę Johnatana. A ona sama leci do tyłu, odepchnięta silnymi ramionami. To jednak nie wystarczyło, by przestała.
Zanim ciało oderwało się szarpnięciem do tyłu, palce jakoś instynktownie zacisnęły się na jedynej, możliwej powierzchni. Chwyciła za materiał męskiej koszuli, ciągnąc do tyłu także jej właściciela. I chociaż podłoga niebezpiecznie wieściła bliskie spotkanie, a pod wpływem impetu i własnego ciężaru, palce wyślizgiwały się z uchwytu, rozpaczliwym (kolejnym) szarpnięciem, zamachnęła dłonią powtórnie. Na oślep, bez większego celu, gdy ten cel jej się wymykał. Wszystko na jedną, ostatnią kartę.
Potem mogła nawet zbierać się z podłogi.
A potem zniknąć.
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.11.17 22:56
The member 'Mia Mulciber' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 85
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Błędny Rycerz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]29.11.17 15:04
Kiedy ledwie musnęła pięścią moją przystojną twarz, to prawie wyrzuciłem z siebie głośne hura!, które jednak ugrzęzło gdzieś w gardle w momencie, w którym poczułem mocne szarpnięcie w okolicach piersi - w pierwszej chwili myślałem, że właśnie wyrywa mi serce, ale na szczęście tylko dewastowała moją koszulę (niedawno praną i prasowaną), a przez twarz przebiegł mi cień grymasu. Później nieznacznie się on zmienił bo nawet się nie opierałem kiedy tak mnie ciągnęła w swoją stronę. Byliśmy w tej chwili naprawdę blisko, tak blisko jak bywaliśmy kiedyś i nie mogłem powstrzymać nonszalanckiego uśmiechu, który w jednej chwili wyciągnął moje usta. Mia jednak mogła i bez skrupułów starła mi go z ryja. Pięścią. Z siłą, której się wcale nie spodziewałem, chociaż chyba powinienem - już w Hogwarcie miała parę w łapach (czasem zdarzało mi się dostawać od niej niezłe wciry), a teraz? Teraz to mogłaby zostać podziemnym bokserem albo inną królową fight clubu, czy coś w ten deseń. Niektórzy marynarze wydawali mi się słabsi niż to chude dziewczę...
Może powinienem nazywać się Wezuwiusz, bo krew tak buchnęła mi z nosa, że autentycznie mogłaby zalać całe Pompeje i pewnie to by było mało. Wyję z bólu, we łbie mi aż szumi i czuję, że chyba zaraz się pożegnam z tym światem... Później myśli ulegają lekkiej zmianie, kiedy dochodzi do mnie, że chyba jednak nie umrę - w tej chwili mam ochotę jej oddać, nawet pomimo tego, że matka zawsze powtarzała, że kobiet się nie bije. Chyba, że tego chcą, a przecież Mia aż się prosiła o porządne lanie. Jeszcze później dociera do mnie, że nie leżę już na łóżku, tylko gdzieś na podłodze pomiędzy dwoma pryczami i szlag trafił nieskazitelną biel mojej koszuli, zaś kilka kropel posoki zalało pewnie i pościel i ubranie napastniczki, która leży pewnie aktualnie gdzieś pode mną albo przynajmniej w okolicy - nie wiem, w tej chwili chowam jeszcze twarz w dłoniach w głos przeklinając najpierw samą pannę Mulciber, a później siebie, Błędnego Rycerza i nawet bogu ducha winny personel. Staram się jednak uspokoić, a najsamprzód może otworzyć oczy, żeby zaraz się nie okazało, że zaliczę kolejne bliskie spotkanie z dziewczęcą pięścią i to na ślepo.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]05.02.18 18:08
Burzowe fale gniewu miały to do siebie, że z siłą tajfunu uderzyły, siały zniszczenie...i równie szybko znikały. Mia nie różniła się w tym wypadku od szalejącego gromu, uderzał na oślep, z furią, która napędzała rozognione ciało. Wszystko przez jedną osobą. Parszywca, którego nieopatrznie nazywała kochanym. Czy mogła być, aż tak ślepa? Mogła pozwolić się odkryć i tak łatwo zranić? Wyjątek, który potwierdziła regułę. Powinna była wiedzieć. Znała go wcześniej, ale jak ostatnia głupia dała się nabrać jak każda inna dziewczyna. I ten sam gniew wypalał skórę, płonął w żyłach, ślepa na wszelkie racjonalne podszepty. Była pięść, była krew i był jego zapach, boleśnie znajomy.
Nie wiedziała kiedy znalazła się, aż tak blisko. Pętla na krtani wzmocniła uśmiech i niemal widziała zawadiackie drgnienie warg, które zwiastować miało uśmiech. Żart. Była ledwie żartem. Niewybaczalnym. Ale zaciśnięte na koszuli dłonie nie chciały odpuścić. Jedna tylko oderwała się posyłając desperacki cios, który zakończył się cichym chrzęstem.
Szkarłat buchnął w tym samym monecie, w którym upadła na plecy. Oddech wyrwał się z zaciśniętych gniewnie warg, ale nawet nie pisnęła. metaliczny posmak krwi znalazł się na jej ustach, na policzkach, na jasnej koszuli. I on nad nią z dłońmi zaciskającymi się na połamanym nosie. tego chciała. Zemsty? Czemu więc nie czuła ulgi? Ból rozprzestrzeniał się, a gniew ulatniał się, jak para wodna, pozostawiając po sobie pustkę.
Odetchnęła chrapliwie, otwierając załzawione oczy, by jak oparzona szarpnąć się do tyłu, wyczołgując się spod męskiego ciała. Dopadły ją dreszcze, ale z uporem maniaka przyglądała się swemu dziełu, nie zwracając uwagi, że sama przypominała upiora, który własnie przeżył masakrę. Zbryzgana jego krwią - Tchórz - chciała krzyczeć, wycharczeć mu wszystkie winy, a zamiast tego z zaciśniętego gardła wydobył się ledwie, groteskowy (w tej sytuacji) szept. Z szyi zerwała umazaną szkarłatem chustkę i rzuciła ja w stronę mężczyzny. Miała dosyć, piekielnie dosyć i jeszcze trochę, a paskudny płacz rozerwie jej krtań. Musiała się stąd wydostać, jak najszybciej. szarpniecie busem przypomniało jednak, że wciąż jechali. jeszcze kawałek. Dźwignęła się na nogi odwracając spojrzenie od zakrwawionego oblicza Johnatana. Oparła się łokciem o siedzenie i usiadła tyłem tuż przy wyjściu.
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]30.03.18 2:20
Czuję jak coś gramoli się pod moim ciałem i po krótkiej chwili dociera do mnie, że to nie coś, a raczej ktoś. Ktoś bardzo znajomy w dodatku, kto nie raz już pode mną spoczywał, tylko w całkiem innych okolicznościach. Jedną dłonią wciąż trzymam sobie nos, jakbym się bał, że mi odpadnie, a drugą sięgam na oślep do łóżka, żeby się podeprzeć i podnieść przynajmniej do siadu. Wraca mi także zmysł wzroku, chociaż krawędzie wciąż się rozmazują.
- Wariatka-furiatka... - mruczę pod nosem, czując na wargach znajomy smak własnej krwi. Nie raz już przecież obrywałem i to od gorszych mętów, ale to bolało mnie zdecydowanie bardziej... Bo gdzieś pod skorupą złości czułem, że mi się należało. I to cholernie. Mrugam kilka razy, dostrzegając leżącą mi na kolanach chusteczkę, więc chwytam ją, od razu zostawiając nań czerwone ślady, zaś gdy przykładam ją do roztrzaskanego nosa, momentalnie kwitną na niej krwiste pąki o stalowym zapachu. Oddycham głęboko, podnosząc się na równe nogi i choć z początku trochę się chwieję, to ostatecznie udaje mi się utrzymać równowagę, zaś spojrzeniem wwiercam się w plecy mojego oprawcy. Złość buzuje mi żyłach, jeszcze mocniej pompując krew, co w moim aktualnym stanie raczej nie jest niczym dobrym.
- Oho! Obrażona dama!... - mówię do niej - To ja się teraz powinienem na ciebie obrazić, ZŁAMAŁAŚ MI NOS! Ty w ogóle wiesz jak to boli?! No żesz kurwa...! - wyciągam ku niej jeden palec, marszcząc przy tym brwi. Nie powinienem się unosić, bo Mia miała zdecydowanie więcej powodów do obrażania się, ale jakoś nie potrafię utrzymać języka za zębami - Godryku najodważniejszy, daj mi siłę, bo zaraz nie wytrzymię... - mówię sam do siebie, opadając ciężko na łóżko, którym targa z każdym kolejnym zakrętem, niebezpiecznie zbliżając moją pryczę do pryczy zajętej przez pannę Mulciber. Czuję, że twarz mi płonie i sam już nie wiem czy ze złości czy jednak ze wstydu, bo muszę przyznać, że coś mnie tknęło gdy spojrzałem w te szare tęczówki. Widziałem je czasem oczami wyobraźni, wybudzając się ze słodkich snów, ale odlatywały jak przestraszona jaskółka z każdym wschodem słońca. To było takie dziwne... Znowu być tu z nią, chociaż w aktualnej chwili dzieliło nas przynajmniej kilka kroków i metaforyczna przepaść. Minęło tyle czasu - nie zliczyłbym tych dni, miesięcy ani lat, a mimo to jej zapach działał na mnie tak jak wtedy, gdy kryliśmy się między półkami biblioteki. Nie wiedziałem co powinienem powiedzieć... Przepraszać? Milczeć?... Jednego byłem pewien - nie potrafiłem zignorować jej obecności.
- Mia... ja... - słowa ugrzęzły mi w gardle, więc głośno przełknąłem ślinę - Nic się nie zmieniłaś. Wciąż masz naprawdę niezły prawy sierpowy.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]29.05.18 22:12
Nie możliwym była próba wyrwania się z burzowej aury, która wchłonęła Mię. Przeszłość, którą w teraźniejszości przeszywał ból, ciasno wgryzał się w serce Mulcliber, wyrywając najmniejszą chwile oddechu. Dlatego walczyła, zaciekle sięgając po cel i źródło największego, długotrwałego cierpienia, które dławiła...ile to już lat? Nie pojmowała, jak bardzo rzeczywistość musiała być pokrętna, by utrzymywać ją w tym cholernym zawieszeniu i skrawami nadziei. Wystarczył jednak przypadek, spotkanie, którego miało nie być, by zrozumiała w jakim kłamstwie żyła, kłamstwie, które sama utkała.
Furia była więc emocja pierwszą, która wyrwała się do głosu. Zagłuszyła ból, myślenie i nawet coś, do czego przyznać się nigdy nie chciała. Tęsknota, która rwała pierś i nie odpuszczała. Adrenalina szybko wypłukiwała idiotyczne wahania. Zwinięte gniewnie pięści, kolejne, zadawane na oślep ciosy. I gdyby całość działa się jeszcze rok temu, prawdopodobnie walczyłaby do momentu, aż któreś z nich straciło przytomność. I tym razem kurs robił swoje, kiełznając burzową aurę, która Mia z taką łatwością potrafiła w sobie rozpętać.
Nie słyszała wypowiadanych szeptem słów, nie chciała nawet słuchać, ignorując idiotyczną chęć zatkania sobie uszu. Dreszcze coraz silnie szarpały ciałem, ustępując miejsca bolesnej pustce. Było jej przeraźliwie zimno, łzy przeciskały się przez piekące powieki, a dłonie mechanicznie zaciskała i rozluźniała na ślizgającej się od krwi poręczy, próbując uspokoić rozedrgane serce. Usta drgały miarowo, ale nawet jeśli chciała odpowiedzieć na rzucane w nią zarzuty, nie była w stanie. Uparcie wpatrzona w brudną szybę i odbijające się od niej deszczowe krople. Poruszyła się dopiero, gdy męski głos zmienił się. Zacisnęła usta i przymknęła powieki - Jeszcze pamiętasz, jak mam na imię - stwierdziła, nie wyrzucała i zdziwiła się, jak bardzo spokojny miała głos. Jakby nie należał do niej, a ona sama była wyłącznie obserwatorką. Nie odwróciła się jednak, nie spojrzała, chociaż ciało drgnęło w niewytłumaczonym odruchu - Nie chcesz sprawdzać lewego - coś niebezpiecznego zagotowało sie na języku, ale opadło, jak ciężka kropla goryczy - Zmieniłam - uniosła drżąca brodę wyżej i powoli odwróciła twarz. Ból ugrzązł w gardle razem ze słowami, które utknęły na wargach i tam pozostały. Chciała bym był już koniec, a on nie widział zdradzieckich łez. Pierwszy i ostatni raz. Podniosła dłoń, by rękawem wytrzeć pozostałości płynnego gniewu.
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]10.06.18 23:41
Ponownie unoszę dłoń do twarzy, delikatnie przesuwając palcami po swoim nosie i krzywię się nieznacznie z bólu. Rozkwaszony na wskroś! Ale jak Mia się zamachnęła, to człowieka od razu krew zalewała - dosłownie i w przenośni... Myślę, że trochę właśnie dlatego tak świetnie się razem bawiliśmy. Na co jak na co, ale na brak nudy w naszym związku nie mogliśmy nigdy narzekać. A mnie zawsze jakoś dziwnie ciągnęło do takich twardych babek, nawet jak później łaziłem z podbitymi ślepiami. Wywracam oczami na jej słowa, ale gdzieś na moich zalanych krwią ustach błąka się lekki uśmiech.
- Jak mógłbym zapomnieć? Nikt nie łamie nosów z taką gracją jak ty. - mówię, ale to przecież nie tak, że ciągle się tylko biliśmy. Jasne, zdarzało nam się pokłócić i wtedy zwykle to ja obrywałem, bo miałem jeszcze w sobie te resztki dobrego wychowania, które nie pozwalały mi podnieść ręki na kobietę, ale zazwyczaj po prostu miło spędzaliśmy czas. Wygrzewaliśmy się na hogwarckich błoniach; wybieraliśmy na międzygwiezdne wycieczki wkradając do wieży astronomicznej i podziwialiśmy kolejne konstelacje; kradłem dla niej czekoladki z Miodowego Królestwa; zbierałem jaśmin, gdy zaczynał kwitnąć; snuliśmy fantastyczne historie i obiecywaliśmy sobie wspólną przyszłość; w końcu wiecznie ucieraliśmy nosa wszystkim tym, którzy uważali, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń ślizgońsko-gryfońska... Otóż istnieje nawet coś takiego jak czerwono-zielona miłość i co? Szach mat niedowiarki! Pamiętałem jeszcze te wszystkie krzywe spojrzenia, kiedy spacerowałem korytarzem w lochach, wyczekując aż na horyzoncie pojawi się moja Jaskółka. Pamiętam też jak patrzyli na nią, gdy czekała na mnie pod portretem Grubej Damy. Zwykle nie potrzebowała niczyjej pomocy, jednak w momencie, w którym traciła siły, bywałem jej rycerzem, a ona moją słodką księżniczką... Mia Mulciber była najprawdopodobniej jedyną kobietą, którą pokochałem mocno i szczerze. A teraz siedziała tutaj ze mną i nie wiedziałem jak się zachować - chciałem jednocześnie uciekać i chwycić ją w ramiona, nawet jeśli skończyłoby to się wybiciem zęba albo uduszeniem.
- Wierzę na słowo, że jest równie mocny. - kiwam głową, a później unoszę wysoko obie brwi - Tak? - wstaję powoli ze swojego miejsca, niespiesznie ruszając w jej stronę i przystaję na wprost, tuż obok, zerkając na jej siedzącą postać z góry - Kim jest więc teraz Mia Mulciber? - pytam, ostrożnie wyciągając w jej kierunku rękę, coby przesunąć dwoma palcami po dziewczęcym obliczu - Jaskółka, zwiastunka wiosny... - ten czas, który spędziliśmy razem był zdecydowanie najpiękniejszą wiosną mojego życia.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]19.08.18 22:23
Palce sztywnieją, gdy z całych sił starała się opanować targające nią emocje. Skóra blada i wilgotna od deszczu. Czarne włosy kleją się do policzków, ale wygląd jest ostatnim, o czym mogłaby pamiętać. Plamy krwi - jego - zdobią przód jasnej koszuli i gdyby obce ślepia zatrzymały się na jej sylwetce, mógłby w natchnieniu nazwać ją... niecodziennym upiorem. Usta zaciskająca się, rozpaczliwie zatrzymujące gniewne słowa, które równo z szumiącą za oknami Błędnego Rycerza, ulewą - gasły. Źródło burzy i jej ustanku była ta sama. Męska sylwetka zroszona szkarłatem i spojrzeniem źrenic tak znanych, że przecinających wspomnienia zbyt żywo, niż mogłaby wierzyć - Długo nie chciałeś pamiętać -  wprost przeciwnie do niej. Kłamała mówić, że zapomniała, że wyrzuciła ze wspomnień ciemnowłosego zawadiakę, który zrywał dla niej jaśmin i rzucał się do stawu po rzuconą w złości pozytywkę. Ten sam, który złamał nos idiocie, który próbował ją zranić. Ten sam duch przeszłości, stojący tuż obok, już za chwilę - za blisko, wywołując niekontrolowany dreszcz.
Nie poruszyła się, chociaż doskonale widziała, jak podchodzi, jak wyciąga dłoń i przesuwa dłonią po policzku. Zamknęła powieki na sekundę dłużej niż powinna. I moment potem sama uniosła rękę. Mogłoby się wydawać, że po prezentacji ciosów, jakie przedstawiła na początku, gest powinien odnosić się do tego samego celu. Ale uderzenie nie nastąpiło. Blade palce zacisnęły sie lekko na męskim nadgarstku. I nie odrywając dłoni ani od ręki mężczyzny, ani od swego lica, podniosła się z miejsca, stając na wprost.
W stalowo szarych tęczówkach błysnęła dawno zapomniana iskra. Niewypowiedziana tęsknota mieszana z bólem. Równie szybko zgasła, gdy odsunęła od od siebie ciepłą dłoń mężczyzny, które kiedyś kochała, jakby odcinając ostatni element czasu trzymający ją w przeszłości. Powietrze zdawało się gęstnieć, niemiłosiernie szybko uderzając w pierś w dudniącym huku, jaki zawitał. I na to pozwolić nie mogła. Nigdy więcej - Zwiastunka burzy - odetchnęła lekko, nie odrywając spojrzenia. I gdy wydawało się już, że miała odsunąć się całkiem, nachyliła się, by ledwie muśnięciem ogrzać okrwawione usta Johnatana - Nigdy więcej mnie nie spotkasz - odsunęła się, odwróciła i  zaciśniętymi gwałtownie pięściami, zbiegła na dół. W tym samym momencie autobus zahamował, a samotna, kobieca sylwetka wybiegła na zewnątrz, by zniknąć w szumie wciąż padającego deszczu.
I nawet nie wiedziała, jak prawdziwe były jej ostatnie słowa.

zt :pwease: tears
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]20.08.18 16:09
Poczułem uścisk na nadgarstku, chociaż szczerze powiedziawszy spodziewałem się raczej kolejnego ciosu wymierzonego w policzek tudzież któreś ze ślepi. A może właśnie znowu w nos, by pokrzywić go jeszcze bardziej? Na szczęście obeszło się bez jeszcze większego rozlewu krwi, a moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, który jednak zniknął w momencie, w którym odsunęła od siebie moją dłoń. Czułem jak powietrze gęstnieje, zrobiło mi się gorąco, tym bardziej, kiedy miękkie, dziewczęca usta na krótką chwilę spoczęły na moich, wciąż zalanych własną posoką. Przymknąłem oczy, na krótką chwilę, na tyle jednak długą, by nie dostrzec Mii, gdy na nowo rozchyliłem powieki. Nigdy więcej mnie nie spotkasz. Owe zdanie odbiło się echem w mojej głowie, chociaż nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo może być prawdziwe. Obecność panny Mulciber sprawiła, że na nowo poczułem jak serce wyrywa się z piersi. Teraz, kiedy spotkaliśmy się po latach nie mogłem pozwolić by tym razem to ona uciekła. Zbiegłem na dół, szukając wzrokiem jej sylwetki, ale nigdzie jej nie dostrzegłem, a zapytany o ciemnowłosą dziewczynę kierowca przyznał, że opuściła autobus na tym przystanku. Zniknęła gdzieś w mroku nocy, w ulewnym deszczu, płaczącym nad Wielką Brytanią, a ja jeno odbiłem się od drzwi, w ciemności nie widząc kompletnie nic. Zawahałem się - jechać dalej? Wysiąść? Zapomnieć? Szukać?... Myśli kłębiły mi się pod kopułą i pewnie stałbym tak dalej, gdyby nie dotarły do mnie słowa kierowcy - wysiadasz czy nie? Tym razem to w niego wbiłem spojrzenie, trochę nieobecne, i kiwnąłem łbem. Wysiadłem, zaś fioletowy autobus pomknął dalej. A ja? Ja rozejrzałem się naokoło, pozwalając ciężkim kroplom na nowo zmoczyć moje włosy, skórę i odzienie. Nie wiedziałem czy uda mi się ją znaleźć, właściwie nie do końca wierzyłem w powodzenie tej misji, ale ruszyłem przed siebie, w kierunku, w którym pognała również moja Jaskółka.

/zt




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]24.09.18 23:38
19 sierpnia?

Ja pierdole ale upał! Po chłodnym lipcu, sierpniowe dwadzieścia sześć stopni było nie do wytrzymania. Miałem zresztą wrażenie, że jest jeszcze cieplej, a słońce tak grzało spomiędzy pojedynczych chmur, że czułem strużki potu spływające mi po skroniach. Przetarłem czoło rękawem jasnej koszuli, ale niewiele to dało. Zresztą już za moment owy rękaw - i drugi także - podwinąłem do łokci, albo nawet jeszcze wyżej, po czym schwyciłem kolejną skrzynię wypełnioną jakimiś dziwnymi warzywami, co strasznie śmierdziały i od czasu do czasu wydawały z siebie taki dziwny odgłos, jakby bekanie. Nie miałem pojęcia co to było i chyba nawet nie chciałem wiedzieć. Ja tu tylko pomagałem przy rozładunku, ot, ze statku na ląd i tak w kółko, aż ładowania nie zostanie opróżniona. Wydawało się proste, ale w praktyce wcale takie nie było - wokół panował kompletny chaos; większości nie chciało się tego wszystkiego nosić, więc próbowali czarów, skrzynie lewitowały na prawo i lewo, potrącając wszystko co stanęło im na drodze, włączając w to oczywiście ludzi, w dodatku za sprawą anomalii od czasu do czasu coś wybuchało, ktoś lądował w wodzie, albo rosły mu ośle uszy, a do tego wszystkiego dochodził bosman, który biegał jak kuguchar z zapaleniem pęcherza i próbował to wszystko ogarnąć - z marnym skutkiem. Odłożyłem kolejną skrzynię na wóz i oparłem się o niego, wzdychając ciężko. Ponownie wycieram czoło nadgarstkiem i wtedy nachodzi mnie pewna myśl - czy warto się tak z tym jebać za jakieś marne sykle? Nie biedowałem ostatnio tak strasznie jak wcześniej, a patrząc na to wszystko byłem pewien, że zejdzie im przynajmniej do wieczora... Pochodzę więc do bosmana i klepię go w ramię.
- Może jakiś fajrant? - pytam, a on kiwa głową i zaczyna się zaraz drzeć jak stare prześcieradło, że FAJRANT! PRZERWA! SJESTA! Taki jest tym wszystkim zaaferowany, że nawet nie zauważa jak ukradkiem podkradam mu sakiewkę. No, to koniec pracy na dziś! Oddalam się bez słowa, znikając gdzieś w tłumie, stłoczonym wokół kolejnych statków oraz stoisk, z których do moich uszu dochodziły głośne krzyki handlarzy. Skręcam w prawo, a później w lewo i znowu w prawo, aż nie wyjdę na ulicę, a tam to już tylko wyciągam różdżkę, machając nią nad jezdnią. Na Błędnego Rycerza nie muszę czekać długo, w zasadzie nie muszę czekać wcale - zatrzymuje się przy mnie w mgnieniu oka, więc wchodzę do wewnątrz od progu szczerząc zęby w kierunku Erniego. Młody bileter mnie prosi o hajs, ale mu mówię, że zapłacę przy wysiadaniu, chociaż pewnie tego nie zrobię. W zamian klepię Ernesta po ramieniu.
- Się masz bracie! - opadam na siedzenie obok, po czym unoszę nogi, opierając je gdzieś na desce rozdzielczej, ale bliżej okna, żeby mu nie zasłaniać tych wszystkich wskaźników i innych pierdół - Ja jebie, Ern, ale jestem styrany. Jak szmata. Właśnie przeniosłem chyba z pierdyliard skrzyń! A ty jak tam? - pytam, wznosząc ręce, coby skrzyżować je pod głową i kieruję twarz w stronę Pranga, ciekaw jak jemu minął ten słoneczny, sierpniowy dzień.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Błędny Rycerz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach