Somerset House
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Somerset House
Duży budynek położony po południowej stronie ulicy Strand w dzielnicy City of Westminster, po prawej stronie Waterloo Bridge. Centralna część utrzymana jest w stylu neoklasycystycznym, dobudowane po latach skrzydła zaś w stylu wiktoriańskim. Pierwotnie miała pełnić funkcję "narodowego gmachu", skupiając w sobie urzędy publiczne z całego Londynu.
Przez około dwieście lat był siedzibą najważniejszych urzędów w państwie – służb skarbowych, morskich, podatkowych, Ministerstwa Księstwa Lancaster oraz Kornwalii, Urzędu Generalnego Kontrolera Ziem Królewskich i wielu innych. Przez około sto lat miała tu swoją główną siedzibę Royal Academy, prestiżowa królewska instytucja artystyczna. Do ważnych instytucji, których biura mieściły się w tym miejscu należy również Royal Society (będące odpowiednikiem akademii nauk) oraz Society of Antiquaries of London (zajmujące się m.in. badaniami historycznymi, archeologią, historią sztuki, architektury, konserwacją zabytków). Część pomieszczeń zajmował także Uniwersytet Londyński. Przez krótki czas mieściły się tu biura Admiralicji. Ostatecznie jednak miejsce urzędów zajął Courtauld Institute of Art, który w Courtauld Gallery wystawia imponującą kolekcję sztuki europejskiej. Galeria posiada bezlik płócien, rysunków czołowych światowych artystów, a także rzeźby, ceramikę, meble i tkaniny. Na dziedzińcu, który do późnych godzin wieczornych jest otwarty do publicznego użytku, odbywają się koncerty muzyczne i pokazy filmowe. Zimą pełni funkcję lodowiska.
Przez około dwieście lat był siedzibą najważniejszych urzędów w państwie – służb skarbowych, morskich, podatkowych, Ministerstwa Księstwa Lancaster oraz Kornwalii, Urzędu Generalnego Kontrolera Ziem Królewskich i wielu innych. Przez około sto lat miała tu swoją główną siedzibę Royal Academy, prestiżowa królewska instytucja artystyczna. Do ważnych instytucji, których biura mieściły się w tym miejscu należy również Royal Society (będące odpowiednikiem akademii nauk) oraz Society of Antiquaries of London (zajmujące się m.in. badaniami historycznymi, archeologią, historią sztuki, architektury, konserwacją zabytków). Część pomieszczeń zajmował także Uniwersytet Londyński. Przez krótki czas mieściły się tu biura Admiralicji. Ostatecznie jednak miejsce urzędów zajął Courtauld Institute of Art, który w Courtauld Gallery wystawia imponującą kolekcję sztuki europejskiej. Galeria posiada bezlik płócien, rysunków czołowych światowych artystów, a także rzeźby, ceramikę, meble i tkaniny. Na dziedzińcu, który do późnych godzin wieczornych jest otwarty do publicznego użytku, odbywają się koncerty muzyczne i pokazy filmowe. Zimą pełni funkcję lodowiska.
Wiele osób zazdrościło pewności, z którą lady Crouch mówiła, że koniec świata się zakończył. Nie skończył się ich świat, uległ poważnemu rozbiciu, to istotna różnica. Rolą biednych i bezsilnych było rozpaczać, załamywać ręce nad nowym, nieznanym losem. Hypatia nie uważała się za członkinię którejkolwiek z wcześniej wymienionych grup. Jej rodzina, a przez ekstensję ona sama, była rodziną szlachetną i starożytną, nigdy nie narzekała na braki w majątku. Najbardziej jednak nie lubiła być postrzeganą jako słaba. Było w tym słowie coś, co w głowie młodej damy urastało do najgorszej z obelg, drażniło jak mieszanka miodu i kapsaicyny wylewana na świeżą, jeszcze gojącą się ranę. Jedynym, co mogło powstrzymać katastroficzny tok wydarzeń, było działanie.
Och, a działać — w swoim mniemaniu — potrafiła wzorcowo, przecież do tego szkolono ją przez całe życie.
Wieści rozchodziły się szybko, nawet w tak dużym skupisku czarodziejów, jakim był Londyn. Jedna ze służących zdradziła Hypatii najnowszy krzyk mody — kąpiele w gwiezdnym pyle, które mają zapewnić urodę i młodość. Nim przerwała niewiele starszej od siebie dziewczynie, opowiadającej o tym zjawisku, jakoby działało cuda i była to informacja potwierdzona, z trudem powstrzymywała się przed przewróceniem oczami. Dobre sobie, w podobne bajki wierzyć mogły średniorozgarnięte, szukające sensacji dziewczęta, nikt, kto brał swoje zdrowie — a w tym zdrowiu również albo przede wszystkim urodę — na poważnie. W plotce padła informacja o jakiejś nieznanej alchemiczce, która podobno opracowała ową procedurę. Kto inny będzie mógł wiedzieć, lub nawet mieć przeczucie, czy była to prawda, niż inny adept sztuki alchemii?
Skontaktowanie się z rodziną matki było relatywnie proste. Wuj Slughorn okazał się być podekscytowany sprawą do tego stopnia, że odwiedzając Pallas Manor uraczył swoją młodą siostrzenicę rozbudowanym wykładem, z którego wynieść można było tylko jedno — każdy, kto uważał, że kąpiel w niezbadanym przez nikogo pyle jest bezpieczna, sam prosił się o krzywdę. Wobec nadchodzących z kilku źródeł, pierwszych wieści o poparzeniach twarzy i chorobach skóry, z którymi borykały się nieszczęśliwe, bo i naiwne kobiety, nie można było zwlekać dłużej.
Zwłaszcza, że epidemia ta zaczynała docierać do Londynu.
Londynu, z którym relację Hypatia miała trudną, skomplikowaną na wielu płaszczyznach, a którego nie chciała odpuścić. Zależało jej — gdzieś na poziomie krwi, bo to właśnie krew Crouchów użyźniała tę ziemię od niepamiętnych czasów — na tym mieście, na ludziach go zamieszkujących. Potrafiła docenić i zaakceptować zmiany, które wprowadził rząd Malfoya, oczyszczenie miasta z elementu mugolskiego, ale nigdy nie zaakceptuje arbitralnej decyzji mającej zabrać im ich miasto. Niedoczekanie.
Ten posiadał miasto, kto posiadał serca ludności.
Dlatego też przy pomocy starszych kuzynek oraz własnej babci, znamienitej lady Evelyn Crouch z rodu Malfoy, przygotowała otwartą prelekcję dla londyńskich kobiet w Somerset House. Wybór tego miejsca nie był oczywiście przypadkowy — gmach znajdujący się w centrum miasta miał pojemny dziedziniec, który mógł pomieścić wiele osób. W razie niepogody, choć na ową się nie zapowiadało, wszystkie mogły przejść do środka budynku, kontynuować prelekcję nieprzerwaną. Dodatkowo, może niektóre z kobiet skorzystają z możliwości oglądania ocalałych dzieł sztuki. Mały drobiazg.
Sama Hypatia zjawiła się na miejscu już kilka godzin wcześniej, osobiście pragnąc doglądać każdego szczegółu. Rodowi służący zajmowali się ustawianiem krzeseł, na których mogły spocząć uczestniczki spotkania, przygotowano także niewielkie podwyższenie, a dziedziniec przystrojony był w granacie, złocie i czerni — rodowych barwach lady Crouch. Ona sama po ostatnim spacerze wokół dziedzińca zatrzymała się na chwilę w cieniu, przywołując swoją osobistą służącą do siebie. Oczekiwała bowiem jeszcze jednej osoby, której obecność była tutaj kluczowa. Bez której prelekcja mogłaby przeminąć prędzej, niż się zaczęła.
— Gdy tylko na miejscu zjawi się panna Baudelaire, proszę ją do mnie poprowadzić — oznajmiła, niedługo później odprowadzając służącą wzrokiem. Klatka piersiowa damy falowała, jeden oddech za drugim. Dorastała, czuła to całą sobą, ale dorastać musiała. Takie były czasy.
Nie chciała z nimi przegrać.
Nie chciała być tą słabą.
These things that you're after, they can't be controlled.
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones
Hypatia Crouch
Zawód : debiutantka
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
divinity will stain your fingers and mouth like a pomegranate. it will swallow you whole and spit you out,
wine-dark and wanting.
wine-dark and wanting.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 2 +3
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Jasnowidz
Neutralni
Szczerze mówiąc, nie spodziewała się, że to właśnie do niej zwróci się panienka Crouch w sprawie warsztatów dla kobiet. Zwłaszcza dla kobiet, spotkała się już bowiem z wieloma, które widząc kogoś ładniejszego od siebie albo, co gorsza, przyciągającego więcej spojrzeń niż one same, nie były zbyt przyjemne. Ona sama też nie należała do przyjemnych osób, tutaj jednak nie miała być przecież zwykłym gościem, a bardziej pomocą. Naprawdę nie rozumiała, jak głupią trzeba być, by uwierzyć w te plotki o kąpielach w gwiezdnym pyle. Niektóre z nich musiały być naprawdę zdesperowane albo żądne sensacji, by spróbować czegoś takiego, zamiast wybrać się do uzdrowiciela bądź alchemika. Czyż nie było wystarczająco dużo eliksirów czy maści, które mogłyby pomóc z wyglądem? Aż chciałoby się im dogadać, ugh!
Wisteria wykonała parę głębokich wdechów i wydechów, starając się zapanować nad emocjami, które właśnie zaatakowały z podwojoną mocą. Gdyby tylko nie panienka Hypatia... wtedy może dałaby sobie odrobinę pofolgować, ale jednak chodziło głównie o nią. Liczyła, że za tę pomoc uda jej się uszczknąć trochę korzyści dla siebie. Wybrała także naprawdę piękne miejsce. W otoczeniu sztuki ludzie zwykli być łagodniejsi lub znudzeni, a to także ułatwiało skupienie na sobie ich uwagi.
Zatrzymała się jednak przed wejściem, poprawiła swoją sukienkę w odcieniu głębokiego granatu, ozdobioną delikatnymi, złotymi kwiatami. Dekolt w kształcie serca i krótkie bufiaste rękawy podkreślały jej szyję i ramiona, a rozkloszowana spódnica sięgała tuż poniżej kolan, dodając objętości i lekkości. Wąski, złoty pasek w talii akcentował jej sylwetkę. Do sukienki dobrała proste, czarne buty na niskim obcasie oraz złote kolczyki i naszyjnik z małym wisiorkiem. Na nadgarstku miała cienką złotą bransoletkę. Jak ostatnim razem patrzyła w lustro w sypialni to ten strój wydał jej się odpowiedni na taką okazję ale może jednak trzeba było wybrać coś jaśniejszego? Poza tym czy nie starła jej się szminka? Odetchnęła ponownie, poprawiając małą torebkę która wisiała na jej ramieniu po czym wkroczyła do środka, starając się odnaleźć odpowiednie pomieszczenie. W końcu też natknęła się na służącą panienki za którą podążyła bez słowa sprzeciwu.
-Panienko Crouch, mam nadzieję że zastałam panienkę w pełni sił- Przywitała się, dygając i skłaniając głowę przed dziewczyną. Miała nadzieję, że ta czuje się dobrze. Choroba która ją męczy była jedną z tych bardziej krzywdzących.
Wisteria wykonała parę głębokich wdechów i wydechów, starając się zapanować nad emocjami, które właśnie zaatakowały z podwojoną mocą. Gdyby tylko nie panienka Hypatia... wtedy może dałaby sobie odrobinę pofolgować, ale jednak chodziło głównie o nią. Liczyła, że za tę pomoc uda jej się uszczknąć trochę korzyści dla siebie. Wybrała także naprawdę piękne miejsce. W otoczeniu sztuki ludzie zwykli być łagodniejsi lub znudzeni, a to także ułatwiało skupienie na sobie ich uwagi.
Zatrzymała się jednak przed wejściem, poprawiła swoją sukienkę w odcieniu głębokiego granatu, ozdobioną delikatnymi, złotymi kwiatami. Dekolt w kształcie serca i krótkie bufiaste rękawy podkreślały jej szyję i ramiona, a rozkloszowana spódnica sięgała tuż poniżej kolan, dodając objętości i lekkości. Wąski, złoty pasek w talii akcentował jej sylwetkę. Do sukienki dobrała proste, czarne buty na niskim obcasie oraz złote kolczyki i naszyjnik z małym wisiorkiem. Na nadgarstku miała cienką złotą bransoletkę. Jak ostatnim razem patrzyła w lustro w sypialni to ten strój wydał jej się odpowiedni na taką okazję ale może jednak trzeba było wybrać coś jaśniejszego? Poza tym czy nie starła jej się szminka? Odetchnęła ponownie, poprawiając małą torebkę która wisiała na jej ramieniu po czym wkroczyła do środka, starając się odnaleźć odpowiednie pomieszczenie. W końcu też natknęła się na służącą panienki za którą podążyła bez słowa sprzeciwu.
-Panienko Crouch, mam nadzieję że zastałam panienkę w pełni sił- Przywitała się, dygając i skłaniając głowę przed dziewczyną. Miała nadzieję, że ta czuje się dobrze. Choroba która ją męczy była jedną z tych bardziej krzywdzących.
Somerset House
Szybka odpowiedź