Wydarzenia


Ekipa forum
Bar
AutorWiadomość
Bar [odnośnik]21.09.15 22:40
First topic message reminder :

Bar

★★
Kontuar w "Białej Wiwernie" wiecznie pokryty jest pozostałościami rozlanego piwa, mocniejszych alkoholi odbieranych przez klientelę upojoną różnorodnymi trunkami. Bar zabudowany jest w charakterystyczny sposób: pomiędzy drewnianymi kolumienkami wycięto arkady stanowiące jedyne pozostałości zadbania lokalu. Pomimo to bar jest zaskakująco dobrze zaopatrzony jak na taki przybytek, chociaż towarzystwo z natury ponurego barmana może odstraszać osoby wkraczające po raz pierwszy do Białej Wywerny.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [odnośnik]05.05.20 23:18
Często zapominała, że jej melodyjny głos zapadał w pamięci. Znak rozpoznawalny kobiety, która notorycznie pakowała się w kłopoty. Tak wiele by dała, aby zachować choć cząstkę dawnej siebie, a wspomnienia wracały ze zdwojoną siłą w takich chwilach jak ta. Śmiechy i głośne żarty nie ustawały w pokoju Gryfonów, kiedy ich rocznik królował w Szkole. Byli nie do zdarcia, wciąż mieli siłę, energię i ochotę na więcej szaleństw. Kiedy to wszystko tak bardzo się zmieniło? Kiedy czas przeleciał między ich palcami jak woda, prowadząc na mniej lub bardziej niebezpieczne ścieżki, kreując ich przyszłość w niespodziewany sposób. Dzisiejsze spotkanie było miłe, choć zupełnie niespodziewane. Nie zamierzała narzekać, szczególnie kiedy Matt tak przygarnął ją do siebie jeszcze bardziej, żeby przypadkiem nie zsunęła się z jego kolan.
Zaśmiała się dźwięcznie, kiedy powiedział, że teraz już nie świętuje samotnie. No i zamówił alkohol, a to zwiastowało całkiem niezłe kilka chwil. W duchu błagała, żeby nie czknęła po raz kolejny, bo takie chwile nie zdarzały się zbyt często. A na kolanach Matthew było jej całkiem wygodnie, nie zamierzała narzekać! - Zupełnie nie wiem czemu nie możemy po prostu... spotykać się częściej! Wiesz, że ja zawsze jestem chętna do szukania kłopotów i picia do białego rana. - dodała ze śmiechem. Skoro już poruszyli temat czknięć... o wiele lepiej byłoby, jakby ta cała czkawka ustała. - Przed chwilą byłam na jakimś statku, gdzie jedna kobieta chciała mnie wciągnąć do załogi... - dopowiedziała, chwytając szkło wypełnione alkoholem w dłoń. To miłe, że nazwał ją czarną wilą, zdecydowanie była przeciwieństwem tych kobiet. Głównie przez czarne włosy i ciemne tęczówki, choć urody nie można jej było ująć, a Matthew w uroczy sposób to doceniał. Mogła być jego czarną wilą, jeśli tylko chciał!
- Chyba będę musiała częściej wpadać na Twoje kolana, bo jeszcze z tej starości całkiem pozapominasz. - powiedziała kiwając lekko palcem i śmiejąc się. Uniosła szklankę ku górze. - Twoje zdrowie! Wszystkiego najlepszego. - dodała zanurzając usta w alkoholu, a później bez skrępowania dała mu solidnego buziaka w policzek.


Shannon Lyon

Shannon Lyon
Shannon Lyon
Zawód : Szukam szczęścia
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And hand in hand, on the edge of the sand,
They danced by the light of the moon.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8050-shannon-lyon https://www.morsmordre.net/t8179-figa#235301 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8180-skrytka-bankowa-nr-1959#235302
Re: Bar [odnośnik]11.05.20 2:37
To było...orzeźwiające! Poczułem sie tak, jakbym właśnie odnalazł zgubioną, lecz ulubiona nylonową płytę z kawałkami które kiedyś odtwarzałem na gramofonie w ciągłym zapętleniu. Teraz, kiedy była obok wszystko momentalnie odżyło, cała ta melodia przeszłości wesoło zaczęła przewijać w mojej głowie. Nie mogłem powstrzymać oczu od poszukiwania tych wszystkich zmian które zaszły na jej twarzy od kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Bez wątpienia dziewczęcość ustąpiła miejsca kobiecości. Spojrzenie kryło najpewniej historię o której nie zdawałem sobie nawet sprawy ale cholera...pochłaniało z podobną mocą co kiedyś.
- Zabawne, że o tym wspominasz akurat, kiedy to tak właśnie widzę swój harmonogram na kolejny tydzień, czy dwa - a może dłużej. Zaśmiałem się trochę zakłopotany podobnym wyznaniem, lecz jednak śmiało i chętnie widząc towarzystwo w jej osobie jeżeli tylko kryła się w tej propozycji, a może bardziej ofercie krzta powagi. Brakowało mi towarzystwa, kogoś do ucieczki przed ponurymi cieniami rzeczywistości - Żałuję w sumie, że jakoś ten kontakt nam się urwał. Nie wiem czy przez ten czas spotkałem godniejszą partnerkę do tańca - uśmiechnąłem się wspominając jak lubiła się poruszać i jak przyjemnym było to, że wcale do tego zachęcać jej szczególnie nie trzeba było - Udało ci się zrobić zawodowy użytek z tego, jak przebierasz nogami? - zagaiłem lekko oczami wyobraźni widząc ją na jakiejś estradzie czy też może szkole tańca. Może trochę galopowałem z myślami lecz hej! Byłem już piwie i jak już miałem życzyć komuś życiowego spełnienia to czemu nie urodziwej nie tak nieznajomej, prawda?
- Spotkałaś kobietę kapitana...? - zaśmiałem się w lekkim rozbawieniu - Chyba chciałbym ją poznać - to brzmiało jak szaleństwo - I jak, rozważasz taką opcję? Czy nie widzisz swojej kariery z drewnianą nogą, opaską na oku i szantą na ustach... - snuję jakąś kolejną wizję - ...bo jeśli jednak widzisz to mogę cię jakiejś nauczyć. Znam kilka. Szant rzecz jasna - nie drewnianych nóg - podkreśliłem żartobliwie tą oczywistość, podnosząc zaczepnie jedną brew wyżej przelewając swoje spojrzenie z pełnych ust ku oczom towarzyszki z którą zbiłem w geście toastu szkło.
- Moje zdrowie! - zawtórowałem przyjmując na polik serdeczny podarunek - To zapominanie to mi w sumie przypomina, że nie pamiętam za bardzo kiedy ty miałaś urodziny. Gdzieś chyba na początku roku, prawda...?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Bar [odnośnik]17.05.20 12:46
- Nic się nie zmieniłeś... Nic, a nic! - zaświergotała rozbawiona. Lata młodości mieli dawno za sobą, szaleństwo powinna zastąpić rozwaga, ale najwyraźniej zarówno Shannon jak i Matthew minęli się z tą naturalną koleją rzeczy. Ona szukała ryzyk, szukała zabawy, szukała kolejnych ekscytujących przygód w swoim życiu. Bezczynne siedzenie w miejscu nie pozwoli im na dalsze działania, a to doprowadzi do rutyny i nudy, na którą nie zamierzała pozwalać w żadnym wypadku. Takie życie byłoby okropne, a Lyon uschłaby jak niepodlewany kwiat.
- Przecież wiesz, że jestem fantastycznym spadkobiercą hodowli roślin mojego ojca... - zaśmiała się w odpowiedzi na jego słowa. - Złamałam mu serce i postanowiłam na razie znaleźć inną drogę. Pracowałam w dokach jako barmanka, teraz przerzuciłam się do bardziej ekscytującego miejsca... Restauracja nazywa się Wenus i zdaje mi się, że dzieją się tam ciekawsze rzeczy niż się wydaje. Jedno jest pewne, Lord płaci więcej... - dodała rozbawiona. Ot, cała jej kariera. Nie poszła w stronę tańca, choć bardzo go kochała. Nie poszła w stronę śpiewu, choć potrafiła oczarować głosem. Mogła to robić równie dobrze stojąc za barem, a mężczyźni zasłuchani w jej delikatny śpiew... zawsze zostawiali więcej pieniędzy na ladzie. Napiwki to świetna sprawa!
- Nie wiem czy nadaję się do śpiewania szant, ale nad ranem możemy spróbować. - rozbawiona puściła mu oczko. - I nie wybieram się w morze... zdecydowanie! - dodała jeszcze. To trzeba było lubić, nie wyobrażała sobie siebie w roli kapitana czy jako kobieta pływająca licznymi statkami. Dla niej to nie był klimat, którego potrzebowała. Pewnie na morzu też da radę wpakować się w kłopoty, ale na stałym lądzie nie groziło to utonięciem! Dlatego wolała nie ryzykować, ceniła swoje życie, lubiła je nawet bardzo.
- Tak, trzydziestego pierwszego stycznia. I nie dostałam od Ciebie prezentu, więc... nie wiem czy powinnam teraz siedzieć na Twoich kolanach... - mruknęła z lekką, udawaną powagą, ale tylko po to, żeby zaraz rozbawiona wybuchnąć śmiechem. Nie była przecież zła, to byłoby dziecinne!


Shannon Lyon

Shannon Lyon
Shannon Lyon
Zawód : Szukam szczęścia
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And hand in hand, on the edge of the sand,
They danced by the light of the moon.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8050-shannon-lyon https://www.morsmordre.net/t8179-figa#235301 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8180-skrytka-bankowa-nr-1959#235302
Re: Bar [odnośnik]22.05.20 0:22
- Uznam to za komplement - mruknąłem przymykając jedno oko i rozciągając uśmiech. Ostatnio momentami mi to przeszkadzało, to, że świat niewiele się dla mnie zmienił od momentu opuszczenia Hogwartu czy raczej bardziej - mnie nie zmienił. Dziś na ulicach Londynu nie bez powodu górował strach, powaga, zdecydowanie, które ja sam odpychałem kołysząc się na swojej beztroskiej łódce. Dało się tak przetrwać wojnę?
- Wieeeem... ale wiem też, że obrazek w którym doglądasz rosnącej trawy w szklarni kompletnie do ciebie nie pasuje. Prędzej psidwaki zaczną szczekać zadkami niż uwierzę, że tak po prostu temu uległaś - takiej przyszłości zapisanej przez kogoś innego niż ty sama. Kiedyś miała w sobie tę skrę buntu dodającej ciepłej barwie oczu czegoś bardziej hipnotyzującego. Czyżby się miała od tak wypalić przez te lata? Nie wierzyłem! - W dokach? Od jak dawna? Dziwne, że nie minęliśmy się wcześniej - początkowo mnie to zaskoczyło, lecz po chwili zdałem sobie sprawę, że od przeszło pół roku nieco po macoszemu traktowałem śmierdzący grogiem kawałek lądu który mnie wychował, ukształtował. Porządna praca, porządna kobieta... za czym ja w ogóle goniłem? Co miałem w głowie...? pokiwałem lekko głową odganiając podobne myśli. Podpiłem trochę alkoholu ze szklanki - Ale i tak, rety... trzęsiesz drinki dla lorda... To się ustawiłaś. Nie ma co. Mam nadzieję, że traktują cię tam dobrze ale jakby jednak nie koniecznie to nie waż się strzelić mi na ucho jakby co - mój uśmiech bez wątpienia nabrał bardziej szelmowskiego wyrazu typowego dla awanturnika co to miał więcej w rekach niż głowie ale przecież czego innego można było się po mnie spodziewać? Shannon nie wyglądała na niezadowoloną z pracy i fajnie. Chętnie pokibicuję jej by tak pozostało! Ale jak coś to wystarczyło że mi się poskarży to ja chętnie przez wzgląd na stare dobre sentymenty bym jej pomógł. Bez względu na to czy chodziło o lorda czy innego wypiździocha.
- Ahahah, pewnie, że się nadajesz! Na Merlina! Przecież barowałaś w porcie, masz głos, na bank musiałaś się przekonać. Nie musisz zgrywać przy mnie takiej skromnego, szarego wróbelka. Nie uwierzę, że ci się nie zdarzyło słyszeć szanty O starym sterniku co nie używał grzebyka i że nie dołączyłaś do podśpiewywania by się przekonać, że się jak najbardziej nadajesz - bo nadajesz - oj oj bujać to my, nie nas, Shannon - Posłuchajcie opowieści - hej heja ho, co ładunek grozy mieści - hej heja ho... Hm...? - zanuciłem pod nosem do urojonego, krzywego rytmu by może jej przypomnieć. Nie brzmiało to tak dobrze, jak w mojej głowie, lecz się tym nie przejmowałem. Było mi wesoło i miałem nadzieję, że jej też.
- Ty to masz jednak gest, że mnie, takiego grzesznika, tak jednak rozpieszczasz... - dołączyłem się do gry udając pokornego niewdzięcznika - Niemniej chętnie bym odkupił swoje winy by się nie poniewierać w piekle z twojego powodu tak więc, powiedzmy... szesnastego maja? Albo kiedy tam lordowska mość wypuszcza cię zza pozłacanej lady, hm? - podskoczyłem brwiami proponując jej wypad we dwoje w blisko-bliskiej przyszłości.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Bar [odnośnik]06.06.20 0:11
Nie dało się tak po prostu ulec wizji przyszłości nudnej i nieciekawej. Nie twierdziła, że hodowanie roślin było mało ekscytujące, ale jej skłonność do ładowania się w same centrum kłopotów raczej nie pozwoliłaby jej na tak stateczne życie. Wiedziała, że prędzej czy później przejmie ten interes, nie było innej możliwości, ale do tej pory zamierzała korzystać z życia tak jak chciała, jak jej się podobało. Najpierw trzeba wykorzystać świat, a później dopiero przejść w stan rutyny. Nie tak prosto decydować o własnym życiu, ale od czasu zakończenia Hogwartu minęło sporo czasu, a ona nadal... nie widziała drogi odpowiedniej dla siebie.
- Całkiem sporo czasu robiłam w dokach, ale natrętne spojrzenia pijanych facetów mnie męczyły. Wszyscy chcieliby dotknąć, pomacać, pobawić się... - wywróciła oczami. Mężczyźnie pracujący fizycznie w dokach szukali ukojenia. Niestety, Shannon nie mogła zagwarantować im rozrywki, bo miała do siebie szacunek. Nie to co niektóre barmanki, które tak po prostu ulegały ich namowom. Płacili im za podawanie drinków, a nie za dawanie się dotykać. Od tego były inny kobiety, które za odpowiednią opłatą z pewnością bez najmniejszego problemu dałyby pokaz swoich umiejętności.
- Dopiero niedawno zaczęłam! - przyznała od razu. - Na razie jest fajnie, ale jak coś to... wybawisz mnie z opresji, prawda? Zostaniesz moim księciem na białym koniu? - spytała niewinnym głosikiem, robiąc słodkie oczka, oczywiście w ramach żartu. Pewnie prędzej czy później Lyon wpakuje się w jakieś ciekawy kłopoty i będzie miała tylko więcej problemów, a wtedy wybawienie mogłaby okazać się na pewno konieczne. Na razie jednak stroniła od wszelkich problematycznych spraw, wolała uniknąć kłopotów na samym wstępie.
Zaśmiała się wesoło słysząc cały wywód o szantach. Potrafiła oczarować głosem i Matthew wiedział o tym doskonale. Szanty jednak były dość trudnym tematem, ale jakby trzeba było, to by je pociągnęła. Naprawdę ją rozbawił, tak dobrze było spotkać kogoś z kim dzieliło się tak wiele czasu kiedyś. Miała nadzieję, że to nie będzie jednorazowa sytuacja i będą mogli odbudować swój kontakt.
- Dobra, masz rację! Znam te szanty... - przyznała w końcu, ocierając lekko policzek. Rozbawił ją, było jej wesoło, a humor miała naprawdę wybitnie świetny. Tym bardziej, kiedy zaproponował spotkanie, kajając się okropnie za to, że nie pamiętał o jej urodzinach. Shannon rozbawiona, z wyśmienitym humorem mogła iść dosłownie na wszystko. Dlatego pewnie teraz patrzyła mu w oczy z uśmiechem, bawiąc się jego przydługimi włosami.
- Szesnastego mam wolne. To gdzie mnie zabierzesz, niewdzięczniku? - spytała poważniejąc nieco, choć nadal te rozbawione iskierki wesoło szalały w jej oczach.


Shannon Lyon

Shannon Lyon
Shannon Lyon
Zawód : Szukam szczęścia
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And hand in hand, on the edge of the sand,
They danced by the light of the moon.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8050-shannon-lyon https://www.morsmordre.net/t8179-figa#235301 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8180-skrytka-bankowa-nr-1959#235302
Re: Bar [odnośnik]20.07.20 13:27
Doskonale wiedziałem jak wyglądała praca kobiet w porcie bo przecież nieraz to ja robiłem za tego natręta o głodnym spojrzeniu i zbyt lepkich rękach. Domyślałem się jak to może wyglądać zza drugiej strony blatu, lecz wcale to mnie nie powstrzymywało. Jej skargi najpewniej nic w tym temacie, przyszłościowo nie zmienią, lecz dziś przynajmniej powstrzymałem się przed pogładzeniem jej kolanka ograniczając się jedynie do przyjacielskiego podtrzymywania jej sylwetki w jakiejś równowadze wyłapując podprogowy przekaz, że raczej nie byłoby to mile widziane. Szkoda. Pozostało mi jedynie bezradnie wzruszyć ramionami, teatralnie wywrócić oczami. Tacy już po prostu byliśmy - my, portowi chłopacy.
- Na białym koniu, na kulawym ośle, na ślepym kapitanie, na beczce rumu czy chociażby pieszo - przybędę i z opresji cię wydobędę, kocie - recytuję na poczekaniu aranżując nieco przesadzonego, bajkowego czaru do tej sceny. To tak przecież pasowało. Takie lekkie i zabawne to wszystko było, że nie potrafiłem się nie żachnąć na koniec odganiając jej z twarzy niesforny kosmyk, ciesząc się jej beztroską i tym, że udawało mi się wprawić ja w rozbawienie. Nie wiedziałem, jak wiele w niej się zmieniło przez te wszystkie lata, lecz dziś i teraz dostrzegałem jedynie to co znałem i lubiłem. Może to przez przyjemny nastrój i dobry alkohol, a może jednak wciąż mogłem powiedzieć, ze ją znałem i wiem jaka jest. Hm?
- O! No widzisz! Myślę, że jeżeli popracowałbym nad tobą z drinkiem lub trzema to przypomniałabyś sobie, że znasz ich o wiele więcej albo ja bym ci przypomniał swoim robiącym wrażenie akompaniamentem - nie byłem urodzonym śpiewakiem i oczami wyobraźni widziałem jak Shannon każdą moją potencjalna piosnkę przerywa kłamczuszym zapewnieniem o jej znajomości byle mnie uciszyć. Chociaż kto wie - może sama by się wesoło dołączała do podśpiewywania?
- To ma być urodzinowa niespodzianka tak więc obawiam, się że jest to pilnie strzeżona tajemnica, pani Lyon. Musiałaby mnie pani upić by rozwiązać język - zapewniłem ją dźwigając zalotnie jedną z ciemnych brwi. Nie do końca zdając sobie sprawę w tym momencie, że najpewniej zmuszony będę przesunąć w czasie spotkanie zapominając o zbliżającej się pełni ale co tam! Dziś żyłem chwilą! Jak się miało okazać i moja towarzyszka wieczoru miała być dla mnie również chwilą. Lada moment rozległo się czknięcie, a z kolan zniknął ciężar jej ciepłego ciała oraz ogólnie całej osoby. Oszołomiony i zaskoczony całym zajściem... postanowiłem odstawić na dziś już alkohol i zacząć przebierać nogami w stronę własnego mieszkania. Dziwny dzień. Dziwna noc

|zt


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Bar [odnośnik]28.09.20 17:13
Wieczór 29 lipca, 1957 roku

Dzisiejszy dzień był dziwną abstrakcją.
Cholernym zbitkiem niezrozumianych wydarzeń. Wpierw atak dziwne choroby u Chang, później jej chęć zerwania wszystkich kontaktów. Był wściekły, a złość dziwnym trafem nie chciała opuścić jego ciała. Ani gdy wychodził na polowanie, by gołymi dłońmi zatłuc kilka szlam do momentu, gdy ich czaszki były spękane, a ciała przypominały jedynie worek połamanych kości i uszkodzonych narządów. Złość nie minęła również, gdy otrzymał zapłatę za przyniesione głowy.
Niewiele myśląc, Friedrich skierował swoje kroki do pierwszego, lepszego baru znajdującego się na Śmiertelnym Nokturnie, gdzieś niedaleko jego kamienicy z ambitnym zamiarem urżnięcia się w trupa. Okna w mieszkaniu brata były ciemne, musiał więc obejść się bez towarzystwa.
Do Wywerny wszedł w kiepskim humorze. Ze ściągniętymi mięśniami oraz niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy. Tatuaże zdobiły jego odkryte, silne ramiona jakoby miały informować, iż nie jest tym, z którym powinno się dziś zadzierać. Zamówił butelkę przedniej Ognistej Whisky po czym rozejrzał się po sali. Nie miał ochoty na towarzystwo typów spod ciemnej gwiazdy, mimo iż chętnie rozwaliłby jeszcze kilka czaszek. W tym momencie chciał się napić. Zapomnieć o rzeczywistości, znaleźć się w innym wymiarze... Zielone spojrzenie zatrzymało się na pewnej, zdawać by się mogło znajomej twarzy. Jasnowłosa, niewinna i całkiem ładna postać skupiła na sobie jego uwagę. Mężczyzna przejechał dłonią po brodzie, zgarnął drugie szkło, po czym pewnym krokiem ruszył w jej kierunku.
Zasiadł na miejscu obok, rozstawił szkła, a zielone spojrzenie uważniej przyjrzało się jasnej twarzy.
- Znam Twoją twarz. Nie potrafię jednak skojarzyć imienia. - Mruknął z wyraźnym, niemieckim akcencie w jego głosie. Znak rozpoznawczy, jaki towarzyszył mu od dawnych czasów. W szkolnych czasach był jedynym, który mówił z tym konkretnym akcentem. I nigdy akcentu się nie pozbył. - Pijesz? - spytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Sprawnie pozbył się korka butelki, by rozlać Ognistą do dwóch szklanek. Dziwna towarzyskość spowodowana znajomością twarzy sprawiła, że odsunął swoje zwyczaje na bok. Chciał się napić. A ją wybrał na towarzysza pijackiego wypadku.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Bar [odnośnik]28.09.20 21:55
Nokturn uzależniał. Jeden, drugi, trzeci raz zapuściła się na najciemniejsze uliczki czarodziejskiego Londynu (dawniejszego czarodziejskiego Londynu, obecnie wszak nie było takiego zakamarka w stolicy, który można by nazwać mugolskim), miała okazję rozejrzeć się po ezoterycznych sklepach z zakurzonymi witrynami, po zatłoczonych, ale spokojnych barach, po nadszarpniętych zębem czasu kamienicach... i ciągle miała chęć tu wracać. Już nie przez nutę pociągającego niebezpieczeństwa, potrafiła w końcu zlewać się z tłem, nie zwracać na siebie uwagi i nawet samotnie wydostawać z szemranych miejsc bez zadraśnięcia. Choć Nokturn w gruncie rzeczy był jedynie brzydszym i bardziej śmierdzącym odpowiednikiem Pokątnej; miejscem dla dziwaków, gdzie różnie podchodziło się do przestrzegania prawa, wiele interesujących ludzi tu poznała, wiele ważnych dla niej wydarzeń miało korzenie w wilgotnym bruku i skrzypiących deskach ot, choćby Mantykory.
Czuła też, że wróci tutaj nie raz w sprawach służbowych, toteż wzięła sobie za punkt honoru poznać okolicę lepiej. Nie dać szansy się więcej zaskoczyć. Wczoraj odwiedziła lecznicę, ruch praktyczny, obiektywnie istotny.
Dzisiaj wykorzystała wolne godziny, by zapoznać się z knajpami. To również było ważne. Przez kilka miesięcy bezrobocia miała dość okazji, by zrozumieć, że właśnie przy barze najprościej było o kontakty i informacje. Z tego więc powodu ubrała się nie inaczej niż zwykli mieszkańcy tej ulicy - w czarną szatę z najstarszych, jakie posiadała, nieco spłowiałą i naderwaną na brzegach. Mimo tych maleńkich nitek przy rękawach, odznaczających się na białej skórze, czerń wciąż ładnie ją wyszczuplała. I pozwalała skryć się w cieniu.
Siedząc na stołku, nie ukrywaniem się jednak przejmowała - opuściła kaptur i pozwoliła jasnym włosom swobodnie opaść na barki, a tkniętymi kredką oczami wodziła po sylwetkach przygarbionych nad piwem. W dłoni ściskała różdżkę, którą po krótkim momencie schowała. Niepotrzebnie przyciągała uwagę. Zresztą, Elvira nie przyszła tutaj z niczyjego rozkazu, a unosząca się w powietrzu dusząca woń alkoholu wpływała na nią rozluźniająco. Mogła się po prostu napić, znała dobrze drogę powrotną, mieszkała blisko.
Miała już w zamiarze wstać i zamówić coś na własny koszt, gdy nagle obok pojawił się mężczyzna, przysuwając w jej stronę przykurzoną szklankę. Spojrzała na niego sceptycznie, z góry uznając, że jest to amant zainteresowany jej gładką skórą i długimi nogami. Złapała szkło w cienkie palce, mając w zamiarze odsunąć je daleko od siebie, wtem jednak dostrzegła butelkę bardzo dobrej whisky. To był drogi alkohol. Drogi i wyśmienity, który miała teraz okazję przywłaszczyć sobie za darmo.
- Ktoś ty? - zapytała więc gardłowo, podpierając podbródek na kostkach palców i obrzucając go spojrzeniem.
Kawał bydlaka z dziwacznymi znakami na obu rękach nie wzbudzał ciepłych uczuć. Nie wzbudzał też jednak chłodnych; nie śmierdział szczynami i przyniósł jej whisky, takich nie skreślało się na wstępie.
Uniosła brwi na odważne oświadczenie. Znał ją? Niby skąd? Nachyliła się nieco, mając świadomość, że wionie mu w twarz oddechem pachnącym koprem i anyżem z herbaty, którą przygotowała sobie w południe na bóle miesięczne. Krwawiła, ale przy wszystkich zaklęciach, jakie stosowała, tego poczuć nie powinien.
- A mi zdaje się, że rozpoznaję twój głos - stwierdziła po chwili, odsuwając się, by otworzyć butelkę. Taki akcent było zapamiętać łatwiej niż brodatą twarz, która na przestrzeni lat z pewnością ulegała zmianom. - Moje imię Elvira. A twoje? - Spojrzała na niego raz jeszcze, tym razem skupiając na tatuażach. - Czy ty nie jesteś... Schmidt? Dobrze kojarzę? - Oblizała usta z zastanowieniem. - Jeśli tak, nie dziwne, że mnie znasz. Wspólnych kolegów mamy chyba aż nadto - Stwierdziła pogodnie. Miała okazję usłyszeć o szmalcowniku tego nazwiska, nawet mgliście kojarzyła go ze szkoły. Ale nic więcej. Nie wiedziała czego się spodziewać ani czy jest sens angażować się w rozmowę.
No ale dostała darmową whisky.
- Piję - odparła lekko, nalewając sobie po brzegi i przesuwając butelkę w jego stronę. - A pijemy za...? Coś świętujemy? Opłakujemy? A zresztą... kogo to obchodzi - Bez czekania przysunęła brzeg szklanki do ust.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bar [odnośnik]02.10.20 23:37
Sceptyczność spojrzenia blondynki nie zniechęciła szmalcownika. Jasne włosy, gładka skóra oraz długie nogi kusiły chwilą zapomnienia; odsunięcia myśli od kilku ostatnich godzin, zimnych słów oraz dziwnego uczucia w sercu, topiąc się w gorących uniesieniach. Była śliczna, nie to jednak skusiło go, aby do niej podejść. Jej twarz nie pasowała do paskudnego otoczenia. Wyróżniała się na tyle podłych twarzy, równie nieprzyjemnych oraz groźnych, co i jego własna morda.
Mgliste wspomnienia powoli napływały do jego głowy. Nie był w stanie przywołać do głowy jej imienia, ta twarz jednak kojarzyła mu się z ciszą. Brakiem nadmiernej ciekawości, a fakt, że kiedyś przyszło im przebywać w podobnych pomieszczeniach, przypieczętował wybór Austriaka.
- Czy to istotne? - Niegrzecznie odpowiedział pytaniem, na pytanie jakie opuściło jej usta. W takich miejscach jak to, nie powinno się nadmiernie interesować personaliami innych. Nie wyglądała na kogoś, kto często bywał między tymi podłymi uliczkami. Nie trudno było wyczuć nowicjusza  w tych kręgach, niezaznajomionego z otoczeniem oraz niepisanymi zasadami, jakie panowały w podobnych przybytkach oraz kręgach. A te nie różniły się wiele, niezależnie od najróżniejszych krajów.
Wilczy uśmiech przyozdobił jego usta, gdy dziewczyna wypowiedziała swoje imię, chwilę później kojarząc również jego nazwisko. Zielone spojrzenie na dłuższą chwilę utkwiło w jej twarzy.
- Tak. Friedrich Schmidt. - Odpowiedział odrobinę ciszej, kiwając przy tym głową. Nie zwykł przedstawiać się w podobnych miejscach, dzisiaj jednak coraz mocniej popadał w chwilowe zobojętnienie. Niech słyszą, niech wyrywają się z pięściami. Był pewien, że dziś, ze złością stale buzującą w jego żyłach, z pewnością im wszystkim by poradził. Uniósł brew na wspomnienie wspólnych znajomych. Nie pamiętał jej ze swojej szkolnej grupy przyjaciół, z pewnością nie była jedną z nich. Czyżby  w międzyczasie opowiedziała się po słusznej stronie? Chwilowo o to nie pytał.
Pełne satysfakcji spojrzenie prześlizgnęło się po jej sylwetce, gdy nalewała sobie alkoholu do szklanki. I on poszedł za tym przykładem, również napełniając szkło po brzegi. Tego potrzebował. Hektolitrów alkoholu wlanych w ciało, zdarcia kostek na czyjejś mordzie oraz metalicznego zapachu krwi.
- Po prostu pijemy. - Mruknął, nie mając ochoty na wdawanie się w większe szczegóły. Był idiotą, naiwnym kretynem który dał nabrać się na słodkie słówka, gorące kłótnie oraz jeszcze cieplejsze pojednania. A teraz płacił tego wszystkiego cenę. Szklanka powędrowała do jego ust, whisky droga lecz nie tak dobra jak austriackie alkohole spłynęła jego gardłem. Schmidt na raz opróżnił połowę szklanki, usta wykrzywiły się, a zielone ślepia powróciły do dziewczyny. Przysunął się do niej, zmniejszając dzielący ich dystans, tym samym zapewniając im odrobinę prywatności.
- O jakich znajomych mowa? - Spytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Był ciekawy, sam jednak nie miał zamiaru przyznawać się do swoich znajomości.


| 1 - Dosiada się do nas pijany typ, wylewa nam całą butelkę alkoholu i wymiotuje Elvirce na buty.
2 - Pewien amant postanawia poderwać Elvirkę na bardzo niewybredne teksty.
3 - Prostytutka na emeryturze próbuje mnie wyrwać.
4 - Pijemy sobie, jest fajnie, nikt nam nie przeszkadza.
5 - Pijemy sobie, jest fajnie, jakiś typ zostawia koło nas dragi.
6 - Byłem setnym klientem w miesiącu i całą noc pijemy za darmoszkę.


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Bar [odnośnik]02.10.20 23:37
The member 'Friedrich Schmidt' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]03.10.20 22:27
Nie znała motywacji mężczyzny, nie była pewna, dlaczego ze wszystkich miejsc dosiadł się akurat do niej. Podejrzewała jednak, że stać za tym mogła rzecz tak błaha jak uroda. Takie śliczne, świeże kobiety nie pojawiały się w podobnych miejscach o późnych godzinach. Wyglądały zbyt bezbronnie, działały na drapieżników niczym najlepsza przynęta. Jeżeli nie potrafiły się obronić lub nie miały w sobie wystarczająco pewności i dumy, wycieczki na Nokturn były proszeniem się o kłopoty. Elvira z kłopotami funkcjonowała na co dzień, przyjmowała je z otwartymi ramionami, a potem robiła wszystko, by obrócić je na swoją korzyść.
W tej sytuacji nie było inaczej, choć pozytywami miały być wyłącznie czynniki materialne. Przynajmniej na razie, kto wie, ile jeszcze zdradzi o sobie mężczyzna.
- Hmmm - wymruczała jedynie, słysząc retoryczne pytanie.
Gdyby nie to, że spojrzenie i akcent nie były jej zupełnie nieznajome, być może nie dałaby się skusić nawet darmowym alkoholem. Miała swoje standardy, wciąż miała, pomimo tego jak gwałtowną przemianę przeszło jej życie w ciągu ostatniego roku. Potwierdzając tożsamość, Schmidt zaskarbił sobie u Elviry większą swobodę i rozluźnienie zesztywniałych w oczekiwaniu mięśni. W końcu może wciąż musiałaby się zerwać, zareagować ogniście na sunącą po kolanie dłoń? Lecz kiedy już przypomniała sobie chłopca o niemieckim nazwisku ze Slytherinu (niewiele kojarzyła na temat tego, jaki był i kiedy się spotykali, ale nazwiska obcokrajowców nietrudno było zapamiętać) i powiązała go z obecnymi pogłoskami o brutalnym szmalcowniku, poczuła się... lżej. Pomimo faktu, że wszystko, co miała okazję na jego temat usłyszeć, zdawało się spływać krwią i łzami.
- Czyli dobrze kojarzyłam. Świetnie - wyznała enigmatycznie, również wychylając szklankę. Prawie do połowy, mniej niż on. Nie pili na wyścigi, a ona miała zamiar posiedzieć tutaj dłużej, możliwie bez zwracania na siebie uwagi.
Choć, jeżeli o tym pomyśleć, już zdążyła to zrobić.
- Po prostu pijemy - powtórzyła po nim, opierając łokieć na konturze i wsuwając sobie paznokieć małego palca do ust. - To dobrze, to mój ulubiony rodzaj picia.
Potem mężczyzna przysunął się do niej bliżej, tak że nie miała najmniejszego problemu wyróżnić zielonej barwy jego oczu, do tej pory przygaszonej słabym światłem karczmy. Spostrzegawcze uzdrowicielskie spojrzenie odnalazło również ledwie dostrzegalną szramę na poziomie krtani. Przyjrzała jej się dłużej, bezwiednie oblizując usta. Choć w pierwszym instynkcie miała zamiar się odsunąć, nie lubiła bowiem nieproszonego naruszania przestrzeni, bezpośrednie pytanie sprawiło, że także wychyliła się, nieomal stykając ze Schmidtem czołami.
- O tych, dla których zdaje się, że pracujesz - Otworzyła oczy szerzej, w trudnym do zignorowania podnieceniu. - I wygląda na to, że ja również - Odsunęła się i wychyliła whisky do końca, już sięgając po butelkę, aby dolać więcej.
Zanim jednak bursztynowy płyn wypełnił brudną szklankę do satysfakcjonującego ją poziomu, kątem oka zauważyła, że siedzący niedaleko nich czarodziej zrzuca do kieszeni płaszcza kilka płóciennych saszetek, nie dostrzegając, że jedna wciąż została, na wpół schowana za butelką wiekowego alkoholu. Milczała, dopóki nie opuścił Wywerny przez główne drzwi, a potem jak najprawdziwszy kleptoman złapała saszetkę w szczupłe palce i z ciekawością ją otworzyła. Przyłożyła zawartość do nosa, przyjrzała jej się dyskretnie, pochylając i ochronnie zasłaniając ramieniem.
- Wygląda mi to na grzyby. Halucynogenne. Tak? - spojrzała na Frieda, szukając u niego potwierdzenia tej tezy. Gdy ją otrzymała, z zastanowieniem urwała niewielki kawałek smażonego grzyba i ostrożnie wsunęła go do ust. - Los tak chciał - stwierdziła z nutą rozbawienia, rzucając mu saszetkę na kolana.

1. Ktoś nas zauważa i zaczepia, chce wiedzieć, co bierzemy, jest agresywny
2. Elvira i narkotyki nie są dobrą kombinacją, od razu ją trzepie; opierając się na barze, przypadkiem przewraca szklankę Frieda i ją rozbija
3. Dosiada się do nas pijany czarodziej, bierze za parę i bezczelnie oferuje trójkąt
4. Wszystko jest w porządku, spokojnie sobie ćpamy, ale szału nie ma
5. Towar jest pierwszorzędny, +50 do nastroju
6. Elvira nie zauważyła, ale tę butelkę alkoholu też zostawił tamten facet i możemy ją przejąć

[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 03.10.20 22:33, w całości zmieniany 2 razy
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bar [odnośnik]03.10.20 22:27
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]04.10.20 20:02
Kiwnął głową, potwierdzając jej słowa, nawet jeśli nie wymagały dokładnego potwierdzenia. Wiedział, że wszelkie słowa jakie mogła usłyszeć na jego temat. Nie był przyjemny, nie był rozmowny i z pewnością nie miał litości dla szlam oraz wszelkiego rodzaju szlamolubów. A takie wieści zwykły się roznosić, mimo iż mężczyzna nie był skory, aby przedstawiać się innym. Zauważył rozluźnienie jej mięśni, odrobinę swobodniejszą postawę w jej sylwetce, co zdawało się dobrze wróżyć. Gdyby chciał, wziąłby ją tu i teraz. Dzisiejszego dnia jednak miał ochotę się napić… A raczej napierdolić do granic możliwości, nawet jeśli z towarzyszącą mu kobietą miałby wracać do domu na czworakach, do najbliższego miejsca, gdzie mogliby w spokoju przespać apogeum znietrzeźwienia, odbierające władzę w nogach oraz świadomość z umysłów.
Mruknął z zadowoleniem, słysząc kolejne słowa, jakie wydobyły się z jej ust. Czyżby wybrał odpowiednie towarzystwo na dzisiejszy wieczór? Na to się zanosiło.
- Mój również. - Odpowiedział, unosząc delikatnie kąciki ust ku górze. Jego brew powędrowała ku górze, gdy dziewczyna skupiła spojrzenie na jego szyi oraz oblizała usta. Dziwny gest, którego do tej pory nie miał okazji zauważyć u nikogo innego. Mężczyzna przygryzł delikatnie wargę, odsuwając pytanie w czasie. Jeszcze nie teraz, nie w momencie gdy alkohol dopiero rozgaszczał się w ich organizmach. A zanosiło się na to, iż mieli pochłonąć jego naprawdę spore ilości.
Wilczy, złowrogi uśmiech pojawił się na ustach mężczyzny, gdy wspomniała o wspólnych znajomych. Specyficznych, o dokładnie określonych poglądach, oczyszczających czarodziejski świat ze szlamu. Zielone spojrzenie uważniej przyjrzało się jasnej twarzy. Nie wyglądała na kogoś, kto mógłby angażować się w podobne działania. A to sprawiało, że mogła być cholernie niebezpieczna. Jeszcze przez chwilę wodził spojrzeniem po jej obliczu, po czym uniósł brudne szkło do ust, aby opróżnić resztę alkoholu.
- Polujesz? Czy masz inną, ciekawą funkcję? - Spytał, nie odsuwając się choćby na milimetr. Mężczyzna pamiętał pierwszych, nie znał jednak wszystkich obecnych popleczników Czarnego Pana. Wracał w te strony z ojczystej Austrii, gdzie miał inne zadania.
Zainteresowanie dziewczyny powędrowało w innym kierunku, dlatego też mężczyzna uzupełnił zawartość alkoholu w swojej szklance. Zaciekawienie błysnęło w zielonym spojrzeniu gdy dziewczyna sięgnęła po saszetkę pozostawioną przez jednego z klientów baru. Obserwował, jak dziewczyna przykłada torbę do nosa, próbując zidentyfikować zawartość.
Uważnie przyjrzał się zawartości. Dzisiejszy wieczór nie mógł być lepszy.
- Mhm. - Potwierdził, by przyjrzeć się jak dziewczyna wkłada kawałek grzyba do ust. Podobała mu się, w ten dziwny sposób, jak może czarodziejowi podobać się spontaniczny towarzysz kieliszka. I on wsadził kawałek narkotyku do ust, resztę torby chowając do jednej z kieszeni kurtki. Zapewne jeszcze dziś się przydadzą, a bezpieczniejszym było schowanie dowodu. Dokładnie przeżuł kawałki grzybka, by następnie unieść szklankę.
- Za interesujące znajomości. - Wzniósł toast, upijając kilka łyków Ognistej Whisky. Przyjemne rozluźnienie poczęło zalewać się po jego mięśniach a humor poprawiać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Źrenice zielonych oczu rozszerzyły się, a kąciki jego ust uniosły delikatnie ku górze. Uważnie przesunął spojrzeniem wpierw po sali, po czym po towarzyszącej mu czarownicy, oczekując zabawy, jaką miało zafundować im odurzenie.


1. Robi się nam gorąco, postanawiamy więc pozbyć się odrobiny ciuszków. Słońce zaczyna magicznie grzać, a w gardle suszy.
2. Podłoga zamienia się w lawę!
3. Szklanki zaczynają falować, musimy znaleźć inny sposób na wlanie w siebie alkoholu.
4.  Paragon wręczony przez barmana uznajemy za mapę skarbów.
5. Po knajpie zaczynają biegać jednorożce z tęczowymi grzywami, zapraszając nas do radosnego tańca.
6. Przenosimy się do innego wymiaru, głowy innych ludzi w barze zamieniają się w głowy słodkich (dla nas) zwierzątek.

Ognista Whisky(- 10PŻ) Tęgoskór(-5PŻ, co tura)
Elvirka: 204-25=179
Friedrich: 224-25=199


Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.

Friedrich Schmidt
Friedrich Schmidt
Zawód : Szmalcownik
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Weil der Meister uns gesandt Verkünden wir den Untergang.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8774-friedrich-schmidt#261043 https://www.morsmordre.net/t8782-listy-do-friedrich-a#261285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f294-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t8784-skrytka-bankowa-nr-2079#261288 https://www.morsmordre.net/t8785-friedrich-schmidt#261289
Re: Bar [odnośnik]04.10.20 20:02
The member 'Friedrich Schmidt' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]06.10.20 13:50
Nie przyszła tu w tym celu - nie chciała spędzać wieczoru wyłącznie na piciu w towarzystwie nie w pełni znanego faceta, jakkolwiek nie byłby intrygujący. Choć z lampki wina lub trzech zapewne nie potrafiłaby zrezygnować, zamierzała zachować jasny umysł i dobrze zapoznać się z klientelą Białej Wywerny. Ambitne plany szlag trafił niedługo po przyjściu, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Szansa na zapoznanie się z innymi sojusznikami Rycerzy była Elvirze zawsze na rękę, dzięki temu nabywała wiedzę oraz znajomości, które mogły okazać się więcej niż przydatne w przyszłości.
- Leczę - wyznała niemalże obojętnym tonem, gdy w rzeczywistości sprawność w magomedycynie była jej największą dumą. Nim się jednak do tego przyzna, chciała wiedzieć więcej o pracy szmalcownika. - Polujesz tylko w Londynie? Czy poza też? Zabijasz od razu? Dostarczasz żywych? - wychyliła się i oblizała prowokacyjnie usta; nie dało się ukryć, że temat polowania na szlamy wzbudzał w niej wiele emocji, tych grzesznych, od podniecenia do morderczej satysfakcji.
Gdy przyszło co do czego, nie wahała się przed spróbowaniem narkotyku, mimo - a może właśnie dlatego - że nigdy dotąd nie miała takiej okazji. Nie dała sobie czasu na rozważenie wszystkich za i przeciw, nie chciała zrezygnować w ostatniej chwili, zasłonić się rozsądkiem. Całe życie była rozsądna i uważna i niewiele dzięki temu osiągnęła. Inaczej funkcjonowała w pracy, gdy przyjmowała pacjentów, podejmowała obowiązki - wtedy surowość obyczaju była niezbędna. Ale czuła, że ma pełne prawo robić ze swoim wolnym czasem, co tylko jej się zapragnie. Jak na dwadzieścia osiem lat doświadczyła zdecydowanie zbyt mało. Opiekowała się nie raz pacjentami w stanie upojenia narkotycznego i chciała doznać tego uczucia na własnej skórze - narcystycznie przekonana, że nie utraci nad sobą kontroli tak jak ci słabi czarodzieje, że będzie w stanie czerpać z wizji jedynie przyjemność, relaks, podobnie jak to było z pijanym wieczorami alkoholem.
Zwłaszcza, że i Fried się nie zawahał. Nawet gdyby w pierwszej chwili zrezygnowała, nie byłaby w stanie odrzucić wyzwania. Stchórzyć.
- Za znajomości - wymamrotała do toastu, tym razem upijając jedynie niewielki łyk, bardziej ciekawa efektów halucynogennego grzyba, na które nawet przy tak niewielkiej dawce nie powinna czekać długo.
I owszem - nie czekała, nawet jeżeli z momentem utraciła również zdolność rozpoznawania tego, co jest wizją, a co rzeczywistością. Jak każdy przeciętny człowiek, którym chcąc nie chcąc była.
Na początku wrażenie zdało się doskonałe. Blada, dziewczęca twarz zaróżowiła się uroczo i wygładziła w niewinnym uśmiechu. Wyparowała ostrożność, napięcie i typowa Elvirze zajadłość. Sympatia do Schmidta spłynęła na nią niczym czarodziejskie objawienie - choć dopiero co sceptycznie przyglądała się jego zbirowatej twarzy i szerokim barom, teraz miała wrażenie, że łączy ich bardzo wiele. Stuknęła się z nim szklanką i wygodniej rozpostarła na krześle, opierając jedną nogę na jego łydce, jakby byli rodzeństwem.
- Cieszę się, że przyszedłeś. Bez ciebie było tutaj nudno - westchnęła przeciągle i wyciągnęła dłoń, gładząc go pieszczotliwie po szorstkiej brodzie. Szorstkiej? Nie do końca, po sekundzie poczuła, że jest równie miękka, co jej własne, lekkie włosy.
Z opóźnieniem dotarły do niej wrażenia mniej rozkoszne. Cholera, że też musiała ubrać się tak grubo! Gdyby nie ten pieprzony kawał czarnej szmaty, czułaby się znacznie lepiej i mogła w pełni cieszyć narkotycznym upojeniem. Ale ciemne barwy zatrzymywały ciepło, przyciągały słońce, a te zdało się nagle intensywnie oślepiać ich z góry. Aż zakryła oczy dłonią, podciągając stopy wyżej, jakby spodziewała się, że poczuje pod podeszwami rozpalony piasek.
- Coś dziurawy mają ten dach - powiedziała szorstko, a potem zaczęła głośno chichotać. - A to nie powinno być tak, że słońce świeci w dzień, a nie w nocy? Tak mi się wydaje, ale... kurwa, nie wiem, nie pamiętam. Ja jebię, ale gorąco. Sami są sobie winni, powinni tu mieć jakieś zaklęcia na temperaturę. Ja się nie będę pocić jak jakiś zasrany mugol - Sięgnęła po krańce czarnej, spłowiałej szaty i bez chwili zawahania przeciągnęła ją przez głowę. Pod spodem miała skromną, białą bieliznę i pończochy sięgające nieco nad kolano. Nie inwestowała w seksowne ubrania, bo nie miała dla kogo, ale to przecież nie tak, że musiała - jej ciało było wystarczająco seksowne, nie chciała dodatkowo prowokować ciuchem.
- Od razu lepiej - stwierdziła, rzucając szatę na bar, zupełnie nieświadoma, że każdy klient oglądał się teraz w ich kierunku.
No i niech patrzą, gnojki jedne. Takich nóg nie było co się wstydzić, a jeżeli oni chcieli się smażyć pod kilkunastoma warstwami szat, to był wyłącznie ich problem.

Kosteczka przypału
1. Barman jest bardzo niezadowolony i w sposób brutalny i nieuprzejmy każe swoim ludziom wyprowadzić nas na zewnątrz.
2. Temperatura w karczmie rośnie, powietrze robi się gęste, trzeba wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem, tyle że po drodze przewracamy się, bo w naszych nogach poznikały kości.
3. Friedowi wydaje się, że głaskam go po twarzy nie palcami, tylko różdżką i uznaje to za groźbę.
4. Sufit spada nam na głowę!
5. Wyrosły nam skrzydła, trzeba to wykorzystać.
6. Elvira ma wrażenie, że pod jej krzesłem pojawiły się ruchome piaski i zaraz ją zabiją; przerażona włazi Schmidtowi na kolana


you cannot burn away what has always been
aflame


Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 06.10.20 13:54, w całości zmieniany 1 raz
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Bar
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach