Zaułek
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zaułek
Ulica Pokątna składa się nie tylko z głównej ulicy, choć to na niej tętni życie. Pomiędzy wejściami do niektórych sklepów, znajdują się odnogi mniejszych uliczek, bardziej zaniedbanych, ponurych, często wyboistych - nikt nie widzi celu w ich odnowie. Czasami przebiegnie tu bezpański kot, by za chwilę zniknąć w cieniu. Dróżki najczęściej krzyżują się ze sobą, tworząc skomplikowaną sieć, w której można łatwo się zgubić, niektóre są ślepe, a wszystkie wydają się tak samo podobne.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.08.18 15:58, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kolejna próba zaatakowania przeciwnika zakończyła się fiaskiem, ale nie miało to już znaczenia, bo drzemiąca między nimi anomalia postanowiła wybrać sobie właśnie ten moment, żeby się uaktywnić; strzeliło ogniem, ziemia zadrżała, a wokół nieznajomego czarodzieja uformował się dziwny, zdecydowanie nienaturalny kłąb mgły, (tymczasowo?) chroniąc go przed celnym urokiem Apollinare’a. Percival zacisnął palce na różdżce – nie znosił nie rozumieć, a jeszcze bardziej nienawidził, gdy w walce pojawiał się czynnik, na który nie miał żadnego wpływu – ale krzyczenie na niestabilną energię nie miało sensu; podszedł więc znów do przodu, starając się wypatrzeć drugą przeciwniczkę. Bez skutku, musiała wciąż tkwić w głębokim dole, bo nigdzie jej nie widział, ani też nie słyszał; może już nie żyła, a może zwyczajnie zagłuszał ją szum deszczu. Nie miał zamiaru pozostawiać niczego przypadkowi.
– Bombarda Maxima – wypowiedział raz jeszcze, kierując różdżkę dokładnie w to samo miejsce, co wcześniej – i dokładnie to samo, w którym widział kobietę po raz ostatni. Jeżeli jeszcze dychała, miał zamiar naprawić tę niedogodność; wciąż jeszcze potrafił przywołać z pamięci paraliżujące uczucie braku powietrza.
| idę kratkę w dół i rzucam urok tam, gdzie ostatni raz Percival widział Sue (chyba nie przemieściła się od tego czasu, więc tam, gdzie stoi?)
– Bombarda Maxima – wypowiedział raz jeszcze, kierując różdżkę dokładnie w to samo miejsce, co wcześniej – i dokładnie to samo, w którym widział kobietę po raz ostatni. Jeżeli jeszcze dychała, miał zamiar naprawić tę niedogodność; wciąż jeszcze potrafił przywołać z pamięci paraliżujące uczucie braku powietrza.
| idę kratkę w dół i rzucam urok tam, gdzie ostatni raz Percival widział Sue (chyba nie przemieściła się od tego czasu, więc tam, gdzie stoi?)
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Musieli utrzymać ten poziom walki. Czy może raczej to, że to oni nadawali jej tempo zmuszając przeciwników do obrony. Jego zaklęcie pomknęło w kierunku mężczyzny. Słysząc to, które wypowiadał Percival sam ruszył do przodu, możliwie jak najszybciej. Oboje zakładali, że kobieta nadal nie wyszła z dołu, jednak doskonale pamiętał, jak Wright zniknął z jednego z nich gdy walczył z nim na cmentarzu, musieli się przekonać, czy rzeczywiście w nim jest - a jeśli nie, spróbować ją odnaleźć. Już jeden z nich był w stanie dać im informacje, których potrzebowali. Rozglądał się, cały czas przemieszczając się do przodu, co jakiś czas zerkając w stronę dołu, mając nadzieję dostrzec gdzieś, w którymś momencie kobietę. Zerknął też w stronę mężczyzny otoczonego przez dziwny kłąb - zdawało się, że tak długo, jak długo jest w środku tak długo jest wyłączony z dalszej walki. Zacisnął mocniej dłoń na różdżce. Najmocniej zależało mu na znalezieniu się bliżej. Dlatego na poruszaniu się do przodu skupiła się najmocniej.
* idę 3 kratki w dół
* idę 3 kratki w dół
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Poziom wody w dole nieustannie podnosił się sięgając Susanne już do okolic brzucha. Jeśli czarownica nie potrafiła pływać musiała czym prędzej uporać się z opuszczeniem wgłębienia lub wymyślić inny sposób na pokonanie przeszkody. Różdżka nieznacznie drgnęła pociągając ją lekko do przodu, ale finalnie kolejna próba zakończyła się fiskiem z uwagi na mocno osłabiony organizm.
Gabriel wciąż stał bez ruchu pozostawiając towarzyszkę w dużych tarapatach - czyżby anomalia kompletnie zaburzyła jego świadomość?
Apollinare przesunął się do przodu wchodząc w samo źródło mocy, co mógł wyraźnie poczuć na swym ciele. Panujący gorąc i niebezpieczne zachowanie jęzorów ognia wyraźnie wskazywały, iż ów miejsce nie należało do bezpiecznych. Percival ponownie popisał się wyjątkowo silnym zaklęciem, któremu tym razem nie towarzyszyły nieznane zawirowania - wyraźna wiązka płomienia (Bombarda Maxima st=123) pomknęła w kierunku dołu, gdzie wciąż znajdowała się Susanne. Rycerz ruszył do przodu zmniejszając swą odległość do wroga.
|Z uwagi na nieobecność Gabriela trafił do bezpiecznej strefy. Po powrocie tudzież wcześniej - jeśli będzie mieć taką możliwość - wraca do walki, ale oczywiście musi stawić czoła silnemu zaklęciu Apo. Po zakończeniu nieobecności bezpieczna strefa będzie nieaktywna.
|Jeśli postać wykaże chęć ucieczki musi ująć to w poście przesuwając się w dół mapy; oczywiście najpierw należy uporać się ze wszelkimi przeszkodami (np. wyjście z dołu). Druga strona może wyrazić chęć gonitwy za uciekinierami, jednak należy wtedy mieć na uwadze konieczność porzucenia naprawy anomalii.
|Susanne i Gabriel znajdują się na części ulicy zajętej ulewą : -10 do kości.
Kolejka: Rycerze (24h), Zakon (24h)
Zaklęcie Kameleona: 3/5
Gabriel wciąż stał bez ruchu pozostawiając towarzyszkę w dużych tarapatach - czyżby anomalia kompletnie zaburzyła jego świadomość?
Apollinare przesunął się do przodu wchodząc w samo źródło mocy, co mógł wyraźnie poczuć na swym ciele. Panujący gorąc i niebezpieczne zachowanie jęzorów ognia wyraźnie wskazywały, iż ów miejsce nie należało do bezpiecznych. Percival ponownie popisał się wyjątkowo silnym zaklęciem, któremu tym razem nie towarzyszyły nieznane zawirowania - wyraźna wiązka płomienia (Bombarda Maxima st=123) pomknęła w kierunku dołu, gdzie wciąż znajdowała się Susanne. Rycerz ruszył do przodu zmniejszając swą odległość do wroga.
|Z uwagi na nieobecność Gabriela trafił do bezpiecznej strefy. Po powrocie tudzież wcześniej - jeśli będzie mieć taką możliwość - wraca do walki, ale oczywiście musi stawić czoła silnemu zaklęciu Apo. Po zakończeniu nieobecności bezpieczna strefa będzie nieaktywna.
|Jeśli postać wykaże chęć ucieczki musi ująć to w poście przesuwając się w dół mapy; oczywiście najpierw należy uporać się ze wszelkimi przeszkodami (np. wyjście z dołu). Druga strona może wyrazić chęć gonitwy za uciekinierami, jednak należy wtedy mieć na uwadze konieczność porzucenia naprawy anomalii.
|Susanne i Gabriel znajdują się na części ulicy zajętej ulewą : -10 do kości.
Kolejka: Rycerze (24h), Zakon (24h)
Zaklęcie Kameleona: 3/5
- Życie:
- Apollinare: 219/219
Percival: 200/230 (-5) - 30 (psychiczne)
Gabriel: 220/240 – 20 (tłuczone)
Susanne: 110/230 (-30) - 105 (tłuczone), 15 (krwotok)
- Mapa:
Objaśnienie:
W trakcie jednej kolejki, jeśli czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 5 punktów w statystyce zwinności.
Jeżeli nie czarujecie, możecie przesunąć się o 1 kratkę na każde 2 punkty w statystyce zwinności.
Poruszać można się tylko w górę i w bok, nie po skosie. Możecie jednak przemieszczać się w górę i w bok w jednym poście (przykładowo 2 w górę i 2 w lewo) lub tylko w jednym kierunku (4 w lewo).
Ten czerwony maziaj na środku to centrum anomalii. Brązowe koła to na cztery metry głęboki dół. Szary kwadrat to miejsce zajęte ulewą.
Wejście w obszar oznaczony jako światło latarni oznacza, że wasze twarze zostaną oświetlone dla przeciwników.
1 kratka = 1 metr
Nie spodziewał się, że jego próba ataku zakończy się sukcesem – w świeżej pamięci wciąż gorzko pobrzękiwały wspomnienia niechlubnej potyczki w malinowym lesie – ale ledwie poczuł silne drżenie różdżki pod palcami, a wiedział, że się udało. Uśmiechnął się do samego siebie, wyżej podciągając kącik ust i starając się nie pozwolić, by dopadła go zbytnia pewność siebie; teoretycznie jego przeciwniczka wciąż mogła obronić się przed skutkami uroku, choć bardzo by się zdziwił, gdyby rzeczywiście jej się to udało.
Widząc, że Apollinare rusza do przodu, podążył zarówno jego śladem, jak i tokiem rozumowania; jeżeli kobieta nadal znajdowała się w wyrytym w ziemi dole, to istniało duże prawdopodobieństwo, że nie znajdowała się w najlepszym stanie. Wyrwa z kolei dosyć szybko napełniała się deszczówką, a mimo że osobiście nie dbał o życie nieznajomej, to topielec nie powiedziałby im zbyt wiele.
Nie był w stanie poruszać się tak sprawnie, jak Sauveterre, przy stawaniu kroków nadal dokuczał mu rwący ból w zmiażdżonej stopie, ale i tak parł do przodu, spojrzenie uważnie przesuwając między uwięzionym za dymną zasłoną czarodziejem, a krawędzią zapadliska. – Widzisz ją? – rzucił w stronę swojego towarzysza; był bliżej, powinien dostrzec czarownicę jako pierwszy.
| dwie kratki w dół
Widząc, że Apollinare rusza do przodu, podążył zarówno jego śladem, jak i tokiem rozumowania; jeżeli kobieta nadal znajdowała się w wyrytym w ziemi dole, to istniało duże prawdopodobieństwo, że nie znajdowała się w najlepszym stanie. Wyrwa z kolei dosyć szybko napełniała się deszczówką, a mimo że osobiście nie dbał o życie nieznajomej, to topielec nie powiedziałby im zbyt wiele.
Nie był w stanie poruszać się tak sprawnie, jak Sauveterre, przy stawaniu kroków nadal dokuczał mu rwący ból w zmiażdżonej stopie, ale i tak parł do przodu, spojrzenie uważnie przesuwając między uwięzionym za dymną zasłoną czarodziejem, a krawędzią zapadliska. – Widzisz ją? – rzucił w stronę swojego towarzysza; był bliżej, powinien dostrzec czarownicę jako pierwszy.
| dwie kratki w dół
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Szedł dalej na przód, mimo ciepła, które owiało jego sylwetkę. Musiał znaleźć się jak najszybciej przy dole. Wiedział, ze prawdopodobnie wejdzie w obszar na którym działała ulewa, ale musieli sprawdzić, czy kobieta nadal się tam znajdowała. Dlatego posuwał się na przód, tak długo, aż nie dotarł na sam brzeg dołu, który znalazł się w zaułku za sprawą zaklęcia. Pokręcił głową przecząco na pytanie Percivala. Nie, na razie nic nie widział. Jednak wytężał wzrok, licząc, że zaraz uda jej się ją dostrzec.
| trzy kratki w dół.
| trzy kratki w dół.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Miała prawdopodobnie ostatnią szansę, lecz optymizm raczej ją opuścił. Gabriel nie dawał z góry znaku życia i choć teraz na głowie miała głównie opuszczenie dołu, martwiła się o Tonksa tak samo, jak o siebie.
- Ascendio - mruknęła bez energii, kierując różdżkę znów w stronę przeciwną od oprawców, przez głośny deszcz słysząc inkantację i świst zaklęcia, przed którym może próbowałaby się bronić, gdyby miała na to szanse - wiedziała jednak, że sama sobie z tym nie poradzi. Ostatnia szansa prawdopodobnie i tak nie miała zdziałać zbyt wiele. Może odrzut wypchnąłby ją na górę, tryskając wodą wzwyż.
- Ascendio - mruknęła bez energii, kierując różdżkę znów w stronę przeciwną od oprawców, przez głośny deszcz słysząc inkantację i świst zaklęcia, przed którym może próbowałaby się bronić, gdyby miała na to szanse - wiedziała jednak, że sama sobie z tym nie poradzi. Ostatnia szansa prawdopodobnie i tak nie miała zdziałać zbyt wiele. Może odrzut wypchnąłby ją na górę, tryskając wodą wzwyż.
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Susanne nie broniła się, choć wiedziała z czym wiąże się zderzenie z kolejnym, paskudnie silnym zaklęciem Percivala. Powodem tego był silny deszcz uniemożliwiający usłyszenie inkantacji? Strach przed pozostaniem w jeszcze głębszym dole? Odpowiedź znała tylko czarownica, której zaklęcie kameleona nie pomogło uporać się z trudnym przeciwnikiem, a sojusznik ów walki w ogóle nie ułatwiał.
Czas zdawał się zatrzymać - potężny huk, chlust wody, buchnięcie ognia. Powietrze w zaułku wyraźnie zgęstniało, unoszący się pył szczypał po oczach, kiedy źródło anomalii "wydało" z siebie groźny, nieznany nikomu wcześniej dźwięk. Płomienie wystrzeliły w powietrze otaczając przyległe kamieniczki oraz rozświetlając niebo nieprzyjazną aurą, co Rycerze w przeciwieństwie do Zakonników mogli wyraźnie zaobserwować. Ziemią zatrząsnęło w chwili, gdy promienie - podobne do tych chwytających Gabriela w pułapkę - ruszyły z ogromną szybkością w kierunku dołu otulając Susanne parzącymi, niczym rozżarzony węgiel, mackami. Pociągnąwszy ją w swoim kierunku wciągnęły w sam środek źródła, a następnie pochłaniając również aurora ostatni raz głośno buchnęły ogniem odrzucając Rycerzy do tyłu. Anomalia zdawała się ustabilizować.
|Anomalia wyrzuciła Susanne na Brzegu Tamizy. Dziewczynie niewiele brakuje do utraty przytomności i na domiar złego pozostaje niewidzialna; potrzebna jest natychmiastowa pomoc uzdrowiciela. Wciąż jest to wątek zagrażający życiu - granie wątków z dalszą datą jest niemożliwe. Uleczenie należy zgłosić MG.
|Gabriel ląduje na Hertford Road pozostając w objęciach anomalii i co gorsza zaklęciem Apollinare. Wyjście spoza strefy ochronnej skutkować będzie musem zmierzenia się z czarem. Zakończenie wątku należy zgłosić Mistrzowi Gry przed podjęciem wątku z dalszą datą.
|Rycerze mogą swobodnie kontynuować naprawę anomalii uwzględniając punkty żywotności pozostałe po walce, jeśli oczywiście wyrażą takową chęć.
Mistrz Gry dziękuje za wspólną zabawę i gratuluje wygranym.
Czas zdawał się zatrzymać - potężny huk, chlust wody, buchnięcie ognia. Powietrze w zaułku wyraźnie zgęstniało, unoszący się pył szczypał po oczach, kiedy źródło anomalii "wydało" z siebie groźny, nieznany nikomu wcześniej dźwięk. Płomienie wystrzeliły w powietrze otaczając przyległe kamieniczki oraz rozświetlając niebo nieprzyjazną aurą, co Rycerze w przeciwieństwie do Zakonników mogli wyraźnie zaobserwować. Ziemią zatrząsnęło w chwili, gdy promienie - podobne do tych chwytających Gabriela w pułapkę - ruszyły z ogromną szybkością w kierunku dołu otulając Susanne parzącymi, niczym rozżarzony węgiel, mackami. Pociągnąwszy ją w swoim kierunku wciągnęły w sam środek źródła, a następnie pochłaniając również aurora ostatni raz głośno buchnęły ogniem odrzucając Rycerzy do tyłu. Anomalia zdawała się ustabilizować.
|Anomalia wyrzuciła Susanne na Brzegu Tamizy. Dziewczynie niewiele brakuje do utraty przytomności i na domiar złego pozostaje niewidzialna; potrzebna jest natychmiastowa pomoc uzdrowiciela. Wciąż jest to wątek zagrażający życiu - granie wątków z dalszą datą jest niemożliwe. Uleczenie należy zgłosić MG.
|Gabriel ląduje na Hertford Road pozostając w objęciach anomalii i co gorsza zaklęciem Apollinare. Wyjście spoza strefy ochronnej skutkować będzie musem zmierzenia się z czarem. Zakończenie wątku należy zgłosić Mistrzowi Gry przed podjęciem wątku z dalszą datą.
|Rycerze mogą swobodnie kontynuować naprawę anomalii uwzględniając punkty żywotności pozostałe po walce, jeśli oczywiście wyrażą takową chęć.
- Życie:
- Apollinare: 219/219
Percival: 200/230 (-5) - 30 (psychiczne)
Gabriel: 220/240 – 20 (tłuczone)
Susanne: 10/230 (-70) - 195 (tłuczone), 15 (krwotok), 10 (poparzenia)
Mistrz Gry dziękuje za wspólną zabawę i gratuluje wygranym.
Wiedział, że rzucanie silnych, niszczących zaklęć w tak bliskim sąsiedztwie niestabilnej anomalii wiązało się z nieuniknionym ryzykiem, ale coś – buta, być może? – kazało mu wierzyć, że negatywne skutki (dosłownego) igrania z ogniem w jakiś sposób ich ominą. Zrozumienie swojej pomyłki zabrało mu równą sekundę, ale głośny, niepodobny do niczego innego dźwięk, który agresywnie zaatakował bębenki w jego uszach, definitywnie starł na proch resztki wątpliwości. Przez dłuższą chwilę nie miał pojęcia, co właściwie się stało – czy wybuch magii spowodowało jego zaklęcie, czy Bombarda tylko zmieszała się z drugą eksplozją, dodatkowo ją wzmacniając? Nie miał pojęcia, w tamtym momencie nie wydawało się to jednak aż tak ważne – w przeciwieństwie do konieczności uniknięcia buchających w powietrze płomieni, sypiącego się tynku i niekontrolowanego drżenia bruku pod stopami. Cofnął się odruchowo, automatycznie zapominając o istnieniu przeciwników, ale jego reakcja okazała się zbyt powolna, bo ułamek sekundy później podmuch powietrza odrzucił go do tyłu, brutalnie wydzierając stabilny grunt spod nóg.
Wylądował twardo na nierównym podłożu, a siła upadku wycisnęła z jego płuc całe powietrze. Pozostał w bezruchu przez pełne pół minuty, zanim udało mu się zmusić mięśnie do współpracy; podniósł się powoli, w międzyczasie sprawdzając, czy na pewno wszystkie kończyny wciąż znajdowały się na swoim miejscu, ale wydawało się, że tym razem dopisało mu szczęście, bo nie znalazł na swoim ciele żadnych dodatkowych obrażeń.
Rozejrzał się dookoła, dostrzegając obok siebie sylwetkę Apollinare’a, ale nigdzie nie będąc w stanie wypatrzeć któregokolwiek z czarodziejów, z którymi toczyli pojedynek. Wyrwa po jego zaklęciach wydawała się pusta, wciąż napełniając się deszczówką; po mężczyźnie i otaczającej go mgle z kolei nie było ani śladu. Czy to możliwe, by płomienie z anomalii spopieliły ich całkowicie? Odgarnął włosy z czoła, zmuszając się do skupienia; dookoła panowała nienaturalna wręcz cisza i zdawało się, że otaczająca ich magia odzyskała część utraconej stabilności; czy mogliby nie wykorzystać takiej okazji?
Upewniwszy się, że jego towarzysz przetrwał eksplozję w jednym kawałku, skinął głową w kierunku centrum anomalii, podchodząc tam powoli i unosząc różdżkę. Nie miał zamiaru tak po prostu odwrócić się i odejść, zjawili się tutaj w końcu w konkretnym celu – i wbrew pozorom nie było to pojmanie nieznajomych intruzów, nawet jeżeli ta perspektywa wydawała się wyjątkowo kusząca.
Pozwolił sobie na jeszcze trzy głębokie wdechy, zanim przywołał z pamięci przyswojone już jakiś czas temu formuły i inkantacje, starając się ostrożnie uśpić wciąż żywe fragmenty anomalii.
| metoda rycerzy
Wylądował twardo na nierównym podłożu, a siła upadku wycisnęła z jego płuc całe powietrze. Pozostał w bezruchu przez pełne pół minuty, zanim udało mu się zmusić mięśnie do współpracy; podniósł się powoli, w międzyczasie sprawdzając, czy na pewno wszystkie kończyny wciąż znajdowały się na swoim miejscu, ale wydawało się, że tym razem dopisało mu szczęście, bo nie znalazł na swoim ciele żadnych dodatkowych obrażeń.
Rozejrzał się dookoła, dostrzegając obok siebie sylwetkę Apollinare’a, ale nigdzie nie będąc w stanie wypatrzeć któregokolwiek z czarodziejów, z którymi toczyli pojedynek. Wyrwa po jego zaklęciach wydawała się pusta, wciąż napełniając się deszczówką; po mężczyźnie i otaczającej go mgle z kolei nie było ani śladu. Czy to możliwe, by płomienie z anomalii spopieliły ich całkowicie? Odgarnął włosy z czoła, zmuszając się do skupienia; dookoła panowała nienaturalna wręcz cisza i zdawało się, że otaczająca ich magia odzyskała część utraconej stabilności; czy mogliby nie wykorzystać takiej okazji?
Upewniwszy się, że jego towarzysz przetrwał eksplozję w jednym kawałku, skinął głową w kierunku centrum anomalii, podchodząc tam powoli i unosząc różdżkę. Nie miał zamiaru tak po prostu odwrócić się i odejść, zjawili się tutaj w końcu w konkretnym celu – i wbrew pozorom nie było to pojmanie nieznajomych intruzów, nawet jeżeli ta perspektywa wydawała się wyjątkowo kusząca.
Pozwolił sobie na jeszcze trzy głębokie wdechy, zanim przywołał z pamięci przyswojone już jakiś czas temu formuły i inkantacje, starając się ostrożnie uśpić wciąż żywe fragmenty anomalii.
| metoda rycerzy
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Pojawiła się szansa, nawet dość duża i widoczna, na wygranie tego pojedynku. I ten fakt cieszył francuza. Po ostatnim przegranym pojedynku z Wrightem, jego męska duma potrzebowała czegoś, co pozwoliłoby mu się podnieść. I oto nadarzyła się okazja. Jedna z lepszych, nie dość, by sprawdzić swoje umiejętności, to jeszcze sprawdzić co potrafią ich przeciwnicy. Nie był do końca z siebie zadowolony, jednak to oni dzisiaj stali bliżej szczęścia - jak się okazało. I wcale nie ciążyło mu to w żaden sposób na sumieniu. Nie miał problemów z tym, że Nott używał ciężkich zaklęć, ten w jakiś sposób zaimponował mu swoimi umiejętnościami. Zaglądał do dołu, jednak wtedy dziwaczna, niezidentyfikowana siła nabrała czegoś w rodzaju żywotności. A podmuch, gorący i jakże silny odrzucił go do tyłu.
Zanim się podniósł badał poniesione straty - czy dziś znów miał pojawić się u Cassandry z prośbą o pomoc? Miał nadzieję, że nie. Powoli odkrywał znikomość strat. Dźwignął się na nogi rozglądając dookoła. Był zły, miał nadzieję, że uda im się pochwycić przeciwników, sprawdzić co tutaj robili. Nie, nie co, na czyje zlecenie, skąd wiedzieli jak naprawiać anomalie, a jednak to właśnie ona sprzątnęła im ich sprzed nosa. Przewrotność losu, czyż nie?
Jego wzrok napotkał spojrzenie Percivala, który głową wskazywał anomalię, przytaknął, poprawiając uścisk na różdżce. Skoro ich przeciwnicy zniknęli, mogli spróbować ją naprawić. Chociaż coraz mocniej wątpił w to, że kiedykolwiek uda mu się jakąkolwiek z nich naprawić. Jednak zbliżył się, unosząc dłonie, wyżej różdżkę, niczym zmyślny dyrygent, który musiał odnaleźć odpowiednią melodię, przy pomocy dostępnych instrumentów. Miał już styczność z anomaliami wcześniej, a jednak wszystkie opierały się jego mocy. Co robił nie tak? Nadal nie wiedział i frustrowało go to cholernie. Posiadali umiejętności, ale każda jedna rzecz dająca im przewagę, była miłym dodatkiem. Wiedział, że tak. Nikt nie musiał mu tego powtarzać. Dlatego wszedł w anomalię idąc krok w krok z Nottem, skupiając się na instrukcji.
Zanim się podniósł badał poniesione straty - czy dziś znów miał pojawić się u Cassandry z prośbą o pomoc? Miał nadzieję, że nie. Powoli odkrywał znikomość strat. Dźwignął się na nogi rozglądając dookoła. Był zły, miał nadzieję, że uda im się pochwycić przeciwników, sprawdzić co tutaj robili. Nie, nie co, na czyje zlecenie, skąd wiedzieli jak naprawiać anomalie, a jednak to właśnie ona sprzątnęła im ich sprzed nosa. Przewrotność losu, czyż nie?
Jego wzrok napotkał spojrzenie Percivala, który głową wskazywał anomalię, przytaknął, poprawiając uścisk na różdżce. Skoro ich przeciwnicy zniknęli, mogli spróbować ją naprawić. Chociaż coraz mocniej wątpił w to, że kiedykolwiek uda mu się jakąkolwiek z nich naprawić. Jednak zbliżył się, unosząc dłonie, wyżej różdżkę, niczym zmyślny dyrygent, który musiał odnaleźć odpowiednią melodię, przy pomocy dostępnych instrumentów. Miał już styczność z anomaliami wcześniej, a jednak wszystkie opierały się jego mocy. Co robił nie tak? Nadal nie wiedział i frustrowało go to cholernie. Posiadali umiejętności, ale każda jedna rzecz dająca im przewagę, była miłym dodatkiem. Wiedział, że tak. Nikt nie musiał mu tego powtarzać. Dlatego wszedł w anomalię idąc krok w krok z Nottem, skupiając się na instrukcji.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Nie był pewien, dlaczego tym razem ponieśli porażkę – być może dwukrotna Bombarda i magiczny deszcz zaburzyły anomalię na tyle, że tego wieczoru nie dało się już jej uspokoić; być może obaj byli już wycieńczeni pojedynkiem; a może zwyczajnie tym razem opanowanie niestabilnej magii nie było im pisane. Jakikolwiek nie byłby powód, sytuacja wydawała się na tyle jasna, że Percival, kończąc wypowiadać inkantacje, nie miał najmniejszych wątpliwości, że nastąpiła pora na odwrót; anomalia nie ucichła pod ich zaklęciami, wprost przeciwnie – podłoże zdawało się zadrżeć jakby intensywniej, a temperatura dookoła znów podniosła się o kilka stopni, grożąc kolejnym wybuchem ognia. Zaklął w myślach, przez moment był pewien, że chociaż na tym polu odniosą sukces – ale nie miał czasu na użalanie się nad niesprawiedliwością. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czym zazwyczaj kończyło się drażnienie niezrozumiałej energii, dlatego ledwie poczuł, że coś było nie tak, automatycznie zrobił kilka kroków w tył, spojrzeniem po raz drugi odnajdując Apollinare’a.
– Chyba nic z tego – mruknął, częściowo do siebie, częściowo do swojego towarzysza, chociaż zapewne nie musiał; Sauvaterre nie był niedoświadczonym młodzikiem i na pewno wiedział – Percival podejrzewał nawet, że lepiej niż on sam – że nic więcej nie mogli zdziałać.
Opuścił różdżkę, lecz jej nie schował, wciąż czujnie wypatrując ewentualnego zagrożenia, choć wzrok utkwił już w wylocie uliczki – niemal doszczętnie zniszczonej, i to zniszczonej na marne; zastanowił się przelotnie, jak to się stało, że nikt nie zareagował jeszcze na dobiegające z zaułka hałasy, a na Pokątnej nie czekał na nich sztab funkcjonariuszy Departamentu Kontroli Magicznej – nie miał jednak zamiaru uczciwie na nich czekać, jedynie przyspieszając kroku i poprawiając na głowie kaptur, gdy znaleźli się na lepiej oświetlonym deptaku. Dopiero wtedy też odetchnął nieco swobodniej, w myślach stwierdzając, że ostatecznie nie poszło im aż tak źle – zwłaszcza w porównaniu do ostatniego razu, kiedy postanowił podjąć próbę naprawy anomalii. – Co powiesz na kolejkę Ognistej? – rzucił w stronę Apollinare’a, orientując się, że nie miał ochoty wracać jeszcze do rezydencji; wciąż targały nim zbyt świeże emocje, poza tym – nadal nie podziękował jeszcze mężczyźnie za to, że dwukrotnie uratował mu dzisiaj skórę.
| zt x2
– Chyba nic z tego – mruknął, częściowo do siebie, częściowo do swojego towarzysza, chociaż zapewne nie musiał; Sauvaterre nie był niedoświadczonym młodzikiem i na pewno wiedział – Percival podejrzewał nawet, że lepiej niż on sam – że nic więcej nie mogli zdziałać.
Opuścił różdżkę, lecz jej nie schował, wciąż czujnie wypatrując ewentualnego zagrożenia, choć wzrok utkwił już w wylocie uliczki – niemal doszczętnie zniszczonej, i to zniszczonej na marne; zastanowił się przelotnie, jak to się stało, że nikt nie zareagował jeszcze na dobiegające z zaułka hałasy, a na Pokątnej nie czekał na nich sztab funkcjonariuszy Departamentu Kontroli Magicznej – nie miał jednak zamiaru uczciwie na nich czekać, jedynie przyspieszając kroku i poprawiając na głowie kaptur, gdy znaleźli się na lepiej oświetlonym deptaku. Dopiero wtedy też odetchnął nieco swobodniej, w myślach stwierdzając, że ostatecznie nie poszło im aż tak źle – zwłaszcza w porównaniu do ostatniego razu, kiedy postanowił podjąć próbę naprawy anomalii. – Co powiesz na kolejkę Ognistej? – rzucił w stronę Apollinare’a, orientując się, że nie miał ochoty wracać jeszcze do rezydencji; wciąż targały nim zbyt świeże emocje, poza tym – nadal nie podziękował jeszcze mężczyźnie za to, że dwukrotnie uratował mu dzisiaj skórę.
| zt x2
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Zaułek
Szybka odpowiedź