Wydarzenia


Ekipa forum
Winiarnia
AutorWiadomość
Winiarnia [odnośnik]11.09.15 20:52
First topic message reminder :

Winiarnia

★★★★
Elegancka winiarnia znajdująca się na uboczu dzielnicy, skryta przez wzrokiem mugoli dzięki silnym zaklęciom maskującym i upodobniającym do kamienicy w wiecznym remoncie. Na co dzień najczęstszą klientelą jest arystokracja, głównie z powodu wysokich cen w karcie. Można tutaj dostać najstarsze i najrzadsze gatunki win, delektować się w otoczce luksusu i subtelnej magii wyczuwalnej w powietrzu.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:14, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Winiarnia - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 13:29
Nie potrzebowała współczucia ani litości, brzydząc się tymi dwoma uczuciami, kierowanymi pod jej adresem. Nie chciała, by ktokolwiek znający jej historię użalał się nad nią, klepiąc po głowie w matczynym geście, zapewniającym, że przecież będzie lepiej i już po wszystkim. Jednak teraz, otworzyła się, odsłaniając jeden ze słabych punktów, które w jakiś sposób mogłyby ją zranić – i chociaż nie wymagała od Cassiusa tego samego, tak postanowiła nieco zboczyć w zupełnie odległe meandry poruszonego tematu.
- Każdy medal ma dwie strony, dlatego zastanawiało mnie jedno – w jaki sposób czuje się mężczyzna, który nagle, z dnia na dzień i nie z własnej woli, dowiaduje się o prezencie w postaci kobiety? Którą może i zna, ale nigdy nie wyobrażał jej sobie jako kobiety, z którą spędzi być może resztę życia. Chyba nie podchodzicie do tego, jak do kolejnej zmiany pogody, czy może jednak się mylę? Nie możecie być aż tak pozbawieni uczuć, co musicie okazywać publicznie, ze względu na swój status. – Odrzuciła odpowiadanie na kwestię szczęścia i zadowolenia, wiedząc, że mogliby toczyć jeszcze kilkugodzinne debaty z tym związane, po których zapewne doszliby do wielu podobnych wniosków, ale i punktów mocno zakreślających różnice w ich myśleniu, podejściu i płci.
Odetchnęła, wreszcie ujmując kieliszek i upijając łyk wina; z każdą kolejną chwilą była coraz bardziej zmęczona, zawiedziona i niepewna w swoich myślach, których do tej pory z nikim nie konfrontowała. Dziwiła się, że była w stanie zebrać się na tak wielki akt odwagi, by teraz, w zacisznym kącie winiarni, poprowadzić tego typu dyskusję z lordem. Nie liczyło się to, że znali się od dawna, wszak obowiązujące konwenanse nie znały pojęcia swobody, przynajmniej nie w miejscu publicznym, ale doceniała fakt, że nie zganił jej na wstępie za tak śmiałe myśli.
Rzucił jej wyzwanie, a ona przyciągnięta nim, rzuciła ostatnie spojrzenie na salę, by wreszcie utkwić wzrok w Cassiusie. Zamilkła, ale tylko na krótki moment, po którym śnieżną twarz rozświetlił nikły uśmiech.
- A jeśli zawiodę? – Gdyby wygrała, utarłaby mu niewątpliwie nos, co było nie lada wyczynem. A gdyby zawiodła? Co wtedy? Czy wpłynęłoby to w ogóle na ich znajomość? Widziała, że swoimi słowami i zachowaniem próbuje wymusić na niej poddanie się i odpuszczenie, ale tym, czego nie wiedział lub wypierał ze świadomości, był fakt, że nigdy się nie poddawała. Nie odpuszczała, wiedziona przekonaniem o swoim talencie i sile charakteru, która pomaga jej od zawsze. Gdyby odrzuciła wyzwanie, udowodniłaby, że wszystko to, co właśnie pokazywała przez ostatnich kilka chwil zupełnie mija się z prawdą.



don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Winiarnia - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 14:27
Dzielenie się intymnymi fragmentami własnego życia było bez wątpienia rzeczą trudną, której Cassius unikał w każdy możliwy sposób. Mijał się z prawdą ledwie pół cala, kiedy już musiał udzielić informacji na swój temat. Nie po to przecież poświęcił tyle czasu na elokwencję, by odkrywać wszystkie swoje karty. Pozostawienie niewypowiedzianych słów, stworzenie podejrzeń i domysłów, których treść znał tylko on, stanowiło jeden z elementów cieszących jego życie. Był zatem wielce niepocieszony, że nie poznał całej prawdy o Solange. Wiedział jednak, że na wszystko przyjdzie pora i jedynie własnymi słowami mógł powoli przeć naprzód.
Nie uzyskasz jednej odpowiedzi, Solange — odparł, wkładając nieco więcej francuskiego akcentu w jej imię. Przychodziło to niezbyt łatwo, ale było warte tego, by móc za każdym razem spoglądać na właścicielkę czarującego oblicza i jej reakcje. — Mogę ci tylko powiedzieć, że dla niektórych lordów to rzeczywiście jest jak zmiana pogody. Spokojne bezchmurne  niebo lorda zasłaniają czarne chmury, zmuszając go do rozważań nad dotychczasowymi obowiązkami, by mógł zająć się jeszcze jednym. Są jednak tacy, którzy przeżyją fakt zrękowin nieco mocniej. Z resztą pewnie zdążyłaś zauważyć, jak niektórzy emanują szczęściem, jakby wygrali górę galeonów. — Swoją odpowiedź podsumował krótkim wzruszeniem ramion. Nie dzielił się dokładnym faktem ze swojego życia, ale też nie unikał prawdziwości udzielonej opinii. Mógł jedynie odpowiadać za siebie, choć w tej sytuacji rozum niosła lekkość i brak poczucia obowiązku z jej powodu. Doświadczał nieznanego mu wcześniej stanu, wzmacniając go kieliszkiem wina oraz krótkimi spojrzeniami rzucanymi w stronę Solange. To ona była tego przyczyną; co do tego miał pewność i niczym ćma dążył do światła, choć świadomość i opanowanie trzymały się Cassiusa na tyle, aby się nie sparzyć. Nie był zdesperowany jej uwagi. Ostatnio wystarczająco często oddawano mu niepodzielność swej osoby i dlatego uciekł z domu, by w otoczce winnej woni oraz tytoniu oddać się samotności. Trafił jednak na Solange, a myśli o przebywaniu samemu odeszły w niebyt. Sycił się towarzystwem i każdą sekundą słownej przepychanki, którą toczyli.
Jeśli zawiedziesz... będziesz musiała stawić czoła konsekwencjom związanym z porażką. I moim niezadowoleniem — odparł wymijająco, biorąc ostatni łyk wina. Pusty kieliszek odstawił na brzeg stolika, muskając rant blatu palcami, gdy prostował sylwetkę. Bez najmniejszego problemu górował nad nią spojrzeniem i oceniał. Czekał na odpowiedź, która zapewni go, że wyzwanie nie zostało odrzucone, że rękawiczka rzucona pod jej stopy została podniesiona i z całą mocą zaciśnięta przez palce. Dostrzegał w niej zaciętość i czuł, że się nie podda. Pragnął jednak usłyszeć zapewnienie, że tak właśnie będzie. Te dwa, trzy, czy cztery słowa, które będą niczym szpilki wbijane w materiał, nad którym Solange tak ciężko będzie pracować.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 14:50
Zastanawiała się, czy tamten kandydat czuł się podobnie, gdy zapowiedziano mu wydanie córki Baudelaire'ów, czy jednak świadomie sam ją wybrał, wiedziony chęcią zamknięcia jej w złotej klatce, wyścielonej atłasami, ale nie poświęciła też temu więcej uwagi, niż to potrzebne. Znacznie bardziej interesującym tematem był teraz lord Nott, którego poznała od innej strony, strony, która przypadła jej do gustu, choć wiedziała, że nieprędko znowu będzie ich stać na podobną dyskusję.
- A ty? Jakbyś się czuł? – Spytała, nim zdążyła przemyśleć swoje słowa; nie przeprosiła jednak, oczekując jego reakcji, której była naprawdę ciekawa. Mógł się przecież obruszyć tym, że posunęła się do takiego nietaktu i aktu wepchnięcia się butami wprost w jego sferę komfortu, równie dobrze mógł w ogóle nie odpowiadać, zbywając ją wzruszeniem ramion, czy niedopowiedzeniem. Czekała więc w milczeniu, opróżniając kieliszek do końca, by wreszcie odsunąć go w głąb stolika. Dwa, czy trzy, kieliszki wina jej wystarczyły, żeby powoli przestawała panować nad swoimi słowami, przyćmiona szumieniem od alkoholu, ale wciąż była przy tym urocza, niewinna i grzeczna, naturalnie i niewymuszenie.
Kiwając głową ze zrozumieniem próbowała przemyśleć dokładnie rzucone jej wyzwanie, jakby właśnie w niemy sposób poddawała w wątpliwość swoje samozaparcie i zdolność. Cassius mógłby nawet pomyśleć, że zraził ją, czy wystraszył na tyle, by opuściła broń, Solene jednak – mimo niewielkiego zawahania – postanowiła podnieść rzuconą rękawicę.
- W porządku. Spróbujmy więc cię zaskoczyć. – Schowała szkicownik do wiszącej na oparciu małej torebki. - Możemy nawet teraz, jeśli pragniesz szybkiej porażki. – Uśmiechnęła się szeroko, triumfalnie, podobnie jak on dotychczas, ale nie widziała w tym nic złego. Przelotne spojrzenie rzucone na zegar stojący nieopodal uświadomiło jej, że chyba się zasiedziała; postanowiła opuścić lokal – sama, bądź w towarzystwie lorda. Wesoły humor jednak jej dopisywał i dopóki siedziała, wszystko było w porządku; bez słowa zerknęła w stronę kelnera, wykorzystując na nim z pełną premedytacją uśmiech potomkini i zgrabny gest dłoni, w prośbie o przyniesienie jej odzienia i wedle wcześniejszych słów Cassiusa – to podziałało dokładnie tak, jak przedstawiał jej widok prawdziwej damy. Jedno spojrzenie, gest i czarujący uśmiech przyciągnął uwagę młodziutkiego chłopaka, który zdołał zapomnieć o tym, jak wcześniej skutecznie ignorował jej obecność.
Gdy kelner zniknął na moment, blondynka podniosła się z miejsca – być może za szybko – bo wtem zakręciło się jej w głowie. Tracąc na kilka sekund widoczność przed oczami, ścisnęła palcami nos, drugą zaś złapała krawędź stołu, w pobliżu dłoni mężczyzny.



don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Winiarnia - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 15:33
Przez twarz Cassiusa przemknął ledwie zauważalny cień, kiedy padło o jego uczucia. Absolutnie nie miał pojęcia, jaka odpowiedź byłaby właściwa. Wewnętrzny konflikt między tym, co właściwe dla rodu i niego samego a konwenansami ścierał się na niemal odrębnych płaszczyznach. Stykały się w tak delikatny sposób, iż ledwie docierał do niego absurd pytania, przed którym został postawiony.
Ja? — spytał, posyłając jej poważny uśmiech. — Cóż, dla mnie to rzeczywiście byłoby jak zmiana pogody. Moje życie jest uporządkowane, a pojawienie się obcej osoby zaburzyłoby równowagę, którą musiałbym stworzyć na nowo. Wiem, że nie byłoby to łatwe zadanie, lecz zdaję sobie sprawę z oczekiwań i obowiązków, które nakłada na mnie mój ród. Moim obowiązkiem jest wypełniać je najlepiej, jak potrafię. — odparł poważnie, z nutą dramatyzmu zawieszoną gdzieś między słowami. Mówił wolno i przeciągał niektóre głoski, nadając im innego charakteru. Nie odsłoniłby przecież tej karty tak po prostu. Przed nikim nie odsłonił się na tyle, by czuć się doszczętnie nagim, choć po tym świecie chodziły pojedyncze jednostki, wiedzące o nim zdecydowanie więcej, aniżeli by tego chciał.
Obserwując Solange chowającą szkicownik, usta same zamieniły się w czarujący uśmiech podszyty sporą doza ironii. Nie sądziła chyba, że tymi słowami zmusi go do wywieszenia białej flagi. Mimo uroku i oczarowania, które ze sobą niosła, nie stracił na swej bucie i arogancji, nadal będąc tym, który rozdawał karty na stół. Przez jego usta przemknął nieco mocniejszy grymas, gdy złożyła propozycję.
Jeśli tylko jesteś w stanie dotrzymać mi kroku — odrzekł poważnym tonem, podążając za jej wzrokiem. Zegar obdarzył jedynie przelotnym spojrzeniem, uświadamiając sobie, że Solange taktownie i z wyjątkowym wyczuciem oznajmiała mu, iż dzisiejszego spotkanie dobiegało końca. Nie mógł jednak przemóc się i zamówić kolejnej lampki wina, kiedy obserwował, jak korzystała z lekcji prawdziwej damy. Wiedział, że żadne z działań nie było skierowane w jego stronę, lecz i tak tym samym dotarł do niego czar rozpościerający się z twarzy panny Baudelaire. Uśmiechając się, obserwował jej poczynania z uwagą do chwili, kiedy jej dłoń znalazła się niebezpiecznie blisko jego. Twarz Cassiusa momentalnie spętała powaga i chęć odsunięcia się. Bez względu na urok i potrzebę towarzystwa Solange, nie pragnął żadnego zbliżenia. Wiedział jednak, że nie czuła się najlepiej i konwenanse wymagały od niego, by postąpił jak dżentelmen.
Dziś chyba nie podejmiesz tego wyzwania, panno Baudelaire. — Pozwolił sobie przy tym na uszczypliwy komentarz, którym zamierzał jedynie przywrócić jej jasność umysłu, gdy wstał z miejsca, aby władczym gestem odebrać odzienie Solange od kelnera i lekko narzucić je na jej sylwetkę. Znajdował się dostatecznie blisko niej, czując jej perfumy i aurę, którą roztaczała wokół siebie, lecz nie naruszał granicy intymności, której najwyraźniej oboje strzegli z największą stanowczością.
Pozwól, że dotrzymam ci towarzystwa w drodze powrotnej. Cóż byłby ze mnie za lord, gdybym zostawił damę na pastwę nocy? — rzucił jeszcze zgoła retorycznym pytaniem, wskazując ręką kierunek, którym pragnął podążyć w stronę wyjścia z winiarni.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 16:09
Rozmowa na temat ślubów, rodów i aranżowanych związków ją zmęczyła do tego stopnia, że już nic więcej nie miała ochoty dodawać.
- Warto poświęcić temu tematowi więcej uwagi i uprzedzić nestora oraz rodzinę. Lepiej jąć się takiej próby, niż później żałować, że sypia się z wrogiem. - Kwitując krótko całość tematu, dała do zrozumienia, że nie powinni go dalej kontynuować. Zresztą, jej propozycja podziałałaby zapewne tylko w przypadku mężczyzn - w końcu ze zdaniem kobiet, córek, chyba nikt się nie liczył lub to ona znalazła się na tej przegranej pozycji.
Zamroczenie przyszło i równie szybko minęło; wróciła więc do względnej normalności, poprawiając narzucony na jej wątłe ramiona płaszcz.
- W takim razie mam pretekst do kolejnego spotkania. – Z pełną świadomością i dwuznacznością – w końcu brzmiało to dokładnie jak: chciałabym cię jeszcze zobaczyć - odparła na jego uszczypliwy komentarz, który przyjęła z uśmiechem na ustach, jednocześnie zwracając się przodem do Cassiusa. Stali bardzo blisko siebie, zbyt blisko, dopóki jednak nie zrobił niczego, by zakłócić jej prywatną sferę, nie miała zamiaru się odsuwać. Była przy nim taka niska i drobna, wręcz musiała wyglądać zabawnie, gdy z taką zaciętością przedstawiała mu swój punkt widzenia. Poprawiając poły płaszcza, zapięła wreszcie guziki, choć spojrzeniem wodziła teraz po twarzy swojego towarzysza, najwięcej uwagi poświęcając na jego błyszczące oczy. To właśnie one zdradzały najwięcej, choć niektórzy nie byli tego w ogóle świadomi, zaś oczy lorda Notta miały w sobie ten blask i strach, którego nie potrafiła zinterpretować. Pachniał z kolei mieszanką tytoniu i wina, wyjątkowo podobną do mieszanki, którą ostatni raz czuła trzy lata temu, ale to nie zniechęciło jej, nie spłoszyło i nie wykrzywiło bladoróżowych warg w grymasie. - Teraz mam pewność, że granat będzie ci pasować. – Uznała zmysłowym szeptem, opuszczając ręce wzdłuż tułowia. Po chwili odsunęła się, by chwycić torebkę i zwrócić w wyznaczonym kierunku, tym samym zwracając pełną swobodę i komfort lorda.



don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Winiarnia - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Winiarnia [odnośnik]04.06.17 16:31
Wargi Cassiusa posłały Solange ostatni z uśmiechów, który dziś gościł na jego twarzy. Zbliżali się do końca tego niespodziewanego spotkania, a ich konwersacja coraz mocniej była dla niego festiwalem sugestywnych szeptów i niedomówień. Dla postronnych, dla ostatnich gości lokalu byli zapewne obiektem plotki i podtekstów, jakoby między nimi miało dziać się coś więcej. Z niemałą rozkoszą sprowadziłby ich perwersyjne myśli do rzeczywistości, jednak dużo większa przyjemność sprawiało mu zostawienie sytuacji w tym kontekście. Nie musieli wiedzieć, co naprawdę zaszło tego wieczora.
Oczekuj mojej sowy — wyszeptał, nim odsunęła sie od niego, zwracając wolność gęstej przestrzeni między nimi. Nie żałował ani chwili spędzonej w jej towarzystwie. Świetnie bawił się, posyłał uśmiechy pełne dwuznacznych próśb i sugestii, jednak i na to nadszedł koniec. Niemniej jednak czekała go jeszcze krótka wycieczka pełna nocnej ciszy. Odstawienie damy pod drzwi jej lokum było wszak obowiązkiem każdego dżentelmena, który cenił sobie dobre relacje z przedstawicielkami płci pięknej; oczywiście w rozsądnych granicach wyznaczanych przez status społeczny. Dla kogoś o wyjątkowo miernym stanie nie odważyłby się na nic takiego. Nic nie zyskałby w zamian, a zażądać mógłby naprawdę wiele i zrobiłby to wobec każdego z małym wyjątkiem drobnej damy, która mu towarzyszyła.
Zyskawszy przestrzeń, którą władał, eleganckim gestem dłoni nakazał Solange udanie się w stronę wyjścia z lokalu. Sam podążał pół kroku za nią, sycąc się ostatnimi chwilami z urokiem, który roztaczała. Doprawdy będzie mu tego brakować, kiedy zawita w progi posiadłości i z pewnością długo nie będzie mógł zasnąć, zastanawiając się nad wypowiedzianymi słowami. Mogły znaczyć nic, ale i nieść ze sobą więcej, niż ktokolwiek byłby w stanie się spodziewać; nawet on sam.
Powiew chłodnego, nocnego powietrza Londynu zmiótł wrażenie, pod którym przebywał przez niemal cały wieczór. Uczucie lekkości jednak go nie opuściło, gdy pozwalał Solange obrać drogę, na końcu której mieli się pożegnać. Nie wiedział, ile trwała podróż. Niemal całą przebyli w milczeniu, które Cassius poświęcił na obserwacje nieba jak i swojej towarzyszki. Dopiero, gdy dotarli do wyznaczonego miejsca, przystanął, przypominając sobie granat i pomarańcz, dzięki którym na jego usta wpełzł leniwy uśmiech.
Zatem granatowy. Byle nie pomarańczowy. — rzucił, nawiązując jeszcze do przeprowadzonej z Solange rozmowy, po czym poczynił stosowne do pory pożegnanie i odczekał moment, nim zniknęła z jego oczu, ostatecznie uwalniając spod czaru. Otępienie, które temu towarzyszyło, sparaliżowało Cassiusa na krótką chwilę, lecz równie szybko otrząsnął się z szoku, zamaszystym ruchem odwrócił na pięcie i podążył do miejsca, z którego mógł spokojnie skorzystać z teleportacji.

| zt x2


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Winiarnia [odnośnik]14.07.17 1:07
| 15 kwietnia

Miło spędziłam ten dzień, w większości spacerując po ogrodach i zagłębiając się dalej, w nieodkryte do końca bagna, roztaczające się po terenach Fenland. Kwietniowa, coraz cieplejsza pogoda sprawiała, że przebywając w domu miałam ochotę spędzać czas na zewnątrz. Udawałam się więc na liczne konne przejażdżki, albo wynosiłam dużą część biblioteki na zewnątrz i studiowałam książki w jednym z zacisznych kątów ogrodu. Żałowałam czasem, że nie potrafię chociaż trochę malować, bagienne krajobrazy z pewnością pięknie prezentowałyby się utrwalone na płótnie.
Dzisiejsze popołudnie miałam jednak zamiar spędzić zdecydowanie wśród ludzi. Cieszył mnie wybór tego miejsca, jak pisałam Elisabeth, niezwykle dawno nie było mi dane kosztować wina, może nawet ostatni raz było to na jednym z wesel? Wszelkim spotkaniom sprzyjały raczej herbatki, ewentualnie kawa, której co prawda nigdy nie było mi za wiele, ale dostatecznie wiele jej filiżanek wypijałam, żeby nie musieć się nią raczyć również podczas towarzyskich spotkań. Ubrałam długą suknię w odcieniu głębokiej zieleni, którą ubarwiały jaśniejsze, roślinne wzory, pnące się jakby od ziemi w górę, jednocześnie coraz bardziej zanikające. Nie stroiłam się na tę okazję za bardzo, wyglądałam po prostu jak zawsze. Myślałam sobie, że miło będzie zobaczyć Elisabeth w innym miejscu niż zwyczajowe Ministerstwo. Zresztą, i tam nie widziałam jej od dłuższego czasu, co było przecież powodem mojego listu.
Pojawiłam się w winiarni o umówionej porze, jednak koleżanki jeszcze nie było widać, zajęłam więc jakieś miłe miejsce i odesłałam kelnera ze słowami, że z zamówieniem poczekam na towarzyszkę. Nie wypadało tak pić wina samemu, szczególnie kiedy było się kobietą. Lordów znowu często można było zobaczyć z czymś mocniejszym i to niekoniecznie jedynie w towarzystwie. Nie wiedziałam, czy lubili to odurzające uczucie, gorąco rozpływające się po całym ciele aż tak, żeby raczyć się nim nawet bez żadnej okazji? Byłam damą, toteż nie miałam zamiaru przekonywać się na własnej skórze, chociaż na przyjęciach pozwalałam sobie często na parę wiele kieliszków niż wypadało. Chyba i tak nikt mi ich nie liczył? Czekając, dyskretnie przyglądałam się pozostałym gościom. W większości wydawali się zajęci sobą, zakochane pary, rozmawiający przyjaciele. To nie było miejsce dla smutnych panów, wpatrujących się w swoją szklankę whisky, jakby poszukiwali w niej odpowiedzi na wszystkie swoje problemy.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Winiarnia [odnośnik]15.07.17 17:00
Z początku wizja miesięcznej przerwy od pracy jawiła się jako istna katorga i z początku tym właśnie była. Elisabeth nie umiała sobie znaleźć miejsca, chwytając się różnych zajęć, by już po chwili rozpocząć nowe. Nie lubiła tak nagłych niespodzianek, lubiła planować swój czas bądź przynajmniej mieć na niego jakąkolwiek wizję. I w sumie miała, ale nie przewidziała, iż zostanie odesłana na urlop. Upłynęło kilka dni zanim kobieta przyzwyczaiła się do nowej sytuacji i zaczęła rozkładać swój czas pomiędzy jakieś sensowne dla niej aktywności. Dzięki temu miała okazję ponownie wrócić do jednego z ulubionych, lecz niezbyt chlubnych zajęć, jakim było śledzenie ludzi pod postacią kota. Ponadto zaczęła wychodzić do ludzi o wiele częściej, bo chociaż wcześniej nie stroniła od nich, do praca potrafiła pochłonąć ją w całości. Sięgnęła po kolejne książki, które pragnęła przeczytać, a również nie miała na to wolnej chwili. Robiła większość rzeczy, które lubiła, a które uniemożliwiał jej zawód. Takie spożytkowanie czasu pozwoliło jej sądzić, że przymusowy urlop wyszedł jej tylko na dobre. Mogła przy tym zachowywać się przez jakiś czas jak przykładna dama, udając się na różne bankiety czy bale. Pokazując się na salonach, świecąc przykładem uspokajała mentorów rodu. Nie mogła jednak liczyć, iż podobne zachowanie ostudzi ich zapał do wydania jej za mąż. A może jednak coś w tym było?
Stanęła przed lustrem, powoli rozczesując czarne długie włosy. Zerknęła na zegarek, na którym dochodziła godzina jej wyjścia. Nie mogła powiedzieć, że niezwykle cieszyła się ze spotkania z lady Yaxley, ale w jakiś sposób napawało ją to zadowoleniem. Miała możliwość rozmawiać, a przecież lubiła to robić. Do tego wizja poznania nieznanych dotąd smaków win bądź zatopienia się w tych ulubionych, pospieszała ją podczas przygotowań. A te poczyniła dość szybko, by o zamierzonej porze opuścić rodzinny dwór. Teleportowała się w pobliże umówionego miejsce, by ostatni odcinek drogi przejść już pieszo. Przed wejściem zatrzymała się na chwilę, strzepując niewidzialne pyłki z delikatnego materiału czerwonej, białej sukienki. Zdecydowanie kolor ten nie należał do barw jej rodu, lecz by to w jakiś sposób naprawić, nałożyła złotą biżuterię. Już dawno przekonała się, iż w zieleni nie jest jej do twarzy, a przynajmniej ona wydawała się nie czuć w niej komfortowo. Prawda była jednak taka, iż dawno nie miała okazji włożyć nic w tych barwach.
Weszła do pomieszczenia, wzrokiem szukając znajomej twarzy. Szybko udało jej znaleźć Lilianę, w stronę której poszła. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Witaj Liliano, przepraszam jeśli czekałaś zbyt długo - odpowiedziała, zajmując miejsce naprzeciwko niej. Po tym przywitaniu pozwoliła, by uśmiech stopniowo znikał, jak to zazwyczaj miała w zwyczaju. - Pogoda na dworze jest na tyle zachęcająca, iż pozwoliłam sobie ostatnie kilka metrów przejść pieszo.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Winiarnia [odnośnik]09.08.17 18:48
Krótki czas oczekiwania na lady Parkinson upłynął mi na przyglądaniu się innym gościom winiarni. Niewątpliwie, znajdowanie się w postaci człowieka nie sprawiało, że ta czynność była tak intrygująca, jak w przypadku obserwowania w ukryciu, w ciele kota. Wciąż jednak obecne osoby wydawały się zachowywać dosyć naturalnie, bardziej zajęte swoim towarzystwem. Pojawienie się Elisabeth zauważyłam, gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, jednak jeszcze przez chwilę patrzyłam się gdzie indziej, przenosząc na nią wzrok, kiedy już była dostatecznie blisko zajętego przeze mnie stolika, bym mogła się do niej odezwać.
- Dzień dobry, Elisabeth, miło cię widzieć - przywitałam się z nią, również się uśmiechając. Przychodziło mi to z łatwością w stosunku do osób, które darzyłam chociaż częściową sympatią. - Nic się nie stało. Aż dziwię się nam, że nie postanowiłyśmy spotkać się gdzieś na zewnątrz. Pogoda rzeczywiście zachęca do spacerów, może wybierzemy się później na krótką przechadzkę? - zaproponowałam. Ciężki był wybór pomiędzy rozmową przy winie, a przy spacerze, gdyż obydwie te opcje rysowały się równie miło. Być może jedynie spacer czy przejażdżka po bagnach mogłyby mi wydawać się jeszcze przyjemniejsza.
Międzyczasie kelner, widząc, że dołączyła do mnie towarzyszka, podszedł aby przyjąć zamówienie. Poprosiłam więc o kieliszek wina (czy też może karafkę, jeśli Elisabeth wyraziła taką chęć?), które mogłoby mnie orzeźwić w taki upał. Chociaż trzeba przyznać, że przytulny wystrój wnętrza pozwalał zapomnieć jak wyglądać pogoda, czy też w ogóle świat, na zewnątrz.
- Jestem bardzo ciekawa, jak wypełniasz dni, kiedy nie masz już potrzeby pracować w Ministerstwie - odezwałam się, kiedy mężczyzna już odszedł. - Nie wątpię, że masz mnóstwo ciekawych zainteresowań, ale osobiście nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że mogłabym czymś zastąpić ten ogrom czasu, jaki spędzam obecnie w pracy.
Zauważyłam, że chociaż współpracowałyśmy z Elisabeth już dłuższy czas i zdarzyło nam się zamieniać parę słów w przerwie na kawę, to tak naprawdę nie wiedziałam co robi w wolnym czasie. Przeważnie poruszałyśmy sprawy departamentu i dotychczas nie czułam potrzeby pogłębiania tych rozmów.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Winiarnia [odnośnik]10.08.17 18:23
Elisabeth miała dość mieszane uczucia odnośnie spacerów. Z jednej strony lubiła ich działanie - pozwalały jej oczyścić umysł, oddawać się rozmyśleniom w ciszy i spokoju, kiedy zazwyczaj nikt jej nie przeszkadzał. Dzięki temu też oddalała się od domu, gdzie ostatnimi czasy było jej duszno, ciasno. Mieszkając w siedzibie rodu nie miała możliwości poczuć się samotna, a prywatność stawało się słowem niemalże obcym. Z drugiej strony jednak wydawały się być stratą czasu, a tego nie lubiła marnować. Zamiast przechadzając się różnymi uliczkami i alejkami, wolała oddać się jakiemuś zajęciu. Z tego też powodu, a raczej niewyrobionego zdania na temat takiego sposobu spędzania wolnego czasu, rzadko miała sposobność na prawdziwy długi spacer, podczas którego jedynie myślała. Zazwyczaj jeśli już gdzieś szła to pod postacią kota, chcąc śledzić ludzi i dowiadywać się ciekawych rzeczy, które nie do końca są przeznaczone dla jej uszu.
- Myślę, że po degustacji wina z przyjemnością bym się przeszła - odpowiedziała. W istocie było jej dzisiaj dość przyjemnie, bo chociaż było ciepło, wiatr delikatny chłodny wiatr, nieco orzeźwiający powietrze. A takowe zawsze było zbawienne po wypiciu wina, które przecież miało właściwości rozgrzewające. Trudno było jej sobie jednak je odmówić, toteż zamówiły karafkę.
- Cóż, potrzeba pracy zawsze jest i mam nadzieję, iż niedługo zostanie mi dane powrócić do dawnego zajęcia - odpowiedziała, lekko podnosząc lewy kącik ust. - Przyznam że z początku trudno mi było znaleźć dla siebie miejsce, ale z czasem dostrzegłam zalety chwilowego bezrobocia. Udało mi się poświęcić poszerzaniu wiedzy, a także odświeżyć kilka znajomości. Praca nie sprzyja spotkaniom towarzyskim. Poza tym udało mi się też znaleźć inne sposoby na urozmaicenie wolnego czasu i jestem pewna, iż lady również udałoby się coś wymyślić.
W istocie nie umiała na początku zagospodarować swojego czasu. Nie lubiła akcji niezaplanowanych, toteż przez pierwsze dni krzątała się bez celu. Ten stan jednak minął, co było wręcz błogosławieństwem. Z pewnością oszalałaby, gdyby przyszłoby jej siedzieć bezczynnie w miejscu.
- Ja się jednak zastanawiam nad tym na co przemianują nasz departament? Ostatnimi czasy słyszałam, że niektórzy pracownicy z departamentów usuniętych zostali odesłani do dość haniebnych zajęć.
Przy tym skrzywiła się, w głowie wymieniając nazwy tych podrzędnych stanowisk, które nigdy nie wydawały się odpowiednie dla niej. Była zbyt ambitna, by przyjąć jakiś mierny urząd, nie mający żadnego znaczenia.


A little learning is a dangerous thing...



Ostatnio zmieniony przez Elisabeth Parkinson dnia 19.08.17 17:41, w całości zmieniany 1 raz
Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Winiarnia [odnośnik]17.08.17 20:58
Zastanowiłam się czy w pobliżu były jakieś ciekawe miejsca, idealne do spacerów. Pełne ludzi ulice raczej nie uprzyjemniały przechadzki, przynajmniej w moim mniemaniu, gdyż byłam przyzwyczajona do spokoju bagien, gdzie prędzej miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, niż na odwrót. Były to trolle, które sama rzadko widywałam, prędzej udawało mi się dostrzec zamieszkujące podmokłe tereny ptaki.
- Bardzo się cieszę, na pewno będzie przyjemnie. Może ogrody królewskie? - zaproponowałam. Podobnych miejsc blisko winiarni było całkiem sporo i chociaż przychodził mi na myśl również zaczarowany park, to jednak ten był zdecydowanie bardziej w moim stylu - dzisiaj był czas na małą odmienność.
- Jestem pewna, że niebawem znajdzie się odpowiednie zajęcie. Kto to słyszał, żeby odsunięto lady od pracy i potem kazano tak jej... pozostać? - utkwiłam w Elisabeth na chwilę spojrzenie. Pomyślałam o powiedzie przez który dama mogłaby przestać spełniać się zawodowo - mąż. Był to okropne, ale wiedziałam, że ten mógłby sobie tego zażyczyć, bo niektórzy mężczyźni twierdzili, że kobieta powinna tylko siedzieć w domu i ładnie wyglądać. Nie zamierzałam jednak pytać o to koleżanki, jakkolwiek ciekawa bym nie była. Po pierwsze, nie byłyśmy w na tyle zażyłych stosunkach, bym swobodnie z nią plotkowała o takich sprawach, a po drugie mogła nawet sama nie wiedzieć, bądź zwyczajnie nie chcieć o tym mówić. A była przecież cztery lata starsza ode mnie... Większość osób stwierdziłaby, że to już najwyższy czas, by panna przestała być panną.
- Naprawdę? Musiałabym chyba sama doświadczyć tej sytuacji, by umieć w odpowiedni sposób wykorzystać tak ogromną ilość czasu. Mimo wszystko, wciąż mam wystarczająco wolnych chwili, by wykorzystać je na konne przejażdżki czy właśnie spotkania towarzyskie... Zdradzisz cóż to za inne sposoby? - spytałam, uśmiechając się przy tym niemal konspiracyjnie, chociaż po jej wypowiedzi nie umiałam ocenić jakiego rodzaju sposoby ma na myśli.
Kelner przyniósł nasze zamówienie i nalał już przy stoliku po pół każdego kieliszka. Nie zwróciłam na niego uwagi, cierpliwie czekając, aż się oddali i spróbowałam wina dopiero, kiedy już go nie było. Uśmiechnęłam się, zadowolona. Smakowało idealnie.
- Ach, również takie plotki obiły mi się o uszy - ściszyłam głos. - Podobno chodzi o pracę związaną z ghulami. Ale nie wyobrażam sobie... to musieli być naprawdę mało wartościowi pracownicy... - Przez moją twarz również przemknął cień niesmaku. Nie wierzyłam, by do podobnej pracy można było skierować Yaxleyów czy Parkinsonów.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Winiarnia [odnośnik]19.08.17 17:51
Na chwilę jej myśli pomknęły ku wspomnianym ogrodom królewskim, których wygląd chciała przywołać w myślach. Jedyne czego dzisiaj oczekiwała od miejsca do spacerów to fakt, by nie był pełny ludzi. Nie lubiła tłumów, przepychanek i braku szacunku do jej osoby, a takowy zazwyczaj przejawiał się w podobnych okolicznościach. Doskonale pamiętała co się wydarzyło gdy poszła na referendum, gdzie ilość obecnych w głosowaniu osób była wręcz zatrważająca. Do tej pory organizacja wydarzenia wydawała jej się bardzo niedopracowana, bo przecież sposób w jaki potraktowano szlachciców... Zmuszono ich do przebywania w jednym miejscu z osobami niższego stanu, z których wielu nie potrafiło się odpowiednio zachować. Do tego te popchnięcia... Byłaby w stanie je zaakceptować gdyby tylko miało to przynieść jakiekolwiek korzyści - jakieś nowinki, nowe znajomości...
- Sądzę, że ogrody są odpowiednim wyborem - odpowiedziała, skinąwszy lekko głową. Elisabeth mogła się pochwalić dobrą orientacją w terenie i pamięcią do odwiedzanych miejsc. Miała kiedyś okazję kroczyć ścieżkami ogrodu, który jawił się jako przyjemny i miły dla oka.
Nie odpowiedziała na słowa lady, a jedynie uśmiechnęła się pod nosem. Gdy rozpoczynała pracę postrzegała tą posadę jako sposób na spełnienie swoich ambicji. Pragnęła władzy, a przecież nie miała możliwości jej osiągnąć po prostu od tak. Czekała ją praca i to ciężka. Była gotowa się jej podjąć. Ostatnimi czasy jednak jej światopogląd powoli się zmieniał, dojrzewał razem z nią. Zaczynała inaczej patrzeć na instytucję, dla której podjęła się pracy. Wszystkie ostatnie wydarzenia, wybory Ministra wydawały się objawem rosnącego szaleństwa kobiety. Elisabeth jednak postanowiła patrzeć na to z przymrużeniem oka, czekając na to, co miało nadejść. Nie mogła planować gdy przyszłość nie była dla niej jasna. Nigdy w pełni nie była, bo wiele nie zależało od niej. Naturalnie nie raz zwodziła nestora rodu i rodzinę, lecz to nie mogło trwać wiecznie.
Kilka razy mrugnęła energicznie słysząc pytanie Liliany.
- Chociażby spacery - zaśmiała się krótko z lekkim uśmiechem. - Okazało się, iż moja wiedza na temat Londynu i jego okolic nieco zubożała.
W jej słowach było ziarno prawdy - w istocie dużo spacerowała jako kot, poznając nowe miejsca i przyglądając się ludziom, którzy byli z nimi związani.
Nie patrzyła na kelnera, który przyniósł zamówienie. Patrzyła na postawione przed nimi wino, które wyglądało zachęcająco. Ona również czekała aż mężczyzna oddali się, by mogła delikatnie chwycić lampkę wina i uchylić łyk napoju. Cień uśmiechu przemknął przez jej usta gdy poczuła, iż trunek przypadł jej do gustu.
- Możliwe, że tacy w istocie byli - powiedziała, chwilę patrząc na trzymane w dłoniach naczynie. Po chwili delikatnie je odłożyła, przenosząc wzrok na towarzyszkę. - Musimy jednak rozważać każdą możliwość. Ja wiem już co zrobiłabym, gdyby i mnie odesłano do pracy z ghulami. Czy lady o tym myślała?


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Winiarnia [odnośnik]01.09.17 2:43
Nie byłam ślepa, widziałam co działo się z każdym dniem w Ministerstwie, jednak uparcie tam trwałam, chociaż czasem miałam wrażenie, że praca którą mam wykonywać nie do końca spełnia moje oczekiwania. Przypominałam sobie jednak, że to był dopiero początek, dopiero staż. Czas tam spędzony nieraz był stresujący, ale cieszyłam się,  że mogę zasmakować tej części nie do końca idealnie szlacheckiego życia i robić coś więcej, niż idealna dama. Ojciec nie miał nic przeciwko - a przynajmniej dopóki nie dzieliłam się z nim szczegółami moich zadań. Ambitnie spoglądałam w przyszłość, wierząc, że osiągnę tam coś, z czego będę dumna, nawet jeśli w innym departamencie. Może mogłabym się na przykład zając magicznym prawem?
Obserwowałam uważnie Elisabeth, chociaż daleko było mi do zwyczajnego, niestosownego gapienia się. Subtelnie prześlizgiwałam wzrok z kieliszka, na swoje leżące na stole dłonie i na jej twarz. Mimo to ciężko byłoby mi nie zauważyć jej odmiennej reakcji. Czyżby coś ukrywała? Uśmiechnęłam się zachęcająco, przecież dobrze potrafiłam dochowywać sekretów.
- Och, naprawdę? - Umiejętnie kryłam rozczarowanie, liczyłam na coś o wiele ciekawszego. Spacery były przyjemne, ale nie można ich było nazwać nazbyt interesującą rozrywką, kiedy w okół było tyle opcji... chociaż przeważnie niezbyt dobrze widzianych. - Kto by się spodziewał, że spacery mogą wydawać się tak ciekawe... Dowiedziała się lady czegoś wartego podzielenia się?  - spytałam mimo wszystko. - Rozumiem jednak lady doskonale, po atmosferze panującej w Ministerstwie, chwile wytchnienia podczas samotnych spacerów muszą wydawać się bardzo miłe - powiedziałam, podobnie jak panna Parkinson, tylko trochę mijając się z prawdą.
Rozważałam czasem różne możliwości, jednak dumna z tego kim jestem, doprawdy, nie przychodziło mi do głowy, by mogło mnie spotkać stanowisko, niezgodne z moją pozycją. Chyba pomyślałabym, że to niemiły żart, gdyby podobną rzecz mi zaproponowano.
- Jakkolwiek nie mogę sobie tego wyobrazić... moja odpowiedź wydaje się chyba oczywista? Nie mogłabym przyjąć takiego stanowiska. Jednak muszę przyznać, że nie myślałam, co bym zrobiła gdyby jednak... pokładam zbyt wielkie nadzieje, że jednak do tego nie dojdzie.
Uśmiechnęłam się lekko, ewidentnie nie do końca szerze. Obydwie z pewnością na to liczyłyśmy... a najbardziej chciałabym, żeby departament międzynarodowej współpracy czarodziejów działał jak dawniej, jednak na to nie było możliwe.
- A lady, czyżby miała konkretne plany? - zagadnęłam. - Proszę się ze mną nimi podzielić, być może i mnie to zainspiruje do zaplanowania wielu scenariuszy przyszłości.
Westchnęłam cicho, och, oby ta przyszłość nie była tak straszna. Wina ubywało z kieliszka bardzo powoli, acz regularnie, a kelner dbał o to, aby kieliszki ani na chwilę nie stały się puste.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Winiarnia [odnośnik]26.09.17 21:49
Uśmiechnęła się na jej słowa, kryjąc pod tym gestem chęć zaśmiania się. Liliana zawsze wydawała się być osobą niezwykle dociekliwą, co i w tym momencie miało swoje odzwierciedlenie w kolejnych pytaniach, poruszających tą samą kwestię. Elisabeth rozumiała tą ciekawość, choć ona z pewnością inaczej dociekałaby prawdy. Prawdopodobnie wiązało się to z nieco innym usposobieniem i nieco większym doświadczeniem życiowym. W końcu była nieco starsza od koleżanki z pracy i jakkolwiek różnica nie wydawała się być przytłaczająca, to kobieta wychodziła z założenia, że przez cztery lata wielu rzeczy można się nauczyć. Była jednak cierpliwa - wymyślała kolejne zgrabne odpowiedzi, pozwalając znajomości trwać dalej. Prawdopodobnie było to spowodowane faktem, iż wierzyła, że w przyszłości to zaowocuje, przynosząc wiele korzyści.
- Spacerując mamy możliwość odkrywać nowe miejsca warte odwiedzenia. Dzięki temu nie musimy obawiać się rutyny przy spotkaniach towarzyskich. Ja osobiście nie przepadam z odwiedzaniem wielokrotnie tych samych restauracji czy kawiarni, bowiem z biegiem czasu nic nie może nas już w niej zaskoczyć - ani menu ani... nic. A dzięki moim spacerom udało mi się odszukać nowe lokacje, w które planuję się udać przy najbliższej okazji. - po tych słowach upiła łyk wina w duchu rozkoszując się jego smakiem. Miała wyraźną słabość do tego rodzaju trunków i chętnie poznawała kolejne kombinacje.
- Ma lady rację - spacery sprzyjają wyciszeniu, a chwile samotności pozwalają pozbierać myśli. To korzystne szczególnie po ostatnich wydarzeniach, przez które zapanował w naszym świecie istny chaos.
Szczególnym miejscem, w którym zapanował nieład, było Ministerstwo. Niedobrze było oglądać tą tak ważną dla kraju instytucję w takim stanie.
- Cóż, nie sądzę by mój scenariusz był inspirującym - odpowiedziała, wzruszając delikatnie ramionami. - W przypadku oddelegowania do departamentu poniżej mojej godności, mam zamiar zrezygnować z pracy i znaleźć sobie nowe zajęcie. Mogłabym zostać tłumaczem, bowiem biegle władam językiem francuskim. Znam się również bardzo dobrze na historii magii... Sądzę, iż udałoby mi się znaleźć coś równie interesującego i odpowiedniego dla mnie, co praca w departamencie międzynarodowej współpracy czarodziejów.
Obserwując ostatnie wydarzenia nie sposób było nie myśleć o własnej przyszłości. Nikogo kto ją znał nie powinno zdziwić, iż ma odpowiedź gotową na podobne pytanie. Już wcześniej analizowała swoje możliwości i silne strony, tworząc w głowie listę zajęć, które mogłaby się podjąć. Szczegółowo przeanalizowała swoje typy, wybierając faworytów i tym samym rozpisując gotowy plan awaryjny. Nie lubiła pozostawiać swojego losu przypadkowi. Niespodzianki były przez nią niemile widziane.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Winiarnia [odnośnik]03.10.17 1:29
Moje dopytywania się nie miało na celu odkrycia sekretów, nawet gdyby podejrzewała o ich posiadanie lady Parkinson (chociaż kto nie miał jakichkolwiek!) to na pewno nie spodziewałabym się, że mi o nich opowie. Wyraźnie jednak słyszałam, że opowiadanie o spacerach nie jest rzeczą specjalnie ekscytująca. Co innego chodzenie na nie - wtedy po prostu się szło i pozwalało myślom płynąć, jednak żeby poświęcać im aż tyle uwagi?
- Chyba że w dobrym towarzystwie, wtedy nawet najbardziej opatrzone miejsca wydają się nabierać nowych właściwości. - Uśmiechnęłam  się, inną przecież sprawą było zjedzenie obiadu z rodziną w luksusowej restauracji, zupełnie inaczej przedstawiała się romantyczna kolacja przy świecach, nawet gdyby miała miejsce w tym samym lokalu. Nie przywiązywałam tak dużej uwagi do rzeczy o których mówiła Elisabeth, liczyło się dla mnie, by było smacznie, przyjemnie, z profesjonalną obsługą... nowym miejscom zbyt często brakowało któregoś z tych niezbędnych elementów, który mógł sprawić, że posiłek nie był już tak miły.
Mimo wszystko chętnie wysłuchałam planów Elisabeth. Naprawdę powinnam była i ja zrobić podobne. Zostanie tłumaczem brzmiało całkiem dobrze, świetnie przecież posługiwałam się nie tylko francuskim, ale i niemieckim. Największą wadą tego pomysłu, gdyby odnosił się do mnie, wydawał mi się braku częstego kontaktu z innymi ludźmi. Tłumaczenie polegało przecież na długim ślęczeniu nad tekstem, znacznie dłuższym niż w przypadku dokumentów na rolkę, lub trzy, pergaminu. Wiedziałam jednak, że mojej rodzinie by się to spodobało, bo oznaczałoby również brak kontaktu z nieodpowiednimi osobami... czy ludźmi w ogóle, a przy tym i częstsze przebywanie w domu.
Obejmowałam kieliszek delikatnie palcami, co jakiś czas unosząc go do usty, by upić mały łyk. Wino powoli się kończyło, było go w końcu odpowiednio mało, by przypadkiem dwóch szlachciankom nie zakręciło się w głowie.
- To brzmi bardzo obiecująco - przyznałam. - Praca związana z językami to również coś, co mnie by na pewno bardzo zainteresowało. Zresztą, na tym przecież w dużej mierze polega nasz departament... chociaż bardzo lubię tę całkiem dużą domieszkę polityki. Oby tylko to zmierzało w dobrą stronę - wyraziłam swoje nadzieje. Teraz miałam wrażenie, że były dosyć płonne, szczególnie po tym jak Elisabeth przedstawiła swoje plany. Tworzyło się je przecież dopiero wtedy, kiedy utrata poprzedniego stanowiska mogła być już wielce prawdopodobna. Czy to ja byłam taka nieostrożna? Wiedziałam jednak, że w przypadku złego obrotu sytuacji, po prostu zajmę się czymś w domu i wtedy będę mogła spokojnie pomyśleć nad dalszymi perspektywami zawodowymi.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144

Strona 6 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Next

Winiarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach