Wydarzenia


Ekipa forum
Jarmark
AutorWiadomość
Jarmark [odnośnik]26.09.15 22:22
First topic message reminder :

Jarmark

★★
Na plaży ustawiono drewniane stragany z czarodziejskimi różnościami, ławy uginają się pod ciężarem różnokolorowych fiolek, szlachetnych kamieni, mis z kryształami oraz dzbanów wypełnionych ziołami, płatkami suszonych kwiatów lub owoców wykorzystywanych w alchemii. Wśród różności znajdują się zwoje, manuskrypty oraz inne czarodziejskie przedmioty - nie tylko dla zakochanych...
[bylobrzydkobedzieladnie]
Jarmark Lughnasadh

Jarmark w trakcie obchodów Lughnasadh ściągnął kupców z czterech stron świata. Pośród wielobarwnych straganów dało się znaleźć niemal wszystko, od pięknych sukien i materiałów, wyjątkowej jakości choć drogich tkanin, mioteł i kociołków, przez naczynia, tak rytualne, jak kuchenne, księgi i manuskrypty, nierzadko bardzo cenne, a nawet fantastyczne i nie tylko zwierzęta oferowane przez handlarzy, w końcu eliksiry, skończywszy na żywności pachnącej tak pięknie jak chyba nigdy dotąd. Wielu czarodziejów przybyło w tym roku na obchody nie po to, by zarobić, a po to, by pomóc. Niektóre ze straganów nie prowadziły sprzedaży, a wydawały ciepłe posiłki lub koce i ubrania, inne aktywizowały, ucząc gości prostych zawodów, praktycznych umiejętności lub prowadząc zbiórki pieniężne ukierunkowane przede wszystkim na poszkodowanych przez ostatnie działania wojenne.

Życie na jarmarku, jak wszędzie indziej, tak naprawdę rozpoczynało się po zmroku, gdy pomiędzy stolikami migotały jasne świetliki.  

Aby zakupić przedmiot ze sklepiku w jarmarku należy napisać w niniejszym temacie wiadomość i zalinkować ją jako uzasadnienie w temacie z rozwojem postaci.

Sklepik świąteczny

PrzedmiotDziałanieCena (PD)Cena (PM)
Ciekawskie okoMagiczne szkiełko w oprawie z ciemnego drewna. Jest w stanie precyzyjnie i kilkakrotnie powiększyć obraz. Nie grozi mu zarysowanie ani stłuczenie.3060
Czarna perłaTrzymana blisko ciała (może być w kieszeni, choć niektórzy wolą z nich robić wisiory, bransolety i broszki) dodaje męskiego wigoru (+3 do rzutów na sprawność).150-
Gogle "Tajfun 55"Lotnicze gogle oprawione solidną skórą. Słyną z magicznych właściwości opierających się pogodzie - producent gwarantuje, że nie zaparują i nie zamarzną, a do tego pozostaną zupełnie suche w deszczu.3060
Gramofon "Wrzeszczący żonkil"Przenośny gramofon ułożony w drewnianej ramie, którą zdobią kwietne żłobienia. Nie wymaga płyt. Wystarczy przytknąć kraniec różdżki do igły i pomyśleć melodię, jaka ma z niego rozbrzmieć, a ta natychmiast pomknie z niedużej tuby.1040
Jojo dowcipnisiaNiepozorne w rękach właściciela, użyte przez każdą inną osobę powraca do góry z takim impetem, by uderzyć w nos.1040
Konewka bez dnaJeśli tylko ma dostęp do pobliskiej studni lub innego źródła wody, pozostaje pełna niezależnie od częstotliwości użytkowania. Działa wyłącznie w przydomowych ogrodach.2050
Letnia edycja szachów czarodziejówDostosowana do okazji festiwalu plansza pokryta jest materiałem przypominającym trawę. Jej faktura jest jaśniejsza w miejscach odpowiadających klasycznej bieli i ciemniejsza - czerni. Ruchome figury przedstawiają zapisane w historii postaci ze świata czarodziejów, ustawione w hierarchii szachowej zgodnie z wagą historycznego zasłużenia.1040
Lusterko dobrej radyPozornie zwyczajne, ukazuje na swojej tafli proste odpowiedzi po zadaniu przed nim pytania. (Rzuć kością k3: odpowiada słowami: (1) "tak", (2) "nie" i (3) "nie wiem").1040
Magiczny albumDostępny w dwóch wariantach: fotograficznym i karcianym. Automatycznie sortuje umieszczone w nim zdjęcia względem chronologii ich wykonania, a karty z czekoladowych żab - układa zgodnie z wartością i rzadkością.1040
Magiczny zegarek na nadgarstekZminiaturyzowana wersja domowego zegaru, który za pomocą magicznej modyfikacji pokazuje miejsca pobytu członków rodziny lub przypomina o rutynowych czynnościach. Można z łatwością nosić go na nadgarstku. 3060
Medalion humoruW naszyjniku można umieścić zdjęcie wybranej osoby. Po dotknięciu różdżką srebrnej powierzchni medalionu, można wyczuć podstawowy nastrój, w którym znajduje się sportretowana osoba. By tak się stało, fotografia musi być podarowania właścicielowi dobrowolnie celem zamknięcia w medalionie. 3060
Mroźny wachlarzIdealny na upały albo powierzchowne oparzenia. Wachlowanie wznieca powiew mocniej schłodzonego powietrza bez obciążania nadgarstka. W ruch nie trzeba włożyć zbyt dużo siły, by zyskać ponadprzeciętne orzeźwienie.2050
Muszla CzaszołkiŚciśnięta w dłoni pozwala lepiej skupić myśli i wspomaga koncentrację (+3 do rzutów na uzdrawianie).150-
Muszla echaSporych rozmiarów morska muszla, w której można zamknąć wybraną piosenkę. Wystarczy przyłożyć kraniec różdżki do jej powierzchni i zanucić dźwięk do środka, lub wypowiedzieć krótką wiadomość. Po ponownym przyłożeniu różdżki, muszla odegra zaklętą w niej melodię.2050
Muszla magicznej skrępyNiewielka muszla w kształcie stożka, która epatuję ciepłą, dobrą energią (+3 do rzutów na OPCM)150-
Muszla przewiertki kameleonowejJej barwa zmienia się, dostosowując się do padającego światła, a kolce zdają się zmieniać swoją długość. Noszona na szyi zapewni +3 do rzutów na transmutację.150-
Muszla porcelankiZałożona jako biżuterię przez kilka sekund pozwala usłyszeć kojący szum morza, który pozwala skuteczniej skupić myśli (+3 do rzutów na uroki).150-
Muszla wieżycznikaJej ścianki są wyjątkowo wytrzymałe na działanie przeróżnych substancji, a jednocześnie pozostają neutralne magicznie. Alchemicy cenią sobie ich właściwości i używają ich jako pomocniczych mieszadeł (+3 do rzutów na alchemię).150-
Pan porządnickiStojący na czterech nogach, zaklęty wieszak, który wędruje po domu i samodzielnie zbiera rozrzucone ubrania, umieszczając je na swoich ramionach. Kiedy zostanie przeciążony, zastyga w miejscu i oczekuje na rozładowanie.1040
Poduszki zakochanychRozgrzewają się lekko, gdy osoba posiadająca drugą poduszkę z pary ułoży głowę na swoim egzemplarzu.1040
Pukiel włosów syrenyBransoleta z włosem syreny, noszona na nadgarstku lub kostce poprawia płynność ruchów (+3 do rzutów na zwinność).150-
Ruchome spinkiPara spinek w kształcie kwiatów lub zwierząt, które za sprawą magii samoistnie się poruszają. Zwierzęta wykonują proste, podstawowe dla siebie czynności, a kwiaty obracają się lub falują płatkami.1040
Terminarz-przypominajkaŁadnie oprawiony kalendarz, w który przelano odrobinę magii. Rozświetla się delikatną łuną światła w przeddzień zapisanego wydarzenia, a jeśli nie zostanie otwarty przed północą, zaczyna wydawać z siebie ciche bzyczenie.1040
Zaklęty fartuszekStworzony z materiału, którego wzory są magicznie ruchome i zmieniają się zależnie od nastroju noszącej go osoby. Samoistnie dopasowuje się do figury ciała.1040
Zwierzęca kostkaAmulet stworzony z zasuszonych i magicznie zaimpregnowanych kwiatów, koralików oraz pojedynczej kostki drobnego zwierzęcia. Ściśnięty w dłoni przywołuje postać duszka zwierzęcia, do którego należy kość. Zwierzę będzie obecne do całkowitego przerwania dotyku.3060


Kupcy ze zwierzętami
Na czas Festiwalu Lata wielu hodowców bydła i magicznej fauny przygotowało stoiska na świeżym powietrzu w handlowej części skweru. Drewniane lady skrywają w szufladach księgi rachunkowe, odgrodzone od słońca kolorowymi płachtami materiału rozwieszonymi ponad głowami sprzedawców. Większe zagrody zajęły krowy, świnie, kozy, owce czy osły, w mniejszych natomiast można obejrzeć kury, kaczki, gęsi i kolorowe dirikraki. Dzieci trudno jest odgonić od płotów - z zafascynowaniem przyglądają się zwierzętom, podczas gdy rodzice pogrążeni są w rozmowach i negocjacjach z handlarzami, którzy skorzy byli do oferowania okazyjnych cen.

W trakcie trwania Festiwalu Lata można zakupić zwierzęta gospodarskie z każdej kategorii (duże, średnie, małe) ze zniżką 10%.

Namiot wikliniarski
Pachnący żniwami skwerek pod jednym z większych namiotów jest miejscem zabawy przygotowanej z okazji Festiwalu Lata. Drewniane stoły przykryte kolorowymi obrusami uginają się tutaj od mnogości ingrediencji i elementów w wiklinowych koszykach, z których można własnoręcznie stworzyć coś na pamiątkę uroczystości. Podczas gdy gwar rozmów miesza się z szelestem i brzękiem, a dłonie pracują w hołdzie letniej kreatywności, doświadczone wiejskie gospodynie pokazują jak spleść ze sobą gałązki, liście kukurydzy, włóczkę, siano i kwiaty, by te przeistoczyły się w niedużych rozmiarów, proste lalki. Tak wykonane kukiełki - zaimpregnowane magicznie, by wzmocnić ich trwałość - można zabrać ze sobą, albo zostawić w drewnianej skrzyni ozdobionej polną roślinnością, skąd trafią do osieroconych dzieci, których rodzice zginęli na wojnie.

Szczęśliwa loteria
Symboliczny knut to nazwa loterii usytuowanej przy stoisku ręcznie rzeźbionym z drewna przyozdobionym sianem i malowanym farbami stoisku. Rzeźby na nim przedstawiają dwie postaci ubrane w dawne szaty, na skroniach których widnieją okazałe wianki. Wrzucenie monety do drewnianej skarbonki ukształtowanej na wzór słońca uprawnia do odebrania jednego losu z wiklinowego kosza doglądanego przez sympatyczne starsze panie: kuleczki złożone z nitek siana i przewiązane wstążkami skrywają w środku ilustracje przedstawiające drobne upominki przygotowane specjalnie z myślą o Festiwalu Lata. Nagrody wręczane są w koszyczkach ozdobionych polnymi kwiatami, a zysk z loterii ma wesprzeć poszkodowanych na wojnie.

Każda postać może wylosować małą festiwalową pamiątkę. Aby tego dokonać, wystarczy rzucić kością k10 i odpowiednio zinterpretować wynik.

Wyniki:


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:02, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jarmark [odnośnik]25.11.15 18:42
| wybierz sobie jakiś dzień Jarmark - Page 7 2892830877

Rzadko wychodził ze swojej herbaciarni. To tam był jego azyl, miejsce, gdzie mógł odpocząć i nabrać sił. Dla innych to mogło się wydawać całkiem absurdalne - jak praca może być jednocześnie relaksem? Ano może, jeśli tylko będzie się miało wobec niej odpowiedni stosunek. Aaron traktował ją jak swoją żonę, jak najcenniejszy towar, o który trzeba dbać. Właśnie z tego powodu dokładnie sprawdzał stan porcelany i herbaty po każdym dniu, poprawiał ustawione na półkach czerwone imbryczki, za pomocą magii zwijał ubrudzone obrusy i rozwijał na stolikach te świeże. Miał kilka swoich pracownic, ale i tak największą radość sprawiało mu dbanie o takie szczegóły osobiście.
Wyszedł dzisiaj od swojej żony wcześniej, by chociaż móc się przebrać, zanim jego nogi staną na terenie Festiwalu Lata. Gdy poprawiał w korytarzu koszulę, w oczy rzuciła mu się mała fotografia, którą wczoraj wsunął w drewnianą oprawę lustra. Zrobił to specjalnie, znając siebie i swój syndrom do zapominania o tak małych rzeczach.
Wziął w dłoń fotografię, by móc jeszcze raz jej się przyjrzeć, po czym pokręcił głową z cichym śmiechem.
Zdjęcie wylądowało w kieszeni jego brązowej, letniej marynarki.

Kluczył między ludźmi, szukając swojej kuzynki i mając nadzieję, że Hattie nie będzie zła za to jego małe spóźnienie. Miał problemy ze znalezieniem jej w tym tłumie. Nic dziwnego, dość dawno jej nie widział.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Jarmark [odnośnik]26.11.15 15:51
| niech będzie przed wiankowymi dramatami, 3 sierpnia

Nie pamiętam ile czasu minęło, odkąd moje stopy po raz ostatni przekroczyły próg Czerwonego Imbryka, miejsca jakby osadzonego w innym uniwersum, gdzie powietrze przesiąknięte jest przeróżnymi woniami herbacianymi, przypominającymi mi upalne lato w Indiach i niczym nieskażone szczęście, które przepełniało mnie wtedy do tego stopnia, że niemożliwym wydaje się być to, że nie unosiłam się pięć stóp nad ziemią. Czasem wydaje mi się, że miesiące spędzone w egzotycznym kraju, jedyne prawdziwe wakacje w całym moim życiu, były tymi najradośniejszymi, nienaznaczonymi jeszcze szaleńczymi uczuciami i wyniszczającymi namiętnościami, skupiającymi się tylko i wyłącznie na podróżach, przygodach, pasjach i celebrowaniu każdej minuty.
Nadszedł czas, by nadrobić zaległości w rodzinnych relacjach, zaległości wynikających z mojego okropnego zaniedbania, gdy kolejne dni spędzałam w domu, dając Sethowi skraść każdą moją wolną chwilę, podczas gdy prowadzącemu Imbryk Aaronowi tych wolnych chwil brakowało. Tego dnia przybyłam do Weymouth w umówione miejsce, by w tłumie ludzi zgromadzonych dookoła jarmarku dostrzec charakterystyczną czuprynę mojego drogiego kuzyna i szybko skierować się w jego stronę.
- Mój drogi kuzynie, roztaczasz dookoła siebie tak silną woń trawy cytrynowej i bergamotki, że zlokalizowałabym Cię nawet z zamkniętymi oczami. - zaśmiałam się, gdy znalazłam się już tuż obok Lovegooda, którego ucałowałam w policzek na powitanie, a zapachy rodem z Imbryka wylądowały w moich płucach razem z nadmorskim powietrzem. - Mam nadzieję, że nie będziesz już musiał dzisiaj pędzić do miasta, nie możesz się tak przepracowywać. - wyraziłam pobożne życzenie, chociaż doskonale wiedziałam, że dla Aarona przebywanie w Imbryku było czymś znacznie więcej niż pracą. Taka już magia prawdziwej pasji!


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Jarmark [odnośnik]28.11.15 22:59
Dobrze było znów zobaczyć jej jasne włosy i ciepłą twarz. Mimo tego, co uważał jego ojciec, Aaron miał dobre zdanie o Harriett, chociaż czasami (tak samo jak Selina) nadużywała swojej sławy i Imbryk na tym cierpiał. Ale to tylko czasami! Starał się przymykać na to oko, choć nie było łatwo.
Jak tylko ją zauważył, przyspieszył, by nie musiała dłużej na niego czekać. Aaronowi wydawało się, że coś pękło między nimi... albo ta cieniutka nić porozumienia, jaką zdołali między sobą nawiązać, powolutku pękała, poszczególne włókienka zrywały się pod naporem coraz większej odległości. Być może młody Lovegood nie potrafił wyobrazić sobie tego w tak barwny sposób, ale wciąż znał wagę takiego wykroczenia wobec członków swojej rodziny.
Zamknął jej drobną sylwetkę w swoich ramionach, ciesząc się ze spotkania. Jak zwykle pięknie pachniała. Oh tak, Aaron doceniał kobiecą woń nieco bardziej niż inni mężczyźni. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Trawa cytrynowa i bergamotka? Brzmi jak doskonała mieszanka do mojej nowej herbaty - uniósł brwi, śmiejąc się przy tym. - Dobrze cię widzieć w pełnym zdrowiu, Hattie.
Przyjrzał się jej, jakby chciał zachować jej obraz na dłużej, na wypadek następnej niemożności odwiedzenia się lub spotkania w jakimś neutralnym miejscu. Musiał zganić się za to, że nie dbał o swoją rodzinę. Ojciec na pewno by mu to wytknął, gdyby tylko mógł.
- Oh, nie, nie, zwolniłem się wcześniej, żeby się spotkać. Pomyślałem, że jesteś idealną wymówką, by zażyć świeżego powietrza. Nie będziesz o to zła? - spytał nieco zachrypniętym, lecz wciąż miłym dla ucha głosem, swoim naturalnym, zaprawionym nieco indyjskim powietrzem, którego już dawno nie czuł swojej skórze. Wciąż można było wyczuć w nim pokaźną nutkę rozbawienia.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Jarmark [odnośnik]28.11.15 23:43
Może to moja wina, może nigdy nie pozwoliłam Ci się zbliżyć do mnie wystarczająco blisko, ale nie miej mi tego za złe. Na moje zaufanie trzeba sobie zapracować, a jak sam widzisz, nie okazałeś się go godny. Dałam Ci wiele, więcej niż innym, a Tobie i tak było za mało. Nie lubię, gdy moje marionetki uciekają spod mojej władzy, gdy usiłują podejmować własne decyzje, niezgodne z moimi zamierzeniami. Na co Ci to wszystko było, powiedz mi? Czego Ci nie dałam. U Twego boku prezentowałam się niczym diament, twa rodzina wręcz mnie ubóstwiała, nawet mimo tego, iż w moich żyłach nie płynie błękitna krew. Mogliśmy zawrzeć układ, bardzo przyjemny i korzystny dla obu stron. Dostałbyś mnie na własność, może po ślubie wreszcie uchyliłabym przed Tobą rąbek tajemnicy i pozwoliła Ci się poznać. Ale chyba nie mamy już o czym rozmawiać, nieprawdaż?
- Czekałam, nie wracałeś - mówię łagodnie, choć dobrze wiesz, że robię to jedynie dlatego, by wciąż trzymać w garści Twoje myśli. Jestem próżna, Glaucusie. Uwielbiam być adorowana i wynoszona na piedestał, nic na to nie poradzę. Nie prowokuj mnie, jeśli nie chcesz dostać rykoszetem. - Może nie dla mnie - czy już wystarczająco namieszałam Ci w głowie? Czy sprawiłam, że zacząłeś kwestionować wszystkie podjęte wcześniej decyzje. Powiedz to na głos, Travers. Przyznaj się wreszcie. Brakuje Ci mnie.
Helena McKinnon
Helena McKinnon
Zawód : Obrońca harpii i felietonistka
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
But you'll come back each time you leave
'Cause, darling, I'm a nightmare dressed like a daydream
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1186-helena-mckinnon http://morsmordre.forumpolish.com/t1210-kleopatra#8947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f146-west-country-dolina-godryka-12 http://morsmordre.forumpolish.com/t1211-helena-mckinnon#8951
Re: Jarmark [odnośnik]29.11.15 11:19
W jeden z ostatnich dni festiwalu Lyra postanowiła zahaczyć także o jarmark, który do tej pory raczej omijała, wiedząc, że za bardzo korciłoby ją kupno różnych interesujących przedmiotów, a jej zarobki za malowane obrazy póki co nie należały do imponujących. Tak czy inaczej, wiedząc, że festiwal wkrótce się kończy i kolejny odbędzie się dopiero za rok, chciała poznać wszystkie jego atrakcje, więc przechadzała się tak, by dotrzeć i do jarmarku. Było tu całkiem sporo czarodziejów, jednak Lyra, dzięki wyjątkowo drobnej budowie, łatwo przeciskała się pomiędzy nimi, dostając się do stoisk i oglądając wystawione na nich towary. Szczególnie kusiło ją kilka magicznych przedmiotów, które według sprzedawcy posiadały ciekawe właściwości, ale postanowiła, że może stąd wyjść tylko z jednym.
Ostatecznie zakupiła magiczny fluoryt, mający za zadanie zwiększać intuicję. Po zawieszeniu na łańcuszku mógłby służyć jako naszyjnik, który nosiłaby zawsze przy sobie. Po dokonaniu zapłaty szybko się oddaliła, w obawie, że mogłaby wydać tutaj więcej niż chciała.

zt.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Jarmark - Page 7 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Jarmark [odnośnik]29.11.15 13:04
Alfred obserwował swojego towarzysza, któremu mógł zrobić sporą krzywdę. Kto tak zabezpiecza te wszystkie fiolki? Próbował obiektywnie ocenić, czy młody mężczyzna mówi prawdę czy stara się ukryć swoje złe samopoczucie. Cały czas trzymał pergamin z opisem fiolki w dłoniach, analizując go tym razem na głos.
- Przyłożony do nosa powoduje tylko taki efekt – sprostował prędko, ale na jego dłoniach aż kłębił się czarny dym. Zawartość woreczka pyliła niemiłosiernie, a Alfred nie mógł powstrzymać się przed kichaniem. Oburzył się, bo sprzedawca nie zwracał na nich uwagi. Ciągle wykrzykiwał coś o bańkach pierwszej miłości. Jeszcze raz usłyszy z jego ust jakąś cenę, to zapomni, że jest czarodziejem i przywali mu pięścią.
- Nie dość, że nie zabezpieczone, to jeszcze nie działa, co za oszuści – warknął, gniotąc pergamin w dłoniach i rzucając nim na suto wypchany stół magicznymi artefaktami. Nie chciał, żeby coś stało się Amodeusowi, ale skoro groźna informacja na pergaminie nie była prawdziwa, to chcieli tylko oszukać. Zaczął strzepywać pył ze swoich rąk, po chwili dopiero spoglądając na Prince.
- Powinniśmy dostać coś w ramach rekompensaty, to żałosne – miał nadzieję, że mężczyzna go poprze, a nie powie, że nic się nie stało i sprzedawca jest najuczciwszym człowiekiem świata.




If I risk it all,
could You break my fall?

Alfred Parkinson
Alfred Parkinson
Zawód : Wiedźma Straż
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Cynik i król bez miłości - to tylko tytuły.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1679-alfie-parkinson#17486 http://morsmordre.forumpolish.com/t1693-magenta#17983 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f103-gloucestershire-cotswolds-hills-12 http://morsmordre.forumpolish.com/t1695-alfred-parkinson#17987
Re: Jarmark [odnośnik]29.11.15 15:08
Nie przepadałam za zbiegowiskami. Tłumem szarej masy wylewającej się z każdego zakamarka świata. Pomimo to wzięłam udział w Festiwalu dając się ponieść magii zakładów. Wiał lekki wiatr, rozkloszowana sukienka podrygiwała; nieskrępowane niczym pukle włosów unosiły się na różne strony świata; słońce z kolei przyjemnie parzyło w policzki. W oddali szumiały drzewa, ćwierkały ptaki. Widok był niczym z pejzażu namalowanego przez znamienitego malarza. Nie mówiłam o tym głośno, nie chcąc sprawiać wrażenia kolejnej, która głupio dała się wmanewrować w zwyczajne krajobrazy i sztuczny zachwyt nad nimi. Szłam po suchej trawie mijając kolejne, nieznane mi twarze. W dłoni trzymałam torebkę, w której znajdywało się mnóstwo jakże cennych rzeczy. Niestrudzenie uczyłam się bycia kobietą, czego za życia ojca nigdy nie udało mi się osiągnąć. Chodziłam wtedy po drzewach, przeskakiwałam płoty, tarzałam się w błocie, pędziłam za zwierzyną; w moim życiu nie było miejsca na elegancję czy przesadne dbanie o wygląd. Teraz byłam kimś innym. Kimś, kto właśnie zamierzał zrobić zakupy na jarmarku. Na Festiwalu Miłości. Całość brzmiała abstrakcyjnie i niedorzecznie, ale byłam tu. Dobiegał do mnie szum licznych rozmów, śmiechy w oddali. Zwyczajne, piękne życie, którego nie byłam już częścią. Snułam się pomiędzy stoiskami przyglądając się każdej jednej rzeczy, jakby miała odmienić mój los. Dotykałam mniejszych lub większych przedmiotów, opuszkami palców badałam ich fakturę, od słowa do słowa wymieniałam się uwagami ze sprzedawcami. Po to, by wybrać mądrze. Wahałam się pomiędzy czaprakiem a uprzężą; trzeba było przeanalizować wszystkie za i przeciw. Wreszcie wybrałam to pierwsze, mając nadzieję, że szczęście wolne od upadków będzie mi dalej dopisywać. To było tak banalnie ludzkie, ale nie chciałam się dłużej nad tym zastanawiać. Zapłaciłam za przedmiot, wzięłam go w swoje ręce i powolnym krokiem wydostałam się z Weymouth. Zmierzając za pomocą teleportacji w skamieniałe progi swego dzieciństwa.

z/t



just fake the smile

Bellona Lovegood
Bellona Lovegood
Zawód : hodowca i treser chartów angielskich
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Tygrys, tygrys w puszczach nocy
Świeci blaskiem pełnym mocy.
Czyj wzrok, czyja dłoń przelała
Grozę tę w symetrię ciała?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1565-bellona-greyback https://www.morsmordre.net/t1574-mars#15674 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f181-trout-road-45 https://www.morsmordre.net/t1749-bellona-lovegood#20570
Re: Jarmark [odnośnik]30.11.15 12:58
Czasy, w których dałam się pochłonąć narastającej w niekontrolowany sposób popularności, pomagającej mi osiągnąć bez większego nakładu energii i poświęcenia praktycznie wszystko, co tylko mogło mi przyjść do głowy, zdawały się minąć bezpowrotnie. Dziennikarze, niegdyś budowniczy mojej sławy, dziś byli stadem sępów krążących nad moim truchłem, żerujących na tragediach z przeszłości i raz za razem wyciągających na światło dzienne nowe, absurdalne doniesienia ze studni bez dna. W całym swoim egocentryzmie brakowało mi czasu na zajmowanie się tym, jak moje niewłaściwie nagłośnione prywatne życie odbije się na dobrej renomie Imbryka, gdy wcześniej zbyt skupiona byłam na pławieniu się w szczęściu u boku Benjamina i pojawianiu się w jego towarzystwie w coraz to kolejnych miejscach, a teraz toczyłam małą krucjatę przeciwko reporterom, uciekając przed nimi jak złodziej i chowając przed ich wścibskimi oczami cokolwiek, co mogłoby ich zainteresować, tworząc w efekcie z domu w hrabstwie Kent prawdziwą twierdzę, a z Zaima i Setha jej zakładników. Czy tędy droga?
Tak wiele spraw, tak wiele osób zaniedbywałam ostatnimi czasy. I niestety, jedyni osobnicy z klanu Lovegoodów, którzy pragnęli mieć ze mną jakikolwiek kontakt, również zaliczali się do tej kategorii karygodnie nadwyrężonych relacji. Gdy otulił mnie przyjemny zapach herbacianych dodatków, który zdawał się już wgryźć na dobre w całego Aarona, moje myśli uciekały już w całkiem innych kierunkach. Szczęśliwych. Wtuliłam się w niego na parę sekund, chłonąc ciepło przenikające mnie niemalże do kości i uśmiechnęłam się lekko, gdy nadszedł moment cofnięcia się.
- Są na tym świecie jeszcze jakieś mieszanki, których nie stworzyłeś i nie przetestowałeś? - zaśmiałam się z lekkim niedowierzaniem. Czy spędzając aż tyle czasu w świecie smaków i zapachów, można odkryć w nich coś nowego? - Stęskniłam się za tobą, Aaron. - dodałam już zupełnie poważnie, ściszając nieco głos i przesuwając spojrzeniem po twarzy kuzyna, jakbym chciała sprawdzić czy od ostatniego spotkania nie zmienił się ani trochę.
- Jakżebym mogła! Cieszę się, że jestem twoją wymówką do wymknięcia się z pracy, - oświadczyłam, poruszając zabawnie brwiami niczym rasowy cwaniaczek, który właśnie ugrał coś dla siebie, po czym wsunęłam dłoń pod ramię Aarona, by zacząć spacerować powoli wzdłuż straganów jarmarku. - Sprawdzimy czy jest tu coś wartego nabycia?


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Jarmark [odnośnik]30.11.15 13:04
To straszne, że w ogóle dawałaś innym cokolwiek; tak bym powiedział, gdybym tylko był świadom tego, co chodzi ci po głowie. Od dawna mam wrażenie, że nie potrafię się przebić przez twoje ego czy wymagania. Nie potrafię zatem dotrzeć do sedna. Do tego, co myślisz lub czujesz, co cię trapi. Gdybyś tylko równie wprawnie artykułowała swoje potrzeby, co władasz wilowym urokiem, obyłoby się bez tego wszystkiego. Wiedziałbym, że jest jeszcze do czego wracać, nawet, jeżeli i ta kwestia była co najmniej niepewna. Tak naprawdę to ileż można czekać? Łudzić się, że serce, które wypłynęło na szerokie wody podczas sztormu ocalało i wciąż bije? Nie spodziewałem się, że mógłbym zaliczyć Helenę do grona osób, które uparcie przeszło rok wyczekują wieści. Odwiedzają plażę, patrząc w horyzont i zastanawiając się nad drugą osobą. Wiele razy byłem świadkiem egoizmu; przecież byłem tylko i wyłącznie zabawką. Najprawdopodobniej to właśnie do tego nie chciałem za nic wracać. Dobrze mi było w świecie prostolinijności, radości i szczerości. Och, nawiności! Gdybym tylko wiedział, co zostało przede mną zatajone... dusza nie łkałaby już wcale. Teraz nadal jej się to zdarza, ponieważ jest jak pogoda: raz świeci słońce, innym razem pada deszcz. Obecnie jeszcze tego nie wiem, ale wkrótce na dłużej zaświeci na horyzoncie słońce.
- Rozbiłem się - powiedziałem jedynie. Nie myślałem o powrocie wtedy, kiedy prawie cała moja załoga zginęła. Nie myślałem o tym, aby wsiąść na kolejny statek i płynąć do Anglii. Uczucie to nasilało się, widząc, że można żyć bez chorych ram czystości krwi. Tam podobało mi się po prostu zdecydowanie bardziej. Nawet, jeżeli nie było tam McKinnon.
- Może - przytaknąłem. Nie lubiłem myśleć co by było, gdyby. Scenariuszy jest wiele, nie dojdę do tego, który jest najwłaściwszy. Nie znoszę marnować czasu. Życie na nas nie czeka, w każdej chwili możemy je stracić; o tym się już przekonałem. Zatem? Do czego nas to wszystko doprowadzi?



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
11: Jarmark. [odnośnik]30.11.15 14:11

Mam ochotę powiedzieć jej, że sam sobie tego życzę. Chciałbym, żeby panna Black¸ pomimo zaaranżowanego małżeństwa czerpała z zaistniałej sytuacji jakąkolwiek satysfakcję. Nie jestem naiwny i nie wierzę, że zakochamy się w sobie do szaleństwa. Łudzę się, że będę dla niej choć przyjacielem. Obawiam się jednak, że potraktuje mnie wrogo i zamiast konsensusu wypracujemy otwartą wojnę na wszelkiej maści drobiazgi. Nie dodaję jednak nic na głos do zdań, które już powiedziałem. Uważnie słucham jej kolejnych słów, gdy opowiada o Londynie, który ciągle pozostaje dla niej zagadką. Właśnie dlatego zazdroszczę jej odkrywania. Po tylu latach ciągłej obecności w stolicy jestem zmęczony jej wielobarwnością. Przeżywałem jednak okres niezdrowej fascynacji. Samotnie zwiedzając mugolską część miasta czułem się oszołomiony kulturą, którą znałem pobieżnie. Moją uwagę szczególnie w tych pierwszych tygodniach przykuwały samochody. Wcześniej widziałem je w przelocie, gdy razem z dziadkami przeciskaliśmy się do wejścia na Pokątną. Dopiero w drodze do Biura miałem czas, by przyjrzeć im się z bliska. To nie było chwalebne dla czarodzieja czystej krwi, ale przez ponad cztery miesiące studiowałem prospekty, by dowiedzieć się więcej o ich pojazdach.
 
To był wrzesień, gdy po raz pierwszy spotkałem Cadilaca. Miał przeogromne skrzydła z tyłu, które nadawały mu niezwykłego dynamizmu. Chociaż stał na parkingu przed mugolskim urzędem wyglądał tak, jakby ciągle pędził. Nie mogłem sobie odmówić i podszedłem bliżej, detale czarowały jeszcze bardziej niż korpus. Kilka miejsc dalej stał Buick, o niesamowicie zaokrąglonych liniach karoserii i sporą ilością chromów, które podkreślały jego klasę. Po miesiącu zdobywania wiedzy dowiedziałem się, że poza samym wyglądem liczy się jeszcze silnik. To była niezdrowa fascynacja, po nocach rozszyfrowywałem rysunki techniczne aut, jakie spotkałem na drodze do pracy. Prawie zawsze zatrzymywałem się na Downing Street by podziwiać Bentley’a, którego mugolski Autocar nazwał nowoczesnym latającym dywanem. Przez cały ten czas nie mówiłem nikomu o swojej słabości. Często analizowałem jak zachowałaby się rodzina, gdybym kupił samochód i postanowił go używać. Wybrałem już nawet model i markę. Byłem gotowy podjąć się kosztownej operacji zdobycia w legaln sposób mugolskiej waluty, by pozwolić sobie na czerwone Porsche 356 w wersji cabrio. Roiłem sobie, jak razem z Esusem jedziemy wzdłuż wybrzeża tym małym, sportowym samochodem. Może i konstrukcja nie pozwalała oderwać się od ziemi tak jak miotła, nie miałem jednak nic przeciwko, by przemieszczać się w ten mniej magiczny sposób.
 
– Przed tobą wiele godzin odkrywania miasta. To miłe z jego strony, że będzie dotrzymywał ci towarzystwa  – opowiadam, uśmiechając się na wspomnienie jak sam błądziłem pośród ulic, zirytowany, ze pewnych rzeczy nie mogę wykonać za pomocą magii. – Pierwszą rzecz jaką widziałem w Londynie były królewskie ogrody, nieporadnie próbowałem dostać bilet do zoo. Zrobiłem z siebie skończonego kretyna, ale nie żałuję uporu. Niesamowite miejsce dzięki któremu później trafiłem do Bushy Park. Mieści się tam rezerwat jeleni, urocze miejsce. – Po chwili wahanie dodaję. – Jeśli starczy wam czasu i nie macie nic przeciw nie magicznym rozrywką, warto wybrać się do Electric Cinema. Jestem pod wielkim wrażeniem mugolskich filmów, nie mów jednak nikomu, to otwarta herezja – dodaję udawanym szeptem.
 
– O tanie i dobrze ulokowane mieszkanie w Londynie jest dosyć trudno. Oczywiście wszyscy wolą okolice Pokątnej, tyle że tam ceny są nieadekwatne do jakości. Pamiętam poszukiwania mojego brata, spędził ponad pół roku na mojej kanapie, nim znalazł coś dla siebie. A i tak w ostateczności po niespełna trzech miesiącach miał dość i wyprowadził się do posiadłości dziadków. To chyba klątwa Prewettów, że duszą się w dużych miastach. Jeśli chcesz, mogę zapytać swoich znajomych, czy nie słyszeli o lokum do wynajęcia – proponuję, w myślach mając rozmowę z Lyrą o możliwości zmuszenia Garretta do wyprowadzki po przypieczętowaniu małżeństwa. Problem analogicznie odnosi się do mnie. Jestem gotowy bronić swojego kąta, nie wyobrażam sobie przeniesienia się do zbyt wielkiego domu tylko dlatego, że tak będzie korzystniej dla wizerunku rodziny. Rozmyślania przerwa mi Mathilda, która opowiada o swoich obrazach.
 
– Więc czyste emocje? – Pytam myśląc o jej płótnach. – Nie są jednak zbyt ulotne? Zdążysz oddać je w całości? – Ten aspekt pochłania mnie w całości. Mając na uwadze swoje własne wyobcowanie i problemy z rozszyfrowaniem gestów rozmówców, jestem ciekawy jej techniki. Sposobu w jaki potrafi przenieść coś, co trwa czasem nie całą sekundę. – Zgadzam się z twoją opinią, będąc w domu nie nosimy wyjściowych szat, o wiele łatwiej poznać… – Nie kończę, gdy słyszę jej słowa. Znów się gubię i nie wiem co te kilka wyrazów oznacza. Niepewnie obserwuję jej twarz, szukając oznak nastroju w jakim jest w tej chwili. Nie wiem co odpowiedzieć, zastanawiam się czy popełniłem jakikolwiek nie takt. Na szczęście Mathilda podejmuje wątek i zdejmuje ze mnie odpowiedzialność reakcji. Z opóźnieniem zgadzam się na jej propozycję. – Tak… umówimy się wcześniej, szykuje się spoty tłum kibiców. – Rozluźniam się, gdy widzę uśmiech na jej twarzy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Jarmark [odnośnik]30.11.15 17:18
Chyba… wyczuł to. Tę tęsknotę, którą okazała nieco dłuższym wtuleniem się w jego koszulę. Czyżby coś się działo? Był obserwatorem, któremu przez każdy dzień przemykały przed oczami twarze ukazujące przeróżne emocje. Swego czasu lubił dyskretnie przyglądać się co niektórym klientom lub klientkom i roztrząsać w ciszy swoich myśli ich stany emocjonalne. Lubił domyślać się o czym myśleli, badać ich zachowania, dopasowywać do nich dodatki tak, by idealnie ich określały. Nie lubił o tym mówić, bo to w pewnym sensie było naruszanie intymności klientów jego herbaciarni.
Mimo to Aurelia wiedziała o wszystkim. Opowiadał jej o tym, co robi, co do joty.
- Oczywiście, że tak. Tę mogę nazwać „Ogrodem Harietty”. Brzmi nieźle, co? – zachichotał razem z nią, lekko oddając jej swoje ramię, by się na nim wsparła. Spojrzał na nią, kiedy powiedziała, że się za nim stęskniła. – Sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania, co? Wszystko w porządku?
Starał się dbać o tych, których tu miał. Zwłaszcza, że były to osoby powiązane z tak ważnymi dla niego Indiami.  Lubił otulać je większą uwagą, jakby były jego drobnymi skarbami, o które… zdarzało mu się ostatnio nie dbać aż tak dobrze, jak kiedyś.
Mea culpa.
Przypomniał sobie o czymś, gdy zaprosiła go do powolnego zwiedzania kramików ustawionym w niemal równym ciągu. Sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął z niego szare zdjęcie, nadtrawione upływem czasu, oznaczone kilkoma kroplami kawy, ale wciąż przekazywało sporo ciepła.
Na kocu piknikowym siedziały dwie osoby, dokładnie im znane, obejmujące się z nieskrywanym uczuciem. Ojciec Aaron całował w skroń… matkę Hattie.
- Nie mam pojęcia, kto robił im to zdjęcie – rzucił do niej, niby to obojętnie, a niby nie, przeglądając wystawę jednego z kramików.
Sam w domu zastanawiał się, co to mogło znaczyć. Ojciec tak czule traktujący swoją szwagierkę? Żonę swojego brata? Próbował tłumaczyć to jakąś głębszą, przyjacielską więzią, która na pewno musiała ich połączyć w tamtym czasie.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Jarmark [odnośnik]03.12.15 19:55
Moi rodzice, decydując się przed wielu laty na wyprowadzkę, a właściwie ucieczkę na południe Francji, zapewnili mi wieczne poczucie wykorzenienia. Przez długi czas praktycznie w ogóle nie znałam rodziny innej od niespełnionego alchemika Vincenta, wiecznie udręczonej skazą na swojej urodzie Charlotte czy anemicznej, chorowitej Sybil i przez ten czas nie czułam żadnego braku. Jakżebym mogła czuć tęsknotę za czymś obcym i abstrakcyjnym? Ten nieznany głód nauczyłam się rozpoznawać i określać dopiero później, gdy zadzierzgnęłam pierwsze, delikatne nici bliskości i porozumienia z moim kuzynostwem i gdy pozostaję przez jakiś czas odcięta od młodszego pokolenia Lovegoodów, czuję się właśnie jak wyrwane z korzeniami drzewo.
- Brzmi cudownie. Na pewno wszyscy byliby zaskoczeni brakiem róż. - zaśmiałam się, wyobrażając sobie zaszokowane miny ludzi, którzy wiedzieli aż za dobrze o tym, jakie rośliny rosną naokoło domu w Kent i z jaką pieczołowitością dbam o każdy ich płatek i listek. - Czas ucieka w szaleńczym tempie, ani się obejrzymy, a już będą święta. Tyle rzeczy chciałabym zrobić, a doba okazuje się być za krótka. Też masz czasem takie wrażenie? - może odrobinę wymijająco potraktowałam troskliwe pytanie Aarona, nie chcąc go zamęczać swoimi trywialnymi troskami kobiety, która ma wszystko, a i tak ciągle jej czegoś brakuje. Nasze powolne spacerowanie pomiędzy stoiskami z przeróżnymi precjozami przerwało wyciągnięte z kieszeni Aarona stare zdjęcie, które chwyciłam w dłoń, by lepiej mu się przyjrzeć.
- Och musiało to być wieki temu, wyglądają jeszcze na kompletnie w sobie zakochanych. - stwierdziłam w pierwszym momencie, gdy bez większych problemów rozpoznałam moją matkę o magnetycznej urodzie i uśmiechu, którego nie pamiętam. Dopiero po paru sekundach spojrzałam na mężczyznę na fotografii, by ściągnąć brwi w konsternacji i zauważyć, że nie jest nim Vincent, jak początkowo zakładałam. - Chwila, to twój ojciec? - o co chodzi? - Myślałam, że nie przepada za moją gałęzią rodu Lovegoodów. - tak na poważnie, o co chodzi? Uniosłam spojrzenie znad zdjęcia, by wbić je w twarz Aarona i sprawdzić czy z naszej dwójki może przynajmniej on rozumie, co ma znaczyć to znalezisko. Z chwilowego przypływu wrażeń aż zapomniałam o dalszym oglądaniu przedmiotów sprzedawanych na jarmarku.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Jarmark [odnośnik]03.12.15 21:08
Nie bądź zachłanny, nigdy nie zrobiłam niczego, co mogłoby Cię zgorszyć. Co mogłoby zgorszyć nawet Twoją babkę. Mój drogi, nie ma nic złego w uśmiechach, trzepotaniu rzęsami czy nieśmiałym muśnięciem dłoni. Nie możesz winić mnie za słodkie słowa, które niczym wino mieszają w głowie. Jestem kobietą świadomą swej wartości i czasów, w których żyjemy; nie zrobię nic, co naraziłoby na szwank moją reputację. Sam zbyt dobrze powinieneś o tym wiedzieć, w końcu tyle razy kazałam Ci obejść się smakiem. Mógłbyś dostać wszystko, Glaucusie. Mnie, moje myśli, moją szczerość. Gdybyś tylko sobie na nie zapracował, wrócił do mnie z pierścionkiem przecudnej urody i poprosił, bym już na zawsze została Twoja. Nie odmówiłabym. Nie wiń mnie proszę, że pozostawałam dla Ciebie niedostępną, gdy nie dawałeś mi wystarczająco powodów, bym mogła Ci zaufać. Jestem przede wszystkim ostrożna, ponadto przebiegła, ale choć nie chcę się do tego przyznać, jest we mnie spora doza strachu. Strachu przed słabością, strachu przed bólem. Nie chcę cierpieć, wypłakiwać sobie łez z miłości czy choćby żałować podjętych wcześniej decyzji. Miłość jest dla mnie złem koniecznym, przekonuje mnie jedynie wtedy, gdy bez wzajemności darzą mnie nią inni. Zaślepieni, gotowi spełnić każdą moją prośbę. Czy kochałeś mnie kiedyś, Glaucusie? Czy zastanawiałeś się nad tym, by spędzić ze mną resztę życia?
- Wiem. I pragnęłam tylko tego, byś do mnie wrócił - gładzę Twój policzek. Nie obchodzi mnie, co myślałeś, o ile nie byłam to ja. Chciałeś uciec? Znalazłeś świat prostszy, pozbawiony konwenansów, czysty od zdeprawowania? Wolałeś odciąć się od nazwiska i żyć na własną rękę? Krew jest silniejsza, niż rozsądek, mój drogi. Zawsze wrócisz do korzeni.
- I tak właśnie mnie straciłeś - mówię cicho, jestem jednak pewna, że usłyszałeś każde moje słowo. Hipnotyzuję Cię, patrzę prosto w oczy i kciukiem przejeżdżam po Twoich wargach, których perfidnie nie ucałuję już nigdy. Opuszczam wzrok i odchodzę. Zostawiam Cię z własnymi myślami, a to kara najgorsza, jaką mogę Ci wymierzyć.

//zt
Helena McKinnon
Helena McKinnon
Zawód : Obrońca harpii i felietonistka
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
But you'll come back each time you leave
'Cause, darling, I'm a nightmare dressed like a daydream
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1186-helena-mckinnon http://morsmordre.forumpolish.com/t1210-kleopatra#8947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f146-west-country-dolina-godryka-12 http://morsmordre.forumpolish.com/t1211-helena-mckinnon#8951
Re: Jarmark [odnośnik]04.12.15 11:18
Być może by nie odmówiła. Tylko czy ja byłbym szczęśliwy z Heleną? Kobietą, która ceni tylko siebie? I po której nie wiadomo, czego się spodziewać? Traktowany jak jedynie zabawka urozmaicająca od czasu do czasu życie. Nie umiałbym w ten sposób funkcjonować, egzystować w tym świecie; odtrącony na zawsze, sponiewierany. Dobrze się stało tak, jak się stało. Nawet, jeżeli teraz będę trochę cierpiał z powodu jej zachowania, to wiem, że przetrwam. Przetrwałem wiele razy i szczerze mówiąc, obecnie cierpię bardziej z powodu Alice niż pięknej półwili zostawionej u wybrzeży Anglii. Rozłąka dobrze mi zrobiła, pokazała wartości, których powinienem się trzymać. Czas rozciągnął się niczym horyzont: wtedy też dostrzega się mnóstwo rzeczy, szczególnie, gdy obcuje się pośród czystego, niczym niezmąconego powietrza. Wziąłem głęboki wdech i przeanalizowałem kilka istotnych kwestii; całość dzięki temu zyskała, nic mnie już nie bolało tak jak kiedyś. Poczułem namiastkę wolności i to jej właśnie nader wszystko pragnąłem. Chwile w tym miejscu mocno się ścierały, dotyk McKinnon parzył, a mimo to nie odsunąłem się ani o cal. Stałem, lekko nad nią pochylony i patrzyłem w jej hipnotyzujące oczy. Rozumem i sercem wszystko sobie poukładałem, lecz to było niczym w porównaniu do uroku wil. Nie mogłem się ruszyć, nogi odmówiły posłuszeństwa stanowiąc wbite w ziemię bale. Pragnąłem tylko, aby odeszła; raz, na zawsze. Naiwne, prawda?
- Chciałbym ci wierzyć - powiedziałem cicho. Głosem lekko zasępionym; czy tak naprawdę, ale to naprawdę, było mi przykro? Nie powiedziałem nic więcej, uśmiechając się lekko. Patrzyłem przez chwilę jak odchodzi w swoją stronę. Gdy urok zelżał, zamrugałem gwałtownie powiekami, ruszyłem też w kierunku stoisk. Jak na nowo naoliwiona maszyna. Zakupiłem czarną perłę. Kilka kiedyś takich złowiłem, ta ponoć była magiczna i dodawała wigoru. Dobrze. Podziękowałem sprzedawcy i również oddaliłem się w stroją stronę.

z/t



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Jarmark [odnośnik]07.12.15 22:40
Harriett była właśnie taką różą. Rozkwitała, kiedy się o nią dbało, przecież doskonale o tym wiedziała. Rozwijała swoje pąki, kiedy śpiewała, kiedy zdobywała sławę. Zamykała je na chwilę, kiedy odpoczywała na swoim ulubionym fotelu albo... kiedy cierpiała w samotności? Tak po cichu, żeby nikt nie zauważył. Bo co innego sława na scenie, a co innego troska twoich bliskich.
Zauważył, że coś jest nie tak. W tych urwanych słowach, zbyciu tematu, który chciał dalej pociągnąć. Nie miał zamiaru wchodzić z butami w jej życie i zmuszać ją do opowiadania o swoich przeżyciach, chociaż miał ogromną ochotę, by to zrobić; by samego siebie upewnić, że wszystko jest w jak najlepszych porządku.
Dotknął dłonią pary kryształów zawieszonych na rzemykach, leżących na stoisku przed nimi. Proste, białe kamyki, mocne zapięcie. A gdyby tak... podarować jeden z nich Aurelii? Wiedziałby doskonale, czy nic jej nie groziło w czasie jej szalonych eskapad. Dał się skusić, więc wyciągnął z kieszeni kilka galeonów i dokonał transakcji ze sprzedawcą.
Dwa kupione wisiory schował do kieszeni i odwrócił się do kuzynki.
- Dobrze to ujęłaś, wyglądają tu na zakochanych - odparł nieco chrypliwym głosem. - Ja sam nie mam pojęcia, o co tu chodzi. Znalazłem to zdjęcie całkiem niedawno, kiedy zachciało mi się powspominać stare czasy. Siedziałem nad nim dobrą godzinę, zanim coś zaczęło mi świtać...
Zmarszczył nieco mocniej brwi.
- To na pewno jest mój ojciec, jestem tego absolutnie pewien. A to... - wskazał palcem na kobietę. - To na pewno jest twoja matka, bo porównałem ją do tej samej kobiety z innych zdjęć. W takim przypadku mamy dwa wyjścia - albo naszych rodziców coś łączyło, albo to jest czysty przypadek, że razem siedzą zakochani na łące.
Spojrzał Hariett w twarz, myśląc gorączkowo nad tym, czego właśnie byli świadkami. W co miał wierzyć? W przypadek czy bardzo skomplikowany zbieg okoliczności?
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jarmark - Page 7 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood

Strona 7 z 34 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 20 ... 34  Next

Jarmark
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach