Zabawa na zlocie czarownic
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pokój gościnny
Evesham, Dom Elviry nad rzeką Avon 15.04.1958r.
Elvira Multon, Claire Fancourt, Cassandra Vablatsky, Maria Multon, Belvina Blythe, Primrose Burke, Odetta Parkinson i Tatiana Dolohov zaznają damskich rozrywek.
Przypomnienie zasad:
Zabawa ma pięć tur, po rzuceniu nazwy obecnego tematu przez Elvirę, każda uczestniczka pisze swoją odpowiedź i wysyła ją do Thomasa Doe (dziękuję, Tomek, jesteś najlepszy!), potem dokonuje rzutu k8, na którego podstawie z konta lusterka Tomek wstawi wylosowaną karteczkę z odpowiedzią. Gra polega na tym, by zgadnąć, kto mógł ją napisać! Poprawna odpowiedź to punkt, zła to pół szklaneczki do wychylenia! Liczymy i punkty i szklaneczki!
Z uwagi na to, że poziom trudności w każdej turze zależy także od kolejności zgadywania, rzucamy dwa razy kością k8, druga kość to kolejna osoba, która będzie wyciągać i zgadywać. Konfiguracja kości k8 na zgadującą jest alfabetyczna:
1. Belvina Blythe
2. Cassandra Vablatsky
3. Claire Fancourt
4. Elvira Multon
5. Maria Multon
6. Odetta Parkinson
7. Primrose Burke
8. Tatiana Dolohov
Jeśli w turze wypadnie numer osoby, która już zgadywała, idziemy w dół do pierwszej, która nie zgadywała.
Dostępne alkohole:
- Poncz dyniowy (waza)
- Gin (jedna butelka)
- Quintin (trzy butelki)
- Drogie wino (dwie butelki)
- Toujours Pur (jedna butelka)
- Zielona Wróżka (jedna butelka)
- Laudanum (jedna butelka)
Szafka zniknięć
Elvira Multon, Claire Fancourt, Cassandra Vablatsky, Maria Multon, Belvina Blythe, Primrose Burke, Odetta Parkinson i Tatiana Dolohov zaznają damskich rozrywek.
Przypomnienie zasad:
Zabawa ma pięć tur, po rzuceniu nazwy obecnego tematu przez Elvirę, każda uczestniczka pisze swoją odpowiedź i wysyła ją do Thomasa Doe (dziękuję, Tomek, jesteś najlepszy!), potem dokonuje rzutu k8, na którego podstawie z konta lusterka Tomek wstawi wylosowaną karteczkę z odpowiedzią. Gra polega na tym, by zgadnąć, kto mógł ją napisać! Poprawna odpowiedź to punkt, zła to pół szklaneczki do wychylenia! Liczymy i punkty i szklaneczki!
Z uwagi na to, że poziom trudności w każdej turze zależy także od kolejności zgadywania, rzucamy dwa razy kością k8, druga kość to kolejna osoba, która będzie wyciągać i zgadywać. Konfiguracja kości k8 na zgadującą jest alfabetyczna:
1. Belvina Blythe
2. Cassandra Vablatsky
3. Claire Fancourt
4. Elvira Multon
5. Maria Multon
6. Odetta Parkinson
7. Primrose Burke
8. Tatiana Dolohov
Jeśli w turze wypadnie numer osoby, która już zgadywała, idziemy w dół do pierwszej, która nie zgadywała.
Dostępne alkohole:
- Poncz dyniowy (waza)
- Gin (jedna butelka)
- Quintin (trzy butelki)
- Drogie wino (dwie butelki)
- Toujours Pur (jedna butelka)
- Zielona Wróżka (jedna butelka)
- Laudanum (jedna butelka)
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
- Coś się stało, Claire? - spytała, może tylko odrobinę ironicznie, bo usłyszała, że kuzynka coś do siebie mamrocze pod nosem. Była w stanie się domyślić co nie przypadło jej do gustu; pytanie w istocie było specyficzne, niezaplanowane i pewnie w stanie większej trzeźwości sama by z niego zrezygnowała, niemniej jednak w chwili obecnej wydało jej się na miejscu, by rzucić różnorodne pomysły, które przypadną do gustu także innym przyjaciółkom - zadowolić każdej nie dało się na raz, nie przy ich różnicach.
Poza tym - była ciekawa.
Nie bez powodu mówiło się jednak, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Problem miała już przy zapisaniu własnej odpowiedzi, długo się wahała, zastanawiała, aż w końcu wrzuciła karteczkę jako ostatnia. Tym bardziej zaskoczona była tym co otrzymała.
- D... Drew Macnair - zająknęła się, a potem parsknęła wysokim, histerycznym śmiechem, przykładając dłoń do ust, by ukryć grymas. Nie pozwoliła sobie stracić koncentracji, przecież się tego spodziewała. Odpowiedź mogła być chyba tylko jedna. - Belvino, wydaje mi się, że to ty. I chyba lepiej dla nas wszystkich, żebyś to była ty, czy nie tak? - Wyciągnęła rękę i życzliwie chwyciła ją za dłoń. Obie nie były najbardziej trzeźwe, ale na pewno dość trzeźwe, by zrozumieć.
Gdyby miała dłuższe paznokcie, pewnie wbiłaby je jej w skórę. Ale nie miała. No i właściwie po co miałaby to zrobić?
Poza tym - była ciekawa.
Nie bez powodu mówiło się jednak, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Problem miała już przy zapisaniu własnej odpowiedzi, długo się wahała, zastanawiała, aż w końcu wrzuciła karteczkę jako ostatnia. Tym bardziej zaskoczona była tym co otrzymała.
- D... Drew Macnair - zająknęła się, a potem parsknęła wysokim, histerycznym śmiechem, przykładając dłoń do ust, by ukryć grymas. Nie pozwoliła sobie stracić koncentracji, przecież się tego spodziewała. Odpowiedź mogła być chyba tylko jedna. - Belvino, wydaje mi się, że to ty. I chyba lepiej dla nas wszystkich, żebyś to była ty, czy nie tak? - Wyciągnęła rękę i życzliwie chwyciła ją za dłoń. Obie nie były najbardziej trzeźwe, ale na pewno dość trzeźwe, by zrozumieć.
Gdyby miała dłuższe paznokcie, pewnie wbiłaby je jej w skórę. Ale nie miała. No i właściwie po co miałaby to zrobić?
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
W pierwszej chwili spodziewała się, że nie będzie aż tak źle – poczuła ciepło na twarzy, które wydawało się pojawiać nagle. Sama też przysiadła, pochylając się przez chwilę już nad innymi rzeczami niż to, co było to mówione, nie do końca zwracając uwagę na słowa, które padały, bo było cicho, przyjemnie, było radośnie i na tym mogła się skupić. Dopiero po chwili spojrzała na kartkę, z kolejnym tematem zasłyszanym gdzieś pomiędzy całą tą lekkością.
Radośnie niemal odpisała swoją odpowiedź, rzucając kartkę do pozostałych, ale nagle też poczuła, jak los się nieco odmienia. Już nie czuła się tak rozbawiona, a bardziej wydawało jej się, że czuje mdłości, sięgnęła jednak po kartkę, mrugając lekko oczyma.
- Nicholas Flamel - przeczytała to, co miała przed sobą, unosząc głowę – nie spodziewała się, że spośród wszystkich obecnych nagle Cassandra wyda jej się…inna. Otoczona motylami, siedzącymi na niej za każdym razem gdy tylko się poruszała. A z jej włosów powoli opadały bluszcze, które pozwoliły na zakwitnięcie kwiatów w jej włosach. – Cassandra? – Nie wiadomo, czy to było zdziwienie, zabrzmiało jednak jak odpowiedź Odetty.
Radośnie niemal odpisała swoją odpowiedź, rzucając kartkę do pozostałych, ale nagle też poczuła, jak los się nieco odmienia. Już nie czuła się tak rozbawiona, a bardziej wydawało jej się, że czuje mdłości, sięgnęła jednak po kartkę, mrugając lekko oczyma.
- Nicholas Flamel - przeczytała to, co miała przed sobą, unosząc głowę – nie spodziewała się, że spośród wszystkich obecnych nagle Cassandra wyda jej się…inna. Otoczona motylami, siedzącymi na niej za każdym razem gdy tylko się poruszała. A z jej włosów powoli opadały bluszcze, które pozwoliły na zakwitnięcie kwiatów w jej włosach. – Cassandra? – Nie wiadomo, czy to było zdziwienie, zabrzmiało jednak jak odpowiedź Odetty.
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Otworzyła szerzej oczy; nie spodziewała się, że do tej pory wszystkie jej trafienia, tak naprawdę w ciemno, okażą się być trafne, ale może to w zgadywaniu miała jakiś ukryty talent? Kolejne pytanie okazało się być jednak o tyle trudne, że Maria stroniła raczej od kontaktów z mężczyznami, szczególnie tak ważnych i budujących jak zaproszenie na kolację (kto w końcu chciałby zaprosić na nią kogoś tak pospolitego, jak ona właśnie), w dodatku z mężczyznami wielkiego kalibru. Wpisała jednak swoją odpowiedź, pierwszego człowieka, który przyszedł jej do głowy. Do momentu, w którym przyszła kolej Elviry nie stało się nic szczególnego, ale jej niemal histeryczna reakcja sprawiła, że Maria niemal podskoczyła na swoim miejscu, nieprzyzwyczajona do nagłych, głośnych i wysokich dźwięków, odruchowo podnosząc ramiona w górę i chowając szyję między nimi.
O Drew Macnair pisała ostatnio Czarownica i to w dodatku, że pojawił się właśnie z Belviną, więc to musiał być dobry trop, czyż nie?
Szkoda, że w ostatniej rundzie szczęście zdawało się ją opuścić. Gdy w jej ręce trafiła wiązka papieru, gdy pojawiła się zapisana nań odpowiedź, uniosła brwi ku górze i przechyliła się na moment do Claire, szukając jej asysty.
— Czy to jest...? — zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu i zmrużyła oczy, przyciągając karteczkę bliżej twarzy. Później odsunęła ją jeszcze, jakby coś miało to dać, a Claire z kolei mogła zauważyć bardzo mocno pokreśloną odpowiedź, z której ostatecznie udało się Marii odczytać... — Ne..stor... Rosier? — bardziej pytanie niż odpowiedź, gdyż wybrzmiało wyjątkowo niepewnie. Obie damy chyba miały okazję się z nim spotkać. Szczęście nowicjusza musiało wreszcie opuścić Marię, która kierując się śmiałością w wyrażaniu swojej miłości do mężczyzn zaradnych finansowo, obrała wreszcie swój typ. — Tatiano?
O Drew Macnair pisała ostatnio Czarownica i to w dodatku, że pojawił się właśnie z Belviną, więc to musiał być dobry trop, czyż nie?
Szkoda, że w ostatniej rundzie szczęście zdawało się ją opuścić. Gdy w jej ręce trafiła wiązka papieru, gdy pojawiła się zapisana nań odpowiedź, uniosła brwi ku górze i przechyliła się na moment do Claire, szukając jej asysty.
— Czy to jest...? — zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu i zmrużyła oczy, przyciągając karteczkę bliżej twarzy. Później odsunęła ją jeszcze, jakby coś miało to dać, a Claire z kolei mogła zauważyć bardzo mocno pokreśloną odpowiedź, z której ostatecznie udało się Marii odczytać... — Ne..stor... Rosier? — bardziej pytanie niż odpowiedź, gdyż wybrzmiało wyjątkowo niepewnie. Obie damy chyba miały okazję się z nim spotkać. Szczęście nowicjusza musiało wreszcie opuścić Marię, która kierując się śmiałością w wyrażaniu swojej miłości do mężczyzn zaradnych finansowo, obrała wreszcie swój typ. — Tatiano?
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Trafna odpowiedź w pytaniu o szlaban wywołała drobny uśmiech na jej twarzy, jednak kartka jaką otrzymała wcale nie była tak trudna do odgadnięcia - szlachciankom zwyczajnie nie przyswajało psocić, cokolwiek w Hogwarcie za psoty uchodziło. W Durmstrangu było nieco inaczej, na co uwagę zwróciła Elvira - Owszem, to czy dziewczęta pociągnęły się za włosy czy obrzuciły jakimś zaklęciem nie leżało w kwestii nauczycieli. Uczniowie załatwiali sprawy między sobą - czy to był drobny psikus czy paskudna klątwa; nikogo w kadrze nie interesowały uczniowskie zatargi, bowiem młodzież miała nauczyć się załatwiać osobiste sprawy samemu - Nie lubią przemądrzających się, cóż mogę powiedzieć - wyjaśniła po krótce powód swojego szlabanu, lekko wzruszając ramionami. Teraz to wszystko już ją nie ruszało, wtedy - owszem. Pyskatość i otwarta niezgoda była jednym, kara za odmienne zdanie czymś innym. Teraz wcale by się tym nie przejęła.
Kolejna z zabaw spotkała się z jej rozbawieniem - rozbawieniem i naprawdę długim namysłem, bowiem kiedy towarzyszki zaczęły wpisywać swoje odpowiedzi odnośnie mężczyzny, z którym chciałyby spędzić romantyczną kolację, Dolohov spotkała się z zagwozdką. Nie znała się nader na celebrytach Wielkiej Brytanii, ograniczając własne pole postrzegania do londyńskich osobistości.
W końcu oddała swój głos, a później wylosowała karteczkę do zgadywania.
- lord Malfoy Minister Magii - przeczytała z nutą uśmiechu - Proszę, proszę, któraś z was marzy o najważniejszym polityku o białych włosach - dość nużąco, choć nie jej przyszło oceniać tę, która chciałaby spędzić magiczny wieczór w towarzystwie człowieka kierującego magiczną Anglią - Czyżby to było twoje ciche marzenie, Odetto?
Kolejna z zabaw spotkała się z jej rozbawieniem - rozbawieniem i naprawdę długim namysłem, bowiem kiedy towarzyszki zaczęły wpisywać swoje odpowiedzi odnośnie mężczyzny, z którym chciałyby spędzić romantyczną kolację, Dolohov spotkała się z zagwozdką. Nie znała się nader na celebrytach Wielkiej Brytanii, ograniczając własne pole postrzegania do londyńskich osobistości.
W końcu oddała swój głos, a później wylosowała karteczkę do zgadywania.
- lord Malfoy Minister Magii - przeczytała z nutą uśmiechu - Proszę, proszę, któraś z was marzy o najważniejszym polityku o białych włosach - dość nużąco, choć nie jej przyszło oceniać tę, która chciałaby spędzić magiczny wieczór w towarzystwie człowieka kierującego magiczną Anglią - Czyżby to było twoje ciche marzenie, Odetto?
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Nie sądziła, że czymś takim można zaimponować komukolwiek, a przynajmniej kiedy miało się więcej niż te naście lat. Mimo to z perspektywy czasu niekoniecznie żałowała tamtej decyzji, chociaż duma nie rozpierała ją za podobne wybryki.- Było o włos od tragedii, więc chyba nie jest to coś, co powinno imponować.- przyznała, ale nie wchodziła w szczegóły tamtego wydarzenia. Zaciekawiło ją za to, kim był kolega, któremu Multon napluła w twarz i cóż, takiego zrobił. Wiedziała, że w szkolnych latach byle słowa potrafiły nadepnąć na odcisk i okazać się niewybaczalne.
Przy kolejnej turze spodziewała się różnych nazwisk, obecnie tych sławnych mężczyzn zrobiło się więcej za sprawą początku kwietnia. Zakładała, że pojawi się również to jedno, konkretne, ale kiedy padło nie dała rady ukryć rozbawienia. Spojrzała na Elvirę uważnie, czując dłoń na swojej i słowa, które padły w jej kierunku.- Doprawdy? – spytała, sięgając po kieliszek alkoholu, by upić nieco. To nadal pozostawała tylko gra, już pijacka zabawa. Dziwiło ją, że to Multon zdawała się bardziej przejęta i zdenerwowana. Sama była gotowa machnąć na to ręką. Jedynie zainteresowało ją, która miała takie marzenia i jak bardzo mogła być nieświadoma, że to najpewniej byłaby kolacja odbiegająca od wyobrażeń.
Została ostatnia, dlatego rozłożyła karteczkę, by przeczytać na głos. W pierwszej chwili poczuła się nieco zaskoczona. Kto by pomyślał...
- Jayden Vane.- zdradziła, cóż za nazwisko znajdowało się na pergaminie. Ciężko było wybrać tą, która mogła chcieć spędzić z Jaydenem czas. Mogła jednak śmiało wyeliminować z tego Marię, gdy brzmiało to najmniej prawdopodobnie.- Primrose? – kolejny strzał, trochę mniej na ślepo, ale nie była do tego przekonana.
Przy kolejnej turze spodziewała się różnych nazwisk, obecnie tych sławnych mężczyzn zrobiło się więcej za sprawą początku kwietnia. Zakładała, że pojawi się również to jedno, konkretne, ale kiedy padło nie dała rady ukryć rozbawienia. Spojrzała na Elvirę uważnie, czując dłoń na swojej i słowa, które padły w jej kierunku.- Doprawdy? – spytała, sięgając po kieliszek alkoholu, by upić nieco. To nadal pozostawała tylko gra, już pijacka zabawa. Dziwiło ją, że to Multon zdawała się bardziej przejęta i zdenerwowana. Sama była gotowa machnąć na to ręką. Jedynie zainteresowało ją, która miała takie marzenia i jak bardzo mogła być nieświadoma, że to najpewniej byłaby kolacja odbiegająca od wyobrażeń.
Została ostatnia, dlatego rozłożyła karteczkę, by przeczytać na głos. W pierwszej chwili poczuła się nieco zaskoczona. Kto by pomyślał...
- Jayden Vane.- zdradziła, cóż za nazwisko znajdowało się na pergaminie. Ciężko było wybrać tą, która mogła chcieć spędzić z Jaydenem czas. Mogła jednak śmiało wyeliminować z tego Marię, gdy brzmiało to najmniej prawdopodobnie.- Primrose? – kolejny strzał, trochę mniej na ślepo, ale nie była do tego przekonana.
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Podsumowanie
Elvira - Pomazana karteczka, ledwie czytelne "Nestor Rosier"
Cass - Nicholas Flamel
Maria - Darren O'Hare
Odetta - Nicholas Flamel
Primrose - lord Malfoy Minister Magii
Belvina - Od nikogo
Claire - Jayden Vane
Tatiana - Drew Macnair
Po punkciku zdobywają Odetta, Claire, Cassandra i Primrose!
Reszta wychyla pół szklaneczki (lub całą, jeśli czuje potrzebę!)
___
Nie odniosła sukcesu w swoim założeniu i nie była przekonana, czy wzbudza w niej to więcej ulgi czy złości. Puściła dłoń Belviny, gdy kobieta lekko obeszła się z jej życzliwością - może w istocie była bardziej pijana niż wyglądała - a potem uśmiechnęła się kwaśno.
- Och, zemsta nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, tak, choć często bywa najsłodszym - powiedziała jedynie w odniesieniu do historii z kociołkiem, a potem obróciła głowę do Tatiany, patrząc na nią długo, lecz bez większej nienawiści. Tatiana miała w sobie coś do głębi rozpustnego, ale była też oportunistką i poszukiwaczką przygód. Nie widziała w niej zagrożenia, niemniej jednak była ciekawa. - Mamy wspólnych znajomych, czy nie tak, Tati? Jakaś historia? Nie spodziewałam się po tobie takiej odpowiedzi - spytała z pozorną lekkością, sięgając po kieliszek karnego wina. O tym, że miało na nią wyraźny wpływ świadczył fakt, że nie wydawało jej się już gorzkie, lecz słodkie, trochę rozwodnione, jakby ciągle łykała go zbyt mało.
- Wygląda na to, że napić przyjdzie się Belvinie - chętnie podsunęła jej kieliszek - Tatianie... i Marii. - Uśmiechnęła się do kuzynki zachęcająco, młoda nie miała jeszcze okazji w trakcie zabawy sięgnąć po żaden z licznych alkoholi, więc zapewne potrzebowała wsparcia. - Wybierz coś lekkiego, kochana. Poncz albo wino... tylko nie to - Złapała za szyjkę Toujours Pur; było mocne, a poza tym dobre, Maria go nie doceni. - W Laudanum jest trochę opium, też ci je odradzam. - Nie przyglądała się aż tak starannie każdej z towarzyszek, ale odnosiła wrażenie, że kieliszek Cassandry nieszczególnie poruszył się podczas zabawy. - Cassandro? - spytała z drobnym tylko wyrzutem, który szybko odgoniła, wachlując się dłonią, jakby dotarł do niej większy sens. - Może masz ochotę na kawę lub herbatę? - To brzmiało jak coś co powinna powiedzieć dobra gospodyni, choć w tym momencie nie była tego już w pełni pewna.
Nieszczęśliwie, okazało się, że aż trzy z graczek zebrały równą ilość punktów, a w drugiej szkatule przygotowała jedynie jedną - za to wyjątkową - nagrodę.
- Wygląda na to, że konieczna jest dodatkowa runda między Marią, Primrose i Odettą. Wasza trójka wybitnie radziła sobie z przejrzeniem pozostałych zawodniczek. - Przyłożyła paznokieć do ust, zastanawiając się nad rozgryzieniem problemu aż trzech czempionek. - Może więc niech o drobiazgu w szkatule zadecyduje szczęśliwy traf i jedno z najprostszych zaklęć, które nie sprawi problemu żadnej z was. Orchideus; która z was wyczaruje największy bukiet kwiatów? Rozłożymy je potem w ogrodzie, przygotowałam tam przyjemny kąt na czas zapadnięcia zmroku. Dom stoi na odludziu, więc wspaniale widać stąd gwiazdy. - Zadanie nie było skomplikowane ani wymagające, ale miała świadomość, że zadając złożone pytania lub oczekując bardziej zaawansowanych zaklęć zapewne potraktowałaby niesprawiedliwie Marię, która nie miała jeszcze dość lat ani doświadczenia, by dorównywać Primrose tworzącej amulety czy alchemiczce Odettcie.
Orchideus ma ST 0, a wielkość i okazałość bukietu zależeć będzie od wyrzuconej liczby na kostce! (proszę nie wyrzucać k1)
Elvira - Pomazana karteczka, ledwie czytelne "Nestor Rosier"
Cass - Nicholas Flamel
Maria - Darren O'Hare
Odetta - Nicholas Flamel
Primrose - lord Malfoy Minister Magii
Belvina - Od nikogo
Claire - Jayden Vane
Tatiana - Drew Macnair
Po punkciku zdobywają Odetta, Claire, Cassandra i Primrose!
Reszta wychyla pół szklaneczki (lub całą, jeśli czuje potrzebę!)
___
Nie odniosła sukcesu w swoim założeniu i nie była przekonana, czy wzbudza w niej to więcej ulgi czy złości. Puściła dłoń Belviny, gdy kobieta lekko obeszła się z jej życzliwością - może w istocie była bardziej pijana niż wyglądała - a potem uśmiechnęła się kwaśno.
- Och, zemsta nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, tak, choć często bywa najsłodszym - powiedziała jedynie w odniesieniu do historii z kociołkiem, a potem obróciła głowę do Tatiany, patrząc na nią długo, lecz bez większej nienawiści. Tatiana miała w sobie coś do głębi rozpustnego, ale była też oportunistką i poszukiwaczką przygód. Nie widziała w niej zagrożenia, niemniej jednak była ciekawa. - Mamy wspólnych znajomych, czy nie tak, Tati? Jakaś historia? Nie spodziewałam się po tobie takiej odpowiedzi - spytała z pozorną lekkością, sięgając po kieliszek karnego wina. O tym, że miało na nią wyraźny wpływ świadczył fakt, że nie wydawało jej się już gorzkie, lecz słodkie, trochę rozwodnione, jakby ciągle łykała go zbyt mało.
- Wygląda na to, że napić przyjdzie się Belvinie - chętnie podsunęła jej kieliszek - Tatianie... i Marii. - Uśmiechnęła się do kuzynki zachęcająco, młoda nie miała jeszcze okazji w trakcie zabawy sięgnąć po żaden z licznych alkoholi, więc zapewne potrzebowała wsparcia. - Wybierz coś lekkiego, kochana. Poncz albo wino... tylko nie to - Złapała za szyjkę Toujours Pur; było mocne, a poza tym dobre, Maria go nie doceni. - W Laudanum jest trochę opium, też ci je odradzam. - Nie przyglądała się aż tak starannie każdej z towarzyszek, ale odnosiła wrażenie, że kieliszek Cassandry nieszczególnie poruszył się podczas zabawy. - Cassandro? - spytała z drobnym tylko wyrzutem, który szybko odgoniła, wachlując się dłonią, jakby dotarł do niej większy sens. - Może masz ochotę na kawę lub herbatę? - To brzmiało jak coś co powinna powiedzieć dobra gospodyni, choć w tym momencie nie była tego już w pełni pewna.
Nieszczęśliwie, okazało się, że aż trzy z graczek zebrały równą ilość punktów, a w drugiej szkatule przygotowała jedynie jedną - za to wyjątkową - nagrodę.
- Wygląda na to, że konieczna jest dodatkowa runda między Marią, Primrose i Odettą. Wasza trójka wybitnie radziła sobie z przejrzeniem pozostałych zawodniczek. - Przyłożyła paznokieć do ust, zastanawiając się nad rozgryzieniem problemu aż trzech czempionek. - Może więc niech o drobiazgu w szkatule zadecyduje szczęśliwy traf i jedno z najprostszych zaklęć, które nie sprawi problemu żadnej z was. Orchideus; która z was wyczaruje największy bukiet kwiatów? Rozłożymy je potem w ogrodzie, przygotowałam tam przyjemny kąt na czas zapadnięcia zmroku. Dom stoi na odludziu, więc wspaniale widać stąd gwiazdy. - Zadanie nie było skomplikowane ani wymagające, ale miała świadomość, że zadając złożone pytania lub oczekując bardziej zaawansowanych zaklęć zapewne potraktowałaby niesprawiedliwie Marię, która nie miała jeszcze dość lat ani doświadczenia, by dorównywać Primrose tworzącej amulety czy alchemiczce Odettcie.
Orchideus ma ST 0, a wielkość i okazałość bukietu zależeć będzie od wyrzuconej liczby na kostce! (proszę nie wyrzucać k1)
- Punktacja:
- Punkty
Maria - 4
Primrose - 4
Odetta - 4
Claire - 2
Tatiana - 2
Elvira - 1
Belvina - 1
Cassandra -1
Szklanki
Cass - 2
Belvina - 2
Tatiana - 2
Elvira - 2
Claire - 1,5
Odetta - 1
Primrose - 0,5
Maria - 0,5
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Słysząc komentarz, że któraś z kobiet ma słabość do jasnowłosego czarodzieja uśmiechnęła się kącikami ust. Nie myślała o nim w kategoriach romantycznych. Skoro miałaby możliwość spotkania się z nim to na pewno poruszyła by wiele palących kwestii związanych z wojną, odbudową magicznej Anglii. Być może byłaby to jedyna okazja aby móc z nim na spokojnie porozmawiać. Czy byłaby wysłuchana? Kwestia wątpliwa, ale może zasiałaby ziarenko, które później by zakiełkowało w jakąś wywrotową myśl.
Zachowanie Elviry wydało jej się trochę sztuczne, lekko nerwowe, ale położyła to na karb tego, że pełni rolę gospodyni i chce aby wszyscy goście czuli się swobodnie na małym przyjęciu.
-Kolejne zadanie. - Powiedziała powoli sięgając po różdżkę. -Orchideus - Wypowiedziała słowa zaklęcia. Nie potrzebowała nagrody, sama zabawa przypomniała jej czasy kiedy uczęszczała do Hogwartu i w podobny sposób spędzała czas z koleżankami w pokoju wspólnym.
Zachowanie Elviry wydało jej się trochę sztuczne, lekko nerwowe, ale położyła to na karb tego, że pełni rolę gospodyni i chce aby wszyscy goście czuli się swobodnie na małym przyjęciu.
-Kolejne zadanie. - Powiedziała powoli sięgając po różdżkę. -Orchideus - Wypowiedziała słowa zaklęcia. Nie potrzebowała nagrody, sama zabawa przypomniała jej czasy kiedy uczęszczała do Hogwartu i w podobny sposób spędzała czas z koleżankami w pokoju wspólnym.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Primrose Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Chyba byłaby obrażona na to, że jej prawie-ale-nie-do-końca karny punkt składał się z zielonej wróżki, a Maria miała jakimś tam wybór. Chyba, ale w tym momencie bardzo skupiała swoje spojrzenie na Cassandrze, z pozoru mając dość zaciętą minę, w myślach jednak zastanawiając się, jaki bukiet przygotować z kwiatów które rosły w jej włosach. Poważnym problemem wydawały się jednak motyle, bo na oczach Odetty wydawały się zmieniać w te cukrowe, a to sprawiało, że pojawiało się ważne pytanie czy się aby czasem nie lepią. I skąd Cassandra wzięła cukier na cukrowe motyle, ale to w sumie przestało być takie ważne, bo odpowiedź była przecież oczywista, że z cukierniczki.
- Aha…a, tak. – Na zadanie od Elviry też się zdziwiła, bo przecież lepiej by było, gdyby zrobiły bukiety z kwiatów Cass i cukrowych motyli. Ale chyba nie mogła mieć wszystkiego. – Orchideus.
- Aha…a, tak. – Na zadanie od Elviry też się zdziwiła, bo przecież lepiej by było, gdyby zrobiły bukiety z kwiatów Cass i cukrowych motyli. Ale chyba nie mogła mieć wszystkiego. – Orchideus.
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Odetta Parkinson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Delikatnie zmieszana zawahała się nad wyborem alkoholu. Nie znała żadnych nazw, nie mogła właściwie przewidzieć efektów wypicia czegoś z tej lub innej butelki, a nawet myśli o smaku sprowadzały się głównie do nieprzyjemnego pieczenia na języku. Ostatecznie stwierdziła, że sięgnie po ten z alkoholi, którego nazwa brzmiała najprzyjemniej.
Pół szklanki Zielonej Wróżki zniknęło w jej gardle, Maria wzdrygnęła się jeszcze mocniej, niż po wcześniejszym wypiciu ponczu (teraz żałowała, że tego nie powtórzyła), ale... walcząc z chęcią kaszlnięcia i kierując się chęcią godnego przeżycia post—alkoholowego bólu gardła, bez zbędnego gadania (za to ze łzami w oczach od wstrzymywania kaszlu), przeszła do rzucenia zaklęcia. Nie spodziewała się jakiegoś nadzwyczajnego wyniku, wszystkie kobiety zgromadzone w tym pokoju były przecież zdolniejsze od niej...
— Orchideus.
Pół szklanki Zielonej Wróżki zniknęło w jej gardle, Maria wzdrygnęła się jeszcze mocniej, niż po wcześniejszym wypiciu ponczu (teraz żałowała, że tego nie powtórzyła), ale... walcząc z chęcią kaszlnięcia i kierując się chęcią godnego przeżycia post—alkoholowego bólu gardła, bez zbędnego gadania (za to ze łzami w oczach od wstrzymywania kaszlu), przeszła do rzucenia zaklęcia. Nie spodziewała się jakiegoś nadzwyczajnego wyniku, wszystkie kobiety zgromadzone w tym pokoju były przecież zdolniejsze od niej...
— Orchideus.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Krótka dogrywka szybko rozwikłała problem potrójnego zwycięstwa. Choć każdy z bukietów miał w sobie akcent okazałości - różniły się też barwami i rodzajami kwiatów - najwięcej roślin udało się wyczarować Primrose, więc to do niej Elvira zbliżyła się z drewnianą szkatułką i uraczyła ją krótkim pocałunkiem w policzek, ściśle trzymając się nadziei, że jest zbyt wcześnie, by mogła wyraźnie pachnąć winem. Wszechobecny zapach lawendy oraz róż, które rozkwitły w dłoniach zdolnych pań, zapewne maskował co trzeba.
- Wszystkie kwiaty są piękne i wszystkie wykorzystamy, niemniej jednak muszę pogratulować Primrose. Oczywiście była to tylko zabawa, nagroda także jest symboliczna.
W szkatule Primrose odnaleźć mogła naszyjnik na cienkim łańcuszku wykonany z białego, migotliwego odłamka kryształu.
- To jeden z tych, które udało mi się przechwycić po magicznej nawałnicy. Z pewnością nie ma groźnych właściwości, sprawdziłam to już, ale emanuje silną magią. Przyda ci się.
Aby nie pozostawić kuzynek z poczuciem smutku, ucałowała też policzek Odetty, przejmując od niej kwiaty.
- Wszystko w porządku? - spytała ostrożnie, gdyż lady wydawała się nieco nieobecna.
Na końcu zbliżyła się do Marii i ją ucałowała w czoło.
- Poradziłaś sobie wspaniale, wciąż jestem zaskoczona twoją domyślnością - pochwaliła ją dla zwyczaju, może nieco weselsza po tylu wypitych kieliszkach. - Dam ci później kilka ciekawych kart z Czekoladowych Żab, co ty na to? Tylko się nie chwal - szepnęła konspiracyjnie, tak jakby którakolwiek ze starszych kobiet na przyjęciu mogła pozazdrościć Marii kart. Widziała jednak, że dziewczyna wydaje się ponura, a nie chciała psuć jej przyjęcia prawieniem morałów o przegrywaniu; Merlin jeden wiedział, że sama nienawidziła przegrywać.
- Bawmy się - zwróciła się już do wszystkich, uśmiechnięta; najszerszy uśmiech posłała Belvinie.
Nie mogła się doczekać, by w końcu z nią porozmawiać.
Dziękuję za wspaniałą zabawę, następną rozpoczniemy za około miesiąc, wszystkie zostaniecie o niej poinformowane z wyprzedzeniem! W ogrodzie, pokoju gościnnym, gabinecie i saloniku czekają niespodzianki, krótkie rozmowy po samej zabawie można też prowadzić w szafce!
- Wszystkie kwiaty są piękne i wszystkie wykorzystamy, niemniej jednak muszę pogratulować Primrose. Oczywiście była to tylko zabawa, nagroda także jest symboliczna.
W szkatule Primrose odnaleźć mogła naszyjnik na cienkim łańcuszku wykonany z białego, migotliwego odłamka kryształu.
- To jeden z tych, które udało mi się przechwycić po magicznej nawałnicy. Z pewnością nie ma groźnych właściwości, sprawdziłam to już, ale emanuje silną magią. Przyda ci się.
Aby nie pozostawić kuzynek z poczuciem smutku, ucałowała też policzek Odetty, przejmując od niej kwiaty.
- Wszystko w porządku? - spytała ostrożnie, gdyż lady wydawała się nieco nieobecna.
Na końcu zbliżyła się do Marii i ją ucałowała w czoło.
- Poradziłaś sobie wspaniale, wciąż jestem zaskoczona twoją domyślnością - pochwaliła ją dla zwyczaju, może nieco weselsza po tylu wypitych kieliszkach. - Dam ci później kilka ciekawych kart z Czekoladowych Żab, co ty na to? Tylko się nie chwal - szepnęła konspiracyjnie, tak jakby którakolwiek ze starszych kobiet na przyjęciu mogła pozazdrościć Marii kart. Widziała jednak, że dziewczyna wydaje się ponura, a nie chciała psuć jej przyjęcia prawieniem morałów o przegrywaniu; Merlin jeden wiedział, że sama nienawidziła przegrywać.
- Bawmy się - zwróciła się już do wszystkich, uśmiechnięta; najszerszy uśmiech posłała Belvinie.
Nie mogła się doczekać, by w końcu z nią porozmawiać.
- Bonusy z upojenia:
Cassandra - nie odczuwasz efektów upojenia, unikałaś częstego sięgania po kieliszek mimo zasad gry
Belvina - lekkie wino pite wielokrotnie nie pozostało bez wpływu na twój nastrój; jesteś pogodniejsza, skłonna do śmiechu, twoja głowa jest lekka, a zahamowania słabsze
Tatiana - chętne sięganie po alkohol także między rundami nie pozostało bez wpływu na twój nastrój; jesteś pogodniejsza, skłonna do śmiechu, twoje zahamowania są słabsze, lecz nie czujesz jeszcze ograniczającej lekkości w członkach, przyzwyczajona do trunków, po które sięgałaś
Elvira - mocne wino pite wielokrotnie nie pozostało bez wpływu na twój nastrój i koordynację; jesteś euforyczna, mniej dyskretna, twoja głowa jest lekka, kroki pewne, lecz powolne, towarzyszy ci nieustające uczucie gorąca. (weź juź nie pij)
Claire - alkohole pite wielokrotnie nie pozostały bez wpływu na twój nastrój; nie doskwiera ci już rozdrażnienie, chętniej włączasz się do rozmów, czujesz się lekko i pogodnie, lecz nie masz problemów z brakiem zahamowań
Odetta - bardzo mocny alkohol nie pozostał bez wpływu na twój nastrój; choć halucynogenne efekty Zielonej Wróżki zaczęły powoli przemijać, pozostało uczucie lekkości i mrowienia w głowie, żołądek domaga się zagryzienia alkoholu czymś pożywnym, pozostajesz rozweselona i lekko zdezorientowana
Primrose - nie odczuwasz efektów upojenia, nie musiałaś często sięgać po kieliszek
Maria - bardzo mocny alkohol wypity bez przygotowania wywołał mdłości i wrażenie gorąca, które stopniowo ustępuje. Czujesz się lżejsza, lekko zdezorientowana, twoje reakcje przez jakiś czas pozostają spowolnione
Dziękuję za wspaniałą zabawę, następną rozpoczniemy za około miesiąc, wszystkie zostaniecie o niej poinformowane z wyprzedzeniem! W ogrodzie, pokoju gościnnym, gabinecie i saloniku czekają niespodzianki, krótkie rozmowy po samej zabawie można też prowadzić w szafce!
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Zabawa na zlocie czarownic
Szybka odpowiedź